/tt_p_zrp_014_0035.djvu

			Zofia Radwa??ska-Paryska 
Jak m a t y Jurko chroni?? przyrod?? Tatr 
o??l kilku dni przebywa??am w ??omnicy Tatrza??skiej, w s??owac?? 
kiej, po??udniowej cz????ci Tatr. 
Raz6ra z 'botanikami s??owaokimi 
prowadzili??my badania nad ro??linno??ci?? paru dolin tatrza??skich. 
Mo??e jeszcze nie wszyscy wiedzg, ??e w Tatrza??skim Parku 
Narodowym i pc- stronie eolskiej, i po s??owackiej nie wolno zbie?? 
rak, zrywa?? ani wykopywa?? ??adnych ro??lin, wszystkie s?? pod och?? 
rony. I nawet je??li naukowcy potrzebuj?? ich do bada??, to m u s z ?? 
% 
zawsze uzyska?? na to zezwolenie w dyrekcji parku. 
Naturalnie, wszyscy mieli??my takie zezwolenia na na szg 
prac??, a przy tym, po kilku dniach stra??nicy parkowi ju?? nas 
znali i wiedzieli o naszych zezwoleniach. 
Kt??rego?? dnia postanowi??am dla odmiany wyruszy?? samotnie 
na wycieczk?? botaniczny, aby porobi?? obserwacje i zebra?? kilka 
tatrza??skich ro??lin, nad kt??rymi w??a??nie pracowa??am naukowo. 
By?? ??liczny letni dzie??, kt??ry rozs??oneczni?? ca??e Tatry. 
Na b????kitnym niebie p??ywa??y tylko dwie czy trzy ma??e, bielutkie 
chmureczki. Szczyty i granie przes??oni??te by??y delikatny niebie?? 
skawy mgie??k??, kt??ra zawsze zapowiada d??u??szy pogod??. W cieniu, 
na trawie migota??y jeszcze pojedyncze krople rosy, ale suszy?? 
je ciep??y wiaterek, kt??ry od czasu do czasu zawiewa??. 
Z pozwoleniem na zbi??r ro??lin w kieszeni wybra??am si?? w oko?? 
lice ??omnickiego Stawu u stdp szczytu ??omnicy. Znalaz??szy si?? 
tam rozpocz????am poszukiwanie potrzebnych mi ro??lin, chodzi??am 
tu i owdzie, zagl??da??am w r????ne zak??tki mi??dzy ska??ami, kamie?? 
niami i trawg, a?? wreszcie zasz??am w pobli??e schroniska turys?? 
tycznego . 
Tak by??am zaj??ta moimi poszukiwaniami i zbieraniem r o ??lin , ??? 
??e w pierwszych chwilach nie zauwa??y??am, i?? uwija si?? ko??o mnie 
co?? m a ?? e g o i powtarza cienkim dziecinnym g??osikiem jakie?? s??owa. 
Dopiero po chwilce zorientowa??am si??, ??e ten g??osik jest skie- 
v 
t/l** 
*
		

/tt_p_zrp_014_0037.djvu

			rowany do mnie. Podnios??am g??ow?? i zobaczy??am ma??ego, najwy??ef 
pi??cio- sze??cioletniego ch??opczyn??, kt??ry zabiega?? ko??o mnie 
to z jednej, to z drugiej strony pokrzykuj??c: 
??? Paniska! panicka! (Paniusiu, paniusiu!) 
- 
a |o o takiego? - zapyta??am malca z u??miechem. 
- 
Ne smio sa trhat??? kvetinki! To je prfsne zak??zan??! Zapla- 
tite pokutu v 3pr??ve TANAP u : gat??sto konin v novfch penaz??ch!*v 
(Nie woino rwa?? kwiatk??wj To jest surowo zabronione! Zap??acicie 
kar?? w dyrekcji parkuj pi????set koron na nowe pieni??dze!) 
- 
No, widzisz, to bardzo, bardzo ??adnie, ??e wiesii o p r z e ?? 
pisach w Parku i ??e pilnujesz, aby ich nikt nie ??ama??, Ale ja 
ma m pozwolenie. 
W??a??nie % dyrekcji parku - odpowiedzia??am. 
- 
ITkrfzte! (Prosz?? pokaza??!) - zakomenderowa?? ma??y obro???? 
ca przyrody tatrza??skiej. 
Pokaza??am ch??opczykowi urz??dowe pismo dyrekcji TANAPu 
(Tatrza??skiego Parku Narodowego) o pi??knej winietce u g??ry z 
kozic?? i kolorowymi piecz??tkami na dole przy podpisach dyrekcji. 
Ma??y z ca???? powag?? wzi???? pismo do r??ki, niechc??cy do g??ry 
nogami, a potem przyjrza?? si?? uwa??nie winietce i piecz??tkom. 
- 
No, tak dobrej (No, to w porz??dku!) - powiedzia?? ??as?? 
kawie i odda?? mi pozwolenie, ju?? teraz u??miechni??ty. 
- 
Do widzenia! 
- 
Do yidienia! - po??egnali??my si?? i ch??opaczek w podsko?? 
kach pobieg?? do schroniska, gdzie zapewne mieszka??, a|ja powr???? 
ci??am do przerwanej pracy, szczerze uradowana, ??e nawet taki 
brzd??c z przej??ciem pe??ni rol?? stra??nika przyrody tatrza??skiej;
		

