/p0001.djvu

			BIBLIOTECZKA WIELICKA 
ZESZYT 85 


JADWIGA DUDA 


140 SPOTKANIE Z CYKLU 
"WIELICZKA - WIELICZANIE" 


Z SERII: "ZABYTKI WIELICZKI" (23): 
"RYNEK GÓRNY W WIELICZCE I JEGO MIESZKAŃCY"
		

/p0002.djvu

			JADWIGA DUDA 


140 SPOTKANIE Z CYKL U 
"WIELICZKA - WIELICZANIE" 


Z SERII: "ZABYTKI WIELICZKI"(23): 
p.t. "RYNEK GÓRNY W WIELICZCE I JEGO MIESZKAŃCY" 


POWIATOWA I MIEJSKA BIBLIOTEKA PUBLICZNA 
W WIELICZCE 


STOWARZYSZENIE "KLUB PRZYJACIÓŁ WIELICZKI" 


2009
		

/p0003.djvu

			Fotografie: 
Foto: 1- okładka Urząd Miasta i Gminy Wieliczka - Wiesław Siekierski 
Foto 2,3 - Rynek Górny w Wieliczce przed i w trakcie przebudowy 
w 2009 r. - Ignacy Kowalewski 
F oto 4 - 10 - Dorota Cora; 


Pomysł i organizacja spotkania, opracowanie tekstu: 
Jadwiga Duda 


Redakcja tekstu: 
Danuta Kostuch 


Autorzy prelekcji: 
Andrzej Gaczoł, Maria Gawęda, Henryk Gawor, Teresa Kuchnia, 
Piotr Ptak, Zdzisław Zaręba 


Nakład 
300 egzemplarzy 
Cena druku 1 egzemplarza - 4,50 PLN 


Wydawnictwo: 
Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Wieliczce 


Copyright by Jadwiga Duda 2009-08-26 


Królewskiemu Górniczemu Wolnemu Miastu - Wieliczce 
pracę tę poświęca 
Autorka 


Skład: 
FOTO IGO - Artur Grzybek 
Wieliczka, Limanowskiego 12; tel. (12) 251-55-49 
Druk: 
Poligraficzna Spółka Cywilna "KMK" 
Kraków, uLDomagały 1; tel. (12) 653-54-22 


-2-
		

/p0004.djvu

			l. 140 spotkanie z cyklu" Wieliczka- Wieliczanie" z serii "Zabytki Wieliczki" 
p.t. "Rynek Górny w Wieliczce i jego mieszkańcy" 


W Wieliczce, 26 sierpnia 2009 r., w sali "Magistrat" Urzędu Miasta i Gminy 
Wieliczka, przy ul. Powstania Warszawskiego l, odbyło się 140 spotkanie z cyklu 
"Wieliczka - Wieliczanie" , a 23 z serii "Zabytki Wieliczki", zatytułowane 
"Rynek Górny w Wieliczce i jego mieszkańcy". Dotychczas z tej serii 
prezentowano: 1. Kościół p.w. św. Sebastiana, 2. Kopalnię Soli "Wieliczka", 3. 
Gmach Szkoły Górniczej i Muzeum Salinarnego, 4. Cmentarze, 5. Dwory i dworki 
Ziemi Wielickiej, 6. Kościół p.w. Stygmatów św. Franciszka z Asyżu 7. Kapliczki i 
krzyże przydrożne, 8. Szyb Regis ijego nadszybie, 9. Gmach Sądu Grodzkiego, 10. 
Kapliczki Drogi Krzyżowej kościoła i klasztoru 00. Franciszkanów, 11. Gmach 
Ochotniczej Straży Pożarnej, 12. Kaplice w Kopalni Soli "Wieliczka"; 13. Warzelnię 
Kopalni Soli "Wieliczka"; 14. Pałac Konopków, 15. Magistrat; 16. Gmach przy ul. 
Daniłowicza 13; 17. Kapliczki i cmentarze choleryczne, 18. Pałac Przychockich, 19. 
Sąd Grodzki, 20. Kościół p.w. św. Klemensa, 21. Polichromię Włodzimierza 
Tetmajera w kościele św. Sebastiana. 22. Budynek dworca PKP w Wieliczce-Stacji. 
Jednym z nich był Pałac Przychockich (nr 18), w którym znajduje się Zespół Szkół 
Zawodowych (ZSZ) im. Edwarda Dembowskiego. Prezentowano go na 99 spotkaniu 
z cyklu "Wieliczka- Wieliczanie" w 2006 r. l 
W nocie na zaproszeniu na spotkanie czytamy: "Rynek Górny w Wieliczce, 
stanowiący centrum średniowiecznego śródmieścia, zawdzięcza swój układ zarówno 
lokacji z 1290 r. jak również - bezpośrednio - translokacji z 1361 r., kiedy wydzielono 
ze środkowej części XIII-wiecznego placu kwadrat o bokach ok. 74,5 x 74,5 m., 
przeznaczając powierzchnie placowe od strony północnej i południowej pod 
zabudowę mieszkalną. Tu rozgrywały się najważniejsze wydarzenia, budowano 
urzędy miejskie i głównie, tu koncentrował się handel. W 1877 r. pożar zniszczyłjego 
drewnianą zabudowę. Żydzi z Klasna wykupili realności w centrum miasta, wznosząc 
budynki murowane. W XX" w. nosił imię Marszałka Edwarda Rydza - Śmigłego, 
Ignacego Daszyńskiego, Plac Obrońców Pokoju, w 1990 r. wrócono do nazwy Rynek 
Górny. W 1977 r. został wpisany do rejestru zabytków (nr A-477). Znajduje się przy 
nim 16 domów, w których mieszkają 104 osoby. " 
Spotkanie rozpoczęła Jadwiga Duda, jego organizatorka, kierownik Działu 
Regionalnego Powiatowej i Miej skiej Biblioteki Publicznej w Wieliczce, prezes 
Stowarzyszenia "Klub Przyjaciół Wieliczki". Powitała przybyłych, a wśród nich 
mieszkańców Rynku Górnego w Wieliczce. Przypomniała, że w dniu dzisiejszym 26 
sierpnia, obchodzimy w Kościele święto Matki Bożej Częstochowskiej, w naszej 
gminie parafie w Gorzkowie i Sierczy są pod jej wezwaniem i w nich odbywają się 
uroczystości odpustowe. 
Wspomniała, że z grona osób związanych ze spotkaniami z cyklu "Wieliczka- 
Wieliczanie" w minionym czasie odeszli: 25. 06. b.r. Ewa Orłowska, wnuczka 
Ludwika Młynka, prof. wielickiego Gimnazjum Męskiego im. J. Matejki z Sierczy, 
pochowano ją na wielickim cmentarzu w kw. XI. 28. 07. b.r. zmarł Stanisław Cieślik, 
geolog, lat 79, pochowany został na nowym Cmentarzu na Salwatorze w Krakowie, 
30.07. b.r. Krystyna Tetmajer-Peszyńska-Skąpska, córka Włodzimierza Tetmajera, 
artysty -malarza, który wykonał polichromię w wielickim kościele św. Sebastiana. 


-3-
		

/p0005.djvu

			Pochowano ją na Cmentarzu Rakowickim. W pogrzebach uczestniczyli członkowie 
Klubu Przyjaciół Wieliczki. W intencji zmarłych zebrani odmówili modlitwę 
" Wieczne odpoczywanie racz im dać Panie... " 
Wręczyła dyplomy za udział w 24 spotkaniach z cyklu "Wieliczka - 
Wieliczanie" - Renacie Kędzior, Janowi Matzke. 
Zaprezentowała zebranym wydany przez Powiatową i Miejska Bibliotekę 
Publiczną i Stowarzyszenie "Klub Przyjaciół Wieliczki" zeszyt 84 "Biblioteczki 
Wielickiej" p. t. ,,139 spotkanie z cyklu "Wieliczka- Wieliczanie" p. t. "Młodzi 
wieliczanie i ich talenty" (1) oraz książkę p.t. "Bochnia, przewodnik po mieście" z 
tekstem Jana Flaszy i zdjęciami Przemysława Koniecznego, wydaną przez Urząd 
Miejski w Bochni (Bochnia, 2005 r.), którą otrzymała od Bogdana Kosturkiewieza, 
burmistrza Bochni, w podzięce za zorganizowane VII meczu szachowo-brydżowego 
Wieliczka-Bochnia. Zachęciła do nabywania książki ks. Kazimierza Szwargi "Święta 
Kinga Pani Sądecka" (Wyd. "Asturia", Kraków 2009), przy wyjściu z sali. 
Zaprosiła na estradę uczennice ze Szkoły Podstawowej nr 4 w Wieliczce z 
nauczycielką mgr Lidią Sałabun do przedstawienia programu artystycznego, na który 
złożą się wiersze o Wieliczce autorstwa Lidii Sałabun i utwory muzyczne wykonane 
na fortepianie. Kolejno recytowano wiesze: "Moje miasto", "Popołudnie ze 
Straussem", "Kościółek świętego Sebastiana", "Legenda o Świętej Kindze": 
"Dwa oblicza miasta" 
Moje miasto ufnie wtulone w ziemię, 
Przykryte mgieł kołdrą wczesnoporanną, 
Oddycha ciszą uśpionych zaułków 
I jeszcze drzemie ostatnią latarnią. 


Moje miasto żyje w rytmie serca, 
Które bije w krainie Skarbnika, 
Tam, gdzie ciemność panuje odwieczna, 
Promień słońca nigdy nie przenika. 


Tam jest j ego piękno, które co dnia 
Tłum turystów na nowo odkrywa: 
Tajemnice kopalnianych komór, 
Kaplic, legend świat cały podziwia. 


Ono z soli tej ziemi wyrosło, 
W niej jest dzieło rąk ludzkich schowane. 
Moje miasto tak, jak żadne inne, 
Moje miasto jest zaczarowane. 


A gdy słońce na niebie zachodzi, 
Tłum turystów sprzed kopalni znika, 
Zieje dymem ognisk plastikowych, 
Smrodem śmieci z Baryczy przenika. 
Wieliczka, 21 grudnia 2008 r. 


-4-
		

/p0006.djvu

			"Popołudnie ze Straussem" 
Latem, kiedy się słońce wysoko przechadza 
Nad ulicami miasta, w czas niedzielnej sjesty, 
mury Zamku Żupnego bierze we władanie 
Jerzy, pierwszy kapelmistrz Straussowskiej Orkiestry. 


Kiedy gra Obligato, to cesarz Franciszek, 
Chociaż sam dawno śpiewa już w anielskim chórze, 
Pozazdrościć nam może tej poezj i grania, 
O jakiej nie marzono na wiedeńskim dworze. 


Ożywiają się nagle błyskiem słońca w oknach, 
Zadumane i ciche zazwyczaj poddasza 
I całą szerokością otwartych okiennic 
Uśmiechają się do nas, słuchając czardasza. 


Prędkie jak zwykle kroki Polki Pizzicato, 
Przebiegają skocznie zamkowe podcienia, 
Dunaj szeroką falą dziedzińcami płynie 
I szarości zaułków w błękit wody zmienia.. 


Aksamitem się ścielą operowe arie, 
Śmiechem Wesoła wdówka zaraża każdego, 
Upiór znika przed Faustem ze Strasznego dworu 
Na dźwięk Odgłosów wiosny Marsza Radetzkyego. 


Baron Cygański marszem po scenie przemierza, 
Polka węgierska z czeską za nim galopują. 
Aż tak zmartwieni nie jesteśmy, kiedy Grzmoty, 
Bo błyskawice Muzykę sfer nam zwiastują. 


Nie ma tylko, natenczas, ani trochę taktu, 
Poważny zwykle zegar na kościelnej wieży. 
Zazdrości muzykantom wirtuozerii grania, 
Co kwadrans głośno bije, czas za szybko mierzy. 
Wieliczka, grudzień 2008 r. 


"Kościółek świętego Sebastiana" 
Przykucnął na progu miasta, jak sędziwy starzec 
Zmęczony biegiem dziejów, co dźwiga na grzbiecie. 
Świadek minionych epok, dramatów, nadziei, 
Wzdycha mądrością życia: "Dokąd pędzisz świecie?" 


I chce nam to przekazać, co w życiu najpierwsze. 
Boga, ludzi i czasy w ciszy opowiada. 
Tu wiarę znajdziesz łatwiej, niż w bazylik blasku, 


-5-
		

/p0007.djvu

			Bo Bóg szepty modlitwy nad larum przedkłada. 


Dzieje przodków przybliży i ufnością darzy, 
Chłodem drzew przykościelnych zapał myśli studzi. 
Siedzi przy bocznej drodze, na zboczu, pod niebem, 
Choć ukrył się przed światem, wciąż czeka na ludzi. 
Wieliczka, 5 lipca 2009 r. 


"Legenda o Świętej Kindze" 
Przed wiekiem to było, tak gminna wieść niesie, 
Gdy naszej ojczyzny nie było na świecie, 
Ajedynie w sercach Polaków i duszy. 


Pewien biedny górnik, 
Co na dziennej szychcie bałwan soli kruszył, 
Codziennie się modlił pod ziemią, na dole. 
Wiele trosk było widać na strapionym czole. 
Dla siebie prosił o chleb i zdrowia wrócenie, 
Dla Polski o wolność i wiary wskrzeszenie. 
Aż razu jednego w wielickich podziemiach 
Ujrzał dziwną postać w kopalnianych cieniach. 


Ta Wielicka Pani tak mu powiedziała, 
Że nasza ojczyzna Wodza będzie miała. 
Będzie to nasz polski Apostoł miłości, 
Co ją poprowadzi do wielkiego dzieła: 
Powrotu do Boga oraz do wolności. 


Gdy przed kilku laty 
Nasz Papież wynosił Kingę na ołtarze, 
Za to, że żyła skromnie, w miłości, w pokorze. 
Rodzina górnika wówczas przypomniała, 
Co Wielicka Księżna, ich rodu dziadowi, 
Niegdyś przekazała." 
Lidia Sałabun: "Bardzo serdecznie chciałam podziękować Pani Jadwidze 
Dudzie za zaproszenie moich uczennic do udziału w dzisiejszym spotkaniu, które 
pomimo wakacji zechciały uświetnić swoim występem dzisiejsze popołudnie. 
Wiersze recytowały: Martyna Gondek, Gabriela Słonina i Karolina Tuleja, która 
także zagrała dwa utwory fortepianowe: " Walc" F.Chopina i "Walc "Fale Dunaju" I. 
Ivanowici. 
Chciałam Państwu jeszcze przeczytać wiersz o Żydach wielickich, ponieważ 
zabytki rynku wielickiego, to kamieniczki będące własnością Żydów, którzy tu 
mieszkali przed i w czasie II wojny światowej. W sierpniu mija 67 rocznica ich 
wywiezienia przez Niemców do obozu zagłady w Bełżcu, gdzie zostali zagazowani i 
spaleni. Żydzi otrzymali nakaz zgromadzenia się 27.08. 1942 r. na łąkach koło stacji 
kolejowej, skąd zostali wywiezieni do Bełżca. Ku ich pamięci napisałam wiersz, 


-6-
		

/p0008.djvu

			który przeczytam: "Kamień na kamieniu" 
"Pamięci wielickich Żydów" 
A gdy się los miał spełnić w te piękne dni lata, 
To tłum ofiarny czekał na łąkach zbawienia. 
A świat patrzył, nie wierzył w sw oj ej bezradności, 
Aż zastygł i pozostał kamieniem milczenia. 


I przyjął Bóg ofiarę pod swój dach, do nieba, 
I osuszył łzy płaczek, i utulił dziecię. 
I uspokoił burzę na morzu już martwym, 
I cicho, i głucho było odtąd wszędzie. 


I trwa po dzień dzisiej szy ta milczenia zmowa: 
Nie ma nagrobnych macew, ni ulic imienia. 
Bo jak składać na grobach kamienie pamięci 
O dniach śmierci miłości i śmierci sumienia. 
Wieliczka, 18 sierpnia 2009 r. 
Uczestnicy spotkania gromkimi brawami nagrodzili występujące. 
Organizatorka obdarowała je kwiatami i upominkami od Urzędu Miasta i Gminy 
Wieliczka. 
Jadwiga Duda: "Drodzy Państwo recytowane utwory dotyczyły naszego 
miasta. Wdzięczna jestem Pani Lidii, że przybyła do mnie do biblioteki, że zechciała 
podzielić się z nami, tym co robi. Napisała ponad 100 wierszy i mam nadzieję, że 
obecny wśród nas wiceburmistrz Henryk Gawor sprawi, że te wiersze zostaną wydane 
przez Urząd Miasta i Gminy Wieliczka. Mamy właściwie jeden, zbiór wierszy 
Krystyny Kaczyńskiej-Ślusarczyk p.t. "Wieliczka rymowany mini przewodnik", 
który wydała Kopalnia Soli "Wieliczka" - Trasa Turystyczna (2000 r.). 
Dobrze, że Pani Lidia jeden z wierszy dedykowała wielickim Żydom. Tej 
tematyce było poświęcone jedno ze spotkań "Wieliczka- Wieliczanie" w 2002 r. 2 w 
60. rocznicę, tego tragicznego wydarzenia. Bardzo Państwa proszę, abyście powstali 
i za wszystkich zamordowanych Żydów z Wieliczki i okolicy w liczbie 11.000 
wspólnie pomodlimy się: " Ojcze Nasz... i Wieczne odpoczywanie racz im dać Panie ". 
Prelekcje wygłosili: dr arch. Andrzej Gaczoł, w latach 1993 - 2003 
Wojewódzki Konserwator Zabytków w Krakowie - "Rys historyczny dziejów 
Rynku Górnego w Wieliczce"; dr hab. Maria Gawęda - "Rynek wielicki 
pięćdziesiąt lat temu", mgr Zdzisław Zaręba, naczelnik Miasta i Gminy 
Wieliczka w l. 1973-1979 - "Wspomnienie o przebudowie Rynku Górnego w 
Wieliczce w 1969 r."; mgr Henryk Gawor, wiceburmistrz Miasta i Gminy 
Wieliczka, mgr Teresa Kuchnia, kierownik Wydziału Gospodarki Komunalnej 
UMiG Wieliczka - "Nowe oblicze Rynku Górnego w Wieliczce"; inż. Piotr Ptak, 
przewodniczący Osiedla Śródmieście w Wieliczce - "Sprawy i problemy 
mieszkańców wielickiego Rynku Górnego". 
Zaplanowany w programie spotkania mgr Artur Kozioł, burmistrz Miasta i 
Gminy Wieliczka nie wystąpił. Przygotowany przez burmistrza referat odczytał 
wiceburmistrz Henryk Gawor 
Andrzej Gaczoł: "Szanowna Pani Prezes, Szanowni Państwo! Ostatnio 


-7-
		

/p0009.djvu

			ukazała się książka mojego autorstwa pt.: "Kraków. Ochrona zabytkowego miasta. 
Rzeczywistość czy fikcja". W książce podsumowuję swoje doświadczenia 
wynikające z długoletniej praktyki konserwatorskiej, równocześnie przedstawiając 
problematykę ochrony miast zabytkowych w obszernym ujęciu historycznym. W 
dokonanej syntezie sięgam nie tylko po przykłady krakowskie, ale także staram się 
porównać dorobek "ochroniarski" innych miast w Polsce i w Europie. Na pytanie: czy 
stosowana ochrona miast historycznych jest rzeczywistością czy fikcj ą?, nie 
udzielam wprost odpowiedzi. Niemniej, wskazuję m.in. na zgubny wpływ braku 
obowiązujących planów zagospodarowania przestrzennego większości miast 
polskich, na bieżącą ochronę historycznych planów i rozwiązań przestrzennych 
tychże miast. Książkę pozwalam sobie przekazać do zbiorów Biblioteki w Wieliczce. 
Drugą książkę pt.: "Jan Fitzke. Z Wołynia 1936-1939. Fragmenty spuścizny 
piśmienniczej" zredagowałem wraz z ks. Witoldem Józefem Kowalowem, 
zasłużonym proboszczem w Ostrogu nad Horyniem (obecnie na Ukrainie), wydawcą 
i głównym redaktorem Biblioteki "Wołanie z Wołynia". Książka ta zawiera zbiór 
tekstów prezentujących wyniki licznych badań archeologicznych na Wołyniu, 
prowadzonych w czasie trzech lat przez Fitzkego oraz jego rozważania nad szybkim 
rozwojem muzealnictwa wołyńskiego. 
O wielkiej skali tych badań oraz intensywność jego pracy nad rozwojem 
Muzeum Wołyńskiego, które istnieje do dzisiejszego dnia jako Wołyńskie Muzeum 
Krajoznawcze w Łucku niech świadczy następujący fakt: 18 maja 2009 r. w 
ukraińskim Łucku odsłonięto tablicę pamiątkową poświeconą Janowi Fitzkemu, 
Polakowi pracującemu przed wojną w Łucku na Kresach Wschodnich, konkretnie na 
Wołyniu. Stąd pomimo, że słyszymy o różnych problemach i trudnościach, mówiąc 
delikatnie, w dwustronnych stosunkach polsko-ukraińskich, odsłonięcie tablicy i ta 
książka są dowodami, iż aktualnie są też strony pozytywne tych kontaktów. Może 
ciche i nie nagłaśniane, ale konkretne i nastawione na przyszłość. 
Dlaczego Pani Jadwiga jest tak łaskawa o tej książce wspomnieć? Otóż mój 
wujek - Jan Fitzke - jest uznawany za obywatela trzech miejscowości: Myślenie, 
Gdowa i Wieliczki. Urodził się w Gdowie, gdzie jego ojciec był sekretarzem gminy. 
Tenże ojciec (notabene też Jan Fitzke) tuż przed objęciem funkcji sekretarza przybył 
w 1904 r. do Gdowa z Myślenie. Z kolei dziadkowie moi, a rodzice Jana Fitzkego, w 
1935 r., po przejściu dziadka Jana na emeryturę, przenieśli się do Wieliczki. Janjunior 
Fitzke jest więc wspominany i w Myślenieach, i w Gdowie, i w Wieliczce, o czym, 
między innymi, piszę w tej książce. Książkę o Janie Fitzkem także przekazuję do 
wielickiej biblioteki." 
Jadwiga Duda: "Drodzy Państwo, jestem szczególnie wdzięczna Panu 
Andrzejowi za opracowanie drugiej książki, ponieważ Jan Fitzke (1909-1940) to 
archeolog, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego i przed przeniesieniem do Łucka, 
asystent w Zakładzie Archeologii Przedhistorycznej tej uczelni, jeden z czternastu 
pracowników naukowych, którzy zostali zamordowani w 1940 r. w Katyniu 3 . 
Archeolog, który m.in. w latach 30. tych XX w. prowadził także badania 
archeologiczne na Ziemi Wielickiej. Jego sylwetka zainspirowała mnie do tego, aby 
od 2001 r. rokrocznie w Wieliczce organizować obchody Światowego Dnia Pamięci 
Ofiar Katynia i poszukiwać zamordowanych w Katyniu z naszego teren i ich rodzin. 
A. Gaczoł na wielickim cmentarzu, w kw. XI, na grobie rodziców umieścił także 


