/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_003.djvu
JAN MARIA GISGES
Z pisarzami
kraj??w socjalistycznych
po Polsce
R elacj?? o ostatnich pisarskich
obradach rozpoczynam po
powrocie do Warszawy z nie-
. zwykle bogatego we wra??e-
nia objazdu z pisarzami kra-
j??w socjalistycznych po Polsce p????-
nocnej. Z tej podr????y nale??a??oby wy-
ciagn???? wniosek, ??e prawie wy????cz-
ne ci??gi zagranicznych "o??ci do kr??-
lewskiego grodu krakowskie"o, O-
??wi??cimia, Katowic i Zakopanego nie
nale???? do najs??uszniej wybieranych.
Ale o tym za chwil??.
Naradzie, dziesi??tej ju?? z kolei,
prezydi??w Zarz??d??w G????wnych
7wi??zk??w Pisarzy kraj??w socjali-
stycznych ojcowa?? i przewodniczy??
dnia pierwsze"o prezes Jaros??aw
Iw"szkiewicz.
Jak to w Biblii zapisano: "Na po-
cz??tku stworzy?? B??g niE'bo i ziE'mi??.
A ziemia by??a niekszta??tna i pr????na,
i ciemno???? by??a nad przepa??ci??..." -
podobnie i dnia pierwszego narady,
wypowiedzi prezE's??w i wiceprezes??w,
cho?? tE'matem "informacje o pracy
Zwi??zk??w w ostatnim roku" wyty-
czone i ograniczone. nosi??y wszelkie
cephy niE'sp??jno??ci i rozbie/Z:ania.
Dopiero dzie?? nast??pny, to iest 11
kwietnia. i przepisany na ten dzieJ'1
tem:??t: ..Kontakty mi??dzy zwi??zka-
mi i or
anizacjami kraj??w sociali-
stvr'znvch i f\Ost??powvmi or
aniza-
cj;,m i W kr"i:??
h k:??pihJistycznvch"
- okaza?? si?? b"rr:17iE'i dynamiczny
i dyslnlsvjrw. nbfitu;acy w wiele
8 1 :vstlrim jp??li chodzi n wzaipmne
stC'snnki. jak i o mE'tod?? dzia??ania
i oddz;a??vwania zwi??zJr??w. a r??wnie??
T'n
zczpg??lnvch ich wybitnych cz??on-
J?>w n,
svtuarie w ??yciu literackim
i w sam!'; litE'ratur7P w Jrr:??iach
E""")n"t'. obu Amervk: A7ji i Af1'
'kl.
WvdF??ip mi si???', ??E" kongrc.s
wiato-
wvch si?? ;'??koiu przewidziany na
jPsip?? w Moskwip i??k i n";fttda pl'"
S'??rZV trzeciego ??wiata w A??ma Acie
w efpkcie dl!dz?? odpowiedzi mo??e
pr7.vnajmniE"i na niekt??re pytania,
jakiE' stawiali so'1ie pis:??rze w daw-
nym w:??rszawskim Pa??acu Pryma-
sowskim.
Dvskus;a trzeciego dnia - po rp-
feracie ,Jerzego Putramenta "Wsp????-
praca literacka i kulturalna a bez-
piecze??stwo Europy" sta??a si??
istotnym, najciekawszym i naj do-
nin??lejszvm wydarzeniem ca??ej na-
rady. kt??re znajd zip sw??i dalszy ci??g
w planach i poczynaniach zwi??z-
k??w bior??cych udzia?? w tym zebra-
niu.
W czym widzI: wag?? i znaczenie
owPgo, jak je nazwa??em, wydarzenia,
jakie szczeg????owsze problemy oma-
wiano w tym dniu?
Po pierwsze: propozycja Putra-
menta, aby zorganizowa?? konferen-
cj?? pisarzy Europy w sprawie wsp????-
pracy wszystkich post??powych si??
tw??rczych naszego kontynentu spot-
ka??a sie z og??ln?? aprobat??. Ba, na-
wet pad?? projekt. aby w przysz??o??ci
nie tak znowu odleg??ej zwo??a?? kon-
gr p ! pisarzy z ca??ego ??wiata.
Po wt??re: koncepcj?? utworzenia
miedzynarodowej organizacji pisa-
rzy Europy - chocia?? z wieloma nie-
dopowiedzeniami i podtekstami -
przecie?? przyj??to jako punkt do dy-
skusji podczas projektowanego
grudniowego spotkania w Sofii prze-
wodnicz??cych komisji zagranicznych
zwi??zk??w pisarskich uczestnicz??cych
w warszawskim spotkaniu.
Po trzecie: przywr??cenie w skali
og??lnoeuropejskie' g????bokiego sensu
funkcji pisarza, roll wychowawczej
i u??wiadamiaj??cej jego dzie??, jego
udzia??u w walce o zmniejszenie na-
piecia w ??wiecie i w umacnianiu po-
koju (cho?? to brzmi bardzo slogano-
wo), jednak w wypowiedziach, w
swoje; tre??ci, zawiera??o pot????ny ??a-
dunpk rozumowy i emocjonalny, i
jest tym, co b??d
ie mie?? znaczenie w
perspektvwic7nym oddzia??ywaniu
tych, kt??rzy tworz?? nieprzemijaj??ce
wartl)??ci kulturalne swojego czasu.
,.Nip wolno nam siedzie?? i radzi??,
radzi
i siedzie?? tak d??ugo, a?? nas
histl)ria wyprzedzi".
"Nasze sprawy na forum Euro-
py - to przede wszystkim sprawy
czysto litprackie f filozoficzne".
..Kom\1ni??ci pisarze na zachodzie
EurolJv bE"da walczy?? o to samo, o
co nw nl)dPjmujl'mv walk??".
..W
n????prara w Europie - to na-
S7
'" nip; aktvwnl! obE'cno????".
ntl) cJla pr7vk??adu kilka 7a1prJwie
zda??, wy??owionych z ogromnej ich
masy, wyg??oszonych przez pisarzy z
Bu??garii, Czechos??owacji, Jugos??awii,
Kuby, Mongolii, NRD, PRL, Rumu-
nii, W??gier, Wietnamu i ZSRR.
Po czwarte wreszcie: poruszono
wa??ki. problem socjalistycznego hu-
manizmu w Europie, przez kt??ry dy-
skutanci rozumiE'li - s??dz??c z nie-
kt??rych obszerniejszych wypowie-
dzi - humanizm proletariacki ma-
jacy na celu sp??r, a nawet walk?? z
ideologi?? bur??uazyjn??, d??????cy do
tworzenia norm post??powania ludz-
kiego w oparciu o ??wieck?? nauk??, do
zniesienia spo??ecznego ucisku i za-
pewnienia jednostce swobodnego
rozwoju w warunkach wolno??ci i
przy poszanowaniu jej /i:odno??ci.
Tego r??wnie?? trzeciego dnia obrad
przedstawiciele ??wiata literackie/i:o
wymienionych kraj??w, po zagajeniu
wyg??oszonym przez pisz??cego te s??o-
wa, w kt??rym przedstawi??em w
skr??cie poparcie i udziE'lana pomoc
bohaterskiemu narodowi Wietnamu
przez spo??ecze??stwo i pisarzy Polski,
i z/Z:??osiwszy SZCZE'"NowE" propozycje
w imieniu delegarii polskiej. dotv-
czace stypendi??w dla m??odych zd01-
nycn artyst??w Wietnamu - posta-
nowili w dalszym ciagu, w r????noron-
nej formie ??wi:??dczy?? pomoc pisa-
rzom wietnamskim, kraju odbudo-
wui??ce
o si?? z ogromnych zniszcze??
wniennych.
Sumuj??c wra??enia i wnioski z
narady. ze spotka?? i rOzm??w, kt??re
odbywa??y si?? poza sal?? obrad, a jak
zazwyczaj w takich wypadkach
w??a??niE" one !'Oa miar?? temperatury f
dynamiki roztrzasa??. wymiany zda??
i dysput, jakip tocza si?? przy ofi-
cjalnvm stole. chcia??bym powiedzie??,
??e Ich wynikiE'm by??o owo wzaiem-
ne 7.aufanie. usi??owl!nlp zna1E"zipnia
wv;??cla 7.e sIJornych spraw f proble-
m??w, rozumiE'riie wa
i przecie?? nie-
zwvkIego spotl(??nia. pls"rzy. '1 tn. co
moma bv na7.wa
ml??d7.ynarodow??
wiE"zia ludzi o podobnym
wiatopo-
gladzie i cE'lach. I! tak??p jak???? za-
wodow??, :??le i chyba internacjonali-
styczn??, ideowa konsolidacj?? pisarzy
kraj??w socjalistycznych.
I to uwa??am za r??wne poprzednim
osi"gni??cie.
Nast??pne dni up??yn????y w nieustan-
nvm ruchu. zmianach miejsc, i cho-
cia?? wycieczka po Polsce p????nocnej
by??a niezwyklp atrakcyjna, nadal na
rozmowach o literaturach, pisarzach,
naiciekawszych i najwa??niejszych u-
tworach w danym kraju, o wymia-
nie personalnej literat6w i najbli??-
szych F??lbo przesz??ych wzajemnych
wizytach.
W P??ocku ogromne wra??enie na
naszyrh go??ciach wywar?? pomnik
Broniewskiego. wybitne dzie??o Gu-
stawa Zem??y. Tu pod pote??nym br??-
zem dele
aci Kubv, Wietnamu f
Zwi??zku Radzieckiego z??o??yli wi??-
zank?? kwiat??w.
Toru?? przyja?? nas b????kitem niebIl,
s??o??cem f ciep??em, jakby w tym ja-
snym ??wietle chcia?? przypomnie?? f
pokaza?? sWPI:(O najwi??kszego syna f
astronoma. P07.0sta?? w pami??ci jak
stary cenny obraz XVII-wiecznego
holenderskiego malarza, odrestauro-
wanv f pociagni??ty werniksem: cho??
obok pojawi?? si?? Toru?? nowoczes-
ny, uniwersytecki, wspania??y.
A Gda??sk? Port P????nocny? Jedno
z najwil:kszych realizowanych za-
mierze?? tej pieciolatki? Stocznia
Gda??ska imienil! Lenina, gdzie na
pochylniach czaja si?? ogromne ??e-
lazne kad??uby statk??w dalekomor-
skich?
Wszystko to by??o widziane w mro??-
nym porywistym wietrze morskim,
kt??ry przenika?? nas i na Westerplat-
te, dok??d delegat pisarzy NRD w
jeg.nym szere"u z Polakami szed??. by
z??o??y?? wi??zank?? c7.erwonych go??dzi-
k??w. czcz??c w milczeniu tu poleg-
??ych polskich ??o??nierzy.
A potem znowu niczym na ko-
lorowym filmie przesuwa??y si?? przed
naszymi oczami obrazy 2urawia,
Bram, szeregu kamieniczek, ulic, ra-
tusza i pr7.epiekne; sali rajc??w, mo-
??e jeszcze bardziej ni?? Toru?? przy-
pominajac stare holenderskie mia-
sta rybak??w i majtk??w.
Pisarze Wietnamu, uroczy, pe??ni
nieopisanego czaru i skromno??ci, po-
wiedzieli mi zreszt??, ??e i tak za ma??o
by??o Zwipo711nia i oJ;l??dania wsp????-
r7.esnE'i P01ski, buduj??cpj si?? z tak
wielkim rozmAchem...
JAN MARIA GIS GES
(Doko??czenie ze str. l)
neracji l orientacji artystycznych,
zar??wno reali??ci, jak tw??rcy bez-
przedmiotowi, koryfeusze postimpre-
sjonistycznego koloryzmu i przedsta-
wiciele awangardy naj rozmaitszych
odcieni. Posta?? Lenina jednoczy ich,
staj??c ponad kierunkami, stylami l
indywidualnymi gustami. Bogactwo
rozwi??za?? i koncepcji pozwala na
mo??liwie pdne i wszechstronne uj??-
cie osoby Wodza Rewolucji, stoi na
przeszkodzie wytworzeniu si?? sche-
mat??w i sztywnych kanon??w ikono-
graficznych.
Najbardziej jednak donios??ym wy-
darzeniem artystycznym w skali kra-
ju sta?? si?? og??oszony w Krakowie w
1969 og??lnopolski konkurs rze??biar-
ski na projekt pomnika o najwy??-
szych walorach ideowo-artystycz-
nych, przy czym autorom pozosta-
wiono pe??n?? swobod?? wyboru formy
wypowiedzi artystycznej, bior??c jed-
nak pod uwag??, ??e zasadniczym ele-
mentem pomnika jest posta?? W??o-
dzimierza Lenina.
Proponowanym miejscem usytuo-
wania pomnika by??a ju?? w??wczas
Aleja R???? w Nowej Hucie. Za tak??
lokalizacj?? przemawia?? charakter
miejsca: kameralne wn??trze urbani-
styczne o uk??adzie osiowym, pokry-
waj??cym si?? z ci??giem widokowym
Wis??a-Wzg??rza Krzes??awickie, co
zapewnia pomnikowi dobr?? widocz-
no???? oraz okre??la jego funkcj?? jako
Krakowa, Jerzego P??kali, po wizji te-
renu wyznaczonego na lokillizacj??
pomnika, wys??uchaniu referatu se-
kretarza Konkursu, doc. Antoniego
Hajdeckiego, i sprawozdania wyg??o-
szonego przez s??dziego-referenta,
Mieczys??awa Weltera, przyzna??o po
trzech wnikliwych eliminacjach na-
grody i wyr????nienia.
Oceniaj??c poziom czterech projek-
t??w jako r??wnorz??dny, jury posta-
nowi??o nie przyznawa?? I i II nagro-
dy, wyr????niaj??c ex aequo cztery pra-
ce. Po otwarciu kopert okaza??o si??, ??e
ich autorami s??: Marian Konieczny,
Wincenty Ku??ma i Adam Korpak,
Jan Siek oraz Jerzy Bandura
wszyscy z Krakowa. Jedena??cie r??w-
norz??dnych wyr????nie?? otrzymali:
Jan Kucz, Milada i Melchior Zapol-
nikowie (dwukrotnie), Tadeusz Mar-
kiewicz i Romuald Grodzki, Barbara
Zbro??yna i Adolf Ryszka (wsp????pra-
ca architektoniczna J. Strza??kowska,
E. Matuszek i Z. Ha??asa), Wincenty
Ku??ma i Adam Korpak, Krzysztof
K??dzierski, Marian Konieczny, Sta-
nis??aw Siedlik oraz Wies??aw Bielak
i Roman Janeczko.
Rozmaito???? projekt??w by??a olbrzy-
mia, co za??wiadczy??o raz jeszcze o
wielkiej sile inspiracyjnej tematu
dla wyobra??ni artyst??w. Wystarczy
spojrze?? na C"Ztery nagrodzone prace.
Jan Siek ujrza?? Lenina stoj??cego w
hieratycznej pozie przy wielkiej,
przerastaj??cej go kuli ziemskiej, oto-
wierzchownymi cechami pomnik ma
:?aws.ze, b??d?? przypajmniilj powinie11
mie??, dr'!:-gie dno, t'rebt, og??lnqjmetla-
for??. L.enin id??C'jJ 'jest w'tym poj??-
ciu r??wnie?? uosobieniem wiecznie
post??puj??cej i rozpowszechniajqcej
si?? idei lenini:mu".
Koncepcja ta mia??a dalsze yon!\e-
kwencje. Bowiem skoro Konieczny
za??ot
.?? "Lenina id??cego", nie m??g??
go ustawi?? na wysokim coIwie, mu-
sia?? post??pi?? tak, by zachowa?? beZ'-
po??redni kontakt widza z postaci??,
by ruch' by?? uchwytny i zauwa??alny.
Nie m??g?? jednak r??wnie?? umie??ci??
pos??gu na cek ole zbyt niskim, gdy??
6-metrowa figura przyt??acza??aby
swym ogromem. St??d wymiar opty-
malny coko??u zosta?? ustalony na 220
cm, liczonych od poziomu ulicy ??o
podeszwy buta. Przy tej wysoko??ci
coko??u posta?? W??odzimierza Lenina
znajduje' si?? nieco ponad ..horyzon-
tem oka", co zapewnia wra??enie, ja-
koby by??a zawsze nieco ponad wid-
nokr<;giem dalekich wzg??rz i bliskiej
ulicy.
Zastosowan?? przez Mariana Ko-
niecznego metod?? pracy by??o wy
pr??bowane przechodzenie od skali
najmniejszej, do wielko??ci rzeczywi-
stej pGmnika. Na konkurs nades??a??
projekt w skali 1:10, nast??pnie wy-
kona?? makiety w skali 1:5, 1:2 i - na
koniec - 1:1. Stosuj??c t?? metod??
rze??biarz niejako "uczy si??" figury.
LENIN NOWEJ HUT
',,,",-
... .........
.. .
.
.,....."...,;,:>,>:,'f
. .,:-:'
;.:;:
.t;
N
;.(.-
..
..J..
Jt
nie tylko rze??biarsko lecz urbani-
stycznie centralnego motywu pewne-
go zespo??u miejskiego.
Za??o??enia ideowe wskazywa??y:
pOdkre??lenie nieprzemijaj??cych
warto??ci i aktualno??ci idei leniniz-
mu, kt??re we wsp????czesnej walce o
post??p, demokracj??, socjalizm i po-
k??j odgrywaj?? decyduj??c?? rol??, s??u-
????c rewolucyjnym przeobra??eniom
wsp????czesnego ??wiata;
przypomnienie bliskich zwi??zk??w,
jakie ????czy??y Lenina z polskim ru-
chem rewolucyjnym, ze spraw?? na-
rodowego wyzwolenia Polski, wk??a-
du jego my??li do programu przeo-
bra??e?? ustrojowych naszego kraju;
pog????bienie w??r??d spo??e
ze??stwa, a
zw??aszcza w??r??d m??odzie??y, znajo-
mo??ci teoretycznego i praktycznego
dorobku Lenina - tw??rcy pierwsze-
go w ??wiecie pa??stwa socjalistycz-
nego.
Podkre??lono r??wnie??, ??e Krak??w i
ziemia krakowska s?? szczeg??lnie
predestynowane do tego, aby w??a
-
nie na tym terenie zlokalizowa?? po-
mnik Wodza Rewolucji Socjalistycz-
nej. Na krakowskiej ziemi bowiem
ponad dwa lata ??y?? i pracowa?? W??o-
dzimierz Lenin. W tym okresie po-
wsta??y liczne jego prace teoretycz-
ne, pod jego kierownictwem odby-
wa??y si?? narady partii bolszewickiej,
maj??ce donios??e znaczenie dla daJ-
szego rozwoju ruchu rewolucyjnego.
Tym wi??kszego znaczenia nabiera
fakt zlokalizowania pomnika na te-
renie Nowej Huty, w pobli??u kombi-
nat
nosz??cego imi?? Lenina, kombi-
natu b??d??cego zarazem najbardziej
wyrazistym i trwa??ym symbolem
wcielenia w ??ycie leninowskich idei.
Na konkurs wp??yn????o 70 projek-
t??w (z Warszawy, Krakowa, Gda??-
ska ?? Wroc??awia), co mo??na uzna??
za ilo???? rekordow??. Jury, w kt??re-
go sk??ad wchodzili wybitni arty??ci
oraz przedstawiciele odpowiednich
resort??w Ministerstwa Kultury i
Sztufd, Komitetu CentralnE'!(o PZPR
i Komitetu Wojew??dzkiego PZPU
oraz Prezydium Rady Narodowej m.
Krakowa pod przewodnictwem prze-
wodnicz??cego Rady Narodowej m.
--
'F',
;
('J
I
,
.At
>
. t..:
"??
..
. ..
'.
'
:At
,,,,...
:...... "....
. ";..
....:11:-
." I
.......
.:.,.
..':.'...;;<
....-..,
$: .
;.;. ....... ..:"..:.:......:..
:.
czonej figuralnym fryzem. Wincenty
Ku??ma i Adam Korpak zaprojekto-
wali monumentaln?? posta?? podpar-
tego pod boki i wpatruj??cego si??
bacznie w przestrze?? Lenina. Jerzy
Bandura ukaza?? Lenina w swobod-
nej pozie, siedz??cego na ogrodowej
??awce w??r??d zieleni.
VVobec braku jednoznacznej decy-
zji s??du konkursowego, Komitet
Budowy Pomnika, po ponownym
rozpatrzeniu czterech r??wnorz??dnych
nagr??d, wybra?? do realizacji projekt
Mariana Koniecznego, jako spe??nia-
j??cy w najwi??kszym stopniu za??o??e-
nia ideowe i formalne przysz??cgo
monumentu.
Marian Konieczny stan???? wi??c wo-
bec konkretnej sytuacji architekto-
nicznej, w kt??r?? musia?? wej???? ze
swym dzie??em, co sk??din??d nie by??o
zagadnieniem zbyt trudnym w bu-
downictwie neoklasycystycznym o
pe??nej symetrii "lustrzanego odbi-
cia". Jedyn?? innowacj?? propo-
nowan?? przez artyst?? by??o - p07a
konieczn?? zmian?? tzw. ma??ej archi-
tektury - przebicie wielkich, prze-
szklonych witryn do wysoko??ci
pierwszego pi??tra w najbli??szym oto-
czeniu pomnika, co doprowadzi do
optycznego rozszerzenia placu.
Sam temat - W??odzimierz Iljicz
Lenin - by?? zagadnieniem zar??wno
prostym, jak skomplikowanym. Pro-
stym - gdy?? chodzi??o o Lenina, po-
sta??-symbol, poj??cie syntetyczne i w
pe??ni uformowane, nie nastr??'czaj??ce
zatem ??adnych w??tpliwo??ci poza in-
terpretacj?? formaln??. Trudnym -
gdy?? powsta??a ju?? wielka mnogo????
pomnik??w Wodza Rewolucji, tak ??e
istnia??o niebezpiecze??stwo schema-
tyzmu, b??d?? nawet niezamierzonego
plagiatu.
M??wi Marian Konieczny:
"Lenin, kt??rego zaproponowalem,
to Lenin krocz??cy. Wyszedlem od te-
go, ??e musi to byt postat dynamicz-
na. Unikalem gestu, upozowa'l1ego
rurhu; gest jest na og???? albo pu.
t!l,
albo dekoraryjny, jest sztuczny. Stad
w pomniku autentycl'1JlI, nat1Lralnll
Tuch. Daje on ??Ytj)o,
?? postaci. Lec;;
poza wymienionymi. niejako po-
,...
:
'
; .
! (..
-:-' . -.:{..;
.;<00
.
.
..
.
",J/f
)":'
'1
I:;. ..,....
'.'-"';.*". .'" "":.'..
Fot. Janusz Podlecki
Jest to o tyle konieczne, ??e gdy do-
chodzi do skali 1:1, gdy ju?? nie mo??e
obj???? ni okiem, ni n;koma ca??o??ci,
dostrzega j?? tylko wyobra??ni?? wie-
dz??c, ??e tylko ??w zakodowany po-
rz??dek da w ko??cowym efekcie za-
mierzon?? ca??o????.
R??wnie?? przechodz??c od skali do
skali rze??biarz musi zaldada?? zmia-
n?? rozmiaru i wynikaj??cego st??d
dzia??ania, musi zatem przekszt:J??ta??.
pierwotn?? wersj??, interpretuj??c j?? w
kierunku syntezy; w przeciwnym
wypadku nie m??g??by unikn???? natu-
ralizmu. Przyk??adowo rzecz bior
c,
realistyczne fr
gmenty np. twarzy,
to, co u cz??owieka ??ywrg?? d'ccycuje.
o jej charakterzc, zmarszcz
i, drobne
wypuk??o??ci, nierrgularno??ci etc. -
musi si?? w rz
??bie monuTT'entalnej
przet??umaczy?? na r??wnie a:Zyk ??wia-
t??ocienia i uk??ad??w du??ych rr
f, czyli'
tego, co z pewnej odlcg??e??ci dec
'duj':!
o wyrazie oblicza.
D7ipld tym W5zvstl-im cJ
i2hniom,
dzi??ki zespoleniu ??wi
tor:cg!
du, wy-
obra;.ni artystycznei i rz<'t:"!Pej, fa-
chowej wiedl!:Y, powsta?? Lenin 1';0-
wej Huty - l-ardzo lpdzki. IJo
ba-
wiony, patosu i koturn??w c7}owic!t,
widz??cy iasno sw?? drcg?? i 'wchod-
-
cy na ni?? odwa??nie, ch')?? nie bez
troski w. bacznie ??ci;lg!1ir:ty.ch
brwiach.
Pomnik ten wyr??s?? z g????'??:o};i
j:(o
prze!
onania autora. Na wiele hit
przed og??oszeniem leninowskiego
konkursu Marian Konieczny powic-
dzia??:
,.Wszelkie luki i obeliski, srirale i
iglice sq D
o??ne popr??ez swoj brak
znaczenia, polaczony z Oigantoma-'
chiczna ska Iq. One 'U' istocie pom',-
jajq cz??owieka... Pomnik, rze-ba, tak
jak ja je pojmuj??, powin1JY przypo-
mina??, ??e pOC'2:qtkiem i ser.sem'
1t'"zystkiego jest czlowielc".
JERZY MADEYSKI
ZYCIE
Nr tfc o
ITERA('r;;IJ<;'
;f str." S
/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_004.djvu
(Dokc??cze1J!e ZE' str l)
r:C-a, ?? r u1l.a str"n. ('z
s
.. ?? C7
.1 ...3
L'Z-
b
....on n tle
cz_ ??,. 1""1 B1?? do . J . s1
wy::>av" 'ta m' 0M!"n za.._. 'kI
r
j ;v, 'mI.u CO l.1a
V"
e:J , I m.od
i c-.
klCd J
m??odz'L?? ta nab Z,OZUl, e i czy po-
r\\iemy j?? za - l? - zac t" " 11
siebie m!;l--cJ( tak pic:;k i ja
c
le, kt' ym ,??u, m ,ta truc no
wth:!czac m '2 , t, j n !odzie_ J ?
C__J p??v.u, pf)\.oli ZaClRle',1 ??
nudzie, ale n m'a
rm gc. I??,-, a
}:'O spotkanIU z Ol . y' er nie
chcia??em wl
?? SI . po mie'Cle. Mi-
n????y te czas . kledv me. >??em w Kra-
kow' e u lawa?? Lir st<;. B J ??em tu juz
kilka raz) i n;e prz pl'
zAza??em, ..
jefens
wa nie b}.a ?Ori 'ntowana w
moich woja.i:ach. Ju?? wtr..J b\ ??em
wI,lokrotme notowan" w kartote-
kach defensywy wa:-
z
wskiej ; nie
tylko warszawskiej
Do lokalu na Floria??skiej trafi??em
bez trudu. ??acznic7lta bardzo do-
k??adnie wvtlumacz}??a mi jak si??
wchodzi. Obowiazvwa??a t10bra zasa-
da konspiracJi: nikogo Si?? nie pyta??
o lokale partyjne, by nie ZWraca?? na
siebie i lokal uwagi lokator??w do-
mu. Otworzy??a mi s??u????ca, kt??ra,
101
widocznie uprzedzona o moim przy-
byciu, wprowadzi??a mnie do gabine-
tu, gdz1e sta??o wielkie, debowe biur-
ko, fotele obite sk??r?? i szafa biblio-
teczna w}pe??niona ksi????kami. By??o
to mieszkanie jakiej?? bogatej mie-
szcza??skiej rodziny. Po chwili zjawi-
??a si?? m??oda, mo??E' dwudziestoletnia
niewiasta o bujnych, z??ocistych w??o-
sach i twarzy obsvp<.nej piegami. Do
""asu prz} bycia okr??gowca bawi??a
mnie rozmow?? - jak t., si?? m??wi -
o pogodzie. Rozmowa si?? nie kleHa,
gdy?? nie by??em przyzwycz
iony do
tego rodzaju konwersacji. Dopiero
zjawLnie si?? jej brata, wy
okiego,
dobrze zbudowanego m????czyzny,
nieco starszE'go od siostr-, o??ywi??o
nasz?? rozmow??. Opow18da?? o nastro-
jach wsr??d m??odzie??y akadt'mickiej,
o wyczynach boi6wek endeckich, o
dzia??alno??ci lewic J na UJ i Innych
uczelniach Krakowa. Ju?? po kll:w
minutach z"lrientowa??em sie, ??e go-
spodarze lokalu nie s?? isle,.v j??-
zani z naszym 'lU .
, alp z n;m
sympat zuj??. r-
Z prawie
innym Op??
nie-
niEm zjawi?? si?? okr??gowiec. By?? to
m??od!' szczup??: ch??opiec, o jasnej
czuprynie Jego sDos??b bycia 1 wyra-
??ania si?? dowodz " ??e by?? robotnikiem.
Rozmowa by??a kr??tka,
dy?? bard z:>
si?? ??pies'" ?? na inne spotkanie. Prze-
kaza??em mu nainov'.'Ze wskaz??wki
Sekreta:'latu KC KZ
IP w 'Jrllwie
wybor??-w do rad gminnych, a on
poinformowa?? mnie o stanie or"ani-
zacyjnym kom??rek ('h??opskich i ich
rozmieszczeniu w poszcze"??ln"ch
powiatach. UstahWmy te?? tr ., me-
go objazdu.
Ta
'
awku bib ??ki za-
szyfrowa??em adn" {pr iazd??v pk i
has??a. Szyfr
C'hf' 'a??e??""1 pod kopert??
zegarka. Bv?? to du??y zerarek, hle-
sZOl'lkowy mark' ,.Iongines", odzie-
dziczony po moim zmar??ym ojcu.
Musz?? z satysfakcj I powiedzie??. ??e
nawet przy drobiazgowych rewi-
zjach nie otwierano mi zegarka.
Czv7by to by?? tylko m??j wynala-
zek?
Po wyj??ciu okr??gowca zapyb,:em
gospodarzy, CZ)' nie m??g??bym u
nich pozosta?? jeszcze z godzink??.
Ch??tnie sie zgodzili. Chodzi??o mi o
to, bym bezpo??redniJ stad m??g?? uda??
si?? do towarzysza, u kt??rego mia??pm
zanocowa?? Mo??e inte
erowa?? ich
taJemmcz
' "o
??, a mo??e nie wypa-
da??o odm??wi???
Siedz??c w wygodnym fotelu
przejrza??em pras?? codzienn?? oraz
r????ne tV:'odniki i11'strowane. Ju??
'i l, kLL) \\ :az z gc."po-
zcd
do gabinetu m??ody,
,zc
. POJ brunet, wl??c::j ni?? ??rednie-
r
wzrostu. f'..ie czekaj??c a?? mnie
-
._..1 pl' ista\\i?? wyci??gn????
re' e I poV/ied zla??:
- Hochfe1d j stem.
- Czarko\\ ,;ki - odpowiedzia??em,
wymy??laj??c na poczekaniu fa??szywe
nazVlo Lsko.
- Towarzysz Julian Hochfeld jest
nasz: M dobrym znajomym, dzia??a-
czem ZNMS, mo??ecie si?? nie kr??po-
VIoa??.
- Nazwisko mi jest bardzo d.:>-
brze znane - odpowiedzia??em, u-
"miechaJ??c si?? pod nospm.
- Socjalzdrajca, co?
- Gorzej, socjalfaszysta - odp:>-
wiedzia??em z ironi?? na zaczepk??.
- I to bardziej niebezpieczny, bo
lewicowy - odci???? si?? Hochfeld.
- Nie lewicowy t
'lko operuj??cy
lewicow} m frazesem - odpowie-
dzia??em, by nie by?? mu d??u??nym.
I tak ni z tego ni z owego rozpo-
cz????a si?? mi??dzy nami dyskusja o
roli PPS i jej lewicowego skrzyd??a,
kt??rego m??j rozm??wca czu?? si?? rf;!-
prezentantem. Nie przypominam so-
bie dok??adnie naszej rozmowy, pa-
mi??tam tylko, ??e trudne mia??em za-
danie. Hochfeld b:r?? doskona??ym
- A j
Q1"3!: jeste??my po jedn0]
stronie barJ"k '.. - powi.::dz:a?? z sa-
tysfakc'-
Wicocznie bardzo dobrze pami??ta??
nasz?? rozmow??. Nie przypuszcza??
wted
. podobnie, jak i ja, ??e za nie-
spe??na czte. y lata faszyzm rozpocz-
nie sw??j triumfalny poch??d przez
ca???? Eurbp??, niszcz??c z takim sa-
mym okrucie??stwem zar??wno ko-
munist??w, jak i socjalistow.
Po tygodmu wr??ci??em zm??czony i
wymizerowany do Krakowa. Zamie-
szka??em u naszego towarzysza na ul.
Tatarskiej 5, kt??rego pozna??em przez
towarzyszk?? Tosi?? Wajcenblat -
studentk??, cz??onkini?? "??ycia", ro-
daczk?? z Cz??stochowy. Utrzymywa??
si?? z wyrabianych przez siebie mo-
nogram??w ze srebrnej blachy, kt??re
dostarcza?? do sklep??w ze sk??rzan??
galanteri??. Zarobki jego musia??y
by?? bardzo ma??e, gdy?? nosi?? zni-
szczony garnitur, po??atane buty i
od??ywia?? si?? n??dznie.
Z objazdu by??em zadowolony, cho??
nie odby?? si?? bez przeszk??d. W Tar-
nowie obs??u??} ??em KD i mia??em
spotkanie z aktywistami m??odzie??o-
wymi ze wsi. By nie nocowa?? w
Tarnowie, w kt??rym by??y jakie?? nie-
wyja??nione aresztowania, pojecha-
awelu po
m??wc?? ?? polemist??. G??rowa?? nade
mn?? znajomo??ci?? sytuacji w mi??-
dzynarodowym ruchu robotniczym i
znajomo??ci?? historii ruchu. Moje ar-
gumenty parowa?? bardzo zr??cznie.
Pami??tam dobrze, ??e w pewnym
momencie poczu??em jego przewag??
intelektualn?? nad sob??, co by??o dla
mnie bardzo przykre wotec nasz
ch
sympatyk??w - gospodarzy lokalu.
Na szcz????cie wszed?? do gabinetu oj-
ciec gospodarzy ?? dyskusj?? przerwa-
li??my. By?? to starszy t??gi m????czyzna
w szk??ach o grubej, rogowej opra- l
wie.
- Przerwa??em interesuj??c?? dy-
skusj??, panie Julianie - powiedzia??,
zwracaj??c si?? do Hochfelda Prosz??
si?? nie kr??powa??. Mam nadziej??, ??e
ju?? wydali??cie na mnie wyrok
??mierci. Ale mam nadzieje, ??e za-
nim go wykonacie wypij?? z wami
niejedn?? fili??ank?? kawy. Przvnio-
s??em dobre ciastka. Jak widzicie,
krwio??erczy kapitali??ci te?? si?? na co??
p.. 7 daj
Weso??y starsz.., pan wprawi??
wszystkich w doskona??y humor.
Przy ciastkach i kawie, kt??r?? poda-
??a s??u????ca, ro' 10wa potocz}??a si??: na
temat wakacji. Dzieci starszf'''o pa-
na wybiera??y si?? do Truskawca,
gdzie od tygodnia by??a ju?? ich mat-
ka. Hochfeld te?? wybiera?? si??: na
wakacjE'. 7robi??o mi si?? jako?? przy-
kro na widok u??miechni??tych twarzy
tych m??odych ludzi. Trudno si?? dzi-
wi??, ch??tnie bym te?? wyjecha?? do
jakiej?? uroczej miejscowo
ci. Mia-
??f'm niespe??na 2] lat. Przede mn??
by??a niebezpif'C'zna podr????, kt??:-a
nie wiadomo gdzie si?? mia??a sko??-
rzy??. Najcz??kiL i koniec by?? zaVlosze
ten sam - jaki., 'vlpis??..:1 brudny a-
reszt I ciasna cpla wiezienna.
