/ZL_1982_XXXII_1575_30_05_16_001.djvu

			u 


l 


E. MIszeZAR: 


Nowotwory 
wycofuj?? si?? 


(str. 3, 12) 


J. P. GA WLIR: J. P. ,KRASNOD??BSRI: B. S. RUNDA: B. DROZDOWSKI: 
Kalisz 1982: Jesiel\ Powrot Za szkody wyrz??dzone 
kusz??ce symbole Roku Konia Bohumila Hrabala przez dzieci... 
(str. 7) (str. 8-9) (str. 11) (str. 16) 


ff 


.,.-. 


TYGODNIK 


, 


. .. r 



- .. 


o' 


.'. 


to 


. . . 


Krak??w. 30 maja 1982 ROK XXXII 


nr 16 (15751 


ONUFRY KU??NIAR 


LIST 
SIKORSKIEGO 
DO 
W JOSA 
W 


ko??cu listopada 1939 r.. 
wr
caj??c po przerzucie o- 
ficer??w przez San, spotka- 
??em we Lwowie mecenasa 
Kloca. znanego dzia??acza 
ruchu ludowego Po wymianie zda?? 
na temat co s??ycha?? we Lwowie. a co 
w .Rzeszowie, mecenas Kloc zapyta?? 
mme, czy m??g??bym zatrzymae si?? je- 
den dzie??. Chcia??by si?? ze mn?? spo- 
tka?? I zetkn???? nazajutrz jeszcze z dwo- 
ma ludimi, Jest bardzo wa??ny list do 
przekazania w Rzeszowie. Dowiem si?? 
wszystkie/1:o na1ajutrz Co zrobi?? 2 li- 
stem, komu 
o odda?? i gdzie - do- 
wiem si?? na dru
im spotkaniu 
- List jest pod1rr('
1i?? z naci- 
skiem - bardzo walny - politycznej 
i historycznej wagi 
Mecenasa Kloca darzy??em szacun- 
kiem takim. jakim cieszy?? si?? u 
wszystkich Przystalem na pozostanie 
we Lwowie do nast??pnego dnia Za- 
proponowa'?? spotkanie w Pasa??u Miko- 
lascha. Miejsce na spotkanie by??o do- 
bre W Pasa??u nakrytym szklanym 
dachem, w rz??d7ie budynk??w, parte- 
ry - po jednej I dru
iej stronie - 
zajmowa??y sklppy. kawiarnie I ogr??dki 
przed nimI. P
nowa?? tu stale ruch 
przechodnlt>w i kawiarnianych go??ci 
Przyszli we trzech Mecenas Kloc i 
dw??ch m??od
zych chvba od niego m????- 
czyzn Zapvtall mnie, czy znajd?? mo??- 
liwo??e be7piecznego przedostania si?? 
do rzeszowskiego wi??zienia, I oddania 
tam listu, a tak??e odebrania I dostar- 
czenia stamt??d odpowiedzi Odpar??em. 
??e nie bez pewnych przygotowa?? 
gruntu I wysi??ku. ale chyba tak Dal- 
szy ci??
 r07mowy jUl o szczeg????ach 
wprowadzi?? mnie w lekkie os??upie- 
nie - i dum??. oto pr1ez przypadek 


(Ciqg dalszy na StT. 5) 


I le! to jui lat dyskutuje si?? o Kra- 
kowie? Ile?? uchwa??, ile s????w pad??o 
m??drych i utopijnych do granic 
naiwno??ci, ile projekt??w spisano 
I ile z nich zosta??o na papierze, 
kt??i obliczy? Mo??e jaki?? przysz??y do- 
ktorant podejmie si?? tej herkuleso- 
wej zaiste pracy, Nam, widz??cym gro- 
z?? zawis???? nad miastem nie takie spra- 


J??
RZY MADEYSKI 


nie dostrzegaj?? wysi??k??w odnowy i 
tych, kt??rzy zewsz??d i nie zawsze s??u- 
sznie atakowani widz?? wrog??w w 
przyjacio??ach. Zw??aszcza za?? w liprzy- 
mierze??cach rpiasta. 
Podnios??y si?? np. glosy, ??e win?? za 
wszelkie op????nienia ponosz?? dzienni- 
karze. Czemu? Ano dlatego, ??e wyty- 
kali b????dy organizacyjne i mery to- 


KRAKOW: 


mi??dzy rozpacz?? a na ziej?? 


wy w g??owie. Nas Interesuje fakt, 
konkret. Dobry i z??y, odnowione do- 
my i wal??ce si?? zabytki, murszej??ce - 
rze??by i uratowane relikty. Zw??aszcza 
za?? ogrom pozosta??ej do zrobienia 
pracy, Tak wielki, ??e w jego powo- 
dzenie w??tpi?? nawet i:agorzali opty- 
mi??ci Pesymistom ??atwiej. Ju?? dawno 
zawyrokowali. i?? Krak??w jest ska- 
zany na zag??ad??, ??e zniszczenia s?? 
szybsze od ratunku. ??e z??e moce w 
postaci powietrza. wody, ziemi -i lu- 
dzi w dwojakim rozumieniu. li ich 
nat??oku oraz b????dnych decyzJi orr.yl- 
nych wszak umys????w cz??owieczych. 
dawno ju?? wyda??y jednoznaczny wy- 
rok. 
By?? mo??e. choe osobi??cie jestem od- 
miennego zdania. R??wnie?? od ludzi 
bowiem zale??y jego uchylenie i to oni 
s?? ostatni?? instancj??. B??d?? raczej - 
mog?? i powinni ni?? zosta??, co mo??li- 
we jest tylko w jednym wypadku: 
tym. gdy zobacz?? z??o w jego prawdzi- 
wym wymiarze i gdy znajd?? je pod 
w??a??ciwym adresem. 
Powaga (chcia??em napisa??: tragizm. 
lecz niech mocne s??owa zast??pi?? sil- 
niejsze od nich fakty). powaga zatem 
sytuacji dzia??a mobilizuj??co. Powsta- 
j?? - odg??rne 'i spontaniczne - komi- 
sje i komitety. rodz?? si?? inicjatywy 
????cz??ce ludzi dobrej woli. Tych, kt??- 
rzy wiedz?? czym jest Krak??w i jak?? 
rol?? spe??nia w ??yciu narodu, i jak 
wa??na jest dla prawid??owego rozwoju 
Polak??w psychosfera zawarta w tym 
jedynym mie??cie. 
Ta sama jednak powaga sytuacji 
rodzi nerwowo??e ocen. Nerwowo???? 
obustronn??, nale??y dodae: tych. ktf.rzy 


ryczne, marnotrawstwo etc., etc.. skut- 
kiem czego zmala??y datki na rzecz 
odnowy ze strony spo??ecze??stwa. Mo- 
??e. Mo??e naprawd?? cz
???? potencjal- 
nych ofiarodawc??w szczelniej zapi????a 
kl_
zenie po przeczytaniu o jakim?? skan- 
dalu. kradzie??y, tudzie?? innych man- 
kamentach dotychczasowej rewalory- 
zacji, mo??e naprawd?? z tej w??a??nie 
przyczyny wp??acono mniej z??ot??wek, 
chc?? powody mog??y by?? r??wnie?? in- 
ne. Faktem mew??tpliwym jest jednak, 
??e dobrowolne datki ,;tanowi?? raczej 
n 'dv. choc nader wa ny z p ycholo- 
gicznego zw??aszcza punktu widzenia 
suplement do kwot wydatkowanych 
przez pa??stwo. podobnie jak faktem 
jest, ??e to w??a??nie ??rodki masowego 
przekazu nada??y odnowie rozg??os i 
uzasadmly jej potrzeb??. W??a??nie po- 
przez wskazanie rozmiar??w katastro- 
fy, w??a??nie dzi??ki biciu na alarm, 
w??aJnie przez sugestywno???? opisu. A 
??e czasem w tym zbo??nym dziele prze- 
sadzono pisz??c z gor??cego serca o - 
na przyk??ad - ..runi??ciu" kru??gan- 
k??w Szko??y Muzycznej gdy rozpad?? si?? 
tylko fragment ich balustrady? C????, 
trudno si?? dziwi??, gdy wiadomo, ??e 
jest to ju?? drugi wypadek w tym nie- 
starym. bo wzniesionym przez Pryli??- 
skiego budynku i gdy brzmi jeszcze 
echo padaj??cych w gruzy oficyn przy 
" Grodzkiej. Poselskiej. gdy planowane 
remonty odk??ada si?? ad cal end as grae- 
cas i nic nie rokuje ich szybkiego 
pOdj??cia, gdy wiadomo wreszcie, ??e 
po dziedzi??cu chodz?? dzieci i pami??ta 
si?? o ??mierci jednego z niC'h pod 


(Ci??g dalszy na str. J"J 


:;; - 


Z mojego obserwatorium 


D.I ['I WITOS, SWIETO LUDOWE, ROLNICTW 


?? ?? 


M??wi??o w wierszu ubogie dziecko: 
..Pie' 'o widz?? tam. gdzie sta?? aniol... 
...Kim jeste?? ty... 
dla kt??Tego karmi?? moja kur?? 
jesz chleb z maslem 
kt??TY idziesz pod sam oltaTz 
?? spoufalasz si?? z freskami 
kt??ry ;e??dztSz lanci?? 
_.Bo??e. da; ??ebym st?? mog?? najl!s
 . 
Z tego dramatycznegu prawie ??kania 
pIJ1najemy r6??nice rozdzielaj??ce ch??op- 
skl
 dziecko od ..pa??skiego" dziecka. 
W tym wypadku chodzi mi o r????nice 
mi??dzy tzw. sferami na wsi przedwo- 
jennej. R??inice przenosi??y si?? na stan- 
dard ??ycia na wsi I w mie??cie, w je- 
go cz????ci zamo??nej. W takiej wyo- 
bra??ni dziecko w mie??cie musia??o 
przynie???? do szko??y z domu przynaj- 
mniej dwie bu??ki z mas??em i szynk??. 
Wiejskie dzit'cko w przerwie mi??dzy- 
lekcyjnej z zasady zadowala??o si?? ??a- 
kom?? ??link?? lub skrojkiem suchego 
chleba Pan w mie??cie zgodnie z t??- 
sknot?? za lepszym ??yciem przewa??nie 
wYPrJczywa?? - bo co to w biurze za 
robota - i na dodatek mia?? jasn?? ??on- 
k?? do ucit'chy. natomiast kobieta na 
WSI doznawa??a godno??ci swojej p??ci 
tylk,) PW w c..asie rodzenia r -,'L W 
niekt??r" h okolh??ch bvwa??n ak, ??e 
w nit'd??ugi ('1as pn poradl ch??op 
ni??s?? na cmentarz trumienk??. 


Lukiem zatoczy??y si?? dzieje. W sy- 
tuacjach jeste??my prawie na styku. 
Dzi?? po jasny chleb mieszcauch zagl??- 
da na wie??; i po kur??. Przewa??nie tak 
wygl??daj?? zwi??z,ki uchod??c??w ze wsi??. 
Nast??pi??y diametralne zmiany. wszys- 
tkim na korzy????. ale zupe??nie ostatnio 
z pozytywnym przechy??em dla rolni- 
czej wsi w problemie wy??ywienia. 
M??wi?? p r o b I e m albowiem p r o- 
b l e m oznacza trudno??ci do przewal- 
czenia, a w tym wypadku za bardzo 
wierzono w realno??e has??a "mierz si??y 
na zamiary". Poniekt??re potrzeby roz- 
buchano ponad mo??liwo??ci, w Imi?? wy- 
??cigu z Zachodem, I teraz rzeczywi- 
sto???? posia??a gorycz??. 
Bie????cy numer nalzego tygodnika 
otwieramy opisem korespondentji mi??- 
dzy gen. Sikorskim jako premierem 
rz??du polskiego na Zachodzie po 
Wrze??niu i Wincentym Witosem, kt??ry 
kilka miesi??cy przed n"padem Hitlera 
na Polsk?? wr??ci?? z emigracji w Cze- 
chos??owacji, gdzie ratowa?? si?? przed 
twierdz?? brzesk??. zafundowan?? przez 
Pi??sudskiego przyw??dcom opozycji 
centrolewicowej. Niebawem wpad?? pod 
bomby niemieckie i trafi?? do wi??zienia 
niemieckiego w Rzeszowie, a potem 
w zakopia??skim ..Palace" Z kolei by?? 
??ci??le inwigilowany w Jego rodzinnych 
Wierzd10s??awicach Od czasu do czasu 
pojawia??y si?? pog??oski ??e doradcy Hi- 
tlera roj?? o u??yciu Witosa w charak- 


terze QUlslinga lub Hacl)y. lecz propo- 
zycje nie dochodzi??y do skutku lub 
Witos odrzuca?? je. Takie kr????y??y po- 
g??oski. Na pewno jest prawd??, ??e wy- 
m??wi?? si?? od napisania ew. codpisania 
apelu do Polak??w w lecie 1944 
wzorem sierpnia 1920, kiedy by?? 
premierem rz??du RP i toczy??a si?? 
wojna polsko-radziecka. Marzy?? 
si?? nowy "cud nad Wis????". Stosuj??c 
wszelkie fortele. ??eby uciec przed za- 
ch??tami hitlerowskimi. przed prosta- 
ckim podbijaniem b??benka polskiego 
patriotyzmu, u wielkiego patrioty - 
czy w ten spos??b wyra??a?? aprobat?? 
drogi skrajnie na lewo i proradzie- 
ckiej? W??tpi??. ..Po drodze" da?? wiele 
powod??w, ??eby nie pos??dza?? go o tak 
wielki zwrot polityczny i ideologiczny. 
Ale by?? przede wszystkim realist??. Ni??? 
da?? poparcia 'lewicowemu Stronnictwu 
Ludowemu pocz??temu z ..Woli Ludu" 
narodzonej w czasie okupacji, SL na- 
zywa?? ,.ruskim". czeka?? na Miko??ajczy- 
ka i PSL, ale zosta?? wiceprezydentem 
KRN przy boku Bieruta, a Bierut 'to- 
warzyszy?? Wielkiemu Ch??opu w ostat- 
niej drodze na 
emi i kl??cza?? przy 
trumnie w ko??ciele Mariackim. A wi??c 
trzeba widzie?? Wincentego Witosa dwu- 
wymiarowo. (DuLo na ten temat m??wi?? 
Henryk Dzendzel dawny sekretarz oso- 
bisty Witosa.) Nigdy nie mierzmy ludzi 
wed??ug wznosz??cej sie fali. bardzo ka- 
(Ci??g dalszy na StT. 2) 


:j' , 
.. . 



 



 


ISSN 0591-2369 


P od tym tytu??em napisa??em kil- 
kana??cie lat temu seri?? felieto- 
n??w, pragn??c przygotowa?? mych 
czytelnik??w do proces??w norma- 
lizacyjnych z Republik?? Federal- 
n?? Niemiec, By??o to na kr??tko przed 
zawarciem uk??adu z grudnia 1970. W 
istocie procesy te zacz????y si?? wcze??- 
niej I mia??y charakter spo??eczny. O- 
bowi??zkiem pUblicystyki polskiej by??o 
dostrzec nowe zjawiska zachodz??ce w 
??yciu politycznym nad Renem i od- 
notowa?? je. 
S??dz??, ??e r??wnie?? obecnie istniej?? 
w ??yciu politycznym RFN powa??ne 
przes??anki. i?? rozw??j sytuacji w tym 
kraju znajduje si?? w okresie przej- 
'ciowym, i?? znowu ko??czy si?? tam 
jaki?? etap I ujawniaj?? si?? zapowiedzi 
powa??n)ch zmian w przysz??ych uk??a- 
dach si??, Tylko ??e tym razem, w prze- 
ciwie??stwie do ko??ca lat sze????dziesi??- 
tych jednym z punkt??rw odniesienia 
nie jest Polska i stosunek do Pola- 
k??w Ten problem w rozumiemu bo??- 
skiego establishmentu politycznego o- 
raz w prze??wiadczeniu ogromnej wi??- 
kszo??ci opinii publicznej zosta?? ju?? 
rozwi??zany. Nasze polskie zastrzeLe- 
nia, i to niljbardziej zasadnicze, do- / 
tycz??ce prawnej wyk??adni, jak?? nada- 
je si?? w Bonn uk??adowi o podstaw
ch 
normalizacji stosunk??w z Polsk?? oraz 
konkretnych konsekwencji, jakie st??d 
p??yn?? dla obu pa??stw. nie s?? w isto- 
cie brane pod uwag??, a nawet - po- 
dejrzewam - przywi??zuje si?? do nich 
coraz mniejsz?? wag??. Jest to jednak 
nie tylko wynikiem obecnego os??abie- 
nia pozycji Polski ale t
k??e, a m' l.e 
nawet przede wszystkim faktu. I?? Re- 
publika Federalna Niemiec, uzyskuj??c 
w rezultacie uk??ad??w z krajami socja- 
listycznymi swobod?? dzia??ania na a- 
renie mi??dzynarodowej, czuje si?? z 
ka??dym rokiem mniej obarczona ba- 
lastem niemieckiej kl??ski w II wojnie 
??wiatowej. Jej uwaga jest zwr??cona 
ku przysz??osci, ku tworzeniu fakt??w 
nowych, ku politycznemu I gospodar
 
czemu dyskontowaniu owoc??w cierpli- 
wej i ??mudnej pracy ca??ego pokole- 
nia obywateli tego nowego tworu w 
hi	
			

/ZL_1982_XXXII_1575_30_05_16_002.djvu

			(Caqg dalszS/ ze Itr. 1) 
pry??nej. Ka??de zach??ystywanie li?? t?? 
ch??opskl?? i narodow?? wielko??ci?? mo
e 
wyp??ywa?? z zamiaru przeciwI ta wlania 
okreslonych ideologii. W ka??dym razie 
niiej podpisany, wst??piwszy po Pa??- 
d:l:lernlku w pOdwoje polskiego Sejmu 
przy ul. Wiejskiej z prawdziwym wzru- 
szeniem mysla?? - o czym pisa?? w "Po- 
tyczkach poselskich" - o tym Wielkim 
Ch??opie, kt??ry bez po??piechu, zaduma- 
ny st??pa?? w butach z cholewami, ubra- 
ny prosto bez krawata u koszuli - roz- 
licznymi uliczkami parlampntu po I 
wOjnie ??wiatowej, trz??s?? koalicjami po- 
selskimi. obala?? i powo??ywa?? rz??dy; to 
by?? m??j Witos broni??cy godno
ci ch??op- 
skiej, mo??e troch?? zlosliwie zadowolo- 
ny, ??e p??aci wet za wet gulonom i 110- 
cja??om z miasta. To W7ruszenie nie za- 
ciemnia??o prawdy. i?? Wincenty Witos 
reprezentowa?? przede wszystkim ..Pia- 
sta" w ruchu ludowym przeciw maj??c 
antvklerykalnych radyka????w z "Zara- 
nia" ..Wyzwolenia" i Stronnictwa 
Ch??opskie
o 
Szkicuj?? te uwagi z okazji s??usznego 
renesansu postaci Wielkiego Ch??opa i 
SWl??ta Ludowego obchodzonego trady- 
cyjnie w Zielone Swiatki. Zacza??em fe- 
lieton. od niegdyc;iej zej sy??u,!cji dzieci, 


Z mojego 
obserlvatoriuD?? 


albowiem je
t takze Dzie?? Dziecka. 
Problem nr 1 odno
nie wlelu
et tysi??- 
cy dzieci stanowi ich karmienie; nikt 
nie w??tpi, ??e te mo??liwo:ki obni??y??y si?? 
w ostatmch dw??ch latach, przek'??ta 
krzywa - owszem podnoli !>le, ale tyl- 
ko dzi??ki wio??nie rzucaj??cej na rynek 
nowahjki. a potem jeszcze wiele inne- 
go. Jak po????czy?? w felietonie Swi??to 
,Ludowe z Dniem Dziecka? Zwyczajowo 
. odwo??a?? si?? i przysi??ga?? na sojusz ro- 
IIbotniczo-ch??opski? Okazuje si??, ??e jest 
to sojusz przede wszystkim si?? polity- 
cznych, natomiast o
tatnie miesi??ce 
do
?? wyra??nie wykaza??y, ??e w ekono- 
mii i wymianie handlowej na linii mi:t- 
sto - wle
 dzieje sle tak. jak w porze- 
kadle: ..Kochajmy I!i?? jak bracia. a U- 
czmy si?? jak Zydzi" A robotnicy z Hu- 
t" im. Lenina nie wr??c?? na wie?? do 
rolnictwa - z r????nych powod??w - mi- 
mo te produkcji staU z 4-5 mln ton 
ju?? nigdy nie podniesie !';i?? do 7 mln t. 
(To ustalenia na dzi??) 
Nigdy nie przywi??zywa??em zb)t wiel- 
kiej wagi - wbrew strachaj??om I kun- 
ktatorom - do si??
' ZRI ..Solidarno:??", 
niemniej (moim zdaniem) zawie- 
szenie jego dzia??alno??ci r??wna 
c;i?? w za<:adzie znlkni('ciu tej or- 
gamzacji. Nie wybuch
j?? konflikty o- 
parte na niewiedzy. te I Salomon 7 
pr????nego nie naleje; po do';wlJldcze- 
niach z importem. rolnik powraca do 
my'li o nieodzownej samodzielno??ci w 
obr??bie w??asnej gospodarki. S??ysz)' sit:. 
,,
To??e ten Real'an oka??e si?? nie taki 
z??y. nauczy nac; fywlt si?? swoim". Na 
t
'm tle zw ??kuje opinia o gospod:1r- 
sl ch 
redniorolnvch. wc;zystko produ- 
kuj.."ych. ,. ??:ani(',ihyw
nvcl' na rzecz 
specjalish'c1n"ch. W kred
.tach. maS7V- 
nach, w materia??ach budowlanych itp. 
!\T
'
lp. ??e alarm ze soraw?? przecho- 
\\. 'wania jajek na mipsiace chude jesz- 
cze raz uzm\'s??awia. if niema??a cZP
e r 
trudem w\'o'rodukow
nej ??:-,"-no
ci- ni- 
szczy c;1('. zamiast zawporow
t na ry- 
nek. do skleT'J??w i do kuchni. I tak jest 
od v.ielu wielu I
t. Pe??no wko??o rolni- 
rze('"o z??om1l, przewa??nie w jesieni. Ale 
to osobny temat 
Do roku 19110 prz' bedzie nas 3 milio- 
n'.. zacia??" czterdzie1>tka. Milmy prawie 
lO milion??w dzieci w wieku przedgim- 
nazjalnvm Zeb\' to w<:zystko wv??ywi??. 
potrzeba ',\'doby?? z 7ieml o I Q zbo??a 
rocznie wi??cej Podo??amy? Rolnictwo 
orzechodzi cip??ka kUr
cip. Mo??na 
mia- 
??o okrp':;li??. :7e tf"J jest pmancYlJacja nr 
2 Bardzo chwyttiwip wye;l:!oa oowif!- 
d1pnie. le 01..1< tp zie??""'ir na7\ wajmv 
c;f"JcJ'1li h'czna. trt??ra wiE'cei rodzI... alp 
rzpcz w tvm i.ibv rezv
nuiac z oew- 
n' ch nieoo??acalnvch struktur. !!T')0'eC7
 
nie nie konsumf"Jwan
'ch. nie rofa
 !!i?? 
od <:ocf"li7mn Nil naradzie IdeoloP'icz- 
npj w NT{ 7C;T mf>wlono o tvm. 7e ch??/)- 
pl '1::0 za c;f"Jri::olizmpm T'Jr1l".ie bp7 mru- 
enip,.', oka <:11, t\'1kf"J tr7l:'b::! umiel" !ln- 
c!"li1m okrp':lit Nf"I tak. Jc"fdv m
 !':w'" 
<:/)chlizm I nn c;wojeT"'1I ci(' modli. AJe 
bprjp of"lkf"llniel
zv f"I wh':riw(' rozuT"'ie- 
nip kiprunlrn 
ocf"1istvc"np"o w T')r"k- 
h.rop c??"??no<:kipi. .,,1,. nT') T')f"J +nlw'Ich bez 
tpJ.,r"r7pi ".,it"c1! hP7 7f"1??nipr c lr 1 rh 7'1- 
\\' .; 7 np??nla <:Ip c\1??..rp""'l'"ip l'Y'a"1- 
l' n. 1bf"Jlpm R h Rnr'l..' h('rl1;P II l'Y'1 a?? 
??"ln,i'. -,,"n
nnr??:'lrf"J"'''{o hP7 rohipnl" ??,,- 
'rf clo??'1oll T tli w\'??"n;" cip n:!ffri
lej- 
7" 7w;a7P,," mi??r??7\' r n lniC7"' ",cl?? I 
r??zip??m;' !'Ol'IC;7 T'f"lhf"Jtnic71')-rJ-,??oT')sld a 
mf"Jfl:' ch??o"<:ko-rf"Jbf"Jtnlc7v w ??"..11:' zdro- 
,,-el eP'z' ryrh br1lkule ,,'!('cej nit 
ootad, bo ! pr7emvs?? nie nadata ra 1'0- 
tr7ebaml rolnictwa b"rrl11('j. nit wczo- 
r1j 
WLO\DYSLO\W I\IACHtJEK 


Ps 
W ,.Moim ob,er\\atorium" z dnia Ul 
maja br. pope??m??em pomy??k??. plsz
c ie 
w czasie Pow
tanla Listopadowego je- 
cha?? przez Miech??w Adam Naru<:zewicz, 
kt??ry w tym rza,ie jut. dawno nie' ??y??. 
Natomia,t jecha?? prz<'z Miel'h??w i opisy- 
wa?? powsta??C'??w Julian Ursyn Niem
- 
wica. 


W. M. 


JOZEF DUBIEL 


\. 


" 


Korespondeneja wlama . Lipska 


JULIAN MARCHLEWSKI PRZECIW GERMANIZOW ANIU I RUSYFIKOW ANIU 


S ?? ludzie - m??wimy potem o 
nich: postacie historyczne - kt??- 
rych ??ycie i dzia??alno???? w okre- 
??lonej sytuacji historycznej kszta??- 
tUj?? na symbole dla nast??pnych 
pokole??. J'ulian MarchIewIlki (1866-1923), 
w dawnych Niemczech znany przede 
wszystkim pod pseudonimem Karski, by?? 
wsp????tw??rc?? i czo??owym dzia??aczem pol- 
skiego rewolucyjnego ruchu robotniczego 
(Jako ucze?? gimnazjalny dzia??a?? ju?? w 
k????kach I Proletariatu, potem wsp????- 
organizator Zwi??zku Robotnik??w Pol- 
skicb i SDKPiL), dzia??acz i publicysta 
lewego urzyd??a socjaldemokracji nie- 
mieckiej, w 1916 wsp????za??o??yciel Zwi??zku 
"Spartakusa". poprzednika Komuni- 
stycznej Partii Niemiec, cz??onek naczel- 
nych organ??w w??adzy radzieckiej, wsp????- 
organizator Mi??dzynarod??wki Komuni- 
stycznej i cz??onek jej Komitetu Wyko- 
nawczego, wsp????tw??rca i pierwszy prze- 
wOdnicz??cy Mi??dzynarodowej Organiza- 
dl Pomocy Rewolucjonistom (MOPR). 
Jego dzia??alno??c - m??wi doc. dr Norbert 
Michta, biograf I badacz dorobku teore- 
tycznego MarchIewsklego - spina jak 
z??ota klamra dzieje pol<.kiego, niemiec- 
kiego, i ro
yjskiego ruchu robotniczego. 
Dzia??alno??ci Marchlewskiego by??o po- 
??\\i??cone dwudniowe seminarium, kt??re 
w ko??cu kwietnia odby??o si?? w Polskim 
O??rodku Informacji I Kultury w Lipsku. 
Nie przypadkiem w Lipsku. Od 11102 do 
1913 Marchlewski by?? sta??ym wsp????pra- 
cownikiem a nast??pnie rprlaktorem 
"Leipzlger Volkszeitung". Zd??o??ona w 
18114 gazeta wychodzi po dzie?? dzisiejszy 
I j3ko organ Komit<,tu Okr??gowego SED 
w Lipsku jptwa Uniwer>ytetu Karola Mark,a w 
Lipsku dokona??a przegl??du tematyki pol- 
skiej w art.yku??ach Marchlewskiego, 
publikowany<'ll na ??amach ..Leipziger 
Volkszeitung". Pi??tnowa?? w nich wyz
 ,k 
pohkich robotnik??w rojnych w maj??t- 
kach junkier
klch, ten "prawnie uregulo- 
v. any handE'1 niewolnikami". Wyst??powa?? 
przeciwko germanizacji i rusyfikacji 
ludnosd polskiej. Nie ('ofa?? si?? Pl'zed 
krytyk?? gprmanizatorskich tenrlencji tak- 
??e v. 
r??d 1>ocjalrlemokrat??w niemieckich. 
..J'e,t obowi??zkiem partii socjaldemokra- 
tvcznpj" - pi
a?? 10. 9. 1913 - "w mim'?? 
jej i?? naprawi?? prze..t??pst\\ a, jakir rz??rl 
niemiecki pope??nia na ludnosri pohkipj, 
jest jej obo\\i??zkiem ujmowac si?? za 


-. 


"i' ," . 


, . 


, '- 


propozl/cj?? "mediatora" Haiga by??o za- 
tkni??c??e nad .pornym?? wy.pam?? f1aQi 
Stan6w Zjednoczonych obok flag W. 
Brytanii ?? Argentyny. Konflikt na po_ 
??udn??owym Atlantyku jellzc%e raz do- 
w??6d?? %??owiell%czej roI?? NATO - pod- 
kre??la autor arWku??u Kor??onow. Pakt 
P6??nocnoatlantycki wykorzy.tuje ten 
konflikt n??e tylko jako poligon doiw??ad- 
czalny dla prze??wicze.nia wllp6??czemej 
wOjny na morm, lecz tak??e dodatkowy 
pretek.t dla wzamagania wyic??gu %bro- 
je??. W zwi??zku % konfliktem ponownie 
potwierdzi??a &i?? wyroziie??e ??mperial??- 
.tyc%na ??.tota polityki Wall%yngtonu wo- 
bec kra,6w Ameryk?? ??ac????.k??ej. Imperia- 
lizm USA, dzia??aj??c wllp61n??e z ??mperia- 
lizmem ang??elllk??m, w ??.toe??e jakbl/ li- 
czy?? na to, te "udzieli lekcji" wszystkim 
krajom ro%w??jajqcl/m .i??, m6w????c: to, co 
drii przydarzy??o .i?? Argentyn??e, jutro 
mo.te pr%ydorzy?? .???? katdemu innemu 
krajow??. . Urugwajsk?? dziennik EL 
DlA pl.ze, .te peron????c?? korzystaj?? na 
konflikcie argenty??llko-brytyjsk??m. W 
jednI/m %e .to??ecmych koie??o??6w w Bue- 
nOIl Airell odby??a /I'I?? m_za. %organ??zowa- 
na przez peron??lltowsk?? Part???? Spra- 
w??edliwoici i zwi??%ane % n???? zwi??%k?? %a- 
wodowe, z ??nicjatywy wdowy po Pero- 
nie (przebywaj??cej na wygnoniu w Hi- 
szpan??i). Oficjaln??e ceremonia ko??cielna 
odbywa??a &i?? w ??ntencj?? powodzen??a 
walk?? o odzy.kan??e Malw??n6w (Falklan- 
d6w), mia??a w????c charakter n??e tylko 
relig??jny, lec% zarazem ?? patriotyczny. 
Wz??????y w n??ej udzia?? ty.i??ce peron??- 
IIt6w, kt6rzy przllbyli do iw????tl/ni z por- 
tretami Juana Perona, Mar???? Estel?? 
"Irabelity" Peron oraz wylwol??c??ela po- 
??udniowych kra??c6w kontJlflentu gen. 
San Mart??na, a takle % tran.parentam?? 
g??o.z??cym?? ha.??a peron;.towllk??e. W??er- 
ni zgromadzen?? wok6?? koie??o??a wmoll??l?? 
tet okrzyki na czel?? Perona ?? jego olta- 
tn??ej tOfty oraz u&i??owal?? kolportowa?? 
w??6d publ??cznoici wydawnictwa par- 
tl/Jne. Porz??dku podcza. %gromad%en??n 
p??lnowa??a .trGt zwi??zkowa. Policja n??e 
interwen??owo??o. 


. 



 


. 


. , 

 


, 


j??zykiem polskim, pomaia
 robotnikom 
polskim, idy chc?? si?? uczy
 j??zyka oj- 
czystego, podobnie jak popiera d????enie 
towarzyszy niemieckich do o??wiaty. Jest 
przecie?? oczywiste, ??e nie mo??na pozy- 
a;ka?? robotnik??w polskich dla lIocjali
mu, 
gdy zwraca si?? do nich w j??zyku cie- 
mi????ycieli". 
, Dr Czes??aw Ka??u??ny zwr??ci?? uwag?? na 
jeden jeszcze przejaw "polskiego poczu- 
cia" Marchlewskiego, mianowicie na jego 
dzia??anie. maj??ce na celu popularyzacj?? 
polskiej literatury na niemieckim obsza- 
rze j??zykowym. W kierowanym przez 
niego wydawnictwie "Dr J', Marchlewski 
i Sp????ka. Wydawnictwo Skandynawskiej i 
S??owia??skiej Literatury - Monachium" 
ukaza??o si?? wiele przek??ad??w znakomi- 
tych, post??powych dziE'?? polskiej litera- 
tury, mi??dzy innymi 2rrol"'\skiego, Dvga- 
si??skiego. Przerwy-Tetmajera, Orkana. 
Sieroszewskipgo. 


MARCHI EWSKI - DZIE
NIKARZ 


T?? stl'On?? jego dzia??alnosci zajri Marchle\\skiego w prasie niemipc- 
kiej: ..Saechsische Arbeiterzeitung" (1896- 
-1900), w tym samym mniej wi??cej 
okre,ie publikowa?? wiele artyku????w w 
..Muenchener Post". od 1897 do swojego 
z??'l'wania z Kautskym pisywa?? do ,.Nl'ue 
Zeit", od 1913 wraz z Franzem Mehrin- 
giem I R67?? Luk
emburg wydawa?? i re- 
rlagowa?? pismo "Sozialistis<,he Korrespon- 
rlenz", w okresie pierw<:zej wojny ??wia- 
t'm ej jegQ artykuh' ukazywa??y si?? w 
"Spartakusbriefe". ,\rtyku??y podpisane 
p,eudonimem Karski znajdziemy r??w- 
nie?? w innych gazetach i czasopismach 
niemieckich. mi??dzy innymi w rentral- 
nvm organie Socjalrlemokratycznej Partii 
Niemiec "Vorwaerts". 
G????wny jednak warsztat jego pracy 
d??:iennikar,kiej przez ponad 10 lat znaj- 
dowa?? si?? w??a??nie w ,.Leipziger Volkszei- 
tung". Opublikowa?? na ??ama<,h td ga- 
zety ponad 1400 pozycji: artyku??6w 
w
t??pny<,h, komentarzy, korespondencj!.. 
Wielk?? poczytno???? zdob)'??y sobie jego 
przegl??dy ekonomiczne, uchodz??ce za 
wz??r prawdziwie mm'kslstowsklej analizy 
konkretn)'ch zjawisk spo??ecznych. Arty- 
ku??y Marchlewskiego w "Leipziger 
VOlk,zpitung" by??y przedrukowywane w ' 
wielu innych gazetach socjaldemokra- 
tycznych i zapewnia??y mu niema??y wp??vw 
na bieg spl'aw w socjaldemokracji nie- 
mieC'kicj. 
Osobm' podrozd??:ia?? w dzienmkarskim 
??
-cior
'sie Marthlewskiego stanowi jego 


Cz?? Frallcja 
"rewolucj?? 


W kr??tce po pr.:ej??ciu wlad:::y we 
Francji przez rzqd lewicowy 
zmienila lIi?? r??wnie?? politllka 
kulturalna tego kraju. Nowa ekipa 
wyznaczyla sobie w tej dziedzinie dwa 
cele: upowszechnIenie kultury i zerwa- 
nie z koncepcjq sztuki shd:qcej jedynie 
eltcie spolecznej oraz przywr??cenie 
sztuce francuskiej dawno utraconej 
chwaly, a Pary??owi miana centrum 
sztuki ??wiatowej, kt??ry byl w pelni u- 
:asadniony w latach dwudzi.,,;tych i 
trzydziestych. kiedl/ to w mie??rie tym 
dzialali najslynniejsi arty??ci, kwitla il- 
tpratura i dzialall/ Awiphlp ''''Ifru. 
Zadanie zrealizowania rzqc!0';,('??!110 
programu powierzono >niTl,'strow1 kll.i- 
tury Langowi, kt??ry int.
,ujrrc z"uany 
w dziedzinie kultury sDotvor/owrrl. if' 
m??wi si?? o nich "rewd ue. ja k'(!t'(
al- 
na". 


Pierwszym szokiem dLa JJary??an bi/- 
lo ujrzenie na stacji mprn pr"edsta- 
wienia w wykonaniu Zn':l1'??'g? [l!{ltru 
..Comedie Francaise" W oczekiwa
JU 
na pociqgi chcqc nie chcqc pary??anie 
zobaczyli spektakl teatralny. Nast??p- 
nym krokiem miniItra La1lf1a byla de- 
cyzja. 18 w ka??dq ??rod?? i niedziel?? 
wst??p do muze??w jest bezplatny. Ma to 
zach??cat ludzi malo zarabiajqcych do 
odwiedzania tych plac??wek. 
Ale te?? pierwsze posuni??cia ministra 
spotykajq li?? . krS/tycznS/m pow??tpie- 
waniem, cZII takie rewolucyjne - jak 
na Francj?? - zmianS/ mogq rzec%ywU- 
cie przyczyni?? si?? do pOdnieBienia po.:. 
ziomu kultury nad Sekwan??. La1lf1 Jl,crr Idrrllycz'le- 
go I ludowego. Zwr6ci ??ir' wtfkszq ". 
wag?? na nauk?? prze" 'n; )
()'" Rrttjstycz- 
nych. Tak??e literatura jest o"iPtrr CI_la- 
laniem "rewolucji" iJo"r-ez kr)l.tro'tJ 
cen ksi????ek ?? otwiera'!!e nou'iJc'JI 1'1- 
bliotek.
		

/ZL_1982_XXXII_1575_30_05_16_003.djvu

			EDWARD MISZCZAK 


NOWOTWORY 
wycofuj?? si?? rakiem 


W 520 p.D.e. perska ksi????niczka 
Atossa w czasie k??pieli wy- 
czu??a pod palcami guz w 
piersi. D??ugo waha??a si??, czy 
przyznae si?? do tego. Do 
nadwornego medyka zwr??ci??a si?? do- 
piero po kilku miesi??cach. Nie znamy 
szczeg??????w zastosowanej kuracji, ale 
jakte bliska jest postawa tej kobiety 
sprzed przesz??o dw??ch tysi??cy czterys- 
tu lat ludziom wsp????czesnym, ludziom, 
kt??rzy z podobnymi problemami zg??a- 
szaj?? si?? do Instytutu Onkologii 'przy 
Garncarskiej w Krakowie, Przez tyle 
lat - rak - symbol nowotwora z??o??- 
liwego - wobeC bezradno??ci medycyny 
sta?? si?? symbolem ??mierci. symbolem 
choroby nieuleczalnej. Greckie ONKOS 
(wzd??cie), kt??re da??o nazw?? ca??ej 
dyscyplinie medycznej. niewiele wi- 
docznie wsp??lnego mia??o ze szcz????- 
ciem czy nadziej??, bo kiedy z innymi 
chorobami nauka potrafi??a si?? jako?? 
upora??, ono by??o przez wieki i... jest 
nadal wielk??, straszn?? niewiadom??. 


*'" 


Jest ??sma. Ju?? po rejestracji siedz?? 
przed pokojem 22. Ta przychodnia to 
jakby brama do kliniki. Tu zapadaj?? 
pierwsze decyzje. W poczekalni t??ocz- 
no, niekt??rzy dla otuchy w towa- 
rzystwie. inni sami. Nastr??j przygn??- 


, 


blaj??cy, oczy opus
czone. Wszyscy 
my??l?? o jednym... Z g??o??nika padaj?? 
nazwiska, numery kabin... 
Troch?? by nie my??le??, troch?? by nie 
s??ucha?? szept??w j pociesze?? na s??sied- 
nich fotelach, przegl??dam in:;tytuto- 
wy informator, skromne powielaczowe 
abecad??o: adresy, telefony, plany, in- 
formacje o posi??kach, konsultacjach, 
wizytach: "Pami??tajcie o tym, ??e do- 
bry wynik leczenia zale??y nie tylko 
od wysi??ku personelu. ale tjlk??e od 
postawy pacjenta". Zupe??nie I jak na 
plakacie u dentysty: ..Pami??taj, myj 
z??by co najmniej dwa razy dziennie". 
Co mnie to obchodzi! Szkoda, ??e nie 
napisali ilu tu przychodzi, a ilu wy- 
chodzi, przynajmniej zna??bym swoj?? 
szans??. 
W ko1\Cu znalaz??em si?? za drzwiami, 
przed m??od??, u??miechni??t?? lekar k 4 
- G??owa do gry i rozebra?? s'. do 
pasa. Nied??ugo b??dzie pan mia?? pier?? 
jak dziewczyna. Od kiedy hoduje pan 
tego guza? 
- By??em u lekarza trzy lata temu, 
powiedzia??, ??e to normalne hormonalne 
zaburzenia. ??e w ko??cu ust??pi??. 
- Nie ust??pi??y I Od przybytku g??o- 
wa nie boli, ale chyba b??dziemy mu- 
sieli to usun????. A tymczasem trzeba 
si?? czyms zaj????, zrobi?? badania, bro?? 
Bo??e nie pi?? i za du??o nie my??lec. 
Siostro, nast??pnego I 



 


Po dw??ch tygodniach. Znowu w tej 
samej poczekalni. Ca??y ten okres wy- 
pe??ni?? jeden jedyny temat: nowotwo- 
ry. M??j guz nie zmniejszy?? si?? ani o 
milimetr, ba, wyda??o mi si?? nawet, ??e 
znalaz??em dwa dalsze zgrubienia. Nie 
mia??em w??tpliwosci - bez zabiegu 
si?? nie obejdzie. 
Kolejka przesuwa??a si?? wolno, nie- 
kt??rym od r??ki robiono drobne za- 
biegi. Otwar??y si?? drzwi. Patrz, sze- 
pn????a ??ona. Wjecha?? szpitalny w??zek. 
Spod koca wida?? by??o tylko kosmyki 
w??os6w i te oczy... jak te ??ar??wki, 
kt??re czasem tu?? pr??cd przepaleniem 
si?? w????kna, zab??ysn
 ienaturaln?? mo- 
c??. Te oczy b??d?? . "e m??czy?? p????- 
niej jeszcze nie jed l raz. To' jest 
w??a??nie ONKOS. 
Rozbiera??em si?? w kabinie. 
- Dlaczego pan sie nie rozbiera? 
- spyta??em starszego m????czyzn??. 
- Nie musz??, ja z nog??. 
- A co si?? sta??o? 
- Sci????em brzytw?? "odgniata". za- 
cz????o si?? jadzi??. Je??dzi??em po dokto- 
rach u nas, w Saczu, potem przyje- 
cha??em tutaj, a te cholery chc?? mi 


nog?? uci??e w kolanie... Nie darni Ju?? 
mi wiele nie zosta??o, nie b??d?? si?? m??- 
czy?? bez nogi. 
Moje przewidywania sprawdzi??y si??. 
Dosta??em skierowanie na chirurgi?? i 
poszed??em do szatni. Po chwili w bia- 
??o-niebieskim worku zostawi??em to, 
co ju?? mog??o nie by??... 


*' 


Cz??api??c w pantoflach dodawa??em 
sobie otuchy. Przecie?? tamta starsza 
kobieta mog??a by?? w gorszej sytuacji. 
- Oni nie mog?? zrobi?? mi operacji 
bez mojej zgody, prawda? 
- Na pewno... 
- No w??a??nie, ja m??wi??. ??e nie. a 
oni ??eby przebra?? si?? i i???? na sal??. 
M????, wszyscy w domu mi m??wili, ??e- 
bym si?? nie godzi??a, a oni si?? uparli. 
Co robi??, panie .co robi??? 
- Przede wszystkim nie histeryzo- 
wae. Tyle os??b czeka na ??????ko, a pa- 
ni narzeka. Nie b??d?? f??n??e na si????. 
Tu s?? naprawd?? wspaniali specjali??ci. 
Nim si?? zdecyduj??, to wyobracaj?? pa- 
ni?? na wszystkie strony. Ja ju?? je??- 
d???? tutaj ??smy rok i ??yj??. - Faktycz- 
nie. Fachowiec. 
Ona jednak dalej mamrocze swo- 
je: - co robi??, Jezus, co rohi??? 
Mamy troch?? pecha, trafili??my na 
" chirurgi?? w czasie. kiedy trwa re- 


" 
y 
" 



,;;. . 


A\ 


.... 41' 


mont. Sale mocno zag??szczone. W jed- 
nej - dwana??cie ??????ek, dwa wolne. 
Wk??adam rzeczy do szafki. Szybko 
wychodz?? na korytarz; w sali dra??ni 
mocny zapach lekarstw. Tak jest za- 
wsze po operacjach, t??umacz?? mi dwaj 
,.tubylcy", mo??na si?? przyzwyczai??. 
Udaj??, ??e nic nie zauwa??y??em, ale nie 
spos??b nie widzie??. ??e m??odszy nie 
ma lewej nogi, a drugi - mocno o- 
banda??owany 
 nosi r??k?? na tembla- 
ku. Po kilku sonduj??cych pytaniach, 
rozmawiamy jak starzy znajomi. Do- 
szli inni, to znaczy... doku
tykali, 
dojechali na_ w??zkach. A, nowy, to 
trzeba go we wszystko wprowadzi??. 
I pewnie troch?? nastraszy??, dodaj?? so- 
bie w my
lach. 


porusza jeszcze brod??. Ostrzy??ona na 
Trojanowsk?? przynosi z dyturki prze- 
scierad??o. Pomagam wypcha?? w??zek. 
K????ka buksuj?? na g??adkiej posadzce, 
nie chc?? si?? ustawi?? tak, jak trzebd, 
psiakrew... W??zek r??bn???? w futryn??. 
Bia??a p??achta, zrazu wsparta tylko na 
nosie i czubkach st??p, szczelniej pr!ylg- 
n????a do cia??a... 
- Wczoraj jeszcze m??wi??, ??e w tym 
tygodniu b??dzie w domu. 
- No i b??dzie... 
Przy stoliku cisza. My??li t??uk?? si?? 
pod czaszk?? jak oszala??e. Jednonogi: Za 
mnie to ju?? drugi. Cholera, kwadrans, 
pi??tna??cie minut... By?? cz??owiek i me 
ma cz??owieka. Zajecha?? "batory". Poda- 
li obiad: roso??, piecze?? w sosie chrza- 
nowym, p??czki... 


-.f 


Przenios??em rzeczy do innej szafki. 
Jak najdalej od tamtego miejsca. Pan 
Marian m??wi, ??e przed tym si?? nie 
ucieknie. Jednonogi siedzi na ??????ku. No- 
g?? pOdkurczy??, a ran?? po drugiej rozcie- 
ra, pieszczotliwie g??adzi. Wszystko si?? 
goi. I sw??dzi okl'utnie. Obok niego m??o- 
dy ch??opak z brod??, ruchliwy, nerwowo 
gestykuluj??cy: 
- ...bior?? dzisiaj pierwsz?? "chemi??". 
Na razie raz w miesi??cu, potem mo??e 
rzadziej. Daj?? w dup??, bracie. Kumplo- 
wi piel??gniarka przynios??a kropl??wki, 
to prawie ca??y stolik zaj????y. Rzygaj?? 
po tym 
o??cie jak po dobrej bani. 
- Mnie to chyba te?? czeka. Niech 
daj?? jak najszybciej, ??eby cz??owiek 
pO
1ed?? ju?? do cha??upy - m??wi cicho 
Jednonogi. 
- Ale zale??y co dadz??. Po niekt??rych 
kropl6wkach to do tygodnia w??osy gar- 
??ciami wychodz?? 2 czapy.. Chod?? tu, 
nowy, pos??uchaj gdzie?? si?? dost
??. Jak 
ja tu przyjech
??em. to mia??em taki ma- 
le??ki oryszczyk pod pacha. a jak wy- 
je??rl??
??em, to poci??t" b} ??(!m jak wie- 
przek wielk:mocny. T?? r??ke to mia??em 
prawie okrojon?? dooko??a. Przez dwa 
tygodnie nip wiprjzia??em i
k si?? na ??????- 
ku nrzpkreci??. W I1:rudniu mia??em si?? 
??eni??, ale co. m6wi?? do rlziewczyny, 
chcesz zost
?? m??od
 wdowa.? Chcesz to 
nczl'kaj, a?? wszystko si?? wyja??ni. Nie 
lT'artw si?? nowy. mo??e ty b??dziesz mia?? 
wipcej szcz????cia... 
Opowiarla. Ke??dvm JZestem. Ca??a du- 
!!za. Wida??. ;.e podnieca sic tym coraz 
b"rdziej, W;prn. ;.e to troch?? mitologia, 
alp wra??enie robi 
,T1'7 no tr1Pciej. bo za 1!fcian?? uci
h??o 
stukanie brvr::adv remontowl'j. Za. n"}- 
??pm. Oburl1.i?? mn;e stuk. NI! szafce 
,,- 
dziej;(O stl!rszl! kohieta khdzie butelki 
kpfiru. Powoli. jerlna za druga - trzv 
Obok f1akon. w nim bukiet frezji. Pi??k- 
ne, ????Uo-czerwone. rozwini??te, 
- Komu to o
nl or7vnios??a? 
...... Komu? Mp70wi, Tylko nie wiem, 
J!;rl1ip?? 11:0 zl!brllli. Martwa cisza. Ka??dy 
ur1aje. ;.e ??ni. 
- P6jq?? zapyta??... 



 


Po wieczornej wizycie. kiedy c!owie- 
dzia??em sie. ??e ieszcze nie jutro, ??e do- 
Tlierl) we czw:>rtpk, onetchn::l??ern nieco. 
Pr6buie czytl!?? Przyku??tvlra?? .TedJ10nl)- 
f;!'i. usil!d?? nI! ??Mku. 1
c7p??o si?? d??u??ie 
J1"rlanie. Snowierlf nr"wie. Ob"l 1"ip- 
li
my ..C"
" pr1erl soba. on ..c??1'Pm i 1''', 
h ooer"cj
: ::Ile on mimo 
woich :0;1'_ 
rlpT>1nl!<:tu I"t 1;>1irzy?? tyle, ??e m6 a ??by 
obdarowl'???? innvch. 
- ,T::Ik si?? worpk rozwi????e, to si?? sy- 
pie i vpie - TY'??wi. 


27 czerwca 1975 r. del'yzj?? Prezydium Rz??du nadano zagadnieniom onkolo
ii 
najwy??sz?? rang??. zatwierdzaj??c pl'o
ram rz??dowy PR-6 "Zwalczanie choro h 
nowotworowych". Jego cele to: uZY5kanie istotnych post??pow w wybranych kie- 
runkach badan, praktyczne zastosowanie osi??gni???? nauki iiwiatowt'J, wprowa- 
dzenie w ??ycie optymalnych rozwi??zan or
anizacyjoych dla skutt'cznej walki 
z rakiem, w??asciwe nasycenie placowek onkolo
icznych nowocZ??'sn?? aparatur?? 
diagnostyczn?? i terapeutyczn??. Eft'klem kOllcow,.m ma by?? podwojenie liczby 
wylecze?? chorych na nowotwory z??osliwe. , 
Sie?? onkologiczna w Polsce: Instytut Onkologii w \\'ar
za\\ie I je
o oddzia??y 
w Gliwicach i Krakowie, Klinika Onkologi?? Dzieci i M??odzie??y Instytutu Matki 
i Dziecka w Warszawie, 12 Wojewodzkirh Szpitali I Specjalistycznych Zespo????w 
Onkologicznych, 6 Klinik Radioterapii AM, 2 Oddzia??y Chemioterapii, 41 Woje- 
w??dzkich Przychodni Onkologicznych, 11 Oddzia????w Onkologicznych luh miejsc 
wydzielonych w ZOZ. W sumie 3 337 ????zek. 
Liczha chorych na raka w naszym kraju nie odbiega od ??redniej ??Wiatowt'j. 
Wed??ug danych z 1979 r. po raz pierwszy na nowotwory z??o??liwe zachorowa??o 
33175 m????czyzn i 31423 kobiety. U m????czyzn najcz????ciej wyst??puj?? nowotwory 
p??uca (23,6 proc.), ??o????dka (17,3 proc.). krtani (5,3 proc.). Kobiety zapadaj?? naj- 
cz????ciej na raka szyjki macicy (14,6 proc.) I na nowotwory z??o??liwe lutka 
(14,3 proc.). 


Opowiadaj??, pokazuj?? w??asne rany, 
obgaduj?? le????cych na sali koleg??w; 
tak wsp??lnie oczekujemy na przyjazd 
"batorego" - w6zka z obiadem. 
Zabrz??cza?? dzwonek. Nad salowymi 
drzwiami b??ysn????o czerwone ??wiat??o. 
Z s??siedniej' sali, gdzie po operacji 
zje??d??aj?? najci????sze przypadki, wy- 
chodzi siostra. Pochyla si?? nad moim 
s??siadem. Kto?? m6wi, ??e ten S??dzia 
co?? dzisiaj grymasi. A jeszcze wczoraj 
tak politykowa?? tak si?? ??ar?? z Agro- 
nomem... "Lenie, 'zamiast du??o chodzi??, 
jak radz?? lekarze, nafaszeruj?? si?? pro- 
chami i ca??y dzie?? ??pi??. Po chwili wo- 
k6?? S??dziego ma??y t??umek, Jiostry, le- 
karz i... kropl??wka. Z jednej strony. 
Nie posz??a. No to z drugiej. Za chwi- 
l?? k kto doradzi??: zi????ka, ok??ad
 
z lnu, z jajek, z m??ki, ze spirytusu. 
A tu ludzie po wsi ju?? zacz??li gada??, 
??e utn?? nog??. Jeszcze ",ikt o tym nie 
wspomnia?? w szpitalu, a oni ju?? byli 
pewni, ju?? b??bnili. Niestety, "kw??czeli" 
i "wy kw??czeli". Najpierw do Krakowa 
wzieli wycinek, a potem jego. Guz za- 
c??:???? ropie??. I jeszcze ten strach... 
- Nie mog??em uWlerzye, nawet w 
wyobra??ni nie moe??em si?? zObaczy?? bez 
nogi... Przecie?? mam dopiero siedemna- 
scie lat... co ludzie powiedz??? A dziew- 
czeta? JesT-ze jak utyka??em, to czasem 
dolecia??a do mnie niejedna .,kuter- 


.. 