-8-
		

/p0010.djvu

			napis upamiętniający swojego wujka. 
Jako prezes Stowarzyszenia Klub Przyjaciół Wieliczki, przy współpracy z 
organizacjami kombatanckim i Klubu Historycznego im. gen S. Roweckiego w 
Wieliczce złożyłam do Burmistrza Miasta i Gminy Wieliczki prośbę, aby nasze 
miasto przystąpiło do ogólnopolskiej akcji "KATYŃ .. .ocalić od zapomnienia". 
Akcja ta ma na celu upamiętnienie do 2010 r., na okoliczność 70. lecia zbrodni 
katyńskiej, 21.473 Polaków zamordowanych w Katyniu przez zasadzenie Dębów 
Pamięci. U nas zasadzimy dęby upamiętniające wieliczan oraz katyńczyków z tych 
rodzin, które do Wieliczki przybyły po wojnie. Mam nadzieję, że tę sprawę 
doprowadzę do końca". 
Andrzej Gaczoł: "Szanowni Państwo! Przedstawię Państwu zarys dziejów 
wielickiego Rynku Górnego, nie obejmujący stanu aktualnego na dzień dzisiejszy, 
bowiem nie wspominam tu o badaniach archeologicznych, obecnie prowadzonych 
na rynku. Jest jeszcze za wcześnie na ich prezentację i mam nadzieję, że dokonająjej 
archeolodzy i badacze architektury, którzy prowadzą badania. Może nie wniosą one 
istotnych zmian do prezentowanego tu rysu, natomiast mogą przybliżyć nasze 
wyobrażenia o placu w okresie przedlokacyjnym, który był na tym miejscu przed 
lokacją miasta w 1290 r. przez księcia Przemysła IL Badania prowadzone w 
centralnej części rynku, przy ratuszu, czyli obecnym budynku Pałacu Przychockich, 
mogą nas wzbogacić o nowe dane o tejże budowli, o której tak mało wiemy. 
Wieliczka posiada plan aksonometryczny Z 1648 r. Marcina Germana, 
rytowany przez wybitnego rytownika Wilhelma Hondiusa w Gdańsku w 1645 r. , 
który Państwu na ekranie prezentuję. Prezentując ten znakomicie opracowany 
plan, pragnę Państwu uzmysłowić, że "piękność miasta zasadza się na jego planie ". 
Już sto lat temu (w 1910 r.) przypomniała nam o tym Ewa Łuskina, mało obecnie 
znana pisarka i publicystka. Stąd rozpatrując historię budowy i rozwoju miast, 
musimy zastanowić się nad zasadą planu, czyli sposobem założenia i rozwoju 
miasta. 
Centrum tego planu zajmuje Rynek Górny. Rynki, agory w starożytności, były 
to miejsca debat publicznych, przy których lokowano wszystkie obiekty użyteczności 
publicznej oraz na których odbywał się nie tylko handel, ale też wymiana myśli i 
doświadczeń, czyli było to także ważne miejsce spotkań. Widzimy fragment planu 
miasta Wieliczki M. Germana, przedstawiający wielicki Rynek Górny, który swój 
układ zawdzięcza lokacji na prawie frankońskim z 1290. r. Rok wcześniej w 1289 r. 
lokacja ta była zapowiadana przez księcia Henryka IV Probusa. Układ 
urbanistyczny osadniczego centrum miasta został skomponowany i wzmocniony 
murowanymi fortyfikacjami w okresie przeniesienia Wieliczki z prawa 
frankońskiego na prawo magdeburskie w 1361 r. przez króla Kazimierza Wielkiego. 
W tym miejscu pozwoliłem sobie sięgnąć do bardzo dobrze opracowanego 
teoretycznego schematu modularnego rozplanowania centrum miasta, 
opracowanego przez prof. Bogusława Krasnowolskiego we współpracy z dr. 
Zbigniewem Beiersdorfem i ten schemat uzmysławia nam, że plan Wieliczki był 
układem szachownicowym o cechach kompozycji osiowej, wydłużonej w kierunku 
północ-południe, utworzonym przez sieć kwadratów o boku dwóch sznurów, a rynek 
kwadratowy w środku tegoż założenia też miał boki o wymiarach dwóch sznurów 
czyli 74,5 x 74,5 m. Taki rynek, który jest tu w centrum schematycznego układu, 


-9-
		

/p0011.djvu

			zachował się do chwili obecnej. Już od początku - jak tu widzimy - pary ulic, 
wychodzące z rynku, były przesunięte względem narożników tegoż rynku. 
Na kolejnej planszy przedstawiam Państwu rekonstrukcję planu centrum 
Wieliczki nieżyjącego już architekta dr. inż. Stefana Świszczowskiego. Próbował on 
określić, w oparciu o prezentowany tu plan M. Germana, lokalizację ratusza w 
jednym Z elementów pierzei południowej rynku i jego zabudowę, która zajmowała 
miejsce środka tegoż rynku jako Sukiennice z wagą. Sam jestem ciekaw wyników 
obecnych prac archeologicznych, czy te badania potwierdzą domniemania dr. 
Świszczowskiego, czy nie? Czy utrzymane zostaną te lokalizacje, na które on 
wskazywał? Doktor Świszczowski wskazywał także na występowanie jatek przy 
drodze od kościoła do rynku przy obecnej ul. Zamkowej. 
Na następnej planszy: fragment planu Wieliczki z 1766 r. opracowanego przez 
J. E. Nilsona, pokazuję Państwu ciemnąplamą zaznaczony rynek, ale na tym planie 
dobrze widoczne sąpuste i niezabudowane place. Za chwilę przedstawię zachowane 
rysunki Z zabudową drewnianą w pierzejach rynkowych Z XVI, XVII i XVIII w., 
bowiem dopiero w XVIII w. wprowadzono bardzo niewielką ilość obiektów 
murowanych. Dlaczego zabudowa była drewniana i dlaczego nie możemy się 
pochwalić dobrą zabudową średniowieczną i renesansową przy naszym Górnym 
Rynku, jak w innych historycznych miastach ? Otóż dlatego, że były tu zapadliska. 
Stąd na planie Nilsona, po prawej stronie przy rynku, jest widoczny plac, który nie 
był zabudowany, bo jest terenem dawnych zapadlisk. Te zapadliska widoczne są po 
prawej stronie tegoż rynku w jego bliskości. Jest też duże zapadlisko widoczne 
powyżej rynku, czyli od strony północno-wschodniej. Te zapadliska powodowały 
obawy mieszkańców co do budowy budynków murowanych, obciążających teren 
nad kopalnią, zwłaszcza nad jej pierwszym poziomem. Drugą przeszkodą, z którą w 
Wieliczce walczono, to woda gruntowa, która występuje bardzo płytko. Woda 
gruntowa łączy się Z występowaniem iłów i glin, a to Z kolei z występowaniem soli. 
Prezentuję Państwu dla przykładu ilustrację zapadliska przy obecnej ul. 
Klaśnieńskiej, ponad zawałem komory kopalnianej "Międzykaszty". Te dwa 
czynniki: woda i zapadliska, powodowały, że zabudowa murowana zaczyna 
pojawiać się bardzo późno. 
Prezentuję oto rysunek zabudowy pierzei północnej rynku, od strony kościoła, 
wykonany przez Macieja A. Seykottę na zlecenie zarządu Salin. Wykonywał on 
inwentaryzację obiektów, będących własnością kopalni. Teki Macieja Seykotty 
zachowały się niemal w całości i są to bardzo cenne rysunki inwentaryzacyjne, 
dokumentujące stan zabudowy obiektów wielickich z około 1860 r. Proszę zobaczyć, 
że poza tym narożnym budynkiem, zresztą istniejącym do dnia dzisiejszego, po 
lewej stronie Z narożnikiem Z ul. Zamkową parterowym tylko jakby z małym 
pięterkiem i budynkiem pod numerem 9 w środku, który już był budynkiem 
piętrowym murowanym, obiekty pośrednie były drewniane, parterowe, bez 
podpiwniczeń, które nadawały ten charakter ówczesnemu Rynkowi Górnemu, de 
facto drewnianemu. 
Kolejna plansza ilustruje zabudowę pierzei południowej rynku, w której 
pojawił się w latach 1780-tych -jako dominanta - Pałac Przychockich. Na miejscu 
tych wąskich budynków, Z których jeden jest określany jako budynek ratusza, po 
bokach pierzei dwa domy drewniane. Przychoccy wznieśli imponujący, 


-10-
		

/p0012.djvu

			późnobarokowy pałac, ale niedługo w nim mieszkali, podobnie jak i Konopkowie w 
swoim pałacu. Właściwie bardzo szybko Pałac Przychockich stał się siedzibą 
Zarządu Spółki Handlującej Solą. 
Proszę zwrócić uwagę na jedną rzecz (co uwidoczni także następna 
panorama): łamany wysoki dach, który wieńczył Pałac Przychockich, wpłynął 
bardzo interesująco na przestrzenne rozwiązanie tej części zabudowy miasta. W 
pracy Feliksa Boczkowskiego "O Wieliczce i jej kopalinach..." z 1843 r. mamy 
widok centrum Wieliczki według miedziorytu Rybicki, Czecha z pochodzenia, 
rytowanego przez Fischera. Proszę zauważyć, jak po lewej stronie od kościoła, nad 
drewnianym szybem "Regis", widzimy fragment rynku Z dominującą bryłą Pałacu 
Przychockich. Tak to, poza zabudową kościoła, zamku i jakimiś nielicznymi 
obiektami, w zasadzie są albo puste place, albo zabudowa niska, drewniana. 
Rynek, jak pamiętamy, do lat 60-tych XX w. pełnił od średniowiecza funkcje 
przede wszystkim placu handlowego. W dni targowe zamieniał się w szczególne 
miejsce handlu, spotkań, rozmów i kontaktów. Prezentuję barwny i uroczy obraz 
Antoniego Kozakiewicza (1841-1929), malarza z przełomu XIX i XX w. , 
znajdujący się w depozycie w Muzeum Żup Krakowskich w Wieliczce, a stanowiący 
własność Muzeum Narodowego w Krakowie, i na nim również widzimy tylko niskie 
budynki wokół rynku. 
Rynek wielicki znalazł swe miejsce nie tylko w malarstwie, ale i literaturze. Co 
najmniej w utworach dwóch autorów. Artur Gruszecki (1852-1929), krytyk literacki 
działający na przełomie wieków i mający w swym dorobku literackim kilka książek 
historycznych, napisał książkę o Wieliczcep. t. "Klejnot Korony Polskiej ", a Ludwik 
Hieronim Morstin Z Pławowic (1886-1966) w ramach dramatów polskich napisał 
widowisko buffo z czasów dawnej Polski w czterech odsłonach p.t.: "Burmistrz Z 
Wieliczki". Ci dwaj autorzy nie przejmowali się historycznymi przekazami 
dotyczącymi rynku i proszę zauważyć, że na przykład Artur Gruszecki uparcie pisze 
o wielkim ratuszu stojącym... na środku rynku. Było mu to potrzebne do 
podkreślenia powagi podczas opisywanych sporów pomiędzy zarządcami kopalni i 
miasta a mieszczanami wielickimi. Pomimo tego, że rynek wielicki utrwalili pisarze 
i malarze w swoich dziełach, nie możemy ich jednak uznać za źródła historyczne do 
badań nad rynkiem. 
Wielicki Rynek Górny - o czym nie możemy zapomnieć - był miejscem 
wydarzeń historycznych. M.in. przed dawnym Pałacem Przychockich młody 
spiskowiec i działacz radykalnego ruchu niepodległościowego, Edward 
Dembowski (1822 - 1846), przemówił do górników w 1846 r. i stąd górnicy 
wyruszyli 24 lutego pod jego przewodem w stronę Krakowa. Jak pisał Bolesław 
Limanowski w "Historii ruchu rewolucyjnego w Polsce w 1846 r. ": "Dzielny Dyzma 
de Ruhmefeld Chromy, syn fizyka salinarnego, skorzystał z przestrachu 
urzędników austriackich, zgromadził górników i gotował się z nimi do 
rewolucyjnego wystąpienia. W tym, 24 lutego o godz. 10 z rana przyjechał do 
Wieliczki Edward Dembowski, który spieszył do Krakowa. Wnet po jego przybyciu 
do Wieliczki, Chromy kazał bić w miejski bęben, trąbić na górników, uderzyć w 
dzwon na gwałt. Na wielickim Rynku Dembowski odczytał "Manifest" i ogłosił 
rewolucję społeczną
..). Ludność Z zapałem witała te dobre, głoszone jej wieści". 
Stąd, nie bez powodu, na elewacji budynku dawnego pałacu, a obecnie Zespołu 


-11-
		

/p0013.djvu

			Szkół Zawodowych pojawiła się w latach 90. tych XX w. tablica pamiątkowa, 
przypominająca to wydarzenie. 
Z końcem XIX w. (1877 r.) drewnianą zabudowę rynku zniszczył pożar. 
Wypaliły się nie tylko budynki, ale także więźby dachowe, w tym i nad Pałacem 
Przychockich. Po pożarze pojawiła się dobrej klasy zabudowa murowana, 
zwłaszcza o charakterze użyteczności publicznej, jak na przykład budynek Kasy 
Oszczędności (obecnie siedziba wielickiego Centrum Kultury, Turystyki i Sportu). O 
środki na budowę budynku Kasy wystarał się znany Państwu - uczestnikom spotkań 
- Franciszek Aywas, który pełnił funkcję szefa Kasy przed objęciem funkcji 
długoletniego burmistrza (w latach 1905-1934 przez 19 lat z przerwą wojenną). 
Powstała wówczas także murowana zabudowa mieszkalna, w części budowana 
przez przedsiębiorców żydowskich, jako developerów pod wynajem lokali 
handlowych i mieszkalnych, ale Pałac Przychockich nie odzyskał wysokiego, 
łamanego dachu. Niestety, od pożaru w 1877 r. jest przykryty płaskim dachem. 
Oto przedstawiam spojrzenia na tenże gmach, będący w przeszłości przez 
długie lata siedzibą Szkoły Realnej, Męskiego Gim n aljum, a później Liceum 
Ogólnokształcącego im. Jana Matejki. 
W XIX w., a zwłaszcza w pierwszej połowie XX w., Rynek Górny zaczął tracić 
centralne położenie i przestał pełnić rolę "środka" miasta. Zabudowa Wieliczki nie 
rozprzestrzeniała się koncentrycznie od tegoż rynku, tylko w nawiązaniu do 
średniowiecznej trasy komunikacyjnej Z Krakowa do Tarnowa i Lwowa. 
Przedstawiam Państwu fragment średniowiecznego układu osiedleńczych centrów 
w Wieliczce przy drodze z Krakowa do Tarnowa i Lwowa. Ta droga biegła w rejonie 
miejsca, gdzie obecnie się znajdujemy, czyli poprzez Rynek Dolny, obok XIX- 
wiecznego Magistratu, łącząc średniowieczną osadę przy kościółku św. Krzyża w 
rejonie Parku A. Mickiewicza, z późniejszymi terenami warzelni i kolejną osadą na 
Mierżączce, czyli w rejonie wschodnim Wieliczki. Te osady przylegały bezpośrednio 
do wspomnianej trasy, a Rynek Górny znalazł się na uboczu i stopniowo przestał 
pełnić funkcje miejsca centralnego dla zabudowy Wieliczki. 
Nawiązując do tej myśli, pozwalam sobie przedstawić próby tworzenia tuż 
przed wybuchem II wojny światowej nowego salonu miasta, czyli nowego centrum 
w rejonie Rynku Dolnego. Działo się to w rejonie Plant w okolicach Magistratu, 
odwachu i obecnego pomnika A. Mickiewicza. Tutaj w latach 1938 -1939 starano 
się wytworzyć centrum, mając świadomość, iż Rynek Górny pozostał na uboczu. 
Przyjęto po prostu narzuconą przez rozwój urbanistyczny funkcję centralną dla 
Rynku Dolnego. Sprzyjał temu rozwiązaniu także fakt, iż do tego miejsca 
dochodziła linia kolejowa i tutaj był ostatni (a zarazem pierwszy) przystanek, a to 
właśnie kolej przez wiele dziesiątków lat była jedynym i najważniejszym elementem 
łączącym Kraków z Wieliczką. Dla przypieczętowania tegoż procederu 
kształtowania nowego centrum miejskiego, przystanek kolejowy na Dolnym Rynku 
nazwano" Wieliczka - Rynek". 
Na zakończenie krótkich rozważań wspomnę, że gdy byłem Wojewódzkim 
Konserwatorem Zabytków, czyniłem starania, a mogę nawet powiedzieć, iż ostro 
walczyłem, o odbudowanie wysokiej więźby dachowej nad Pałacem Przychockich. 
Przy jednym Z remontów na przełomie lat 80 i 90-tych XX w. w ramach usuwania 
szkód górniczych zaistniała taka możliwość, tylko wymagało to ogromnych 


-12-
		

/p0014.djvu

			nakładów inwestycyjnych. Na realizatorów padł strach, że nie uda im Się 
zgromadzić w krótkim czasie wymaganej ilości odpowiedniego drewna. Do 
realizacji nie doszło i nadal wysokiego, łamanego dachu "polskiego" nie ma. Muszę 
wspomnieć, że bardzo wspomagał mnie wówczas ś.p. Ignacy Markowski, 
reprezentujący Kopalnię Soli" Wieliczka ". 
Druga obserwacja, wynikająca z moich długoletnich doświadczeń, z którą 
chcę się Z Państwem na zakończenie podzielić. Rynki w zabytkowych miastach 
historycznych często nadal pełnią funkcje salonów i centrów życia miejskiego, ale 
tylko w przypadku ich maksymalnego otwarcia dla turystów. I tutaj dochodzimy do 
sprzeczności Z oczekiwaniami mieszkańców centrów zabytkowych. Konflikt 
zaczyna się w tym momencie, gdy do centrów miast wprowadzają się hotele i 
gastronomia wszelkiego rodzaju, która prowadzi działalność także - a może przede 
wszystkim - w porach nocnych. To Z kolei zawsze budzi sprzeciw mieszkańców 
centrów. 
Podejmując decylję o ożywieniu wielickiego Górnego rynku, władze miejskie 
muszą liczyć się Z koniecznością dyskusji Z mieszkańcami tej części miasta. 
Programy ożywienia centrów miast zabytkowych -jak wspomniałem - zawsze, i to 
na całym świecie, łączą się z wprowadzeniem uciążliwych dla mieszkańców funkcji. 
Ale tylko te funkcje (gastronomia, hotele, banki, apartamenty) dają gwarancje 
przyciągania inwestorów, gotowych wyłożyć ogromne środki finansowe na bardzo 
kosztowne prace remontowe, konserwatorskie i adaptacyjne. Innej drogi po prostu 
nie ma! Dziękuję bardzo za uwagę. " 
Maria Gawęda: "Moje najstarsze wspomnienia dotyczące rynku wielickiego 
pochodzą z pierwszej połowy lat pięćdziesiątych XX w., chociaż byłam wtedy bardzo 
małym dzieckiem. Czasy, choć powojenne, były spokojne. Na ulicach samochodów 
jak na lekarstwo, ludzie czuli się bezpiecznie. Rodzice nie zabraniali dzieciom 
wychodzić na ulicę i nieraz zdarzało się, że bawiliśmy się na rynku lub jeździli tam 
na rowerach, a w zimie na sankach w dół ulicą Reymonta pod strażnicę lub ulicą 
Seraf aż do ulicy Limanowskiego. Wyobraźcie sobie Państwo taki obrazek. Jest 
zimowy, słoneczny ranek, dzień targowy, a my ljeżdżamy właśnie na sankach z 
rynku razem z księdzem katechetą Kapturkiewiczem, który właśnie nadszedł i 
przyłączył się do zabawy. Czy nie świadczy to, że czuliśmy się w centrum miasta jak u 
siebie w domu? 
Jeśli chodzi o wygląd Górnego Rynku w tym czasie, to od czasów 
przedwojennych właściwie nic się nie zmieniło. Zubożeni właściciele kamienic byli 
w stanie wykonać jedynie jakieś niezbędne remonty, natomiast żaden budynek nie 
został poddany modernizacji, czy przebudowie, zmieniającej wyraźnie jego wygląd. 
Jedyną spektakularną zmianąpo wojnie było przemianowanie go w 1946 r. na Plac 
im. Ignacego Daszyńskiego, co upamiętniono tablicą wmurowaną w ścianę Pałacu 
Przychockich. Na tablicy napisano: "po wieczne czasy". Autor tych słów był złym 
prorokiem -po kilkunastu latach rynek zmienił znowu nazwę, a w 20 lat temu wrócił 
do historycznej nazwy Górny Rynek. 
Jako największy i reprezentacyjny plac w mieście rynek był miejscem wielkich 
zgromadzeń. Procesja Bożego Ciała nie miała już tu w tym czasie wstępu, zamknięta 
w ramach kościelnych. Pojawiły się natomiast różne wiece, a szczególnie wiec 
pierwszomajowy, kiedy to rynek był szczelnie zapełniony uczniami szkół wielickich, 