Ju?? o zmroku wyszed??em razem z
Hochfeldem na ulic??. Na Plantach,
poprzez g??'stel:??cie drzew, przebija??o
??wiat??o latar??. Na wszystkiC'h
??awkach st??oczeni siedzieli ludzie. Na
najbli??szym skrzy??owaniu ulic 00-
??egna??em Hochfelda. U
cisn???? mi r??-
k?? i powiedzia??:
- Mylicie si??, jeste??my po jednej
stronie barykady, oboj??tnie czy na-
le??ymy do KPP, czy do PPS.
- Oby, oby - odpowiedzia??em
spojrza??em na niego przyja??nie.
Nast??pnym razem spotka??em go
po wielkiej manifestacji jednolito-
frontowej w dn u I-go maia 1936 r.
w Warszawie. By?? rozpromieniony,
jego OCZ} wyra??a??y nieopisan?? ra-
do????.
wy I pose?? do parlamentu austria c-
k:ego z ramienia ??'
L, cz??onek
Prezydium ZLCh "Samopomoc", To-
masz Wi??niewski, dZia??acz ZLCh
"Samopomoc". cz??onek KPP, a z
m??odszej generacji J??zef i Ferdy-
nand Tkaczowo\\ ie W??adys??aw Kru-
czek - wybitni dzia??acze KPP. Po
przyje??dzie do Rzeszowa nocowa??em u
tow. dr J??zefa Tkaczowa. Nigdy nie
zapomn??, jak ,rzyjmowa?? swoich
pacjent??w, przewa??nie biednych ch??o-
p??w. Nie by??a to rozmowa lekarza z
pacjentami, ale komunisty z towarzy-
szami. Po kilku minutach znika??a
nieufno???? ch??op??w, opowiadali o
swoich troskach, o podatkach, szar-
warkach, wyzysku. A dr Tkaczow-
o konieczno??ci organizowania si??, o
walce z wyzyskiwaczami o ziemi??
bez wykupu, o socjalizm. Z zainte-
resowaniem s??ucha??em tych rozm??w,
wiele z nich mo??na by??o si?? nauczy??.
Zna?? doskonale wie??, jej troski i t??-
sknoty.
- Mo??ecie u mnie spa?? spokojnie.
- W razie czego powiem, ??e jeste??-
cie moim starym pacjentem.
W niedziel?? rano dr Tkaczow
wcze??nie wsta??, da?? mi klucze od
mieszkania i pojecha?? autobusem do
swego ojca, do Boguchwa??y. Zna??em
wszystkich jego braci. Z Ferd}'nan-
l',
??telegraf))
??em kOlej?? dojazdow?? do 2:abna,
gdzie przebywa??a u swoich rodzicOw
??ona tow. Feliksa Nowaka wraz z
c??reczk??. Rodzice jej 'Zamieszkiwali
we w??a
m'm domu po??o??onym w
du??}'m sadzie. (Je??eli mnie pami????
nie myli, ojciec Nowakowej ju?? nie
??y??). Na drugi dzie??, po dobrzE' prze-
spanej nocy, ,ledwo si?? ubra??em,
musia??em uciLka?? przez okno, kry-
j.!C' si?? w krzakach. zaal-rmov"any
najbciem policji. Jak si?? p????niej do-
er
??t
dem pracowa??em w Zarz??dzie G????w-
nym ZLCh "Samopomoc", drugi jego
brat by?? oficerem wojska polskiego,
zgin???? \\ Hiszpanii. M??odszego po-
zna??em najp????niej, by?? wtedy ucz-
niem, je??eli mnie pami???? nie myli,
szko??y rolniczej w Rzeszowie.
WszysCy nale??eli do KPP, najm??od-
'ly do KZIVIP.
Nast??pne noce sp??dzi??em na wsi,
sypiaj??c najcz????ciej w stodo??ach.
Ostatni?? noc w Rzeszowie sp??dzi??em
,
.
-.
*-,.
Kilka mleSl{;cy p)??.niej d::>wieazia-
??em si<;, ??e zc_ta?? aresztGwany i gro-
zi mu du??y w' i'ok. Dziaia??y wtcdy w
calym kraju sa(!y dora??ne wymie-
rzone przede wszystkim przeciwko
kOmunistom.
Jad??c tramwajem w stron?? ??r??d-
mie??cia zauwa??y??em, ??e jaki?? star-
szy m????czyzna, w wyszmelcowanym
oliw?? ubraniu, ale z wygl??du nie ro-
botnik. bardzo mi si?? przygl??da. W
pierwszej chwili my??la??em, ??e to
kto?? znajomy i te?? spojrza??em na
niego. Wtedy ten opusci?? g??ow?? i
szybko si?? odwr??ci??. To mnie zanic-
pokoi??o. Czy??by to by?? szpicel?
pomy??la??em. Na najbli??szym przy-
stanku wysiad??em i pomaszeroVloalem
dalej pieszo, kieruj??c si?? w stron??
Wawelu, gdzie chcia??cm sp??dzi?? czas
do odej??cia poci??gu. Tu, w??r??d tu-
ryst??w czu??em si?? bezpieczny. Na
dzll'dzi??cu Zamku Kr??lewskiego
spotka??em znajom?? studentk?? ze
Studium Wychowania Fizycznego
UJ w towarzystwie kole??anek. Uda-
??em, ??e jej nie widz?? i stara??em si??
j?? wymin????. Ta mnie jednak spo-
strzeg??a i zatrzyma??a przedstawia-
j??c swoim towarzyszkom. Spokojnie
wraz z nimi w????czy??em si?? pod mu-
rami Wawelu, ??miej??c si?? z wielo-
kr6tnie s??yszanych dowcip??w. Czas
mija?? szybko. By??em w dobrym hu-
morze, jak zwykle, gdy wraca??em do
Warszawy. Po niespe??na dw??ch go-
dzinach, po??egna??em mi??e towarzy-
stwo i poszed??em w stron?? miasta.
By??em zm??czony i g??odny. W pew-
nym momencie poczu??em na plecach
czyj?? wzrok i obr??ci??em si??. Za mn??
szed?? wysoki m????czyzna. Nieznacznie
przy??pieszy??em kroku. Uczyni?? to i
id??cy za mn??. Nie mia??em ju?? z??u-
dze??, by?? to s7picel. Nie bYlo si?? ani
gdzie ukry??, ani uciec. Po chwili u-
s??ysza??em nad uchem: - "Niech pan
nie pr??buje ucieka??" I wcisn???? mi
pod nos szpic10wsk?? legitymacj??.
I tak malaz??em si?? w defensywie
krakowskiej, pod tzw. "telegra-
fem". Na szcz????cie na kr??tko. Ura-
towa??a mnie chyba legitymacja To-
warzystwa Turyst \'cznego i bilet ko-
lejowy ze zni??k?? 33 proc. z Wielicz l d
do Warszawy. Pu wyll'gitymowaniu
":t 1.'
..
t", . "'.
..'I??. '*.. .. .
...&.
...
??
.. r
"'''. t .
.;;
:
'????-
"I< I
"'??O
"
!??t .
.1,'.:'
,
"??
t': "
.
,??
..
*
..
1
l
;1,
,"
,
;,.'
.t
(
fi
t.?? ,.
,
,
"
-
.-. iI:'
,v.
...
:...
'?? !
..;\..\
.
,
..\
"'..
t,,'.
'.:;,i.
- .
.??
..
'"
"
....
11II
."
. .
,..
....
.....:v. '+.'
'II!
.
.. ( i
..... #
.??'b{" '\
., l.L
I
I
: !
.
J
r-
f przeprowad7enlu rewizji osobistej
"z wynikiem negatywnym". szpicel
doszed?? widocznie do wniosku, ??e
si?? pomyli?? i zwolni?? mnie. Studio-
wa??em wtedy na Wolnej Wszechnicy
Polskiej w War5zawie. Jak??e by??em
szcz????liwy, gdy mala7??em si?? w DO-
ci??gu. By?? to m??j o5tatni wyjazd do
Krakowa w charakterze funkcjona-
riusza KZMP W Krakowie - jak
m??wi??o sle w ??argonie partyjnym-
by??em spalony.
JERZY WITTLIN
11111111111111111I11111311I1
111111 1111I111111111I1111111111111I1111I1110 11I11111I11111I11111111111111111111111111111111111111' 111I111111111111111111111I1111I1111I11I11111I1111 n 1111111111111' 1111111111111111111111I1111111111I1 II 111111I111I
l\IIECZ1.'S??,A \V DOBROWOLSKI
,
??ska
P ierwsze odcinki" Wielkiej m??lo-
'CI Balzaca" poruszy??y g????boko
kr??gI wydawnicze, Po nzezwy-
kle sugestZl1 nym spotkanw
wydaw('/'" w pierl"szym od-
cinku naszeg" nou'ego fIlmowego se-
riolu, w czas' kttJrego Balzac zupe??nie
jasno t prosto przedstllu'l?? to, czego je-
szcze I dz i m,'ktorz/I nasI przecI.LInl-
Cli kSl??tkl kleRzonkolL j zrozumze?? me
potrafi??, w dalszych odcinkach sprawa
-
7VCIE
Str. 4
LIIFKArKIF
Nr 1109
kleszonkowc6w nado.l Balzaca nurtuje,
kto wIe nawet czy nie ze IZkod?? dla
pl??kne1 pani Eweliny i telewldz6w
spragnionych pieszczot, a nie dyskusji
wydal/"mczyC'h. Ale me rozpacza??bym
zh1ltmo z tego pOI 'odu, poniewo?? o
u'lelki roman. na mll??ym I duzym e-
kranie dzi ??atulie / niz o kSlatk?? kie-
szonkow?? 111 kSi??garni. ??atwiej, cllOcia??
tez me Zll lotu'o. Po prostu melodro-
mat, po proRtu komedia, po prostu
film sensoc1Jjm/ me Sil dzi?? u nas to
modz" (In' kr(lI"I/'ej (In! t i Importo-
u:anej. DZ/" c') /t/m, to studIUm, medy-
ta Jt1 lub co "a}m n,.'} hl.toryczny fresk
. '-,
,,
'<$
wiedzia??em, jacy?? us??u??ni s??siedzi
dali policji zna??, ??e przyjecha?? do
??ony Nowak. Towarzysz N k by??
ju?? od d??u??szego czasu poszukiVloaf1Y
przez policj??. By nie natkn???? si?? na
ob??aw??' na dworcu w ??abnloe, posze-
d??em kilka kilometr??w do nast??pnej
stacji.
W Rzeszowie r??wnie?? obs??u??y??em
KT) I mia??em kilka spotka?? na wsi.
By?? to bardzo silny o??rodek ruchu
komunistycznego. posiadaj??cy wspa-
nia??v akt\"w. Dzia??ali tu tacy ludzie.
jak 'Antoni Bomba, b, dzia??acz ludo-
o nie??atwych .prawach - przynaj-
mniej w tak zwanym zamyile rdyser-
skim, o czym co tygodnia bu trudu
przeczyta?? mo??na sporo na lamach
dziennik6w i tygodnlk6w, Nic wi??c dzi-
u'nego, te na spotkanie w Klubie Sa-
tyryk6w przy warR:a/J skim oddziale
ZLP, poiwi??cone problemom filmowej
komedii telewizyjnej, mimo zaprosze-
nia nie z1awill si?? bossowie z naszpch
zespo????w filmowych ani ..ecen'zencI i
krytYClI. No bo na dobr?? spraw?? z kim
tu dyskutowa??? Kraszpwski, Sienkie-
wicz, Fredro czy Zapolska od lat jut,
jak wiadomo, nie tyjq. Mo??na wi??c '0-
bie na nich ??lil/wa?? hezkar"lie, nie na-
ra??ll1??c si?? ani na listy ZE' skargami do
ministra kullury t ztllki, II ni na ko-
misj?? znterwencY1n?? ZLP, ani tet na
zupelnie przeclet 71ikamu niepotrzebnv
podzial d??br (zreszt?? nie przesadzajmZI
- u' Imi?? sprali edhwo??ci - ??e o?? tak
1/Jlelkich!), Il1k ta ma miejsce z reguly
z autorami ??yj??cym1. No bo na dobr??
spraw?? o CZ1lm tu dyskutowat? Czy o
t1lm, ??e profe! nno/j..t6w sotllT1Icznych
po prostu nie sta?? na to, aby cokol-
..
.
'\...
.. .
>:.:::
.: :.: :.
" )"...
Manifestacja l-majowa 1932 r,
w jakim?? ??ydowskim domu noclego-
wym. Tak mnie pluskwy gryz??y, ??e
uciek??bym stamt??d w nocy, gdyby
niE' strach przed policj??.
Po powrocie do Krakowa spotka-
??em si?? z okr??gowC'em u towarzysza,
kt??ry by?? murarzem w P??aszowie
Z??o??y??em mu spraw07danlf' z wvja-
zdu i podzieli??em si?? swoimi uwagami
o pracy kom??rek ch??opskich. S??ucha??
uwa??nie, a w ko??cu powiedzia??: _
"Nie dziwi?? si??, terror jest C'oraz
wi??kszy Coraz trudniej dociera?? na
wie??. Obawia??em si?? czy wr??cicie".
wiek wymyili?? na miar?? Kubrlcka czy
Fellimego, kt6rym - bez fa??szywej
skromnoici - po prostu si?? jest, nawet
jeilt z wrodzonej zawi??ci i zazdro??ci
nikt nie odwa??y si?? tego przyzna?? g??o-
ino? No bo na dobr?? spraw??, po co u'
ta.kim razie traci?? czas? Czy Tlecz1lwi-
icie ktokolwiek sobie wyobra??a, te
dwadzleicia, trzydzieic!, pl????dzzesl??t
odcink??w telewIzyjnych plus trzy se-
rie do kina mo??na jeszcze ????czy?? z cho-
dzemem na jakiekolwiek zebrania?
Stawi??o si?? natomiast na ta spotka-
nie In corpore cole kierownictwo ftl-
mowej Telewlz1i, re??yserzy filmowi 2:
tPlewiz'lj n llmi rodou'odami I ci wszl/-
scy, kt??rzy mimo wszystko jeszcze
maj?? nadzIej?? zobaczy?? wlasne nazwi-
sko w czol6u'ce filmowej, chocia??by
tylko na. malym ekranie..Czy zobacz??,
pell'no??ci co do tego, oczywi??cie, nie
ma. Jadlospls polecany przez szef??w
teleu'!zlljne.1 kuchnI filmowe1 jest 11'1/-
sokoknlorl/czny, tak trudny do rellli-
zC1cji, ??e akt 'al71ie niemal??e zupeln!e
nie u'idywany nu mal11m ekranie. W
gr??, oczywiic??e, i tu wchodz?? pieni??-
dze. Wysokokaloryczna strawa, be;
wzgl??du na rodzaj kuchni, zawsze jest
bardzo droga. Ale nie tylko o pieni??-
dze tu chodzi. R??wmet I o prz//prau'y,
r6??ne w r6??nych okresach daj??ce wr/!-
??enia smnko",,,. Rozmow? byla szcze-
ra, otwarta, co dla wzajemnego pozna-
nia - jak ucz?? komunikaty papowskie
- ma du??e znaczenze. Czy r6wnle?? dla
malego ekranu bedzie to mia??o jakiei
znaczenie, to, oczy",Ucle, si?? dopiero
oka??e. Fakt Jednak pozostaje faktem,
??e od paru miesi??cy nasza Telewizja
coraz konsekwentniej zaczvna m(ltko-
wa?? stale poszerzaj??cemu si?? gronu pl-
sa.rzll: zaprasza ich, informuje, zach??-
ca, przyci??ga. l to si?? na pewno 1ICZI/.
Bo jak to ju?? w listopadzie 1847 pisa??
Balzac z Wierzchowni do pani Laury
Surville w Pary??u: ..Pani HaT1ska nie-
odzowna jest SwoIm dzieciom; prou'n-
dzl je, o??wieca w rozleglym zarz??dzie
tych maj??tk??w",
JERZY WITTLIN
/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_005.djvu
!??a
Q. 6 )
)
.
.;
-
L
Chlopillc i dziewczyna z lustrem, akwaforta.
Daniel-Henry Kahnweiler, ur. w Mannheim w 1884, s??ynny marszand,
jeden z pierwszych obro??c??w i teoretyk??w kubizmu, w 1907 osiedlil si??
w Pary??u i otworzy?? swoj?? pierwsz?? galeri?? przy ruI' Vignon. Obecnie
jest dyrektorem artystycznym Galerie Louise Leiris Go
cili??my go w
Polsce w 1965 z okazji wystawy grafiki Picassa w Zach??cie i w Krzy-
sztoforach;Muzeum Narodowe w Warszawie otrzymalo od niego wtedy
10 barwnych litografii, kt??re obejrze?? mo??na na ostatnio otwartej wy-
stawie dziel Picassa
W 1969 ukaza??a si?? nak??adem PIW-u znana ksi????ka Kahnweilera
"Moje galerie i moi malarze". Niniejsz1/ esej pochodzi z tomu "Con-
fessions esthetiques" (wyd. Gallimard 1963).
Ostatnia wystawa rysunk??w Picassa z lat 1971-1972 odbyla si?? w
Galerie Louise Leiris w grudniu ub. roku.
P oslawa widz6w wobec dzie??
Pkassa nie jcst jednolita. Nie
pm:wala -ona te?? ??atwo zakla-
syfikowa?? ich jako wielbicieli
czy przecnvnik6w. S?? widzo-
wi
, kt??rzy ,trzegaj?? tylko p??acz-
czyzn?? hClTwn s?? inni, k t 6rzy wic
tylko "temat. W
r6d pierwszych,
jedm zachwycaj?? si?? p??aszczyzn??
barwn??. inni po prostu j??'j nie znOS7??.
W??rod widz6w drugiego typu jedni
doceniaj?? pi??kno figuracji, kt6r?? po-
trafi?? odC'zyta??, irlni znajduj??, ??e jest
brzydka, wstr??tna, potworna nawet.
kiedy przedstawia twarz ludzk??.
My??l??, ??e ci, kt6rzy w obrazie Pi-
cassa zobaczyli tylko p??aszczyzn??
barwn?? - niezale??nie> od tego czy s??
wif'lbicielami, czy przeciwnikami -
ni
dy nie wid7ieli naprawd?? tego
obrazu; jak ka??de dzie??o sztuki rodzi
si?? on bowif'm ze wsp6??pracy widza
z artyst??, o p i e r a s i ?? n a widzu
wsp6??odczuwaj??cym z artyst?? i od-
najduj??cym jego c a ?? e wzruszenie.
Ogl??daj??c obraz, czasami, widz
w swej naiwno??ci pomyli znak i
tre????, jak?? on przekazuje. Tak w??a-
??nie post??puje ten, kto uwa??a przed-
stawiona przez Picassa twarz za po-
tworn??, a nawet ten. komu sir: ta
potworno????, jak?? "widzi", podoba,
jcst on r??wnie naiwny jak widz od-
wracaj??cy si?? od niej z przera??eniem.
U jednego i drugiego ta omy??ka
wynika z uto??samienia oznaczonych
tre??ci ze znakami plastycznymi. Za-
miast znaku plastyc7nego widz do-
strzega "prawdziw?? kobiet??", kt6r??
por??wnuje z obrazami-wspomnienia-
mi kobiet. jakie kryje w sobie jego
pami????: st??d konflikt. Do??wiadczenie
iednak wykaza??o, ??e z czasem znak i
przedmiot 07naczony zaczynaj?? si??
zg'!d7a?? z sob??.
W ka??dym razie postawa naiwna
w,'daje mi si?? mniej ja??owa ni?? kon-
templacja bez odczytania, bowiem
DANIEL-HENRY KAHNWEILER
Tematy W dzielach Picassa
twierdz?? z ca??ym przekonaniem, !e
Picasso nigdy nie mia?? zamiaru ma-
lowa?? "abstrakcji" po to tylko, by
przyjemnie podnieci?? zmys?? smaku
pewnych estet??w. M6wi??c o serii ma-
??ych pejza??y z wyspy La Cite nama-
lowanych rok wcze??niej i budz??cych
zachwyt niekt??rych go??ci w jego
pracowni, tych samych, kt??rzy bun-
towali si?? przeciwko jego twarzom,
artysta powiedzia?? mi g listopada
1944:
"Oczywi??cie, II?? dok??adnie takle sa-
me jak moje akty i martwe natury,
ale w twarzach ludzie widz?? nos na
opak, podczas kiedy przy widoku m
tu
nic ich nie oburza. Lecz ten "nos na
opak" ja zrobi??em umy??lnie. Rozumie
mnie pan: namalowa??em go w ten
spos??b, ??eby ludzie m u s i e l i go do-
strzec. P6??niej zobacz??, ??e on nie jest
n a o p a k. Chodzi??o o to, ??eby ni
widzieli wci???? tzw. pi??knych harmonii,
czy symfonii barw".
Lecz powiedz?? niekt6rzy, dlaczego
Picasso musia?? zaszokowa?? widz6w
po t(l), ??eby zmusi?? ich do patrzenia?
Dlaczego nie pos??u??y?? si?? znakami
ju?? znanymi? Chcia??bym, ??eby
wszystkim by??o wiadomo: nie mamy
tu do czynienia ani z pragnieniem
oryginalno??ci ani z mani?? nieustan-
nej odnowy. Malarze, kt??rych na-
zwano kubistami, znale??li si?? r6wno-
cze??nie wobec d w 6 c h problem6w:
z jednej strony problem kompozycji.
to znaczy antynomii mi??dzy prze??y-
tym do??wiadczeniem malarza a for-
m??, w jakiej to do??wiadczenie si??
realizowa??o; z drugiej - problem
figuracji bardziej "prawdziwej" ni??
figuracja iluzjonistyczna. W dziele
Picassa mo??na prze??ledzi?? wszystkie
fazy je,;o walki z tymi dwoma pro-
blemami. To w??a??nie ta walka ka-
za??a mu wynajdywa?? stale nowe
znaki, nieczytelne dla jednych, iry-
tuj??ce dla innych przez to wra??enie
"deformacji", kt??re w nich wywo-
??ywa??y.
G??6wnym celem kubizmu by??o
stworzenie malarstwa, kt??re nie o-
granicza si?? ju?? do j e d y n e g o
aspektu przedmiotu lecz pragnie' da??
o tym przedmiocie mo??liwie licznc
informacje (kubizm analityczny), lub
skondensowa?? ca???? wiedz?? artysty o
nim (kubi7m syntetyczny). U PiC'assa,
kt6ry jest cz??owiehiem najmniej s:r-
stematyczn:r 11 na ??wiecie, 3prezen-
towaly si?? kolejno oba aspekty ku-
bizmu i ostatecznie zacz????y si?? prze-
nika?? wzajemnie. Nie u??atwia .to z
pewno??ci?? przyswajania sobie zna-
k??w przez widza, kt??ry dopasowu.ie
je do swoich obraz??w-wspomnie??.
Jestem j??'dnak przekonany. ??e ma-
larstwo Picassa stanie si?? kiedy??
zrozumia??e dla wszystkich l ??e nie
jest ono w ??adnym stopniu "malar-
stwem laboratoryjnym".
Sztuka Picassa to sztuka najbar-
dziej ludzka, jak?? mo??na sobie wy-
obrazi??. ??ycie duchowe ka??dej epoki
narzuca malarstwu jaki?? cel. Znaj 0-
mo
?? tego celu (kt6ry mo??e by?? bar-
dzo r??!ny) pozwala wyja??ni?? pro-
blemy, jakle niepokoj?? malarzy. Pi-
casso stawi?? bohatersko czo??a tym,
kt6re napotka?? na swojej drodze,
lecz jego sztuka nie straci??a przez to
nic ze swojej spontaniczno??ci, ze
swojej wibracji. Dla kogo??, kto go
zna, jego sztuka jest odbiciem ca??e-
go jego ??ycia. Jego "tematy" to jego
mi??o??ci. Nigdy nie namalowa?? przed-
miotu, z kt??rym by go nie ????czy??y
zwi??zki afektywne i to nie tylko w
dziedzinie estetycznej. Czy?? nie po-
wiedzia?? mi par?? lat temu: "Uwa-
??arn, ??e to okropne, by kobieta ma-
lowa??a fajk??, skoro jej nie pali". A
co do twarzy to ten, kto zna dzie??o
i ??ycie Picassa, ??atwo mo??e ustali??
daty ich powstania. Mo??na w nich
rozpozna?? w ka??dym okresie tw??r-
czo??ci ukochan?? kobiet??. Je-
den tylko okres nie potwierdza tej
regu??y: od 1912 do 1914. ??wczesne
zainteresowania plastyczne nie po-
zwala??y Picassowi malowa?? "por-
tret6w", do kt??rych nale???? pozosta??e
twarze kobiece. We wszystkich obra-
zach z tych lat znajduje si?? w y p i -
s a n ?? jcgo mi??o????: "Kocham Ew??",
"Pi??kna Ewa", "Moja ??liczna". Napi-
sa?? -do mnie z Ceret 12 czerwca 1912
roku: "...kocham j?? bardzo i wypisl:??
to na moich obrazach".
Wypowiadanie mi??o??ci poprzez
wlasne obrazy: nigdy nie robi?? nic
innego. Cz??owiek, kt??ry odnowi?? gra-
matyk?? i sk??adni?? sztuk plastycz-
nych, d????y?? zawsze do tego, ??eby za
pomoc?? swej sztuki wyrazi?? rado??ci
i cierpienia. Picassowi obca by??a
wszelka retoryka.
A je??li chodzi o akademizm post-
kubistyczny, kt6ry dzi?? kwitnie, to
Picasso jest za niego tyle odpowie-
dzlalny - !e si?? pos??u!?? jego ulu-
bionym powiedzeniem - co "Micha??
Anio?? za renesansowe bufety". Je??eli
obecnie coraz cz????ciej spotykamy o-
znaki buntu przeciwko na??ladowaniu
a s p e k t u kubizmu, to nikt nie po-
piera ich bardziej ni?? sam Picasso.
Trzeba to raz jeszcze podkre??li??: z
historycznego punktu widzenia ku-
bizm okazuje si?? w coraz wi??kszym
stopniu szko???? wolno??ci ni?? dyscy-
pliny i skr??powania.
Tej wolno??ci nikt nie u??ywa?? bar-
dzej ni?? Picasso, kt6ry jest w??a??nie
"cz??owiekiem najpelniej wolnym".
Jego sztuka by??a dla niego zawsze
??rodkiem porozumiewania si?? z in-
nymi lud??mi.
Jego obecne malarstwo I grafika
s?? hymnem s??awi??cym urod?? m??o-
dej kobiety, wdzi??k i czar ma??ych
dzieci. W czasie ostatniej zimy, kt6r??
sp??dzi?? w Vallauris, widzia?? i pokO-
cha?? Po??udnie czarne, tak r????ne od
Po??udnia kolorowego w letnim sezo-
nie. ??wiadczy o tym seria pejza??y.
Przerzucaj??c ksi????ki i albumy zacz????
si?? pasjonowa?? niekt6rymi obraza-
mi. "Skopiowa??" je, Tu chcia??bym
zwroci?? uwa,;?? na ciekaw?? pasj?? Pi-
cassa, polegaj??c?? na transformacji
istniej??cych przedmiot6w; daje o l,
jak w przypadku "Malarza" El Gre-
ca i "Panien znad Sekwany" Courbe-
ta, w??asn?? interpretacj?? orygina??u,
albo te?? zaw??adnie samym przedmio-
tem, aby obdarzy?? go innym znacze-
niem.
Rok 1949 zapisa?? si?? seri?? obra-
z??w, w kt??ryC'h Picasso zrealizowa??
ca??kowicie cel techniczny, jaki ku-
bizm wytyczy?? sobie od samego po-
cz??tku: pismo plastyczne ??ci??le wpi-
(Doko??czenie na str. 11)
;
"-- .
(""
Sc
Z cyklu wariacji na temat obrazu E. Maneta "Sniadanie na trawie".
m""'", " '" I11I J I fIl' II I I I II I II III ?? ?? 1'11'" 'I I ?? II lU 11111111111111111 fi I nlllllllllllllll U'!, 11111111' I I 1111111111111nll' r, II' "" ffllllllllll n, II fIliIlIlII' 111111111111 f 111I1 In IIIIU I f 111I f nlllllllllllllll 'IIIIlU III "II' I n
, miert Pkassa wytrqcila
S mnip calkowicie ze spokoju.
Dopiero teraz zrozumialem
naprawdE:, ile mu zawdzi??-
-oms 1u!:;)uso a
um '>luf 'muz;)
j?? sztuk?? w najdziwniejszych mia-
stach i miejscach, i jak zmusza?? do
wedr??wek po galeriach i muzeach
Europy, Mo??e to brzmi banalnie i
nazbyt oczyU'i
cie, ale malarstwo ze
wszystkich sztuk ndkrylem najp????-
nieJ i dzi??ki Picassowi wszedlem
pewnym krokiem. '1.1I dwudziesty
wiek. 1Jaszpiko'l.llany w dzieci??stwie
lancami u??an??w -Kossaka i jemu po-
dob1Juch pi_ewc??w hohaterskiej prze-
szlo.
ci Zoromadzilem wiele kBi??-
??ek i album??v'. tudzie?? katalog??w,
po
Wieco1Jurh PiC'as.
nwi, kt??ru na-
'UJPt '1.1I sakr1Jfikadi nip skamienial.
Byl wcio?? ol
tyv'nu. ??yw1! i coraz in-
1)1J Na kr??tko pr:?pd zGonem :capew-
1Jiol -.wegn Ipkarza, ??e nn prze??U1e
i pr?pskoczy lat.wo niej..zp
oczu na,
zepo -
t1lIeda. Cala historia
tCsTJcJlC'ze o 1Jej .
7tuki zatrzyma??a si??
w sercu Picos.',a".
Odcz1/wje wiers::e jak testament:
Chcia??em rysunkiem z kolorem,
bo to by??a moja bro??,
wdr????a?? si?? coraz gl??biej
w sumienie
wiata
i w ludzkie
tak, by sumienie ka??dego dnia
wiodlo coraz dalej
na drodze do wolno
ci...
(cytuj?? w swoim przeklad:ie).
JERZY HORDYNSKI
taneczne
epitafium
Umial Picasso cudownie sam sie-
bie zaprzeczat. Rozwija?? si?? wci????
na nowo, coraz nowym potrz??sal
kwiatem. W ??yciu te?? nie znosil
kompromis??w. Po ostatnim rozwo-
dzie porzuci?? rezydencj?? i miejsco-
wo????, twierdz??c, ??e nie mo??na na-
prawd?? si?? rozwie???? nie zrywaj??c
ze wszystkim. Byl apolli??ski i dio-
nizyjski zarazem. Jeszcze niedawno
malowal wspaniale erotyki. ??y?? w
ogniu zachwyce?? i oburze??. Dla nie-
po
wiat sta?? si?? corrid?? i cyrkiem
Patrz?? na slynne zdj??cie: obok
Jeana Cocteau stoi Picasso w kostiu-
mie klowna z cyrku Medran. Wspa-
nia??y, kulfoniasty, przyprawionIl
nos. Prosil, by go pochowa?? w stro-
ju cyga??skim, kt??rym kiedy?? pod
czas corridy ol
nil Jeana Cocteau
- oczywi
cie, by?? to ??art, bo posta-
nowi?? nie umrze??. I chyba mia?? ra-
eJ??.
Nawet z marszandami nfI' zawsze
mial ochot?? gada??. Kiedy?? slynnemu
sprzedawcy obraz??w z USA o??wiad-
czyl, ??e nie mo??e si?? z Tlim zoba-
czy??, poniewa?? nie zna go osobi
cie.
Mial mi??kkie serce na przek6r po-
zorom. Regularnie pomaga?? rodzinie,
dawal ogromne sumll na emigrant??w
hiszpa??skich. Dziala?? snontanicznie
KiedY
w telewizorze zobaczy?? drep-
c??c?? ubog?? staruszk?? - by??a to nie-
gdy?? s??ynna na Montmartrze z uro-
dy Fernanda Olivier. Natychmiast
przyzna?? jej do??ywotni?? re1Jt??. Roz-
dawal ch??tnie szkice, rysunki, pra-
wie nigdy obraz6w. Pamietam jednak
dwie hojne dotacje - nie dla naj-
ubo??szych. Przed kilku laty spadko-
bierca obraz6w Picassa, znajdujq-
c1/rh si?? w depDzllcie muzeum w Ba-
zylei, postanowi?? je ,
przeda??. Na ra-
zie zbieral ofert1l. Muzeum nie sta??
by??o na zakup. Urz??dzono kantonal-
1JY plebisc1/t i zbi6rk??, kt??ra zadecy-
dowala o kupnie, czUli pozostawie .
niu pl??cien na mieJscu. Picasso tak
sie tym wzruszll??, ??e liczb?? porIwoil,
ofiarowuj??c dalsze cztery. Ogl??da-
lem je wszystkie.
Czterem ??wiadkom swego ostat-
niego
lubu da?? w prezencie po obra-
zie.
Byl bezpo??redni w obej
ciu, cza-
sami a?? brutalnie szczery. Jad?? 'tV
kuchni, najch??tniej spal na kanapie,
a bed??c z natury towarzyskim, wiz-
dzial, ??e tworzy?? mo??na tylko w sa-
motno
d trzech ateliers: malarskie-
00, ceramicznego i rze??biarskiego
Cho?? pisa?? r??wnie?? wiersze, nie mial
na to specjalnego kata. Czyta?? du??o.
Skar??yl si?? na napady lenistwa,
cho?? roc::nie malowal okolo 200 0-
braz6w. Ta nie,
lychana aktywno????
str??cala sen z oczu sprzedawcom.
Uspokoili si?? nareszcie wszysC'j/.
Obrazy w tych dniach pobi??y wszel-
kil' rekordy komercjalne. Umar??,
jak chcia??, z p??dzlem w r??ku, w o-
grodzie zalanum slo??cem, malujqc
dziecko. Swemu staremu przyjacie-
lowi, toreadorowi, doradzal corri-
d??: byk ci?? na pewno zabije, ale czy
to nie pi??kna ??miere?
By?? w istocie samotny ju?? przez
powszechne uwielbienie, kt??re jest
miar?? dystansu. M??g?? . )bie na wszy-
stko pozwoli??. W rozch.e??,
tanej ko-
,
zuli i w starych spod1Jiach zjawil
sil' na festiwalu w Cannes na pre-
mierze filmu Clouzota "Tajemnica
Picassa"; przyjmowa?? w k??piel??w-
kach 1J aJ bardziej dystyngowane o-
soby. M??g?? szczerze powi,edzie??:
"Stworzy??em sobie samotno
??, kt??-
rej 1Jikt nie podejrzewa. Bardzo tm-
dno by?? samot1Jym, bo mamy zegar-
ki. Widzieli??cie ??wi??tef]o z zegar-
kiem? Nawet trze.1 protektorz1/ ze-
garmistrz??w irh nie posiadaj??".
Do historyk??w sztuki 1Jale??1l osta-
teCZ1Je pogrzebanie i zmartwucb-w,.ta-
nie Picassa. Postono'wi??em UCZCt?? 00,
jak na to zaslu??yl. Nie patetycz1' mi
strofami i darpmnum ??alem. Spo-
sobno,
?? si?? nadarzyla ju?? w c-war-
tym dniu czekania na poorzeb. PrzI.J-
jechal do RZ1/mu slyn-nu na cnly
??wiat zesp6l "El Camborio" tai1
zocy
wll??acznie flamenco. Obcasy biczo-
wa??y scen?? nami??tnym rytmem, frv-
waly sp??dnice, zawodzi??y f]lo,
y i gi-
tary, telegrafowaly kastaniety.
