/p0001.djvu

			BIBLIOTECZKA WIELICKA 
ZESZYT 83 


JADWIGA DUDA 


138 SPOTKANIE Z CYKLU 
"WIELICZKA - WIELICZANIE" 


p.t. "RÓD WŁODKÓW I JEGO ZASŁUGI 
DLA WIELICZKI I OKOLICY"
		

/p0002.djvu

			JADWIGA DUDA 


138 SPOTKANIE Z CYKLU 
"WIELICZKA - WIELICZANIE" 
p.t. "RÓD WŁODKÓW I JEGO ZASŁUGI 
DLA WIELICZKI I OKOLICY" 


POWIATOWA I MIEJSKA BIBLIOTEKA PUBLICZNA 
W WIELICZCE 


STOWARZYSZENIE "KLUB PRZYJACIÓŁ WIELICZKI" 


2009
		

/p0003.djvu

			Fotografie: 
Foto: 1- okładka Urząd Miasta i Gminy Wieliczka - Wiesław Siekierski 
Foto 2 - Tablica poświęcona Walentemu Faustynowi Sulim Włodkowi 
w kościele p.w. św. Klemensa w Wieliczce, na ścianie po lewej stronie od 
wejścia głównego od ul. Zamkowej - Artur Grzybek 
Zofia Włodkowa z Dąbrowicy (1890-1981) - foto ze zbioru córki Zofii. 
Foto 3 - Wojciech Nowiński 
F oto 4 - 7 - Dorota Cora 


Pomysł i organizacja spotkania, opracowanie tekstu: 
Jadwiga Duda 


Redakcja tekstu: 
Danuta Kostuch 


Autorzy prelekcji: Marcin Chorązki, Jan Marian Włodek, Zofia Włodek 


Nakład 
300 egzemplarzy 
Cena druku 1 egzemplarza - 4,50 PLN 


Wydawnictwo: 
Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Wieliczce 


Copyright by Jadwiga Duda 2009-06-24 


Królewskiemu Górniczemu Wolnemu Miastu - Wieliczce 
pracę tę poświęca 
Autorka 


Skład: 
FOTO IGO - Artur Grzybek 
Wieliczka, Limanowskiego 12; tel. (12) 251-55-49 
Druk: 
Poligraficzna Spółka Cywilna "KMK" 
Kraków, uLDomagały 1; tel. (12) 653-54-22 