TERESA TRUSZKOWSKA 


CHOPIN 
MASKA PO??MIERTNA 


Tam Idzie jest 
odp??ywaj. wszystkie ryby 
wspomnie?? - 


Oczy wnikaj?? w dolin,. ech 
w)p??owia??e od krzyku- 


Bor) zon&Y rozsuwaj?? si?? 
w hu??tawki spojrze?? - 


Poza tym czo??em 
ostatnia noc 
zatrzymanego oddechu - 


Poza tymi wargami 
martwe s,,'laby 
rozdartego po\\ietrza - 


Bia??a twarz zamkni??ta 
w elipsie przestrzeni - 


Snie??na burza 
skamienia??,,'ch r??k - 


Klawisze pustki 
g??ucho d??wi??cz?? 


noga". Uprosi??em, ??eby na ??wi??ta pu- 
??cili mnie, je??li nie do domu, to przy- 
najmniej do szpitala w S??czu, a po- 
tem zacz????a si?? ta ca??a karuzela. Lekarz 
przy pierwszym spotkaniu powiedzia??, 
??e konieczna jest amputacja, potrzeba 
tylko zgody rodzic??w. Jestem niepe??- 
noletni. I oni i ja wiedzieli??my, ??e trze- 
ba, ale nikt nie dawa?? tego po sobie po- 
zna??:. Widzia??em tylko, jak mama moc- 
no ??cisn????a chusteczk??. Przymkn????em 
oczy i znalaz??em si?? w sali. Przysz??a 
p????niej. poca??owa??a mnie i powiedzia??a, 
??e nied??ugo wr??c??. Za chwil?? przyle- 
cia?? lekarz, szuka?? rodzic??w, chcia??, ??e- 
by dzisiaj podpisali zgod?? na amputa- 
cj??. Wiedzia??em, ??e stch??rzyli... Przyje- 
chali w ko??cu. "Synu to zale??y tylko 
od ciebie. ??eby?? kied) ?? nie mia?? do nas 
??alu". No i podpisali. Przez ca??y czas 
m??wiono mi. ??e nog?? amputuj?? powy- 
??ej kolana. Kto
 powiedzia??. ??e to do- 
brze, bo b??dzil! do czego przymocowa?? 
protez??. Koledzy przyprowadzili nawet 
na sal?? starsze
o pana, kt6ry z protez?? 
z
rabnie si?? porusza??. Kiedy po??o??yli 
mnie na stole operacyjnym. siostr
 jut 
zak??ada??a kropl??wk??. zapyta??em lek a- 
Ha. w kttJrym mieiscu bed7ie ci??cie. 
Powiedzia??, te niestety, konsylium za- 
decydowa??o o usuni??ciu ca??ej nogi, po 
prostu wyjm?? j?? z biodra, Nie! Nie! 
Nie z
adzam si??! Przy stole zrobi?? 
sie tumult T??umaczenia pel'"wazjp 
W. .!:y"tko do operaCjI przygotow,llle... 
D??ugo nie mo
??em spojrze?? pod ko??- 
dr??. Bd??em si??. Pr??:ep??aka??em ca???? noc. 
Wiele nocy. Teraz jest ju?? dobrze. Tu 
nikt specjalnie nie zwraca na mnie 
uwa
i. mo??e tylko w niedziel??, w cV??
ie 
odwiedzin. TRk, tu ka??dy jest zaj??ty 
soba. J'!orzej b??dzie w domu, najgorzej 
na wsi... 



 


- A gdyby przyszed??. wcze??niej? 
- Mia??bv znacznie 'wi??ksz?? szan- 
s?? - powie p6??niej lekarz. - Ale nie 
przyszed??, bo u nas to jest w??a??nie pro- 
blem - przyj!,??. 
Je??eli do instytutu w Mediolanie, 
kt??ry dzia??a w podobnym terenie, 
o zbli??onej zachorowalnosci, rocznie 
z
??asza si?? z bardzo ma??o zaawansowa- 
nymi nowotworami niersi - 100 kobiet, 
na Garncarsk?? - dwie, trzy. Takie s?? 
proporcje. Nasz g????wny. polski problem 
w walce z rakiem, to c z a s. Czas od 
wvkryci
 choroby do zg??oszenia sip do 
lekarza. W ka??dvm przypadku skutecz- 
no???? leczenia zal('??y od okresu rozwoju 
choroby, ale w orzyoadku raka sprawa 
ta jest w tej chwili podstl'??wowa. A tu 
z chwil?? otrzymanil! skierowania do 
Instytutu rozpoczyna si?? psychiczny 
dramat. I w rodzinie. I u samp??o cho- 
rego. Szale??stwo. psychoza 6NKOSA 
ro
nie. Jedni zf;!'??aszaja si?? samotnie. 
ukrywajac przed wszystkimi swoj?? wi- 
zyt??, u innych postawa kra??cowo r6??- 
na - lekarz da?? skierowanie nie cho- 
remu lecz rodzinie, ta.z kolei zastana- 
wia si?? jak uchroni?? go nrzed wizvt?? 
na Garncarskiej. Nierz
dkie s?? nr6by 
wycl??
niecia lekarzy z Jnstytutu do in- 
nego szpitl!la. do innej kliniki. by tdm 
udawali nieonkolo
6w, I czesto ST)oro 
czasu up??ynie. nim po tych "roozin- 
nych" pertraktacjach pacjent znajdzie 
si?? tam 
dzie powinien. 


*' 


Koszmarna noc. Nas??uch::l??eM si?? tych 
opowie??ci o b61u, o stole: tvch marzl'r1, 
by m??c normalnie czynie to, co fizio- 
logiczne. Przypomnia??y mi si?? tutaj 
czytane nierJawno wSlJominlri C
t-Mac- 
kiewicza o Berezie, 
dzie Kostek B;pr- 
nacki torturowa?? wi????ni6w tym. ??e 1a- 
broni?? wydalania kl'????u i moczu. Wle- 
dzi
?? czym najbardziej ch??opu doku- 
CZy??. 
Wydawa??o mi si??. ??e zasn??, a tu 
pierwsza, druga. trzecia, !len nie nrz\'- 
chodzi... Obok na ????7ku le??y s7T\italnv 
weteran. dyrektor wielkier::n PGR sood 
Przemy??la. Twardy facet. Tam prze- 
trzyma?? Gierka ?? jel1:o ..sojowe" domy- 
s??y uzdrowienia polskiego rolnictwa. 
f;!'ospodarstwo nigdy nie by??o pod kre- 
sk??. J tu tet c7????cleJ r::ryzie nodus7k??. 
nii nrzYci
k::l rl1wonek. W Pr7erT'V
Ju 
me nl'??js7c7p??liwie
 "'o nokroili. porohi- 
??y sI, zrosty. trzeba by??o ci???? po raz 


drugi. Odbytnic?? ma z boku - wyci??- 
ta kiszka stolcowa. Kapie z niego. Pod- 
????czony jest do plastykowego worka, jak 
m??wi?? chorzy, do "??inii miejskiej". 
Na sali ponuro, Wi??kszo???? musi le- 
??e?? na wznak. chrapi?? wi??c okropme, 
a na dok??adk?? Agronom poj??kuje coraz 
mocniej. Jego j??k na tle tych charko- 
t??w je'st niesamowity, przera??aj??co bez- 
silny. Zobaczy??, ??e ruszam si?? na ??????ku, 
by zapomniee o b??lu zaczyna m??wi??: - 
Widzisz, z siostr?? jeste??my w prawdzi- 
wie szpitalnYr1l uk??adzie. Ja tu j??cz??, 
, ona tam robi mi lekarstwo i obojgu 
nam nigdzie nie spieszno... 



 


Utrapienia czyni?? ludzi religijnymi. 
T?? staro??)'tn?? maksym?? naj??atwIej 
sprawdzi?? w przy klinicznej kaplic) . 
Pan MarIan nie mo??e jeszcze za ban..zo 
chodzi??: po pierwszym zabie:u, a dzi
;aj 
wsp??lme ze mn?? i S?? iadem ma mlcc 
drugI. Pchamy w6zek do towaro ej 
windy, kt??r?? wczoraj wykrylLmy w re- 
montowanej cz????ci budynku I tak do- 
stajemy si?? na drugie pi??tro. Kaplic?? 
nazwano malenk?? salk?? z o??tarz_ Kil'm, 
kilkoma ??awkami. p6??k?? religijnych 
ksi????ek. Dopiero tutaj wida?? przekr??j 
miejscowych pacjent??w: m????czy??ni. ko- 
biety. star
y, m??odzi, poci??ci. pofiolrto- 
wam w miejscach naswietlen, z rud 1- 
mi w gard??ach. w nosie, w kic zen! bu- 
telki zbieraj??ce rop?? Ale tu nie C7'l?? 
przygnebiema; tu ONKOS nie dzi
 a. 
Ta ??arliwa, wsp??lna modlitwa, te o("-y 
wpatrzone w o??tarz. to jedno wieiIle 
godzenie si?? z Ic ;em - jedna wier
a 
nadzieja. 
Po wyjsciu pytam pana JIIariana je- 
szcze raz, jak wygl??da ch,,,.??a 1..- ,pia- 
'1ia. 
- Czy to nie wszystko Jedno- 
wtr??ca S??siad - Raz ju?? uLlekq??em. 
wi??cej nie b??d??. 
Z ma??e
o pieorzyka na uchu Ira- 
paneqo w m??skich, pijanych u I: ch 
7robi??a mu si?? niewielka bulwa. B l na 
G'lrncarskiej przed czterema lat<., zro- 
bi?? bad
nia, ale pos??ucha?? tyczliv "ch 
pods1ept??w i dl!?? dram.k-. 
- Co prze??y??em przez te cztery lata, 
to lepiej nie wspomin
??, gdzie nie by- 
lem. czym me leczy??em. a k
I:>j'ior 2.d- 
miast si?? zmniejszR?? - r6s?? O-dzien- 
nie ko??o nie
o r??b. smaruj, zawi zuj 
w??osy przed 
nem, zaczesuj za dl I 
Idziesz do kl)
cio??a: 
arnitur. bulla kn- 
szui a, draoniesz 
ada przehienierT' a tu 
siuur po koszuli, Pl) ubr-niu, no i da- 
wrd od now
 
Tp c7t('ry ll!ta zw??l)' i b?? 1::1 "'0 k r 7tn- 
w
?? ucho KIedy. b, lib' li k 
??ek, dzi. jaj '- cale . 
- A p
n nil'ch 
;(' t. rr abj" er nie 
martwI - rT'6wi u nan - do tanie 
pan ..g??uoiego ,Jasia" i p??jrjzle ob'" .t_ 
nip jak b.,r:lnpk. 
Tak tp?? by??o, a potp
 "iI lor- --''l, 
zielone f
rtuchy. kropl'" ,- k, 
zielona sala i chyb, 2 . ne tir... 


Przez te kilkI! rni po op -- li 7oha- 
Czy??em -....oro, C7u??pm sip 1111''711' e- 

ada??em wi??c nle;ec!n?? godzin p , nicJe- 
dcn dy??ur z tvmi, ktt r d..I1') , pa- 
zurami przez to. t
lr r1et'1ie oJrr"te 
taj"!mnic?? ONKO
OWE nolet' o; le- 
karzami, piel??gnil!rkl!mi do,,- 'mi, 
:r; s'7efem i szatT]iark
 
Nierlzil'la Instyh'tov'" k??"r. 
rze 
przvpolT'inaj
 j:>rm1'rk. l' o
r--ecie 
fuha. sznitaln(' szl n ??'mki. "o uch , a w 
powietrzu ro-6??, oac1ki jab??' I I po", t- 
ra??cze. Irl?? na 11:6r??, na ..cPP it' n , 
rlzi?? Jednono/'"it'l!o. Salp tut::lJ ''1sr
, 
tvlk0 po kilIta ??????l'k. nie ot, ""'"I??- i?? 
na
zp
o, "chirufl Y ic1nero ptt 
Jednonof;!'i ie"t orz <'n??bl ny CI '"Iwa 
w ooduszce. N;e re. uje na pozdro ,:ie- 
nia. 
- Zostaw1"Y 
o sam('
o - m
wl Ar- 
cpitekt. - Nie m("1' e ! e os' 'oi?? z t. li 
w??o-ami, Docpnt ff??u<'o 7 I1 T) Ij 
rozm
wi:H. ??ci
<,ali matkp Pe,. 'n d')- 
stanie adriamycyn??. 


(Ciql1 cfa 7 r-y na str. l
) 


tYCIE 
Nr 1575 


LITERACKIF 
Str. 3
		

/ZL_1982_XXXII_1575_30_05_16_004.djvu

			. 
Wraz z przemianowaniem ZWZ na 
AK w dmu l. lutego 19.2 dow??dca Ar- 
mii Krajowej, gen. Rowecki, .tawa?? .I?? 
pe??noprawnym dow??dc.. wojskowym 
ca??ego obszaru Polski z ramienia rz??du 
polskiego w Londynie. Przygotowywan?? 
dla niego ..Instrukcj?? osobist?? i tajn??" 
genera?? Sikorski podpisa?? 8 marca. W 
jej obszernej cz????ci og??lnej stwierdza??: 
, 001. Opracowany na pocz??tku 1941 roku 
przez Pana Genera??a raport operacyjny 
nr S4 w bardzo og61nej formie ujmowa?? 
przewidywania co do mo??liwego rozwoju 
IYtuacji wojskowo-polltycznej. Obecna sy- 
tuacja na wschodzie pozwala te przewidy- 
wania bardziej skonkretyzowa??: 
1) Wojna rosyjsko-nlemlecka spowodo- 
wa??a zasadnicze zmiany w naszym stosun- 
ku do Sowiet??w. Zawarte z nimi uk??ady 
polityczne I wojskowe doprowadzi??y do 
formalnie przyjaznych Itosunk??w alian- 
ckich mi??dzy obu pailstwaml. Umo??liwi??o 
nam to tworzenie na terenie Rosji Armii 
Polskiej. (...) 
Fakt,. te wp??YDl?? niew??tpliwie na ca??o- 
kszta??t Itosunk6w naszych z Rosj?? i musz?? 
by?? brane pod uwag?? przy ca??ym naszym 
planowaniu na przysz??o????, jak r6wnie! 
przy ewentualno??ci wkroczenia wojsk 1'0- 
.yjskich na teren kraju. 
2) Dwie ... na og6?? hipotezy mo??liwego 
rozwoju sytuacji wojskowo-politycznej na 
wschodzie: 
H I p o t e z a l - bardziej prawdopodo- 
Ima. Przewidywana na wlosn. ofensywa 
niemiecka przeciw Rosji ma powodzenie. 
Pobite wojska rosyjskie l?? zepchni??te ca??- 
kowicie lub cz????ciowo za Wo??g?? lub nawet 
za Ural przy jednoczelnym zaj??ciu przez 
Niemc6w Kaukazu I zag????bia naftowego. 
Mole w6wczu nast??pi?? albo kompletny 
chaM I rozprz??lenie lI?? Rosji, lub, co je!lt 
prawdopodobniejsze, retlm lowlecki I pe- 
wien front li?? utrzyma I b??dzie jelzcze 
w Itanle wi??za?? znaczne si??y niemieckie. 
W tej Iytuacji ze??amanle Il?? Niemiec mo- 
iliwe wskutek Itrat na wschodzie I roz- 
pocz??tych dzia??ai1 ofenlywnych allant6w 
na zachodzie. Hipoteza ta odpowiada na 
oi6?? warunkom rozpocz??cia powstania. 
przyj??tym w planie Pana Genera??a. 
H I p D t e . a I - Rosja wItrzymuje 
skutecznie wiosenn?? ofensyw, niemieck??, 
po czym przechodzi do kontrakcji na wiel- 
k?? Ikal??, w wyniku kt??rej n8ll????puje po- 
bicie Nlemc6w I wkroczenie wojsk rosyj- 
skich w g????b Niemiec, cz????ciowo przez 
Polsk??. Rozstrzygni??cie mog??oby w6wczas 
nast??pi?? lIa Jesieni roku bie??lIcego. 
Przy tej hipotezie powstanie w kraju, 
na ty??ach wojsk nlemlf!('klch mo??e mie?? 
mlPjsl'e Jedynie w wypadku ca??kowiteJ;:o 
pobicia I rozprz????enia si?? niemieckich. 
Przy zorganizowanym odwrocie I du??ym 
nasyceniu kraju przez oddzia??y niemieckie 
wybuch powstania jest niemo??liwy. gdY?? 
nie ma ono w6wczas ??adnych widok6w 
powodzenia. 
Gdvb., hipoteza ta si?? sprawdzi??a nie 
ma ??adnych szanl przeciwstawienia si?? 
wkraczaj??cym do Polski w po??cigu za 
Niemcami wojskom rosyjskim. Odbudo- 
wa Pailstwa I tworzenie Polskich Si?? 
Zbrojnych w kraju b??dzie mle?? w6wrzas 
miE'jsce tylko przy wykonaniu z dObrej 
woli przez Rosj?? przyj??tych zobowlllzail 
oraz nacisku ze Itrony Aliant??w. 
Trzeba si?? liczy??. ??e wszelkie odruchy 
przeciwrosyjskie by??yby tu na Zarhodzie 
niezrozumia??p, uznane 1a prohit.lerowskie, 
a ze strony Rosji mog??ybY by?? potrakto- 
wane Jako pretek
t do z??amania umowy 
I okupacji kraju. Ko
ztowa?? by to mog??o 
wiele krwi przelanej bezu??ytecznie. 
Mo'e wytyczne na wypadE'k wkrorzE'nia 
woj
k rosvjsklch na tE'rE'n kraju s?? nastl:- 
puj??ce: 
t. Do??o???? wszelkich starail. abv w wy- 
padku zwych:skiego ruchu armii "0\\ ie- 
ckiej na zarh6d woj,ko po'
kie, formowa- 
ne w Rosji, wkrocz}'??o r??wnocze??nie do 
Polski. 
2. Nipzale??nie od powy7
zego b??dzie rze- 
cz?? najwa??nlej
z??, aby bolszewicy wkra- 
cZlljac do Pol	
			

/ZL_1982_XXXII_1575_30_05_16_005.djvu

			\ , 
( 


w 


CELI 


NR 


33 


FRAGMENTY Z NIE WYDANEGO ORYGINA??U R??KOPISU PAMI??TNIKA JAKUBA 
HUKA??Y, STRA.ZN??KA. W 
IEIIIU G6STAPO W RZESZOWIE 


f 


30 pa.??dziernika 1939 roku. p??f- 
n
m WIeczorem, gdzie?? po godzl- 
m. 22, gdy wi??kszo??e wi????ni??w 
ju:t spa??a, z wielkimi ostro??no??cia- 
mI, by nie wzbudza?? szumu wok???? 
jego osoby dostarczono do rzeszow- 
skiego wi??zienia Wincentego Wi- 
tosa. Wygl??da?? strasznie: brudny. 
wychud??y. zaro??ni??ty, zawi??zana 
szmatami g??owa. Pierwsze co zro- 
bi??em, to da??em mu mo:tliwo??e u- 
mycia si?? i dostarczy??em posi??ek. 

 Herbaty,.. Herbaty - prosi?? 
WItos Po zaspokojeniu pierwszego 
g??odu I pragnienia, Witos spocz???? 
na ??awie w celi, g????boko oddycha??. 
Odszed?? wreszcie z celi rozprowa- 
dzaj??cy wi????ni??w gestapowiec. Po- 
bieg??em do Wiktorii Roli 2 Kolbu- 
szowej, kt??ra zawiadywa??a wi??zien- 
n?? bielizn??. Przynios??em troch?? po- 
??cielowej i osobistej bielizny. Do- 
nios??em jeszcze troch?? ciep??ej wo- 
dy, myd??a. r??cznik??w. Witos wymy4 
si?? gruntownie, zmieni?? bielizn??. 
Wszystko co zdj???? ze siebie by??o 
brudne, cuchn??ce. Opowiedzia?? mi, 
jak straszne warunki mia?? w 
jaros??awskim wi??zieniu. I jak si?? 
tam dosta??. Gdy wybuch??a wojna _ 
opowiada?? - bi?? si?? z my??lami, co 
robie, Bra?? m. in. pod uwag?? mo??- 
liwo???? ucieczki za granic?? po wej- 
??ciu okupanta, np. do Czech, gdzie 
sp??dzi?? pewien czas, jeszcze przed 
wojn??. Ostatecznie jednak uzna??, 
??e jego miejsce jest w kraju. W 
momencie zagarniania przez oku- 
panta coraz wi??kszego terytorium 
Polski, chory. przebywaj??cy w 
Wierzchos??awicach Witos, jedzie do 
Jaros??awia i zatrzymuje si?? tam u 
znajomego adwokata Jedli??skiego. 
By??o to co?? wi??cej ni?? znajomO????. 
gdy?? byli ze sob?? na ty. Przeby- 
wa?? tam oko??o miesi??ca. Dla wi??k- 
szego bezpiecze??stwa, przy pomocy 
mecenasa Jedli??skiego, przenosi si?? 
Witos do podjaros??awskiej le??ni- 
cz??wki. Wbrew nadziejom, ??e znaj- 
dzie tu na jaki?? czas bezpieczne 
scbronienie, zostaje rozpoznany 
przez konfidenta - i aresztowany. 
Odstawiony do wi??zienia w Jaro- 
s??awiu przez 4-5 tygodni przeby- 
wa w straszliwych warunkach, z 
kryminaln?? szumowin??, 
Chory, z postrza??em g??owy w 
czasie bombardowania poci??gu, kt??- 
rym jecha?? do mecenasa Jedli??skie- 
go, z pog????biaj??cym si?? pora??e- 
niem ko??czyn, przyby?? do Rzeszowa 
w stanie gOdnym po:ta??owania. W 
garderobie, w najgorszym stanie 
by??a szuba podbita pod spodem ,ja- 
kim?? futrem. Sier??e futra trz??s??a 
si?? od wszy. Nazajutrz lekarz wi??- 
zienny Kazimierz Gnatowski do- 
starczy?? mi, na moj?? pro??b??, ja- 
kich?? ??rodk??w truj??cych insekty. 
Musia??em je stosowa?? wielokro- 
tnie - i trzepa??, wytrz??sa?? strute 
wszy. A potem po nowym nasyce- 
niu futra ??rodkami okazywa??o si??, 
??e zn??w si?? pokaza??y. Bardzo by??y 
??ywotne! Wreszcie, po wielokrot- 
nych zabiegach. futro by??o czyste. 
Przynios??em je Witosowi i nakry- 
wa?? si?? nim, gdy?? szybko zi??bn????, 
by??o mu pod nim cieplej ni?? pod 
kilku nawet kocami, kt??rych mu do- 
starczy??em. Osobist?? bielizn?? Wito- 
sa zabra??em do domu, gdzie ??ona 
j?? doprowadzi??a do w??a??ciwego 
stanu - wypra??a, porz??dnie wypra- 
sowa??a. Witos. gdy mu dostarcza- 
??em bielizn??, zawsze kaza?? ??onie 
najserdeczniej pOdzi??kowae i m??- 
wi??. ??e ma bielizn?? utrzyman?? jak 
salonowiec, ??e nie trzeba ??eby ??o- 
na tak wiele trudu sobie zadawa??a. 
Przynosi??em mu z domu, donosili 
dla niego r??wnie?? ludowcy dodat- 
kowe, dobre jak na owe czasy. po- 
??ywienie. Za schowek s??u??y??a nam 
stra??nikom, wCi??gni??tym w akcj?? 
pomocy wi????niom, a w tym Wito- 
sowi - skrytka mi??dzy wind?? a 
??cian?? lub w szafie, w korytarzu 
budynku, gdzie by??o s??u??bowe 
mieszkanie wo??nego starostwa 
Bacia 
Dla lepszego zrozutnienia, par?? 
s????w o topografii rzeszowskiego 
wi??zienia. Wchodzi??o si?? do niego 
przez bram?? budynku s??du, a przez 
wsp??lne po
w?rze r
w.ni
 d
 bu- 
dynku wi??zlema. MmeJ wi??ceJ po- 
??rodku podw??rza sta?? ma??y budy- 
neczek gdzie zamontowane by??y 
.pompy' zasilaj??ce wszystkie budyn- 
I ki w wod??. Mieszka?? tam tak??e 
Marcin Dudzik, hydraulik-konser- 
wator urz??dze?? wodnych w budyn- 
kach wi??ziennych i s??dowych 
p????niejszy cz??one
 w
??zie!1nej pla- 
c??wki Armii KraJoweJ. WItosa bez- 
po??rednio, na co dzie??, obs??ugiwa?? 
pos??ugacz wi??zienny Igna'C. 
Witos powoli nabiera?? do nas co- 
raz wi??cej zaufania, Tak dalec
, 
??
 zorganizowali??my mu spotkame 
na terenie wi??zienia ze znanym 


ludowym dzia??aczem. nauczycielem 
z ??a??cuta. ze szko??y rolniczej w 
Wy sokiem. Nazwiska nauczyciela 
niestety nie pami??tam. Przeszwar- 
cowali??my nauczyciela do windy. 
do niej doprowadzili??my Witosa - 
i czuwali??my. Byli tam i konfero- 
wali oko??o dw6ch godzin. 
Przez pierwsze dwa tygodnie po- 
bytu Witosa w wi??zieniu by?? do???? 
ostry re??ym w stosunku do mego. 
Niemcy pilnowali i jego i nas. Po 
jakich?? dw??ch tygodniach do celi 
przyby?? w asy??cie jaki?? wysoki dy- 
gnitarz Gestapo. Zauwa??yli??my, ??e 
salutowa?? Witosa i'w og??le zacho- 
wywa?? si?? wobec niego jak wobec 
jakiego?? dostojnika. Towarzyszy?? 
gestapowcom naczelnik wi??zienia. 
Potem w Ich asy??cie Witosa za- 
brano do kancelarii wi??ziennej I 
do??e d??ugo konferowano. Potem w 
tej samej asy??cie Witos wr??ci?? do 
celi. Naczelnik przykazywa?? Igna- 
cowl, ??eby dobrze obs??ugiwa?? Wi- 
tosa, my?? mu nogi, sprz??ta?? cel?? 
itp. Nie musia?? nam tego nakazy- 
wa??! Witos mia?? spore trudno??ci z 
nachylaniem si??, pos??ugiwaniem si?? 
pora??onymi kO??czynami. 
P????nym wieczorem, gdy zapad??a 
nocna cisza, wszed??em do celi Wi- 
tosa. By?? bardz.o zm??czony. ale ja- 
ki?? taki jakby czego?? dokona??, co 
mu spr
wi??o satysfakcj??. Opowie- 
dzia?? mi, ??e Niemcy chcieli na nim 
wym??c, by podpisa?? now?? emisj?? 
pieni??dzy okupacyjnych i udzieli?? 
zgody na umieszczenie na. nich 
swojej podobizny. Jak mi odpowie- 
dzia?? - odm??wi??, t??umacz??c si?? na- 
st??puj??co: - Ja ju:t jestem stare 
??cierwo, nadaj??ce si?? do grobu, a 
nie do polityki... 
Nowe pieni??dze ukaza??y si?? jako 
tzw, potocznie m??ynarki - od na- 
zwiska M??yn??rskiego, kt??ry pod- 
pisa?? emisj?? z??otyc
 o
upacyjn
ch. 
Od czasu jednak teJ WIZyty, rezym 
w stosunku do Witosa troch?? zel- 
??a??. Dr Kazimier? Gnatowski m??g?? 
przyst??pi?? do intensywniejszej. 
u- 
racji kt??rej celem by??o podmesle- 
nie 
ar??wno samopoczucia jak i 
og??lnego stanu zdrowia Witosa. 
Zg??osi?? si?? wi??c m. in. do kance- 
larii sugeruj??c konieczno??e konsul- 
tacji ze specjalist??. Wizyta taka 
rzeczywi??cie mia??a miejsce. Razem 
z dr, Gnatowskim przyszed?? le- 
karz - spe??jalista Niemiec. ra
em 
Witosa badali Niemiec przepisa?? 
jakie?? lekarstwa. Wiem tylko, 
e 
dr Gnatowski bardzo skrupula
me 
bada?? te leki zanim je poda?? WItO- 
sowi. Chyba 'tak zaleci?? Niemiec - 
lekarz, bo wolno by??o potem do- 
starczae Witosowi wino na .wz??:n 0c - 
nienie Wiadomo???? t?? przenle??hsmy 
poza wi??zienie. Nig4,y w ??y
iu 
ie 
widzia??em takich marek wm, Ja- 
kie ludowcy dostarczyli dla Witosa. 
Nasz??, stra??nik??w rze
z??. br??o, by 
przedosta??y si?? do wl??zlema. Pa- 
mi??tam, ??e wnios??em tak?? skrzyn- 
k?? a w niej zawsze by??o 10 do 15 
butelek znakomitych win z 
agra- 
nicznymi pi??knymi nal
pkaml. A
e 
Witos nie gustowa?? wIda?? w WI- 
nach, bo rzadko po nie si??ga??. 
Witos nabiera?? do nas codzien- 
nie wi??cej zaufania a na
t dl?:- 
puszcza?? si?? niejakiej 
on.flde,ncJI. 
dZieli?? opiniami o wojnie I Niem- 
cach. Pami??tam, ??e cz??st
 I?owta- 
rza??, ??e to pot????ny wr??g I me na- 
le??y go lekcewa??ye. 
Chc?? wspomniee o. jeszcze I je- 
dnym wa??nym. jak Si?? po
em do- 
wiedzia??em wydarzeniu zWI??zanym 
z Witosem: Spotka??em kie
y??. .w 
czasie pobytu Witosa w wI??zieniU 
pana Ku??niara z Rzeszowa. kt??ry 
tu?? przed wojn?? wykonywa?? w 
wi??zieniu urz??dzenia wodno-wod
- 
ci??gowe. Wygl??da??o pocz??tkowo, ze 
spotkanie jest przypadkowe, ale 
przypadkowym .jednak ni
 by??o. 
Przywitali
my SI??. zaga
ah to .0 
tym to o owym. Domysia??em SI?? 
tYlk
, :te p. Ku??niar zamiesz.ka??y w 
Rzeszowie przy ul. Soko??a, J,:st z
- 
anga??owany w jak???? konspIracYJ- 
n?? robot??. Troch?? klucz??c po t??:- 
matach, p. Ku??niar z
pyta??. mn
e 
wreszcie wprost. czy wIem,. ze. 
I- 
tos jest w rzeszowskim 
I??zlemu. 
Potwierdzi??em, ??e tak. 
OI!1formo- 
wa?? mnie wtedy. ??e mus
 s
?? prze- 
dosta?? do Wito.sa do 
I??z
em
,. z 
bardzo wa??n?? mformacJ?? I ,?ISJ??. 
Powiedzia?? mi te??. ??e oczekuJe na 
nasz?? stra:tnik??w ,Pomoc, .ta
 
y 
m??g?? wej???? i wYJse z. wl??zlema. 
Zacz????em szybko rozwaza?? w !"1
- 
??lach jak upozorowa?? to wejscle, 
ale pan Ku??niar mia?? obmy??lony 
gotowy i bardz
 d.ob;y plan. Po- 
uczy?? mnie, gdzIe I Jak mam 
- 
kr??ci?? g????wny zaw??r wody 
 w
??- 
zieniu, a pote
 podpo":ledZlee 
Niemcom, ??eby Jego w??a??
le we.- 
zwali do naprawy. Tak tez. zrobI- 
??em. Jeszcze tego samego wIeczora. 
Podm??wi??em jeszcze dra Gnato-; 
wskiego ??eby straszy?? Niemc??w 
gro??b?? :.vybuchu epidemii. 
Zamkn??li??my z Szeremet?? zaw??r. 
tak :te woda kapa??a- ledwo, ledwo. 
Tak jak si
 um??wili??my, poinfor- 
mowa??em naczelnika - Niemca, ??e 
jest w Rzeszowie wykonawca insta- 
lacji i on najlepiej usun????by awa- 


ri??. Naczelnika jakby kto na sto 
koni wsadzi??. Zabra?? mnie do ??a- 
zika - I pojechali??my do zak??adu 
p. Ku??niara. Chwil?? rozmawiali i 
naczelnik kaza?? bra?? narz??dzia i 
jecha?? ze sob??. 
Kiedy przyjechali??my do wi??zie- 
nia, pan Ku??niar rozpocz???? w??- 
dr??wk?? po wi??zieniu od piwnic do 
strychu. opukIwa?? rury wodoci??- 
gowe. Potem sprowadzi?? jeszcze 
swoich robotnik??w. kaza?? ku?? ??cia- 
ny, wybijae dziury w pod??ogach. 
A przecie?? wiedzia??em, :te nie ma 
??adnej awarii! Ogromnie nas rado- 
wa??y te dziury! By??y znakomite dla 
wykorzystania przez wi????ni??w dla 
przemycania z cel do cel gryps??w, 
lek??w. wiadomo??ci. nawet ??ywno??- 
cI. Potem po usuni??ciu awarii, gdy 
p. Ku??niar ju?? wykona?? swoje 
zadanie, troch?? te dziury zamasko- 
wali??my, ??eb)' ich nie dostrzegli 
Niemcy i nie kazali zamurowae. 
Wszystko sz??o tak, jak obmy??lo- 
no. Ruch by?? w wi??zieniu, ha??as 
kucia, co by??o bardzo dogodne dla 
wi????ni??w. Zawsze w takim rozgar- 
diaszu ??atwiej by??o narusza?? 
wszystkie niemieckie zakazy i na- 
kazy. Kr??????c tak po wi??zieniu, pan 
Ku??niar dotar?? I do celi Witosa. 
Ja stan????em na stra??y, ??eby ich o- 
strzec. gdyby si?? kto?? napatoczy?? 
nie powo??any. Rozmawiali jakie?? p???? 
godziny. Kiedy pan Ku??niar wy- 
chodzi?? z celi, nie mia??em mo??li- 
wo??ci zamienie s??owa, Niemcy kr??- 
cili si?? po korytarzu, Ale po zatro- 
skanym wyrazie twarzy pozna??em, 
??e chyba co?? si?? nie powiod??o. Po- 
wiedzia?? mi tylko w przelocie, :te 
b??dzie tu jeszcze jutro. 
Nazajutrz pan Ku??niar by?? po- 
nownie w wi??zieniu, w celi Witosa. 
Gdy wyszed?? stamt??d powredzia?? 
mi, ie Witos odm??wi?? podj??cia u- 
cieczki, ??e mo??emy ju:t odkr??cie 
zaw??r wody, zabra?? swoich pra- 
cownik??w. 
Witos przebywa?? w wi??zieniu rze- 
szowskim od 30 pa??dziernika 1939 
do kwietnia 1940 r. W kwietniu 
1940, nie pami??tam jakiego dnia, 
przyjecha?? samoch??d oscbowy.. by 
zabra?? Witosa gdzie?? indziej. We 
wcze??niejszych rozmowach Witos 
wspomina??, ??e Niemcy zamierzaj?? 
prz.ewie???? go do jakiego?? sanato- 
rium pod Wiedniem. To samo pod- 
s??yszeli??my w r????nych rozmowach 
Niemc??w. Po??egna?? si?? z nami: po- 
dzi??kowa?? serdecznie za pomoc i 
opiek??. Cela opustosza??a. Pozosta??o 
ponad 10 butelek r????nych dobrych 
win. kt??re wypili stra??nicy za po- 
my??lno??e dalszych los??w Witosa. 
Moja ??ona Zofia i jej nie??yj??ca ju?? 
dzi?? matka Anna Pustelniak bar- 
dzo si?? martwi??y czy na nowym 
miejscu b??dzie mia?? kto dba?? o 
osobiste rzeczy Witosa, bo cho?? 
broni?? si??, by mu nie utrzymywae 
osobistych rzeczy jak dla jakiego 
salonowca, by?? bardzo schludny, 
dba?? o osobist?? hi
ien??. I widae 
by??o, i?? sprawia mu przyjemno
?? 
w tych tTudnych warunkach, ??e 
ma w porz??dku osobiste rzeczy. 
Mia?? jakie?? ulubione potrawy, 
kt??re mu u mnie w domu sporzl\- 
dzano. Nie znam si?? na kuchni, 
ale kobiety dokonywa??y w czasie 
okupacji cud??w robienia "czego??" 
z "niczego". Poniewa?? chronicznie 
brakowa??o t??uszcz??w, ??ona odkry??a, 
??e je??li np. ????j wygotowa?? w mleku, 
to zatraca wszelkie nie mi??e zapa- 
chy i nadaje si?? do u??ycia nawet 
przy wypiekach. 
W zasadzie, do pomocy wi??zniom 
wci??gni??ta by??a ca??a moja rodzi- 
na, nawet najm??odsza 8-letma Ma- 
rysia. Nosi??a np. do wi??zienia w 
ba??kach takich, w jakich nosi si?? 
obiady, r????ne przesy??ki dla wi????- 
ni??w. Wygl??da??a naj zupe??niej nie- 
winnie, gdy chodzi??a' do wi??zienia . 
pod pozorem, ??e mnie, swemu tatu- 
siowi przynosi obiad. By?? te?? o- 
pracowany ca??y system umownego 
porozumiewania si?? wi????ni??w ze 
swoimi blit;kimi. Pod roz??o??ystymi 
kasztanami rosn??cymi pod murami 
wi??zienia by??y takie mie'jsca, gdzie 
wzrok si??ga?? z okien niekt??rych 
cel. Z tych okien wi????niowie poro- 
zumiewali si?? ze swoimi bliskimi 
pod kasztana'11i. Tak trwa??o to ca??e 
5 lat okupacji. Raz by??o ??atwiej - 
raz trudniej. Trudniej, przede 
wszystkim po. ucieczkach wi????ni??w, 
gdy?? wtedy Niemcy zaostrz
li re- 
??ym wi??zienny. Nigdy jednak w 
??adnych warunkach nie ustawa??a 
pomoc dla wi????ni??w zar??wno ze 
strony zorganizowanej w p????niej- 
szym czasie plac??wki wi??ziennej 
Armii Krajowej, licz??cej 34 cz??on- 
k??w, jak i ze strony po??skich stra??- 
nik??w, nie b??d??cych w ??adnej or- 
ganizacji. 


JAKUB BU KA?? A 


Rzesz6w, dnia 17 rierpnia 1975 T. 



 


h . 


. 7lf!?? 


_J f 


: '.... 


... 
 


. . 


J .. ;, 
. \,
 
?? 
... 
- A' 
??. 
(/II 


LIST SIKORSKIEGO 
DO WITOSA 


(Ciqa dalszy ze str. n 


dosta??em si?? w pobli??e, przedsionek 
mo??e - wielkiej polityki. I chociM; 
moja rola mia??a by?? bardzo skrom- 
na - to jednak. 
Wynika??o z tej rozmowy; ??e mam 
dostarczye odr??czny list genera??a Si- 
korskiego uwi??zionemu w rzeszowl,jkim 
wi??zieniu Wincentemu Witosowi. List 
zawiera?? propozycj?? zorganizowania 
Witosowi ucieczki z wi??zienia. Odpo- 
wied??, kt??rej oczekiwali, mia??a zawie- 
ra?? wyra??enie zgOdy Witosa na uciecz- 
k??. Szczeg????y opracowanej ucieczki - 
po wyra??eniu zgody przez Witosa -;' 
mia??y zosta?? dostarczone do wi??zie- 
nia w p????niejszym terminie. 
Wiedzia??em o tym, te genera?? Sikor- 
ski znajduje si?? ..tam", wyprowadzi- 
??em wi??c logiczny wniosek, te dwaj 
towarzysz??cy mecenasowi Klocowi lu- 
dzie albo sami s?? "stamt??d", b??d?? te?? 
po??rednicz?? mi??dzy kim?? "stamt??d". 
Ustalili??my dwa terminy i miejsca 
spotkania po moim powrocie z Rze- 
szowa, po za??atwieniu sprawy w wi??- 
zieniu. , 
Wraca??em do Rzeszowa przej??ty, 
przek??adaj??c list z jednego schowka w 
drugi, bacznie uwa??aj??c na stacjach 
i dworcach. Przyjecha??em bez ??adnych 
przyg??d. Przemy??liwa??em w drodze 
spos??b przedostania si?? do wi??zienia. 
odrzucaj??c projekt za projektem, a?? 
z mnogo??ci r????nyca?? zarysowa?? si?? je- 
den, bardzo realny i stosunkowo bez- 
pieczny. 
Prowadzl??pm w R e
 .owie jeszcze 
od przed wojny zak??ad instalacji wo- 
doci??gowych i sanitarnych Tu?? przed 
wojn?? zako??czy??em roboty swojej spe- 
cjalno??ci w rze
zowskim wi??zieniu. 
Zna??em tam ca??y uk??ad urz??dze?? wod- 
nych i kanalizacyjnych, ka??dy w wi??- 
zieniu zakamarek, od piwnic po dach, 
ka??dy zaw??r i ci??gi rur, I kilku lu- 
dzi Polak??w. z wi??ziennej za??ogi fun- 
kcyjnej. 
Najwa??niejsz?? rzecz?? by??o znale???? 
w wi??zieniu sojusznik??w wsr??d zdzie- 
si??tkowanej polskiej s??u??by wi??zien- 
nej. Zna??em w wi??zieniu pracownika 
intendentury wi??ziennej Jakuba Bu- 
ka????, zdegradowanego przez Niemc??w 
do funkcji stra??nika. WIedzia??em te??. 
??e wo??ny z s??du Smia??owski, w spo- 
s??b legalny, r??wnie?? wchodzi i wy- 
chodzi z wi??zienia. I ??e pracuje tam 
nadal konserwator urz??dze?? wodno- 
-kanalizacyjnych Marcin Dudzik i 
stra??nik Weremiusz. Rzecz by??a tylko 
w tym, by wybada?? jaki jest ich sto- 
sunek do okupacyjnej rzeczywistosci, 
komu mog?? zawierzy?? jako sojuszni- 
kowi dla u??atwienia przedost
nia si?? 
do wi??zienia i bezpiecznego z niego 
wyjscia. Potrzebny by?? "troja??ski 
ko??", bo bez tego rzecz by??aby nie do 
przeprowadzenia. 
Z gotowym planem przedostania si?? 
do wi??zienia spotka??em si?? z Buka????. 
Rozmawiaj??c to o tym. to o owym, 
zorientowa??em si??, ??e zasadnicz?? mo- 
tywacj??, dla kt??rej szereg Polak??w 
pozosta??o w s??u??bie wi??ziennej, jest 
ch???? przychodzenia z pomoc?? polskim 
wi????niom. Stra??nicy polscy ju?? od po- 
cz??tku przemycali od rodzin pomoc 
??ywno??ciow??, leki. opatr'mki, wyno- 
sili i przynosili listy do wi??zienia. 
Byli na bie????co zorientowani w wy- 
darzeniach na ??wiecie, Okaza??o si??, ??e 
ca??a s??u??ba polska w wi??zieniu. czu-, 
wa??a nad tym, by niekt??rzy mogh bez- 
piecznie s??ucha?? radia w g
bineci
..: 
komendanta wi??zienia. Wladomoscl 
kolportowali w??r??d swoich "ku po- 
krzepieniu serc". 
To by??o na pocz??tku, w p????niejszym 
czasie grupa 34 Polak??w ze stra??y wi??- 
ziennej utworzy??a wi??zienn?? organiza- 
cj?? Armii Krajowej i a?? do ko??ca, 
do wyzwolenia chroni??a, leczy??a, do- 
karmia??a a na'wet u??atwia??a ucieczki 
wi????niom. 
Na razie mia??em jeszcze jeden do- 
w??d, jak rodzI si??, jeszcze politycznie 
nieokre??lony, spontaniczny ruc
 oPI?- 
ru, jak imperatyw walki rodzI soh- 
darno????, a ch???? ochraniania si?? na- 
wzajem wyzwala w ludziach chytros?? 
lis??w, odwag?? lw??w. przebieg??o???? wy- 
dry. 


Przedstawi??em Bukale, ie mus7?? 
przedostae si?? - I to jak najpr??dzej. 
i legaln?? drog?? do wi??zienia. Najle- 
piej w taki spos??b, ??eby mnie potrze- 
bowali NIemcy. I ??eby mnie sami 
wwie??li do wi??zienia. Zebym m??g?? 
cho??by ze dwa razy wej??e i wyj???? z 
wi??zienia M??j plan by?? nast??puj??cy: 
pouczy??em Buka????, w kt??rym miej- 
scu, korzystaj??c z nieuwagi Niemc??w, 
ma zakr??ci?? g????wny zaw??r. tak ??eby 
wi??zienie zosta??o pozbawione wc:>dy. 
Przy oko??o tysi??cu wi????niach, Niem- 
cy przestrasz?? si?? gro??by wybuchu' e- 
pidemii. B??d?? szukali kogo?? do usu- 
ni??cia awarii Buka??a mia?? wskazae 
mnie. jako najlepiej orientuj??cego si?? 
w tych urz??dzeniach .Jako wykonawca 
znam wszystkie - i najszybciej usu- 
n?? uszkodzenia 
Scenariusz zagra?? jak w najlepszym 
spektaklu teatralnym. Czeka??em w 
napi??ciu. Przyjecha?? po mnie Buka??a 
z komendantem wi??zienia i jeszcze 
jakim?? oficerem. Wsiad??em z nimi do 
??azika, zabieraj??c torb?? z narz??dzia- 
mi. W miescle posz??a plotka, ??e zo- 
sta??em aresztowany. 
Po wej??ciu do wi??zienia, Niemcy 
mnie troch?? pilnowali, patrzyli na r??- 
ce. Kr??ci??em g??ow??. ??e sprawa skom- 
plikowana. Przeszed??em wi??zienie od 
piwnic do strychu. popukuj??c w rury. 
z powrotem na g??r??, zn??w do piwnic, 
zachodzi??em do cel - a?? wreszcie w 
kt??rym?? momencie Niemc??w jakie?? 
pilne sprawy odci??gn????y do biur wi??- 
zienia. 
Zacz????em w??dr??wk?? od nowa. Na 
parterze. w celi nr 33 po lewej stro- 
nie korytarza siedzia?? Wito
. Cel?? mia?? 
otwart??, i przywilej, o czym m??wi?? 
mi ju?? Buka??a - korzystania ze spa- 
cer??w po wi??ziennym podworcu. 
Wszed??em, Buka??a spacerowa?? po ko- 
rytarzu. Sytuacja by??a najzupe??mej 
naturalna. Bo i C???? bardziej natural-: 
nego, jak stra??nik kr??????cy po wi??zien- 
nym korytarzu. Kr??c??cy si?? Niemcy 
nawet nie zwr??cili uwagi. 
Uprzedzony o mojej wizycie prze
 
Buka????, Witos odebra?? ode mnie list - 
i przeczyta?? Potem d??ugo wa??y?? go 
w r??ku - i starannie podar??szy 
spali??. Czeka??em na odpowied??. Ale 
tego dnia jej nie dosta??em. Witos za- 
pyta?? mnie. czy b??d?? m??g?? jeszcze raz 
wej???? do wi??zienia bez nara??ania si??. 
Potwierdzi??em, Zap;yta?? z kolei, co 
dzieje si?? w kraju. Opowiada??em, co 
wiedzia??em i zna??em z nas??uch??w ra- 
diowych
 o. nastrojach ludzi, przepro- 
wadzeniu oficer??w na Zachod. NIe 
kry??em nadziei, ??e przecie?? nied??ugo. 
na najbli??sze ??wi??ta Bo??ego Narodze- 
nia, no! - mo??e na wiosn??, wojna si?? 
sko??czy. Ze Anglicy... ??e Francja... Ba! 
nawet Ameryka... ??e nie dopuszcz??. 
na g??ow?? pobij?? hitlerowsk?? hydr??... 
Jak z kub??a zimna woda, pada??y na 
mnie s??owa Witosa, ??e nie znamy tego 
wroga. jego si??y, ??e wojna zanosi si?? 
na d??ugo. Ze trzeba si?? uzbroi?? w si??y 
do przetrwania, chroni?? ludzkie ??ycie. 
??ycie Polak??w, nie da?? si?? wyniszczy??, 
jednoczy?? si?? wobec wroga... 
Przyznam, ??e rozwa??aj??c te s??owa 
Witosa przypisywa??em je chwilowemu 
za??amaniu po kontuzji w bombardo- 
wanym poci??gu. chorobie, w wyniku 
kt??rej mia?? widoczne pora??enie lewej 
r??ki i nogi. Temu te?? przypisywa??em 
i tym te?? t??umaczy?? Witos swoj?? od- 
mow?? skorzystania z propozycji uc[e- 
czki. Znacznie p????niej dopiero dowie- 
dzia??em si?? o zamierzeniach Niemc??w 
i ich koncepcji znalezienia polskiego 
Quislinga, a Witos by?? jedn?? z kan- 
dydatur 
Wyszed??em zdruzgotany. Pociesza??em 
si?? ??e odgrodzony od swiata murami 
wi??ziema starszy ju?? cz??owiek za??
- 
ma?? si?? chwilowo, jest zn??kany s
oJ
 
niesprawno??ci?? fizyczn??, Odpowiedz 
Vlitosa przekaza??em do Lwowa mece- 
nasowi Klocowi. Tak otar??em si?? o 
wielk?? polityk??, o 'kt??rej kulisach nie 
mia??em najmniejszego poj??cia. 