-13-
		

/p0015.djvu

			pracownikami kopalni i innych zakładów pracy, administracji, członkami partii i 
organizacji społecznych. Było głośno, czerwono, a gdy okazało się, że sprzedają 
wędliny, lody lub słodycze, to nawet wesoło. 
W czasach, o których mówimy, wiele sklepów zachowało swój przedwojenny 
styl, drewniane meble, obrazy, stare kasy i inne wyposażenie. Dużo sklepów 
posiadało jeszcze drewniane okiennice, z biegiem czasu ustępujące metalowym 
kratom. Najszybciej zmieniały się sklepy należące do tzw. handlu uspołecznionego, 
których wciąż przybywało w miarę, jak prywatne padały pod wpływem różnego 
rodzaju szykan lub też Z powodu śmierci właścicieli. Pamiętam, że wieczorem 
wszystkie sklepy były słabo oświetlone. Nie było jeszcze świetlówek i po zachodzie 
słońca, który w zimie następuje wkrótce po trzeciej po południu, w sklepach z 
każdego kąta wychodziły cienie, gdyż nieliczne, niezbyt mocne Z oszczędności 
żarówki nie dawały wiele światła. Nie było też żadnych reklam, gdyż w czasach 
permanentnych niedoborów nie było sensu reklamować towarów, których nie było, 
nie mówiąc o tym, że reklamowanie czegokolwiek było obce koncepcji 
komunistycznego handlu. W sklepach pojawiły się natomiast różne wywieszki np. 
"Książka zażaleń u kierownika", "Pluć tylko do spluwaczek", a najciekawsza 
"Klient nasz Pan ", co w państwie socjalistycznym musiało wywoływać uśmieszek. 
W latach pięćdziesiątych w centrum Wieliczki było jeszcze trochę sklepów 
prywatnych, chociaż sponad setki istniejących bezpośrednio po wojnie były to już 
właściwie niedobitki. W rynku były one wymieszane ze sklepami Powszechnej 
Spółdzielni Spożywców "Robotnik". Opowiem o tych, które szczególnie 
zapamiętałam z racji długiego istnienia w jednym miejscu lub z jakichś innych 
szczególnych przyczyn. Na północnej stronie rynku znajdowały się trzy prywatne 
sklepy o proweniencji przedwojennej. Był to mały sklepik pasmanteryjny Pana 
Juszkiewicza pod numerem 9, któremu czasem pomagały żona lub siostra. Już 
dobrze starszy pan, zimą w karakułowej czapce na głowie i czarnych zarękawkach 
sprzedawał guziki, igły i tasiemki, zawijając je w gazetowe tutki. Obok miała sklep 
spożywczy Cecylia Sobel, zwana w Wieliczce Ceśką, należąca do niedobitków Żydów 
wielickich, ocalałych po holokauście. Handlowała trochę nabiałem, trochę 
warzywami i owocami,jakimiś przetworami i czasami delikatesami z zagranicznych 
paczek. Największy był sklep Szymona Schnura, znajdujący się w jego własnej 
kamienicy nr 7. Sklep był z branży papierniczo-biurowej, ale że Pan Schnur był też 
introligatorem, przy wejściu stała wielka prasa introligatorska. Schnurowie mieli 
przed wojną fabrykę wyrobów papierniczych, w latach pięćdziesiątych pozostał im 
tylko ten sklep. U Schnura można było kupić różne artykuły biurowe, ale chlubą 
sklepu były bezdrzewne zeszyty, produkowane przez jakąś prywatną fabryczkę. 
Zeszyty miały śnieżnobiałe, gładkie kartki i tę zaletę, że "nie zalewały", to znaczy 
kreska rysowana stalówką była cienka i prosta, a nie rozlewała się na boki, jak to 
zdarzało się z zeszytami drzewnymi, produkowanymi w państwowych zakładach. Po 
te zeszyty przychodziła cała Wieliczka. Widzę Pana Schnura, jak zdejmuje zeszyt Z 
półki, otwiera i gładząc ręką kartki, pokazuje, jakie są piękne. Z tą samą kupiecką 
grzecznością traktował małego chłopca z pierwszej klasy, jak dorosłego mężczyznę, 
każdy dla niego był tak samo ważnym klientem. Specjalnością sklepu Schnura były 
też papiery do oprawy zeszytów i książek, bardzo mocne, tzw, introligatorskie. Czy 
dziś ktoś oprawia jeszcze książki? Dopiero jednak w okresie adwentu i świąt Bożego 


-14-
		

/p0016.djvu

			Narodzenia sklep Pana Schnura stawał się naprawdę cudownym mieJscem. 
Pojawiały się wtedy w nim artykuły niezbędne do budowy szopek, klejenia zabawek i 
łańcuchów na choinkę, owijania cukierków, akcesoria dla kolędników. Były to 
arkusze kolorowego, błyszczącego papieru, różnokolorowe staniole i celofany, 
papier-cegła, papier-dachówka, główki aniołków i mikołajów z glansowanego 
papieru, gwiazdy i gwiazdki, anielskie włosy, maski diabła, wilka, niedźwiedzia i 
inne, niezwykłe i konieczne dla właściwego uczczenia świąt akcesoria. W karnawale 
można było tu nabyć kotyliony i maski karnawałowe. N a zdjęciu widzimy żonę Pana 
Schnura Polę, która razem z nim prowadziła sklep. Na schodach często leżał czarny 
pies Sambuś, który codziennie przychodził zpanem do sklepu. Z odejściem Schnura 
zniknął ostatni w Wieliczce sklep żydowski. Wspominam go jak najlepiej. 
Po północnej stronie rynku znajdowały się również dwa sklepy uspołecznione, 
o których chcę wspomnieć. Jeden z nich, pod numerem 11, był sklepem 
zabawkowym. Sklep należał do PSS-u i pracowały w nim dwie panie, Krystyna 
Nawalany i Julia Stryszowska. Obie lubiły dzieci i czasem pozwalały nam wchodzić 
za ladę, gdzie leżały rozłożone różne zabawki. Były one nieporównanie skromniejsze 
i w mniejszym wyborze, niż mają dzisiejsze dzieci, ale radość z nich była taka sama, a 
może nawet większa, gdyż były dobrem rzadkim i zwykle długo wyczekiwanym. 
Wydaje mi się, że dawne dzieci bardziej rozwijały swoją wyobraźnię, rekompensując 
n ią prosto tę swoich zabawek, czego dzisiejsze dzieci robić już nie muszą. Panie Julia 
i Krysia w swoim sklepie miały też artykuły biurowe. 
Drugim sklepem była księgarnia. Jeśli dzisiejsi wieliczanie mogą czegoś 
zazdrościć tym sprzed pół wieku, to właśnie księgarni. Była to księgarnia Domu 
Książki, przedsiębiorstwa państwowego, prowadzona najpierw przez Zofię 
Orłowską, potem przez Annę Ślęczkę, pracowała tam też Maria Jakubowska. Była 
to wspaniała, duża księgarnia, której nie powstydziłoby się centrum Krakowa. 
Znajdowała się w kamienicy Schnurów, narożnej rynku i ulicy Zamkowej. 
Zajmowała pomieszczenia ciągnące się wzdłuż całego budynku Z dwoma wejściami 
od rynku i od ulicy. Sale, oświetlone weneckimi oknami od zachodu i południa, były 
pełne słońca i posiadały pięknie eksponowane książki wszystkich rodzajów, od 
dziecięcych, przez beletrystykę, do literatury naukowej. Księgarnia również 
prowadziła sprzedaż książek, podręczników szkolnych, miała stoisko papiernicze i 
płytowe. Pełny asortyment. Można było tu zamówić sobie każdą książkę, która była 
w hurtowni. Dzisiejsza księgarnia niewiele różni się od tych, które spotyka się na 
wsiach. Nie rozumiem, dlaczego miasto, które dziś ma wielokrotnie więcej ludzi 
wykształconych i uczniów niż kiedyś, nie stać na księgarnię Z prawdziwego 
zdarzenia. 
Na zachodniej pierzei pod numerem 6 znajduje się charakterystyczny 
budynek rynku Z charakterystyczną wieżyczką i kolumienkami. Po wojnie na 
parterze znajdował się tam bank, a sale na piętrze zajmowało liceum wielickie; 
przede wszystkim były to pomieszczenia dyrekcji i administracji szkolnej. Dwa 
największe sklepy w tej części rynku zajmowała PSS. Pod numerem 6 znajdowała 
się "Jedynka". Był to największy sklep spożywczy w mieście i najdłużej otwarty. 
Jego asortyment dziś wydaje się dość ubogi, ale wówczas było w nim wszystko, co 
można było w takich sklepach dostać. Pamiętam bloki buraczanej marmolady 
zaprawianej sokiem z owoców, którą krajało się w kostki, w płaskich skrzynkach 


-15-
		

/p0017.djvu

			leżały na ladzie szprotki i piklingi, a w czasie postu stały w kącie beczki z solonymi 
śledziami. Nie stosowano wtedy jeszcze konserwantów na taką skalę, jak w latach 
siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, a żywność była znacznie mniej przetworzona, 
więc może jednak to, co tam kupowaliśmy, nie było takie złe. Drugi sklep, o podobnej 
charakterystyce, lecz z dodatkiem warzyw, znajdował się na drugim końcu pierzei, u 
wylotu ulicy Kopernika. Mniej więcej w środku, w kamienicy nr 4 niewielki sklepik 
zajmowała Pani Zosia Batko (potem Nowak). Odziedziczyła go po matce i 
handlowała głównie warzywami. Nieco dalej pod numerem 3 znajdował się salon 
fryzjerski Franciszka Golby, który zajmował się fryljerstwem męskim, panie czesała 
jego żona. Pan Golba, szczupły, wymuskany, Z wąsikiem, wyglądał tak, jak powinien 
wyglądać prawdziwy fryzjer. Pani Golbowa, duża kobieta, objęła zakład po 
niespodziewanej śmierci męża i wówczas zmienił on profil na wyłącznie damski. 
Pierzeja południowa, to przede wszystkim tzw. Pałac Przychockich, w którym 
wówczas mieściło się Liceum im. Jana Matejki. Uczniowie tej szkoły mieli tę 
niewątpliwą przyjemność, że w czasie dużej przerwy mogli wyskoczyć na rynek i 
kupić sobie coś dobrego. Po obu stronach pałacu znajdowały się dwie masarnie, 
które utrzymywały się dość długo, być może ze względu na to, że obie znajdowały się 
w budynkach właścicieli. Obie wykafelkowane były na biało i w obu znajdowały się 
potężne pnie do rąbania mięsa. Z prawej strony była masarnia Grubeckich, z lewej 
mieściła się masarnia Ścigaiskich. 
Na wschodniej stronie rynku pamiętam dwa prywatne zakłady. Jednym Z nich 
był zakładjubilerski Jana Goetla, który znajdował się w kamieniczce pod numerem 
16. Pan Goetel, wobec kompletnego braku materiałów jubilerskich, desperacko 
wykonywał swój zawód, wklejając szkiełka do pierścionków w miejsce zgubionych 
kamieni, lutując srebrem złoto i przetapiając starą, przedwojenną biżuterię na 
obrączki, których też na rynku nie było. Wystawa zakładu była ciemna, pusta i był to 
chyba najsmutniejszy lokal w okolicy. Pod numerem 13 była apteka magistra 
Tadeusza Pelca. Posiadała najładniejsze meble apteczne w Wieliczce, zarówno na 
froncie, jak i na zapleczu. W tym czasie znaczna część leków robiona była przez 
aptekarzy według przepisanej receptury, więc Pan Pelc miał firmowe torebki i 
okrągłe pudełeczka z nazwą firmy i Okiem Opatrzności, bo apteka nazywała się 
"Pod Opatrznością". Dzieci fascynował duży słój umieszczony na oknie apteki Z 
głodnymi pijawkami, którym przyglądały się z mieszaniną ciekawości i obrzydzenia. 
W kamienicy numer 15 znajdował się sklep chemiczny, handlujący preparatami 
chemicznymi i środkami czystości. Sklep ten najdłużej opierał się nowemu i dopiero 
kilka lat temu ostatecznie zniknął. Należał do PSS-u, podobnie jak sklep 
cukierniczy, na rogu ulic Sikorskiego i Seraf (dom numer 12), który również długo 
utrzymywał się w tym miejscu. 
Wymieniłam większość ówczesnych sklepów, dobrze prosperujących Z racji 
doskonałej lokalizacji, najlepszej, jaka była w Wieliczce. Ale naprawdę wielki 
handel odbywał się na płycie rynku, gdzie miały miejsce targi i jarmarki. Płyta ta w 
kształcie kwadratu, lekko opadającego ku kościołowi parafialnemu, pokryta 
solidną nawierzchnią Z "kocich łbów" i podzielona rynsztokami zaprojektowanymi 
tak, aby spływająca z rynku woda nie zalewała niższych domów. Na rynku były dwie 
żeliwne pompy, niezbędne przy handlu żywnością,jedna u wylotu ulicy Sikorskiego, 
druga u wylotu ulicy Kopernika, które pompowały wodę z wywierconych studni. 


-16-
		

/p0018.djvu

			Pompy te na zimę owijało się słomianymi powrósłami, aby nie zamarzły. Na środku 
placu stała stylowa lampa uliczna. 
Tradycyjnie w czwartki odbywał się na rynku targ, a w poniedziałki - jarmark. 
W latach pięćdziesiątych różnice między tymi rodzajami handlu były już właściwie 
zatarte. W te dni rynek zaczynał żyć swoim prawdziwym życiem, życiem, do którego 
został stworzony. Nie znalazłam zdjęcia powojennego targu wielickiego, ale 
znajdujący się w Muzeum Żup Krakowskich obraz, czy zdjęcie z początku wieku 
niewiele się różnią od obrazu rynku w dzień targowy, jaki zapamiętałam. Stroje się 
tylko zmieniły. Od świtu podążał na rynek tłum ludzi, sprzedających i kupujących, 
robiło się barwnie, gwarno, wesoło. Był to rynek wieliczan i mieszkańców 
okolicznych wsi, mniej więcej w promieniu piętnastu kilometrów wokół Wieliczki. 
Przeważająca większość oferowanych towarów była produkowana na tym obszarze, 
a więc była świeża, na ogół wiadomego pochodzenia i sposobu wytwarzania. Rynek 
wielicki w ponad 90 procentach był rynkiem "pierwszej ręki", towary sprzedawali 
ich wytwórcy, bez uciekania się do pośredników. To, co dzisiaj uważa się za 
szczególne cenne (a więc odpowiednio drogie) - "produkt tradycyjny", "wyrób 
lokalny", "produkt ekologiczny", "rękodzieło", można było przypisać prawie 
wszystkim towarom sprzedawanym na ówczesnym wielickim rynku. Co było 
absolutną normalnością, po pięćdziesięciu latach, na naszych oczach, stało się 
nadzwyczajnością. 
Po wojnie nie było straganów, w Wieliczce nazywanymi talagami, towary 
sprzedawano z koszyków lub rozkładano na płachtach wprost na ziemi. Każdy 
rodzaj produktów miał swoje ustalone, tradycyjne miejsce. Wzdłuż północnej ściany 
rynku handlowano owocami i warzywami. Szczególnie wspominam różnorodność 
owoców. Większość pochodziła z przydomowych sadów, gdzie jeszcze wtedy można 
było spotkać mnóstwo starych odmian amatorskich, okulizowanych przez dziadka i 
lokalnie występujących tylko w tej okolicy. Samych gruszek było wiele odmian, 
poczynając od lipcowych "świnek" i cudownie pachnących "muszkatek", poprzez 
sierpniowe "klapsy" i "faworytki", do jesiennych i późnojesiennych "ber", których 
też było wiele rodzajów. Obecnie jest szczyt sezonu letnich gruszek. Znalezienie na 
rynku jakichkolwiek gruszek graniczy teraz Z cudem. Także jabłka cieszyły swoją 
różnorodnością, gdyż wielkotowarowa produkcja nie zdominowała jeszcze uprawy, 
doprowadzając do smutnego monopolu kilku odmian. Warzywa uprawiane były 
tradycyjnie (tuneli jeszcze nie znano, a szklarnie były nieliczne) i choć smakowi ich 
nie można było nic zarzucić, to część Z nich (np. pomidory i ogórki) występowała 
jedynie sezonowo. Owoców i małych warzyw nie ważono na wadze. Większość 
sprzedających wag po prostu nie miała, poza tym wielu przyszło na targ pieszo, 
niosąc kosz w płachetce na plecach, trudno więc było jeszcze nieść wagę. 
Sprzedawano je na miarki. Były to walcowate naczynia z drzewa z solidną rączką Z 
boku, różnej wielkości. Klient po prostu widział, ile się w miarce mieści i tyle 
kupował. Orzechy kupowało się na kopy. Po tej stronie rynku spotykało się też 
kwiaty, ale nie było ich zbyt wiele. Większość ludzi miała jakieś swoje ogródki i na 
ogół w kwiaty zaopatrywała się własnym staraniem. 
Wschodnia strona rynku zajęta była przez handlujących drobiem i drobnym 
inwentarzem. Trzeba powiedzieć, że wtedy kurcząt nie kupowało się w sklepach 
spożywczych ani mięsnych. Przemysłowo produkowane brojlery pojawiły się 


-17-
		

/p0019.djvu

			dopiero pod koniec lat sześćdziesiątych. Był wprawdzie mały sklepik Pana Gurgula 
na Oborzysku, gdzie można było dostać ćwiartkę kury lub królika, ale w zasadzie 
handlowało się żywym drobiem. Zakupioną kurę trzeba było zabić, sparzyć, 
oskubać i wypatroszyć zanim stała się surowcem na obiad. Dzisiaj się tego nie robi, 
ale też większość ludzi nie ma pojęcia, jak wówczas smakowały pieczone kurczaki i 
czym był rosół Z kury grzebiącej po gospodarskim obejściu. Przynoszono na rynek 
kurczęta, kury, koguty, okresowo kaczki, gęsi, indyki, nawet perliczki. Leżały z 
powiązanymi szmatkami nogami, Z nerwów Z krwiście czerwonymi grzebieniami i 
czekały na swój los. Sprzedawano też króliki różnych ras i maści, które po wojnie w 
dużych ilościach hodowano na mięso i na skórki. W południowym rogu, koło 
kamienicy Ścigaiskich, spotykali się gołębiarze. W umówione dni, w swoim 
hermetycznym, czysto męskim gronie, dreptali w małym kółku trzymając w rękach 
co piękniejsze okazy, zaglądając im w dzioby, rozkładając skrzydła i ogony. 
Hodowano je na mięso, zwłaszcza dla dzieci, były też różne rasy ozdobne, i gołębie 
pocztowe. Błysk w oku oglądających dowodził, że nie jest to zwykły handel, ale 
spotkanie pasjonatów i hobbystów. 
Od południowej strony stały kobiety z nabiałem. Przynosiły na rynek jajka w 
koszykach wymoszczonych sianem, masło w garnuszkach owinięte liśćmi chrzanu, 
sery wprost Z sernicy, odciśnięte dobrze od serwatki, mleko i śmietanę w bańkach. 
Wtedy było jeszcze dużo na wsiach krów czerwonych polskich, które dawały 
znacznie mniej mleka od czarno-białych holenderek, ale tłustszego i o niebo 
smaczniejszego. Nie było jeszcze lodówek, więc nabiału nie dało się długo trzymać. 
Słowo "świeży" oznaczało, że został dziś zrobiony. 
Zachodnią stronę rynku zajmowali miejscowi rzemieślnicy. Był garncarz Z 
całym asortymentem garnków, dwojaków, doniczek i donic. Sprzedawał też wyroby 
Z kamionki, szczególnie przydatne dla gospodyń makutry. Rozkładali swoje wyroby 
kowale, którzy obok narzędzi koniecznych w każdym gospodarstwie, jak młotki, 
cęgi, łopaty, łopatki do węgla, pogrzebacze, kopaczki, siekiery, dłuta, piły, kosy, 
noże, kielnie, kłódki, posiadali mnóstwo drobnych metalowych części do wyrobu 
sprzętów domowych. Można tam było znaleźć gwoździe, haki, skuwki, okuwki, 
zawiasy, zamki, klamki i wiele innych. Był powroźnik Z rozłożonymi na stojaku 
wyrobami od cieniutkiego sznurka do liny grubej jak ręka, był miotlarz Z 
brzezinowymi miotłami, niezbędnymi w każdym obejściu i szczotkarz ze szczotkami. 
Byli handlujący wyrobami Z wikliny, przede wszystkim różnych rozmiarów 
koszykami potrzebnymi w gospodarstwie. Dużą gamę produktów prezentowali 
wytwórcy przedmiotów Z drewna. Były to przedmioty rozmaitego użytku, jak stołki, 
stołeczki, stolnice, karnisze, grabie, koryta, styliska, maselnice, drabiny, sanki, a 
także drewniana drobnica: deseczki, warzechy, wałki, pałki, klamerki do bielizny i 
inne. Robili też tradycyjne zabawki dla dzieci. Kto Z ówczesnych chłopców nie miał 
drewnianego konika, kolorowych taczek lub pukawki z korkiem, a z dziewczynek 
wózka dla lalek lub machającego skrzydłami ptaka czy motyla. Osobnymi 
wytwórcami byli bednarze, którzy szczególnie jesienią ljawiali się z dębowymi 
beczkami na kapustę, ogórki lub wino. W takich beczkach marynowało się też 
świńskie nogi przy wyrobie świątecznych szynek. Była jeszcze kobieta z Golkowic, 
sprzedająca kukiełki z najlepszej pszenicy, w kształcie rombu i opółprzeźroczystej 
skórce - prawdziwy cymes dla dzieci. W tej części rynku spotykało się też 


-18-
		

/p0020.djvu

			handlujących starzyzną, tutaj raczej zwaną tandetą. Wprawdzie złoty okres tego 
handlu związany z tzw. szabrem z Ziem Zachodnich przypadał na lata tuż 
powojenne, ale i później też się on odbywał. 
Kolorytu rynkowi dodawali jarmarczni handlarze, którzy Z wyrobami jakiejś 
lokalnej wytwórni krążyli po obszarze co najmniej kilku powiatów. Plasowali się 
zwykle w środku rynku i donośnym głosem zachwalali swój towar. Szczególnie 
utkwił mi w głowie korpulentny sprzedawca maści na nagniotki, którego otaczało 
zawsze spory wianek ludzi. Kiepskie buty i kilometry dróg przemierzanych pieszo 
były przyczyną, że na ten produkt był zawsze spory popyt. Handlarz ten woził ze sobą 
imponującą galerię odcisków, zdjętych rzekomo w całości po zastosowaniu jego 
cudownej mastyki. Robiło to wrażenie. Inny sprzedawał tombakowe łańcuszki, 
wygłaszając niezmiennie orację: "Nie rwie się, nie pali się i nic mu się w kwasie 
solnym nie dzieje!" Po czym robił stosowne eksperymenty. Szarpał łańcuszki, 
podpalał, a następnie zanurzał w słoiku, podobno Z kwasem solnym. Ten również 
miał powodzenie, zwłaszcza u dziewcząt. Dzieci przyciągał sprzedawca 
aluminiowych gwiazdek do smażenia ciasteczek. Gwiazdka miała długą rączkę; 
zanurzało się ją najpierw w cieście, potem w rozgrzanym oleju i po chwili gotowe 
ciastko spadało na talerz. Sprzedawca dodawał do ciasta dużo cukru waniliowego, 
więc zapach wokół niego rozchodził się prawdziwie niebiański. Inny znów 
sprzedawał noże do obierania jarzyn i do wycinania z nich różnych niezwykłych 
kształtów: gwiazdek, wężyków, patyczków, wstążek. Kilka lat wcześniej, niż sięga 
moja pamięć, atrakcją rynku była niejaka Frankowska, która przy 
akompaniamencie swojego męża, grającego na akordeonie, donośnym głosem, 
oczywiście bez mikrofonu, śpiewała różne kuplety. Papuga Florka wyciągała 
karteczki z wróżbami, ciekawi mogli więc dowiedzieć się czegoś o swojej przyszłości. 
Należy wspomnieć jeszcze o sprzedawcach towarów, które miały związek z 
rokiem kościelnym i pojawiały się na rynku tylko raz w roku. Były to choinki na 
Boże Narodzenie, pudełeczka kadzidła na Trzech Króli, palmy na Niedzielę 
Palmową, terkotki na Wielki Tydzień, baranki i kropidła na Wielkanoc, wianki w 
oktawie Bożego Ciała, wiązanki ziela na święto Matki Boskiej Zielnej oraz wieńce i 
chryzantemy na Wszystkich Świętych. 
Po zakończeniu targu pojawiali się na rynku zamiatacze. Wyposażeni byli w 
wózki, na których znajdowały się wielkie kubły na śmieci, oprócz tego miotły i łopaty 
oraz worki na cenniejsze znaleziska, np. butelki nadające się do skupu surowców 
wtórnych. Zajęcie to uważane było za najniższe w hierarchii zawodów i nieraz 
słyszało się: "Nie ucz się, to będziesz zamiatał ulice". Pracy tej podejmowali się na 
ogół ludzie, którzy Z jakichś powodów nie byli w stanie utrzymywać się w inny 
sposób. Chodzili po rynku i przyległych ulicach, doprowadzając je do porządku. 
Z początkiem lat sześćdziesiątych targ wielicki przeniesiono Z rynku na Plac 
Bednarka, dwieście metrów dalej. Plac znacznie mniejszy, więc sprzedający zaczęli 
wylewać się na sąsiednie ulice, bo nie mieścili się na tej powierzchni. Ale to już inna 
historia. A rynek zaczął umierać. Handel powoli przenosił się na Dolny Rynek, w 
okolice stacji Wieliczka - Rynek, Placu Kościuszki i ulicy Słowackiego. Sklepy w 
rynku straciły swoją rangę, plac opustoszał. Rynek przestał być rynkiem. Mała 
pociecha, że inne miasta zrobiły to samo. Przeprowadzona modernizacja rynku pod 
koniec lat sześćdziesiątych nic w tej sprawie nie zmieniła. Nowa nawierzchnia 


