/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_001.djvu

			A- 


..... 


.... 


TYGODNIK 


" 


" ..... 


.. 


f 



 


.
 


Krak??w, 29 kwietnia 1973. Rok XXIII, nr 17 (1109) 


??
 " 


. 


Ceno z?? 3 


W numerze m. in.: D. H. KAHNWEILER: Tematy w dzie??ach Picassa. J. HORDYNSKI: Taneczne epitafium. W. DZIEDUSZVCKI: Muzyczne przedwio??nie 
nad We??tawq . Z. GREN: Zamienione gesty. J. KORCZAK: Gnie??nie??ski dylemat. A. SIEKIERSKI: I znow by?? maj. B. ROGATKO: Legenda, sen i rze- 
czywisto????. B. SEIDLER: Dlaczego krad??em' (II) . Ludzie w??r??d ludzi (w dwa lata po Grudniu) 


19 maja. - M6j przyjaciel robot- 
nik zauwa??yl na posiedzeniu Egzeku- 
tywy Komitetu Wojew6dzkiego par- 
tii przy punkcie "sprawy kadrowe": 
tego faceta nomenklaturowego, kt6- 
ry tu wejdzie, ??eby si?? przedstawi??, 
nie pytajmy o ??yciorys ani stosunki 
rodzinne, bo: 1) on to naprawd?? sam 
przeszedl, i 2) ci??gle walczy jak na 
1 maja... 
- N a kt6rego 1 maja? - spyta- 
??em. 
- Nie z??apiesz mnie, ja wtem ja- 
kie s?? identyczno
ci t r6??nice, no ale 
ty si?? wychyl. 
M6j przyjaciel robotnik, znany z 
lapidarnych i sprawiedliwych ocen, 
jednym strzalem za??atwil dwie spra- 
wy: przeciwdzialal czemu
, co moglo 
by?? ma??ostkowe na tle konkretnego 
??yciorysu i r6wnocze
nie nienachalnie 


z moi e go 
.obserloatorium 


wystawil najpi??kniejsze 
wiadectwo 
charakterowi czlowieka. Ow towa- 
rzysz posuwa si?? naprz6d w
r6d kon- 
flikt6w. M??j przyjaciel z Egzekuty- 
wy przywalal do pomocy kwintesen- 
cj?? tre:ki ci??gle trwalych a fermen- 
tu}oc1lch jak cudowna ludzka krew; 
tre??ci 


l M,AJA 


na obron?? i podparcie czlowiekn 
walcz??cego w zbiorowo
ci, a prze- 
cie?? indywidualnie wla
nie w tle 
przemieszcze?? zbiorowo
ci spolecz- 
nej. 
Przyjacielu, odrzucile
 pytanie k1' 
mnie, poniewa?? sam ju?? odpowie: 
dziald daj??c 
wiadectwo codzienne} 
walce znanego ci czlowieka, ale u- 
czynile?? to tak jakby
 wiedzial, ??e 
moje dzieci i wnuki z g??upia frant 
podchwytuj?? dzialacza ze sta??em na 
byle kontemplacji i kontestacji spo- 
??eczno-ideologicznej. 
"Z twoim niezadowoleniem cz??s
o 
zachowujesz si?? tak jakby rewolucja 
nie zwyci????yla i daremne bulI/ zma- 
gania przed wojn??, wl??cznie z ma- 
nifestacjami pierwszomajowumi. A 
r??wnoczdnie zakladacie tlumik na 
konflikty". 
Ot????, dzieci, programy szczep6lo- 
wo postulowane w dawnych walkach 
ju?? zostaly spelnione z dodatkami, 
ale zwyci??stwa maj?? cz??sto smak 
gorzkich owoc??w, poniewa?? cele fi- 
nalne natury przede wszystkim mo- 
raIn;j i ideowej, nie zostaly jeszcze 
osi??gni??te, a przecie?? o to chodzi, je- 
??li 
wiat ma by?? inny, nie tak za- 
dllszaTty, po psiemu Zl1oniony, od ko- 
lebki do grobowej deski. A wi??c i 
rewolucja nie zostala zako??czona, i 
glupstwa plota bezkonfliktov'i kon- 
serwaty
('i i drobnomieszczaiiscy li- 
heralowie 'lawet schowani pod sztan- 
darami. Natomiast kiedy zostal spel- 
niony leninowski postula
 wladzy i 
osiaqn??li??my podstawil budowy so- 
cjalizmu, konflikty nale??11 rozwi??zy- 
wa?? przez nipustanne. udoskonalaj??- 
ce reformy. Ciaole w planie pozosta- 
je awans czlowieka - poprzez likwi- 
dowanie r????norakich nier??wvo
ci, 
rozszerzanie ,
pTOwiedliwo
ci spolecz- 
nej, warto
ci i godno
ci t
go?? czlo- 
wieka tak??e przez jegn liwIOdomy u- 
dzial w doslovmie calym ??yciu. nip 
tylko z powodu przywi??zania do 
pracy i obowi??zk??w. 
A wi??c, moi drodzy, nie zon?si ,si??- 
jeszcze na latwe ??ycie, kapltalz
cl 
nawet pomagaj??c nam we wlasn.Y??:n 
interesie, nie dadz?? nam spokc}T!le 
doj???? do socjalizmu: sami tak??e b??- 
dziemy sobie przeszkadza??. Takie ??y- 
cie. Ale viI' da?? si?? powodowa?? eta- 
powym dekoracjom i dora??1J1/m ra- 
cjom oIJalam/m va ?akr??tnrh Tn., 
l-n.;,cleqo cllc(}{'eon U'!/..torr-u 1/'0.//: 
1.0 mIl' zl/C'ie. je,
li 1/:nl('17/ si?? bar- 
(Doko??czenie na str. 2) 


.. 


. 


JERZY MADEYSKI 


LENIN NOWEJ HUTY 


J ednym z: naj cz??stszych motyw??w 
plastycznych ostatniego pi????dzie- 
si??ciolecia jest posta?? W??odzimie- 
rza Iljicza Lenina. Zar??wno jego 
wizerunki, jak kompozycje o in- 
nej tematyce, wyros??e jednak z leni- 
nowskiej idei, pojawiaj?? si?? rokrocz- 
nie w ilo??ciach tak wielkich, ??e jaka- 
kolwiek ca??o??ciowa ich dokumenta- 
cja przekracza w zasadzie mo??liwo??ci 
badawcze nie tylko indywidualnych 
naukowc??w, lecz nawet ca??ych roz- 
budowanYCh instytut??w sztuki. 
R??wnie?? nasz kraj jest w????czony w 
??w og??lno??wiatowy nurt. Lenin jest 
i by?? zawsze ??ywy w ikonografii pol- 
skiej, wci???? istnieje i wci???? powraca 
na karty rysownik??w, p????tna malarzy 
i sto??y rze??biarskie. Nie tylko na nie. 
Nie ma chyba dyscypliny artystycz- 
nej, w kt??rej nie utrwalono by po- 
staci W??odzimierza Lenina. Jawi?? si?? 
. i jawi w tkaninach dekoracyjnych i 
w grafice miniaturowej, na znaczkach 
pocztowych i w ilustracji ksi????ko- 
wej, na plakietach I w medalier- 
stwie, w pami??tkarstwie, s??owem 
wsz??dzie. 
Kto pierwszy i kiedy uwiec7ni?? w 
naszym kraju W. I. Lenina? Na to 
pytanie chyba nie zdo??amy odpowie- 
dzie??. Przypugzq:alnie by??o to jesz- 
cze w czasie jego pobytu w Krako- 
wie czy Poroninie, w??wczas, gdy po- 
sta?? Lenina nie nabra??a jeszcze swej 
p????niejszej symbolicznej wymowy. 
Wszak kontaktowa?? si?? z naszymi 
intelektualistami i lud??mi sztuki, a 
nie zapominajmy, ??e w owych cza- 
sach umiej??tno???? wykonywania na 
p???? tylko amatorskich, rysunkowyC'h 
portret??w by??a znacznie cz??stsza ni?? 
obecnie i nale??a??a niemal do og??l- 
nego wykszta??cenia. Lecz s?? to jedy- 
nie nader prawdopodobne hIpotezy. 
Po II wojnie ??wiatowej i zwi??za- 
nych z ni?? przeobra??eniach spo??ecz- 
no-politycznych niemal natychmiast 
zarysowa??y si?? trzy g????wne w??tki te- 
matyczno-ikonograficzne zwi??zane z: 
postaci?? Lenina. 
Pierwszym jest portret. B??d?? to 
oddzielny, b??d?? scena figuralna, w 
kt??rej Lenin odgrywa rol?? centraln??, 
zwi??zana z wydarzeniami biografi- 
cznymi. Drugim w kolejno??ci jest 
typ, kt??ry mo??na by nazwa?? "Leni- 
nowsk?? symbolik??"; posta?? Lenina 
traktowana tu jest mataforycznie, ja- 
ko personifikacja my??li i spowodo- 
wanych ni?? oraz wci???? zachodz??cych 
przemian ideowo-spo??eczno-politycz- 
nych. Typ trzeci obejmuje miejsca 
zwi??zane z jego osob??, pejza??e wiej- 
skie i miejskie oraz wn??trza w kt??- 
rych ??y?? i dzia??a??. 
Owe trzy typy ikonograficzne wy- 
st??puj?? we wszystkich dyscyplinach 
plastycznych, przy czym naturaln?? 
kolej?? rzeczy pierwszy l trzeci jest 
domen?? sztuki czystej, zatem malar- 
stwa, rze??by i grafiki, drugi za?? form 
artystyczno-propagandowych, w tym 
g????wnie plakatu. 
Tematyka leninowsk?? interesowali 
si?? najwybitniejsi przedstawiciele 
polskiej sztuki. Najwi??kszy spo??r??d 
tw??rc??w naszego stulecia, Xawery 
Dunikowski, .wykona?? ekspresyjn??, 
pe??n?? wyrazu I dynamiki g??ow?? Leni- 
na. Rze??bili go r??wnie?? w nadnatu- 
ralnych wymiarach m. in. Marian 
Wnuk. w kt??rego interpretacji W??o- 
dzimierz Lenin, uj??ty w niemal pe??- 
nej postad i wsparty na grubej 
ksi????ce, spogl??da w przestrze??; i 
Antoni Hajdecki, formuj??cy w o- 
strych przesyconych ruchem kubizu- 
j??C'ych bry??ach Lenina krocz??cego. 
W obrazie Zbigniewa Pronaszki, na 
tle rd7aWE'i kot:1fV Pf7.vs??aniajacej 
okno, \V kt??rego pr7e??widf> widnie- 
j;! fragment Sukiennic z Wie???? Ra- 


tuszow??, za sto??em, przykrytym czer- 
wonym suknem, stoi Lenin w zielo- 
nym ubraniu. Alojzy Siwecki przed- 
stawi?? Lenina podczas poroni??skiej 
narady: W??dz Rewolucji siedzi po- 
??r??d kilkunastu wsp????towarzyszy; 
p????tno podzielone jest ostrym ??wia- 
t??ocieniem na dolne partie mroku i 
p??on??c?? r????ami g??r?? obrazu. By??y 
cz??onek grupy "Rogate serce", Cze- 
s??aw Kie??bi??ski, uj???? Lenina na tle 
utrzymanego w b????kitnosinawej to- 
nacji pejza??u g??rskiego: siedzi przed 
chat?? zatopiony w lekturze gazety. 


r
.'" 


J 


../??'- 


r 



 ' 

 J!i'{ 
!P.'fJ1l
< J /f. 

 'I 1" .s:. 
';:;
 ,
:'<

f /!:' ; 

 ??,: ' . 
, '.; I 
"-??;" .'''1' 
o 
,,' :?
 "
i 
;
'" 
d f:t 
 .', ...??.:'-::
: 
'd. i??f

..::': ... .
. ",'r:. 
tI{' d
. ,. J' 
{5Zj

..
j
 
'
 



... -::,.:' 
 

,'.t. 
<- JjI:., '. ;.; ,;:
 ...'A'
. 
 ::.... . 


Malowali r??wn??ef W??odzImierza Le- 
nina znany kolorysta Tadeusz ??a- 
komski, reprezentant Polski na ostat- 
nim Biennale w Wenecji, Andrzej 
Strumi????o i wielu Innych. Rysowali 
go Eibisch i Witz, Garwoli??ski i 
Kaczmarski, jak r??wnie?? naj wy bit- 
niejszy nasz wsp????czesny rysownik, 
Tadeusz Kulisiewicz. Miejsca zwi??- 
zane z pobytem Lenina upami??tni?? w 
wielkim cyklu olejnych obraz??w zna- 
ny pejza??ysta, W??odzimierz Zakrzew- 
ski, po??wi??caj??c tej pracy wiele lat 
??ycia i wiele artystycznych wyjaz- 
d??w, od Pary??a po Moskw?? i Lenin- 
grad. 
Posta?? i tematyka leninowska po- 
jawiaj?? si?? rokrocznie w licznych 
plakatach, w kt??rych naj znakomitsi 


arty??ci tej dyscypliny poszukuj?? 
wci???? nowych rozwi??za??, dochodz??c 
do coraz to lepszych i bardziej prze- 
konywaj??cych koncepcji. Z olbrzy- 
miej ilo??ci plakat??w wykonanych z 
okazji rocznic Wielkiej Rewolucji 
Pa??dziernikowej, Dni Leninowskich i 
rocznicy urodzin W??odzimierza Le- 
nina trzeba wymieni?? przynajmniej 
dwa, oparte na diametralnie r????nych 
za??o??eniach. Pierwszy, projektu Mro- 
szczaka, skomponowany jest z foto- 
grafii kopert adresowanych do Le- 
nina z ca??ego ??wiata, podkre??lonych 


.J 


.:.
. 


Fot. Janusz Podlecki 


u do??u du??ym czerwonym napisem 
"Lenin". W drugim, projektu 'Szan- 
cenbacha, ze z??otego t??a wy??ania si?? 
olbrzymia, fotograficzna twarz Le- 
nina. 
Prawdziw?? lawin?? wywo??a??y lata 
ostatnie. Przyczyni??y si?? do tego 
dwie imprezy plastyczne. Pierwsz?? 
by?? zorganizc>wany w 1969 w Po- 
roninie plener malarski, w kt??rym 
udzia?? wzi????o oko??o 50 artyst??w z 
r????nych stron PolskL jak r??wnie?? za- 
granicznych. Ich b08'aty dorobek, 
eksponowany nast??pnie \7 Krakowie, 
potwierdzi?? rzecz od dawna iu?? zna- 
n??: ??e tematyk?? leninowsk?? podej- 
muj?? ch??tnie i z r??wnym PO\\ !1QZE'- 
niem plastycy naj rozmaitszych gc- 
(Dokoizczenie na str. 3) 


J ednym z okr??g??w, kt??ry obs??u- 
giwa??em b??d??c w latach 1931- 
1933 cz??onkiem Centralnego 
Wydzia??u Rolnego KZMP, by?? 
okr??g krakowski. Bardzo ch??t- 
nie go odwiedza??em, gdy?? mia??em 
tam prywatne stosunki jeszcze z 
czas??w swojej dzia??alno??ci w ZLCh 
"Samopomoc". Poza tym mia??em 
znajomo??ci w??r??d akademik??w, kt??- 
rzy przewa??nie pochodzili z pr.win- 
cj! i zamieszkiwali w domu akade- 
mickim na Oleandrach. U??atwia??o mi 
to zdobywanie lokali na noclegi l 
spotkania z towarzyszami. 
By?? koniec czerwca lub pocz??tek 
lipca 1932 r. Przyjecha??em do Kra- 
kowa wczesnym rankiem, nocnym 
poci??giem z Warszawy. Przechodz??c 
przez Planty, niedaleko od dworca, 
natkn????em si?? na znanego szpicla - 
komisarza policji politycznej, Olear- 
czyka. Pokazali mi go kiedy?? kra- 
kowscy towarzysze. Kiedy go min??- 
??em, stan???? i popatrzy?? na mme ba- 


MIECZYS??AW 
DOBROWOLSKI 


Spod Wawelu 
pod "telegraf" 


..??:: 


dawczo. Musia??em wygl??da?? bardzo 
podejrzanie, b??d?? ju?? mnie gdzie?? 
widzia??. By zgubi?? ewentualnie ob- 
serwuj??cych mnie szpicli pow??dro- 
wa??em na przyjazd??wk?? pieszo, a 
znajdowa??a si?? daleko, bo na Krze- 
mionkach, na ul. Dekerta. Po dro- 
dze, id??c przez Rynek, wst??pi??em do 
JJawe??ki, gdzie zjad??em ??niadanie: 
kawa??ek kie??basy z kapust?? i kilka 
kromek chleba. Takie ??niadanie ko- 
sztowa??o 50 groszy. Pami??tam, ??e za 
chleb si?? nie p??aci??o. Na przyjazd??w- 
ce, mieszcz??cej si?? na parterze u 
towarzysza, kt??ry by?? szewcem, po 
podaniu has??a dosta??em polecenie 
zdj??cia pantofli i po??o??enia na ko- 
zetce. - W razie czego - po- 
wiedziil?? t??umaczcie si??, ??e 
przyszli??cie zrobi?? .;obie fleki. Nigdy 
nie zapomn?? serdecznego stosunl{u 
tego cz??owieka do towarzyszy. Gdy 
si?? po??o??y??em, obejrza?? okiem fa- 
chowca moje pantofle i powiedzia??: 
- Je??eli mo??erie zwr??ci?? mi za 
sk??r??, zrobi?? wam dobre zel??wki. bo 
w tych daleko nie zajedziecie. B??d?? 
kosztowa??y 1 z?? 60 gr. Z pasowej 
sk??ry - doda??. 
Bez wahania skorzysta??em z pro- 
pozycji, bo zel??wki mia??em rzeczy- 
wi??cie do ni(:zego. Takich zel??wek i 
obcas??w nigdy w ??yciu ??aden ju?? 
szewc mi nie przybi??. A chodzi??em 
wtedy bardzo du??o i nie po najlep- 
szych drogach. 
Dobrze si?? ju?? wyspa??em, gdy zja- 
wi??a si?? ????czniczka, m??oda, o kru- 
czych w??osach dziewczyna. Przywi- 
ta??a si?? ze mn?? jakby??my si?? znali 
od lat i um??wi??a mnIe z okr??gowcem 
w l??lkalu - jak powiedzia??a - bur- 
??ujskim. na ul. Floria??skiej. 
- Tylko nie zawleczcie za sob?? ja- 
kiego?? szpicla - rzuci??a na po??egna- 
nie, u??miechaj??r si?? zalotnie. 
- B??d??cie spokojni - odpowie- 
dzia??em, odp??acaj??c jej te?? u??mie- 
chem. 
Po chwili i ja opu??ci??em przyj a- 
zd??wk??, trzymaj??c si?? zasady, by 
jak najmniej przebywa?? w organiza- 
cyjnych lokalach. Po zjedzeniu w 
jakiejs knajpce bardzo skromnego 
obiadu, poszed??em nad Wis????, gdzie 
,wyk??pa??em si??, wypra??em i wysu- 
szy??em skarpetki. Tu te?? w cieniu 
wikliny, rozci??gni??ty na piasku, po- 
stanowi??em sp??dzi?? czas do chwili 
spotkania z okr??gi>wcem. Prgoda 
by??a pi??kna. Na piasku wylegiwa??o 
si?? wielu ludzi, przewa??nie m??odzie- 
??y. Zgin??lem w t??umie takich sa- 
mych jak ja m??odych ludzi, tf'te?? 
spokojnie 7:1hf':'I ?? C'm si?? do C'- '. tan "a 
(Dalszy cirg na str. 4) 



: .
		

/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_002.djvu

			Mecenat nagich dziewcz??t 


N a
nowszy, pi??tnasty kolejny 
numer hamburskielO magazy- 
nu politycznego "Konkret" u- 
kaza?? sil: w do???? dramatycz- 
nych dla wydaw('v, Klausa 
Rainera Rohla, i jego redaktor??w 
warunkach. Co prawda, numer jak 
zwykle zdobi?? na kredowych wklad- 
kach rozebrane dziewcz??ta - tym 
tazem ukazuj?? one r????ne fazy strip- 
teasu - pilny jednak czytelnik tego 
czasopisma zauwa??y?? co??, co dot??d 
zdolnym i skrupulatnym redaktorom 
nigdy si?? nie zdarzy??o: oto na ok??ad- 
CI" zapowiedziano prognozy wybor- 
cte na zjazd SPD w Hanowerze 
kt??rych w numerze nil" dostrzegamy: 
Okazuje si??, ??e numer ten poszed?? 
do druku bez wsp????udzia??u redakcji 
i sta??ych wsp????pracownik??w, przygo- 
toV\,any meiako w warunkach polo- 
wych, w mieszkaniu brata W"H- 
gang
 Rohla. Lokal reciakcji m:'la.d 

i(' ;.. wiem pod okupacj?? n:dakto- 
r??w pisma, kt6rzy postanowili wy- 
rzueic Rohla z siod??a, przej???? pismo 
I uczym?? z niego prawdziwy lewico- 
TV magazyn bez jakiegokolwiek 
wsparcia <;trip-teaserek. Konflikt 
dojrzewa?? ju?? do???? dawno, ale do- 
piero w marcu objawi?? si.?? z ca???? o- 
stro??ci??. Oto redaktorzy IIermann 
Gremlizjl I Peter Neuhaus<'r, z 11- 
powaZtlieJ:?la konferencjI redakcyjnej 
zreszt??, rtflpis??H do Rc.ihla list. w 
kt??r)m dyrektorowi w)dav\'nictwa 
zarzucaj?? brak zdolnoscj do sprawo- 
wania tej funkcji, wyda:.:cy za?? leni- 
st\\o. NaJwa??niejsze jednak zarzu- 
tv dotyczy??y profilu pisma: obaj rze- 
cznicy zespo??u redakcyjnego stwipr- 
dz??.h, ??e pragna utrzyma?? ..Konkret" 

2ko pismo politYCZne. z dala od sek- 
!lu. pornografii i pO
rf
dni('twa w po- 
deirz??in' ch erotycznych kontakt&ch 
(kllkukoh..mnowa rubryka o

osze1'1. 
jak?? poza hw spotka?? mo??na jc>dy- 
nie w obrzydl;wych, pornograficz- 
nv(''' "':Jmbt1r
!(;ch nisIl"
ch z ha- 
s??em St Pauli. dz:elnicy okre??l on) ch 
rozrV\\.e}: w tvtu!P) 
R6hl obieca??' 7a
??a'nov\'i?? si?? i r,d- 
powil'd7ie?? Wk, ??t('e na list, tymcza 
sem jednak ud:J! si
 w Dolomity nb 
W
 poczvne
 Redlikr'ja 7a<[rozi!a 
strajkiem. Rohl zaalarmowanv p"zez 
brata wr??ci?? szybko do Hambur
a. 
z,,,olnil Gremh
e i Neuhausera, w 
kor.cu zwolnipnip otrz' mali wszysC\ 
sclidarpuj:'!r'\ sit;' z . nim rpda'kto'- 
rzv, grafkv. o;ekretarJ-i i pracowni. 
cy d7i"??u ejr- Imef1tacyjne
o' iedv- 
nv wiprny, iakl mu pozosta??. to 
w??a??nie brat Wolfgang. przy kt??reJlO 


'- 


....... .. 


pomo('y ukaza?? si?? wspomniany na 
pocz??tku numer pi??tnasty pisma. 
Gremliza i Neuhauser przenie??li si?? 
do "Konkretu", z najlepszym! zamia- 
rami, z magazyn??w, kt??re mocno o- 
panowa??y nie tylko zachodnionie- 
miecki rynek czytelniczy, mianowi- 
cie ze "Spiegla" i "Sternu". Uzyskali 
tutaj znakomite warunki finansowe, 
Gremliza zarabia?? 6500 marek mie- 
si??cznie, Neuhauser 5000, maj??c po- 
nadto do dyspozycji s??u??bowy 
"bmw". Obaj wytrawni dziennikarze 
oczekiwali jednak czego?? innego je- 
szcze: aby "Konkret" s??u??y?? zachod- I 
nioniemieckiej lewicy bez schlebiania 
prymitywnym gustom erotycznym, 
objawiaj??cym si?? nie tylko w dobo- 
rze nagich dziewcz??t na ok??adkach i 



o'tQbi
 
4l\itU\( 


wkladkach, nie tylko we wspomnia- 
nej rubryce kontaktowej, lecz r??w- 
nie?? w tekstach literackich z pogra- 
nicza pornoJ:(rafil I masochizmu. 
Kilkana??cie ju?? lat ukazuje Sl
 
"Konkret"; najpierw pod innymi 
iJtu??ami jako "Studentenkurier" o- 
raz "Plcidoyer". Od samego pocz??t- 
ku stara?? si?? on by?? przede wszyst- 
kim organE'm lewicowej m??odzie??)' 
studenckiej i prZf'Z ??amy jego prze- 
win????o sip, wielc nazwi
k, M6re w 
ruchu studenckIm a tak.le w rT)lodej. 
zaanga??owanej li ter:??turze NRF 
odgrywaj?? pewn?? roi??. Z bie- 
giem czasu, wci
?? walcz??c z k
o;Jo 
tami finansow) mi. obrotny R0hl po- 
trafi?? pi
mu zape" ni?? do???? solidn?? 
egzystpncj??. prz('de wszystkim jed 
nak sampmu ,
('bip jako w"dawcy. 
Raz po raz wstr7 
a??\' '-oleldy 
\\em redakC'\'jnym r????m'go rodzaju 
bunty i retJl'lip. S??Ynna jest wypra- 
wa 'Ulrike Meinhof, by??ej ??ony 
Hl hla. WI az z wiernymi iej komu- 
nard:Jmi do Hamburea. Opanowa??a 
ona lekalE' redakc i i znis7czy??a ca??- 
kowici ft wielkop:Jpsk?? will?? eks-ma??- 
7011ero",1 radzi. tn pr7enic??li si?? 
do pism eodziE'm1Vch, gdzie otrzy- 
mywa??' b??d?? ,.po/bawione seksu, 
marne pl'n"je". 
Zar??wno rebelia hamburska jak I 
list pani profeo;or Riemeck dowodz?? 
raz jeszcze, i?? stany kryzy\sowe 
w??r??d m??odej zachodnion.lemieckjej 
l<>wjr, po
????biaj?? si?? i te "t tak; 
.la l
ia??ac2.:a lIWQ7 t 
lagich d"evvC'

t za fakt nn"Maln'.! 
WISZ 


'"' 


\1 .......... . 


PAX??&6tQki ZAGRANICZNE 


W naszym cyklu "Panorama lawod6w" przysz??a kolej na 
sprawy prawnlk6w I problematyk?? prawa. W najbll:bzych 
numerach wydrukujemy m. In.: 
- artykuly l??dzl??w M. Kulczycklego I J. Zdu??czyka; pre- 
zesa l5
du Najwy??llego Litwy, A. LIkala; adwokat6w Jerze- 
ge Milewskiego I Jerzego Parzy??sklego; 
- rozmowy z prof. drem J. Ignatowlczem "S??dzia: praw- 
nik czy humanista" I doc. drem A. Krukowskim o a(resJi, 
prawie rodzinnym I psycholor??l; 
- artyku??y I reporta??e m. In. o dewaluacjI prawa, o pra- 
worz
dnoiel. autoryteele I nlezaleinoicl I
du, pladze ??ap??w- 
kantwa I kradzie??y, recydywistach, o funkcjonowaniu IPO- 
lecznego "ymlaru !prawiedliwo??cl, dzia??aniu ??awnik6w. 


staZ si?? fakt, ??e Agnew nil' chcia?? zgo- 
dZI?? si??, mimo _lega?? Nixona, na 
zerwanie przyjaznych ltolunk6w ze 
dynnym pieAniarzem Frankiem Sina- 
tr??, kt??1'Y zachowa?? ,i?? w Ipos6b obra- 
tl??wy w czasie inauguracYJnej cere- 
moni?? prezydenta NixOM. 


Z mojego obserwatorium 


(Dokofl.czenie Er Itr. 1) 
d:	
			

/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_003.djvu

			JAN MARIA GISGES 


Z pisarzami 
kraj??w socjalistycznych 
po Polsce 


R elacj?? o ostatnich pisarskich 
obradach rozpoczynam po 
powrocie do Warszawy z nie- 
. zwykle bogatego we wra??e- 
nia objazdu z pisarzami kra- 
j??w socjalistycznych po Polsce p????- 
nocnej. Z tej podr????y nale??a??oby wy- 
ciagn???? wniosek, ??e prawie wy????cz- 
ne ci??gi zagranicznych "o??ci do kr??- 
lewskiego grodu krakowskie"o, O- 
??wi??cimia, Katowic i Zakopanego nie 
nale???? do najs??uszniej wybieranych. 
Ale o tym za chwil??. 
Naradzie, dziesi??tej ju?? z kolei, 
prezydi??w Zarz??d??w G????wnych 
7wi??zk??w Pisarzy kraj??w socjali- 
stycznych ojcowa?? i przewodniczy?? 
dnia pierwsze"o prezes Jaros??aw 
Iw"szkiewicz. 
Jak to w Biblii zapisano: "Na po- 
cz??tku stworzy?? B??g niE'bo i ziE'mi??. 
A ziemia by??a niekszta??tna i pr????na, 
i ciemno???? by??a nad przepa??ci??..." - 
podobnie i dnia pierwszego narady, 
wypowiedzi prezE's??w i wiceprezes??w, 
cho?? tE'matem "informacje o pracy 
Zwi??zk??w w ostatnim roku" wyty- 
czone i ograniczone. nosi??y wszelkie 
cephy niE'sp??jno??ci i rozbie/Z:ania. 
Dopiero dzie?? nast??pny, to iest 11 
kwietnia. i przepisany na ten dzieJ'1 
tem:??t: ..Kontakty mi??dzy zwi??zka- 
mi i or
anizacjami kraj??w sociali- 
stvr'znvch i f\Ost??powvmi or
aniza- 
cj;,m i W kr"i:??
h k:??pihJistycznvch" 
- okaza?? si?? b"rr:17iE'i dynamiczny 
i dyslnlsvjrw. nbfitu;acy w wiele 
8 1 :vstlrim jp??li chodzi n wzaipmne 
stC'snnki. jak i o mE'tod?? dzia??ania 
i oddz;a??vwania zwi??zJr??w. a r??wnie?? 
T'n
zczpg??lnvch ich wybitnych cz??on- 
Jw n,
 svtuarie w ??yciu literackim 
i w sam!'; litE'ratur7P w Jrr:??iach 
E""")n"t'. obu Amervk: A7ji i Af1'
'kl. 
WvdF??ip mi si???', ??E" kongrc.s 
wiato- 
wvch si?? ;'??koiu przewidziany na 
jPsip?? w Moskwip i??k i n";fttda pl'" 
S'??rZV trzeciego ??wiata w A??ma Acie 
w efpkcie dl!dz?? odpowiedzi mo??e 
pr7.vnajmniE"i na niekt??re pytania, 
jakiE' stawiali so'1ie pis:??rze w daw- 
nym w:??rszawskim Pa??acu Pryma- 
sowskim. 
Dvskus;a trzeciego dnia - po rp- 
feracie ,Jerzego Putramenta "Wsp????- 
praca literacka i kulturalna a bez- 
piecze??stwo Europy" sta??a si?? 
istotnym, najciekawszym i naj do- 
nin??lejszvm wydarzeniem ca??ej na- 
rady. kt??re znajd zip sw??i dalszy ci??g 
w planach i poczynaniach zwi??z- 
k??w bior??cych udzia?? w tym zebra- 
niu. 
W czym widzI: wag?? i znaczenie 
owPgo, jak je nazwa??em, wydarzenia, 
jakie szczeg????owsze problemy oma- 
wiano w tym dniu? 
Po pierwsze: propozycja Putra- 
menta, aby zorganizowa?? konferen- 
cj?? pisarzy Europy w sprawie wsp????- 
pracy wszystkich post??powych si?? 
tw??rczych naszego kontynentu spot- 
ka??a sie z og??ln?? aprobat??. Ba, na- 
wet pad?? projekt. aby w przysz??o??ci 
nie tak znowu odleg??ej zwo??a?? kon- 
gr p ! pisarzy z ca??ego ??wiata. 
Po wt??re: koncepcj?? utworzenia 
miedzynarodowej organizacji pisa- 
rzy Europy - chocia?? z wieloma nie- 
dopowiedzeniami i podtekstami - 
przecie?? przyj??to jako punkt do dy- 
skusji podczas projektowanego 
grudniowego spotkania w Sofii prze- 
wodnicz??cych komisji zagranicznych 
zwi??zk??w pisarskich uczestnicz??cych 
w warszawskim spotkaniu. 
Po trzecie: przywr??cenie w skali 
og??lnoeuropejskie' g????bokiego sensu 
funkcji pisarza, roll wychowawczej 
i u??wiadamiaj??cej jego dzie??, jego 
udzia??u w walce o zmniejszenie na- 
piecia w ??wiecie i w umacnianiu po- 
koju (cho?? to brzmi bardzo slogano- 
wo), jednak w wypowiedziach, w 
swoje; tre??ci, zawiera??o pot????ny ??a- 
dunpk rozumowy i emocjonalny, i 
jest tym, co b??d
ie mie?? znaczenie w 
perspektvwic7nym oddzia??ywaniu 
tych, kt??rzy tworz?? nieprzemijaj??ce 
wartl)??ci kulturalne swojego czasu. 
,.Nip wolno nam siedzie?? i radzi??, 
radzi
 i siedzie?? tak d??ugo, a?? nas 
histl)ria wyprzedzi". 
"Nasze sprawy na forum Euro- 
py - to przede wszystkim sprawy 
czysto litprackie f filozoficzne". 
..Kom\1ni??ci pisarze na zachodzie 
EurolJv bE"da walczy?? o to samo, o 
co nw nl)dPjmujl'mv walk??". 
..W
n????prara w Europie - to na- 
S7
 '" nip; aktvwnl! obE'cno????". 
ntl) cJla pr7vk??adu kilka 7a1prJwie 
zda??, wy??owionych z ogromnej ich 


masy, wyg??oszonych przez pisarzy z 
Bu??garii, Czechos??owacji, Jugos??awii, 
Kuby, Mongolii, NRD, PRL, Rumu- 
nii, W??gier, Wietnamu i ZSRR. 
Po czwarte wreszcie: poruszono 
wa??ki. problem socjalistycznego hu- 
manizmu w Europie, przez kt??ry dy- 
skutanci rozumiE'li - s??dz??c z nie- 
kt??rych obszerniejszych wypowie- 
dzi - humanizm proletariacki ma- 
jacy na celu sp??r, a nawet walk?? z 
ideologi?? bur??uazyjn??, d??????cy do 
tworzenia norm post??powania ludz- 
kiego w oparciu o ??wieck?? nauk??, do 
zniesienia spo??ecznego ucisku i za- 
pewnienia jednostce swobodnego 
rozwoju w warunkach wolno??ci i 
przy poszanowaniu jej /i:odno??ci. 
Tego r??wnie?? trzeciego dnia obrad 
przedstawiciele ??wiata literackie/i:o 
wymienionych kraj??w, po zagajeniu 
wyg??oszonym przez pisz??cego te s??o- 
wa, w kt??rym przedstawi??em w 
skr??cie poparcie i udziE'lana pomoc 
bohaterskiemu narodowi Wietnamu 
przez spo??ecze??stwo i pisarzy Polski, 
i z/Z:??osiwszy SZCZE'"NowE" propozycje 
w imieniu delegarii polskiej. dotv- 
czace stypendi??w dla m??odych zd01- 
nycn artyst??w Wietnamu - posta- 
nowili w dalszym ciagu, w r????noron- 
nej formie ??wi:??dczy?? pomoc pisa- 
rzom wietnamskim, kraju odbudo- 
wui??ce
o si?? z ogromnych zniszcze?? 
wniennych. 
Sumuj??c wra??enia i wnioski z 
narady. ze spotka?? i rOzm??w, kt??re 
odbywa??y si?? poza sal?? obrad, a jak 
zazwyczaj w takich wypadkach 
w??a??niE" one !'Oa miar?? temperatury f 
dynamiki roztrzasa??. wymiany zda?? 
i dysput, jakip tocza si?? przy ofi- 
cjalnvm stole. chcia??bym powiedzie??, 
??e Ich wynikiE'm by??o owo wzaiem- 
ne 7.aufanie. usi??owl!nlp zna1E"zipnia 
wv;??cla 7.e sIJornych spraw f proble- 
m??w, rozumiE'riie wa
i przecie?? nie- 
zwvkIego spotl(??nia. pls"rzy. '1 tn. co 
moma bv na7.wa
 ml??d7.ynarodow?? 
wiE"zia ludzi o podobnym 
wiatopo- 
gladzie i cE'lach. I! tak??p jak???? za- 
wodow??, :??le i chyba internacjonali- 
styczn??, ideowa konsolidacj?? pisarzy 
kraj??w socjalistycznych. 
I to uwa??am za r??wne poprzednim 
osi"gni??cie. 
Nast??pne dni up??yn????y w nieustan- 
nvm ruchu. zmianach miejsc, i cho- 
cia?? wycieczka po Polsce p????nocnej 
by??a niezwyklp atrakcyjna, nadal na 
rozmowach o literaturach, pisarzach, 
naiciekawszych i najwa??niejszych u- 
tworach w danym kraju, o wymia- 
nie personalnej literat6w i najbli??- 
szych F??lbo przesz??ych wzajemnych 
wizytach. 
W P??ocku ogromne wra??enie na 
naszyrh go??ciach wywar?? pomnik 
Broniewskiego. wybitne dzie??o Gu- 
stawa Zem??y. Tu pod pote??nym br??- 
zem dele
aci Kubv, Wietnamu f 
Zwi??zku Radzieckiego z??o??yli wi??- 
zank?? kwiat??w. 
Toru?? przyja?? nas b????kitem niebIl, 
s??o??cem f ciep??em, jakby w tym ja- 
snym ??wietle chcia?? przypomnie?? f 
pokaza?? sWPI:(O najwi??kszego syna f 
astronoma. P07.0sta?? w pami??ci jak 
stary cenny obraz XVII-wiecznego 
holenderskiego malarza, odrestauro- 
wanv f pociagni??ty werniksem: cho?? 
obok pojawi?? si?? Toru?? nowoczes- 
ny, uniwersytecki, wspania??y. 
A Gda??sk? Port P????nocny? Jedno 
z najwil:kszych realizowanych za- 
mierze?? tej pieciolatki? Stocznia 
Gda??ska imienil! Lenina, gdzie na 
pochylniach czaja si?? ogromne ??e- 
lazne kad??uby statk??w dalekomor- 
skich? 
Wszystko to by??o widziane w mro??- 
nym porywistym wietrze morskim, 
kt??ry przenika?? nas i na Westerplat- 
te, dok??d delegat pisarzy NRD w 
jeg.nym szere"u z Polakami szed??. by 
z??o??y?? wi??zank?? c7.erwonych go??dzi- 
k??w. czcz??c w milczeniu tu poleg- 
??ych polskich ??o??nierzy. 
A potem znowu niczym na ko- 
lorowym filmie przesuwa??y si?? przed 
naszymi oczami obrazy 2urawia, 
Bram, szeregu kamieniczek, ulic, ra- 
tusza i pr7.epiekne; sali rajc??w, mo- 
??e jeszcze bardziej ni?? Toru?? przy- 
pominajac stare holenderskie mia- 
sta rybak??w i majtk??w. 
Pisarze Wietnamu, uroczy, pe??ni 
nieopisanego czaru i skromno??ci, po- 
wiedzieli mi zreszt??, ??e i tak za ma??o 
by??o Zwipo711nia i oJ;l??dania wsp????- 
r7.esnE'i P01ski, buduj??cpj si?? z tak 
wielkim rozmAchem... 