ONUFRY KUZNIAP 


ZYCIE 
Nr 1575 


LITERACKIE 
Str. I
		

/ZL_1982_XXXII_1575_30_05_16_006.djvu

			J ednym z najpot??tnlejszych nur- 
t??w dyskusji tocz??cych .i. w 
nalZym kraju od dw6eh lat Jest 
Iwa??towna 1 wieloalpektowa de- 
bata o partlL Zacz????a li, ona 
w??a6ciWle przed VIII Zjazdem, nle- 
nety beukutecu1ie. Z tym wi??lclZ' 
si??ll rozcorza??a po podpisaniu um??w 
spo??ecznych na Wybrzetu I w Ja- 
strz??biu, przybierajlIc formy ceraz 
bardziej kontrowersyjne, ale Jedno- 
cze??nie prowadz??ce do gruntownego 
rozliczenia nie tylko bY
IO kie- 
rownictwa partii, lecz partii jakc 
ca??o??ci. jako si??y kierowniczej kra- 
ju - z bl??d??w i win, SwtadcZ??l 
o tym wyniki IX Nadzwycz.ajnelo 
Zjazdu PZPR. 
Ca??y materia?? Zlromadz.ony w 
trakcie tej dyskusji wymaga??by od- 
r??bneg?? ogracowania, kt??re - o ile 
wiem - powstaje. Dwa jej w??tki 
s?? charakterystyczne, bogate I by- 
najmniej nie zako??czone: na ilt' 
I w jakich warunkach partia w 
okresie 30-lecia, od zjednoczenia 
polskiego ruchu robotniczego, pro- 
wadzi??a klalOw?? polityk?? robotna- 
cz??, na Ile za?? i kiedy - wskutck 
bltd??w I utraty wi??zi z klas?? robot- 
nicz?? poszcze,??lnych kierownictw _ 
prowadzi??a do napi??e I konflikt??w 
o dramatycznych I tragicznych 
skutkach? Na ile ??r??d??a tego powta- 
rzaj??cego ..i?? dryfo\V
nia partii ..od 


BRONISLA \V GOL??BIOWSKI 


miki wzrostu s.z.ereg6w, uwarunko- 
wa?? .truktury Ip'.>??ecznej i uwodo- 
wej c:uonkostwa, wp??yw.l kadrowej 
????dzkiej klasy robotniczeJ na pro- 
Iram chia??ania I pocl??d7 eal.j par- 
tii, roU Innych wamych II'UP lpO- 
??ecznych np. iII1??eli,encji itp. 
Natomlut w monografU S. Ittp- 
nla mamy zarysowany clekaw7 pro- 
ce. przeksztalcanla .i?? PPS na Lu- 
belsz.czy??nie w dw??ch latach 1947- 
-1948 (w latach 1944-1946 PPS nie 
prowadl.i??a dok??adnej ltatysty??d w 
rozbiciu na l1'upy _po??ecl.ne i zawo- 
dowe) z partii o dominacji rzenue- 
ilnik6w, kupc6w, pracownik6w umy- 
s??owych i wolnych zawod??w (????cz- 
nie ok. 55%. sk??adu, robotnicy ok. 
311-39%) w 1947 - w parti?? o wy- 
rafnie robotniczym obliczu kla_o- 
wym w ko??cu 11148 przed zjedno- 
cumiem. Robotnicy stanowili jut 
wtedy ponad po??ow?? cz??onk??w PPS 
(51,5%. w Lublinie 78,11%, worganl- 
zacjach powiatowych 36,7%), przy 
zdecydowanym .padtku odsetka rze- 
mie??lnik6w (8.4). Proces ten nabie- 
ra znaczenia, trudnego do jedno- 
znacznej oceny w zestawieniu ze 
struktur?? !tpo??eczn?? PPR na Lubel- 
szczy??nie. Warto tu przytoczy?? bez- 
po??rednie zestawienie dokonane 
przez S. St??pnia: 
"Sk??ad SO<'jalny partii na Lubel- 
szczy??nie w mteroletnim okre6ie roz- 


pr.mYIZowych naclsJt na OI'lanizo- 
,,-ani. POP obejmuj. zak??ad7 d.l- 
??e (we wazyetkich uk??adach powy- 
t.j 1000 pracownik??w b7??7 ??canl- 
u.cj. PPR; taki. w 5??-/. zak??ad??w 
utrudnlaj,cych od 51-1000 pracow- 
nik??w). co powodowa??o, te w ..- 
mym Lublinie w lJatopadal. 1948 
na og????em 202 zak??ad3' wlzelkiej 
wielkoAci w 1811 nie by??o POP? T??u- 
maczenie autora studium, ze ma??e 
zak??ady nie Iprzyja??y zak??adaniu 
PPR, a to ze wzgl??du na: ..Ich rze- 
mie??lniczy charakter. ma???? ldczeb- 
no???? I nls1cl stan ??wiadomo??ci kla- 
soweJ za????g pracowniczych. rozpro- 
szenie zak??adbw I w przewataj??cej 
mierze Ich przynaletno???? do prywat- 
nego lektora lOspodarki" nie jest 
przekonywaj??ce, Czy I jaki mia?? na 
to wplyw fakt, ie by??a ju?? tam dru- 
ga partia robotnicza - PPS? A mo- 
te ch??opskie pochodzenie pracowni- 
k??w aparatu i aktywu PPR orBl. je- 
go zwil??zki a wsill powodowa??y, te w 
tym Arodowisku mieli oni wsp??lny 
j??zyk z bazll spo??eczn?? partii a nie 
moeli M)bie zdoby?? szerszego uzna- 
ma w zak??adach? Mo??e by??y inne 
przyczyny? 
Nie koni
 na tym. Jak to by??o 
z programem aocjalistycznych prze- 
mian wsi \\" apar
cie wojew6d.ztwa 
i aktywie PPR? Z ksi????ki E, Olszew- 
skiego wynika, ??e sprawa odchyle- 


t.u:jach. Przy OI6lnej licr,bie 41 511 
cz??onk??w organizacji wojew??cll.kiej 
PPR w patdziemiku 11147. robotnicy 
.tanowUi 28,9'/., robotnicy rolni - 
5,2??/.. robotnicy leAnI - O, 
/., d1??o- 
pI- 37,
/., pracownicy \Un)'llowi- 
20,2??/.. rzemieAlnic7 - 8,3./., kup- 
cy - t./L Potem w 1148 .y.tema- 
tycznie _pada procentowy udua?? ro- 
botnik6w i ch??op??w na rz,ecz pra- 
cownik??w umys??owych. 
Tendencj. te nasilaj?? lli?? w po- 
??owie 1948 w l.wi??zku z nowymi kie- 
runkami I has??ami w PPR po po- 
t??pieniu tzw. "odchylenia prawico- 
wo-nacjonalistycznego", SchematyCl.- 
ne wprowadzanie problemu "ku??a- 
k??w", wg obszaru gospodarstwa I 
teorii o zaostrzaj??cej si?? na wsi 
walc. klasowej, do dyskusja poli- 
tycznej \\" organizacjach partyjnych 
wywo??ywa??o silny sprzeciw z dw??ch 
powod??w (wg sformu??owa?? H. Ko- 
marniekiego ): 
l ". ,,.stwierdzano, ie na Ziemiach 
Odzyskanych nie moma okre??la
 Jako 
ku??ak6w tych, kt??rzy maJ" wi??kllze 
gospoda1'lltwa, bo pneciet w??adza lu- 
dowa im te gospoda.rlltwa nada??a i w 
swoim ezasle zach??cala do obsiewania 
Jak najwi??kszej il06cl 1!lemi" 2. "Pro- 
blem walki klallOwej zajmowa?? tak 
w:ele miejs
 w dyskulljl dlatego, po- 
niewa?? dla Pomorza ZlIl'hodniego by?? 
w sensie politycznym problemem no- 


, 


Partyjno???? i klasowo???? 
ruchu robotniczego w PRL 


kryz
SJ 
o kryzysu" tkwi??y jesuu 
w OKreSIe powoJennym. w latnch 
1944-1948. w stosunkach mi??dzy 
PPR a PPS I takim a nie innym 
momencie oraz. p??asz.czy??nie ich 
zjedr:oczenia? To w??tek pierwtzy. 
Drugi wype??nia pytanit' bardziej 
socjologiczne - jaka by??a po z 7cja 
w partii lamych robotnik6w; jaki 
by?? ich g??o. I wp??yw na funkcJono- 
wanie partii jako ca??o??ci; dlaczt'go 
nie potrafili ustrzec swojej w ko??- 
cu palrtil przed biurokratyzacj??, 
przed odrywaniem si?? raz po roll 
o
 interes??w klasy, kt6re general- 
me byly inter('
ami wszystkich lu- 
dzi pracy? 
Jednym z powtarzaj??cych s.i?? za- 
rzut??w pad adresem PZPR jest te- 
za, i?? po zJednoczeniu w 1948 tra- 
dycje dz.ia??alnosci PPS, nawH ewi- 
dentnej lewicy j'PS, nie byly do- 
statecznie kontynuowane; raczeJ 
odsuni??te w cie??. Kolejnp odnowy 
0956, 1970) niewie1e tu zmienia??y. 
Problem godny Jest odr??bnej ffi{)no- 
grafli. Istotnie. w na'..1kach spolecl- 
nych. w studiach z dziej??w nilj- 
nowny
h, tematykd PPS by??a -na 
dalszym planie. W??r??d kilku stu- 
di??w z lat 70. zwraca uwag?? 
pr??bd synte??:Y monograficznej Bro- 
nislawa Syzdka ..Polska Partia So- 
cjalistyczna w latach 1944-1948" 
(W rszawa 1974). Inne studia 10 
i?? Iwnie monugrafle regionalne,l) 
Zestaw tych monografii regional- 
nFh PPS powi??ksz)'1 si?? ostatn:o 
o dwie interesuj??ce pozycje: Wla- 
dy'!awa Ste!"iDiak
 ..Lodzka urga- 
nizacja PPS 1945-1948" (L6d?? 1980) 
t Stefana St??pnia .Polska Partia 
S"cjalistycz.na w wojew??dztwie ]u- 
bplskim 19
1948" (Lubl??n 1980). 
Wdrto zaznaczy?? le obie pozycje 
wydaly odpowiednie oficyny regiJ- 
nalne - Wydawnictwo Lodzkie I 
Wyd,'wnictwo Lubelskie. Obydw1e 
prace maj?? charakter g??ownie fakto- 
g"'1ficzny. 
Fakt, i?? OpiS W) darze?? dominuje 
l'!:Jd pr??bami analiz i ocen ??atwo 
wvt??umaczy?? obaw4 przed wchodze- 
n'em na tereny nie zbadane, kon- 
trowersyjne czy budz??ce aktualne 
nami??tno??ci polityczne. Jednj1k na- 
wet faktograficzny wizerum:k np. 
??odzkiej or
anizacji PPS da;e wie- 
le do my??lenia. W ksi????ce W, Ste- 
fanlaka ukazany jest stosunek r????- 
nych dzia??aczy PPS do najbardziej 
kontrowersyjnych problemow, 
sz.cze
olnie lat 1947-1948. Przedsta- 
wienie dys'-usj??, jakie \Io"tedy mial v 
m. Isce, dajt' bog
ty materia?? do 
ar
lizy problemu demokracji p
r- 
ty nej w PPS. Ukaz'uje indywidual- 
n ,
?? \lo ie]u wybitnych dz.ialaczy. z 
ich plusami i minusami bez t'ty- 
ki tek. Np. osobowo???? polityC1.ua 
pn:ywodcy l??dzkiej organizacji PPS 
Henryka Wachowicza z
ciekaw;a. 
cho?? w sw.eUe przytaczanych fdk- 
tow i pr;gl??dow wymyka si?? jedno- 
znacznej ocenie. Trudno o taki po- 

I-d rownie7 odno??nie ca??eJ orga- 
nizacji. w ??wietle tego studium tv. 0- 
rr.??cej amalgamat polityczno-orga- 
r .zacyjny podLielony na r????ne J!:
.1- 
py. Plzede wszvtniczego czy stos.1nk??w poli- 
h'cznych na ich terenie w lat.lch 
19H-19
0 czy jeszcze szerzej. Mam 
tu na my??li r??wnie?? prac?? zbiorow?? 
o ruchu robotniczym w regionie zbli- 
??onym do Lubelszczyzny Jesli cho- 
dzi o dominant?? ch??opskosci w PPR 
w latach 1944-1948 - .,Ruch robo- 
tniczy na ziemi rzeszowskiej 1918- 
-1975" pod redakcj?? Bronis??awa 
Syzdka (Warszawa 1980). A takie 
prac?? Andrzeja Choniawki, "Stosun- 
k' polityczne w Wielkopolsce 1945- 
19;J0" (Polona?? 1980). Najciekawsze 
mdteria??y do refleksji na ten temat 
przynosi natomiast skromne studium 
Henryka Komarnickiego "Partie ro- 
botnicze na Pomoorzu Zachodnim w 
latach 1945-19-48" '(Warszawa 1981). 
:-Ja Pomorzu Zachodnim rokiem 
prl.e??omowym dla okrzepni??cia or- 
ganizacyjnego i wzrostu liczebnego, 
a tym samym ukszta??towania si?? 
bazy spo??ecznej PPR i PPS by?? rok 
1946. Po zolpe??nie pionierskich wy- 
si??kach 1945, w 1946 I??czebno??e org
- 
nizacji PPR owczesnego wojew??dz- 
twa sz.czeci??skiego wzrosla z 4705 
cz]onk??w do 30971 Cz'??onk??w. za?? li- 
czebno???? PPS oz 4000 cz??onk??w do 
18881. Zadecydowa??y o tym warun- 
ki polityczne. w tym mi??dzynarodo- 
we. H. Komarnicki m, In. pisze: 
"Nale??y do nich zaliczy?? wyniki re- 
ferendum w 1946 r.. kt??re wp??yn????y 
na skupienie si?? spo??ecze??stwa wok???? 
partii robotniczych Podobny wp??yw. 
szczeg61nie na Ziemiach Odzyskanych, 
wywar??y pierwsze ataki zachodnich 
m????6w s
nu na granice na Odrze i 
Nysie. Odpowiedzi" na t. fakty bylo 
poparcie udzielone przez ludzI pracy 
PPR jako sile 
litycznej, kt??ra naj- 
bardziej konsekwentnie d2:la??a??a na 
rzecz utrwalenia polsko??,,1 Ziem Od- 
zyskanych". . 
Mo??na si?? oczywi??cie zastanawia??, 
na ile ta o.tatnia przyczyna by??a 
rzeczywi??cie silnie motywuj??ca. na 
ile za?? podsuwana przez aktyw ja- 
ko motywacja ze wzgl??d??w politycz- 
nych, ale teza ta ma uzasadnien.ie. 
Jednak specyficzne warunki osad- 
nictwa t inna struktura agrarna wsi 
powodowa??y Inne podej??cie do pro- 
blematyki rozwoju partU na wsd. 
Np. w sierpniu 1947 na og??ln?? Ucz- 
b?? 16122 ch??op??w - cz??onkbw PPR 
by??o 401 "kulakbw", posiadaj??cych 
100podarstwa ponad 20 ha, 14171 
??redniak??w oraz 1550 tzw. bezrol- 
nych tymczasowo zatrudnionych w 
urz??dach gminnych i innych insty- 


wym. Dotychczas m??wi??o si?? o tym, co 
????czy. a nie o tym, co d%ieli, k??ad??o 
5i?? nacisk na intearacj??, na w&p61ny 
wysaek wszystkich warlStw apo??e<'ze??- 
s1Wa w odbudowie Ziem Odzyska- 
nych", 
Inna jest syt.lacja i Ik??ad 8QCjal- 
ny PPR na Lubelsz.czyi.nie, ,inne wa- 
runki i motywy rozwoju organizacji 
podstawowych na wsi. A przecie?? 
ten sam cz.ynnik przed :r.jednocze- 
niem z
chwia?? wiarygodno??ci?? co do 
dalszego kiero.wania rozW()jem .po- 
??ecz;no-politycznym tak??e na tych 
terenach, To sprawa wsi i polityki 
rolnej. W latach 1949-1951 liczeb- 
no???? robotnikow I chlop??w w struk- 
turze spoleczno-zawodowej parti.!' 
stale maleje. Jak stwierdza Wlady- 
s??
w G??ra w pracy ,'pZPR od I do 
VII Zjazdu (XII 1948 r.-XII 1975 r.). 
Rozwoj I dzia??alno????".) odbyWa lo si??' 
to na rzecz szybkiego wype??nianla 
szereg??w partii przez pracownikow 
umys??owych wszelkiego typu. "Je- 
sieni?? 1949 r. odset??k robotnik??w 
w szeregach PZPR wynosi?? 56??/.. a 
w;??c o 4% mniej ni?? bezpo??rednio 
po zjednoczeniu; odsetek ch??op??w 
spad?? w tym okresie z 18 do 14./., 
pracownikow umyslowych zwi??kszy?? 
si?? z 1.??: 0 do 26??/.. (...) w d??gu dwu 
omawianych lat procent robotnik??w 
spdd?? z 56,6 (stan na dz.ie?? 31 grud- 
nia 1949 r.) do 51,4 (stan na dzie?? 
30 wrze??nia 1951 r.). ch??op??'w odpo- 
",iednio - z 14,4 do 13,5. W tym 
samym czasie wzrasta?? procent pra- 
cownik??w .1mys??owych z 26.6 do 
32,9 (urz??dnicy stanowili ponad 15??,'. 
ogo??u czlonkow PZPR). 
Jeszcze dobitniej proces ten uka- 
zuje g??ownie statystyczno-faktogra- 
f;czne studium Leszka Grzybowskie- 
go "Robotnicy w PZPR 1948-1975" 
(Warszawa 19791. W okresie II Zja- 
zdu PZPR w 1954 robotnicy .tano- 
wili 48??'0 szereg??w, ch??opi - 13,8??/., 
pracownicy umys??owi - 36.2.,'.. Ju?? 
w 1956, gdy nast??powal pierwszy 
ostry kryzys. udz'i
?? procentowy ro- 
botnik6w w PZPR wynosi?? tylko 
44.6. ch??op6w - 12,8, pracownik??"- 
umyslowych -' 39,5, innych - 3,1. 
Mimo zm.iany linii politycznej w 
1956 zjawisko to nie zostaje zahamo- 
wane. W okresie III Zjazdu w 1958 
spo??r6d niewiele po
d milio
 
cz??onk??w i kandydat6w partii 
(z.mniejszenie liczebno??ci o ponad 
300 tys. w stosunk.J do 1956) robotni- 
cy stanowili 41 ,SOI.. ch??opi - 12.2??'??' 
pracownicy umys??owi - 42,1??'0, po- 
ziJstali - 3Jlo,.. Potem na ca???? de- 
kad?? lat 60. j
kby 1astyga w 
??elaznym bezruchu struktura spo- 
??eczna partii. mimo jej liczebnego 
rozwoju od Donad 1 miliona cz??on- 
k??w i k
ndydat6w w 1959 do po- 
nad 2 300 tys. w 1970. Te nlesly- 
chanie regularne proporcje wyra??
- 
j?? si?? nast??puj??cvmi wielko??ciami 
procentowymi: 40 robotnicy. 
11,5 - ch??opi, 43 - pracownicy 
umyslowi, 5.5 - pozost
li. Niczego 
tu r??wnie?? nie z.mieni?? prze??om 

rudniowy 1970. a niekt6re nroce!'/y 
pog????biaj?? si?? w latach 1971-1975. 
W latach 1971-1974 odsetek robotni- 
kow w partii spada ponitej 400/a; 
zaczyna rosn???? dopiero przez sz.tu- 
czne akcje przekazywania 
ktyw.1 
ZSMP do partIi od 1975. osi??gaj??c 
w 1979 warto??l- 46.2. przy o
t>lnym 
stanie . liczebnym partii ponad 3 lT'i- 
liony cz??onk??w Spada jednak nadal 
udzia?? procentowy ch??op??w do 9.5 w 
1979. etabilizuje si?? na ok. 42 ud:1:I:l?? 
pracownik??w umys??owych i ro
nie 
do ok, 7 udzia?? Innych (m. in. stu- 
denci I przyjmowani jeszcze w li- 
ceum uczniowie). 
Masowy zacl??
 m??odziety do par- 
tii nie przyni6s?? zmiany sytuac)i i 
przyn.ie
e nie m6gl. W wydarzeniach 
Hpea i sierpnia 1980 - bez legity- 
macji partyjnych czy ZSMP. jak i z 
le
itymacjaml - m??odZlj robotnicy 
poszli za ruchem robot'niczel'(o f)ro- 
testu a nawEt stanowili jego g????w- 


n" naturalnl?? ezo??6wk?? rea??tzac"''' 
n??. To fakt dowledzJ.ony. Kryz.y. 
l.now pociun???? za _obi?? najwt.x.l.e 
Itraty w szeregach partyjnych wah'M 
robotnik??w. StWiierdza to bez OIr6- 
dek "Spn.wozdanie C:entralnej Ko- 
misji Kontroli PartYJnej PZPR lA 
okre. od VIII Zjazdu do IX Nad- 
l.wyczajnego Zjazd'.! PZPR" w kt??- 
rym czytamy m. in.: .. 
"Praktyka rozbudowy partu, pr
.. 
ruj"ca kryteria il06ciowe, doprowad:r.l
a 
do spadku Jako??ci Kerea??w par
YJ- 
nych, obnitenia dYlCypl
n,.. part!J
eJ 
l pogorszenia IIkutecznOLkl dZla??ama Jej 
podstawowych oeniw. Wzros??a liczba 
os6b oddaj"cych leaitymacje partyjne 
oraz liczba 066b skre??lonych z ewiden- 
cji partyjnej za biern06?? w tyciu 
- 
ganizacji partyjnej, niezgluzanie SI' 
do nowej POP po zmianie miejsca 
pracy lub zamieszkania, W okresie od 
1 lipca 1980 roku do 31 maja 1981 r0- 
ku Kre??lono I wydalono K PZPR 
300,1 tyl, ??6??b, a w??r??d nich oko??o 
190,8 tys. 06??b odda??o legitymacje par- 
tyjne, tj. - l??cznie - 9,se/. .tanu 
partii, Niestety zmniejazy?? si. w IIkla- 
dzie partii udzia?? robotnik??w a ??t.,4 0 /0 
do 44,7 % , Zmiany w stanie liczbow!m 
I strukturze PZPR nie maj" jednolite- 
go charakteru. Istnieje wi??c koniecz- 
n06?? gruntownego i wnikliwego zba- 
dania tego zjawiska przez nowo wy- 
brany Komitet Centralny". 
S??dz??, ie potrzeba taka istniej. 
takie je??li chodzi o analir.?? _truk- 
tury .ocjalnej I udzialu Y. niej ro- 
botnik??w wst??powania I wychodze- 
nia robot
lk6w z partii - odno??nie 
lat 50., 60. I 70. Wprawdzl. to 
historia, oby bezpowrotna, al. 
jak??e ezasem pouczaj??ca o tym, 
czym jest faktyc:m??e pnynaleino??e 
do partii robotnika i ch??opa w od- 
rotnieniu od przynale??no??ci (a wi??e 
i jej motywacji) pracownika umyslo- 
wego. Labilno???? przynale??no??ci ro- 
botnik??w do partU mo??e ??wiadczy?? 
o wielu .prawach negatywnych w 
pracy partii, ale przede wszystkim 
??wiadczy o braku zaufania i nleza- 
d.owoleniu a polityki spo??eczno-eko- 
nomicznej I demokracji wewn??trz- 
partyjnej. Nie daje takit'j anali
y 
tadne ze studi??w o PZPR, t
kze 
wspomniana praca L. Grzybowskie- 
go "Robotnicy w PZPR 1948-19.5". 
szczeg??lnie je??li chodzi o lata 70. 
Jest jedn
k w tej ksi????ce pewna 
analiza odnosz??ca si?? do dekady lat 
80., kt??ra wskazuje na donios??o
?? 
tej kwestii. 
W latach 1960-1970 - pisza L. 
O;zYbowski - przyj??to do partii 901,7 
tys. robotnik??w I 623,4 t)'l. p
cowni- 
k6w umys??owych. Rzeczywisty przy- 
rost liczby robotnik??w - cz??a1k6w 
pBl'tii w tym okresie wyni6s?? 526,6 
ty.., przyrOllt liczby ?racownik??
 
umys??owych w partii ksztaltowa?? 51?? 
na zbli??onym poziomie i wyni??s?? 
543,3 tys.. Tak wi??c znacznie wi??kszy 
nap??yw do partii robotnik6w nit pr
- 
cownik??w umys??owych nie prowadzI?? 
do zm:-'l wlSk??adzie llpo??ecznym jej 
szereg??w. Wynika??o to z przewagi li- 
czebnej robotnik6w w grupie U5un??<;- 
tvch z partii (...) O wplywie sk??adu 
spo??ecznego usuni??tych z partii na 
struktur?? jej szereg??w ??wiadrzy fakt, 
, ??e gdyby w latach 1960-1970 ta den 
cz??onek nie zosta?? z partii skre??lony 
lub wydalony, w??wczas w koilcu t???go 
okresu udzia?? robotnik6w w partii W
'- 
nosi??by 45,6 proc. (w rzeczywisto??ci 
403 proc.). za?? udzi"?? .pracownik??w 
ur
ys??owych 37 proc. (w rzeczywisto??ci 
42.3 proc.)". 
Oto wida?? jak na d??oni r6tnice 
w traktowani.! przyn
le??no??ci p
r- 
ty jnej w??r??d robotnilc6w i w??r6.d 
pracownikow umys??owych. 
obotl1l- 
cze traktowanie jest b
rdz:ej pod- 
miotowe. si??gaj??ce istoty kI a so,,:"e ! 
Dartii ("moj
 partia, je??li w nH'J 
jestem musi bye taka w swej gene- 
ralnej polityce, ??eby chron1e inte- 
resy robotnika i ludzi pracy a go- 
nie z??o"). za?? urz??dnicze bardziej in- 
strumentalne, instytucjonalne (..par- 
tia jest dla mnie szans?? awansu. 
pcniewa?? jest pot????n?? In
tytucj?? de- 
cyduj??c?? politycmie. bez niej nie 
mo
?? liczy?? na ??adn?? karier??"). Ro- 
botnicze traktowanie p
rtii powo- 
duie wi??c otwarty protest w razie 
jaskrawej niez'l!odno??ci s??6w I czy- 
n6w w partii. za?? urz??dnicze - 
trzymanie si?? przynale??no??ci nawet 
w razie du??ych w??tpliwo??ci moral- 
nych. Nie m??wi?? t.J o skrajno??ciach 
patologicznych: c1wulicowo??ci lUD e- 
widentnej niedojrza??o??ci do cz??on- 
kostwa part1i. Chodzi tu o przeci??t- 
ne. nie zawsze do ko??ca u??wiada- 
miane postawy h.:.dzkie, determino- 
w.lne s
m?? sytuacj?? spo??eczn?? jed- 
nostki. 
Ukaza??y to w ca??ej pelni obrady 
IX Nadzwyczajnego Zjazdu PZPR. 
Nie potwierdzily one supozycji tych. 
ktorzy twierdzili. ??e przed
tawiciE'- 
le inteligencji lepiej rzekomo bl??d?? 
reprezentowa?? robotnik??w w n
j- 
wy??szych w??adzach nii. bezpo??redni 
ich przed
tawiciele. By??o to jeszcze 
jedno z??udzenie tej. od trzech de- 
kad umacniaj??cej si?? w strukturze 
part!!. grupy pracownlk6w '.lffiyslo- 
wych (a racz('j niekt??rych jej przed- 
stawicieli), Wybory do Komitetu 
Centralnego na IX Zje??dzie roz- 
strzy
n????y t?? dysku
j?? do???? r
dy- 
kalr/ie 
BRONIS??.. A W GO??..??BIOWSKI 
I) M. in.: A. Reisse: Z proble"m6w 
odbudowy I rozwoju organizacyjnego 
PPS 1944-1948, Warszawa, 1971: K. Ro- 
bakowski: Rola I dzia??alno??
 PPS w 
Wielkopolsce i na Ziemi Lubuskiej w 
latach 1945-1948. Warszawa. 1973; K. 
Cwik: Problemy wsp????dzia??ania PPR I 
PPS w woj. krakowsk;m 1945-1948, 
Warszawa. 1974; J. Kantyka: PPS na 
Slasku i w Zad??blU D??browskim w 
IIItarh 1939-1948, Katowire. 1975: K. B. 
Janowski: Dolno??laska organizacja PPS 
1945-1948, Wror??aw. 1978 
I) PZPR (1948- 1 '178). PI'a('a zbiol'Owa 
pod I'ed. A. Oobipszewskiego i J. W. 
Go????blowskiego. WarszaWa 19.8.
		

/ZL_1982_XXXII_1575_30_05_16_007.djvu

			uszy??y festiwale. Gdy nic nie jest 
zbyt pewne. taka doroczna ma- 
terializacja tradycji bardziej ni?? 
kiedykolwiek staje si?? przeja- 
wem trwa??o??ci teatru. Dowodem, 
!e r??wnie?? w okresowych formach 
swojej aktywno??ci przerwa?? on cezur?? 
grudnia i - nie .kapituluje. Czyli: 
,wystawia. Wierzy. ??e sztuka nie pod- 
lega deprecjacji, a w czasach niepoko- 
j??w, gdy sytuacja rynku i kolejne na- 
pi??cia wydaj?? si?? wszystkim rzecz?? 
najwa??niejsz??. rado???? tworzenia nie 
tylko nie traci racji bytu. ale przez 
szczeg??lny zbieg okoliczno??ci mo??e 
okaza?? si?? war t o ?? c i ?? p o r ?? w- 
n y wal n ??. Swiadectwem konsekwen- 
cji, potrzeb?? aktywno??ci w??a??ciwej dla 
materii teatru. na przek??r niepokojom. 


R 


JAN PAWEL GAWLIK 


brawurowo r6tne ciemne charaktery I 
postaci "z :tycia". w spektaklu jednak 
objawi?? si?? niespodziewanie jako pe- 
??en inwencji tw??rca muzyki teatralnej 
wysokiego lotu. Tej jednak wyr????nia- 
j??cej si?? warto??ci przedstawienia jury 
nie zauwa??y??o. obdarzaj??c jedynie za- 
s??u??on?? zreszt?? nagrod?? Ryszarda Zu- 
romskiego. kt??ry gra?? RigauIta. 
Dobre I to, bo festiwal do???? bezce- 
remonialnie obszed?? si?? z zespo??ami re- 
nomowanymi, kt??re tym razem nie 
porwa??y publiczno??ci. Ujawni?? za to 
ambicje I si??y tam, gdzie nie spodzie- 
wano si?? ich zbyt powszechnie. Ch??od- 
no przyj??to wi??c czyst?? i czyteln?? rea- 
lizacj?? "Miarki za mia:,-k??" SzeiCspira. 
przywiezion?? przez Teatr Nowy z ??od??:i 
w re??yserii Wandy Laskowskiej. Przed- 


KALISZ 1982: 


KUS ??CE SYMBOLE 


Jakich nie oszcz??dza dzie?? bie????cy. 
Czego?? pOdobnego do??wiadczyli??my na 
dorocznych XXII Kaliskich Spotka- 
niach Teatralnych. Do??wiadczYli nieo- 
czekiwanie, ostatniego dnia, w ostat- 
nich minutach, festiwal bowiem, mimo 
:te odpowiednio skromny i do stanu 
wOjennego nale??nie przystosowany, 
mia?? jednak swoje niespodzianki, a 
mo:te nawet wydarzel),ia. kt??re o??ywa- 
j?? w legendzie i pami??tane s?? d??ugo. 
Z pocz??tku nic nie zapowiada??o za- 
skoczenia. Zaledwie pi???? teatr??w w 
konkursie, trzy prezentacje pozakon- 
kursowe, kilka imprez towarzysz??cych, 
zorganizowanych przez niezawodny w 
Kaliszu Klub Mi??dzynarodowej Prasy i 
Ksi????ki,' z kt??rych dwie pierwsze, 
naj ciekawsze. nie odby??y si?? jednak. 
kOledzy bowiem z wyst??puj??cego w??a??- 
nie Teatru Powszechnego z Warszawy. 
firmuj??cy te imprezy indywidualnie& w 
ostatniej chwili odm??wili wyst??pu i 
trzeba by??o publiczno??e przeprasza??. 
Zacz????o si?? wi??c raczej minorowo. W 
teatrze za?? do??e ch??odno przyj??to "U- 
padek" Nordahla Griega w uk??adzie 
tekstu i re??yserii Zygmunta Hiibnera 
(Teatr Powszechny). A?? dziwne, bo 0- 
kazji do braw i odzewu na widowni 
by??o sporo, wi??cej ni?? we wszystkich 
pozosta??ych przedstawieniach tego- 
rocznych Spotka??. publiczno???? jednak. 
??asa na aktualno??ci, ma w Kaliszu bar- 
dzo tradycyjne kryteria i poza wy??a- 
wianiem aluzji, co wszystkich jednoczy 
i bawi. zarazem rozgl??da si?? jeszcze 
za tzw. warto??ciami artystycznymi, na 
co spektakl nie by?? jednak odpowied- 
nio przygotowany. Ma on zreszt?? pew.. 
ne warto??ci. Nale??y do nich na pewno 
scenografia Jana Banuchy (indywidual- 
na nagroda) i ??wietna muzyka Krzysz- 
tofa Majchrzaka. Jej autor jest wy- 
r????niaj??cym si?? aktorem charakterys- 
\ycznym ??redniego pokolenia. grywa 


Z kart "Tragedii hiszpa??skiej" 
schodz?? do nas postacie tyle:t 
nieprawdopodobne co wsp????czes- 
ne. Kto?? napisa??, a wielu to po- 
wtarza??o, ??e na temat cz??owieka 
I jego losu Szekspir powiedzia?? wszyst- 
ko. 
Ze zdumieniem spostrzegamy dzi??, 
:te nie ust??puj?? mu wcale inni dra- 
matopisarze el??bieta??scy. Je??li nie w 
przedstawianiu r????norodno??ci i zmie.l- 
no??ci los??w cz??owieka, to przynajmniej 
w ich przewidywaniu, w wykrrw
niu 
i wskazywaniu ich niezmit'nllik??w de- 
terminuj??cych. zar??wno wczoraJ jak 
przedwczoraj, a zapewne i iutro. T??- 
merlan Wielki by?? dla Marlowe'a gro??- 
nym i nipsamowitym lecz historycznym 
w??adc??, kt6re
0 dzieje, pokazane na 
scenie. londy??czycy ogl??dali z przera- 
??eniem i zgroz??; chocia?? ich czasy by- 
??y niema??o okrutne. wydawa??y si?? nie- 
por??wnywalne z tamerlanowymi. Sztu- 
k?? Marlowe'a mo??na by??o traktowae 
jak przypowie???? biblijn?? o okrucie??- 
stwie ??wiata. plemion ludzkich i ich 
przyw??dc??w. .Dzi?? wyparowa??a z niej 
historia. albo zesz??a do roli czytanki 
dla m??odzie??y. Doro??li szukaj?? tam ra- 
czej przepowiedni i zapowiedzi. Tamer- 
lan wydaje si?? ju?? nie historycznym 
Jecz przysz??o??ciowym Je??d??cem Apo- 
kalipsy, ilei to razy do roku, raz w 
dzie??, raz w nocy. odzywa si?? daleki, 
jeszcze przyt??umiony. choe wyra??ny i 
wstrz??saj??cy dreszczem, t??tent jego 
koni. Przed pi??ciu laty w ten w??a??nie 
spos??b prze??ywa?? Londyn premier?? 
Tamerlana Wielkiego" w Teatrze Na- 

odowym. 
I wtedy tak??e. przed pi??ciu I
ty. u- 
kaza?? si?? pierwszy przek??dd palski "T a- 
merlana" pi??ra Juliusza Kvdry??skie- 
go. Dlatego napisa??em, ??e dzi5 ze. zdu- 
mienipP1 soostrzegany. Bo po pierw- 
sze historia jakby si?? odwr??ci??a i te, 
co zdawa??o si?? ostatecznie pogrzebane 
w pr1os7??o??ci, jest zn??w przed nami 
Wyczuwa .si??, ??e groza. 
ie tylk? pr.z
- 
ciei tamerlanowa, ale l ta rowmez, 
jakby nac1C'i??ga??a. przy
li??a??a. si??. Jest 
to poczucie niew??tpliwIe millenarys- 
tyczne, schy??ek stulecia i zbli??ani!! si?? 
now??l1:0 zwykle wywo??yw
??y. mep?:- 
wszedni niepok??j. l??k, Z,gr01t'nJ.e, a c
z 
dopiero m??wi?? o sch
ku tysl??clec18, 
ktore w naszej erze, jak .to si?? zwyk??o 


stawienie to nie pory./.va??o aktorstwem. 
by??o jednak przyk??adem wyra??nego 
prowadzenia . w??tk??w. . czytelnego 
kszta??towania intrygi. pokazywania 
Szekspira w spos??b pozbawiony wpra- 
wdzie oczekiwanej wieloznaczno??ci, ale 
odnosz??cy si?? z szacunkiem do fabu??y 
I tradycji dramatu. Szkoda. ??e zamiast 
??ywych nami??tno??ci i pulsuj??cej w 
tym utworze pasji spotykali??my si?? 
cz????ciej z symbolami i znakami teatru. 
By??o to kulturalne. udane. ale wystu- 
dzone. 
Nie by?? natomiast wystudzony am- 
bitny spektakl "Pieszo" S??awomira 
Mro??ka w re??yserii Bohdana Cybuls- 
kiego, przywieziony przez Teatr im. 
Kochanowskiego z Opola. Ju?? sam po- 
mys?? wystawienia "Pieszo" p o Jaroc- 
kim, a bez aktor??w w rodzaju Zapa- 
siewicza czy Holoubka, wyda?? mi si?? 
odwa??ny, za?? proponowanie przedsta- 
wienia na festiwal, niechby tak 
skromny l jak tegoroczny kaliski, zgo- 
??a lekkomY??lne. Okaza??o si?? jednak, 
??e Cybulski nie tylko mia?? prawo u- 
tw??r ten inscenizowae, -ale r??wnie?? 
dobrze zrobi?? prezentuj??c go w Kali- 
szu. Spektakl opolski z utworem Ja- 
rockiego jest bowiem w ca??o??ci po- 
rownywalny. a obrazoburcza postawa 
wobec kszta??tuj??cego si?? kanonu tylko 
na .dobre wyjdzie sprawie recepcji te- 
bO dziwnego. jakby nie-Mro??kowego 
dramatu. przypominaj??cego tak bar- 
dzo malarstwo Goi. Bo o ile Jarocki 
da?? w Warszawie przegl??d pomys????w 
i rozwi??za?? inscenizacyjnych potrak- 
towanych z pietyzmem ale jakby osob- 
no, to Cybulski pokusi?? si?? o syntez??. 
O wsp??lny ton i wyra??niejsz?? wsp??l??:a- 
le??no???? (zwarto????) fabu??y. Pokaza?? 
przekonuj??cy fresk polskiego losu. 
Obraz poniewierki i tu??aczki, jakby 
przepychank?? ??lepc??w w stron?? na- 
dziei; wizj?? bezrozumnego instynktow- 


omija?? oznaczenie czasu "przed Chrys- 
tusem" i "po Chrystusie". prze??y?? ma- 
my, je??li to nie jest zbyt optymistycz- 
ne za??o??enie, ??e prze??yjemy, dopiero po 
raz drugi. Pierwsze tysi??clecie ??egna- 
??y sekty biczownik??w w??druj??ce po 
drogach, a raczej bezdro??ach Europy. 
jak po??egnamy drugie, oto jest pyta- 
nie. Co gorzej. to przera??enie biczow- 
nik??w nie by??o wcale tak bardzo po- 
zbawione podstaw. Bicz Bo??y, Attyla, 
Tamerlan Wielki i jego okrucie??stwa 


ZYGMUNT GREN 


nego wyboru w??r??d w??dr??wki jakby 
??ywcem wzi??tej z tw??rczo??ci wielkie- 
go hiszpa??skiego malarza. Procesj?? 
symboli w??r??d cieni i mrok??w niepo- 
koj??cej metafory. Pielgrzymk?? arche- 
typ??w. Nie wiadomo tylko sk??d przy- 
by????. A jeszcze bardziej nie wiadomo 
- dok??d" zmierzaj??c??. 
Spektakl mia?? kilku dobrych wyko- 
nawc??w. Przede wszystkim Zbigniew 
Bebak jako Ojciec. Ale i Janusz An- 
drzejewski jako Syn. I Zofia Bielewicz 
jako Baba. I Barbara Kania jako C??r- 
ka. I - mo??e przede wszystkim - Je- 
rzy Smyk jako Grajek. I gdyby nie 
nieudana posta?? Superiusza i przejas- 
krawiona sylwetka Porucznika. pr??ba 
Cybulskiego wesz??aby na pewno do 
rozpoczynaj??cych si?? w??a??nie dziej??w 
scenicznych tego wa??nego utworu. 
Przedstawienie opolskie otworzy??o 
cykl niespodzianek. Jeszcze tego same- 
go dnia. p????nym wieczorem. Scena 
Studio gospodarzy pokaza??a poza kon- 
kursem "Osm??deuszy i Kabaret Kici 
Koci" Mirona Bia??oszewskiego i Lud- 
wika Heringa w re??yserii Tadeusza 
S??obon??cej w alko- 
J :.lu nr.:y. \V ru::' ';1 '10 n..7W'1nla 
atmosfer?? podniecenia, beznadzIei i 
zwyczajnej nudy. I1:dzie ludzie przyci??- 
gaj?? si?? i odpychaj?? n
wzajem two- 
rz??c w ten spos??b nowe jako??ci i na:- 
stroje. Grane w umownej, p????otwal1tej 
izbie, b??d??cej udanym po????czeniem 
zamkni??tej przestrzeni z tym. co ujaw- 
ni si?? w pe??ni dopiero w finale (na- 
grodzona scenografia Jadwigi Czarnoc- 
kiej), jest rzeteln?? i autentycz"1je 
wsp??
czt'sn?? propozycj?? arty:.tyczn?? i 
interpr.:ta
jjn??, 
Zesp???? kaliski, tworzony przez dwa 
lata prZez ??wiadomego dyrektQfa. i 
pedagoga zarazem, ni?? t.ylko dorasta. 
do zada??, jakie stawia "Wesele", ale 
wykonuje je z wymagan?? sprawnos- 
ci??. W wielu wypadkach uwierzytel- 
nia inscenizacj?? prawd?? i sil?? w??asnej 
wypowiedzi. Poza wspomnianym ju?? 
Dymitrem Ho????wk?? zaskoczeniem w 
tej mierze by?? dla mnie Mariusz Sa- 
niternik. Gra?? Ja??ka nies??ychanie wy- 
razistego i witalnego zarazem, z pasj?? 
zastanawiaj??c?? u tak m??odego akto- 
ra. Podoba?? si?? te?? bardzo Marek 
Skup. kt??ry gra?? Poet??, i Stanis??aw 


aktualizuj??cy, uproszczony. Tkwi??o 
jednak w tw??rczo??ci el??bieta??czyk??w 
co??, co takie aktualizacje prowokuje. 
Wielkie Schody Historii przypisa?? po 
Pa??dzierniku Szekspirowi Jan Kott, i 
pomie??cili si?? na nich swobodnie 
wszyscy bohaterowie kronik historycz- 
nych, a nawet zosta??o sporo miejsca 
tak??e dla naszych wsp????czesnych. 
Teatry pokazywa??y at do po??owy lat 
sze????dziesi??tych Wielki Mechanizm 
w??adzy uruchomiony przez Szekspira, 


1J
 



!i
 ,> 


a publiczno??e ogl??da??a swoje do??wiad- 
czenia, swoje nadzieje i kl??sk??, spisa- 
ne szczeg????owo przed trzystu pi????dzie- 
si??ciu laty. U el??bieta??czyk??w, o kt??rych 
dzisiaj m??wi??, nie ma tego mechaniz- 
mu, wyregulowanego precyzyjnie na 
ka??d?? okoliczno???? historii, nie ma bo- 
wiem szekspirowskich charakter??w, nie 
ma wewn??trznej spoisto??ci pomi??dzy 
rzeczywisto??ci?? a losem cz??owieka, kt??- 
r?? potrafi?? uchwycie w sie?? swoich 
obserwacji tylko tw??rcy genialni. Ale 
dlatego te;/; Szekspir pozosta?? dziedzic- 
twem kultury, aktualizuj??cym !li?? w 
ka??dym pokoleniu. jedn?? z tych z??o- 
tych nici. kt??re poprzez stulecia wi??- 
???? jedno??e ludzkiego do??wiadczenia. 
Nie zagra??a wizj?? tego. co nam grozi, 
przedstawia bowiem to, co jest, co ju?? 
si?? dokona??o. ?? dOkonuje .i?? nadal, na 
naszych oczach, ka:tdego dnia, ka??dej 
godziny. w ka:tdym, powtarzam si??, po- 
koleniu. 
Zar??wno Marlowe jak Ity\! zapisy- 
waH histori??. pierwszy prawdziw??, 
zaczerpni??t?? z kronik, drugi f??ntas- 
tyczn??, obie pomy??lane w ten spos??b, 
by wstrz??sn???? groz?? wydarze??, do Ja- 
kich dochodzi czy doj??e mo??e w?? 6d 
lud;-i. Nie ocaleli ich bohaterowi(', 
ktt 'y s?? na o<'???? h'rdzo _ztamlJ0wy' li 
- W pr p, -wip" > do szeksT Ir"w<;- 
kich - kr??lalJ:!i i wicekr??lami, mar- 


Olczyk jako niespodziewanie mocny, 
ekspresyjny Czepiec: A by?? jeszcze 
ksi??dz (Grzegorz Minltiewicz), by?? 
Gospodarz (Maciej Grzybowski), by??y 
panie. Zesp???? jest w og??le wa??nym 
atutem spektaklu. Gwarantem. sp??j- 
no??ci jego wyrazistej, narastaj??cej 
ekspresji. 
Przedstawienie rOSnle w czasie nie 
tylko w nastrojach i klimatach przy- 
gotowuj??cych do symbollczne
o fina. 
??u. Dojr;??;ewa r??wnie?? w wyrazisto!>ci 
podleg??ych zm??czeniu postaci i w lo- 
gice muzyki. Muzyka bowiem - au- 
torstwa Janusza Stok??osy - jest jed- 
nym z wa??niejszych element??w tej 
inscenizacji. Od natr??tne
o, pro!ciut- 
kiego motywu wyznaczaj??cego rados- 
ny rytm prologu. przez coraz wol- 
mejsze. coraz bard
ej nostalgiczne 
warianty tej melodii, po ??w wSl-ania- 
??y fina??. kt??ry jest najcmniejszym 
momentem kaliskiego "Wesela", a bez 
muzyki, wybuchaj??cej nagle pot????n?? 
kod??. istnie?? by nie m??g??. Gdy bo- 
wiem ta??czy ju?? ca??a szopka, gdy 
zrozpaczony Jasiek bie<;a od postaci 
do postaci pr??buj??c zdJq?? z mch nie- 
wol??ce odr??twienie, gdy wo??a "chyccie 
broni". rozsuwa si?? powoli lu??na, zro- 
biona z zielonkawych desek. symbo. 
liczna ??ciana naprzeciw ,widowni i o- 
twiera si?? g??Qboka przestnen. A u 
jej kra??ca, na oporowe] 
.:ianie, 0- 
??wietlorre niebieskim, nostalricznym 
swiaUem stoj?? ostro nastawione kosy. 
B ro??. Iluzoryczny i kusz??cy symbol 
czynu. Nadzieja wolno ci. Ci??ba ludz- 
ka nie o??ywia si?? 1ednak. Nie reagu_ 
je. Toczy si?? jedynie w tamt?? stron?? 
w chocholim tancu. Znika ze sceny. 
Pogr????a si?? w mrocznej przestrzeni. 
jaka rozci??ga si?? mi??dzy s??abo o??wie- 
tlon?? izb?? a ja??niejszymi. roz??wietlo- 
nymi ostrzami. Wszystko to w lamen- 
cie wyolbrzymionej nagle muzyki. W 
mocnych, funebralnych tonach wspie- 
raj??cych oryginalny fina?? tego "We- 
sela". Kto na Pere Lachaise widzia?? 
pomnik ludzko??ci pielgrzymuj??cej do 
grobu, jaki zamyka szerok?? per 'pek- 
tyw?? prowadz??c?? od bramy w g????b 
cmentarza, odczuje zapewne nastr??j 
tego zako??czenia. Jest gorzkie I o- 
krutne, ale' jak pojemne' Jest przej- 
muj??co wsp????czesne, ma w 1iobie co?? z 
przypowie??ci i co??. z. ostrze;/;enia. Sta- 
wia kaliski spektakl obok naj ambit- 
niejszych pr??b odczytania ,,\Veela". 
po przezw:\, ci????eniu kartonu prapreruie- 
ry. Obok prac Wajdy, Grudy, Hanusz- 
kiewicza i Grzegorzewskiego. 
Przywraca to dzie??u Wy.spia??skiego 
symboliczny i metafizyczny wymIar 
zagro??ony racjonalistyczn?? wyk??adni?? 
,.os??b dramatu" i dodaje zarazem za- 
ko??czeniu niespodziewanej si??y. Pozo- 
staje ponadto w zgodzie z ekspre_yj- 
nym charakterem ca??ej in cenlzacji I 
stanowi jej niew??tpliwe ukoronowa- 
. nie. 
Nic dziwnego, ??e sukces "Wesela" _ 
pierwszy bez"'porny sukces kalLkicj 
sceny podczas Spotka?? w 22-letmej 
historii tej imprezy - rozpali?? wi- 
downi?? i przyni??s?? wykonawcom na- 
le??n?? ow
cj??, Widzowie w tall :r; 
1;!l.lejsc i d??ugo, tz??si",cle bIli brawo. 
Kiedy widzIeli??my Ostatnio podobn?? 
reakcj??? 
JAN PAWE?? GAWLIK 
Ps. W XXII Kaliskich Spotkar>kch 
Teatralnych bra?? r??wnie?? udzia?? Stary 
Teatr z ..??garzem" Goldonip
o, w re- 
??yserii Giovanniego Pampi::lione. Na- 
grod?? za rol?? Arlekina otrzvma?? je- 
dnog??o nie Leszek PIskorz, Zc.._ Ul. _uli 
Kieb7ak, czyli Colombmie,' jury' przy- 
zna??o wyr????nienie. 


sza??karni I wodzami, albo po pro. fu pa- 
rami ksi??????cych kochank??w. Wbrew 
,schematyc??:nemu pozorowi szablon I 
sztampa bardzo wiele mog?? w s bie 
pomie??cie, ale ograniczona jest ich 
trwa??o???? jako do??wiadczenia posp??lne- 
go. Wz??r matematyczny mie??ci WS? st- 
kie zwi??zane z nim operacje, wz??r li- 
teracki - nic, nie wype??nia SI?? po 
prostu krwi??. 
Ale dlatego zapewne, :te pisarze ci 
zapadli si?? w przesz??o????, i chol...??'l oni 
tak??e k??adli fundamenty kultury eu- 
ropejskiej. lecz tam, w tych g????bokich 
fundamentach pozostali, dlatego, po- 
wtarzam, w??a??nie om, troch?? 'wyo}'lco- 
wani i bardzo odlegli, dzi?? nagle przy- 
bli??eni, pozwalaj?? nam odczu?? doko- 
nuj??cy si?? gdzie?? w nie7nanych nam 
pok??adach obr??t historii. Ze to, co dla 
nich by??o histori?? przesz????, dla n
 mo- 
??e si?? nieoczekiwanie stae histori	
			

/ZL_1982_XXXII_1575_30_05_16_008.djvu

			O dtaja??em. Wydawa??o mi si??, te 
ju?? wstaje s??o??ce. Zapali??em 
papierosa, Wyjecha??em z za- 
jazdowego parkingu. Ruszy- 
??em szos??. Poczu??em g????d, ale 
nie chcia??o mi si?? szukae rzuconej ra- 
no gdzie?? na tylne siedzenie gOlonki. 
Zawsze lubi??em mg????, Skr??ci??em w 
lewo. W tej mgle jecha??em setk??. Po- 
jawi??o si?? wi??cej samochod??w, prze- 
wa??nie ci????arowych. W Obornikach 
sta??em z dwadzie??cia minut przed 
zamkni??tym szlabanem. Mg??a unosi??a 
si?? z p??l. Zaczyna??o podnosie si?? s??on- 
ce. Zaraz za szlabanem zobaczy??em 
koryto rzeki We??ny. Szosa bieg??a obok. 
Potem rzeka skr??ca)a w prawo, ja 
dalej prosto. Zapomnia??em szoferkom 
powiedzlee, ??eby w Ogonku bardziej 
odbili w prawo. Pomy??la??em o tym 
z u
miechem. Przypomnia??y mi si?? 
t??obki na drugim roku studi??w. 
Drugi rok to by??o ca??kowite klapni??- 
eie. Cz????e przezornie wycofa??a si??, 
studenci, kt??rzy pozostali, nadrabiali 
mm??. Ja te?? nadrabia??em min??. Psy- 
chologia uczenia, psychologia wycho- 
wawcza, psychologia rozwojowa. Ob- 
lIerwowali??my wychowywanie I ro- 
zw??j w ????obkach. Bylismy na tyle do- 
ro??li, ??e "????obki" znali??my z autopsji. 
ja l??dowa??em tam ??rednio raz na mie- 
si??c. Mia??em z??y okres picia. Gra??em 
w pokera, mia??em swoj?? dziewczyn??, 
by??em typowym studentem. Przybra- 
??em na wadze. Pi??o Si??, gdzie si?? da- 
??o. Dziewczyna studiowa??a histori?? 
IIztuki. tet pi??knie. Potem jut udawa- 
lI??my. te jeste??my ze sob??. Ka??dy 
musia?? w ko??cu miee swoj?? dziewczy- 
n??. To ju?? nie by?? !lZczeniacki pier- 
wszy rok, musieli??my by?? ??wiadomi, 
powa??ni w ????obkach i wypada??o miee 
dziewczyn??, bez wzgl??du, czy by??a 
ni?? naprawd??. Opr??cz dziewczyny. 
dwudziestu jeden lat, be??t??w, izb wy- 
trze??wie??, nie regulowanych rachun- 
k??w, podgryzania si?? w akademiku. 
"bycia studentem". zrobi??y na mnie 
wra??enie jedynie wyk??ady z psycholo- 
gu podejmowania decyzji. Na te wy- 
k??ady chodzi??em dobrowolnie. Pod ko- 
niec roku dziewczyna, kt??ra nie by??a 
ju?? moj??, znowu sta??a si?? moj?? i po- 
dejmowa??em wiele sprzecznych decy- 
zji. Chodzi??em na wyk??ady medyczne 
jako wolny s??uchacz, potem zda??em 
egzaminy. Oczywi??cie, my??la??em o 
psychiatrii, ??ci??lej o leczeniu ner- 
wic - zahamowa?? w pOdejmowaniu 
decyzji. Egzaminy zdawa??em bez trud- 
no??ci. DWie kobiety usun????y ci??????. 
Jednego ginekologa op??aci??em, bo aku- 
rat wygra??em w pokera. Powa??ni, tro- 
ch?? niechlujni studenci do rannych 
godzin k????cili si?? przy butelce. kt6ry 
z profesor??w jest lepszy. Si??gali wy- 
soko, profesor Kozielecki bi?? Si?? Z pro- 
fesorem Reykowskim, 2aden z nich 
nie uzyska?? zdecydowanej wi??kszoscl 
g??os??w. Owszem, "to by??y pi??kne dni". 
Dochodzi??a sz??sta, kiedy min????em 
rzek?? Gwd??. By??o s??onecznie, zrzuci- 
??em baranic?? od w??a??ciciela zajazdu. 
Jeszcze oko??o dwudziestu kilometr??w 
i b??d?? w G??rkach. Ciekawe, czy ba- 
ga????wki, je??li wyjecha??y, nie uda??y 
si??, pijane, na Ciechan??w albo Szcze- 
cin. Nie martwi??em si?? zbytnio o to. 
w ich interesie le??a??o, ??eby dojechae 
na czas. Mia??em nadziej??, ??e teraz, 
bez mg??y, jecha??y o dziesi???? lub pi??- 
tna??cie kilometr??w pr??dzej. Czu??em 
si?? ju?? jak w domu i bardzo t??skni- 
??em za Anet??, za domem. 
Wjecha??em w lasy. cudownie tu by- 
??o. Lasy, lasy. kilka wsi, dalej jeziora. 
lIamo szcz????cie. Ale nagle co?? mn?? 
szarpndo, nie samochodem. tylko mn?? 
i musia??em przystan????. Pomy??la??em, 
??e musi by?? masa grzyb??w i jutro 
wybierzemy si?? z Anet?? na grzyby. 
Obudzi??em si?? z g??ow?? na kierowni- 
cy. Dochodzi??a si??dma. By??em bardzo 
rozdygotany, jecha??em wolno. Mia??em 
g??upie wra??enie, ??e jad?? z Grabiszy- 
na do pracowni, a po drodze musz?? 
jeszcze min??e I szpital i poradni??. 
Nierealni wydawali mi si?? id??cy skra- 
jem szosy wie??niacy, Potem wjecha- 


M iasto wymaga ca??odziennego 
spaceru. Po obejrzeniu Plaza 
Bolivar, kilka krok??w na 
po??udniowy zach??d, u naro??- 
nika zewn??trznych mur??w- 
klasztor i ko??ci???? San Pedro Claver, 
pi??kna bry??a z szaro??????tego kamienia, 
w stylu hisi:pa??skiego kolonialnego 
baroku, tak imponuj??cego sw?? roz??o- 
??YStO??Cl?? i zdobieniami. Zbudowany 
pr??:ez jezuit6w w 1603, po??wi??cony by?? 
p????niej s??ynnemu mnichowI Pedro 
Claver, kt??ry tu w klasztorze mieszka??. 
Zwano go "niewolnikiem niewolni- 
kow", w??drowa?? bowiem od drzwi do 
drzwi wy??ebruj??c pieni??dze na czar- 
nych je??c??w, przywo??onych do portu 
na sprzeda??. Z zewn??trz przylega do 
ko??cio??a budynek zakonu, z C7.arno- 
-brunatnymi balkonikami, gdzie na 
pi??trze mie??ci si?? cela Pedra. By??o z 
niej wida?? zatok??, wej??cie, i otwarte 
morze. St??d te?? ??wi??ty wypatrywa?? 
niewolniczych statk??w, kt??re zbli??a??y 
li?? do przystani. Kanonizowany zosta?? 
w 1654 w 235 lat po swojej ??mierci. 
Przed ko??cio??em niewielki placyk 
oraz skwer z naro??nikiem murow, o- 
zdobiony archaicznymi armatami- 
daleJ hotele na Bocagrande zas??aniaj?? 
dzi?? widok. Po pot????nych zewn??trznych 
obmurowaniach spacerowa e mo??na, 
jak po bulwarze; za murami okr????na 
szosa dla samochod??w (Av. Santan- 
der), a za szos?? otwartE' morze w 
s??o??cu. Zanim skr??cimy w prawo, 
y 
obej??e miasto woko??o, raz jeszcze. to 
ze szcz\ tu wa????w. to zn??w wychodz??c 
bram?? 'w murze za budynkiem s??sied- 
niej Aduany, przedostaj?? si?? na ze- 
wn??trz umocnie??, gdzie szosa biegnie 
wzd??u?? portowego basenu. Pr6buj?? rO- 
bi?? zdj??<.. w '" .p' in ch mll:di:y 


- 


tYCIE 
Str. I 


LITERACKIE 
Nr 1575 


??em mi??dzy pola. Ch??opi pracowalt. 
Zacz????em panicznie ba?? si?? o Anet??, 
kilometr dzieli?? mnie od domu, gdy 
znowu stan????em. Poci??em si?? okropnie. 
kierownica by??a wilgotna od spoco- 
nych d??oni. Ba??em si??, czy Aneta nie 
wpad??a do studni. Czu??em, ??e musz?? 
wybiec z samochodu i leciee przed 
siebie. Kurczowo trzyma??em kierowni- 
c??. Oczy mi pulsowa??y, nie g??owa, 
w??a??nie oczy. Zacz????em szukae papie- 
ros??w, nie mog??em znale??e. Ruszy??em 
wolno, ludzie ogl??dali si?? za mn??. Nie 
pami??tam, jak przejecha??em ten ka- 
wa??ek, nie pami??tam centrali nasien- 
nej, kt??r?? musia??em min????, pami??tam 
??e ??wiat??o bardzo mnie razi??o, l s??o??- 
ce, i zapalone na zewn??trz domu ??wia- 
t??o, I Jasio szczeka?? i skaka?? na sa- 
moch??d, wydawa?? mi si?? olbrzymi, i 
Aneta by??a zatroskana, samoch??d sta?? 
przy wierzbie p??acz??cej, Aneta pro- 
wadzi??a mnie do domu, robi??a co?? z 
moj?? g??ow??, ale ja ju?? spa??em I tylko 
jej t??umaczy??em, ??eby nie sprowadza- 
??a lekarza. 