Tw??rca baletu i jego glrwny t(1n-
C'erz, El Camborio, i primabalerina
Lucia Real pokazoH wraz z koleo,,-
mi, cZllm 1est Hiszpania. I c1';'brt
nie bylo nikopo na sali, kto by' nie
pomy
la?? o PicassiI'.
JERZY HORDY??SKI
:ZYCIE
Nr 1109
LITERACKIE
Str. 5
/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_006.djvu
EDWARD HO??DA
kicdy w krematoriach
palono
slowu matka
I s??owo ojciec.
I slowo kochac,
I s??owo rodzic,
I s??owo wierzy c,
dotrzymy"a??, nie l??ka?? si??,
nic upada?? t"arz?? w b??oto.
nie 'iprzedawa?? bli??nic!:"o swe!:"o
za minut?? jeszcze bodaj
w??asnelto trwania.
tOWO
Kimkolwiek jestd,
kimkolwiek jestem
cia??o moje I twoje
jedno i to samo.
fRAGMENT
jtor, pusty n i ha/(ien,
Jasow, l??k I pol;
tylc?? sprzcd roku
co ?? sprzed epoki;
alc mo??e tym bardziej
I('dwo sprzcd mi('si??ca,
dnia, !:"odziny; chwili,
tcj dopiero chwili, kiedy j;: ;';{
lufa nie ostyg??a,
stryczek nie polu??nia??.
n???? ze krwi nip obciek??,
!:"az z ('eli ni", uszed??.
obcas si?? nie uni??s??
znad zmia??d??onej twarzy,
na,i.lwyk??ejszy post??pek
nic wywo??a?? skutku.
A to s?? te same
co w j??drowej chmurze
nad Iliroszim?? i nad Na!:"asakl,
w radioaktywnym d('szczu,
we krwi pop
omicnncj
po dzi?? dzie?? rozprz????one
tak do zupe??nego ko??ca,
jak ,iu?? i od pon??tku
w la"'oratoriach
naszych 'J!??z!:"??w
aseptycznych.
Samson si?? rozpi('ra;
bo nas tam przecie??
od dawna jUl ni", ma;
bo my??my ju?? stamt??d odblcRli,
a naszpgo s??owa piprwszeg'o.
Cia??o puste
s??owa. co
wieki wipk??w temu
.??owem si?? sta??o.
bo sta??o si?? cia??em
stworzonym dok??adnie
i w pe??ni
prze:?? ruch r??ki pierwszy
po owoc prUt uj??cip
kija grzebi??('eKo w ziemi,
przez U'ita pijarp wod??.
przez 7??b, 7U l??('e pokarm,
przez "luz milosny, krew I ??lin??,
sk urcze I'",>:k osz' i roc1zenia.
przez ssan;.. mai('z, np!:;o mleka,
prze? ol;arni??('ip dziecka
obronn
m ramii"niem.
przpz ..1"'1'''',,7' "1'7"mip?? u s??, ??i..ka
I piPT" !l;zv f??!:;ir??, nipr" !!ize ko??o,
pierwsz?? ro??,!z't1p i I:romac1??.
przez pi{>I'W!I;Z??' "n'p..ipnip I:??owy
I rzut "l)ojrzl'ni:o '11l??'hv!:'wletdnv.
pr:rez plerw
za linl,:. pierwszy trojk??t,
I piCT","'>:a lir7.... ; liclh zwi??zki.
I zwi??zki m''!'''i. 7wlazkl uczu??.
('la??o .iedno z uynem,
cia??o samo czyn.
kled;) po",ipd7iee. to tyl('
co uobl??, kled,' la" zrobi??,
tvle. co powiedzie??;
-tomu nasz wspolny
prawdy I ufno??ci
sklepienip h(,7 "z"ze??iny
nad tym wszystkim.
co??mv ldo??ali naz"a??
I spe??niamy 'ak
jak Jf'st nazwane;
??ywa. pnruszona
??wl??hnio. w kt??t('j
sam jeden b Iko ??lepy
z
anim nad We??taw?? rozpocz-
me si?? wielkie ml??dzyndro-
dOwe !oWl??to muzyki "Praska
Wiosna", ZWi??zek Czeskicn
Kompo.lytorow I Muzyk??w o-
raz ZWi??zek S??owackich Kompozy-
tor6"" organizuj?? er roku przegl??d
rodzImej wspokzesnej tw??rczo??ci
muzycznej. Tegoroczny "TydzIe??
muzyki wsp????czesnej" odbywa?? Si?? w
ramach og??lnokrajowych uroczysto-
??ci z Okazji 25-lecia zwyci??stwa si??
post??powych w Czechos??owacji w
lutym 1948, co znalaz??o sw??j wyraz
w programie festiwalu: nie by?? to,
jak zwykle, przegl??d najnowszych
osi??gm???? czeskiej i s??owackiej tw??r-
czo??ci muzycznej, ale - w przewa-
??aj??cej cz????ci retrospektywna
prezentacja dzie?? powsta??ych pod
wrazeniem walki 2 okupantem, u-
twor6w stanowi??cych apoteoz?? so-
cjalistycznego budownictwa, walki
o pok??j. umi??owania ojczystej ziemi.
Tak wi??c obok utwor??w napisanych
w latach 70-ty"h, przypommano te??
dZIe??a powsta??e przed kilkunastu, a
nawet przed kilkudziesi??ciu laty, jak
m. in ..Partvzancka ballad??" Zden-
ka Rla??ka (960); powsta???? w latach
1947-1951 wielk??, cz??sto w latach
pl(
??dziesil!tveh wykonywan?? na cze-
ch.)s??owacklch e
tradach koncerto-
wveh kantat?? Vaclava Doblasza
"Bud u i vlast - posilisz mir!"; cykl
pletni sopranowych "Ad astra" na-
pisany przez Eugena Suchonia w o-
kresie, kiedy Gagarin w "wostoku I"
dokona?? pierwszego lotu po orbicie
oko??oziem
kiei; monumentalny cykl
pie??ni ch??ralnych ..Polnice Sla-
vy" do s????w Franciszka Halasa,
-
,. ,
Str. 6
E LITERAC'KJ'"
Nr 1109
Z ka;dego, kture
by??o naz\\?? I spe??nieniem
z linii i
trojk??ta,
z liczby i .r.e zwi??zku liczb.
zwi??zku my??li i ucz ue;
my sami r??wni naszym czynO:1
m" sami r(,wnl wiedzy
o nas sam) ch;
my sami
z sicblf' samych
w teJ wlp??kl",j jasnol!cI,
IItora osl??R'n??ll
my
"Iepot?? nasz?? ca????
7??o??:vw"zy w zrcnice
Samsona.
Te same,
te same.
kt??re i nadal
Tote??
skoro tak ja
ni,
ohr??cmy si?? ku temu,
co??my opu??cili,
w bezplecze??stwip ucicczki
prn'c1ez to tak wygodnie mo??emy,
przerle?? to mo??em)' na\,et
z przem??drza???? kpin??
w??rod za('hwvt??w t??umu.
pr7ppatrzy;; i oceni??
ka??dy krok
tamt??d
nas uciekaj??") ('h:
ka??d?? konieczn"??c, przymus
i potrzeb??; ka??d??.
ponad miar?? odpowiedzialno????,
z kt??re.j sami slpble
zwolnili
my: ka??dy u??omek
cie??aru na naszych harkach;
ka??d?? drohin?? powietrza,
dyby i ten d????ar
je'i'Tl'zP hark??w naszych
nie dot"'....
b??dziemy rozprz??
a??
planami wybuchow
z coraz to J:'????bszego,
jakie zdo??amy ods??oni??.
wn??trza IstnIenia,
z j??dra drobiny j??dra,
a?? przez plazm?? plazmy,
s??owo mleko niemowl??ciu,
s??owo s??o??ce jego oczom,
s??owo praca jego opiekunom,
s??owo ratunek w chorobie,
slowo d??o?? upadaj??cemu,
s??owo kwitnienIe,
s??owo wi??nIa,
bambus, ry??,
ryba, chleb,
morze, miasto,
cz??owiek, sto tysl??
y,
milion, ??wIat,
kula ziemska,
kraje I narody.
7e??my tam byli,
w samym i??drze pustkI;
??esmv tam byli, w samej
plazml.. tej siepa??y;
I ??e..l)1v stamt??d si?? wydarli
jeS7CZe. Da stopach j?? nios??c
prz:vl
nh.'t??. uezepion??
??vm?? drobInami; na r??kach
dopl('ro co obiegni??tych
przez nI??.
Pylkl
pod mikroskop.
---
Iady odciskow
dla daktyloskopII.
/
Skladnlkl ostateczne
nasze!:"o slowa powszednIego,
sldadniki pierwsze ??ycia
naszego
w??r??d nas.
A to s?? te same,
co w o??wi??cimskIm dymie,
skomponowanych przez Jana Seidla
w pierwszych latach po wojnie; u-
wertur?? do powsta??ej w latach trzy-
dziestych opery "Spiew w??gla",
zmar??ego przed kilku miesi??cami
kompozytora Rudolfa Kubina..
Uwa??ny s??uchacz koncert??w m??g??
prze??ledzi?? drog??, jak?? przeby??a cze-
ska i s??owacka muzyka na przestrze-
ni ostatnich trzydziestu lat - od
modernizmu, "mahleryzmu", neokla-
sycyzmu i wszelkich mnych neo... ba,
nawet z tendencjami do odtwarzania
j??zyka muzycznego czeskich roman-
tyk??w narodowych, a?? po r????nora-
kie odmiany aleatoryzmu, muzyk??
elektronow??, collage muzyczny Itp.
techniki ze wsp????czesnej kuchni no-
wej muzyki.
Tej nowej muzyce po??wi??cono sto-
sunkowo ni
wiele miejsca.
Na jednym z popo??udniowych
koncert??w zaprezentowano ..muzyk??
z ta??my" w praskim Divadlo Hudby.
Teatry muzyki (instytucja u nas nie-
znana, w Czechos??owacji bardzo po-
pularna) niewiele maj?? wsp6lnego
z teatrem w tradycyjnym tego s??owa
znaczeniu, gdy?? przede wszystkim
du???? przes??uchaniom nagra?? muzyki
mechanicznej. po????czonym z wizual-
nymi efektami ??wietlnymi, realizo-
wanymi na ekranach i zas??onach
umieszczonych w otworze scenicz-
nym. Praskie Divadlo Hudby mie??ci
si?? tu?? obok Vaclavskego Namesti,
w podziemiach przy ul. Opletalovej.
Obszerne kuluary. kameralna wy-
godna sala. wyposa??ona w apara-
tur?? do odbioru nagra?? przestrzen-
nych. Slucha1i
my dw??ch utwor??w
zrea1i7.0wanych w Ek
pl'rymental-
nym
::tudio ("zeskiego Radia w Pilz-
nie: "Labirinthos" komnozvtora
re-
dnip!!o tJokol('nia Arnona Parsrha i
"Lidlce" kompozytora, muzykologa,
Nie, albo tak,
tak. albo nie,
bo to s?? zawsze
I wsz??dzie te same
sk??adnIki ostatecznI'
na,>zc
o slowa powszc
n:ego,
sk??adniki pierwsze
??ycia naszego
w??r??d nas.
Nie, albo tak,
kipdy nie,
alho tak
jcstc??my powinni.
'\
Nie, kiedy nIe,
tak. kiedy tak,
nie. kiedy tak,
tak. kiedy nie.
r
A to s?? -te same
co na tym z codzIennej jtazety
szczeci??skIm dworcu autobusowym
dzip po??r??d nas stoj??cych
czlowiek
zadeptal
cz??owieka.
\
Bo my??my
tam stall,
jasni.
s??owa nasze
opu??cili.
rys. ??UKASZ 68
Bo my??my
tam stall
ja??ni,
kiedy ??lepy Samson
in???? pod Itruzaml
wstrz????ni??tej ??wI??tyni.
Ale i to nawet
nieprawda,
sp??jrzmy na ten plac,
to nie Samson tam le??y,
ani bodaj Itruz??w
jakichkolwiek nie ma.
Jest tylko
bruk blotnlsty,
a na bruku ??achman
do uprz??tnI??cia.
Cia??o puste
s??owa, co
wieki wiek??w temu
s??owpm si?? sta??o,
bo stalo sI??
clalem.
I nie drgn????a
bodaj
drobina powietrza
A to s?? te same,
ktore murszej?? pod darni??,
przemieszane z bezimiennym Ilem,
rozszczepienie kwasu
rybonukleinowego,
wch??oni??te przez przepa??cie
WOJCIECH DZIEDUSZYCKI
Sp??jrzmy,
jaki
spok??j.
Muzy
zne przedwiojnie
nad We??taw??
wybitnego dzia??acza spo??ecznego
Vaclava Kufery.
"Labirynthos" jest drug?? cz????ci??
zrealizowanej w 1971 muzyki kon-
kretnej do baletu "Bludiszte". Latv.e
do rozszyfrowania konkretne sym-
bole d??wi??kowe ilustruj?? litera::ki
program utworu. Wyra??nie progra-
mowym utworem jest te?? kompozy-
cja Vaclava Kufery, dramatyczne
memento okrutnego zniszczenia Lidic
przez hitlerowc6w. Kufera stwo-
rzy?? collage o dw??ch ,przenikaj??cych
si?? warstwach: d??wi??kowego repor-
ta??u z tragicznej nocy z 9 na 10
czerwca 1942 r. i dramatu muzycz-
nego.
Wstrz??saj??ce wra??enie zrobi?? na
mnie Inny utw??r o podobnym za??o-
teniu ideowym, jedno z naj ciekaw-
szych dzie?? wykonanych podczas
"Tygodnia": symfoniczny obraz z u-
dzia??em sopranu i glosu recytuj??ce-
go, "Ave Maria" Jana Tausingera.
Jest to niewielki, ale znakomicie
skonstruowany utw??r, w kt??rym
Tausinger ??wietnie wykorzystuj
kontrolowany aleatoryzm dla stwo-
rzenia pe??nych ekspresji napi????. So-
pran ??piewa ??aci??ski tekst modlitwy
spokojnie, beznami??tnie, jakby obol
dramatu rozgrywaj??cego si?? w par-
tii orkiestralnej. Oba nurty wi????e
g??os recytuj??cy, kt??ry zamyka utw??r
dramatycznym wezwaniem: "Marie
calego ??wiata - Guerniki, Lidic.
Oradouru, Coventry, Worone??a
wywalczcie nam pok??j!.....
"Ave Maria" zosta??o bardzo dob-
rze wykonane przez znan?? nam z
"Wratislavia Cantans" orkiestr??
symfoniczn?? Filharmonii w Ostrawie
pod dyrekcj?? Otokara Thrlika; par-
ti?? sopranow?? ??piewa??a Brigita Szul-
cowa (o kt??rej pisa??em ju?? w sa"
mych superlatywach z okazji jej
wyst??p??w na festiwalu wroc??aw-
skim); recytowala wybitna aktorka
Jana Stepanova, najm??odsza przed-
stawicielka znanej czeskiej dynastii
aktorskiej. Zreszt?? og??lny poziom
wykonawczy praskiego festiwalu by??
bardzo wysoki: interesuj??cy soli??ci,
wspania??e zespo??y kameralne o naj-
rozmaitszych zestawach instrumen-
tow, ze s??ynnymi zespo??ami kame-
ralnymi instrument??w d??tych na
czele, kt??re - jak wiadomo - s??
specjalno??ci?? czeskich i s??owackich
sal koncertowych. To pierwszorz??d-
ne wykonanie rekompensowa??o na:n
w wielu wypadkach nie 7aW C1 e naj-
ciekawsze zestawienie programu.
Koncerty symfoniczne i kameral-
ne odbywa??y si?? w Domu Artyst??w;
tzw. Rudolphinum. Wielka, repre-
zentacyjna sala koncertowa by??a w
czasie pierwszego wieczoru pustawa.
Z dnia na dzie?? jednak i frekwen-
cja i temperatura na widowni pod-
nosi??y si??, aby osi??gn???? szczytowy
punkt zainteresowania publiczno??ci
na koncertach kameralnych.
Ogromn?? popularno??ci?? w nadwel-
tawskiej stolicy ciesz?? si?? ..Prascy
Madrygali??ci", wykonuj??cy muzyk??
dawn?? i najnowsz?? na starych
instrumentach zrekonstruowanych
przez czeskich mistrz??w lutnik??w,
budowniczych organ??w, oraz n I za-
projektowanym przez cz??onkow ze-
spo??u i wspo??pracuj??cych kOfl1pozy-
torow zestawie specjalnych instru-
ment??w perkusyjnych. "Madry
aE??-
ci Prascy" s?? zespo??em kameralnym
Narodowego Muzeum w Pradze i za
porad?? praskich przyjaci??l - 'aby
us??ysze?? "Madrygalist??w" w odpo-
wiadaj??cym ich sztuce klimacie i o-
toczeniu - wybra??em si?? do Muzeum
Narodowego na sobotni "Koncert na
schodach o 17.17". Koncert r??eczy-
wi<
ie odbywa si?? na schodach w
do???? nie('odziennei scenerii. Fstrad??
jest obszerne podium "mi??dzypi??-
/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_007.djvu
W roku 1940, w pierwszy"I!
roku wojny, Tomasz Mann,
przebywaj??cy od siedmiu
lat na emigracji, uko??czy??
opowiadanie "Zamienioile
g??owy". Temat wzi???? z legendy hin-
duskiej o dw??ch przyjacio??ach, kt??-
rzy zakochali si?? w pi??knobiodrej
dziewczynie. A mC7ej do niepami/i;ci
zakocha?? si?? tylko jeden z nich i len
si?? o??eni??; ona za??, kochaj??c m????a,
po????da??a przyjaciela... Mann ze zna-
komit?? ironi?? snuje opowie????. kt0ra
niegdy?? by??a tylko... legend??. Nie
b??d?? przypomina?? wS??:ystkich okrut-
nych i groteskowych wydarze??: d05??
powiedzie??, ??e w ko??cu m??od7.iE'rlcy
- nadal o??wiadczaj??c sobie przyjaL./l
"' ....
\. ..
..-
1<'. ..
.
..:;
,.-,
'I??
<...'
',.
.
-
..,..,
ZY
MUNT GREN
za
. .
leni
.
ne ges
polskiej ten s??ynny utw??r literatui'Y
staroindyjskiej jeszcze we Wroc??.:l-
wiu; obecnie zrealizowa??a go po raz
drugi. S??ynny, ale przecie?? nie wia-
domo, kiedy napisany, pI'7ez kogo
'. ,"
4(; .
....
;,-
.<
1.,:
,,' ,t,'.'
f'';'
l1 :'''';
....
. '-. '.' ':"' .. . . ( , " .. .,?
" . ':\t{;
. u
"1.
,
. .. "
u...:':.' ...
..
...,.;,:-=..:; ...J
c: .
.::7.; :",:
:.
. :". '. .....). "-q":/ .'
;:............;.
.;'.':/:" .
??
.
'="
'.' ,.
.-
.f
-
--- -
--
.
. ""'-
\\
""!""
.,
.
"",u
..AL,. '.
":-'
'{. .
-""',-"'
.;:-..;;" .....
" ,
-...
"'"
.,Wasantasena" w Teatrze lm. Slowackiego. Od lewej: Tadeusz Huk,
Wojciech Zi??tarski, Anna Lutoslawska, Maria Nowotarska.
Fot. B. Lutos??awski
dozgonn??! - zabijaj?? si?? nawzajem,
a ??ona obydw??ch (tak! - w mi??d:lY-
czasie cudownym sposobem zosta-
??y zamienione ich g??owy i cia??a;
kt??ry wi??c jest m????em w??a??ciwym,
ten z g??ow?? m????a, czy ten z jego cia-
??em ?), wst??puje z nimi na stos ca??o-
palenia, a Tomasz Mann ko??czy
swoj?? histori?? niefrasobliwie:
..Synkowi ich, Samadhi, kt??rego
wkr??tce zwano ju?? tylko Andhaka,
wiod??o si?? na ziemi doskonale. Okryty
s??aw?? uroczystego aktu samopalenia
Sity, jako syn wdowy, kt??rej wysta-
wiono pomnik, doznawa?? zewsz??d ??y-
czliwo??,
i, a poniewa?? stawa?? si?? coraz
pi??kniejszy, uroda jego t?? ??yczliwo????
wci???? pot??gowa??a i w lwJJ.cu zamieni??a
j?? po prostu w czu??o????".
Ta okrutna i b??aze??ska zarazem o-
powie???? o mi??o??ci, napisana przez
cz??owieka, kt??ry ledwo z ??yciem u-
szed?? z Europy, pogr????onej w bez-
sensownym okrucie??stwie i nienawi-
ci! Groteskowe okrucie??stwo hindu-
skiej legendy wydaje si?? niewinn??
ba??ni?? wobec zbrodniczego parok-
syzmu cywilizacji dwudziestego wie-
ku. Mo??e to w??a??nie pisarz chcia??
powiedzie??? Da?? c7ytelnikom nadzie-
j??, ??e i ich los d;dsiejszy, roku 1940,
mo??e wyda?? si?? kiedy?? okrutn??, gro-
teskow?? lecz niewinn?? ba??ni???
My??la??em o tym opowiadaniu pod-
czas przedstawienia "Wasantasen)'"
w Teatrze im. S??owackiego. Krysty-
na Skuszanka pozyska??a dla sceny
trza" klatki schodowej. S??uchacze
siedz?? na stopniach schod??w, na po-
r??czach, stoj?? na kru??gankach ota-
czaj??cych klatk?? schodow??. Mi??dzy
..t'strad??" a "widowni??" nie ma ??ad
nego przedzia??u. Widzowie z koniecz-
nQ??ci, szukaj??c miejsua, przechodz??
przez podium zastawione instrumen-
tami i rekwizytami, w czasie spek-
taklu wykonawcy cz??sto mieszaj?? si??
z publiczno??ci?? Przyszed??em dobre
trzy kwadranse przed rozpocz??ciem
koncertu i z trudem znalaz??em miej-
sce ..siedz??ce" na moim w??asnym
p??aszczu na stopniach schod??w,
przyci??ni??ty do balustrady. W chwi-
l?? potem ju?? mowy nie by??o o zna-
lezieniu cho??by skrawka miejsca na
przycupni??cie. T??umy m??odzie??y,
starsi. nawet bardzo starsi wicizo-
wie na przyniesionych z dom??w
sk??adanych krze!'e??kach, poduszkach,
kocach - wszvscy podnieceni, zain-
trygowani czekaj?? niecierpliwie na
godzin??' 17 minut 17, kiedy to punk-
tualnie wbiegaj?? na podium, przeci-
skaj??c si?? po??r??d publiczno??ci, "Ma-
dryp,aIi??ci" w renesansowych stro-
jac;h. aby przy wt??rze dw??ch skrzyn-
kowych portatyw??w za??piewa?? rene-
sansowe "Fulgent. fulgent" i "Illu-
minare .Jeruzalem". Potem ju?? poto-
czyI si?? w uroczydym nastroju kon-
cert muzyki dawnej i nowej styli-
wwanej na dawn??, w kt??rym wzi??li
te
udzia?? ??piewacy i tancerze z ze-
sDolu "Chorea bohemica" i ??wietny
..Praski kwintet blaszany". Najcie-
kawsze by??y fragmenty najnowsze-
go utworu Petra Ebena ..Pragensia",
napisanego df' starych tekst??w ru-
do1fi??skich receptur praskich alche-
mist??w L.Jak spor7??d7a?? ognistc ku-
le", ,.Jak odlewa?? dzwony" i "Ka-
IT'ie?? fiIoznfic7l1Y"). inscenizowany w
ksztalcie pr??by generalnej przed
napisany kr??l Siudraka, albo dla
kr??la Siudraki, o kt??rym zreszt?? te??
nic nie wiadomo na pewno, gdzie i
kiedy ??y?? i panowa??; historycy poda-
j??, zdaj??c si?? na intuicj??, II-IV w.
n.e. A wi??c jeszcze to wspania??e po-
czucie bezczasowo??ci, lekcewa??enia
czasu ziemskiego, jego przep??ywanie
to pot????nymi, to drobniutkimi fala-
mi, w kt??rych raz gin??, a kiedy in-
dziej nagle, nieocze??-dwanie wy??ania-
j?? si?? ludzie i ich czyny, poczucie
w??a??ciwe hi
orii P????wyspu Indyj-
skiego, jak gdyby zn??w z dzie??a To-
masza Manna wyj??te albo dla niego
przeznaczone. Skuszanka czytywa??a
Manna; wiadomo, ??e tego z wczes-
nych opowiada??, bo przed kilku la-
ty wystawi??a w Warszawie
ego dra-
mat "Fiorenza" i adaptacj,?? f1PweIi
"Mario i czarodziej". AlE'. rozumie
tak??e pr
blemy jego literackiej
dojrza??o??ci i starczej ironii, gl??-
boko podszytej poczciwo??ci??, jak
to trafnie zauwa??y?? Jeden z pisarzy.
Tym jest przecie?? kultura: ironizo-
waniem w gruncie rzeczy - poczci-
wym.
Odwo??uj?? si?? do Tomasza Manna,
poniewa?? mo??na by to przedstawie-
nie min???? nieuwa??nie i bezmy??lnie.
Opowie???? o kurtyzanie, w kt??rej
kochali si?? dobry ubogi kupiec i
bogaty z??y szwagier kr??la, daje do????
powod??w do oboj??tno??ci. Kradzie??e,
kt??rych skutek staje si?? pomy??lny l
dla z??odzieja i dla okradzionego, za-
mienione karety uwo????ce Was anta-
wyst??pem na festiwalowej estradzie.
Swobodna forma improwizowanej
rozmowy z kompozytorem, realizo-
wania muzyki na kilka sposob??w,
bezpo??redniego muzykowania i ??pie-
wania, w kt??rym wykonawcy wy-
st??powali jako muzycy, ??piewacy,
aktorzy - z??o??y??y si?? na zupe??nie
specyficzny, pe??en humoru i wdzi??-
ku teatr instrumentalny, prowadzo-
ny i aran??owany przez tw??rc?? i kie-
rownika ..Madrygalist??w Praskich",
znakomitego muzyka Miroslava Ven-
hod??.
Takich przyg??d muzycznych i tea-
tralnych w Pradze prze??y??em ca-
??e mn??stwo dzi??ki ujmuj??cej go-
??cinno??ci gospodarzy (by??em na fe-
stiwalu go??ciem czeskiego Minister-
stwa Kultury i Zwi??zku Kompozy-
tor??w i Muzyk??w, jako przedstawi-
ciel Sekcji Krytyk??w Stowarzysze-
nia Polskich Artyst??w Muzyk??w) i
zapobiegliwo??ci przemi??ej t??umaczki
pani Elwiry Kounowskiej, kt??ra wy-
dostawa??a "spod ziemi" karty wst??-
pu nawet na spektakle, na kt??re bi-
lety by??y rozchwytane ju?? przed kil-
kunastu dniami. Poniewa?? interesu-
j?? si?? specjalnie wsp????czesn?? tw??r-
czo??ci?? operow??, dzi??ki uprzejmo??ci
dra Viktora Jurziny z Hudebnego
Fondu i dra Suchego z Dilii mog??em
przewertowa?? ca??e stosy partytur i
przes??ucha?? mn??stwo nagra?? ze
wsp????czesnych oper czeskich i s??o-
wackich. Mn??stwo! Bo podczas gdy
u nas nowo powsta??e dzie??a opero-
we mo??emy bez trudu policzy?? na
palcach, to tu?? za miedz?? co roku
odbywa si?? kilka prapremier oper
czesldch i s??owackie'h. Jak to si??
dzieje i jak?? role w tym spelniaja
TTudebny Fond i Dilia - to ju?? chy-
ba temat clo o
/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_008.djvu
,
C zekano na ten maj mecier-
pliwle. Na pocz??tek prupa-
da najwi??ksze ??\\.i??to - sta-
ra Polska zmierzy SU
7. 110-
w??. Juz najwy??szy czas, ??e-
by do teio starcia dosz??o. Na razie
peperowcy b)"li g??r??. Na pierwsz??
rocznic?? wyzwolenia postawili ten
pomnik, zorganizowali wieczornic??.
Przed wojn?? kierownik szko??y prze-
mawia?? na akademiach. Tym razem
me chcia??. Sam Drabik przem??\\ol??
do ludzi - po swojemu l kr??tko.
Zn??w przypomnia?? te kolczaste dru-
ty pod Colc??wk?? i powiedzia??: to lm
su: nolezy. Ludzie kiwali aprobuj??co
g??owami, wsp????czucie w nich bylo
W tej chwili, nie polityka. J??dl'?? b.t????
chcia?? za ten pomnik ukatrupi?? -
wprawdzie sprawc??w nie z??apano,
ale w osiedlu wszyscy wiedzieli, te
to nie by?? am napad rabunkowy, IInl
zemsta osobista. Za pomnik zap??aci??.
W tym osiedlu jeszcze nikt nie
przela?? kropli krwi za t?? now?? Pol-
ak??. Tych, 00 padli na. frontach, co
po&ln??li w ohmach - me liczono.
Zo??merz nie zawsze ginie ??wiadom
celu, o kt??ry przysz??o mu walczYl
.
CI w obozach p??acili za starli Polsk??,
nie za t?? now??. Krew J??dry by??a
\\. .??c plerW??z??. To prawda, mezbyt
ef Jttownle j?? przela??, nie zada?? rany
przeciwnikowi. To, co z mm zrobio-
no, bardziej by??o podobne do rozbo-
ju nit do walki, a przecie! by?? tym
pierwszym naznaczonym za pomoc
udzielon?? peperowcom.
Spokojnie Si?? zacz???? ten miesi??c
w ()Sledlu Drugiego maja odby??
I??
tradycYJny apel poleg??ych powsta??-
c??w. OJCiec Karola - jak dawniej
- wysun???? si?? kilka krok??w przed
reszt?? orkiestry I zagral na tr??bce
Ivgna?? alarmowy. Pad??a komenda -
zacz???? si?? apel, werble jak sypkie
,rudki ziemi uderzaj??ce w drewnia-
ne wieko d??wi??cza??y O3tro oddziela-
j??c po61czegolne nazwiska i krot-
kie: polegl na polu chwa??y pod S??a-
wipcicaml, pod Lichyni??, zgm???? w
hitlerowskim obozie W Buchenwal-
d7ie, w Sachsenhausen - wiele by.
lo tych miejsc Wiec:ilorem wsp??lna
groch??wka, wspominki - szkoda, te
tu nie ma Kuczawy Pletrka, ten by
nam za??piewa?? co
we!!O??ego.
Nast??pnego dnia poch??d mia?? wy-
rt'17y?? sprzed stacJI kolejoweJ do
k( o??a. Przed wOjn?? ka!da organl-
7.acJa mia??a SWl.j sztandar z wy j??-
t
.em harcerzy. Matkom Polkom, ko-
Ip'--zom, g;rnikom. ch??rowi, m??o-
dzie??y POWst:!??c7ej I ..Str1elco'11"
itttmdary przepadht. SOkoli 'Itt8??dar
.... utrzyma??l ale ??)!'
anlzacja Jut nie
??r:ft1"'la. kto wi??c: mia??by go hll!????.
Tak wi??c tylko powsta??cy mieli 8W\1-
f?? chor
!{lew, jedn?? na ca??y pochud.
T'.rrt1cz.B'irm peperowcy przYII.lli 7e
woim proporcem. Ma??o kto wie-
c' v idl, ??e w oRole co
takleqo maj??.
1\ ."ktor7V, w
r??d nich D. ablk, PO??:a-
kla1.ali czen one krawat)
Kt??ry sztandar hla l:???? na c1.ele po-
ch Ja? - p\'tnnle frapew,??o
hZ"-
. 'uch z w. j??tklem dziel, kto-
re Interesowa??a .1e n vnip dekora-
c ina opr_w8 - r
".,alne str"J!?'
un 'one rower) kolCJI.)we wst??' "I,
p: porr .ykl. Z??inosllo sI?? na m::J.??"
Een
ack. Poc
ct sztandarowy po
t8??c??w Jut Etal na swoim !1"1??!j cu
q II.' sporej gn' Y mI
/n
munuu rz
.I ) 1-
k
logatvwki. Pepl! o
sta\\ In
I!I przed powsta??
7ym s ....nrlarf'(I1.
Z..rn7 ktr?? krzykn????: - do \w??u I -
oI!Ile Drabik podszed?? rlo pre7e'i.l i 7:1-
proponowa??: sk??ro mamy tylko dw:)
E ..ndary, niloCh id?? razem w jednym
, ::Itle, na czele pochodu. Oble stm-
r uznaly to za nairo7
adnlpjsze wyj-
lil
. Wpra\ d
le chor??zy powstali-
c ,v odm6wll n.. ,lenia
ztandal'u -
on w jednym rz??dzie z nimi nie poj-
dz
e - ale szybko wyzn..czono InUe-
go i na tym si?? sko??clV1'J.
A wra,
ciwle to 5i?? nie si onc7,,1.).
f>" .Ilz pierwsLY \\ idziano tuki sztan-
"??r przed o??u"zem. Jak ju?? weszli
do ko??cio??a. t(,) amen - mowl??o Si??
po tym trzecim maJu. Jacy oni ko-
muni
ci? pow??tpiewano. No,
prz
le?? jest wyra101e napisane:
Polska Pdrtia Robotnicza, a nie Pol-
eka Partia KomuOlstyczna. Taka b
'-
la, ale jut 'ej nie ma, Robotnik a 1.0:>-
muni
ta to wielka r????nica. Zobaczy-
m . Jak nie b??d?? wojowa?? z Ko??clo-
??t'm. to si?? mo??e utrzymaj". Ga.
dajcie co chcecie, gdyby to byli lu.
d 't! przekupieni, to by na ten
poch??d nie przyszlI. 2eby stpiego-
'\\ ??? WSZystko mozliwe, ale takiego
c' ,'ku by me robilI. Maj?? sWOIch
w. -r;??dr.le, po ro by S711 ze I;ztanda-
r'-'m do kdclo??a? Tak by I!;oble przy-
&:r ;'w' c7ajnie. Nikt by Ich nie wy-
r ??. Ze sztandarem to Co Innego.
Ten mieSi??c by?? jak?? koj??cy.
W--,wdzle w Katowicach w dniu
trzeciego maja d()6z??o podobno do
:oh elamny w parku przy pomniku
K
-CIUS ki, ale co tam Katowice -
b .e u nas spok??j, m??wi??o si?? w o-
siedlu. Emocje z wolna styg??y - i te
-.,....
'felE
Str. 8
LITERAcKIE
Nr 1109
!\tyczniowe, kwietniowe i majowe.
W nied.liE'l?? d.liewi??tnastego ml..la
si?? odby?? na Gorze Sw. Anny wiel-
ka manifestacja z okazji dwudziestej
pi??tej rocznicy trzeciego powstania
??l??skiego i bitwy o t?? ior??, najzacie-
klejszej, jak?? powsta??cy stoCZyLi.
Znow powia??o odpr????eniem - jedna
jest Polska, jedna krew Polak??w nad
Wis???? i Odr??, jedna i niepodzielna
pami???? o cierpieniu i walce. Poje-
dziemy - razem ze starszymi bra??-
mi, stryjami, ojcami, dziadkami, z
tymi co ju?? wtedy mieli racj??, co
stan??li nad Odr??, nad piastowsk??
rzek?? i powiedzieli panom w Paryzu
i Londynie: to jest polska ziemia.