JAN MARIA GIS GES 


(Doko??czenie ze str. l) 
neracji l orientacji artystycznych, 
zar??wno reali??ci, jak tw??rcy bez- 
przedmiotowi, koryfeusze postimpre- 
sjonistycznego koloryzmu i przedsta- 
wiciele awangardy naj rozmaitszych 
odcieni. Posta?? Lenina jednoczy ich, 
staj??c ponad kierunkami, stylami l 
indywidualnymi gustami. Bogactwo 
rozwi??za?? i koncepcji pozwala na 
mo??liwie pdne i wszechstronne uj??- 
cie osoby Wodza Rewolucji, stoi na 
przeszkodzie wytworzeniu si?? sche- 
mat??w i sztywnych kanon??w ikono- 
graficznych. 
Najbardziej jednak donios??ym wy- 
darzeniem artystycznym w skali kra- 
ju sta?? si?? og??oszony w Krakowie w 
1969 og??lnopolski konkurs rze??biar- 
ski na projekt pomnika o najwy??- 
szych walorach ideowo-artystycz- 
nych, przy czym autorom pozosta- 
wiono pe??n?? swobod?? wyboru formy 
wypowiedzi artystycznej, bior??c jed- 
nak pod uwag??, ??e zasadniczym ele- 
mentem pomnika jest posta?? W??o- 
dzimierza Lenina. 
Proponowanym miejscem usytuo- 
wania pomnika by??a ju?? w??wczas 
Aleja R???? w Nowej Hucie. Za tak?? 
lokalizacj?? przemawia?? charakter 
miejsca: kameralne wn??trze urbani- 
styczne o uk??adzie osiowym, pokry- 
waj??cym si?? z ci??giem widokowym 
Wis??a-Wzg??rza Krzes??awickie, co 
zapewnia pomnikowi dobr?? widocz- 
no???? oraz okre??la jego funkcj?? jako 


Krakowa, Jerzego P??kali, po wizji te- 
renu wyznaczonego na lokillizacj?? 
pomnika, wys??uchaniu referatu se- 
kretarza Konkursu, doc. Antoniego 
Hajdeckiego, i sprawozdania wyg??o- 
szonego przez s??dziego-referenta, 
Mieczys??awa Weltera, przyzna??o po 
trzech wnikliwych eliminacjach na- 
grody i wyr????nienia. 
Oceniaj??c poziom czterech projek- 
t??w jako r??wnorz??dny, jury posta- 
nowi??o nie przyznawa?? I i II nagro- 
dy, wyr????niaj??c ex aequo cztery pra- 
ce. Po otwarciu kopert okaza??o si??, ??e 
ich autorami s??: Marian Konieczny, 
Wincenty Ku??ma i Adam Korpak, 
Jan Siek oraz Jerzy Bandura 
wszyscy z Krakowa. Jedena??cie r??w- 
norz??dnych wyr????nie?? otrzymali: 
Jan Kucz, Milada i Melchior Zapol- 
nikowie (dwukrotnie), Tadeusz Mar- 
kiewicz i Romuald Grodzki, Barbara 
Zbro??yna i Adolf Ryszka (wsp????pra- 
ca architektoniczna J. Strza??kowska, 
E. Matuszek i Z. Ha??asa), Wincenty 
Ku??ma i Adam Korpak, Krzysztof 
K??dzierski, Marian Konieczny, Sta- 
nis??aw Siedlik oraz Wies??aw Bielak 
i Roman Janeczko. 
Rozmaito???? projekt??w by??a olbrzy- 
mia, co za??wiadczy??o raz jeszcze o 
wielkiej sile inspiracyjnej tematu 
dla wyobra??ni artyst??w. Wystarczy 
spojrze?? na C"Ztery nagrodzone prace. 
Jan Siek ujrza?? Lenina stoj??cego w 
hieratycznej pozie przy wielkiej, 
przerastaj??cej go kuli ziemskiej, oto- 


wierzchownymi cechami pomnik ma 
:?aws.ze, b??d?? przypajmniilj powinie11 
mie??, dr'!:-gie dno, t'rebt, og??lnqjmetla- 
for??. L.enin id??C'jJ 'jest w'tym poj??- 
ciu r??wnie?? uosobieniem wiecznie 
post??puj??cej i rozpowszechniajqcej 
si?? idei lenini:mu". 
Koncepcja ta mia??a dalsze yon!\e- 
kwencje. Bowiem skoro Konieczny 
za??ot
.?? "Lenina id??cego", nie m??g?? 
go ustawi?? na wysokim coIwie, mu- 
sia?? post??pi?? tak, by zachowa?? beZ'- 
po??redni kontakt widza z postaci??, 
by ruch' by?? uchwytny i zauwa??alny. 
Nie m??g?? jednak r??wnie?? umie??ci?? 
pos??gu na cek ole zbyt niskim, gdy?? 
6-metrowa figura przyt??acza??aby 
swym ogromem. St??d wymiar opty- 
malny coko??u zosta?? ustalony na 220 
cm, liczonych od poziomu ulicy ??o 
podeszwy buta. Przy tej wysoko??ci 
coko??u posta?? W??odzimierza Lenina 
znajduje' si?? nieco ponad ..horyzon- 
tem oka", co zapewnia wra??enie, ja- 
koby by??a zawsze nieco ponad wid- 
nokr<;giem dalekich wzg??rz i bliskiej 
ulicy. 
Zastosowan?? przez Mariana Ko- 
niecznego metod?? pracy by??o wy
 
pr??bowane przechodzenie od skali 
najmniejszej, do wielko??ci rzeczywi- 
stej pGmnika. Na konkurs nades??a?? 
projekt w skali 1:10, nast??pnie wy- 
kona?? makiety w skali 1:5, 1:2 i - na 
koniec - 1:1. Stosuj??c t?? metod?? 
rze??biarz niejako "uczy si??" figury. 


LENIN NOWEJ HUT 


',,,",- 


... ......... 


.. .
. 
 
.,....."...,;,:>,>:,'f 


. .,:-:' 


;.:;: 


.t; 
N 

 


;.(.- 


..
..J.. 


Jt 


nie tylko rze??biarsko lecz urbani- 
stycznie centralnego motywu pewne- 
go zespo??u miejskiego. 
Za??o??enia ideowe wskazywa??y: 
pOdkre??lenie nieprzemijaj??cych 
warto??ci i aktualno??ci idei leniniz- 
mu, kt??re we wsp????czesnej walce o 
post??p, demokracj??, socjalizm i po- 
k??j odgrywaj?? decyduj??c?? rol??, s??u- 
????c rewolucyjnym przeobra??eniom 
wsp????czesnego ??wiata; 
przypomnienie bliskich zwi??zk??w, 
jakie ????czy??y Lenina z polskim ru- 
chem rewolucyjnym, ze spraw?? na- 
rodowego wyzwolenia Polski, wk??a- 
du jego my??li do programu przeo- 
bra??e?? ustrojowych naszego kraju; 
pog????bienie w??r??d spo??e
ze??stwa, a 
zw??aszcza w??r??d m??odzie??y, znajo- 
mo??ci teoretycznego i praktycznego 
dorobku Lenina - tw??rcy pierwsze- 
go w ??wiecie pa??stwa socjalistycz- 
nego. 
Podkre??lono r??wnie??, ??e Krak??w i 
ziemia krakowska s?? szczeg??lnie 
predestynowane do tego, aby w??a
- 
nie na tym terenie zlokalizowa?? po- 
mnik Wodza Rewolucji Socjalistycz- 
nej. Na krakowskiej ziemi bowiem 
ponad dwa lata ??y?? i pracowa?? W??o- 
dzimierz Lenin. W tym okresie po- 
wsta??y liczne jego prace teoretycz- 
ne, pod jego kierownictwem odby- 
wa??y si?? narady partii bolszewickiej, 
maj??ce donios??e znaczenie dla daJ- 
szego rozwoju ruchu rewolucyjnego. 
Tym wi??kszego znaczenia nabiera 
fakt zlokalizowania pomnika na te- 
renie Nowej Huty, w pobli??u kombi- 
nat
 nosz??cego imi?? Lenina, kombi- 
natu b??d??cego zarazem najbardziej 
wyrazistym i trwa??ym symbolem 
wcielenia w ??ycie leninowskich idei. 
Na konkurs wp??yn????o 70 projek- 
t??w (z Warszawy, Krakowa, Gda??- 
ska ?? Wroc??awia), co mo??na uzna?? 
za ilo???? rekordow??. Jury, w kt??re- 
go sk??ad wchodzili wybitni arty??ci 
oraz przedstawiciele odpowiednich 
resort??w Ministerstwa Kultury i 
Sztufd, Komitetu CentralnE'!(o PZPR 
i Komitetu Wojew??dzkiego PZPU 
oraz Prezydium Rady Narodowej m. 
Krakowa pod przewodnictwem prze- 
wodnicz??cego Rady Narodowej m. 


-- 


'F', 


;
('J 



 
I
,
 


.At
>


 


. t..: 


"?? 


.. 
. .. 


'.
' 
:At 
,,,,... 



 


:...... ".... 



. ";.. 


....:11:- 
." I 
.......
.:.,. 


..':.'...;;<
....-.., 


$: .
;.;. ....... ..:"..:.:......:..
:. 


czonej figuralnym fryzem. Wincenty 
Ku??ma i Adam Korpak zaprojekto- 
wali monumentaln?? posta?? podpar- 
tego pod boki i wpatruj??cego si?? 
bacznie w przestrze?? Lenina. Jerzy 
Bandura ukaza?? Lenina w swobod- 
nej pozie, siedz??cego na ogrodowej 
??awce w??r??d zieleni. 
VVobec braku jednoznacznej decy- 
zji s??du konkursowego, Komitet 
Budowy Pomnika, po ponownym 
rozpatrzeniu czterech r??wnorz??dnych 
nagr??d, wybra?? do realizacji projekt 
Mariana Koniecznego, jako spe??nia- 
j??cy w najwi??kszym stopniu za??o??e- 
nia ideowe i formalne przysz??cgo 
monumentu. 
Marian Konieczny stan???? wi??c wo- 
bec konkretnej sytuacji architekto- 
nicznej, w kt??r?? musia?? wej???? ze 
swym dzie??em, co sk??din??d nie by??o 
zagadnieniem zbyt trudnym w bu- 
downictwie neoklasycystycznym o 
pe??nej symetrii "lustrzanego odbi- 
cia". Jedyn?? innowacj?? propo- 
nowan?? przez artyst?? by??o - p07a 
konieczn?? zmian?? tzw. ma??ej archi- 
tektury - przebicie wielkich, prze- 
szklonych witryn do wysoko??ci 
pierwszego pi??tra w najbli??szym oto- 
czeniu pomnika, co doprowadzi do 
optycznego rozszerzenia placu. 
Sam temat - W??odzimierz Iljicz 
Lenin - by?? zagadnieniem zar??wno 
prostym, jak skomplikowanym. Pro- 
stym - gdy?? chodzi??o o Lenina, po- 
sta??-symbol, poj??cie syntetyczne i w 
pe??ni uformowane, nie nastr??'czaj??ce 
zatem ??adnych w??tpliwo??ci poza in- 
terpretacj?? formaln??. Trudnym - 
gdy?? powsta??a ju?? wielka mnogo???? 
pomnik??w Wodza Rewolucji, tak ??e 
istnia??o niebezpiecze??stwo schema- 
tyzmu, b??d?? nawet niezamierzonego 
plagiatu. 
M??wi Marian Konieczny: 
"Lenin, kt??rego zaproponowalem, 
to Lenin krocz??cy. Wyszedlem od te- 
go, ??e musi to byt postat dynamicz- 
na. Unikalem gestu, upozowa'l1ego 
rurhu; gest jest na og???? albo pu.
t!l, 
albo dekoraryjny, jest sztuczny. Stad 
w pomniku autentycl'1JlI, nat1Lralnll 
Tuch. Daje on ??Ytj)o,
?? postaci. Lec;; 
poza wymienionymi. niejako po- 



 ,... 
:
' 
; .
! (.. 


-:-' . -.:{..; 


.;<00 


. 
 



. 


.. 


.
",J/f 


)":' 


'1 
I:;. ..,.... 
'.'-"';.*". .'" "":.'.. 
Fot. Janusz Podlecki 


Jest to o tyle konieczne, ??e gdy do- 
chodzi do skali 1:1, gdy ju?? nie mo??e 
obj???? ni okiem, ni n;koma ca??o??ci, 
dostrzega j?? tylko wyobra??ni?? wie- 
dz??c, ??e tylko ??w zakodowany po- 
rz??dek da w ko??cowym efekcie za- 
mierzon?? ca??o????. 
R??wnie?? przechodz??c od skali do 
skali rze??biarz musi zaldada?? zmia- 
n?? rozmiaru i wynikaj??cego st??d 
dzia??ania, musi zatem przekszt:J??ta??. 
pierwotn?? wersj??, interpretuj??c j?? w 
kierunku syntezy; w przeciwnym 
wypadku nie m??g??by unikn???? natu- 
ralizmu. Przyk??adowo rzecz bior
c, 
realistyczne fr
gmenty np. twarzy, 
to, co u cz??owieka ??ywrg?? d'ccycuje. 
o jej charakterzc, zmarszcz

i, drobne 
wypuk??o??ci, nierrgularno??ci etc. - 
musi si?? w rz
??bie monuTT'entalnej 
przet??umaczy?? na r??wnie a:Zyk ??wia- 
t??ocienia i uk??ad??w du??ych rr
f, czyli' 
tego, co z pewnej odlcg??e??ci dec
'duj':! 
o wyrazie oblicza. 
D7ipld tym W5zvstl-im cJ
i2hniom, 
dzi??ki zespoleniu ??wi
tor:cg!
du, wy- 
obra;.ni artystycznei i rz<'t:"!Pej, fa- 
chowej wiedl!:Y, powsta?? Lenin 1';0- 
wej Huty - l-ardzo lpdzki. IJo
ba- 
wiony, patosu i koturn??w c7}owic!t, 
widz??cy iasno sw?? drcg?? i 'wchod-
- 
cy na ni?? odwa??nie, ch')?? nie bez 
troski w. bacznie ??ci;lg!1ir:ty.ch 
brwiach. 
Pomnik ten wyr??s?? z g????'??:o};i
j:(o 
prze!
onania autora. Na wiele hit 
przed og??oszeniem leninowskiego 
konkursu Marian Konieczny powic- 
dzia??: 
,.Wszelkie luki i obeliski, srirale i 
iglice sq D
o??ne popr??ez swoj brak 
znaczenia, polaczony z Oigantoma-' 
chiczna ska Iq. One 'U' istocie pom',- 
jajq cz??owieka... Pomnik, rze-ba, tak 
 
jak ja je pojmuj??, powin1JY przypo- 
mina??, ??e pOC'2:qtkiem i ser.sem' 
1t'"zystkiego jest czlowielc". 


JERZY MADEYSKI 


ZYCIE 
Nr tfc o 


ITERA('r;;IJ<;' 
;f str." S
		

/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_004.djvu

			(Dokc??cze1J!e ZE' str l) 
r:C-a, ?? r u1l.a str"n. ('z
s 

.. ?? C7 

.1 ...3 
 L'Z- 
b
....on n tle 
cz_ ??,. 1""1 B1?? do . J . s1 
wy::>av" 'ta m' 0M!"n za.._. 'kI 
r
j ;v, 'mI.u CO l.1a 
V" 
 e:J , I m.od
i c-. 
 klCd J 
m??odz'L?? ta nab Z,OZUl, e i czy po- 
r\\iemy j?? za - l? - zac t" " 11 
siebie m!;l--cJ( tak pic:;k i ja 
c
le, kt' ym ,??u, m ,ta truc no 
wth:!czac m '2 , t, j n !odzie_ J ? 
C__J p??v.u, pf)\.oli ZaClRle',1 ?? 
nudzie, ale n m'a
rm gc. I??,-, a 
}:'O spotkanIU z Ol . y' er nie 
chcia??em wl 

?? SI . po mie'Cle. Mi- 
n????y te czas . kledv me. >??em w Kra- 
kow' e u lawa?? Lir st<;. B J ??em tu juz 
kilka raz) i n;e prz pl'
zAza??em, .. 
jefens
 wa nie b}.a ?Ori 'ntowana w 
moich woja.i:ach. Ju?? wtr..J b\ ??em 
wI,lokrotme notowan" w kartote- 
kach defensywy wa:-
z
wskiej ; nie 
tylko warszawskiej 
Do lokalu na Floria??skiej trafi??em 
bez trudu. ??acznic7lta bardzo do- 
k??adnie wvtlumacz}??a mi jak si?? 
wchodzi. Obowiazvwa??a t10bra zasa- 
da konspiracJi: nikogo Si?? nie pyta?? 
o lokale partyjne, by nie ZWraca?? na 
siebie i lokal uwagi lokator??w do- 
mu. Otworzy??a mi s??u????ca, kt??ra, 


101 


widocznie uprzedzona o moim przy- 
byciu, wprowadzi??a mnie do gabine- 
tu, gdz1e sta??o wielkie, debowe biur- 
ko, fotele obite sk??r?? i szafa biblio- 
teczna w}pe??niona ksi????kami. By??o 
to mieszkanie jakiej?? bogatej mie- 
szcza??skiej rodziny. Po chwili zjawi- 
??a si?? m??oda, mo??E' dwudziestoletnia 
niewiasta o bujnych, z??ocistych w??o- 
sach i twarzy obsvp<.nej piegami. Do 
""asu prz} bycia okr??gowca bawi??a 
mnie rozmow?? - jak t., si?? m??wi - 
o pogodzie. Rozmowa si?? nie kleHa, 
gdy?? nie by??em przyzwycz
 iony do 
tego rodzaju konwersacji. Dopiero 
zjawLnie si?? jej brata, wy
okiego, 
dobrze zbudowanego m????czyzny, 
nieco starszE'go od siostr-, o??ywi??o 
nasz?? rozmow??. Opow18da?? o nastro- 
jach wsr??d m??odzie??y akadt'mickiej, 
o wyczynach boi6wek endeckich, o 
dzia??alno??ci lewic J na UJ i Innych 
uczelniach Krakowa. Ju?? po kll:w 
minutach z"lrientowa??em sie, ??e go- 
spodarze lokalu nie s?? isle,.v j??- 
zani z naszym 'lU .
, alp z n;m 
sympat zuj??. r- 
Z prawie 
innym Op??
nie- 
niEm zjawi?? si?? okr??gowiec. By?? to 
m??od!' szczup??: ch??opiec, o jasnej 
czuprynie Jego sDos??b bycia 1 wyra- 
??ania si?? dowodz " ??e by?? robotnikiem. 
Rozmowa by??a kr??tka, 
dy?? bard z:> 
si?? ??pies'" ?? na inne spotkanie. Prze- 
kaza??em mu nainov'.'Ze wskaz??wki 
Sekreta:'latu KC KZ
IP w 'Jrllwie 
wybor??-w do rad gminnych, a on 
poinformowa?? mnie o stanie or"ani- 
zacyjnym kom??rek ('h??opskich i ich 
rozmieszczeniu w poszcze"??ln"ch 
powiatach. UstahWmy te?? tr ., me- 
go objazdu. 
Ta 
' 
awku bib ??ki za- 
szyfrowa??em adn" {pr iazd??v pk i 
has??a. Szyfr 
C'hf' 'a??e??""1 pod kopert?? 
zegarka. Bv?? to du??y zerarek, hle- 
sZOl'lkowy mark' ,.Iongines", odzie- 
dziczony po moim zmar??ym ojcu. 
Musz?? z satysfakcj I powiedzie??. ??e 
nawet przy drobiazgowych rewi- 
zjach nie otwierano mi zegarka. 
Czv7by to by?? tylko m??j wynala- 
zek? 
Po wyj??ciu okr??gowca zapyb,:em 
gospodarzy, CZ)' nie m??g??bym u 
nich pozosta?? jeszcze z godzink??. 
Ch??tnie sie zgodzili. Chodzi??o mi o 
to, bym bezpo??redniJ stad m??g?? uda?? 
si?? do towarzysza, u kt??rego mia??pm 
zanocowa?? Mo??e inte
erowa?? ich 
taJemmcz
' "o
??, a mo??e nie wypa- 
da??o odm??wi??? 
Siedz??c w wygodnym fotelu 
przejrza??em pras?? codzienn?? oraz 


r????ne tV:'odniki i11'strowane. Ju?? 
'i l, kLL) \\ :az z gc."po- 
zcd
 do gabinetu m??ody, 
,zc
. POJ brunet, wl??c::j ni?? ??rednie- 
r
 wzrostu. f'..ie czekaj??c a?? mnie 
-
 ._..1 pl' ista\\i?? wyci??gn???? 
re' e I poV/ied zla??: 
- Hochfe1d j stem. 
- Czarko\\ ,;ki - odpowiedzia??em, 
wymy??laj??c na poczekaniu fa??szywe 
nazVlo Lsko. 
- Towarzysz Julian Hochfeld jest 
nasz: M dobrym znajomym, dzia??a- 
czem ZNMS, mo??ecie si?? nie kr??po- 
VIoa??. 
- Nazwisko mi jest bardzo d.:>- 
brze znane - odpowiedzia??em, u- 
"miechaJ??c si?? pod nospm. 
- Socjalzdrajca, co? 
- Gorzej, socjalfaszysta - odp:>- 
wiedzia??em z ironi?? na zaczepk??. 
- I to bardziej niebezpieczny, bo 
lewicowy - odci???? si?? Hochfeld. 
- Nie lewicowy t
'lko operuj??cy 
lewicow} m frazesem - odpowie- 
dzia??em, by nie by?? mu d??u??nym. 
I tak ni z tego ni z owego rozpo- 
cz????a si?? mi??dzy nami dyskusja o 
roli PPS i jej lewicowego skrzyd??a, 
kt??rego m??j rozm??wca czu?? si?? rf;!- 
prezentantem. Nie przypominam so- 
bie dok??adnie naszej rozmowy, pa- 
mi??tam tylko, ??e trudne mia??em za- 
danie. Hochfeld b:r?? doskona??ym 


- A j
Q1"3!: jeste??my po jedn0] 
stronie barJ"k '.. - powi.::dz:a?? z sa- 
tysfakc'- 
Wicocznie bardzo dobrze pami??ta?? 
nasz?? rozmow??. Nie przypuszcza?? 
wted
. podobnie, jak i ja, ??e za nie- 
spe??na czte. y lata faszyzm rozpocz- 
nie sw??j triumfalny poch??d przez 
ca???? Eurbp??, niszcz??c z takim sa- 
mym okrucie??stwem zar??wno ko- 
munist??w, jak i socjalistow. 
Po tygodmu wr??ci??em zm??czony i 
wymizerowany do Krakowa. Zamie- 
szka??em u naszego towarzysza na ul. 
Tatarskiej 5, kt??rego pozna??em przez 
towarzyszk?? Tosi?? Wajcenblat - 
studentk??, cz??onkini?? "??ycia", ro- 
daczk?? z Cz??stochowy. Utrzymywa?? 
si?? z wyrabianych przez siebie mo- 
nogram??w ze srebrnej blachy, kt??re 
dostarcza?? do sklep??w ze sk??rzan?? 
galanteri??. Zarobki jego musia??y 
by?? bardzo ma??e, gdy?? nosi?? zni- 
szczony garnitur, po??atane buty i 
od??ywia?? si?? n??dznie. 
Z objazdu by??em zadowolony, cho?? 
nie odby?? si?? bez przeszk??d. W Tar- 
nowie obs??u??} ??em KD i mia??em 
spotkanie z aktywistami m??odzie??o- 
wymi ze wsi. By nie nocowa?? w 
Tarnowie, w kt??rym by??y jakie?? nie- 
wyja??nione aresztowania, pojecha- 


awelu po 


m??wc?? ?? polemist??. G??rowa?? nade 
mn?? znajomo??ci?? sytuacji w mi??- 
dzynarodowym ruchu robotniczym i 
znajomo??ci?? historii ruchu. Moje ar- 
gumenty parowa?? bardzo zr??cznie. 
Pami??tam dobrze, ??e w pewnym 
momencie poczu??em jego przewag?? 
intelektualn?? nad sob??, co by??o dla 
mnie bardzo przykre wotec nasz
 ch 
sympatyk??w - gospodarzy lokalu. 
Na szcz????cie wszed?? do gabinetu oj- 
ciec gospodarzy ?? dyskusj?? przerwa- 
li??my. By?? to starszy t??gi m????czyzna 
w szk??ach o grubej, rogowej opra- l 
wie. 
- Przerwa??em interesuj??c?? dy- 
skusj??, panie Julianie - powiedzia??, 
zwracaj??c si?? do Hochfelda Prosz?? 
si?? nie kr??powa??. Mam nadziej??, ??e 
ju?? wydali??cie na mnie wyrok 
??mierci. Ale mam nadzieje, ??e za- 
nim go wykonacie wypij?? z wami 
niejedn?? fili??ank?? kawy. Przvnio- 
s??em dobre ciastka. Jak widzicie, 
krwio??erczy kapitali??ci te?? si?? na co?? 
p.. 7 daj
 
Weso??y starsz.., pan wprawi?? 
wszystkich w doskona??y humor. 
Przy ciastkach i kawie, kt??r?? poda- 
??a s??u????ca, ro' 10wa potocz}??a si??: na 
temat wakacji. Dzieci starszf'''o pa- 
na wybiera??y si?? do Truskawca, 
gdzie od tygodnia by??a ju?? ich mat- 
ka. Hochfeld te?? wybiera?? si??: na 
wakacjE'. 7robi??o mi si?? jako?? przy- 
kro na widok u??miechni??tych twarzy 
tych m??odych ludzi. Trudno si?? dzi- 
wi??, ch??tnie bym te?? wyjecha?? do 
jakiej?? uroczej miejscowo
ci. Mia- 
??f'm niespe??na 2] lat. Przede mn?? 
by??a niebezpif'C'zna podr????, kt??:-a 
nie wiadomo gdzie si?? mia??a sko??- 
rzy??. Najcz??kiL i koniec by?? zaVlosze 
ten sam - jaki., 'vlpis??..:1 brudny a- 
reszt I ciasna cpla wiezienna. 
Ju?? o zmroku wyszed??em razem z 
Hochfeldem na ulic??. Na Plantach, 
poprzez g??'stel:??cie drzew, przebija??o 
??wiat??o latar??. Na wszystkiC'h 
??awkach st??oczeni siedzieli ludzie. Na 
najbli??szym skrzy??owaniu ulic 00- 
??egna??em Hochfelda. U
cisn???? mi r??- 
k?? i powiedzia??: 
- Mylicie si??, jeste??my po jednej 
stronie barykady, oboj??tnie czy na- 
le??ymy do KPP, czy do PPS. 
- Oby, oby - odpowiedzia??em 
spojrza??em na niego przyja??nie. 
Nast??pnym razem spotka??em go 
po wielkiej manifestacji jednolito- 
frontowej w dn u I-go maia 1936 r. 
w Warszawie. By?? rozpromieniony, 
jego OCZ} wyra??a??y nieopisan?? ra- 
do????. 


wy I pose?? do parlamentu austria c- 
k:ego z ramienia ??'
L, cz??onek 
Prezydium ZLCh "Samopomoc", To- 
masz Wi??niewski, dZia??acz ZLCh 
"Samopomoc". cz??onek KPP, a z 
m??odszej generacji J??zef i Ferdy- 
nand Tkaczowo\\ ie W??adys??aw Kru- 
czek - wybitni dzia??acze KPP. Po 
przyje??dzie do Rzeszowa nocowa??em u 
tow. dr J??zefa Tkaczowa. Nigdy nie 
zapomn??, jak ,rzyjmowa?? swoich 
pacjent??w, przewa??nie biednych ch??o- 
p??w. Nie by??a to rozmowa lekarza z 
pacjentami, ale komunisty z towarzy- 
szami. Po kilku minutach znika??a 
nieufno???? ch??op??w, opowiadali o 
swoich troskach, o podatkach, szar- 
warkach, wyzysku. A dr Tkaczow- 
o konieczno??ci organizowania si??, o 
walce z wyzyskiwaczami o ziemi?? 
bez wykupu, o socjalizm. Z zainte- 
resowaniem s??ucha??em tych rozm??w, 
wiele z nich mo??na by??o si?? nauczy??. 
Zna?? doskonale wie??, jej troski i t??- 
sknoty. 
- Mo??ecie u mnie spa?? spokojnie. 
- W razie czego powiem, ??e jeste??- 
cie moim starym pacjentem. 
W niedziel?? rano dr Tkaczow 
wcze??nie wsta??, da?? mi klucze od 
mieszkania i pojecha?? autobusem do 
swego ojca, do Boguchwa??y. Zna??em 
wszystkich jego braci. Z Ferd}'nan- 


l', 


??telegraf)) 


??em kOlej?? dojazdow?? do 2:abna, 
gdzie przebywa??a u swoich rodzicOw 
??ona tow. Feliksa Nowaka wraz z 
c??reczk??. Rodzice jej 'Zamieszkiwali 
we w??a
m'm domu po??o??onym w 
du??}'m sadzie. (Je??eli mnie pami???? 
nie myli, ojciec Nowakowej ju?? nie 
??y??). Na drugi dzie??, po dobrzE' prze- 
spanej nocy, ,ledwo si?? ubra??em, 
musia??em uciLka?? przez okno, kry- 
j.!C' si?? w krzakach. zaal-rmov"any 
najbciem policji. Jak si?? p????niej do- 


er 


??t 


dem pracowa??em w Zarz??dzie G????w- 
nym ZLCh "Samopomoc", drugi jego 
brat by?? oficerem wojska polskiego, 
zgin???? \\ Hiszpanii. M??odszego po- 
zna??em najp????niej, by?? wtedy ucz- 
niem, je??eli mnie pami???? nie myli, 
szko??y rolniczej w Rzeszowie. 
WszysCy nale??eli do KPP, najm??od- 

'ly do KZIVIP. 
Nast??pne noce sp??dzi??em na wsi, 
sypiaj??c najcz????ciej w stodo??ach. 
Ostatni?? noc w Rzeszowie sp??dzi??em 


, 
. 


-. 
*-,. 


Kilka mleSl{;cy p)??.niej d::>wieazia- 
??em si<;, ??e zc_ta?? aresztGwany i gro- 
zi mu du??y w' i'ok. Dziaia??y wtcdy w 
calym kraju sa(!y dora??ne wymie- 
rzone przede wszystkim przeciwko 
kOmunistom. 


Jad??c tramwajem w stron?? ??r??d- 
mie??cia zauwa??y??em, ??e jaki?? star- 
szy m????czyzna, w wyszmelcowanym 
oliw?? ubraniu, ale z wygl??du nie ro- 
botnik. bardzo mi si?? przygl??da. W 
pierwszej chwili my??la??em, ??e to 
kto?? znajomy i te?? spojrza??em na 
niego. Wtedy ten opusci?? g??ow?? i 
szybko si?? odwr??ci??. To mnie zanic- 
pokoi??o. Czy??by to by?? szpicel? 
pomy??la??em. Na najbli??szym przy- 
stanku wysiad??em i pomaszeroVloalem 
dalej pieszo, kieruj??c si?? w stron?? 
Wawelu, gdzie chcia??cm sp??dzi?? czas 
do odej??cia poci??gu. Tu, w??r??d tu- 
ryst??w czu??em si?? bezpieczny. Na 
dzll'dzi??cu Zamku Kr??lewskiego 
spotka??em znajom?? studentk?? ze 
Studium Wychowania Fizycznego 
UJ w towarzystwie kole??anek. Uda- 
??em, ??e jej nie widz?? i stara??em si?? 
j?? wymin????. Ta mnie jednak spo- 
strzeg??a i zatrzyma??a przedstawia- 
j??c swoim towarzyszkom. Spokojnie 
wraz z nimi w????czy??em si?? pod mu- 
rami Wawelu, ??miej??c si?? z wielo- 
kr6tnie s??yszanych dowcip??w. Czas 
mija?? szybko. By??em w dobrym hu- 
morze, jak zwykle, gdy wraca??em do 
Warszawy. Po niespe??na dw??ch go- 
dzinach, po??egna??em mi??e towarzy- 
stwo i poszed??em w stron?? miasta. 
By??em zm??czony i g??odny. W pew- 
nym momencie poczu??em na plecach 
czyj?? wzrok i obr??ci??em si??. Za mn?? 
szed?? wysoki m????czyzna. Nieznacznie 
przy??pieszy??em kroku. Uczyni?? to i 
id??cy za mn??. Nie mia??em ju?? z??u- 
dze??, by?? to s7picel. Nie bYlo si?? ani 
gdzie ukry??, ani uciec. Po chwili u- 
s??ysza??em nad uchem: - "Niech pan 
nie pr??buje ucieka??" I wcisn???? mi 
pod nos szpic10wsk?? legitymacj??. 
I tak malaz??em si?? w defensywie 
krakowskiej, pod tzw. "telegra- 
fem". Na szcz????cie na kr??tko. Ura- 
towa??a mnie chyba legitymacja To- 
warzystwa Turyst \'cznego i bilet ko- 
lejowy ze zni??k?? 33 proc. z Wielicz l d 
do Warszawy. Pu wyll'gitymowaniu 
":t 1.' 


..
 
t", . "'. 
..'I??. '*.. .. . 
...&. 
...
 ?? 
.. r
"'''. t . 
.;;
 : 
'????- 


"I< I 
"'??O 


" 


!??t .
 
.1,'.:' 


,
 


"?? 


t': " 


. 


,?? 

.. 
* 
.. 


1 
l 


;1, 


," 



, 


;,.' 


.t 



 


( 


fi 


t.?? ,. 


,
 


, 


" 
-
 


.-. iI:' 


,v. 
... 


:...
'?? ! 


..;\..\ 
.
, 


..\ 
"'.. 
t,,'. 
'.:;,i. 



- . 


.??
.. 


'" 


" 


.... 


11II 


." 


. . 


,.. 


.... 


.....:v. '+.' 


'II! 


. 


 .. ( i 
..... # 

 .??'b{" '\ 

., l.L
 


I 


I 
: ! 


. 

J 
r- 


f przeprowad7enlu rewizji osobistej 
"z wynikiem negatywnym". szpicel 
doszed?? widocznie do wniosku, ??e 
si?? pomyli?? i zwolni?? mnie. Studio- 
wa??em wtedy na Wolnej Wszechnicy 
Polskiej w War5zawie. Jak??e by??em 
szcz????liwy, gdy mala7??em si?? w DO- 
ci??gu. By?? to m??j o5tatni wyjazd do 
Krakowa w charakterze funkcjona- 
riusza KZMP W Krakowie - jak 
m??wi??o sle w ??argonie partyjnym- 
by??em spalony. 


JERZY WITTLIN 


11111111111111111I11111311I1 
 111111 1111I111111111I1111111111111I1111I1110 11I11111I11111I11111111111111111111111111111111111111' 111I111111111111111111111I1111I1111I11I11111I1111 n 1111111111111' 1111111111111111111111I1111111111I1 II 111111I111I 


l\IIECZ1.'S??,A \V DOBROWOLSKI 


, 


??ska 


P ierwsze odcinki" Wielkiej m??lo- 
'CI Balzaca" poruszy??y g????boko 
kr??gI wydawnicze, Po nzezwy- 
kle sugestZl1 nym spotkanw 
wydaw('/'" w pierl"szym od- 
cinku naszeg" nou'ego fIlmowego se- 
riolu, w czas' kttJrego Balzac zupe??nie 
jasno t prosto przedstllu'l?? to, czego je- 
szcze I dz i m,'ktorz/I nasI przecI.LInl- 
Cli kSl??tkl kleRzonkolL j zrozumze?? me 
potrafi??, w dalszych odcinkach sprawa 


- 


7VCIE 
Str. 4 


LIIFKArKIF 
Nr 1109 


kleszonkowc6w nado.l Balzaca nurtuje, 
kto wIe nawet czy nie ze IZkod?? dla 
pl??kne1 pani Eweliny i telewldz6w 
spragnionych pieszczot, a nie dyskusji 
wydal/"mczyC'h. Ale me rozpacza??bym 
zh1ltmo z tego pOI 'odu, poniewo?? o 
u'lelki roman. na mll??ym I duzym e- 
kranie dzi ??atulie / niz o kSlatk?? kie- 
szonkow?? 111 kSi??garni. ??atwiej, cllOcia?? 
tez me Zll lotu'o. Po prostu melodro- 
mat, po proRtu komedia, po prostu 
film sensoc1Jjm/ me Sil dzi?? u nas to 
modz" (In' kr(lI"I/'ej (In! t i Importo- 
u:anej. DZ/" c') /t/m, to studIUm, medy- 
ta Jt1 lub co "a}m n,.'} hl.toryczny fresk 


. '-, 



,,
 


'<$ 


wiedzia??em, jacy?? us??u??ni s??siedzi 
dali policji zna??, ??e przyjecha?? do 
??ony Nowak. Towarzysz N k by?? 
ju?? od d??u??szego czasu poszukiVloaf1Y 
przez policj??. By nie natkn???? si?? na 
ob??aw??' na dworcu w ??abnloe, posze- 
d??em kilka kilometr??w do nast??pnej 
stacji. 
W Rzeszowie r??wnie?? obs??u??y??em 
KT) I mia??em kilka spotka?? na wsi. 
By?? to bardzo silny o??rodek ruchu 
komunistycznego. posiadaj??cy wspa- 
nia??v akt\"w. Dzia??ali tu tacy ludzie. 
jak 'Antoni Bomba, b, dzia??acz ludo- 


o nie??atwych .prawach - przynaj- 
mniej w tak zwanym zamyile rdyser- 
skim, o czym co tygodnia bu trudu 
przeczyta?? mo??na sporo na lamach 
dziennik6w i tygodnlk6w, Nic wi??c dzi- 
u'nego, te na spotkanie w Klubie Sa- 
tyryk6w przy warR:a/J skim oddziale 
ZLP, poiwi??cone problemom filmowej 
komedii telewizyjnej, mimo zaprosze- 
nia nie z1awill si?? bossowie z naszpch 
zespo????w filmowych ani ..ecen'zencI i 
krytYClI. No bo na dobr?? spraw?? z kim 
tu dyskutowa??? Kraszpwski, Sienkie- 
wicz, Fredro czy Zapolska od lat jut, 
jak wiadomo, nie tyjq. Mo??na wi??c '0- 
bie na nich ??lil/wa?? hezkar"lie, nie na- 
ra??ll1??c si?? ani na listy ZE' skargami do 
ministra kullury t ztllki, II ni na ko- 
misj?? znterwencY1n?? ZLP, ani tet na 
zupelnie przeclet 71ikamu niepotrzebnv 
podzial d??br (zreszt?? nie przesadzajmZI 
- u' Imi?? sprali edhwo??ci - ??e o?? tak 
1/Jlelkich!), Il1k ta ma miejsce z reguly 
z autorami ??yj??cym1. No bo na dobr?? 
spraw?? o CZ1lm tu dyskutowat? Czy o 
t1lm, ??e profe! nno/j..t6w sotllT1Icznych 
po prostu nie sta?? na to, aby cokol- 


.. 


. 
'\... 
.. . 


>:.::: 


.: :.: :.
" )"... 


Manifestacja l-majowa 1932 r, 


w jakim?? ??ydowskim domu noclego- 
wym. Tak mnie pluskwy gryz??y, ??e 
uciek??bym stamt??d w nocy, gdyby 
niE' strach przed policj??. 
Po powrocie do Krakowa spotka- 
??em si?? z okr??gowC'em u towarzysza, 
kt??ry by?? murarzem w P??aszowie 
Z??o??y??em mu spraw07danlf' z wvja- 
zdu i podzieli??em si?? swoimi uwagami 
o pracy kom??rek ch??opskich. S??ucha?? 
uwa??nie, a w ko??cu powiedzia??: _ 
"Nie dziwi?? si??, terror jest C'oraz 
wi??kszy Coraz trudniej dociera?? na 
wie??. Obawia??em si?? czy wr??cicie". 


wiek wymyili?? na miar?? Kubrlcka czy 
Fellimego, kt6rym - bez fa??szywej 
skromnoici - po prostu si?? jest, nawet 
jeilt z wrodzonej zawi??ci i zazdro??ci 
nikt nie odwa??y si?? tego przyzna?? g??o- 
ino? No bo na dobr?? spraw??, po co u' 
ta.kim razie traci?? czas? Czy Tlecz1lwi- 
icie ktokolwiek sobie wyobra??a, te 
dwadzleicia, trzydzieic!, pl????dzzesl??t 
odcink??w telewIzyjnych plus trzy se- 
rie do kina mo??na jeszcze ????czy?? z cho- 
dzemem na jakiekolwiek zebrania? 


Stawi??o si?? natomiast na ta spotka- 
nie In corpore cole kierownictwo ftl- 
mowej Telewlz1i, re??yserzy filmowi 2: 
tPlewiz'lj n llmi rodou'odami I ci wszl/- 
scy, kt??rzy mimo wszystko jeszcze 
maj?? nadzIej?? zobaczy?? wlasne nazwi- 
sko w czol6u'ce filmowej, chocia??by 
tylko na. malym ekranie..Czy zobacz??, 
pell'no??ci co do tego, oczywi??cie, nie 
ma. Jadlospls polecany przez szef??w 
teleu'!zlljne.1 kuchnI filmowe1 jest 11'1/- 
sokoknlorl/czny, tak trudny do rellli- 
zC1cji, ??e akt 'al71ie niemal??e zupeln!e 
nie u'idywany nu mal11m ekranie. W 


gr??, oczywiic??e, i tu wchodz?? pieni??- 
dze. Wysokokaloryczna strawa, be; 
wzgl??du na rodzaj kuchni, zawsze jest 
bardzo droga. Ale nie tylko o pieni??- 
dze tu chodzi. R??wmet I o prz//prau'y, 
r6??ne w r6??nych okresach daj??ce wr/!- 
??enia smnko",,,. Rozmow? byla szcze- 
ra, otwarta, co dla wzajemnego pozna- 
nia - jak ucz?? komunikaty papowskie 
- ma du??e znaczenze. Czy r6wnle?? dla 
malego ekranu bedzie to mia??o jakiei 
znaczenie, to, oczy",Ucle, si?? dopiero 
oka??e. Fakt Jednak pozostaje faktem, 
??e od paru miesi??cy nasza Telewizja 
coraz konsekwentniej zaczvna m(ltko- 
wa?? stale poszerzaj??cemu si?? gronu pl- 
sa.rzll: zaprasza ich, informuje, zach??- 
ca, przyci??ga. l to si?? na pewno 1ICZI/. 
Bo jak to ju?? w listopadzie 1847 pisa?? 
Balzac z Wierzchowni do pani Laury 
Surville w Pary??u: ..Pani HaT1ska nie- 
odzowna jest SwoIm dzieciom; prou'n- 
dzl je, o??wieca w rozleglym zarz??dzie 
tych maj??tk??w", 


JERZY WITTLIN
		

/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_005.djvu

			!??a
Q. 6 ) 
) 
.
 .; 


- 


L 


Chlopillc i dziewczyna z lustrem, akwaforta. 