JAN PA\VE??.. KRASNOD??BSKI 



 


Spa??em ponad dob??, obudzi??em si?? 
na swoim tapczanie. Dziwne, od razu 
wiedzia??em, gdzie jestem. Ulubione 
biurko sta??o przyoknie od IItrony 
ganku, wymarzone miejsce do pracy. 
Przez ganek przebija??o s??o??ce, Tap- 
czan po drugiej stronie pokoju, od 
strony podw??rza. Rega??y przy s??sied- 
niej ??cianie, obok paczki z ksi????kami. 
Dwa fotele. I jaki?? dywan na pod??o- 
dze. Nie wiem sk??d Aneta wytrzasn??- 
??a dywan. 
Wsta??em cichutko, ??eby jej nie zbu- 
dzi??. Wygl??da??a na wyczerpan??. Chcia- 
??em obejrzee nasz domek. W drugim 
pokoju dwa sto??y, krzes??a, obrazy A- 
nety, paczki, walizki. I szafa. Jasio 
biega?? za mn?? ??taraj??c si?? utrzyma?? 
w z??bach ko???? od golonki. Bez prze- 
rwy mu wypada??a i robi??o to du??o 
ha??asu. Aneta spa??a bardzo mocno. 
Poszed??em do kuchni. Psisko nie opu- 
szcza??o mnie. St???? w kuchni i krze- 
se??ka wzruszy??y mnie. I krzy?? wisia?? 
nad drzwiami. Dawno nie widzia??em 
krzy??a. 
Na os??onecznionej werandzie usta- 
wiona by??a kanapa z pracowni. I du- 
??o nie rozpakowanych rzeczy. Ganek 
by?? dszklony, dopiero teraz zwr??ci- 
??em uwag??, ??e obro??ni??ty jest ciemny- 
mi winogronami. 
Jasio z wypadaj??c?? ko??ci?? z pyska 
wyprowadzi?? mnie na dw??r. Wyra??nie 
chcia?? mi co?? pokazae. W prowizory- 
cznej klatce skaka??y dwa kr6liki. 
Urwa??em im troch?? trawy, tar??y ??ap- 
czywie. Nie mog??em sobie przypo- 
mnie??, kiedy wyjecha??em, czu??em si?? 
jakby mnie nie by??o bardzo d??u
o. 
Chlewik by?? ju?? prawie po remoncie. 
Natomiast przy stodole. na ??aweczce, 
odpoczywa??o sobie z butelk?? w??dki 
trzech m????czyzn. Powiedzia??em im, 
??eby si?? wynosili. Nalali mi kieliszek. 
Co?? we mnie pulsowa??o, odtr??ci??em 
ten kieliszek, powt??rzy??em. ??eby na- 
t
 chmiast si?? wyniesli. Ba??em si??. ??e 
dojdzie do awantury. Bardzo powoli 
chowali butelk??. Od
ra??ali si??. Skl??- 
??em ich. Oc1chodz??c jeden z nich po- 
wiedzia??, ??e jeszcze si?? policzymy. 


pfJ'ycumo
nymi statkami, gdzie?? na 
zdtnlt?? i p????wysep - ale i z tego miej- 
sca niewiele wida??. 
A zatem od tr??jk??tnego naro??nika 
mur??w, obok klasztoru Clavera, skr??- 
c,\m wzd??u?? jego rdzawej bry??y do 
wielkiego pa??acu, gdzie teraz rezyduje 
policja (dawny ko??ci???? I konwent San- 
ta Teresa, wzniesiony w 1609). Ca??y 
czas zewn??trzne ??ciany wa????w tui.., 
tu?? w zasi??gu r??ki. Id??c wzd??u?? nich 
robi?? wielki ??uk wok???? miasta - od 
po??nocy i otwartego morza w dole. To 
Cdl1e i Plaza de la Artilleria, wysu- 
ni??te najdalej na zach??d. Potem 
wzd??u?? bulwaru Paseo de la Muralla. 
Po prawej stronie, w bocznej uliczce, 
stary ko??ci???? na rogu oraz konwent 
La Merced, z 1618, ongi?? wi??zienie w 
czasie rz??d6w terroru za MoriIla i ro- 
jalist??w - obecnie S??d i Miejski Te- 
atr. W tej cz????ci miasta, przy ulicz- 
kach Santo Domingo. CaUe de la 
Factoria, czy Cuartel, mie??ci si?? kilka 
najwspanialej zachowanych siedzib 
cartage??skiego patrycjatu. Ko??ci???? i 
klasztor Santo Domingo (z lat 1570-79, 
zast??piony przez siedemnastowieczny 
budynek), obecne seminarium - z igli- 
c?? pokr??con?? rzekomo przez diab??a, 
tak i?? k????ci si?? ona z reszt?? frontonu, 
z cudotw??rczym wizerunkiem Chrystu- 
sa, rze??bionym w XVI wieku, a umie- 
szczonym w dziewi??tnastowiecznym 
barokowym o??tarzu - kr??luje w oto- 
:zeniu ni?? zmienionym niemal??e od 
XVI stulecia. I tak na Calle Santo 
Domingo nr 33-29 osta??o si?? jedno z 
naj wspanialszych domostw tego mia- 
sta, Casa de los Condes de Pestagua. 
obecne Cole??(io Lourdes. Pod nr 35- 
62 dom Jose Fernllndeza de Madrid. 
Na CaUe de la Factoria nr 36-57 
wspania??a Casa deI Marques de Val- 
dehoyes (obecnie zarz??d turystykI), 0- 
raz inne. 
Idziemy dalej IkraJem obwa??owa??. 


Mlalem eholerm, ochot?? kopn???? tego 
ba??wana w ty??ek. Wr??ci??em do domu. 
rozpali??em w piecu. Przemy??em twarz 
i przejrza??em si?? w niewielkim lustrze. 
Mia??em oczy jak kr??lik. Gotowa??a si?? 
woda, gdy wsta??a Aneta. Jednocze??nie 
przyszli ludzie naprawiaj??cy chlewik. 
- Chodt pod orzech - powiedzia??a 
Aneta. - Zmordowa??am li?? troch??. 
- Co mi si?? sta??o? - spyta??em. gdy 
pili??my kaw?? . 
- Nie wiem, Donat, Je??li mamy 
tu bye, musimy by?? konkretni. Chy- 
ba co?? ci?? gryzie. Znalaz??am u ciebie 
psychedryn??. Koniec z tym. rozumiesz? 
Widzia??e?? kr??lice? 
- Widzia??em. Sliczne. Strasznie du- 
to zrobi??a?? przez te dwie doby. 
- Jeszcze nic nie zasia??am. Poza- 
??atwia??e?? wszystko? 
- Wszystko. 
- Firanek nie przywioz??e??? 
- O firankach zapomnia??em. Nie 
przywioz??em. 
- Zle wygl??dasz. Martwi?? si?? o 
ciebie. 



 .'" , 



 


- To przejdzie. 
- Musimy i???? do lekarza. 
- Przy okazji. 
- Ty masz rozbit?? g??ow??. Ech, Do- 
nat... 
- S??uchaj, odpoczywamy dzisiaj. 
Idziemy na grzyby. I jedziemy do sta- 
ruszk??w. Chc?? si?? z tob?? o??enie, 
- Musisz zrobi?? prze??wietlenie tej 
swojej g??owy. Nie podoba mi si?? to 
wszystko. Wiesz, ??e by??e?? nieprzyto- 
mny, gdy przyjecha??e??? 
- Co?? ty? A baga????wki? 
- No, wszyscy byli pijani. Chcieli 
za du??o pieni??dzy. Ale nie da??am si?? 
wykiwae. Odjechali w??ciekli. 
- Czemu mnie nie zbudzi??a??? 
- No, wiesz... Wygl??da??e?? chyba 
gorzej, ni?? wtedy ja w klinice. 
- POj11ogli ci wnie???? to wszystko? 
- Tak, jasne. Byli grzeczni, bo 
chc.ieli pieni??dzy. Tylko musia??am ich 
zaraz potem wyrzuci??. Klucze odda- 
??e??? 
- Za??atwi??em wszystko. m??wi??em. 
- Donat... 
- Jedziemy na grzyby. I do staru- 
szk??w 
- Przecie?? tutaj jest nasze miejsce. 
- Musimy wpa??e do staruszk??w. 
Prosz??. 
- Ale p??jdziesz do lekarza? 
- Po co? 
- Ech! - zakl????a, 
- Dobrze, p??jd?? powiedzia??em. 
Ale mogli??my wyjechac dopiero na- 
st??pnego dnia. Z gminy przyszli jacy?? 
ludzie wycenia?? warto???? domu. Nie 
chcia??o mi si?? rusza?? paczek. Ca??y 
dzie?? czu??em si?? oczadzia??y. 
Grzyb??w nie by??o. Pokiereszowa??em 
sobie twarz przewracaj??c si?? w ma- 
linach. Wr6cili??my. ??eby Jasia zamkn??e 
w ganku. Pobi??em si?? z pijakiem. 
Krwawi?? mi nos. Czeka?? na nas te- 
legram: PRZYJEZD2AM NIEDZIELA. 
MAREK. Ucieszy??o nas to. 
Dojechali??my do Bydgoszczy. Aneta 
prowadzi??a. Nie mog??em jej wyt??uma- 
czy??, jak trafie do staruszk??w. Kom- 
pletnie si?? pogubi??em, stan??li??my 
przed starym gmachem z tabliczk??: 


Domy od strony mur??w bezludne. Ta 
cz?????? staro??ytnego miasta-warowni 
zdaje si?? drzemae w upale po??udnia. 
Czysto tu, pusto. s??o??ce od morza l??ni. 
o??lepia. W g????bi zau??ka po prawej mi- 
jamy bia??y budynek dawnego klaszto- 
ru San Augustin (z 15801, obecnego 
uniwersytetu. Z kaplicy jego (teraz 
przekszta??conej w drukarni??) pirat 
Baron de Pointis zrabowa?? 500-funto- 
wy srebrny sarkofag. zwr??cony p??- 
??niej przez kr??la Francji i stopiony 
przez -obywateli Cartageny na to??d dla 
wojska podczas obl????enia miasta przez 
Morilla w 1815. Dalej po tej samej 
stronie, w bocznej uliczce, ko??ci???? 
Santo Torribio de Mongrovejo (z 1729). 
W jednej z centralnych kolumn jego 
nawy tkwi dot??d kula armatnia, kt??- 
ra wpad??a tam w czasie nabo??e??stwa. 
w trakcie obl????enia przez Admira??a 
Vernona w 1741. Chrzcielnica z kara- 
rYJskiego marmuru w tutejszej zakry- 
stii nalezy do arcydzie?? sztuki. Pi??kny 
Jest r6wnie?? rze:fbiony sufit w stylu 
"mudejar" ponad g????wnym o??tarzem. 
W poblitu, na CaUe San Augustin, 
naprzeciw Uniwersytetu, jeszcze jedna 
z patrycjuszowskich siedzib Cartage- 
ny, Casa deI Consulado. Za?? w nast??p- 
nej przecznicy ko??ci???? i klasztor Santa 
Clara de Assisi. :r; lat 1617-21 (obec- 
nie szpital Santa Clara). wraz ze z??o- 
conym o??tarzem z tej same] epoki. 
Jeszcze dalej, id??c wzd??u?? mur??w 
brzegiem morza, docieramy do Plaza 
de las B??vedas. Jest to naro??ny plac 
(mur tutaj skr??ca), z jednej strony 
zamkni??ty arkadow?? ??cian?? wbudowa- 
n?? w zewn??trzne umocnienia. Tu one 
s?? najgrubsze (l2 X 18 m); wierzchem 
wa????w swobodnie mog?? je??dzi?? samo- 
chody. Na szczycie mur??w ci??gnie si?? 
pasa?? widokowy na otwarte morze. Za?? 
wewn??trz owy:: h umocnie?? kryj?? si?? 
)ochy podziemne dawnego wi??zienia. 
O??wietlone podziemne przej??cie oraz 
most zwodzony prowadz?? tu do fortu 


. 


"Je??li Jeste?? tutaj po raI pierwszy 
zdenerwowany czekaniem na wizyt??... 
Je??li lecz??c si??, prze??ywasz jaki?? 
kryzys i pragniesz li?? po prostu ko- 
mu?? zwierzy??... 
Je??li bliska ci osoba Jest obarczona 
??problemem alkoholowym", a odczu- 
wa opory przed zg??oszeniem si, w 
poradni... 
Skorzystaj z pomocy, kt??rej posta- 
raj?? si?? udzieli?? asystenci spo??eczni - 
byli pacjenci poradni. 
NASZ ARDES..... 
- Nawet tutaj. Wsz??dzie - powie- 
dzia??em. . 
- We??my taks??wk?? - zapropono- 
wa??a Aneta 
- Nie. Przesi??d?? si??. Trafi??. 
Jako?? dojechali??my. Przyj??to nas 
bardzo serdecznie. Tylko ja prawie 
nic nie widzia??em na oczy. Spali??my 
w naro??nym pokoju. Zdaje si??, ??e w 
tym pokoju si?? urodzi??em. Aneta t??u- 
maczy??a mi, ??e ma dni p??odne, ma 
dni p??odne - d??wi??cza??o mi to w u- 
azach, dni p??odne. Wzi????em j" brutal- 


, 


! 


nie, ostro, narobili??my ha??asu na ca??y 
wielki dom, w??a??nie: dni p??odne, tak. 
kochana - m6wi??em, potem w ??a- 
zience przewr??ci??em si?? i pot??uk??em 
r????ne kosmetyki, siostra zawioz??a mnie 
do szpitala, pami??tam jak lekarze 
m??wili: "Ostro??nie, bardzo ostro??nie". 
gdy wieziono mnie na w??zku, oczu 
wcale nie czu??em, wpakowano mnie 
na sal?? szokow??, a ja ??mia??em si?? - 
b??dziemy mieli dziecko, obok wy?? 
ch??opak z przetr??conym kr??gos??upeM, 
a ja ??mia??em si??. I ba??em si??, ??e 
umr??. 
Okaza??o si??, ??e mam wstrz??s m??zgu 
I p??kni??cie podstawy czaszki. Po 
dw??ch dniach przenie??li mnie z szoku 
na oddzia?? urazowy Musia??em le??ee 
nieruchorno na wznak na desce. 
Przypuszczam, ??e siostra mi po- 
mog??a z tym wczesnym przeniesie- 
niem, Na szoku nikt absolutnie nie 
m??g?? mnie odwiedza??, tutaj codzien- 
nie przychodzi??a Aneta. Od czasu do 
czasu, stukaj??c protez??, przychodzi?? 
. papa Aleksander. Z pocz??tku, s??ysz??c 
stukanie, udawa??em, ??e ??pi??. Potem 
jednak, nawet je??li drzema??em. bu- 
dzi??em si?? i czeka??em na ojca. Dwu- 
krotnie wpadli razem z Anet??. Staru- 
szek bardzo polubi?? Anet??. Aneta za- 
jE:??a pok??j w mieszkaniu rod
c6w. w 
G??rkach siedzia?? Marek. mieli??my 
szcz????cie z tym jego przyjazdem. Od- 
wiedzi?? mnie tylko raz, przywi??z?? o- 
woce. Wygl??da?? bardzo dobrze. Gdy 
dowiedzia?? si??, ??e pi??tego wrze??nia 
przyj??li mnie do szpitala, przypomnia?? 
sobie pi??ty dzie?? czerwca i ??artowa??, 
??e pechowa dla mnie pi??tka. w tym 
dniu nie powinienem nigdzie rusza?? 
si?? bez obstawy. Chlewik by?? ju?? wy- 
remontowany, dach domu pokryty 
pap??. Z remontem stodo??y wstrzymali- 
??my si?? na ten rok. Marek obieca?? 
zaj???? si?? stqdo????. By?? pe??en werwy. 
zdrowego animuszu. Na razie handlo- 
wa?? owocami, stare drzewa dawa??y 
oko??o 6 ton jab??ek, gruszek, ??liwek. 
Szczeg??lnie dobrze wychodzi?? Marko- 
wi handel ??liwkami. Z
wozi?? je do 
pobliskiego miasteczka. Chcia??, ??eby- 


ANDRZEJ BRAUN 


??my po??yczyli mu z tego, co zarobI, 
na motorower, ??eby m??g?? domonto- 
wae sobie przyczep?? i nie by?? zale- 
??nym od PKS, czy przygodnych 
ci????ar??wek. Byli??my z Anet?? spokojni 
o dom pod obecno???? Marka, Papa 
Aleksander odnalaz?? w piwnicy stary 
piecyk, Idealny na nasze warunki I 
nie potrzebuj??cy du??o w??gla, wybra?? 
si?? z Anet?? obejrzee nasz?? posiad??o???? 
i w??asnor??cznie piecyk nam zainsta- 
lowa?? w du??ym pokoju. By?? podobno 
bardzo szcz????liwy. Ale po tej wycie- 
czce musia?? po??o??y?? si?? na kilka dni 
do ??????ka, przed??wiga?? si??, piecyk by?? 
niesamowicie ci????ki, a ojciec bardzo 
aktywny. Marek r??ba?? drzewo na zi- 
m??. Aneta namalowa??a dwa obrazy. 
odda??a do tutejszej Desy. Zdradzi??a 
mi, ??e ko??cz??. si?? pieni??dze. 
Z pocz??tkiem pa??dziernika pan or- 
dynator pozwoli?? mi na lu??niejszy 
tryb ??ycia. Przesiadywali??my z Anet?? 
w kawiarni. Powiedzia??a, ??e jeszcze 
nie jest pewna, ale chyba tak. Od 
p????tora miesi??ca nie mia??a okresu. 
Cieszy??em si??. M??wi??a, ??e jeszcze za 
wcze??nie, ??eby by?? pewnym, ale tro- 
ch?? boi si??, bo mia??a dwie skrobanki. 
- G??upstwo - m??wi??em. - Syn 
urodzi si?? nam pod znakiem Bli??ni??t. 
- To powinna by?? c??rka. g??upta- 
lie - odpar??a. 
Um??wi??em si?? z ordynatorem, te 
chcia??bym popracowae nad rozpraw?? 
doktorsk??. Z pocz??tku krzycza??, :te 
absolutnie, nie ma mowy, potem jed- 
nak zmi??k??, musia??em mu obieca??, te 
nie b??d?? pracowa?? d??u??ej ni?? dwie 
godziny dziennie. I zaraz po ??niada- 
niu i po obchodzie lekarskim scho- 
dzi??em do pustej kawiarenki. kt??r?? 
w??a??ciwie otwierali tylko dla mnie, 
bo formalnie by??a czynna od jedena- 
stej. Robiono mi nawet kaw??. Po 
kr??tkotrwa??ej przerwie znowu zacz??- 
??em du??o pali?? 
Listopad zacz???? si?? od paskudnych 
deszczy. Aneta wr??ci??a do G??rek. U- 
m??wili??my si??, ??e nic do ko??ca roku 
nie robimy. pracujemy. Ona maluje, 
ja walcz?? o doktorat. Przed??u??a??em 
sobie gOdziny pracy i ilo??ci wypijanej 
kawy. Na oddzia?? chodzi??em tylko na 
zastrzyki i pastylki oraz na posi??ki, 
..Walka o doktorat" absolutnie mi 
nie sz??a. Nie mog??em posegre"gowae 
maszynopis??w i brudnopis??w, ??eby 
jako tako trzyma??o si?? to kupy, sta?? 
mnie by??o na kwadrans inicjatywy. 
A potem zniech??cenie. chandra. Czter- 
nastego listopada przypomnia?? mi si?? 
zmar??y w lipcu m????czyzna i ca???? noc 
nie spa??em. Powtarza??y si?? te przy- 
pomnienia. W ko??cu dawano mi pa- 
stylki na sen. 
I coraz cz????ciej przypomina??a mi si?? 
krety??ska walka o entuzjazm podczas 
studi??w. Te przypomnienia nie wp??y- 
wa??y na mnie mobilizuj??co, Chory 
entuzjazm na pierwszym semestrze. 
"klapni??cie" i studentowanie drugiego 
roku, trzeci rok bardzo konkretny. 
wzi????em si?? wtedy w gar????, mia??em 
i zaj??cia na medycynie i du??o wyk??a- 
d??w na psychologii, tak jak ????obkami 
na poprzednim roku, obrzucono nas 
olbrzymi?? ilo
ci?? podr??cznik6w
 al?? 
podczas 
wicze?? znalaz??em co?? dla 
siebie ciekawego, p????niej pasjonuj??ce- 
go, metody badania osobowo??ci. czy- 
ta??em tylko na ten temat i rozszerza- 
??em go, zupe??nie samodzielnie zrobi- 
??em co?? w rOdzaju kwestionariusza o- 
sobowo??ci, interesowa??y mnie tak??e 
przeprowadzane wywiady, diagnosty- 
czne i anamnestyczne, stara??em si?? 
mie?? na to jak najwi??cej czasu i pr??- 
bowa?? wielu miejsc. zaj????em si?? gru- 
p?? ludzi niepe??nosprawnych fizycznie, 
potem niezbyt sprawnych psychicznie, 
Stosowa??em pe??ny tekst Wechslera i 
to wszystko, ????cznie z negacj?? medy- 
cznej anamnezji. spowodowa??o, ??e pa- 
trzono na mnie troch?? krzywo. I cze- 
kano na jakie?? potkni??cie, O potkni??- 
cie nie by??o trudno, z bzdurnych ksi??g 
pierwszy lepszy asystent m6g?? mnie 
osadzi??, je??liby tylko chcia??. A dla 
mnie anamnezja by??a naprawd?? wa- 


(VIII) 


l Jl MNIC 
JS 
CONRAD.' 


. 


La Tenaza, na samym brzegu morza. 
Obecnie w lochach tych rozlokowano 
liczne sklepy czyhaj??ce na obcych tu- 
ryst??w. 
Z mur6w wida?? wyra??nie po wscho- 
dniej stronie miasta - u "nasady" 
jego, ju?? w g????bi l??du - oddzielon?? 
lagunami i groblami, a kr??luj??c?? na 
wzg??rzu San LAzaro (41 m npm.) wspa- 
nia???? twierdz?? San Felipe. najpot??- 
??niejsz?? z fortyfikacji Cartageny. 
Wznosi si?? ona w cz????ci miasta le????- 
cej poza murami; ze starym grodem 
????czy j?? most biegn??cy przez zalewy, 
zwany Puente Heredia. Budowa owej 
fortecy trwa??a od 1639 do 1657. Pod 
olbrzymimi jak fundamenty piramidy. 
stromymi tarasami, na kt??rych ster- 
czy siwy w s??o??cu wielobok ??cian i 
baszt naro??nych. w g????bi ziemi, pod 
gigantyczn?? t?? budowl?? przebiegaj?? 
korytarze i tunele ????cz??ce biura i po- 
mieszczenia mieszkalne. O??wietlone 
przej??cia lub schody prowadz?? na 
szczyt fortecy. Zdoby?? j" Baron de 
Pointis, jak wspomnieli??my. szturmem 


w 1697; odpar??a ataki Vernona. Pono?? 
zaprawa murarska. spajaj??ca jej g??a- 
zy, "wzmocniona" jest bycz?? krwi??. 
Wracamy na okr????ne mury miasta. 
kt??re prowadi:?? teraz, poprzerywane. 
wzd??u?? nasady p????wyspu, jaki stano- 
wi to miasto, Obok wspomnianego ju?? 
cyrku-areny, s??u????cego dla walki by- 
k??w - w??skie stylowe uliczki (r??wno- 
legle do Av. Venezuela) zbiegaj?? si?? 
promieni??cie z kierunkiem na wie???? 
katedry. 
Zag????biamy si?? teraz w ow?? biedn??. 
"zewn??t
n??" cz????e warownego grodu, 
cz?????? po??udniowo-zachodni??, przylega- 
j??c?? do zatoki i nosz??c?? miano Getse- 
mani. Z Paseo Heredia, ????cz??cej twier- 
dz?? San Felipe z miastem, skr??cam w 
w??sk??, d??ug?? uliczk?? Espiritu Santo. 
Tu?? na rogu stara, poszarza??a kaplica 
San Roque (z pocz??tk??w XVII wieku), 
obok szpitala tego?? patrona. Biedna, 
od kolonialnych czas6w nie i:mieniona 
Calle Espiritu Santo obna??a ca??y brud 
i n??dz?? typowych zau??k??w ubogiego 
rejonu. Tu -rchaiczna dzielnica plebsu
		

/ZL_1982_XXXII_1575_30_05_16_009.djvu

			:tna, traktowa??em J?? absolutnie plato- 
nicznie: "przypomnienie sobie przez 
dusz?? tego, co widzia??a w ??wiecie 
idei". Uczono nas, ??e d\Oszy nie ma I 
musia??em za??atwiae u:lo) dzieka??ski. 
Za to na medycynie po.z;') mi lepiej. 
Zda??em pierwszy, cholernie ci????ki rok, 
Przez drugi rok m-.g??em studiowae 
spokojnie zastana,,"aj??:: si??. uy Pla- 
ton ma w psych.:ogii sens. Nie mia??. 
Znowu zac=????: si?? pi a??stwa, po>wa??ne 
bryd??e, dz.e....czyny. ty.1"l : azem z me- 
dycyny, ??

':;::
 :: farma' ji. kt??rych do 
ko??ca :tywot,q nie lapomn??, niekiedy 
poker, sp????dzi.ln'a .,R bot", 7eby co?? 
zarobie, zWy.r;' st1-dercki iywot. Pla- 
ton mia?? racj... a t::agn zowanie ma??o 
mnie in
ereso'\l,a'.o, Gdy powtarza??em 
trzeci rok. b'or??-; dzi
j.-a??.kj na aka- 
demii med:..cznlti, ni! na:lyw.no mnie 
ju?? "filozofem". Zaanga
owania nie 
czu??em, trudno mi by??o skupi?? si?? 
nad specJalizarj??. Pozosta??em przy 
tych niepehlosprawnych. 
Pod koniec )"stop
dd AneLa zbeszta- 
??a mnie, ie nic n'e robi??. Przywioz??a 
"Przegl??d P,ychoJugicEny" z artyku- 
??em ,:

e byt. nie materiB, nie ??wia- 
domose Zask.-.czy??o mnie to. D??ugie 
by??o i ciekawe, P::,zyszed?? ojciec i po- 
gratulowa?? mi - musla! o publikacji 
dowiedzie?? si?? M &najomych - tak 
gor??czkowo i serdecznie, jakby to by- 
??a pierwsza publikacja w moim ??yciu. 
Debiut. W jakim?? sensie zreszt?? tak 
by??o. 
Aneta by??a z??a. Mia??em dostarczye 
je
 prac??, a ona mia??a mi przepisa??. 
NIe malowa??a i wydawa??a si?? nerwo- 
wa. Powiedzia??a, ??e okropnie wszyst- 
kim si?? cieszy. ale brakuje jej mnie. 
Rozmawia??a z ordynatorem, je??li cza- 
szka mi si?? "jako tako" zro??nie. obie- 
ca?? wypisa?? mnie przed ??WI??tami. 
A??;leta za????da??a, ??ebym za tydzie?? 
':l11a?? gotow?? do przepisywania prac??, 
zebym znowu nie wyszed?? na durnia 
obiecuj??c promotorowi przys??anie kon
 
spektu do ko??ca roku. Ucieszy??a mnie 
wiadomo??ci??, :te nadesz??y opinie z 
Kliniki od Karola, potwierdzone przez 
profesora Szmerg!ela i z przychodni 
od pani docent. wystawiaj??ce mi do- 
bre ??wiadectwa. Moje odej??cie uzna- 
no za "obop??lnym porozumieniem". 
Z p???? dnia przesiedzieli??my w kawiar- 
ni, a potem do izby przyj??e wpu??ci?? 
nas dy??uruj??cy lekarz Byli??my za 
sob?? bardzo st??sknieni. Potem pili??my 
jeszcze sok I jedlismy ciastka. Zrozu- 
mia??em przyczyn?? nerwowo??ci Anety. 
rzuci??a palenie i by??o to dla niej m??- 
cz??ce. Zacz???? si?? trzeci miesi??c ci????y. 
C??rka - m??wi??a Aneta - chce wie- 
dzie??, czy tatu?? b??dzie magister, czy 
pan doktor. 
Wzi????em si?? wi??c do roboty. Nudne, 
to by??o. nieciekawe zupe??nie. Ale nie 
mia??em w tej chwili wy??szych ambi- 
cji. Przypomina??o mi to "rutynowy" 
IV rok psychologii. Kompletna ruty- 
na w stosunku do niepe??nosprawnych. 
z jak???? ??rubk?? w g??owie. Nie zgodzo- 
no si?? na pr??by t??umaczenia tej 
??rubki jako nawyku narodowego. Nie 
walczy??em z tym. Walczy??em z egza- 
minami z fizjologii na medycynie. Se- 
minarium magisterskie. praca, to 
wszystko by??o tak ??atwe I proste, o- 
raz niejasne, niepewne. jak moja o- 
becna praca nad doktoratem. By??o to. 
monotonne. W??a??ciwie by??o podpowie- 
dziane. 
Ordynator zbeszta?? mnie, ??e za du- 
to pracuj??, w cztery dni sko??czy??em 
notatki i posegregowa??em ca??o????. Ane- 
ta by??a szcz????liwa zabieraj??c teczk??. 
Pi??knia??a w ci????y. By??a bardzo ru- 
miana. Nie pi??a kawy i przesta??o j?? 
ci??gn????:' do papieros??w. Marek te?? 
rzuci?? palenie. Porobili mn??stwo kom- 
pot??w i konfitur na zim??. Nie lu- 
bi??em dotychczas ??adnych konfitur. 
ale te, kt??re przywioz??a Aneta, by??y 
swietne, 
- Nie masz poj??cia, jak Jasio ro- 
??nie - powiedzia??a na po??egnanie. - 
I mamy dwa koty. Nic wi??cej ci nie 
powiem. ' 
Na ??wi??tego Miko??aja spad?? ??nieg. 


zachowa??a si?? w nietkni??tym stanie. 
Mamy tutaj typowe przyk??ady carta- 
ge??skiej architektury: jednopi??trowe 
"casas bajas", niskie domeczki Getse- 
mani. Pusto, brudnawo, ciasno... Przy 
drugim ko??cu mur??w brzydka bia??a 
figura Matki Boskiej - i przez bra- 
m?? niewielk?? wychodz?? na kamienny 
niski most. Puente Roman. ????cz??cy 
Getsemani z wysp?? Manga. Z mostu 
tego po jednej stronie widok poprzez 
zalewy na fort San Felipe. po drugiej, 
niestety. brak szerszej p
spektywy 
zatoki czy te?? wysp. Powr??t - a??eby 
zamkn???? pe??ny obw??d miasta - wy- 
pada nam handlow?? Calle Larga. kt??- 
ra przecina ca??e Getsemani i wychodzi 
na targowe hale Marcado. Tutaj ju?? 
zwyk??e po??udniowe miasto: sklepy, 
stragany, warsztaty rzemie??lnicze. t??ok, 
brud i upa??, w zaduchu ryb oraz gni- 
j??cych owoc??w. Ta uboga dzielnica, 
przylegaj??ca do portu. nie obfituje w 
nadmiar zabytk??w - ona stanowi 
bezimienn?? przesz??o??e miasta i jego 
ludu. Ko??ci???? Santissima Trinidad 
(wzniesiony w 1643, lecz nie konsekro- 
wany a?? do 1839) na intere
uj??cej ko- 
lonialnej Plaza, w centrum rejonu, ra- 
zem z przyleg??ym od p????nocnej strony 
domem pod nr 10, gdzie ongi?? mie- 
szka?? Pedro Romero. cz??owiek, kt??ry 
rozpocz???? rewolucj?? 1811 wychodz??c 
na ulice z okrzykiem: "Niech ??yje 
wolno??e!", czy te??, ju?? bli??ej portu, 
klasztor i ko??ci???? San Francisco, 
wzniesiony w 1590, na miejscu wcze- 
??niejszego ko??cio??a z 1559, zniszczone- 
go po ataku pirackim Martina C??te- 
oto wszystko. On??e klasztor by?? pier- 
\%z?? siedzib?? inkwizycji w Cartage- 
me. Z dziedzi??ca jego - fakt niemal 
symboliczny - rankiem 11 listopada 
1811 ruszy?? t??um na ulice miasta pro- 
klamuj??c niezalelno??t od Hiszpanii. 
Ta cze?? grodu st
??a si?? wi??c kolebk?? 
nowI 7vtnej historii Cartagenv. 
Dawny ko??ci???? Trzeciego Przykaza- 


By?? to pierwszy ??nieg ", tym roku. 
Na moj?? sal?? przyszed?? ch??opak. kt??- 
rego zapami??ta??em z szoku - ten z 
przetr??conym kr??gos??JJpem. Du??o o 
sobie opowiada??. By??.:> mi bardzo nu- 
dno. Piek:elnie t??skn;!em do swojego 

iurka w du??ym pokoj'.I, do Anety. 
Jej pracy. d.> 'po

jnego Ma:ka, do 
ca??ych G??rek. Podc;:as tak:ej chandry 
przy??apa?? mnie pap., A:e..ander. 
- Synu, bo oJCI: broda wypadnie 
ze zgryzoty. Trzymaj si??, to jeszcze 
kIlka dni i wYJdziesz st??d. Cudowna 
jest twoja Anetd:a... - lekko pachnia- 
??o od &Iil!go alkoholem. 
- A co wla
ciwie porabia mama. 
ojcze? 
- Matka... No... Zreszt?? wybiera si?? 
do ciebie. 
Rzeczywi??cie przy!!zia, i to nast??pne- 
go dnia. W futrze, zm??czona. bardzo 
elegancka. Pachnia??a na ca??l'\ sal??. 
Schodz??
 z ni?? do kawiarni zauwa??y- 
??em, ??e ma ??zy \\' oczach. Gdy wre- 
szcie II.iedll??my w i"ogu saii mi????a w 
r??kach perfumowan?? chusteezk??. 
- Synu... 'rak daleko byli??my od 
siebie... - zacz????a. 
Jezus Maria! Mog??em si?? tego spo- 
dziewa??. 
- Tak, mamo - chrz??kn????em. _ 
Tak si?? z??o??y??o. 
- Ca??e noce mam przed oczyma 
ten obraz, gdy wyje??d??asz z domu _ 
chwyci??a mnie za r??k??. - Tego ser- 
ce matki nigdy nie zapomni. 
Odsun????em jej r??k??. 
- Bierz ??rodki nasenne - doradzi- 
??em. 
- I teraz masz kobiet??... Zabra??a 
mi ci?? kobieta... 
- Uspok??j si??. Lubisz Anet??? To 
daj jej spok??j. B??dziesz mia??a wnu- 
czka, s??yszysz? A je??li jej nie lubisz, 
to tym bardziej daj nam spok??j. 
- Wnuczka? Spodziewacie si?? dzie- 
cka? Synu? 
- Aha. 
- Bez ??lubu? Co powiedz??... 
- Cichutko, mamo. Nic nas to nie 
obchodzi. 
- Jak ty motesz... - by??a ju?? opa- 
nowana. 
- C????, mog??. Zjesz ciastko? 
Przecz??co kiwa??a g??ow??. 
- Musicie wzi???? ??lub. 
- Mo??e we??miemy. My??la??em, ie 
bez wzgl??du na to, ucieszysz si??. 
- Pllzecie:t ty masz pozycj??, synu. 
Wszyscy tak wychwalali tw??j arty- 
ku??... 
- Tak. ale nie mam pi??ciu lat. I 
chc?? wreszcie mie?? tyle, ile rzeczy- 
wi??cie mam. S??uchaj, musisz co?? dla 
mnie zrobi??. Tylko nie rozczulaj si??. 
Masz znale???? papiery po babce, akt 
zgonu i podobne. B??dziemy babk?? 
ekshumowa??. Przecie?? w G??rkach le- 
??y dziadek. Powinni by?? razem. Przy- 
gotuj mi to, chc?? to mie??. gdy wy- 
puszcz?? mnie ze szpitala. 
- Dobrze powiedzia??a ostro. 
Wsta??a. - Do widzenia. synu. 
- Pa, mamo. 
Odprowadzi??em j?? do wyj??cia. Nad- 
stawi??a policzek. Poca??owa??em j?? w 
policzek. . 
- Wracaj szybko do zdrowia 
wysz??a. . 
Moja .-kochana matka. baronowa. 
Nast??pnego dnia zaprowadzili mnie 
na rentgen. Potem przyj???? mnie ordy- 
nator. 
- Jak z t?? moj?? g??ow??, panie do- 
ktorze? 
- Prosz?? siadae. Nie jestem zado- 
wolony :.- nie patrzy?? na mnie. ogl??- 
da?? zdj??cia.-- Tak. Najlepiej nie jest. 
Oj, m??odo????. m??odo????. 
- Mnie ju?? tu roznosi - powie- 
dzia??em. 
- Widz?? to, roznosi pana. Nie po- 
winienem jednak w tym stanie pana 
wypuszcza??. 
- Na ??wi??ta chcia??bym bye w do- 
mu. 
- Kto by nie chcia?? na ??wi??ta bye 
w domu. Pan bra?? du??o lek??w 
przegl??da?? mOj?? histori?? choroby. 
Nie, to nie z wywiadu - popuka?? w 


nia zamieniony jest obecnie na Teatr 
Col??n. 
Tu?? obok, po p????nocnej stronie, mie- 
??ci si?? Plaza de la. Independ.??cia, w 
s??siedztwie malowniczego Parque deI 
Centenario. Z prawego naro??nika pla- 
cu biegnie Paseo de los Martires. zdo- 
biona popiersiami dziewi??ciu patrio- 
t??w, straconych na tym skwerze przez 
rojalist??w Morilla, po odbiciu przeze?? 
miasta w 1815. Wprost, na zachodnim 
kra??
u, przed nami wysoka wie??a ze- 
garowa, od kt??rej rozpoczynali??my 
nasz obch??d. Przej??cie pod arkadami 
owej wie??y i muru. przej??cie. co on- 
gi?? stanowi??o g????wny wjazd do "we- 
wn??trznej" cz????ci - wiedzie na zna- 
n?? Plaza de los Coches, 
W tym miejscu, w kluczowym pun- 
kcie miasta. gdzie si?? zbiegaj?? jego 
wszystkie arterie, z jednej strony 
stercz?? ku niebu przemys??owe wie- 
??owce nowej Cartageny. przemieszane 
beztrosko z zabytkowymi budowlami- 
z drugiej otwiera si?? u st??p naszych 
rojny od statk??w basen portowej przy- 
stani; g??r?? os??oni??ty murami i kopu- 
??ami klasztor??w, woko??o obrze??ony 
kot??owiskiem t??umu. handlarzy, prze- 
wo??nik??w, z??odziei; tam te?? kipi ja- 
zgotem rybny targ. 
Jeste??my w punkcie wyj??cia. okr??- 
??ywszy ca??e dawne miasto. Zaiste, jest 
to gr??d staro??ytny, niepodpbny do 
??adnego innego w rejonie Karaib??w 
A poprzez swoj?? charakterystyczno???? 
g????boko zapadaj??cy w pami????. 
Wieczorem jeszcze jeden spacer po 
skwerach Coches i Aduana, w??r??d pu- 
stawych zau??k??w, podcieni. Z tarasu 
w hotelu ..Bolivar" na sz??stym pi??trze 
roz:tac:r.a si?? przepi??kny widok na sz
- 
chownic?? ciasnych uhczek, na Plaza 
Bolivar u st??p, na o??wietlony portal 
InkwizYCji, oraz bry??y ko??cio????w w 
ca??o??ci: San Pedro Claver. katedra - 
bry??y rdzawobrunatne, odbijaj??ce od 
innych gmach??w starym, omsza??ym 


.,.,.".- 
 


kart??. - Domy??lam al??. 
- Owszem - powIedzia??em. 
- Chcia??bym, :teby pan zrobi?? so- 
bie encefalogram. Wie pan. CQ mam 
na my??li? 
- Obawia li, pan. te mam zmia- 
ny w m??_lU? 
- Nie wiem. M??g??bym przypu- 
szcza??:. Mo??e tylko engram - u??mie- 
chn????, si??. - Udroinlenie. Ale chcia??- 
bym pozna?? ??lad pana pami??ci 
spowa:tnia??. 
- Rozumiem powiedzia??em. 
Dobrze. panie doktorze. 
- Jutro, :.roblmy badania. Gdy o- 
trzymam w
nik. porozmawiamy. Niech 
pan b??dlle spokojny. .Je??li nie ma 
trwa??ych zmian, 7.aryzYKuj?? i wypisz?? 
pana, Ale "utaJ - stuka?? w biurko - 
pOdpisze mi pan. ??e b??dzie ostro??ny. 
- A je??li?.. 
- No, nie m??wmy o tym. 
- Chcia??bym wiedziec. panie dok- 
torze. 
- My??l??, ??e powinni wtedy zaj???? 
si?? panem neurolodzy. 
- Rozumiem. 
- Do zobaczenia - nie patrzy?? na 
mnie. Dwa palce uni??s?? w g??r??. 
Snieg stopnia??, plucha na dworze, 
By?? jedenasty dzie?? grudnia. Wieczo- 
rem przyszed?? papa Aleksander. W 
kawiarm dola?? sobie Tumu do herba- 
ty. Powiedzia??, ??e dzwonili z Desy, 
??e sprzedano obrazy ."nety. Powie- 
dzia?? te??, ??e t??skni za Anet??. 
Denerwowa??em si?? od rana, od 
trzech dni aparat eeg by?? popsuty. 
Jednak przed trzeci?? zaprowadzono 
mnie do gabinetu. Kiedy??, w szkol- 
nych czasach, mia??em robione to ba- 
danie i nie mog??em zapomnie?? stra- 
chu, gdy wi?????? mnie drucikami, przy- 
szpilaj?? do czaszki, mam zaciska?? z??- 
by, zamyka?? i otwiera?? oczy, ba??em 
si??, ??e zerw?? si?? I pozrywam te wszys- 
tkie druciki. uciekn??. Wtedy rodzice 
zaprowadzili mnie na te badania, bo 
uwa??ali, ??e co?? z moj?? g??ow?? nie w 
porz??dku. Teraz. wchodz??c do gabine- 
tu, odczu??em podobny l??k. Ale pu- 
szczono jak???? mi???? muzyk?? I to mnie 
uspokoi??o. Stara??em si?? rozlu??ni??, re- 
laksowa??. prawie ??e na zasadzie ..pra- 
wa noga staje si?? ci????ka...... Chyba 
drzema??em troch?? podczas badania. 
Ju?? nast??pnego dnia rano poprosi?? 
mnie ordynator. Nie mia??em iadnych 
zmian w m??zgu. Obieca??em, ??e b??d?? 
uwa??a?? na siebie, zabroni?? mi prowa- 
dzenia samochodu, wykonywania m??- 
cz??cych prac, Za miesi??c mia??em zg??o- 
si?? si?? do kontroli. Z jego biurowego 
telefonu wys??a??em - na rachunek 
szpitala - b??yskawiczny telegram do 
Anety, ??eby od razu przyjecha??a. 
Odebra??em ubranie z magatynu, 
przez ca??y dzie?? nie mog??em znale???? 
sobie miejsca. Aneta przyjecha??a wie- 
C1.orem razem z Markiem. Okrzep?? 
Marek. Wygl??da?? bardz
 zdrowo. Wy- 
??ciskali??my si?? serdecznie. 
Wpadli??my do staruszk??w. Pani R??- 
??a wr??czy??a mi dokumenty po babce. 
Podzi??kowa??em siostrze za opiek??. 
Papa Aleksander kr??ci?? si?? w k????ko, 
bardzo by?? podniecony. Zszed?? z na- 
mi do samochodu. 
- Chcia??bym do was przyjecha??, 
synu - powiedzia?? stukaj??c protez??. 
- Wspaniale! W ka??dej chwili, oj- 
cze - u??cisn????em go. 
- Chcia??bym przyjechae do was 
na d??u??ej - spojrza?? w niebo. - Nie 
b??dzie ??niegu w te ??wi??ta. To chyba 
moje ostatnie ??wi??ta Bo??ego Narodze- 
nia. 
- No. nie rozczulaj si??, staruszku- 
powiedzia??em. - Aneta przyjedzie w 
tych dniach do Desy po pieni??dze, 
wpadnie do was. 
- To dobrze, synu, To dobrz??. 
Pomacha?? nam r??k??. Wygl??da?? 
smutno. Aneta prowadzi??a coraz spra- 
wniej. Zna??a ju:t miasto I nie mia??a 
trudno??ci z wydostaniem si?? na g????- 
wn?? szos??. 
JAN PAWE??.. KRASNOD??BSKI 
Fragment powie??ci ..Kocia ??apa" 


szaro kamieniem i matowymi kopu??a- 
mi. 
Przedstawili??my, mo??e nawet zbyt 
drobiazgowo, po??o??enie, wygl??d i rea- 
lia dzisiejszej Cartageny, albowiem 
przyda?? nam si?? to mo??e jako mate- 
ria?? do szczeg????owych konfrontacji 
czy por??wna??. Trudno s??dzi??, a??eby 
topografia i obiekty powie??ciowego 
Sulaco w ??wiadomej kompozycji lite- 
rackiej, jak?? si?? mia??a S1;a?? Conra- 
dowska Costaguana, dawa??y si?? dok??a- 
dnie prze??o??ye na konkretne odpowied- 
niki z rzeczywisto??ci obiektywnej. za- 
k??adaj??c nawet ich znajomo???? oraz 
fakt przechowania ich w pami??ci 
przez pisarza. Dystans trzydziestu lat 
od m??odzie??czej przygody do chwilt 
rozpocz??cia pisania ..Nostroma", wbrew 
bagatelizacji tych wspomnie?? i po- 
mnie'jszania ich roli przez Conrada, 
te?? nie musi degradowa?? ich znacze- 
nia. Po pierwsze bowiem Cartagena 
stanowi tak swoiste i pami??tne miej- 
sce, najbardziej charakterystyczne "ca- 
??o??ciowo" ze wszystkiego, co m??ody 
??eglarz zapami??ta?? m??g?? z tego ??wia- 
ta (pod tym wzgl??dem ??aden inny 
port czy te?? okolica, kt??re widzia?? by?? 
w tej podr????y. nie mog?? si?? z owym 
miastem r??wna??), tak charakterysty- 
czne miejsce przeto, i?? trudno je za- 
pomniee - po wt??re za?? przywo??ywae 
musia??y mu je wszelkie lektury na 
temat latynoskiego kontynentu, prze- 
prowadzane w trakcie zbierania ma- 
teria??u dla powie??ci oraz w trakcie 
kreacji samej. Jeszcze o wiele p????niej 
przecie??, bo 29 marca 1917, przekazu- 
je wsp??lnej znajomej wie??ci o przy- 
jacielu ich Cunninghame Grahamie, 
kt??ry w??wczas przebywa?? by?? w Ko- 
lumbii, a kt??rego ksi????ki i wiedza o 
tym kraju stanowi??y jedno z g????wnych 
??r??de?? dla Conrada. 
(R.B. Cunninghame Graham (1852- 
1936), "Don Roherto", pojecha?? na zlece- 
nie Board of Trade do Kolumbii, aby 


l\nCHAL SPRUSI:RSKI 
(2 IX 1940 - 31 V 1981) 


LOS 


Jestem na zawsze przy tobl.. 
W ci????kiej miedzi powiek 
Iskra goreje. niepodleg??y p??omie??. 


Co zapisane - na wietrze zetla??e 
I zapomniane na powietrzu cia??o 
pb'nie ob??okiem ponad bia??o???? ??niegu. 


Ogr??d dzieci??stwa za ??cianl!, ognistl!, 
i rami?? obnaione w we??nach wrzosowiska 
jest niczym szronu zimna przezroczysto???? 


Kotwice sosen topi piaszczysty ocean. 
Mi??dzy przepa??cie ja??nieje ziemia. 
W dalekim ??niegu o nocnej Irodzinle 
przy tobie jestem. Po
1arzam twoje Imh;. 


SZCZ
??CIE 


W
z)'stko to opisane we wczesnych dniach wlosn)' 
Szcz??scie pod wysokimi ??wiecznik
i kasdan??w 
Stopa dotyka porzuconej sukni 
W kamienne bramy bije martwe morze snu 
Kr??lestwo ??adu wznosi si?? II chaosu 
I spada w chaos pierwszym ludzkim g??osem 


W ksi??dze rodzaju w ob??okach benz)"ny 
w staro??ytnych mrowiskach azji europy 
cz??owiek zmienia si?? w popl6?? I jwlecznlkl p??oni?? 
a z otwartej nocy pada na twojl!, sukni?? 
kwiat kasztanu 
I kto pami??ta Imi??? Kto w asfaltowej muzyce poranka 
widzi cie?? plerzchajl!,cy? Opisujmy Izcz??sciez 
tam jednoroiec biegnie prowincjami morza 
I gwiazdy lIawslle ponad nami jwiec??. 
a z
ie??k I furia II!, metaforami 
Idzmy w kr??lestwo ??adu 
Kraina chaosu niechaj milczeniem b??dzie 
nigdy - ludzkim g??osem 


I ??MIER?? NIE B
DZIE 
r ONA D NAMI 


I ??mier?? nie b??dzie ponad nami 
Nim ogrody p??on??ce 


pami??ci Dylana ThomasfJ 


rozpadn?? si?? w popi???? 
Nim powiek?? zajdzie 
s??upiej??ce oko 
K..mie?? zapadnie w prllepa???? 
Dniami I nocami i???? b??dziemy 
wci???? wy??ej 
I smier?? nie b??dzie ponad nami 


I ??mier?? nie b??dzie ponad nami 
Gdy kochankowie znikn?? '" brunatnej prlle????czy 
I ptacy zmilkn?? I odlecl?? w ??wiat??o 
lUy powr6cimy w miasto samotni I sami 
a ziem. a ??wieci?? 6??dzle mi??dzy pochodniami 
Powr??cone zostan?? cia??a I umys??y 
poza pami??ci?? poza przysz??ym czasem 
I ??mier?? nie b??dzie 
w powietrzu wysokim 
ponad nami nad ziemi?? 
mosi????nym ob??okiem 


pl'zebada
 stan hodowli byd??a i zasoby 
mi??sne dla wojennej w??wczas gospodar- 
ki bl'ytyjskiej. Czarterowa?? mia?? statki 
dla wysy??ki wo??owiny, obje??d??a?? kraj 
konno, aby zorganizowa
 rz??dowe ma- 
gazyny. 31 III 1917 przekaza?? szczeg????owy 
raport przedstawiaj??cy zaplecze Cal.ta- 
geny oraz propozycje za??o??enia stacji w 
Cispata lub Cobenas. Efektem tej podr6- 
zy by??a ksi????ka Gl'8hama "Cartagena 
and the Banks of the Sim),". London, 
Heinemann, 1920. Patrz: Cedric Watts 
and Laurence Davies: "Cunninghame 
GI'aham: A Critkal Biography". Cam- 
bridge University Press, 1979.) 
Pisarz stwierdza nawi??zuj??c do li- 
stu przyjaciela ..stamt??d": .,Tych kil- 
ka wierszy po??wi??conych Cartagenie 
owia??o mnie na chwil?? tchnieniem mo- 
jej przeminionej m??odo??ci, Pierwszy I 
ostatni raz widzia??em to miasto w 
1875 [oczywi??cie. w 1876; przyp. m??j, 
A.B.J. Zdaje si??. ??e ani troch?? si?? n!e 
zmieni??o." (List do Elisabeth Dummett, 
w: Jean-Aubry: "Life and Letters", 
II, s. 137 jw. Listy od przyjaci???? do 
J. Conrada me zachowa??y si??. Trudno 
odtworzy??, co Graham pisa?? o Cartage- 
nie (jego ksi????ka z podr????y ukaza??a 
si?? p????niej). Jesli jednak Conrad pa- 
mi??ta?? owo miasto trzynascie lat po 
napisaniu "Nostromo", tym bardziej 
pami??ta?? je musia?? w czasie pracy 
nad t?? powie??ci??.) Swiadczy to wy- 
ra??nie, i?? Cartagen?? pami??ta??, ??e m??g?? 
by?? skonfrontowa?? swoje wspomnienie 
z nowymi informacjami przyjaciela. 
oraz ??e charakter jej uwa??a?? za co?? 
niezmiennego. A zatem miasto to i 
tak szczeg??me jego cechy tkwi??y mu 
mocno w pami??ci. 
Pomimo wszelkie tedy zastrze??enia 
WIele obiekt??w typowych z Cartageny. 
a tak??e wiele z jej scenerii, przedo- 
sta?? si?? musia??o do wizji powie??cio- 
wej. Nim przeto skonfrontujemy szcze- 
g????owo realia Sulaco z mo??liwymi ich 
odpowiednikami w tym mie??cie. oraz 


. 


w innych, pewne og??lne spostrze??enia 
nasuwaj?? si?? same. 
Przede wszystkim lam charakter 
nadmorskiego grodu ze star?? przesz??o- 
??ci??, z resztkami mur??w. fortyfikacji 
i stylowych domostw mo??nych rod??w. 
siedziba inkwizycji (w ??adnym Innym 
ze zwiedzanych przez Conrada miast 
inkwiJlycji nie by??o) oraz port prze??a- 
dunku drogocennych kruszc??w. Na- 
st??pnie jego po??o??enie nad 'zatok??. 
zamkni??t?? kilkoma wyspami i tworz??- 
c?? spokojny akwen. Wreszcie og??lne 
jego usytuowanie w s??siedztwie dwu 
ocean??w, jako stolicy rejonu "Zachod- 
niej Prowincji", w??r??d r??wnin, od- 
dzielonej Kordylierami od centrum i 
reszty kraju. Oczywi??cie, pierwsza na- 
suwaj??ca si?? r????nica dla ka??dego, kto 
zwiedza miejsce owo - to r????nica 
skali. Zatoka Golfo Plac ido, ukazana 
w powie??ci, rozmiarami nie mo??e si?? 
r??wna?? z wielk?? Bahia de Cartagena. 
??a??cuch wysp, zamykaj??cych t?? o- 
statni?? od morza, r??wnie?? przekracza 
rozmiarami 'i r????ni si?? usytuowaniem 
od niewielkicgo "r????a??ca" Izabel. z 
najmniejsz?? Hermos??, licz??c?? kilka 
krok??w ??rednicy. Wreszcie wielko??e 
samego miasta - nawet bior??c pod 
uwag?? dawny, dZiewi??tnastowieczny 
obszar Cartageny w jej archaicznym 
kszta??cie. No i dziesi??tki innych szcze- 
go????w w powie??ci, sprzecznych II usy- 
tuowaniem lub charakterem Cartage- 
ny. Sulaco bowiem jest miastem fik- 
cyjnym i, jak si?? przekonamy. czerpa?? 
Conrad dla jego kreacji z r61nvch 
??r??de??. Mimo to wiele w nim -emini- 
scencji z Cartageny. 
ANDRZEJ RRAIJN 
(Ciqg dalszy nastqp!) 