Ulegli przemocy, ale oto wracaj?? tam
razem z synami, wnukami. Powsta??-
cy agitowali za tym wyjazdem,
afisze I pra.o;a wzywa??y do udzia??u w
mamfestacji, ksi??dz z ambony og??o-
si?? upominaj??c, by mszy niedzielnej
nie zaniedba??.
PojechalI. Na wzg??rzu szumia??o
??wi??to. Widzia?? je na twarzach lu-
dzi, odnalaz?? r??wnie?? w zamy??leniu
Karola siedz??cego na kamiennym
stopniu amfiteatru w ostatnim sek-
torze od strony Zd?ieszowic. Woj-
taszek zapowiedzia??, ??e tam b??dzie
punkt zborny.
- Jak my??lisz, kiedy zgin????a sta-
ra Polska? - zapyta?? Karol. Nie od-
powiedzia?? mu. - Za proste, c01
Albo podchwytliwe. Nie. WszySCY
mysI??, ??e we wrze??niu. Ja te! tak
my??la??em. Ani we wrze??niu, ani w
powstaniu. Ona gmie dopiero teraz,
na naszych oczach.Gdzie s?? jej to??-
ALBIN SIEKIERSKI
"
,
no
nierze? W Anglii, we W??oszech, we
Francji? Nie, tam ich ju?? nie ma.
Tam s?? dipisi. Co kt??ry wroci, zdej-
muje mundur, przestaje by?? ??o??nie-
rzem. S?? jeszcze w lesie? S??. Coraz
mniej. Lapi?? ich, zabijaj?? w walce,
skazuj?? na ??mier?? w procesach.
Zajd?? na dworzec, zobacz ile poc,??-
gow przyjezd??a z repatriantami. Pa-
mi??tasz Iwanie Puste? Byli??my tam
na obozie. Ludzie m??wili niezrozu-
mla??ym j??zykiem. To nie byli Pola-
cy, a w ka??dym razie ma??o ich bylo.
Z przyjazdem tych Polak??w ginie
tamto, Rmie tutaj. Popatrz, nas tu
nigdy nie mia??o by??.
- Nieprawda! - krzykn????em. -
Nasz ruch mia?? w programie odLY-
skanie tych ziem drog?? pokojow??.
- Nasz ruch? S??dzisz. ze nasz
ruch to by??a Polska 7 Ta nasza 'lu-
ba\\a w podchodY? Oni mieli racj??,
powst
??cy K
rabinem Wl1???? te lip-
mle, to sir sprawdzi??o. Tylko to. Ale
tp me bv??o polski p my??lenie. nie to
urz??'dowe. prezydentowo-mi nisterial-
. Pohka si?? ich wyrzpk??a. Tu nad
t?? ska????,
dzle Hlth"r kaza?? posta-
wi?? brzydki pomnik, !!In;
tamta
koncepcj3. kawa?? tamtej PolskI. .Je-
ste
mv te
o ??wiadkami. T3k, St.,nik,
na nas7ych oczach ginie tamta Pol-
ska.
- NasZlI Polska
- Na<;za? Z:lpotnmale
? Pr7ec;e??
mvsmy byli przeciw mej. PrzYS!'??da-
lIsmy. Jaka ona nasza?
- My??my j?? chcieli zmieni??.
- To czemu nie zmieniamy? Cze.
mu si?? czepiamy tej starej?
- Oliwni" S!?? z tob?? 10zmlsLe szalenstwo i jakze
inna, mewojenna, mep
prosto, po cyga??sku. !\la zmian?? de-
cyzji by??o ju?? za p????no. Musia?? si??
pogodzi?? z nowym wariantem, ale
obiecal !;obie, ??e zapami??ta ten
afront.
W wozie. w kt??rym jecha?? r??wnie??
Bolek, by??o nudno. Dyrektor nie
poszed?? do kabiny szoferskiej, jec;1a??
z ludem, tak samo jak radca. Stanik
siedzia?? obok Niki. Jak si?? dowie-
dzia??a, ??e jedzie sam, nam??wi??a go,
??eby si?? przysiad?? do niej. Nie b??dzie
tak nudno. Kazik si?? str??bi i co chwi-
la b??dzie mi przypomina?? Cze??ka -
m??wi??a. - Na co mi to?
W tym samym wozie Jecha?? Karol
'Z Wand??. Nale??a?? do za??ogi kopal-
nianej, nie g??rniczej co prawda, &lle
na wycieczk?? jecha?? mial prawo.
ZOBta?? wreszcie kierownikiem kon-
sumu. Jego bezpo
rednim prze??o
o-
nym byr Kazik, u kt??rego w bim.ze
pracowa??a Nika. Kazek przez ca??4
drog?? zaj??ty by?? rozmow?? z dyrekto-
rem - jak go przy ludziach tytulo-
wa??. W tym wozie nie by??o tak gwar-
no jak w innych. Ludzie mieli wi??-
cej czasu do uwa??nej obserwacjI
s??siad??w. Nudzili si?? przy tym. Z
p????mroku pod plandek?? wy??awiali
ka??dy gest rozbudzaj??cy ich cielm-
wo???? to szeptanie s??siadce do
ucha, ??ciskanie za r??k??, porozumiz-
wawcze u??miechy. Co te?? z tego po-
wstanie tam na miejscu - w zielo-
n
'm?
Na wira??ach Nika przytula??a si??
do niego bardziej ni?? to wynika??o
z si??y od??rodkowej. Czu?? jej pod-
skorne dr.i:enie. Nie zwraca??a uwagi
na Kazka. To nie jego dziewczyna
- Stanik szuka?? usprawiedliwienia.
Mocniej przygarn???? j?? ku sobie, po-
sJ:??a za tym w??adczym gestem, nie
odsun????a si??, odpoczywa??a na ramie-
niu. Cieszy?? si??, ??e si?? nie sp??oszyla,
!e dobrze jej siedzie?? u jego boku l
nie zwa??a?? na blisko???? Kazka, Nie
mogli rozmawia??. O byle czym nie
chcieli, a to, ro pragn??liby sobie po-
wiedzie??, musia??oby zostac wypowie-
.dziane szeptem i wzbudzi??oby podej-
['Lenie.
Prze??ywa?? t?? jazd?? niejako podw??j-
nie. Przez caly czas czu?? blisko???? tt:j
dziewczyny, ktora mu si?? tak mespo-
strze??enie wymkn??la i przyj??la Cze-
s??awa, jego staranie o ni??, uwielbie-
nie, ochranianie. Cze??ka nie ma. alf>
jest ten facet w d??ugiej marynarce,
podlizuj??cy si?? dyrektorowI. Nie ka7-
dy mo??e by?? dyrektorem, to prawda.
Jeden nie chce, drugi nie ma szcz??-
??Cia, trzeci sprytu. Ka??dy dyrektor
- chocia??by by?? najrozs??dniejszym
cz??owiekiem, szlachetnym, moralniIP
czystym - zawsze wytworzy woko??
siebie nastr??j podda??stwa. Nie po-
winien jednak tolerowa?? go ze stro-
ny szkolnego kolegI. Bolek tego nie
wymaga??, to prawda, wi??c po co ta
Kazikowa postawa scyzoryka z??o.lo-
nego w po??? Oboj??tnie czy siedzi,
stoi czy le;l:y - zawsze zajmie pozy-
cj?? czo??obitn??, nawet gdyby mu
przysz??o bi?? g??ow?? o ??ajno. To by??o
owym drugim prze??ywaniem po-
dr????y,
,
Nie odst??powa?? Nlki ani na krok.
Miala racj?? - Kazek pilnowa?? kIt'h-
cha. Najpierw wesp???? z Bolkiem u-
siedli mi??dzy ludem - ostro??nie ma-
czali warai w grubych kieliszkach,
przepijali do ka??dego, salutow.lli
!;zk??em, rozdzielali u??miechy, Kaz-
kowi te?? ju?? wyrasta??y pietwsZe
plOrka dyrektorskie - tytu??owano
go ju?? prezesem, a wi??c hiemal dy-
rektorem. Spo??dzielnia si?? rozrasta??a,
pl.zybywa??o sklepow i cz??onk??w, pod
Raciborzem kopalnia mia??a sw??j ma-
j??tek ziemski ze stawem, ??eby by??y
\\ ??asne warzywa, owoce, mi??so, a lIa
??Wi??tH ryby. Maj??tkiem kiero\\. a??
nrz??dca podporz??dkowany bezpo-
srednio panu pre.leso\\i.
Orkiestra r??n????a \\ alczyki, polecz-
ki, z I'7adka przeplataj??c tangami.
Najmodniejsze by??o - Chryzantemy
zlociste, w krysztalowym fasonie -
dar?? si?? akordeonista uderzaj??c
mi??kko w basy. Kapela by??a dobrze
poinstruowana - tylko ??adnych ta-
kich jak na p,rzyk??ad: "Ta ostatnia
niedziela", "Czy tutaj mieszka pan-
na Agnieszka", "Um??wi??em si?? z ni??
na dziewi??t??". To jest sanacja, n'l1
-
szcza??stwo. To ju?? lepsze te okupa-
cyjne: "Z tyrolskich bialych chat",
..Sl??t Meri", ,.Anielciu" - swojslde
to, ludzie biedni w czasie wojny
??piewali. "??egnaj mi, !egnaj mi, ze-
gnaj mi, ??egnaj mi na zawsze jut,
Od Meksyku do Nevady, tam gdzie
??yj?? koniokrady, plynie piosnka
w??rod ste(XJ\\ych wzg??rz" - akor-
deonista przydusi?? harmom??, wsz:1-
stkimi palcami uderzy?? w klawisze,
wspania??a wycieczka, zdrowie, pame
dyrektorze, zdrowie, panie prezesa"
jak tu fajnie!
A kiedy kuchnie polowe podci4-
!!ni??to na skraj Jeziora, pan dyrek-
tor Komandel'a, pan prezes Stojecki
i jeszcze dw??ch kierownik??w wynie-
??li si?? z polany do pensjonatu, gdzie
by??ardla nich kwatera pierwszej kla-
sy i wykwintny obiadek. Reszt?? po-
lokowano po okolicznych chatach -
w stodo??ach. w pustych pokojach, na
strychach. Trafi??y si?? te?? porz??dne
izby. Nikomu nie by??o ??pieszno do
kwatery. Na polahie weselej, groma-
dniej - pierwsza wycieczka, pierw-
sza serdeczno???? z dala od domu.
Stanik nie nale??a?? do uprzywilejo-
wanych. Bolek mia?? do niego ??al za
Karpackich g??rali. Przedstawienie
si?? odby??o - Wanda zagrala wspa-
niale. Karol nie mia?? ju?? wiele robo-
ty z poprowadzeniem zespo??u. Od-
by??y si?? jeszcze tylko dWie pr??by --
nikt prawie o nich nie wiedzia?? i
sztuka zosta??a wystawiona. Sala by??a
pe??na. Drabik przed przedstawieniem
przem??wi?? do widz??w. Tu i tam roz-
leg??y si?? gwizdy. ale szybko si?? u-
ciszy??o. Mowi?? po swojemu i kr??tko.
Podoba??o si??. Bolek podejrzewa??, ??e
Stanik tym pokierowa?? jemu na
7 ??o
??.
Rozdawano bigos. Nika gdzie?? prze-
padla. Ustawi?? si?? w kolejce - wy-
.
dawanie racji szlo r??wno. Dwa razY
obsun????a mu si?? r??ka pod ci????arem
porcji i dokladki. - Z samego dn'??
da??am, Po znajomo??CI. Podni??s?? oczy
- Micia. Niewiele ??adniejsza. Moie
ta S.lczypta urody, kt??r?? zau\\a??y??,
pochodzi??a z u??miechu nigdy nie wi-
dzianego w domu Julka? Pozbyla
si?? pryszczy, cera mniej t??usta nit
dawniej czyni??a twarz sympatycz-
niejsz??. Przytyla. Wiadomo, stale przy
korycie - bluzka jej si?? pod obojczy-
kiem napi????a, na szyi przelewa??y si??
drobne koraliki w kilku rz??dkach. Zer-
kn???? ukradkiem na s??siedni?? ku
h-
ni?? czy aby tam bigosem nie' dzieli
siostra Julka. corka przedwojennego
majora. zawiadowcy ,.Ma??gorzatv".
Na szc.l????cie byla to inna dziewczy-
na. Odszed?? na sam skraj polany, na
brzeg jeziora.
Dwa szybowce jak para bocian??W
w czas godowy kr??!yly blisko s;e-
bie. Lot prz??d??y dostojny, ledwie
wodz??c skrzydlami po chmurach pe??-
nych dziur, jakby je chcia??y poza-
szywa??. Tak - to ju?? pok??j, to na
pewno wyga??ni??cie ognia. Na po!y-
czonym rowerze przyjecha?? tu po
raz pierwszy przed laty - jeszCze
zapora nie by??a gotowa, na dnie
przysz??ego jeziora wida?? by??o prosto-
k??tne obrysy mur??w piwnicznych,
resztki goralskich chat, rozebranych
lub podpalonych. Pierwszy raz wi-
dzia?? lataj??ce szybowce - kr????y??Y
wy??ej ni?? te dzisiejsze, ca??
w s??o??-
cu niebo wtedy bylo nietkni??te
ch
urami. Widzial ??lady tych bia-
lych ptak??w na zbOczu g??ry, ??ledzi??
je. Gin????y na grzbietach, zn??w je
odnajdywa?? w dolinach. By??o spokoj-
nie na ??wiecie - podobnie jak dZi-
siaj. Tak, to ju?? rdza na szablach i w
lufach karabin??w - to naprawd??
pok??j.
Przysz??a Nika - mia??a na sobie
Inn?? sukienk??. Po co? W ka??dej
jest jednakowo urocza. Usiad??a obok,
w oczach przynios??a nieco chlodu. Po-
kaza?? jej te dwa ptaki zwiastuj??ce
dobr?? nowin??. W czasie wojny ich
nie by??o. Odlecia??y - mo??e do pie-
c??w, mo??e na wielkie ??mietmki.
Zn??w przylecia??y. Snuj?? po niebie
ni??, kt??ra jest i ktorej nie ma. Gdy
raz zobaczysz takiego ptaka nad o-
siedlem lub g??rami, to ju?? wiesz. ??e
to jes't naj pi??kniejsza z wiosen na
tym ??wiecie - pok??j.
- Ojciec jeszcze nie wr??ci?? i tylu
innych - powiedzil;1??a smutno. Czy
w??r??d tych innych by?? rownie?? Cze-
siek? Dlaczego nie wymieni??a go z
imienia?
- Dzisiaj si?? upij?? -:- :po\\. iedzi.\la
nieoczekiwanie. .
- Z Kazkiem?
- Nie, z tob??. Jeste?? w takim !'a-
mym nastroju jak ja, W sqbo\Vcach,
w latawcach, w dymach ulatuj..:Ylh
z chat szukasz czego??, czego nie ma,
co strarone zosta??o bezpowrotnie. Nie
ma powracaj??cych ptak??w, nie ma
pokoju, nie ma ciszy poranka. Wci????
jest wiecz??r. Nawet nocy nie ma.
Po??ozy?? d??o?? na jej wargach - nie
mia?? ochoty na cudz?? gorycz. Szybko
si??' rO.lebra?? i wskoczy?? do je,dor.I i
da?? nura pod wod??. Zabulgota??o. ;Ju-
dzi?? strach i wesolo???? jednocze??nie.
Woda
ci????a ??yly - bvla jeszcze lo-
dowata. Nie za d??ugo \V niej wytrzv-
ma??. Ostudzi??a go. Odsun????a widok
szybowc??w wplecionych w chmury,
oddali??a krajobraz i dziewczYi1??.
Przvbli??y??a sprawy ma??e - jak naj-
rychlej wyschn??c, zrzuci?? z siebie
R??si?? skork??, ubra?? si??, poczu?? ci
-
p??o.
Ta??czyli na udeptanej trawie.
Przewa.i:ali m??odzi, a takim chod.!:i
w ta??cu przede wszystkim o blis-
ko???? partn('ra, nie jego ruchy - ko-
sla\\e, potykaj??ce si?? o grudy zle,mi.
Mo??e w??a??nie taniec jest tym pier-
wszym zbli??eniem, a poca??unek dru-
gim. Co jest potem? Zadr??a??. Po-
czu??a to, ale nie zareagowa??a. Na
c???? zda si?? taniec samotny, do kogo
zbli7.
/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_009.djvu
rv,.a?? w kilku' sus3ch by?? przy nim i
zawoia??: wiecie, towarzyszu, z tyr.li
kuchniami polowymi to nawet lIyl
niez??y pomys??. NaublLi:alem wam
troch??, przepras.lam. Wypijemy na
'Zgod?? - I n:e czekaj??c na odpo-
wied?? posuwi??cie si?? oddali?? dygni-
tarz z Wielkiej Tr??jki.
Ch????d ju?? szed?? od jeziora. Glima-
sty parkiet pustosza?? powoli
wi??cej par odchodzi??o ni?? wraca??o.
Poszed?? z d.liewczyn?? w stron?? lVIa-
g??ry, wzd??u?? potoku upominaj??cego
ludzi, ??eby rozmawiali szeptem
tak jak las, jak woda, jak noc.
- Kochasz go?
- Musimy o tym rozmawia???
- Chc?? wiedzie?? kiedy si?? sp??/.-
ni??em. Wiem kiedy ju?? by??o za P??;l-
no, ale to nie jest mi wcale pocie-
szeniem. Cofam si?? od tego momen-
tu i chcia??bym ustali?? ten dzie??, kie-
dy jeszcze by??a?? niczyja. Nie gnie-
waj si??, Niciu, ja to w innym ??:u-
pe??nie znaczeniu powiedzia??em. To
zgadywanie sprawia mi przyjem-
no????. Dziwne? By?? mo??e. Pami??tas???
Na Trzech Kr??li dawano przedsta-
wieme, a w pi??tek zachorowa?? Lu.j-
wik Hnida. Byli u niego - le??a?? ca??y
w ogniu, zapalenie pIuc. Co robi??,
odwo??a?? przedstawienie? J??dra nie
chcia?? bra?? tego na siebie. Poslan\)
po prezesa. Przyszed??. Radzono da-
lej i wtedy kto?? zaproponowa??, ??eb}'
pos??a?? po mnie. By??a ju?? prawie noc,
gdy zapukano do drzwi. Prezes ci??
prosi, powiedzia?? pos??aniec. Kiedy
wszed??em na sal??, wszyscy ovli
'Zgromadzeni na scenie. Patrzyli na
mnie w milczeniu. Patrz, ile nas
jest - dziewcz??t, ch??opc6w, kobiet
l m????czyzn, aktorow i wiernych ki-
bic??w nie opuszczaj??cych ani jed-
nej pr??by. Pracowali??my tyle tygou-
ni - publiczno???? ju?? czeka. Nasze
matlti, siostry, ??ony, bracia, m????o-
wie, ojcowie, nasze dziewczyny i.
ch??opcy siedzie?? b??d?? w pierwszych
rz??dach obok prezesa, naczelnika po-
czt.y, zawiadowcy stacji, aptekarza,
in??ynier??w z "Ma??gorzaty" - m07e
nawet sam ksi??dz przYJdzie. B??d??
m??wi?? - to moja c6rka, m??j syn,
m??j m???? - jak oni ??licznie gra.l??.
Nie pozbawiaj nas tego wszystkie-
f!o - w??asnego zadowolenia, cudze-
go podziwu. To wszystko wyczyta??em
w ich spojrzeniach. Kiedy si?? zgo-
dzilem, m????czy??ni mnie z??apali i
podrzucili do g??ry. Podj????em si?? nie
byle cte
o. Mia??em si?? wyuczy?? roli
za niecale dwie doby.
- t
o Wi??c, Wandi?? miala wiele
wi??cej czasu. Nie musisz tak cienko
k??u?? - by??a ura??ona, odsun????a si??.
- Ja nie o tym. Wiesz dlaczego
wspominam ten pi??tek przed Trzeloa
Kr??lami? Ujrzalem ci?? wtedy w
r6d
kibic??w. Przyszla?? z kole??ank??. W}'-
...
i
,
""-
,
daje mi si??, ??e wtedy jeszcze nie by-
??o za p????no.
- To ja podpowiedzia??am preze-
sowi, ??eby posIa?? po ciebie, a po-
tem, kiedy widzia??am jak gra
wszed?? do schroniska razem z trze-
ma ??o??nier??8mi. Ci trzej mieli szmaj-
sery w r??kach. Jeden stan???? puy
drzwiach weJsciowych, drugi obsta-
wi?? drzwi do kuchni, trzecI ubez-
p
eczal okna. Oficer mia?? w r??lm
zwyczajny bykowiec.
- Do jakiego. sztabu, pytam
spokojnie powt??rzy??. W jakiej
jednostce to by??o?
- Ja nie, ja tylko tak - j??i{a??
si?? Kazik.
- Jak? Krvc SI?? za cudll!j k.rwi??,
tak? Opowiadac 21S'lys??ane b7dui1
??owy - Ma id?? wyprowadzono przed
schronisko. Ten spod drzwi wiod??-
cvch do kuchni podszed?? do bufetu,
chw\"ci?? s??ucha\\k?? i odci???? link??.
S??uchawk?? zHtkn???? sobie za pas.
Potem st1ln???? na schod<1ch I pilno-
wa?? wej??cia_ W sali s??ycha?? bylo
tylko nier6wne oddechy ludzi. Po
chwili ??o??nierz wyszed??. Nikt nie od-
wa.i:y?? si?? podej???? do okna. teby zo-
bac7Y?? co si?? dzieje przed schron
-
skiem. Pierwszy uczyni?? to Karol. -
Nie ma ich ...... powiedzia?? i wtedy
WSZyscy wyszli przed b'ldynek. Nie
by??o ju.i: nikoJ:o Tak jak si?? zjawi-
li, tak 7l11kn??li. Wsl??hli w m??od??
7.lele?? gol'. Podobni byli do ??olnie-
rzv, w takich samvch fura??erkach i
tmtmdurach. 7. takimi samymi twa-
l'7ami jak te z wl"le??nia, czyli z wczo-
raj.
ALBIN SIEKIERSKI
'f'r"Rl11E'nt powiekI naf,Jrod70n"J w kon-
kl\r
ie nil 30-ll'cle PPR, zOli:antzowan,{ffi
przez wyd. ..Sll\
k".
:2;YCIE
Nr UOP
LITERACKIE
Str. 9
/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_010.djvu
E:)GDA
J ROGATKO
NowoleI prozy
e ?? en. a, sen i rzeczywisto????
ELASKI I CIENIE LEGENDY
D owie????
Drzazgi?? (...) by??a
. pierwsz??, uddn??, pr??b?? lite-
rackiego oderwania si?? od te-
, , -' matyki Polski powiatowej.
Nasterm?? tak?? pr??b?? by??o
"Pr>1wo wyb
fabu???? w dU7ej mierze na materi.lle
autobio-raficznvm.
"Prawo wvboru" je
t ksi????k?? o
dzier'??stwle i m??or! )SCI pi
ar7a. .1[-
cja jej rozgrywa . i?? w okresie mi??-
dzywojennvm, si"gaj??c czas??w pier-
wszej 'Wojny
wL.tO\\ cj, a ko??c7??c
si?? w pierw'; ,'ch dniach kampanii
wr7P
l11owej. OSOblStp rI(\
wiadcle-
nia I prze??ycia staj??
i?? materia??em
dla uka7.ania ewolucji ideowej pol-
skiej inteligencji wywod7??cE'j si!; 7
miast pro
incj n.llnych.
Babinicz 7i1WS by?? pisar7em pro-
wincji, I takim pozosta??, mimo od-
miennej tematyki, w o
tatniej swej
po
ie"cI. Co pr-wd, narrator zdobv-
wa dZiennikarskie szlify w redakcji
"".,
)
??it
.
\
'..
Waldemar Babinicz
sto??ecznych gazet. ale g????wne W:Vll::1-
rzenia !abulal'ne '1'OZgrywaj?? si?? na
pro.... .ncji, gdzie narrator zosta?? Wy-
s??any w celach repQrterskich. Nie
'est to bez znac7enia. Stosunek pllnie jd'ikrawo w??a??nie w ??yciu
P\)i
kl p
wiatowei. Dlate"o uwaza??.
??e mteligencja z prowincji jest pre-
d
'vnowana do odegrania istotnpj
roli: znaj??c
ycie od pod
7ewki, nie
tra"i ona jPdnak nadziei i wiary w
mo 'liwo
?? jego zmiany.
Zwrocenie uwagi na prowincj?? ma
v: przypadku tw??rczo??ci Babinic73
je
zcze jedno znaC7enir - t??umae<:y
przyipty pr7ez autora punkt widze-
nia. T??em politycznym powif'??ci s??
autentyczne fakty z historii Polski
mi??dzywojennej, rozgrywaj?? si?? one
jednak jak gdYbY na drugim planie
swiadomo
ci bohater??w. I tak np.
..pl'7ewr??t majowy" jest w powieki
przypomniany przede wS7ystkim ja-
ko orZVC7Vna rod7innf'i tragedii M??-
kO
lJw. Ale ju?? o Brze??ciu czy Bere-
zie KartlJskiei. na co s??usznie zwr??:i??
UW8
?? Kozniewski, nie ma w utwo-
171' ani ,Iowa. Rozc7..arowanie boha-
tera do rzeczywistoki politycznej
i r07gorvczenip w stosunku do ludzi,
kt??rym zaufa??, p??ynie z osobistych
i be7po
rednich ??r??de??, z prakt)rta??em a tzw. proz?? literack??, s:)
sprawy, kt??rych przedstawienie wy-
kracza po7.a mo??liwo??ci repQrta??ysty.
Dowodem tego ma by?? "Odslo??,
krzyknij" - I w tym sensie jest to
utw??r autotematyczny.
Autentyczne czy te?? pozornie au-
tentyczne wydarzenia w Rychlicach,
zwi??zane z kierunkiem polityki no-
wego sekretarza miejskiego komitetu
partii i ze sposobem sprawowania
w??adzy przez zasiedzialego "z dziada
pradziada" przewodnicz??cego PRN,
sta??y si?? punktem wyj??cia dla pisar-
skich domys????w i wyobra??e??. W re-
zultacie stworzyl G??rny ??wiat udzi-
wniony, w kt??rym groteska i senty-
mentalizm id?? w parze z intelektual-
n?? .r
fleksj?? i psychologiczn?? wnIkli-
WOSCl??.
Problematyk?? tej interesuj??cej pQ-
wie??ci mo??na by okre??li?? jako dra-
mat w??adzy. Rozegrany na ma??o-
mi
s
eczkowej scenie, zmierza wy-
razme do szers7ego uog??lnienia. W
spos??b daleki od jednoznaczno??ci u-
kazuje autor z??o??on?? dialektyk?? po-
ra??ki. Obaj wy??ej wymienieni boha-
terowie przegrywaj?? - ale dod.3??
zaraz trzeba, ??e przegrywaj?? w opi-
nii otoczenia. G??rny zgodnie z arty-
stycznym 7.amys??em nie wyja??nia
dok??adnie ani nie opisuje szczeg????o-
wo sytuacji. Wiadomo tylko, ??e cho-
dzi o przekszta??cenie "zapad??ej pro-
wincji" w miasto nowoczesne, czyli
dostosowanie ekonomiczno-spo??ecz-
nej struktury Rychlic do pr7eobra-
??e?? og??lnokrajowych. Jak to zwykle
bywa. d????enie do zmian napQtyka
twardy op??r przyzwyc7ajonvch do
st.arych form ??Ycia mies7ka??c??w
zw??aszcza mieszka??c??w pQbliskieJ
-.,.:.. .
"+
.
'.' .
":.;!"i??
.
.
:
(
..
.I
Andrzej G??rny
wsi, kt??ra w zwi??zku z rozwojem
gospodarczym miasta ma ulec likwi-
dacji. Niewiele jednak na tym polu
m??g?? zdzia??a?? przys??any do Rychlic
sekretarz wraz z przewodnicz??cym.
W rezultacie zar??wno jeden, jak
i drugi rezygnuje ze swojego stano-
wiska.
Czy by??o to przyznanie si?? do pQ-
ra??ki? Czy decyzja o rezygnacji sta-
nowi??a dow??d ich s??abo??ci i nieumle-
;??tno??ci sprawowania w??adzy, czY'
rn07e wr??cz przeciwnie? G??rny pi??-
trzy pytania. Zasadnicz?? przyczyn??
rezygnacji bohater??w by??a ??wiado-
mo????, ??e nie potrafili zdoby?? sobie w
spo??ec7e??stwie, kt??rym rz??dzili, au-
torytetu. Jest to rzeczywi3cie sprawa
istotna. Kto jednak tu zawini??? W
przypadku sekretarza czytelnik od-
nosi wra??enie, ??e chyba spo??ecze??-
stwo nie doroslo do jego zamierze??
i plan??w, w przypadku natomiast
przewodnicz??cego domy??lamy si??, i??
raczej on sam nie dor??s?? do tej trud-
nej i odpQwiedzialnej funkcji.
Pisarz cz??sto wkracza na grunt
psychologiczny, sprawd7..aj??c swych
bohater??w w ich ??yciu osobistym.
Jest to bard70 cennE', pod warun-
I
iem, ??e nie zostan?? naruszone pro-
porcje mi??dzy politYC7.I1o-etycznym
i psychologicznym uj??ciem sprawy.
G??rny propQrcje te naruszy?? przesu-
waj??c zanadto niezmiernie ciekaw??
problematyk?? w??adzy na p??aszczyzn??
psychologiczn??. Tym samym nie ro-
zegra?? dramatu do ko??ca. ukazuj??c
tylko, czym sta??a si?? podj??ta przez
bohater??w decyzja dla nich samy
h,
a raczej nawet dla jednego 7. nich,
g????wnej postaci w pQwie??ci - prze-
wodnicz??cego Zaremby, nie za?? dla
mieszka??c??w Rychli c, pQzbawion
'ch
nagle dw??ch przedstawicieli w??adzy.
Podj???? G??rny temat istotny i pas-
jonuj??cy, szkoda jednak, ??e dram'lt
w??adzy rozegra?? g????wnie w czterecl1
??cianach mieszkania bohatera. Do-
brze zapQwiada.i??ca si?? powie???? nie
spe??nia wi??c nadziei na szerokie uka-
zanie problemu w??adzy, widzianego
przede wszystkim w kontek??cie spo-
??ecznym. Mimo to "Ods??o??, krzyk-
nij" jest utworem artystycznie nie-
przeci??tnym, a wyst??puj??ca w nim
tendencja do ujmowania kluczowych
dla naszej wsp????czesno??ci spraw w
ca??ym ich skomplikowaniu i wielo-
znaczno??ci - cenna i godna uwagi.
BOGDAN ROGATKO
l) Waldemar Babm!cz, ..Prawo wybo-
ru". Wyd. "Czytelnik", Warszawa 1972,
str. S19.
??) Seweryna Szmaglewska. "NIewinnI "..
Norymberdze". Wyd. "Ksi??tka i Wie-
dza", Warszawa 1972, str. 462.
S) Jerzy Narbutt. "Znowu zakwltnlf' li_
stopad". Wydawnictwo LIterackie Kra-
k??w 1972, str. 172. '
4) Andrzej G??rny, ..Odslo??. krzyknij".
Wydawnictwo Pozna??skie, Pozna?? 1972,
str. 208.
p'.mmlllllnmnunn..nlllnll.......n..unf1lunum..nm"'mmn..nnm??
PRENUMERAT??
????YCIA LITERACKIEGO >}
- moina zam6w16 U lIstonosza. przy okIenku pocztowym, a??bo
wp??acaj??c nale??no???? czekIem na rachunek PrzedsI??bIorstwa Upo.
wszechnlenla Prasy I KsI????kI w KrakowIe. Konto PKO: I OddzIa??
Krak??w nr 4-6-777. Cena prenumeraty: miesi??cznie z?? - 13, kwar-
talnie z?? - 39, p6??rocznle z?? - 78, rocznie zl - 156.
II i. Iii 11111.1. U I M III 11111 ui I1111I11I1I M 1111..111111111111111 li 111II111II111 fi 1iii II 111.111I
/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_011.djvu
Tematy
dzie??ach
Picassa
'N
.
(Doko??czenie ze str. S)
sane w p??aszczyzn??. Tematem wi??k-
szo??ci p????cien by??a jego ??ona. Dzie??a
z lat 1950-1951, bardziej st??umione
w kolorze, wyra??aj?? raz jeszcze jego
tkliwo???? dla ludzi. dla ??wiata ze-
wn??trznego. Ten malarz. o kt??rym
m??wi??, ??
jest okrutny, jest pe??en
czu??o??ci. W czasach, kiedy tematem
jego malarstwa by??a wojna hiszpa??-
ska, nigdy nie pojawia si?? w jego
obrazach policja - guerilleros; ma-
lowa?? i rysowa?? ofiary, pomordowa-
ne kobiety i dzieci. Obraz zatytu??o-
wany "Masakra w Korei" jest no-
wym dowodem tej postawy artysty.
To wstrz??saj??ce dzie??o przekracza
rozmiary jednego wydarzenia, jego
znaczenie .staje si?? uniwersalne, sta-
nowi ono ??arliwy protest przeciwko
ohydnej brutalno??ci zniszczenia s??a-
bych przez silnych. "Wielkie uczu-
cia", o kt??rych Picasso m6wi?? mi tak
cz??sto jako o jednej z jego aspira-
cji w sztuce, znajduj?? swoj?? kulmi-
nacj?? w lito??ci. Nigdy jeszcze nie
wyrazi?? jej w spos??b tak g????boki i
wzruszaj??cy, Artysta przedstawia-
j??c te dzieci beztroskie i prze-
ra??one, te kobiety, kt??rych re-
??1kcje przechodz?? od prostracji do
. buntu, odda?? ich strach przed ??mier-
ci?? z tym samym wsp????czuciem,
z jakim kiedy?? pochyla?? si?? nad
losem proletariatu Barcelony, stano-
wi??cym temat jego "epoki b????kitnej"
Mam jednak pewne skrupu??y. Za-
stanawiam si??, czy w jaki?? spos6b
nie zubo??y??em, nie ograniczy??em po-
staci Picassa. S??owo "li to????" jest
w??a??ciwie zbyt w??t??e, ??eby okre-
??li
jego stosunek do ludzi. M??wi??c
o "Wo
zecku" Buchnera. Arnold
Zweig okre??li?? stosunek autora d"o
swego bohatera jako przesycony nie
lito??ci??, lecz szacunkiem. J chyba tak
nale??a??oby okre??li?? postaw?? Picassa=
szacunek dla cz??owieka. Oprawcy nie
s?? lud??mi. To s?? roboty, automaty
pozbawione jakichkolwiek uczu??
ludzkich.
Je??eli dzi?? miliony ludzi wid??? w
Picas:;ie tw6rc?? "Go????bka", g??osiciela
idei t:okoju, to s?? oni o wiele bli??si
prawdziwego Picassa ni?? ma??ostkowi
esteGl, kt6rzy delektuj?? si?? niekt6ry-
roi jego obrazami, widz??c w nich
tylko p??aszczyzny barwne, pozbawio-
ne obiektywnego znaczenia. a od-
wracaj?? si?? z pogard?? i obrzydze-
niem od "Masakry w Korei".
Picasso powiedzia?? mi niedawno,
patrz??c na jedno ze swoich p??6cien
powsta??e w 1949:
"Mimo wszystko. to nie takie z??e, to,
co zrobili??my... W ka??dym razie nie
ma w tym ju?? ??adnych sztuczek. Jest
malarz taki. jaki jest. Dawniej by??y
jeszcze sztuczki".