Daniel-Henry Kahnweiler, ur. w Mannheim w 1884, s??ynny marszand, 
jeden z pierwszych obro??c??w i teoretyk??w kubizmu, w 1907 osiedlil si?? 
w Pary??u i otworzy?? swoj?? pierwsz?? galeri?? przy ruI' Vignon. Obecnie 
jest dyrektorem artystycznym Galerie Louise Leiris Go
cili??my go w 
Polsce w 1965 z okazji wystawy grafiki Picassa w Zach??cie i w Krzy- 
sztoforach;Muzeum Narodowe w Warszawie otrzymalo od niego wtedy 
10 barwnych litografii, kt??re obejrze?? mo??na na ostatnio otwartej wy- 
stawie dziel Picassa 
W 1969 ukaza??a si?? nak??adem PIW-u znana ksi????ka Kahnweilera 
"Moje galerie i moi malarze". Niniejsz1/ esej pochodzi z tomu "Con- 
fessions esthetiques" (wyd. Gallimard 1963). 
Ostatnia wystawa rysunk??w Picassa z lat 1971-1972 odbyla si?? w 
Galerie Louise Leiris w grudniu ub. roku. 


P oslawa widz6w wobec dzie?? 
Pkassa nie jcst jednolita. Nie 
pm:wala -ona te?? ??atwo zakla- 
syfikowa?? ich jako wielbicieli 
czy przecnvnik6w. S?? widzo- 
wi
, kt??rzy ,trzegaj?? tylko p??acz- 
czyzn?? hClTwn s?? inni, k t 6rzy wic 
tylko "temat. W
r6d pierwszych, 
jedm zachwycaj?? si?? p??aszczyzn?? 
barwn??. inni po prostu j??'j nie znOS7??. 
W??rod widz6w drugiego typu jedni 
doceniaj?? pi??kno figuracji, kt6r?? po- 
trafi?? odC'zyta??, irlni znajduj??, ??e jest 
brzydka, wstr??tna, potworna nawet. 
kiedy przedstawia twarz ludzk??. 
My??l??, ??e ci, kt6rzy w obrazie Pi- 
cassa zobaczyli tylko p??aszczyzn?? 
barwn?? - niezale??nie> od tego czy s?? 
wif'lbicielami, czy przeciwnikami - 
ni
dy nie wid7ieli naprawd?? tego 
obrazu; jak ka??de dzie??o sztuki rodzi 
si?? on bowif'm ze wsp6??pracy widza 
z artyst??, o p i e r a s i ?? n a widzu 
wsp6??odczuwaj??cym z artyst?? i od- 


najduj??cym jego c a ?? e wzruszenie. 
Ogl??daj??c obraz, czasami, widz 
w swej naiwno??ci pomyli znak i 
tre????, jak?? on przekazuje. Tak w??a- 
??nie post??puje ten, kto uwa??a przed- 
stawiona przez Picassa twarz za po- 
tworn??, a nawet ten. komu sir: ta 
potworno????, jak?? "widzi", podoba, 
jcst on r??wnie naiwny jak widz od- 
wracaj??cy si?? od niej z przera??eniem. 
U jednego i drugiego ta omy??ka 
wynika z uto??samienia oznaczonych 
tre??ci ze znakami plastycznymi. Za- 
miast znaku plastyc7nego widz do- 
strzega "prawdziw?? kobiet??", kt6r?? 
por??wnuje z obrazami-wspomnienia- 
mi kobiet. jakie kryje w sobie jego 
pami????: st??d konflikt. Do??wiadczenie 
iednak wykaza??o, ??e z czasem znak i 
przedmiot 07naczony zaczynaj?? si?? 
zg'!d7a?? z sob??. 
W ka??dym razie postawa naiwna 
w,'daje mi si?? mniej ja??owa ni?? kon- 
templacja bez odczytania, bowiem 


DANIEL-HENRY KAHNWEILER 


Tematy W dzielach Picassa 


twierdz?? z ca??ym przekonaniem, !e 
Picasso nigdy nie mia?? zamiaru ma- 
lowa?? "abstrakcji" po to tylko, by 
przyjemnie podnieci?? zmys?? smaku 
pewnych estet??w. M6wi??c o serii ma- 
??ych pejza??y z wyspy La Cite nama- 
lowanych rok wcze??niej i budz??cych 
zachwyt niekt??rych go??ci w jego 
pracowni, tych samych, kt??rzy bun- 
towali si?? przeciwko jego twarzom, 
artysta powiedzia?? mi g listopada 
1944: 
"Oczywi??cie, II?? dok??adnie takle sa- 
me jak moje akty i martwe natury, 
ale w twarzach ludzie widz?? nos na 
opak, podczas kiedy przy widoku m
tu 
nic ich nie oburza. Lecz ten "nos na 
opak" ja zrobi??em umy??lnie. Rozumie 
mnie pan: namalowa??em go w ten 
spos??b, ??eby ludzie m u s i e l i go do- 
strzec. P6??niej zobacz??, ??e on nie jest 
n a o p a k. Chodzi??o o to, ??eby ni
 
widzieli wci???? tzw. pi??knych harmonii, 
czy symfonii barw". 
Lecz powiedz?? niekt6rzy, dlaczego 
Picasso musia?? zaszokowa?? widz6w 
po t(l), ??eby zmusi?? ich do patrzenia? 
Dlaczego nie pos??u??y?? si?? znakami 
ju?? znanymi? Chcia??bym, ??eby 
wszystkim by??o wiadomo: nie mamy 
tu do czynienia ani z pragnieniem 
oryginalno??ci ani z mani?? nieustan- 
nej odnowy. Malarze, kt??rych na- 
zwano kubistami, znale??li si?? r6wno- 
cze??nie wobec d w 6 c h problem6w: 
z jednej strony problem kompozycji. 
to znaczy antynomii mi??dzy prze??y- 
tym do??wiadczeniem malarza a for- 
m??, w jakiej to do??wiadczenie si?? 
realizowa??o; z drugiej - problem 
figuracji bardziej "prawdziwej" ni?? 
figuracja iluzjonistyczna. W dziele 
Picassa mo??na prze??ledzi?? wszystkie 
fazy je,;o walki z tymi dwoma pro- 
blemami. To w??a??nie ta walka ka- 
za??a mu wynajdywa?? stale nowe 
znaki, nieczytelne dla jednych, iry- 
tuj??ce dla innych przez to wra??enie 
"deformacji", kt??re w nich wywo- 
??ywa??y. 
G??6wnym celem kubizmu by??o 
stworzenie malarstwa, kt??re nie o- 
granicza si?? ju?? do j e d y n e g o 
aspektu przedmiotu lecz pragnie' da?? 
o tym przedmiocie mo??liwie licznc 
informacje (kubizm analityczny), lub 
skondensowa?? ca???? wiedz?? artysty o 
nim (kubi7m syntetyczny). U PiC'assa, 
kt6ry jest cz??owiehiem najmniej s:r- 
stematyczn:r 11 na ??wiecie, 3prezen- 
towaly si?? kolejno oba aspekty ku- 
bizmu i ostatecznie zacz????y si?? prze- 
nika?? wzajemnie. Nie u??atwia .to z 
pewno??ci?? przyswajania sobie zna- 
k??w przez widza, kt??ry dopasowu.ie 
je do swoich obraz??w-wspomnie??. 
Jestem j??'dnak przekonany. ??e ma- 
larstwo Picassa stanie si?? kiedy?? 
zrozumia??e dla wszystkich l ??e nie 
jest ono w ??adnym stopniu "malar- 
stwem laboratoryjnym". 
Sztuka Picassa to sztuka najbar- 
dziej ludzka, jak?? mo??na sobie wy- 
obrazi??. ??ycie duchowe ka??dej epoki 
narzuca malarstwu jaki?? cel. Znaj 0- 
mo
?? tego celu (kt6ry mo??e by?? bar- 


dzo r??!ny) pozwala wyja??ni?? pro- 
blemy, jakle niepokoj?? malarzy. Pi- 
casso stawi?? bohatersko czo??a tym, 
kt6re napotka?? na swojej drodze, 
lecz jego sztuka nie straci??a przez to 
nic ze swojej spontaniczno??ci, ze 
swojej wibracji. Dla kogo??, kto go 
zna, jego sztuka jest odbiciem ca??e- 
go jego ??ycia. Jego "tematy" to jego 
mi??o??ci. Nigdy nie namalowa?? przed- 
miotu, z kt??rym by go nie ????czy??y 
zwi??zki afektywne i to nie tylko w 
dziedzinie estetycznej. Czy?? nie po- 
wiedzia?? mi par?? lat temu: "Uwa- 
??arn, ??e to okropne, by kobieta ma- 
lowa??a fajk??, skoro jej nie pali". A 
co do twarzy to ten, kto zna dzie??o 
i ??ycie Picassa, ??atwo mo??e ustali?? 
daty ich powstania. Mo??na w nich 
rozpozna?? w ka??dym okresie tw??r- 
czo??ci ukochan?? kobiet??. Je- 
den tylko okres nie potwierdza tej 
regu??y: od 1912 do 1914. ??wczesne 
zainteresowania plastyczne nie po- 
zwala??y Picassowi malowa?? "por- 
tret6w", do kt??rych nale???? pozosta??e 
twarze kobiece. We wszystkich obra- 
zach z tych lat znajduje si?? w y p i - 
s a n ?? jcgo mi??o????: "Kocham Ew??", 
"Pi??kna Ewa", "Moja ??liczna". Napi- 
sa?? -do mnie z Ceret 12 czerwca 1912 
roku: "...kocham j?? bardzo i wypisl:?? 
to na moich obrazach". 
Wypowiadanie mi??o??ci poprzez 
wlasne obrazy: nigdy nie robi?? nic 
innego. Cz??owiek, kt??ry odnowi?? gra- 
matyk?? i sk??adni?? sztuk plastycz- 
nych, d????y?? zawsze do tego, ??eby za 
pomoc?? swej sztuki wyrazi?? rado??ci 
i cierpienia. Picassowi obca by??a 
wszelka retoryka. 
A je??li chodzi o akademizm post- 
kubistyczny, kt6ry dzi?? kwitnie, to 
Picasso jest za niego tyle odpowie- 


dzlalny - !e si?? pos??u!?? jego ulu- 
bionym powiedzeniem - co "Micha?? 
Anio?? za renesansowe bufety". Je??eli 
obecnie coraz cz????ciej spotykamy o- 
znaki buntu przeciwko na??ladowaniu 
a s p e k t u kubizmu, to nikt nie po- 
piera ich bardziej ni?? sam Picasso. 
Trzeba to raz jeszcze podkre??li??: z 
historycznego punktu widzenia ku- 
bizm okazuje si?? w coraz wi??kszym 
stopniu szko???? wolno??ci ni?? dyscy- 
pliny i skr??powania. 
Tej wolno??ci nikt nie u??ywa?? bar- 
dzej ni?? Picasso, kt6ry jest w??a??nie 
"cz??owiekiem najpelniej wolnym". 
Jego sztuka by??a dla niego zawsze 
??rodkiem porozumiewania si?? z in- 
nymi lud??mi. 
Jego obecne malarstwo I grafika 
s?? hymnem s??awi??cym urod?? m??o- 
dej kobiety, wdzi??k i czar ma??ych 
dzieci. W czasie ostatniej zimy, kt6r?? 
sp??dzi?? w Vallauris, widzia?? i pokO- 
cha?? Po??udnie czarne, tak r????ne od 
Po??udnia kolorowego w letnim sezo- 
nie. ??wiadczy o tym seria pejza??y. 
Przerzucaj??c ksi????ki i albumy zacz???? 
si?? pasjonowa?? niekt6rymi obraza- 
mi. "Skopiowa??" je, Tu chcia??bym 
zwroci?? uwa,;?? na ciekaw?? pasj?? Pi- 
cassa, polegaj??c?? na transformacji 
istniej??cych przedmiot6w; daje o l, 
jak w przypadku "Malarza" El Gre- 
ca i "Panien znad Sekwany" Courbe- 
ta, w??asn?? interpretacj?? orygina??u, 
albo te?? zaw??adnie samym przedmio- 
tem, aby obdarzy?? go innym znacze- 
niem. 
Rok 1949 zapisa?? si?? seri?? obra- 
z??w, w kt??ryC'h Picasso zrealizowa?? 
ca??kowicie cel techniczny, jaki ku- 
bizm wytyczy?? sobie od samego po- 
cz??tku: pismo plastyczne ??ci??le wpi- 
(Doko??czenie na str. 11) 


;
 




 

 "-- . 

("" 
 

Sc 


Z cyklu wariacji na temat obrazu E. Maneta "Sniadanie na trawie". 


m""'", " '" I11I J I fIl' II I I I II I II III ?? ?? 1'11'" 'I I ?? II lU 11111111111111111 fi I nlllllllllllllll U'!, 11111111' I I 1111111111111nll' r, II' "" ffllllllllll n, II fIliIlIlII' 111111111111 f 111I1 In IIIIU I f 111I f nlllllllllllllll 'IIIIlU III "II' I n 


, miert Pkassa wytrqcila 
S mnip calkowicie ze spokoju. 
Dopiero teraz zrozumialem 
naprawdE:, ile mu zawdzi??- 
-oms 1u!:;)uso a
um '>luf 'muz;) 
j?? sztuk?? w najdziwniejszych mia- 
stach i miejscach, i jak zmusza?? do 
wedr??wek po galeriach i muzeach 
Europy, Mo??e to brzmi banalnie i 
nazbyt oczyU'i
cie, ale malarstwo ze 
wszystkich sztuk ndkrylem najp????- 
nieJ i dzi??ki Picassowi wszedlem 
pewnym krokiem. '1.1I dwudziesty 
wiek. 1Jaszpiko'l.llany w dzieci??stwie 
lancami u??an??w -Kossaka i jemu po- 
dob1Juch pi_ewc??w hohaterskiej prze- 
szlo.
ci Zoromadzilem wiele kBi??- 
??ek i album??v'. tudzie?? katalog??w, 
po
Wieco1Jurh PiC'as.
nwi, kt??ru na- 
'UJPt '1.1I sakr1Jfikadi nip skamienial. 
Byl wcio?? ol
tyv'nu. ??yw1! i coraz in- 
1)1J Na kr??tko pr:?pd zGonem :capew- 
1Jiol -.wegn Ipkarza, ??e nn prze??U1e 
i pr?pskoczy lat.wo niej..zp 
oczu na,
zepo -
t1lIeda. Cala historia 
tCsTJcJlC'ze o 1Jej .
7tuki zatrzyma??a si?? 
w sercu Picos.',a". 
Odcz1/wje wiers::e jak testament: 
Chcia??em rysunkiem z kolorem, 
bo to by??a moja bro??, 


wdr????a?? si?? coraz gl??biej 
w sumienie 
wiata 
i w ludzkie 
tak, by sumienie ka??dego dnia 
wiodlo coraz dalej 
na drodze do wolno
ci... 
(cytuj?? w swoim przeklad:ie). 


JERZY HORDYNSKI 


taneczne 


epitafium 


Umial Picasso cudownie sam sie- 
bie zaprzeczat. Rozwija?? si?? wci???? 
na nowo, coraz nowym potrz??sal 
kwiatem. W ??yciu te?? nie znosil 
kompromis??w. Po ostatnim rozwo- 
dzie porzuci?? rezydencj?? i miejsco- 
wo????, twierdz??c, ??e nie mo??na na- 
prawd?? si?? rozwie???? nie zrywaj??c 
ze wszystkim. Byl apolli??ski i dio- 
nizyjski zarazem. Jeszcze niedawno 
malowal wspaniale erotyki. ??y?? w 
ogniu zachwyce?? i oburze??. Dla nie- 
po 
wiat sta?? si?? corrid?? i cyrkiem 
Patrz?? na slynne zdj??cie: obok 
Jeana Cocteau stoi Picasso w kostiu- 
mie klowna z cyrku Medran. Wspa- 
nia??y, kulfoniasty, przyprawionIl 
nos. Prosil, by go pochowa?? w stro- 
ju cyga??skim, kt??rym kiedy?? pod 
czas corridy ol
nil Jeana Cocteau 
- oczywi
cie, by?? to ??art, bo posta- 
nowi?? nie umrze??. I chyba mia?? ra- 
eJ??. 


Nawet z marszandami nfI' zawsze 
mial ochot?? gada??. Kiedy?? slynnemu 
sprzedawcy obraz??w z USA o??wiad- 
czyl, ??e nie mo??e si?? z Tlim zoba- 
czy??, poniewa?? nie zna go osobi
cie. 
Mial mi??kkie serce na przek6r po- 
zorom. Regularnie pomaga?? rodzinie, 
dawal ogromne sumll na emigrant??w 
hiszpa??skich. Dziala?? snontanicznie 
KiedY
 w telewizorze zobaczy?? drep- 
c??c?? ubog?? staruszk?? - by??a to nie- 
gdy?? s??ynna na Montmartrze z uro- 
dy Fernanda Olivier. Natychmiast 
przyzna?? jej do??ywotni?? re1Jt??. Roz- 
dawal ch??tnie szkice, rysunki, pra- 
wie nigdy obraz6w. Pamietam jednak 
dwie hojne dotacje - nie dla naj- 
ubo??szych. Przed kilku laty spadko- 
bierca obraz6w Picassa, znajdujq- 
c1/rh si?? w depDzllcie muzeum w Ba- 
zylei, postanowi?? je ,
przeda??. Na ra- 
zie zbieral ofert1l. Muzeum nie sta?? 
by??o na zakup. Urz??dzono kantonal- 
1JY plebisc1/t i zbi6rk??, kt??ra zadecy- 
dowala o kupnie, czUli pozostawie . 
niu pl??cien na mieJscu. Picasso tak 
sie tym wzruszll??, ??e liczb?? porIwoil, 
ofiarowuj??c dalsze cztery. Ogl??da- 
lem je wszystkie. 
Czterem ??wiadkom swego ostat- 
niego 
lubu da?? w prezencie po obra- 
zie. 
Byl bezpo??redni w obej
ciu, cza- 
sami a?? brutalnie szczery. Jad?? 'tV 
kuchni, najch??tniej spal na kanapie, 
a bed??c z natury towarzyskim, wiz- 
dzial, ??e tworzy?? mo??na tylko w sa- 
motno
d trzech ateliers: malarskie- 
00, ceramicznego i rze??biarskiego 
Cho?? pisa?? r??wnie?? wiersze, nie mial 
na to specjalnego kata. Czyta?? du??o. 
Skar??yl si?? na napady lenistwa, 
cho?? roc::nie malowal okolo 200 0- 
braz6w. Ta nie,
lychana aktywno???? 
str??cala sen z oczu sprzedawcom. 
Uspokoili si?? nareszcie wszysC'j/. 
Obrazy w tych dniach pobi??y wszel- 


kil' rekordy komercjalne. Umar??, 
jak chcia??, z p??dzlem w r??ku, w o- 
grodzie zalanum slo??cem, malujqc 
dziecko. Swemu staremu przyjacie- 
lowi, toreadorowi, doradzal corri- 
d??: byk ci?? na pewno zabije, ale czy 
to nie pi??kna ??miere? 
By?? w istocie samotny ju?? przez 
powszechne uwielbienie, kt??re jest 
miar?? dystansu. M??g?? . )bie na wszy- 
stko pozwoli??. W rozch.e??,
tanej ko- 
,
zuli i w starych spod1Jiach zjawil 
sil' na festiwalu w Cannes na pre- 
mierze filmu Clouzota "Tajemnica 
Picassa"; przyjmowa?? w k??piel??w- 
kach 1J aJ bardziej dystyngowane o- 
soby. M??g?? szczerze powi,edzie??: 
"Stworzy??em sobie samotno
??, kt??- 
rej 1Jikt nie podejrzewa. Bardzo tm- 
dno by?? samot1Jym, bo mamy zegar- 
ki. Widzieli??cie ??wi??tef]o z zegar- 
kiem? Nawet trze.1 protektorz1/ ze- 
garmistrz??w irh nie posiadaj??". 
Do historyk??w sztuki 1Jale??1l osta- 
teCZ1Je pogrzebanie i zmartwucb-w,.ta- 
nie Picassa. Postono'wi??em UCZCt?? 00, 
jak na to zaslu??yl. Nie patetycz1' mi 
strofami i darpmnum ??alem. Spo- 
sobno,
?? si?? nadarzyla ju?? w c-war- 
tym dniu czekania na poorzeb. PrzI.J- 
jechal do RZ1/mu slyn-nu na cnly 
??wiat zesp6l "El Camborio" tai1
zocy 
wll??acznie flamenco. Obcasy biczo- 
wa??y scen?? nami??tnym rytmem, frv- 
waly sp??dnice, zawodzi??y f]lo,
y i gi- 
tary, telegrafowaly kastaniety. 
Tw??rca baletu i jego glrwny t(1n- 
C'erz, El Camborio, i primabalerina 
Lucia Real pokazoH wraz z koleo,,- 
mi, cZllm 1est Hiszpania. I c1';'brt 
nie bylo nikopo na sali, kto by' nie 
pomy
la?? o PicassiI'. 
JERZY HORDY??SKI 


:ZYCIE 
Nr 1109 


LITERACKIE 
Str. 5
		

/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_006.djvu

			EDWARD HO??DA 


kicdy w krematoriach 
palono 
slowu matka 
I s??owo ojciec. 
I slowo kochac, 
I s??owo rodzic, 
I s??owo wierzy c, 
dotrzymy"a??, nie l??ka?? si??, 
nic upada?? t"arz?? w b??oto. 
nie 'iprzedawa?? bli??nic!:"o swe!:"o 
za minut?? jeszcze bodaj 
w??asnelto trwania. 



tOWO 


Kimkolwiek jestd, 
kimkolwiek jestem 
cia??o moje I twoje 
jedno i to samo. 


fRAGMENT 


jtor, pusty n i ha/(ien, 
Jasow, l??k I pol; 
tylc?? sprzcd roku 
co ?? sprzed epoki; 
alc mo??e tym bardziej 
I('dwo sprzcd mi('si??ca, 
dnia, !:"odziny; chwili, 
tcj dopiero chwili, kiedy j;: ;';{ 
 
lufa nie ostyg??a, 
stryczek nie polu??nia??. 
n???? ze krwi nip obciek??, 
!:"az z ('eli ni", uszed??. 
obcas si?? nie uni??s?? 
znad zmia??d??onej twarzy, 
na,i.lwyk??ejszy post??pek 
nic wywo??a?? skutku. 


A to s?? te same 
co w j??drowej chmurze 
nad Iliroszim?? i nad Na!:"asakl, 
w radioaktywnym d('szczu, 
we krwi pop
omicnncj 
po dzi?? dzie?? rozprz????one 
tak do zupe??nego ko??ca, 
jak ,iu?? i od pon??tku 
w la"'oratoriach 
naszych 'J!??z!:"??w 
aseptycznych. 


Samson si?? rozpi('ra; 
bo nas tam przecie?? 
od dawna jUl ni", ma; 
bo my??my ju?? stamt??d odblcRli, 
a naszpgo s??owa piprwszeg'o. 


Cia??o puste 
s??owa. co 
wieki wipk??w temu 
.??owem si?? sta??o. 
bo sta??o si?? cia??em 
stworzonym dok??adnie 
i w pe??ni 
prze:?? ruch r??ki pierwszy 
po owoc prUt uj??cip 
kija grzebi??('eKo w ziemi, 
przez U'ita pijarp wod??. 
przez 7??b, 7U l??('e pokarm, 
przez "luz milosny, krew I ??lin??, 
sk urcze I'",>:k osz' i roc1zenia. 
przez ssan;.. mai('z, np!:;o mleka, 
prze? ol;arni??('ip dziecka 
obronn
m ramii"niem. 
przpz ..1"'1'''',,7' "1'7"mip?? u s??, ??i..ka 
I piPT" !l;zv f??!:;ir??, nipr" !!ize ko??o, 
pierwsz?? ro??,!z't1p i I:romac1??. 
przez pi{>I'W!I;Z??' "n'p..ipnip I:??owy 
I rzut "l)ojrzl'ni:o '11l??'hv!:'wletdnv. 
pr:rez plerw
za linl,:. pierwszy trojk??t, 
I piCT","'>:a lir7.... ; liclh zwi??zki. 
I zwi??zki m''!'''i. 7wlazkl uczu??. 


('la??o .iedno z uynem, 
cia??o samo czyn. 
kled;) po",ipd7iee. to tyl(' 
co uobl??, kled,' la" zrobi??, 
tvle. co powiedzie??; 
-tomu nasz wspolny 
prawdy I ufno??ci 
sklepienip h(,7 "z"ze??iny 
nad tym wszystkim. 
co??mv ldo??ali naz"a?? 
I spe??niamy 'ak 
jak Jf'st nazwane; 
??ywa. pnruszona 
??wl??hnio. w kt??t('j 
sam jeden b Iko ??lepy 


z 


anim nad We??taw?? rozpocz- 
me si?? wielkie ml??dzyndro- 
dOwe !oWl??to muzyki "Praska 
Wiosna", ZWi??zek Czeskicn 
Kompo.lytorow I Muzyk??w o- 
raz ZWi??zek S??owackich Kompozy- 
tor6"" organizuj?? er roku przegl??d 
rodzImej wspokzesnej tw??rczo??ci 
muzycznej. Tegoroczny "TydzIe?? 
muzyki wsp????czesnej" odbywa?? Si?? w 
ramach og??lnokrajowych uroczysto- 
??ci z Okazji 25-lecia zwyci??stwa si?? 
post??powych w Czechos??owacji w 
lutym 1948, co znalaz??o sw??j wyraz 
w programie festiwalu: nie by?? to, 
jak zwykle, przegl??d najnowszych 
osi??gm???? czeskiej i s??owackiej tw??r- 
czo??ci muzycznej, ale - w przewa- 
??aj??cej cz????ci retrospektywna 
prezentacja dzie?? powsta??ych pod 
wrazeniem walki 2 okupantem, u- 
twor6w stanowi??cych apoteoz?? so- 
cjalistycznego budownictwa, walki 
o pok??j. umi??owania ojczystej ziemi. 
Tak wi??c obok utwor??w napisanych 
w latach 70-ty"h, przypommano te?? 
dZIe??a powsta??e przed kilkunastu, a 
nawet przed kilkudziesi??ciu laty, jak 
m. in ..Partvzancka ballad??" Zden- 
ka Rla??ka (960); powsta???? w latach 
1947-1951 wielk??, cz??sto w latach 
pl(
??dziesil!tveh wykonywan?? na cze- 
ch.)s??owacklch e
tradach koncerto- 
wveh kantat?? Vaclava Doblasza 
"Bud u i vlast - posilisz mir!"; cykl 
pletni sopranowych "Ad astra" na- 
pisany przez Eugena Suchonia w o- 
kresie, kiedy Gagarin w "wostoku I" 
dokona?? pierwszego lotu po orbicie 
oko??oziem
kiei; monumentalny cykl 
pie??ni ch??ralnych ..Polnice Sla- 
vy" do s????w Franciszka Halasa, 


- 


,. , 
Str. 6 


E LITERAC'KJ'" 
Nr 1109 


Z ka;dego, kture 
by??o naz\\?? I spe??nieniem 
z linii i 
 trojk??ta, 
z liczby i .r.e zwi??zku liczb. 
zwi??zku my??li i ucz ue; 
my sami r??wni naszym czynO:1 
m" sami r(,wnl wiedzy 
o nas sam) ch; 
my sami 
z sicblf' samych 
w teJ wlp??kl",j jasnol!cI, 
IItora osl??R'n??ll
my 
"Iepot?? nasz?? ca???? 
7??o??:vw"zy w zrcnice 
Samsona. 


Te same, 
te same. 
kt??re i nadal 


Tote?? 
skoro tak ja
ni, 
ohr??cmy si?? ku temu, 
co??my opu??cili, 
w bezplecze??stwip ucicczki 
prn'c1ez to tak wygodnie mo??emy, 
przerle?? to mo??em)' na\,et 
z przem??drza???? kpin?? 
w??rod za('hwvt??w t??umu. 
pr7ppatrzy;; i oceni?? 
ka??dy krok 
tamt??d 
nas uciekaj??") ('h: 
ka??d?? konieczn"??c, przymus 
i potrzeb??; ka??d??. 
ponad miar?? odpowiedzialno????, 
z kt??re.j sami slpble 
zwolnili
my: ka??dy u??omek 
cie??aru na naszych harkach; 
ka??d?? drohin?? powietrza, 

dyby i ten d????ar 
je'i'Tl'zP hark??w naszych 
nie dot"'.... 


b??dziemy rozprz??
a?? 
planami wybuchow 
z coraz to J:'????bszego, 
jakie zdo??amy ods??oni??. 
wn??trza IstnIenia, 
z j??dra drobiny j??dra, 
a?? przez plazm?? plazmy, 
s??owo mleko niemowl??ciu, 
s??owo s??o??ce jego oczom, 
s??owo praca jego opiekunom, 
s??owo ratunek w chorobie, 
slowo d??o?? upadaj??cemu, 
s??owo kwitnienIe, 
s??owo wi??nIa, 
bambus, ry??, 
ryba, chleb, 
morze, miasto, 
cz??owiek, sto tysl??
y, 
milion, ??wIat, 
kula ziemska, 
kraje I narody. 


7e??my tam byli, 
w samym i??drze pustkI; 
??esmv tam byli, w samej 
plazml.. tej siepa??y; 
I ??e..l)1v stamt??d si?? wydarli 
jeS7CZe. Da stopach j?? nios??c 
prz:vl
nh.'t??. uezepion?? 
??vm?? drobInami; na r??kach 
dopl('ro co obiegni??tych 
przez nI??. 


Pylkl 
pod mikroskop. 


--- 



Iady odciskow 
dla daktyloskopII. 


/ 


Skladnlkl ostateczne 
nasze!:"o slowa powszednIego, 
sldadniki pierwsze ??ycia 
naszego 
w??r??d nas. 


A to s?? te same, 
co w o??wi??cimskIm dymie, 


skomponowanych przez Jana Seidla 
w pierwszych latach po wojnie; u- 
wertur?? do powsta??ej w latach trzy- 
dziestych opery "Spiew w??gla", 
zmar??ego przed kilku miesi??cami 
kompozytora Rudolfa Kubina.. 
Uwa??ny s??uchacz koncert??w m??g?? 
prze??ledzi?? drog??, jak?? przeby??a cze- 
ska i s??owacka muzyka na przestrze- 
ni ostatnich trzydziestu lat - od 
modernizmu, "mahleryzmu", neokla- 
sycyzmu i wszelkich mnych neo... ba, 
nawet z tendencjami do odtwarzania 
j??zyka muzycznego czeskich roman- 
tyk??w narodowych, a?? po r????nora- 
kie odmiany aleatoryzmu, muzyk?? 
elektronow??, collage muzyczny Itp. 
techniki ze wsp????czesnej kuchni no- 
wej muzyki. 
Tej nowej muzyce po??wi??cono sto- 
sunkowo ni
wiele miejsca. 
Na jednym z popo??udniowych 
koncert??w zaprezentowano ..muzyk?? 
z ta??my" w praskim Divadlo Hudby. 
Teatry muzyki (instytucja u nas nie- 
znana, w Czechos??owacji bardzo po- 
pularna) niewiele maj?? wsp6lnego 
z teatrem w tradycyjnym tego s??owa 
znaczeniu, gdy?? przede wszystkim 
du???? przes??uchaniom nagra?? muzyki 
mechanicznej. po????czonym z wizual- 
nymi efektami ??wietlnymi, realizo- 
wanymi na ekranach i zas??onach 
umieszczonych w otworze scenicz- 
nym. Praskie Divadlo Hudby mie??ci 
si?? tu?? obok Vaclavskego Namesti, 
w podziemiach przy ul. Opletalovej. 
Obszerne kuluary. kameralna wy- 
godna sala. wyposa??ona w apara- 
tur?? do odbioru nagra?? przestrzen- 
nych. Slucha1i
my dw??ch utwor??w 
zrea1i7.0wanych w Ek
pl'rymental- 
nym 
::tudio ("zeskiego Radia w Pilz- 
nie: "Labirinthos" komnozvtora 
re- 
dnip!!o tJokol('nia Arnona Parsrha i 
"Lidlce" kompozytora, muzykologa, 


Nie, albo tak, 
tak. albo nie, 
bo to s?? zawsze 
I wsz??dzie te same 
sk??adnIki ostatecznI' 
na,>zc
o slowa powszc
n:ego, 
sk??adniki pierwsze 
??ycia naszego 
w??r??d nas. 


Nie, albo tak, 
kipdy nie, 
alho tak 
jcstc??my powinni. 


'\ 


Nie, kiedy nIe, 
tak. kiedy tak, 
nie. kiedy tak, 
tak. kiedy nie. 


r 


A to s?? -te same 
co na tym z codzIennej jtazety 
szczeci??skIm dworcu autobusowym 

dzip po??r??d nas stoj??cych 
czlowiek 
zadeptal 
cz??owieka. 


\ 

 


Bo my??my 
tam stall, 
jasni. 
s??owa nasze 
opu??cili. 


rys. ??UKASZ 68 


Bo my??my 
tam stall 
ja??ni, 
kiedy ??lepy Samson 

in???? pod Itruzaml 
wstrz????ni??tej ??wI??tyni. 


Ale i to nawet 
nieprawda, 
sp??jrzmy na ten plac, 
to nie Samson tam le??y, 
ani bodaj Itruz??w 
jakichkolwiek nie ma. 


Jest tylko 
bruk blotnlsty, 
a na bruku ??achman 
do uprz??tnI??cia. 


Cia??o puste 
s??owa, co 
wieki wiek??w temu 
s??owpm si?? sta??o, 
bo stalo sI?? 
clalem. 


I nie drgn????a 
bodaj 
drobina powietrza 


A to s?? te same, 
ktore murszej?? pod darni??, 
przemieszane z bezimiennym Ilem, 
rozszczepienie kwasu 
rybonukleinowego, 
wch??oni??te przez przepa??cie 


WOJCIECH DZIEDUSZYCKI 


Sp??jrzmy, 
jaki 
spok??j. 


Muzy
zne przedwiojnie 
nad We??taw?? 


wybitnego dzia??acza spo??ecznego 
Vaclava Kufery. 
"Labirynthos" jest drug?? cz????ci?? 
zrealizowanej w 1971 muzyki kon- 
kretnej do baletu "Bludiszte". Latv.e 
do rozszyfrowania konkretne sym- 
bole d??wi??kowe ilustruj?? litera::ki 
program utworu. Wyra??nie progra- 
mowym utworem jest te?? kompozy- 
cja Vaclava Kufery, dramatyczne 
memento okrutnego zniszczenia Lidic 
przez hitlerowc6w. Kufera stwo- 
rzy?? collage o dw??ch ,przenikaj??cych 
si?? warstwach: d??wi??kowego repor- 
ta??u z tragicznej nocy z 9 na 10 
czerwca 1942 r. i dramatu muzycz- 
nego. 
Wstrz??saj??ce wra??enie zrobi?? na 
mnie Inny utw??r o podobnym za??o- 
teniu ideowym, jedno z naj ciekaw- 
szych dzie?? wykonanych podczas 
"Tygodnia": symfoniczny obraz z u- 
dzia??em sopranu i glosu recytuj??ce- 
go, "Ave Maria" Jana Tausingera. 
Jest to niewielki, ale znakomicie 
skonstruowany utw??r, w kt??rym 
Tausinger ??wietnie wykorzystuj
 
kontrolowany aleatoryzm dla stwo- 
rzenia pe??nych ekspresji napi????. So- 
pran ??piewa ??aci??ski tekst modlitwy 
spokojnie, beznami??tnie, jakby obol
 


dramatu rozgrywaj??cego si?? w par- 
tii orkiestralnej. Oba nurty wi????e 
g??os recytuj??cy, kt??ry zamyka utw??r 
dramatycznym wezwaniem: "Marie 
calego ??wiata - Guerniki, Lidic. 
Oradouru, Coventry, Worone??a 
wywalczcie nam pok??j!..... 
"Ave Maria" zosta??o bardzo dob- 
rze wykonane przez znan?? nam z 
"Wratislavia Cantans" orkiestr?? 
symfoniczn?? Filharmonii w Ostrawie 
pod dyrekcj?? Otokara Thrlika; par- 
ti?? sopranow?? ??piewa??a Brigita Szul- 
cowa (o kt??rej pisa??em ju?? w sa" 
mych superlatywach z okazji jej 
wyst??p??w na festiwalu wroc??aw- 
skim); recytowala wybitna aktorka 
Jana Stepanova, najm??odsza przed- 
stawicielka znanej czeskiej dynastii 
aktorskiej. Zreszt?? og??lny poziom 
wykonawczy praskiego festiwalu by?? 
bardzo wysoki: interesuj??cy soli??ci, 
wspania??e zespo??y kameralne o naj- 
rozmaitszych zestawach instrumen- 
tow, ze s??ynnymi zespo??ami kame- 
ralnymi instrument??w d??tych na 
czele, kt??re - jak wiadomo - s?? 
specjalno??ci?? czeskich i s??owackich 
sal koncertowych. To pierwszorz??d- 
ne wykonanie rekompensowa??o na:n 
w wielu wypadkach nie 7aW C1 e naj- 
ciekawsze zestawienie programu. 


Koncerty symfoniczne i kameral- 
ne odbywa??y si?? w Domu Artyst??w; 
tzw. Rudolphinum. Wielka, repre- 
zentacyjna sala koncertowa by??a w 
czasie pierwszego wieczoru pustawa. 
Z dnia na dzie?? jednak i frekwen- 
cja i temperatura na widowni pod- 
nosi??y si??, aby osi??gn???? szczytowy 
punkt zainteresowania publiczno??ci 
na koncertach kameralnych. 
Ogromn?? popularno??ci?? w nadwel- 
tawskiej stolicy ciesz?? si?? ..Prascy 
Madrygali??ci", wykonuj??cy muzyk?? 
dawn?? i najnowsz?? na starych 
instrumentach zrekonstruowanych 
przez czeskich mistrz??w lutnik??w, 
budowniczych organ??w, oraz n I za- 
projektowanym przez cz??onkow ze- 
spo??u i wspo??pracuj??cych kOfl1pozy- 
torow zestawie specjalnych instru- 
ment??w perkusyjnych. "Madry
aE??- 
ci Prascy" s?? zespo??em kameralnym 
Narodowego Muzeum w Pradze i za 
porad?? praskich przyjaci??l - 'aby 
us??ysze?? "Madrygalist??w" w odpo- 
wiadaj??cym ich sztuce klimacie i o- 
toczeniu - wybra??em si?? do Muzeum 
Narodowego na sobotni "Koncert na 
schodach o 17.17". Koncert r??eczy- 
wi<
ie odbywa si?? na schodach w 
do???? nie('odziennei scenerii. Fstrad?? 
jest obszerne podium "mi??dzypi??-
		

/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_007.djvu

			W roku 1940, w pierwszy"I! 
roku wojny, Tomasz Mann, 
przebywaj??cy od siedmiu 
lat na emigracji, uko??czy?? 
opowiadanie "Zamienioile 
g??owy". Temat wzi???? z legendy hin- 
duskiej o dw??ch przyjacio??ach, kt??- 
rzy zakochali si?? w pi??knobiodrej 
dziewczynie. A mC7ej do niepami/i;ci 
zakocha?? si?? tylko jeden z nich i len 
si?? o??eni??; ona za??, kochaj??c m????a, 
po????da??a przyjaciela... Mann ze zna- 
komit?? ironi?? snuje opowie????. kt0ra 
niegdy?? by??a tylko... legend??. Nie 
b??d?? przypomina?? wS??:ystkich okrut- 
nych i groteskowych wydarze??: d05?? 
powiedzie??, ??e w ko??cu m??od7.iE'rlcy 
- nadal o??wiadczaj??c sobie przyjaL./l 


"' .... 


\. .. 
..- 


1<'. ..


.
 
..:;
 
,.-, 



 


'I??
<...' 


',. 


.
- 


..,.., 


ZY
MUNT GREN 


za 


. . 
leni 


. 


ne ges 


polskiej ten s??ynny utw??r literatui'Y 
staroindyjskiej jeszcze we Wroc??.:l- 
wiu; obecnie zrealizowa??a go po raz 
drugi. S??ynny, ale przecie?? nie wia- 
domo, kiedy napisany, pI'7ez kogo 


'. ," 


4(; . 
.... 