ZYCIE 
Nr 1575 


LITERACKIE 

??r. I
		

/ZL_1982_XXXII_1575_30_05_16_010.djvu

			ZBIGNIEW ANDRES 


Fascynacje 


P roblematyka wiejska w prozie 
wsp????czesnej podejmowana by- 
wa z r??znych perspektyw: al- 
bo socjologiczno-ekonomicz- 
,ny
h I obyczajowych. albo 
antr
pol.ogll kulturowej, w konwencji 
zawieraj??cej diagnozy i uog??lnienia na 
temat natury ludzkiPj. albo jako ludo- 
wa b
???? magic1na. groteska itp. W 
obr??bie tych postaw proza Jana Bole- 
s??awa O??.l?ga zajmuje miejsce szczeg??l- 
ne. OkazJI do tego stwierdzenia dostar- 
cza ostatnio wydany obszerny tom 
opowiada?? ,.Konspekt zawa??u" l), za- 
wieraj??cy wyb??r utwor??w dawniej- 
szych. pubhkowanych uprzedmo w kil- 
ku zb!orach, oraz rzeczy nowe, PIsane 
gl??wme w latach siedemdziesi??tych 
w w
daniu ksi????kowym og??aszane p
 
ra
 pierwszy. Do tych to g????wnie osta- 
tnich czternastu opowiada?? odnosi si?? 
tytu?? tomu. Zaprezentowany przekroj 
dorobku nowelistycznego O??oga stwa- 
r
 okazj?? do prze????edzenia rozwoju 
tej formy wypowiedzi pisarza. 
Proza O??oga spotyka??a si?? z przy- 
chyln??. ocen?? krytyki literackiej i ak- 
cepta
J:?? czytelnicz??. Swiadcz?? o tym 
rownlez przek??ady na j??zyki obce. W 
tomie znalaz??y si?? cztery opowiadan.a 
kt??re t??umaczone by??y dotycncz
 n
 
angielski. holenderski, rosyjs.(i i TU- 
mu??ski 
Jan Boles??aw O????, fabu???? 'Itwor??w 
buduje z nieskomplikowanych. codzien- 
nych spraw i problem??w nurtul1cych 
ludzi, m??wi stylem pe??nym pnstc.ty, 
hTJ:'zmu i swoistego uroku. Na ??ycie 
WSI patrzy od strony zjawisk obycza- 
jowych. kulturowych, a przede wszyst- 
kim psychologicznych. Tematem wcze- 
smejszych utwor??w jest prawie zawsze 
wie?? lat mi??dzywojennych, a szczeg??l- 
nie reminiscencje z okresu dziecl??stw\ 
i m??odosci narratora. P????niej od teJ!:o 
tematu pisarz odchodzi, pOSlerza kr??J! 
problem??w. ukazuje je z rMnvch PUTJ- 
kt??w widzenia i z r????nyrh persppk1, '/w 
czasowych. 
Autor rehabilituje wi
??, degroldowa- 
n?? dzisiaj w odczuciach spo??ecznych, 
nie docenian?? r??wnie?? przez samych 
ludzi tam mIeszkaj??cych. st??sknionych 
za innym ??wiatem. Zar??wno w retro- 
spekcji. Jak I L obserwacji' czynionych 
wsp????czE' nip. tworzy mit wsi uroczej, 
??agodnej, pe??nej naturalnego pi??kna. 
p, '-??rz rPip truj(' najdrnhl1iejsze szcze- 
g????y wiejskiej rzeczywisto??ci. precyzyj- 
me odtwarza i utrwala elementy ;zja- 
wisk szybko uchod1??ce w niepaml??e. 
Zwr"ca tu UW
g!, I;'
i-??'??rno
?? uj????, 
!!kr6t my??lowy i bogavtwo szczego????w, 
umiej????no??e dostrzegania problem??w 


STEFAN JURKOWSKI 


. 
l 


obsesje 


pozornie niewaznych, ale niezwykle 
znamiennych dla opisywanego ??Wiata. 
Taki charaktE;r maj?? zw??aszcza odwo- 
??ania do zjawisk przyroJ} Sa one na- 
sycone emocjonalnie. pe??ne ilryzmu. 
nacechowane melancholi?? i nostalgi??. 
W ten spos??b ujawnia si?? wymiar m:- 
turystyczny prozy O??oga, Autor wsk
- 
zuje tu na warto??ci ponad materialne, 
kryj??ce si?? w strukturze wsi, w jej 
zbli??eniach do natury. 
Znamienny dla kr??gu owych proble- 
m??w jest motyw powrotu bohatera na 
wie?? po niepowodzeniach "I?? mie??cie, 
a wi??c temat, kt??ry eksponuje dzisiaj 
wielu pisarzy tzw. nurtu wiejskiego. 
np. Kawalec, Trziszka, Jachimowskl, 
Ryndak. U Ozoga pOjawia si?? on zw??a- 
szcza w p????niejszych opowiadaniach. 
Miasto jest okrutne. pe??ne zepsucia. 
brudu, niszczy wra??liwo???? cz??owieka na 
pi??kno i z??o. 
"To. co prze??y??em przez ra??y ten g??upi 
czas w miescie - m??wi metaforycznie 
bohater opowiadania "Powrot" - to by??o 
takie siedzenie w studni i patrzenie w 
py.k samej czarnej mien'i". 
O????g dobitnie akcentuje wp??yw cy- 
wilizacji technicznej, miejskiej kultury 
na sfer?? ??ycia duchowego cz??owieka. 
Cywilizacja zabija i niszczy, przyczy- 
nia si?? do rozsiewania z??a i degenera- 
cji uczu??. 
Wizja swiata I ??ycia kif'ruje si?? w 
opowiadaniach w c;lnn,;: ta1emmc bio- 
logicznych i w sfer?? zjawisIc 2.3chod1??- 
cyc h w psychice cz??owi "'ta, Ph\rz 0,1- 
wo??uj??c si?? do konkretnych zdarze?? 
budujP warstw?? znacze?? uniwersal- 
nych, dotycz??cych cz??owieka w og??le, 
znaczen wynikaj??cych 1 wewn??trznych 
antynomii. jakie kryj?? si?? w samej 
Istocie istmenia Refleksje dotycz
ce 
bytu ludzkiego koncentruj?? si?? wok???? 
problem??w mi??o
ci i smierci, co stano- 
wi okazj?? do odkrywania ca??ej z??o??o- 
no??ci psychiki ludzkiej. O????g rozwija 
oba tematy poorzez odwo??ania do w??a- 
sCiwych autent)zmowi, czyli progra- 
mowi, kt6ry konsekwentnie realizuje. 
ek
oloracji osychoanalitycznVlCh. 
W opowiadaniach wystepuje ml??o??e 
niedobra, i??cie perwersyjna, rodz??ca 
si?? z g????bokich kompleks??w bohater??w. 
Kompleksy te. przypominaj??ce przy- 
padki z kliniki Freuda. spowodowane 
s?? brakiem urody, wrodzon?? me<\mia- 
??o??ci??, r??znic?? wit'ku partner??w. Przy- 
czyniaj?? si?? one do specyficznych od- 
kszta??ce?? w ??yciu psychicznym boha- 
ter??w, do jednostronnego tylko perce- 
powania ??wiata, przez pryzmat choro- 
bliwej biologicznej mi??o??ci. 
"Jestes diab??em - m??wi partnerka 


"Tyle co pod powiek??..." 


. 


Tadeusz Kijonka 


D zisiaJ, kiedy poezja d????y do 
ascezy, maksymalnego skrotu. 
pos??uguje si?? na og???? oszcz??d- 
nie zmetaforyzowanym j??zy- 
kiem. tw??rczo???? Tadeusza 
KJjonki nie moze wydawa?? SI?? "mod- 
na". Jej rekwizytornia - z ptakiem, 
kamiemem. sniegiem, nawet z ??ani??, 
raz krwawi??c??. raz kl??kaJ??c?? - na 
pIerwszy rzut oka tr??ci anachromz- 
mem i poetyckim bana??em. Jednak??e 
wierszy tyth me nale??y czyta?? w spo- 
s??b czysto zewn??trzny. przy takiej bo- 
wiem lekturze zapadaj?? w pami???? re- 
kwizyty, tylekro?? eksploatowane w po- 
ezji. ale nie dociera do odbiorcy to, 
co rzeczywiscie najistotniejsze. 
Je??li poetom r????nych generacji i po- 
etyk wolno by??o j??zyk odmetaforyzo- 
wa??, sprowadza?? go do suchego, nie- 
mal gazetowego komunikatu, a wszys- 
tko na prawach tw??rczego ekspery- 
mentu, to I Kijonka eksperymentuje. 
ale inaczej: pokusi?? si?? mianowicie 
o sprawdzenie, jak funkcjonuje dzi?? 
tradycyjny zapis. poetycki, nasycony 
wsp????czesnymi tresciaml, o zweryfi- 
kowanie tego, co kiedys zosta??o od- 
rzucone jako bana??. Prawda, ??e tego 
typu eksperyment jest mniej efektow-' 
ny, nie zdobywa najcz????c;ej poklasku. 
nara??a si?? bowiem na podejrzeme 
o epigonizm I konserwatyzm. Swiad- 
czy jednak o odwadze poety tym do- 
bItniej, im bardziej - jak w przy- 
padku Kijonkl - bywa udany. 
WIersze o trafnych. zaskakuj??cych 
??wie??o??cl?? i ruchliwo??ci?? wyobra??ni 
metaforach. zrytmIZowanej., regularnej 
fraZIe, o cz??"tych rymach i asonan- 
sach. \I, n w-d7aj?? w bogaty ??wiat 
poetycli al tora . Sniegu za ??nie- 
giem"l) \ wllt utrzymany na o
???? 
w ton'" n.bia??ej. przy cz
 m 
przew" hlel snie';'l1a pr7" t-??. 
krJ . tna. biel - "}I 
ta?? by i 'J"I1 'I, 'pJ' olgi i v 
na. 


Na otaczaj??c?? rzeczywlsto
?? i siebie 
samego patrzy poeta jak na zjawisko 
chwilowe, nietrwa??e, a przecie?? w??a- 
snle pi??kne, niepowtarzalne. Sw lat i ??y- 
cie ludzkie s?? dla niego swoistym fe- 
nomenem, lecz kilkugodzInne trwame 
barwnego motyla i kilkudziesi??clOle-, 
tnie, pe??ne dramat??w, kl??sk, zwy- 
ci??stw, ??ycie cz??owieka w zasadzie ni- 
czym si?? od siebie nie r????ni??. Kijon- 
ka przedstawiaj??c biologiczn?? koncep- 
cj?? cz??owieka nie wnika swoj?? poezJ?? 
w rejony nadprzyrodzone, metafizycz- 
ne. Jego ??wiata me organizuJe zaden 
absolut, wszelkie za?? prawdy i prawa, 
uznane za obiektywne, uniwel ,alne. 
dZia??aj?? wy????cznie w kr??tkim przet.- ,- 
gu czasu zycia cz??owieka i tylko dlo1?? 
s?? waLne. . 
A jednak w tej poezji 
ie ma pe- 
symizmu. Nie .mo??e go by??, pOniewa?? 
istnieje tu swoista rownowaga pomi??- 
dzy t??sknotami i wyobra??eniami o 
??wiecie a dotykaln??, materialn?? rze- 
czywisto??ci??. Zadaniem czlowleka 
jest - wed??ug poety - zobaczy?? j?? 
w maksymalnie wielu p??aszczyzQach, 
dostrzec jej ukryte lecz niew??tpliwe 
pi??kno. Jakby na moment, w??a??nie po 
to, by je ujrze??. ockn???? si?? on s p o- 
?? r??d otaczaj??cej go nico??ci. 
Zdaj??c sobie spraw?? z ograniczono- 
sci ludzkiego poznania, a zarazem 
z wagi dora??nych, codziennych doznano 
nie stara si?? poeta zg????biae skompli- 
kowanych tajemmc swiata, wszelkie 
spekulacje s?? mu obce. Wiersze s?? ko- 
munikatywne, przejrzyste i wyczulone 
na pi??kno: tego wszystkiego, co po- 
znajemy w potocznej ,>bserwacji, jak 
I samego. czasami wyrafinowanego, 
zapisu poetyckiego. Dba??os?? o tak 
zwan?? "form??" nie odbija si?? tutaj 
negatywnie na warstwie tresciowej. 
.Jest ona bogata, a do\yczy. og??lnie 
bior??c, problemu, jak w pe??ni wyko- 
rzystae dane cz??owiekowi ??ycie, by 
nie urome z niego nawet najmniejsze- 
go doznania, czy to dramatycznego 
czy przyjemnego. Ka??de bowiem do- 
swiadczenie sk??ada si?? na cz??stk?? 
ludzkiej osobowosci i w ostatecznym 
bilansie nie zostaje zmarnowane. Cho- 
cia??: 
...nie wyt??umacz?? sk??d Si?? tutaj wzi????em, 
I odpowiadam: nie wiem, na wszy tkle 
pytania. 


, - Nie wiem - przed, 
- Nie wiem - w czasie, 
I po wszystkim nie wiem. 
Tomik . dzieh si?? na cztery cykle: 
.,Rozdro??e". ..Dow??d". "G??ra z g??r??". 
"Na wylot". W zasadzie jednak brak 
tutaj jakich?? ostrzej zarysowanych 
granic. Mo??e tylko cykl "G??ra z g??r??" 
wyra??niej si?? wyodr??bnia, poswi??cony 
osobie bliskiej, kt6rej ??ycie ma wiele 
punkt??w stycznych z tyciem bohatera 


Jan Boles??aw O??og 


. 
II adoruj??cym j?? bohaterze z opowiad'l- 
nia "Dwa kr??ga??ki" - op??ta??es mnie, 
przez ciebie si?? rozchorowa??:J.m. Uci Kam 
od debil' I id?? na ??mier??". 
Mi??ose w tych opowiadaniach ????czy 
si?? nieub??aganie z cierpieniem. Zafas- 
cynowania mi??osne odnosz?? Si?? cz??sto 
do bohater??w dojrzewaj??cych lJiolo
i- 
cznie i wi1???? si?? z' rozwijdj
cvm si?? 
procesem ich wtajemnicze?? w <;prawy 
p??ci, z odkrywaniem zjawisk fizjolo- 
gicznych i szczeg??????w anatomicznych 
ludzkiego cia??a. 
Fascynacje O??oga budowane s?? na 
kruchych podstawach. Wynika to ze 
swoistej filozofii pisarza. Egzystencji 
jego bohater??w towarzyszy poczucie 
niepewno??ci. l??ku, zagro??enia, cz??sto 
beznadziejno??ci. Istnienie cz??owieka 
jest niestabilne, zdeterminowane dzia- 
??aniem surowych praw. Mity i fascy- 
nacje s?? wi??c prob?? ucieczki w swoIsty 
"zaczas", pr??b?? z??udnego. po=ieszeni
 
ludzi, oderwania ich od dramat??w, kto- 
re niesie ??ycie. 
Nie chroni jednak O????g swoich bo 
hater??w o
 nieszcz??????. lei} losom towa- 
rzyszy wizja ??mier
i - tragicznej, za- 
skakuj??cej, przerywaj??cej paSI'IO 
szcz;:??cia. Obsesje dotycz??ce egzystp';1- 
cji stanowi?? rozleg??y i wa??ny problem 
ci??gle powracaj??cy na karty opowia- 
dan, Ale autora interesuj?? najbardziej 
sIady, odciskaj??ce si?? w psychice lu- 
dzi z najbli??szego kr??gu. St??d powta- 
rzaj??cy si?? w opowiadaniach motyw 
udr??ki, ??alu, rozpaczy. wewn??trznego 
rozdarcia bohater??w. S?? to uj??cia spe- 
c
'ficzne dle emocjonalnego stylu O??o- 
??1 I. zawsze odwo??uj??cego si?? do g????bo- 
kich wzrusze??, dbaj??cego o si???? wy- 
razu prezentowanych tre??ci. 


ZBIGNIEW ANDRES 


l) Jan Boles??aw O????g; "Konspekt zawa- 
??u I inne opowiadania" Ludowa Sp????- 
dzielnia Wydawnicza, Warszawa 1982, .. 
482. 


wierszy. Nie s?? to klasyczne erotyki, 
choe i te akcenty dochodz?? czasem do 
g??f"lsu, raczej utwory ..psychologiczne". 
mu??.l.??ce o wzajemnym uwarunkowa- 
niu ludzkich egzystencji wobec wsp??l- 
nego poczucia kruchosci i ulotnosci 
chwili, absurdalnosci istnienia, prze- 
widywanej i nieuchronnej utraty. 
St??d - wed??ug poety - wszelkie kon- 
wencjonalne bariery powinny ust??pi??, 
aby najszybciej i naj pe??niej mog??o na- 
st oi?? wzajemne zjednoczenie i wzbo- 
garenie osobowo
ci, wyciszenie wszel- 
kj"h (pozornych w swieUe wzgl??dno- 
"ci i nietrwa??osci) antynomii: 
Jak w lustrze lustro, nie b????dz??c 
w wahaniach, 
2v 'lo????w wioernych trwa pI'zymierze' 
V. Jda przed ogniem do dna si?? od,??ania, 
O i, fi dost??pu do wody sh'_e??e. 
Lecz bywa. ??e mo??na si?? zjednoczye 
"jak w jednej wodzie - dwie przeci- 
wne g??ry". Ale i taki dramat poeta 
traktuje jako kolejne doswiadczenie, 
ktl.ore w konsekwencji i tdk obraca 
si?? na dobro jednostki. 
W poezji Kijonki z??o jakby nie 
istnia??o. Rozr????menie z??a i dobra jest, 
wed??ug niego, umowne, wynika z in- 
telektualnych spekulacji. Wszystko. bo- 
wiem, co nas dotyczy, jest miar?? in- 
ten ywno??ci naszego istnienia, wynika 
z tych samych praw, kt??re powola??y 
fenomen ??ycia, 
R??wniez ??rodki poetyckie, ich oce- 
na i funkcjonowanie s?? wzgl??dne. Dla- 
tego poeta nie waha si?? u??ywa/: tylko 
takich 
rodk??w jakie s?? na jbli ' ,ze 
jero osobowo
ci I wra??liwosci, Wiersze 
zawarte w &"Sniegu za ??niegiem", na 
pierwszy rzut oka estetyzuj??ce i mg??a- 
wicowe, de facto s?? w??asnie niebanal- 
ne i konkretne. M??wi?? o "tu i teraz" 
cz??owieka, kt6ry w??asciwie nie wy- 
kr
cza poza sw??j czas tera??niejszy. 
Snieg, kt??ry tOpi??C si?? zatraca swe 
pi??kno, rozk??ada si?? tak jak cia??o 
ludzkie; pla??a, molo, wiatr w' polu. 
pejza?? le??ny - to wszystko urucha- 
mia, uaktywnia wyobra??ni?? poety. 
poddaje si?? opisowi. 
Poezja Kijonki nie poprzestaje jed- 
nak na samym, cho??by naj lep. vm 
opisie. Spostrze??ony obraz je
t tylko 
pretekstem, uruchamia skojar??:eni
; p
- 
eta patrz??c poprzez szczeg???? rzecz"" 1- 
stn _i potrafi powiedzie?? o niej duzo 
wi??cej. Nie tworzy obraz??w wy????cznie 
dla ozdoby wiersza. S?? one nierzadko 
bardzo kur ,ztowne, ale to tylko ich 
po ta ze vn??trzna. Wewn??trz nich 
ukr1ly je__ cz??owle}. z ca??ym boga- 
ctv"em do
wiadcze??, l??k??...., ze swym 
B:-
Iem, wreszcie ze swoj?? smlerci??. 
BI .n own??? Nie. O ile w pe??m wy- 
korz' lane i niebezsen owne by??o ??y- 
cit., 'wbrew nawet prze
wiadcze;llu, 
ze: 
Nie 


Tf 


podo??am, nie sprosl..lm, nawet nie 
us,-i. n?? 
chwili, co umyka w bh' ku, klcdy 
h'wa. 


STEFAN JURKOWSKI 


I) 'l 
z Kijo-y
'.. K za t.lie- 
Ilem" PIW, Warszawa W81, s. 113. 


. 


W niebog??osy motna krzycze??. 
wolae, lamentowa??. Temu 
okolicznikowi pierwotniejszy 
sens stara si?? przywr??ci?? 
Tadeusz Nowak, nazywaj??c 
tak "to. co unosi si?? pod niebiosa", 
czyli j??kliwe dziadowskie piesni i mo- 
dlitwy. A tak??e ca???? powies??, kt??r?? 
spisuje p??dzelkiem, na wyprawionej 
przez siebie wo??owej sk??rze. ost'iltnia 
latorosI ??ebraczego rodu. To jego ??y- 
wot, "dzie?? po dniu, rok po roku" 
opisany. (Oczywi??cie nie ma tnowv 
o apokryfie. Raczej o ..przek??adzie',. 
na j??zyk powiesciowy hipotetycznego 
dzie??a, kt??re ze swoj?? umys??owoscia. 
swiadomosci?? literack?? i talel'
_m 
m??g??by stworzy?? narrator, samorodny 
talent ludowy, odpustowy spiewak.) 
Pochodzi on z rodu .lebraczej ary- 
stokracji, zawodowych dziad??w odpu- 
stowych, bogatych i uczonych, wywo- 
dz??cych si?? od przodka, kt??ry poci??g- 
n???? na W??gry jeszcze z kr??lem W??a- 
dys??awem i wraca?? stamt??d z piesni?? 
o jego ??l1}ierci. Rodzina babki szczyci 
si?? a?? poga??skimi tradycjami. Felicja 
jest stra??niczk?? okrutnego obyczaju. 
nakazuj??cego o??lepia?? pierworodnych 
syn??w dla wzmocnienia poetyckiego 
talentu. Zrz??dzeniem losu ofiar?? sta?? 
si?? nie narrator. lecz m??odszy brat 
J??drus. u kt??rego rozwinie si?? znana 
z poprzednich ksi????ek Nowak
 zdol- 
nosC "podw??jnego widzenia". tj. si??- 


WOJCIECH KAJTOCH 


?? 


TadeuS.t NowaK 
wae jako z pocz??tku zarysowan??- 
("Przebudzenia", "Obcoj??zyczna balla- 
da", "Ziarnka trawy"), a p????niej podda. 
wanie coraz to nowym pr??bom histo- 
rycznym, ??wiata stworzonego przer. 
prymitywny swiatopogl??d ch??opski 
operuj??cy mysIeniem magicznym (na- 
zwa?? to Bereza "obron?? raju"). Leoa 
o ile bohaterowie "A jak kr??lem. a 
jak katem b??dziesz", . Diab????w", "Dwu- 
llastu" czy ..Takiego wi??kSftlO we" 


Saga 


dziadowska 


gania wyobra??ni" l wiar?? w ??wiat za- 
kryty dla oczu widz??cych. ROdzin?? 
uzupe??niaj?? nieznani z imienia ojciec 
i matka oraz dziad Jakub. otoczony 
szacunkiem patriarcha. 
Ksi??ga tycia urodzonego oko??o 1920 
roku Paw??a obejmuje okres od dzie- 
ci??stwa do pocz??tku lat pi??cdziesi??- 
tych: zabawy i opiek?? nad bratem, do- 
swiadczenia podrostka, pierwsz?? w??- 
dr??wk?? po odpustach, potem wrzesie??. 
okupacj??, smier?? brata, powojenn?? 
partyzantk??, ??ledztwo i wi??zienia. 
a wreszcie zupe??n?? odmian?? losu - 
rozpad rodu. koniec zebraniny. Geo- 
grafia powie??ci zbli??ona jest do zna- 
nej nam z wczesniejszej prozy Nowa- 
ka - Tarnowskie. Rodzina mieszka 
w pobh??u ma??ego miasteczka (chyba 
Odporysz??w z "Dwunastu"). bohater 
chodzi .na odpusty po "wsiach za Wi- 
s????". Tylko wrzesniowa w??dr??wka z 
oddzIa??kiem u??an??w rzuca go pod War- 
szaw??, a w czasie okupacji zdarzy mu 
si?? (co troch?? nieprawdopodo'tme" ??e 
wcielony jako taboryta do Wehrmach- 
tu wyw??druje a?? pod Smole??sk. 
W stosunku do poprzednich opo- 
wiada?? i powiesci nast??pi??a zasadm- 
cza zmiana: ani swiat wsi, ani ch??op- 
ski bwiatopogl??d magiczny i ch??op- 
skie poczucie moralno??ci. ani wreszcie 
sWlat wyobra??ni ch??opskiego dziecka 
nie interesuj?? pisarza. Po??egna?? si?? 
z nimi w "Proroku". Nowakowi przy- 
swiecaj?? teraz szersze ambicje. (Nie 
bez powodu zaznacza. ??e dom dzia- 
d??w stoi "w po??owie drogi mi??dzy 
miastem a wsi??". Rodzina tez wyra- 
znie odczuwa swoj?? odr??bno???? od 
ch??opstwa.) Czego dotycz??? 
Rzek??o si?? o bogactwie, tradycjach. 
uczonosci. Rodzina ma sw?? kronik??, 
,.bibli?? dziadowsk??", pisan?? przez 
dziadka, a nawet srebrne sztu??ce zna- 
czone herbem skrzy??owanych kostu- 
r??w. W kraju istniej?? ??ebracze "szko- 
??y" i "kliniki" (tam za spor?? op??at?? 
osleplOno J??drka). W "cechu" zn<.c 
hierarchi??: wnukom ,.dziadka Jakuba" 
ust??puje si?? najlepszego miejsca u ko- 

cielnej bramy. Oczywiscie, istnieje 
te?? plebs. stanowi??cy nieod????czny ele- 
ment ko??cielnego ??wi??ta. B??d??c za pan 
brat z orgamst?? i plebanem, nie??le 
??yj?? z zaspokajania jednej z potrzeb 
ludzkich. potrzeby okazywania mi??o- 
sierdzia. Co wi??cej, dziady spiewaj??- 
cy pO odpustach, jarmarkach. nawet 
dworach, aojdowie ci s?? jednymi z 
tw??rc??w kultury popularnej. ludowej, 
tw??rcami nieposlednimi. Samorodna 
hteratura ludu ma w naszej tradycji 
specjalne znaczenie ("O piesni gmin- 
na..."), a Nowak, mianuj??cy sil;' ongi?? 
w swojej poezji "gminnym pisarczy- 
kiem". zwyk?? jej przydawa?? rol?? nie- 
omal pra??r??d??a literatury i kultury 
n3rod wej. 
Nowak jest poet??. Co prawda nie 
rzuca ju?? na rynek tomiku za tomi- 
kiem, a jego proza mniej przypomina , 
proz?? poetyck??, lecz zywio?? liry.ki - 
co zreszt?? nie wychodzi "Wniebor??o- 
som" na dobre - nadal zajmuje w po- 
wie
 
i poczesne miejsce. Skoro jednak 
autor dokonuje ..przek??adu" dziadow- 
skiej ksi??gi lla j??zyk powie??ciowy nic 
nie przeszkadza, aby poezja organizo- 
wa??a ci??g powie ciowych wydarze?? 
i przydawa??a im symbolicznego zna- 
czenia. Wspania??y jest epizod, gdy 
slepy J??dru??, oorwawszy w zamie.z..- 
niu bitwy kara"'in poleg??ego wachmi- 
btrza strzela do Niemc??w, raz po raz 
trafif..j??c. Scenol jak ze starej balla- 
dy. Jak??e wiele znaczy, gdy pami??- 
tamy ??e J??	
			

/ZL_1982_XXXII_1575_30_05_16_011.djvu

			- 


BOGUS??AW Sl.,A'VO:\IIR KUNDA 


Powr??t Bohumila Hrabala 


f 


r 


si????ki znakomitego pisarza 
czeskiego, Jut niejako klasyka 
za tycia, ponownie pojawi??y 
li, na naszym rynku ksi??gar- 
Ikim: Andrzej Piotrowski 
.polszczy?? "Postrzy??yny" (PIW, 1980. 
wyd. ezeskie 1976). Jan Stachowskl 
..Swi??to przebi??niegu" (Sl??sk. 1981, 
wyd. ezeskie 1978), Janusz Anderman 
I Tadeusz Lis prze??o??yli jedn?? z 
wcze??niejszych pozycji pisarza ..Sprze- 
dam dom. w kt6rym ju?? nie chc?? 
mieszkaf" (WL, 1981, wyd. ezeskie 
1965). Wcze??niej 6w powr6t dokona?? 
si?? na czeskim rynku ksl
garskim: po 
,.Zadanlach domowych" (1970), kt6re 
by??y zbiorem rozm6w z pisarzem I Je- 
go szklc6w o eharakterze autokomen- 
tatorskim, Jego pierwsza ksi????ka wy- 
ratnie Ju?? ..inna" w stosunku d
 po- 
przednich, wysz??a dopiero w 1976. 
Spr6buJmy okre??li(:. na czym polega 
ta ewoluFJa pro:zy Hrabala. Mamy do 
tego dobr?? okazj??. albowiem "Sprzedam 
dom..... uznana zosta??a przez krytyk?? 
czesk?? za "przegl??d zasad konstruk- 
cyJnych prozy Hrabala". jak napisa?? 
nietyj??cy Ju?? marksista czeski Vladi- 
mir DostA??. Zauwa??y?? on, :??e Hrabal 
.,po raI pierw.zy zaj???? si, dziedzin". 
kt??ra dawniej lebla na uboczu jego 1:8- 
Interesowa6, dziedzin" moralno-poUtycz- 
n". I nie ma powodu. by nie wierzy??, ??e 
nie by??o mu nIe bardziej obcelo ni?? ko- 
niunkturalne oczernianie okresu. w kt6- 
nlo codzienno??ci potrafi?? orientowa?? si?? 
lepiej nit Uczni dzisiej<;i moralizuj??cy 
publicy??ci. Zamysl, by nie tai?? ??wil??de('tw 
pozytywnych. przeswieca w ko??cu 
tak jasno i skrupulatnie. te nie zaprze 
.wej celowo??ci" (..Impuls", 1966. nr 5). 
Narratorem ?? bohaterem pierwszych 
ksi????ek Hrabala jest pabitel (Andrzej 
Piotrowski spolszczy?? to jako ,.bawi- 
dulek"). kt6ry 
..Jest narz??dziem j??zyka. wzbogacaj??- 
cego sameQ,o si(>bie we wf>zystkie te sub- 
telno??ci I fortele. kt6rymi interesuje si?? 
j??zykoznawstwo. .Test zaabsorbowany 
swoim monologiem wewn
lrznym, 2': kt??- 
r).m obnosi si?? po ??wiecie jak paw ze 
swoim ogonem. Pabitel. je??li nie wdaje 
si?? w pogaw??dk?? z lud??mi. zabawia roz- 
mo\\-?? sam siebie. przekazuje informacj?? 
o sprawach. kt6rych znaczenie jest prze- 
sadzone. przetworzone, przfCIi na('zone. po- 
niewat pabltel przecedza rzeC'zywisto???? 
przez diamentowe oczko inspiracji". 
Przytoczony autokomentarz wskazu- 
Je na metod??. Zapyt
Jmy wi??c: jaki 
??wiat przy pomocy tej metody zostaje 
wykreowany? Albowiem ??e jest to 
kreacja. zgadzaj?? si?? na og6?? i zwo- 
lennicy i przeciwnicy pisarza. Mo??na 
powiedzie??. ??e dzie??o jego wyra??a pe- 
wien g????boko zakorzeniony w sztuce 
paradoks: swiat przedstawiony jest 
bardziej zamkni
ty. samodzielny. tym 
bardziej jest on pojemny, a przez to 
jego zwi??zki z rzeczywisto:;'ci?? poza- 
artystyczn?? s?? bardziej intens
!wne. 
Przypadek prozy Kafki i w??a??nie Hra- 
bala realizuje ten paradoks 'tV spos??b 
niemal czysty. A jednocze
nie wska- 
zuje na to, ??e Intensywno??ci zwi??zk??w 
z rzeczywic;to??ci?? nie mo??na uto??sa- 
mi
?? z czytelnicz?? popularno??ci??: 
Franz Kafka. szczeg??lnie wyeksploato- 
wany przez filozof??w. kt6rzy doszuki- 
wali si?? u. niego ilustracji bad?? wy- 
razu formu??y W)' obcowania, alienacji, 
"'
 daje si
 pisarzem bardziej ek
klu- 
:l} '\vn:rm, elitarnym, ni?? ludowv Hra- 
bal. 
Pabitele zdaj?? si
 b
'(: lud??mi, kt??- 
rzy przenosz?? si
 z miejsca na miej- 
sce bez specjalnego celu. Widz??. s??y- 
sz??. uczestnicz?? akty\\'t1ie w wydarze- 
niach, komentuj?? je. ale traktuj?? je 
jakby szereg n
st??puj??cych po sobie 
CZ}'sto przypadkowych moment??w: 


I 


. 
.., t'.- 11 . '-"'4 


ALEKSANDER JACKIEWICZ 


bawi ich lamo wydarzenie, nie 1ntere.. 
suj?? li, Jego konsekwencjami - Id)" 
ojciee wbije lobie Ilerp wI??ow," ea- 
??a rodzina lerdeeznle II, tmleje. Epi- 
zod)" albo zmieniaj?? sl
 bardzo Izyb- 
ko, niemal wybuehaJ?? Jeden .a dru- 
gim, albo bywaj?? wa??kowane, rozpra- 
cowywane do najmnieJszyeh detaU. 
St??d - jak si?? wydaje - do???? ez??sty 
w utworach pisarza motyw wYlypiska, 
zbiornicy ..odpadk6w wt6myeh". St??d 
te?? - Jak si?? wydaje - do!?? po- 
wierzchowna obserwacja. jakoby przed- 
miotem zainteresowania Hrabala by??a 
"eskploatacja peryferyjnych zjawisk 
J??zyka. zainteresowanie lud??Ini ze- 
pchni??tymi na margines", zdetermino- 
wana ..osobistym do??wiadczeniem de- 
klasacJi pisarza". Zauwa??my bowiem, 
??e gra J??zykowa to przecie?? przejaw 
dzia??ania mechanizmu rozwoju J??zy- 
ka, zdobywania - by tak rzec - lub 
oswajania w j??zyku n o w e J wra??li- 
wo??ci moralnej. estetycznej I wszel- 
kieJ innej. A zdeklasowani ludzie? O- 
wszem. s?? w opowiadaniach pisana 
tacy ludzie. ale nawet oni sami zdaj?? 
si?? mi
 ??wiad omo??(:, ??e idzie tu o 
co?? wi??cej ni?? o nich samych. ??e w??a- 
??nie oni uczestnicz?? w procesie. cza- 
sem bolesnym, kszta??towania czego' 
nowego, Jakiej?? nowej Jako??cI. 
..Huta Poldl powiada narrator 
??Dziwnych ludzi?? - pe??na jest teraz ob- 
cych zawod6w, fach6w I rzemlosl. znik- 
n???? jut robotniczy charakter stalowni. 
szatnie -???? teraz pelne ca??kiem Innych 
rozm6w. przysz??o tu mn6stwo uczonych 
gl6w. w kantynie tak samo. facet w 
kombinezonie to w rzeczywisto??ci pu??ko- 
wnik albo nawet prokurator. musimy by?? 
dla nich grzeczni, co oni winni. te my
my 
wygrali ?" 
Ci dziwni ludzie wyst
puj??cy w o- 
powiadaniu podpisanymi du??ymi li- 
terami nazwami ich poprzednich zawo- 
d??w. to Mleczarz. Asesor s??dowy, 
Ksi??dz. Milicjant. Restaurator, Rot-. 
mistrz I kilku podobnych. To w??asnie 
na nich wspier
?? si?? poprzedni porz??- 
dek spo??eczny. To. eo powierzchownie. z 
indywidualistycznego punktu widzenia, 
odbieramy jako deklasacj??, Jest wyra- 
zem zmiany ..struktury g??
bokiej" spo- 
??ecze??stwa. Nie wszyscy, kt6rzy byli 
filarami poprzedniego porz??dku. rozu- 
miej?? to, ale wszyscy jako?? si?? z tym 
godz??, intuicyjnie uznaj?? swoj?? prze- 

ran??. racje tych. co wygrali. Doktor 
filozofii (porte parole aut
ra?) wnosi 
w ich indywidualist)'czne odczucia 
pewien porz??dek. wyja
niaj??cy sens 
zmian: 
..Czy pan nie rozumie - powiada do 
kupca - ??e wszystkie waSze kupieckie 
kramy sami ??adujecie do marten6w. 
gdzie si
 l??gn?? odlewy innej 
pOkl? 
Gdzie b??d?? 2:8 rok te wszystkie wasze 
kramy, szajsfirmy i narz??dzia? Nigdziel 
l co z wao; zostanie? To samo, co z wa- 
szych ??rodk6w wyrazu.. b??d?? z was od- 
lewy, te?? was czas przetopi, dlatego ??e 
to nie jest szkarlatyna tylko epoka. A ja 
co? Zebym tylko doczeka??. jak rentierzy 
w Pary??u b??d?? zamiata
 ulice t komu- 
nisei b??d?? ich kopa?? w dup??. ??ebym jut 
doczeka??, jak Murzyni w Ameryce b??d?? 
pierdoli?? milionerskie c??ruchny! Tylko 
szkoda. ??e w tym pierdoleniu nie b??d?? 
bra?? udzia??u. bo ja daj?? og??oszenie o 
sprzeda??y domu. w kt??rym ju?? nie chc?? 
mie<;zka??. Adije. stary ??wiecie!" 


W porz??dku arty
tycznym nie je t 
przypadkiem, ??e dialog 6w toczy Sl
 
w osiedlu przy hucie. w??r??d jej pra- 
co\\'t1ik6w. Cz??owiek nowej epoki nie 
spadnie na ziemi?? z nieba, lecz zosta- 
nie ukszta??towany z materia??u dost??p- 
nego tu i teraz. takiego. jaki w??asnie 
je"t. Nowy stop ludzki ma powsta(: ze 
starego z??omu. Ma on by(: tym. czym 


-r 


. 


D Z I E 'N N I'K, 
_ 4\ 
 -. 
KRYT'YKA 
. . 


Autobiografia 
fi tzgeralda (II) 


) 


o autobiografizmie, autotema- 
t) zm. O opowiadaniu" "Podwoj- 
ne z??o" wspomnia??em w po- 
przednim "Dzienniku", Pisarz 
pokaza?? degrengolad?? zawodo- 
w?? cz??owieka w taki spos6b. w jaki 
v, iele raz
 pokazywa?? degrengol??d?? 
??:- ciow??. Nie ma gwa??townego upadku. 
lecz prucie si
 talentu; niby nic z??e- 

o jeszcze nie zasz??o. nie ma tragedii, 
a jednak... Bill McChesney pije. psu- 
je swoje przyja??nie zawodowe. od kt6- 
rych zale??y cz??sto los realizowanych 
przez niego spektakli - jest produ- 
centem teatralnym - powtarza swo- 
je dawne pomys??v. A przecie?? miewa ?? 
sukcesy. 
Tak dzieje si
 z niejednym bohate- 
rem autotematycznych opowiada?? Fitz- 
geralda. Mistrzostwo tych tekst??w - 
bo tu jest mistrzostwo - polega na 
tym w??a??nie, ??e upadek bohater6w jeRt 
ledwie widoczn:,'. Zna?? to. Tak sam si
 
koilCZ'\.??. A przynajmniej zdawa??o n'U 
Ei??. ??e sit: ko??czy_ W "Popo??udniu pi- 


.... 


sarza" opowiada o niemocy tw6rczeJ 
bohatera jako o chwilowej niedyspo- 
zycji. Poza tym wszystko w porz??dku. 
Siedzi pisarz w swoim pi
knym. za- 
mo??nym domu, je??dzi I ??azi po mie??cie, 
zbiera wra??enia - tylko nic z tego nie 
wychodzi. Sprawa innego bezp??odne- 
go pisarza wygl??da jeszcze niewinniej. 
Zreszt?? zosta??a opowiedziana szcze- 
g??lnie dyskretnie. Tytu??owego boha- 
tera w "Finansuj??c Finnegana" w 
og6le nie wida??, s??yszymy o nim za- 
ledwie: ??e jest wci???? ??wietny, pisze, 
redakcje zawalone jego tekstami. Ty- 
le ??e si?? to Jako?? nie ukazuje. O :zna- 
komitej formie Finnegana opowiadaj?? 
jego agent i wydawca. nawet o jego 
fizycznej sprawno??ci - zajmuje si?? 
sportem ten ju?? niem??ody cz??owiek. 
nawet wyrusza na Arktyke - a po ci- 
chu po??yczaj?? mu to IDO, to 50 do- 
lar6w. Wreszcie mo??e najbardziej 
przejmuj??ca opowie??(: z tego kr
gu, 
..Stracone dziesi??ciolecie". o pisarzu. 
kt6ry po d'WUnastoletnim pIja??stwie 
pr6buje powr??ci(: do rzeczywisto??ci. 
Lazi po Nowym Jorku Jakby zbudzo- 
ny ze snu, dotyka materia??u. z kt6rego 
ma uszyty p??aszcz, przyciska "mocno 
kciuk do granitowej 
ciany stoj??cego 
obok budvnku". Na pytanie swego 
przewodnika, kt6rego mu po??yczy??a za- 


dla lur6wki przetapianej na stal fest 
w??a??nie z??om. Ludzi., kt6rzy bior?? u- 
dzlal w tym proceile, s pewno'cI, ni. 
rozumieJ, 10 do ko??1ea, ale Jako?? 10 
akeeptuj??, ItaraJ?? II, olwolf. Metod?? 
tego olwaJanla Jelt dla nich w??a??nie 
pBbenl. Ira J??zykowa. Zaden z nich 
nie Ikarty II, na Iw6J 101, nie narze- 
ka, niesie 10 z 10dnoAei??. a paben?? Jest 
lstrumentem osi??gania tej r??wnowagi. 
W ten spos6b powstaj??ca struktura 
ItaJe li?? ezym' w rodzaju utopii, kt6- 
ra - Jak to by??o zawsze - jest Ide, 
regulatywn?? naszego dzia??ania. Albo- 
wiem w ??wiecie Ikonstruowanym przez 
Hrabala zar6wno rzeczy. jak f ludzie 
maj?? swoj?? warto??f, a zaufanie jest 
Jednym z silnych element6w ????cz??cych 
ich wi??zI. Nawet wi??zienny dozorca, 
kt??ry pilnuje kobiet pracuj??cych na 
z??omowisku huty Poldi. Jest anio??em 
str6??em nie tylko w ironicznym czy 
wyobra??onym przez siebie sensie. War- 
to zauwa??yf, ??e opowiadanie ..Anio?? 
str6??'. to jeden z "cieplejszych" utwo- 
r6w pisarza. ??e zaufanie jest w nim 
elementem konstytuuj??cym, cho?? mo??e 
dzieje si?? tak dlatego (czy raczej: mi- 
mo?), ??e akcja toczy si?? w ??wiecie po- 
zornie wrogim. Bohaterowie Hrabalo- 
wscy l??, jacy s,. Ale by??oby dla nich 
obraz?? nazwa?? Ich konformistami. 
W??a??nie dlatego. fe 6w ??wiat jest 
czym?? w rodzaju utopii. te JeRt krea- 
cj?? iluzorycznego spe??nienia. daj??cego 
katartyczne oczyszczenie, Pabenl mo- 
??na - w innym porz??dku rzeczy - 
nazwa
 b??azenad??. Nie odpowiada ona 
kryteriom zdrowego rozumu. Ale czy 
przypadkiem staj??c si?? - w pewnych 
okoliczno??ciach - b??aznem. nie uwal- 
nia si?? pabitel od sieci relacji, kt??re 
kiedy?? mo??e s??u??y??y cz??owiekowi. za?? 
aktualnie przesta??y spe??nia(: t?? funk- 
cj
? Czy wi??c uwolnienie to nie s??u- 
??y artykulacji ludzkiej realno??ci? Czy 
normalno??(: nie jeRt w pewnych oko- 
liczno??ciach kapitulacj??. przystosowa- 
niem si?? do nienormalnego ??wiata? 
-Hrabal nie Odpowiada na te pytania 
wprost i jednoznacznie. Ale je??li trak- 
tuje ??ycie jak jarmark, to przecie?? nie 
przes??dza. je wS2:ystko, co mo??na na 
tym jarmarku kupi(:, to bezwarto??cio- 
we b??yskotki. Na jarmarku tym s?? 
tak??e warto??ci ??ywe, jakby przes??o- 
ni
te przez pozorne. Pabeni jest wi
 
tak??e czynno??ci?? zdzierania pozor??w. 
Albowiem pAbeni nigdy nie jest czyn- 
no
ki?? abstrakcyjn??: zaWS7e dzieje si?? 
'\v okre??lonej sytuacji, zawsze' ta s
- 
tuacja okre??la jego sens. Idodajm).: 
sytuacj?? t?? w ??wiecie Hrabala jest 
najcz
??cieJ praca. kt6reJ wyniki wca- 
le nie maj?? charakteru zabawowego, 
np. praca w hucie, browarze, itp. Po- 
wstaje w ten spos6b napi??cie mi??dzy 
niewa??no??ci?? gry j??zykowej a realia- 
mi sytuacji, kt6re okre
la cel wyko- 
nywanej pracy. .Tak si?? wydaje, owo 
napi??cie jest jednym 'l element??w kon- 
stytuuj??cych swoisty Hrabalow
ki hu- 
mor, swoiste Hrabalowskie widzenie 
swiata. 
Zachowanie j??zykowe pabiteli \V 
prozie Hrabala lat sze:='??dzie:::i??t:- ch 
mia??o Wi
C wyra??ny sens demaskator- 
ski. Pabiele, podobnie jak pan Kafka 
z opowiadania pod takim tytu??em, 
..nigdy nie chcia?? si?? cieszyf wed??ug 
recepty", ,.nie chcia?? nie mie?? prawa do 
b??lu i cierpienia". Za swoje prawo 
podstawowe uwa??a
 prawo do poszu- 
kiwania na w??asn?? r
k
. St??d cz
::,te 
zderzenia z sytuacj??. kt??ra - odwrot- 
nie ni?? u Bia??oszewskiego - nie za- 
wsze mia??a u Hrabala racj??. Mo??na 
wr
cz powiedzie(:. ??e im bardziej jej 
nie mia??a. tym bardziej niepokoj??c" m 
odbiorc?? by?? proces pabeni. Na tym 
w??a??nie za??o??eniu. daj??cym w konsek- 
wencji ostro???? wypowiedzi. wspiera si?? 
ea??y tom "Sprzedam dom...... 


?? 


,. .... 


-, 


-..h :;PA 


przyjafniona redakcja. co chcia??by je- 
szcze obejrze(:, odpowiada: ..No... g??o- 
wy r????nych ludzi... Ich szyje. Chcia??- 
bym zobaczy(:. w Jaki spos6b czaszki 
po????czone l?? z relzt?? cia??a. Chcia??bym 
us??yne(:. o czym rozmawiaj?? z ojcem 
te dwie ma??e dziewczynki. Nie chodzi 
mi o to, co m6wi??. ale o to, czy s??o- 
wa p??yn??, czy znikaj??, Jak zamyka- 
j?? si?? ich usta po sko??czonym zdaniu... 
To tylko sprawa rytmu. Cole Porter 
wr??ci?? do Stan6w w dwudziestym 
6smym, bo czu??. fe pojawiaj?? si
 tam 
nowe rytmy". Jak??e r6??ni si?? przyto- 
czony tekst od wcze??niejszych ..mar,a- 
zynowych" tekst6w Fitz
eralda, ten 
monolog pisarza, kt6ry budzi 
i?? do 
??ycia i zaczyna ..pisa(:": chwytaf rytmy 
pojawiaj??ce si?? wok6??! 
Po opublikowaniu powie??ci ..Czu??a 
Jest noc" i jej ch??odnym przyj
ciu, 
Fitzgerald rezygnuje z pisania. Jak 
Finneganowi, agent i wydawca po??y- 
czaj?? mu pieni??dze na leczenie Zeldy. 
Kiedy chwyta zn6w za pi6ro, czaso- 
pisma p??ac?? mu dziesi
ciokrotnie mniej. 
ni?? dawniej. A?? agentowi udaje si?? 
zdoby(: dla niego posad?? scenarzysty 
, w Hollywood. 
W??a??nie Patowi Hobbyemu, scena- 
rzy??cie, po??wi??ci?? pisarz ostatnie opo- 
wiadania. Kre??lone sporadycznie, nie 
pomy??lane jako ca??o??(:, zawieraJ?? licz- 
ne powt6rzenia, luki. szwy. zarazem to 
jedyna w Iwotm rodzaju epopeja w 
odcinkach o umieraniu cz??owieka, ku- 
lawa ?? wzruszaj??ca Jak ten obraz. 
Przesz??o???? Pat mia?? wspania????. By?? 
wzi??tym Icenarzyst?? kina okresu nie- 
mego. Zarabia?? du??e pieni??dze. posia- 
da?? pi??kny dom. Nawet w??asny basen 
w ogrodzie, przedmiot jego dumy. Ba- 
sen ten podziwia?? sam prezydent Sta- 
n6w Zjednoczonych. kiedy odwiedzi?? 
hollywoodzk?? ..fabryk?? ln??w". A te- 


. 


, 


.. 


Narratorem ..Postrzy??yn'. jest tak??e 
pabitel, w "cywilu" ??ona buchaltera 
browaru w Nymburku, genetycznie 
matka pi!arza. Ale Jej pabeni ma ju?? 
Inny charakter n i?? nilrratora ..sprze- 
dam dom...". Przedmiotem Jest tu 
przede wszystkim przesz??oM
. kt6ra 
bezpowrotnie min????a. Zona Francim.l??. 
tak jak pan?? Kra
ie??ska. przewodni- 
cz??ca 
towarzy
zenla mi??o??nik6w mia- 
st
. ..dzi??ki uSkrzydlaj??cej wyobrafn?? 
widzi z nas
ego miasteczka tylko to. 

zego w nim Ju?? zob
czy(: nie mo??na". 
.Jej p
beni okre??la uczucie nostalgii. 
st??d 
z??sto ekc:;ponowanym E'lemen- 
tern tekstu sa konstrukcje poet
.ckie. 
n1eobecne daWT"iej w takim nat????eniu 
?? zasi??gu: 
..W??osy powiewa??y za mn??, s??ysza??am 
It-h trzeszczenie. tak jak kiedy ??ciska si?? 
w d??oni s61 albo mnie jedwab, tak jok 
kie'dv de<:zc:l oddala si?? po blas:zanym 
darhu. tak Jak kiedv <:maty si?? wit"dE'fI- 
ski e sznvc1e. tak w??asnfe powiewa??a ta 
po('hodnia w??os6w: tak jak ki(>dy o 
zmifCIrZ<'hu w noc ??iwi??t01aflskq rh??opc-y 
hie,;aj?? z :zapalonvml smolnymi witk:\mf 
alh,> jnk ki{>dy pn1?? sl
 czarownir
. tak 
:za mn?? snu?? si
 dym moich \...??os6w". 


Takie na
romadzenie skojar7e??. wy. 
st??Duj??ce do
t cZ??'c;to w ..Postrz
:7Y- 
nach". rozmywa kontury rzeczv, odbit"- 
ra wypowiedziom demask
torsk?? 0- 
str05t. St??d ga
1 wydaj?? 
i?? wyrazem. 
cz
'stej rado
ci. ni
ze
o nie wyszydza- 
j??c. nic7e
0 poza sob?? nie wyra:!aj??c. 
..Tekst ten - powiada Hrab
l w autn- 
komentarzu na obwolurie - jest kroni- 
k?? m6winr?? o mojej matC'e. moim ojru 
i moim stryju. Dop6kl przf'bywaU j(>:sz- 
rze w ??wiecie realnych zjawisk. tak 
mocno trzymali 
zcionkl mojej masz
'ny 
do pisania, fe nie mia??em powodu spo- 
rZ:"ldzR?? zapi:su tt"
o. 
o b
'lo poetvrzne w 
Ich ??yriu. Dzi
 nikt Jut nie tr:zyma mo- 
jpj r
kf. a ja :ze :zdumieniem kon<:tatuj??, 
te jec;tcm rnrzej stary nit m??ody, ??e :za- 
tem ni(>hezpie('znle bylobv zwleka
 ?? ??e 
;a 1 tvlko ja jestem J(>d}"nym C'z??owif'- 
kiem mog??cym przekaza??' hio;tori
 bro- 
waru I miac;t.p('zka. w kt??rvm :zatrzymn?? 
si?? czac;. InspiraC'j?? byl mi awiacyjnv styl 
Chagnlla. poetyk
 kronikarza ?? monta??y- 
sty fenomenalny('h przyg6d wewn??trz- 
nyrh uzupe??ni??em wewn??trznym mode- 
lem t??sknotv, ona to pozwala mI prze- 
dziE'rzgna
 si
 w m??od?? kobiet??. latark?? 
wyobra??ni o??wietli f przes7??oi;l- I wywo- 
h:f' pewien wycinek. w kt??rym dzi n ld 
tel ,towi mo??na ora1i
 pi??kn?? d7iev r-'\'- 
ne porh??oni
t?? ju?? tJrzE'z bC'z1ito:,ny 
c 'ao;". 