-19-
		

/p0021.djvu

			rynku, gładka i niewyprofilowana odpowiednio, powoduje do tej pory zalanie przy 
każdym większym deszczu najniżej położonych domów w okolicy ulic Sikorskiego i 
Seraf. Próbowano tu zainstalować centrum rozrywki, ale okazało się, że decybele 
dudniące w studni kamienic są nie do wytrzymania dla mieszkańców. Wreszcie 
zrobiono Z rynku parking. Czy biegnąca obecnie przebudowa tej reprezentacyjnej 
części miasta przywróci jej życie w sposób przynajmniej w przybliżeniu zgodny z 
przeznaczeniem? Można mieć wątpliwości." 
Zdzisław Zaręba: "Proszę Państwa, mówiąc o rynku, to trzeba mówić o 
jednostce zurbanizowanej, czyli o mieście i odwrotnie. To są tak ściśle sprzężone ze 
sobą zespoły i ciągle się do nich w gospodarce szczególnie wraca. Stąd przypomnę 
Wieliczkę lat 50. tych ubiegłego wieku. Wieliczka była w powiecie krakowskim, w 
którym były dwie jednostki miejskie: Wieliczka i Skawina na prawach nie 
stanowiących powiatów. Wieliczka miała jeszczejednąjednostkę, Gminę Wieliczka, 
w której skoncentrowane były sąsiednie wsie. Wobsłudze działalności gospodarczej 
centrum Wieliczki, czyli rynek, obsługiwał około 50 wsi. Trzeba sobie zdawać 
sprawę Z tego, że w tych latach głównym środkiem komunikacji była sprzedaż 
wozowa, a więc konie. Wracając do racji rynku i samego miasta, trzeba powiedzieć, 
że po wielu latach mozolnej w układzie zawodowym i działalności społecznej pracy 
mieszkańców, Wieliczka uzyskała oznaczenie funkcji gospodarczych: ośrodka 
turystyki krajowej i zagranicznej, podstawy do statusu uzdrowiska, Sanatorium 
Alergologiczne i wreszcie lokalny rozwój sadowniczo-rolniczy. Wspomnę tutaj 
bardzo skuteczną działalność samorządów mieszkańców, lokalne konkursy, 
różnego rodzaju rywalizacje środowiskowe, współpraca samorządów mieszkańców 
z innymi organizacjami społecznymi i zakładami pracy. Był to klimat, w którym, 
przy ograniczonych możliwościach finansowych, następuje przebudowa rynku. W 
latach tych wszystkie podatki z terenu miasta przechodziły na szczebel powiatu 
krakowskiego i na szczebel centralny. W tym klimacie zrodziła się ta lokalna 
inicjatywa od wieliczan. Przyznam się, że wówczas bałem się podjęcia tej decyzji i 
nazwania sprawy wprost po imieniu: "Będziemy przebudowywać rynek wielicki. " 
Tutaj nastąpiło ogromne zaangażowanie miejscowych przedsiębiorstw: 
uporządkowanie nawierzchni rynku, przeniesienie działalności handlowej na Plac 
Bednarka. Wtedy były duże kłopoty i rozbieżności poglądów na temat: dlaczego z 
rynku przenosi się handel na Bednarkę?, przecież rynek kwitnie z tym handlem. 
Wreszcie przeniesienie sprzedaży wozowej z Placu Bednarka na Plac Wierzynka. Po 
drodze pojawiało się dużo niedomówień, dlaczego aż tak daleko sprzedaż wozową 
się przenosi, skoro wóz konny w tym okresie czasu był głównym środkiem dostawy 
towarów dla mieszkańców? 
Wysłużony przez dziesiątki lat w obsłudze działalności handlowo- 
gospodarczej dla miasta rynek został poddany przebudowie: rozbiórka bruku, 
przemieszczenie ziemi często przy pomocy wozów konnych jeszcze w tym okresie 
czasu. Praca rozpoczynała się z brzaskiem dnia, od świtu do późnych godzin 
nocnych. Przy tym układzie funkcjonował różny system zmianowy, ale zależało nam 
na tym, żeby wykorzystać pogodny czas do tej roboty. Tutaj, po robotach ziemnych, 
nastąpiły poważne roboty instalacji mediów komunalnych. Rynek był przecież 
zupełnie bosy. 
Pamiętam jeszcze i taką sytuację, kiedy wydobyto z wykopów kawałek 


-20-
		

/p0022.djvu

			drewnianej rury, która kiedyś służyła do zaopatrzenia w wodę. Wówczas profesor 
Alfons Długosz ze swoim zespołem robił przy tej okalji masę zdjęć i sądziłem, że na 
dzisiejsze spotkanie te zdjęcia będą dostarczone, jako, że była taka umowa z prof. 
Długoszem. Powiedział mi wprost: "Zdzisiu, żeby tego nie poniewierać ja przejmuję 
całość tych zdjęć do muzeum" i zabrał je wkładając w kopertę. 
Wspomnę, że nie było pieniędzy, ale była chęć, żeby rynek koniecznie 
przebudować i wszystkimi dostępnymi metodami na ten czas, czyniliśmy to. 
Pracownicy Kopalni Soli" Wieliczka ", Przedsiębiorstwa Zaopatrzenia Rolnictwa w 
Wodę, którego dziś nie ma, młyna byli bardzo zaangażowani w prace na rynku, po 
zmianie w młynie przychodzili do robót na rynku. Podobnie czynili pracownicy Z 
cegielni. Zaangażowana była także Spółdzielnia Inwalidów "Promień ", która 
zatrudniała ok. 70% inwalidów, Spółdzielnia Pracy Zakłady Tworzyw Sztucznych 
zwana gumownią, Spółdzielnia Pracy Branży Skórzanej" Wieliczanka", Miejskie 
Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej, Gminna Spółdzielnia Samopomoc 
Chłopska, duże zaangażowanie rzemiosła. Rzemieślnicy w tym okresie czasu masę 
robót wykonywali na zasadzie: mój udział, moja cegiełka w tej robocie. Ogromna 
ilość pracowników Z miasta i okolicy pracowała na rynku. 
Tablica pamiątkowa, którą zamontowano na płycie rynku Z okazji 
zakończenia przebudowy i przekazania do użytku publicznego, była wykonana 
przez rzemieślników bezpłatnie. 
Należy wspomnieć jeszcze pomoc zewnętrzną. Przy zaopatrzeniu 
materiałowym występowały dość duże trudności, aby spełnić wymogi Konserwatora 
Zabytków. Ta obudowa z czerwonego porfiru tzw. kostka ręcznie obrabiana 
sprowadzana była z Miękini, ale musiała być z obróbki ręcznej, natomiast oni już 
wtedy obróbki ręcznej nie robili. Otrzymaliśmy pomoc od Ministra Komunikacji dr. 
Piotra Lewińskiego, zgodę na to, aby tę obróbkę prowadzili emeryci na zasadzie 
prac zleconych. Tak była przygotowywana kostka porfirowa, czerwona, na obudowę 
samego rynku. Wreszcie do samej realizacji: duża życzliwość środowiska 
mieszkańców. Tak się złożyło, że w 1969 r. były dość duże opady deszczu w okresie 
wiosny i lata. Próbowaliśmy różnych metod, żeby nie przerywać tych robót. 
Sięgnęliśmy i po pomoc wojska, jednostki Czerwonych Beretów z Niepołomic. 
Żołnierze dostarczyli plandeki i pod nimi układano kostkę. Tu pamiętam takie 
wzruszające momenty. Wielu ludzi mieszkających przy rynku, wcale nie bogatych, 
do żołnierzy wychodziło Z dużą życzliwością, z herbatą i nawiązywali kontakt, bo 
cieszyli się, że przebudowywuje się nawierzchnię rynku. 
W 1969 r., na zakończenie przebudowy, w przeddzień święta 22 Lipca, 
ówczesne władze powiatowe postanowiły, aby Wieliczkę usatysfakcjonować 
organizując na rynku sesję powiatową z udziałem mieszkańców. Dość powiedzieć, 
że był to wzruszający moment, kiedy po odsłonięciu tablicy mieszkańcy podchodzili - 
dziękowali i gratulowali. Pojawił się głos bardzo istotny, Z mocnym uściskiem: 
"Jakże mi Ciebie żal. Ile od dziś dnia przybędzie Ci przeciwników". Przepraszam za 
określenie, ale ta rywalizacja miała różne formy, czasem warto to wspomnieć, bo 
kiedy podejmuje się jakieś śmiałe działanie dla przyszłości miasta, widzi się 
Wieliczkę dziś i na jutro, to nie zawsze uzyskuje się satysfakcję. Ona przychodzi, ale 
już późno, czasem bardzo późno, bądź za późno. 
Rynek został przebudowany jako drugi, bo pierwszy był Kraków, druga była 


-21-
		

/p0023.djvu

			Wieliczka i w tym okresie czasu dopiero w następnych miastach w starym układzie 
województwa krakowskiego następowała przebudowa rynków w niektórych 
miastach. Tutaj należy się wielki szacunek i pamięć dla tych ludzi, którzy już 
przecież odeszli od nas, ale z tamtych pokoleń, niezamożnych, ale ludzi z sercem, 
którzy włączali się do tych robót, traktując, że to robimy wszystko dla siebie. W takim 
przekonaniu był przebudowany rynek w Wieliczce. Dziękuję bardzo. " 
Henryk Gawor: "Dążeniem Burmistrza Wieliczki jest takie zorganizowanie 
przestrzeni rynku miejskiego, aby podnosił on prestiż miasta oraz stanowił miejsce 
chętnie odwiedzane przez mieszkańców i turystów. 
Nowe oblicze centrum miasta zatrzymanie w mieście przynajmniej części 
sponad miliona turystów, zwiedzających co roku zabytkową Kopalnię Soli 
" Wieliczka ", na dłużej niż czas jej zwiedzania. 
W tym właśnie celu: uatrakcyjnienia i ożywienia otoczenia ważnych obiektów 
historycznych - jeszcze, w wyniku przeprowadzonego przetargu nieograniczonego, 
wykonawcą inwestycjijest Przedsiębiorstwo Budowlano -Remontowym SKO-BUD 
Jacek Skoczeń z Krakowa. Przebudowana płyta rynku wpłynie na poprawę 
estetyki i funkcjonalności przestrzeni publicznej miasta a poprzez przebudowę 
nawierzchni oraz remonty ciągów komunikacyjnych poprawi standard życia 
mieszkańców. Inwestycja dotyczyć będzie strefy wzdłużpierzei rynku (nawierzchni 
chodników i jezdni) oraz samej płyty rynku, w tym schodów terenowych i małej 
architektury z elementami schodów do Pałacu Przychockich oraz fontanny. 
Przedmiotem prac będzie wymiana powierzchni rynku, przebudowa ciągów 
komunikacyjnych, podziemnej infrastruktury wodno-kanalizacyjnej, gazowej oraz 
teletechnicznej, wykonanie dziedzińca, fontanny i jej instalacji, elementów małej 
infrastruktury i oprawy oświetleniowej, rozbiórka istniejących schodów 
żelbetowych przy Pałacu Przychodzkich. Wartość prac wyniesie ponad 4 700 000 zł. 
Zgodnie z zapisami Programu Rewitalizacji dla Miasta Wieliczka na lata 
2007-2015, przyjętego Uchwałą nr XXI/284/2008 Rady Miejskiej w Wieliczce w 
dniu 30.10.2008 r., zamierzeniem projektantów nowego oblicza Rynku Górnego jest 
osiągnięcie kameralnego i eleganckiego wnętrza w skali miasta, z jednoczesnym 
zaznaczeniem związku z tradycją salinarną. Dlatego też część centralną rynku 
zaprojektowano w formie regularnej płyty na rzucie kwadratu. Na płycie rynku 
wykonany zostanie zarys kamienny, świadczący o historycznym istnieniu budynku 
Sukiennic. Ważnym elementem obiektu będzie kamienna fontanna, Z otaczającym 
ją dwuramiennym układem schodów, charakterystycznym dla założeń XVIII- 
wiecznych pałaców francuskich. Fontanna stylizowana, uzupełniona będzie 
kurtyną wodną, wypływającą ze ściany frontowej. Odpowiednie podświetlenie 
fontanny i zieleni rynkowej stworzy niepowtarzalny efekt iluminacji pałacu i placu. 
Jak dotąd, prace związane z przebudową Rynku Górnego w Wieliczce 
przebiegają zgodnie z harmonogramem. Zostały wykonane prace instalacyjne pod 
pierzeją północną (rozdział kanalizacji, zabezpieczenie instalacji 
teletechnicznych). Ułożone zostały krawężniki i jezdnia. Kolejny etap prac to 
pierzeja wschodnia. 
Płyta rynku odkryła także znaleziska archeologiczne: został odkopany 
drewniany obiekt, który mógł być studnią lub jakimś zbiornikiem na wodę - trwa 
jego identyfikacja - o tym czy zostanie on pozostawiony, czy też zabezpieczony i 


-22-
		

/p0024.djvu

			przeniesiony do Muzeum zadecyduje Woj. Konserwator Zabytków. Podobnie - w 
miejscu, gdzie miały zostać położone fundamenty pod fontannę, zostały odkryte 
fragmenty muru. Zgodnie z zaleceniem konserwatora, Gmina zawarła już umowy Z 
architektami, którzy badają tefragmenty i do 30 sierpnia mają przedstawić wyniki 
prac. Zatem na tym odcinku - aż do wyjaśnienia tego zagadnienia, prace zostały 
chwilowo wstrzymane, natomiast postępują nadal na pozostałych częściach płyty 
rynku. Co tydzień odbywają się narady techniczne, które pozwalają na 
dokonywanie bieżących ustaleń. Z uwagi na zabytkowy charakter miejsca, 
systematycznie na placu budowy obecny jest także konserwator, do którego zaleceń 
Gmina ma obowiązek się stosować. 
Warto dodać, iż Wieliczka znalazła się na liście rankingowej wniosków 
złożonych o dofinansowanie ze środków unijnych projektów w ramach 
Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013. Ocenie 
MPORR podlegał dokument: "Przebudowany Rynek Górny w Wieliczce z 
pewnością stanie się wizytówką solnego miasta a także poszerzy turystyczną ofertę 
dla wyjątkowego miasta Wieliczki. " 
Teresa Kuchnia: "Zanim Urząd Miasta i Gminy Wieliczka przystąpił do 
przebudowy Rynku Górnego, ogłoszono konkurs na najlepszy projekt rynku, do 
którego przystąpiły trzy firmy. Sąd konkursowy wybrał projekt, który obecnie 
realizujemy. W skład sądu wchodził m.in. dr arch. Andrzej Gaczoł. Projekt uzyskał 
pozwolenie na budowę, aprobatę Konserwatora Zabytków w Krakowie, 
Konserwatora Zabytków Archeologicznych. 
Odnośnie prac archeologicznych na wielickim rynku, mgr Jarosław Fraś, 
archeolog z Muzeum Żup Krakowskich Wieliczka, napisał: "W trakcie 
prowadzenia prac związanych z przebudową Rynku Górnego w Wieliczce wraz z 
podziemną ifrastrukturą techniczną prowadzone są badania archeologiczne, 
zgodnie z pozwoleniem konserwatorskim i wytycznymi Małopolskiego 
Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Krakowie. Badania archeologiczne 
oraz nadzór archeologiczny prowadzone są przez Muzeum Żup Krakowskich 
Wieliczka. Przed rozpoczęciem prac wykopaliskowych zostały przeprowadzone 
badania bezinwazyjne, mające na celu uściślenie rejonów badań. 
Do chwili obecnej w obrębie rynku założono 9 wykopów, w których natrafiono 
na pozostałości różnorodnych reliktów archeologicznych. Do najstarszych należą 
obiekty z okresu wpływów rzymskich (fragmenty naczyń glinianych), odkryto 
również konstrukcje kamienne rynsztoku oraz, prawdopodobnie, przyczółka 
mostku nad drogą wjazdową do rynku, od obecnej ul. Seraf. Ponadto natrafiono na 
płycie rynku na pozostałości bruków nowożytnych oraz konstrukcje drewnianą, 
mogąca stanowić studnię. W jednym Z wykopów natrafiono w obiekcie 
archeologicznym na depozyt 180 monet srebrnych Z XIV w. (grosze praskie) 
złożonych w naczyniu glinianym. Przy wejściu do Pałacu Przychockich, pod 
rozebranymi schodami, odkryto konstrukcje odwadniające w postaci kamienno- 
ceglanego rowka i drewnianego zbiornika na wodę. W pasie jezdnym po stronie 
południowej rynku natrafiono na konstrukcje kamienno-ceglane (zbiornik na 
wodę z instalacjami drewnianymi) związane z inżynieryjnymi rozwiązaniami 
magazynowania i transportu wody dla miasta Wieliczki w XVII - XIX w. " 
Cały czas prowadzony jest nadzór archeologicznych nad pracami wzdłuż 


-23-
		

/p0025.djvu

			pierzei. Tam archeolog cały dzień czuwa, aby coś podczas prac ziemnych, 
prowadzonych ręcznie czy koparkami, przy odkrywaniu uzbrojenia terenu, które 
nie było zinwentaryzowane, nie zostało zniszczone. Nie wiedzieliśmy przed 
rozpoczęciem prac, że takie uzbrojenie tam się znajduje, więc musimy kopać 
ręcznie. Nie mieliśmy zinwentaryzowanych żadnych przyłączy, dlatego teraz te 
przyłącza do budynków robimy, każdy obiekt jest przyłączany do rynku na etapie 
realizacji tego zadania. Nikt nie pozostanie bez kanalizacji deszczowej ani 
sanitarnej, ani wody. Nawet te obiekty, które były przyłączone od strony ulic 
Zamkowej czy Sikorskiego, w tym momencie wszystkie przyłączane są do rynku. 
Rynek jest wywłaszczony, dlatego mamy nadzieję, że ulice nie będą zalewane. Jeżeli 
Państwo zobaczycie, że zaniżone są krawężniki, czemu bardzo ludzie się dziwią, że to 
tak wygląda, jest niżej. Ten rynek będzie płaską powierzchnią. Wcześniej byłjakby 
w formie takiego łuku od pierzei północnej do południowej. Po przebudowie będzie 
płaski, od strony wschodniej i północnej będą schody do budynków. Cała 
przebudowa infrastruktury podziemnej jest obecnie realizowana, wszystko powstaje 
na nowo oprócz części gazu, ponieważ on w trzech pierzejach jest nowy, natomiast w 
pierzei południowej jest przebudowa. Zakładamy całą teletechnikę i z tym jest 
największy kłopot, ponieważ jest dwóch operatorów: Netia i Telekomunikacja, 
którzy nie chcąjakby uczestniczyć w całym tym przedsięwzięciu, ale realizujemy na 
własny koszt całe okablowanie rynku. Nawierzchnia rynku pozostaje ta sama, 
tworzy ją ta sama piękna kostka porfirowa, która była do tej pory, bowiem takie było 
życzenie Woj. Konserwator Zabytków. Pozostałe elementy zostaną wymienione. 
Płyta rynku zostanie zbudowana z dużych płyt granitowych, a w jej obrębie będzie 
innym kolorem kostki zaznaczony zarys dawnych Sukiennic. Płyty okalające rynek 
będą tworzyć jakby pasy i wykonane zostaną Z kostki porfirowej mniejszych 
rozmiarów. Chodniki będą Z płyt granitowych. Fontanna będzie umieszczona przed 
ścianąfrontową Pałacu Przychockich, w obrębie dwuramiennych schodów. Ławki 
na rynku będą kamienne. Całe elementy małej architektury, w tym latarnie, zostaną 
uporządkowane, będzie dużo elementów kutych. Na koniec powiem, że rynek nie 
będzie parkingiem, nie jest w przyszłości przewidziane parkowanie tu samochodów. 
Dziękuję. " 
Henryk Gawor: "Pragnę dodać, że tu w sali, z tyłu, na jednej z plansz jest 
przedstawiona wizualizacja rynku. Można podejść i zobaczyć jak wygląda w 
planach rzut poziomy rynku po przebudowie. Dziękuję. " 
Piotr Ptak: "Dziękuję za zaproszenie na spotkanie Z cyklu "Wieliczka - 
Wieliczanie ", poświęcone Rynkowi Górnemu,jego mieszkańcom i ich problemom. 
Jest taki niepisany zwyczaj, najczęściej spotykany w Urzędach: nie ma pisma, 
nie ma sprawy. Jako przewodniczący Osiedla Śródmieście mógłbym powiedzieć, jest 
dobrze, parę pism, które wpłynęły, nie przysporzyły wielu problemów. Tak dobrze i 
spokojnie nie jest, nie ma pism, ale są słowa, słowa ludzi potrzebujących, mających 
wiele spraw i zmartwień. Ludzi, z którymi nikt się nie liczy, osłabiając ich poczucie 
wartości czy godności człowieka. Jeśli ktoś przedstawia swój problem raz, idzie to w 
niepamięć, lecz jeśli ktoś robi to drugi i trzeci raz, to odbierany jest jako osoba 
wiecznie n iezadowolon a lub nazywa się ją krzykaczem. 
Cieszy mnie, że mieszkańcy Rynku Górnego nie są anonimowi, że padają 
nazwiska konkretnych osób, które tutaj opowiadały i będą opowiadać o życiu 