;,- 
.< 


1.,:
 
,,' ,t,'.' 
f'';'
 l1 :''''; 
....
 . '-. '.' ':"' .. . . ( , " .. .,? 
" . ':\t{; 
. u
 
"1.


,
 
. .. "
u...:':.' ...


.. 
 
...,.;,:-=..:; ...J
c: .
.::7.; :",:
:.
. :". '. .....). "-q":/ .'
 
;:............;. 


.;'.':/:" . 


?? 

. 


'="
 
'.' ,.
.- 
.f 
 

 



-
 




 
--- - 

-- 

. 


. ""'- 


\\ 


""!"" 


.,
. 



 


"",u 


..AL,. '. 

":-' 


'{. . 


-""',-"' 
 
 


.;:-..;;" ..... 


" , 



-... 


"'" 


.,Wasantasena" w Teatrze lm. Slowackiego. Od lewej: Tadeusz Huk, 
Wojciech Zi??tarski, Anna Lutoslawska, Maria Nowotarska. 
Fot. B. Lutos??awski 


dozgonn??! - zabijaj?? si?? nawzajem, 
a ??ona obydw??ch (tak! - w mi??d:lY- 
czasie cudownym sposobem zosta- 
??y zamienione ich g??owy i cia??a; 
kt??ry wi??c jest m????em w??a??ciwym, 
ten z g??ow?? m????a, czy ten z jego cia- 
??em ?), wst??puje z nimi na stos ca??o- 
palenia, a Tomasz Mann ko??czy 
swoj?? histori?? niefrasobliwie: 
..Synkowi ich, Samadhi, kt??rego 
wkr??tce zwano ju?? tylko Andhaka, 
wiod??o si?? na ziemi doskonale. Okryty 
s??aw?? uroczystego aktu samopalenia 
Sity, jako syn wdowy, kt??rej wysta- 
wiono pomnik, doznawa?? zewsz??d ??y- 
czliwo??,
i, a poniewa?? stawa?? si?? coraz 
pi??kniejszy, uroda jego t?? ??yczliwo???? 
wci???? pot??gowa??a i w lwJJ.cu zamieni??a 
j?? po prostu w czu??o????". 
Ta okrutna i b??aze??ska zarazem o- 
powie???? o mi??o??ci, napisana przez 
cz??owieka, kt??ry ledwo z ??yciem u- 
szed?? z Europy, pogr????onej w bez- 
sensownym okrucie??stwie i nienawi- 

ci! Groteskowe okrucie??stwo hindu- 
skiej legendy wydaje si?? niewinn?? 
ba??ni?? wobec zbrodniczego parok- 
syzmu cywilizacji dwudziestego wie- 
ku. Mo??e to w??a??nie pisarz chcia?? 
powiedzie??? Da?? c7ytelnikom nadzie- 
j??, ??e i ich los d;dsiejszy, roku 1940, 
mo??e wyda?? si?? kiedy?? okrutn??, gro- 
teskow?? lecz niewinn?? ba??ni??? 
My??la??em o tym opowiadaniu pod- 
czas przedstawienia "Wasantasen)'" 
w Teatrze im. S??owackiego. Krysty- 
na Skuszanka pozyska??a dla sceny 


trza" klatki schodowej. S??uchacze 
siedz?? na stopniach schod??w, na po- 
r??czach, stoj?? na kru??gankach ota- 
czaj??cych klatk?? schodow??. Mi??dzy 
..t'strad??" a "widowni??" nie ma ??ad
 
nego przedzia??u. Widzowie z koniecz- 
nQ??ci, szukaj??c miejsua, przechodz?? 
przez podium zastawione instrumen- 
tami i rekwizytami, w czasie spek- 
taklu wykonawcy cz??sto mieszaj?? si?? 
z publiczno??ci?? Przyszed??em dobre 
trzy kwadranse przed rozpocz??ciem 
koncertu i z trudem znalaz??em miej- 
sce ..siedz??ce" na moim w??asnym 
p??aszczu na stopniach schod??w, 
przyci??ni??ty do balustrady. W chwi- 
l?? potem ju?? mowy nie by??o o zna- 
lezieniu cho??by skrawka miejsca na 
przycupni??cie. T??umy m??odzie??y, 
starsi. nawet bardzo starsi wicizo- 
wie na przyniesionych z dom??w 
sk??adanych krze!'e??kach, poduszkach, 
kocach - wszvscy podnieceni, zain- 
trygowani czekaj?? niecierpliwie na 
godzin??' 17 minut 17, kiedy to punk- 
tualnie wbiegaj?? na podium, przeci- 
skaj??c si?? po??r??d publiczno??ci, "Ma- 
dryp,aIi??ci" w renesansowych stro- 
jac;h. aby przy wt??rze dw??ch skrzyn- 
kowych portatyw??w za??piewa?? rene- 
sansowe "Fulgent. fulgent" i "Illu- 
minare .Jeruzalem". Potem ju?? poto- 
czyI si?? w uroczydym nastroju kon- 
cert muzyki dawnej i nowej styli- 
wwanej na dawn??, w kt??rym wzi??li 
te
 udzia?? ??piewacy i tancerze z ze- 
sDolu "Chorea bohemica" i ??wietny 
..Praski kwintet blaszany". Najcie- 
kawsze by??y fragmenty najnowsze- 
go utworu Petra Ebena ..Pragensia", 
napisanego df' starych tekst??w ru- 
do1fi??skich receptur praskich alche- 
mist??w L.Jak spor7??d7a?? ognistc ku- 
le", ,.Jak odlewa?? dzwony" i "Ka- 
IT'ie?? fiIoznfic7l1Y"). inscenizowany w 
ksztalcie pr??by generalnej przed 


napisany kr??l Siudraka, albo dla 
kr??la Siudraki, o kt??rym zreszt?? te?? 
nic nie wiadomo na pewno, gdzie i 
kiedy ??y?? i panowa??; historycy poda- 
j??, zdaj??c si?? na intuicj??, II-IV w. 
n.e. A wi??c jeszcze to wspania??e po- 
czucie bezczasowo??ci, lekcewa??enia 
czasu ziemskiego, jego przep??ywanie 
to pot????nymi, to drobniutkimi fala- 
mi, w kt??rych raz gin??, a kiedy in- 
dziej nagle, nieocze??-dwanie wy??ania- 
j?? si?? ludzie i ich czyny, poczucie 
w??a??ciwe hi
orii P????wyspu Indyj- 
skiego, jak gdyby zn??w z dzie??a To- 
masza Manna wyj??te albo dla niego 
przeznaczone. Skuszanka czytywa??a 
Manna; wiadomo, ??e tego z wczes- 
nych opowiada??, bo przed kilku la- 
ty wystawi??a w Warszawie 
ego dra- 
mat "Fiorenza" i adaptacj,?? f1PweIi 
"Mario i czarodziej". AlE'. rozumie 
tak??e pr
blemy jego literackiej 
dojrza??o??ci i starczej ironii, gl??- 
boko podszytej poczciwo??ci??, jak 
to trafnie zauwa??y?? Jeden z pisarzy. 
Tym jest przecie?? kultura: ironizo- 
waniem w gruncie rzeczy - poczci- 
wym. 
Odwo??uj?? si?? do Tomasza Manna, 
poniewa?? mo??na by to przedstawie- 
nie min???? nieuwa??nie i bezmy??lnie. 
Opowie???? o kurtyzanie, w kt??rej 
kochali si?? dobry ubogi kupiec i 
bogaty z??y szwagier kr??la, daje do???? 
powod??w do oboj??tno??ci. Kradzie??e, 
kt??rych skutek staje si?? pomy??lny l 
dla z??odzieja i dla okradzionego, za- 
mienione karety uwo????ce Was anta- 


wyst??pem na festiwalowej estradzie. 
Swobodna forma improwizowanej 
rozmowy z kompozytorem, realizo- 
wania muzyki na kilka sposob??w, 
bezpo??redniego muzykowania i ??pie- 
wania, w kt??rym wykonawcy wy- 
st??powali jako muzycy, ??piewacy, 
aktorzy - z??o??y??y si?? na zupe??nie 
specyficzny, pe??en humoru i wdzi??- 
ku teatr instrumentalny, prowadzo- 
ny i aran??owany przez tw??rc?? i kie- 
rownika ..Madrygalist??w Praskich", 
znakomitego muzyka Miroslava Ven- 
hod??. 
Takich przyg??d muzycznych i tea- 
tralnych w Pradze prze??y??em ca- 
??e mn??stwo dzi??ki ujmuj??cej go- 
??cinno??ci gospodarzy (by??em na fe- 
stiwalu go??ciem czeskiego Minister- 
stwa Kultury i Zwi??zku Kompozy- 
tor??w i Muzyk??w, jako przedstawi- 
ciel Sekcji Krytyk??w Stowarzysze- 
nia Polskich Artyst??w Muzyk??w) i 
zapobiegliwo??ci przemi??ej t??umaczki 
pani Elwiry Kounowskiej, kt??ra wy- 
dostawa??a "spod ziemi" karty wst??- 
pu nawet na spektakle, na kt??re bi- 
lety by??y rozchwytane ju?? przed kil- 
kunastu dniami. Poniewa?? interesu- 
j?? si?? specjalnie wsp????czesn?? tw??r- 
czo??ci?? operow??, dzi??ki uprzejmo??ci 
dra Viktora Jurziny z Hudebnego 
Fondu i dra Suchego z Dilii mog??em 
przewertowa?? ca??e stosy partytur i 
przes??ucha?? mn??stwo nagra?? ze 
wsp????czesnych oper czeskich i s??o- 
wackich. Mn??stwo! Bo podczas gdy 
u nas nowo powsta??e dzie??a opero- 
we mo??emy bez trudu policzy?? na 
palcach, to tu?? za miedz?? co roku 
odbywa si?? kilka prapremier oper 
czesldch i s??owackie'h. Jak to si?? 
dzieje i jak?? role w tym spelniaja 
TTudebny Fond i Dilia - to ju?? chy- 
ba temat clo o	
			

/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_008.djvu

			, 

 


C zekano na ten maj mecier- 
pliwle. Na pocz??tek prupa- 
da najwi??ksze ??\\.i??to - sta- 
ra Polska zmierzy SU
 7. 110- 
w??. Juz najwy??szy czas, ??e- 
by do teio starcia dosz??o. Na razie 
peperowcy b)"li g??r??. Na pierwsz?? 
rocznic?? wyzwolenia postawili ten 
pomnik, zorganizowali wieczornic??. 
Przed wojn?? kierownik szko??y prze- 
mawia?? na akademiach. Tym razem 
me chcia??. Sam Drabik przem??\\ol?? 
do ludzi - po swojemu l kr??tko. 
Zn??w przypomnia?? te kolczaste dru- 
ty pod Colc??wk?? i powiedzia??: to lm 
su: nolezy. Ludzie kiwali aprobuj??co 
g??owami, wsp????czucie w nich bylo 
W tej chwili, nie polityka. J??dl'?? b.t???? 
chcia?? za ten pomnik ukatrupi?? - 
wprawdzie sprawc??w nie z??apano, 
ale w osiedlu wszyscy wiedzieli, te 
to nie by?? am napad rabunkowy, IInl 
zemsta osobista. Za pomnik zap??aci??. 
W tym osiedlu jeszcze nikt nie 
przela?? kropli krwi za t?? now?? Pol- 
ak??. Tych, 00 padli na. frontach, co 
po&ln??li w ohmach - me liczono. 
Zo??merz nie zawsze ginie ??wiadom 
celu, o kt??ry przysz??o mu walczYl
. 
CI w obozach p??acili za starli Polsk??, 
nie za t?? now??. Krew J??dry by??a 
\\. .??c plerW??z??. To prawda, mezbyt 
ef Jttownle j?? przela??, nie zada?? rany 
przeciwnikowi. To, co z mm zrobio- 
no, bardziej by??o podobne do rozbo- 
ju nit do walki, a przecie! by?? tym 
pierwszym naznaczonym za pomoc 
udzielon?? peperowcom. 
Spokojnie Si?? zacz???? ten miesi??c 
w ()Sledlu Drugiego maja odby?? 
I?? 
tradycYJny apel poleg??ych powsta??- 
c??w. OJCiec Karola - jak dawniej 
- wysun???? si?? kilka krok??w przed 
reszt?? orkiestry I zagral na tr??bce 
Ivgna?? alarmowy. Pad??a komenda - 
zacz???? si?? apel, werble jak sypkie 
,rudki ziemi uderzaj??ce w drewnia- 
ne wieko d??wi??cza??y O3tro oddziela- 
j??c po61czegolne nazwiska i krot- 
kie: polegl na polu chwa??y pod S??a- 
wipcicaml, pod Lichyni??, zgm???? w 
hitlerowskim obozie W Buchenwal- 
d7ie, w Sachsenhausen - wiele by. 
lo tych miejsc Wiec:ilorem wsp??lna 
groch??wka, wspominki - szkoda, te 
tu nie ma Kuczawy Pletrka, ten by 
nam za??piewa?? co
 we!!O??ego. 
Nast??pnego dnia poch??d mia?? wy- 
rt'17y?? sprzed stacJI kolejoweJ do 
k( o??a. Przed wOjn?? ka!da organl- 
7.acJa mia??a SWl.j sztandar z wy j??- 
t
.em harcerzy. Matkom Polkom, ko- 
Ip'--zom, g;rnikom. ch??rowi, m??o- 
dzie??y POWst:!??c7ej I ..Str1elco'11" 
itttmdary przepadht. SOkoli 'Itt8??dar 
.... utrzyma??l ale ??)!'
anlzacja Jut nie 
??r:ft1"'la. kto wi??c: mia??by go hll!????. 
Tak wi??c tylko powsta??cy mieli 8W\1- 
f?? chor
!{lew, jedn?? na ca??y pochud. 
T'.rrt1cz.B'irm peperowcy przYII.lli 7e 

woim proporcem. Ma??o kto wie- 
c' v idl, ??e w oRole co
 takleqo maj??. 
1\ ."ktor7V, w
r??d nich D. ablk, PO??:a- 
kla1.ali czen one krawat) 
Kt??ry sztandar hla l:???? na c1.ele po- 
ch Ja? - p\'tnnle frapew,??o 
hZ"- 
. 'uch z w. j??tklem dziel, kto- 
re Interesowa??a .1e n vnip dekora- 
c ina opr_w8 - r
 ".,alne str"J!?' 
un 'one rower) kolCJI.)we wst??' "I, 
p: porr .ykl. Z??inosllo sI?? na m::J.??" 
Een
ack. Poc
ct sztandarowy po 

t8??c??w Jut Etal na swoim !1"1??!j cu 

q II.' sporej gn' Y mI 
/n 

 munuu rz 
.I ) 1- 
k
 logatvwki. Pepl! o 
sta\\ In 
I!I przed powsta??
7ym s ....nrlarf'(I1. 
Z..rn7 ktr?? krzykn????: - do \w??u I - 
oI!Ile Drabik podszed?? rlo pre7e'i.l i 7:1- 
proponowa??: sk??ro mamy tylko dw:) 
E ..ndary, niloCh id?? razem w jednym 

, ::Itle, na czele pochodu. Oble stm- 
r uznaly to za nairo7
adnlpjsze wyj- 
lil
. Wpra\ d
le chor??zy powstali- 
c ,v odm6wll n.. ,lenia 
ztandal'u - 
on w jednym rz??dzie z nimi nie poj- 
dz
e - ale szybko wyzn..czono InUe- 
go i na tym si?? sko??clV1'J. 
A wra,
ciwle to 5i?? nie si onc7,,1.). 
f>" .Ilz pierwsLY \\ idziano tuki sztan- 
"??r przed o??u"zem. Jak ju?? weszli 
do ko??cio??a. t(,) amen - mowl??o Si?? 
po tym trzecim maJu. Jacy oni ko- 
muni
ci? pow??tpiewano. No, 
prz
le?? jest wyra101e napisane: 
Polska Pdrtia Robotnicza, a nie Pol- 
eka Partia KomuOlstyczna. Taka b
'- 
la, ale jut 'ej nie ma, Robotnik a 1.0:>- 
muni
ta to wielka r????nica. Zobaczy- 
m . Jak nie b??d?? wojowa?? z Ko??clo- 
??t'm. to si?? mo??e utrzymaj". Ga. 
dajcie co chcecie, gdyby to byli lu. 
d 't! przekupieni, to by na ten 
poch??d nie przyszlI. 2eby stpiego- 
'\\ ??? WSZystko mozliwe, ale takiego 
c' ,'ku by me robilI. Maj?? sWOIch 
w. -r;??dr.le, po ro by S711 ze I;ztanda- 
r'-'m do kdclo??a? Tak by I!;oble przy- 
&:r ;'w' c7ajnie. Nikt by Ich nie wy- 
r ??. Ze sztandarem to Co Innego. 
Ten mieSi??c by?? jak?? koj??cy. 
W--,wdzle w Katowicach w dniu 
trzeciego maja d()6z??o podobno do 
:oh elamny w parku przy pomniku 
K
 -CIUS ki, ale co tam Katowice - 
b .e u nas spok??j, m??wi??o si?? w o- 
siedlu. Emocje z wolna styg??y - i te 


-.,.... 


'felE 
Str. 8 


LITERAcKIE 
Nr 1109 


!\tyczniowe, kwietniowe i majowe. 
W nied.liE'l?? d.liewi??tnastego ml..la 
si?? odby?? na Gorze Sw. Anny wiel- 
ka manifestacja z okazji dwudziestej 
pi??tej rocznicy trzeciego powstania 
??l??skiego i bitwy o t?? ior??, najzacie- 
klejszej, jak?? powsta??cy stoCZyLi. 
Znow powia??o odpr????eniem - jedna 
jest Polska, jedna krew Polak??w nad 
Wis???? i Odr??, jedna i niepodzielna 
pami???? o cierpieniu i walce. Poje- 
dziemy - razem ze starszymi bra??- 
mi, stryjami, ojcami, dziadkami, z 
tymi co ju?? wtedy mieli racj??, co 
stan??li nad Odr??, nad piastowsk?? 
rzek?? i powiedzieli panom w Paryzu 
i Londynie: to jest polska ziemia. 
Ulegli przemocy, ale oto wracaj?? tam 
razem z synami, wnukami. Powsta??- 
cy agitowali za tym wyjazdem, 
afisze I pra.o;a wzywa??y do udzia??u w 
mamfestacji, ksi??dz z ambony og??o- 
si?? upominaj??c, by mszy niedzielnej 
nie zaniedba??. 
PojechalI. Na wzg??rzu szumia??o 
??wi??to. Widzia?? je na twarzach lu- 
dzi, odnalaz?? r??wnie?? w zamy??leniu 
Karola siedz??cego na kamiennym 
stopniu amfiteatru w ostatnim sek- 
torze od strony Zd?ieszowic. Woj- 
taszek zapowiedzia??, ??e tam b??dzie 
punkt zborny. 
- Jak my??lisz, kiedy zgin????a sta- 
ra Polska? - zapyta?? Karol. Nie od- 
powiedzia?? mu. - Za proste, c01 
Albo podchwytliwe. Nie. WszySCY 
mysI??, ??e we wrze??niu. Ja te! tak 
my??la??em. Ani we wrze??niu, ani w 
powstaniu. Ona gmie dopiero teraz, 
na naszych oczach.Gdzie s?? jej to??- 


ALBIN SIEKIERSKI 


" 


, 
no 


nierze? W Anglii, we W??oszech, we 
Francji? Nie, tam ich ju?? nie ma. 
Tam s?? dipisi. Co kt??ry wroci, zdej- 
muje mundur, przestaje by?? ??o??nie- 
rzem. S?? jeszcze w lesie? S??. Coraz 
mniej. Lapi?? ich, zabijaj?? w walce, 
skazuj?? na ??mier?? w procesach. 
Zajd?? na dworzec, zobacz ile poc,??- 
gow przyjezd??a z repatriantami. Pa- 
mi??tasz Iwanie Puste? Byli??my tam 
na obozie. Ludzie m??wili niezrozu- 
mla??ym j??zykiem. To nie byli Pola- 
cy, a w ka??dym razie ma??o ich bylo. 
Z przyjazdem tych Polak??w ginie 
tamto, Rmie tutaj. Popatrz, nas tu 
nigdy nie mia??o by??. 
- Nieprawda! - krzykn????em. - 
Nasz ruch mia?? w programie odLY- 
skanie tych ziem drog?? pokojow??. 
- Nasz ruch? S??dzisz. ze nasz 
ruch to by??a Polska 7 Ta nasza 'lu- 
ba\\a w podchodY? Oni mieli racj??, 
powst
??cy K
rabinem Wl1???? te lip- 
mle, to sir sprawdzi??o. Tylko to. Ale 
tp me bv??o polski p my??lenie. nie to 
urz??'dowe. prezydentowo-mi nisterial- 

. Pohka si?? ich wyrzpk??a. Tu nad 
t?? ska????, 
dzle Hlth"r kaza?? posta- 
wi?? brzydki pomnik, !!In;
 tamta 
koncepcj3. kawa?? tamtej PolskI. .Je- 
ste
mv te
o ??wiadkami. T3k, St.,nik, 
na nas7ych oczach ginie tamta Pol- 
ska. 
- NasZlI Polska 
- Na<;za? Z:lpotnmale
? Pr7ec;e?? 
mvsmy byli przeciw mej. PrzYS!'??da- 
lIsmy. Jaka ona nasza? 
- My??my j?? chcieli zmieni??. 
- To czemu nie zmieniamy? Cze. 
mu si?? czepiamy tej starej? 
- Oliwni" S!?? z tob?? 10zmlsLe szalenstwo i jakze 
inna, mewojenna, mep 
prosto, po cyga??sku. !\la zmian?? de- 
cyzji by??o ju?? za p????no. Musia?? si?? 
pogodzi?? z nowym wariantem, ale 
obiecal !;obie, ??e zapami??ta ten 
afront. 
W wozie. w kt??rym jecha?? r??wnie?? 
Bolek, by??o nudno. Dyrektor nie 
poszed?? do kabiny szoferskiej, jec;1a?? 
z ludem, tak samo jak radca. Stanik 
siedzia?? obok Niki. Jak si?? dowie- 
dzia??a, ??e jedzie sam, nam??wi??a go, 
??eby si?? przysiad?? do niej. Nie b??dzie 
tak nudno. Kazik si?? str??bi i co chwi- 
la b??dzie mi przypomina?? Cze??ka - 
m??wi??a. - Na co mi to? 
W tym samym wozie Jecha?? Karol 
'Z Wand??. Nale??a?? do za??ogi kopal- 
nianej, nie g??rniczej co prawda, &lle 
na wycieczk?? jecha?? mial prawo. 
ZOBta?? wreszcie kierownikiem kon- 
sumu. Jego bezpo
rednim prze??o
o- 
nym byr Kazik, u kt??rego w bim.ze 
pracowa??a Nika. Kazek przez ca??4 
drog?? zaj??ty by?? rozmow?? z dyrekto- 
rem - jak go przy ludziach tytulo- 
wa??. W tym wozie nie by??o tak gwar- 
no jak w innych. Ludzie mieli wi??- 
cej czasu do uwa??nej obserwacjI 
s??siad??w. Nudzili si?? przy tym. Z 
p????mroku pod plandek?? wy??awiali 
ka??dy gest rozbudzaj??cy ich cielm- 
wo???? to szeptanie s??siadce do 
ucha, ??ciskanie za r??k??, porozumiz- 
wawcze u??miechy. Co te?? z tego po- 
wstanie tam na miejscu - w zielo- 
n
'm? 
Na wira??ach Nika przytula??a si?? 
do niego bardziej ni?? to wynika??o 


z si??y od??rodkowej. Czu?? jej pod- 
skorne dr.i:enie. Nie zwraca??a uwagi 
na Kazka. To nie jego dziewczyna 
- Stanik szuka?? usprawiedliwienia. 
Mocniej przygarn???? j?? ku sobie, po- 
sJ:??a za tym w??adczym gestem, nie 
odsun????a si??, odpoczywa??a na ramie- 
niu. Cieszy?? si??, ??e si?? nie sp??oszyla, 
!e dobrze jej siedzie?? u jego boku l 
nie zwa??a?? na blisko???? Kazka, Nie 
mogli rozmawia??. O byle czym nie 
chcieli, a to, ro pragn??liby sobie po- 
wiedzie??, musia??oby zostac wypowie- 
.dziane szeptem i wzbudzi??oby podej- 
['Lenie. 
Prze??ywa?? t?? jazd?? niejako podw??j- 
nie. Przez caly czas czu?? blisko???? tt:j 
dziewczyny, ktora mu si?? tak mespo- 
strze??enie wymkn??la i przyj??la Cze- 
s??awa, jego staranie o ni??, uwielbie- 
nie, ochranianie. Cze??ka nie ma. alf> 
jest ten facet w d??ugiej marynarce, 
podlizuj??cy si?? dyrektorowI. Nie ka7- 
dy mo??e by?? dyrektorem, to prawda. 
Jeden nie chce, drugi nie ma szcz??- 
??Cia, trzeci sprytu. Ka??dy dyrektor 
- chocia??by by?? najrozs??dniejszym 
cz??owiekiem, szlachetnym, moralniIP 
czystym - zawsze wytworzy woko?? 
siebie nastr??j podda??stwa. Nie po- 
winien jednak tolerowa?? go ze stro- 
ny szkolnego kolegI. Bolek tego nie 
wymaga??, to prawda, wi??c po co ta 
Kazikowa postawa scyzoryka z??o.lo- 
nego w po??? Oboj??tnie czy siedzi, 
stoi czy le;l:y - zawsze zajmie pozy- 
cj?? czo??obitn??, nawet gdyby mu 
przysz??o bi?? g??ow?? o ??ajno. To by??o 
owym drugim prze??ywaniem po- 
dr????y, 


, 


Nie odst??powa?? Nlki ani na krok. 
Miala racj?? - Kazek pilnowa?? kIt'h- 
cha. Najpierw wesp???? z Bolkiem u- 
siedli mi??dzy ludem - ostro??nie ma- 
czali warai w grubych kieliszkach, 
przepijali do ka??dego, salutow.lli 
!;zk??em, rozdzielali u??miechy, Kaz- 
kowi te?? ju?? wyrasta??y pietwsZe 
plOrka dyrektorskie - tytu??owano 
go ju?? prezesem, a wi??c hiemal dy- 
rektorem. Spo??dzielnia si?? rozrasta??a, 
pl.zybywa??o sklepow i cz??onk??w, pod 
Raciborzem kopalnia mia??a sw??j ma- 
j??tek ziemski ze stawem, ??eby by??y 
\\ ??asne warzywa, owoce, mi??so, a lIa 
??Wi??tH ryby. Maj??tkiem kiero\\. a?? 
nrz??dca podporz??dkowany bezpo- 
srednio panu pre.leso\\i. 
Orkiestra r??n????a \\ alczyki, polecz- 
ki, z I'7adka przeplataj??c tangami. 
Najmodniejsze by??o - Chryzantemy 
zlociste, w krysztalowym fasonie - 
dar?? si?? akordeonista uderzaj??c 
mi??kko w basy. Kapela by??a dobrze 
poinstruowana - tylko ??adnych ta- 
kich jak na p,rzyk??ad: "Ta ostatnia 
niedziela", "Czy tutaj mieszka pan- 
na Agnieszka", "Um??wi??em si?? z ni?? 
na dziewi??t??". To jest sanacja, n'l1
- 
szcza??stwo. To ju?? lepsze te okupa- 
cyjne: "Z tyrolskich bialych chat", 
..Sl??t Meri", ,.Anielciu" - swojslde 
to, ludzie biedni w czasie wojny 
??piewali. "??egnaj mi, !egnaj mi, ze- 
gnaj mi, ??egnaj mi na zawsze jut, 
Od Meksyku do Nevady, tam gdzie 
??yj?? koniokrady, plynie piosnka 
w??rod ste(XJ\\ych wzg??rz" - akor- 
deonista przydusi?? harmom??, wsz:1- 
stkimi palcami uderzy?? w klawisze, 
wspania??a wycieczka, zdrowie, pame 
dyrektorze, zdrowie, panie prezesa" 
jak tu fajnie! 
A kiedy kuchnie polowe podci4- 
!!ni??to na skraj Jeziora, pan dyrek- 
tor Komandel'a, pan prezes Stojecki 
i jeszcze dw??ch kierownik??w wynie- 
??li si?? z polany do pensjonatu, gdzie 
by??ardla nich kwatera pierwszej kla- 
sy i wykwintny obiadek. Reszt?? po- 
lokowano po okolicznych chatach - 
w stodo??ach. w pustych pokojach, na 
strychach. Trafi??y si?? te?? porz??dne 
izby. Nikomu nie by??o ??pieszno do 
kwatery. Na polahie weselej, groma- 
dniej - pierwsza wycieczka, pierw- 
sza serdeczno???? z dala od domu. 
Stanik nie nale??a?? do uprzywilejo- 
wanych. Bolek mia?? do niego ??al za 
Karpackich g??rali. Przedstawienie 
si?? odby??o - Wanda zagrala wspa- 
niale. Karol nie mia?? ju?? wiele robo- 
ty z poprowadzeniem zespo??u. Od- 
by??y si?? jeszcze tylko dWie pr??by -- 
nikt prawie o nich nie wiedzia?? i 
sztuka zosta??a wystawiona. Sala by??a 
pe??na. Drabik przed przedstawieniem 
przem??wi?? do widz??w. Tu i tam roz- 
leg??y si?? gwizdy. ale szybko si?? u- 
ciszy??o. Mowi?? po swojemu i kr??tko. 
Podoba??o si??. Bolek podejrzewa??, ??e 
Stanik tym pokierowa?? jemu na 
7 ??o
??. 
Rozdawano bigos. Nika gdzie?? prze- 
padla. Ustawi?? si?? w kolejce - wy- 


. 


dawanie racji szlo r??wno. Dwa razY 
obsun????a mu si?? r??ka pod ci????arem 
porcji i dokladki. - Z samego dn'?? 
da??am, Po znajomo??CI. Podni??s?? oczy 
- Micia. Niewiele ??adniejsza. Moie 
ta S.lczypta urody, kt??r?? zau\\a??y??, 
pochodzi??a z u??miechu nigdy nie wi- 
dzianego w domu Julka? Pozbyla 
si?? pryszczy, cera mniej t??usta nit 
dawniej czyni??a twarz sympatycz- 
niejsz??. Przytyla. Wiadomo, stale przy 
korycie - bluzka jej si?? pod obojczy- 
kiem napi????a, na szyi przelewa??y si?? 
drobne koraliki w kilku rz??dkach. Zer- 
kn???? ukradkiem na s??siedni?? ku
h- 
ni?? czy aby tam bigosem nie' dzieli 
siostra Julka. corka przedwojennego 
majora. zawiadowcy ,.Ma??gorzatv". 
Na szc.l????cie byla to inna dziewczy- 
na. Odszed?? na sam skraj polany, na 
brzeg jeziora. 
Dwa szybowce jak para bocian??W 
w czas godowy kr??!yly blisko s;e- 
bie. Lot prz??d??y dostojny, ledwie 
wodz??c skrzydlami po chmurach pe??- 
nych dziur, jakby je chcia??y poza- 
szywa??. Tak - to ju?? pok??j, to na 
pewno wyga??ni??cie ognia. Na po!y- 
czonym rowerze przyjecha?? tu po 
raz pierwszy przed laty - jeszCze 
zapora nie by??a gotowa, na dnie 
przysz??ego jeziora wida?? by??o prosto- 
k??tne obrysy mur??w piwnicznych, 
resztki goralskich chat, rozebranych 
lub podpalonych. Pierwszy raz wi- 
dzia?? lataj??ce szybowce - kr????y??Y 
wy??ej ni?? te dzisiejsze, ca??
 w s??o??- 
cu niebo wtedy bylo nietkni??te 
ch
urami. Widzial ??lady tych bia- 
lych ptak??w na zbOczu g??ry, ??ledzi?? 
je. Gin????y na grzbietach, zn??w je 
odnajdywa?? w dolinach. By??o spokoj- 
nie na ??wiecie - podobnie jak dZi- 
siaj. Tak, to ju?? rdza na szablach i w 
lufach karabin??w - to naprawd?? 
pok??j. 
Przysz??a Nika - mia??a na sobie 
Inn?? sukienk??. Po co? W ka??dej 
jest jednakowo urocza. Usiad??a obok, 
w oczach przynios??a nieco chlodu. Po- 
kaza?? jej te dwa ptaki zwiastuj??ce 
dobr?? nowin??. W czasie wojny ich 
nie by??o. Odlecia??y - mo??e do pie- 
c??w, mo??e na wielkie ??mietmki. 
Zn??w przylecia??y. Snuj?? po niebie 
ni??, kt??ra jest i ktorej nie ma. Gdy 
raz zobaczysz takiego ptaka nad o- 
siedlem lub g??rami, to ju?? wiesz. ??e 
to jes't naj pi??kniejsza z wiosen na 
tym ??wiecie - pok??j. 
- Ojciec jeszcze nie wr??ci?? i tylu 
innych - powiedzil;1??a smutno. Czy 
w??r??d tych innych by?? rownie?? Cze- 
siek? Dlaczego nie wymieni??a go z 
imienia? 
- Dzisiaj si?? upij?? -:- :po\\. iedzi.\la 
nieoczekiwanie. . 
- Z Kazkiem? 
- Nie, z tob??. Jeste?? w takim !'a- 
mym nastroju jak ja, W sqbo\Vcach, 
w latawcach, w dymach ulatuj..:Ylh 
z chat szukasz czego??, czego nie ma, 
co strarone zosta??o bezpowrotnie. Nie 
ma powracaj??cych ptak??w, nie ma 
pokoju, nie ma ciszy poranka. Wci???? 
jest wiecz??r. Nawet nocy nie ma. 
Po??ozy?? d??o?? na jej wargach - nie 
mia?? ochoty na cudz?? gorycz. Szybko 
si??' rO.lebra?? i wskoczy?? do je,dor.I i 
da?? nura pod wod??. Zabulgota??o. ;Ju- 
dzi?? strach i wesolo???? jednocze??nie. 
Woda 
ci????a ??yly - bvla jeszcze lo- 
dowata. Nie za d??ugo \V niej wytrzv- 
ma??. Ostudzi??a go. Odsun????a widok 
szybowc??w wplecionych w chmury, 
oddali??a krajobraz i dziewczYi1??. 
Przvbli??y??a sprawy ma??e - jak naj- 
rychlej wyschn??c, zrzuci?? z siebie 
R??si?? skork??, ubra?? si??, poczu?? ci
- 
p??o. 
Ta??czyli na udeptanej trawie. 
Przewa.i:ali m??odzi, a takim chod.!:i 
w ta??cu przede wszystkim o blis- 
ko???? partn('ra, nie jego ruchy - ko- 
sla\\e, potykaj??ce si?? o grudy zle,mi. 
Mo??e w??a??nie taniec jest tym pier- 
wszym zbli??eniem, a poca??unek dru- 
gim. Co jest potem? Zadr??a??. Po- 
czu??a to, ale nie zareagowa??a. Na 
c???? zda si?? taniec samotny, do kogo 
zbli7.	
			

/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_009.djvu

			rv,.a?? w kilku' sus3ch by?? przy nim i 
zawoia??: wiecie, towarzyszu, z tyr.li 
kuchniami polowymi to nawet lIyl 
niez??y pomys??. NaublLi:alem wam 
troch??, przepras.lam. Wypijemy na 
'Zgod?? - I n:e czekaj??c na odpo- 
wied?? posuwi??cie si?? oddali?? dygni- 
tarz z Wielkiej Tr??jki. 
Ch????d ju?? szed?? od jeziora. Glima- 
sty parkiet pustosza?? powoli 
wi??cej par odchodzi??o ni?? wraca??o. 
Poszed?? z d.liewczyn?? w stron?? lVIa- 
g??ry, wzd??u?? potoku upominaj??cego 
ludzi, ??eby rozmawiali szeptem 
tak jak las, jak woda, jak noc. 
- Kochasz go? 
- Musimy o tym rozmawia??? 
- Chc?? wiedzie?? kiedy si?? sp??/.- 
ni??em. Wiem kiedy ju?? by??o za P??;l- 
no, ale to nie jest mi wcale pocie- 
szeniem. Cofam si?? od tego momen- 
tu i chcia??bym ustali?? ten dzie??, kie- 
dy jeszcze by??a?? niczyja. Nie gnie- 
waj si??, Niciu, ja to w innym ??:u- 
pe??nie znaczeniu powiedzia??em. To 
zgadywanie sprawia mi przyjem- 
no????. Dziwne? By?? mo??e. Pami??tas??? 
Na Trzech Kr??li dawano przedsta- 
wieme, a w pi??tek zachorowa?? Lu.j- 
wik Hnida. Byli u niego - le??a?? ca??y 
w ogniu, zapalenie pIuc. Co robi??, 
odwo??a?? przedstawienie? J??dra nie 
chcia?? bra?? tego na siebie. Poslan\) 
po prezesa. Przyszed??. Radzono da- 
lej i wtedy kto?? zaproponowa??, ??eb}' 
pos??a?? po mnie. By??a ju?? prawie noc, 
gdy zapukano do drzwi. Prezes ci?? 
prosi, powiedzia?? pos??aniec. Kiedy 
wszed??em na sal??, wszyscy ovli 
'Zgromadzeni na scenie. Patrzyli na 
mnie w milczeniu. Patrz, ile nas 
jest - dziewcz??t, ch??opc6w, kobiet 
l m????czyzn, aktorow i wiernych ki- 
bic??w nie opuszczaj??cych ani jed- 
nej pr??by. Pracowali??my tyle tygou- 
ni - publiczno???? ju?? czeka. Nasze 
matlti, siostry, ??ony, bracia, m????o- 
wie, ojcowie, nasze dziewczyny i. 
ch??opcy siedzie?? b??d?? w pierwszych 
rz??dach obok prezesa, naczelnika po- 
czt.y, zawiadowcy stacji, aptekarza, 
in??ynier??w z "Ma??gorzaty" - m07e 
nawet sam ksi??dz przYJdzie. B??d?? 
m??wi?? - to moja c6rka, m??j syn, 
m??j m???? - jak oni ??licznie gra.l??. 
Nie pozbawiaj nas tego wszystkie- 
f!o - w??asnego zadowolenia, cudze- 
go podziwu. To wszystko wyczyta??em 
w ich spojrzeniach. Kiedy si?? zgo- 
dzilem, m????czy??ni mnie z??apali i 
podrzucili do g??ry. Podj????em si?? nie 
byle cte
o. Mia??em si?? wyuczy?? roli 
za niecale dwie doby. 
- t
o Wi??c, Wandi?? miala wiele 
wi??cej czasu. Nie musisz tak cienko 
k??u?? - by??a ura??ona, odsun????a si??. 
- Ja nie o tym. Wiesz dlaczego 
wspominam ten pi??tek przed Trzeloa 
Kr??lami? Ujrzalem ci?? wtedy w
r6d 
kibic??w. Przyszla?? z kole??ank??. W}'- 


...
 


i 
, 


""-
 



, 


daje mi si??, ??e wtedy jeszcze nie by- 
??o za p????no. 
- To ja podpowiedzia??am preze- 
sowi, ??eby posIa?? po ciebie, a po- 
tem, kiedy widzia??am jak gra  


wszed?? do schroniska razem z trze- 
ma ??o??nier??8mi. Ci trzej mieli szmaj- 
sery w r??kach. Jeden stan???? puy 
drzwiach weJsciowych, drugi obsta- 
wi?? drzwi do kuchni, trzecI ubez- 
p
eczal okna. Oficer mia?? w r??lm 
zwyczajny bykowiec. 
- Do jakiego. sztabu, pytam 
spokojnie powt??rzy??. W jakiej 
jednostce to by??o? 
- Ja nie, ja tylko tak - j??i{a?? 
si?? Kazik. 
- Jak? Krvc SI?? za cudll!j k.rwi??, 
tak? Opowiadac 21S'lys??ane b7dui1 

??owy - Ma id?? wyprowadzono przed 
schronisko. Ten spod drzwi wiod??- 
cvch do kuchni podszed?? do bufetu, 
chw\"ci?? s??ucha\\k?? i odci???? link??. 
S??uchawk?? zHtkn???? sobie za pas. 
Potem st1ln???? na schod<1ch I pilno- 
wa?? wej??cia_ W sali s??ycha?? bylo 
tylko nier6wne oddechy ludzi. Po 
chwili ??o??nierz wyszed??. Nikt nie od- 
wa.i:y?? si?? podej???? do okna. teby zo- 
bac7Y?? co si?? dzieje przed schron
- 
skiem. Pierwszy uczyni?? to Karol. - 
Nie ma ich ...... powiedzia?? i wtedy 
WSZyscy wyszli przed b'ldynek. Nie 
by??o ju.i: nikoJ:o Tak jak si?? zjawi- 
li, tak 7l11kn??li. Wsl??hli w m??od?? 
7.lele?? gol'. Podobni byli do ??olnie- 
rzv, w takich samvch fura??erkach i 
tmtmdurach. 7. takimi samymi twa- 
l'7ami jak te z wl"le??nia, czyli z wczo- 
raj. 
ALBIN SIEKIERSKI 


'f'r"Rl11E'nt powiekI naf,Jrod70n"J w kon- 
kl\r
ie nil 30-ll'cle PPR, zOli:antzowan,{ffi 
przez wyd. ..Sll\
k". 