W??a. nie. "larrator ..Po:>trzy??.vn" oca- 
la. narrator ..sprzeoa??y ??1omu..... de- 
ma
kuje. a wi??c odr????nia f skazuje na 
zag??ad?? to. 
o uznaje za z??e. 
Je
zcze inn?? sytuacj
 kreuje narra- 
tor - waham si??. C7Y nazywa(: go je- 
szcze pabiteIem - ..Swi
ta przebi??n ie- 

u" Jest on jakby osobnikiem, kt??ry 
zagbbi?? si?? w swej w??asnej dzia??alno- 

ci. a kolejne opowiadania tomu to e- 
tapy procesu 'wychod7enia z tego za- 


. 


raz, po latach, Pata n
wet stra??nicy 
nie chc?? puszcza?? na teren wytw6rni. 
Zyje z przer??bek cudzych tekst??w. bo 
nie potrafi ju?? wymy??li?? w??a
nych. 
albo kradnie pomys??y. Raz ukrad?? po- 
cz??tkuj??cej scenarzystce, innym razem 
usi??owa?? okra??(: 
o??ca. kt6rv co?? dla 
filmu skleci??. Naj??a??o??niej Pat wy
l??- 
da w opowiadaniu. sk??d pochodzi 
wspomniany basen. Nosi ono tytu?? ,.Pa- 
triotyczna krMkon'etra??6wka". Je..t 
ju?? dawno po basenie. po wizycie pre- 
zydenta. kiedy to przy wsp??lnym sto- 
le sied:zia?? pan Hobby z nim podczas 
przyj
cia. Lecz oto zostaie wezwany 
do wytw/)rni. by przerobi(: scenariusz 
kr6tkometra??6wki o dzielnym 
enera- 
le Lee, bohaterze wojny secesyjnej, 
kt6ry po kl??sce - on. fo??nierz Po??ud- 
nia - pogodzi?? si?? z jankes
mi ?? na- 
wet walczy?? w wojnie z Hiszpani??. 
Zadanie Pata polega??o na takim przy- 
rzadzeniu scenariusza. '??eby pMniej
z:v 
film nie urazi?? mieszka??c6w Wir
inii. 
Niestety, ??aden pomys?? biedakowi nie 
przychodzi do 
??owy. G??owa pusta. w 
dodatku snuje si?? po niej I ten basen, 
I tamta wizyta. To zreszt?? nie prz
'- 
padek. Pat siedzi w??a.
nie nad scen?? 
pO!todzenia si?? genera??a z jankesami, 
kt6r?? winie,1 najdelikatniej potrakto- 
wa??. gdy?? w niej pre:zvdent ma wr??- 
czy(: Lee nominacj?? oficera Stan/)w 
Zjednoczonych. I na
le Pat si?? buntu- 
je. Czytamy: ..Zagryz?? z
by f naciska- 
j??c o??6wek z ca??ych si?? napIsa??: 
LEE: 
- Panie pre:l)'dencie. mo??e pan !O- 
bie zabraf swoj?? nominacj?? I i???? do 
wszystkich diab??6w!" 
Micha?? Ronikier w pos??owiu do wy- 
boru n??P????kno??t Po??udnia?? I Inne 0- 
powiafiania" wspomina, ??e kiedy Budd 
Schulberg. poc:zatkuJ??cy W6WC7a! sce- 
narzy
ta. dow??edzj
?? 
i
. i7 ma pr
- 
eowaf wsp6lnie K Fitzgeraldem. za- 


lUbienia. Zauwa??my. te narrator jest 
tu pisarzem. kt6ry kupli sobie daez, ?? 
w spo??ecmoAeI podobnyeh sobie (pod 
"1:
l??dem po!tadanta daezy), ale te?? 
autenty('myeh mlett'7.ka??e??w autentyez- 
neJ wsI. zapisuje Oub rekon!truu'p). 
ku ueiesze Innyeh, swoje hl
toryJk??. 
Zauwa??.my: popnednlo pAbit
l przy- 
blf'ra?? eza
em na
w??
ko Kafka. wska- 
zuj??c tym na jeden z element??w swo... 
1ej tradyej?? 1??teraek??ej. Ale Kafka to 
bardzie' - w odn??eflleniu 

 Hraba1
- 
tvp WTa??1??wo
c??. natomiast p??sar
, b
z 
t.'adnych ??1od
tk6w. to ??n;;tytu
ja 11"0- 
??eczna. Pab??tel !taje !l??
 p??
anem. In- 
stytudona1fzuje s??
. 1e
o w
dr??wkf 
m
1?? Jut cel. nawet kupno dac7v. zn- 
st
je w??aczone w rea1??zac??e r01?? p??- 
sar
a. A jednoc7eoEn'e 
derzenle 7e 
tmontanlczn??e re
J!uj??('ym?? mie
7ka??- 
c
m?? d
czowiska stawia t
 rol?? w sy. 
tuacji d'WU
na
znej: 
..Go??
 - powiada Hrabal w ..Punkc??e 
z(>rowym.... - palii. pi?? kaw
 f opowiada?? 
mi z pntuzja:lmem ('o??. czego rdp rozumla.. 
??r>m, a ja my??la??pJ11,. o tvm, ilt" 
:zac;u u.. 
plynip. zanim oc;iagn
 pr6??n??
 do<;kona????. 
zanim dojd
 do punktu zerowe
o. :zanim 
oc-zyszC'z
 si
 ?? dalf'ko 2':a !IIleb??e odrzu('?? 
wszystkit" obrazy ?? wc;zy<:tk??p wifCI??c-1, I 
??tp mnip to koc;:ztujp. zanim znajd
 spo- 
k??J wewn??t.rzny. a 2': nim ??nc;plrRd
. kie- 
dy to za jt"dnvm zamarhfCIm :zalpj
 ma- 

:zynp tym ws:zyc;tkim. cO ze mntp 'ak Z 
podz??fCImnf'J r7f'r7kl wvp??yn'p. a p??
T1??eJ 
pOkre
l
 to tak. ??t" :z te
o. t'o napi:o:n??em, 
nic jut prawie nie :r:oo>tan??E'". 
Ale zarazem 6w pl
ar7 nie bvJb:v po- 
przt"dnio pabitelem 
d:vby nie 
rozu- 
mia??. ??t" je
o 
o
c??t" dOCltarc7aj?? mu 

otow
'ch tekstflw. kt6re tr
f'b:t t
"lko 

anlsa(:. I - b
"
 mo??e - r>odfi

 nip- 
7nacznei obr6bce. Czyl?? nada1 w1ernlJ
t 
roli. kt??r?? 
pr.ecyzowa?? w ..Krwaw,'ch 
pie??niach ?? le
endach" (1Ms): 
..,Jpc;teJT] nadAJ :zapic;uJar?? r??kll. 'kt??ra 
t'hv:vta. OdWrA
ft , zawr??\ra pr7f'latnjac-e 
hin??p pilf'czkl pingpongowe. nipslone ??a.. 
dunk??em humoru I wyobrafni". 


Jerzv Pluta w !'!zkfcu wst??pnym do 
..
wi
t
 przebf
n;e
u" wvra7a opini??. 
??e w ..Punkcie zerowym" uJawn!?? Hra- 
bal p??sar
ka pokor??. My
1??. fe n??e ty- 
le pokor
. ??Ie pnekor??. 
 jednej I dru- 
J!icj niJ:!dy mu nie brakowa??n M
'
1??, 
fe pisarz. kt6ry nie 'e
t pokornv wo- 
beC' o;weJ!o tworzywa. ni
d:v nie na- 
7.w
??b:v 'si?? ..7apisuj??ca rek??.'. a grh-hy 
nie b:-.?? pr7pkorny. dehiutnw
??by rl:1}p- 
ko wcze??niej. Przekora pisarza 1101e
a 
m. in. na stworzeniu su
e
ti?? ('tV 
..Punkcie 7erowym"). te oderw
?? "i?? 
od ??vcia. te nie zna .. c;zare
o cz??owie- 
ka". Pr7epraszam: a jaki ez??owiek wy- 
stf'nowa?? dotychcza
 w prozie Hr
ba- 
In? ODowladania. kt6re uwa??R Pluta 

a najlep
7e w tomie. w
'kazuj?? jedn?? 
wsn??In?? ceche: n
rrator na powr6t 

taje c;i?? w nich pabitelem. I to poz,,'
- 
1
 mu na takie oto skomrntowanje 
wi7ji pana lontka. kt6ry przf'd<:tawia 
mu je
o w??asny, pisarza, pogrzeb: 
..Widzia??em to wszvstko ja<:no ?? ht 
,nedzinlem. te to pan Iontf'k pOwiJli--n 
pi af, ??e to pan Iontek jP<:t pinr7em. a 
r????n1ra pole
a na tym. te pan loni k 
nie pis7e. a tylko wRzystko w??a??('i'\
ie wi- 
dzi. f dopiero tutaj, na ('men??rtrzu v..1- 
dz
, te ja tet powinif'nf'm my<':l--t f:1k, 
jak to cz
.n??l pan lontek, tak pO\ -inj(>- 
n(>m tak my 'lel-. I 00 te'; C'h' "li h??'rl?? 
m
 }al o kronire "...vparlk??w tak j'lk 
. I .. 
mnt!':.. . 


Spr??bujmy - na koniE'c tf'??!O on??- 
v. ienta - wvobrazi?? sobie taka 
C'r- 
nc: p6??m.'m wieczorem na mc..cie Ka- 
rola w Pradze spotvkaj??- si
 dwa kon- 
,..oje. .Jeden odprowadz
 Szwejka ??10 
ck aresztu. dru
1 wiedzie J??7efa K. 
do stare
o kamienio??omu na Stacho- 
wie. w kt6rym u.;miercf teJ!o?? ..jak 
psa". Konwojowani wymieniaja Spf'j- 
rzenia I w nag??ym oNnienhl kon<;ta- 
tuj??. ??e s?? swoimi w??ac;:nymi odv. rot- 
no
ciami. dope??nieniami. Z teJ!o 
du- 
mienia rodzi !i?? pabitel HrabaIa. 


BOG1;SLAW SLAWO"'\IIR Kt.XD,J\ 


-" 



 


wo??a??: ,.M??j B07e. my
la??em, te Scott 
Fitz
erald ju?? umar??!" ..Wr
cz prze- 
ciwnie - odpar?? producent - siedzi 
w s??siednim pokoju i czyta pa??ski 
scenariu
z". 
Najbardziej jednak Imponuj??ce. fe 
w tym kompletnym :zapomnieniu po- 
wsta??a jedna z najlepszvch powie
c?? 
pisarza. ..Ostatni z wielkich". .Tei bo- 
hater. Monroe Stahr - nibv Pat Hobby 
nn
le wy
'??
zony - jest potefn:vm 
producentf''l1 HoIh.woodu, Mo??e to f("n 
s::t!T'ego Fitz
eratda o wielkim kin;p? 
Stahr umie produkowa(: t

my. kt??re 
pr7
'nosz?? krocie. z bezW"Z
l??dnvm in- 
:"t....nktem. Ma pnv tym J!pst. I od cza- 
su do C7;asu robi fUmv. kt??re woraw- 
dzie 7v
k6w nie prz....nOs7a. s?? jednak 
prawdziwymi dzit"??ami. Stahr je"t ener- 

iczny. potrafi b
'(: bezwz
l??dn:v. z tym 
7E' nozo
tajf' w ni", co
 z rom?ntvzmu 
pionier??w kin
 To awanturnik ?? 7
- 
r:l7em jut kr??l przemv
??u. Ok
za?? 
i?? 
jednak 7a ma ??y i tE'C'hn okraci usi??uj?? 
go 7niszczv??... 
Smier(o pic;:
rza w 
rudniu 1
40 rot::u 
przerw
??a prac?? nad powif' . cia. 'V 
oc;:tatniej napisanej scenie Stahr. u- 
piwszv si??. rzuca si?? na politvka. kt(l- 
rv przyby?? 
o kontroInw;:!(:. a te b\'?? 
piiany. mocno oberw::!??. Onrz"tomnia- 
wszv. por1ni6
?? si??. ..Upi??em sie" - 
stwierdzi?? I powiedzia ?? do Cec'\ Iii. 
sv:ojei dziewc7vny. ..w sw??j ZW\ 1dv 
u11r7ejmv spos??b. - Czv nie -..{a- 
??
by
 ochotv pojecha?? na rancho Dou- 
ga Fairbanksa na rlw
 nni?" 
Fitz
erald mia?? co?? ze St<1hra w tej 
scenie: styl. 


l 


A I. E K 
 A N D F. R J A C K I E W 1 C Z 


1:Yf"IE 
Nr 1515 


LITERACKIE 
Str. 11
		

/ZL_1982_XXXII_1575_30_05_16_012.djvu

			(Ci??g dabZJI ze 'tr. 1) 
balustrad?? prloy ul. Salwatorskiej? 
Czy w obliczu katastrofy. zdolnej 
przerodzi?? su
 w dramat. wratenie 
s??6w Jest s??uszne I w og6le motliwe7 
Nie wiem. Wiem natomIast. te poczu- 
cIe bez!J??y je!t z??ym doradc?? I te naj- 
wytszy jut czas po????czyi: wszystkie 
moce. NIc to. ??e ich rodowody s?? 
r6:tne. gdy przY??wieca Im cel jeden. 
Wi??k!zy I bardziej od chwilowych ani- 
mozji trwa??y: Krak6w. (Sk??d??n??d o- 
barczenie dziennikarzy odpowiedzial- 
no??ci?? za z??o jest dla nich nader po- 
chlebne. Przyjmuj??c konsekwentnie to 
za??o??eme nale??y bowiem doj???? do 
wniosku. te to w??a??nie oni przekona- 
li naukowc6w wielu dy!cyplin I uro- 
bili ??ch opini??. ??e ich !??owa wa
 WI??- 
cej od widzianego go??ym okiem obra- 
zu I s?? bard71ej ??cis??e od rz
d6w z??o- 
tonych w bUans liczb. To zreszt?? obo- 
j??tne. Nie cza! na ja??owe spory j pen- 
??;jonarskle d??sy, po kt6rych zostanie 
tylko niesmak I zgrytllwa anegdota.) 
Zw??aszcza. te sytuacja jest trudna 
I coraz trudniejsza. Domy si?? starze- 
j??. a ??rodk6w na Ich ratowanie coraz 
mniej. Niedawne posiedzenie plenar- 
ne spo??ecznego Komitetu Odnowy Za- 
bytk6w Krakowa pod!umowa??o ostat- 
ni. dwu- I p6??roczny okres w tonie - 
niestety - minorowym. Kiedy??. w 
czasach sztucznej prosperity, przewi- 
dywano w latach 1981-1985 podwoje- 
nie prac I nak??ad6w przy starcie z 
poziomu 500 mln z??; w roku ubieg??ym 
nie osi??gni??to nawet p6?? miliarda 
przerobu. Poza tym. skutkiem ogra- 
niczenia plac6w bud6w dla koncentra- 
cji rob6t oraz rosn??cych trudno??ci ma- 
teria??owych. zmniejszy??a si?? propor- 
cjonalnie liczba remontowanych obie- 
kt6w ze 178 do 122. 
A oto dalsze fakty: w roku ubie- 
g??ym oddano do u??ytku tylko 5 0- 
biekt6w po kapitalnym i 64 po cz????- 
ciowym remoncie; o dwie trzecie. czy- 
li do ok. 100 mln z??otych obni??y??y si?? 
wp??ywy na W ojew6dzki Fundu!z O- 
chrony Zabytk6w Krakowa; zmala??a 
ilo???? patron6w z Innych miast. kt6- 
re zObowi??za??y !I?? ongi?? ratowa?? na 
koC!zt w??asny i w??asnymi r
koma nie- 
ktl re doroy. J'ednocze??nle niepOmier- 
nie wzros??y ceny budulca I zmienny 
si?? stosunki prawne. No i ruszy??a re- 
forma gospodart'za. zmuszaj??c przed- 
si<>biorstwa do chwalebnego sk??din??d 
liczenia si?? z ka??dym groszem. 
Nic dziwnego zatem. te SKOZ stara 
si?? o uzyskanie dotacji wyr6wnawczej 
z bud??etu centralnego, Plany nato- 
JTliast. oby realne. zak??adaj?? na rok 
bie??
cy: wst
pne nak??ady finansowe 
wed??u
 cen z 1978 w wysoko??ci 417 
mln z??. przewidujac w tym udzia?? 
??rodk6w spo??ecznych zgromadzonych na 
koncie Wojew6dzkiego Funduszu Od- 
nowy Zabytk??w Krakowa w kwocie 
144 mln z??; utrzymanie prac rewalo- 
rvzacyjnvch przynajmmej na poziomie 
1980-1981; wykonywanie w wl
kl!zej 
nit. r!ot??d mierze remont6w bie????cych 
i zabezpieczajacych prze! administra- 
cje i u??ytkownIk6w obiekt6w; pOdeJ- 
mowanie remont6w o r6??nym profilu 
J zakresie; dalsz?? koncentracj
 przez 
zf""'niejszenie plac6w bud6w ze 122 do 


E 


o'Wol 


(Ciqg dalszll ze 'tr. 3) 
- Ale przecie?? s??ysza??... 
- S??y zet. a wiedzie?? i wldzief przed 
oczami w??asn??. ??ys?? pa??
. to zupe??me 
r6??ne sprawy. WidzI pan. ja dzisiaj 
wiem. ??e mam nowotwora, z??o??1iwe
o. 
ale przez cztery lata me wiedzia??em. Po 
prostu po operacji tona postara??a si??. 
??eby kopia mojej karty 
horobowej wy- 
gl??da??a ..idealnie". Po czterech latach, 
kiedy wymaca??et'l1 sobie ..fasolk
" spra- 
wa si?? rypn
??a. trzeba by??o rtn??f w
z??y 
biC''irowe i pachwinowe. No a teraz. po- 
zl)shh ??""'i tvlko nadzieja. 7f' ja w mia- 
r
 wcze
niej wymaca??em... Mimo wszys- 
tk'J jf'stem optymist?? Mam 49 lat. 
w??a??ciwie 
rednio. powinno wystarczyf. 
Ow!zem, chwile przyrn??bienia. refJf'k- 
sji zdarzaj?? si??. ale jec;H my??l?? o ??mier- 
ci. to tylko o tym. ??eb
 nie by??a to 
?? ier?? 'tV m
czarniat'h. Pracuje. pro- 
jektuje je,>tem normalnym c
??owje- 
ki'!f1'1. Ch"
 nip dla wszy
tkich. Nie 
wiem, j:\k 'ec;t p,d.,ie indziej. alp u na! 
rak ma co
 wc;n??llnf'go 7 chor(\b?? psy- 
C
lC2:ru'. tak 'Jojroui?? 
o ludzie. nawf't 
leJ.o-'1rze PafT'if't:tm ile nam??czy?? si?? m??j 
z?khrl,.W', C'hirurp nim do
zP"?? do te- 
fZl) te tw??f"bv dohr7E". 
dybym za1!l
d- 
ml?? n::?? r;."??mC':\r
lt?? Pr7ed r1wOTT'a on 1a- 
JTli 
h.<:7Q:tern jak nauC'zvcieJka pro!d??a, 
7"'by n:t 7w':>lnfE"niu nie przvbi;2f pie- 

z.,f
i II"'!';tvtutu. hn w mia
te('z1cl1 b??"l?? 
jp11it'z:v
 
ni do 
rn;prci. .Ta !'iwo1e
 cho- 
rnbv nie ukrywam. Wnl??. ??pby kl)le
7Y 
wip..??"'jpTi n
e r"n;-?? 
 nie or! kar1rnv'C'
. 
??e ??"'nrp 
ztf\T''11p;1nf1r
'''''')wa k:>rte r11a 
n,.--....t-\.--.,.""'rJ'hv i o I!'iO z?? W,,,t,"7?? re- 
k n
-
 



 
Bi"'??p nr7wI. za kt!1J'j r mi skry?? si
 lp- 
1r
n. t'1 r.1'1 wif'lu ch')rvt'h kami<>nna 
br:lJTI
 ich niE"wif'dzv. niewiedzy wh- 
.u''''i Drzvsz??!"'
cf. Kiedv rodzina. kto?? 
bIi 1
i t a m rozmawIa. t u na korytn- 
nu 7
ad1Jip !'ie jei. t e i rozmowv tre??
_ 
A pote"'1 
leri7j si
 oczy; czy tusz nie 
rozTT'lazany. C7:Y w7rok n??e ucieka. t'zy 
wvnie<:ione s t a m t ?? d 
??owa nie k??a- 
mi??.. A '\v 
uTY1ie to dla wIE"lu. t u na 
knrvt<>rz1.1 tylko wiara. t a f1'1 za 
dr7wiamj pewnn??f za drzwiami fakt. 
A 'aki jf'st 6w fakt? Statvsty- 

zn1e rzecz bior??c po??owiczny. Wy te- 
czalnC>t?? nowotwnr6w w naszym kra.. 


-.-.... 
.... ... - 


tYCIE 
Stl. I' 


LITERACKIE 
l\IIr 1575 


.. 


. 
KRAKOW: 


, 


MI OZY ROZPACZ 


-, 



 . 
.A NADZIEJ 


. 


100; zako??czenie plc:clu kapitalnych 
oraz 70 czc:??ciowych t zabezpieczaj??- 
cych remont??w budynk6w; skupienie 
g????wnych prac wzd??u?? droli kr6lew- 
skiej. 
Cieszy zw??aszcza - choc mo??e si?? to 
wydawa?? dziwne - postanowienie I 
prawo przeprowadzania remont6w 
przez administracje I utytkownlk6w, 
w tym zapewne r6wnie?? w??a??ciciell 
Ten jednak. kto wszed?? pod pod!zewk?? 
odnowy wie. ile ??cian trzeba by??o 
przemurowa?? z racji g??upiego uszko- 
dzenia rynny czy dachu. kt6rych u- 
tytkownik nie m6g?? za??ata?? bez zgo- 
dy stosownych w??adz. oraz Ilu gene- 
ralnych remont6w mo??na by??o unikn???? 
poprzez drobn?? konserwacj??. Tyle. te 
wykonan?? w odpowiednim czasie. na- 
tychmiast po stwierdzeniu usterki. 
W??a??nie dzi
kl wymianie zmursza??ej 
dach??wki. ciekn??cej rynny. wstawieniu 
wybitej szyby. za??ataniu rury wodo- 
ci??gowej. Tu nie ma czasu na pisanie 
poda?? i wysiadywanie w przedpoko- 
jach zawalonych podobnymi sprawami 
referent6w. Tu trzeba dzia??a?? natych- 
miast nim uszkodzenie ruszy do przo- 
du z przyspieszeniem wi??kszym od 
post
pu geometrycznego. 
, Drugil\1 powodem rado??ci Jest. zwi??- 
zana z t"m prawem, mo??liwo??f odro- 
dzenia rzemios??a. Rozw6j tak bardzo 
dzi?? poszukiwanych !pecjalno??ci de- 
karzy. blacharzy i cie??li. a mo??e na- 
wet parkieciarzy i kamieniarzy. Ba. w 
dalekich perspektywa
h reformy go- 
spodarczej majacz?? nawet !trzechy 
budowlane. konkuruj??ce ze sob?? ce- 
nami I jako??ci?? prac. 
W nie mniej
zym stopniu raduje za- 
powied?? po????czenia wysi??k6w Spo??ecz- 
nego Komitetu Odnowy Zabytk6w 
K rakowa z J'Oczynaniaml Obywatel- 
skiego Komitetu Ratowania Krakowa. 
kt6ry - wraz z Towarzystwem Mi- 
??o??nik6w Historii ?? Zabytk6w Krako- 
wa - 
ojuje o nadanie odnowie w??a- 
??Ciwej. czyJi s??usznej z konserwator- 
skiego punktu widzenia ?? oszcz??dnej 
zarazem natury. Pisano o tym nie raz. 
lecz. te o Krakowie nigdy dosyf, przy- 
pominam: przede wszystkim nale??y 


-- 


ory 'WY C 


ju sit,;ga 30 proc.. w sieci onkolo- 
gicznej dochodzi do 50 proc., czyli w 
najlepszym wypadku. statystycznie co 
drugi ma szans
. To i bardzo du??o. 
, i bardzo ma??o. zale??y od tego, w'-*t6rej 
znajdziemy si?? po??6wce. 
Przecl
tna wyleczalno???? nowotwor6w 
w krajach europejskich jest wy??sza. 
oscyluje wok6?? naszej ??redniej uzyska- 
nej w sieci onkologicznej. Sk??d zatem 
ta r6??nica. czy problem w umiej??tno- 
??ciach, czy w mo??liwo??ciach? Chyba 
nie. a raczej na pewno nie - m6wi?? 
lekarze. - Co prawda nie mamy wa- 
runk6w nawet zbli??onych do wspo" 
mnianego w??oskie
o instytutu. tam - 
478 ??6??ek. 478 piel
gniarek. biel. spo- 
k??j - a u nas od pocz??tku pracy In- 
stytutu. od trzydziestu lat nieustanny 
remont; skrzyd??o za skrzyd??em, huk 
m??lJt6w. na korytarzach cementowy 
py??. ale Drzecie?? nie w tym podstawo- 
wy problem. Nie tkwi on tak??e w mo- 
tliwo
ciach technicznych. Realizowany 
w latach Riedemdziesl??tych rz??dowy 
pro
r
m PR-6 znacznie nas unowocze- 
??ni??. Problem tkwi w cz??owieku. w jeJ!o 
p,>vchice, podej-';ciu do choroby, a to. 
ni??'stety. niewiele r6??nl si
 od cytowa- 
nej na pocz
tku po
tawy perskieJ 
kcipiniczki z V w. p.n.e 
Ale m07e nie ma czemu si
 tak bar- 
d'Zo dzhvif? Przecie7 przez lata, przez 
wieki nie by??o tadnego skutecznego 

"'1Sf)bu leczema. dOt>iero nod koniec 
XTX !'itulecia rozpocz??to chirurgiczne 
leczenie nowotwor6w (wypada tu przy- 
pomniE"
 
more osi??gnfc:cia krakowskich 
l,.karzy MikuliC'za i Rydy
iera). W 1895 
Rentgen ndkry?? promienie nazwane je- 
gn imieniem. a w trzy lata p6??nlej na- 
sza rodac7k:t Maria Sk??ooowska-Cu- 
rie - rad. Dopiero od tefZo mC'Jmentu 
r070nczyna si
 mo??liwo??f skutecznej 
walki z nowotworami. Ale ieszcze 70 
I
t temu najcz????ciej wyst
puj??cy - rak 
p??:t"konab??onkowy by?? zupe??nie nieule- 
t'z"llny. dwadzie??cia kilka lat temu po- 
dnbnie by??o! nowotworami uk??adu 
ch??nnne
o. dopiero przed kilkunastu la- 
ty. zosta?? skutecznie opanowany jeden 
z najz??o??1iwszych nowotwor6w - na- 
b??oniak kosm6wkowy. a suk
esy w 
walce z bia??aczk?? onkolodzy zacz
li od- 
nosi?? przed pi
cioma laty. Nie by??o 
wi??c czasu. ??eby ludzie bezpo??rednio 
stvkajacy si
 z medycyn??. 
zy nawet 
lekarze nie interesuj??cy !i?? onkologi?? 
nabrali przekonania do mo??liwo??ci sku- 
tecznd walki ! nowotworami z??o??liwy- 
mi. A mo??liwo??ci te wzrastaj?? z roku 
na rok. 


przerwa?? wyburzenia. zmieniaj??ce 
fragmenty miasta w podobne wojen- 
nym bombowiskom pustki zjetone u- 
??omkami gotyckich cz??sto mur6w (by 
wspomni
 tylko bezsensowne zni- 
szczenie - bez prac badawczych l 
cho??by pr6b tylko ratowania autetlty- 
c.znej substancji - trzech renesanso.. 
wych dom6w przy ulicy .J6zefa, go- 
tyckich i renesan!owych oficyn przy 
Ma??ym Rynku. i ostatnio ju??. prze- 
jechaniu si?? ci????kim sprz??tem po 
wn
trzach kwarta??6w przy ul. ??w. 
Marka I Floria??skiej). I niech nikt nie 
stara !I?? dowodzi?? konieczno??ci ta- 
kich poczyna??. Odwrotnie. katdorazo- 
we skazanie na ??mier?? jakiejkolwiek 
budowlt stoj??cej w zwartym ci??gu 
jest jednoznactne ze skazaniem na za- 
g??ad?? s??siednich. konstrultcyjnle z ni?? 
zwi??zanych obiekt6w. Zburzenie na- 
wet jednej tylko 
clany przypomina 
bowiem w spos6b niemal dos??owny 
wyj??cie karty ze tmudnie budowane- 
go domu. 
A potem..,A potem wznosi si
 ..nowy 
zabytek" z betonu i ka??e mu udawa?? 
autentyk. Mo??na I tak. lecz po co? Po 
pierwsze .,nowy zabytek" jest fikcj??. 
gdy t poj
cie zabytku zawiera w so- 
bie materi?? i form??. w Jak?? owa ma- 
teria znsta??a ukszta??towana, zaczrm 
usuni
cie lub wymiana jednego z ele.. 
ment6w przekre
la poj??cie zabytku 
jako takiego. Po drugie za?? hi
torta 
gospodarnego Krakowa nie zna takich 
poczyna??. Nie zna: gdy?? lPi
r?? gospo- 
darno??ci jest i zawsze by??o Jak n3j- 
d??u??sze wykoY'Zystvwanie. wi??c tym 
!amym kon
erwacja istniej
ce
o. nie 
za?? niszczenie go dla zyskania miejsca 
pod now?? konstrukcj
. Tak w??a
nie 
post<1piono ????cz??c ci??gami komunika- 
cyjnymi mieszcza??skie domy w zesp6?? 
CoUevlum Malus I tak 
zyniono w 
obros??ych patyn?? pa??acach przy Ryn- 
ku, ??w. Jana. Ma??l) te
o. niewiele tyl- 
ko doro6w kraknw!\kich wznie
iono VI 
nie skatonym sh'lu. Niemal zawsze. jut. 
w czasach ich narodzin. tkwi??y w nich 
dawniejsze. lecz je
zcze sprawne E"Je- 
men ty. A to brama Jaka??. a to ko??a- 
tka. drzwi. okna. przen!estnne z da w- 


fuj q 


. 
SI 


Chirurgia, metoda najstarsza. polega- 
j??ca na usuni??ciu nowotworu dzi
ki 
dok??adniejszemu sprecyzowamu wska- 
za??. dZI
ki zastosowaniu leczenia wspo- 
magaj??cego, okre??lonego rozwojem 
wsp6??czesnej anestezjologii, chi:u??rgii 
plastycznej. rehabilitacji po du??ych za- 
biegach. zastosowamu aparatury tech- 
nicznej (np. mechanicznego szwu jelit) 
osi??ga znacznie lepsze wyniki. Jeszcze 
nie tak dawno. w przypadku c)1orego 
w podesz??ym wieku nie decydowano si c: 
na powa??ny zabieg. Dzisiaj. te wielogo- 
dzinne operacje Wykonuje si?? u chorych 
licz??cych nawet 75 lat. 
Radioterapia. druga metoda leczenia 
radykalnego. wykorzystuj??ca w prakty- 
ce mo??liwo??ci selektywnego uszkodze- 
nia kom6rek i tkanek nowotworowych 
z zachowaniem przy tyciu kom6rek 
prawid??owych. przy pomocy promienJo- 
w
nia; dzi
kf ogromnemu rozwojowi fi- 
zyki i techniki uzyskuje coraz to nowe 
narz
dzia do Rkutecznego zwalczania 
nowotwor??w. Ogromnym post??pem by- 
lo wprowadzenie urz??dze?? generuj??- 
cych t>romieniowanie o wysokim napi
- 
ciu. tzw. promieniowanie megavoJtowe. 
Ostatnio wykorzystywane jest coraz 
cz????ciej promieniowanie cz??steczkowe. 
a tutaj w krakowskim o??rodku. jako w 
jednym z nielicznych w swiecie prowa- 
dzi si
 badania nad zastosowaniem pro- 
mieniowania neutronowego. 
R6wnie?? trzecia metoda onkologiczna. 
chemioterapia - leczenie nowotwor6w 
przy pomocy ??rodk6w farnlakologicz- 
nych - rozwija si
 bardzo dynamicz- 
nie. No a skojarzenie tych trzech me- 
tod. w zale??no??ci od rodzaju nowotwo- 
ru. okresu rozwoju. indywidualnie dla 
ka??dego pacjenta. daje coraz wi
ksz?? 
szans
, 
Post??p wyra??a si?? tak??e w motliwo- 

cl dok??adniejszego rozpoznania choro- 
by. Wielce pomocne .!?? tutaj japo??skie 
wzierniki. dzi
kl kt6rym lekarz uzysku- 
je mo??liwo??f wgl??du we wn
trze cz??o- 
wieka. Ogromnym krokiem w prz6d w 
diagnosty
e jest takte wprowadzana 
obecnie u nas. szeroko stosowana w 
swiecie poprzeczna tomografia kompu- 
terowa. pozwaiaj??ca na uzyskanie do- 
k??adnieJszych przekroj6w cia??a chore
o. 
na kt6rych widoczne!?? prawid??owe 
struktury anatomiczne oraz r6??nego ty- 
pu zmiany. w tym tak??e nowotworo- 
we. .Jut wkr6tce taki komputer b
dzie 
w Krakowie. 
Oczywi??cie. w ka??dym leczeniu, 
II tym bardzie' w leczeniu radykalnym. 
.tawiaj??cym sobie za cel uratowanie 


nlejRych. n??emot1lW]'ch do ura??owanla 
kamienic. Po c6* bowiem robli: nowe. 
skoro stare mote s??utyi: przez wiele 
pokole:6' Dzisiaj Inaczej. Dzisiaj Wy- 
mienia si?? wszystko. bo tak 1VYlodnle. 
bo si?? na tym zarabia. 
Dzisiaj tak. Rzecz w tym. by dz1- 
l??aj nie przesz??o nlepoltrzetenie w 
Jutro. 
Nic wif:C dz1wnelo. te OKRK doma.. 
,a si?? nie tylko zaprzestania wybu- 
rze6. lecz m. in. r6wnlei zabezpiecze- 
nia wszystkich wykwaterowanych do- 
m6w przed szabrownikami (czyli po 
prostu zatrudnienia dozorc??w; kiedy t. 
to jut t??skni??em do str6t6w . t
gi- 
mi, grabowymi pa??ami?). a dach6w. 
drzwi i okien przed deszczem I jnie- 
,iem. oczywi??cie po dokonaniu szcze- 
g????owej inwentaryzacji. natychmiast po 
wykwaterowaniu mieszka??c6w lub na- 
wet w ich obecno??ci (zdarza li?? bo- 
wiem zabieranie r6tnych przedmio- 
t??w ..na pami??tk??") i jej powt6rzenie 
po zako??czeniu bada??, wprowadzenia 
zasady wstrzymania finansowania 
przedsi??biorstw do czasu dokonania 
przez nie komplek!owej kolaudacji z 
uwzgl??dnieni'em odzysku zabytkowe- 
go materia??u. rozliczeniem transportu, 
rozbi6rek, wyburze??, etc. etc. 
Niema??o grzech6w ma r6wnie! pla- 
nowanie przestrzenne. oparte na pla.. 
skim. dwuwymiarowym my??leniu. W 
rzeczywisto??ci miasto je!t tr6jwymla- 
rowe: ma !W, wysoko????. swoje domi- 
nanty, swoje perspektywy. swoj?? syl- 
wet??. Do niedawna g??rowa??y nad nim 
i nadawa??y mu ton wie te. kopu??y l 
korona Wawelu. Teraz - komin w 
L??gu. NOT I Biprostal. Winnych brak: 
lT\Y??leli p??asko. nic wl
cej. Podobne 
szkody niesie podporz??dkowanie urba- 
nistyki celom komunikacyjnym. O- 
wszem, dumaj??
 nad miastem na1ety 
zacz???? od komunikacji. Oczywi??cie nad 
nowym miastem. jak Nowa Huta czy 
takiet Tychy. W Krakowie, w starym 
Krakowie, podobne pOdej??cie zakrawa 
na kpin
. czego przyk??adem jest cho??- 
by zniszczenie Plant Dietlowskich I po- 
??aci Podg6rza z zabudow?? sprzed 
dw??ch wiek6w. Bo stare miasta nie 
znosz?? sztywnych schemat6w komu- 
nikacyjnych. W nich nowe trakty mu- 
sz?? ugi???? si?? przed istniej??cym. Znali 
ju?? t?? prawd
 plani??ci Wstydliwego. o 
czym ??wiadczy odchylenie Grodzkiej 
wraz z innymi odst??pstwami od regu- 
larnej szachownicy lokalizacy.jnej. 
Czy jednak warto o tych sprawach 
raz jeszcze pisa??:? Owszem, warto l 
nale??y. Trzeba przypominaf f alarmo- 
wa??. at wszystko p6jdzie dobrym to- 
rem. a?? wyprostuje si?? kr
te dr6??kl 
cennik6w. tych cennik6w. kt6re naka- 
zywa??y w imi?? dochodu przedsi??- 
biorstw podra??a?? koszty I wyolbrzy.. 
mia?? remonty. a?? dokszta??c?? si?? i poj- 
m?? istot?? swej pracy projektanci, wy.. 
knnawcy i decydenci. a?? przestan?? 
straszyf pustyrm oczodo??ami okien o- 
grabione p6??trupy kamienic. a?? niko- 
mu nie za
wita my??l zniszczenia sta- 
rych mur6w dla zyskania miejsca pod 
klika samochod6w. czy przebudowy 
pr1??acu o tzw. ..lekkiej'" funkcji na bi- 
bliotek
 o funkcji ..cj
??kiej". za tym 
wymagaj??cej wymiany strop6w I 
wzmocnienia ??cian. a?? wszyscy zrozu- 


'- 


........- 


G: . r- 


- 


- 


r kiem. 


t;)' cia chorego nale??y sic: liczy?? z powi- 
k??aniami. W sytuacji leczenia onkolo- 
gicmego do???? powszechne s?? mity 
o olbrzymich skutkach ubocznych. 
Oczywi??cie. takie mo??liwo??ci s??. jednak 
rozw6j radio- i chemiterapii jest tak 
du??y. ??e gro??ba powik??a?? pozabiego- 
wych jest minimalna i zbli??ona do tych, 
kt6re akceptuj?? chirurdzy, decyduj??c 
??;i
 na du??y zabieg operacyjny. 
A jak ten post
p widaf w praktyce? 
W ci??gu ostatnich trzydziestu lat wyle- 
czalno???? raka krtani. tarczycy. p??che- 

za moczowego. gruczo??u krokowego 
wzros??a o blisko 20 proc.. a wylecza}- 
no???? ziarnicy z??o??liwej. kt6ra do nieda- 
wna uchodzi??a za chorob
 ca??kowicie 
nieuleczaln?? - o 30 proc. Podobne kie- 
runki obserwujemy w leczeniu pozosta- 
??ych. najcz
stszych nowotwor6w z??o??li- 
wych. Nie s?? to przyk??ady gos??os??owne. 
ku pokrzepieniu serc. lecz namacalne, 
realnie stwierdzone Uczby; bowiem on- 
kolodzy nie ko??cz?? swojej pracy na za- 
biegu, a prowadz?? systema\-yczne kon- 
trole. zarazep1 konsekwentn?? ocen?? 
skutecznosci leczenia. Jak twierdz?? cho- 
rzy: ..Kto raz tu przyszed??, ten nie od- 
chodzi. najwy??ej dochodzi..,'. Za tymi 
suchymi liczbami. za t?? statystyk?? kry- 
j?? si?? tysi??ce ludzi chorych. kt6rzy je- 
szcze nie tak dawno me mieli ??adnych 
szans na wyleczenie. a dzisiaj. dzi
ki 
sta??emu post
powi wiedzy, te mo??liwo- 
??ci po prostu s??. 



 


Ju?? pi??ta, koniec odwiedzin. Z dy- 
??urki wychodzi lekarz najwyratniej 
zm??czony dzisiejszymi rozmowami, pro- 
sI salow??. .,cioteczk
" o kaw
 I przy.. 
siada si
 do nas. pod oknem. gdzie je.. 
szcze troch?? ??wiat??a. 
Architekt zastanawia si?? g??o??no, pa- 
trz??c na przechodz??c??. cudownie ko- 
??ysz??c?? biodrami siostr
: Jak to jest. ??e 
od czasu mojej pierwszej operacji w??a- 
??ciwie ca??y zesp???? si
 wymieni??. a nie 
zmieni??o si?? nic. Te same u??miechy. te 
same cierpliwe odpowiedzi na mono- 
tonne pytania. ta !ama b??yskawic7na 
reakcja na dzwonek. Tak samo Jdk 
dawniej na chirurgi
 wracaj?? co zdrow- 
si z ..chemii" i ..lamp.'. by pogada?? 
e 
swoimi siostrami, by pochwalif si?? do- 
brym wynikiem, by popatrzef na te 
dziewczyny. tak zwyczajnie. po prostu... 
- Twierdzi si
. ??e reakcje personelu 
s?? suche - m6wi lekarz - takie ..za- 
wodowe" ale przecie?? to wcale nie 
oznacza, te my przestali??my reagowa?? 


mleJ??. te konserwacja ezy remont b??. 

cy s?? lepsze dla zabytku l ta??sze 04 
rewaloryzacji. Trzeba wif:C pisa?? I m6-- 
wi?? do chwili, w kt6rej pisanie 1 m6-- 
wienie stanie si?? zbf:(Jne. 
Stanie si?? nim za??, gdy dotychcza- 
10W, partyzantk?? ??atania potrzeb. a- 
waryjnych ratunk6w, prawnego lall- 
maUasu i sprzecznych Interes6w za- 
st??pi m??dry spos6b post
powanla. Spo- 
kojna i konsekwentna metoda. w kt{)' 
rej wszyscy, komisje I komitety, nau- 
kowcy. wykonawcy. decydenci, a na- 
wet niesforni publicy??ci bf:(J?? miel! 
sw??j udzia?? I w??a??ciwe sobie miejsce. 
Daj Bote, by czas ten nadszed?? jak 
najpr
dzej. bo ??atwiej jest chwali?? nl* 
bi?? na trwog?? l rozgl??da?? si?? za pro- 
kuratorem. Na razie wi??c chwal?? eon- 
sursus bonorum omnlum w postact 
nawi??zania wsp6??pracy ml
dzy SKOZ 
a OKRK. bo w jedno??ci si??a. Ciesz, 
si?? te??. te ruszy dodatkowa produkcja 
materia??6w budowlanych z miejsco- 
wych surowc6w, te si?? rozwinie prze- 
mys?? terenowy i zwi??kszy udzia?? rze- 
mios??a w odnowie miasta, co oficjal- 
nie zapowiedzia?? jego prezydent. po- 
dobnie, jak zmian?? profilu I moderni- 
zacj?? niekt6rych. przedsi
blorstw dla 
dobra powietrza. Lub raczej - cie- 
!zylbym si??. gdybym jut kilku takich 
o??wiadcze?? nie s??ysza??. 
C6??, zobaczymy. Jak na razie otwie- 
ra si?? nowy I pe??en znak6w zapyta- 
nia temat pt. ..Zabytki a reforma go- 
spodarcza". .Jak post
powa??. jakie pod- 
j???? kroki I jakie wyda?? ustawy, by 
reforma wysz??a zabytkom na dobre. 
i na odwr6t. by zabytki wysz??y na do- 
bre reformie. by op??aca??o si?? je rato- 
wa??? Na razie jedno wydaje si?? po- 
cieszaj??ce: zmuszeni konieczno??ci?? ze- 
lujemy buty I zapewne b
dziemy nico- 
wa?? ubrania miast je wyrzuca?? I ku- 
powa?? nowe, ucz??c si?? po drodze 0- 
oszczc:dno??ci I poszanowania dla rzeczy 
u??ytecznych. By?? mo??e przeniesiemy 
6w nawyk r6wniet na zabytki. mo??e, 
miast wyk??ada?? sienie nonsensownym, 
lecz drogim marmurem, po??o??ymy 
tam jak nalet.y ceg???? b??dt kostk?? 
drewnian??. mo??e dojdziemy do wnio- 
sku, te stoj??cy. przez 10 lat pustk?? 
dom jest ekonomicznym absurdem. po- 
dobnie. jak rozci??gni
te na zycie nie- 
mal jednego pokolenia remonty ho- 
teli. ??e taniej jest Wynaj???? str6??a ze 
wspomnian?? grabow?? pa???? ni?? odtwa- 
rza?? rozkradzione parkiety, drzwi. 
okna, piece i klamki wszelkie. o ho- 
telow,}"ch meblach nawet nie wsporni.. 
naj??c. 
Mo:te wi
c reforma gospodarcza wbi- 
je w najbardziej nawet uparte g??owy. 
??e zabytki maj?? - poza wszelkimi in.. 
nymI - r6wniet finansow?? wymiern?? 
warto????. pomno??on?? o dochody z tu.. 
rystyki. warto???? kt6r?? trzeba szano- 
waf no bo kto w ko??cu b??dzie przY4 
je??d1a1 ogl??da?? falsyfIkat. w jaki Kra- 
k6w powoli lecz konsekwentnie si, 
zmienia? 
Na te. oraz inne zapewne. nie znane 
jeszcze pytania b
dziemy starali Ei?? 
odpowiedzie?? w moz1iwie nied??ugim 
czasie, w miar
 rozsnuwania si?? gc:.. 
stej mg??y w??tpliwo:ki. 
JERZY MADEYSKI 


. :.h- 


na ludzki b61 I cierpienie. Nie spos6b 
jednak prze??ywa?? ka??dego przypadku 
tak emocjonalnie. jak rodzina pacjenta, 
bo w kr??tkim czasie cz??owiek by zwa- 
riowa??. Ta pozorna oboj??tnosf, to 
ochrona w??asnej psychiki. bo i tak pra- 
ca ze ??wiadomo??ci?? po??owicznej szansy. 
po??owicznego sukcesu jest obci??teniem 
strasznym. Co si?? utrwala? To. co od- 
biega w spos6b wyra??ny od przeci
tno- 
??ci - albo dramatyczna !ytuacja kogo?? 
m??odego, albo kogo?? bliskiego, albo spe.. 
cyficzne zachowanie jednej ze stron... 
Trudno zapomie?? pytania umieraj??cej 
kole??anki, czy ??ony przyjaciela, kt6ra 
ostatnim spojrzeniem prosi. by od????czy?? 
kropI6wk
. Nie spos6b nie pami
ta?? 
rozm6w z m??odymi dziewcz
tami, ko- 
bietami, kt6rym grozi amputacja pier- 
si. nie spos6b te?? zapomnie?? widoku 
kobiety. autentycznie rw??cej w??osy 
z g??owy po ??mierci m
??a. w dodatku 
kiedy na drugi dzie?? prosi. ??eby pod- 
czas sekcji wyrwaf mu z??ote z
by. a w 
. 
chwil
 p6??niej pobije si
 z te??ciow??, bo 
z
b6w b
dzie niepanysta ilo??f... Pami
- 
ta si
 tak??e star??, przyzwyczajon?? wy- 
dawa??oby si?? do wszystkiego salow??, 
kt6ra nie wytrzymuje, kIedy matka, do 
??miertelnie chorej. beznogiej c6rki m6- 
wi: "Co ja z tob?? poczn
 kulasie. kto 
sic: teraz z tob?? o??eni?" Mi??o wspomina 
si?? pacjentki, kt6re teraz z byle kro- 
steczk?? przyprowadzaj?? swoje zam????- 
ne c6rki, a kiedy?? prosi??y: ..Panie dok- 
torze. chocia?? ze dwa lata, ??eby dziecko 
troch
 odchoWaf..," Wtedy. na t?? obez- 
w??adniaj??c?? pro??b?? brakowa??o s??6w, 
pozostawa?? usmiech. kt6ry dzisiaj one 
kieruj?? do nas. Nie ma nic wa??niejsze- 
go od protegowanej naszej pacjentki. 
a nic przyjemniejszego. gdy w ambula- 
torium kto?? powie: ..tutitj przed kilko- 
ma laty by??a taka pani i ona ronie do 
W::lS przy!\??a??a". 
Ta wi
t mi
dzy pacjentem. a leka. 
rzem. to zaufanie. to c
sto spory pro.. 
cent sukce
u... 


* 


Poniedzia??ek. Czas ucieka?? do domu. 
IdzieP1Y z S??siadem do szatni po rze- 
czy_ Po drodze tradycyjnie pytamy na- 
sz?? par
 - on kawaler i ona pC! nn a. 
oboje po zabiegu - czy z tefZo przesia- 
dywania co?? b??dzie. Wsp6lne chichoty. 
a potem ju?? do se
retariatu po L-4 
i karty informacyjne. Ogl??dam swoj?? 
i wpatruj
 si
 I
kliwie w lakoniczn?? 
formu??k
: ..Wydano zwolnienie z pracy 
na okres 14 dni. W czasie kontroli usta- 
lenie dalszego post
powania w zale??no- 
??ci od wynik6w bada?? histopatologicz- 
nych". A wi??c czekamy na wyrok... 
- A mo??e to nie b??
zie wyrok... 


EDWARD MISZCZAK
		

/ZL_1982_XXXII_1575_30_05_16_013.djvu

			- 


........ 