ISNN 1730-2900 


-2-
		

/p0004.djvu

			l. 138 spotkanie z cyklu "Wieliczka-Wieliczanie" p.t. "Ród Włodków i jego 
zasługi dla Wieliczki i okolicy" 
W Wieliczce, 24 czerwca 2009 r., w sali "Magistrat" Urzędu Miasta i Gminy 
Wieliczka, przy ul. Powstania Warszawskiego l, odbyło się 138 spotkanie z cyklu 
"Wieliczka - Wieliczanie", zatytułowane "Ród Włodków i jego zasługi dla 
Wieliczki i okolicy" . 
W nocie na zaproszeniu na 138 spotkanie z cyklu "Wieliczka - Wieliczanie" 
czytamy: "Ród Włodków wywodzi się ze wsi Włodki na Po dias iu, a pierwsza 
wzmianka o nim pochodzi z 1526 r. Pierwszym w Wieliczce był Walenty Faustyn 
Włodek (1776-1839) herbu Sulima, prawnik, który był prezydentem miasta. Za jego 
prezydentury (1812 - 1838) w Wieliczce powstał budynek Magistratu, Zakład 
Zdrojowy (Kąpielowy), Łazienki, prowadzone przez Towarzystwo Akcyjne Kąpieli 
Leczniczych, założono Ogród Miejski, obecny ParkA. Mickiewicza. Walenty Włodekz 
rodziną spoczywa prawdopodobnie na cmentarzu w Wieliczce, a syn Roman z żoną w 
Podstolicach. Zofia Włodkowa (1890 - 1981), żona jego prawnuka, Jana Zdzisława, 
wspierała świeckie organizacje katolickie w Wieliczce w międzywojniu i tuż po 
. . " 
WOjnze. 
Zgodnie z informacj ą na zaproszeniu, przed spotkaniem o godz. 15.15 
zainteresowani spotkali się z prof. Zofią i prof. Janem Marianem Włodkami z 
Krakowa na wielickim cmentarzu przy grobie Niesiołowskich i Przychockich w kw. 
VIII. Na pomniku napis: "Tu spoczywa Józef Gawin Niesiołowski dziedzic dóbr 
Sierczy i Klasny z żoną swoja Anną z baronów Przychockich..." Z napisu na 
pomniku w kościele św. Klemensa wiemy, że J. G. Niesiołowski zmarł w 1824 r. l . 
Dane te pozwalają ustalić, że jest to naj starszy zachowany grób na wielickim 
cmentarzu. Pomnik na nim ufundowała bliska krewna Niesiołowskich - Marya z 
Rozwadowskich Wolframowa w dowód przywiązania i niewygasłej wdzięczności 30 
sierpnia 1859 r. Z boku nagrobka, w partii centralnej cokołu, są wyryte niewielkie dwa 
herby. Od południa herb Nałęcz, którym pieczętował się m.in. ród Niesiołowskich i 
herb Trzaska rodu Przychockich. W 1878 r. pochowano w nim Walerię z Włodków 
baronową Przychocką, która zmarła w wieku 70 lat 30 stycznia tegoż roku. Była 
naj starszym dzieckiem Walerego Sulim Włodka. Po blisko 50. ciu latach, w 1907 r., 
w grobowcu tym spoczęli, jej syn Kazimierz Przychocki ur. 4.03. 1837 r., zm. 28. 04. 
1907 r. z żoną Melanią z Duninów Brzezińskich baronową Przychocką ur. w 1847 r., 
zm. 31. 05. 1907 r. Czy w grobowcu tym spoczywa Walentyn Faustyn Sulim Włodek 
zmarły w 1839 r.? Być może otwarcie krypty grobowej pozwoliłoby na stwierdzenie 
ilości złożonych w nim trumien, o ile się zachowały. Nie informuje o tym napis na 
pomniku ani dokumentacja. Wówczas już nie istniał cmentarz przy kościele św. 
Klemensa, a obecny cmentarz przy ul. J. Piłsudskiego po raz pierwszy został 
zaznaczony na planie z 1818 r. Prawdopodobnym jest, że W. S. Włodek, zmarły w 
1839 r., spoczywa na wielickim cmentarzu lub w podziemiach kościoła św. 
Klemensa. Grobowiec ten z zabytkowym pomnikiem nagrobnym znajduje się na 
liście Woj. Konserwatora Zabytków w Krakowie pod nr B-543. W 2008 r. został 
odrestaurowany z funduszy Społecznego Komitetu Ratowania Zabytków Cmentarza 
Komunalnego w Wieliczce zgromadzonych przez organizatora Komitetu - 
Stowarzyszenie "Klub Przyjaciół Wieliczki,,2. Wspomnieć należy, że Zofia Włodek i 
Jan Marian Włodek przekazali znaczną kwotę na odnowę tego pomnika. Ostatnio 