:2;YCIE 
Nr UOP 


LITERACKIE 
Str. 9
		

/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_010.djvu

			E:)GDA
J ROGATKO 


NowoleI prozy 


e ?? en. a, sen i rzeczywisto???? 


ELASKI I CIENIE LEGENDY 


D owie???? 
Drzazgi?? (...) by??a 
. pierwsz??, uddn??, pr??b?? lite- 
rackiego oderwania si?? od te- 
, , -' matyki Polski powiatowej. 
Nasterm?? tak?? pr??b?? by??o 
"Pr>1wo wyb 
fabu???? w dU7ej mierze na materi.lle 
autobio-raficznvm. 
"Prawo wvboru" je
t ksi????k?? o 
dzier'??stwle i m??or! )SCI pi
ar7a. .1[- 
cja jej rozgrywa . i?? w okresie mi??- 
dzywojennvm, si"gaj??c czas??w pier- 
wszej 'Wojny 
wL.tO\\ cj, a ko??c7??c 
si?? w pierw'; ,'ch dniach kampanii 
wr7P
l11owej. OSOblStp rI(\
wiadcle- 
nia I prze??ycia staj?? 
i?? materia??em 
dla uka7.ania ewolucji ideowej pol- 
skiej inteligencji wywod7??cE'j si!; 7 
miast pro
 incj n.llnych. 
Babinicz 7i1WS by?? pisar7em pro- 
wincji, I takim pozosta??, mimo od- 
miennej tematyki, w o
tatniej swej 
po
ie"cI. Co pr-wd, narrator zdobv- 
wa dZiennikarskie szlify w redakcji 


""., 


) 
??it 



. 


\ 


'.. 


Waldemar Babinicz 


sto??ecznych gazet. ale g????wne W:Vll::1- 
rzenia !abulal'ne '1'OZgrywaj?? si?? na 
pro.... .ncji, gdzie narrator zosta?? Wy- 
s??any w celach repQrterskich. Nie 
'est to bez znac7enia. Stosunek pllnie jd'ikrawo w??a??nie w ??yciu 
P\)i
kl p
wiatowei. Dlate"o uwaza??. 
??e mteligencja z prowincji jest pre- 
d 
'vnowana do odegrania istotnpj 
roli: znaj??c 
ycie od pod
7ewki, nie 
tra"i ona jPdnak nadziei i wiary w 
mo 'liwo
?? jego zmiany. 
Zwrocenie uwagi na prowincj?? ma 
v: przypadku tw??rczo??ci Babinic73 
je
zcze jedno znaC7enir - t??umae<:y 
przyipty pr7ez autora punkt widze- 
nia. T??em politycznym powif'??ci s?? 
autentyczne fakty z historii Polski 
mi??dzywojennej, rozgrywaj?? si?? one 
jednak jak gdYbY na drugim planie 
swiadomo
ci bohater??w. I tak np. 
..pl'7ewr??t majowy" jest w powieki 
przypomniany przede wS7ystkim ja- 
ko orZVC7Vna rod7innf'i tragedii M??- 
kO
lJw. Ale ju?? o Brze??ciu czy Bere- 
zie KartlJskiei. na co s??usznie zwr??:i?? 
UW8
?? Kozniewski, nie ma w utwo- 
171' ani ,Iowa. Rozc7..arowanie boha- 
tera do rzeczywistoki politycznej 
i r07gorvczenip w stosunku do ludzi, 
kt??rym zaufa??, p??ynie z osobistych 
i be7po
rednich ??r??de??, z prakt)rta??em a tzw. proz?? literack??, s:) 
sprawy, kt??rych przedstawienie wy- 
kracza po7.a mo??liwo??ci repQrta??ysty. 
Dowodem tego ma by?? "Odslo??, 
krzyknij" - I w tym sensie jest to 
utw??r autotematyczny. 
Autentyczne czy te?? pozornie au- 
tentyczne wydarzenia w Rychlicach, 
zwi??zane z kierunkiem polityki no- 
wego sekretarza miejskiego komitetu 
partii i ze sposobem sprawowania 
w??adzy przez zasiedzialego "z dziada 
pradziada" przewodnicz??cego PRN, 
sta??y si?? punktem wyj??cia dla pisar- 
skich domys????w i wyobra??e??. W re- 
zultacie stworzyl G??rny ??wiat udzi- 
wniony, w kt??rym groteska i senty- 
mentalizm id?? w parze z intelektual- 
n?? .r
fleksj?? i psychologiczn?? wnIkli- 
WOSCl??. 
Problematyk?? tej interesuj??cej pQ- 
wie??ci mo??na by okre??li?? jako dra- 
mat w??adzy. Rozegrany na ma??o- 
mi
s
eczkowej scenie, zmierza wy- 
razme do szers7ego uog??lnienia. W 
spos??b daleki od jednoznaczno??ci u- 
kazuje autor z??o??on?? dialektyk?? po- 
ra??ki. Obaj wy??ej wymienieni boha- 
terowie przegrywaj?? - ale dod.3?? 
zaraz trzeba, ??e przegrywaj?? w opi- 
nii otoczenia. G??rny zgodnie z arty- 
stycznym 7.amys??em nie wyja??nia 
dok??adnie ani nie opisuje szczeg????o- 
wo sytuacji. Wiadomo tylko, ??e cho- 
dzi o przekszta??cenie "zapad??ej pro- 
wincji" w miasto nowoczesne, czyli 
dostosowanie ekonomiczno-spo??ecz- 
nej struktury Rychlic do pr7eobra- 
??e?? og??lnokrajowych. Jak to zwykle 
bywa. d????enie do zmian napQtyka 
twardy op??r przyzwyc7ajonvch do 
st.arych form ??Ycia mies7ka??c??w 
zw??aszcza mieszka??c??w pQbliskieJ 


-.,.:.. .
"+ 
.
'.' . 


":.;!"i?? 


.
. 





 


:
 


( 
 
.. 


.I 


Andrzej G??rny 


wsi, kt??ra w zwi??zku z rozwojem 
gospodarczym miasta ma ulec likwi- 
dacji. Niewiele jednak na tym polu 
m??g?? zdzia??a?? przys??any do Rychlic 
sekretarz wraz z przewodnicz??cym. 
W rezultacie zar??wno jeden, jak 
i drugi rezygnuje ze swojego stano- 
wiska. 
Czy by??o to przyznanie si?? do pQ- 
ra??ki? Czy decyzja o rezygnacji sta- 
nowi??a dow??d ich s??abo??ci i nieumle- 
;??tno??ci sprawowania w??adzy, czY' 
rn07e wr??cz przeciwnie? G??rny pi??- 
trzy pytania. Zasadnicz?? przyczyn?? 
rezygnacji bohater??w by??a ??wiado- 
mo????, ??e nie potrafili zdoby?? sobie w 
spo??ec7e??stwie, kt??rym rz??dzili, au- 
torytetu. Jest to rzeczywi3cie sprawa 
istotna. Kto jednak tu zawini??? W 
przypadku sekretarza czytelnik od- 
nosi wra??enie, ??e chyba spo??ecze??- 
stwo nie doroslo do jego zamierze?? 
i plan??w, w przypadku natomiast 
przewodnicz??cego domy??lamy si??, i?? 
raczej on sam nie dor??s?? do tej trud- 
nej i odpQwiedzialnej funkcji. 
Pisarz cz??sto wkracza na grunt 
psychologiczny, sprawd7..aj??c swych 
bohater??w w ich ??yciu osobistym. 
Jest to bard70 cennE', pod warun- 
I
iem, ??e nie zostan?? naruszone pro- 
porcje mi??dzy politYC7.I1o-etycznym 
i psychologicznym uj??ciem sprawy. 
G??rny propQrcje te naruszy?? przesu- 
waj??c zanadto niezmiernie ciekaw?? 
problematyk?? w??adzy na p??aszczyzn?? 
psychologiczn??. Tym samym nie ro- 
zegra?? dramatu do ko??ca. ukazuj??c 
tylko, czym sta??a si?? podj??ta przez 
bohater??w decyzja dla nich samy
h, 
a raczej nawet dla jednego 7. nich, 
g????wnej postaci w pQwie??ci - prze- 
wodnicz??cego Zaremby, nie za?? dla 
mieszka??c??w Rychli c, pQzbawion
'ch 
nagle dw??ch przedstawicieli w??adzy. 
Podj???? G??rny temat istotny i pas- 
jonuj??cy, szkoda jednak, ??e dram'lt 
w??adzy rozegra?? g????wnie w czterecl1 
??cianach mieszkania bohatera. Do- 
brze zapQwiada.i??ca si?? powie???? nie 
spe??nia wi??c nadziei na szerokie uka- 
zanie problemu w??adzy, widzianego 
przede wszystkim w kontek??cie spo- 
??ecznym. Mimo to "Ods??o??, krzyk- 
nij" jest utworem artystycznie nie- 
przeci??tnym, a wyst??puj??ca w nim 
tendencja do ujmowania kluczowych 
dla naszej wsp????czesno??ci spraw w 
ca??ym ich skomplikowaniu i wielo- 
znaczno??ci - cenna i godna uwagi. 
BOGDAN ROGATKO 


l) Waldemar Babm!cz, ..Prawo wybo- 
ru". Wyd. "Czytelnik", Warszawa 1972, 
str. S19. 


??) Seweryna Szmaglewska. "NIewinnI ".. 
Norymberdze". Wyd. "Ksi??tka i Wie- 
dza", Warszawa 1972, str. 462. 


S) Jerzy Narbutt. "Znowu zakwltnlf' li_ 
stopad". Wydawnictwo LIterackie Kra- 
k??w 1972, str. 172. ' 


4) Andrzej G??rny, ..Odslo??. krzyknij". 
Wydawnictwo Pozna??skie, Pozna?? 1972, 
str. 208. 


p'.mmlllllnmnunn..nlllnll.......n..unf1lunum..nm"'mmn..nnm?? 


PRENUMERAT?? 
????YCIA LITERACKIEGO >} 


- moina zam6w16 U lIstonosza. przy okIenku pocztowym, a??bo 
wp??acaj??c nale??no???? czekIem na rachunek PrzedsI??bIorstwa Upo. 
wszechnlenla Prasy I KsI????kI w KrakowIe. Konto PKO: I OddzIa?? 
Krak??w nr 4-6-777. Cena prenumeraty: miesi??cznie z?? - 13, kwar- 
talnie z?? - 39, p6??rocznle z?? - 78, rocznie zl - 156. 


II i. Iii 11111.1. U I M III 11111 ui I1111I11I1I M 1111..111111111111111 li 111II111II111 fi 1iii II 111.111I
		

/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_011.djvu

			Tematy 
dzie??ach 
Picassa 


'N 


. 


(Doko??czenie ze str. S) 
sane w p??aszczyzn??. Tematem wi??k- 
szo??ci p????cien by??a jego ??ona. Dzie??a 
z lat 1950-1951, bardziej st??umione 
w kolorze, wyra??aj?? raz jeszcze jego 
tkliwo???? dla ludzi. dla ??wiata ze- 
wn??trznego. Ten malarz. o kt??rym 
m??wi??, ??
 jest okrutny, jest pe??en 
czu??o??ci. W czasach, kiedy tematem 
jego malarstwa by??a wojna hiszpa??- 
ska, nigdy nie pojawia si?? w jego 
obrazach policja - guerilleros; ma- 
lowa?? i rysowa?? ofiary, pomordowa- 
ne kobiety i dzieci. Obraz zatytu??o- 
wany "Masakra w Korei" jest no- 
wym dowodem tej postawy artysty. 
To wstrz??saj??ce dzie??o przekracza 
rozmiary jednego wydarzenia, jego 
znaczenie .staje si?? uniwersalne, sta- 
nowi ono ??arliwy protest przeciwko 
ohydnej brutalno??ci zniszczenia s??a- 
bych przez silnych. "Wielkie uczu- 
cia", o kt??rych Picasso m6wi?? mi tak 
cz??sto jako o jednej z jego aspira- 
cji w sztuce, znajduj?? swoj?? kulmi- 
nacj?? w lito??ci. Nigdy jeszcze nie 
wyrazi?? jej w spos??b tak g????boki i 
wzruszaj??cy, Artysta przedstawia- 
j??c te dzieci beztroskie i prze- 
ra??one, te kobiety, kt??rych re- 
??1kcje przechodz?? od prostracji do 
. buntu, odda?? ich strach przed ??mier- 
ci?? z tym samym wsp????czuciem, 
z jakim kiedy?? pochyla?? si?? nad 
losem proletariatu Barcelony, stano- 
wi??cym temat jego "epoki b????kitnej" 
Mam jednak pewne skrupu??y. Za- 
stanawiam si??, czy w jaki?? spos6b 
nie zubo??y??em, nie ograniczy??em po- 
staci Picassa. S??owo "li to????" jest 
w??a??ciwie zbyt w??t??e, ??eby okre- 
??li
 jego stosunek do ludzi. M??wi??c 
o "Wo
zecku" Buchnera. Arnold 
Zweig okre??li?? stosunek autora d"o 
swego bohatera jako przesycony nie 
lito??ci??, lecz szacunkiem. J chyba tak 
nale??a??oby okre??li?? postaw?? Picassa= 
szacunek dla cz??owieka. Oprawcy nie 
s?? lud??mi. To s?? roboty, automaty 
pozbawione jakichkolwiek uczu?? 
ludzkich. 
Je??eli dzi?? miliony ludzi wid??? w 
Picas:;ie tw6rc?? "Go????bka", g??osiciela 
idei t:okoju, to s?? oni o wiele bli??si 
prawdziwego Picassa ni?? ma??ostkowi 
esteGl, kt6rzy delektuj?? si?? niekt6ry- 
roi jego obrazami, widz??c w nich 
tylko p??aszczyzny barwne, pozbawio- 
ne obiektywnego znaczenia. a od- 
wracaj?? si?? z pogard?? i obrzydze- 
niem od "Masakry w Korei". 
Picasso powiedzia?? mi niedawno, 
patrz??c na jedno ze swoich p??6cien 
powsta??e w 1949: 
"Mimo wszystko. to nie takie z??e, to, 
co zrobili??my... W ka??dym razie nie 
ma w tym ju?? ??adnych sztuczek. Jest 
malarz taki. jaki jest. Dawniej by??y 
jeszcze sztuczki". 
To w??a??nie ci, kt??rzy widz?? mala- 
rza "takim, jaki jest", widz?? go na- 
prawd??, 
DANIEL - HENRY KAHNWEILER 
Prze??o??y??a 
JOLANTA SELL 


D om pa??stwa Bories" Jac- ALEKSANDER JACK IEW ICZ sprz??ty. Ludzie l"??wniet jakby zr6.. 
bieni z kruchej materii czy farby 
" quesa Doniol- Valcroze'a, 
kt??rego film??w nie lubi??, przyjcm- mi??kko k??adzionej. R6??owob!a??a, 
Bories. Wizerunck Niemca, pitkne- 
palcowk??, ale w przeciwienslwie do go Carla-Stephane'a, w rudomore- 
tamtych dawnych, pi??knie (nie za lowej tonacji. Dzieci niby porcelano- 
pi??knie jak tamte) zrobion??. we figurki ("Ten film, niczym fi- 
Doniol-Valcroze "czyta?? wszystkie D ?? l V I 'gUrka z .saskiej porcelany..." - pi- 
ksi????ki i ogl??da?? wszystkie filmy". OnlO a ,.., roze a sze jeden z krytyk??w). 
Uczy?? si?? w ??wietnych liceach parys- - ??..J Sztuczno???? wsz??dzie tu ogromna. 
kich. p????niej studiowa?? prawo. Zaj- Tak????? w ruchu aktor6w, dzialaniach. 
mowa?? si?? malarstwem i literatur?? dialogach o s??owach starannie do- 
(jest autorem powie??ci i wielu sce- ??onie, a ona w nim. Po czym wszys- niol-Valcroze'a w jednym z wywia- branych (nawet wtedy, kiedy s?? to 
nariuszy do swoich film??w). Na d??u- tko szcz????liwie si?? ko??czy: go???? od- d??w. "Poniewa?? kocham Mozarta i d ) S t 
g ie l ata za J . ?? ?? Sl ' ?? kr yty k ?? fl 'lm o w ?? i . . d ?? z J e g o k??uj??ce s??owa pana omu. z uczna 
j
??d??a, m???? si?? zmienia. pomewaz spo ziewa cm si??, . e . jest san;ta narracja utwor
, a?? do 
na pocz??tku lat pi????dziesi??tych, wraz . I V l , muzyka uchroni m6j film od banal- granI ' c dopuszczalnyci .... . I az d o IYrz- 
A d . B . ?? . ?? t d k Filmy Domo - a croze a s?? zawsze ?? d . d . ?? .. fOt 
Z n re aZlllem. za ozy ygo ni . T . no ci - o powie zla szczerze re??y- nic do p uszczaln y ch P anu J 'e tu dobry 
"Cahiers du Cinema", kt??ry wylan- bardzo sprawnie zrobIone. a me- ser. - U Mozarta jest wielko???? po????- gust. 
?? f I " J k . . ?? ludzka sprawno???? utrudnia??a odbi??r. l . kt . l " 
sowa "now?? a ??. a lllm wcze- 1 . czona z rom??, ora wyzwa a... KI ' edy ten fl . lI .... ogl??da??em, m y. 
 l a- 
?? . k t C l ." ' ?? .' . Poza tym Doniol-Va croze jest WIr- 1 l . t . t kt .. 
,m ry YCY.. a 11ers . a po meJSl re- . d d d ?? " Bana n?? 11S on??, po ra owan?? ??em, O "KSl " ??Z . neJ ' dc Cle ' ves " P an i de 
. (CI b l D G d d tuozem, ale mg y nie z ecy owa SI?? d t t 
zyserzy 1a ro. emy, o ar . l pona to stereo ypowo, roman ycz- la Fayctte (l ' nnl . krytycy J ' ?? r 6wn!e?? 
T ff t ,. ) d ' ?? ?? . ?? na wirtuozeri?? pe??n??. Zawsze a bo. t t . ( 
ru au l m., os wcze me zacz?? ??d ' me czy nawe preroman yczme re- wspoml ' naJ ' ??). W nl . e za w s z e cnotIi- 
. ?? . l . . f ' l . N zbyt realne tre??ci filmu jej bru ZI- . . W t ) t 
zaJmowa SI?? rea IzacJ?? I mowo aj- ' ) l zyser wspomma er era, o acza w weJ . FranCJ ' I ' W podobnyc h d zie??ach , 
. b . ?? k 6tk t . 6 k . ??y ("Denuncjacja' , a bo ona sama f l . b t d ( B d 
pierw ro 1 r ome raz w l, na- i mIe oga a przyro a " ar zo mi od l " luz ' wI ' ek6w cnota, P ruderia ( CO 
t . d 19 1: 9 f ' l ?? nie by??a do???? zharmonizowana ?? . kt . d 
s ??pme - o 
 - l my pe nome- " ) lb . b ?? .. pomog y nIe ore OPISY przyro Y u na J ' edno wycI .... odzl " ) zwyc i ?? ?? a z?? o ! W 
t . W ?? t k . k ("Szminka do ust , a o me y o Jej G " ) SI 1 . l ,. 
razowe" yst??powa a ze na e ra- oethego. oneczne po a, ZIe one fI ' ln11 ' e Donl . ol - Valcroze ' a panI ' Bories . 
. ( ?? ???? l ?? '. wcale i wtedy wszystko bywa??o ra- ?? k . b d kt6 
me np. gra g wn?? ro ?? w g osneJ wzg rza, wyso le me o, po rym na wzo ' r kSI ' o z ' nCJ . de Clev ' CS, op ar??a 
N . . . t l ." R bb G . 11 t ) Al czej od innych autor??w zapo??yczane k . d l l t T d l ... 
" lesmler e neJ o e- fI e 
. e . k D r??zy mo e samo o u. en mo e. Sl " ?? Wdzl o kom gacl .... a. PrzVcl .... od zi?? v mi 
. . k kt ., . lk ' ("Gwa??t"). W ZWI??Z u Z "omem . b ?? t k ....... 
am Ja o a or, am rezyser WIe lego . ?? m y wsp ??czesny p a puszczony tez ' na ll1y??l p????tna Fr an"ois Bou- 
. k b . I d b ?? J t pa??stwa Bories" tez pisano, e ma on d ". B . .. b ... 
naZWlS a SO le n e z o y. es "ucz- L R l .. ?? przez ZleClones, wl??ze o razy na- cl .... era, malarza kon ' ca rok ok "" , po - 
. t . f ' l f k ,,, co?? z Renoira, co::; z osse lmego, co k 1 . t l t l i .. n 
ClW?? pos aCl?? l mu rancus lego , l f ' l ' tury w swoich o IS ych o aC:1 na- cz??tku preromantyzll1u, na kt6rego 
. t . . dk . z Orsona Wellesa. A e w tym l llue l . P 
wiernym s atyst?? i sWla lem. l .. ?? daje im p??ynny, Illearny rytm. 0- obrazaci .... wype??nl ' onych post a c iami 
jest nareszcie w??asna, c :10ClaZ ma a, l l . 1 ' . t 1 t 6 l' 
Tre???? "Domu P a??stwa Bories" wy- . zwa a c 1WI amI w SUi ?? o w wp a- pasterzy, W ktorego dZIe?? a c h O w"'ra- 
poezja. Chyba po raz pIerwszy. t ?? f t t d . J 
gl??da najbanalniej w ??wiecie. Na a ragmen wn?? rza omu czy Ja- finowanej l niewinnej formie, prze- 
g????bokiej prowincji, w??r??d p61 i Historii opowiedzianej w tym fil- k???? posta??, otaczaj??c w ten spos??b, bija gwa??tow??a, chocia?? wci???? sta- 
wzg6rz, w zasobnej posiad??o??ci mie- jJlie towarzyszy muzyka Mozarta spowijaj??c ca??o???? niby liryczn?? kan- rannie skrywana zmys??owo????. 
szka uczony geolog. Ma o wiele (Andante z koncertu C-dur nr 21 na tylen??. Poezja muzyczna, poezja pla- Film Daniol- Valcroze'a nale??y do 
m??odsz?? od siebie ??on?? i dwoje dzie- fortepian i orkiestr??, Divertimento styczna tworzy sta???? aur?? wok6?? twor??w tak wysokiej kultury, ??e do 
ci. Tyranizuje rodzin??. Lecz oto na smyczki K 251, Divertimento nr l przedmiot??w i ludzi. Pejza??e s?? jego powstania prawie nie trzeba 
przyje??d??a m??ody cz??owiek, m??ody K 136 i Divertimento nr 15 K 287). prze??v.: i etlon e, plamion
 delikatny
ni by??o talentu. 
uczony, niemiecki t??umacz tekst??w "Dlaczego wybra?? pan muzyk?? Mo- tonamI. Br??zowoz??ocIste pokoJ
; 
pan, Bories i zakochuje si?? w jego zarta?" - zapyta?? dziennikarz Do- smaczne w formie, ciep??e w barwIe ALEKSANDER JACKIEWICZ 
I111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111'1111I1111I11111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111'1111 


reszcie dobry, interesuj??cy, 
wi??cej: trzymaj??cy w na- 
pi??ci u program ekonomicz- 
ny. Dobry tak??e dla tego. 
??e nie do streszczenia w 
kilku zdaniach - bez zagubienia za- 
wartych w nim smak6w (i trucizn). 
Warto go by??o ogl??da?? i to ogl??dac 
z uwag??. 
Szkoda wi??c, ??e "Spotkanie przy 
wsp??lnym stole" posz??o na anten?? 
nie zapowiedziane, w nag??ym za- 
st??pstwie. 
Formu??a programu: reporterzy 
dw??ch o??rodk??w TV (warszawskiego 
i ????dzkiego) postanowili zbada??, dla- 
czego jedna z powa??niejszych inwes- 
tycji przemys??u lekkiego, ??owicki 
"Synteks" (prz??dza teksturov'ana. 
skarpety i podkolan??wki), kt??rego 
budow?? rozpocz??to w 1967. dopiero 
pod koniec ubieg??ego roku uzyska??a 
projektowan?? zdolno???? produkcyjn??. 
Aby si?? tego dowiedzie??, zgromadzo- 
no w studiach ??6dzkim i warszaws- 
kim ludzi z racji c;woich obowi??zk6w 
za budow?? odpowiedzialnych. spot- 
kali??my si?? wi??c z projektantem za- 
k??adu oraz przedstawicielami: inwes:- 
tora, wykonawcy. w??adz terenowych 
z ??owicza - a tak??e banku, plano- 
wania, ministerstwa (przemys??u lek- 
kiego) Mo??e kogo?? nie wymieni??em, 
ale przedstawicieli by??o tak d u??o, ??e 
czuj?? si?? w pe??ni usprawiedliwiony. 
Tym bardziej ??e warto???? programu 


zasadza??a si?? nie na mnogo??ci repre- 
zentant??w, ale na ich traktowaniu 
przez reporter6w TV. Ot???? ci, praw- 
dziwi bohaterowie programu, zacho- 
wywali si?? wobec swoich go??ci z sza- 
cunkiem, ale bez nadmiernego re- 
spektu, kt6ry to z??y obyczaj w takich 
s:ytuacjach najcz????ciej obowi??zywa??. 
Zaproszeni m??wili du??o i z zapa- 
??em, ale nie o wyja??ni
nia meryto- 
ryczne mi idzie. (Nie my??l?? np. pole- 
mizowa?? z tez??, ??e za badania geolo- 
giczne, przeprowadzone niechlujnie, 
odpowiedzialno???? ponosi bli??ej nieo- 
kre??lony ..system".) Rzecz w m e t o- 
d z i e. Kiedy patrzy??E>m na ekran, 
przypomnia?? mi si?? ??w ze znanego 
dowcipu facet kt??ry siusia?? z?? doro??- 
kij, chc??c sl
 ni?? zas??oni??. N,e zau- 
wa??y?? biedak, ??e w trakcie tej przy- 
nosz??cej ulg?? czynno??ci doro??ka od- 
jecha??a... Ot6?? nasi przedstawiciele 
znale??li si?? w sytuacji podobnej, mi- 
mo ??e nie robili wra??enia ludzi po- 
zbawionych refleksu. Dlaczego? My- 
??l??, ??e przez lata dzia??ali za os??on?? 
nie tyle doro??ki, co w poczuciu bez- 
piecznej izolacji. Sobie umieli wszys- 
tko wyja??ni??, wyt??umaczy??, znako- 
micie si?? usprawiedliwi??. Co o tym 
my??la?? obywatel czekaj??cy na skar- 
pety. podkolan??wki, przyzwoitszy 
przyodziewek, buty daj??ce si?? i nosi?? 
i ogl??da?? - tych ludzi nie intereso- 
V!a??o, nie obowi??zywa??o. ??yli w ??wie- 
cie, w kt6rym ka??de wyja??nienie. 


maj??ce cho??by pozory sensu, by??o 
przyjmowane za dobr?? monet??. Pr??b- 
ka takiego rozumowania? S??u???? przy- 
k??adem z ostatniego programu. 
Wyja??niano wi??c reporterom, ??e 
t,Synteks" dlatego dochodzi?? do pla- 
nowanych zdolno??ci produkcyjnych 
z takim trudem i tak d??ugo, do dzi?? 
zreszta fabrykuj??c zastraszaj??ce i- 
lo??ci bebli, poniewa?? zak??ad zlokali- 
zowano na terenie - z punktu wi- 
dzenia tradvcji przemys??u dziewiar- 
skiego - "dziewiczym". l by??oby to 
panom dyrektorom usz??o na sucho, 
gdyby nie dwa fakty, przypomniane 
przei naszych reprezentant??w, czyli 


rJ 



 
-re (ewI:Ya, 
." 
l 
c..LI2-- 


reporter??w. Pierwszy: jaros??awski 
"Jarlan" te?? zosta?? zlokalizowany nie 
w ??odzi, a jednak jego produkty od 
pierwszej chwili sta??y si?? przedmio- 
tem po????dania naszych pa??. A inny 
zak??ad, zbudowany dla odmiany w 
??odzi, mia?? nie mniejsze trudno??ci' 
ni?? ten, zbudowany w ??owiczu. Do- 
ro??ka odjecha??a, panowie zostali n??e- 
dopi??ci... 


Ot6?? istota problemu: przedstawi- 
ciC'le (projektant6w, zjednoczenia, 
ministerstwa, bankowo??ci, inwestora 
itd.) nie chcieli pami??ta??, ??e nie roz- 
mawiaj?? we w??asnym gronie... 78.- 
pomnieli, ??e patrzy na nich widz, 
nie godz??cy si?? przyj ???? za w??asne 
regu?? gry, kt??rymi si?? oni pos??u- 
guj??. Widz mierz??cy warto???? ich 
pracy kryteriami najprostszymi: si?? 
w sklepach skarpety czy nie ma. 
Dyrektorzy i przedstawiciele za- 
pomnieli o nim i zlekcewa??yli go. Nie 
pierwsz) raz zreszt?? i - obawiam 
si?? - nie ostatni jeszcze. 
Ale najwi??kszy smutek ogarn???? 
mnie na my??l, ??e obywatele ogl??da- 
j??cy ten program nie dziel?? ze mn?? 
mojej irytacji. Oni wiedz??, jak to 
jest, oni te??, poza ??cianami swego 
mieszkania. pos??uguj?? sie podobnymi 
regu??ami gry, o11i te?? znaj?? te WSZ} s- 
tkie mniej lub bardziej skompliko- 
wane dzia??ania chroni??ce przed od- 
powiedzialno??cI??. Gdyby znale??li si?? 
nJ!, rniej
cu owycl1
rzedstawicieli. 
post??powaliby tak samo.., 
Wi??c dlaczego j a si?? irytuj?? i obu- 
rzam? To proste: oburza?? si??, to 
m??j zaw??d. Oburzam si?? niejako w 
imieniu Szanownych Czytelnik6w, w 
ich zast??pstwie. Pe??ni?? funkcj?? wen- 
t:; la, przez kt6ry uchodzi nadmiar 
pary... Gwizdek ze mnie... 
ZBIGNIEW KWIA'rKOWSKI 


PS. Nie wymieni??em autor6w'oma- 
wianego programu z tej przyczyny, 
??e ich nazwiska przemkn????y przez 
ekran z szybko??ci?? b??yskawicy, a nie 
chc?? wymienia?? znanych mi reporte- 
r??w, z krzywd?? pozosta??ych. 
Z, K. 


11I111111111lI1111I11??1111111111111111I11I11I1IIlI1111111I1111I1111I1I11111111I11111111111111111111111111111111111111II11111111111111111111111111[111111111111111111111111111111111111111111111111111111111Ilillll??lllllllllllllllilllllllllllll 


PROZA 
'JaJu Kurek: "Bestla". Wyd. Litera- 
ckie s. 172, cena 10 z??. - Tytu??owa 
bes'tia" to zraniony ??miertelnie w 
;"ypadku drogowym ko??, J?ozostawiony 
przez gospodarza na skraju lasu. Ak- 
cja. kt6rej o?? stanowi pr??ba interwen- 
cji ze strony pewnego in??yni
ra, jest 
- jf"dynie pretekstem do gorzlnch roz
 
wa??a?? autora na temat wsp????czesnej 
wra??liwo??ci. na temat stosunku cz??o- 
wiek-??wiat, Jest to istotnie proza 
"gwa??towna i obsesyjna", pe??na pasji, 
. ??wiadomie nieporz??dna i pe??na zara- 
I .. .. 
zem tradycyjnego humamzmu, mImo IZ 
chodzi tu tylko - ale czy tylko? - o 
zwierz
. 
Roser Cleeve: "Zaj??c pod miedz??", 
t??um. z ang. Krystyna Szerer, przed- 
mowa Klemensa K??plicza. "Czytelnik", 
s. 324, Lena 18 z??. - Powie???? sensacyj- 
no-przygodowa rozgrywaj??ca si
 w Ka- 
szmirze i w AngHi. Temat stanowi?? 10- 
. sy pewnf'
O Anglo-Hindusa, ukazane 
: nA Ue o;komplikowanej konfliktowej 
sytuacji o;po??el'zno-pofitYf'znej w In- 
diach w ko??cowym okr??'sle panowania 
: angi('lo;kJeg:o w tVl11 kraju oraz tu?? po 
uzvskaniu 11 ieporlleglo??('\ I Jramatycznt 
I dzieje bohatera egzf)tyka t"'matu i cie- 
kawie SKonstruowana akcja s?? w su- 


mie interesuj??c?? rozrywk?? i dobr?? li- 
teratur??. 
John O'Hara: "Czekaj??c na zim??", z 
ang. prze??o??y??a Zofia Kierszys. "Ksi????- 
ka i Wiedza", S. 344, cena 26 z??. Cztery 
opowiadania znanego ameryka??skiego 
pisarza o tematyce obyczajowej, z prze- 
wag?? problem6w psychologiczno-eroty- 
cznych. Ich akcja rozgrywa si
 w la- 
tach 3D-tych w USA. bohaterowie s?? 
jednak bliscy bardziej wsp????czesnym 
przyzwyczajeniom czytelniczym. Mimo 
dramatycznych i tragicznych napi???? za- 
sadnicza problematyka tych utwor??w 
nie jest w stanie pobudzi?? czytelnika 
do refleksji g????bszej natury. 
William Styron: ..Wyznania Nata 
Turnera". Wyd. ,.Czytelnik", "Nike", 
 
652, cena 35 z??. Przek??ad Bronis??awa 
Zieli??skiego. ....... Trzecia ju?? powie???? 
tego ameryka??skiego pisarza przet??u- 
maczona w Polsce, Za granic?? zrobi??a 
ona niebywa???? karier
. Nat Turner by?? 
przyw??dc?? zbrojnego powstania Mu- 
rzyn6w ameryka??skich w 1831. Powie???? 
Styrona oparta jest na autentycznych 
fAktach i c;tanowi intere..uj??c?? pr??b
 
rekonc;truk('ji wydarze?? hi<;torvC'7nych, 
przede wS7y
t.kjm za
 !>ylwetki Turne- 
ra, b??d??cego r??wnipi narratorem. Sam 
autor we wst??pie okre??la ., W yzna-nia" 


jako utw??r b??d??cy "nie tyle powie??ci?? 
historyczn?? w konwencjonalnym sen- 
sie, co rozmy??laniem na temat histo- 
rii". 
David Webs: "Nasi przyszed??em", 
t??umaczy?? Wac??aw Niepok6lczycki. 
"Czytelnik", s. 712, cena 56 z??. - S??yn- 
na' ju??, wydana w oryginale angiel- 
skim 10 lat temu, powie???? o genialnym 
rze??biarzu ??yj??cym w latach 1840- 
1917, Augu??cie Rodinie. Rzecz nale??y 
do tego typu biograficznych powie??ci, 
ciekawie sfabularyzowanych a zara- 
Zem opartych na gruntownej i wiary- 
godnej wiedzy faktograficznej oraz a- 
nalizach tw??rczo??ci, co powie???? Feucht- 
wangera o Goyi, Stone'a o Van Goghu, 
czy Tynianowa o Puszkime. Obejmuje 
ca??e ??ycie Rodina, jego tw6rczo????, na- 
wet losy po??miertne tej tw??rczo??ci. W 
tomie kilka ciekawych reprodukcji. 
O LITERATURZE - SZTUCE - IDEI 


Paul Hazard. ..My??l europejska w 
XVIII wieku. Od Monteskiusza do 
Lessinsa". Prze??o??y??a Halina Suwa??a. 
PIW, S. 556, cena 80 z??. Hazard nale??a?? 
do najwyhitniejszych historyk??w lite- 
ratury w ubieg??ym p????wieczu. Znany 
jest g????wnie jako wsp????autor "Historii 
literatury francuskiej". jako autor prac 
o Cervantesie i Stendhalu. Niniejsza 
pozycja zajmuje w jego dorobku miej- 
sce szczeg??lne. Dotyczy bowiem nie li- 
teratury. lecz idei. kt??rymi ??y?? wiek 
XVIII. A zatem umys??owa panorama 
stulecia. Wiele zreszt?? miejsca po??wi??- 
cono tu problematyce estetyki i litera- 
tury. Ksi????ka opatrzona jest szczeg??- 
??owymi glosami i komentarzami. Wni- 
kliwy wst??p napisa?? autor polskiej zna- 
komitej ksi????ki o klasycyzmie, doc 
Stanis??aw Pietrasolko. 
AJ??C'ja Kuczy??f>ka, .,Pi??kno. Mit I 
rzeczywisto????". Wiedza Powszechna, 
"Omega" S. 212 + 24 ilustracje, cena 15 


z??. Kolejna ksi????ka Alicji Kuczy??skiej, 
znakomitej eseistki zajmuj??cej si?? pr{l- 
blemami estetyki, dotyczy najog??lniej- 
szych zagadnie?? "pi??kna" i jego miej- 
Sca oraz roli w ??yciu cz??owieka i w ??y- 
ciu spo??ecze??stwa. W przewa??aj??cej 
mierze chodzi tu o soltuk?? wsp????c;:zesn??. 
a I s,ztuka dawniejsza ujmowana jest 
w perspektywie wsp6??czesno??ci. Popu- 
laryzatorskie ambicje ??wietnie si?? tutaj 
godz?? z wnikliwym i g????bokim uj??ciem 
skomplikowanych nieraz spraw, takich 
chocia??by jak nowoczesna formu??a 
"pi??kna", "pi??kno" a sztuka, degrada- 
cja "pi??kna" w sztuce wsp????czesnej. 
Ksi????ki dop
??niaj?? liczne kolorowe re- 
produkcje dzie?? sztuki --nie tylko 
sztuki. 
Aniela Lempicka, "Wyspianskj - pi- 
sarz dramatyczny - idee i formy". 
Wyd Literackie. Z p,rac Instytutu Ba- 
da?? Literackich. 5. 360, cena 60 z??. 
Ksi????ka ta stanowi niejako efekt wie- 
loletniej i gruntownej pracy ??empic- 
kiej nad tw??rczo??ci?? Wyspia??skiego. 
??empicka jest autork?? kilku wybit- 
nych ksi????ek i opracowa?? dzie?? tw??r- 
cy "Wes??la". Tutaj zbieg.??j?? si
 
zar??wno w??tki wcze??niejsze jak i 
dochodz?? nowe widzenia, nadaj??c 
ca??o??ci kszta??t obsze,rnego, syntf'tyzuj??- 
cego eseju o przeznaczeniu wykracza- 
j??cym niew??tpliwie poza op??otki polo- 
nistyczne. Autorka zmierza zar??wno 
do syntezy pewnych problem??w prze- 
wodnich. jak te?? - ujmuj??c rzecz an1??- 
litycznie - daje szczeg????owY' obraz ta- 
kich dramat??w jak ..War
awianka" i 
"Wesele". Tom zawiera indeksy os??b, 
indeks utwor6w Wyspia??skiego Oritz 
wykaz literatury. 


R??1.NE 


Anthelme BrillaL-Sa varin, ..Fi:;cjolo- 
sla smaku ??lbo Med) tacje o sastrono- 


mil doskona??ej". Wyb??r opracovJa?? Wa- 
c??aw Zawadzki. Ptze??o!y??a i wst??pem 
poprzedzi??a Joanna Guze, ilustracje 
BertalIa, PIW, s. 268. cena 35 z??. S??ynna 
w literaturze francuskiej rozprawa 
oSiemnastowiec,lllego urz??dnika z zawo- 
du, a smakosza z zami??owania. Jest to 
jedyne w swoim rodaju dzie??ko, b??d??- 
ce i kulinarnym credo autora i ency- 
klopedi?? gastronomiczn?? w tonie ??ar- 
tobliwym i zarazem serIO. Jak gdyby 
zrealizowa??y si
 tutaj - i o ile?? lat 
wcze??niej! - awangardowe pomys??y 
Apollinaire'a na temat sztuki opiera- 
j??cej si
 na zmy??le smaku. Ksi????ka 
pe??na staro??wieckiego wdzi??ku. z du- 
??ym wdzi??kiem r??wnie! wydana po 
polsku (cho?? nie w ca??o??ci) i przezna- 
czona zar??wno dla smakosz??w kulinar- 
nych jak i smakosz??w biblIofil6w. 
mSTORIA 


Stanis??aw Czerpak, Tadeusz Wro??ski. 
..Upami??tnione miejsca walk ?? m??cze??- 
stwa w Krakowie i wojew??dztwie kra- 
kowskim 1939-1945", Wyd. Literackie, 
s. 324, 117 fotografii, cena 45 z??. Ksi????- 
ka jest katalogiem miejsc zbrodni hi- 
tlerowskich i star?? z okupantem na 
:z.iemiach wojew??dztwa krakowskiego. 
Autorzy dokonali systematyc7nego opi- 
su tych miejsc, uwzgl??'dniaj??c daty 
wydarze??, ich kr6tkie opisy oraz prze- 
de wszystkim wykazy ofiar i uczestni- 
k6w walk. Rodzaj encyklopedIi mar- 
tyrologicznej. Ocena nale??y, oczywi??cie, 
do historyk6w II wojny, w ka??dym je- 
dnak razie rzecz jest wa??na chocia??by 
Jako materia?? ??r6d??owy i uzupe??nienie 
luk w naszej wiedzy o ostatniej wo1nie. 
FIL. 