To w??a??nie ci, kt??rzy widz?? mala-
rza "takim, jaki jest", widz?? go na-
prawd??,
DANIEL - HENRY KAHNWEILER
Prze??o??y??a
JOLANTA SELL
D om pa??stwa Bories" Jac- ALEKSANDER JACK IEW ICZ sprz??ty. Ludzie l"??wniet jakby zr6..
bieni z kruchej materii czy farby
" quesa Doniol- Valcroze'a,
kt??rego film??w nie lubi??, przyjcm- mi??kko k??adzionej. R6??owob!a??a,
Bories. Wizerunck Niemca, pitkne-
palcowk??, ale w przeciwienslwie do go Carla-Stephane'a, w rudomore-
tamtych dawnych, pi??knie (nie za lowej tonacji. Dzieci niby porcelano-
pi??knie jak tamte) zrobion??. we figurki ("Ten film, niczym fi-
Doniol-Valcroze "czyta?? wszystkie D ?? l V I 'gUrka z .saskiej porcelany..." - pi-
ksi????ki i ogl??da?? wszystkie filmy". OnlO a ,.., roze a sze jeden z krytyk??w).
Uczy?? si?? w ??wietnych liceach parys- - ??..J Sztuczno???? wsz??dzie tu ogromna.
kich. p????niej studiowa?? prawo. Zaj- Tak????? w ruchu aktor6w, dzialaniach.
mowa?? si?? malarstwem i literatur?? dialogach o s??owach starannie do-
(jest autorem powie??ci i wielu sce- ??onie, a ona w nim. Po czym wszys- niol-Valcroze'a w jednym z wywia- branych (nawet wtedy, kiedy s?? to
nariuszy do swoich film??w). Na d??u- tko szcz????liwie si?? ko??czy: go???? od- d??w. "Poniewa?? kocham Mozarta i d ) S t
g ie l ata za J . ?? ?? Sl ' ?? kr yty k ?? fl 'lm o w ?? i . . d ?? z J e g o k??uj??ce s??owa pana omu. z uczna
j
??d??a, m???? si?? zmienia. pomewaz spo ziewa cm si??, . e . jest san;ta narracja utwor
, a?? do
na pocz??tku lat pi????dziesi??tych, wraz . I V l , muzyka uchroni m6j film od banal- granI ' c dopuszczalnyci .... . I az d o IYrz-
A d . B . ?? . ?? t d k Filmy Domo - a croze a s?? zawsze ?? d . d . ?? .. fOt
Z n re aZlllem. za ozy ygo ni . T . no ci - o powie zla szczerze re??y- nic do p uszczaln y ch P anu J 'e tu dobry
"Cahiers du Cinema", kt??ry wylan- bardzo sprawnie zrobIone. a me- ser. - U Mozarta jest wielko???? po????- gust.
?? f I " J k . . ?? ludzka sprawno???? utrudnia??a odbi??r. l . kt . l "
sowa "now?? a ??. a lllm wcze- 1 . czona z rom??, ora wyzwa a... KI ' edy ten fl . lI .... ogl??da??em, m y.
l a-
?? . k t C l ." ' ?? .' . Poza tym Doniol-Va croze jest WIr- 1 l . t . t kt ..
,m ry YCY.. a 11ers . a po meJSl re- . d d d ?? " Bana n?? 11S on??, po ra owan?? ??em, O "KSl " ??Z . neJ ' dc Cle ' ves " P an i de
. (CI b l D G d d tuozem, ale mg y nie z ecy owa SI?? d t t
zyserzy 1a ro. emy, o ar . l pona to stereo ypowo, roman ycz- la Fayctte (l ' nnl . krytycy J ' ?? r 6wn!e??
T ff t ,. ) d ' ?? ?? . ?? na wirtuozeri?? pe??n??. Zawsze a bo. t t . (
ru au l m., os wcze me zacz?? ??d ' me czy nawe preroman yczme re- wspoml ' naJ ' ??). W nl . e za w s z e cnotIi-
. ?? . l . . f ' l . N zbyt realne tre??ci filmu jej bru ZI- . . W t ) t
zaJmowa SI?? rea IzacJ?? I mowo aj- ' ) l zyser wspomma er era, o acza w weJ . FranCJ ' I ' W podobnyc h d zie??ach ,
. b . ?? k 6tk t . 6 k . ??y ("Denuncjacja' , a bo ona sama f l . b t d ( B d
pierw ro 1 r ome raz w l, na- i mIe oga a przyro a " ar zo mi od l " luz ' wI ' ek6w cnota, P ruderia ( CO
t . d 19 1: 9 f ' l ?? nie by??a do???? zharmonizowana ?? . kt . d
s ??pme - o
- l my pe nome- " ) lb . b ?? .. pomog y nIe ore OPISY przyro Y u na J ' edno wycI .... odzl " ) zwyc i ?? ?? a z?? o ! W
t . W ?? t k . k ("Szminka do ust , a o me y o Jej G " ) SI 1 . l ,.
razowe" yst??powa a ze na e ra- oethego. oneczne po a, ZIe one fI ' ln11 ' e Donl . ol - Valcroze ' a panI ' Bories .
. ( ?? ???? l ?? '. wcale i wtedy wszystko bywa??o ra- ?? k . b d kt6
me np. gra g wn?? ro ?? w g osneJ wzg rza, wyso le me o, po rym na wzo ' r kSI ' o z ' nCJ . de Clev ' CS, op ar??a
N . . . t l ." R bb G . 11 t ) Al czej od innych autor??w zapo??yczane k . d l l t T d l ...
" lesmler e neJ o e- fI e
. e . k D r??zy mo e samo o u. en mo e. Sl " ?? Wdzl o kom gacl .... a. PrzVcl .... od zi?? v mi
. . k kt ., . lk ' ("Gwa??t"). W ZWI??Z u Z "omem . b ?? t k .......
am Ja o a or, am rezyser WIe lego . ?? m y wsp ??czesny p a puszczony tez ' na ll1y??l p????tna Fr an"ois Bou-
. k b . I d b ?? J t pa??stwa Bories" tez pisano, e ma on d ". B . .. b ...
naZWlS a SO le n e z o y. es "ucz- L R l .. ?? przez ZleClones, wl??ze o razy na- cl .... era, malarza kon ' ca rok ok "" , po -
. t . f ' l f k ,,, co?? z Renoira, co::; z osse lmego, co k 1 . t l t l i .. n
ClW?? pos aCl?? l mu rancus lego , l f ' l ' tury w swoich o IS ych o aC:1 na- cz??tku preromantyzll1u, na kt6rego
. t . . dk . z Orsona Wellesa. A e w tym l llue l . P
wiernym s atyst?? i sWla lem. l .. ?? daje im p??ynny, Illearny rytm. 0- obrazaci .... wype??nl ' onych post a c iami
jest nareszcie w??asna, c :10ClaZ ma a, l l . 1 ' . t 1 t 6 l'
Tre???? "Domu P a??stwa Bories" wy- . zwa a c 1WI amI w SUi ?? o w wp a- pasterzy, W ktorego dZIe?? a c h O w"'ra-
poezja. Chyba po raz pIerwszy. t ?? f t t d . J
gl??da najbanalniej w ??wiecie. Na a ragmen wn?? rza omu czy Ja- finowanej l niewinnej formie, prze-
g????bokiej prowincji, w??r??d p61 i Historii opowiedzianej w tym fil- k???? posta??, otaczaj??c w ten spos??b, bija gwa??tow??a, chocia?? wci???? sta-
wzg6rz, w zasobnej posiad??o??ci mie- jJlie towarzyszy muzyka Mozarta spowijaj??c ca??o???? niby liryczn?? kan- rannie skrywana zmys??owo????.
szka uczony geolog. Ma o wiele (Andante z koncertu C-dur nr 21 na tylen??. Poezja muzyczna, poezja pla- Film Daniol- Valcroze'a nale??y do
m??odsz?? od siebie ??on?? i dwoje dzie- fortepian i orkiestr??, Divertimento styczna tworzy sta???? aur?? wok6?? twor??w tak wysokiej kultury, ??e do
ci. Tyranizuje rodzin??. Lecz oto na smyczki K 251, Divertimento nr l przedmiot??w i ludzi. Pejza??e s?? jego powstania prawie nie trzeba
przyje??d??a m??ody cz??owiek, m??ody K 136 i Divertimento nr 15 K 287). prze??v.: i etlon e, plamion
delikatny
ni by??o talentu.
uczony, niemiecki t??umacz tekst??w "Dlaczego wybra?? pan muzyk?? Mo- tonamI. Br??zowoz??ocIste pokoJ
;
pan, Bories i zakochuje si?? w jego zarta?" - zapyta?? dziennikarz Do- smaczne w formie, ciep??e w barwIe ALEKSANDER JACKIEWICZ
I111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111'1111I1111I11111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111'1111
reszcie dobry, interesuj??cy,
wi??cej: trzymaj??cy w na-
pi??ci u program ekonomicz-
ny. Dobry tak??e dla tego.
??e nie do streszczenia w
kilku zdaniach - bez zagubienia za-
wartych w nim smak6w (i trucizn).
Warto go by??o ogl??da?? i to ogl??dac
z uwag??.
Szkoda wi??c, ??e "Spotkanie przy
wsp??lnym stole" posz??o na anten??
nie zapowiedziane, w nag??ym za-
st??pstwie.
Formu??a programu: reporterzy
dw??ch o??rodk??w TV (warszawskiego
i ????dzkiego) postanowili zbada??, dla-
czego jedna z powa??niejszych inwes-
tycji przemys??u lekkiego, ??owicki
"Synteks" (prz??dza teksturov'ana.
skarpety i podkolan??wki), kt??rego
budow?? rozpocz??to w 1967. dopiero
pod koniec ubieg??ego roku uzyska??a
projektowan?? zdolno???? produkcyjn??.
Aby si?? tego dowiedzie??, zgromadzo-
no w studiach ??6dzkim i warszaws-
kim ludzi z racji c;woich obowi??zk6w
za budow?? odpowiedzialnych. spot-
kali??my si?? wi??c z projektantem za-
k??adu oraz przedstawicielami: inwes:-
tora, wykonawcy. w??adz terenowych
z ??owicza - a tak??e banku, plano-
wania, ministerstwa (przemys??u lek-
kiego) Mo??e kogo?? nie wymieni??em,
ale przedstawicieli by??o tak d u??o, ??e
czuj?? si?? w pe??ni usprawiedliwiony.
Tym bardziej ??e warto???? programu
zasadza??a si?? nie na mnogo??ci repre-
zentant??w, ale na ich traktowaniu
przez reporter6w TV. Ot???? ci, praw-
dziwi bohaterowie programu, zacho-
wywali si?? wobec swoich go??ci z sza-
cunkiem, ale bez nadmiernego re-
spektu, kt6ry to z??y obyczaj w takich
s:ytuacjach najcz????ciej obowi??zywa??.
Zaproszeni m??wili du??o i z zapa-
??em, ale nie o wyja??ni
nia meryto-
ryczne mi idzie. (Nie my??l?? np. pole-
mizowa?? z tez??, ??e za badania geolo-
giczne, przeprowadzone niechlujnie,
odpowiedzialno???? ponosi bli??ej nieo-
kre??lony ..system".) Rzecz w m e t o-
d z i e. Kiedy patrzy??E>m na ekran,
przypomnia?? mi si?? ??w ze znanego
dowcipu facet kt??ry siusia?? z?? doro??-
kij, chc??c sl
ni?? zas??oni??. N,e zau-
wa??y?? biedak, ??e w trakcie tej przy-
nosz??cej ulg?? czynno??ci doro??ka od-
jecha??a... Ot6?? nasi przedstawiciele
znale??li si?? w sytuacji podobnej, mi-
mo ??e nie robili wra??enia ludzi po-
zbawionych refleksu. Dlaczego? My-
??l??, ??e przez lata dzia??ali za os??on??
nie tyle doro??ki, co w poczuciu bez-
piecznej izolacji. Sobie umieli wszys-
tko wyja??ni??, wyt??umaczy??, znako-
micie si?? usprawiedliwi??. Co o tym
my??la?? obywatel czekaj??cy na skar-
pety. podkolan??wki, przyzwoitszy
przyodziewek, buty daj??ce si?? i nosi??
i ogl??da?? - tych ludzi nie intereso-
V!a??o, nie obowi??zywa??o. ??yli w ??wie-
cie, w kt6rym ka??de wyja??nienie.
maj??ce cho??by pozory sensu, by??o
przyjmowane za dobr?? monet??. Pr??b-
ka takiego rozumowania? S??u???? przy-
k??adem z ostatniego programu.
Wyja??niano wi??c reporterom, ??e
t,Synteks" dlatego dochodzi?? do pla-
nowanych zdolno??ci produkcyjnych
z takim trudem i tak d??ugo, do dzi??
zreszta fabrykuj??c zastraszaj??ce i-
lo??ci bebli, poniewa?? zak??ad zlokali-
zowano na terenie - z punktu wi-
dzenia tradvcji przemys??u dziewiar-
skiego - "dziewiczym". l by??oby to
panom dyrektorom usz??o na sucho,
gdyby nie dwa fakty, przypomniane
przei naszych reprezentant??w, czyli
rJ
-re (ewI:Ya,
."
l
c..LI2--
reporter??w. Pierwszy: jaros??awski
"Jarlan" te?? zosta?? zlokalizowany nie
w ??odzi, a jednak jego produkty od
pierwszej chwili sta??y si?? przedmio-
tem po????dania naszych pa??. A inny
zak??ad, zbudowany dla odmiany w
??odzi, mia?? nie mniejsze trudno??ci'
ni?? ten, zbudowany w ??owiczu. Do-
ro??ka odjecha??a, panowie zostali n??e-
dopi??ci...
Ot6?? istota problemu: przedstawi-
ciC'le (projektant6w, zjednoczenia,
ministerstwa, bankowo??ci, inwestora
itd.) nie chcieli pami??ta??, ??e nie roz-
mawiaj?? we w??asnym gronie... 78.-
pomnieli, ??e patrzy na nich widz,
nie godz??cy si?? przyj ???? za w??asne
regu?? gry, kt??rymi si?? oni pos??u-
guj??. Widz mierz??cy warto???? ich
pracy kryteriami najprostszymi: si??
w sklepach skarpety czy nie ma.
Dyrektorzy i przedstawiciele za-
pomnieli o nim i zlekcewa??yli go. Nie
pierwsz) raz zreszt?? i - obawiam
si?? - nie ostatni jeszcze.
Ale najwi??kszy smutek ogarn????
mnie na my??l, ??e obywatele ogl??da-
j??cy ten program nie dziel?? ze mn??
mojej irytacji. Oni wiedz??, jak to
jest, oni te??, poza ??cianami swego
mieszkania. pos??uguj?? sie podobnymi
regu??ami gry, o11i te?? znaj?? te WSZ} s-
tkie mniej lub bardziej skompliko-
wane dzia??ania chroni??ce przed od-
powiedzialno??cI??. Gdyby znale??li si??
nJ!, rniej
cu owycl1
rzedstawicieli.
post??powaliby tak samo..,
Wi??c dlaczego j a si?? irytuj?? i obu-
rzam? To proste: oburza?? si??, to
m??j zaw??d. Oburzam si?? niejako w
imieniu Szanownych Czytelnik6w, w
ich zast??pstwie. Pe??ni?? funkcj?? wen-
t:; la, przez kt6ry uchodzi nadmiar
pary... Gwizdek ze mnie...
ZBIGNIEW KWIA'rKOWSKI
PS. Nie wymieni??em autor6w'oma-
wianego programu z tej przyczyny,
??e ich nazwiska przemkn????y przez
ekran z szybko??ci?? b??yskawicy, a nie
chc?? wymienia?? znanych mi reporte-
r??w, z krzywd?? pozosta??ych.
Z, K.
11I111111111lI1111I11??1111111111111111I11I11I1IIlI1111111I1111I1111I1I11111111I11111111111111111111111111111111111111II11111111111111111111111111[111111111111111111111111111111111111111111111111111111111Ilillll??lllllllllllllllilllllllllllll
PROZA
'JaJu Kurek: "Bestla". Wyd. Litera-
ckie s. 172, cena 10 z??. - Tytu??owa
bes'tia" to zraniony ??miertelnie w
;"ypadku drogowym ko??, J?ozostawiony
przez gospodarza na skraju lasu. Ak-
cja. kt6rej o?? stanowi pr??ba interwen-
cji ze strony pewnego in??yni
ra, jest
- jf"dynie pretekstem do gorzlnch roz
wa??a?? autora na temat wsp????czesnej
wra??liwo??ci. na temat stosunku cz??o-
wiek-??wiat, Jest to istotnie proza
"gwa??towna i obsesyjna", pe??na pasji,
. ??wiadomie nieporz??dna i pe??na zara-
I .. ..
zem tradycyjnego humamzmu, mImo IZ
chodzi tu tylko - ale czy tylko? - o
zwierz
.
Roser Cleeve: "Zaj??c pod miedz??",
t??um. z ang. Krystyna Szerer, przed-
mowa Klemensa K??plicza. "Czytelnik",
s. 324, Lena 18 z??. - Powie???? sensacyj-
no-przygodowa rozgrywaj??ca si
w Ka-
szmirze i w AngHi. Temat stanowi?? 10-
. sy pewnf'
O Anglo-Hindusa, ukazane
: nA Ue o;komplikowanej konfliktowej
sytuacji o;po??el'zno-pofitYf'znej w In-
diach w ko??cowym okr??'sle panowania
: angi('lo;kJeg:o w tVl11 kraju oraz tu?? po
uzvskaniu 11 ieporlleglo??('\ I Jramatycznt
I dzieje bohatera egzf)tyka t"'matu i cie-
kawie SKonstruowana akcja s?? w su-
mie interesuj??c?? rozrywk?? i dobr?? li-
teratur??.
John O'Hara: "Czekaj??c na zim??", z
ang. prze??o??y??a Zofia Kierszys. "Ksi????-
ka i Wiedza", S. 344, cena 26 z??. Cztery
opowiadania znanego ameryka??skiego
pisarza o tematyce obyczajowej, z prze-
wag?? problem6w psychologiczno-eroty-
cznych. Ich akcja rozgrywa si
w la-
tach 3D-tych w USA. bohaterowie s??
jednak bliscy bardziej wsp????czesnym
przyzwyczajeniom czytelniczym. Mimo
dramatycznych i tragicznych napi???? za-
sadnicza problematyka tych utwor??w
nie jest w stanie pobudzi?? czytelnika
do refleksji g????bszej natury.
William Styron: ..Wyznania Nata
Turnera". Wyd. ,.Czytelnik", "Nike",
652, cena 35 z??. Przek??ad Bronis??awa
Zieli??skiego. ....... Trzecia ju?? powie????
tego ameryka??skiego pisarza przet??u-
maczona w Polsce, Za granic?? zrobi??a
ona niebywa???? karier
. Nat Turner by??
przyw??dc?? zbrojnego powstania Mu-
rzyn6w ameryka??skich w 1831. Powie????
Styrona oparta jest na autentycznych
fAktach i c;tanowi intere..uj??c?? pr??b
rekonc;truk('ji wydarze?? hi<;torvC'7nych,
przede wS7y
t.kjm za
!>ylwetki Turne-
ra, b??d??cego r??wnipi narratorem. Sam
autor we wst??pie okre??la ., W yzna-nia"
jako utw??r b??d??cy "nie tyle powie??ci??
historyczn?? w konwencjonalnym sen-
sie, co rozmy??laniem na temat histo-
rii".
David Webs: "Nasi przyszed??em",
t??umaczy?? Wac??aw Niepok6lczycki.
"Czytelnik", s. 712, cena 56 z??. - S??yn-
na' ju??, wydana w oryginale angiel-
skim 10 lat temu, powie???? o genialnym
rze??biarzu ??yj??cym w latach 1840-
1917, Augu??cie Rodinie. Rzecz nale??y
do tego typu biograficznych powie??ci,
ciekawie sfabularyzowanych a zara-
Zem opartych na gruntownej i wiary-
godnej wiedzy faktograficznej oraz a-
nalizach tw??rczo??ci, co powie???? Feucht-
wangera o Goyi, Stone'a o Van Goghu,
czy Tynianowa o Puszkime. Obejmuje
ca??e ??ycie Rodina, jego tw6rczo????, na-
wet losy po??miertne tej tw??rczo??ci. W
tomie kilka ciekawych reprodukcji.
O LITERATURZE - SZTUCE - IDEI
Paul Hazard. ..My??l europejska w
XVIII wieku. Od Monteskiusza do
Lessinsa". Prze??o??y??a Halina Suwa??a.
PIW, S. 556, cena 80 z??. Hazard nale??a??
do najwyhitniejszych historyk??w lite-
ratury w ubieg??ym p????wieczu. Znany
jest g????wnie jako wsp????autor "Historii
literatury francuskiej". jako autor prac
o Cervantesie i Stendhalu. Niniejsza
pozycja zajmuje w jego dorobku miej-
sce szczeg??lne. Dotyczy bowiem nie li-
teratury. lecz idei. kt??rymi ??y?? wiek
XVIII. A zatem umys??owa panorama
stulecia. Wiele zreszt?? miejsca po??wi??-
cono tu problematyce estetyki i litera-
tury. Ksi????ka opatrzona jest szczeg??-
??owymi glosami i komentarzami. Wni-
kliwy wst??p napisa?? autor polskiej zna-
komitej ksi????ki o klasycyzmie, doc
Stanis??aw Pietrasolko.
AJ??C'ja Kuczy??f>ka, .,Pi??kno. Mit I
rzeczywisto????". Wiedza Powszechna,
"Omega" S. 212 + 24 ilustracje, cena 15
z??. Kolejna ksi????ka Alicji Kuczy??skiej,
znakomitej eseistki zajmuj??cej si?? pr{l-
blemami estetyki, dotyczy najog??lniej-
szych zagadnie?? "pi??kna" i jego miej-
Sca oraz roli w ??yciu cz??owieka i w ??y-
ciu spo??ecze??stwa. W przewa??aj??cej
mierze chodzi tu o soltuk?? wsp????c;:zesn??.
a I s,ztuka dawniejsza ujmowana jest
w perspektywie wsp6??czesno??ci. Popu-
laryzatorskie ambicje ??wietnie si?? tutaj
godz?? z wnikliwym i g????bokim uj??ciem
skomplikowanych nieraz spraw, takich
chocia??by jak nowoczesna formu??a
"pi??kna", "pi??kno" a sztuka, degrada-
cja "pi??kna" w sztuce wsp????czesnej.
Ksi????ki dop
??niaj?? liczne kolorowe re-
produkcje dzie?? sztuki --nie tylko
sztuki.
Aniela Lempicka, "Wyspianskj - pi-
sarz dramatyczny - idee i formy".
Wyd Literackie. Z p,rac Instytutu Ba-
da?? Literackich. 5. 360, cena 60 z??.
Ksi????ka ta stanowi niejako efekt wie-
loletniej i gruntownej pracy ??empic-
kiej nad tw??rczo??ci?? Wyspia??skiego.
??empicka jest autork?? kilku wybit-
nych ksi????ek i opracowa?? dzie?? tw??r-
cy "Wes??la". Tutaj zbieg.??j?? si
zar??wno w??tki wcze??niejsze jak i
dochodz?? nowe widzenia, nadaj??c
ca??o??ci kszta??t obsze,rnego, syntf'tyzuj??-
cego eseju o przeznaczeniu wykracza-
j??cym niew??tpliwie poza op??otki polo-
nistyczne. Autorka zmierza zar??wno
do syntezy pewnych problem??w prze-
wodnich. jak te?? - ujmuj??c rzecz an1??-
litycznie - daje szczeg????owY' obraz ta-
kich dramat??w jak ..War
awianka" i
"Wesele". Tom zawiera indeksy os??b,
indeks utwor6w Wyspia??skiego Oritz
wykaz literatury.
R??1.NE
Anthelme BrillaL-Sa varin, ..Fi:;cjolo-
sla smaku ??lbo Med) tacje o sastrono-
mil doskona??ej". Wyb??r opracovJa?? Wa-
c??aw Zawadzki. Ptze??o!y??a i wst??pem
poprzedzi??a Joanna Guze, ilustracje
BertalIa, PIW, s. 268. cena 35 z??. S??ynna
w literaturze francuskiej rozprawa
oSiemnastowiec,lllego urz??dnika z zawo-
du, a smakosza z zami??owania. Jest to
jedyne w swoim rodaju dzie??ko, b??d??-
ce i kulinarnym credo autora i ency-
klopedi?? gastronomiczn?? w tonie ??ar-
tobliwym i zarazem serIO. Jak gdyby
zrealizowa??y si
tutaj - i o ile?? lat
wcze??niej! - awangardowe pomys??y
Apollinaire'a na temat sztuki opiera-
j??cej si
na zmy??le smaku. Ksi????ka
pe??na staro??wieckiego wdzi??ku. z du-
??ym wdzi??kiem r??wnie! wydana po
polsku (cho?? nie w ca??o??ci) i przezna-
czona zar??wno dla smakosz??w kulinar-
nych jak i smakosz??w biblIofil6w.
mSTORIA
Stanis??aw Czerpak, Tadeusz Wro??ski.
..Upami??tnione miejsca walk ?? m??cze??-
stwa w Krakowie i wojew??dztwie kra-
kowskim 1939-1945", Wyd. Literackie,
s. 324, 117 fotografii, cena 45 z??. Ksi????-
ka jest katalogiem miejsc zbrodni hi-
tlerowskich i star?? z okupantem na
:z.iemiach wojew??dztwa krakowskiego.
Autorzy dokonali systematyc7nego opi-
su tych miejsc, uwzgl??'dniaj??c daty
wydarze??, ich kr6tkie opisy oraz prze-
de wszystkim wykazy ofiar i uczestni-
k6w walk. Rodzaj encyklopedIi mar-
tyrologicznej. Ocena nale??y, oczywi??cie,
do historyk6w II wojny, w ka??dym je-
dnak razie rzecz jest wa??na chocia??by
Jako materia?? ??r6d??owy i uzupe??nienie
luk w naszej wiedzy o ostatniej wo1nie.
FIL.
I .__
ZYCIE
Nr 1109
LITERACKIE
Sir. 11
/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_012.djvu
...;to dzwoni?? do mnie lub
pisz?? ru??ni ludzie, kt??rzy
najcz?? ciej przeceniaj?? mo-
??liwo??ci publicyst??w *). Chc??
jeszc_e w co?? wierzy??, SZU-
ka;?? ratunku, pomocy, Pisz?? te??
o
r lnie wi????niowie. Czasem docieraj??
(10 mnie wygniecione grypsy. Mo??na
by z tych okruchow zbudowa?? wiel-
k??, ludzk?? tragedi??.
Od kIlku miesi??cy dzwoni?? do
mnie co jaki?? czas m????czyzna, przed-
r awiaj??cy si?? popularnym nazwi-
!.:dcm. Niemal Kowalski. Prosi?? o
rozmow??. Kilka razy z rz??du me mo-
g??am si?? z nim spotka?? w dniu i go-
dzinie, kt??re proponowa??, potem nie
odzywa?? sie przc1 kilka miesi??cy,
wrcszcie spotkali??my si??. Nie widzia-
??am go nigdy w ??yciu, alE' przecie?? -
gdy wesz??am do kawiarni obok me",;
go domu - od razu wiedzia??am, ??e
to musi by?? on. Cz??owiek ze s??ucha-
wki. Siedzia?? pochylony nisko nad
szklanym blatem, r??ce mu dr??a??y.
- A, to pani - powiedzia?? - to
dc:brze. Bo chcia??em pani?? zapyta??
Cz}' ja mam ??y??, czy sko??czy?? ze so-
ba?
Spojrza??am na niego uwa??nie.
- Ale czemu ja, dlaczego do mnie
zwraca si?? pan z tym pytaniem?
- Bo widzi pani, przeczyta??em
k:ed
?? w wi??zieniu jaki?? pani arty-
ku??. By??o to o wi??zieni u M) ??l??, ??e
powinna pani wiedzie??, ??e ja nie
chc?? ??
??. Bo ja mam jeszcze do od-
siedzenIa kilka lat...
Nie od razu zrozumia??am.
- Przecie?? pije pan teraz herbat??
w kawiarni...
I potoczy??a sie opowie????. Nie przy-
pu??zcza??am, ??e jest przed czterdzie-
sUt??. Wygl??da?? przynajmniej o 10
lat starzej. Ale wszystko si??. zgadza-
??o Daty, dokumenty po kolei wyci??-
g:me z obszal panej teczki.
Rodzic??w straci?? w czasie wojny. Ca-
??a rodzina zgin????a w obozie. Sko??-
czy?? szko????, jakie?? kursy. Obcr ludzie
f1nmoglL Dosta?? dyplom techm
a n: e -
chanizacji rolnictwa. Potem SI?? oze-
nil Kolejno przysz??y na ??wiat dzie-
ci: corka, ch??opiec, ch??opiec. Miesz-
kali pod Wars7aw??. ??ona te?? praco-
wa??a. On by?? instruktorem powiato-
\\oe
o zwi??zku k6??ek rolniczych.
V{pl??ta?? si?? w afere. Niewiele o niej
v, iedzia??, ale akceptowa?? jakie?? kur-
sy. kt6re si?? nigdy nie odbywa??y, tu
podpis, tam opinia, By?? ma??ym k??-
??eczkiem trybikiem. Bra?? pieni??dze,
, .
kt??re mu sie nie nale??a??y. A nad Je-
??'J g??ow?? kr??ci??a sie machina prze-
st"'nstwa. Zagarni??to ??adn?? sumk??.
Ju?? nawet nie warto m??wi?? kto tym
V' zystkim kr??cI??, wszyscy siedz??. On
dosta?? 6 lat. Odsiedzia?? ju?? blisko po-
??c'vP.
Ale lT'a chorob?? oczu. Nieuleczaln??.
(' rozi mu ??lepota. Wi
c z wi
zienia
W} pu
zczaj?? go co kika miesi??cy do
szpitala. Le??y wtedy na oddziale 0-
kulistvcznym ??yrardowskie
o szpita-
la, ie??dzi 'do siawnego profesora do
lublina. PotE'm zn??w wraca do wi??-
zienia ??lepnie. Wiec dostaje nast??p-
n'1 przerw?? w odsiadvwaniu kary
V,Yszyscy s?? dla niego bardzo ludzcy.
on na nic nie narzeka. Uwa??a nawet.
??'" s??d i w??adze wi<;
zienne robi?? dla
niego wi??cej ni?? na to zas??u??y??. I le-
karze pomagaj?? mu jak t) lko mo
??.
Przekazywany jest od lekarza do le-
karza, pr??bui?? zatrzyma?? nieub??aga-
na chorob??. O.l!l??da??am wszystkie za-
s '.-iadczenia. Opmie lekarskie. szpi-
t
lne karty.
??lepnie. Wi??c i s??d nie upomina si??
ju?? rygorystycznie o jego powr6t za
kratki. Tylko ??e on prosto ze szpital-
r,...go ??????ka wraca tam. bo domu ju??
, ??a??ciwie nie ma ??ona znalaz??a so-
bie kogo?? innego, dzieci, c????, niewie-
le ieszcze z tego rozumiej?? - trak-
tuj??
o jak obcego.
- Gdybym wiedzia??. gd} bym wie-
dzi!:]??, ??e tak si?? to sko??czy... ??lep-
n
?? - to straszne. Ale ??lepn???? na
wolno??ci, w??r6d kochaj??cej rodziny,
to chyba jako?? inaczej si
znosi. Te-
raz nie mam domu, ??ony, dzieci. Do
ko!':o ja wr??c?? za tych kilka lat? Do
czego? W wi??zieniu uczy??em Si?? o-
statnio wyplata?? koszyki. Chc?? mnie
przygotowa?? wida?? do przysz??ego ??y-
C"
.
I zn()w ten refren upor.czywy,
- ??eb) m ja wiedzia??, ??e to wszy-
s"t'J tak si?? sko??czy, ??e z tego naro-
f;r
" miliony. ??e to si?? tak rozkr??ci w
a'--re ??ebym ja wiedzia??, ??ebym ja
rr "I przewidzie??...
I pct
m
- Wif'c czv ja mam w og??le ??y???
yr 57klanym blacie stolika odbija-
j... "iD jeJ;o ciemne okulary, kelnerka
P. '3: "Czy mogf;' slrasowa???".
#
.T
d?? do Bia??o????ki Areszt ??ledczy
,. od las??w. Pocz??tek wiosny. S??o??-
c
i ciep??o. Wioz?? pozwolenie pr2e-
\' "'dn!cz??cego wydzia??u na widzenie
7 trzema pods?dnymi. kt6rzy przed
l ;l1"-"ma dniamj zostali skazani za
zaL)r mipnia na d??ugoterminowe ka-
n n07bawienia wolno??ci. Nied??u
o
- " i07?? ich z Warszawy do r6??nych
\. -
if n.
T"'1 r
koj u wiC'zi???''1nego psycholo-
r"" ?? T
ow::??dzaj?? me??czyzn?? ??rednie??'!:o
\ --tu. Ma cztc-dzie??ci lat, skaza-
" . .
tvelF
f: ':. 12
LI":"ERACKIE
Nr 1109
ny zosta?? na lat 15. Rozmawia ze
mn?? bardzo ch??tnie. Dla ka??dego z
wi??:??niow takie .dodatkowE' widzenie
to mo??l1wos?? wyj??cia z celi, kontak-
tu ze ??wiatem zewn??trznym. Po wy-
roku - gdy wszystko jest ju?? przy-
piecz??towane - rozmawia si?? te?? z
reporterem inaczej. Rozmowcy, kt??-
rych sobie wybralalT' z d??ugiej listy
skazanych za zab??r mienia, przyzna-
li si?? w ??ledztwie do zarzucanych im
czyn??w, przed sadem potwierdzili to
wyjaf.nieniami. Zreszt?? mnie chodzi
o zupe??nie inne sprawy Chcia??abym
us??ysze?? odpowied?? na pytanie: dla-
czego kradli, Jak si?? to zacz????o, jak
rozwija??o, co z tego mieli, jak ??yli?
Mowi wolno. cedzi s??owa, urywa
w po??owie rozpocz
te zdania, prze-
skakuje z tematu na temat. S??ucham
cierpliwie, nawet nie probuj?? mu
przerwa??. Wzrok utkwiony ma w ja-
ki?? punkt daleki, za oknem.
- W??a??ciwie to zacz
??o si?? tak:
musia??em p??aci?? pierwszej ??onie ali-
menty na dw??ch synowo Rozstali??my
si?? w zgodzie z ??on??. Syn??w kocham,
ona chora, niewiele mo??e zarobi??.
S??d przys??dzi?? mi 1 500 z?? miesi??cz-
nie. Stara??em si??, ??eby zni??yli. nie
chcieli. A ja 7arabia??em jako zaopa-
trzeniowiec 2 500 z??. Zwi??za??em si?? z
drug?? kobiet q,. Mieszka??em z ni??, u-
,,O
.
/1,1
"
BARBARA SEIDLER
Wi??c przyjdzie pOsiedzIe?? nast??pne
lata za te grzywn??. Ile b??d
mia?? lat
jak wyjd?? z wi??zienia? Lepiej nie
my??le??. Nied??u
o, za kilka dni, wy-
wioz?? mnie z Warszawy. Do jakiego
wi??zienia si
dostan???
...Tyle lat! Teraz nie jestem w sta-
nie nawet my??l?? tego ogarn????. Jak ja
to prze??yj??? Chyba si?? za??ami??:.
Przerwa. Podaj?? mu p???? miltownu,
bo r??ce mu dr????, nie mo??e si?? opa-
nowa??. A potem
- Najgorsze s?? noce. W og??le nie
mog'i spa??. Jak d??ugo mo??na ??y?? bez
nu? Mo??e potem, potem mo??e si??
cL:??owiek jako?? przyzwyczai.