-24-
		

/p0026.djvu

			mieszkańców Śródmieścia i Rynku Górnego. Dzisiaj będę Was słuchał, a odbierać 
będę wypowiedzi jako dar dla młodego pokolenia, jako skarbnicę wspomnień i 
opowiadań o latach dobrych, chwilach radosnych, o latach ciężkich, chwilach 
strachu i grozy. Jako dziecko, i oczywiście teraz również, słucham ludzi starszych, 
pamiętam wspomnienia dziadka Piotra Ptaka (1892 -1980) o służbie warmii 
austriackiej, wojnie we Włoszech i Rosji, okresie międzywojennym, o odzyskaniu 
wolności Z ucisku zaborców, ciężkim okresie międzywojennym. Słuchałem moją 
ciocię Józefę Puterę wspominającą lata okupacji, o nocnych wyprawach po 
żywność, zimowych przeprawach przez Rabę, o pracy stryjów w niewoli niemieckiej 
lub walkach z okupantem i bandami UPA. Mój wujek Henryk Ptak, prezes 
ZKiBWPRP w Wieliczce opracowuje historię rodziny Ptaków. Takie chwile 
wspomnień pokazują, gdzie jest miejsce młodego pokolenia, które musi słuchać, 
uczyć się i wyciągać wnioski od ludzi, którzy mają co wspominać. 
Będąc przy głosie i nawiązując do przedmówców dodam, że miło wspominam 
na Rynku Górnym sklep sportowy i pierwszą piłkę do nogi w zielono - czarne łaty, 
sprzedawczynią była Pani Krzysiak, mama koleżanki z klasy, sklep zabawkowy na 
jednym rogu, a na drugim księgarnię, jeszcze wtedy tryskającą fontannę. Można 
dużo wspominać, ale na wstępie mówiłem, jak ważne jest słowo, jak ważny jest głos 
mieszkańców. Pamiętamy nocny dom przy ulicy Seraf, jego różowy wystrój nie 
pasujący do przybranych okien na procesje liturgiczne. Głośny okrąglak na płycie 
rynku zwany karuzelą, piwiarnię, Z głośną muzyką karaoke. Problem Z 
parkowaniem, obciążaniem mieszkańców opłatą parkingową, stałe remonty. Pani 
Zosia Starma powiedziała: "jak wycinali drzewa koło liceum to popłakałam się". 
Padają pytania, jak jesteśmy przygotowani na przyjęcie turysty, czy nasze 
restauracje, kawiarnie, jeśli takie powstaną, będą miały miejsce na postawienie 
stolików, parasoli, czy ludzie starsi, chorzy lub dostawca towaru będą pokonywać 
barierę dużej ilości schodów, gdzie będą miejsca parkingowe, jaka jest strategia 
Gminy dla przedsiębiorców na lata 2010-2015 czy 2020? Takich pytań jest i będzie 
bardzo dużo. Słuchaliśmy o przebudowie rynku w latach 60-tych, o jego nowym 
obliczu w XXI w. Szkoda tylko będzie, jeśli do pełni sukcesu zabraknie, na etapie 
projektu lub konkursu, rozmów i spotkań Z mieszkańcami, przedsiębiorcami, 
młodymi architektami lub ludźmi dobrej woli, wnoszących nowe rozwiązania. 
Optymistycznie mogę powiedzieć, że obdarowaliśmy nowych budowniczych 
kredytem zaufania, będzie nowa infrastruktura: kanalizacja rozdzielcza, woda, gaz, 
prąd, chodniki, ulice, płyta rynku, fontanna i zieleń. Dlatego życzę mieszkańcom 
nadziei, że kiedy na wiosnę stopnieją śniegi, zazielenią się krzewy, zakwitną kwiaty, 
posprzątamy ulice i chodniki, wstaniemy rano, zobaczymy rynek i powiemy" warto 
było". Sądzę, że na koniec remontu wszyscy mieszkańcy Wieliczki spotkają się na 
jego płycie w obecności naszych rodzin i znajomych, robiąc wspólne zdjęcie na 
pamiątkę przyszłym pokoleniom, ludzi dumnych, nazywających się wieliczanami. 
Dziękuję Państwu za zaproszenie i cierpliwe wysłuchanie moich refleksji a 
przedmówcom za interesujące wspomnienia. " 
Jadwiga Duda: Zapraszam na wydarzenia kulturalne organizowane w 
najbliższym czasie przez Stowarzyszenie "Klub Przyjaciół Wieliczki": 1. 09. 
(wtorek) - 70 rocznica wybuchu II wojny światowej, o godz. 9.00-ej przed 
Pomnikiem Niepodległości przy Plantach składamy hołd poległym we wrześniu 1939 


-25-
		

/p0027.djvu

			r., a o 11.15 odwiedzamy na naszym cmentarzu ich groby, 5. 09. ( sobota), wycieczka 
busem do Krakowa: Zwierzyniec, klasztor Norbertanek - Bielany, cmentarz, na 
którym zasadzono Dęby Pamięci, w tym dąb upamiętniaj ący ppor. Michała Cherehela 
z Sygneczowa, absolwenta wielickiego Gimnazjum im. J. Matejki, zamorodwanego 
w Katyniu w 1940 r. i zabudowania klasztoru Kamedułów, Tyniec, Opactwo 
Benedyktynów. Wyjazd o g. 7.15 z parkingu przed Magistratem, o 8.ej Msza św. na 
Zwierzyńcu wkościelep.w. św. Jana Chrzciciela. Powrót ok. 15. OO-ej., 9.09. (środa) 
w CKiT o g. 16.15-18.00 - 12 Zarząd XIV kadencji KPW; 12. 09. (sobota) - 
wycieczka busem do doliny Dłubni: Iwanowice - Wysocice-Imbramowice-Skała - 
Grodzisko. Wyjazd o godz. 7. 45 z parkingu przed Magistratem. Powrót ok. 16.00-ej.; 
15.09. (wtorek) w CKiT o g. 17.00-ej - 51 spotkanie z cyklu "Dla zdrowia wieliczan" 
- p.t ."Schorzenia i dolegliwości kości, mięśni i stawów" - prelekcja lek. med. 
Czesława Szeląga; 16.09. (środa) o godz. 13.00 w wielickiej bibliotece rozpoczęcie 
roku szkolnego dla Koła Młodych Miłośników Starej Wieliczki, 23. 09. ( środa) w sali 
"Magistrat" UMiG o g. 16.00 - 141 spotkanie z cyklu "Wieliczka- Wieliczanie" p.t. 
"Związki Wieliczki i AGH w 90. lecie uczelni (1919-2009)", które poprzedzi o g. 15. 
45 odsłonięcia tablicy inż Feliksa Piestraka (1868-1947), dyrektora Szkoły Górniczej 
i Muzeum Salinarnego w Wieliczce w latach 1909-1924 na gmachu Starostwa 
Powiatowego przy ul. Dembowskiego 2; 26.09. (sobota) w sali "Magistrat" UMiG o 
g. 16.00 - Walne Zebranie KPW sprawozdawcze za okres marzec-wrzesień 2009 r. 
W dyskusji głos zabrali: Klementyna Dec, Michał Kaszowski, Marek 
Stanisław Zachuta, Zofia Stama, Mieczysław Książek, Władysława Drożdż, 
Maria Jaworska - Kasprzycka, prelegenci i prowadząca spotkanie. 
Klementyna Dec z d. Michalska, emerytowana nauczycielka Szkoły 
Podstawowej nr 1: "Pamiętam rynek wielicki z mojego dzieciństwa. Jego 
nawierzchnię tworzyły "kocie łby" z kamieni pokrytych ziemią. Na środku 
znajdowała się lampa, kilka studni było przed schodami Pałacu Przychockich, parę 
przed cukiernią. W następnych latach studnie zlikwidowano. Handel odbywał się na 
rynku i przy ul. Kilińskiego, gdzie była tandeta. Tu było szczególnie niebezpiecznie w 
czasie okupacji, gdy Niemcy organizowali łapanki na ludzi. Do sklepów prowadziły 
liczne schody, zlikwidowane do minimum przez Klemensa Paw lika, który był 
przewodniczącym Śródmieścia i radnym miejskim. Mieszkańcy południowej części 
rynku hodowali krowy i kozy, pozyskane mleko sprzedawali potrzebującym. Sklepy 
były główne żydowskie, z wyjątkiem Sapińskiego i Juszkiewieza. Żydzi nie 
zajmowali się sprzedażą mięsa i wędlin, sklepy tej branży prowadziły rodziny: 
Bittmarów, Grubeckich, Ścigaiskich. Pamiętam, jak pewnego dnia w południe, do 
masarni Bittmarów, która znajdowała się w kamienicy pod nr. 14, gdzie obecnie jest 
"Toto-Lotek", wjechały spłoszone konie z wozem. Nikomu nic złego się nie stało. 
Płyty na rynku i chodniki były zmieniane przez każdą nową ekipę, która dochodziła 
do władzy w mieście. Przypominam sobie na rynku cztery fontany, które nie zawsze 
działały. 
Liceum Ogólnokształcące im. J. Matejki zajmowało dwa budynki: nr 2 - Pałac 
Przychockich i nr 6. W budynku nr 6 na parterze był bank, a na piętrze szkoła. W tym 
budynku zdawałam maturę w 1954 r. Dyrektorem był Marian Bajorek. Do szkoły 
należały pomieszczenia zajmowane obecnie przez CKiT. Były to: gabinet dyrektora, 
sekretariat, pracownia przyrodnicza prof. L. Kraj ewskiego, wicedyrektora, sale 


-26-
		

/p0028.djvu

			lekcyjne. Na ul. Zmkowej, po lewej stronie, znajdowały się budki drewniane z 
zadaszeniem, pełne słodyczy i różnych łakoci dla dzieci. 
W latach 60. tych brałam udział w Spisie Powszechnym Ludności. Obchodząc 
budynki w rynku zauważyłam, że jedynie trzy mieszkania były z łazienką i 
ubikacją. Rynek był sprzątany przez Ignasia , któremu do pomocy później przyszła 
Zosia. Było bardzo czysto. 
W południowo-wschodnim rogu rynku znajduje się ulica Reymonta, która 
dawniej nosiła miano Rzeźnickiej. Była szeroka na 2 metry, aktualnie jest trzy razy już 
poszerzana. Po lewej stronie drogi było osiem domów, z których wychodziło się 
bezpośrednio na ulicę. Obecnie zachowały się tylko dwa. Mieszkańcami byli 
przeważnie rzeźnicy. Po prawej stronie był tylko jeden żydowski dom. Narożny 
budynek nr 1 przy ul: Batorego i Reymonta, w którym mieszkałam, powstał w 2. poło 
XVIII w. Wzniesiony został z cegły i kamienia. Cegła pochodziła z cegielni w 
Niepołomicach, o wymiarach dwa razy większych od cegły produkowanej w 
Wieliczce. Budynek ten zajmowała główna rzeźnia, stąd nazwa ulicy. Do dnia 
dzisiejszego zachowały się w nim haki na tusze. Podłoga w niej była tak 
skonstruowana, że krew mogła spływać do ścieków. 
Po remoncie w 1910 r. znalazła w nim lokalizacj ę 7 -klasowa Państwowa Szkoła 
Realna. W 1910 r. naukę rozpoczęła pierwsza klasa, a w 1916 r. osiągnęła pełny limit 
szkoły siedmioletniej. W 1920 r. do tej szkoły uczęszczała moj a profesorka Maria 
Pilch z d. Ścigaiska. W budynku tym były dwie olbrzymie sale lekcyjne (po 52 m2) 
oraz gabinet dyrektorski i przyrodniczy. Nie wiem co znajdowało się w nim podczas 
okupacji niemieckiej. W 1946 r. uczęszczałam do znajdującej się w nim świetlicy 
szkolnej, którą prowadziła Pani Koszowa. Potem Kopalnia Soli "Wieliczka" miała w 
nim hotel robotniczy dla pracowników ze Śląska, z Polski środkowej. W 1953 r. 
przyszliśmy z Rożnowej i zamieszkaliśmy w tym domu. Było to mieszkanie 
służbowe, jakie otrzymał ojciec Ignacy Michalski. W dwóch salach lekcyjnych 
zamieszkały rodziny górnicze, w jednej my, w drugiej Pan Murzyn z rodziną. W 
latach 60.tych nastąpiła zamiana budynków między kopalnią a Urzędem Gminy. 
Urząd przejął ten budynek, a w zamian kopalnia otrzymała Zamek Żupny. W 1977 r. 
Urząd Gminy sprzedał lokale w budynku nr 1 przy ul. Batorego czterem lokatorom, 
pracownikom kopalni. " 
Michał Kaszowski, fotografik, były pracownik Muzeum Żup Krakowskich 
Wieliczka: "Dodam, że za moich młodzieńczych lat była w rynku na rogu, jeszcze 
jadłodajnia Pani Wolnickiej w której zatrzymywali się górale przywożący tu drewno. 
Pamiętam jak w banku, zlokalizowanym przy rynku, była pierwsza wymiana 
pieniędzy, za 100 zł dawano 3 złote; gdy do Wieliczki, po wojnie, przywożono 
pierwsze garnki z Olkusza i pierwsze targi na rynku przed wyborami, na których była 
rozdawana kiełbasa wyborcza, na j ego płycie budki, j ak na rynku w Krakowie. Przy 
wielickim rynku było pełno małych prywatnych sklepików, a jego płyta, szczególnie 
w dni targowe była pełna sprzedających, kupców, handlarzy. Właściwie wszystko 
działo się na rynku. Rynek drugi, solny, czyli Dolny Rynek i Bednarka stanowiły tylko 
dopełnienie. 
Chcąc połączyć wypowiedzi Naczelnika Zdzisława Zaręby i Marii Gawędy, 
które zawierały dużo wiadomości na temat rynku i życia na nim, pragnę dodać, że to ja 
byłem tym, który wykonywał fotografie w zespole prof. A. Długosza, który robił 


-27-
		

/p0029.djvu

			pełną dokumentację wszystkich wykopalisk archeologicznych. Pamiętam te 
odkopane rury drewniane z dawnego wodociągu. 
Za Naczelnika Wieliczki Z. Zaręby, w rządzie Polski było aż 60. ciu wieliczan 
zrzeszonych w Klubie Przyjaciół Wieliczki z prezesem dr Piotrm Lewińskim, 
ministrem komunikacji. Właśnie wtedy w 1969 r. podjęto decyzję o przebudowie 
rynku, Pan Lewiński pomógł. Pomagał prof. Długosz i inżynier Wadlemar Niewelda. 
Przebudowywano rynek w innych warunkach politycznych i ekonomicznych. Więcej 
Państwo przeczytaj ą w moj ej publikacj i, która niebawem ukarze się. 
Dziwne, bo siedzimy tu i mówimy o przyszłości Rynku Górnego w Wieliczce, 
gdy tymczasem na budynku pod nr. 6 w dalszym ciągu jest nazwa Plac Obrońców 
Pokoju. Czyżby ci, którzy tam mieszkaj ą sądzili, że jeszcze te czasy wrócą? Dziękuj ę 
bardzo. " 
Marek Stanisław Zachuta: "Mieszkałem 60 lat przy Rynku Górnym w 
budynku nr 12 na drugim piętrze, skąd trzy okna wychodziły na rynek. Na parterze 
mieszkał Pan Hawyrlak, który miał sklep spożywczy. Budynek posiadał piwnice, w 
których składowano węgiel, drewno na podpałkę zakupione od górali 
przyjeżdżających do miasta. Stały w niej też beczki z kapustą, ogórkami. Ten 
budynek w narożniku od strony rynku, na wysokości drugiego piętra, ma we wnęce 
figurę Pana Jezusa. Pierwotnie była to kamienica jednopiętrowa. Pan Ścigaiski kupił 
od Żyda jej dolną część i w okresie międzywojennym dobudował drugie piętro, skąd 
było wyj ście zadaszone, oszklone na dach. Tu była jedyna drewniana kuczka, służąca 
Żydom do modlitwy. Posiadam jej fotografię. Przy remoncie dachu naruszono 
strukturę kuczki, a nowy właściciel budynku rozebrał ją. Ścigaiski wstawił figurę 
Pana Jezusa na znak, że dom jest katolicki. Jest jeszcze w Wieliczce tylko jedna taka 
kuczka, ale murowana w budynku przy ul. Kilińskiego 13. 
Po rynku chodził bębniarz i głosił urzędowe ogłoszenia. Potem zamontowano 
głośnik z radiowęzła miej skiego. Gdy były uroczystości państwowe, wyświetlano tu 
filmy. Zabudowania przy rynku były zasilane elektrycznością z dwóch elektrowni: 
kopalnianej i miej skiej. Tam, gdzie była fontana, stała lampa a obok niej duży kopiec 
żużla odpadowego, którym w czasie zimy posypywano nawierzchnię rynku. Zimą 
przez rynek można było przejechać na sankach, bowiem tor saneczkowy biegł od 
Rożnowej po spadku zbocza aż po stację PKP - Wieliczka Rynek. Po rynku chodził 
pan, który ostyrzył noże, brzytwy. Przy wschodniej pierzej i rynku, w jednej z 
kamienic, była rzeźnia Bittmarów. Rano, gdy uruchamiali maszyny, można było 
słyszeć głosy zabijanych zwierząt. Przy rynku, na paterach kamienic znajdowaly się 
sklepy prywatne: spożywcze - Kołtna, Hawyrlaka, Cesi Sobel, Batko-Sowińskiej, 
Sapińskiego - pasmanteria, Piątkiewicza - księgarnia, Goettla - brązownictwo, 
m.in. tłoczył herby miasta Wielezki, używane jako zapinki lub ozdoba lasek dla 
turystów, Bąbały, Bittmara, Grubeccich - mięsny, Fortuny - radiotechniczny, 
Lepiarza - metalowy, Piekły - kiosk "Ruchu"', gdzie m.in. można było kupić 
czasopismo "Ameryka", uchodzące za rarytas; państwowe Powszechnej Spółdzielni 
Spożywców z materiałami i pasmanterią, chemiczny, monopolowy, nr 1 
ogólnospożywczy, meblarski, papierniczy; prywatne zakłady usługowe: fryzjerski 
Golby, szewstwo Litewki, magiel w kamienicy nr 3. W budynku nr 6 (CKiT) była 
siedziba ORMO. Niektóre z kamienic posiadały zaułki czyli podwórka, były 
przelotowe np. nr 15, przez którą z rynku można przej ść na Bednarkę. 


-28-
		

/p0030.djvu

			Jako dzieci na rynku, na tych "kocich łbach" graliśmy w piłkę pod kierunkiem 
Zygmunta Kozłowskiego, w pinkę, cyrkę, zośkę na kapkę, tenisa, goniliśmy z 
kółkiem od roweru. W poniedziałek wielkanocny z jednej ze studni nabierano wodę 
do zabawy w śmigus dyngus, wzajemnie się oblewano, a ja, że mieszkałem na drugim 
piętrze, tym śmiguśnikom mogłem wylać wiadro wody na głowy, ku ogólnej uciesze. 
W Wieliczce był zwyczaj chodzenia po domach z szopką po kolędzie. Chodziło 
się z pszeniczką. Zawsze od gospodarzy coś dostawało się. Pamiętam ten zapach 
pieczonego chleba w piekarni znajdującej się w kamienicy Wiązownickich, rodziców 
Marii Gawędy; ten kurz unoszący się zwłaszcza latem, gdy wjeżdżały tu wozy tzw. 
rachwiaki o drewnianych kołach, okutych żelazem. Z czasów okupacji znamy 
fotografię Żydów sprzątających przymusowo rynek, opublikowaną w albumie 
Wiesława Żyznowskiego "Wieliczanie na opisanych fotografiach" (Siercza 2009). 
Także w tej książce jest zdj ęcie rynku z postoj em woj ska wykonane we wrześniu 1939 
r. 
Spośród mieszkańców rynku wspominam: lekarza - pediatrę Marię 
Wiązownicką, która mieszkała w narożniku południowo-wschodnim rynku, 
darmowo niosła pomoc chorym o każdej porze dnia i nocy (przyjeżdżały po nią 
furmanki), także prowadziła prelekcje w radiowęźle Wieliczka, które nagrywałem na 
magnetofon; profesora historii Stanisława Gawędę, który pracował do wczesnych 
godzin rannych; Klementynę Michalską- Decową, nauczycielkę, która bezpłatnie 
udzielała korepetycji. Moi rodzice Maria i Fraciszek Zachutowie, nauczyciele, też 
udzielali takich lekcji. W budynku nr 12, w którym mieszkaliśmy, w 1956 r. jeden 
pokój przeznaczyli na Komendę Hufca Kraków- Powiat, a strych na magazyn sprzętu 
harcerskiego. Tu zamontowano pierwszy telefon numer 125, z którego korzystali 
mieszkańcy. Drugi był w aptece, i można było z niego korzystać w godzinach jej 
pracy. Na klatce schodowej były z projektora wyświetlane filmy dla dzieci. Na 
wyposażeniu komendy ZHP była maszyna do pisania i powielacz białkowy. Tu 
wydawano czasopismo "Co w trawie piszczy". W domu tym bywali: Żurawiew, 
twórca koncertów Chopinowskich, Stefan Rzeszot, naczelny redaktor czasopism 
sportowych, Włodzimierz Kamirski, dyregent Filharmonii w Sydney, ks. Franciszek 
Studentowicz, Maryla Kozubska, prowadząca chór harcerski, dr Piotr Lewiński, 
lekarz Kazimierz Janicki. Pamiętam święta spędzone wspólnie z rodziną Gawędów i 
ks. Studentowiczem. Dziś te tradycje spotkań sąsiedzikch zanikły. 
Z historii Wieliczki wiadomo, że tu, gdzie obecnie jest CkiT, było zawalisko po 
zawale w kopalni. Na tej działce, mimo to, wzniesiono budynek Powiatowej Kasy 
Oszczędności. W 1939 r., gdy Wieliczkę zajęli Niemcy, z domów przy rynku 
zabrano najbogatszych Żydów, wywieziono do Pawlikowic i rozstrzelano. W 1942 r. 
podczas likwiadcji Żydów, niektórzy z nich zamurowali się na strychu w kamienicy 
nr 11. Niemcy odkryli ich, zastrzelili, a ku postrachowi mieszkańców, ciała 
pozostawili na rynku. 
W 2006 r. przeprowadziłem się z wielickiego rynku do swojego domu w 
Czarnochowieach" . 
Maria Gawęda: "Był zwyczaj, że na św. Mikołaja rodzice zapraszali zespół 
mikołajowy do domu, aby Św. Mikołaj wręczył dzieciom prezenty. Marek Zachuta 
był w tym zespole wieloletnim diabłem, jego ojciec - Franciszek - św. Mikołajem, 
Hawrylakówna - aniołem. Gdy przyszli do nas, to diabeł tak szczękał łańcuchami, że 