I .__ 


ZYCIE 
Nr 1109 


LITERACKIE 
Sir. 11
		

/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_012.djvu

			...;to dzwoni?? do mnie lub 
pisz?? ru??ni ludzie, kt??rzy 
najcz?? ciej przeceniaj?? mo- 
??liwo??ci publicyst??w *). Chc?? 
jeszc_e w co?? wierzy??, SZU- 
ka;?? ratunku, pomocy, Pisz?? te?? 
o 
r lnie wi????niowie. Czasem docieraj?? 
(10 mnie wygniecione grypsy. Mo??na 
by z tych okruchow zbudowa?? wiel- 
k??, ludzk?? tragedi??. 
Od kIlku miesi??cy dzwoni?? do 
mnie co jaki?? czas m????czyzna, przed- 
r awiaj??cy si?? popularnym nazwi- 
!.:dcm. Niemal Kowalski. Prosi?? o 
rozmow??. Kilka razy z rz??du me mo- 
g??am si?? z nim spotka?? w dniu i go- 
dzinie, kt??re proponowa??, potem nie 
odzywa?? sie przc1 kilka miesi??cy, 
wrcszcie spotkali??my si??. Nie widzia- 
??am go nigdy w ??yciu, alE' przecie?? - 
gdy wesz??am do kawiarni obok me",; 
go domu - od razu wiedzia??am, ??e 
to musi by?? on. Cz??owiek ze s??ucha- 
wki. Siedzia?? pochylony nisko nad 
szklanym blatem, r??ce mu dr??a??y. 
- A, to pani - powiedzia?? - to 
dc:brze. Bo chcia??em pani?? zapyta?? 
Cz}' ja mam ??y??, czy sko??czy?? ze so- 
ba? 
Spojrza??am na niego uwa??nie. 
- Ale czemu ja, dlaczego do mnie 
zwraca si?? pan z tym pytaniem? 
- Bo widzi pani, przeczyta??em 
k:ed
 ?? w wi??zieniu jaki?? pani arty- 
ku??. By??o to o wi??zieni u M) ??l??, ??e 
powinna pani wiedzie??, ??e ja nie 
chc?? ??
 ??. Bo ja mam jeszcze do od- 
siedzenIa kilka lat... 
Nie od razu zrozumia??am. 
- Przecie?? pije pan teraz herbat?? 
w kawiarni... 
I potoczy??a sie opowie????. Nie przy- 
pu??zcza??am, ??e jest przed czterdzie- 
sUt??. Wygl??da?? przynajmniej o 10 
lat starzej. Ale wszystko si??. zgadza- 
??o Daty, dokumenty po kolei wyci??- 
g:me z obszal panej teczki. 
Rodzic??w straci?? w czasie wojny. Ca- 
??a rodzina zgin????a w obozie. Sko??- 
czy?? szko????, jakie?? kursy. Obcr ludzie 
f1nmoglL Dosta?? dyplom techm
a n: e - 
chanizacji rolnictwa. Potem SI?? oze- 
nil Kolejno przysz??y na ??wiat dzie- 
ci: corka, ch??opiec, ch??opiec. Miesz- 
kali pod Wars7aw??. ??ona te?? praco- 
wa??a. On by?? instruktorem powiato- 
\\oe
o zwi??zku k6??ek rolniczych. 
V{pl??ta?? si?? w afere. Niewiele o niej 
v, iedzia??, ale akceptowa?? jakie?? kur- 
sy. kt6re si?? nigdy nie odbywa??y, tu 
podpis, tam opinia, By?? ma??ym k??- 
??eczkiem trybikiem. Bra?? pieni??dze, 
, . 
kt??re mu sie nie nale??a??y. A nad Je- 
??'J g??ow?? kr??ci??a sie machina prze- 
st"'nstwa. Zagarni??to ??adn?? sumk??. 
Ju?? nawet nie warto m??wi?? kto tym 
V' zystkim kr??cI??, wszyscy siedz??. On 
dosta?? 6 lat. Odsiedzia?? ju?? blisko po- 
??c'vP. 
Ale lT'a chorob?? oczu. Nieuleczaln??. 
(' rozi mu ??lepota. Wi
c z wi
zienia 
W} pu
zczaj?? go co kika miesi??cy do 
szpitala. Le??y wtedy na oddziale 0- 
kulistvcznym ??yrardowskie
o szpita- 
la, ie??dzi 'do siawnego profesora do 
lublina. PotE'm zn??w wraca do wi??- 
zienia ??lepnie. Wiec dostaje nast??p- 
n'1 przerw?? w odsiadvwaniu kary 
V,Yszyscy s?? dla niego bardzo ludzcy. 
on na nic nie narzeka. Uwa??a nawet. 
??'" s??d i w??adze wi<;
zienne robi?? dla 
niego wi??cej ni?? na to zas??u??y??. I le- 
karze pomagaj?? mu jak t) lko mo
??. 
Przekazywany jest od lekarza do le- 
karza, pr??bui?? zatrzyma?? nieub??aga- 
na chorob??. O.l!l??da??am wszystkie za- 
s '.-iadczenia. Opmie lekarskie. szpi- 
t
lne karty. 
??lepnie. Wi??c i s??d nie upomina si?? 
ju?? rygorystycznie o jego powr6t za 
kratki. Tylko ??e on prosto ze szpital- 
r,...go ??????ka wraca tam. bo domu ju?? 
, ??a??ciwie nie ma ??ona znalaz??a so- 
bie kogo?? innego, dzieci, c????, niewie- 
le ieszcze z tego rozumiej?? - trak- 
tuj?? 
o jak obcego. 
- Gdybym wiedzia??. gd} bym wie- 
dzi!:]??, ??e tak si?? to sko??czy... ??lep- 
n
?? - to straszne. Ale ??lepn???? na 
wolno??ci, w??r6d kochaj??cej rodziny, 
to chyba jako?? inaczej si
 znosi. Te- 
raz nie mam domu, ??ony, dzieci. Do 
ko!':o ja wr??c?? za tych kilka lat? Do 
czego? W wi??zieniu uczy??em Si?? o- 
statnio wyplata?? koszyki. Chc?? mnie 
przygotowa?? wida?? do przysz??ego ??y- 
C"
. 
I zn()w ten refren upor.czywy, 
- ??eb) m ja wiedzia??, ??e to wszy- 
s"t'J tak si?? sko??czy, ??e z tego naro- 
f;r
" miliony. ??e to si?? tak rozkr??ci w 
a'--re ??ebym ja wiedzia??, ??ebym ja 
rr "I przewidzie??... 
I pct
m 
- Wif'c czv ja mam w og??le ??y??? 
yr 57klanym blacie stolika odbija- 
j... "iD jeJ;o ciemne okulary, kelnerka 
P. '3: "Czy mogf;' slrasowa???". 
# 
.T
d?? do Bia??o????ki Areszt ??ledczy 
,. od las??w. Pocz??tek wiosny. S??o??- 
c 
 i ciep??o. Wioz?? pozwolenie pr2e- 
\' "'dn!cz??cego wydzia??u na widzenie 
7 trzema pods?dnymi. kt6rzy przed 
l ;l1"-"ma dniamj zostali skazani za 
zaL)r mipnia na d??ugoterminowe ka- 
n n07bawienia wolno??ci. Nied??u
o 
- " i07?? ich z Warszawy do r6??nych 
\. -
if n. 
T"'1 r
koj u wiC'zi???''1nego psycholo- 
r"" ?? T
ow::??dzaj?? me??czyzn?? ??rednie??'!:o 
\ --tu. Ma cztc-dzie??ci lat, skaza- 


" . . 


tvelF 
f: ':. 12 


LI":"ERACKIE 
Nr 1109 


ny zosta?? na lat 15. Rozmawia ze 
mn?? bardzo ch??tnie. Dla ka??dego z 
wi??:??niow takie .dodatkowE' widzenie 
to mo??l1wos?? wyj??cia z celi, kontak- 
tu ze ??wiatem zewn??trznym. Po wy- 
roku - gdy wszystko jest ju?? przy- 
piecz??towane - rozmawia si?? te?? z 
reporterem inaczej. Rozmowcy, kt??- 
rych sobie wybralalT' z d??ugiej listy 
skazanych za zab??r mienia, przyzna- 
li si?? w ??ledztwie do zarzucanych im 
czyn??w, przed sadem potwierdzili to 
wyjaf.nieniami. Zreszt?? mnie chodzi 
o zupe??nie inne sprawy Chcia??abym 
us??ysze?? odpowied?? na pytanie: dla- 
czego kradli, Jak si?? to zacz????o, jak 
rozwija??o, co z tego mieli, jak ??yli? 
Mowi wolno. cedzi s??owa, urywa 
w po??owie rozpocz
te zdania, prze- 
skakuje z tematu na temat. S??ucham 
cierpliwie, nawet nie probuj?? mu 
przerwa??. Wzrok utkwiony ma w ja- 
ki?? punkt daleki, za oknem. 
- W??a??ciwie to zacz
??o si?? tak: 
musia??em p??aci?? pierwszej ??onie ali- 
menty na dw??ch synowo Rozstali??my 
si?? w zgodzie z ??on??. Syn??w kocham, 
ona chora, niewiele mo??e zarobi??. 
S??d przys??dzi?? mi 1 500 z?? miesi??cz- 
nie. Stara??em si??, ??eby zni??yli. nie 
chcieli. A ja 7arabia??em jako zaopa- 
trzeniowiec 2 500 z??. Zwi??za??em si?? z 
drug?? kobiet q,. Mieszka??em z ni??, u- 


,,O 



 
. 


/1,1 


" 


BARBARA SEIDLER 


Wi??c przyjdzie pOsiedzIe?? nast??pne 
lata za te grzywn??. Ile b??d
 mia?? lat 
jak wyjd?? z wi??zienia? Lepiej nie 
my??le??. Nied??u
o, za kilka dni, wy- 
wioz?? mnie z Warszawy. Do jakiego 
wi??zienia si
 dostan??? 
...Tyle lat! Teraz nie jestem w sta- 
nie nawet my??l?? tego ogarn????. Jak ja 
to prze??yj??? Chyba si?? za??ami??:. 
Przerwa. Podaj?? mu p???? miltownu, 
bo r??ce mu dr????, nie mo??e si?? opa- 
nowa??. A potem 
- Najgorsze s?? noce. W og??le nie 
mog'i spa??. Jak d??ugo mo??na ??y?? bez 

nu? Mo??e potem, potem mo??e si?? 
cL:??owiek jako?? przyzwyczai. 
...1 co ja, co my??my mieli z tego? 
Kup?? forsy posz??o na w6dk??, na li- 
bacje Telewizor. pralka. 10d??wk:J.. 
Gdybym rzuci?? t?? robot?? magazy- 
niera i poszed?? gdzie?? do prywacia- 
rza robi??. wyci??gn????bym ze sze???? 
tysi??cy i te?? by sie ??y??o. 
...??eby ta kontrola z??apa??a nas 
wcze??niej. Chocia?? to. A tak? Pi??t- 
na??cie lat w wi??zieniu? Jak to 
znie?????! 
U 
Ma 41 lat, niebieskie oczy, otwart?? 
szar?? twarz, sprawia bardzo przy- 
jemne wra??enie. ??onaty, dwoje dzie- 
ci w wieku 14 i 12 lat, pochodzenie 
robotnicze, wykszta??cenie niepe??ne 


.' 


. , 


., 


Ten jest zupe??nie inny. M??ody cz??o- 
wiek. 27 lat. Ostre rysy. Zdecydowa- 
ny g??os. ??adnego mazgajenia. Twar- 
dy. Z zawodu elektryk. Bystry. in- 
teligentny, wyra??a si
 pi??kn?? 
polszczyzn??. Oczytany, obyty. Wy- 
kszta??cenie ma wprawdzie niepe??ne 
??redl5lie, posadka te?? by??a nie najlep- 
sza - sprzedawcy w salonie narz??- 
dziowym, ale ambicje wobec ??YCia 
mia?? znacznie wy??sze. W areszcie 
napisa?? powie????, z??o??y?? j?? pani pro- 
kurator. Na wolno??ci. przedtem, nim 
w to si?? wkr??ci??, chod'7i?? z dziewczy- 
na. studentka SGPiS. Mieli ja- 
kie?? k??opoty, dziewczyna zachorowa- 
??a, potrzebowa?? pieni??dzy. 
- Pensi?? miakm 1300 z??- Poh- 
c7y??em drugie 1300. Wystarczy??o. 
Ale pierwszego odda??em d??ug. Zo- 
sta??E'm bez grosza. Wtedy od kierow- 
nika dosta??em pierwsze pieni??dze. 
Bez pokwitowania. Za nic. Nie by- 
??a to premia. Nie pyta??em za co. Po- 
tem on mi na??wietli?? mechanizm te- 
go, co krec??. Ja pyta??em o pragma- 
tyk?? s??u??bow??. Wyda??o mi sie bez- 
l1ieC'zne. Nie widzia??em luk ani mo??- 
liwo??ci wpadki. WSZYstko by??o do- 
brze wymy??lone... Wystawia??em tp 
fikcyjne rachunki. By??em jednym z 
tryb6w... 


" . r..- "',:....... 'to tI,'" ".,1 .., ?',
" .:.. 
... ': .....
J 


( " ., -" 
, 
. . 
I . " 
,. I
 . . 
o . " . 
" 
<- 
. 


! 
. 


- 


\ 
, 


, 
. 
. 


, 


. 


. 


d 


rodzi??o si?? dziecko. Musia??a zosta?? w 
domu, zreszt?? nawet gdy pracowa??a 
- zarabia??a niewiele. Wydawa??o mi 
si??, ??e w ??aden spos??b nie zwi?????? 
ko??ca z ko??cem. Zwr??ci??em si?? do 
magazyniera. My??la??em, ??e tylko je- 
dn?? fikcyjn?? fakture przepuszcz??, ??e 
si?? podzielimy, to podreperowa??oby 
mnie na jaki?? czas Za??atwi??em 
wszystko w tym salonie narz??dzio- 
wym. By?? tam jeden taki, siedzia?? 
pc tern razem ze mn?? na ??awie oskar- 
??onych. Powiedzia??: "w porz??dku, 
tylko dzielimy si?? p6?? na po??". Zgo- 
da - pomy??la??em. Przecie?? wiedzia- 
??em, ??e on te?? co?? z tego musi mie??. 
Naprawd??. chcia??em tak zrobi?? tylko 
raz. jeden jedyny. I nigdy wi??cej. 
...Ale na budowie huty "Warsza- 
wa" by?? ba??agan. Nikt nawet 
nie probowa?? zainteresowa?? si
 
skqd nagle takle zwi??kszone zakupy. 
Z magazynierem by??o obgadane. 
Mia?? dosta?? po??ow?? forsy. Czeka??em 
co b??dzie. Nie by??o nic. Dos??ownie 
nic. Spok??j, cisza. A pieni??dze to 
rzecz p??ynna. Jak s?? - szybko lec??. 
Zreszt?? wydatk??w by??o du??o. Spr6- 
bowalismy wi
c jeszcze raz. Nast??p- 
n?? faktur??. Ach. jak ??atwo to posz??o! 
Po jakim?? czasie pieni??dze zn6w si?? 
wyczerpa??y. W salonie narz??dziowym 
wszystko sz??o jak po ma??le, na bu- 
dowie huty te??. Przesz??y te rachun- 
ki przez wszystkie kontrole. Cicho. 
Wi??c rozkr??cili??my si?? na dobre. 
Przybywa??o wsp6lnik6w. Z tym trze- 
ba by??o wypi??, ??eby mia?? zaufanie, 
tamtemu postawi??, musieli czu?? 
kumpla. Kumplowi si?? wierzy. Kum- 
plowi nie patrzy si?? na r??ce. O, do- 
brze wiedzia??em, ??e najlepszym 
kumplem cz??owiek staje si?? przy 
w6dce! A g??ra, kierownictwo budo- 
wy? Ich obchodzi??o tylko, ??eby pre- 
mia polecia??a. Kontrole wewn??trzne? 
To przecie?? ??miech pusty! Czy im si
 
chce kontroldwa??? Jakie?? to daje mo- 
??liwo??ci dzia??ania! Teraz to ??a??uj??. 
??e nas nie przYChwycili od razu. 
Poszed??by cz??owiek siedzie??, ale za 
ma??e pieni??dze ma??e siedzenie. A 
tak? Rozkr
cJ??o sie wszystko. Trwa??o 
i trwa??o, ros??y sumy. No i nazbiera??o 
si
 blisko dwa i p6?? miliona zaboru... 
...Potem, jak to ju?? p??yn????o, zacz??- 
??em si?? okropnie denerwowa??. O 
lca??d?? faktur??. Nie spa??em po no- 
cach. ??ona pyta??a dlaczego jestem 
taki nerwowy... 
...Nie pisze do pierwszej ??on
r, 
wstydz
 si
 napisa?? do syn6w. Ci 
starsi ogromnie by to prze??ywali. 
Ten naj m??odszy nic nie rozumie. Ma 
dopiero trzy lata. B<;>dzie r??s?? bez oj- 
ca. I jeszcze mi przys??dzili 250 tys. 
z?? grzywny. Przecie?? nie mam z cze- 
go sp??aci??. Pieni??dze si?? rozesz??y. 


" 


., 


I 



 


??rednie, bez zawodu. Pracowa?? w 
charakterze magazyniera w przed- 
si??biorstwie budowy huty "Warsza- 
watt. Przy ulicy Improwizacji. Zwa- 
??ywszy wszystko co si?? sta??o i dla- 
czego by??o to mo??liwe wydaje si??, 
??e umieszczenie zarz??du budowy 
przy tej ulicy by??o prorocze. 
Ten m6j rozm6wca skazany jest 
na 14 lat. 
Przyjmowa?? od zaopatrzeniowca 
same rachunki. a nast??pnie doko- 
nywa?? fikcyjnego przychodu i roz- 
chodu narz??dzi wymienionych w 
tych rachunkach. By?? oczywi??cie 
wsp??lnikiem przy podziale got6w- 
ki. W akcie oskar??enia prokurator 
napisa??: ..uczestniczy?? w zagarni??ciu 
na s7kod?? przedsi??biorstwa 1828 
tys. zl". 
- Chcia??em mu pom??c - m??wi 
teraz - przyszed?? do mnie i b??aga??, 
??e jest w ci????kiej sytuacji, ??e nie 
mo??e z tego wybrn????. Zgodzi??em si??. 
Znali??my si?? nie??le. By?? moim za- 
st??pc?? w spo??ecznej organizacji. 
My??la??em, ??e to b??dzie tylko raz. 
Potem on powiE'dzia??. ??e wyda?? wszy- 
stko. i m6j udzia?? te??. wif;'c ??c>bv??my 
jeszcze raz spr??bowali, to ju?? na 
pewno da mi po??ow??. 
Ulega??em. Nie mia??em si??y woli. 
Ale potem ju?? nie mog??em wytrzy- 
ma??. Denerwowa??em si??. Nie spa- 
??em. Ba??em si??. Powiedzia??em wresz- 
cie, ??e to ju?? do????, ??e nie chc??. ??e 
nie przyjm?? nast??pnej faktury. I od 
tego mojego twardego "veto" zacz??- 
??o si?? to wszystko. Kto wie? Gdy- 
bym przyj???? te nast??pn?? faktur?? 
trwa??oby to mo??e dalej... 
...Przed wyrokiem, pr7ed spraw?? 
??y??em w ci??
??ym napi??ciu. Teraz 
przed kilku dniami nagle wszystko 
zosta??o przypiecz??towane, podliczo- 
ne. Mam straszn?? pustk?? w g??owie. 
My??l?? tylko o tym, jak moi bliscy 
b??d?? ??yli dalej, sami, z tym pi??t- 
nem. Dzieci.. nie mog?? zebra?? my- 
??li. 14 lat to taki szmat czasu. I jesz- 
cze ta grzywna. kt??r?? bed?? musia?? 
odsiedzie??, bo z czeg???? sp??acimy? 
Wszystkie pieni??dze posz??y, rozp??y- 
n????y si?? jak woda, przeciek??y mi??- 
dzy palcami. Nic z tego nie mia- 
??em. Troche lepsze ??ycie? A c6?? ono 
warte wobec lat, jakie mnie teraz 
czekaj??? Mam z??arte nerwy. Po tym, 
jak nie przyj????em tej ostatniej fak- 
tury, zacz????em spa??. Nawet w aresz- 
cie ??ledczym spa??em. Teraz z po- 
wrotem noce sta??y sie koszmarne, 
nie do zniesienia... 
Musieli??my przerwa
 rozmow??. 
Na szcz????cie, mia??am przy sobie jesz- 
cze jeden miltown. 
# 


. i" . 
, 



. 


. 


. 


, ,po" " 
. , . , 
 


. 


W ??ledztwie obliczono, fe przy je- 
go udzIale zagarni??to na szkod??' 
trzech przedsi??biorstw: budowy hu- 
tYt zak??ad??w aparatury chemicznej 
1 zak??ad6w transportowo-spedycyj- 
nych 1240 tys. z??. S??d oceni?? jego 
udzial w przest??pstwie na 11 lat i 
160 tys. z?? grzywny. 
- Nie chce wraca?? do spo??ecze??- 
stwa - m??wi. - Mam obsesje sa- 
mob6jcze, Tu, w warunkach wi??- 
ziennych nie wytrzymam. Nie po- 
trafi?? by?? rzecz??, przedmiotem prze- 
suwanym z k??ta w k??t. Tu cz??o- 
wiek traci swoje "ja". Perspektywa 
11 lat przera??a mnie. Mam ataki 
astmy, nawala mi serce. A potem? 
Do czegl') mia??bym wraca??? Do 
zgliszcz? 
- Z tamt?? dziewczyn?? zerwa??em. 
Powiedzia??em jej zwyczajnie. ??e to 
nie ma sensu. Tu, do Bia??o????ki przy- 
je??d??a do mnie inna. Powiedzia??a. 
??e bez wzgl??du na wszystko b??dzie 
na mnie czeka??a. Ale ona ma 23 
lata. Czy to mo??na wierzy??? 
Jak ??y?? z tymi kradzionymi pie- 
ni??dzmi? 
- Troch?? lepsze wakacje, lepsze 
ubranie, motocykl. To chyba wszyst- 
ko. Przed wy rokiem przypuszcza- 
??em. ??e nie dostan?? wi??cej ni?? 6-7 
lat. Teraz te?? tak niby rozmawiam, 
a co to za rozmowa? Ja ??yj?? w zu- 
pe??nie innym ??wiecie. Czy do tego 
mo??na si
 przyzwyczai??? 
# 
Ta dziewczyna w czasie og??asza- 
nia wyroku o ma??o nie zemdla??a ze 
szcz????cia. Prokurator ????da?? dla niej 
9 lat. Te kilka dni, kt6re dzieli??y 
mow?? oskar??yciela od o
??oszenia 
wyroku, prze??y??a p6??przytomna. Me- 
chanicznie. t??po, jakby to nie ona 
wykonywa??a codzienne gesty. ruchy. 
Ma 23 lata. Urodzi??a si?? w biednej 
rodzinie jako najstarsza w??r??d pi??- 
ciorga rodze??stwa. Ojciec spawacz. 
Brakowa??o w domu pieni??dzy. W 69 
roku wysz??a za m????. Mia??a 18 lat. 
Uciek??a od niedostatku w lepsze ??ycie. 
Nie by??o im lekko. Ale ona ju?? pra- 
cowa??a w sklepie, a m???? by?? opera- 
torem d??wieku. Urodzi??o si?? dziecko. 
Zdobyli jaki?? pokoik. Ch??opczy){ 
mia?? rok i dziewi???? miesi??cy, gdy j?? 
aresztowali. By??o to 28 sierpnia 71 
roku. W??a??nie wr??cili z urlopu. W 
. 
akcie oskar??enia by??o napisane: 
"Wzi????a udzia?? w zagarni??ciu mienia 
spo??ecznego ????cznej warto??ci U56 
tysi??cy z??." Prowad7i??a ewidencj?? 
n...rz.??dz.i spr7.edanyC'h bez rachun- 
k??w. Po prostu codziennie na 7..Hple- 
ClU salonu w takim specjalnym ze- 
szycie, co le??a?? w szafie, stawia??a 


kreseczkj tam gdzie by??y wyszcze- 
g??lnione nazwy narz??dzi. Niby nic. 
Drobnostka, Liczyla tylko to, co bez. 
rad1unkow sprzedawano w sklet>ie. 
Nie wiedzia??a. ??e to taka wielka afe- 
ra. Chyba m??wi??a prawd?? w ??ledz- 
twie i przed s??dem zeznaj??c, ??e 11;e 
mog??a nawet przypuszcza??, i?? to za- 
tacLa tak szerokie kr??git ??e tyle tego 
nazbiera si
 w ci??gu dw??ch i pul 
lat. 
To by??a jej pierwsza praca w I.::}r- 
. 
ciu. Sko??czy??a 3 klasy szko??y han- 
dlowej, przysz??a do tego salonu, mia- 
??a by?? sprzedawc?? z pensj?? 1300 z?? 
.. . , 
mIeSI??CZnIe, 
Czekam na ni?? w pokoju przeslu- 
cha?? \v areszcie ??ledczym na Pra- 
dze. Przez otwarte okno dobiega 
gwar dzieci, kt??re wyszly na spacer 
z pobliskiego przedszkola. Na po- 
dw??rku wi??ziennym, aresztantki \\o y- 
kopuj?? z kopc??w ostatnie kartofle. 
Odgarniaj?? s??om?? wid??ami. Jedna 
przysiad??a na odwr??conym kuiJle 
i owija nogi w onuce. Druga wo??a: 
"Gdzie s?? moje r??kawiczki, kto mi Je 
podw??dzi?? ?" 
Puka nie??mia??o. Stra??niczka zost.a- 
je za drzwiami. Jest naprawd?? sli

- 
na. Jasne, rozpuszczone, w??osy. de- 
likatne rysy. Z ni?? rozmowa jest zu- 
pe??nie inna, 
- Wczoraj by?? u mnie obro??ca. 
Ju?? wszystko sobie obIic????am. Jesz- 
cze tylko do stycznia b??d
 siedzia??a. 
Dosta??am wyrok 3 lata i 6 miesi??cy, 
siedz?? ju?? p????tora roku... A sprawuj?? 
si?? przecie?? bardzo dobrze, wi??c 
pewnie po 2/3 odsiedzianej kary b??- 
de na wolnotci. Ju?? my??l?? jak to be- 
dzie. Najgorzej z t?? grzywn??. Ja. 
wiem, ??e mam bardzo niedu???? w 
stosunku do innych: 20 tysi??cy. Ale 
jak si
 doda do tego 2700 z?? koszt??w 
procesu? Ju?? do ko??ca ??ycia nie 
wygrzebiemy si
 pewnie z d??ug??w. 
Przyjdzie mi wi??cej odda?? ni?? wzi??- 
lam. Bo mnie, tam - w salonie ..:.... 
naprawd?? niewiele dawali. Zacz
10 
sie od 100 z??, kt??re dosta??am raz od 
kierownika. Nie pyta??am za co. My- 
??la.??am t ??e tak si?? dzieje w ca??ym 
handlu, ??e wszyscy jako?? kombinuj??. 
Potem dostawa??am wi??cej. No tak, 
prowadzi??am t?? ewidencj?? wiedzia- 
??am, ??e krecq z jakimi?? zaopatrze- 
niowCAmi. 
Jak to s??dzia powiedzia?? uzasad- 
niaj??c wyrok? "Nie znalazl si?? nikt 
uczciwy, kto zaoponowa??by, nie zgo- 
dzi?? si??, przerwa?? ten ??a??cuch prze- 
st??pczego dzia??ania". A ona? Czy od 
razu, na pierwszej posadzie, wcho- 
dz??c w ??ycie, maj??c male??kie dziec- 
ko, gdy ju?? zaczynali stawa?? na no- 
gi. m???? przynosi?? te 2 tysI??ce, on.] 
te?? troch?? zarabia??a.!- CL.y musiala 
si
 w to miesza??? W ko??cu' rrlbgla 
jeszcze dorobi?? jako cha??upniczka - 
my??leli ju?? nawet o tym. Poza tym 
m????owi obiecali awans. Jako?? by 
przem??czyli. Przecie?? jej rodzicom 
by??o du??o ci????ej. Pami??ta??a to. Wi??c 
pytam: 
- Nie zapyta??a pani kierownika 
za co daje pani od czasu do czasu po 
kilkaset z??otych? 
- My??la??am, ??e jako?? sobie wygQ- 
spodarowuje. Ze tak jest w han- 
dlu. 
Nie dziwi??a si??, Wa??ne by??o, ??e ja- 
k???? male??k?? "dol??" i jej odpalili. 
- Jak tu ci????ko wytrzyma??! Pod 
cel?? siedz?? przecie?? r????ne kobiety, za 
r????ne przest??pstwa. Wyra??aj?? si?? o- 
kropnie. Smierdzi im z ust, nie myj?? 
si??. Bardzo trudno przyzwyczai?? si?? 
do te
o. Synek przychodzi do mnie 
na widzenia. Prosi??am mam??, ??eby 
go zawsze ze sob?? bra??a. Ja ju?? ni.e 
my??l?? o wi??zieniu. To jeszcze tyl.ko 
11 miesi??cy. My??l?? jak to b??dzie gdy 
wyjd??. ??eby m???? m??g?? si?? dalej u- 
czy??. mo??e ja na cha??upnictwie zar(1- 
bi??, ??ebym mog??a by?? z moim syn- 
kiem w domu. Bardzo tu do nief
o 
t??skni??. Wszystko to nie op??acHo si??. 
Trzeba b??dzie wi??cej zwr??ci?? ni?? 
wzi????am. 
...Najgorzej prze??y??a to moja mat- 
ka. Ona jest chora na serce. Tu si
- 
dz?? pod cel?? r????ne kobiety. Ach, za 
jakie przest??pstwa! Ale przecie?? ja 
jestem inna. Zupe??nie inaczej zostn- 
??am wychowana. Naprawd?? dobrze 
mnie mamusia wychowa??a. Bo prJ'e- 
de?? takie przest??pstwo, za jakie Ja 
siedz??, to zupe??nie co?? innego!... 
Tak sko??czy??a si?? moja osta1l1ia 
rozmowa z tymi, co zostali skaz.!] li 
na d??ugoterminowe wi??zienie w pl'CI- 
ces.ie gospodarczym, jaki ostatnio 
toczy?? si?? przed warszawskim s??JUTI 
wojew??dzkim. S??dzia Zdu??czYk pa.. 
wiedzia?? mi: 
- Skazali??my t?? ma???? na tak ni- 
ski wymiar kary w stosunku do pro- 
kuratorskich ????da??, bo przekonnni 
byli??my, ??e ona ??a??uje, i?? zosla
a 
wci??gni??ta w afer??. ??e wszystko do- 
brze zrozumia??a. Wzi??li??my pod u- 
wag?? wszystkie mo??liwe okoli c;: n??- 
??ci ??agodz??ce. 
Jak to mi ona powiedzia??a ?... ,.,T:?? 
zosta??am dobrze wychowana, 03 
przecie?? to przest??pstwo, za kt??re 
siedz?? - to zupe??me co?? innego." 
BARHARA SEIDLER 


*) Cz?????? pierwsz?? reporta??u zamie??- 
cili??my w numerze poprzednim.
		

/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_013.djvu

			""'" '-' '
 I . 
""lO 
. " 
, ." 


pod 9019'" 
niebem 


J edynym dachem naszego zak??adu 
jest go??e niebo, kt??re latem zsy- 
??a nam upa??y i deszcze, nato- 
miast zim?? ??nieg, ch??odnE' wiatry i 
mr??z W porze letniej odnosimy 
wra??enie, ??e znajdujE.'my si?? na go- 
r??cej patelni. Zdaje si??, ??e s??once 
atakuje nie tylko z g??ry i z boku, 
lecz gdzie?? tam spod ziemi, ze szcze- 
lin usypiska ??wiru i spod zardze- 
wia??ej stalowej formy. Pot nie zra- 
sza czo??a, lecz ciurkiem sp??ywa i za- 
stanawiasz si??, sk??d si?? tyle tego 
bierze. 
Tam, u g??ry, na w????le betoniar- 
skim, praca ani na chwil?? nie usta- 
je, tam wiedz??, ??e taka a nie inna 
porcja masy betonowej musi by?? 
dzisiaj .,wykr??cona". To jest plan, 
to jest co?? wi??cej ni?? obowi??zek. 
Br)"gada Szczepaka jest najlepiej 
zgran?? paczk?? I udzi na poligonie. 
jest najlepsz?? brygad??, lecz i tutaj 
s?? tacy, kt??rzy by chcieli wjecha?? 
do raj u na cudzych plecach i ??apa?? 
za ten l??ejszy koniec. LfC'Z sk0l1czy?? 
si?? ch) ba ??ywot lcni. Oburzaj??ce 
jest przecie?? to, ??e przychodzi 
cwaniaczek z choi'obowego do pracy. 
worki pnd oczamI, czerwona twarz, 
trz??s??ce si?? r??ce, i twierdzi, ????' byd- 
gO'3cy lekarzE.' to nif'ulti. Potem wy- 
ci
ga z tf'czki trzy ,.browarki" i du- 
szkiem wlewa to wszy,>tko w siebie. 
Humor mu si?? poprawia, a r??ce 
spokoJne, jak 1.1 chir'.1iga pr2.
d po- 
v;a7.n
 opE'racjq. Z-ca kierownika 
"zdj????" ..chorego" z produkcji w oba- 
wie, b} tE.'n w przyp??:vwiE.' enen
ii 
nie nadwer????y?? swojego cennego 
zdrowia, 
f 1 derowano go do prac porzsdko- 
w}cb. a wiadomo, ??e nie jest to lek- 
ka praC'a' tutaj si?? nic samo niE.' 
zrobi. Sc>dz??', ??e ..choremu", bo tak 

o teraz na7.ywaj??. od???chcia
o si?? sy- 
mlllowal'. 
Ju?? .")(1 pf...."ncrto cn:u zald:<:';a .s1a- 
. I 
\\ ia 
 'sprawy '??'ardzQ ostl'O M??:;al
 
niE' zdrowy.. trzon za??ogi nie chce 
pi'acowa?? z leniuchami i cwaniflka- 
rr.i. Ludzie zdali ju?? sobie spraw?? z 


ceno 
za post??p? 


,U ybuch??a robota. Ludzie uwi- 
'I jaj?? si?? jak mr??wki. Gdzie s:?? 
da ] gdzie' si?? nie da szukaj?? 
20 miliard??w. I znajduj??. Znajduj?? 
wi??cej ni?? przypuszczali 
Pzjennik telewizyjny, dawniej ci- 
cpy i pokorny, tera7 p??ka od nad- 
miaru obfito??ci. RE.'porta?? goni r p - 
porta??. Wsz??dzie kluby dobrej ro- 
boty, wsz??dziE.' dzwigi, tranfportery. 
wsz??dziE.' place budowy. Ca??a Polska 
rusiy??a w J;alop Buduje, ulE'psza, 
organizuje. W Warszawie Zamek 
Kr??lE'wski wchodzi .luz pod dach, 
cieszy oko trasa Lazienkowska i wa- 
bi '
izja ,fiata 126 u L) 
Ale w pogoni za zdobyczami tech- 
niki
 w ci??g??ym szukani u teJ;o cn 
nowe, bardziej elastycznE.' i prakty- 
czne, co komfortowo zaspokaja ma- 
tprialne potrzeby - Cz) nie zgubi. 
li??my po drodzE.' cz??owieka? 
t..) Drog?? dziel??c?? wojennego sza- 
le??'ca od pospolitego zjadacza chle- 
ba pokonali??my w za:traszaj??cym 
tempie! A dzisiaj? CZY widzimy ko- 
gokolwiek obok siebie? Wielu "kom- 
binuje", ??eby "wyj???? na swoje" - 
wszystko jedno jakim sposobem. (...) 
Mo??E' to jest ct'nfl za post??p i wy??- 
szy poziom codzi??'nnego ??ycia? Po 
prostu trzeba odcz(->kat, a?? \\ryburzy 
si?? na powi??'rz('!1ni nas-zE.'gn spo??ecz- 
nego' ??ycia brudna piana. Tak jf'st 
w ka??dej zdrowf'j ff'rmE.'ntacji. Do- 
piero po jej uspokojE'niu si?? docho- 
dz
 dc' gio-m prawdziwE-' warto??ci! 
Tylko ??e zdarzaj?? si?? w ??yciu sy- 
tuacje, \tif'dy d??uZE'j czeka?? niE.' mo- 
??na. Nie mo??na patrzE't 7. pozycji 
bie
l1E.'go ob.c;erwEltora. jak uk??ada si??; 
??ycie lud7i kt??rzy w pewnym sen- 
su! min??li si??,' z norm??. W rozmowif' 
z Ci????ko poszkodnwanym cz??cwi
- 
kiem oad??o stwierdzeni(' i pytanIe> 
. 
zaraz??m' ..Pan kst przecie?? inwali- 
d?? - wi??c czego si
 pan od ??ycia 
spodziewa?" V,. tym sformu??owa- 
ni u mie??ci sI?? wszystko. I 
oryl''1 
cj
??ko pos7kodowanego cz??owieka f 

tosunE.'k do niefo tyr'h calveh i 
zdrowych, kt??IZY n
wet nie s?? zdoI. 


. 


. 


..... 


.. 


" 


r 


I 


Z konkursu: uW DWA LAT A PO GRUDNIU - JACY JESTESMY?" 


tego, ??e pracuj??c dla kraju, pracuj?? 
dla siebie, ale nigdy nie b??d?? pra- 
cowac na nierob??w i cwaniak??w. 
Nie dalej jak miesi??c temu trzech 
betoniarzy, ludzie og??lnie szanowa- 
ni. w sposoh kategoryczny za????da??o, 
by wobec cwaniak??w zastosowa?? 
sankcje s??u??bowe Nikt ju?? nie chce 
dzieli?? si?? zarobkiem z tymi. kt??rz
; 
traktuj?? prac?? w naszym przed'3i??- 
biprstwi(' jako godziny wYPocz)'nku 
i regeneracji si?? po hulance i nie- 
przespanE.'j nocy 
Jf'2f'li sobiE.' dobrze przypominam, 
to chyba gdzie?? od wrze??nia br. za- 
cz????3 sit: u nas prawdziwa batalia 
porz
ctkc\Va. Z poczatku wygl??da??o 
to WSZ) stko na niewinn?? akcj??, "z 
du??ej chmury ma??y deszcz", lecz gdy 
nie tylko miot??y posz??y w ruch. za- 
cz????y si?? tworzy?? frakcje. Oczywi- 
??cie, ??e znaczna wi??kszo???? by??a po 
stronie ??adu i sprawiedliwo??ci, po 
przeciwJ1ej, s??ab':ZE.'j liczE.'bnie. zna- 
lazlt?? si?? sama E.'lita ludzi m
??o pro- 
duktywnych, E'gOist0w nie dbaj??- 
cvch o urz??dzenia mechaniczne, no- 
torycznych bumelant??w, maj??cych 
jeden, ale za to wa??ny cel ??yciowy; 
zarobi?? t.yle samo co ci uczciwi be- 
toniarzE.', kt??rzy nie spogladajq na 
zegarek. a iak ;u?? spojrz??, to tylko 
po to, by sif;' upewni?? CZ) zd?????? je- 
szcze dodatkowo n
pe??nit j
dn?? lub 
dwie form. bE.'tonem. L) 
Pozosta??a tylko jedna sprawa, kt6- 
ra wszystkich nurtuje. denerwuje, a 
niekt??rym z nas I1iE' dajE" c;pokojnie t 
wykonywat !O:woich obowi??zk??\\ s??u- , 
??bo\\ vch. Mam tutaj na my??li trak- 
to\\"anie lud7kif'j godno??ci. Bardzo 
cZ
sto w c:;pos??b chamski traktuje si?? 
za??og??. Nie wolno da??y{> do tE.'go. by 
pracownik przyzwyczn.ia?? si(.'- do 
c:zturcha??c6w W jego godno???? oso- 
??"i"11 \VSZysCY dobrzE' wiemv. ??e 
??cie??ki, po kt??r'ych krocz?? nasi' kie- 
ro\\ nicy, i wyboiste ds;ogi szerego- 
wych cz??onk??w za??ogi, niE.' s?? jeszcze 
\1.'v??o??nnE' tar-tanf'm, po kt.??rvm mo- 
??na p??dzi?? i bez trudno
ci pokony- 
wa?? wS7ystkie przE.'f>7kody produk- 
cyjne Po e???? v,.'i??c mamy ukrad- 
kif'm przeklina?? naszych kierow??i- 
k??w? S?? on; przE'C'if'7. na tylp int??'- 
li

ntni, ??e sami powinni wiedzie?? 
o tym. i?? chsn;lskje traktowan-i??, pod- 
v.-??adnych nie zbuduje im autoryte- 
t.. 