...1 co ja, co my??my mieli z tego?
Kup?? forsy posz??o na w6dk??, na li-
bacje Telewizor. pralka. 10d??wk:J..
Gdybym rzuci?? t?? robot?? magazy-
niera i poszed?? gdzie?? do prywacia-
rza robi??. wyci??gn????bym ze sze????
tysi??cy i te?? by sie ??y??o.
...??eby ta kontrola z??apa??a nas
wcze??niej. Chocia?? to. A tak? Pi??t-
na??cie lat w wi??zieniu? Jak to
znie?????!
U
Ma 41 lat, niebieskie oczy, otwart??
szar?? twarz, sprawia bardzo przy-
jemne wra??enie. ??onaty, dwoje dzie-
ci w wieku 14 i 12 lat, pochodzenie
robotnicze, wykszta??cenie niepe??ne
.'
. ,
.,
Ten jest zupe??nie inny. M??ody cz??o-
wiek. 27 lat. Ostre rysy. Zdecydowa-
ny g??os. ??adnego mazgajenia. Twar-
dy. Z zawodu elektryk. Bystry. in-
teligentny, wyra??a si
pi??kn??
polszczyzn??. Oczytany, obyty. Wy-
kszta??cenie ma wprawdzie niepe??ne
??redl5lie, posadka te?? by??a nie najlep-
sza - sprzedawcy w salonie narz??-
dziowym, ale ambicje wobec ??YCia
mia?? znacznie wy??sze. W areszcie
napisa?? powie????, z??o??y?? j?? pani pro-
kurator. Na wolno??ci. przedtem, nim
w to si?? wkr??ci??, chod'7i?? z dziewczy-
na. studentka SGPiS. Mieli ja-
kie?? k??opoty, dziewczyna zachorowa-
??a, potrzebowa?? pieni??dzy.
- Pensi?? miakm 1300 z??- Poh-
c7y??em drugie 1300. Wystarczy??o.
Ale pierwszego odda??em d??ug. Zo-
sta??E'm bez grosza. Wtedy od kierow-
nika dosta??em pierwsze pieni??dze.
Bez pokwitowania. Za nic. Nie by-
??a to premia. Nie pyta??em za co. Po-
tem on mi na??wietli?? mechanizm te-
go, co krec??. Ja pyta??em o pragma-
tyk?? s??u??bow??. Wyda??o mi sie bez-
l1ieC'zne. Nie widzia??em luk ani mo??-
liwo??ci wpadki. WSZYstko by??o do-
brze wymy??lone... Wystawia??em tp
fikcyjne rachunki. By??em jednym z
tryb6w...
" . r..- "',:....... 'to tI,'" ".,1 .., ?',
" .:..
... ': .....
J
( " ., -"
,
. .
I . "
,. I
. .
o . " .
"
<-
.
!
.
-
\
,
,
.
.
,
.
.
d
rodzi??o si?? dziecko. Musia??a zosta?? w
domu, zreszt?? nawet gdy pracowa??a
- zarabia??a niewiele. Wydawa??o mi
si??, ??e w ??aden spos??b nie zwi??????
ko??ca z ko??cem. Zwr??ci??em si?? do
magazyniera. My??la??em, ??e tylko je-
dn?? fikcyjn?? fakture przepuszcz??, ??e
si?? podzielimy, to podreperowa??oby
mnie na jaki?? czas Za??atwi??em
wszystko w tym salonie narz??dzio-
wym. By?? tam jeden taki, siedzia??
pc tern razem ze mn?? na ??awie oskar-
??onych. Powiedzia??: "w porz??dku,
tylko dzielimy si?? p6?? na po??". Zgo-
da - pomy??la??em. Przecie?? wiedzia-
??em, ??e on te?? co?? z tego musi mie??.
Naprawd??. chcia??em tak zrobi?? tylko
raz. jeden jedyny. I nigdy wi??cej.
...Ale na budowie huty "Warsza-
wa" by?? ba??agan. Nikt nawet
nie probowa?? zainteresowa?? si
skqd nagle takle zwi??kszone zakupy.
Z magazynierem by??o obgadane.
Mia?? dosta?? po??ow?? forsy. Czeka??em
co b??dzie. Nie by??o nic. Dos??ownie
nic. Spok??j, cisza. A pieni??dze to
rzecz p??ynna. Jak s?? - szybko lec??.
Zreszt?? wydatk??w by??o du??o. Spr6-
bowalismy wi
c jeszcze raz. Nast??p-
n?? faktur??. Ach. jak ??atwo to posz??o!
Po jakim?? czasie pieni??dze zn6w si??
wyczerpa??y. W salonie narz??dziowym
wszystko sz??o jak po ma??le, na bu-
dowie huty te??. Przesz??y te rachun-
ki przez wszystkie kontrole. Cicho.
Wi??c rozkr??cili??my si?? na dobre.
Przybywa??o wsp6lnik6w. Z tym trze-
ba by??o wypi??, ??eby mia?? zaufanie,
tamtemu postawi??, musieli czu??
kumpla. Kumplowi si?? wierzy. Kum-
plowi nie patrzy si?? na r??ce. O, do-
brze wiedzia??em, ??e najlepszym
kumplem cz??owiek staje si?? przy
w6dce! A g??ra, kierownictwo budo-
wy? Ich obchodzi??o tylko, ??eby pre-
mia polecia??a. Kontrole wewn??trzne?
To przecie?? ??miech pusty! Czy im si
chce kontroldwa??? Jakie?? to daje mo-
??liwo??ci dzia??ania! Teraz to ??a??uj??.
??e nas nie przYChwycili od razu.
Poszed??by cz??owiek siedzie??, ale za
ma??e pieni??dze ma??e siedzenie. A
tak? Rozkr
cJ??o sie wszystko. Trwa??o
i trwa??o, ros??y sumy. No i nazbiera??o
si
blisko dwa i p6?? miliona zaboru...
...Potem, jak to ju?? p??yn????o, zacz??-
??em si?? okropnie denerwowa??. O
lca??d?? faktur??. Nie spa??em po no-
cach. ??ona pyta??a dlaczego jestem
taki nerwowy...
...Nie pisze do pierwszej ??on
r,
wstydz
si
napisa?? do syn6w. Ci
starsi ogromnie by to prze??ywali.
Ten naj m??odszy nic nie rozumie. Ma
dopiero trzy lata. B<;>dzie r??s?? bez oj-
ca. I jeszcze mi przys??dzili 250 tys.
z?? grzywny. Przecie?? nie mam z cze-
go sp??aci??. Pieni??dze si?? rozesz??y.
"
.,
I
??rednie, bez zawodu. Pracowa?? w
charakterze magazyniera w przed-
si??biorstwie budowy huty "Warsza-
watt. Przy ulicy Improwizacji. Zwa-
??ywszy wszystko co si?? sta??o i dla-
czego by??o to mo??liwe wydaje si??,
??e umieszczenie zarz??du budowy
przy tej ulicy by??o prorocze.
Ten m6j rozm6wca skazany jest
na 14 lat.
Przyjmowa?? od zaopatrzeniowca
same rachunki. a nast??pnie doko-
nywa?? fikcyjnego przychodu i roz-
chodu narz??dzi wymienionych w
tych rachunkach. By?? oczywi??cie
wsp??lnikiem przy podziale got6w-
ki. W akcie oskar??enia prokurator
napisa??: ..uczestniczy?? w zagarni??ciu
na s7kod?? przedsi??biorstwa 1828
tys. zl".
- Chcia??em mu pom??c - m??wi
teraz - przyszed?? do mnie i b??aga??,
??e jest w ci????kiej sytuacji, ??e nie
mo??e z tego wybrn????. Zgodzi??em si??.
Znali??my si?? nie??le. By?? moim za-
st??pc?? w spo??ecznej organizacji.
My??la??em, ??e to b??dzie tylko raz.
Potem on powiE'dzia??. ??e wyda?? wszy-
stko. i m6j udzia?? te??. wif;'c ??c>bv??my
jeszcze raz spr??bowali, to ju?? na
pewno da mi po??ow??.
Ulega??em. Nie mia??em si??y woli.
Ale potem ju?? nie mog??em wytrzy-
ma??. Denerwowa??em si??. Nie spa-
??em. Ba??em si??. Powiedzia??em wresz-
cie, ??e to ju?? do????, ??e nie chc??. ??e
nie przyjm?? nast??pnej faktury. I od
tego mojego twardego "veto" zacz??-
??o si?? to wszystko. Kto wie? Gdy-
bym przyj???? te nast??pn?? faktur??
trwa??oby to mo??e dalej...
...Przed wyrokiem, pr7ed spraw??
??y??em w ci??
??ym napi??ciu. Teraz
przed kilku dniami nagle wszystko
zosta??o przypiecz??towane, podliczo-
ne. Mam straszn?? pustk?? w g??owie.
My??l?? tylko o tym, jak moi bliscy
b??d?? ??yli dalej, sami, z tym pi??t-
nem. Dzieci.. nie mog?? zebra?? my-
??li. 14 lat to taki szmat czasu. I jesz-
cze ta grzywna. kt??r?? bed?? musia??
odsiedzie??, bo z czeg???? sp??acimy?
Wszystkie pieni??dze posz??y, rozp??y-
n????y si?? jak woda, przeciek??y mi??-
dzy palcami. Nic z tego nie mia-
??em. Troche lepsze ??ycie? A c6?? ono
warte wobec lat, jakie mnie teraz
czekaj??? Mam z??arte nerwy. Po tym,
jak nie przyj????em tej ostatniej fak-
tury, zacz????em spa??. Nawet w aresz-
cie ??ledczym spa??em. Teraz z po-
wrotem noce sta??y sie koszmarne,
nie do zniesienia...
Musieli??my przerwa
rozmow??.
Na szcz????cie, mia??am przy sobie jesz-
cze jeden miltown.
#
. i" .
,
.
.
.
, ,po" "
. , . ,
.
W ??ledztwie obliczono, fe przy je-
go udzIale zagarni??to na szkod??'
trzech przedsi??biorstw: budowy hu-
tYt zak??ad??w aparatury chemicznej
1 zak??ad6w transportowo-spedycyj-
nych 1240 tys. z??. S??d oceni?? jego
udzial w przest??pstwie na 11 lat i
160 tys. z?? grzywny.
- Nie chce wraca?? do spo??ecze??-
stwa - m??wi. - Mam obsesje sa-
mob6jcze, Tu, w warunkach wi??-
ziennych nie wytrzymam. Nie po-
trafi?? by?? rzecz??, przedmiotem prze-
suwanym z k??ta w k??t. Tu cz??o-
wiek traci swoje "ja". Perspektywa
11 lat przera??a mnie. Mam ataki
astmy, nawala mi serce. A potem?
Do czegl') mia??bym wraca??? Do
zgliszcz?
- Z tamt?? dziewczyn?? zerwa??em.
Powiedzia??em jej zwyczajnie. ??e to
nie ma sensu. Tu, do Bia??o????ki przy-
je??d??a do mnie inna. Powiedzia??a.
??e bez wzgl??du na wszystko b??dzie
na mnie czeka??a. Ale ona ma 23
lata. Czy to mo??na wierzy???
Jak ??y?? z tymi kradzionymi pie-
ni??dzmi?
- Troch?? lepsze wakacje, lepsze
ubranie, motocykl. To chyba wszyst-
ko. Przed wy rokiem przypuszcza-
??em. ??e nie dostan?? wi??cej ni?? 6-7
lat. Teraz te?? tak niby rozmawiam,
a co to za rozmowa? Ja ??yj?? w zu-
pe??nie innym ??wiecie. Czy do tego
mo??na si
przyzwyczai???
#
Ta dziewczyna w czasie og??asza-
nia wyroku o ma??o nie zemdla??a ze
szcz????cia. Prokurator ????da?? dla niej
9 lat. Te kilka dni, kt6re dzieli??y
mow?? oskar??yciela od o
??oszenia
wyroku, prze??y??a p6??przytomna. Me-
chanicznie. t??po, jakby to nie ona
wykonywa??a codzienne gesty. ruchy.
Ma 23 lata. Urodzi??a si?? w biednej
rodzinie jako najstarsza w??r??d pi??-
ciorga rodze??stwa. Ojciec spawacz.
Brakowa??o w domu pieni??dzy. W 69
roku wysz??a za m????. Mia??a 18 lat.
Uciek??a od niedostatku w lepsze ??ycie.
Nie by??o im lekko. Ale ona ju?? pra-
cowa??a w sklepie, a m???? by?? opera-
torem d??wieku. Urodzi??o si?? dziecko.
Zdobyli jaki?? pokoik. Ch??opczy){
mia?? rok i dziewi???? miesi??cy, gdy j??
aresztowali. By??o to 28 sierpnia 71
roku. W??a??nie wr??cili z urlopu. W
.
akcie oskar??enia by??o napisane:
"Wzi????a udzia?? w zagarni??ciu mienia
spo??ecznego ????cznej warto??ci U56
tysi??cy z??." Prowad7i??a ewidencj??
n...rz.??dz.i spr7.edanyC'h bez rachun-
k??w. Po prostu codziennie na 7..Hple-
ClU salonu w takim specjalnym ze-
szycie, co le??a?? w szafie, stawia??a
kreseczkj tam gdzie by??y wyszcze-
g??lnione nazwy narz??dzi. Niby nic.
Drobnostka, Liczyla tylko to, co bez.
rad1unkow sprzedawano w sklet>ie.
Nie wiedzia??a. ??e to taka wielka afe-
ra. Chyba m??wi??a prawd?? w ??ledz-
twie i przed s??dem zeznaj??c, ??e 11;e
mog??a nawet przypuszcza??, i?? to za-
tacLa tak szerokie kr??git ??e tyle tego
nazbiera si
w ci??gu dw??ch i pul
lat.
To by??a jej pierwsza praca w I.::}r-
.
ciu. Sko??czy??a 3 klasy szko??y han-
dlowej, przysz??a do tego salonu, mia-
??a by?? sprzedawc?? z pensj?? 1300 z??
.. . ,
mIeSI??CZnIe,
Czekam na ni?? w pokoju przeslu-
cha?? \v areszcie ??ledczym na Pra-
dze. Przez otwarte okno dobiega
gwar dzieci, kt??re wyszly na spacer
z pobliskiego przedszkola. Na po-
dw??rku wi??ziennym, aresztantki \\o y-
kopuj?? z kopc??w ostatnie kartofle.
Odgarniaj?? s??om?? wid??ami. Jedna
przysiad??a na odwr??conym kuiJle
i owija nogi w onuce. Druga wo??a:
"Gdzie s?? moje r??kawiczki, kto mi Je
podw??dzi?? ?"
Puka nie??mia??o. Stra??niczka zost.a-
je za drzwiami. Jest naprawd?? sli
-
na. Jasne, rozpuszczone, w??osy. de-
likatne rysy. Z ni?? rozmowa jest zu-
pe??nie inna,
- Wczoraj by?? u mnie obro??ca.
Ju?? wszystko sobie obIic????am. Jesz-
cze tylko do stycznia b??d
siedzia??a.
Dosta??am wyrok 3 lata i 6 miesi??cy,
siedz?? ju?? p????tora roku... A sprawuj??
si?? przecie?? bardzo dobrze, wi??c
pewnie po 2/3 odsiedzianej kary b??-
de na wolnotci. Ju?? my??l?? jak to be-
dzie. Najgorzej z t?? grzywn??. Ja.
wiem, ??e mam bardzo niedu???? w
stosunku do innych: 20 tysi??cy. Ale
jak si
doda do tego 2700 z?? koszt??w
procesu? Ju?? do ko??ca ??ycia nie
wygrzebiemy si
pewnie z d??ug??w.
Przyjdzie mi wi??cej odda?? ni?? wzi??-
lam. Bo mnie, tam - w salonie ..:....
naprawd?? niewiele dawali. Zacz
10
sie od 100 z??, kt??re dosta??am raz od
kierownika. Nie pyta??am za co. My-
??la.??am t ??e tak si?? dzieje w ca??ym
handlu, ??e wszyscy jako?? kombinuj??.
Potem dostawa??am wi??cej. No tak,
prowadzi??am t?? ewidencj?? wiedzia-
??am, ??e krecq z jakimi?? zaopatrze-
niowCAmi.
Jak to s??dzia powiedzia?? uzasad-
niaj??c wyrok? "Nie znalazl si?? nikt
uczciwy, kto zaoponowa??by, nie zgo-
dzi?? si??, przerwa?? ten ??a??cuch prze-
st??pczego dzia??ania". A ona? Czy od
razu, na pierwszej posadzie, wcho-
dz??c w ??ycie, maj??c male??kie dziec-
ko, gdy ju?? zaczynali stawa?? na no-
gi. m???? przynosi?? te 2 tysI??ce, on.]
te?? troch?? zarabia??a.!- CL.y musiala
si
w to miesza??? W ko??cu' rrlbgla
jeszcze dorobi?? jako cha??upniczka -
my??leli ju?? nawet o tym. Poza tym
m????owi obiecali awans. Jako?? by
przem??czyli. Przecie?? jej rodzicom
by??o du??o ci????ej. Pami??ta??a to. Wi??c
pytam:
- Nie zapyta??a pani kierownika
za co daje pani od czasu do czasu po
kilkaset z??otych?
- My??la??am, ??e jako?? sobie wygQ-
spodarowuje. Ze tak jest w han-
dlu.
Nie dziwi??a si??, Wa??ne by??o, ??e ja-
k???? male??k?? "dol??" i jej odpalili.
- Jak tu ci????ko wytrzyma??! Pod
cel?? siedz?? przecie?? r????ne kobiety, za
r????ne przest??pstwa. Wyra??aj?? si?? o-
kropnie. Smierdzi im z ust, nie myj??
si??. Bardzo trudno przyzwyczai?? si??
do te
o. Synek przychodzi do mnie
na widzenia. Prosi??am mam??, ??eby
go zawsze ze sob?? bra??a. Ja ju?? ni.e
my??l?? o wi??zieniu. To jeszcze tyl.ko
11 miesi??cy. My??l?? jak to b??dzie gdy
wyjd??. ??eby m???? m??g?? si?? dalej u-
czy??. mo??e ja na cha??upnictwie zar(1-
bi??, ??ebym mog??a by?? z moim syn-
kiem w domu. Bardzo tu do nief
o
t??skni??. Wszystko to nie op??acHo si??.
Trzeba b??dzie wi??cej zwr??ci?? ni??
wzi????am.
...Najgorzej prze??y??a to moja mat-
ka. Ona jest chora na serce. Tu si
-
dz?? pod cel?? r????ne kobiety. Ach, za
jakie przest??pstwa! Ale przecie?? ja
jestem inna. Zupe??nie inaczej zostn-
??am wychowana. Naprawd?? dobrze
mnie mamusia wychowa??a. Bo prJ'e-
de?? takie przest??pstwo, za jakie Ja
siedz??, to zupe??nie co?? innego!...
Tak sko??czy??a si?? moja osta1l1ia
rozmowa z tymi, co zostali skaz.!] li
na d??ugoterminowe wi??zienie w pl'CI-
ces.ie gospodarczym, jaki ostatnio
toczy?? si?? przed warszawskim s??JUTI
wojew??dzkim. S??dzia Zdu??czYk pa..
wiedzia?? mi:
- Skazali??my t?? ma???? na tak ni-
ski wymiar kary w stosunku do pro-
kuratorskich ????da??, bo przekonnni
byli??my, ??e ona ??a??uje, i?? zosla
a
wci??gni??ta w afer??. ??e wszystko do-
brze zrozumia??a. Wzi??li??my pod u-
wag?? wszystkie mo??liwe okoli c;: n??-
??ci ??agodz??ce.
Jak to mi ona powiedzia??a ?... ,.,T:??
zosta??am dobrze wychowana, 03
przecie?? to przest??pstwo, za kt??re
siedz?? - to zupe??me co?? innego."
BARHARA SEIDLER
*) Cz?????? pierwsz?? reporta??u zamie??-
cili??my w numerze poprzednim.
/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_013.djvu
""'" '-' '
I .
""lO
. "
, ."
pod 9019'"
niebem
J edynym dachem naszego zak??adu
jest go??e niebo, kt??re latem zsy-
??a nam upa??y i deszcze, nato-
miast zim?? ??nieg, ch??odnE' wiatry i
mr??z W porze letniej odnosimy
wra??enie, ??e znajdujE.'my si?? na go-
r??cej patelni. Zdaje si??, ??e s??once
atakuje nie tylko z g??ry i z boku,
lecz gdzie?? tam spod ziemi, ze szcze-
lin usypiska ??wiru i spod zardze-
wia??ej stalowej formy. Pot nie zra-
sza czo??a, lecz ciurkiem sp??ywa i za-
stanawiasz si??, sk??d si?? tyle tego
bierze.
Tam, u g??ry, na w????le betoniar-
skim, praca ani na chwil?? nie usta-
je, tam wiedz??, ??e taka a nie inna
porcja masy betonowej musi by??
dzisiaj .,wykr??cona". To jest plan,
to jest co?? wi??cej ni?? obowi??zek.
Br)"gada Szczepaka jest najlepiej
zgran?? paczk?? I udzi na poligonie.
jest najlepsz?? brygad??, lecz i tutaj
s?? tacy, kt??rzy by chcieli wjecha??
do raj u na cudzych plecach i ??apa??
za ten l??ejszy koniec. LfC'Z sk0l1czy??
si?? ch) ba ??ywot lcni. Oburzaj??ce
jest przecie?? to, ??e przychodzi
cwaniaczek z choi'obowego do pracy.
worki pnd oczamI, czerwona twarz,
trz??s??ce si?? r??ce, i twierdzi, ????' byd-
gO'3cy lekarzE.' to nif'ulti. Potem wy-
ci
ga z tf'czki trzy ,.browarki" i du-
szkiem wlewa to wszy,>tko w siebie.
Humor mu si?? poprawia, a r??ce
spokoJne, jak 1.1 chir'.1iga pr2.
d po-
v;a7.n
opE'racjq. Z-ca kierownika
"zdj????" ..chorego" z produkcji w oba-
wie, b} tE.'n w przyp??:vwiE.' enen
ii
nie nadwer????y?? swojego cennego
zdrowia,
f 1 derowano go do prac porzsdko-
w}cb. a wiadomo, ??e nie jest to lek-
ka praC'a' tutaj si?? nic samo niE.'
zrobi. Sc>dz??', ??e ..choremu", bo tak
o teraz na7.ywaj??. od???chcia
o si?? sy-
mlllowal'.
Ju?? .")(1 pf...."ncrto cn:u zald:<:';a .s1a-
. I
\\ ia
'sprawy '??'ardzQ ostl'O M??:;al
niE' zdrowy.. trzon za??ogi nie chce
pi'acowa?? z leniuchami i cwaniflka-
rr.i. Ludzie zdali ju?? sobie spraw?? z
ceno
za post??p?
,U ybuch??a robota. Ludzie uwi-
'I jaj?? si?? jak mr??wki. Gdzie s:??
da ] gdzie' si?? nie da szukaj??
20 miliard??w. I znajduj??. Znajduj??
wi??cej ni?? przypuszczali
Pzjennik telewizyjny, dawniej ci-
cpy i pokorny, tera7 p??ka od nad-
miaru obfito??ci. RE.'porta?? goni r p -
porta??. Wsz??dzie kluby dobrej ro-
boty, wsz??dziE.' dzwigi, tranfportery.
wsz??dziE.' place budowy. Ca??a Polska
rusiy??a w J;alop Buduje, ulE'psza,
organizuje. W Warszawie Zamek
Kr??lE'wski wchodzi .luz pod dach,
cieszy oko trasa Lazienkowska i wa-
bi '
izja ,fiata 126 u L)
Ale w pogoni za zdobyczami tech-
niki
w ci??g??ym szukani u teJ;o cn
nowe, bardziej elastycznE.' i prakty-
czne, co komfortowo zaspokaja ma-
tprialne potrzeby - Cz) nie zgubi.
li??my po drodzE.' cz??owieka?
t..) Drog?? dziel??c?? wojennego sza-
le??'ca od pospolitego zjadacza chle-
ba pokonali??my w za:traszaj??cym
tempie! A dzisiaj? CZY widzimy ko-
gokolwiek obok siebie? Wielu "kom-
binuje", ??eby "wyj???? na swoje" -
wszystko jedno jakim sposobem. (...)
Mo??E' to jest ct'nfl za post??p i wy??-
szy poziom codzi??'nnego ??ycia? Po
prostu trzeba odcz(->kat, a?? \\ryburzy
si?? na powi??'rz('!1ni nas-zE.'gn spo??ecz-
nego' ??ycia brudna piana. Tak jf'st
w ka??dej zdrowf'j ff'rmE.'ntacji. Do-
piero po jej uspokojE'niu si?? docho-
dz
dc' gio-m prawdziwE-' warto??ci!
Tylko ??e zdarzaj?? si?? w ??yciu sy-
tuacje, \tif'dy d??uZE'j czeka?? niE.' mo-
??na. Nie mo??na patrzE't 7. pozycji
bie
l1E.'go ob.c;erwEltora. jak uk??ada si??;
??ycie lud7i kt??rzy w pewnym sen-
su! min??li si??,' z norm??. W rozmowif'
z Ci????ko poszkodnwanym cz??cwi
-
kiem oad??o stwierdzeni(' i pytanIe>
.
zaraz??m' ..Pan kst przecie?? inwali-
d?? - wi??c czego si
pan od ??ycia
spodziewa?" V,. tym sformu??owa-
ni u mie??ci sI?? wszystko. I
oryl''1
cj
??ko pos7kodowanego cz??owieka f
tosunE.'k do niefo tyr'h calveh i
zdrowych, kt??IZY n
wet nie s?? zdoI.
.
.
.....
..
"
r
I
Z konkursu: uW DWA LAT A PO GRUDNIU - JACY JESTESMY?"
tego, ??e pracuj??c dla kraju, pracuj??
dla siebie, ale nigdy nie b??d?? pra-
cowac na nierob??w i cwaniak??w.
Nie dalej jak miesi??c temu trzech
betoniarzy, ludzie og??lnie szanowa-
ni. w sposoh kategoryczny za????da??o,
by wobec cwaniak??w zastosowa??
sankcje s??u??bowe Nikt ju?? nie chce
dzieli?? si?? zarobkiem z tymi. kt??rz
;
traktuj?? prac?? w naszym przed'3i??-
biprstwi(' jako godziny wYPocz)'nku
i regeneracji si?? po hulance i nie-
przespanE.'j nocy
Jf'2f'li sobiE.' dobrze przypominam,
to chyba gdzie?? od wrze??nia br. za-
cz????3 sit: u nas prawdziwa batalia
porz
ctkc\Va. Z poczatku wygl??da??o
to WSZ) stko na niewinn?? akcj??, "z
du??ej chmury ma??y deszcz", lecz gdy
nie tylko miot??y posz??y w ruch. za-
cz????y si?? tworzy?? frakcje. Oczywi-
??cie, ??e znaczna wi??kszo???? by??a po
stronie ??adu i sprawiedliwo??ci, po
przeciwJ1ej, s??ab':ZE.'j liczE.'bnie. zna-
lazlt?? si?? sama E.'lita ludzi m
??o pro-
duktywnych, E'gOist0w nie dbaj??-
cvch o urz??dzenia mechaniczne, no-
torycznych bumelant??w, maj??cych
jeden, ale za to wa??ny cel ??yciowy;
zarobi?? t.yle samo co ci uczciwi be-
toniarzE.', kt??rzy nie spogladajq na
zegarek. a iak ;u?? spojrz??, to tylko
po to, by sif;' upewni?? CZ) zd?????? je-
szcze dodatkowo n
pe??nit j
dn?? lub
dwie form. bE.'tonem. L)
Pozosta??a tylko jedna sprawa, kt6-
ra wszystkich nurtuje. denerwuje, a
niekt??rym z nas I1iE' dajE" c;pokojnie t
wykonywat !O:woich obowi??zk??\\ s??u- ,
??bo\\ vch. Mam tutaj na my??li trak-
to\\"anie lud7kif'j godno??ci. Bardzo
cZ
sto w c:;pos??b chamski traktuje si??
za??og??. Nie wolno da??y{> do tE.'go. by
pracownik przyzwyczn.ia?? si(.'- do
c:zturcha??c6w W jego godno???? oso-
??"i"11 \VSZysCY dobrzE' wiemv. ??e
??cie??ki, po kt??r'ych krocz?? nasi' kie-
ro\\ nicy, i wyboiste ds;ogi szerego-
wych cz??onk??w za??ogi, niE.' s?? jeszcze
\1.'v??o??nnE' tar-tanf'm, po kt.??rvm mo-
??na p??dzi?? i bez trudno
ci pokony-
wa?? wS7ystkie przE.'f>7kody produk-
cyjne Po e???? v,.'i??c mamy ukrad-
kif'm przeklina?? naszych kierow??i-
k??w? S?? on; przE'C'if'7. na tylp int??'-
li
ntni, ??e sami powinni wiedzie??
o tym. i?? chsn;lskje traktowan-i??, pod-
v.-??adnych nie zbuduje im autoryte-
t..
,.T A R T A N.'
ni pomy??le??, ??e ka??dy dzie?? mofe
ich przenie???? na drug?? stron?? ba-
riery. (n.)
Niech mi nikt nie m??wi, ??e prze-
sadzam, bo Polska, kraj socjalisty-
czny, szczyci si?? wielkimi osi??gni??-
ciami w dziE'dzini??' spraw socjalny1l1.
Wiem, wiE.'m - po]ska metoda re-
habilitacli Judzi z naruszon?? spraw-
no4cia nale??y do najlepszych w
wiecie. Mam
kliniki i sanatoria.
WielkiE.' o??rodki rehabilitacyjne pra-
cuj?? pe??nym r07p??dem. .Jest Pozna??,
Kon??tancin. ??wiebodzin i Repty ??l??-
skie. S?? profesorowiE.' De2a. Gruca.
Weiss - jest doktor Wierusz. No i
co z te!!o? CZy te nazwiska i insty-
tucje s?? w stanie przewarto??ciowat
stosunf'k ca??ego spo??E'cze??<;twa do
kaleki? Czy generalnie co?? si??
zmienia? - nawet d]a tych, kt??rzy
mieli szcz????cie przej???? przez wielo-
mie.si??czny okres I???habilitacji i rea-
daptacji WE' wzorowym o??rodku?
OWszcm - zyskuj?? tyle, ??e po d??u-
gim leczE.'niu wracaj?? do domu pe??ni
euforii i wiary we w??asne si??y. Li-
CZ,} si?? z powrotem do pracy i licz??
na swoje miejsce w spo??ecze??stwie
Niestety, ju?? po kr6tkim czasie po-
bytu w .,domowych pieleszach" en-
tuzjazm bezpowrotnie mija. Cz??owiek
z naruszon?? sprawno??ci?? czuje si??
WE' w??asnej rodzinie i we w??asnym
domu jeszcze bardziej wyobcowan
,
zagubiony i... marzy tylko o powro-
cie do sanatorium. Tam ??yje pe??ni??
??ycia w??r6d swoich - tu jest tym
"inn
lm" - niewydarzonym i niepo-
trzebnym. Dla niego ma si?? tylko
poklepywanie po ramitmiu i bezna-
dziejnie gh'pie b??yski ??E'z wsp????czu-
cia w oczach I to zreszt?? tylkO przez
kill:5'a dni. A potem? Potem jest si??
'Jstawicznym ci????arem i zmor
. ??y-
cie toczy si?? na normalnych obro-
tach - ten, kt6ry tym obrotom nie
rr."ie podo??a??, prawie zawsze z te-
f
O ??ycia wypada Jest skazany na
wegetacj??. A wystarczy??aby odrobi-
na dobrej woli, tolerancji i kultury,
:?? cz??owi
k oz uszkodzon?? sprawno-
??ci?? mog??by wymogom ??ycia podo-
??a?? i nawE't z3pomniE'?? o swoim ka-
lectwie. Natura jest szczodra, a si??a
woli dziala cuda (u.)
Je??li mi ktos nie wierzy, ??e zna-
le???? pracr w zwyczajnym zak??adzie
pl acv naw??'t najbardziej wykwali-
fiko\"ancmu inwalidzie jcst bezna-
dziejnie ci????ko - niech przeprowa-
dzi wywiad w urz??dzie po??rednic-
twa pracy, Czy jest taki pracodaw-
ca, kt??ry chce inwalid??w z dobrej
woli zatrudnia??? Kto wierzy, ??e oni
w og??le mog?? pracowa??? Kto uzna-
je ich sukcesy w pracy? Naturalnie,
w tf'orii ka??dy wypowiada si?? pozy-
I
dl.lre",or
Nie ulega w??tpliwo??ci, ??e c7ynni-
kiem, kt??ry decyduje o dobrej pracy
zak??adu, jest dobry dyrektor.
Nie??atwo jest 7nale???? dobrego dyrek-
1ora. Musi to by?? cz??owiek, kt??ry ma
w??a??ciw?? postaw?? pol ityczn??, spo-
??eczn?? i etyczn?? kVl. cdifikacje zawodo-
we, poczucie odpowiedzialno??ci, zdol-
no???? usprawniania metod pracy oraz
zdolno??ci kierownicze.
Wymagania w stosunku do os??b na
stanowO :knch d
'rpktorsklch znacznie
wzros??y z chwil?? wej??cia w ??ycie (z
f
'
" ,:.
??:
'.
,
.
.,.'
.'
#-
"
.......1
.......
. ,
:-.,"
>
,
5.."
\\' o:'
..
v
> .
- ,,:-.
.'
I,
"
., ' .,
,.
"
..
-
.<
:
" l
\
dniem 1 marca 1972 r.) uchwa??y Rady
Ministr6w z dnia 18 lutego 1972 r.. zna-
nej jako "Karta. praw i obowi??zk6w
dyrektora",
Karta ta powa??nie zwi??ksza t>amo-
dzielno???? dyrektor6w i umo??liwia wi
-
ksz?? operatywno???? zarz??d'7unia. Facho-
wy i obdarzony inicjatyw?? dyrektor
mo??e wykorzysta?? przyznane mu upra-
wnienia dla zI"acznE'go usprawniE'nia
pracy podleg??)"ch mu zespo????w pracow-
nik??w. .
W praktyce jednak wyst??puje obec-
nie ostry deficyt ludzi predestynowa-
Tlych do zajmowania stanowisk dyrek-
torskich. tym bardziej ??e awansom
nie zaWS7e odpowiada podwy??ka za-
robk??w. W grunciE' rzeczy w??r??d os??b
posiadaj??cych wysokie kwalifikacje me
mamy rywalizacji o stanowiska dyrek-
torskie. Trzeba nieraz u??ywa?? naci-
sk6w, ??eby sk??oni?? kandydata do ob-
j
cia stanowiska kierowniczego.
W rezultacie dob6r os6b na stanowi-
ska dyrektorskie bywa cz??sto przy-
padkowy. Cz??owiek, kt6ry przyjmowa-
, ,
,
tywnie - owszem trzeba pomaga??,
zatrudnia??, uznawa??. A w praktyce'!
Ka??dy, a pierwszy ten z??otousty ka-
znodzieja uchyli si?? od zatrudnienia
inwalidy. Po co sobie stwarza?? po-
tencjalne k??opoty? Rzeczywistych
jest do????.