-3-
		

/p0005.djvu

			zamontowano na nim zakonserwowany metalowy krzyż, przeznaczając na ten cel z 
konta Komitetu kwotę 2500 zł. Konserwacji dokonali Katarzyna Magrysiewicz- 
Dobrzańska i Andrzej Starowicz. Obecnie prowadzą oni prace konserwatorskie w 
kw. III grobowca rodziny Stroków i Seweryna Junoszy Łempickiego, powstańca 
styczniowego. Delegacja Klubu Przyjaciół Wieliczki: Jadwiga Duda, Marcin Perek, 
Jan Matzke, złożyła kwiaty, zapaliła znicz, i wspólnie odmówiono modlitwę w 
intencji tu spoczywających. 
Następnie udano się do kościoła św. Klemensa, gdzie za głównymi drzwiami, 
po lewej stronie na ścianie znajduje się tablica z czarnego marmuru z napisem: 
"POMNIK WALENTEMU FAUSTYNOWI SULIM WŁODKOWI 
OBYWATELOWI I PRZEŁOŻONEMU MIASTA WIELICZKI KRAJOWI I 
MIASTU DOBRZE ZASŁUŻONEMU URODZONEMU 15 LUTEGO 1776. 
ZMARŁEMU 8 PAŹDZIERNIKA 1839 r.". Modlono się o spokój jego duszy. 
W sali "Magistrat" spotkanie rozpoczęła Jadwiga Duda, j ego organizatorka, 
kierownik Działu Regionalnego Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w 
Wieliczce, prezes Stowarzyszenia "Klub Przyj aciół Wieliczki". Powitała przybyłych, 
a wśród nich Państwa Profesorów Zofię i Jana Mariana Włodków z Krakowa. 
Wręczyła dyplom za udział w 12 spotkaniach z cyklu "Wieliczka- Wieliczanie" 
Stanisławowi Dziedzicowi, sołtysowi Koźmic Małych, przewodniczącemu Klubu 
Historycznego im. Gen. Stefana Roweckiego w Wieliczce. 
Zaprezentowała ostatnio wydany 82 zeszyt "Biblioteczki Wielickiej" p.t. ,,137 
spotkanie z cyklu "Wieliczka- Wieliczanie" z serii: "Wsie w Gminie Wieliczka" (7): 
" Graj ów", który wychodząc z sali uczestnicy spotkania otrzymaj ą. Przedstawiła także 
publikacje wydane ostatnio przez Instytut Pamięci Narodowej w Krakowie: Ryszarda 
Kotarby "Niemiecki obóz w Płaszowie w latach 1942 - 1945" i pracę zbiorową Rafała 
Dyrcza, Justyny Laski, ks. Jarosława Raźnego, Ewy Zając "Teczka Ewidencji 
Operacyjnej na Księdza. Teoria i praktyka pracy operacyjnej SB" (+CD-R), która 
zawiera dokumenty aparatu represji PRL w stosunku do ks. Józefa Kalemby, 
proboszcza ze Strumian (1952 - 1966). 
Z koncertem fortepianowym wystąpiła Katarzyna Gabryś, uczennica klasy III 
Szkoły Muzycznej I stopnia w Wieliczce pod kierunkiem Izabeli Grzybek.Wykonała 
Jana Sebastiana Bacha - "Małe preludium F -dur" i J ohanna Burgmullera - "Marsz" 
op. 109. Publiczność brawami nagrodziła pianistkę. Organizatorka spotkania 
podziękowała za występ, wręczając Kasi i jej nauczycielce upominek od Urzędu 
Miasta i Gminy Wieliczka. 
Prelekcje wygłosili: prof. Jan Marian Włodek, syn Zofii i Jana Zdzisława 
Włodka, praprawnuk Walentego Włodka - "Walenty Faustyn Sulim Włodek, 
prezydentem (burmistrzem) Wieliczki w latach 1812 -1838"; jego siostra - prof. 
Zofia Włodek - "Zofia Włodkowa (1890 -1981) z Dąbrowicy, prezesem Sodalicji 
Mariańskliej Pań Wiejskich w Polsce i Akcji Katolickiej w Archidiecezji 
Krakowskiej"; dr Marcin Chorązki z Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie 
- "Rodzina Włodków z Dąbrowicy w materiałach aparatu represji PRL". 
Jan Marian Włodek: "Pragnę Państwu przedstawić osobę burmistrza 
wielickiego, Walentego-Faustyna Włodka, mojego przodka.W Wieliczce, w kościele 
parafialnym pod wezwaniem św. Klemensa, w lewej nawie pod chórem na lewo od 
głównego wejścia, znajduje się tablica pamiątkowa poświęcona burmistrzowi 