,.T A R T A N.' 


ni pomy??le??, ??e ka??dy dzie?? mofe 
ich przenie???? na drug?? stron?? ba- 
riery. (n.) 
Niech mi nikt nie m??wi, ??e prze- 
sadzam, bo Polska, kraj socjalisty- 
czny, szczyci si?? wielkimi osi??gni??- 
ciami w dziE'dzini??' spraw socjalny1l1. 
Wiem, wiE.'m - po]ska metoda re- 
habilitacli Judzi z naruszon?? spraw- 
no4cia nale??y do najlepszych w 

wiecie. Mam
 kliniki i sanatoria. 
WielkiE.' o??rodki rehabilitacyjne pra- 
cuj?? pe??nym r07p??dem. .Jest Pozna??, 
Kon??tancin. ??wiebodzin i Repty ??l??- 
skie. S?? profesorowiE.' De2a. Gruca. 
Weiss - jest doktor Wierusz. No i 
co z te!!o? CZy te nazwiska i insty- 
tucje s?? w stanie przewarto??ciowat 
stosunf'k ca??ego spo??E'cze??<;twa do 
kaleki? Czy generalnie co?? si?? 
zmienia? - nawet d]a tych, kt??rzy 
mieli szcz????cie przej???? przez wielo- 
mie.si??czny okres I???habilitacji i rea- 
daptacji WE' wzorowym o??rodku? 
OWszcm - zyskuj?? tyle, ??e po d??u- 
gim leczE.'niu wracaj?? do domu pe??ni 
euforii i wiary we w??asne si??y. Li- 
CZ,} si?? z powrotem do pracy i licz?? 
na swoje miejsce w spo??ecze??stwie 
Niestety, ju?? po kr6tkim czasie po- 
bytu w .,domowych pieleszach" en- 
tuzjazm bezpowrotnie mija. Cz??owiek 
z naruszon?? sprawno??ci?? czuje si?? 
WE' w??asnej rodzinie i we w??asnym 
domu jeszcze bardziej wyobcowan
, 
zagubiony i... marzy tylko o powro- 
cie do sanatorium. Tam ??yje pe??ni?? 
??ycia w??r6d swoich - tu jest tym 
"inn
lm" - niewydarzonym i niepo- 
trzebnym. Dla niego ma si?? tylko 
poklepywanie po ramitmiu i bezna- 
dziejnie gh'pie b??yski ??E'z wsp????czu- 
cia w oczach I to zreszt?? tylkO przez 
kill:5'a dni. A potem? Potem jest si?? 
'Jstawicznym ci????arem i zmor
. ??y- 
cie toczy si?? na normalnych obro- 
tach - ten, kt6ry tym obrotom nie 
rr."ie podo??a??, prawie zawsze z te- 
f
O ??ycia wypada Jest skazany na 
wegetacj??. A wystarczy??aby odrobi- 
na dobrej woli, tolerancji i kultury, 
:?? cz??owi
k oz uszkodzon?? sprawno- 
??ci?? mog??by wymogom ??ycia podo- 
??a?? i nawE't z3pomniE'?? o swoim ka- 
lectwie. Natura jest szczodra, a si??a 
woli dziala cuda (u.) 
Je??li mi ktos nie wierzy, ??e zna- 
le???? pracr w zwyczajnym zak??adzie 
pl acv naw??'t najbardziej wykwali- 
fiko\"ancmu inwalidzie jcst bezna- 


dziejnie ci????ko - niech przeprowa- 
dzi wywiad w urz??dzie po??rednic- 
twa pracy, Czy jest taki pracodaw- 
ca, kt??ry chce inwalid??w z dobrej 
woli zatrudnia??? Kto wierzy, ??e oni 
w og??le mog?? pracowa??? Kto uzna- 
je ich sukcesy w pracy? Naturalnie, 
w tf'orii ka??dy wypowiada si?? pozy- 


I 


dl.lre",or 


Nie ulega w??tpliwo??ci, ??e c7ynni- 
kiem, kt??ry decyduje o dobrej pracy 
zak??adu, jest dobry dyrektor. 
Nie??atwo jest 7nale???? dobrego dyrek- 
1ora. Musi to by?? cz??owiek, kt??ry ma 
w??a??ciw?? postaw?? pol ityczn??, spo- 
??eczn?? i etyczn?? kVl. cdifikacje zawodo- 
we, poczucie odpowiedzialno??ci, zdol- 
no???? usprawniania metod pracy oraz 
zdolno??ci kierownicze. 
Wymagania w stosunku do os??b na 
stanowO :knch d
'rpktorsklch znacznie 
wzros??y z chwil?? wej??cia w ??ycie (z 


f 



' 


" ,:. 


??: 


'. 


, 

.
 


.,.' 


.' 


#- 


" 


.......1 


....... 
. , 


:-.," 


> 
, 


5.." 
\\' o:' 


.. 


v 
> . 


- ,,:-. 


.' 


I, 


" 


., ' ., 
,. 
" 
.. 
- 
.< 
:
" l 
\ 



 


dniem 1 marca 1972 r.) uchwa??y Rady 
Ministr6w z dnia 18 lutego 1972 r.. zna- 
nej jako "Karta. praw i obowi??zk6w 
dyrektora", 
Karta ta powa??nie zwi??ksza t>amo- 
dzielno???? dyrektor6w i umo??liwia wi
- 
ksz?? operatywno???? zarz??d'7unia. Facho- 
wy i obdarzony inicjatyw?? dyrektor 
mo??e wykorzysta?? przyznane mu upra- 
wnienia dla zI"acznE'go usprawniE'nia 
pracy podleg??)"ch mu zespo????w pracow- 
nik??w. . 
W praktyce jednak wyst??puje obec- 
nie ostry deficyt ludzi predestynowa- 
Tlych do zajmowania stanowisk dyrek- 
torskich. tym bardziej ??e awansom 
nie zaWS7e odpowiada podwy??ka za- 
robk??w. W grunciE' rzeczy w??r??d os??b 
posiadaj??cych wysokie kwalifikacje me 
mamy rywalizacji o stanowiska dyrek- 
torskie. Trzeba nieraz u??ywa?? naci- 
sk6w, ??eby sk??oni?? kandydata do ob- 
j
cia stanowiska kierowniczego. 
W rezultacie dob6r os6b na stanowi- 
ska dyrektorskie bywa cz??sto przy- 
padkowy. Cz??owiek, kt6ry przyjmowa- 


, , 


, 
tywnie - owszem trzeba pomaga??, 
zatrudnia??, uznawa??. A w praktyce'! 
Ka??dy, a pierwszy ten z??otousty ka- 
znodzieja uchyli si?? od zatrudnienia 
inwalidy. Po co sobie stwarza?? po- 
tencjalne k??opoty? Rzeczywistych 
jest do????. 


IoW J A T RAK" 


ny' jest w zak??adzie "do ??opaty", musi 
pk'Lej???? przewidziany ustawowo okres 
pr??bny. Dyrektorem za?? zostajE' si?? od 
razu i broz ??adnej pr??by. Tr7eba prty 
tym uwz
h:dnia?? okolicznos??, ??e cLyn- 
niki decyduj??ce o nominacji na dyrek- 
tora nie mog?? w??a??ciwie oprzp?? si?? na 
opiniach z jEgO poprzednich miejsc pra- 
cy, poniewa?? w przemy??le naszym nie 
mamy WypracO'hanego systemu ocen 
persunalnych. Oceny s??u??bowych 
zwif'rzchnik6w s?? dosy?? pf7.ypadkowe 
i zmienne. W rezultacie obserwujemy 
szkodliwe zjawisko cz??stych zmian na 
stanowis]{a,ch d.,vrektor6w. Dla przy- 
k??adu podam, ??2 w zak??ad7ie, w kt??- 
rym pi???? lat pracowatem na stanowi- 


,<, 


l :.' 
> . 


" 


, 


f??'. 



 


"
j 


" 


- 


I ??ODq'er 


P i??t?? Ac?illes
 naszeg
 f-y{'ia. '3po)e- 
cznego Jest mezdulnosc lJQdE'Jmowa- 
ma decyzji przez ludzi "usta wio. 
nych" na stanowiskach kierowniczych. 
Z jedne] strony brak cz??sto podstaw 
do podj??cia dE'Cyzji - niedostatek in- 
formacji - z drugiej brak ludzi cb(:t- 
nych do podejmowani.l deC}Tzjl, Dla- 
c.lego tak si?? dziejP? 
Brak informacji, na kt??ry ci
rpimy 
nadal, wywodzi si?? z hamowania jej 
przez ludzi, kt6r7Y boj?? si
1 .:e sygna?? 
o niedoci??gni
clu odbije Si?? na icb 
personalnych perspektywach. Tym sa- 
mym kieruj?? si?? kierownicy powstr
y- 
muj??cy r.i?? od decyzji: za poniechame 
d;da??ania rzadko nadal 
U
 karze. Wy- 
godniej i bezpipcrniej nic nie rohi??, al- 
bo ukry?? si?? za plecami kolektywu 
lub decyzji mocnej osoby "z g??ry.', czy 
"z boku". (..) 
StaJHJwisko dyrektora po
??wnuje siQ 
do stanowiska dyplom&Jly czy nawet 
??onglera. Przyzna?? trz
ba, ??e taki sran 
rzeczy jest wytworem chaosu panu- 
j??cego w 7akresie kompetencji pr7e- 
r????nych w??adz i instytucji i dykta- 
torskIch zap
d6w niekt??rych ludzi. To 
wiemy. Ale przC'??ama?? ten stan rzeczy 
mrg?? tylko ludzie, kt??r7Y znaj?? si?? na 
swojej pracy. znaj?? swoje kcmpeteri- 
sje i 7df'cydowani s?? d??ia??a??. 
Dyrrktor (i nie tylko on) powinien 
uzywa?? tego sameco j
LY .ta na konfe- 


--. ... 
. :.:...... -: 


L 


.< 
':-.., 


4 


 
, 


. . 


'" 


--... . < . ': I ':", 


'. 


.
 ; 

 'Ii .
 
, , 
. ??:' 


, 


" 


., 


" 


I 


..... . 


, 


. 


. 


. 


,.... '... 


.' 


:' 


.' 


'. 


..... "", 


. . . 
.. . . . . ... , . 
w ..., .
; 
.
 


..... -:.. 


'- 

 


j 



 ' ??,. 
. .... 


N 


?? 


.
w:. 
."'.. ;Ii;.;. 
" " 


< 


:. 


, 
, 

 


'. 


fol <. 


\:" ., 



.I)- 


. . 
:: 


}:--??'. ".".. 


.' 



:rl:l..'"'
 


, 


, liIi;: 


'I 


rene ji, w rO'1mowif' w cztery oczy z 
podw??adu) m i prze??07onym, na odpra- 
wie, w sprawozdaniach l w planach, 
w kuluarach i w biurach. Zmor?? na- 
sZego ??ycia jest u??ywanie innego j??- 
7yha (ocen) w kuluarach obrad, inne- 
go, guy pr7emawiamy z m6wmcy na 
naradLJe. Dyrektor rzucajqcy gromy na 
wyznaczone mu przez resort plany i 
przekonany o ich n ierealno??ci. ani s??o- 
wem nie wspomni o tym w instancji 
wy??s;'ej. Tam zako??czy swoje wys'??- 
pienie nieodmiennie optymi",tycznym 
7apewnieniE'm o wykonaniu planu z 
nadwy??k??. Pr7.yk??ad??w na takle po- 
st??powanie> poda?? mozna wiele. S?? one 
znane. Ostatnio w zdegradowanym z 
powiatu do miasta niepowiatowego S., 
przewodnicz??cenlU Prezydium PRN 
groLono niE'maI linczem za jego bier- 
no???? w tcj sprawie. Na sesji za?? J'li1ct 
nie wspomnia?? o tym. Nie. zg??o!;'7cno 
??adnE'go za<;trzE'??enia do decyzji odgor- 
Tlej ... 


"J. D O B R O W O I. S b. I" 


. . 


rowany do mnie, redaktora Poczty. I 
odpowiadam. ??e ukoi?? t??!:.knoty Pani 
nip umia??bym chyba. nawet w sferze 
ducha. Mog?? natomiast roz??wietli?? 
ciemho??ci Pani duszy: mi??o???? rzadk?? 
bywa szcz????liwa. A jednak nie ma in- 
nej recepty na ??ycie: trzeba kocha??. 
B)le tylko wyb6r by?? trafny. 
Marek Z. z Lublina. Na razie je
t 
Pan na etapie do???? ma??ego realizmu. 
Jak si?? wYdoby?? z tej realistycznej rrla- 
??o??ci? - oto pytanie A jak si?? z tegb 
wydobywa?? np. m??ody 2eromski, takze 
ma??y realista na pocz??tku? Szuka?? 
po prostu nieprzeci??tno??ci. Wielklc_l, 
silnych uczu??, pragnie??, ambicji, Mo- 
??e i w naszym ma??o-realistycznym 
??wiecie co?? si?? nieprzecJ
tnego mo??e 
zdarzy??? Niech Pan poszuka. A jl???li 
Pan nie znajdzie. niech Pan to sobie 
wyobrazi. 
Zdzisia w A. Kielce, Wanda L. ????df. 
Stanis??aw P. MysIenice. Tadeusz W. 
Nowa S??l. I.ech G. Gosty??, Anna R. 
Gniezno, Tadeusz D. Pie??sk, A. A. Kra- 
k??w, Roman Z. Bia??ystok, Barbara J. 
Gliwice. Andrzej D. Su]ej??w, Nleopty- 
hlalna studentka, Zdzl..??aw Z. Zawiercie 
- na druk jel'izcze Za wcze??.le. 



YCIE 
Nr 1109 


LITERACKIE 
Str. U
		

/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_014.djvu

			R 


o 


J. 


. Siedt'mdzie!eminarium na temat wsp????pra- 
cy filmowej pomi??dzy Wschodem i Za- 
chodem. liczne wystawy : spotkania z 
udzia??em polskich tw??rc??w filmowych. 
Wszystkie filmy festiwalu b??d?? wy- 
??wietlone r??wnie?? w Rzymie. 
. 
I.UCYNA WINNICKA przebywa na 
W??grzech, gdzie gra w filmie "Ulica 
Tuezoltt?? 254", re??. Istvana Szabo. 
. 
Zrtany tw??rca film??w animowanych 
DANIEL SZCZECHURA ("Fotel", "Po- 
dr????") jest scenarzyst?? nowego jugo- 
s??owia??skiego filmu fabularnego "KO- 

lEC". Re??yserem jest Predrag Golu- 
bovi??. 
. 
"ZAZDROSC I MEDYCYNA'. Janu- 
sza Majewskiego zrealizowana wg po- 
wie??ci Micha??a Choroma??skiego czeka 
na swoj?? premIer??. G????wne role graj?? 
w tym fIlmie Ewa Krzy??ewska. Ma- 
riusz Dmochowski. Edmund Fetting i 
Andrzej ??apicki. 
. 
W Zakopanem trwaj?? zdj??cia do no- 
wego polskiego filmu, kt??ry realizuje 
Andrzej Kondratiuk ("Skorpion. Panna 
i ??ucznik") wed??ug scenariusza aktora 
Zdzis??awa Maklakiewicza Ma to by?? 
komedia na temat pr7.eci??tnych wy- 
obra??e?? o realizowaniu filmu. Tytu?? 
filmu ..JAK SI?? TO ROBI". 
. 
M??ody dokumentalista KRZYSZTOF 
GRADOWSKI ("Zanik serca", "Konsul 
i inni", "Obcym wst??p wzbroniony") 
przyst??puje do realizacjI nowego cyklu 
monografii pod wsp??lnym tytu??em 
..Powo??anie" Wed??ug kolejno??ci majq 
pow,>ta?? filmy o piel??gniarkach, nau- 
czycielach i adwokatach. 


fi 


I( 


R 


fi 


II' 


rI 


. .... 


POLSKIE WYDAWNICTWO MUZYCZNE W ROKU 1973 


Plan edytorski Polskiego Wydaw- 
nictwa Muzycznego w Krakowie na 
rok bie????cy zawiera 360 pozycji: 
ksi????ek i nut o ????cznym nak??adzie 
1891 tys. egz. Wiele z nich opraco- 
wanych zostanie w j??zykach obcych 
z przeznaczeniem na rynki zagra- 
mczne. 
Obok wydawnictw specjalistycz- 
nych - interesuj??co zapowiadaj?? 
si?? monografie i albumy. Dwie po- 
zycje: "Debussy" Stefana Jaroci??- 
skiego i "Rozmowy z Lutos??awskim" 
Tadeusza Kaczy??skiego s?? ju?? w 
ksi??garniach. W przygotowaniu znaj- 
duje si?? m. in. album pL "Bach" 
B{)hdana Pocieja i W??adys??awa Du- 
l??by oraz koresponduj??ca z nim 
ksi????ka s??owackiego muzykologa E. 
Zavatsky'ego r??wnie?? po??wi??cona te- 
mu kompozytorowi. Z wydawnictw 
monograficznych nak??adem PWM u- 
ka??e si?? tak??e "Drzewiecki" Stefana 
Kisielewskiego, "Szostakowicz" pi??- 
ra krakowskiego kompozytora Krzy- 
sztofa Mayera, "Puccini" Wiaczes??a- 
wa Sandelewskiego Oraz "Wagner" 
Zdzis??awa Jachimeckiego. 
Ciekawie zapowiada si?? ksi????ka 
zmar??ego przed kilku laty wybitne- 
go filozofa Romana Ingardena "U- 
tw??r muzyczny i sprawa jego to??sa- 
mo??ci". 
Najbogatszy dzia?? to tradycyjnie 
nuty polskiej muzyki dawnej i 
wsp????czesnej. Do kilkunastu kraj??w 
wys??ane zostan?? koleino wydania 
dzie?? Chopina w r????nych serio!??ch. Po 
raz pierwszy drukiem 
ka??e si?? par- 
tytura (dotychczas drukowany by?? 


tylko jej wyci??g) "Kr??la Rogera" 
Szymanowskiego, w cyklu "Dzie?? 
wszystkich" tego kompozytora. "Dzie- 
??a wszystkie" Moniuszki uzupe??nio- 
ne zostan?? V tomem "Pie??ni". 
Wyj??tkowo du??o wyda PWM w 
br. utwor??w polskich kompozytor??w 
wsp????czesnych. Po raz pierwszy w 
Polsce uka??e si?? m. in. "Jutrznia" j 
"Kosmogonia" Pendereckiego - w 
koprodukcji z firm?? NRF - Schott- 
Edition. R??wnocze??nie PWM wyda 
7 innych utwor??w tego kompozyto- 


ra. Przygotowywane s?? tak??e wyda- 
nia dzie?? Witolda Lutos??awskieg:J. 
Tadeusza Bairda, Gra??yny Bace- 
wiez, Kazimierza Serockiego i in- 
nych. 
Uka??e si?? tak??e ponad 20 ??piew- 
nikow, wydawnictw pedagogicz- 
nych oraz opracowa?? i utworow mu- 
zyki rozrywkowej, a tak??e po??wi??- 
canych jej pozycji ksi????kowych. Z 
tych ostatnich popularno???? zdob??- 
dzie z pewno??ci?? nowa seria "Albu- 
miki solist??w" 


- 


KOPERN??KIANA W TORUNIU 


Du??e zainteresowanie wzbudza 
ekspozycja "Copernicana w zbiorach 
ksi????nicy miejskiej" w toru??skim ra- 
tuszu. Ponad 100 pozycji u??o??onych 
chronologicznie ukazuje okres my- 
??li przedkopernikowskiej, reprezen- 

owanej m. in. przez dzie??a Arystote- 
lesa i Ptolemeusza, a dalej prace sa- 
mego Kopernika oraz ich odbicie w 
nauce ??wiatowej. 
Cz?????? dotycz??c?? czas??w polskiego 
astronoma otwiera ma??a kartka - 
zak??adka ksi????ki z biblioteki Koper- 
nika. na kt??rej widnieje sentencja 
wypisana - jak twierdzi cz?????? ba- 
daczy - przez niego samego. R??ko- 
pis ten odnaleziony zosta?? w ub. stu- 
leciu w Upp!';ali w Szwecji. Obok 
umieszczono trzy pierwsze wydania 
,,0 obrotach", z kt??rych pierwsze u- 


W TORU??SKIM ARSENALE 


Torunski Arsena?? cieszy si?? obec- 
nie staw?? jednego znajciekawszych 
muze??w etnograficznych w PoLsce, 
Cenna ta plac??wka, w ostatnich ta- 
rach powaznie rozbudowana, posia- 
da rzadkie, w wielu wypadkach u. 
nikalne, :zbiory z zakresu rolnictwa, 
transportu, hodowli, tkactwa, ko- 
walstwa, garncarstwa i rybo????wstwa 
od czas??w najdawniejszych do wsp??l- 
czesnych. .. 
Specjalno??ci?? muzeum - w zakre- 
sie kul.tury mfltertalnej .tu8i' '..... 1e
' 
rybo??6wstwo. Zl)wry ?? tej diiad
inu 
s?? nt1.jtJogatue w 'Polsce i ;ed ne p r 
najciekawszych w Europie. Sk??adaj?? 
si?? z r????nego rodzaju ??rodkow trans- 
portu - cz????en dlubanych. wydoby- 
tych po wieka
h z dna kaszubskich 
jezior, z pi??knego zestawu r6??nego 
rodzaju starych sieci, wi??cierzy itp. 
Osobliwo??ci?? tych zbior??w jest po- 
nad p??l tysi??ca tzw. o??ci rybackich 
- uznawanych za narz??dzia klusow- 
nicze. Kute w ielazie i przymocowa- 
ne do bardzo d??ugich ??erdzi, s??u??y- 
ly dawnym Tybakom do klucia ryb, 
kt??re podp??ywaly do cz6lna. zwabio- 
ne p??omieniem smolnej drzazgi, u- 
mocowanej w ??elaznym kaga??cu na 
dziobie cz????na... 


, 


" 


'. 


O."iobny, interesuj??cy dzia?? mu- 
zeum stano'U,i?? zbiory z :::akresu 
sztuki ludowej Kujaw, Pa??uk, Ka- 
szub, Bia??ostocczyzny. WarmiI i Ma- 
zur oraz zabytki zwiqzane z tam.tej- 
SZl/mi obrz??dami i zwyczajami. Nie- 
zal????nie od gromadzenia zbior??w z 
tej dziedziny, toru??scy etnografolCie 
dokonUj?? licznych zapis??w informa- 
cji udzielanych przez starych miesz- 
ka??c??w wsi, znawc??w dawnych ob- 
rz??d??w, zwyczaj6w itd. BaTd:zo cie- 
kaWf/, lest zestaw film6w nnkr??C'Q- 
nycn. przez pracownik??w muzeum, fi 
dotyc??qCych np. dawne'{J() ludOwetJo 
lecznictwa. Na ta
mie filmowej u- 
trwalono m. in. zabiegi lecznicze 
.??tare()o znachora z Kujaw, sklada- 
jqcego ztamane ko??czyny oraz do- 
konuj??cego tzw. przemierzania prze- 
tamanych dzieci i os??b doroslych 
(chodzi gl??wnie o zwichni??cia). Zgro- 
madzono r??wnie?? bogate zestawy 
nagra?? dawnych piosenek kujaw- 
skich i pafuckich oraz kapeZ ludo- 
w ych. 


PTZy m!tzeum zalo??ono skansen, 1.(1 
kt??rym znajduj?? si?? autentyczne sta- 
re zagrody chlopskie z kilku regio- 
n??w. 


'??" 'II'.' 


. '. 


kaza??o si?? w Norymberdze w 1543 r.. 
drugie w Bazylei 1566 r., za?? trzecie 
w Amsterdamie w 1617 r. Posiada- 
n
em tych wyda?? szczyci si?? niewie- 
le plac??wek naukowych w Europie. 
Wystawa pokazuje tak??e, jak my??l 
Kopernika podj??ta zosta??a przez in- 
ny-ch wsp????czesnych mu uczonych. 
M??wi?? o tym m, in. dzie??a Erazma 
Reinholda "Tablice ruch??w cia?? nie- 
bieskich", dzie??a Galileusza napisa- 
ne w formie dialogu, w kt??rym ak- 
ceptuje on teorie Kopernika, oraz 
jedna z pierwszych biografii astro- 
noma wydana w Pary??u w 1654 r. a 
napisana przez Piotra Gassendi. 
Nawr??t zainteresowania Koperni- 
kiem w czasach p????niejszych, mimo 
obowi??zuj??cych zakaz??w. dokumen- 
tuje prezentowana na wystawie pra- 
ca Jana ??niadeckiego ,,0 Koperni- 
ku" wydana w j??zyku polskim w ro- 
ku 1802 i przet??umaczona na nie- 
miecki, w??oski, a nawet perski. 
W??r??d wsp????c??esnych wyda?? ,,0 
.obrotach" znajduj?? si?? przek??ady na 
j??zyk hiszpa??ski i japo??ski. To ostat- 
nie wydanie charakteryzuje si?? bar- 
dzo ma??ym formatem i nak??y do e- 
dytorskich rzadko??ci. 


-
 


. 


. We Wroc??awiu og??oszono KON- 
KURS NA UTWOR DRAMATYCZNY 
o tematyce zwi??zanej z trz
.d"iesto- 
leciem PRL. Warunek uczestnictwa: 
przynale??no???? ao ZI
P. Termin: 15 
pa??dzlernika 1973. Szc:r.eg????y: Wydzia?? 
Kultury Pre'lydium RN m. Wroc??awia, 
R
'nek - Ratu'iZ 24. 
. Interesuj??c?? postaci?? beskid
k?? 
Jest artysta rze??biarz MIECZYS??A W 
HANDEREK z Bielska-Bia??ej. tw??rca 
licznych ??wi??tk??w i "ludk??w". nawi??- 
zuj??cych do legend i opo\Vie
ci g??ral- 
skich. Jego rzeiby s?? wierne pierwo- 
wzorom literackim. Na motywach lu- 
dowej opowie??ci powsta??y rze??by "Zbi>j- 
nik a" i "M??drka"; w oparciu o poe"'j?? 
Emila Zegad??owicza - seria ..Gno- 
m??w". Pierwowzory postaci "Ondrasz- 
ka" znalaz?? Handf'rek w tw??r('zoi<'?? 
Gustawa Morcinka, za?? "Szymona S??up- 
nika" i "Cyryla" - w??r??d starych 
ikon, podczas w??dr??wki po ziemi biesz- 
czadzkiej. W tym roku Handerek wy- 
stawi swe rze??by w Krakowie oraz w 
warszawskiej "Zach??cie". 


.:.,. 


., , 
- . 


...?? t -...... ....... .." 'L
...
 


. " 


o Arystofanesie i teatrze nlelisylia??sliim 


R iedy przYJechalem do Wroc??awia, 
zafrapowa?? mme afisz zapowia- 
dajqcy w TeatT2e Wsp6??czesnym 
"Llzystrat??" Arystofanesa. Polq- 
czenze owej komedii z obco 
..,,-zmiqcym nazwiskiem re??ysera spra- 
wi??o, ze wolne godziny WleC%orne po- 
stanowi??em odda?? do dyspozycji owego 
nie znane'go mi cz??owieka, o czym l1ie 
wspomnia??bym, gdyby pT2edstawienie 
l1ie poruszy??o mnie do tego stopnia. ??p 
% RatLlem Zermeno sp??dzi??em nast??p- 
nfe kilka godzin nocnych, (I rezul- 
tatem sta??a si?? rozmowa, kt6rq pre- 
zentuj?? czytelnikom. Raul Zermeno 
,est Meksykaninem, uko??czy?? w??a??nie 
PWSTIF w ??odzi. 
STANUCH: Dlaczef10 pana zainterp.- 
sowa??a w??a??nie "L??zystTata"? 
ZERMENO: Kof>iety m??czq mnie w 
niesamowity spos6b i jednocze??nie la- 
scynu,q. Ich natura, ich "babsko????", 
ich zachlannol??, zazdTo????,.. Wszystko 
to, co jest wynikiem ich spadku kul- 
tUTowego. Tymczasem LizystTata jest 
kobietq mqdTq, co wcale nie umniejsza 
jej kobiero??cf. Jest ona bardziej ??wia- 
doma swych potrzeb seksualnych i 
w??a??nie dlatego pierwsza buntuje si?? 
pueciw m????czyznom na rzecz pokoju, 
wykorzystujqc atut swej kobieco??cI w 
dZIa??aniu politycznym. Seks jest tu 
przyczyn?? I metodq walki. Stqd te?? 1V 
inscenizacji akcenty uwydatniajqce si- 
???? Se ksu. 
S: Jakie napotka?? pan trudno??ci przy 
Tealizacjz? 
Z: "Lizystrata" jest sztuk?? nie%Wtlk1e 
trudn?? dla in
cpnizatora; wynika to 
mi??dzy mnymi z niejednolitej budo- 
tl.J). Ka??da ze SCen 3f'st jakby odPTwa- 
na, niemal ka??da z nich ma mnu c1ra- 


rakteT. Mo??liwo???? scalenia poszcze- 
g??lnI/ch ep??Zod??w slwBrzajq ch??TY, 
przez samego ATystofanesa traktou:a- 
ne jako lqcznik. Z tego za??o??enia wy- 
nika rozwlqzaniC? fOTmalne ch??T6w Ul 
mojej inscenizacji, kt6Te poch??on????o 
najwi??cej pracy i pomys????w. Chcia??em 
uczyni?? ze zwykle statycznych ch6- 
r??w dynamiczny element pTzedstawie- 
nia. Du??q tTudno??ciq jest r6wnie?? t6, 
??e posta?? Lizystraty nie jest wcale 
komediowa. Jest najwyra??niej g??osem 
Arystofanesa w sprau'ach. kt6re go 
nurtujq. LIzystrata jako posta?? ??qcz1/ 
mn??stwo sytuacji komicznych, nie br:- 
dqc sama komiczna. Nie widz?? zTesztq 
potrzeby robienia z tej postaci ??e??skie- 
go Fernandela. 
S: W tej chwili w teatrze mamy ma- 
lo komedii, czy nie sqdzi pan, ie wy- 
nika to z braku odwagi pIszqcych i 
realizatoT6w? Po pTOStU pr6buJemy 
wszyscy pozowa??, a komedia musi by?? 
?? dosadna ?? finezyjna. O ile ma Imie- 
szy??, rZeCZ jasna. 
Z: Wiadomo, ??e dla Grekow zabawa 
jest 10 komedii najistotniejszq spra- 
w??. Wszystkie ch wyty sq dozwolone, 
a szczeg6lnie te drastyczne - stqd ol- 
brzymie fallusy czy seksy kobiece jako 
elementy scenogTaf??czne. Razem z Wi- 
??niakiem przesiedzieli??my du??o czasu, 
aby znale???? granic?? mi??dzy dos??ow- 
no??ciq a umowno??dq. 
S: Inscenizacja "LizystTaty" jest lmr- 
dzo bogata formalnie. My??l??, ??e przyjq?? 
pan bardzo szcz????liwy punkt widzenia: 
maksymalnie zaintpre!!owu?? tum, co 
c1uPjP sir: na scpnip. 
Z: Tpmu zo
t(flo podporzqdkoll'ane 
II'szY!ltko II' sztuce. R??l/'nip! muzyko. 
Zdeclldol/'all??rny z kompozytorem 


(Wojciech Gluch) zrobi?? muzyk?? w 
stylu free jazz. Wydaje mi stf1, ??e 
dzi??ki temu tekst Arystofanesa staje 
si?? nam bli??szy. R??wnie?? od strony 
choTeograficznej probowali??my jako 
cytatu u??y?? gTeckiego ta??ca ludowego. 
przy muzyce nie majqcej nic wsp??lne- 
go z muzykq gTeckq, Kto?? powledztal, 
??e jest to Arystofanes dziwny, meksy- 
ka??ski... 
S: My??l??, ??e nikt z nas nie jest w 
stanie odej???? od swoich cech naTodo- 
lt'ych... 
Z: Tutaj ta meksyka??sko???? nam si?? 
pTzydala, ale nie wiem, czy dopu??ci??- 
bym jq do g??osu w innym utworze. 
S: To nie jest przemy??lany efekt, to 
jest pod??wiadome. Tak czy inaczej, 
przecie?? panu nie chodzilo o Tekon- 
stTukcj?? tego, co kiedy?? zostalo napisa- 
ne. 
Z: Tak, oczywi??cie. Chcialem wszel- 
kimi drogami ucipc od tego, co pod- 
powiada wyobra??nia, jak te?? wysta- 
wiano t?? sztuk?? za czas6w ATystofane- 
sa. "Lizystrata" jest striadectwem mo- 
jego widzenia... 
S: Publiczno???? si?? bawi, a to jest - 
my??l?? - jaka?? forma oceny przedsta- 
wienia. Nie ma bowiem nic smutniej- 
szego ni?? gTa?? komedi??, z kt??Tcj nikt 
si?? nie ??mieje. 
Z: Troch?? nam to gTozilo, szczeg??l- 
nie z powodu akademickiego, PTude- 
Tyjnego tlumaczema tekstu. 
S: Czy pan tekst "adaptowal", to 
znaczy skTaca??, przeinacza??? 
Z: Nil', nip, nip... ,TpdJlnip skr"??li??em 
ostatniq $;Cpnf. Rp.'1zte uszanowalem, co 
do slm/'a. 
S: CZlJ pan zll';qza?? si?? z Teatrem 
Wspolczesl1yrn na stale?
		

/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_015.djvu

			P-] 
\d 
. 


NI 


/I 


.' . 


, - 


. ... , 


.- - 


. 


RATOWANIE ARCYDZIE??A REMBRANDTA 


W Muzeum im. Puszkina przyst??- 
piono do prac nad ratowaniem p????- 
tna Rembrandta ,.Ahaswer i Ha- 
m
m na uczcie u Estery", 
Obraz, pow.sta??y w 1660 r. prze- 
chod2i?? burzliwe koleje losu; zmie- 
nia?? w??a??cicieli, by?? wystawiany na 
publiczne aukcj{', przewo??ony z 
miasta do miasta i z kraju do kraju. 
Do Rosji dotar?? w r. 1764 jako paby' 
tek Ermita??u. Ju?? w??wczas metrycz- 
ka zawiera??a adnotacj??: "Obraz pi??- 
kny, ale w bardzo z??ym stanie" 
Erzez ponp.d 200 lat konserwato- 
rzy. rosyjscy i zagraniczni. daremnie 


eIrstytut Bada?? Uterackich PAN 
otrzyma?? od dziennikarza ameryka??- 
skiego, Tada Szulca. AUTOGRAFY 
TRZYSASTU WIERSZY JANA LE- 
CJlONIA z cykhl "Marmur i r????a" oraz 
21 iist??w Jana Lechonia, Zofii Rafa??o- 
wej :l\oIalczewskieJ, Ryszarda Ordy??- 
skiego, Juliana Tuwima. Boles.??a
a 
\\'ieniawy-D??ugoszowslciego I KazImIe- 
rza' Wicrzy??sldego z lat 1!J40-195
 do 
Ireny 1\loniki \Viley. z domu Baruch. 
Adresatka, Polka z pochodzenia (zma
- 
??
 zesz??ego roku w czasie pobytu jI: 
??. 
hm, dyplomat?? ameryka??skim. W 
Waro;zawie) w latarh trzydziestych na- 
wj??za??a bliski", kontakty z polskim 
??rodowiskiem literackim. w latach 
wojny za?? uczestniczy??a ": n????sien
u 
pomo{'y tym pisarzom polskJm. kt??rzy 
z!lale??li si?? na kontynencie am",ryka??- 
,kim. 
. W 76 roku ??ycia zmar??a 'radziec. 
ka aktorka A????A TARASOWA. Nale- 
za??a do najbardztej utalentowanych 
uczennic Konstantcgo Stanislawskiego. 
W 1916 r. zwi??za??a si?? z MCHAT-em, 
na kt??rego scenie gra??a wiele r??l. za- 
r??wno z repertuaru rosyjskiego, jak 
?? radzieckiego, Za zaslugi dla rozwoju 
radzieckiej sztuki teatralnej przyznano 
jej tytu??. BohaterkJ Pr??c:y _ SocJali- 
stycznej i Ludowej Artystki ZSRR. Ta- 
rasuwa byla odtw??rczyni?? g????wny(!l1 
r??l w sztukach Ostrowskiego, .Czecho-. 
wa, GGrkiego. BuJhakowa. Trenlewa. 
Do .najbardzif'j pami??tnych jej kreacji 
nalezy Anna Karenica. 


. ';" lwowskim UJ{RAI
SKIM TEA- 
TRZE DRAMA TYC7:N'YM \M. l\??ARIl 
ZANKOWIECKIEJ ??;dby??'
"
??4; -preml';.:" 
ra 'szt.u-1c??'\,Kg????itia' i. ogr"'b. 


< 



 .N. 



 
..... 


..... . 
.. .....'??. 


z: Nie: Zrobi??em "Lizystrat??'" na 
zam??wienie teatru, ale nic wi??cej, Nie 
wiem, czy teatr jest zainteresowanu 
da
sz?? 1csp??lprac?? ze mn??. 
z: .?? filmy? Przec:e?? pan jest fil- 
mowcem. 
z: RD.hilem fIlmy dla telew??2:ji, a te- 
raz oddalem prQ:Jekt scenariusza. na- 
p'sany u'sp??lnie. B
dzie to tak??e o ko- I 
b:etl1ch, nIn inaczej nif w "Lizystra- 
cielI> 


s: A :Jak wyglqda teatr w Meksyku? 
Z: W' Meksyku tradycja teatralna 
, 
jest minimalna; zapotrzebowanie na 
teatr - jak I wsz??dzie - minimalne,:" 
naklady finansowe pa??stwa minimahu' 
- wi??c i teatr ,est minimalny. 
S: To s?? zabawne paradoksy, ale ja'< 
napra tI'd?? ta m wyglqda? 


usHowaU powstrzyma?? nieub??agany 
proces niszczenia p????tna, Obecnie 
widoczne s?? na nim liczne wybrzu- 
5zenia warstwy na??o??onej farby o- 
raz podk??adu pod ni??, wyst??puj??ce 
jako g??ste. g????bokie p??kni??cia. Gro- 
zi to zupe??nym odpadni??ciem farby 
i - ??mierci?? dzie??a. 
O tym jak b??dzie przebiega??a pra- 
ca nad ocaleniem obrazu zdecyduje 
powo??any przez Ministerstwo Kultu- 
ry komitet, w kt??rego sk??.ad weszli 
czo??owi konserwatorzy i historycy 
. sztuki oraz pracownicy ,muze??w. 
Wkr??tce przed??o???? oni swe propozy- 


Zf1GRI??N 


(C Z f??/I?? 


. 


cj.e, z kt6rych wybrana b??dzie ta. 
kt??r?? uzna si?? za najlepsz??. Kiero- 
wnikiem "grupy operacy jnej" jest 
Stiepan Czurakow. uczestnik akcji 
ratowania arcydzie?? Galerii Drezde??- 
skiej. Ju?? w latach trzydziestych u- 
si??owa?? on ocali?? obraz Rembrandta. 
stosuj??c w??asn??.. oryginaln?? metod?? 
konserwacji: wprowadza?? pod wy- 
brzuszenia farby strzykawk?? spe- 
cjalny klej. przebijaj??c splot p????tna, 
na kt??rym malowany jest' obraz. O- 
peracja ta jednak. cho?? przed??u??y??a 
??ycie obrazu, nie wystarczy??a na d??u- 
??ej ni?? 40 lat. 


KRADZIE??E W KO??CIO??ACH 


N ie ustaj?? kradzie??e dziel sztuki 
we tdoskich ko??cio??ach. Niedawno 
opini?? publiczn?? tego kraju wzbu- 
rzyla ??miala kradzie?? malowidla 
??ciennego, zdobiqcego oltaTz w ko- 
??ciete w miejscowo??ci Rovetta ko??o 
Bergamc, wspanialego zabytku kt??- 
rego tw??rc?? jest Giovanni Ti'epoto, 
Wed??up danych policji w??oskiej
 ko- 

cioly znajdujq si?? wci???? na pierw- 
szym miejscu w statystyce kradzie??y 
thie?? sztuki. 

 zwi
zku z niebezpiecze??stwem, ja- 
kle groz" tym zabytkom, ksi????a wloscy 
otrzymali ostatnie. ju?? czwarte. z ko- 
lei wezwanie do zachowania szcze- 
p??lnej czujno??ci oraz polecenie do- 
k
nania "w pilnym trybie" rejestra- 
C3
 wszystkich cennych pod wzgt??- 
dem artystycznym dziel sztuki znaj- 
duj??cych si?? w ko??ciolach. p'drajial- 
nych i przeslania odpowiednich ze- 
stawie?? do kurii biskupich, 
W prowincji w??'neckiej gdzie 
szczep??lnie cz??sto zdarzaly ;i?? kra- 
dzie??e, wezwano ksi????y do stosowa- 


nia ??rodk??w bezpiecze??stwa. Do pa- 
rafii nadszed?? kategoryczny nakaz 
umieszczenia w bezpiecznym miejscu 
najcenniejszych dziel. Jak pisze pra- 
sa, wielu proboszcz??w. nie jest abso- 
tutnie w stanie wykona?? owych po- 
lece??. Nie dysponuj?? bowiem dosta- 
teczn?? wiedz??, by nale??ycie oceni?? 
zabytkow?? czy artystyczn?? warto
?? 
nieraz bezcen'1!:ych wprost obraz??w, 
rze??b, fresk??w. oltarzy. kt??re dta 
nich stanowily dotychczas i stanowi?? 
jedynie przedmioty kultu religijnepo 
Z drugiej strony - parafie nie maj?? 
materialnych mo??liwo??ci zabezpie- 
czenia dziel sztuki, instalowania w 
ko??ciolach urzqdze?? alarmowych itp. 
W tych warunkach. .na stra??y wspa- 
nia??ych dziel Tycjana, Veronese'a, 
BeUi71ieQo i tmJ.y
h tw??rc??w, stan??ti 
kS??????a-9chotnicY. W Wenecji, pdzie 
ko??cio??y zdobi najwi??cej we Wloszech 
dzieZ sztuki, ich bezpiecze??stwa 
strzeg?? - obok tudzi - w ni('kt??- 
Tych przypadkach specjalnie treso- 
wane psy. 