-29-
		

/p0031.djvu

			myśmy się panicznie bały, mama wyrzucała go do sieni." 
Zofia Starma: "Miałam to szczęcie, że urodziłam się 55 lat temu w Wieliczce, 
w domu przy ul. Batorego 2, czyli można powiedzieć na rynku, bo graniczy z 
budynkiem nr 16 przy Rynku Górnym. W tej kamienicy mieszkali ludzie trzech 
wyznań: katolicy, Jehowici, Żydzi, ok. 50 osób. Wszyscy szanowali się i umieli z 
sobą rozmawiać. Na parterze był kiosk Ruchu, prowadzony przez Państwa Piekłów, 
obok zakład naprawy telewizorów Pana Fortuny. Jestem wieliczanką i czuję się 
bardzo szczęśliwa, i dumna z tego. Będę rynku pilować, chociaż usunięto dwa drzewa 
przy nim, które uważałam za moj e, bo sama j e sadziłam w 1972 r. Skoro wymagał 
tego plan przebudowy, pogodziłam się z tym. 
Pragnę przywołać postacie związane z rynkiem. Zapewne Państwo pamiętacie 
Zosię i Ignasia, małżeństwo, które sprzątało rynek. Po domach przy rynku chodził 
Antek, który zbierał butelki i z nim związane było powiedzenie. ,,Kto flaszki zbiera?- 
Antek Wenera ". Z lodami po złotówce przyjeżdżał tu Pan Szyszka. W młodości 
lubiłam chodzić do sklepu Juszkiewicza po pierścionki. Państwa Schnurów bardzo 
dobrze pamiętam, odwiedzali Cesię Sobel, mogłam uczestniczyć w modlitewnych 
spotkaniach sabatowych i dyskusjach. Do Ces i, co sobotę, przychodziło ok. 20, 30- 
tu Żydów. Podczas spotkań o okupacji nie wspominali, to był dla nich temat 
zamknięty, potracili całe rodziny. Jeśli na ten temat rozmawiali, to tylko po hebrajsku. 
Byli zaangażowani w życie współczesne Wieliczki. Spotykali się także na cmentarzu 
żydowskim w Krakowie przy ul. Miodowej (przy ul Szerokiej cmentarz był 
zamknięty). Od 35 lat odwiedzam ten cmentarz, gdzie znajduje się gróby Schnurów i 
Cesi. Nagrobek Ces i Sobel z jej zdjęciem, jest najładniejszy. O grób Schnurów, 
dbała śp. Barbara Kmiecik. Teraz dbam o nie ja, bo wiem, że jeżeli ja nie przekażę 
dzieciom informacji o tym, że byli Żydzi w Wieliczce i zostali w sposób brutalny 
zniszczeni, to któż im to powie.? Póki mogę, to troszczę się o te groby i o pamięć o 
Żydach. Inne groby na tym cmenmtarzu są w opłakanym stanie. 
Pan Schnur w sklepie puszczał nam płyty, melodia roznosiła się po rynku, 
tańczyliśmy. W sklepie spożywczym Zofii Batko kupowałam kapustę kiszoną i 
wielkim dla mnie rarytasem było znalezione w niej jabłko, grochóweczka. Rynek 
budził nas w sposób świadomy, zdrowy, mądry i tętnił życiem, a wieczór był ciepły, 
pustoszał w sposób spokojny. Ja nie musiałam być budzona do szkoły, czy przez 
tatusia na rezurekcje. Budziło mnie ożywienie dochodzące z rynku. Wieczorem 
wychodziło się na rynek z krzesełkami całymi rodzinami i oglądało filmy 
propagandowe. Zbierało się tu do 1500 osób. Na schodach Pałacu Przychockich 
wszystkie bawiłyśmy się jedną lalką, którą miała Marysia Grochalówna. Z mojej 
klasy przychodziło tu do 25 uczennic. My wszyscy żyliśmy razem, znaliśmy się 
do brze. 
Dziś mówię do mojego syna Bartka, żeby poszedł się gdzieś przejść, kogoś 
odwiedził, a on: "Nikt tu znajomy nie mieszka, nie mam z kim się bawić, nikt się nie 
bawi bo gdzie? Nikt do nikogo nie przychodzi. Kamienice obumarłe, w większości są 
w nich banki, przejmuj ąj e nowi nabywcy. Moj a kamienica, podobnie j ak M. Zachuty 
była pożydowska, też była piętrowa. Pan Ścigaiski początkowo chciał pokazać, że 
trzyma się na dystans od Żydów, a potem jednak wziął Żydówkę na lokatorkę. 
N adbudował drugie piętro, na którym mieszkam z rodziną. 
Panie Burmistrzu, nasz rynek ma być piękny. Wszelkie odkryte na rynku 


-30-
		

/p0032.djvu

			znaleziska archeologiczne proszę zachować w wielickim Muzeum. Proszę uczynić z 
tego rynku miej sce otwarte dla ludzi, żeby tam były ławki, na których tak, jak 
dawniej, będzie można usiąść i porozmawiać. Moje pokolenie wyrosło już z 
młodości, wkracza w wiek emerytalny i marzę o tym, abym tu na rynku mogła 
spotykać się takjak dawniej ze znajomymi i pogadać. Była taka tradycja, że z kościoła 
zawsze szło się na rynek i tu rozmawiało się, plotkowało." 
Mieczysław Książek, przewodniczący Zarządu Osiedla Lekarka w Wieliczce: 
"Mam zapytanie do mgr Teresy Kuchni, bo ona najlepiej zna nowy projekt 
przebudowy rynku, czy jest przewidziane gdzieś umieszczenie płyty, która była do 
niedawna, a która informowała o przebudowie w 1969 r. ? 
Teresa Kuchnia: "Ta płyta pamiątkowa zostanie umieszczona w nowej 
nawierzchni tam, gdzie była poprzednio". 
Władysława Drożdż: "Chciałam wyjaśnić, że przy ul. Batorego w budynku nr 
1, przed sprzedażą mieszkań mieszkańcom, było przedszkole. Ulica Rzeźnicza była 
ulicą Reymonta, po jej prawej stronie znajduje się część tego domu, w którym 
urodziłam się. W domu tym mieszkało trzech lokatorów, najpierw Państwo 
Dudkowie, bezdzietni. W czasie wojny wzięli na wychowanie Zosię, która obecnie 
jest wdową po Stanisławie Orłowskim, komendancie wielickiej policji. Dom był 
własnością Maurycego Horowitza, doktora praw. Jego własnością był także 
przyległy do domu ogród, który sięga do do ulic: Kopernika, Reymonta, Wąskiej. 
Przed wojną, jako małe dziecko, bawiłam się w tym ogrodzie. Pan Horowitz miał 
dwie córki: Zosię, która mieszkała w Krakowie i zginęła tragicznie, a druga była 
właścicielką fabryki złotych zegarków w Genewie, w Szwajcarii. Ona miała dwoje 
dzieci: Werę i Andrea, które do dziadka przyjeżdżały na wakacje, a ja z nimi bawiłam 
się. To byli bardzo kulturalni ludzie i przyjaźni innym, szanowani obywatele polscy. 
W domu utrzymywali służące, guwernantki do dzieci. Pamiętam służącą 
Knapikównę z Kolinii Górniczej, za mężem Domoń; guwernantkę Wandę Nowak za 
mężem Żurowa, Stefanię Grzywacz za mężem Tuteja, kucharkę Stefanię Milichównę 
za mężem Dec. Miała syna Jędrka i on mówił mojej mamusi, ciociu. Znaliśmy się 
dobrze, bo w tym domu mieszkaliśmy bardzo długo. Odwiedzał ich m.in. Władysław 
Krzanowski, dentysta z żoną. Podejmował ich m.in. w ogrodzie. Dziś ten ogródjest 
zmniej szony i zabudowany. Ogranicza go od strony rynku kamienica nr 1, którą kupili 
Kuligowie, od ul. Reymonta grunt kupili i pobudowali się Państwo Grubeccy, 
domek, w którym ja mieszkałam, kupiła Pani Bieniasiowa i jest on częściowo 
rozebrany. Dodam, że Horowitzowie przetrwali holocaust, schonili się w Czechach. 
PaniHorowitzowazmarła w wieku 101 w Katowicach." 
Jadwiga Duda: "Pani Władysławo, bardzo dziękuję za przypomnienie 
Maurycego Horowitza, Żyda, adwokata, który od 1912 r. przy burmistrzu Franciszku 
Aywasie był asesoraem Wieliczki, a po wyborach w 1938 r., za burmistrza Józefa 
Jagielsiego, został członkiem zarządu miejskiego.,,4 
Maria Gawęda: "Proszę Państwa, większość tych naszych opowieści dzisiaj 
dotyczy przeszłości wielickiego rynku. Mało mówiliśmy o przyszłości rynku, być 
może trzeba zorganizować jeszcze jakieś specjalne spotkanie, może w ramach 
Osiedla Śródmieście. 
Mam dwie wątpliwości, które mnie nurtują od jakiegoś czasu, gdy zapoznałam 
się z planem przebudowy. Nie rozumię, dlaczego rozebrano schody do Pałacu 


-31-
		

/p0033.djvu

			Przychockich. To schody historyczne, na których pokolenia maturzystów robiły 
sobie pamiątkowe zdjęcia, po co je zmieniać. Stanie się to samo, co z wikarówką 
przy kościele św. Klemensa, która była w charakterze dworku. Rozebrano pierwotne 
schody, które pamiętam od dzieciństwa i zrobiono inne. Teraz jest koncepcja, aby to 
samo zrobić z Pałacem Przychockich. Nie wiem skąd taki pomysł. Byc może nie mam 
racji, zaraz Pan Burmistrz zabierze głos. 
Druga sprawa, czy po obecnej przebudowie rynku wprowadzenie fontany 
ożywi go? Fontana równie dobrze może być na Plantach. Natomiast my, jako 
mieszkańcy rynku, chcielibyśmy, aby on żył nie w sposób dramatycznie uciążliwy, 
ale żeby coś się tam działo. Aktualnie jest kompletna martwota poza tym szumem, 
wrzaskiem związanym z ruchem samochodowym i przebudową. Myślę, że Państwo 
macie na ten temat jakieś przemyślenia." 
Henryk Gawor: "Odpowiadając Pani w sprawie nowej koncepcji wyglądu 
Pałacu Przychockich pragnę zwrócić, że w przedstawionej tu dziś prelekcj i A. Gaczoł 
przedstawił rycinę pałacu z XVIII w. i dokładnie tak j ak wówczas będzie on wyglądał 
w najbliższym czasie. Wracamy do pierwotnego wyglądu frontonu pałacu, wracamy 
do korzeni. Wybrany projekt zatwierdził Wojewódzki Konserwator Zabytków w 
Krakowie. 
Odnośnie ożywienia rynku sądzę, że będzie to uzależnione od ludzi. Kamienice 
są prywatne. Ożywienie rynku zależy od właścicieli kamienic i ich mieszkańców. 
Jeśli powstaną w nich restauracje, kawiarnie, hotele, to ludzie tam będą przychodzić. 
Jeśli natomiast będzie tam tylko sklep rybny czy sklep z gwoździami, to nie będzie 
wielkiego ożywienia. Mamy nadzieję, że zostanie oddany dla turystów szyb Regis, 
turyści po zwiedzeniu kopalni będą wywożeni do centrum miasta, to zapewne trafią 
na rynek, aby tu odpocząć, coś zj eść, kupić, zabawić się." 
Maria Jaworska-Kasprzycka: "Jeśli sklepy, które są w rynku będą zamykane 
o godz. 15.00, 16. OO-tej, to jak rynek może żyć? Żeby ożywić rynek, trzeba, aby przy 
nim znajdowały się sklepy atrakcyjne czynne przynajmniej do godz. 20.00-ej. W 
wyniku jest pusto i cicho, może dlatego, że jego mieszkańcy to w większości ludzie 
starsi. Osobiście brak mi tu sklepu jarzynowego. Dobrze, że jest remont rynku, bo po 
nim jest nadzieja, że on zacznie tętnić życiem i przybywać tu będą zapewne 
wieliczanie i turyści." 
Jadwiga Duda: "Drodzy Państwo, zwracam uwagę na znajdujący się na stale 
prezydialnym obrazek, to akwarela Henryka Kozubskiego przedstawiająca wielicki 
rynek sprzed obecnie trwającej przebudowy. Dziękuję Ci Panie Henryku za twoje 
prace malarskie, na których m.in. dokumentuj esz nasze miasto i j ego zabytki. 
Posiadam w zbiorze Działu Regionalnego wielickiej biblioteki ze skanowane na 
płytce zdjęcia z 1937 r. , ilustrujące poświęcenie na wielickim rynku sztandaru I 
Drużyny Harcerskiej im. Tadeusza Kościuszki działającej w Państwowym 
Gimnazjum im. J. Matejki w Wieliczce, które przekazał Tadeusz Kawecki, syn ś.p. 
prof. Zygmunta Kaweckiego. 
Tadeusz Walosik, wieliczanin urodzony w 1925 r., członek Klubu Przyjaciół 
Wieliczki do Działu Regionalnego przekazał swoje wspomnienia p.t. "EXODUS 
przed Hitlerem", napisane w 2006 r., w których czytamy m.in. "...Ale szczególnie 
zapadły mi w myśl, dwa pierwszomajowe wiece na Rynku Gornym. Było to w 1936 
roku i 1938. Na pierwszym, w 1936 roku przemnawiający do braci górniczej Roman 


-32-
		

/p0034.djvu

			Szumski przestrzegał przed groźbąfaszyzmu niemieckiego oraz włoskiego, zaś w 1938 
roku po przemówieniu musiał uciec z mównicy przed ścigającymi go policjantami 
również za to, że przeklinał Hitlera. 
Ioto nadszedł 1939 rok, kiedy to również na Rynku Górnym, zwołany został wiec 
wszystkich mieszkańców Wieliczki i stawiła się na nim cała elita polityków, 
administracji państwowej, a wraz z nią kompania POW, drużyny strzeleckie, a także 
orkiestra salinarna. Do zebranych tłumów, mieszkańców miasta Wieliczki i okolic, 
przemówił wówczas burmistrz Jagielski oraz przedstawiciel starostwa, którego 
nazwiska nie pamiętam. Obaj mówcy przy wtórze okrzyków zgromadzonych 
przestrzegali przed groźbą najazdu hitlerowskiego. Ludzie klaskali, wznosili okrzyki i 
czuć było wyraźnie rozbudzony duch patriotyczny zebranych. To było na kilkanaście 
dni przed pierwszym września 1939 roku. " 
Dane o tablicy odsłoniętej w 1945 r.na ścianie frontowej Pałacu Przychockich, 
poświeconej Ignacemu Daszyńskiemu, o której wspominała M. Gawęda, znajdziecie 
Państwo w zeszycie nr 62 "Biblioteczki Wielickiej". 5 
Na wielickim rynku w 1969 r. po dokonanej przebudowie zamontowano płytę o 
treści: "U PROGU NOWEGO 1000 LECIA PAŃSTWA DLA UCZCZENIA 25 
ROCZNICY POLSKIEJ RZECZYPOSPOLITEJ LUDOWEJ SPOŁECZEŃSTWO 
MIASTA WIELICZKI PRZEBUDOWAŁO RYNEK LIPIEC 1969". Jak 
informowała Pani Kuchnia, po obecnym remoncie płyta wróci na sw oj e miej sce. 
Fotografie wielickiego rynku z XIX i pocz. XX w. znajdziecie Państwo w 
książce "Wieliczka na dawnych pocztówkach" M. Sosenko, P. Kurowski (Wyd. 
Karpaty - Andrzej Łączyński, Kraków 1999 r.) 
Pamiętam wielicki rynek z początków lat 60. tych XX w., na którym kwitł 
handel, tu przychodziłam z mamą wędrując piechotą z Koźmic Wielkich, często 
niosąc bańki z mlekiem na sprzedaż. W 1974 r., tuż przed maturą, jako uczennica kI. 
IV b LO w Wieliczce raz z całą klasą, szkołą byłam przymusowo na pochodzie 1 
Maja. Po zbiórce przed szkołą przy ul. H. Sawickiej (obecnie J. Piłsudskiego) ze 
szturmówkami w rękach, czwórkami maszerowaliśmy na wielicki rynek. 
Słuchaliśmy przemówień wygłaszanych z okazj i Święta Pracy. 
Myślę, że i ten rynek po przebudowie będzie żył tak jak rynki w miastach 
zachodnioeuropej skich. W godzinach przedpołudniowych handel, a wieczorem, nocą 
wypoczynek w kawiarnianym ogródku, restauracjach do późnych godzin nocnych. 
Zagrożeni będą sami mieszkańcy, czynsze za lokale będą rosły, a intensyfikacj a życia 
spowoduje, że w poszukiwaniu spokoju będą marzyć o opuszczeniu centrum. 
Przed spotkaniem odwiedziłam wszystkie kamienice przy rynku. Obchodząc 
rynek rejestrowałam, co w której z nich znajduje się? Zauważyłam, że w niewielu 
mieszkają właściciele, w większości są lokatorzy lub sklepy, instytucje wynajmujące 
lokale od właścicieli. 
Rozmawiałam z Bolesławem Ćwikiem lat 91, który jest mieszkańcem 
Wieliczki od 65 lat i mieszka w kamienicy nr 3. "Urodziłem się w Jarosławiu. W 
czasie wojny zapoznałem się z wdową Bronisławą Szymską z Wieliczki, siostrą 
piekarza Franciszka Stośko, która zajmowała się handlem i z tego powodu 
aresztowano ją. Przyczyniłem się do jej uwolnienia. Z nią przybyłem do Wieliczki i 
wzięliśmy ślub. Żona kupiła dom w Rynku Górnym 3, z drugiej ręki, od Kluka. 
Pierwszymi właścicielami tego domu byli Żydzi. Kupiła dom z lokatorem. Mieszkał 


-33-
		

/p0035.djvu

			tu Pan Dudek, malarz i aby się wyprowadził musiałem dać Spółdzielni 
Mieszkaniowej wkład 3000 zł. Po śmierci Bronisławy ożeniłem się drugi raz z 
Krystyną Wałęgą z Łodzi. Z nią miałem syna Jana, mieszka w Krakowie, jemu 
zapisałem dom. Przy rynku w kamienicy nr 2 mieszkali Grubeccy, prowadzili sklep 
masarniczy. Pamiętam Rynek Górny od 1944 r. jako miejsce targowe. Kobiety z 
okolicznych wsi przynosiły nabiał. N a klatkach schodowych kamienic 
przechowywały ławeczki, na których siedziały lub wystawiały towar do sprzedaży. 
Na rynku stała budka z pieczywem. Mniejszy Dolny Rynek był koło jatek, tu też 
handlowano. Za Naczelnika Zaręby przebudowano Rynek Górny i handel 
przeniesiono na plac przy Bednarce". 
Zapraszam za miesiąc, na 141 spotkanie z cyklu "Wieliczka- Wieliczanie" 
wyjątkowo w trzecią środę miesiąca, 23 września b.r. p.t. "Związki Wieliczki i 
Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie w 90. lecie uczelni (1919-2009)". 
Spotkanie poprzedzi o g. 15.45 odsłonięcie pamiątkowej tablicy upamiętniającej inż. 
Feliksa Piestraka (1868-1947), dyrektora Szkoły Górniczej i Muzeum Salinarnego w 
Wieliczce w latach 1909-1924 na gmachu Starostwa Powiatowego w Wieliczce. 
Serdecznie zapraszam Państwa na tę uroczystość. Z koncertem pieśni górniczych 
wystąpi wielickie Towarzystwo Śpiewacze "Lutnia". Proszę Państwa o zaproszenie 
na to spotkanie z waszego otoczenia absolwentów, pracowników i studentów AGH. 
Pragnę podziękować wiceburmistrzowi Henrykowi Gaworowi za wsparcie 
mojej inicjatywy i zakup przez naszą biblioteką, z Biblioteki PAU w Krakowie, 
kserokopii "Pamiętnika inż. Feliksa Piestraka z lat 1914 - 1924", dotyczących jego 
pobytu w Wieliczce. W pamiętniku znajdujemy m.in. relację inż. F. Piestraka z 
udziału 20. 10. 1919 r. w Krakowie w uroczystości otwarcia Akademii Górniczej, po 
której przybył do Wieliczki, aby zwiedzić kopalnię. 
Serdecznie dziękuję prelegentom za wygłoszone prelekcje a Państwu za 
wytrwałość. W imieniu organizatorów spotkania, moim własnym i instytucji: 
Powiatowej i Miej skiej Biblioteki Publicznej w Wieliczce, Małopolskiego 
Woj ewódzkiego Konserwatora Zabytków w Krakowie, Zarządu Osiedla Śródmieście 
w Wieliczce, Urzędu Miasta i Gminy Wieliczka, Stowarzyszenia "Klub Przyjaciół 
Wieliczki", Akademickiego Koła Wieliczan i Koła Młodych Miłośników Starej 
Wieliczki składam podziękowania prelegentom, wręczając symbolicznie kwiaty i 
materiały promocyjne Urzędu Miasta i Gmin Wieliczka." 
Tradycyjnie na zakończenie spotkania wykonano pamiątkowe zdjęcie pod 
napisem "Wieliczka- Wieliczanie". 
Po spotkaniu informacj e na prezentowany temat przekazali: 
Aniela Birecka, przewodnicząca Zarządu Osiedla Śródmieście w Wieliczce w 
latach 1990-2002: "Od lat 50. tych do 1990 r. mieszkańców Śródmieścia Wieliczki 
reprezentował Klemens Paw lik, inżynier wielickiej kopalni. (Mieszkał przy ul. 
Aywasa i tu prowadził radiowęzł Wieliczka). W ciągu 12 lat, gdy pełniłam funkcję 
przewodniczącej Zarządu Osiedla Śródmieścia przez 3 lat na spotkaniach istniał 
problem "Skorpion-Matoga". W kamienicy nr 8 przed 1990 r. znajdował się 
państwowy sklep odzieżowy prowadzony przez Panią Sołowiję. Gdy dom nabył Pan 
Kupiec, jego córka w miejscu sklepu założyła kawiarnię Skorpion, w której życie 
towarzyskie tętniło do późnych godzin. Właścicielką sąsiedniej kamienicy pod nr 9, 
po Juszkiewiczu została Janina Matogowa, która nie mogła pogodzić się z atmosferą i 