-4-
		

/p0006.djvu

			pracuj ącemu tu w Wieliczce w pierwszej połowie XIX w. tej treści: 
POMNIK WALENTEMU FAUSTYNOWI SULIM WŁODKOWI 
OBYWATELOWI I PRZEŁOŻONEMU MIASTA WIELICZKI 
KRAJOWI I MIASTU DOBRZE ZASŁUŻONEMU 
URODZONEMU 15 LUTEGO 1776. ZMARŁEMU 8 PAŹDZIERNIKA 1839 R. 
W pracy zbiorowej, książce poświęconej historii Wieliczki, pt "Wieliczka 
dzieje miasta do roku 1980" wartylule Stanisława Gawędy pt "Wieliczka pod 
rządami austriackimi (1772-1918)" s. 205, 206 3, znajdujemy interesujące 
stwierdzenie, że niewiele wiemy z początkowego okresu XIX w. o organizacji i 
działalności władz miej skich w Wieliczce. Autor wprawdzie wspomina o ówczesnym 
prezydencie miasta Wieliczki ijego zasługach dla miasta, ale błednie podaje jego imię 
jako Romana Sulim Włodka, podczas gdy był to, syn prezydenta (burmistrza) 
Wieliczki z początku XIX w. Walentego Faustyna (dwojga imion) Włodka. W tej 
wzmiance, jaką o nim znalazłem, autor ten pomylił więc ojca z synem. Również w 
pracy dr. M. Skulimowskiego 4 jak i w ostatnio, ubiegłego roku, opublikowanym 
"Słowniku biograficznym wieliczan" 5 nie znajdujemy wzmianki o długoletnim, bo 
ponad ćwierć wieku urzędującym burmistrzu wielickim Walentym Faustynie 
Włodku, pomimo tego, że doczekał się w kościele parafialnym św. Klemensa tablicy 
pamiątkowej. 
Także i z tych względów chciałbym przedstawić Państwu postać Walentego 
Faustyna Włodka i, o ile czas pozwoli, pokrótce przedstawić związek z historią 
Wieliczki j ego syna Romana. 
Walenty Włodek, prezydent miasta Wieliczki, urodził się 15 lutego 1776 r. w 
miejscowości Wojewódki Górne na Podlasiu k. Sokołowa Podlaskiego. Był synem 
Tadeusza i Doroty z Krasnodębskich. Urodził się na lewobrzeżnym Podlasiu (w 
stosunku do rzeki Bug), w miejscowości Wojewódki Górne (lub "Nagórne"), leżącej 
10 km na południe od miasta powiatowego Sokołów Podlaski. Wieś ta znajduje się 
obecnie w obrębie województwa Mazowieckiego (Warszawskiego) i powiatu 
Sokołów Podlaski. Walenty Faustyn Włodek urodził się w legitymowanej rodzinie 
szlacheckiej, maj ącej trzeci ("litera C") folwark w tej wsi. Pola tego folwarku były 
rozrzucone po wsi i ciągnęły się aż po Sokołów Podlaski. Rodzina była bardzo liczna, 
i pochodziła z niedaleko położonej miejscowości (dziś zaścianka) "Włodki", 
kolebki rodu. 
Rodzice Walentego: Tadeusz i Dorota z Krasnodębskich mieli 9 dzieci. Jedną 
córkę i 8 synów. Majątek nie był dość duży, żeby podzieli go na wszystkie dzieci. W 
tej sytuacji niektórzy synowie musieli emigrować "w świat". Należał do nich Walenty 
Faustyn, który był czwartym dzieckiem i trzecim synem. Na schedzie rodzicielskiej 
został naj młodszy syn Piotr, jak to było w zwyczaju w rodzinach szlacheckich. 
W młodości Walenty Włodek uczęszczał zapewne wzorem swych starszych 
braci, Pawła (księdza, długoletniego proboszcza w miejscowości Prażmów na 
Mazowszu) do gimnazjum księży zgromadzenia "Bartoszków" w Węgrowie lub jak 
j ego brat Gabriel, w Drohiczynie. 
Według tradycji ustnej rodziny Włodków z Dąbrowicy, swych potomków: 
"przybył do Galicji z za Wisły, z koniem, siodłem i 60 talarami pod siodłem ". 60 
talarów to zapewne echo w tradycji spłaty z części majątku rodzinnego w 
Woj ewódkach Górnych przez młodszych braci Eryka i Piotra. 