RAJ HISZPAN??W 


....Wla??cici??le{ .kin.\.w
 fra.T.1tc:us
im 
n.??,l????Cl
 Perpig.l'QR powinni, Wli:1\ie$??. 
pomnik...h??szpG??smej cenzur;ae rji-l.mo-r, 
we;" - stwierdza htszpa??ski dzien- 
nik "Pueblo", organ zwi??zk??w zawo- 
wych, W marcu 100, tys. Hiszpan??w 
uda??o si?? do Perpignan, by zobaczy?? 
tam .,Ostatnie tanpo tI' Pary??u" i 
szerlill{} innych film??w. W??a??ciciele 
kin w tym mie??cie wpadli bowiem 
na pomys??, by organizowa?? "mi??dzy- 
narodowe festiwale film??w i eseist]/- 
ki", W czasie trwania tych "fes"ti- 
wali" hojnie racz?? Hiszpan??w fil- 
mami. kt??re po tamtej stronie Pire- 
nej??w s?? zakazane. Nale???? do ntch 
- poza ..o.
tatnim tangiem'.' - "Dy- 
ktator" Chaplina. "Mechaniczna 1'0- 
maTa??cza" Kuhricka, "Dyskretny 
czar bur??uazji" Bunuela, ..Don Juan 


". 



. , 


.> . 



. 



 Z: Przewap?? ma teatt" komercYJny. 
Rob' si?? 
,fc.jne" przedst4'Wien??a atbo 
luksusowe, pod k??tem kasy. No i s?? 
mlod2i ludzie, kt??rych pasja. po??qcz o - 
na z zupe??nym brakiem BTodk??w jl- 
nansowych, zmusza do rozwi??zywania 
pewnych kwestii w spos??b ciekawy. 
Nie s??dz?? jednak, ??e jest to zjawisko 
meksyk(1??skie. Tak jest na ca??ym 
??wieC;ie. R6wnie?? w Polsce to samo 
spotka??em w teatrach studenckich: ten 
sam zapal ?? wspaniale rozwi??zaniu 
jormalne mimo braku ??rodk??w tinan- 
sowych. 
S:. W publicystyce cz??sto pojawia Sl?? 
okre??lenie: ,,,kryzys teatru'.. M??wi?? 
p
n, ??
 u nas, jak i w Meksyku J nie- 
Wlelu jest ch??tnych do oglqd.ania tea- 
tru. Co pan o tym sqdzi? Czy jest to 
kryzys talent??w. czy te?? zupelnie inny 
problem? 
Z: Moim zdaniem, nie ma kryzysu 
ani teatru ani talent6w. A je??li ju?? 
moWa o kryzysie. to dotyczy on raczej 
sposobu przekazu teatralnego. Nie mo- 
??na dzisiejszemu 
idzowi serwowa?? 
przedstawienia Jak przed pi????dziesi??- 
ciu laty. Dzisiaj widz jese nasycony te- 
lewizj??, filmem, przekazem masowym 
r????nego rodzaju i od teatru oczekiwa??- 
by racze; jakiej?? specyficznej formy 
tego gatunku sztuki. Na przyklad daje 
si?? zauwa??y??, ??e do teatru wraca u- 
mowno???? ?? widowiskowo???? (Brook). I to 
jest forma, kt??rq widz mO??e przyjq??, 
nie da jej bowiem ani telewizja ani 
fIlm. Natomiast pod wzgl??dem tre??cio- 
wym teatr pozostaje, jaki byl, Innym 
czynnikiem powodujqcym kryzys tee.- 
tru s?? przedstawienia dla m??od2idy 
szkolnej, r????ne lektury czy okoliczno- 
??ciowe sztuki, kt??re s?? na og6?? ma??o 
I1.trakcyjnic zrobione, bo niby dydak- 
tyczne. 
S: A jak panu pracowa??o si?? z pol- 
skimI aktoramI? Jak pan znalaz?? z 
nimi porozumienie? 


lir: Vad

G. Ob@. 4Y4h til-mQW 
PQ..,. 
kJuirwQ.1J.., s??' imw 
,VJwnie ??miat??; 
a;.e Q> .mni??'jau,C''4Val1tok:i, ctlft
St.lIC;??t"(. 
nej" 
 pisze ..Pueblo". 
Kina 'W Perpipnan otwierane sq o 
9 rano, Przybyli na weekend Hisz- 
panie og14daj?? dziennie ??rednio 4 
filmy. Impre?a cieszy si?? takim po- 
wodzeniem, ??e CR:?????? projekcji prze- 
niesiono do okaticznych miejscowo??- 
ci, .gdyi kina w Perpignan nie mie- 
??ci??y widz??w. 
Pismo zauwa??a. ??e Hiszpanie, przy- 
bywaj??cy na seanse filmowe. to 
przewa??nie mal??e??stwa w ??rednim 
wieku. Hiszpanki krytycznie ocenay 
Brigitte Bardot w "Don Juanie 73". 
u wa??aj??r, j.e to .,ju?? nie te lata, by 
si?? tak obna??at: za du??o sade??ka, 
wyra??ne pory i blizny". 


. 


. 
... 


, ?? 
., 


, 
 


z: . Na poczqtku mialem duto k??opo- 
t??w \z powodu 'mego braku do??wiad- 
czenia; potem - by?? mo??e - by??em 
metaktowny wobec nich i om pa- 
trzyli na mnie jak na jaceta, kt??ry 
jest na??adowany zwariowanymi pomy- 
s??ami. Ale to by?? kr??tki okres i zacz??- 
li??my de porozumiewa??, Mimo to tv 
przedstawieniu, kt??re pan oglqdal, mo- 
??na jeszcze zauwl1ty??. ??e w pewnych 
momentach si?? mijamy. Nie winz?? za 
to aktor??w. ale siebie, bo prawdopo- 
dobnie ??le do nich podchodzi??em. Jest 
kilka os??b.. z kt??rymi niemal od po- 
cz??tku pracowalo mi si?? znakomic??e. 
Np. pant Maja Zbyszewska, przodow- 
nica ch??ru. Ona rozumia??a mnie ca??ko- 
wicie. Tak samo pani Gena Wydrych 
odtwarzaj??ca Lizystrat?? bardzo staTal'L 
si?? spotka?? z moimi intencjami i w 
pewnym stopniu si?? to uda lo, Ale prze- 
cie?? zaczyna??em prac?? z nimi w rle- 
mno. Zesp???? nie znal mnie ani ja ze- 
spolu. Czasem rzuca??em jak??el has??o. 
kt6re dla mnie bylo oCzywiste. a dla 
zespolu nie2upe??me. Czasem by??o te?? 
o:
wrotn??e. Bo to sq sprawy j??zyka, 

posobu my??lenia. tradycji. Gdybym w 
tym tel1trz
 robi?? druQq sztuk??, by??oby 
"n?? niepomiernie ??atwiej. Aktorzy Ze'! 
Wsp??lczesnego zachowali si?? fajnie. 
Przynajmniej wi??kszo????. Pewien ak- 
tor, kt??ry odchodzi?? ze sztuki na wsp??l- 
nq, j
go I mOJq, pro??b??, podobno - 
chyba s??usznie - powiedzial.' "Jestem 
zawodowcem i nie lubi?? si?? bawi?? z 
a
torami", Ja naprawd?? czuj?? sif 
amatorem i chcialbym nim pozosta?? do 
ko??ca. Nie wiem, co to jest ..zawodow- 
stwo" w sztuce i nigdy nie chcia??bym 
popa???? w .rawodowstwo... 
S: Mo??e zawodowstwo to rutyna? 
Z: PTZynajmnlej ja tak to rozumiem. 


RozmaWIa?? 


STANIS??AW STANUCH 


. ,. 


. fi .... 


,.".."", ,..,. 


.I...
I.
 


I I" ...... 


W ROCZN
C?? ??MIERCI KAWABATY 


W pierwszq rocznic?? zgonu wybit- 
nego pisana japo??skiego, tauret;lta ti- 
terackiej Nagrody Nobla w 1968 T.. 
Ytlsunuri Kawabaty, kt??ry pope??ni?? 
samob??jstwo w kwietniu. J972 r., rO- 
dzina jego i prono przyjaci???? pDsta- 
nowm za??o??y?? fundacj?? pod nazwq 
"Towarzystwo ku pami??ci Yas-unari. 
Kawabaty". G????wnym cetcm tej 
fundacji ma by?? ustanowienie "N a- 
prody Literackiej im. ??asunari Ka- 
wabaty" oraz zalo??enie "Domu-mu- 
zeum im. Yasunari Kawabaty". 
VI sk
ad TtJwarzystwa, kt??remu 
przewodzi wybitny literat Yasushi 
Inoue, wchod2.i dw??ch stalych dy- 
rektor??w (pisarz Makoto R030- i 
Kaori Kawabata. adoptowany syn 
zmar??ego i jepo spadkobierca), troje 
dyrektor??w (wdowa Hideko KawQ- 
bata, byZy premier Eisaku Sato i 
krytyk literacki Susumu Odagiri), 
oraz 23 cz??onk??w .Mrz??du. a w??r??d 
nich cudzoziemcy. 
"Nagroda Literacka im. Yasunarf 
Kawabaty" w wysoko

i oko??o mi- 
liona jen??w (268 jen??w r??wna si
 
jednemu dolarowi) b??dzie przY_2.11.Q,- 
wana rokrocznie autorowi wybitne- 
po dziela titerackiepo, za?? ..Dom-mu- 
zeum" zostanie urz??dzony w siedzi- 
bie Kawczbaty w miejscowo??ci Ka- 
makura. gdzie pierwszy i jedyny w 
Japonii laureat Nagrody Nobla w 
dziedzinie literatury zamieszkiwal 


t 


?? 


,- 


e 


a 


TEATR TUREC-::U w PARy:2;U 


W Pary??u dzia??a turecki zesp???? tea
 
tralny , z??o??ony z uchodzc6w politycz.- 
nych. Zesp???? paryski, 
osz??cy nazw?? 
Teatru Wolno??ci. czerpie z wielowie- 
kowej tradycji Wschodu. gdzie teatr 
ludowy by?? wysoko rozwini??ty. Teatr 
pokazuje zar??wno pantomim?? jak te?? 
sceny z poemat6w Nazima Hikmeta. 
inscenizacje ludowych bajek. sceny re- 
wiowe. piosenki, siQga,j??c po wszelkie 
dost??pne gatunki sceniczne Do wido- 
wisk wprowadza si?? qasern marionet- 
ki lub maski - dla w7mocnienia f'fek- 
tu i celerp f)r'I'f{)
ania J s:c do kuJtury 
l 
. , . -??. 
 t
 ,..,. .(', ?? 
udowe]. . 
 
Do zrozumi 'nia wIdowiska nie jest 
potrzebna znajomo???? j
zyka tureckiego: 
m??wi rueh, barwa, melodia, ekspresja . 
aktor6w. Pierwsze widowisko turec- 
kie. po.ka7ane w Pary??u, nosi tytu?? 
..Legende a venir". 


DWOCH OTELI.OW W LONDYNIE 


Na scenach dw6ch teatr6w londy??- 
skich grany jest szekspirowski "Otel- 
lo" - w odmiennych inscenizacjach 
Jedna prezentuje widzom klasycznego 
"Otella". druga, w adaptacji re??ysera 
Ch
rlesa Marovitza. odbiega ca??kowi- 
cie od tradycji. W samym tytule re??y- 
ser doda?? do imienia bohatera rodlaj- 
nik ..an". tak wiQc "An Othello" ozna- 
cza nieokre??lonego Otella", "jednego z 
Otell??w". 
Adaptacja Marovitza eksponuje 
problem rasizmu, walk?? Murzyn6w o 
r??wnouprawnienie. Marovitz daje wy- 
ra??nie do zrozumienia, ??e Wenecja - 
to zakamuflowane Stany Zjednoczone. 
Jagona czyni r??wnie?? czarnosk??rym i 
::;twarza konflikt mi??dzy nim i Otellem: 
pierwszy znalaz?? swoje miejsce w ??r()- 


od 1946 r. a?? do zponu. i pdzie po- 
wsta??y takie jego dzie??a. jak "Y anta 
no oto" (Od??}??osy p??r), ..Senbazu
'u." 
(Tysi??c ??urawi) i ..Kyoto". 
Spadek po tragicznie zmar??ym, 
znajduj??cy si?? w dyspozycji Towa- 
r2.ys,twa. wynosi okclo 34 mitiony je- 
n??w, na kt??re sklada si?? ca??
?? pie- 
ni????na Nagrody Nobla (okolo 24 mi- 
lion1,:) oraz honoraria autorskie za 
dziela prze??o??one na r????ne jqzyld 
(okolo 10 mln jen??w). Postanot.dono. 
??e jedna tTzecia. honorari??w, kt??re 
b??d?? w przysz
'J??ci inkasowane, ma 
zasila?? fundusz -administracyjny To- 
warzystwa. 
Rodzina zmar??ego przekaza??a To- 
warz:J stwu wi??ksz?? cz?????? siedziby z 
przy!ep!o??ciami (oko??o 1700 metr??w 
kwadratowych) a tak??e wiele obra- 
z??w i zabytk??w uznanych urz??dowo 
za "pozycje kulturatne o doniodym 
znaczeniu". 
N a marpinesie powstania tej za- 
krojonej na szerok?? skal?? fundacji 
. nale??y 
aznac2Y??, ??e ju?? w Tokio. w 
Muzeum Nowoczesnej Literatury Ja- 
po??skiej. jedn?? z wi??kszych sal na- 
zwano imieniem, Kawabaty i zgro- 
madzono w niej. lic??1te pami??tki po 
zmarlym. jak przybory do pisar-ia. 
kimono. r??kopisy utwor??w "N emu- 
Teru Bijo" (Spiqca pi??kno????). "Tan- 
popo" (Mlecz) i egzemplarze ksia??ek 
prze??o??onych na obce j??zyki. (m.b) 


dowisku bia??ych, gdzie dobrze mu si?? 
powodzi, nie pragnie wi??c ??adnych 
zmian Jago natomiast - to zwolennik 
bezkompromisowej walki, w kt??rego 
usta rc??yser i inscenizator wk??ada wie- 
le z fi1ipik ameryka??skich "Czarnych 
Panter". Jago nienawidzi Otella za 
ma????e??stwo z bia????, zdrad?? swojej ra- 
sy. s??u??b?? u wr:og??w, i cieszy si?? z 1a- 
b6jstwa Desdemony. uwa??aj??c je za 
fakt o wydzwi??ku politycznym. 
Krytycy londy??scy przyznaj??. ??e IvIa- 
rovitz zrealizowa?? swoj?? adaptacj?? z 
nu???? kultur??. 


..??AZNIA" PO NEAPOLITA??'SKU 


Na scenach w??oskich teatr??w cz??sto 
grywane s?? s7tuki Majakowskiego. 
Obec
i"'. 
edlola.??

,i ,
"piccolo Teatr
" 
wYb\a

 Vt


1:.ter!li"11 
u!fo". OstatnIO 
rzymski Teatl. Wielki da?? interesuj??ce 
przedstawienie ..??a??m" Re??yser (Carlo 
Zeechi). .dokona?? adaptacji. pr7enosz??c 
akcj?? sztuki do Neapolu. Ka??da ods??o- 
na jest komentowana w spos??b lekki, 
pozornie ??artobliwy przez konfpran- 
sjera - clowna. D7i??ki temu zabiego- 
wi. sztuka sta??a si?? dla w??oskiego wi- 
dza zrozumialsza, zachowuj??c jedno- 
cze??nie wszystko to, co najce.nniejsze u 
l\ifajakowskiego. 


U l\fOI.IERA 


Przy ul. de Torigny w Pary??u znaj- 
duje si?? 7abytkowy budynek. zwany 
niegdy?? ..Dworem Marais". Tu w r. 
1642 debiutowa?? na scenie teatrzyku. w 
zespole w??drownych aktor??w. 20-letni 
.Jean-Baptiste Poquelin, czyli Moher, 
Tu poznaJ ..urocz?? komediantk??". swo- 
j?? przys7???? ??on??. Armand?? Bejart. 
Z inicjatywy Sylvii Monfort. budy- 
nek odnowiono. S Ivlonfort zaprosi??a na 
otwarcie nowego t"atrzyku zesp???? mu- 
rzy??ski 7 ;Hariemu. obpcnie za?? wy- 
st??puje tn zesp6?? "Red Buddha" z Ja- 
ponii. 


m 


y k 


a 


u 


z 


w X Mi??dzynarodowym FESTIW A- 
LU SZTUKI W RO'YAN (Francja), kt6- 
ry odby?? si?? w dniach 14-20 kwietnia 
br.. wzi
??o udzia?? dwoje polskich arty- 
st??w: El??bieta Chojnacka (klawesyn) i 
Andrzej Markowski. W programie 
w??r??d wielu awangardowyth utwor??w 
(m. in. Henri Pousseura. Aldo CIerne n- 
Hego. Jean Barraqu
, Mortona Feld- 
mana) znalaz??y si?? utwory kompozyto- 
r??w polskich: Bairda. Joanny Bruzdo- 
wicz, Dobrowolskiego, Lutos??awskiego 
i Pendereckiego. 
. 
Du??ym zainteresowaniem cieszy?? si?? 
w Genewie FESTIWAL :MUZYKI BA- 
ROKOWEJ (29 marca - 9 kwietnia). 
prawdziwa uczta dla mi??o??nik??w mu- 
zyki Jana Sebastiana Bacha, kt??ra wy- 
pe??nia??a wi
kszo???? koncert??w (z wy- 
j??tkiem wiecz!)tu po??wi??oonego muzy- 
ce francuskiej) Festiwal mia?? na celu 
pokazanie ma??o lub prawie nieznanej 
muzyki barokowej (tej, kt??ra jest wy- 
konywalna tylko na starych instru- 
mentach). a tak??e prezentacj?? znanych 
i grywanych utwor??w tego okresu. ale 
tym razem w opraWH
 aqtentycznej - 
wykonanych na instrumentach epoki 
baroku. Wybitni arly?? i gralI utwory 
Dacha. Haendla. Scarlattiego, Couperi- 


- 


na, R
meau, Maraisa i Lec1aira na ta- 
kich im,trumentach. jak viola da gam- 
ba. flet a bec, flet traversiere (flauto 
traverso). ob??j barokowy i klaw("syn. 
Dzi??ki inicjatywie Jordi SavalIa, pro- 
fesora konserwatorium w Zurychu, 
zorganizowano przed koncertem fina??o- 
wym kr6tkie wprowadzenie do sztuki 
baroku. 
. 
Prawykonanie ??wiatowe "REQUIE1\I" 
FRANI{A MARTINA. 83-letmego wy- 
bitnego kompozytora szwajcarskiego, 
odbqdzie si?? podczas inauguracji mi??- 
dz;ynarodowego fesU walu w Lozannie 
(4 maja - 3 lipca br.). Wykonanie u- 
tworu odb??dzie si?? w katedr
e: dyry- 
gowa?? b??dzie sam kompozytor. W??r??d 
innych koncert??w warto odnotowa
 
wYkonanie Mszy Haendla. recitale Ar- 
tura Rubinsteina { Natana MiIsteina. 
wyst??py Tria Stern-Rose-Istomin oraz 
ko_ncerty Orkie..try Narodowej ORTF 
pod dyrekcj?? Martinona. Dutoit i 
Lpimdorfa. Wyst??pi r??wnie?? Opera z 
Belgradu, przedstawiaj??c m in. "Bory- 
sa Godunow
': Musorgskiego. _ ..Mi??o??l
 
do trzech pomar!'lncz" Prokofiewa, 
..Eugeniusza Oniegina" Czajkowskiego. 
Ponadto szereg spektakli baletowych. 


... 


.. 


Z
C??E 
l'Ir 1109 


LITERACKIE 
Str. 15
		

/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_016.djvu

			str??acy za??oiyli na prze??omie XVIJI ?? 
XIX wiek u miasto Podg??rze, kt??re 
mia??o by?? konkurencj?? dla Krakowa, 
a pozosta??o Kopciuszkiem wobec ,rodu 
na prawostronnym brzegu. Tym nie- 
mniej, jak wla??nie udowadnia autor. 
tak??e ..lewy brzeg wi??lany ma sw?? bo
 
gat?? i intert'suj??c?? przesz??o????". I rze. 
czy wi??cie: bo w??a??nie na lewym brze- 

u le??y Krak??w. I to d??u??ej ni??: od 
XVIII wieku. (Nades??a?? Jan Rypalskl 
z Krakowa,) 


materac jednego z p7zyjaci6l lekar- 
ki. W tym filmie bez r6l nie??le prze- 
cie?? spisuj?? si?? aktorzy: Machulskl 
i G6ralczyk. Rol?? lekarki gra Alek- 
sandra Zawieruszanka; zwa??ywszy 
ilo???? sytuacji, by??aby to rola, gdyby 
re??yser przemy
la?? jaki taki pIaT! 
konstrukcyjny. Przes??ania te?? nie ma 
Chyba ??e za tez?? przyjmiemy prze- 
konanie tw??rc??w, i?? najwi??kszym 
nieszcz??tciem wsp????czesnej kobiety 
jest jej wzi??cie u m????czyzn. M ????czy- 
??ni to oportuni??ci, gamonie, a 'naj- 
cz??
ciej wstr??tne, oble
ne gady. Gdy- 
by??my jednak ze spraw ludzkich u- 
mieli si?? wy????czy??, znale??Uby
my w 
tej ..T??czy" zmys??ow?? wprost satys- 
fakcj?? obcowania ze ??wiatem za po- 
??rednictwem fotoprafii. Zacz????em fe- 
lieton od fotografii i oto mia??bym 
ju?? ram??, ??eby nie powiedzie?? kom- 
pozycj?? ca??o
ci. Dobrze, ale przecie?? 
poza fotoprafi??, zwierciad??em otocze- 
nia naszego, jest jeszcze po dawne- 
mu malar6two, prafika, rze??ba. Za- 
praszam wi??c do Pawilonu na dlu??ej 
tym razem. C???? tu ciekawego? O, 
wiele dZIel, kszta??t??w wiele, kolo- 
r6w I tak??e przedmiot6w codzienne- 
go u??ytku.. Zjechali bowiem arty??ci 
zakopia??scy i utworami swoimi za- 
j??li ca??y, niemcly, cho??, jak wiado- 
mo, nieco ponury gmach. Serdeczny 
wernisa?? odbyl si?? przy udziale mi- 
strz6w i kibic6w krakowskich, a za- 
razem przy wt6rze g6ralskiej kapeli 
Wysluchalem muzyk6w, wys??ucha- 
lem przem??wie??, wymienilem ??yczli- 
we zdania z dawno lub niedawno po- 
znanymi lud??mi, a potem, gdy ju?? 
nieco przerzedzi??o si?? w salach, cho- 
dzi??em i szukalem obraz??w, kt6re by 
mi wlasn?? przypomnialy m??odo
??. 
Komu bo sztuka zakopia??ska nie po- 
mog??a w artystycznym dojrzewaniu! 
Owszem, i tych sprzed lat dzie?? spo- 
ro na wystawie, s?? akwarele Rafala 
Malczewskiepo i p01trety Witkacego, 
jest "Ko
ci6?? w D??bnie" Stanis??awa 
Kamockiego. 
W 
r6d artyst6w wsp6??cze??nie two- 
rz??cych na d??ugo przyku?? moj?? u- 
wag?? Zenon Pokrywczy??ski swoim 
..Przedpo??udniem" i Mieczys??aw Szo- 
pi??ski pejza??ami g??rskimi, no i oczy- 
witcie Arkadiusz Waloch. Wylicza?? 
dalej nie mog??, wype??ni??a si?? bo- 
Wiem miara felietonu. wi??c tylko do 
p??jtcia na wystaw?? zach??cam, re- 
cenzj?? za
 fachow?? zT!ajdziecie na 
innym mie3scu. 
STEFAN OTWINOWSKI 


5T??fAN 
OTWJ NOVJ5KI 


Mf.DICE, CURA TE IPSUM... Artur 
Sandauer w wywiadzie udzielonym 
"Kulturze" (nr 15) sierdzi??cie pomstu- 
je na tych autor??w. kt??rzy u??ywaj?? 
s????w obcego pochodzenia. Sporo w tym 
ra('ji. ale dlaczego zawzi??ty nasz pury. 
sta m??wi o "inwazji" s????w, jakie "du- 
bluj??" istniej??ce ju?? s??owa rodzime, 
oraz o "inwencji werbalnej" naszego 
j??zyka? O1acze
o nie u??y?? doskonale 
znanych odpowiednik??w rodzim}'ch? 
(m) 


. 
KTO MA SI?? WSTYDZlC? oto fo.. 
tografia grupki kobiet, kt??re nios?? 
transparent z napisem po niemiecku: 
"Wstydzimy si?? za was". Fotograflia 
ta ukaza??a si?? w "Kobiecie I Zydu" 
z 1 kwietnia z adnotacj??, ??e chodzi o 
mieszkanki ksi??stwa Lichtenstein pro- 
testuj??ce przeciw nieprzyznaniu im 
praw wyborczych, oraz w "Szpilkach" 


CZJj ameryka??ski za europejskim. 
Wszystko wi??c, co si?? dzieje przed 
oczami widz6w, dzie3e si?? w i n n o- 
?? c i, a tak??e w odautorskim. Sku- 
szanki, cudzys??owie. Ten w??a

ie cu- 
dzys????w zaprowadzi?? my
l moj?? w 
nie bardzo zreszt?? odlepi?? przeszlo
?? 
i skojarzy?? z pr??b?? scenicznej epiki, 
ktor?? w roku 1939 zastosowa?? Schil- 
ler, wystawiajqc "Nasze miasto" 
Wildera. A kiedy ju?? w pami??ci mo- 
jej osiadl na jaki
 czas Wilder, si??- 
pn??lem po nasz?? wielk?? encyklope- 
di?? i przeczyta??em tam nast??puj??ce 
zdanie, charakteryzuj??ce Wilderow- 
ski najpopularniejszy utw??r: "Sztu- 
ka jest obrazem ??ycia typowego mia- 
steczka ameryka??skiego, rozwini??- 
tym w parabol?? o losie cz??owieka" 
Los cz??owieka. Kr??lowi Siudrace, do- 
mniemanemu auto'l"owi "Wasantase- 
ny", te?? chodzi??o o los czlowieka. 
N asyciwszy oczy i wyob1'a??ni?? przed- 
stawieniem pe??nym uroku, oddawszy 
si?? refleksjom, naczytawszy si?? okn- 
zjonalnie, tak, wszystko to zrobiw- 
szy, zapragnq??em dalszych por6wna??. 
Mo??e by jak??
 wsp????czesn??, o tym 
naszym wsp????czesnym losie sztuk?? 
zobaczy??! Szukam, penetruj?? - nic 
z tepo, nie ma takiej sztuki w na- 
szych teatrach. Nu??e wi??c w szpalty 
pazet z kinowym repertuarem. Jest! 
"Z tamtej strony t??czy", Tytu?? myl??- 
cy, ale wed??up kr??tkich obja
nie?? 
dziennika nie o ??adn?? t??cz?? chodzi, 
lecz o nas, o nasz?? zwyk???? epzysten- 
cj?? mi??dzy Gda??skiem a Gdyni??. Po- 
spieszy??em do kina "Wolno
??" - bez 
trudu dosta??em bilet. 
Re??yseruje Andrzej Piotrowski. 
Niewiele czasu potrzeba, by zoriento- 
wa?? si??, ??e re??yse1' nale??y do zwo- 
lennik??w filmu bez scenariusza. Nie 
wierzy w psychologi??. a co do akcji 
- chcia??by j?? zast??pi?? chirurgi??. Je- 
??li widz mial by ma??o ekscytacji w 
zpitalu, asystuj??c przy stole opera- 
cy]nym, mo??na go jeszcze poprowa- 
dzi?? przed ??o??e mi??osne czy zgala 


R rakowski sezon artystyczny w 
pe!ni. Opromna ilo???? wystaw. 
Chodz??, oglqdam pi??kne zd3??- 
cia fotopraficzne, otrzymuj?? w 
podarunku albumy. Oto le??y 
przy mnie na hiurku sugestywny ze- 
staw zdj???? z medalekich p??r. Ks'??ga 
nazywa SI?? "N ad jeziorami Polskich 
Tatr", plon wypraw i kompozycja 
Henryka Hermanowicza. G6ry po- 
przez sztuk?? plastyczn?? zaatakowaly 
moje zmys??y ju?? dzU przed polud- 
niem w Pawilonie przy Plantach, ale 
o tym za chwil??. Przenie
my si?? na 
razie do teatru przV placu 
w. Ducha, 
gdzie zreszt?? w bte????cych przedsta- 
wieniach plastyka wraz z tak zWa- 
n?? plastyk?? ruchu odgrywa du???? ro- 
l??. Przenie??my si??, przyjrzyjmy si?? 
i oddajmy refleksjom. Zach??cam. 
Zach??cam do sztuki, kt??rej ju?? ty- 
tul "Wasantasena" brzmi egzotycz- 
nie i zniewalaj??co. A tymczasem jest 
3eszcze drugi tytu( tego utworu 
"Mriczczhakatika". Tego, zgodzicie 
si??, moi Czytelnicy, by??oby jednak 
za wiele, slusznie Wt??c uczynIl teatr 
poprzestaJ??c na "W asantasenie". 
Tekst przyw??drowal do nas, do Eu- 
,.opy, z Indii, angielskie t??umaczenie 
znane by??o w XIX wieku, z angiel- 
skiego rzecz przelo??ono na j??zyk 
fliemiecki, wtedy utw6r przeczyta?? 
Goethe... Informacje te czerpI?? z pro- 
gramu teatralnego - o dziejach re- 
cepcji europejskiej pisze interesuj??co 
Tadeusz Pobo??niak, autor przek??adu 
polskiego, dokonanego bezpo??rednw 
z j??zyka starohinduskiepo. 
T?? bardzo dawn?? i bardzo subteln?? 
ba
?? opracowa??a dla sceny i szla- 
chetnie wyre??yserowa??a Krystyna 
Skuszanka. Nie pisz?? recenzji, nie 
b??d?? wi??c utworu streszczal, powiem 
tylko o pewnych swoich przy ogl??- 
daniu inscenizacji skojarzeniach. 
Rzecz sceniczna chce pozostawa?? w 
konwencjt specjalnej, w konwencji 
teatru, kt6ry pos??ugiwal si?? inn?/mi 
"sposobami" ani??eli nasz europejsl...i, 


. 
KTO GRUBY. KTO CHUDY. W fe- 
lietonie ..A to ci jama" ("Gazeta Kra- 
kowska" nr 87) Henryk Cyganik pisze 
o ..Stasinku. grubachnym konferansje- 
rze" "Zielonego Balonika". Tymczasem 
Stasinek, to jest Sieros??awskl, by?? w??a- 
??nie szczup??y I niepozorny z wygl??du. 
Autorowi najwyra??niej pomit'sza?? si?? 
Sicros??aw
ki ze Stanis??awskim. (m) 


('??' >fT -:;J: r1
 
.
 t( 
\ \Ch
u?? 
:..", ....:::::.:::.:...:."':.. 
 ... '. .:.i.: 
: <,
:::.>.
:..... ::,:..::.' ..: ... :' . 
- 
. . 
 

 ." .. . . . - 
. '. . . 
:..;.
 .) , .. 
:,:,<
. '.-::::..... : t . .... ... 
: :. :: :, : r : : 
' :
{: ...:'. ...... 
.'..: .: ,.: .. 
.: 
::..'::::.:/!
:.Ji. 
:


. :':":::':'
 0.??:':..:,_:-:"' :..:0"." ,.4._.:" :":. . 
::-::..;. :. 


> 


... 


y 


... -:. :

 ;{;:: 


..... 
..::'.. 
':".. 


-:'"<0. 
..- " 


. 
SPROSNE JAKIES IDEE NURTUJ?? 
Kazimierza Dziewanowskiego, kt??ry pi- 
sze w numerze 15 ..Literatury": .....dla- 
CZ??'go by, zamiast importowa?? robotnl- 
, 
k??w, nIe wyeksportowa?? do kraj??w 
ma??o rozwini??tycb, a maj??cych nad- 
miar r??k do pracy, najbardziej praco- 
ch??onne rodzaje przemys??u - I to wraz 
z polucj???" A mO??e chodzi??o DzIewa- 
nowskiemu o nowy kierunek prze- 
tw??rczo??ci. zwany polucjonlzmem? 
(Nad. T. K. z Warszawy). 
. 
KOMPLEKS NIZSZOSCI. W ksi??zce 
Zofii Drapella .,Mity i legendy mor- 
skie" czytamy na s. 107: "...Mickle- 
wicz w czasie swycb wyk??ad??w li hi- 
storii literatur na paryskiej Sorbo- 
nie..." Okropnie nas gn??bi, ze nie by??o 
to na Sorbonie, lecz tylko w College 
dt' France, Ale c??z poradzi?? na taki na- 
rodowy kompleks ni??szo??ci... (Nad. W??. 
Pr??chnicki z Krakowa). 
. 
POD TYTU??EM "PRZYPOWIESC" 
ukaza?? si?? w tygodniku "Na prze??aj" 
(nr 15) wiersz) k Henryka Radeja. Czy- 
tamy tu: .....Za moimi oczami I pe- 
wna kobiecina ludzi grabi I jest tam 
moja siostra I jestem ja, m??j ojciec 
I wszyscy kt??rych widzia??em I przed 
oczyma - po co by??o by?? pi??knym..... 
"??a??nie to nas trapi: po co? (Nad. B. 
Zak-R????ycka z Ursusa). 
. 
PREZENT ACJE. Tak ot6 przedsta- 
stawiaj?? ..Perspektywy" w numerze 15 
\Heslawa Fuglewicza: ..Po studiach na 
i\SP w Warszawie I Wyzszej Szkole 
Ekonomicznej We ".roc??awiu zadebiu- 
towa?? w 1955 w prasie wroc??awskiej. 
Nast??pnie rozpocz???? wsp????prac?? z pra- 
s?? krajow??". Z perspektywy ..Perspek- 
tyw" Wroc??aw to, wida??, zagranica. 
(Nad. M. S. z Krakowa). 
. 
CHCE SI?? CZY Nm CHCE SI??, 
\VCI??Z PISZE SI??. Oto tytu?? artyku- 
liku A. Waissmanna. og??oszonego w 
"G??osie Szczeci??skim" z 12 kwietnia: 
"W Goleniow??e chce si??..." (Naa. L. 
Piusko ze Szczecina). 
. 
STRZA?? POZA DZIESI??TK??. 
"Tw??rczo??ci Picassa po??wi??cono dzie- 
si??tki ksll\??ek...", donosi z Pary ta Pa- 
we?? Wasielewski W biuletynie "Kultura 
w kraju I na ??wiecie" Polskiej Agencji 
Prasowej z 11 kwietnia. Gdyby tak 
pomno??y?? te dziesi??tki przez Jaki?? ty- 
si??c, to moie nie na??miewaliby??my si?? 
z informacji... (o) 
. 
GDZIE LEZY KRAKOW? Nie wie- 
dz?? tego jeszcze w krakowskim "prze- 
k ." C 
rOJu. zytamy tam bowiem. te Au- 


,.. 


. , 
..... .. 


tako! z l kwietnia, ?? z adnotacJI\ pod 
szata??sko dowcipnym tytu??em "Ma??a 
rzecz a wstyd", ??e chodzi o kobiety - 
NRF protestujl\ce przeciw zafascyno- 
waniu ich m????czyzn pornografil\. Szko- 
da, ale jednak nie wpadli??my na po- 
mys?? umieszczenia tej??e fotografiii w 
naszym numerze z datl\ l kwietnia, I 
z adnotacj??. ze Sl\ to redaktorki "Ko- 
biety I Zycia" oraz "Szpilek" prote- 
stuj??ce, dla niepoznaki w obcym j??- 
zyku, przeciw o
raniczaniu icb tw??r
 
czej inwencj'i. (Nad. J. Korcala z Ka.. 
lisza). 
. 
STARZEJEMY SI??, CZY D??UZEJ 
tYJEMY? Straszenie ludzll widmem 
r????nych okropno??ci. jakie to nas 
wkr??tce czekajl\ w efel
cie zmian de- 
mo
raficznych, stanowi nie najlepsz?? 
kart?? naszej publicystyki w ostatnich 
latach. Szczeg??lnie uparcie powtarza 
si??, tak??e w komunikatach, ??e mamy 
u nas do czynienia z "procesem sta- 
rzenia 

?? ludno??ci". To prawda, okre- 
??lenie jest uzasadnione; ale czemu nie 
nazywa?? tego "przed??u??aniem ??ycia"? 
Czemu stwarza?? wra??enie, te to jakie?? 
okropne nleszcz
??cle, ??e wisi nad na- 
mi grozl\ niebezpiecznych wynaturze??, 
o kt??rej tyle rozprawiaj?? ludzie nie 
bardzo um/jej??cy sobie poradlii z In- 
terpretowaniem statystyk i straszl\cy 
"wy??em ludzi starych"? (e) 
. 
POWlESC. Zatlowiadaj??c s??)Tnn?? szt
- 
k?? Gorkiego "Jegor Bulyczow I Inni" 
w telewizyjn)-m teatrze (TV pr. 1 dn. 
13/IV) spiker o??wiadczy??, ??e b??dzie to 
adaptacja p o w I e ?? c i Gorkiego. Inte- 
resuj??cy ten kamuflai pozostanie chy- 
ba s??odkl\ tajemnic?? teatralnej redak- 
cji naszej niezawodnej TV. (z) 
. 
WIELOW ARSZTATOWCEl\f okaza?? 
si?? Czes??aw Dondzil??o, kt??rego nazwi- 
sko powtarza si?? 7..krotnie w tym 
samym numerze tygodnika "Film". 
Jest to nlewl\tpliwle rekord w histo- 
rII polskiej prasy ostatnich lat. Zain. 
trygowani czytelnicy otrzymali do 
wyboru: felieton t wywiad I dwuko- 
lumnow?? recenzj?? tegot autora. Wszy- 
stko ??wietne. nie przeczymy, tyczy?? 
co najwy??ej pozostaje redakcji "Fil- 
mu" jeszcze ze dw??ch wsp????pracow- 
nik??w. Dla urozmaicenia. (e) 


1"'I'II"IIBII!I
IIII
I!IIIIIIIIIII'I.11'
'
111)
11'11'lilll
I!1111
IIIIIIIII1IJ]IIIIIIIIIIIlIlllllllllIllI??llllllll1IIIIIIIIIIIiilllllllllll 


OLGIERD TERLECKI 


. , 
IC. 


. . 
O nIe 


. , 
IC a 


.. 


da t niepalenia. Mia??o to gl??bokie u- 
zasadnienie w naszym kraju..." 
I ma do d
t p????bokie, a nawet 
jeszcze g????bsze uzasadnienie. Jestem 
pewny, ??e 'I"edakcja "M otyw6w" zna 
powy??sze glosy, a tak??e liczne inne 
w podobnym duchu. C6?? wszelako 
stwierdza w swym wyja??nieniu, ju?? 
cz??Jciowo cytowanym na pocz??tku 
niniejszego felietonu? Ot6?? stwierdza 
na koniec, ??e 
"Tygodnik 4:nych. Wronia 23. 00-fl40 
War's,awa Knnto PKO nr 1-6- 100014 ('pna prenumeraty zagranlc7net test wV7'>7a od kratowej o 40 proc Eg7.emplane brakuj??cE' mo??na naby?? w Przedsi??biorstwie Upowsze<'hnienia Prasy I Ksia??ki ul. Wor
 
cella 6, 31-154 Krak??w. Redakcja nie zwraca nlezam6wlonycb r??kopis??w. - Prasowe Zak??ady Graficzne RSW ..Prasa - Ksi????ka - Ruch", ul. Wielopole 1,31-072 Krak??w. '