(C??qg dal,z, u Jtr. " 


?? 
powszechniej rozumleJ_cy .lp????JaJei- 
110U w??asnych Interes6w z tym co 
dzieJ. It, wok???? J.,O kraju. 
Wraz z tym' jednak, taki. odnoRz, 
wratenle, bynajmnl.j nie os??abi??o si
 
poczucie w??asnej warto??ci, ch
 nie- 
kt6rzy felietoni??ci zachodnioniemieccy 
zwykli to traktowa?? z przymru??eniem 
oka. Ale to te! jedna z miar bycia 
przyj??ta pod naciskiem szerokich kon. 
takt6w z otoczeniem zewn
trznym. 
Przeci??tni obywatele RFN s?? dumni 
z m??drego kierowania ich gospodark??, 
z niskiej !topy Inflacji t z tego, ??e 
stali si?? w eksporcie ??wiatowym je- 
dnym z czo??owych mocarstw, obok 
USA I Japonii. Podkre??laj??, te 
 
krajem t kt6ry niemal nie zna maso- 
wych ?? ostrych konfilkt6w !po??ecznych t 
mimo prawie dwu millon6w bezro- 
botnych. Jut dawno nie notowano tu 
tzw. dzikiego strajku. tj. takiego. kt6ry 
wymkn???? si?? spod kontroli zwi??zk6w 
zawodowych. Te za?? uwa??aj?? si?? - 
obok pracodawc6w - za jednego z 
,.partner6w spo??ecznych" na kt6rych 
ci????y wsp????odpowiedzialno???? za dobro- 
byt spo??ecze??stwa. Na marginesie do- 
dajmy, te powatny wp??yw na takie 
u??otenie sl
 stosunk6w spo??ecznych 
wywar??o upowszechnienie si
 w Ipo- 
??ecze??stwie warto??ci, kt6re nazwa??bym 
socjaldemokratycznymi w Ich ol6lno- 
humanistycznym, a nie klasowym sen- 
sie. Nie przypadkiem kierownictwo 
SPD na niedawnym zjetdzie partii w 
Monachium przedstawia??o si. w roli 
rzecznika wycieniowanego podchodze- 
nia do wszelkich ocen i l??d6w. odwo- 
??ywa??o si?? do racjona1??zmu, do po- 
staw eechuj??cych O??wiecenie. 
Ale wraz z tym odl\otowat trzeba 
r6wnlet Inne zjawiska ??wiadcz??ce, I?? 
to dobre samopoczucie ma powa??ne 
skazy. Ich wsp6lnym mianownikiem 
jest narastaj??cy od paru lat niepok6j 
o przysz??o????. 


dow?? elektrowni '??drowycli. Masowoft 
protestu oraz aapalcQ'wo??{: I onroU 
zaangatowanla w t, walke Je. .e- 
rzaj,,
 w lfO??ecza??stwie tak ..f.I07- 
nowanym do
d post??pem tec:hn??emym. 
W wyniku _o rZ??&d bo??ski ao.ta?? 
zmuszony do powa??nych korekt w 
planach rozbudowy tych ga??.zl pne- 
mY8??u_ 2r6d??em jest tutaj ma.owy w 
RFN rozw6J ruchu ochrony ??rodow??- 
!ka przyrodniczego. J ednak??e istotn" 
rol?? odgrywa tak??e obawa przed woj- 
n??. W wypadku konfliktu nukJearne- 
go katda z elektrowni j??drowych mo- 
g??aby sta?? si?? bomb?? atomow". 
W szystko to razem rodzi w RFN 
ruchy pokojowe o nie znanym dot??d w 
tym kraju za!i
gu. Jesieni?? ubieg??elo 
roku przez Bonn przesz??a najwi??k!za 
manifestacja pacyfistyczna. jak??& zna- 
j?? dzieje tego pa??stwa. Wielka mani- 
festacja przygotowuje si
 w Bonn w 
czasie, gdy b
dzie tam wkrotce prze- 
bywa?? z wizyt?? prezydent Reagan. U- 
dzia?? w niej zg??osi??y r6wniet organi- 
zacje m??odzie??owe obu rz??dz??cych 
partiI. 
Nie jest to jednak ruch obro??c6w 
pokoju dawnego typu. Nie jest on u- 
kierunkowany antyimperialistycznie. 
Zwraca sif: on przeciwko zbrojeniom 
I wszystkim !trasznym broniom, bez 
wzgl
du na to w czyjej !?? dyspozycji. 
Drug?? cech?? tego ruchu jest ogro- 
mna rola motywacji moralnych w 
walce przeciwko zbrojeniom. Nie przy- 
padkiem wielu dzia??aczy tego ruchu 
jest blisko zwi??zanych z Ko??cio??em 
ewangelickim. 
Wreszcie trzeci?? cech?? jest to, li 
nie reprezentuje on tylko marginesu 
politycznego. S??dz??, te wi
kszo??t u- 
czestnik6w manifestacji pokojowych - 
to potencjalni wyborcy koalicji rz??- 
dowej. Ko??a rz??dowe nie mog?? ich 
stanowiska lekcewatyt. Na wspomnia- 
nym o!tatnim zjetdzie SPD toczy??a si?? 
wok6?? tych spraw zaciek??a dyskuc;ja 
I wprawdzie kanclerz Schmidt zdo- 


W czym tkwi?? Jego fr6d??a? Nie mam 
na to jasnej odpowiedzi. Na pierwszy 
rzut oka mo??na by s??dzit. te 6w brak 
pewno??ci, i?? jutro b??dzie r6wnie po- 
my??lne co i dzie?? dzisiejszy, wyp??ywa 
g????wnie z zatroskania rozwojem sytu- 
acji mi??dzynarodowej. Republika Fe- 
deralna przy jej po??o??eniu geograficz- 
nym, g
sto??ci zaludnienia. przy nie- 
bywa??ym zag
szczeniu broni nuklear- 
nych, chemicznych i konwencjonal- 
nych rozmieszczonych i sk??adowanych 
na jej terytorium t musi reagowa?? z 
niepokojem na ka??de pogarszanie si?? 
stosunk6w mi
dzy Zachodem i Wscho- 
dem. A c6?? dopiero dzi??, gdy obecna 
administracja ameryka??ska nie wyklu- 
cza mo??liwo??ci konfliktu nuklearnego 
w Europie. podejmuj??c jednocze??nie 
produkcj
 zminiaturyzowanych broni 
nuklearnych, coraz bardziej celnych i 
- ponot - coraz bardziej precyzyj- 
nych w u??yciu. Wszystko to dzieje si?? 
w warunkach ostrego pogarszania si?? 
stosunk??w ameryka??sko-radzieckich, 
za co znaczna cz
???? opinii zachodnio- 
niemieckiej obarcza - bodaj po raz 
pierwszy w tak wyratny spos6b - 
stron
 ametyka??sk??. 
Kumuluj?? si?? w tym zakodowane w 
pami
ci narodowej skutki i rozmiar 
kl
ski poniesionej w II wojnie ??wiato- 
weJ (pora??aj??ca wymowa kl
ski stalin- 
gradzkiej jest w tym spo??ecze??stwie 
ci??gle ??ywa). ??wiadomo???? pot??gi mili- 
tarnej Zwi??zku Radzieckiego, nieuf- 
no??t do intencji obecnej administra- 
cji ameryka??skiej, niewiara w sku- 
teczno???? tzw. ameryka??skiego para- 
sola atomowego nad RFN. obawa przed 
wci??gni
ciem w wojn
 nuklearn?? dla 
cudzych interes6w i wreszcie obawa 
przed wojn?? w og6le. Coraz cz
??ciej 
s??yszy si?? tam pogl??d, ??e bez wzgl
du 
na to kto mia??by wygrat III wojn
 
??wiatow?? - gdyby takowa toczy??a si
 
na terenie Europy - Republika Fe- 
deralna Niemiec nie nale??a??aby do 
zwyci
zc6w. Po prostu przesta??aby 
istnie??. 
St??d z tak mieszanymi uczuciami 
podchodzi spo??ecze??stwo RFN do pla- 
nowanego pod koniec przysz??ego roku 
rozmieszczania na terenie kraju no- 
wego systemu rakiet nuklearnych 
??redniego zasi
gu, PeI:Shing 2 i Crui- 
se. Zgodnie z rezolucj?? zjazdu SPD 
z 1979 rakiety te zostan?? zainstalowa- 
ne, o ile Stany Zjednoczone nie osi??- 
gn?? wcze??niej porozumienia ze Zwi??z- 
kiem Radzieckim w sprawie zmniej- 
szenia zagro??enia, jakie zdaniem N ATO 
dla Europy Zachodniej stanowi?? ra- 
dzieckie rakiety SS 20. Bior??c pod u- 
wag
, i?? ZSRR opowiada si
 za ta- 
kim porozumieniem i zaprezentowa?? 
ju?? kilka propozycji na ten temat, de- 
cyzja jest w r
kach Waszyngtonu. I 
to w??asnie budzi niepok6j w powa??nej 
cz
??ci spo??ecze??stwa RFN. Z uwag?? 
czyta ono kolejne ostrze??enia zawarte 
w wywiadach udzielanych przez poli- 
tyk6w. naukowc6w i wojskowych ra- 
dzieckich w prasie zachodnioniemiec- 
kiej. A !twierdzaj?? oni w tych wy- 
wiadach z ca???? otwarto??ci??. i?? ZSRR 
nie dopu??ci do naruszenia istniej??cej 
r6wnowagi si?? na terenie Europy, a w 
razie konfliktu nuklearnego owe Per- 
shingi 2 i Cruise'y w Republice Fede- 
ralnej b
d?? musia??y byt pierwszym 
celem uderzenia radzieckiego. Ostrze- 
??enia te traktuje si?? nad Renem po- 
wa??nie. 
Innym - ale tylko cz
??ciowo in- 
nym - \\-yrazem tego niepokoju jest 
no??no???? spo??eczna hase?? walki :I bu- 


- 


la?? przeforsowat swoje stanowisko w 
sprawie kontynuacji polityki atlant
 c- 
kich uzgodnie?? na temat Pershing 2 
i Cruise. ale at 40 proc. delegat6w 
opowiedzia??o si
 za przyj
ciem radziec- 
kiej propozycji moratc1rium na tego 
rOdzaju bronie. Nale??y zak??adat. te w 
miar
 zbli??ania si
 ko??ca 1983 - o 
ile rokowania ameryka??sko-radzieckie 
nie dadz?? pomy??lnego wyniku - ma.- 
sowo???? oporu przeci wko rozmieszcze- 
niu tych nowych broni na terenie RFN 
b
dzie ros??a. 
Europa Zachodnia bacznie obserwu- 
je te nowe zjawiska w Republice Fe- 
deralnej. W prasie francuskiej np. za- 
uwa??a si?? od??ywanie w zachodnich 
Niemczech klimatu "Weltuntergang U 
(zmierzchu ??wiata) i przypomina si?? 
niebezpiecze??stwa, jakie dla Niemiec 
?? ich s??siad6w ni6s?? w przesz}o??ci nie- 
miecki niepok6j o jutro... Ostrzej te?? 
dostrzega si?? partykularyzm narodo- 
wych niemieckich interes??w. maluje 
si
 n
kaj??c?? zawsze Zach6d zmor?? 
Niemiec neutralnych, z nieufno??ci?? re- 
aguje si
 na pewn?? wstrzemi
??liwo???? 
formu??owanych w Bonn ocen tego co 
dzieje si?? obecnie w Polsce w por6w- 
naniu do ocen Wasz;yngtonu, Pary??a. 
czy Londynu. 
W pewnym momencie, kUka tygo- 
dni temu, sprawy zasz??y tak daleko, 
i?? nad Renem pocz
to wyra??a?? oba- 
wy, by RFN nie od????czy??a si?? zanadto 
od wsp6lnego stanowiska swych so- 
jusznik6w. A bo??skie ko??a rz??dowe 
niezwykle czujnie reaguj?? nawet na 
bezzasadne pos??dzenia o izolacj?? we 
w??asnym obozie. Interesy zachodnio- 
niemieckie mog??yby na tym ucierpiet. 
A poza tym przecie?? obowi??zuje pry- 
mat zwi??zku z kapitalistycznym Zacho- 
dem nad wszystkim. nawet nad w??t- 
pliwosciami co do rozs??dku i lojalno- 
sci polityki ameryka??skiej. 
Niepokoje o jutro wi?????? si?? tez z 
prze??wiadczeniem, ??e epoka ??wiata po- 
wojennego zosta??a ju?? zamkni
ta i ??e 
znajdujemy si
 w okresie przej??cio- 
wym. System porozumie?? z ko??ca II 
wojny ??wiatowej oraz z okresu bez- 
po??rednio powojennego tqeszczy w 
szwach. Pot??ga i jako??t broni nukle- 
arnych zgromadzonych w arsena??ach 
USA i ZSRR umocni??y pozycje tych 
dwu mocarstw wobec reszty ??wiata. 
Procesy integracyjne w Europie Za- 
chodnieJ oraz mi
dzy europejskimi 
pailstwami socjalistycznymi, dynamika 
proces6w spo??ecznych i gospodarczych 
w wielu krajach rozwijaj??cych si
, 
sprzeczno??ci. jakie rodzi walka naro- 
dowo-wyzwole??cza w r6??nych rejonach 
??wiata. rozregulowanie zachodnich sy- 
stem6w monetarn
'ch. g??
bokie zak??6- 
cenia na ??wiatow
'm rynku surowco- 
wym - wszystko to prowadzi do g??
- 
bokich przesuni
?? w ??wiatowych u- 
k??adach sil. Punkty odniesiema ].e???? 
ju?? nie w przesz??o??ci. nie w rezulta- 
tach II wojny ??wiatowej. ale w przy- 
sz??o??ci, w celach. jakie poszczeg61ne 
pa??stwa i ugrupowania pa??stw sta- 
wiaj?? przed sob??. 
Republika Federalna, kt6rej dobro- 
byt i wewn??trzna stabilizacja w ogro- 
mnym stopniu uzale??niona jest od u- 
warunkowa?? i koniunktury mi??dzy- 
narodowej. ??ledzi wszystkie te zjawi- 
ska na scenie mi
dzynarodoweJ z u'" 
wag?? i powag??. Rzutuje to na polityk?? 
wewn
trzn??. Walka o w??adz
 w Bonn 
rozegra si?? w du??ym stopniu wok6?? 
stosunku do spraw wi??????cych sl
 z 
problemami mi
dzynarodowyml lub 


maJ??-cyc??i w Dleb .woJe przed??uienle. 
Centr.In, kwes'i4 dla RJ'N j.st py- 
??anie, aa jakiej platformie ul??a
 II, 
na d??u., met, stOlunkl ameryka??sko- 
-radziecki.. Bo??skie Interesy ur6wno 
polltycme Jak I lospodarcze nakazy- 
wa??yby kontynuowa?? wybl6rczo do- 
tychczuow?? polityk
 odprf:
enia. Rz??d 
kanclerza Schmidta pr6buje to czy- 
ni?? niekiedy na drodze konkretnych 
dzia??al\
 niekiedy tylko werbalnie. Ale 
tonacja starannie dobieranych l??6w 
jed tak??e polityk??... 
W bo??skich ko??ach rz??dz??cych Ist- 
nieje ??wiadomo???? nieodwracalno??ci 
trend6w wsp6??pracy go!podarczej z 
krajami socjalistycznymi, a przede 
wszystkim ze ZWl??zklem Radzieckim. 
Transakcja "gazowa" ze Zwi??zkiem 
Radzieckim. zawarta mimo wszystkich 
ameryka??skich pr6b i nacisk6w stor- 
pedowania jej - a jest to najwi
ksza 
transakcja, jaka kiedykolwiek by??a 
zawarta mi??dzy Wschodem ?? Zacho- 
del1\ maj??ca do tego P9wa??ne znacze- 
nie strategiczne dla przemys??u za- 
chodnioniemieckiego - ??wiadczy, it 
mimo, te barometry !ytuacji ml
dzy- 
narodowej przepowiadaj?? d??ugotrwa???? 
niepogod?? - rz??d i tzw. wielki kapi- 
ta?? RFN stawia na trwa??o??t wsp6??pra- 
cy gospodarczej ze Zwi??zkiem Radzie- 
ckim. - 
Odnosz?? tet wra??enie, te nikt w 
Europie nie obserwuje tak bacznie r6??- 
nych proces6w reform gospodarczych, 
jakie maj, miejsce - chot o r6??nym 
zasi
gu - w krajach socjallstycZ1'\ych, 
jak w??a!nie RFN. W dziesi??tkach in- 
stytut6w naukowych analizuje si?? 
skrupulatnie wszystkie nasze posuni
- 
cia w tej dziedzinie i ich przysz??e po- 
tencjalne skutki. by wiedziet, co z 
tego b??dzie wynikat dla gospodarki I 
polityki zachodnioniemieckiej. W pod- 
tek??cie tego wszystkiego tkwi?? g????bo- 
kie zmiany. jakie w okresie rz??d6w 
socjaldemokratyczno-liberalnych doko- 
na??y si?? wobec stosunku do europej- 


. 


') 


. 


ski ego statu! quo. Do zamierzch??ej 
przesz??o??ci nale??y okres przecie?? 
jeszcze nie tak dawny - kiedy poh- 
tyka bo??ska, a pod jej wp??ywem 
znaczna cz????t opimi publicznej. n a - 
p r a w d ?? ty??a w klimacie t).mczaso- 
wo??cl powojennego ??wiata. ba, nawet 
w klimacie tymczasowo??ci w??asnego 
pa??stwa w oczekiwaniu na zjednocze- 
nie Niemiec. na "odepchni??cie socjaliz- 
mu". na os??abienie wp??ywu radziec- 
kiego na to. co dzieje si
 w Europie. 
Dzi?? w przeci
tnej mentalno??ci bo??- 
skiej dominuje poczucie realizmu i ko- 
nIeczno??ci liczema si?? z istniej??cym 
stanem granie l ustroj6w. 
Kanclerz Schmidt zapytany w nie- 
dawnym wywiadzie dla ameryka??skie- 
go ..Time", czy przewiduje mo??liwo??t 
zjednoczenia Niemiec. o??wiadczy??: 
"Tak, ale nie jest to nic nowego. Li- 
czymy na ewolucj
 ??wiata socjalistycz- 
nego w Europie ??rodkowej, a w re- 
zultacie na uzyskanie co najmniej ta- 
kiego otwarcia mi
dzy NRD a RFN. 
jakie istnieje w stosunkach z Austri??, 
Szwajcari?? czy nawet W??grami". 
Od siebie mo??emy doda??, ??e jest to 
Jeden z rezu1tat6w odpr
??enia. a za- 
razem warunek jego dalszego rozwo- 
ju. Kilkana??cie lat temu kanclerze 
bo??scy inaczej wypowiadali si?? na te- 
mat zjednoczenia... 
Tylko. czy SPD utrzyma si
 w Bonn 
przy w??adzy? Pytanie to jest otwarcie 
rozpatrywane zar6wno w szeregach 
SPD. jak i na ??amach ca??ej prasy. 
W przeciwie??stwie do SPD przyw6d- 
cy CDU/CSU g??osz?? znacznie bardziej 
agresywny antykomunizm i antyso- 
wietyzm, pomawiaj?? socjaldemokrat6w 
o niedostateczn?? solidarno???? z obecn?? 
polityk?? ameryka??sk?? wobec ZSRR, 
inaczej te?? rozk??adaj?? akcenty w tzw. 
kwestii niemieckiej. 
Kolejne kl
ski wyborcze SPD w 
wyborach do parlament6w prowincjo- 
nalnych mog?? doprowadzit do tego, 
i?? opozycja zdob??dzie w Bundesracie. 
b
d??cym emanacj?? Landtag6w. 2/3 
wi??kszo??ci i uzyska mo??liwo???? zablo- 
kowania powa??nych obszar6w w??adzy 
rz??du federalnego. Wydaje si
 je- 
dnak, ??e rozgrywka dokona si
 dopi.- 
1'0 za 2 lata w rezultacie wybor6w do 
Bundestagu. Kto je wygra - zdania 
s?? dzi?? podzielone. Wiele b
dzie zale- 
??a??o od rozwoju sytuacji mi
dzynaro- 
dowej. Klimat neozimnej wojny sprzy- 
ja??by niew?? tpliwie obu siostrzanym 
partiom ehrze??cija??sko-demokratycz- 
nym. 
Na koniec pytanie - czy w rezulta- 
cie zmian i przesuni
??. jakie dokonuj?? 
si
 w tre??ciach bo??skich uk??ad6w po- 
litycznych w ostatnich latach zmienia 
si
 te?? jako???? problemu niemieckiego 
dla Europy? 
Nie??atwa na to odpowiedt. 100 mln 
ludzi m6wi??cych w Europie po nie- 
miecku oddzia??ywa dzi?? na sprawy 
naszego kontynentu bardziej nit 10 
lat temu t a znacznie bardziej ni?? 
twier
 wieku temu. Coraz wi
ksze te?? 
znaczenie przypada stosunkom mi
dzy 
dwoma pa??stwami niemieckimi. 
Nie nale??y jednak zapommat, ??e ha- 
mulcem, kt6ry ogranicza mo??liwo??ci 
dzia??ania Republiki Federalnej Nie- 
miec zarowno na p??aszczy??nie wewn??- 
trzneJ Jak I zewn
trzneJ pozostaje nie- 
zmiennie obawa przed zagro??eniami 
dla jej !Y8temu polityczno-spo??ecznego. 
Ochrona tego systemu jest spraw?? 
najwa??nlejsz
. . 


RYSZARD WOlNA 


MAREK WlERCZY??SKI 


Upiory popu ar zacii 


P rzegl??d Tygodniowy" (nr 8) w 
cyklu ..Powt6rka przed matur??", 
Lamie??ci?? artyku?? o .,Weselu" Wy- 
" spia??skiego pt. ..Polskie upiory". 
pi6ra Jana Tettera. Miejmy na- 
dziej??. ??e ??aden z maturzyst6w nie po. 
sluty?? si
 t?? niefortunn?? publikacj??_ 
Oto bowiem lista najbardziej oczywi- 
stych b??
d6w rzeczowych. kt6re mo??na 
w niej znale??t (sporne sprawy interpre- 
tacyjne pomijamy): 
1. "Wernyhora, na p6?? legendarny 
Kozak. wr6??bita. at gdzie?? z wieku 
XVII". - Nieprawda. legenda umiesz- 
cza??a Wernyhor?? w czasach "kaliszczy- 
zny". w drugiej po??owie XVIII w.". 
2. ,.Jeden ze s??ynnych partyzant6w 
ukrai??skich (...) przyj???? ten legendarny 
pseudonim Wernyhora". - Nieprawda, 
Werszychora to autentyczne nazwisko. 
3. ..Szczeg6lnie krwawo zasluty?? si
 
w6wczas (w r. 1768) regimentarz Stem- 
powski". - Nazwisko historycznego re- 
gimentarza brzmia??o Stempkowski. 
4. ..Czterdziesci lat przed napisaniem 
??Wesela??) ukaza??a si
 ??Teka Sta??czy- 
ka))". - Nieprawda. trzydziesci lat 
(w r. 1869) 
5. "Wys??any na ziemi
 przez Zyg- 
munta Augusta Sta??czyk". - Niepraw- 
da. przez Zygmunta Starego. 
6. ..Stronnictwo konserwatywne. 
przyjmuj??c satyr?? ??(	
			

/ZL_1982_XXXII_1575_30_05_16_014.djvu

			TEATR 


Ekonomiczny bat kaza?? teatrom 
dramatycznym zadba?? o "mZA 
NAJMLODSZEGO, cz
sto lekce- 
waionelo I pomljanelo. Takiej 
erupcji repertuaru dzieci??cego nie 
.podzlewaJ sI?? zapewne ??aden za- 
eh
caj??cy pedagoa ani socjologowie 
wywa??aj??cy sk??ad widowni. Teatry 
posz??y na ca??elo. Powr??clli do ??ask 
.Jan Brzechwa I Ewa Szelbur,- 
Zarembma. si??gni??to po Maeter- 
lincka. Okudiawc. Strehlera. za- 
cz
to zauwaza?? i pisa?? na scem: 
teksty przeznaczone dla dZleci. 
podj??to wreszcie szereg inicJatyw. 
Zbli??aj??cy sI?? Dzie6 Dziecka na- 
kazuje odnotowanie kilku przy- 
najmniej. 
Najpierw Brzechwa I trzy pre- 
miery. przypominaj??ce o mljaj??cej 
w tym roku 15. rocznicy ??mlerci 
pisarza. prawdziwego odnowiciela 
tradycyjnych form utwor6w dla 
dzieci. Janusz Koz??owski w Gru- 
dzi??dzu zaproponov,. al opart?? O 
teksty poetyckie autora ..Stonogi" 
widowisko ..Brzechwa dzie- 
ciom". a Teatr Dramatyczny w 
Gdyni pracuje nad ..Panem Drop- 
sem I jego teatrem". Trzeci?? pre- 
mier?? przygotowal dzia??aj??cy w ki- 
nie FamiliJnym warszawski Te- 
atr Fraszka. S?? to ..Przygody Pie- 
truszki", pokazywane r6wniei; w 



 
.. 


P....- '1f - 
. 


W ??A
CUCIE po f'a: dwudzie- 
Ity pierwa2Y rozbTZmlewa??a muzy- 
ka w pi??knym wn??tTZu pa??acu 
Potockich. FESTIWAL MUZYKI 
(8-16 maja) zwanI/ dawniej Dnia- 
mi Muzyki Kameralnej. jest w 
du??ej mieTZe dzie??em Bogu'??awa 
Kaczl/??skiego. klef'owftJka artyatv- 
cznego featlwalu. Dzi??ki jego po- 
my.??owolc?? ?? energii dotychczaso- 
wy, coraz mniej c??ekawv fe.Uwal 
przeklzta??ci?? ,t?? W tmpr
z?? o r6??- 
norodnym programie ?? ogromnej 
trekwenc1??. Obok muzyki kame- 
raln
j Kaczy??ski wprowadzi?? do 
programu muzyk, operowq. OTa- 
toryjnq. pielni oraz utwory instru- 
mentalne aoZowe. W jr6d WUko- 
nawc??w znalaz??y I??, na
wiska ta- 
kIe 3ak Maria Fo??tyn (aopran). 
Pauloa Rapt??l (tenor). ak tOTka 
Nina Andrycz. pianUcz - Bogna 
Ha??acz t Andrzej Stefa??ski. zal 
w??r6d zespo??6w Orkiestra Filhar- 
mani?? Narodowej pod dyr. Karola 
Teut.cha. Kwartet im. Gra??yny 
Bacewlcz. :zespo?? Opery Wroc??aw- 
akie1 pod dyr. Roberta Satanow- 
.ktego. Ponadto wustqpUi aolild 


'" 


( 


- 


L 


F 


I 


L 


M 


. 


. 


. 
. 


Fi1mowl?? rewelacj?? tygodnia sta- 
??a Si??. nieoczekiwanie. wiadomosc 
O tym. ze 
OPIn.\ LOREN (na 
zdj.) ZOST \??..A ZAMKNI??TA W 
\H??ZIENI L Sta??o si?? to we srod??. 
19 maja. a rzecz dotyczy d??ugo- 
letniego procesu wytoczonego 
Iwie??dzle zaocznie. za nie u- 
iszczone ponoc podatki, Prze- 
bywaj??'a od kilku lat w Pa- 
ry??u Sophia Loren. zosta??a dwa 
lata temu. zaocznie. skazana na 



 


Krakowskie pomniki oraz ??ch 
lokalizac3a zawaZe wzburza??l/ opl- 
na?? spolecznq: nad ..Micklewiczem" 
Ryglera dyskutowano przez rok, 
ka??qc autorowi zmienia?? projekt, 
.,Grunwald" Wlwulakiego mia?? sta- 
nqt m. in. pod Bernardunami. Wa- 
welem. na placu 'w. Ducha etc.. 
etc. Z ..D1etlem" Dunikowskiego 
1ezd??ono po ca??um mielcie. a?? wy- 
kopano klon jpod Magistratu i na 
jego mle1acu ustawiono posqg. Do- 
bra to zresztq tradycja, gdy?? 
Iwiadczy o zaanteresowamu za- 
r6wno tematem. 3ak jego poda- 
niem i -.. zw??aszcza - pi??knem 
Krakowa. PERYPETIE "WY- 
SPIANSKIEGO" nie odbiegajq 
wi??c od normy poza ,ednym. mIa- 
nowicie tl/m, ze w za??o??eniach 
konkursu po]awU at?? precedens w 
poltaca aprzecmych wytycmych 
konaerwatoro (kt6ry widzia?? na pl. 
Szczepa??8kim pomnik monumen- 
talnv ?? centralnie B.tltuowany) a 
G??. ArchItekta. kt6ry dla odmia- 
ny domaga?? ai?? w tymie miejscu 
parkingu, a co za tym Idzie - 
pomnika kameralnego. Te tl'??aln??e 
rozble??nolct doprowadzI??y do p6??- 
niejszf/ch spor??tv o pr03ekt pJ'ze- 
znaczony do TealizacJi - kameral- 


" 


objefdzle W wojew6dz??w??e war- 
szawskIm. 
Teatr Im. W??gierki w Bia??ym- 
stoku .i??ln?? po .ztuk?? W??odzImie- 
rza Erenberla ..Alladyn l czaro- 
dziejska lampa", w przek??adzIe I 
re??yserii Ollt Junosza-Szanlaw- 
.kiej. ze scenolraf11?? Kazimierza 
Urbailskielo (na zdj. Joanna Wiz- 
mur). a chwalony ju?? przez nas 
za ..Kieszonkowe przygody" Bu??a- 
ta Okud??awy szczeci??ski 1eatr 
Pleciuga. prowad:tony od lat przez 
W??odzimierza Dobromilskiego. przy- 
gotowuje kabaret dla dzieci. 


.. 


.. """ 


" 


t 


.:t.. 


'l .. 


> 


'. 


, 


'. 


rt- 



 .,. 


Teatru Wielkiego 2 War,zawy ?? 
ucmiowie sto??ecznej Szko??y Bale- 
towe1. Orkleltra i ch??r Filharmonii 
w Rzelzowte pod dyr. Adama Na- 
tank a zaprezentowa??y ai
 znako- 
micie na ko??cowym koncercIe fe- 
.tiwalowl/m. kt6rU odby?? .i?? w 
bazylice Ojc??w Bernardyn6w w 
Le??ajsku. wl/konuJqc ..IX SI/mfo- 
ni??" Beethovena. W programie fe- 
aU walu obok dzie?? m. in. Bacha, 
Vivaldiego. Mozarta, CzajkowskIe- 
go. Verdiego. Puccaniego. Alben??- 
za ?? Smetany ul??yszano fragmenty 
ope1' i dramat6w muzycznI/ch Rl/- 
szarda Wagnera. Dla dzieci przed- 
atawiono oper, Humperdincka ..Jal 
i Ma??go.ia" w rezyserii Barbarl/ 
Ko.trzewsklej. Zesp???? Opery Wro- 
c??awskiej pokaza?? ..Manekiny" 
Zbigniewa Rudzj??skiego do tek- 
at6w Brunona Schultza. Przed- 
o.tatni dzie?? festiwalowv (15 ma- 
ja) poiwi??cono Karolowi SZU'11??a- 
nowskiemu. Sesji na ten temat 
przewodniczy?? prof. Witold Ru- 
dzi??ski wraz z PIotrem Perkow- 
Iktm. Andrzej Stega??ski gra?? u- 
tworu jortepianowe Szymanow- 


.. 


-" 


. 


miesi??c wi??zienia. I oto, gdy tylko 
zJa'\'- t??a si?? 111 RzVmle, zosta??a na- 
ty('hmia
t. wprosI z lotniska wy- 
wieziona do wi??zienia Caserta w 
pobli??u Neapolu. 
A SWOJ?? drag??. musi przy t??.' j 
okazji przypomnie?? si?? fakt. ??e 
wielki Ingmar Bergman z takiego 
samego powodu uCIek?? z ojczyzny 
i przez 10 lat tworzy?? poza Szwe- 
cj??. a?? wreszcie doczeka?? si?? pe??- 
neJ rehabilitaeji i odwo??ania wy- 
roku. Czy??by Sophii Loren za- 
brak??o cierpliwo??ci w czekaniu? 
Wszystkie agencje odnotowa??v 
zatrzymanie Sophii Loren. nie od- 
mawiaj??c sobie przy t??'!j okazji 
przyjemno??ci zakomunikowania. ze 
wielka ,wiazda b??dzie traktowa- 
na Jak normalny prZE t??pca. na 
r??wni z innymi wi????niarkami. 
"I?? 
Tzw. RLCI?? DZIESI??CIL STOP 
- czyli organizowana w Japonii 
sta??a akcja walki przeciw broni 
atomowej. w kt6rych to dzia??a- 
niach za kai:dym razem bior?? u. 
dzia?? miliony Japo??czyk6w. \I. y- 
st??pi?? tym razem z ciekaw?? ini- 
cjatyw??: zebra?? wsr6d ludno??ci po- 
nad 180 millon6w jen6w i za te 
pieni??dze zakupi?? w archiwach 
USA materia??y i tasmy dokumen- 
talne zrealizowane przez ampl'Y- 
ka??skie ekipy na zlecenie wO.l.;ka 
zaraz po zrzuceniu przez Amery- 
kan??w bomb atomowych na Hiro- 
szim?? l Nagasaki. Zmontov. ano z 


nv Jana Kucza ?? monumentalny 
MarIana Koniecznego. W ko??cu 
zwyci????y?? Konieczny, cho
 tylko 
cz????ciowo: 1ego pomnIk atanie. ale 
me 'wiadomo jeszcze gdzie. Termin 
jego ods??oni??cia przewidziany 1est 
na 75-lecze ??mzerc?? Czwartego Wie- 
azcza. czUli 28 Xl br.. zal na1po- 
wa??nie;szym?? propozycjami loka- 
bzac1i aq okolice Wawelu lub 
B??onia. ??cillej ich poczqtek 
% widokiem na kopIec Ko??czuszki. 
,eden z ulubftmych motl/w6w ma- 
lankich \\-uspia??sklego. w aqluedz- 
twie Muzeum Narodowego, w kt??- 
rym pocze,ne miejsce za3mujq o- 
brazy artysty: wreszcie obok wa??- 
ne] przelotowej a'J'teri?? komunika- 
cyjnej. Zgodnie % zaleceniem Spo- 
??ecrnego Komitetu Budowy Po- 
mnika przeprowadzone zoBtanq ba- 
dania geologiczne. kt6"ych wynik 
ostatecznie zadecyduje czy miej- 
Ice to (skwer obok Muzeum. 
lub wylot B??o??. naprzeciw 
..Cracovii") nada1(> s??, do ustawie- 
nia ci????kiego pomnika. Decyzj?? po- 
przedzi wizja lokalna z u??ycIem 
naturalnej tL"ielko??d makiety po- 
mnika. Prelfmino'lCane p??erwotn??
 
koszt11 (9,9 mln z??) wzros??y do 22.6 
mln z?? - nie l??czqc transportu od- 


., 


..... ... 


., 



. 
., 



 



 


.. 


t 


.. 


" 


.,... 


, 


Teatr Nowy w Zabrzu gra z po- 
wodzeniun widowisko fantastycz- 
ne. z muzyk??. spiewem i ta??cami. 
Adolfa Walewskiego ..Kopciuszek". 
In eniZllI Ja Mieczys??aw Daszew- 
ski. rez eria Wincenty Grabar- 
czyk. scenografia Aleksander Sell- 
-Walter. muzyka Marzena Miku- 
??a. Na zdj??ciu: Aleksander Rz??d- 
kowski (Marsza??ek) i Jerzy Siwy 
(Go??dZ1k). 
"Za s edmioma g6raml", widowi- 
. 
sko Ewy Szelburg-Zarembmy. au- 
torki wiernej dzieciom jak Brze- 
chwa, pOjawi??o si?? w Rabce. l tu 


/ 


, 


Ikiego. Odby?? ??i
 te! wiecz??f' au- 
torski Bogus??awa Kaczy??skIego. na 
kt??ry z??o??u??a ,t?? opow1d
 O ??U- 
c??u Wagnera i odtwarzanie fra- 
gment6w jego ope7 wykonuwa- 
nych na festiwalach. Festiwal 
"??a??cut 82" czeszy?? a???? wYJqtko- 
wo Ucznq Jrekwencjq pubhcznofci. 
*" 
Nowo powsta??y WYDZIA?? WO- 
KALNO-AKTORSKI AKADEMII 
MUZYCZNEJ W KRAKOWIE za- 
prasza chetnych do nauk?? ??piewu. 
kt6rzy maJq g??os ?? a??uch, a nie po- 
siadajq przygotowama muzyczne- 
go na atudia wokalne. Egzaminy 
wst??pne odb??dq si, w lipcu br. 
Konaultac]i udzielajq p"dagodzy- 
wokallici Akademii Muzycznej. 
kazdego dnil! z wyjqtkiem sob6t. 
w gmachu krakowskiej AM przy 
ul. Bohater6w Stalingradu 3. 
*" 
ACAD??MIE NATIONALE DU 
DISQUE LYRIQUE w Pary??u 
przl/zna??a w kwietmu trzy "Z??O- 
TE ORFEUSZE" dla w??gi??rskiej 
wytw6rn?? p??ytowej Hungaroton. Za 
na)lepszq Iw&atowq premier
 p??l/- 


... 


- 


tego dokumentalny film. ktory 
rwa 20 minut. K rown1kie.. l ze 
. m)m go bY?? n 
TB
hlbany. A tytu?? tego CIL -ka w

t??pi??a w 
ze z??ym tygodniu z d??ugo ocze- 
kiwan?? (13 la1!) przez polsk?? wi- 
da vni?? premier?? filmu Denm
a 
Hoppera .,E ,,"SY RUJER" z samym 
re7V erem, jak r??v. niu z PETE- 
RFM FONDA (na zdj.) w rolach 
g??ownych. 


.< 


..'
 


.III> 


. 


. 


l" 
- 



 
-- 


, 


lanych element6w t osadzenia po- 
mnIka. Znaczna cZ????t tej kwqtV 
zosta??a 3U?? zap??acona. n&emnie3 do 
,ej pelnego pokrycia brak 1eszCze 
9 mln z??. Komztet zalecil' zwr6ctt 
.t, w tej aprawie do Pre1ydium 
Urz,du MIasta Krakowa oraz Kra- 
kowakIego Komitetu F J N. 

 


Ogf'omnq frekwencjq cieszy??a si?? 
- trwa1qca ponad mle
iqc - wipl- 
ka wl/Btawa prac SAL V ADORE 
DALI w Wiedmu. gdzie w pa??acu 
Au??!rsperg zgromadzono ponad 250 
prac tego artystu. Bu??a to pier- 
WRza reprezentatl/wna wystawa 
prac DaZa w stolicy Austr1t. Zgro- 
madzono dzie??a pochodzqce z T6??- 
nych okres6w jego tw??rczo??ci. O- 
bok malarstwa pokazano te?? wiele 
ruaunk??w. Wyatawa po??qczona by- 
??a ze sprzeda??q mekt??rych rysun- 
k6w ?? grafak. oaiqgajqcych zawro- 
tne sumv. Z Wiednia ekspozYC3" 
przeniea??ona zostanie do FlorencJi. 
Podajem'JJ t, in10rmaC;?? n??e dla 
zach??cenia rodak6w do wyjazdu 
do W??och. lecz dla podkrellenia 
reJtesansu nadreaWzmu. kt6ry w 
coraz wi??ksz7lm stopniu staje si, 
nurtem przewodnim plaatyk?? ostat- 


ciekawostka: Pa??stwowy Teatr La- 
lek Rabcio. dziaJaj??cy od trzydzie- 
stu lat. wy.t??pi?? z pi????dziesl??
 
.wo,. premier??. Kierowany przez 
Ew?? Marclnk6wn?? Rabcio planu- 
je w tym roku jeszcze dwa Ipek- 
takle: ..Kaczk?? dziwaczk??" I "Pa- 
stora??k??" Leona Schillera. 
Dzlt:kl wreszcie spo??ecznemu za- 
potrzebowaniu i ekonomicznemu 
naciskowi pOjawiaj?? si?? nowi au- 
torzy tekst6w dla dzieci. Taki cha- 
rakter ma prapremiera sztuki 
..Kr61 i sroka" w Teatrze im. Ja- 
racza w Olsztynie. Autork?? jest 
teatrolozka i kierowniczka litera,:" 
cka kilku teatr6w. obecnie szef 
wydawnictw warszawskiego Tea- 
tru Wielkiego Bo??ena Winnicka, 
pisz??ca zreszt?? ju?? nast??pn?? sztu- 
k?? dla dzieci. Ciesz??c si?? z tego 
faktu. z ni?? mniejsz?? satysfakcj?? 
odnotowa?? trzeba inicjatyw?? kra- 
kowskiej Groteski. zorganizowanie 
w klubie Micha??ek na krakow- 
skich D??bnikach teatrzyku dla 
dzieci niewidomych. 
Z lego wyliczenia wynika jut 
pewien optymizm, mianowicie t1'O- 
ska o poz
 .;kanie najm??odszego wi- 
dza. najwdzi??czniejszego teatralne- 
go odbiorcy. 

 
Od 22 do 28 maja odbywa si?? w 
Bielsku-Bia??ej. orgamzowany przez 
Pa??sfwowv Tpatr Lalek Banialuka. 
, 
X MI??DZYNl\RODO\\'Y FESTI- 
\\.\L TE.\TROW LALEK. Jury 


towq uznano nagrante operv Ka- 
rola Goldmarka ..Kr610wa SabalO. 
Drugim Orfeus??em nagrodzono 
na3lepsze pod wzgl??dem wyko- 
nawczym nagranie opery Puccinie- 
go ..Madama Butterfly" % Veroni- 
kq Kmcses w roli g????wnej, trze- 
ciq za?? nagrod?? otrzyma??a p??yta 
G. Mahlera "Kandertotenlieder" w 
wykonaniu Klary Tak??cs. 
"I?? 
Zbl??za si?? VII MI??DZYNARO- 
DOWY KONKURS IM. PIOTRA 
CZAJKOWSKIEGO (inaugur ac 1 a 
nastqpi 10 czerwca w kremlow- 
sk??m Pa??acu Zjazd??w). jeden z 
najtrudniejszych konkurs6w Iwia- 
ta. atawiajqcy ogromne wymaga- 
nia wykonawcom tak od strony 
techmcmej, jak interpretacY3ne1. 
Do tegorocmego konkursu zg??osi- 
??o a???? 346 mlodych muzyk??w in- 
strumentalist6w i ??plewak6w z 41 
kraj6w Europy, AZji. obu Ame- 
ryk i . Australii. Konkursowa ekipa 
radziecka sk??ada si?? z 22 os6b. W 
programie obok dzzel Piotra Czaj- 
kowskiego znaJdujq si?? utwory 
klasyki rosY3skie, i ??wiatowej, a 



, 


Warto przy tcj okazji powie- 
dzie" dwa. slow..a" o najmnit u 
11 znanym rzeo'itawicielu a le- 
dzicznie utalentowanego klanu 
Fond??w. 
Po uko??czeniu szko??y Lredniej. 
zosta?? aktorem. wi??z??c si?? od sa- 
mego pocz??tku i na przek6r 
gv. iazdorstwu ojca Henry'ego i po- 
tem. 
iostry - Jane. z ruchem 
teatralnego "undergroundu". W 
1966 Roger Corman powierzy?? mu 
g??own?? rol?? w filmie ..Dzikie anio- 
??y". sztandarowej i programowej 
pozycji 'tzw. ..socjal-horroru". czy- 
li dramatu ukazuj??cego bunty m??o- 
dzie??owe w obrazach dzikich raj- 
d??w wykonvwanych przez moto- 
rowe ganRi. Zarobione na tym fil- 
mie rieni??dze Peter przeznaczy?? 
na wyprodukowanie pierwszego 
filmu o hippisach. czyli w??asnie 
..E I'iY Rid
r" (..Spokojnv jez- 
dziL 
"). Wyda?? na film 375 000 do- 
lar??w - zarobi??... 60 milion??w. 
Tak niespodziev. any i gigantyczny 
:.ukces kasowy sta?? ..i?? dla wielu 
hollywoodzkich producentow sy- 
gna??em id??c' rh zmian w zainte- 
re awaniach widz??w. Rzeczywi- 
",..je, po latach wida?? najlepiej. ??e 
by?? ten film pocz??tkiem ko??ca e- 
poki hollywoodzkkh superproduk- 
l'ji na rzecz skromnvch. kr

-...cz- 
nych, poddaj??('veh spo??ecznemu o- 
s??dowi tradycyjne mity ameryka??- 
a;kie filmowo 
Zrealizowany w 1969 ..Easy Ri- 


---.??.... , 
 


.. 


o- 


nielj ??wierc?? naszego wieku, przy... 
??miewa,qc atopmowo pochodne ku- 
bizmu ?? konstruktywizmu, w czym 
moina. dostrzec narastajqcq w 
??wiecie przewag?? emocji nad logi- 
kq. 



 


W pozna??skim BW A czynna 
jest wystawa ..MALI; FORMY 
GRAFIKI" z??o??ona % prac wl/bra- 
nych z I I 11 Mi??dzynarodowych 
wystaw ..M alp Formy GrafIki", 
organizewanych przez l6dzkie Biu- 
ro Wystaw Artystycmych. Jak ty- 
tu?? wskazuJe. Iq to ma??e g1hfik?? 
{nie przekracza1qce wumiar6w 
12X15 cmJ. wykonane przede 
wszystkIm w technikach klasycz- 
nych - JCk metal, drzeworyt sztor- 
cOWI/. linoryt i ????tografla. Na tL'y- 
stawie pokazano ponad 400 dZIe?? 
ok. 100 artyst6w z f'6??nych stron 
??wiata. Kazdy z tw6rc??w prezen- 
tuje w??asnl/ Iwiat POszuk??wa??. 
przemy??le?? i Iposob6w obrazowa- 
nia; dominujq tendencje przedsta- 
wiajqce, cz??sto si??ga1qce po me- 
tafor?? i aymbol. Z te1 okazji re- 
produku,emy pr03ekt mini-grafiki. 
,akq 1est %nac%ek pocztowy. jed- 
nego :I na,wubitniejszl/ch pTZed- 


wybralo Z'I teatr6w z 19 kraj6w 
Europy. Azji I Ameryki. m. in. 
teatry lalek Z Japonii. IndIi, USA. 
Anglii. Hiszpanii. Hq,landi1. SZWe- 
cji. Mongolii I RFN. Z teatr6w 
polskich wyst??pi??: Pi nokio z ??odzi, 
Czerwony Kapturek z Olsztyna. 
rzeszowski Kacperek. opolski Te- 
atr Lalki 1 Aktora. teatr lalek z 
Wa??brzycha i Wroc??awia oraz 10- 
spodarz festiwalu Teatr Banialu- 
ka. Ponad '0 przedstawie?? zosta- 
nie pokazanych tak??e w terenie. w 
miejscowo??ciach wojew??dztwa biel- 
skiego. W Salonie Wystawowym 
BW A eksponowana jest z okazji 
35-Iecia 'Banialuki wystawa sceno- 
grafii, w Muzeum Okr??gowym 
wystawa lalek z teatr6w ????dzkich 
oraz wystawa lalek z wytw6rni 
film6w animowanych Semafor. a 
takze wystawa lalek. masek i re- 
kwizyt6w dotycz??cych obrz??d??w 
i zwyczaj??w ludowych z terenu 
Podbeskidzia. 
W ostatnim dniu festiwalu Ba- 
nialuka obchodzi 35-lecie dzia??al- 
nosci artystycznej. Teatr zaprezen- 
tuje dwa widowiska "Smier?? Tin- 
tagilesa" MaeterIincka w re??yserii 
Jerzego Zitzmana. ze scenografi?? 
Krzysztofa Wejmana oraz "Harna- 
sie" Szymanow'ikiego w re??yserii 
Jana Dormana ze sC!enogra- 
fi?? Andrzeja Labi??ca. 
"I?? 
W KR \KOWIE na Mi??dzyna- 
rodowy Dzie?? Dziecka 1982 przy go- 


tak??e muzyka kompozutor??w XX 
wIeku. Ponadto ka??dy uczestnik 
konkursu' winien przedstawi?? wy- 
brany przez .Jebie utw??f' kompo- 
2ytora kraju. z kt6rego pochodzi. 
Przl/gotowania do konkU't'su aq w 
pe??nym toku. KonkuTBowe prze- 
s??uchania b??dq ??i?? odbywat. jak 
zazwyczaj. w najwi??kszych salach 
koncertowych sto????cy Moskwy. 
M??odym muzykom towarzyszy t b??- 
dq Pa??stwowa Orkiestia Symfoni- 
czna ZSRR. Orkiestra Symfonicz- 
na Filharmo_ii Moskiewskiej oraZ 
Wielka Orkiestra Rad??a i Teletd- 
zji. Tegoroczny konkurs odb??dZ1e 
si?? w dyscyplinach: ??paeu', forte- 
pum. skrzypce. wiolonczela i for- 
tepian. 
* 
Wielkq nast??pczyniq znakomitej 
Ul!Lnowej 1est NADIEZDA PA- 
WLOW A. tancerka o wielkie; kul- 
turze. bogatym repertuaru'. urze- 
kajqca w scenach liryczn1lch. Jej 
kreacje artllstycrne oglq I ne sq 
przez publiczno???? z zachwytem, 
j,st u' 3ej ta??cu cof. co pozwala 
na3wy??sze bJt.letowe osiqgni??cia u- 


r 


der" otwiera?? gigantyczn?? seri??' 
tzw. fllmow 6Z('0\ ych. kt??rych 
powodzel)le na ca??ym ierie o- 
kaza??o 5.i?? niemal nie do ogarni??- 
cia. Szara. prowJncjonalna Amery- 
ka ukazywana przy tej okazji sta- 
??a si?? niespodziewanie prawdziw?? 
..z??ot?? ??v????" dla producent??w. 
Peter Fonda. kt??ry uciek?? z do- 
mu w wieku kilkunastu lat, na 
znak protestu wobec gwiazdor- 
skiego blichtru dooko??a postaci oj- 
ca, po sukcc .ie filmu .,Easy Ri- 
der" (gdy si?? wi??c sam spraw- 
dzi??) powr6ci??. Do dzi?? jednak po- 
zo<;ta?? rzecznikiem zbuntowanej 
m??odzie??y ameryka??skiej. . Produ- 
kuj??c r????ne filmy, graj??c r????ne 
role, tak??e t?? we w??asnym. pry- 
watnym ??yciu, do dzi?? preferuje 
model ??yda poza spo??ecze??stwem 
"konsumpcyjnych niewolnik??w". 
.1t, 
1\1 \TIIIEU C'.\RRIERE (na zdj.). 
kt6ry od czasu pami??tnego seria- 
lu ..Niecierpliwo

 se.;ca" wg Ste- 
fana Zwt::tga. gdzie zagra?? porucz- 
nika, cieszy si?? u nas du??ym po- 
wodzeniem, postanowi?? odej???? na 
kilka lat z kina! 
Powodem tej niespodziewanej de- 
cyzji jest ch??;.
... odnalezienia sie- 
bie. 
Mathieu Carriere zadebiutowa?? 
jako kilkunastoletni ch??opiec w 
znakomitych. zachodnioniemieckich 
,.Niepokojach wychowanka Tor- 
le' a". potem przysz??y filmy mniej 


\ ........ 3Iot _ 
.. 


.. 


. 


atawiciel?? tego gatunku tw??rczo- 
??ci, STEFANA MA??ECKIEGO, 
przypomina3qc jednocze??nie. ze 
znaczki projektowali T??wni????? m. 
in. T. Gronowski, E. Bartlomiej- 


GR 


. 


towano w kinoteatrze !:wi??zko. 
wiec barwne widowisko Leszka 
Sosnowskiego. ..Robinson l piraci" 
wl powie??ci Daniela Defoe, w re- 
iyseril Stefana Mienickiego. z u- 
dzia??em aktor6w Teatru 1m. S??o- 
wackiego. Imprezy odbywa?? .1, 
b??d?? w maju 1 czerwcu br. 
*" 
Jury OPOI.SKICH KONFRON.. 
T ,,"CJI TEA TRALNYCH przyzna- 
??o nagrod?? honorow?? Witoldowi 
Zatorskiemu (po??miertnie) za re??y- 
seri?? "Skiza" Zapolskiej w Tea- 
trze Dramatycznym m.st. Warsza- 
wy. W tym samym przedstawieniu 
nagrody otrzymali tak??e aktorzy: 
Gustaw Holoubek (Tolo). Barbara 
Kraft6wna (Lulu) i Magdalena zi??- 
wadzka (Muszka)_ 
Gospodarz Konfrontacji. Teatr 
im. Kochanowskiego w Opolu pre- 
zentowa?? ..Nie-Bosk?? komedi??" 
Krasi??skiego. Nagrody otrzymali: 
Irena Biega??ska i S??awomir D??- 
bosz (kostiumy i scenografia) oraz 
El??bieta Skr??towska za rol?? Zony. 
W przedstawieniu ..Judasza z 
Kariothu" Rostworowskiego (Teatr 
Nowy. Pozna??) nagrodzono: Jcrz
- 
go Satanowskiego (muzyka) oraz 
Mari?? Robaszkiewicz za rol?? Ra- 
che1i. 
Mariusz Saniternik otrzyma?? na- 
grod?? za rol?? Jaska w "Weselu" 
Wyspia??skiego. prezentowanym 
przez Teatr im. Bogus??awskiego z 
Kalisza. 


- 


M U ZYKA 



. :- 


, 
: -. 



;....:.: 


-
 


( 


, 


. 
zna
 za niemal metafizycme. Na 
zdj.: Nadie??da Pawlowa ze swoim 
partnerem W. Gordiejewem. 


.. 


,.... 


. 


. 


popularne. a po sukcuie "Nie- 
dp"ryhwosci -erca" by??y JU?? dwa 
ut.ory tel Jne: ,.Wojn W2'l- 
d??w" i "Upadek domu Usherow" 
Ambitny Carriere chcia??by jednak 
zagra?? rol?? charakterystyczn??. bu- 
dowan?? niezale??nie od swoJeJ nr
 
dzie??czej sylwetki i delikatnej 
twarzy. Z gorycz?? i przekE)sem 
m??wi. ??e pozostaj?? mu ju?? chy- 
ba teraz "role terrory t??w lub po- 
licjant??w". 
Rezygnuj??c jednak z takiego 
wyboru. woli odej????. tymczasem z 
ekranu. Czy nie jest to jednak zbyt 
du??e ryzyko, lub... zbyt du??a ko- 
kieteria? 


. 


.<
. 

 .. 


, 


, 


,. 


.. 


" 


" 
, 


I 


JI' 


PLASTYKA 


czyk. W. Boraty??sk??, K. Sopotko ?? 
E. TroJanowski. 


PO L5 KA 



 
 
 >: 
, 
..... 
:\ . '-...... 

' i' ,

 
",.. 7 
 " 
-. . 
-=4 
y
 
"-"': 
??-- \. - ??ii 

- 
 -'<.-L/ A
rnltn


 ' I 
.r.. 
I?? ....,.-;._
-=- -=-
 

1: c:;.4- ..., 
.. . 

..." J ';i"It
_r.""""''''.'''''''':,_
 

 
 
" '. .
_ " 4'" ......... -& 
.. ......
",...
- .-- 
 

 ...--- 
 
- U.
I.I tt.=. . .....,.. .-- __--..... 


) 



 


-- 



 


- 


--- 


- 



 


- 


--- ---- 


I;GIPSKl STAT
K MORSKI-XV W.
N.(; 


. 


. 


-..??..
		

/ZL_1982_XXXII_1575_30_05_16_015.djvu

			I 


?? 