-5-
		

/p0007.djvu

			Do Krakowa przybył z Podlasia najpóźniej przed 9.07. 1800 r., gdyż w tym 
dniu wystąpił jako świadek na dokumencie roborowanym (opracowanym przez 
niego) w krakowskiej kancelarii ziemskiej przy kontrakcie dzierżawy klientów tej 
kancelarii. Widać na tej podstawie 6 , że miał już praktykę prawniczą i współpracował 
już wtedy z którąś z kancelarii adwokackich w Krakowie. Rozpoczął więc studia 
prawnicze w Krakowie z pewną znajomością już prawa obowiązującego w zaborze 
austriackim. Należy, więc sądzić, że przybył do Krakowa 1-2 lata przed tą datą, 
najprawdopodobniej w 1798 r. Studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim 
rozpoczął w 1800 r., mając ukończone 24 lata. Co robił przed tą datą i gdzie, nie jest 
mi wiadome. W szkole średniej zapewne też uczył się bardzo dobrze, podobnie jak 
jego starszy brat, ksiądz Paweł, ze względu na potem znakomite postępy w nauce 
prawa na Uniwersytecie Krakowskim. Również wydaje się też, że przed 
rozpoczęciem wyższych studiów prawniczych odbył wcześniej, przed studiami, 
praktykę prawną w kancelarii prawniczej (adwokackiej) w Krakowie lub też poza 
Krakowem, np. w Siedlcach, które należały wówczas do zaboru austriackiego tzw. 
Galicj i Zachodniej. Podczas studiów mieszkał w bursie studenckiej, podobnie j ak inni 
nowo przybyli do Krakowa na studia studenci. Bursa, w której mieszkał, nazywała się 
"Jerozolimską". Była ona niegdyś fundacją biskupa Oleśnickiego w XV w. 
Znajdowała się przy ul. Gołębiej, pod ówczesnym nr. 280. W kancelarii prawniczej, 
w której pracował po przybyciu do Krakowa, był zatrudniony przy roborowaniu 
(opracowywaniu) dokumentów prawnych, które później oblatowywał (przedstawiał 
do zapisu w księgach ziemskich) w krakowskiej ziemskiej kancelarii, mieszczącej 
się wówczas w zamku królewskim na Wawelu, w dzisiejszych pomieszczeniach 
Archiwum Państwowego oddziału I, na parterze północnego skrzydła zamku. 
Walenty Faustyn uczęszczał bardzo pilnie na wykłady, ("dilligenter"), co 
wielokrotnie stwierdzono w jego uniwersyteckich aktach osobowych. Egzaminy 
zdawał "cum nota eminentiae", czyli znakomicie. Wielokrotnie otrzymywał z 
różnych egzaminów notę -1- lub 1 a. Nic też dziwnego, że bardzo szybko, w terminie, 
ukończył studia dnia 30.06. 1803 r. 
Zaraz po studiach w 1803 r. lub w pierwszych miesiącach 1804 r. , otrzymał 
posadę urzędnika (kancelisty) w Trybunale Apelacyjnym Galicji Zachodniej, 
mieszczącym się wówczas w poj ezuickim Kolegium w Krakowie przy ul. Grodzkiej, 
przy kościele św. Piotra i Pawła. Po j ego pracy, jako urzędnika Trybunału, pozostały 
liczne ślady w aktach w postaci jego podpisów na różnych dokumentach. Pierwszy 
jego podpis w Trybunale Apelacyjnym znalazłem na dzień 29.04. 1804 r. a ostatni 20. 
07. 1807 r. 6 Walenty Faustyn będąc kancelistą w Trybunale Apelacyjnym w 
Krakowie, mieszkał w latach 1806-1808 w Krakowie przy Rynku Głównym pod nr 
17. 
Tymczasem w Wieliczce zmarł burmistrz, Andrzej Tomkiewicz, i 
prawdopodobnie potrzebowano w Magistracie młodego i zdolnego prawnika. 
Walenty otrzymawszy ofertę urzędnika kancelisty w Magistracie wielickim, przyjął 
ją i przeniósł się do Wieliczki, która wówczas znaj dowała się w prowincj i austriackiej 
zwanej Galicją. Najpierw został urzędnikiem Magistratu wielickiego w 1808 r. i 
jeszcze tego samego roku wiceprezydentem miasta 2 . 09. 1808. według 
gubernialnego (tj. rządowego) dekretu, który się nie zachował. Pierwszy podpis 
Walentego Faustyna, jako wiceprezydenta Wieliczki, znalazłem pod datą 22. 02. 