IoW J A T RAK"
ny' jest w zak??adzie "do ??opaty", musi
pk'Lej???? przewidziany ustawowo okres
pr??bny. Dyrektorem za?? zostajE' si?? od
razu i broz ??adnej pr??by. Tr7eba prty
tym uwz
h:dnia?? okolicznos??, ??e cLyn-
niki decyduj??ce o nominacji na dyrek-
tora nie mog?? w??a??ciwie oprzp?? si?? na
opiniach z jEgO poprzednich miejsc pra-
cy, poniewa?? w przemy??le naszym nie
mamy WypracO'hanego systemu ocen
persunalnych. Oceny s??u??bowych
zwif'rzchnik6w s?? dosy?? pf7.ypadkowe
i zmienne. W rezultacie obserwujemy
szkodliwe zjawisko cz??stych zmian na
stanowis]{a,ch d.,vrektor6w. Dla przy-
k??adu podam, ??2 w zak??ad7ie, w kt??-
rym pi???? lat pracowatem na stanowi-
,<,
l :.'
> .
"
,
f??'.
"
j
"
-
I ??ODq'er
P i??t?? Ac?illes
naszeg
f-y{'ia. '3po)e-
cznego Jest mezdulnosc lJQdE'Jmowa-
ma decyzji przez ludzi "usta wio.
nych" na stanowiskach kierowniczych.
Z jedne] strony brak cz??sto podstaw
do podj??cia dE'Cyzji - niedostatek in-
formacji - z drugiej brak ludzi cb(:t-
nych do podejmowani.l deC}Tzjl, Dla-
c.lego tak si?? dziejP?
Brak informacji, na kt??ry ci
rpimy
nadal, wywodzi si?? z hamowania jej
przez ludzi, kt6r7Y boj?? si
1 .:e sygna??
o niedoci??gni
clu odbije Si?? na icb
personalnych perspektywach. Tym sa-
mym kieruj?? si?? kierownicy powstr
y-
muj??cy r.i?? od decyzji: za poniechame
d;da??ania rzadko nadal
U
karze. Wy-
godniej i bezpipcrniej nic nie rohi??, al-
bo ukry?? si?? za plecami kolektywu
lub decyzji mocnej osoby "z g??ry.', czy
"z boku". (..)
StaJHJwisko dyrektora po
??wnuje siQ
do stanowiska dyplom&Jly czy nawet
??onglera. Przyzna?? trz
ba, ??e taki sran
rzeczy jest wytworem chaosu panu-
j??cego w 7akresie kompetencji pr7e-
r????nych w??adz i instytucji i dykta-
torskIch zap
d6w niekt??rych ludzi. To
wiemy. Ale przC'??ama?? ten stan rzeczy
mrg?? tylko ludzie, kt??r7Y znaj?? si?? na
swojej pracy. znaj?? swoje kcmpeteri-
sje i 7df'cydowani s?? d??ia??a??.
Dyrrktor (i nie tylko on) powinien
uzywa?? tego sameco j
LY .ta na konfe-
--. ...
. :.:...... -:
L
.<
':-..,
4
,
. .
'"
--... . < . ': I ':",
'.
.
;
'Ii .
, ,
. ??:'
,
"
.,
"
I
..... .
,
.
.
.
,.... '...
.'
:'
.'
'.
..... "",
. . .
.. . . . . ... , .
w ..., .
;
.
..... -:..
'-
j
' ??,.
. ....
N
??
.
w:.
."'.. ;Ii;.;.
" "
<
:.
,
,
'.
fol <.
\:" .,
.I)-
. .
::
}:--??'. "."..
.'
:rl:l..'"'
,
, liIi;:
'I
rene ji, w rO'1mowif' w cztery oczy z
podw??adu) m i prze??07onym, na odpra-
wie, w sprawozdaniach l w planach,
w kuluarach i w biurach. Zmor?? na-
sZego ??ycia jest u??ywanie innego j??-
7yha (ocen) w kuluarach obrad, inne-
go, guy pr7emawiamy z m6wmcy na
naradLJe. Dyrektor rzucajqcy gromy na
wyznaczone mu przez resort plany i
przekonany o ich n ierealno??ci. ani s??o-
wem nie wspomni o tym w instancji
wy??s;'ej. Tam zako??czy swoje wys'??-
pienie nieodmiennie optymi",tycznym
7apewnieniE'm o wykonaniu planu z
nadwy??k??. Pr7.yk??ad??w na takle po-
st??powanie> poda?? mozna wiele. S?? one
znane. Ostatnio w zdegradowanym z
powiatu do miasta niepowiatowego S.,
przewodnicz??cenlU Prezydium PRN
groLono niE'maI linczem za jego bier-
no???? w tcj sprawie. Na sesji za?? J'li1ct
nie wspomnia?? o tym. Nie. zg??o!;'7cno
??adnE'go za<;trzE'??enia do decyzji odgor-
Tlej ...
"J. D O B R O W O I. S b. I"
. .
rowany do mnie, redaktora Poczty. I
odpowiadam. ??e ukoi?? t??!:.knoty Pani
nip umia??bym chyba. nawet w sferze
ducha. Mog?? natomiast roz??wietli??
ciemho??ci Pani duszy: mi??o???? rzadk??
bywa szcz????liwa. A jednak nie ma in-
nej recepty na ??ycie: trzeba kocha??.
B)le tylko wyb6r by?? trafny.
Marek Z. z Lublina. Na razie je
t
Pan na etapie do???? ma??ego realizmu.
Jak si?? wYdoby?? z tej realistycznej rrla-
??o??ci? - oto pytanie A jak si?? z tegb
wydobywa?? np. m??ody 2eromski, takze
ma??y realista na pocz??tku? Szuka??
po prostu nieprzeci??tno??ci. Wielklc_l,
silnych uczu??, pragnie??, ambicji, Mo-
??e i w naszym ma??o-realistycznym
??wiecie co?? si?? nieprzecJ
tnego mo??e
zdarzy??? Niech Pan poszuka. A jl???li
Pan nie znajdzie. niech Pan to sobie
wyobrazi.
Zdzisia w A. Kielce, Wanda L. ????df.
Stanis??aw P. MysIenice. Tadeusz W.
Nowa S??l. I.ech G. Gosty??, Anna R.
Gniezno, Tadeusz D. Pie??sk, A. A. Kra-
k??w, Roman Z. Bia??ystok, Barbara J.
Gliwice. Andrzej D. Su]ej??w, Nleopty-
hlalna studentka, Zdzl..??aw Z. Zawiercie
- na druk jel'izcze Za wcze??.le.
YCIE
Nr 1109
LITERACKIE
Str. U
/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_014.djvu
R
o
J.
. Siedt'mdzie!eminarium na temat wsp????pra-
cy filmowej pomi??dzy Wschodem i Za-
chodem. liczne wystawy : spotkania z
udzia??em polskich tw??rc??w filmowych.
Wszystkie filmy festiwalu b??d?? wy-
??wietlone r??wnie?? w Rzymie.
.
I.UCYNA WINNICKA przebywa na
W??grzech, gdzie gra w filmie "Ulica
Tuezoltt?? 254", re??. Istvana Szabo.
.
Zrtany tw??rca film??w animowanych
DANIEL SZCZECHURA ("Fotel", "Po-
dr????") jest scenarzyst?? nowego jugo-
s??owia??skiego filmu fabularnego "KO-
lEC". Re??yserem jest Predrag Golu-
bovi??.
.
"ZAZDROSC I MEDYCYNA'. Janu-
sza Majewskiego zrealizowana wg po-
wie??ci Micha??a Choroma??skiego czeka
na swoj?? premIer??. G????wne role graj??
w tym fIlmie Ewa Krzy??ewska. Ma-
riusz Dmochowski. Edmund Fetting i
Andrzej ??apicki.
.
W Zakopanem trwaj?? zdj??cia do no-
wego polskiego filmu, kt??ry realizuje
Andrzej Kondratiuk ("Skorpion. Panna
i ??ucznik") wed??ug scenariusza aktora
Zdzis??awa Maklakiewicza Ma to by??
komedia na temat pr7.eci??tnych wy-
obra??e?? o realizowaniu filmu. Tytu??
filmu ..JAK SI?? TO ROBI".
.
M??ody dokumentalista KRZYSZTOF
GRADOWSKI ("Zanik serca", "Konsul
i inni", "Obcym wst??p wzbroniony")
przyst??puje do realizacjI nowego cyklu
monografii pod wsp??lnym tytu??em
..Powo??anie" Wed??ug kolejno??ci majq
pow,>ta?? filmy o piel??gniarkach, nau-
czycielach i adwokatach.
fi
I(
R
fi
II'
rI
. ....
POLSKIE WYDAWNICTWO MUZYCZNE W ROKU 1973
Plan edytorski Polskiego Wydaw-
nictwa Muzycznego w Krakowie na
rok bie????cy zawiera 360 pozycji:
ksi????ek i nut o ????cznym nak??adzie
1891 tys. egz. Wiele z nich opraco-
wanych zostanie w j??zykach obcych
z przeznaczeniem na rynki zagra-
mczne.
Obok wydawnictw specjalistycz-
nych - interesuj??co zapowiadaj??
si?? monografie i albumy. Dwie po-
zycje: "Debussy" Stefana Jaroci??-
skiego i "Rozmowy z Lutos??awskim"
Tadeusza Kaczy??skiego s?? ju?? w
ksi??garniach. W przygotowaniu znaj-
duje si?? m. in. album pL "Bach"
B{)hdana Pocieja i W??adys??awa Du-
l??by oraz koresponduj??ca z nim
ksi????ka s??owackiego muzykologa E.
Zavatsky'ego r??wnie?? po??wi??cona te-
mu kompozytorowi. Z wydawnictw
monograficznych nak??adem PWM u-
ka??e si?? tak??e "Drzewiecki" Stefana
Kisielewskiego, "Szostakowicz" pi??-
ra krakowskiego kompozytora Krzy-
sztofa Mayera, "Puccini" Wiaczes??a-
wa Sandelewskiego Oraz "Wagner"
Zdzis??awa Jachimeckiego.
Ciekawie zapowiada si?? ksi????ka
zmar??ego przed kilku laty wybitne-
go filozofa Romana Ingardena "U-
tw??r muzyczny i sprawa jego to??sa-
mo??ci".
Najbogatszy dzia?? to tradycyjnie
nuty polskiej muzyki dawnej i
wsp????czesnej. Do kilkunastu kraj??w
wys??ane zostan?? koleino wydania
dzie?? Chopina w r????nych serio!??ch. Po
raz pierwszy drukiem
ka??e si?? par-
tytura (dotychczas drukowany by??
tylko jej wyci??g) "Kr??la Rogera"
Szymanowskiego, w cyklu "Dzie??
wszystkich" tego kompozytora. "Dzie-
??a wszystkie" Moniuszki uzupe??nio-
ne zostan?? V tomem "Pie??ni".
Wyj??tkowo du??o wyda PWM w
br. utwor??w polskich kompozytor??w
wsp????czesnych. Po raz pierwszy w
Polsce uka??e si?? m. in. "Jutrznia" j
"Kosmogonia" Pendereckiego - w
koprodukcji z firm?? NRF - Schott-
Edition. R??wnocze??nie PWM wyda
7 innych utwor??w tego kompozyto-
ra. Przygotowywane s?? tak??e wyda-
nia dzie?? Witolda Lutos??awskieg:J.
Tadeusza Bairda, Gra??yny Bace-
wiez, Kazimierza Serockiego i in-
nych.
Uka??e si?? tak??e ponad 20 ??piew-
nikow, wydawnictw pedagogicz-
nych oraz opracowa?? i utworow mu-
zyki rozrywkowej, a tak??e po??wi??-
canych jej pozycji ksi????kowych. Z
tych ostatnich popularno???? zdob??-
dzie z pewno??ci?? nowa seria "Albu-
miki solist??w"
-
KOPERN??KIANA W TORUNIU
Du??e zainteresowanie wzbudza
ekspozycja "Copernicana w zbiorach
ksi????nicy miejskiej" w toru??skim ra-
tuszu. Ponad 100 pozycji u??o??onych
chronologicznie ukazuje okres my-
??li przedkopernikowskiej, reprezen-
owanej m. in. przez dzie??a Arystote-
lesa i Ptolemeusza, a dalej prace sa-
mego Kopernika oraz ich odbicie w
nauce ??wiatowej.
Cz?????? dotycz??c?? czas??w polskiego
astronoma otwiera ma??a kartka -
zak??adka ksi????ki z biblioteki Koper-
nika. na kt??rej widnieje sentencja
wypisana - jak twierdzi cz?????? ba-
daczy - przez niego samego. R??ko-
pis ten odnaleziony zosta?? w ub. stu-
leciu w Upp!';ali w Szwecji. Obok
umieszczono trzy pierwsze wydania
,,0 obrotach", z kt??rych pierwsze u-
W TORU??SKIM ARSENALE
Torunski Arsena?? cieszy si?? obec-
nie staw?? jednego znajciekawszych
muze??w etnograficznych w PoLsce,
Cenna ta plac??wka, w ostatnich ta-
rach powaznie rozbudowana, posia-
da rzadkie, w wielu wypadkach u.
nikalne, :zbiory z zakresu rolnictwa,
transportu, hodowli, tkactwa, ko-
walstwa, garncarstwa i rybo????wstwa
od czas??w najdawniejszych do wsp??l-
czesnych. ..
Specjalno??ci?? muzeum - w zakre-
sie kul.tury mfltertalnej .tu8i' '..... 1e
'
rybo??6wstwo. Zl)wry ?? tej diiad
inu
s?? nt1.jtJogatue w 'Polsce i ;ed ne p r
najciekawszych w Europie. Sk??adaj??
si?? z r????nego rodzaju ??rodkow trans-
portu - cz????en dlubanych. wydoby-
tych po wieka
h z dna kaszubskich
jezior, z pi??knego zestawu r6??nego
rodzaju starych sieci, wi??cierzy itp.
Osobliwo??ci?? tych zbior??w jest po-
nad p??l tysi??ca tzw. o??ci rybackich
- uznawanych za narz??dzia klusow-
nicze. Kute w ielazie i przymocowa-
ne do bardzo d??ugich ??erdzi, s??u??y-
ly dawnym Tybakom do klucia ryb,
kt??re podp??ywaly do cz6lna. zwabio-
ne p??omieniem smolnej drzazgi, u-
mocowanej w ??elaznym kaga??cu na
dziobie cz????na...
,
"
'.
O."iobny, interesuj??cy dzia?? mu-
zeum stano'U,i?? zbiory z :::akresu
sztuki ludowej Kujaw, Pa??uk, Ka-
szub, Bia??ostocczyzny. WarmiI i Ma-
zur oraz zabytki zwiqzane z tam.tej-
SZl/mi obrz??dami i zwyczajami. Nie-
zal????nie od gromadzenia zbior??w z
tej dziedziny, toru??scy etnografolCie
dokonUj?? licznych zapis??w informa-
cji udzielanych przez starych miesz-
ka??c??w wsi, znawc??w dawnych ob-
rz??d??w, zwyczaj6w itd. BaTd:zo cie-
kaWf/, lest zestaw film6w nnkr??C'Q-
nycn. przez pracownik??w muzeum, fi
dotyc??qCych np. dawne'{J() ludOwetJo
lecznictwa. Na ta
mie filmowej u-
trwalono m. in. zabiegi lecznicze
.??tare()o znachora z Kujaw, sklada-
jqcego ztamane ko??czyny oraz do-
konuj??cego tzw. przemierzania prze-
tamanych dzieci i os??b doroslych
(chodzi gl??wnie o zwichni??cia). Zgro-
madzono r??wnie?? bogate zestawy
nagra?? dawnych piosenek kujaw-
skich i pafuckich oraz kapeZ ludo-
w ych.
PTZy m!tzeum zalo??ono skansen, 1.(1
kt??rym znajduj?? si?? autentyczne sta-
re zagrody chlopskie z kilku regio-
n??w.
'??" 'II'.'
. '.
kaza??o si?? w Norymberdze w 1543 r..
drugie w Bazylei 1566 r., za?? trzecie
w Amsterdamie w 1617 r. Posiada-
n
em tych wyda?? szczyci si?? niewie-
le plac??wek naukowych w Europie.
Wystawa pokazuje tak??e, jak my??l
Kopernika podj??ta zosta??a przez in-
ny-ch wsp????czesnych mu uczonych.
M??wi?? o tym m, in. dzie??a Erazma
Reinholda "Tablice ruch??w cia?? nie-
bieskich", dzie??a Galileusza napisa-
ne w formie dialogu, w kt??rym ak-
ceptuje on teorie Kopernika, oraz
jedna z pierwszych biografii astro-
noma wydana w Pary??u w 1654 r. a
napisana przez Piotra Gassendi.
Nawr??t zainteresowania Koperni-
kiem w czasach p????niejszych, mimo
obowi??zuj??cych zakaz??w. dokumen-
tuje prezentowana na wystawie pra-
ca Jana ??niadeckiego ,,0 Koperni-
ku" wydana w j??zyku polskim w ro-
ku 1802 i przet??umaczona na nie-
miecki, w??oski, a nawet perski.
W??r??d wsp????c??esnych wyda?? ,,0
.obrotach" znajduj?? si?? przek??ady na
j??zyk hiszpa??ski i japo??ski. To ostat-
nie wydanie charakteryzuje si?? bar-
dzo ma??ym formatem i nak??y do e-
dytorskich rzadko??ci.
-
.
. We Wroc??awiu og??oszono KON-
KURS NA UTWOR DRAMATYCZNY
o tematyce zwi??zanej z trz
.d"iesto-
leciem PRL. Warunek uczestnictwa:
przynale??no???? ao ZI
P. Termin: 15
pa??dzlernika 1973. Szc:r.eg????y: Wydzia??
Kultury Pre'lydium RN m. Wroc??awia,
R
'nek - Ratu'iZ 24.
. Interesuj??c?? postaci?? beskid
k??
Jest artysta rze??biarz MIECZYS??A W
HANDEREK z Bielska-Bia??ej. tw??rca
licznych ??wi??tk??w i "ludk??w". nawi??-
zuj??cych do legend i opo\Vie
ci g??ral-
skich. Jego rzeiby s?? wierne pierwo-
wzorom literackim. Na motywach lu-
dowej opowie??ci powsta??y rze??by "Zbi>j-
nik a" i "M??drka"; w oparciu o poe"'j??
Emila Zegad??owicza - seria ..Gno-
m??w". Pierwowzory postaci "Ondrasz-
ka" znalaz?? Handf'rek w tw??r('zoi<'??
Gustawa Morcinka, za?? "Szymona S??up-
nika" i "Cyryla" - w??r??d starych
ikon, podczas w??dr??wki po ziemi biesz-
czadzkiej. W tym roku Handerek wy-
stawi swe rze??by w Krakowie oraz w
warszawskiej "Zach??cie".
.:.,.
., ,
- .
...?? t -...... ....... .." 'L
...
. "
o Arystofanesie i teatrze nlelisylia??sliim
R iedy przYJechalem do Wroc??awia,
zafrapowa?? mme afisz zapowia-
dajqcy w TeatT2e Wsp6??czesnym
"Llzystrat??" Arystofanesa. Polq-
czenze owej komedii z obco
..,,-zmiqcym nazwiskiem re??ysera spra-
wi??o, ze wolne godziny WleC%orne po-
stanowi??em odda?? do dyspozycji owego
nie znane'go mi cz??owieka, o czym l1ie
wspomnia??bym, gdyby pT2edstawienie
l1ie poruszy??o mnie do tego stopnia. ??p
% RatLlem Zermeno sp??dzi??em nast??p-
nfe kilka godzin nocnych, (I rezul-
tatem sta??a si?? rozmowa, kt6rq pre-
zentuj?? czytelnikom. Raul Zermeno
,est Meksykaninem, uko??czy?? w??a??nie
PWSTIF w ??odzi.
STANUCH: Dlaczef10 pana zainterp.-
sowa??a w??a??nie "L??zystTata"?
ZERMENO: Kof>iety m??czq mnie w
niesamowity spos6b i jednocze??nie la-
scynu,q. Ich natura, ich "babsko????",
ich zachlannol??, zazdTo????,.. Wszystko
to, co jest wynikiem ich spadku kul-
tUTowego. Tymczasem LizystTata jest
kobietq mqdTq, co wcale nie umniejsza
jej kobiero??cf. Jest ona bardziej ??wia-
doma swych potrzeb seksualnych i
w??a??nie dlatego pierwsza buntuje si??
pueciw m????czyznom na rzecz pokoju,
wykorzystujqc atut swej kobieco??cI w
dZIa??aniu politycznym. Seks jest tu
przyczyn?? I metodq walki. Stqd te?? 1V
inscenizacji akcenty uwydatniajqce si-
???? Se ksu.
S: Jakie napotka?? pan trudno??ci przy
Tealizacjz?
Z: "Lizystrata" jest sztuk?? nie%Wtlk1e
trudn?? dla in
cpnizatora; wynika to
mi??dzy mnymi z niejednolitej budo-
tl.J). Ka??da ze SCen 3f'st jakby odPTwa-
na, niemal ka??da z nich ma mnu c1ra-
rakteT. Mo??liwo???? scalenia poszcze-
g??lnI/ch ep??Zod??w slwBrzajq ch??TY,
przez samego ATystofanesa traktou:a-
ne jako lqcznik. Z tego za??o??enia wy-
nika rozwlqzaniC? fOTmalne ch??T6w Ul
mojej inscenizacji, kt6Te poch??on????o
najwi??cej pracy i pomys????w. Chcia??em
uczyni?? ze zwykle statycznych ch6-
r??w dynamiczny element pTzedstawie-
nia. Du??q tTudno??ciq jest r6wnie?? t6,
??e posta?? Lizystraty nie jest wcale
komediowa. Jest najwyra??niej g??osem
Arystofanesa w sprau'ach. kt6re go
nurtujq. LIzystrata jako posta?? ??qcz1/
mn??stwo sytuacji komicznych, nie br:-
dqc sama komiczna. Nie widz?? zTesztq
potrzeby robienia z tej postaci ??e??skie-
go Fernandela.
S: W tej chwili w teatrze mamy ma-
lo komedii, czy nie sqdzi pan, ie wy-
nika to z braku odwagi pIszqcych i
realizatoT6w? Po pTOStU pr6buJemy
wszyscy pozowa??, a komedia musi by??
?? dosadna ?? finezyjna. O ile ma Imie-
szy??, rZeCZ jasna.
Z: Wiadomo, ??e dla Grekow zabawa
jest 10 komedii najistotniejszq spra-
w??. Wszystkie ch wyty sq dozwolone,
a szczeg6lnie te drastyczne - stqd ol-
brzymie fallusy czy seksy kobiece jako
elementy scenogTaf??czne. Razem z Wi-
??niakiem przesiedzieli??my du??o czasu,
aby znale???? granic?? mi??dzy dos??ow-
no??ciq a umowno??dq.
S: Inscenizacja "LizystTaty" jest lmr-
dzo bogata formalnie. My??l??, ??e przyjq??
pan bardzo szcz????liwy punkt widzenia:
maksymalnie zaintpre!!owu?? tum, co
c1uPjP sir: na scpnip.
Z: Tpmu zo
t(flo podporzqdkoll'ane
II'szY!ltko II' sztuce. R??l/'nip! muzyko.
Zdeclldol/'all??rny z kompozytorem
(Wojciech Gluch) zrobi?? muzyk?? w
stylu free jazz. Wydaje mi stf1, ??e
dzi??ki temu tekst Arystofanesa staje
si?? nam bli??szy. R??wnie?? od strony
choTeograficznej probowali??my jako
cytatu u??y?? gTeckiego ta??ca ludowego.
przy muzyce nie majqcej nic wsp??lne-
go z muzykq gTeckq, Kto?? powledztal,
??e jest to Arystofanes dziwny, meksy-
ka??ski...
S: My??l??, ??e nikt z nas nie jest w
stanie odej???? od swoich cech naTodo-
lt'ych...
Z: Tutaj ta meksyka??sko???? nam si??
pTzydala, ale nie wiem, czy dopu??ci??-
bym jq do g??osu w innym utworze.
S: To nie jest przemy??lany efekt, to
jest pod??wiadome. Tak czy inaczej,
przecie?? panu nie chodzilo o Tekon-
stTukcj?? tego, co kiedy?? zostalo napisa-
ne.
Z: Tak, oczywi??cie. Chcialem wszel-
kimi drogami ucipc od tego, co pod-
powiada wyobra??nia, jak te?? wysta-
wiano t?? sztuk?? za czas6w ATystofane-
sa. "Lizystrata" jest striadectwem mo-
jego widzenia...
S: Publiczno???? si?? bawi, a to jest -
my??l?? - jaka?? forma oceny przedsta-
wienia. Nie ma bowiem nic smutniej-
szego ni?? gTa?? komedi??, z kt??Tcj nikt
si?? nie ??mieje.
Z: Troch?? nam to gTozilo, szczeg??l-
nie z powodu akademickiego, PTude-
Tyjnego tlumaczema tekstu.
S: Czy pan tekst "adaptowal", to
znaczy skTaca??, przeinacza???
Z: Nil', nip, nip... ,TpdJlnip skr"??li??em
ostatniq $;Cpnf. Rp.'1zte uszanowalem, co
do slm/'a.
S: CZlJ pan zll';qza?? si?? z Teatrem
Wspolczesl1yrn na stale?
/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_015.djvu
P-]
\d
.
NI
/I
.' .
, -
. ... ,
.- -
.
RATOWANIE ARCYDZIE??A REMBRANDTA
W Muzeum im. Puszkina przyst??-
piono do prac nad ratowaniem p????-
tna Rembrandta ,.Ahaswer i Ha-
m
m na uczcie u Estery",
Obraz, pow.sta??y w 1660 r. prze-
chod2i?? burzliwe koleje losu; zmie-
nia?? w??a??cicieli, by?? wystawiany na
publiczne aukcj{', przewo??ony z
miasta do miasta i z kraju do kraju.
Do Rosji dotar?? w r. 1764 jako paby'
tek Ermita??u. Ju?? w??wczas metrycz-
ka zawiera??a adnotacj??: "Obraz pi??-
kny, ale w bardzo z??ym stanie"
Erzez ponp.d 200 lat konserwato-
rzy. rosyjscy i zagraniczni. daremnie
eIrstytut Bada?? Uterackich PAN
otrzyma?? od dziennikarza ameryka??-
skiego, Tada Szulca. AUTOGRAFY
TRZYSASTU WIERSZY JANA LE-
CJlONIA z cykhl "Marmur i r????a" oraz
21 iist??w Jana Lechonia, Zofii Rafa??o-
wej :l\oIalczewskieJ, Ryszarda Ordy??-
skiego, Juliana Tuwima. Boles.??a
a
\\'ieniawy-D??ugoszowslciego I KazImIe-
rza' Wicrzy??sldego z lat 1!J40-195
do
Ireny 1\loniki \Viley. z domu Baruch.
Adresatka, Polka z pochodzenia (zma
-
??
zesz??ego roku w czasie pobytu jI:
??.
hm, dyplomat?? ameryka??skim. W
Waro;zawie) w latarh trzydziestych na-
wj??za??a bliski", kontakty z polskim
??rodowiskiem literackim. w latach
wojny za?? uczestniczy??a ": n????sien
u
pomo{'y tym pisarzom polskJm. kt??rzy
z!lale??li si?? na kontynencie am",ryka??-
,kim.
. W 76 roku ??ycia zmar??a 'radziec.
ka aktorka A????A TARASOWA. Nale-
za??a do najbardztej utalentowanych
uczennic Konstantcgo Stanislawskiego.
W 1916 r. zwi??za??a si?? z MCHAT-em,
na kt??rego scenie gra??a wiele r??l. za-
r??wno z repertuaru rosyjskiego, jak
?? radzieckiego, Za zaslugi dla rozwoju
radzieckiej sztuki teatralnej przyznano
jej tytu??. BohaterkJ Pr??c:y _ SocJali-
stycznej i Ludowej Artystki ZSRR. Ta-
rasuwa byla odtw??rczyni?? g????wny(!l1
r??l w sztukach Ostrowskiego, .Czecho-.
wa, GGrkiego. BuJhakowa. Trenlewa.
Do .najbardzif'j pami??tnych jej kreacji
nalezy Anna Karenica.
. ';" lwowskim UJ{RAI
SKIM TEA-
TRZE DRAMA TYC7:N'YM \M. l\??ARIl
ZANKOWIECKIEJ ??;dby??'
"
??4; -preml';.:"
ra 'szt.u-1c??'\,Kg????itia' i. ogr"'b.
<
.N.
.....
..... .
.. .....'??.
z: Nie: Zrobi??em "Lizystrat??'" na
zam??wienie teatru, ale nic wi??cej, Nie
wiem, czy teatr jest zainteresowanu
da
sz?? 1csp??lprac?? ze mn??.
z: .?? filmy? Przec:e?? pan jest fil-
mowcem.
z: RD.hilem fIlmy dla telew??2:ji, a te-
raz oddalem prQ:Jekt scenariusza. na-
p'sany u'sp??lnie. B
dzie to tak??e o ko- I
b:etl1ch, nIn inaczej nif w "Lizystra-
cielI>
s: A :Jak wyglqda teatr w Meksyku?
Z: W' Meksyku tradycja teatralna
,
jest minimalna; zapotrzebowanie na
teatr - jak I wsz??dzie - minimalne,:"
naklady finansowe pa??stwa minimahu'
- wi??c i teatr ,est minimalny.
S: To s?? zabawne paradoksy, ale ja'<
napra tI'd?? ta m wyglqda?
usHowaU powstrzyma?? nieub??agany
proces niszczenia p????tna, Obecnie
widoczne s?? na nim liczne wybrzu-
5zenia warstwy na??o??onej farby o-
raz podk??adu pod ni??, wyst??puj??ce
jako g??ste. g????bokie p??kni??cia. Gro-
zi to zupe??nym odpadni??ciem farby
i - ??mierci?? dzie??a.
O tym jak b??dzie przebiega??a pra-
ca nad ocaleniem obrazu zdecyduje
powo??any przez Ministerstwo Kultu-
ry komitet, w kt??rego sk??.ad weszli
czo??owi konserwatorzy i historycy
. sztuki oraz pracownicy ,muze??w.
Wkr??tce przed??o???? oni swe propozy-
Zf1GRI??N
(C Z f??/I??
.
cj.e, z kt6rych wybrana b??dzie ta.
kt??r?? uzna si?? za najlepsz??. Kiero-
wnikiem "grupy operacy jnej" jest
Stiepan Czurakow. uczestnik akcji
ratowania arcydzie?? Galerii Drezde??-
skiej. Ju?? w latach trzydziestych u-
si??owa?? on ocali?? obraz Rembrandta.
stosuj??c w??asn??.. oryginaln?? metod??
konserwacji: wprowadza?? pod wy-
brzuszenia farby strzykawk?? spe-
cjalny klej. przebijaj??c splot p????tna,
na kt??rym malowany jest' obraz. O-
peracja ta jednak. cho?? przed??u??y??a
??ycie obrazu, nie wystarczy??a na d??u-
??ej ni?? 40 lat.
KRADZIE??E W KO??CIO??ACH
N ie ustaj?? kradzie??e dziel sztuki
we tdoskich ko??cio??ach. Niedawno
opini?? publiczn?? tego kraju wzbu-
rzyla ??miala kradzie?? malowidla
??ciennego, zdobiqcego oltaTz w ko-
??ciete w miejscowo??ci Rovetta ko??o
Bergamc, wspanialego zabytku kt??-
rego tw??rc?? jest Giovanni Ti'epoto,
Wed??up danych policji w??oskiej
ko-
cioly znajdujq si?? wci???? na pierw-
szym miejscu w statystyce kradzie??y
thie?? sztuki.
zwi
zku z niebezpiecze??stwem, ja-
kle groz" tym zabytkom, ksi????a wloscy
otrzymali ostatnie. ju?? czwarte. z ko-
lei wezwanie do zachowania szcze-
p??lnej czujno??ci oraz polecenie do-
k
nania "w pilnym trybie" rejestra-
C3
wszystkich cennych pod wzgt??-
dem artystycznym dziel sztuki znaj-
duj??cych si?? w ko??ciolach. p'drajial-
nych i przeslania odpowiednich ze-
stawie?? do kurii biskupich,
W prowincji w??'neckiej gdzie
szczep??lnie cz??sto zdarzaly ;i?? kra-
dzie??e, wezwano ksi????y do stosowa-
nia ??rodk??w bezpiecze??stwa. Do pa-
rafii nadszed?? kategoryczny nakaz
umieszczenia w bezpiecznym miejscu
najcenniejszych dziel. Jak pisze pra-
sa, wielu proboszcz??w. nie jest abso-
tutnie w stanie wykona?? owych po-
lece??. Nie dysponuj?? bowiem dosta-
teczn?? wiedz??, by nale??ycie oceni??
zabytkow?? czy artystyczn?? warto
??
nieraz bezcen'1!:ych wprost obraz??w,
rze??b, fresk??w. oltarzy. kt??re dta
nich stanowily dotychczas i stanowi??
jedynie przedmioty kultu religijnepo
Z drugiej strony - parafie nie maj??
materialnych mo??liwo??ci zabezpie-
czenia dziel sztuki, instalowania w
ko??ciolach urzqdze?? alarmowych itp.
W tych warunkach. .na stra??y wspa-
nia??ych dziel Tycjana, Veronese'a,
BeUi71ieQo i tmJ.y
h tw??rc??w, stan??ti
kS??????a-9chotnicY. W Wenecji, pdzie
ko??cio??y zdobi najwi??cej we Wloszech
dzieZ sztuki, ich bezpiecze??stwa
strzeg?? - obok tudzi - w ni('kt??-
Tych przypadkach specjalnie treso-
wane psy.
RAJ HISZPAN??W
....Wla??cici??le{ .kin.\.w
fra.T.1tc:us
im
n.??,l????Cl
Perpig.l'QR powinni, Wli:1\ie$??.
pomnik...h??szpG??smej cenzur;ae rji-l.mo-r,
we;" - stwierdza htszpa??ski dzien-
nik "Pueblo", organ zwi??zk??w zawo-
wych, W marcu 100, tys. Hiszpan??w
uda??o si?? do Perpignan, by zobaczy??
tam .,Ostatnie tanpo tI' Pary??u" i
szerlill{} innych film??w. W??a??ciciele
kin w tym mie??cie wpadli bowiem
na pomys??, by organizowa?? "mi??dzy-
narodowe festiwale film??w i eseist]/-
ki", W czasie trwania tych "fes"ti-
wali" hojnie racz?? Hiszpan??w fil-
mami. kt??re po tamtej stronie Pire-
nej??w s?? zakazane. Nale???? do ntch
- poza ..o.
tatnim tangiem'.' - "Dy-
ktator" Chaplina. "Mechaniczna 1'0-
maTa??cza" Kuhricka, "Dyskretny
czar bur??uazji" Bunuela, ..Don Juan
".
. ,
.> .
.
Z: Przewap?? ma teatt" komercYJny.
Rob' si??
,fc.jne" przedst4'Wien??a atbo
luksusowe, pod k??tem kasy. No i s??
mlod2i ludzie, kt??rych pasja. po??qcz o -
na z zupe??nym brakiem BTodk??w jl-
nansowych, zmusza do rozwi??zywania
pewnych kwestii w spos??b ciekawy.
Nie s??dz?? jednak, ??e jest to zjawisko
meksyk(1??skie. Tak jest na ca??ym
??wieC;ie. R6wnie?? w Polsce to samo
spotka??em w teatrach studenckich: ten
sam zapal ?? wspaniale rozwi??zaniu
jormalne mimo braku ??rodk??w tinan-
sowych.
S:. W publicystyce cz??sto pojawia Sl??
okre??lenie: ,,,kryzys teatru'.. M??wi??
p
n, ??
u nas, jak i w Meksyku J nie-
Wlelu jest ch??tnych do oglqd.ania tea-
tru. Co pan o tym sqdzi? Czy jest to
kryzys talent??w. czy te?? zupelnie inny
problem?