. 10 I 11 bm. 180 TYS. TEGOROCZNYCH MA TURZYSTOW Ik??ada'o 
eg_zaminy pisemne z j??z. polskiego ?? matematyki. Za kilkana??cie dni egza- 
miny us
ne.. !egoroczne matury b??d?? ostatnimi "w starym stylu". Nast??pne 
odb??d
 Si?? JUZ 

 nowych zasad; panuje powszechne przekonanie, te b??d?? one 
znaczme trudmeJsze od obecnych. . Jan Jozef Szczepa??ski w siedzibie 
Austriackiej Akademii Nauk odebra?? 12 bm. NAGROD?? lM. GOTTFRIEDA 
HERDERA (pisali??my ojeJ przyznaniu w .,Kronice" z 21 II br.). Jednocze.. 
inie, zgodnie z obowi??zuj??cym regulaminem - na wniosek laureata - sty.. 
pendium tej??e fundacji dla mlodego reprezentanta nauki lub kultury przyzna- 
no Tomaszowi Fija??kowskiemu z Krakowa. . W pierwszej dekadzie maja od- 
by?? si?? w Wenecji zjazd mi??dzynarodowej Rady Wykonawczej SEC, STOW A- 
RZYSZENIA KULTURY EUROPEJSKIEJ. grupuj??cego tw??rcow z 50 krajow 
awiata. Przewodniczylo czteroosobowe prez)dium. m. in. po"ie??ciopisarz pol- 
aki Micha?? Rusinek. Przemawia?? m. in. Jan Dobraczy??ski. Przyj??to 40 nowych 

zlonk??w, w tej Iic
bie 11 polskich uczonych illteratow. . 70. ROCZNIC?? 
URODZIN obchodzi?? 16 bm. KAZIMIERZ HARNAS. krakowski dramaturg i 
publlcysta, przez lata zwi??zany z ..Zyciem Literackim". autor sztuk ..Wrzosy 
z Normandii". ..Trasa", ..Znak", ,.Wczoraj wieczorem". .,Apelacja ViIIona". 
..Dwie mi??o??ci kapitana". ,.Spisek l\la??yldy.' i in. Sk??adamy wiele serdecznych 
??ycze??. . JURY NAGRODY ..LITERATURY NA SWIECIE" pod przewodnic- 
twem Jerzego Lisowskiego przyzna??o nagrody za rok 1981. Otrzymali je: w 
dziedzinie prozy Anna Marla Liy.ke za przek??ad ..Powrotu Wergilego'. Ber- 
manna Brocha (wyd. Czytelnik) za?? w dziedzinie poezji Zygmunt Kublak za 
przeklad ..Wierszy wybranych" Konstantinosa Kawafisa (wyd. PIW). . W 
PRZEGL??DZIE TEATROW REGIONALNYCH w Czarnym Dunajcu 
I nagrod?? otrzyma' zespo?? im. Jana Malinowskiego ze Szczawnicy. dwie II na- 
grody - zesp???? przy OSP w Skomielnej Bia??ej oraz "Krokusy" z Podszkla. 
G'??wna nagroda indywidualna: Maria Garbaruk z Chocho??owa, na
roda specjal- 
na: zesp???? ..Mali siumni" z Chocho??owa. . W zwi??zku z prz} padaj??cymi w br. 
ROCZNICAMI (160 urodzin I 100 ??mierci) IGNACEGO ??..UKASIEWICZA. tw??rcy 
przemys??u naftowego I wynalazcy lampy naftowej, Muzeum Okr??gowe w Kro- 
snie przygotowa??o specjalne sympozjum I wystaw?? na temat ??ycia i dokona?? 
wielkiego Polaka oraz wystaw?? zwl??.zanycb z nim pami??tek. . Z okazji 1300-le- 
da powstania pa??stwa bu??garskie
o 17 bm. otwarto w Poznaniu trzydniowe 
mi??dzynarodowe sympozjum naukowe ..BA??..KANY I POLSKA W STARO ZYT- 
NOSCI I SREDNIOWIECZU", w ktorym obok naukowc??w z wielu o??rodk??w 
w kraju uczestniczyli pnedstawiciele plac??wek naukowych Bu??garskiej Akade- 
mii Nauk z Sof U ?? Plowdlw. . PRZED 70 LATY, 19 maja 1912, w Warszawie 
ZMAR??.. BOI...ES??:.AW PRUS. jeden z najwybitniejszych pisarzy polskich. dzien- 
nikarz I publicysta, kronikarz War!!l!awy. Z tej okazji w Hrubies'1owie (woj. za- 
mojskie) odby??y !IIi?? 19 bm. uroczysto??ci zwi??zane z rocznic?? ??mierci pisarza. To 
,,'??a??nie '" mie??cie nad Huczw?? w 1847 r. pn:ys7ed?? na ??wiat Aleksander Glo- 
\\'a('kl. znany p????niej milionom czytelnik??w jako Boles??aw Prus. . 19 bm. otwar- 
to w Warszawie pi??ciodniowe XXVII MI??DZYNARODOWE TARGI KSI??ZKI. 
ze stoiskiem Pergamon Press Ltd. Oxford na czele. ??..??cznle prz}'gotowano 194 
stoiska. w tym 58 z kraj??w socjalistycznych. 83 - z kapitallstyczny('h I 53 z wy- 
dawnictwami polskimi. W??r??d wystawc??w m. In. Oxford Unh,'ersity Pres!I, 
McGrow Hill, SprlnJter V erla
, Gallimard, University Press of Columbia, Asso- 
ciazione Italiana Editorl. Union des Editeurs Francais, wydawnictwa szwajcar- 
skie. libijskie. japo??'i:kie. . 2?? bm. w Ministerstwie Kultury i Sztuki odby??a si?? 
urocz
'sto???? wl'??c,enia odznacze?? pa??!oJtwow)'ch tw??rcom reprezentujac
'm POI.- 
SKI OSRODEK STOWARZYSZENIA KULTURY EUROPEJSKIEJ (SEC) przy- 
znanych przez Rad?? Pa??stwa w listopadzie ub. r. w zwi??zku z 30-le('iem tej 
organizacji. Ordery Sztandaru Pracy I klasy otnymali Jan Dobraczy??ski, Leo- 
pold Lewin i Wojciech Natanson; Krzy??em Komandorskim z Gwiazd?? Orderu 
Odrodzenia Polski odznaczony zosta?? Micha?? Rusinek; Krzy??e Oficerskie OOP 
przyznano Eugeniuszowi Kabatcowi. Jerzemu Lisowskiemu. Wladys??awowi Sie- 
roszewskiemu I nie??yjaeemu ju?? C7es'awowi Sojeckiemu. Ponadto Z??ote Krzy??e 
Zas??ugi przyzano Wandzie Na
rabieckiej I Stanis??awowi Skalskiemu. . Z oka- 
zji 35-LECIA RSW ..PRASA-KSI??ZKA-RUCH" 20 bm. w Domu Przyja??ni Pol- 
sko-Radzieckiej w Warszawie z udzia??em czlonka BP. sekretarza KC PZPR Ste- 
fana Olszowskiego odby??o si?? uroczyste spotkanie pracownik??w: dziennikarzy, 
wydawc??w, poligraf??w. kolporter??w. bandlowc??w. W uznaniu zas??ug kiJkudzle
 
fi,
ciu pracownikom RSW wr??czono odznaczenia pa??stwowe. m. in. Krzy??ami 
Kawalerskimi OOP udekorowano Mari-: Wolny i Ra,imunda Kazimierczaka 
z Krakowa. . 21 bm.. w DNIU DZIA??ACZA KULTURY minister J??zef Tejch- 
ma spotka?? si?? z grupa zaslu??onych pracownik??w I dzia??aczy kultury z ca??egD 
kraju, wr??czajac nagrody oraz odznaki ..Zas??u??ony Dzialacz Kultury'". DorocznIt 
na
rod?? im. Heleny Radli??skiej przyznawan?? bibliotekarzom otrzymali Konrad 
Zawadzki z Wars7aw
 (nagroda I stopnia) oraz Artur Len('zowski z Jarocina (na- 
groda III stopnia). . W 140. ROCZNIC?? 1.JRODZIN MARII KONOPNICKIEJ 
w Przedborzu i "e wsi G??ry Mokre (woj. piotrkowskie) spotkali si?? w dn. 21-23 
bm, mi??osnlcy jej pOe'lji. W czasie og??lnopolskiej imprezy odby??y si?? dwa tur- 
nieje - recytatorski I poezji ??piewanej. W pierwszym gl??wn?? na
rod?? prz
'7.na- 
no Agnieszce Matysiak z Toma'\zo\".a Mazowieckie
o. w drugim - Beacie Maj- 
ron z Blachowni k. Cz??..toehowy. . 21 bm. ..MAZOWSZE" udalo si?? w kolejn?? 
podr???? arty
tyczn??. Poczawszy od 24 bm. (wyst??p w Lilie) zesp???? konccrtowa?? 
b??dzie do po??owy C:lerwca na po??udniu Francji i w Szwajcarii. odwiedzi m. in. 
Dijon. L
on. Bourg en Bresse, Annecy. Grenoble. Zurych i Lozann??. Od 15 VI 
do 2 '\"11 ,.Mazowsze" go??ci?? b??dzie w paryskim Palais des Sports. p????niej trasa 
tournee wiedzie przez Orlcan. Montpelier do Car('assonne. Powr??t ok. 10 lipca. . 
2' bm. min????!) 10. .ROCZNICA Sl\IIERCI MICHA??A ClIOROMA??SKIEGO. W)'- 
da\\.l1ictwo Pozna??skie - g????wny powojenny edytor prozatorskich utwor??w jed- 
nego . najoryginalniejsz}-ch polskich piliiarzy. po powroeie z emigraeji stale mie- 
szkaj??ce
o w Warszawie - zapowiada stopnio"e wydawanie zebran}-('h dzie?? 
Chorom a??skiego. Ksia??ki Choroma nskiego prze??o??ono dot
 ehczas i wydano w po- 
nad dwudziestu kraja('h. 


ff 


. W 1981 redakcja gazety .,Narodna M??ode??'" oglosi??a po raz lZesna
ty 
nli??til
 narodo'\
' konk ur
 na oPO\\ iadcl.lIic?? hU??11or)'!oJt
.c lne i satyryczpe. pm," i??- 

ony pamif;ci pisar:za bumorysty Aleko KonstanUnowa (ur. w Swi
ztowie 
111863. zm, 11 V 1897 r.), Obecnie redakcjd oglasza Ml??<;DZ'-NARODOWY KON- 
K??;RS NA OPOWIADANIA HL;MORYSTYCZNE I SATYRYCZNE ,.ALEKO" 
na r. 1982. Tematyka opowiada?? jest dowolna. Icb obj??to
?? nie powinna prze- 
kracza?? 5 stron maszynopisu. Na konkurs przyjmuje si?? utwory nie publlko- 
"ane dot)'chczas w Bulgarii. Autorzy zagraniczni mog?? nads)'??a?? opowiadania 
w jednym z j??z
'k??w europt'jskich. Ostatf'czny termin przyjmowania prac kon- 
kursowych przez redakcj?? uplywa 30 listopada 1982 r. Prace nale??y wysy??a?? 
pod adre8em: Bulgaria. 1080 Sofia, bulw. Lenina 47, redakcja gazt>ty ..Narodna 
Mlade??..,1I dopiskiem .,Na konkurs ??Aleko.... . W wieku 94 lat ZMARLA MA.. 
RIETTA SZAGTNIAN. w)bitna pisarka radziecka. laureatka Leninowskiej I Pa??- 
stwowej Na
rod
 ZSRR. Debiutowa??a opublikowanym w 1909 r. zbiorem wier- 
szy symboliczn) ch ..Pierwsze spotkania.". W latach p????niejsz}-ch uprawia??a g????- 
\\-nie proz?? realist)"czn??. W latach pierwszej pi??dolatki pisarka jako korespon- 
dentka .,Prawdy" i .,Izwiestii'" ??ledzi??a przebie
 prac na wielkich budowaeh. 
przemiany w pS}- chice budowniczyeh. Powstab wtedy m. in. cykle reporta??y 
.,Szlakiem pi??ciolatki'" ..Podr??ie po radzieekiej Armenii'.- oraz powie???? o budow- 
nictwie soejalist)'eznym w tej kaukaskiej republice - ..Zapora". Ta powsta??a 
w lataeh 1928-1931 powie???? wesz??a na trwa??e do hidorii literatury radzieckiej 
jako jedna z pier\\'sz
.ch ksi????ek ukazuj??eych p
tos budow)' przemys??owych fun- 
dament??w so('jaIizmu. Naj\\) bitl1iejsz} m osiagni??eiem M. Szaltin'an w ostatnich 
tabeh jej ??}'cia je..t tetralo
ia ..Rod:zina {Tljano\\,itw.'. W Zwiazku Radzieeklm ksla- 
iki M. Szat.:inian w
'da\\"anf' h
-??
' ok. 200 razy w 22 j??zyka('h narod??w ZSRR. 
Ich o
??lny nak??ad przekrocz, ?? 10 mln f'gzemplarz,'. 


KOl\IUNII{A T 


. 


. W !\??uzeum G??rno??l??skim w Bytomiu trwdj
 przygotowania do wystawy 
z\\i??zanej z 50. rocznic?? powstania GIMNAZJl
M POLSKIEGO W BYTOMIU. 
Ot\\arcie w).
tawy planuje si?? na listopad 1982 r. Obecnie :zbierane s?? IIs??}.. 
dokumenty, ??wiadedwa. za??wiadcJ;en??a. fotografie. podr??czniki I Inne pami??tki 
zwi??zane z Gimna7jum Polskim. Wiele z nich znajduje si?? u os??b prywatnycb 
oraz '" inst
 tucja('h - w zwi??zku z cz)'m pracownicy D!ialu Historii Muzeum 
G??rno??l??skie
o w Bytomiu zwracaj?? si?? z pro??b?? o Ich udost??pnienie. Materlaly 
po ich wykorzystaniu i wyeksponowaniu zostan?? zwr??cone w??a??cicielom. W wy- 
jatkowych wypadkach Muzeum Informuje, te istnieje motliwo??
 zakupu mate- 
ria????w, po uprzednim uzgodnieniu z ich w??a??cit'ielem, w celu wzbogacenia zbio- 
r??w Dzialu HistorU. Ewentualne przesy??ki oraz Informacje nale??y klerowa
 pod 
adresem: Dzial Historii MU7eum G??rno??l??skiego", Bytomiu, 41-902 Bytom, plae 
Thaelmanna 2. tel. 81-82-91. w. 65. 


. 


WZGL??D MA IHNYCB 


Nigdy nie odm??wi??em lObie prze- 
czytania tekstu Ireny Gumowskiej 
gdy mi li?? nawin???? pod r??kC. Ot???? 
autorka "ABC dobrego wychowanIa" 
(8 wyda??, 700 tYI. nak??adu I) rozpo- 
czyna w RELAKSIE cykl "Nowego 
ABC...". Bardzo w por
! Je??li bowiem 
w r????nych sytuacjach mawiamy ..tyl- 
ko spok??j mo??e nas uratowa
", to 
dow??d, ??e nie namy??laj??c si?? wiele, 
sk??adamy troch?? mimowolny ho??d 
k u l t u r z e tych wszystkich, kt??rych 
zapami
tali??my. jak przy pomocy tak- 
tu. zimnej krwi. a cz
sto i zrozumie- 
nia dla przeciwnik??w - wychodzili 
ca??o z konfliktu. Zamiast lO wkurza
 
si??'" i "wychodzit z nerw" taki mistrz 
!ztuki ??ycia stwarza ni st??d ni z o- 
w??d zupe??nie inny klimat, wszyscy 
czuj?? si?? lepiej. ..Zy?? i da
 ??y?? in- 
nym" - m??wi niemieckie przys??owie. 
No tak. ale trzeba najpierw tych in- 
nych jako?? zauwa??y
... Ze nie??atwo? 
Ze mamy do??
 w??asnych k??opot6w? 
Ot???? na tym polega ca??y figiel, ??eby 
si?? na to zdoby??: we w??asnym inte- 
resie. Klasyk francuski powiada: 
..Ob??uda jest ho??dem, kt??ry sk??adamy 
cnocie", za?? cala ameryka??ska ..szko- 
??a powodzenia" (wywodz??ca si?? z psy- 
chologii wielkiego pragmatysty Willia- 
ma Jamesa) !toi na ha??le ..keep smi- 
ling" - trzymaj u??miech! U??miech 
jest za.ra??liwy: u??miechniesz si
 ty, 
u??miechn?? li?? do ciebie i wszystko 
stanie sie cokolwiek ??atwiejsze do 
zniesienia. Ta szko??a nakr??cania ko- 
niunktury by??a ju?? znana grubo wcze- 
??niej Jezuitom hiszpa??skim. M??wili 
oni: "Straci??e?? wiar??, synu? Le?? k.rzy- 
??em. wiara przyjdzie lama"._ Przek??a- 
daj??c na nasze: uprawiaj ??ycz1iwo??
 
4 a?? odp??ac?? ci tym samym. 
K??ad??c wi??c tytu?? .,Grzeczno???? =- 
wzgl??d na innych" mi??a nasza Autol'- 
ka trafi??a w sedno: 
..- Chamstwo rozpanoszy??o si?? w krr\ju 
niemo??liwicI Brak jest elemenlarnych 
oznak grzecznosci, :??:yczliwo??ci, f'erdl'CZ- 
nosC'i. Panuje nieuczciwo????. Co si??;: sta??o 
z tym nsrodem? - mawiaj?? ci i owI... 
Chcesz n3prawiR
? Wiele rzeczy ci 
si<: nie podoba? Swietnie! Zscznij od 
siebie! (...) 
("o to jest - dobre wychowanie? Na 
ogu?? ludzie odpowiadaj?? tzw. mas??em 
maslanym. Np. to jest grzeczno????, ele-- 
gaucja. dobre maniery... Nie b)'??o i mnie 
??atwo znale???? odpowied??. I to tak??. kt??- 
ra by jednoC'ze??nie wytyczs??a drog.... po 
kt??rej powinno si?? ist. aby by?? (dobrze 
wychowsnym,). Wreszcie znalaz??am. Do- 
bre wyC'howanie jec;t to wzglDd ns in- 
nyC'h. l i c z e n ?? e s I ?? z i n n y m i. 
MO??lla nawet nie zna?? pcwn
'ch zwy- 


{ 


( 



 


?? 


, 
. 


t 


, 


. 


- - 
--- 


. 


-I 


czsj6w. bo ??co kraj, to obyczaj??, _pe- 
wnych konwensns6w. obyczajowosci pa- 
nuj??cej w danym ??rodowisku. a jednak 
zawsze uchodzi?? za cz??owieka kultural- 
nego. je??li si??;: b??dzie w ka??dej sytuacji 
??liczy??o si?? z innymi??". 


I jeszcze jeden pod tytulik wyj
??a mi 
pani Gumow!ka spod serca: ..L u d z i e 
c h c ?? b y t k u l t u r a l n in. Powo??uje 
si?? na sukces swojej ksi????ki, na o??y- 
wion?? frekwencj?? na spotkaniach 
autorskich. Tak jest! Chc??. ale czuj?? 
si?? niedoinformowani! Pisa??em o tym 
wielkim przewinieniu naszej pedago- 
giki spo??ecznej. o grzechu zaniedbania! 
Roztkliwiali??my si??: niech ..lud weJ- 
dzie do ??r??dmiescia n - i co dalej? 
A nic... Niech - bez informacji i ry- 
gor??w - radzi sobie jak mu strzeli 
do g??O\
,y, a?? i ??r??dmie??cie. i siebie 
przemiele f spustoszy. Dawna obycza- 
jowo???? w nowych warunkach sta??a 
si?? nieu??yteczna i ??enuj??cil. a o no- 
wej, miejskiej i wielkomiejskiej. nikt 
si?? nie zaj??kn???? ani s??6wkiem. Publicz- 
nym! (Bo r????ne prywatne inicjatywy 
bYty: ..Przekr??j". Gumowska. pami
tne 
wyk??ady Stefana Otwinowskiego w 
Domu Kultury itp.). Ale jak PRL 
PRL-em, nigdy nic oficjalnego, ??adnej 
..akcji". To Fidel Castro og??osi?? kurs 
na nrycersko??
 socjalistyczn??". u nas 
nic. Czym si
 sko??czy??y zapomniane 
ju?? w?? Ue zakazy ..??aciny.'? Panowie 
technokraci pierwsi dawali wz??r jak 
rzuca
 mi??sem... (A pisarze pomagali). 
C6?? wi??c si
 dziwi
 ..ludowi". jem 
przyj????. ??e widocznie t??dy droga do 
sukcesu? 
W rezultacie kto chce pota??czy
 z 
dziewczyn??, musI to robit w swoim 
k????ku. nie w lokalu. A w co si
 zmie- 
m?? .,salon Krakowa'., Rynek? A Plan- 
ty?.. Zai.ste Nowe Ateny. nie tyle 
nov:e (bo??my ju?? przywykli), co por- 
towe. 
A wi??c tylko w swoim k????ku (prze- 
mykaj??c obok "ludu" samochodem. 
jak przez Central Park,..). Spo??ecznos
 
z a w ?? ?? a s i ?? do swojak??w. Reszta 
??wiata - to obcy?! Ma??e rzeczy pro- 
wadz?? do powa??nych konsekwencji! 
Ale oto groteskowy przyk??ad na tez
, 
??e jednak ludziska chcieliby tej kul- 
tury. Drzwi wahad??owe. Wymy??lono 
Je u progu kapitalizmu: ??eby ludzie 
dobrych manier nie musieli (jak do- 
t??d) ??wiadczy?? sobie w przejsciU na- 


.
 


. ' 


- .::':: 


- 


wzajem. skoro ani si?? nie znaj??, ani 
nie maj?? na to czasu. (Ty pchaj swoj?? 
po????wk??. ja swoj??, i nie zwracajmy 
na siebie uwagi...) Ot???? cz??owiek z 
awansu, kt??ry takich drzwi nie wi- 
dzia??. jest zafascynowany J postana- 
wia - nie skompromitowat !i??! Sku- 
tek: ci sami, co wam obrywaj?? guziki 
w przepychance w ka??dych drzwiach. 
tu nie ??a??uj?? fatygi i aligancko przy- 
trzymuj?? wahad??o przed waszym no- 
sem. Nie od macochy s?? I 
Obserwacja to powszechna. bez wy- 
j??tk??w. Stabilno???? tego zjawiska po- 
zwala (tu nieco wbrew p. Gumowsklej) 
rokowat o plastyczno??ci doros??ych - 
o ile wietrz?? w tym jaki??. chotby 
snobistyczny (ob??uda - ho??d cnocie!) 
i n t e r e s. Socjotechnika mia??aby 
szanse. I nie trzeba moralizowa
. wy-. 
starczy obfita informacja: ??e mi??e mi- 
janie si?? w drzwiach, ??e u??miechni??te 
..przepraszam", ??e kultura w kolejce 
itd. - pop??acaj??. - A klozetowe ma- 
niery i j??zyk mog?? przeszkodzit np. 
w awansie. l nie poznaliby??cie roda- 
k??w. 
Sprawa jest oczywi??cie szersza. W 
TYGODNIKU DEMOKRATYCZNYM 
pos. Krystyna Marsza??ek-M??y??czyk. 
przewodnicz??ca sejmowej Komisji K ul- 
tury i Sztuki m??wi: ..Kultura nie jest 
przywilejem czas??w dobrobytu". To 
samo zaczynaj?? g??osl
 publicy??ci kra- 
j??w bogatych: ??e jako??
 ??ycia nie 
sprowadza si?? do gromadzenia r z e- 
c z y i do konsumpcji. A zrobIOno z nas 
neofIt??w tej w??a??nie szko??y... Teraz 
w obliczu konieczno??ci b<;:d?? nam po- 
trzebne nie tylko skromniejsze recep- 
tury dietetyczne. lecz tak??e inny. od- 
mienny styl bycia i warto??ciowania. 
Gdzie marnotrawca na przyk??ad (do- 
wolnego szczebla!) b??dzie jak tr??do- 
waty. Gdzie spraw
 CJ;asu wolnego 
poczniemy wi??zat z ??yczliwo??ci??. Gdzie 
has??o "wszystkie dzieci s?? nasze.' ju?? 
nie b??dzie pustym frazesem. S??owem, 
d o s t r z e ?? e m y s i ?? na wzajem, ??eby 
ze wsp??lnej biedy wyj???? z twarz??, czyli 
kulturalnie. 
Konieczno??
 powoduje procesy f.y- 
wio??owe.. Ale tego nie wolno zost.!wi?? 
na ??ywio??. Powtarzam. nie o mor.:l??y 
chod/i. O informacj??. I sankcj?? iPO- 
??eczn??. systemow??. 


M. A. STYKS 


'. 



 


prled
lawlOnym 
wiecie pOjaWIaj?? ::.i?? 
prz) bysze z mnc] planet}, postaci b??- 
d??ce skrzy??o\\	
			

/ZL_1982_XXXII_1575_30_05_16_016.djvu

			BOGUMIl. DROZDOWSKI 


D lIsku8ja o W1Ichowaniu .mlo- 
dziezy nabra??a wysokreh o.. 
brot??w, a
oumenty _ pad??1/ 
bardzo mocne niekt??re, i to 
nie t1/lko tv sferze werbalnej. 
Ka??dy wie - po J??WO:lemu - jaka m??o.. 
dzze?? b]/t powinna, ma??o kto naprawd?? 
WI
 jaka nap
awd?? jest, a owe wy- 
Inwne pomosty pokoleniowe' nagle o.. 
kaza??y .i?? mostami zwodzonymt; od 
brzeou do brzegu daleko a pomi??dzy 
brzegami otch??anie rw??ce; wody - nie 
do przebycia. ;akd meokrdlona kipiel. 
Bo ;a w twoIm wIeku. bo m1/ w 
twoIm wieku... N ie b??d?? tym razem. 
odu:olywa?? si?? do fraament??w swoje- 
go zyctorysu. dolt Bf?? nas??ucha??em in- 
n1/ch ??yciorYJ????w jako jedynych, wzo
.. 
cowych, godnych na??ladowama. Ka??dy 
. dobrze ju?? doros??y ma swoje do??wiad- 
czenia i p
zemu
lenia: ka??dy cz??owIek 
ma t1/
ko ,edno ??ycIe i ch??tme by je 
prze??ozll?? na tom dydakt1/cznej powid- 
e?? dla nauki przysz??ych poko' e?? dla 
p
zestrogi m??odym z dziecwm. N;emal 
kazdy uznaje siebie za dob
ze wycho- 
waneoo. ;etlj nie przez niani??. to przez 
uhc?? i rynsztok. Jeden przebyl ma
i
. 
drugi sforsowal rynsztok. Ja w twoin 
wieku szanowa??em naucz
cleli, ,a "" 
twoim wieku pracowa12m 10!( wo'. ;a 
1.0 twoim wteku walcz1/??.?m - t j'L?? t 0- 
tem wszyscy kiwamy ze smutki"m 1i
0- 
wami nad niewdzi??cznotci?? tych smar- 
kul i sma
kacz1/. P??ki smutku i lez - 
p??ty to wszystko jest jeszcze bardzo 
ludzkie, ale kiedy zaczynajq li?? zna- 
komIte, jedyne przepis1/ na wychowa- 
me ca
ej m??odzie??y, na wychowame 
ka??dej smarkuli t ka??dego smarl}acza z 
osobna - mo??na si?? J??podziewat seriI 
dalszych dramatow. 
Rodzi si?? malutki cz??owieczek. To 
ju?? nIe tabula 
asa, jak kiedy?? s??dzo- 
no. Ma no,ek po babuni, 
qcz??ta po 
ojczulku, w??oski po mamusi. To 
wszystko wzda??, a kIedy doro??leje to 
li?? je,zcze mo??e okaza??. ??p p
zedwczeJ- 
nfe ??ysieje po stryjku Edku. a ptatfu- 
'a ma po pradziadku. Co?? ta'n mo??na 


JANUSZ ROSZKO 


Cie??lawsl
i 


odchodzi 


ze 
S??awk()1/t.c:
??ej 


rzed laty pOkaza??e'n 8ynowl 
rf.j??Cte SIenkiewicza, kroczqcego 
....hcq S??awkow'k??. Tui za nr.e- 
wysokIm d??entelmenem z bTod- 
k?? - ,ece'yjny daszek nad wej- 
tciem do Grandu przy Slawkowsklej. 
Pytam 'yna: 
- Dokqd to adzie pan SIenkiewicz? 
Brzdqc St?? namarszcza i powwda: 
- Na pewno do pana Cidlawskie- 
go! 
Rozmowa odbyla 8i?? przed laty, ale 
?? w6wczas b1/lo jasne: je??eli Jaki?? 
pisarz idzte ulICq S??awkowskq - to 
zapewne po to. aby odwiedzi?? antykwa- 
riat Cie??lawsktego. Ntezupelnie ZTe,z- 
tq Cie??lawskiego, tylko jak wsz??dzie 
" nas - "Domu Ksiq??kl", tyle ??e od 


OLGIERD TERLECKI 


- 


Byle 


'I 


ustali??, jdZi si?? troch?? zna bli??szq I 
dabzq rodzzn??. Ale kogel-mogel pS1/- 
chiczno-intelektualn1/ jest trudniejszy 
do odgadni??cia i zrozumIenia. Maly 
cz??owiek jest zagadkq, jego obce,owol?? 
jeszcze nie Wr????y nic zlego, a jego po- 
tulno???? wcale nie tv
????1/ dobrego. 
Bi??, chwali??, kupowa?? cukie
ki i %a- 
bawki a?? do powaly? T
zyma
 kr??tko 
czy na wsz1/stko pozwala??, nie k
??pu- 
;qc indywidualnotci b
eoajqcego po ????- 
ce zrebaka? Jak pi??knie bIega. Ale oto 
czas na poskromienie, w??dzu:llo do pys- 
ka i pysk do dyszla, ju?? czas si?? za- 
prz??on???? do wozu. Dzi?? ju?? nie ma 
pustych prerf?? ?? wiecznie zielonej tra- 
wy. Z??yma si??. kopie. ulega, cI??gnie, 
taki jest porz??dek rzecz1(. Kto nie 
wk??ada?? obro??y ma??emu psu po 
az 
plerwsz1/ w jego szczeni??cym ??yciu, a 
potem - po 
az pierwszy - kaga??ca, 
ten naprawd?? nie wie, jak?? cen?? placi 
pie, za swoj?? socjalizacj??. 
My p
zecie?? nie jestdmy psami, 
ko??mi, baranami, czlowiek jest czlo- 
wiek, cz??owiek jest otoczony wszech- 
,tronn?? opiek?? jeazcze przed swoimi 
na:rodzinami. To ??e nie ma pIeluch. 
tp
oszk??w, koszulek, czepeczk??w i 
t
m podobnych, ma??o istotnych rzeczy 
nie znaczy wcal e. ??e cz??owiek jest po- 
zbawiony opieki. Granica dolnego wie- 
ku wych.owania spo??ecznego by??a kie- 
dy?? oramc?? wieku "Cita pierwszej klasy, 
ale potem przysz??y ????obki i przedszko- 
la. W tym piekIelnym tlumie, w tej 
hucz??cej fabryce wychowania, doj
ze- 
wama i kszta??centa. tylko moment po- 
cz??cia jest spraw?? mi??dzy dwoma oso- 
bami. A potem ju?? du??o, du??o ludzi: 
leka
ze. piel??gniarki. salowe. Salowych 
najmnieJ. panie ,alowe t
udni?? 'i?? 
g????wnie komuntkacj??. czyli przenosze- 
niem list??w I pobieraniem haraczu za 
kwiatki dla po??o??nicy i u!miech pO??o??- 
nicy dla ,zcz??tliwego ojca. Interes nie- 
z??y. a przy tl/m nieprawdopodobnie 
humanistyczny. My??l??. ??e jak pam ,a- 
lowa si?? 'powiada, to m??wi: prosz?? 
kSI??dza, ile to ja szcz????liwych wlado- 


lat kierownikiem tej plac??wki byl 
wlainie Stanlslaw CietlawJ??ki. Gdzie- 
ko'wiek si?? powiedzialo o Ciel'aw- 
,kim - wsz??dzie 
ympatyczny u??miech, 
dobre '??owo, ??yczhwot??, zainteresowa- 
nie. Mie?? dost??p do C??dlaw,kiego - 
to by??o najw1/??,ze ,zcz????cie pisarza 

zy uczonego humanisty. Cfe??lawskl 
byl niewyczerpafRI skarbnic?? wIedzy 
o sta
ych ksiq??kach. Cie??lawski o 
ka??d1/m pamz??ta??. Cidlawskl. M??j 
Bo??e, w??a??ciwIe niepotrzebnie pisz?? to 
w,zystko w cza,ie przesz??ym, bowiem 
Cle??law,ki po 50 latach prac1/ w za- 
wodzIe kSl??ga
za odchodzi z ulicy 
S??awkowskiej. Par?? dnI temu w War- 
szawie, w antykwariacie czasopism 
przy Alejach Ujazdowskich pani TaT- 
nowska powi??dzia??a mi: 
A u Cietlawskieoo 
emanent. 
Cidlawskl odchodzi na emerytu
??. 
Jecha??em do Krakowa ca??1/ podene
- 
wowany. Oto urwie si?? ??w obrz??dek, 
kt??r1/ nakaz1/wal pojawia?? S1.?? zawsze 
po??udniowq po
q w antykwarwcie na- 
przeciwko G
andu, utcisn???? r??k?? panu 
StanIs??awowi. zapyta?? czy czego?? me 
ma ciekawego. zostawi?? karteczk?? ze 
,pec;alnymi ??yczeniami, jakby ,i?? tra- 
jdo... Potem radot?? buszowania po 
p????kach. czasem w??rod nowych na byt- 
kow, czasem po piwnicy z czasopIs- 
mami... Zawsze w na:l1epszym towa- 
rzystwIe. Najcz????ciej spotykanym go??- 
ciem bywa tu profesor Krawczuk. po- 
tem id?? Olgierd Terlecki I b. 8zef kra- 
kowskiego Orbisu, Zbyszek Zacha
e- 
WICZ, zbie
acz ltteratur1/ o Legionach 
Dq browskieao. 


jak 


sklecona 


zbitka 


nicjatyw?? niew??tpliwie odpowia- 
daj??c?? zainteresowaniu wielu tele- 
widz??w. Telewizja Polska wy- 
kaza??a si?? w srod?? 19 maja w 
programle pierwszym. przedsta- 
wiaj??c o godzinie 18.00 pod tytu??etn 
"Czerwone maki" p????godzinny odcinek 
po??wi??cony bitwie o Monte Cassino w 
zwi??zku z 38, rocznic?? jej zwyc!??5kie- 
go, polskie
o fina??u. 
Jako niegdy?? bitwy tej uczestnik, 
co zreszt?? najmniejsze ma znaczenie, 
bo c??z mogiem wtedy, m??odziutki pod- 
ch'Jra??y. wledzie?? o jej wymiarach, ale 
te??. co wa??niejsze. jako z czasem je- 
den z jej hi"t'Jryk??w badaj??cy spraw?? 
do ftzczebli najwY7.szych dow??dztw 
obu stron, ogl??da??em ten program ze 
s??abn??cym z minuty na minut?? zainte- 
resowaniem f rosn??cym za to zni??.cier- 
pliwieniem. 
Prowadz??cy program pokaza?? nam 
przelotnie kilka map szczeg????owych z 
teczki. do????czanej do londy??sklego wy- 
dania ..Dziej6w 2 Korpusu we W??o- 
szech" l kilka szkic??w perspektywlcz- 
n
'ch z zeszytu opracowanego, o czym 
nie wspomniano, przez kartograf??w ze 
Ikromnie tak nazywanej 12 Kompanii 
Geograflcznej 2 Korpusu. Nast??pme 
p??k doc. dr hab. Witold Biega??ski po- 
wledzla?? kilka zda??. Nast??pnie major 
rezerwy Pietrzak. uczestnik bitwy, 
m??wi?? o jej przebiegu w polskim sek- 
torze. M6wi?? bez w??tpienia z uczu.. 


" 


al 


ciem, jego tekst ilustrowano wstaw- 
kami kronik filmowych, ale kto z tele- 
widz??w, nie b??d??c historykiem blegle 
w temacie zorientowanym, zdo??a?? co?? 
z tego rzeczywi??cie poj??t? Pada??y w 
k????ko nazwy zgo??a tajemnicze: G??owa 
W????a, Widmo, San Angelo. Gardziel 
i tak dalej. Ten tekst nale??a??o prze- 
Cie?? wyg??asza?? na tle mapy me szcze- 
g????owej oczywiscie, lecz schematycz- 
nej. ze wskazywaniem przy odpowie- 
dnim zdaniu odpowiedniego miejsca, 
albo na tle makiety obszaru operacyj- 
nego, Skoro tego nie ma, to i nie ma 
o czym m??wi??; rzecz ca??a pozosta?? 
Musi 
??own?? abrakadabr??, i w??asme 
abrakadabr?? pozosta??a. Dla ogrom- 
nej wl??kszosci nawet samych uczest- 
nik??w bitwy, kt??rzy wszak??e jej .prze- 
biegu p????niej nie studiowali. 
Wspomnie?? te?? musz?? o ra????cych 
b????dach. Spiker pomyli?? numeracJ?? 
naszych dywizji. trzeci?? mieni??c Kre- 
sow?? i pl??t?? mianuj??c Karpack??. a 
mjr Pietrzak wymieni?? jaki?? w og??le 
nie istniej??cy korpus hinduskI. Nie 
powiedziano, a trzeba by??o. ??e natar- 
cie polskie na masyw Monte Cassmo 
umo??lJwi??o 13 korpusowi brytyjskiemu 
(w kt??rego sk??adzie. owszem, wa1czy??a 
dywizja hmduska) wci??ni??cie si?? w 
dolin?? Liri, i ??e w finale te?? zazna- 
czy??o si?? wyra??nie sprz????enie dzia??a?? 
obu korpus??w 8 armii Sprawa ta, jak 
si?? wydaje. dla autor??w programu 
WC1'?? pozostaje taJemnic," ZapomnieU 


?? 


mole?? od mamun do tatusia przenia.. 
slam ?? odwrotnie; ile to list??w st?? na- 
czyta??am, ile pomara
czy w??asn1/m 
dzieciom naprzynosi??am; dobra jestem. 
nie prosz?? o rozgrzeszenie, sama mOO?? 
TozorzeBza??. 
PJerwsza lekc;a C1Inizmu. 


.. 


Za szkody w1/rz??dzone przez dzieci 
odpowiadaj?? rodzree. OdpQwiedzialno??- 
ciq za stan um1/s????w mlodego poko- 
lenia obctq??a si?? dzi?? rodzicow i nau- 
czycieli. jakby to w domu i w szkole 
tliZo si?? zarzewie buntu, a przec??e?? ro- 
dzice i naucz1/ciele majq coraz mniej- 
szy wp??1/w na kszta??t wychowania. 
Dziecko jest otoczone babcwmi, dziad- 
kami, ciotkami, a gdy tego braknie - 
opiekunkami ze ??lobka i naucz1/clelka- 
mi w przedszkolu. Potem szko??a, ale 
te?? - ko??ci????, Tadio, telewizja, kino, 
gazety, ksi????ki; tak??e las, pola i ??qki 
na wsL Tak??e podw??rko, klatka scho.. 
dowa. winda w osiedlu. Sklepy, parki, 
tak??p rynsztoki, tramwaje, autobusy. 
Kr??tko m??wiqc owa 
zecz1fWistot?? - 
taka, jakq ma??1/ i m??ody cz??owiek wi- 
dzi i zna. l druga 
zeczywisto???? - ja- 
k?? kreuj?? te wszystkie instytucje, kt??- 
re kieTunkujq swoj?? dztalalno???? na 
osiqgni??cie dydaktycznego celu. Kr1/zys 
w procesie wychowania zaczyna . !Ci?? 
wtedy, kiedy nadto widoczne staj?? bi?? 
rozbie??notci pomi??dzy rzeczywisto??ci?? 
jednq a druo??, pomi??dzy programem 
a jeoo realizacj??, pomi??dzy d??wi??kiem 
has??a a jego merytor1/czn?? zawarto??ciq. 
Pomi??dzy tym tak??e. co si?? widzi na 
uJicU a t1/m co si?? wIdzi w telewizji. 
Nie w1/magajmy wi??c od rodzic??w i 
nauczycieli, aby wzi??li na siebie pa
a- 
doksalny obowtqzek przyciqgania od- 
pychaj??cych si?? wzajemnie biegun??w. 
Takle pr??by pTowadzq cz??sto do fatal- 
nych wynik??w, dzieci olkar??ajq swoich 

odzic??w o tch??rzostwo. oportunizm, 
ma??o????, rewolucjonizujq swojq posta- 
w??. 


. 


Profesor Krawczuk to cudown1/ 
cz??owiek, troch?? jak ka??dy staro??ytnik 
zagubiony w ??wiecie wsp????czesnym i 
jakby potrzebuj??cy pomocy, 'krom nie 
o ,obie- powiadaj??cy: ja tutaj, proSz?? 
pana, jestem na p????etacie u Cie??law- 
s kiego! Zawsze to mawia??, gdy wy- 
tykano mu. ??e ci??gle go przy S??aw- 
kowskie; mo??na spotka??. W??atciwie to 
o Krawczuka by??em najbardziej za- 
zdrosn1/, nawet napisa??em kiedy?? z??o- 
I'
wy wierszyk. w kt??r1/m powtarza?? 
li?? zawistny refren: 
l przl/jdzie zn??w Krawczuk 
Antykwariat??w kruk 
podlubie. po,zuka, postuka 
wydziobIe bia??ego kruka... 
Bowie'n Krawczuk by?? zawsze naj- 
,zybszy i zawsze dobiera?? sir: do naj- 
lepszUch rzeczy w antukwariacie. Ter- 
lecki przychodzi?? na d??ugie Polak??w 
rozmowy w ostatnim pokoju antykwa- 
rwtu, tym wywalczonym niegdyl od 
Zak??adu Energetycznego, kt??r1/ pro- 
wadzI?? tutaj oddzia?? inkasa... Pomaga- 
li??m1/ Cietl awskiemu poszerza?? lokal, 
walczyliJmy o piwnice, gdybym p'o- 
wiedzia?? ze ca??kiem bezinteresownie, 
to ,k??ama??bym. Troch?? z wdzi??czno??ci 
za to, co dla na, 
obd Cidlawskl I 
jego antykwariat, a t
och?? z nadziei 
na po??niejsze koncesje tv ,zperaniu u 
Cle??lawskiego... 
Dlaczego ten CieJlawski jest takim 
fenomenem? S??dz??c po 50 latach 
pracy wyobrazi?? go sobie mo??na jako 
SlWeOO starca, ale on osi??gn???? zaledwie 
wiek emerytalny. Zacz???? prac??, o dziwo 
tak??e prz1/ u 1 ic1/ S??awkowski
j w 


. 
IOC.ZnlCOWa 


poza tym powiedzie?? chot s??owo o 
generale Clarku, dow??dcy 5 armii 
ameryka??skiej. kt??ry zmarnowa?? tak 
ci????ko wypracowany !ukces; ulegaj??c 
chorej ambicji wprowadzenia przed 
wszystkimi do Rzymu swych wyglan- 
sowanych czo??g??w i od??wi??tnie WY- 
prasowanych piechur6w, nie wykona?? 
wcze??niej wydanego mu rozkazu prze- 
ci??cia dr??g odwrotu pobitej w g??rach 
przez Brytyjczyk??w I Polak6w 10 ar- 
mii niemieckiej, i spowodowa?? prze- 
wleczenie wojny we W??oszech o ca??y 
niemal rok. 
Jedynym akcentem programu, do 
kt6rego me mo??na miet zastrze??e??. 
by lo skromne wspomnienie wyg??oszone 
prze
jednego :I sanitariuszj. Zako??czy?? 
p??k Biega??skf. pokazuj??c dwa wyda- 
nia dzie?? Wa??kowicza i oznajmiaj??c. i?? 
jest to wielkie dzie??o reporta??owe. 
Tyle. 
Tak z po??ytecznej inicjatywy, zreali- 
zowanej ubogo, prymItywnie i z b????- 
dami wynik??o pud??o. Bitwa o Monte 
Cassino ma swoje miejsce w historii 
woten I ma Iwoje szczeg6lne miejsce, 
uczuciem te?? znaczone. w historii kilku 
narod6w z Polakami nie na ostatnim 
miejscu. Lecz nawet wspominaj??c j?? 
z uczuciem, przypomina
 trzeba do- 
rzecznie. Powagi ?? rzeczowo??ci nie 
mog?? zast??powa?? byle jak Iklecone 
zbitki rocznlcowe. 


OLGI..D l'aRLa()&1 


. 


ol. 


lfa 'ednym z %ebra'" .f1/sza??em nie- 
dawno komedianckie przem??wieni. 
d??entelmena, kt??r1/ naz1/wa?? siebie 'ta- 
Tum dzia??aczem. Za d??uoo si?? znam1/: 
7Ulle??a'l nie do tego gatunku staTych 
dzia??aczy, co siedzieli, ale tego, co 
aadzal??. Po pierw,z1/m kryzysie odsu- 
ni??ty za nadgorliwo????, teraz pouczal 
obecn1/ch jak nale??y wychow1/wa?? 
m??odzie??. Zb1/t dobrze pami??ta??em 
przem??wienie jeoo syna na int1ym, 
wczetniejsz1/m zebraniu w gorqcy po- 
sierpniowy dzie??. N ienawil?? i arogan- 
cja w koncentracie. EkstTema ekstre- 
m1/. To prz1/k??ad mo??e niedobTY. nie- 
mal patolornczny, ale przecie?? nieod- 
osobnion1/. Zabawa w rewolucj?? jest 
cz??sto ul ubionq rozrywkq dzieci tyra- 
n??w. 


. 


Dwa magiczne s??owa wypisane na 
naszych sztandarach: walka i praca. 
Ludzie podrywali si?? do pracy nie raz 
i nie dwa. Ale nie wiadomo kiedy pra- 
ca sta??a si?? poj??ciem abst
akcyjnym a 
jej owoce amorficznym tworem. Os??a- 
wione czyny i prace spo??eczne 
prz1/pomina??y teatr kukie??kowy: no- 
we ??opaty, r??kawice BHP, woda sodo- 
wa. setki autokar??w. tanie kie??baski. a 
jak??e. A kiedy jue wykopano wszystkie 
do??ki - przychodzi?? spychacz i je za- 
sypywal; efekty wychowania przez 
prac?? by??y WT??CZ odwrotne do zamie- 
rzonych. 
I co najgorsze - umarla wiara w 
spo??eczny sens pracy i z "placow czy- 
nu" umkn??li wszyscy do swoich o- 
gr??dk??w, piel??gnuj??c ka??d?? marchew- 
k??, ka??dy pomidor. l dobrze, chocia?? 
;tego nam nie brakuje. 
Ale drugie magiczne slowo - "wal- 
ka" - nabra??o konkretnych znacze??. 
Olbrzymia spu??cizna literacka, ca??y ten 
wielki obszar produkcji filmowej I te- 
lewizyjnej rozwa??aj??cy wojn??, walk?? 
we wszystkich jej aspektach. nie mog?? 
nie pozosta?? bez wp??ywu na ??wiado- 
mot?? wchodzqcych w ??ycie pokole??, ale 
w mniejszym. 
zecz jasna stopniu
 
wnikal w sfery intelektualne. w wi??k- 
szym zd w emocjonalne. Polak zresztq 
'tl'cale nie m'tsi zwyci??ia?? i tak samo 
bliski mu lopot sztandar??w zatkni??tych 
na zdobytej twierdzy, jak krzy?? na 
mooile I oloria victis. Dob
ze, je??li to 


Krakowie, w wieku 15 lat. W ksf??- 
oarni pani Ebertowe; w hotelu Sas- 
kim, troch?? bli??ej Rynku ni?? jego dzi- 
siejsza siedziba, sprzeda wal nuty. Po- 
tem by?? u Gebethnera I Wolffa, po- 
tem u Pelca w antykwariacie - a od 
1958 roku w??a??nie na Slawkowskiej. 
Cid!awski jest dla wszystkich by- 
wa
c??w fenomene'n dzi??ki jednej 
cesze, kt??r?? nie jest ani jego nie- 
bywa??e znawstwo w dziedzinie stare; 
ksi????ki.- ani talent ksi??garski. ani 
tylka handlowa, dzi??ki ktorej ten 
antykwariat PTZY Slawkowskiej 10 
przez wiele lat robi?? obroty najwi??ks!e 
w calym krpju. bijqc stolic?? na g??ow?? 
(raz ,i?? nam udalo po wojnie!). Ot???? 
-najwa??niejszq z 
ech jest ta, kt??ra dzi- 
s..iaj zanika, staje si?? coraz rzadsz?? i 
poszukiwan?? cnot??. Jest niq bezinte
e- 
sowna ??yczliwo????. Cle??lawski intere- 
sowal ,i?? osobiAcie tym, co kto z pi- 
sa
zy pisze i co do jakiego tematu 
aktualnie potrzeba, nad czym kt??ry 
profesor pracuje i co zbiera i zawsze 
mial ju?? co?? przyootowane na przyj- 
leie mi??ego mu gotcia. 
Kiedy t, bodaj na czterdziestolecie 
Stanis??awa Cidlawskiego napisa??em 
tekst o nim, kt??ry nast??pnie ukaza?? 
si?? jako druk bibliofilski. W dodatku 
wyst??powa??em tam Jako autor anoni- 
mowy, ale nie to jest najwa??niejsze. 
ew??e druk bibliofilski potraktowa??em 
z tak?? czciq, ??e do dzisiaj nie mog?? 
go odnale????. 1 mo??e dobr-e si<> stolo. 
ze nie mog??. Jest tam pe??ne przyg??d 
??ycie antykwariusza ze Slawkowskiej 
i relacjonowanie ich moglobu przywo- 


.A . 


.. 


. 

 
 ......... 


- 


p
 



 


?? 


.. 


- 


Ewa Marei??czak, Nowy Targ. Wiersz 
z cyklu ..Kobiety" b??dzie Pani debiu- 
tem w Pocztowym Okienku: 
Zal mi 8amotnych kobiet 
o ,mutnych powIerzchniach sk??ry 
o cia??ach rozpaczliwie mlodych 
p
zykucni??te na kraw??dzi pragnie'" 
dojrzej?? zgasn?? w takich samych 
lupinach dni i nocy 
po??r??d pojedynczych fIli??anek herbaty 
z nienawt??ciq do niepokalanej 
przejrzustotci koszul. 
Ciesz?? si??. ??e przyda??y si?? Pani moje 
niekt??re uwagi. To jednak. co najlep- 
sze. zawdzi??cza Pani g????wnie w??a- 
snym zdolno??ciom. Ciekaw b??d?? Pani 
tw??rczego rozwoju. Odwzajemniam 
sympati??. Pozdrawiam. 
Krzysztof Z. Krak??w, ul. Przemy- 
ska. I taki szary bunt, ?? swoista eks- 
presja jest w Pa??skim wierszu ..Ob- 
serwacja". My??l??. i?? jego aura nie??le 
oddaje stan ducha :tadwi??la??skiego 
dwudziestolatka. Znacznie spokojniej- 
szy jednak. lepszy formalnie, wart 
przeto uwagi. wydaje mi si?? wiersz 
.. Uskrzydlenie", dedykowany Jerzemu 
Hordy??skiemu. Nie rozumiem jednak, 
czemu pomi??dzy wersy ,.chcia??em panu 
podzi??kowa?? I za kamie?? szlachetny" 
?? "za poezj?? znalezion?? I w witrynie 
??mierci" wt??oczy?? Pan s????wko ,.teatr"? 
Nie mog?? sobie pozwolit na ingero- 
wanie w tekst. tote?? czekam na Pa??- 
sk?? decyzj
: czy obstaje Pan przy o- 
czywistym pnesadaniu. ??ami??cym 


.. 


- 


. 


.. .. 
..... ....... 


wsz1/stko jest gl??boko prze??yte. gorzej 
Jelli wojenka jawi si?? jak przygoda, 
draka, spr1/tn1/ pojedynek taj U:l
C!P. 
Ale zwyci????yly tendencje sltc.::by aka- 
demijnej. A UCZ1/?? si?? wiersza 
 PlJiE- 
kiego ?? uczy?? si?? wiersza z harcerstwa 
- to troch?? za du??o na ma??y rozum. 
Polak jest stworzon1/ do b1/cia pa- 
triot??. Dzisiejsza walka to przecie?? nic 
innego jak t1/lko walka 
ozmaitych pa- 
t
iotyzm??w, walka o wybrane fraomen.. 
t1/ z historii, m??odzie?? nie mo??e ??1/?? bez 
ideologii, patriotyzmy za g??ow1/ si?? 
bior??, a w sercach wci???? ten lam, ta- 
ki ,am - Orze?? Bialy. 
Do wychowywania m??odzie??y wszyS- 
cy ch??tnie prz1Jk??adaj?? r??ki. ale nikt 
nie chce ponosi?? odpowiedzialno??ci za 
efekty. Czarny rynek powstaje wtedy, 
kiedy nie ma towaru w sklepach. We 
wszystkie bwle p?am1/ informacji o!i- 
cjalneJ wlewa si?? natychmiast innc! in.- 
formacja, to dotyczy i chwili NP.;.'iC'ej, 
i historii. Tego si?? nie da zagada!'. Go. 
r??czka, polityka, glowll w (h.m'ltr3.f'h. 


".. 


Idzie walka o rzqd dusz, !lIp C:iara 
sposobiq si?? do przemocy. \V resz!;kl o- 
p??otk??w dobrych obyczaj?? 1 D u'dzie"'??"J 
si?? chamstwo i pooarda. W dzkra 
i?? 
zwyk??y fizyczny brud - d" uM
ac.j-l, 
sklep??w. klatek ,chodowych, pociqgrJw. 
dworc??w kolejowych. Coraz ??atwiej z 
b
udem nam si?? obcuje. Powiedziala 
mi kiedy?? jedna zaoraniczna dziewczy- 
na: lubi?? Polak??w. maj?? zawsze wy- 
czyszczone buty i paznokcie. Jak to 
bylo dawno temu, but??w nie ma, a lu- 
dziom rosn?? pazury. M??odzie??y znowu 
proponuje si?? prac?? fizycznq, cho?? juz 
za zaplat??. To dobr-e. je??li ta praca 
nie b??dzie kolejn?? f1.kcjq a'e prac?? i 
Je??li zap??ata b??dzie godziwa - tylko 
za pTac??. a rodzIcom wyrzuca i???? - ??le 
dzieci??tka swoje ehowacie. 


BOGUMI?? DROZDOWSKI 



 


dzi?? nam na mytl, ??e wi??cej tych przy- 
g??d ju?? nie b??dzie. Ali??ci b??d??, jak 
zapewnia zacny jubilat i niedosz??y. bo 
czuj??cy jeszcze w sobie mas?? energii 
emeryt. W pokoiku ostatnim, w??r??d 
ksi??g sanktuaTyjnych antykwariatu, 
kt??re mieszczq si?? na p????kach u, miej.. 
,cu tak ustronnym. ??e mkt nie ma 
do nich dost??pu - w kr??ou zcJ.aje st?? 
os??b trzech zapad??a decyzja ostateczna: 
niechie pan Cietlawski otworzy maly 
antukwarwt, skoro odchodzi 1u?? z tej 
'ID tej mach 177 p t:':1lIl'rtf 
IJ Dm f 
i licznym perso11elem. Maly, 'W
'sr;e('
:z- 
lizowany 'rUI... hm, bia??e. kruki pewnie. 
albo szare przynajmniej. A?bo talde, 
kt??re sq dost??pne jeszcze dla naszych 
kieszeni, bo inaczej klientami jego b??d?? 
tylko przedstawiciele wielkich muze??w 
i bib'iotek, a nIe ??ywi ludzie... 
Tak wi??c po jubileuszu 50-lecia, % 
okaz.ji kt??rego sk??ada?? mu wypada 
serdeczne, cho?? nieco spoinione gratu- 
lacje - Cie???awski odchodzi defini- 
tywnie ze S??awkowskiej.. P
zejdzie 
przez Rynek na wprost, po przeciwne; 
stronie Rynku jest ulica Wi??lna, kt??rej 
nazW?? warszawianie uporczywie prze- 
kr??caj?? na .. Witlana". Ot???? tutaj. w 
sieni kamienicy pod nume
em 3, na- 
przeciwko redakcji "Zycia I..iterac- 
kieoo" otworzy ???ie??lawski sw??j nowy 
antykwariat. Obawiam li??. ??e p???? re- 
dakcji urz??dowa?? b??dzie u pana Stani- 
s??awa na kawie. a drugie p????... A c??
 
mi do nich, niech??e ,obie chodz?? gd:;ie 
chcq. 


JANUSZ KOSZKO 


konstrukcj?? wiersza, czy te?? przeka??e 
mi Pan jego uszlachetnion?? wersj??? 
Got??w by??bym ..Uskrzydlenie" pomie.. 
??ci?? w Pocztowym Okienku. 
Krzysztof B. Slupsk. Po starannym 
przemysleniu, poprzedzonym lektur?? 
rym6w Pa??skich, dochodz?? do wnio- 
sku. ??e Pana ??ona ma racj??. Naprawd?? 
o wiele s??uszniej by Pan post??pi?? pra- 
cuj??c wydajniej ni?? dotychczas w 
warsztacie samochodowym, a popo??u- 
dnia po??wi??caj??c ??onie. dziecku, w o- 
g??le domowi. Nie bardzo si?? dziwi?? 
temu. ??e towarzyszka ??ycia wyjecha??a 
do mamy, znu??ona i udr??czona Pa??sk?? 
pasj?? wierszowania - niech mi Pan 
wierzy. naprawd?? bez widok??w na 
stworzenie Dzie??a. Przez chwil?? po- 
czu??em si?? jak ca??e wielkie biuro ma- 
trymonialne. Bo pisze Pan w li??cie: 
"I z tym w??a??nie wi????e si?? moja pro??- 
ba. Chodzi mianowicie o wydrukowa- 
nie ni??ej podanych wierszy z mego 
cyklu ??Nieporozumienie?? na ??amach 
)??ZL?? w celu przekonania mojej ma}.. 
??onki co do warto??cl moich utwor??w". 
Niestety, prosz?? Pana. papier, wpraw- 
dzie cierpliwy. bole??nie odrzu??by ze- 
tkni??cie z p??odami Pa??skich przemy??- 
le??. Pokoju ??ycz?? Pana domowi. 
Barbara A. Wroc??aw; Judyna J. 
(bez adresu); Marzena L. Lublin; Eu- 
geniusz I. woj. P??oclt; H. S%. (autor.. 
ka ..Dramatow miniaturowy
b") - 
s?? pewne widoki na prz:rsz???? mo??li- 
wo???? dialogu. 
K
-szard S. Che??mek; 
bjgniew s. 
Wa??brzy('h; XYZK; Tadeusz M. G??rki: 
Antoni R. Gliwi{'e: Bernard O oJ2; 
Bruno K. L??d??; S:awomir U. W??oc??a- 
wek; pseudonim Piotr Moguck??, KoIG
 
.brie. - pretekst??w do dialogu bcalr.