-6-
		

/p0008.djvu

			1810 r. w piśmie do Trybunału Apelacyjnego w Krakowie w sprawie poszukiwania 
pewnej osoby przez Ministerstwo Sprawiedliwości w Warszawie. Podpisał to pismo 
jako "prokonsul", czyli wiceprezydent. Następny podpis jako wiceprezydenta nosi 
datę 6.09. 1810r. 7 
Walenty Włodek, w sześć dni po nominacji na wiceprezydenta miasta, poślubił 
8. 09. 1808 r. w kościele farnym św. Klemensa Wieliczce Elżbietę zWitowskich 
Tomkiewiczową, wdowąpo poprzednim prezydencie Andrzeju Tomkiewiczu. Miał z 
nią dwoje dzieci, syna Primusa (1809-1848) i córkę, które zmarły bez potomstwa. 
Elżbieta Włodkowa, zmarła w 1810 r. w Wieliczce przy połogu po drugim dziecku, 
córce Elżbiecie (1810-1811). Cztery lata później Walenty Guż był prezydentem 
Wieliczki) 8. 21. 02. 1814 r. ożenił się po raz drugi w kościele kasztoru 00 
Reformatów w Wieliczce z wdową Anastazją z Chościak - Popielów h. Sui ima 
Chmielińską, (1789-1847). Anastazja była wdową po żołnierzu III Legii Jazdy 
Polskiej, który poległ po 1.12. 1812 r. w wojnach napoleońskich, właścicielką 1/ 2 dóbr 
Sygneczów w pobliżu Wieliczki. Walenty Włodek miał z nią pięcioro dzieci: Walerię 
(1808-1878), Teofilię (1815-1903), Stanisława (1816-1816), Romana (1818-1879), 
Arnolada (1825-1864) z Wróblowic, dzierżawcę w Łososinie. Dwu synów zmarło 
bezpotomnie, jedynie syn Roman, właściciel Sygneczowa i Dąbrowicy doczekał się 
potomstwa. Anastazja Włodkowa została pochowana prawdopodobnie razem ze 
swoim drugim mężem w Wieliczce. 
Pierwszy podpis Walentego Włodka jako prezydenta Wieliczki stwierdziłem 
12.09. 1812 r. Gako "Consul").8 Urząd prezydenta ("Konsula") miasta Wieliczki 
piastował nieprzerwanie do 1838 r. Był więc prezydentem miasta 26 lat - ponad 
ćwierć wieku. W 1838 r. przeszedł na emeryturę (consul pensionatus). Rozpoczęcie 
urzędowania przez Walentego w Wieliczce, przypadło w czasach niepokojów wojen 
napoleońskich. Walenty Faustyn Włodek, jako prezydent miasta zajmował się 
normalną działalnością miej ską: wydawał okólniki, zarządzenia miej skie, 
przyjmował zarządzenia od wyższych władz i urzędów galicyjskich, zajmował się 
sprawami wymiaru i poboru podatków, zwalczania przestępczości, miał do 
dyspozycji zawsze kilku policjantów w mieście, drobnymi remontami miejskimi, 
zezwoleniami na zamieszkanie w Wieliczce, odszkodowaniami za zabrane grunta 
miej skie pod budowę ulic. Ulice brukował z funduszów miej skich. 
Cesarz austriacki Józef II zamknął kościół Św. Ducha w Wieliczce, stojący na 
miej scu dzisiej szego Magistratu od czasów I RP, do pierwszego rozbioru w 1 772 r. i 
przeznaczył go na cele świeckie Salinom wielickim. Te zaś po 1826 r. oddały ten teren 
Magistratowi wielickiemu 9, cytat:..."W roku 1826 administracja salinarna zgodziła 
się na odstąpienie ówczesnym władzom lokalnym gruntu, na którym stały 
zabudowania szpitalne św. Ducha, pod budowę nowego ratusza. Początkowo w 1837 
r.. wybudowano przed budynkiem od strony wschodniej, parterowy budynek odwachu 
dla stałego oddziału straży trzymającej wartę".... Budynek odwachu poprzedzono 
klasycystycznym portykiem kolumnowym, który zachował się do dziś. 3 (Fotografia 
nr 65). Wynika z tego, że budynek Magistratu powstał za kadencji Walentego - 
Faustyna i był przebudowany potem dwa razy. 
Walenty Faustyn sprawował też funkcje reprezentacyjne. Na przykład 
reprezentował Zarząd Miasta Wieliczki 13. 07. 1811 r. podczas odwiedzin Prezesa 
Rady Ministrów Księstwa Warszawskiego - Stanisława Potockiego. Prezes Rady 