-34-
		

/p0036.djvu

			bywalcami Skorpiona. Ostatecznie kawiarnia przestała istnieć. Po mnie w latach 
2002- 2006 przewodniczącą Śródmieścia była Urszula Rusecka. 
Wspomnę, że w 1989,1990 r. w związku z pierwszymi wolnymi wyborami do 
Sejmu i do samorządu gminnego, w kamienicy nr 6, w biurze po ORMO, miał 
siedzibę Komitet Obywatelski. Komitetowi przewodniczył Zbigniew Zarębski oraz 
wiceprzewodniczący Tomasz Panz i Andrzej Piotrowski. Tu była redakcja 
"Wiadomości Wielickich" kierowana przez Tadeusza Borkowskiego." 
Józef Duda, burmistrz miasta i gminy Wieliczka w l. 1992-2006: "W 2002 r. w 
ramach programu odnowy centrów małych miast i wsi "CENTRA" w Wieliczce 
wymieniono nawierzchnię chodników w ścisłym centrum miasta i odnowiono 
elewację kamienic w Rynku Górnym. Prace te wykonano z budżetu Gminy 
Wieliczka, państwa i właścicieli tych kamienic, którzy chcieli je odnowić. Z budżetu 
Państwa na ten cel otrzymaliśmy kwotę 780 tyś. zł. Pieniądze te pozyskaliśmy przez 
Urząd Marszałkowski po podpisaniu umowy pomiędzy Gminą Wieliczka, wojewodą 
małopolskim Jerzym Adamikiem i marszałkiem woj. małopolskiego Markiem 
Naw arą. Studium wykonywalności projektu kolorystyki elewacji zabytkowych 
kamienic w Rynku Górnym wykonała Prywatna Pracownia Projektowa Ewy i 
Jerzego Wowczaków z Krakowa. Wyniki realizacji zadań wykonanych w ramach 
programu "CENTRA" w Wieliczce, jako przykład współpracy sektora publiczno- 
prywatnego, z Ewą Ptasznik, kierownik Wydziału Oświaty, Kultury i Sportu UMiG 
prezentowaliśmy na konferencji w Opolu. W 2003 r. na rynku, za zgodą UMiG, 
wielicka firma prywatna Winiarski - Paj ąk wzniosła okrąglak z piwiarnią. Wokół niego 
w sezonie letnim były zakładany ogródk piwny. Obiekt ten i prowadzona tam 
działalność nie zostały zakceptowane przez mieszkańców i w 2004 r. rozebrano go." 
Teresa Kuchnia: "Gmina Wieliczka posiada projekt budowlany i wykonawczy 
planowanego przedsięwzięcia przebudowy Rynku Górnego, zatwierdzony 
decyzjami: Decyzja nr BGN.7351/IG-437 /08 z 8.08.2008 r., wydana przez Starostę 
Wielickiego, zatwierdzająca projekt budowlany, wydająca pozwolenie dla Gminy 
Wieliczka; Pozwolenie nr 439/8 z 3 lipca 2008 r. Małopolskiego Wojewódzkiego 
Konserwatora Zabytków na prowadzenie robót budowlanych przy zabytku; 
Pozwolenie nr 260/ 08 z 6.08.2008 r. Małopolskiego Wojewódzkiego Konserwatora 
Zabytków na przeprowadzenie archeologicznych badań wykopaliskowych. 
Wykonawcą przebudowy rynku jest Przębiorstwo Budowlano - Remontowe 
SKO-BUD, którego właścicielem jest Jacek Skoczeń z Krakowa. Inspektorem 
nadzoru autorskiego jest Agencja Projektowa Architektury "EKSPO"s.c. z siedzibą 
w Krakowie, reprezentowana przez dyrektora mgr inż. arch. Krzysztofa Kiendrę. 
N adzór inwestorski tworzą: Krzysztof Junak, architekt - inspektor koordynator, 
Zdzisław Kiciński - branża drogowa, JózefSułowski - sieć wodociągowa, kanalizacja 
sanitarna, kanalizacja opadowa, sieć gazowa, Ryszard Niedzielski - sieć 
teletechniczna, Łukasz Plenkiewicz - sieć energetyczna, Tomasz Ciepły - zieleń. 
Badania archeologiczne prowadzi Muzeum Żup Krakowskich Wieliczka, archeolog 
Jarosław Fraś. 
Przebudowa rynku obejmuje branże: Architektura. Opracowanie uwzględnia 
istniejące obiekty i elementy historyczne powiązane z płaszczyzną rynku (brukowa 
nawierzchnia chodników, kamienna porfirowa nawierzchnia jezdna, schody 
granitowe, latarnie stylizowane, ławki i pełny komplet galanterii kutej, zarys 
Sukiennic). Funkcje przebudowywanego obiektu: Rynek Miejski z usługami, 


-35-
		

/p0037.djvu

			gastronomią, handlem, kulturą, oświatą, administracj ą rekreacj ą. Infrastruktura 
będzie obejmować: Kanalizację sanitarną, opadową, sieć wodociągową, 
energetyczną, oświetleniową , gazową i teletechniczną. Przewidziano również 
zmianę komunikacj i w obrębie rynku. Płaszczyzna rynku dostępna tylko dla pieszych 
i dla służb porządkowych. Ruch kołowy okrężny, bez możliwości parkowania, oprócz 
zaopatrzenia. Rynek zostanie wyposażony w nowe elementy: nawierzchnia, schody, 
kamienne murki siedziska, kamienne ławki, dwuramienne schody reprezentacyjne do 
Pałacu Przychockich, klasyczna, prosta fontanna w obramieniu schodów (założenie 
historyczne), zorganizowane oświetlenie rynku.Konstrukcyjna. Projekt przebudowy 
rynku zawiera również projekt w branży konstrukcyjnej. Drogowa. Zakres projektu 
obejmuje teren zawarty pomiędzy czterema pierzejami budynków i dotyczy 
nawierzchni dróg dojazdowych i ciągów pieszych wraz ze schodami terenowymi 
nawierzchni placu rynku wraz z ukształtowaniem terenu rynku i odwodnieniem 
powierzchniowym całości terenu rynku. Głównym materiałem wchodzącym w skład 
przebudowy rynku to: kostka porfirowa - nawierzchnia jezdni, oraz płyty i kostka 
granitowa (chodniki i płyta rynku), uzupełnienie stanowi kostka porfirowa mała i 
kamień wapienny biały. Sieć kanalizacji opadowej i sanitarnej. Obecnie wody 
opadowe z terenu rynku odprowadzenie są do kolektorów kanalizacji ogólno- 
spławnej. Opracowanie przewiduje rozdzielenie kanalizacji na dwa kolektory 
kanalizacji sanitarnej i opadowej. Sieć wodociągowa. Inwestycja obejmuje 
przebudowę sieci wodociągowej. Sieć gazowa. Sieć gazociągowa obejmuje 
przekładkę gazociągu niskiego ciśnienia o 150 stalowy na PE 225/12,8 między 
ulicami Górsko i Stefana Batorego, czyli w pierzei południowej. Trasa będzie 
przebiegać częściowo po terenie chodnika, proj ektowanego zieleńca pod 
nawierzchnią jezdni oraz pod projektowanym wejściem do budynku nr 2. Sieć 
teletechniczna: Sieć telekomunikacyjna - aktualnie w rejonie rynku są wybudowane 
sieci telekomunikacyjne dwóch operatorów Telekomunikacji Polskiej S.A. oraz 
NETIA S.A. Sieć TP S.A. to kanalizacja kablowa jedno i dwu otworowa z rur o 110 
mm ze studzienkami telekomunikacyjnymi dla celów odgałęzień oraz złączy. Sieć 
NETIA S.A., to kanalizacja wielootworowa z rur O 110 mm wraz z studniami 
telekomunikacyjnym. W związku z tym, że istniejące sieci telekomunikacyjne były 
budowane na przestrzeni kilkudziesięciu lat, rozbudowywane na potrzeby w 
określonym czasie, to w chwili obecnej ich stan techniczny nie jest zadawalający. W 
części rynku nie ma możliwości jej rozbudowy bez wykonywania instalacji 
prowizorycznych, podwieszanych na elewacjach budynków. Gmina Wieliczka 
dokona budowy kanalizacj i teletechnicznej. Wybudowana kanalizacj a w formie ringu 
dookoła rynku będzie własnością Gminy i ewentualnie będzie dzierżawiona przez 
Gminę. Sieć energetyczna. Opracowanie przewiduje zabezpieczenie linii kablowej 
SN, przebiegającej w rejonie Rynku Górnego w Wieliczce. Zieleń. W ramach 
projektu zieleni przewiduje się odtworzenie usuniętych w związku z prowadzonymi 
pracami istniejących szpalerów drzew. Przewiduje się dodatkowo obsadzić krzewami 
okrywowymi. Na zieleńcu przed Pałacem Przychockich przewidziano do posadzenia 
niskie drzewa, krzewy liściaste oraz kwietnik z kwiatów jednorocznych, które nie 
będą zasłaniały elewacji zabytkowego budynku. Z uwagi na to, że inwestycja 
prowadzona będzie w obrębie czynnych placówek handlowych i usługowych, 
poprosiliśmy wykonawcę o podjęcie wszelkich starań, aby umożliwić działalność 


-36-
		

/p0038.djvu

			tych placówek. Gmina opracowała dokumentację zdjęciowo-opisową stanu 
technicznego budynków. Przed przystąpieniem do prac Wykonawca wykonał 
dokumentacj ę geodezyjną - wysokościową. 
W ramach zabiegów pilęgnacyjnych, mających na celu odsłonięcie elewacji 
frontowej Pałacu Przychockich, przewidziano do usunięcia 12 sztuk drzew i 19 m2 
krzewów. Na usunięcie w/w drzew i krzewów Inwestor otrzymał zgodę 
Małopolskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków nr 439/08 z 3.07. 1008 r. 
Dodatkowo do usunięcia zakwalifikowano 16 sztuk drzew. Konieczność usunięcia 
w/w drzew jest spowodowana projektowanym remontem i przebudową Rynku 
Górnego, w ramach którego przewidziano: przebudowę nawierzchni i podbudowy 
układu drogowego wokół rynku na głębokość 0,8 m; przebudowę nawierzchni i 
podbudowy płyty rynku, remont i przebudowę istniejącego uzbrojenia terenu (w 
zakresie sieci i przyłączy energetycznych, oświetleniowych, wodociągowych, 
kanalizacyjnych, gazowych). Uzasadnienie konieczności wycięcia drzew: 1. 
W szystkie przewidziane do usunięcia drzewa rosną na istniej ących sieciach i 
przyłączach wysokiego i niskiego napięcia, technicznych, wodociągowych, 
kanalizacyjnych i gazowych. Prowadzenie konieczych remontów i wymiany 
istniejącego uzbrojenia terenu i nie jest możliwe bez usunięcia istniejących drzew. 2. 
Rosnące przy krawężniku jezdni drzewa w trakcie przebudowy nawierzchni i 
podbudowy drogi (głębokość wykopu około O, 8 m) spowodują podcięcie korzeni, 
szczególnie płytko korzeniących się klonów pospolitych. Może to spowodować 
utratę statyki drzew. 3. Warunki siedliskowe wpłynęły niekorzystnie na stan sanitarny 
i wygląd zewnętrzny istniejących drzew. Zbyt bliska odległośc rosnących drzew od 
istniej ącej zabudowy sprawiła, że część drzew wykształciło nieprawidłowe, 
jednostronne korony. Korony pozostałych drzew opierają się o ściany budynków - 
stanowiąc zagrożenie dla elewacji i dachów kamienic oraz utrudniając dostęp światła. 
Wypłytowane podłoże wokół pni drzew oraz bezpośrednie sąsiedztwo drogi 
powodujące ograniczony dostęp powietrza i wilgoci, przegrzanie w trakcie upałów i 
wychłodzenie zimą oraz silne zasolenie gleby wpłynęło na osłabienie żywotności 
drzew, szczególnie klonów pospolitych, u których widoczny jest liczny susz." 
Władysław Płatek: "Przy Rynku Górnym w kamienicy nr 6 znajdowała się 
siedziba Urzędu Gminnej Rady Narodowej Wieliczka-Wieś, obejmującej 
początkowo 15, nastepnie 29 wsi i Bank PKO, który sąsiadował z Bankiem 
Spółdzielczym przy ul. Klińskiego. Znajdowały się w nim: sala obrad Urzędu Miasta 
i wydziały urzędu gminy: finansowy, oświatowy, rolniczy, inwestycyjny. 
Kierowałem tym urzędem gminy przez 3 kadencje w latach 1961-1972. W okresie 
wyborów do Rady Narodowej Miasta i Rady Narodowej Gminy, do sejmu PRL 
znaj dował się w tym gmachu sztab wyborczy. 
Na wielickim rynku rolnicy z okolicznych wsi sprzedawli każdego dnia do 
południa, z wyj ątkiem niedziel i świąt, swoj e produkty: nabiał, owoce, warzywa, 
żywy drób, dary lasu. Co poniedziałek i czwartek odbywały się jarmarki dla 
rzemieślników z okolicznych wsi. Każdy sprzedający musiał uiścić opłatę do 
wydziału finansowego Urzędu Miasta. Handlujący w bankach mogli regulować 
wszelkie należności i pozyskiwać kredyty na działalność rolniczą. N a rynku 
organizowane były gminne dożynki z udziałem zespołów ludowych, a po nich 
zabawy" . 


-37-
		

/p0039.djvu

			Krzysztof Widomski: "W Wieliczce w Rynku Górnym w budynku nr 16, 
przylegającym do narożnej kamienicy Ścigaiskich przy ul. Batorego 2, mieszkali pod 
koniec okupacji i mniej więcej do 1946 r., znajomi moich rodziców, Państwo 
Sztorcowie. Pan Szatorc był z zawodu fotografem i nieraz fotografował naszą 
rodzinę. Mam w swoich archiwaliach domowych kilka zdjęć jego autorstwa, 
wykonanych pod koniec 1944 r., między innymi takie, które przedstawiaj ą całą naszą 
rodzinę na podwórku naszego domu, mama trzyma mnie na rękach, wówczas dwu i 
pół1etniego, a siostra Danusia, trzyma na rękach królika. Państwo Sztorcowie mieli 
małą córeczkę, mniej więcej w moim wieku albo trochę młodszą, którą nazywali 
Nuna, nie wiem, jakie miała prawdziwe imię. Moja siostra wówczas rozpoczynała 
naukę gry na fortepianie u Albina Kasprzyka, ale jeszcze wtedy nie mieliśmy w domu 
pianina, a państwo Sztorcowie mieli, więc Danusia chodziła do nich, ćwiczyć to, co 
miała zadane. Około 1946 r. państwo Sztorcowie wyprowadzili się z Wieliczki do 
Opola, gdzie otworzyli zakład fotograficzny "Helena". 
W budynku nr 1, przylegającym do dawnego liceum, na przełomie lat 40-tych i 
50-tych, miały swoje siedziby Ognisko Muzyczne i świetlica ZMP. Pamiętam, że w 
czerwcu 1950 r. odbył się tam przegląd pracy dzieci i młodzieży uczącej się grać na 
fortepianie, skrzypcach i akordeonie i występowałem wtedy również ja, wówczas 
ośmioletni uczeń Wandy Woyciechowskiej, a grałem ćwiczenie nr 42 ze szkoły 
Beyera, na 4 ręce z Panem Kasprzykiem. W lokalu tym Kasprzyk udzielał lekcji gry 
na fortepianie i prawdopodobnie również na akordeonie. W 1952 r., gdy Pani 
Woyciechowska była chora, ja przez około miesiąc, chodziłem tam na lekcje do 
Kasprzyka. Parę lat później, gdy przechodziłem nieraz obok tego budynku, słyszałem 
jak ktoś grał na fortepianie tzw. "kotlety", a był to prawdopodobnie jakiś 
zetempowiec. 
W uzupełnieniu wypowiedzi Michała Kaszowskiego na temat restauracji 
(oficjalnie jadłodajni, gdyż tak opiewał szyld nad wejściem) Stanisławy Wolniekiej, 
która mieściła się w przyziemiu tego budynku, przez pewien niedługi czas, w drugiej 
połowie lat 50-tych podam że lokal ten nie cieszył się najlepszą opinią, gdyż rzekomo 
schodził się tam jakiś podejrzany element. Przybytek ten nazywano przekornie 
"Betlejem". Czasem grali tam jacyś przygodni muzykanci na akordeonie, gitarze i 
mandolinie, niekiedy jakaś pani śpiewała. 
N a północnej pierzei rynku, w lokalu sklepowym, chyba drugim, licząc od ul. 
Sikorskiego, miał do początku lat 50-tych swój sklep ogólnospożywczy Teodor 
Sapiński, który, niewątpliwie, był postacią nietuzinkową, skoro została o nim 
zamieszczona informacja, na odwrocie planu cmentarza, którą pozwolę sobie 
zacytować: "Sapiński, Teodor Ignacy (1880 - 1952), kupiec - właściciel 
kolonialnego sklepu w Rynku Górnym, wiceburmistrz Wieliczki i rajca miejski, 
długoletni prezes wielickiego oddziału Krakowskiej Kongregacji Kupieckiej, 
dożywotni członek Polskiego Czerwonego Krzyża, współorganizator wielickiej 
Delegatury Rady Głównej Opiekuńczej. Kw. IX a, gr. rodz. Sapińskich i Vetulanich. " 
Przy pierzei zachodniej, nieco poniżej fryzjera Golby, w latach 50-tych, m.in. 
miał sklep spożywczy Znański. Jubiler Konrad Goettel miał szyld z napisem: 
"Pracownia brązownicza". Jest pochowany na cmentarzu wielickim, w kwaterze 
ewangelickiej. 
O sklepie Państwa Schnurów, obszerne informacje podała dr hab. Maria 


-38-
		

/p0040.djvu

			Gawęda. Ja w uzupełnieniu podam, że gdy chodziłem do liceum, to w grupie kilku 
kolegów chodziliśmy na dłuższej przerwie do tego sklepu i przymierzaliśmy maski 
karnawałowe. Oczywiście żadnej maski nie kupiliśmy. Nieco później, w latach 60- 
tych, w sklepie tym można było kupić pocztówki dźwiękowe z nagraniami 
"przebojów" Janusza Laskowskiego, takichjak "Beata z Albatrosa" i" Żółty jesienny 
liść". Kiedyś tam zobaczyłem w witrynie pocztówkę z nagraniem amerykańskiego 
przeboju "Yellow river", a tytuł był przetłumaczony jako "Żółta rzeka". 
W sklepie owocowo-warzywnym, w narożnym budynku przy zbiegu z ul. 
Górsko (w PRL ul. ZMP), w latach 80-tych była przez jakiś czas ekspedientką 
Kazimiera Soboń, która przedtem pracowała jako urzędniczka w Biurze Projektów 
Budownictwa Komunalnego w Krakowie, gdzie pracowałem również ja. 
Przy pierzei wschodniej, mniej więcej w środku, w latach 50-tych, miał sklep 
galanteryjny Kluk. 
Odnośnie wielickiej księgarni, dodam do informacj i podanych już na spotkaniu, 
że księgarnia ta miała swoją siedzibę w kamienicy narożnej przy zbiegu z ul. 
Zamkową, do stanu wojennego, kiedy to została wyrzucona przez władze 
komunistyczne, aby ustąpić miejsca Komitetowi Miejskiemu PZPR. Po upadku 
tamtego ustroju, nie naprawiono tego błędu i lokal ten zajął Bank BPH, a terazjest tam 
Apteka "Rumianek". 
W czasach niedawnych, już po zmianie ustroju, na pierzei północnej, przez 
dłuższy czas miał sklep z odzieżą używaną, starszy pan Ignacy. Czasem kupowałem 
u niego spodnie lub marynarkę. 
Z charakterystycznych postaci, handlujących na placu, zapamiętałem Tadeusza 
Drożdża na wózku inwalidzkim, który w latach 50-tych, w połowie pierzei północnej, 
handlował owocami. 
Z innych charakterystycznych postaci, które wtedy poj awiały się na rynku, był 
dziwny jegomość, w okularach i kapeluszu, który stawiał stolik przy narożniku 
północno-wschodnim i donośnym głosem zachwalał swój towar. Nie pamiętam, 
czym handlował, ale zapamiętałem, że najego stoliku leżała "książka podziękowań", 
jak informował napis złotymi literami na okładce. Nie wiem, za co mieli mu ludzie 
dziękować. Być może był to ten sam człowiek, o którym wspominała Maria Gawęda, 
sprzedawca środka na odciski. 
Około 1959 r., zapamiętałem chłopczyka, który handlując warzywami, dla 
dodania sobie animuszu, nucił piosenkę "Kaczuszka i mak". 
Na spotkaniu podano, że po wojnie nie było na rynku procesji Bożego Ciała. Ja 
jednak pamiętam, że w 1950 r., uczestniczyłem w procesji w rynku, z mamą i siostrą. 
Później rzeczywiście, władze zabroniły urządzania procesj i i przez jakiś czas 
odbywały się one tylko wokoło kościoła św. Klemensa. 
Kiedyś, chyba również w 1950 r. na rynku pojawili się dwaj inwalidzi, 
prawdopodobnie wojenni, jeden bez nogi, drugi bez ręki i śpiewali smutne pieśni, a 
ludzie wrzucali im drobne pieniądze do czapki. 
W spomnę, że gdy byłem na I roku studiów, a kontakty z towarzystwem z 
liceum, były jeszcze dość żywe, na Sylwestra 1959/60, urządziliśmy sobie prywatkę 
przy rynku, w mieszkaniu kupca Bazylego Hawrylaka, gdyż Ewa, jego córka, 
należała do naszego grona. Byli tam m.in.: Artek Pilch z narzeczoną Elą Poniewską, 
Tadek Krzanowski, Maciek Ścigaiski, Marta Drabikówna, Maryla Smędrówna, 
oczywiście Ewa, córka gospodarza, Basia Adamczykówna (później po mężu 


-39-
		

/p0041.djvu

			Pukowa) i piszący ten tekst. Była to jedna z tych prywatek, o których śpiewał z 
nostalgiąWojciech Gąssowski. 
W uzupełnieniu informacji przekazanych przez pana Zdzisława Zarębę, na 
temat przebudowy rynku 1969 r., podam, że autorem projektu tej przebudowy był 
wieliczanin, inż. Wacław Tumielewicz. 
W związku z obecną przebudową, już na zakończenie powiem, że proponowano 
mi objęcie funkcji inspektora nadzoru inwestorskiego robót wodociągowo- 
kanalizacyjnych, związanych z tą przebudową, lecz odmówiłem, gdyż "użeranie się" 
z wykonawcami, to nie dla mnie". 
Bogumił Zagajewski: "Na wielickim rynku stała, do podjęcia obecnego 
remontu, fonntana w kształcie globu ziemskiego, otoczonego taśmą brązową, na 
której były wykute herb Polski, Wieliczki i sceny pracy górników. Jej projektantem 
był wieliczanin artysta-plastyk Józef Duda zamieszkały na os. Przyszłość, który 
wykonywał fontanę wspólnie prof. Józefem Potępa z ASP w Krakowie." 
Józef Duda, artysta-plastyk: "W związku z przebudową Rynku Górnego w 
Wieliczce w 1969 r. zaproj ektowałem fontanę, która miała stanąć w środku rynku. W 
pierwszej wersji w centrum fontanny miała być rzeźba św. Kingi. Ostatecznie 
tworzyła j ą kula ziemska, wykonana z betonu osadzonego na konstrukcj i metalowej, 
która wskazywała na Wieliczkę jako miasta o światowym charakterze przez 
zabytkową kopalnię soli. Miała się ona unosić na fali wody. Osadzona była na 
murowanym fundamencie, wykonanym przez murarzy, ozdobionym znakami 
zodiaku. Kulę otaczał równik wykonany z taśmy miedzianej z płaskorzeźbami 
ilustrującymi historię wielickiej kopalni. Na jej wykonanie użyto kilkadziesiąt 
kilogramów miedzi. Była arcydziełem ręcznej pracy. Nie była właściwie 
wykorzystywana ponieważ nie potrafiono w niej zamontować dysz, które by 
doprowadzały wodę i rozprowadzały w formie wachlarza. Wielka szkoda, że została 
obecnie zdemontowana. Do Urzędu Miasta i Gminy Wieliczka napisałem pismo w 
sprawie j ej dalszego losu. Mam nadziej ę, że zostanie zamontowana w innym miej scu 
Wieliczki. " 
W spotkaniu udział wzięło 88 osób, a wśród nich: Jerzy Cholewa, radny Rady 
Powiatu Wielickiego, Adam Dyrda, radny Rady Miejskiej w Wieliczce i sołtys wsi 
Byszyce, Henryk Ptak, sołtys wsi J anowice, Józefa Sosin, sołtys wsi Mietniów, mgr 
Małgorzata Międzobrodzka, kierownik Działu Historycznego Muzeum Żup 
Krakowskich Wieliczka, Joanna Boduch, koordynator organizacji pozarządowych 
Starostwa Powiatowego w Wieliczce, prof. Anna Międzobrodzka z UR i CM, prof. 
Leszek Stoch z AGH, Piotr Kurek, członek Zarządu Głównego ŚZŻAK z Warszawy, 
Tadeusz Piotrowski, prezes Koła Wieliczka Światowego Związku Żołnierzy Armii 
Krajowej, Władysław Płatek, wójt Gminnej Rady Narodowej Wieliczka-Wieś w 
latach 1961-1972, Anzelm Skowronek ze Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi 
Gdowskiej, Zygfryd Dolaś z Soboniowic, licznie członkowie Klubu Przyjaciół 
Wieliczki oraz młodzież z Koła Młodych Miłośników Starej Wieliczki Zespołu 
Szkół Zawodowych w Wieliczce. Opuszczający salę "Magistrat" otrzymali: zeszyt 
84 "Biblioteczki Wielickiej", zaproszenia na 141 spotkanie z cyklu "Wieliczka- 
Wieliczanie", plan wydarzeń organizowanych przez KPW we wrześniu 2009 r., 
zaproszenia na sesję naukowa p.t. ,,70 lat po... W rocznicę wybuchu II wojny 
światowej" organizowaną 7. 09. b.r. w Zamku Żupnym przez Muzeum Żup 
Krakowskich Wieliczka. 