/tt_p_zrp_014_0039.djvu

			God??o 
"KeJ-Si* 
Jak ma??y Jurko chroni?? przyrod?? Tatr 
Cd kilku dni przebywa??am w ??omnicy Tatrza??skiej, w s??owa?? 
ckie j, po??adniowej cz????ci Tatr. Razem z botanikami s??owackimi 
prowadzili??my badania nad ro??linno??ci?? paru dolin tatrza??skich. 
Mo??e jeszcze nie wszyscy wiedz??, ??e w Tatrza??skim Parku 
Narodowym i po stronie polskiej, i po s??owackiej nie wolno 
zbiera?? ??adnych ro??lin. I nawet je??li naukowcy potrzebuj?? ich 
W-'tv / 
do bada??, to musz?? zawsze uzyska?? pozwolenie w dyrekcji parku. 
Naturalnie wszyscy??my mielit'takie pozwolenia na nasz?? 
prac??, a przy tym, po kilku dniach stra??nicy parkowi ju?? nas 
znali i wiedzieli o naszych zezwoleniach. 
Kt??rego?? dnia postanowi??am dla odmiany wyruszy?? samotnie 
na wycieczk?? botaniczn??, aby porobi?? observecja i zebra?? kilka 
tatrza??skich ro??lin, nad kt??rymi w??a??nie pracowa??am natikowo. 
By?? ??liczny letni dzie??, kt??ry rozs??oneczni?? ca??e Tatry. 
Na b????kitnym niebie p??ywa??y tylko dwie czy trzy ma??e, bielut?? 
kie chmureczki. Szczyty i granie przes??oni??te by??y delikatn?? 
niebieskaw?? mgie??k??, kt??ra zawsze zapowiada d??u??sz?? pogod??. 
W cieniu, na trawie b??yszcza??y jeszcze pojedyncze krople rosy, 
ale suszy?? je ciep??y wiaterek, kt??ry od czasu do czasu zawie- 
wa??. 
Z pozwoleniem w kieszeni na zbi??r ro??lin wybra??am si?? 
w okolice ??omnickiego Stawu u st??p szczytu ??omnicy. Znalaz??szy 
si?? tam rozpocz????am poszukiwania potrzebnych mi ro??lin, cho?? 
dzi??am tu i owdzie, zagl??da??am w r????ne za.k??tki mi??dzy ska??ami, 
kamieniami i traw??, a?? wreszcie zasz??am w pobli??e schroniska 
turystycznego. 
Tak by??am zaj??ta moimi poszukiwaniami i zbieraniem ro??lin,
		

/tt_p_zrp_014_0041.djvu

			??e w pierwszej chwili nie zauwa??y??am* i?? uwija si?? ko??o mnie 
co?? ma??ego i powtarza cienkim, dziecinnym g??osikiem jakie?? 
s??owa. Dopiero po chwilce zorientowa??am si??, ??e ten g??osik 
jest skierowany do ranie, Podnios??am. g??ow?? i zobaczy??am ma??ego, 
najwy??ej pi??cio- sze??cioletniego ch??opozyn??, kt??ry z a b i e g ?? 
to z ??adnej, to z drugie.) strony ko??o mnie pokrzykuj??c: 
- 
Panioka! ppnickaj (Paniusiu, paniusiu!) 
- 
A co takiego V - zapyta??am malca z u??miechem. 
r??I. 
- 
Ne ??nie sa trhetfkveteeiw! To je pnsrf zakazane! Zapla- 
za chi 
(Nie wolno rwa?? kwietk??w! To j e s t surowo zabronione! 
Zap??acicie kar?? w dyrekcji parku: pi????set koron nn novve pie?? 
ni??dze! ) 
- 
Mo, widzisz, to bardzo, bardzo ??adnie, ??e wiesz o prze?? 
pisach w Parku i ??e ,i??nujesz, aby ich nikt nie ??ama??. Ale ja 
m a m pozwolenie. W??a??nie z dyrekcji parku - odpowiedzia??am. 
- 
tjkazte! 
(Prosz?? pokaza??!) - zakomenderowa?? ma??y 
obroilca przyrody tatrza??skiej. 
Pokaza??am ch??opczykowi urz??dowe pismo TiKdjM (Tatrza??s?? 
kiego Parku Marodowego) o pi??knej winieto?? u g??ry z kozicy 
i kolorowymi pieez??tkami nn dole przy podpisach dyrekcji. 
Ma??y z os??y powag?? wzi?? . je do r??ki, pray OEyra-nlechcgcy 
do g??ry nogami, a potem przyjrza?? si?? uwa??nie winietce i pie?? 
cz?? tkocu 
- 
Ko, tak dobre! (Io, to w porzg??fcu!) - posiedzia?? ??aska?? 
w ie i odda?? mi pozwolenie, ju?? teraz u??miechni??ty. 
- 
Do widzenia! 
- 
Po vidienia! - po??egnali??my rig i ch??opaczek w podsko- 
kach pobieg?? do schroniska, gdzie zapewne mieszka??, a j* po- 
wr??ci??am do przerwanej pracy, szczerze uradowana, ^e n a w e t 
VT^	
			

/tt_p_zrp_014_0043.djvu

			A teraz powiedzcie szczerze, kto z was wie co?? nieco?? 
o Tatrza??skim Parku Narodowymi polskim i o Tanapie czyli Tatrza???? 
skim Parku Narodowym s??owackim, o tym, j aki e przepisy w nic?? 
obowigzuj^, i kto potrafi??by tak jak ma??y Jurko stawa?? w obro?? 
nie przyrody tatrza??skiej ?