Z: Moim zdaniem, nie ma kryzysu
ani teatru ani talent6w. A je??li ju??
moWa o kryzysie. to dotyczy on raczej
sposobu przekazu teatralnego. Nie mo-
??na dzisiejszemu
idzowi serwowa??
przedstawienia Jak przed pi????dziesi??-
ciu laty. Dzisiaj widz jese nasycony te-
lewizj??, filmem, przekazem masowym
r????nego rodzaju i od teatru oczekiwa??-
by racze; jakiej?? specyficznej formy
tego gatunku sztuki. Na przyklad daje
si?? zauwa??y??, ??e do teatru wraca u-
mowno???? ?? widowiskowo???? (Brook). I to
jest forma, kt??rq widz mO??e przyjq??,
nie da jej bowiem ani telewizja ani
fIlm. Natomiast pod wzgl??dem tre??cio-
wym teatr pozostaje, jaki byl, Innym
czynnikiem powodujqcym kryzys tee.-
tru s?? przedstawienia dla m??od2idy
szkolnej, r????ne lektury czy okoliczno-
??ciowe sztuki, kt??re s?? na og6?? ma??o
I1.trakcyjnic zrobione, bo niby dydak-
tyczne.
S: A jak panu pracowa??o si?? z pol-
skimI aktoramI? Jak pan znalaz?? z
nimi porozumienie?
lir: Vad
G. Ob@. 4Y4h til-mQW
PQ..,.
kJuirwQ.1J.., s??' imw
,VJwnie ??miat??;
a;.e Q> .mni??'jau,C''4Val1tok:i, ctlft
St.lIC;??t"(.
nej"
pisze ..Pueblo".
Kina 'W Perpipnan otwierane sq o
9 rano, Przybyli na weekend Hisz-
panie og14daj?? dziennie ??rednio 4
filmy. Impre?a cieszy si?? takim po-
wodzeniem, ??e CR:?????? projekcji prze-
niesiono do okaticznych miejscowo??-
ci, .gdyi kina w Perpignan nie mie-
??ci??y widz??w.
Pismo zauwa??a. ??e Hiszpanie, przy-
bywaj??cy na seanse filmowe. to
przewa??nie mal??e??stwa w ??rednim
wieku. Hiszpanki krytycznie ocenay
Brigitte Bardot w "Don Juanie 73".
u wa??aj??r, j.e to .,ju?? nie te lata, by
si?? tak obna??at: za du??o sade??ka,
wyra??ne pory i blizny".
.
.
...
, ??
.,
,
z: . Na poczqtku mialem duto k??opo-
t??w \z powodu 'mego braku do??wiad-
czenia; potem - by?? mo??e - by??em
metaktowny wobec nich i om pa-
trzyli na mnie jak na jaceta, kt??ry
jest na??adowany zwariowanymi pomy-
s??ami. Ale to by?? kr??tki okres i zacz??-
li??my de porozumiewa??, Mimo to tv
przedstawieniu, kt??re pan oglqdal, mo-
??na jeszcze zauwl1ty??. ??e w pewnych
momentach si?? mijamy. Nie winz?? za
to aktor??w. ale siebie, bo prawdopo-
dobnie ??le do nich podchodzi??em. Jest
kilka os??b.. z kt??rymi niemal od po-
cz??tku pracowalo mi si?? znakomic??e.
Np. pant Maja Zbyszewska, przodow-
nica ch??ru. Ona rozumia??a mnie ca??ko-
wicie. Tak samo pani Gena Wydrych
odtwarzaj??ca Lizystrat?? bardzo staTal'L
si?? spotka?? z moimi intencjami i w
pewnym stopniu si?? to uda lo, Ale prze-
cie?? zaczyna??em prac?? z nimi w rle-
mno. Zesp???? nie znal mnie ani ja ze-
spolu. Czasem rzuca??em jak??el has??o.
kt6re dla mnie bylo oCzywiste. a dla
zespolu nie2upe??me. Czasem by??o te??
o:
wrotn??e. Bo to sq sprawy j??zyka,
posobu my??lenia. tradycji. Gdybym w
tym tel1trz
robi?? druQq sztuk??, by??oby
"n?? niepomiernie ??atwiej. Aktorzy Ze'!
Wsp??lczesnego zachowali si?? fajnie.
Przynajmniej wi??kszo????. Pewien ak-
tor, kt??ry odchodzi?? ze sztuki na wsp??l-
nq, j
go I mOJq, pro??b??, podobno -
chyba s??usznie - powiedzial.' "Jestem
zawodowcem i nie lubi?? si?? bawi?? z
a
torami", Ja naprawd?? czuj?? sif
amatorem i chcialbym nim pozosta?? do
ko??ca. Nie wiem, co to jest ..zawodow-
stwo" w sztuce i nigdy nie chcia??bym
popa???? w .rawodowstwo...
S: Mo??e zawodowstwo to rutyna?
Z: PTZynajmnlej ja tak to rozumiem.
RozmaWIa??
STANIS??AW STANUCH
. ,.
. fi ....
,.".."", ,..,.
.I...
I.
I I" ......
W ROCZN
C?? ??MIERCI KAWABATY
W pierwszq rocznic?? zgonu wybit-
nego pisana japo??skiego, tauret;lta ti-
terackiej Nagrody Nobla w 1968 T..
Ytlsunuri Kawabaty, kt??ry pope??ni??
samob??jstwo w kwietniu. J972 r., rO-
dzina jego i prono przyjaci???? pDsta-
nowm za??o??y?? fundacj?? pod nazwq
"Towarzystwo ku pami??ci Yas-unari.
Kawabaty". G????wnym cetcm tej
fundacji ma by?? ustanowienie "N a-
prody Literackiej im. ??asunari Ka-
wabaty" oraz zalo??enie "Domu-mu-
zeum im. Yasunari Kawabaty".
VI sk
ad TtJwarzystwa, kt??remu
przewodzi wybitny literat Yasushi
Inoue, wchod2.i dw??ch stalych dy-
rektor??w (pisarz Makoto R030- i
Kaori Kawabata. adoptowany syn
zmar??ego i jepo spadkobierca), troje
dyrektor??w (wdowa Hideko KawQ-
bata, byZy premier Eisaku Sato i
krytyk literacki Susumu Odagiri),
oraz 23 cz??onk??w .Mrz??du. a w??r??d
nich cudzoziemcy.
"Nagroda Literacka im. Yasunarf
Kawabaty" w wysoko
i oko??o mi-
liona jen??w (268 jen??w r??wna si
jednemu dolarowi) b??dzie przY_2.11.Q,-
wana rokrocznie autorowi wybitne-
po dziela titerackiepo, za?? ..Dom-mu-
zeum" zostanie urz??dzony w siedzi-
bie Kawczbaty w miejscowo??ci Ka-
makura. gdzie pierwszy i jedyny w
Japonii laureat Nagrody Nobla w
dziedzinie literatury zamieszkiwal
t
??
,-
e
a
TEATR TUREC-::U w PARy:2;U
W Pary??u dzia??a turecki zesp???? tea
tralny , z??o??ony z uchodzc6w politycz.-
nych. Zesp???? paryski,
osz??cy nazw??
Teatru Wolno??ci. czerpie z wielowie-
kowej tradycji Wschodu. gdzie teatr
ludowy by?? wysoko rozwini??ty. Teatr
pokazuje zar??wno pantomim?? jak te??
sceny z poemat6w Nazima Hikmeta.
inscenizacje ludowych bajek. sceny re-
wiowe. piosenki, siQga,j??c po wszelkie
dost??pne gatunki sceniczne Do wido-
wisk wprowadza si?? qasern marionet-
ki lub maski - dla w7mocnienia f'fek-
tu i celerp f)r'I'f{)
ania J s:c do kuJtury
l
. , . -??.
t
,..,. .(', ??
udowe]. .
Do zrozumi 'nia wIdowiska nie jest
potrzebna znajomo???? j
zyka tureckiego:
m??wi rueh, barwa, melodia, ekspresja .
aktor6w. Pierwsze widowisko turec-
kie. po.ka7ane w Pary??u, nosi tytu??
..Legende a venir".
DWOCH OTELI.OW W LONDYNIE
Na scenach dw6ch teatr6w londy??-
skich grany jest szekspirowski "Otel-
lo" - w odmiennych inscenizacjach
Jedna prezentuje widzom klasycznego
"Otella". druga, w adaptacji re??ysera
Ch
rlesa Marovitza. odbiega ca??kowi-
cie od tradycji. W samym tytule re??y-
ser doda?? do imienia bohatera rodlaj-
nik ..an". tak wiQc "An Othello" ozna-
cza nieokre??lonego Otella", "jednego z
Otell??w".
Adaptacja Marovitza eksponuje
problem rasizmu, walk?? Murzyn6w o
r??wnouprawnienie. Marovitz daje wy-
ra??nie do zrozumienia, ??e Wenecja -
to zakamuflowane Stany Zjednoczone.
Jagona czyni r??wnie?? czarnosk??rym i
::;twarza konflikt mi??dzy nim i Otellem:
pierwszy znalaz?? swoje miejsce w ??r()-
od 1946 r. a?? do zponu. i pdzie po-
wsta??y takie jego dzie??a. jak "Y anta
no oto" (Od??}??osy p??r), ..Senbazu
'u."
(Tysi??c ??urawi) i ..Kyoto".
Spadek po tragicznie zmar??ym,
znajduj??cy si?? w dyspozycji Towa-
r2.ys,twa. wynosi okclo 34 mitiony je-
n??w, na kt??re sklada si?? ca??
?? pie-
ni????na Nagrody Nobla (okolo 24 mi-
lion1,:) oraz honoraria autorskie za
dziela prze??o??one na r????ne jqzyld
(okolo 10 mln jen??w). Postanot.dono.
??e jedna tTzecia. honorari??w, kt??re
b??d?? w przysz
'J??ci inkasowane, ma
zasila?? fundusz -administracyjny To-
warzystwa.
Rodzina zmar??ego przekaza??a To-
warz:J stwu wi??ksz?? cz?????? siedziby z
przy!ep!o??ciami (oko??o 1700 metr??w
kwadratowych) a tak??e wiele obra-
z??w i zabytk??w uznanych urz??dowo
za "pozycje kulturatne o doniodym
znaczeniu".
N a marpinesie powstania tej za-
krojonej na szerok?? skal?? fundacji
. nale??y
aznac2Y??, ??e ju?? w Tokio. w
Muzeum Nowoczesnej Literatury Ja-
po??skiej. jedn?? z wi??kszych sal na-
zwano imieniem, Kawabaty i zgro-
madzono w niej. lic??1te pami??tki po
zmarlym. jak przybory do pisar-ia.
kimono. r??kopisy utwor??w "N emu-
Teru Bijo" (Spiqca pi??kno????). "Tan-
popo" (Mlecz) i egzemplarze ksia??ek
prze??o??onych na obce j??zyki. (m.b)
dowisku bia??ych, gdzie dobrze mu si??
powodzi, nie pragnie wi??c ??adnych
zmian Jago natomiast - to zwolennik
bezkompromisowej walki, w kt??rego
usta rc??yser i inscenizator wk??ada wie-
le z fi1ipik ameryka??skich "Czarnych
Panter". Jago nienawidzi Otella za
ma????e??stwo z bia????, zdrad?? swojej ra-
sy. s??u??b?? u wr:og??w, i cieszy si?? z 1a-
b6jstwa Desdemony. uwa??aj??c je za
fakt o wydzwi??ku politycznym.
Krytycy londy??scy przyznaj??. ??e IvIa-
rovitz zrealizowa?? swoj?? adaptacj?? z
nu???? kultur??.
..??AZNIA" PO NEAPOLITA??'SKU
Na scenach w??oskich teatr??w cz??sto
grywane s?? s7tuki Majakowskiego.
Obec
i"'.
edlola.??
,i ,
"piccolo Teatr
"
wYb\a
Vt
1:.ter!li"11
u!fo". OstatnIO
rzymski Teatl. Wielki da?? interesuj??ce
przedstawienie ..??a??m" Re??yser (Carlo
Zeechi). .dokona?? adaptacji. pr7enosz??c
akcj?? sztuki do Neapolu. Ka??da ods??o-
na jest komentowana w spos??b lekki,
pozornie ??artobliwy przez konfpran-
sjera - clowna. D7i??ki temu zabiego-
wi. sztuka sta??a si?? dla w??oskiego wi-
dza zrozumialsza, zachowuj??c jedno-
cze??nie wszystko to, co najce.nniejsze u
l\ifajakowskiego.
U l\fOI.IERA
Przy ul. de Torigny w Pary??u znaj-
duje si?? 7abytkowy budynek. zwany
niegdy?? ..Dworem Marais". Tu w r.
1642 debiutowa?? na scenie teatrzyku. w
zespole w??drownych aktor??w. 20-letni
.Jean-Baptiste Poquelin, czyli Moher,
Tu poznaJ ..urocz?? komediantk??". swo-
j?? przys7???? ??on??. Armand?? Bejart.
Z inicjatywy Sylvii Monfort. budy-
nek odnowiono. S Ivlonfort zaprosi??a na
otwarcie nowego t"atrzyku zesp???? mu-
rzy??ski 7 ;Hariemu. obpcnie za?? wy-
st??puje tn zesp6?? "Red Buddha" z Ja-
ponii.
m
y k
a
u
z
w X Mi??dzynarodowym FESTIW A-
LU SZTUKI W RO'YAN (Francja), kt6-
ry odby?? si?? w dniach 14-20 kwietnia
br.. wzi
??o udzia?? dwoje polskich arty-
st??w: El??bieta Chojnacka (klawesyn) i
Andrzej Markowski. W programie
w??r??d wielu awangardowyth utwor??w
(m. in. Henri Pousseura. Aldo CIerne n-
Hego. Jean Barraqu
, Mortona Feld-
mana) znalaz??y si?? utwory kompozyto-
r??w polskich: Bairda. Joanny Bruzdo-
wicz, Dobrowolskiego, Lutos??awskiego
i Pendereckiego.
.
Du??ym zainteresowaniem cieszy?? si??
w Genewie FESTIWAL :MUZYKI BA-
ROKOWEJ (29 marca - 9 kwietnia).
prawdziwa uczta dla mi??o??nik??w mu-
zyki Jana Sebastiana Bacha, kt??ra wy-
pe??nia??a wi
kszo???? koncert??w (z wy-
j??tkiem wiecz!)tu po??wi??oonego muzy-
ce francuskiej) Festiwal mia?? na celu
pokazanie ma??o lub prawie nieznanej
muzyki barokowej (tej, kt??ra jest wy-
konywalna tylko na starych instru-
mentach). a tak??e prezentacj?? znanych
i grywanych utwor??w tego okresu. ale
tym razem w opraWH
aqtentycznej -
wykonanych na instrumentach epoki
baroku. Wybitni arly?? i gralI utwory
Dacha. Haendla. Scarlattiego, Couperi-
-
na, R
meau, Maraisa i Lec1aira na ta-
kich im,trumentach. jak viola da gam-
ba. flet a bec, flet traversiere (flauto
traverso). ob??j barokowy i klaw("syn.
Dzi??ki inicjatywie Jordi SavalIa, pro-
fesora konserwatorium w Zurychu,
zorganizowano przed koncertem fina??o-
wym kr6tkie wprowadzenie do sztuki
baroku.
.
Prawykonanie ??wiatowe "REQUIE1\I"
FRANI{A MARTINA. 83-letmego wy-
bitnego kompozytora szwajcarskiego,
odbqdzie si?? podczas inauguracji mi??-
dz;ynarodowego fesU walu w Lozannie
(4 maja - 3 lipca br.). Wykonanie u-
tworu odb??dzie si?? w katedr
e: dyry-
gowa?? b??dzie sam kompozytor. W??r??d
innych koncert??w warto odnotowa
wYkonanie Mszy Haendla. recitale Ar-
tura Rubinsteina { Natana MiIsteina.
wyst??py Tria Stern-Rose-Istomin oraz
ko_ncerty Orkie..try Narodowej ORTF
pod dyrekcj?? Martinona. Dutoit i
Lpimdorfa. Wyst??pi r??wnie?? Opera z
Belgradu, przedstawiaj??c m in. "Bory-
sa Godunow
': Musorgskiego. _ ..Mi??o??l
do trzech pomar!'lncz" Prokofiewa,
..Eugeniusza Oniegina" Czajkowskiego.
Ponadto szereg spektakli baletowych.
...
..
Z
C??E
l'Ir 1109
LITERACKIE
Str. 15
/ZL_1973_XXIII_1109_29_04_nr_0017_016.djvu
str??acy za??oiyli na prze??omie XVIJI ??
XIX wiek u miasto Podg??rze, kt??re
mia??o by?? konkurencj?? dla Krakowa,
a pozosta??o Kopciuszkiem wobec ,rodu
na prawostronnym brzegu. Tym nie-
mniej, jak wla??nie udowadnia autor.
tak??e ..lewy brzeg wi??lany ma sw?? bo
gat?? i intert'suj??c?? przesz??o????". I rze.
czy wi??cie: bo w??a??nie na lewym brze-
u le??y Krak??w. I to d??u??ej ni??: od
XVIII wieku. (Nades??a?? Jan Rypalskl
z Krakowa,)
materac jednego z p7zyjaci6l lekar-
ki. W tym filmie bez r6l nie??le prze-
cie?? spisuj?? si?? aktorzy: Machulskl
i G6ralczyk. Rol?? lekarki gra Alek-
sandra Zawieruszanka; zwa??ywszy
ilo???? sytuacji, by??aby to rola, gdyby
re??yser przemy
la?? jaki taki pIaT!
konstrukcyjny. Przes??ania te?? nie ma
Chyba ??e za tez?? przyjmiemy prze-
konanie tw??rc??w, i?? najwi??kszym
nieszcz??tciem wsp????czesnej kobiety
jest jej wzi??cie u m????czyzn. M ????czy-
??ni to oportuni??ci, gamonie, a 'naj-
cz??
ciej wstr??tne, oble
ne gady. Gdy-
by??my jednak ze spraw ludzkich u-
mieli si?? wy????czy??, znale??Uby
my w
tej ..T??czy" zmys??ow?? wprost satys-
fakcj?? obcowania ze ??wiatem za po-
??rednictwem fotoprafii. Zacz????em fe-
lieton od fotografii i oto mia??bym
ju?? ram??, ??eby nie powiedzie?? kom-
pozycj?? ca??o
ci. Dobrze, ale przecie??
poza fotoprafi??, zwierciad??em otocze-
nia naszego, jest jeszcze po dawne-
mu malar6two, prafika, rze??ba. Za-
praszam wi??c do Pawilonu na dlu??ej
tym razem. C???? tu ciekawego? O,
wiele dZIel, kszta??t??w wiele, kolo-
r6w I tak??e przedmiot6w codzienne-
go u??ytku.. Zjechali bowiem arty??ci
zakopia??scy i utworami swoimi za-
j??li ca??y, niemcly, cho??, jak wiado-
mo, nieco ponury gmach. Serdeczny
wernisa?? odbyl si?? przy udziale mi-
strz6w i kibic6w krakowskich, a za-
razem przy wt6rze g6ralskiej kapeli
Wysluchalem muzyk6w, wys??ucha-
lem przem??wie??, wymienilem ??yczli-
we zdania z dawno lub niedawno po-
znanymi lud??mi, a potem, gdy ju??
nieco przerzedzi??o si?? w salach, cho-
dzi??em i szukalem obraz??w, kt6re by
mi wlasn?? przypomnialy m??odo
??.
Komu bo sztuka zakopia??ska nie po-
mog??a w artystycznym dojrzewaniu!
Owszem, i tych sprzed lat dzie?? spo-
ro na wystawie, s?? akwarele Rafala
Malczewskiepo i p01trety Witkacego,
jest "Ko
ci6?? w D??bnie" Stanis??awa
Kamockiego.
W
r6d artyst6w wsp6??cze??nie two-
rz??cych na d??ugo przyku?? moj?? u-
wag?? Zenon Pokrywczy??ski swoim
..Przedpo??udniem" i Mieczys??aw Szo-
pi??ski pejza??ami g??rskimi, no i oczy-
witcie Arkadiusz Waloch. Wylicza??
dalej nie mog??, wype??ni??a si?? bo-
Wiem miara felietonu. wi??c tylko do
p??jtcia na wystaw?? zach??cam, re-
cenzj?? za
fachow?? zT!ajdziecie na
innym mie3scu.
STEFAN OTWINOWSKI
5T??fAN
OTWJ NOVJ5KI
Mf.DICE, CURA TE IPSUM... Artur
Sandauer w wywiadzie udzielonym
"Kulturze" (nr 15) sierdzi??cie pomstu-
je na tych autor??w. kt??rzy u??ywaj??
s????w obcego pochodzenia. Sporo w tym
ra('ji. ale dlaczego zawzi??ty nasz pury.
sta m??wi o "inwazji" s????w, jakie "du-
bluj??" istniej??ce ju?? s??owa rodzime,
oraz o "inwencji werbalnej" naszego
j??zyka? O1acze
o nie u??y?? doskonale
znanych odpowiednik??w rodzim}'ch?
(m)
.
KTO MA SI?? WSTYDZlC? oto fo..
tografia grupki kobiet, kt??re nios??
transparent z napisem po niemiecku:
"Wstydzimy si?? za was". Fotograflia
ta ukaza??a si?? w "Kobiecie I Zydu"
z 1 kwietnia z adnotacj??, ??e chodzi o
mieszkanki ksi??stwa Lichtenstein pro-
testuj??ce przeciw nieprzyznaniu im
praw wyborczych, oraz w "Szpilkach"
CZJj ameryka??ski za europejskim.
Wszystko wi??c, co si?? dzieje przed
oczami widz6w, dzie3e si?? w i n n o-
?? c i, a tak??e w odautorskim. Sku-
szanki, cudzys??owie. Ten w??a
ie cu-
dzys????w zaprowadzi?? my
l moj?? w
nie bardzo zreszt?? odlepi?? przeszlo
??
i skojarzy?? z pr??b?? scenicznej epiki,
ktor?? w roku 1939 zastosowa?? Schil-
ler, wystawiajqc "Nasze miasto"
Wildera. A kiedy ju?? w pami??ci mo-
jej osiadl na jaki
czas Wilder, si??-
pn??lem po nasz?? wielk?? encyklope-
di?? i przeczyta??em tam nast??puj??ce
zdanie, charakteryzuj??ce Wilderow-
ski najpopularniejszy utw??r: "Sztu-
ka jest obrazem ??ycia typowego mia-
steczka ameryka??skiego, rozwini??-
tym w parabol?? o losie cz??owieka"
Los cz??owieka. Kr??lowi Siudrace, do-
mniemanemu auto'l"owi "Wasantase-
ny", te?? chodzi??o o los czlowieka.
N asyciwszy oczy i wyob1'a??ni?? przed-
stawieniem pe??nym uroku, oddawszy
si?? refleksjom, naczytawszy si?? okn-
zjonalnie, tak, wszystko to zrobiw-
szy, zapragnq??em dalszych por6wna??.
Mo??e by jak??
wsp????czesn??, o tym
naszym wsp????czesnym losie sztuk??
zobaczy??! Szukam, penetruj?? - nic
z tepo, nie ma takiej sztuki w na-
szych teatrach. Nu??e wi??c w szpalty
pazet z kinowym repertuarem. Jest!
"Z tamtej strony t??czy", Tytu?? myl??-
cy, ale wed??up kr??tkich obja
nie??
dziennika nie o ??adn?? t??cz?? chodzi,
lecz o nas, o nasz?? zwyk???? epzysten-
cj?? mi??dzy Gda??skiem a Gdyni??. Po-
spieszy??em do kina "Wolno
??" - bez
trudu dosta??em bilet.
Re??yseruje Andrzej Piotrowski.
Niewiele czasu potrzeba, by zoriento-
wa?? si??, ??e re??yse1' nale??y do zwo-
lennik??w filmu bez scenariusza. Nie
wierzy w psychologi??. a co do akcji
- chcia??by j?? zast??pi?? chirurgi??. Je-
??li widz mial by ma??o ekscytacji w
zpitalu, asystuj??c przy stole opera-
cy]nym, mo??na go jeszcze poprowa-
dzi?? przed ??o??e mi??osne czy zgala
R rakowski sezon artystyczny w
pe!ni. Opromna ilo???? wystaw.
Chodz??, oglqdam pi??kne zd3??-
cia fotopraficzne, otrzymuj?? w
podarunku albumy. Oto le??y
przy mnie na hiurku sugestywny ze-
staw zdj???? z medalekich p??r. Ks'??ga
nazywa SI?? "N ad jeziorami Polskich
Tatr", plon wypraw i kompozycja
Henryka Hermanowicza. G6ry po-
przez sztuk?? plastyczn?? zaatakowaly
moje zmys??y ju?? dzU przed polud-
niem w Pawilonie przy Plantach, ale
o tym za chwil??. Przenie
my si?? na
razie do teatru przV placu
w. Ducha,
gdzie zreszt?? w bte????cych przedsta-
wieniach plastyka wraz z tak zWa-
n?? plastyk?? ruchu odgrywa du???? ro-
l??. Przenie??my si??, przyjrzyjmy si??
i oddajmy refleksjom. Zach??cam.
Zach??cam do sztuki, kt??rej ju?? ty-
tul "Wasantasena" brzmi egzotycz-
nie i zniewalaj??co. A tymczasem jest
3eszcze drugi tytu( tego utworu
"Mriczczhakatika". Tego, zgodzicie
si??, moi Czytelnicy, by??oby jednak
za wiele, slusznie Wt??c uczynIl teatr
poprzestaJ??c na "W asantasenie".
Tekst przyw??drowal do nas, do Eu-
,.opy, z Indii, angielskie t??umaczenie
znane by??o w XIX wieku, z angiel-
skiego rzecz przelo??ono na j??zyk
fliemiecki, wtedy utw6r przeczyta??
Goethe... Informacje te czerpI?? z pro-
gramu teatralnego - o dziejach re-
cepcji europejskiej pisze interesuj??co
Tadeusz Pobo??niak, autor przek??adu
polskiego, dokonanego bezpo??rednw
z j??zyka starohinduskiepo.
T?? bardzo dawn?? i bardzo subteln??
ba
?? opracowa??a dla sceny i szla-
chetnie wyre??yserowa??a Krystyna
Skuszanka. Nie pisz?? recenzji, nie
b??d?? wi??c utworu streszczal, powiem
tylko o pewnych swoich przy ogl??-
daniu inscenizacji skojarzeniach.
Rzecz sceniczna chce pozostawa?? w
konwencjt specjalnej, w konwencji
teatru, kt6ry pos??ugiwal si?? inn?/mi
"sposobami" ani??eli nasz europejsl...i,
.
KTO GRUBY. KTO CHUDY. W fe-
lietonie ..A to ci jama" ("Gazeta Kra-
kowska" nr 87) Henryk Cyganik pisze
o ..Stasinku. grubachnym konferansje-
rze" "Zielonego Balonika". Tymczasem
Stasinek, to jest Sieros??awskl, by?? w??a-
??nie szczup??y I niepozorny z wygl??du.
Autorowi najwyra??niej pomit'sza?? si??
Sicros??aw
ki ze Stanis??awskim. (m)
('??' >fT -:;J: r1
.
t(
\ \Ch
u??
:..", ....:::::.:::.:...:."':..
... '. .:.i.:
: <,
:::.>.
:..... ::,:..::.' ..: ... :' .
-
. .
." .. . . . -
. '. . .
:..;.
.) , ..
:,:,<
. '.-::::..... : t . .... ...
: :. :: :, : r : :
' :
{: ...:'. ......
.'..: .: ,.: ..
.:
::..'::::.:/!
:.Ji.
:
. :':":::':'
0.??:':..:,_:-:"' :..:0"." ,.4._.:" :":. .
::-::..;. :.
>
...
y
... -:. :
;{;::
.....
..::'..
':"..
-:'"<0.
..- "
.
SPROSNE JAKIES IDEE NURTUJ??
Kazimierza Dziewanowskiego, kt??ry pi-
sze w numerze 15 ..Literatury": .....dla-
CZ??'go by, zamiast importowa?? robotnl-
,
k??w, nIe wyeksportowa?? do kraj??w
ma??o rozwini??tycb, a maj??cych nad-
miar r??k do pracy, najbardziej praco-
ch??onne rodzaje przemys??u - I to wraz
z polucj???" A mO??e chodzi??o DzIewa-
nowskiemu o nowy kierunek prze-
tw??rczo??ci. zwany polucjonlzmem?
(Nad. T. K. z Warszawy).
.
KOMPLEKS NIZSZOSCI. W ksi??zce
Zofii Drapella .,Mity i legendy mor-
skie" czytamy na s. 107: "...Mickle-
wicz w czasie swycb wyk??ad??w li hi-
storii literatur na paryskiej Sorbo-
nie..." Okropnie nas gn??bi, ze nie by??o
to na Sorbonie, lecz tylko w College
dt' France, Ale c??z poradzi?? na taki na-
rodowy kompleks ni??szo??ci... (Nad. W??.
Pr??chnicki z Krakowa).
.
POD TYTU??EM "PRZYPOWIESC"
ukaza?? si?? w tygodniku "Na prze??aj"
(nr 15) wiersz) k Henryka Radeja. Czy-
tamy tu: .....Za moimi oczami I pe-
wna kobiecina ludzi grabi I jest tam
moja siostra I jestem ja, m??j ojciec
I wszyscy kt??rych widzia??em I przed
oczyma - po co by??o by?? pi??knym.....
"??a??nie to nas trapi: po co? (Nad. B.
Zak-R????ycka z Ursusa).
.
PREZENT ACJE. Tak ot6 przedsta-
stawiaj?? ..Perspektywy" w numerze 15
\Heslawa Fuglewicza: ..Po studiach na
i\SP w Warszawie I Wyzszej Szkole
Ekonomicznej We ".roc??awiu zadebiu-
towa?? w 1955 w prasie wroc??awskiej.
Nast??pnie rozpocz???? wsp????prac?? z pra-
s?? krajow??". Z perspektywy ..Perspek-
tyw" Wroc??aw to, wida??, zagranica.
(Nad. M. S. z Krakowa).
.
CHCE SI?? CZY Nm CHCE SI??,
\VCI??Z PISZE SI??. Oto tytu?? artyku-
liku A. Waissmanna. og??oszonego w
"G??osie Szczeci??skim" z 12 kwietnia:
"W Goleniow??e chce si??..." (Naa. L.
Piusko ze Szczecina).
.
STRZA?? POZA DZIESI??TK??.
"Tw??rczo??ci Picassa po??wi??cono dzie-
si??tki ksll\??ek...", donosi z Pary ta Pa-
we?? Wasielewski W biuletynie "Kultura
w kraju I na ??wiecie" Polskiej Agencji
Prasowej z 11 kwietnia. Gdyby tak
pomno??y?? te dziesi??tki przez Jaki?? ty-
si??c, to moie nie na??miewaliby??my si??
z informacji... (o)
.
GDZIE LEZY KRAKOW? Nie wie-
dz?? tego jeszcze w krakowskim "prze-
k ." C
rOJu. zytamy tam bowiem. te Au-
,..
. ,
..... ..
tako! z l kwietnia, ?? z adnotacJI\ pod
szata??sko dowcipnym tytu??em "Ma??a
rzecz a wstyd", ??e chodzi o kobiety -
NRF protestujl\ce przeciw zafascyno-
waniu ich m????czyzn pornografil\. Szko-
da, ale jednak nie wpadli??my na po-
mys?? umieszczenia tej??e fotografiii w
naszym numerze z datl\ l kwietnia, I
z adnotacj??. ze Sl\ to redaktorki "Ko-
biety I Zycia" oraz "Szpilek" prote-
stuj??ce, dla niepoznaki w obcym j??-
zyku, przeciw o
raniczaniu icb tw??r
czej inwencj'i. (Nad. J. Korcala z Ka..
lisza).
.
STARZEJEMY SI??, CZY D??UZEJ
tYJEMY? Straszenie ludzll widmem
r????nych okropno??ci. jakie to nas
wkr??tce czekajl\ w efel
cie zmian de-
mo
raficznych, stanowi nie najlepsz??
kart?? naszej publicystyki w ostatnich
latach. Szczeg??lnie uparcie powtarza
si??, tak??e w komunikatach, ??e mamy
u nas do czynienia z "procesem sta-
rzenia
?? ludno??ci". To prawda, okre-
??lenie jest uzasadnione; ale czemu nie
nazywa?? tego "przed??u??aniem ??ycia"?
Czemu stwarza?? wra??enie, te to jakie??
okropne nleszcz
??cle, ??e wisi nad na-
mi grozl\ niebezpiecznych wynaturze??,
o kt??rej tyle rozprawiaj?? ludzie nie
bardzo um/jej??cy sobie poradlii z In-
terpretowaniem statystyk i straszl\cy
"wy??em ludzi starych"? (e)
.
POWlESC. Zatlowiadaj??c s??)Tnn?? szt
-
k?? Gorkiego "Jegor Bulyczow I Inni"
w telewizyjn)-m teatrze (TV pr. 1 dn.
13/IV) spiker o??wiadczy??, ??e b??dzie to
adaptacja p o w I e ?? c i Gorkiego. Inte-
resuj??cy ten kamuflai pozostanie chy-
ba s??odkl\ tajemnic?? teatralnej redak-
cji naszej niezawodnej TV. (z)
.
WIELOW ARSZTATOWCEl\f okaza??
si?? Czes??aw Dondzil??o, kt??rego nazwi-
sko powtarza si?? 7..krotnie w tym
samym numerze tygodnika "Film".
Jest to nlewl\tpliwle rekord w histo-
rII polskiej prasy ostatnich lat. Zain.
trygowani czytelnicy otrzymali do
wyboru: felieton t wywiad I dwuko-
lumnow?? recenzj?? tegot autora. Wszy-
stko ??wietne. nie przeczymy, tyczy??
co najwy??ej pozostaje redakcji "Fil-
mu" jeszcze ze dw??ch wsp????pracow-
nik??w. Dla urozmaicenia. (e)
1"'I'II"IIBII!I
IIII
I!IIIIIIIIIII'I.11'
'
111)
11'11'lilll
I!1111
IIIIIIIII1IJ]IIIIIIIIIIIlIlllllllllIllI??llllllll1IIIIIIIIIIIiilllllllllll
OLGIERD TERLECKI
. ,
IC.
. .
O nIe
. ,
IC a
..
da t niepalenia. Mia??o to gl??bokie u-
zasadnienie w naszym kraju..."
I ma do d
t p????bokie, a nawet
jeszcze g????bsze uzasadnienie. Jestem
pewny, ??e 'I"edakcja "M otyw6w" zna
powy??sze glosy, a tak??e liczne inne
w podobnym duchu. C6?? wszelako
stwierdza w swym wyja??nieniu, ju??
cz??Jciowo cytowanym na pocz??tku
niniejszego felietonu? Ot6?? stwierdza
na koniec, ??e
"Tygodnik 4:nych. Wronia 23. 00-fl40
War's,awa Knnto PKO nr 1-6- 100014 ('pna prenumeraty zagranlc7net test wV7'>7a od kratowej o 40 proc Eg7.emplane brakuj??cE' mo??na naby?? w Przedsi??biorstwie Upowsze<'hnienia Prasy I Ksia??ki ul. Wor
cella 6, 31-154 Krak??w. Redakcja nie zwraca nlezam6wlonycb r??kopis??w. - Prasowe Zak??ady Graficzne RSW ..Prasa - Ksi????ka - Ruch", ul. Wielopole 1,31-072 Krak??w. '