-40-
		

/p0042.djvu

			Przed spotkaniem afisze na słupy ogłoszeniowe przygotowała jego 
organizatorka, a rozwiesił je pracownik CKiT. Oprawę plastyczną sali tworzyły afisz 
zapraszający na spotkanie, baner ilustrujący wielickąAleję Jana Pawła II i 14 plansz 
na sztalugach obrazujących inwestycję planowaną przez UMiG Wieliczka na 
najbliższe lata. 
Spotkanie nagrywała na taśmę magnetofonową i fotografowała Dorota Cora. 
Przebieg spotkania kręcił kamerą Ignacy Kowalewski. Zapowiedź spotkania została 
przez Jadwigę Dudę przesłana do gazet - nigdzie jej nie opublikowano. Ukazała się 
ona na stronie internetowej Urzędu Miasta i Gminy Wieliczka, Stowarzyszenia "Klub 
Przyj aciół Wieliczki" i Koźmic Małych. 
Dziękuję Janowi Janczykowskiemu, Woj. Konserwatorowi Zabytków w 
Krakowie, za udostępnienie kopii "Decyzji w sprawie wpisania dobra kultury do 
rejestru zabytków" z 22. 06. 1977 r., jakim jest zabytkowy zespół urbanistyczny 
historycznego miasta Wieliczki, sięgającymi swymi początkami w. XII - 
obejmującego układ lokacyjny (w granicach dawnych obwarowań miejskich) z 1290 
r. z reliktami układu przedlokacyjnego oraz obszar miasta ekspansywnie 
rozwijającego się w XV - XIX w., a Elżbiecie Frąś za jej przekazanie. Dziękuję 
Janowi Liskiewiczowi, prezesowi Towarzystwa Przyjaciół Skawiny, za przekazanie 
fotografii z wielickiego rynku z uroczystości 25. lecia PRL w 1970 r. na którym jest 
m.in. Naczelnik Z. Zaręba i Jan Barszcz, prezes Spółdzielni Inwalidów "Promień" w 
Wieliczce. Rodzina ś.p. Tadeusza Sapińskiego, który mieszkał w kamienicy nr 10 w 
rynku, przekazała j ego rękopis wraz z rysunkiem dotyczący przywrócenia na środku 
wielickiego rynku kamiennej studni z figurą Kingi, która znajdowała się tu do 1925 r. 
Studnia była zasilana wodą ze stawu Barana. Nazywano ją "Kinga". List powstał w 
związku z przebudową rynku w 1969 r. 
W "Dzienniku Polskim" z 26. 08. b.r. , w artykule "Prace w Rynku trwają, 
Gmina ma szanse na pieniądze" Jolanta Białek (JOL) podaje m.in., że Gmina 
Wieliczka na remont rynku wykłada własne pieniądze. W tym roku rewitalizacja 
centrum Wieliczki pochłonie ponad 5,5 mln zł, w 2010 - ponad 6 mln zł, a w 2011 - 
ponad 1,6 mln zł. " 
Podziękowania składam wszystkim uczestnikom spotkania, którzy tuż przed 
spotkaniem ułożyli krzesła na sali "Magistrat" po odbywającej się o g. 15.00-ej sesji 
nadzwyczajnej Rady Miejskiej, Hannie Kozioł z Wydziału Kultury i Sportu UMiG 
Wieliczka za przygotowanie upominków; Piotrowi Jaroszowi i Andrzej owi Jarosowi 
za przygotowanie komputera i laptopu do wyświetlania zdjęć, Małgorzacie Łyżczarz 
za obsługę gości. Serdecznie dziękuje Klementynie Decowej za pomoc przy 
gromadzeniu informacj i o mieszkańcach wielickiego rynku. 
W "Biblioteczne Wielickiej" zeszyt 84 p.t. 139 spotkanie z cyklu "Wieliczka- 
Wieliczanie" "Młodzi wieliczanie i ich talenty" na s. 11. w wypowiedzi Mateusza 
Lisowskiego jest błędnie podana miej scowość w zdaniu, podaj ę poprawnie: " ... W tym 
roku ukończyłem Liceum Ogólnokształcące w Krakowie... ". Przepraszam. 
Do zbiorów Działu Regionalnego Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej 
w Wieliczce, który prowadzę, A.Gaczoł ofiarował książę swojego autorstwa: 
"Kraków. Ochrona zabytkowego miasta. Rzeczywistość czy fikcja" (Wyd. WAM, 
Kraków 2009 r.) oraz "W setną rocznicę urodzin Jan Fitzke archeolog, badacz 
przeszłości Wołynia, muzeeolog z Wołynia 1936-1939"(Wyd. "Wołanie z Wołynia", 
Biały Dunajec-Ostróg 2009). Halina i Jan Ubermanowie z Byszyc przekazali 


-41-
		

/p0043.djvu

			numery: 104 - 124 pisma "Sprawy Byszyc" Miesięcznik Komitetu Kościelnego przy 
Kościele Rektoralnym p.w. M.B. Różańcowej w Byszycach, od stycznia 2008 do 
września 2009 r. Siostra Dorota Goldstrom przesłała czasopismo "Miej sca Święte" 
nr 8 (152) 2009 r., poświęcony 750 .leciu śmierci Bł. Broni sławy, norbertaniki. 
Kraków Zwierzyniec, w którym jest m.in. artykuł o s. Emill Podoskiej (1845-1889) 
rodem z Graj owa. Wanda Żołnierczyk z Podstolic ur. w 1924 r. podzieliła się 
wspomnieniami z okresu II wojny światowej i po jej zakończeniu oraz dotyczącymi 
jej męża Stanisława (1923-1995), który w Podstolicach był m.in. przewodniczącym 
Kółka Rolniczego i Komitetu Elektryfikacji Wsi, był członkiem ZKiBWP RP w 
Wieliczce. Józef Duda i j ego syn Eligiusz, artyści plastycy przekazali swoj e 
życiorysy i fotografie prac pana Józefa do skserowania. Tadeusz Piotrowski prezes 
Koła Wieliczka ŚZŻAK ofiarował książkę S. Podlewskiego p.t. "Wierni Bogu i 
Ojczyźnie"(1985). Dziękuję. 
Dane o spotkaniach z cyklu "Wieliczka - Wieliczanie" można otrzymać 
pod adresem: Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna, ul. Żwirki i Wigury 2, 
32 - 020 Wieliczka, tel. 012 278-38-99, fax. 012 288-23-44, e-mail: 
jadwiga _ d uda@poczta.fm 
Relacje i zdjęcia ze spotkań "Wieliczka- Wieliczanie" znajdują się na 
stronie internetowej Stowarzyszenia "Klub Przyjaciół Wieliczki": 
www.kpw.wieliczka.eu, a zeszyty "Biblioteczki Wielickiej" na stronie 
internetowej Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej. 


2. Wykaz kamienic nr: 1- 16 w Rynku Górnym w Wieliczce i ich użytkowników: 


Pierzeja południowa 
Dom nr 1 jednopiętrowy, właścicielami są Maria Kulig ijej syn Marek, którzy 
tu zamieszkują z rodziną; - na parterze: sklep "Awangarda", właścicielką jest 
Elżbieta Kabaja, odzież i obuwie damskie; (były tu jak czytamy szyldy: UKF 
Doradztwo Kredytowo-Finansowe i sklep: telefony: sprzedaż-skup-serwis, 
nieczynne, w wcześniej sklepjarzynowy), 
Dom nr 2, dwupiętrowy z poddaszem w środku przei to Pałac Przychockich, 
który zajmuje Zespół Szkół Zawodowych we władaniu Powiatu Wielickiego, a od 
strony zachodniej część kamienicy Grubeckich, dziś własność Zbigniewa Engela, w 
niej: Salon PLAY własność Firmy Jamatel z Krakowa, kierownik Renata Karpińska, 
sprzedaż telefonów i aktywacja w godz. od. 9.00 do 17.00, tel. 012 278-21-41, 
(wcześniej był tu sklep mięsny i nabiałowy), na piętrze mieszka lokatorka, 
Pierzej a zachodnia 
Dom nr 3, od strony południowej część parterowa, a od północnej 
jednopiętrowa, właściciel Marek Sewiło, Jan Ćwik. N a parterze od strony rynku (był 
sklep warzywny) zakład usługowy: Naprawa obuwia i dorabianie kluczy, właściciel 
Marek Bazielich, tel. O 502647246, czynne od poniedziałku do piątku w godz. od 8.00 
do 18.00, w sobotę od 8.00 do 13.00; sklep rybny Aleksandera Bałuckiego, tel. 012 
291-30-67, czynny od poniedziałku do piątku od 7.00 do 17.00, w soboty od 7.30 do 
13.00; od dziedzińca zamieszkują były właściciel Bolesław Cwik i lokatorzy, m.in. 
Anna Dobrowolska z fundacją (www.fundacja-milosierdzie.pl). 
Dom nr 4, jednopiętrowy z poddaszem, właściciel Pan Pasek, który nabył go od 
Barana. Na parterze: Hurtownia Wód Mineralnych, której właścicielem jest Andrzej 


-42-
		

/p0044.djvu

			Magiera, czynna od poniedziałku do piątku od 8.00 do 17.00 w soboty od 8.00 do 
13.00, tel. 012 - 288-08-77; sklep obuwniczy "Galant", którego właścicielem jest 
Piotr Czajczyk, tel. 012 288 -03-10, czynny w godz. 9.00 do 18.00, w soboty od 8.00 
do 14.00; księgarnia prywatna "Atena" właściciel Maciej Lisak, czynna od 
poniedziałku do piątku w godz. od 9.00 do 17.00, w soboty od 9.00 do 13.00 i sklep 
Awangarda" odzież damska, czynny od poniedziałku do piątku od godz. 9.00 do 1 7.00 
w soboty od 9.00 do 13.00. Nad sklepami na piętrze mieszkają lokatorzy Marzena 
Sałapa z Golkowic, Państwo Windakowie. 
Dom nr 5, jednopiętrowy, własność Janusza Kmiecika i Pana S al itry. Na 
paterze: Mleczarska Spółdzielnia Pracy Widok - sklep firmowy, tel 012 291-34-65, 
czynny od poniedziałku do piątku w godz. od. 6.00 do 17.00, w soboty od 6.30 do 
14.00; Solaris Studio - solarium czynne od poniedziałku do piątku od 9.30 do 22.00, 
w sobotę od 9.00 do 16.00. W tej kamienicy znajduje się firma i sklep Janusza 
Kmiecika BIUROTEX: Drukarnia offsetowa, Pracownia reklamy, Ksero, Wyrób 
pieczątek; czynny od poniedziałku do piątku w godz. od 8.00 do 17.00 a w soboty od 
8.00 do 13.00. (www.biurotex.pl) 
Dom nr 6, jednopiętrowy z poddaszem i w narożniku południowo-wschodnim z 
wieżyczką, od strony rynku z gankiem wsparta na dwóch kolumnach nad wej ściem do 
budynku, pierwotnie wzniesiony na cele Powiatowej Kasy Oszczędności, obecnie 
właścicielem jest Gmina Wieliczka. Znaj duj e się w nim: Centrum Kultury i Turystyki, 
tel./fax. (O 12) 278-32-00,; Stowarzyszenie "Klub Przyjaciół Wieliczki", Wielickie 
Stowarzyszenie Właścicieli Lasów Prywatnych, 
Pierzej a północna: 
Dom nr 7, parterowy z poddaszem ozdobionym wykuszem, właścicielką jest 
Anna Ogonossow, córka Państwa Schnurów. Na parterze znajdują się: Apteka 
Prywatna "Rumianek", czynna od poniedziałku do piątku w godz. od 7.00 do 20.00, 
w soboty od 7.00 do 14.00; Kancelaria Notarialna notariusz Anny Wójcik tel. 012278 
- 42-72 czynne od poniedziałku do piątku w godz. 9.00 do 15.00; na poddaszu: 
Kancelaria Nieruchomości Krzysztofa Kownackiego, czynna od poniedziałku do 
piątkuod9.00 do 16.00 tel. 012427-37-57, czynne od poniedziałku do piątku w godz. 
od. 9.00 do 16.00, tel. 012 291 - 30 - 39, 060246177; Biuro Turystyczne: 
wakacj e. wieliczka.info 
Dom nr 8, jednopiętrowy, którego właścicielami są Krystyna i Antoni 
Kupcowie mieszkaj ący tu z rodziną na piętrze. N a parterze: sklep odzież-akcesoraia- 
wózki, łóżeczka, czynny od poniedziałku do piątku od 9.00 do 17.00, w sobotę od 9.00 
do 13.00; sklep wielobranżowy "Angela", czynny od poniedziałku do piątku w godz. 
9.00-1 7.00 w sobotę od 9.00 do 13.00 
Dom nr 9, jednopiętrowy z poddaszem, ktorego właścicielką jest Janina 
Matoga zamieszkała w nim z rodziną. Dom z podwórkiem. Wcześniej na parterze 
był tu sklepy meblowy, sportowy. 
Dom nr 10, jednopiętrowy, którego właścicielem był Teodor Sapiński a obecnie 
Pan Kasina. Na parterze sklep obuwniczy czynny od poniedziałku do piątku w godz. 
od. 9.00 do 17.00, w soboty od 9.00 do 14.00. Wcześniej był tu sklep Ces i Sobel. 
Dom nr 11, jednopiętrowy, właścicielem jest Pan Waligórski i inni. Dom z 
lokatorami. Na parterze prywatny sklep obuwniczy Albero, którego właścicielkąjest 
Anna Cygan, tel. 0607862401, czynny od poniedziałku do piątku w godz. od 9.00 do 
17.00, w soboty od 9.00 do 13.00,. W część budynku pod nr 11/ljest Biuro Buduar 


-43-
		

/p0045.djvu

			będące własnością Piotra Szajdakowskiego tel. 012 278 -21-98 - PCV, aluminium, 
parapety, rolety, okna; czynne od poniedziałku do piątku w godz. 9.00-17.00 i w 
soboty w godz. 10.00 do 13.00. 
Pierzej a wschodnia: 
Dom nr 12, dwupiętrowy, własność Konrada Koniarza zjedynąlokatorkąPanią 
Szulową. Na parterze: Biuro Nieruchomości, będące własnością właściciela domu, 
tel. 012278-10-60; czynne od poniedziałku do piątku: od 8.00 do 17.00, w soboty od 
9.00 do 13.00; bankomat; sklep Enoteka s.c.: alkohole-napoje-słodycze-papierosy. 
Wcześniej długi okres czasu PS S miał cukiernię, sklep spożywczy, 
Dom nr 13, jednopiętrowy, w którym dawniej na parterze znaj dowała się apteka 
Tadeusza Pelca. Obecnie na parterze: Bukmacherskie Zakłady Sportowe, czynne w 
poniedziałek od 11.00 do 18.00, od wtorku do piątku od 10.00 do 18.00, w sobotę od 
10.00 do 16.00, w niedzielę od 10.00 do 15.00; Usługi Kominiarskie, Porady Prawne, 
czynne w poniedziałek od 17.30 do 18.30, od wtorku do czwartku od 16.00 do 17.00; 
Pub "Amba", czynny od poniedziałku do czwartku od 16.00 do 23.00 w sobotę od 
16.00 do rana, w niedzielę- na zamówienie imprezy zorganizowane. Piętro 
zamieszkałe przez lokatorów. 
Dom nr 14, jednopiętrowy, którego właścicielkąj est Bogumiła Marek, synowa 
Bittmarów, poprzednich właścicieli. N a parterze "Toto - Lotek", czynny w 
poniedziałek od 12.00 do 18.00, wtorek-piątek od 9.30 do 19.30, sobota-niedziela od 
9.30 do 18.30. Na piętrze zamieszkuje właścicielka, 
Dom nr 15, dwupiętrowy z poddaszem, mieściło się w nim Starostwo 
Powiatowe w Wieliczce, jest własnością Barbary i Krystyny Zielińskich. Na parterze 
znajdują się: sklep wielobranżowy "Sara", czynny od poniedziałku do piątku w godz. 
9.00-17.00, sobota 8.00-13.00; sklep mięsny Firmy "Grajpek"; piekarnia i cukiernia 
"Złoty Kłos" W. Brożek, Cz. i Z. Palonek czynne: w poniedziałek od 8.00 do 18.00, 
od wtorku do piątku od 8.00 do 19.00 w soboty od 7.00 do 14.00.; na I i II piętrze 
mieszkająlokatorzy. Przez długie latana parterze był sklep chemiczny PSS. 
Dom nr 16, jednopiętrowy będacy własnością Stefanii Knebloch, która w nim 
mieszka. Na parterze: "Kebab", Cafe "Solniczka" z ogródkiem kawiarnianym i salą 
bilardową. 
Dziękuj ę wszystkim, którzy udzielili mi informacj i do sporządzenia wykazu. 


Przypisy: 
1. Jadwiga Duda, Biblioteczka Wielicka" zeszyt 44 ,,99 spotkanie z cyklu 
"Wieliczka- Wieliczanie" z serii: "Zabytki Wieliczki" (18, 19) p. t. "Zespół Szkół 
Zawodowych (ZSZ) im. Edwarda Dembowskiego w Wieliczce (1975-2005) - 30 
lat działalności". ( Urząd Miasta i Gminy Wieliczka, 2006 r.) 
2. Jadwiga Duda, "Wieliczka- Wieliczanie" W 60. rocznicę zagłady wielickich 
Żydów" w: "Panorama Powiatu Wielickiego" (nr 1 z 2002 r.). 
3. Andrzej Rybicki "Uniwersytecka księga katyńska" (Kraków, 2000 r.). 
4. Stanisław Gawęda "Wieliczka pod rządami austriackimi"i "Wieliczka, dzieje 
miasta (do roku 1980)" praca zb., (Oficyna Cracovia, 1990 r.) 
5.Jadwiga Duda, Biblioteczka Wielicka" zeszyt 62, 117 spotkanie "Wieliczka- 
Wieliczanie" p.t. "Miejsca pamięci narodowej na terenie miasta i gminy 
Wieliczka" (Powiatowa i Miej ska Bibliotelka Publiczna w Wieliczce, 2007) 


-44-
		

/p0046.djvu

			Foto 4. Wieliczka, sala "Magistrat", 26. 08. 2009 r. 140 spotkanie z cyklu 
"Wieliczka- Wieliczanie". Jadwiga Duda prezentuje książkę Jana Flaszy 
"Bochnia przewodnik po mieście". 


Foto 5. Wieliczka, sala "Magistrat", 26. 08. 2009 r. 140 spotkanie z cyklu 
"Wieliczka-Wieliczanie". Jadwiga Duda wręcza Renacie Kędzior dyplom 
za udział w 24 spotkaniach "Wieliczka - Wieliczanie" . 


-45-
		

/p0047.djvu

			Foto 6. Wieliczka, sala "Magistrat", 26. 08. 2009 r. 140 spotkanie z cyklu 
"Wieliczka- Wieliczanie". Od lewej Martyna Gondek, Gabriela Słonina, 
przy akompaniamencie Karoliny Tuleji ze Szkoły Podstawowej nr 4 w 
Wieliczce prezentują wiersze o Wieliczce autorstwa Lidii Sałabun (nad 
fortepianem) . 


Foto 7. Wieliczka, sala "Magistrat", 26. 08. 2009 r. 140 spotkanie z cyklu 
"Wieliczka- Wieliczanie". Uczestnicy spotkania, m.in. w środku od lewej 
Leszek Stoch, Tadeusz Piotrowski, Władysław Płatek. 


-46-
		

/p0048.djvu

			Foto 8. Wieliczka, sala "Magistrat", 26. 08. 2009 r. 140 spotkanie z cyklu 
"Wieliczka- Wieliczanie". Andrzej Gaczoł prezentuje książkę "Kraków. 
Ochrona zabytkowego miasta. Rzeczywistość czy fikcja". Przed nim 
akwarela Henryka Kozubskiego ilustruj ąca Rynek Górny w Wieliczce. 


Foto 9. Wieliczka, sala "Magistrat", 26. 08. 2009 r. 140 spotkanie z cyklu 
"Wieliczka-Wieliczanie". W prezydium od lewej: Teresa Kuchnia, Henryk 
Gawor, Zdzisław Zaręba, Maria Gawęda, Piotr Ptak, Marek Zachuta. 


-47-
		

/p0049.djvu

			Foto 10. Wieliczka, sala "Magistrat", 26. 08. 2009 r. 140 spotkanie z cyklu 
"Wieliczka- Wieliczanie". Uczestnicy spotkania: w I rzędzie od lewej: 
Henryk Kozubski, Anna i Kazimierz Międzobrodzcy, Władysław Płatek, w 
II: Czesław Szeląg, Teresa Kuchnia, Piotr Ptak, Maria Porąbka, Henryk 
Gawor, Maria Gawęda, Zdzisław Zaręba, Jadwiga Duda, Janina 
Cygankiewicz, w II stają: Jan Matzke, Jerzy Cholewa, Stanisława 
Cygankiewicz, Stanisław Kucharczyk, Renata Kędzio, Krzysztof 
Widomski, Antoni Batko, (...), Zofia Windakiewicz, Klementyna Dec, 
Maria Gąstoł, Zofia Nowak, Zofia Markowska-Hewrey, Maria Jaworska- 
Kasprzycka, Anna Grubecka, Marek Kulig, Zygfryd Dolaś, Władysław 
Grubecki 


Spis treści. 
1. 140 spotkanie z cyklu "Wieliczka- Wieliczanie" z serii "Zabytki 
Wieliczki" p. t. "Rynek Górny w Wieliczce i j ego mieszkańcy" 
2. Wykaz kamienic nr : 1-16 w Rynku Górnym w Wieliczce 
i ich użytkowników 
3. Materiał ilustracyjny ze 140 spotkania z cyklu "Wieliczka- Wieliczanie" . 


str. 3 


str. 42 
str. 45 


-48-