-7-
		

/p0009.djvu

			Ministrów został przywitany przez Radcę Seelig de Saufels (dyrektora Salin) tudzież 
od Magistratu przez Walentego Faustyna oraz duchowieństwo katolickie przy szybie 
Danielewskim (Daniłowicza). 
Po 1875 r. wybudowano na bazie starego budynku z czasów Walentego 
Faustyna Magistrat, a nieco później nadano mu obecny wystrój w stylu neogotyckim, 
tu gdzie jesteśmy, a w układ wkomponowano klasycystyczny odwach z czasów 
Walentego Faustyna. 1 oq 
Językiem urzędowym w ówczesnym zaborze austryjackim był niemiecki, 
którym Walenty Faustyn doskonale władał. Władał również doskonale łaciną 
prawniczą. Większość urzędowych dokumentów, wypracowanych w czasie 
urzędowania Walentego Faustyna, jako prezydenta Wieliczki, musiała być pisana po 
niemiecku i w alfabecie gotyckim (szwabacha). Dokumenty te znajdowały się w 1986 
r. w Archiwum Państwowym w Krakowie przy ul. Siennej 16 ( są nieopracowane). 
Także wielką zasługą Walentego Faustyna dla miasta było to, że pod koniec 
życia założył wspólnie z dr. Feliksem Boczkowskim, lekarzem salinarnym, Zakład 
Zdrojowy (kąpielowy) w Wieliczce. Dr. Boczkowskiemu przypisuje się wyłączną 
zasługę powstania Zakładu Zdrojowego, "kurortu" wielickiego. Wydaje mi się to 
niemożliwe bez czynnego zaangażowania w to przedsięwzięcie burmistrza i 
Magistratu. Zakład Zdroj owy, "kurort" wielicki, zaczęto budować za kadencj i 
Walentego Faustyna, gdyż pierwsze kąpiele solankowe w Wieliczce zostały 
otworzone 15 .06. 1835 r. Kąpiele te były oparte o wody solankowe, doprowadzane 
rurami do Zakładu Kąpielowego z niedaleko położonych Salin. 
Ze względu na duże powodzenie Zakładów Kąpielowych, w 1836 r. dr Feliks 
Boczkowski powziął inicjatywę utworzenia Towarzystwa Akcyjnego Kąpieli 
Leczniczych w Wieliczce. Utworzyli Towarzystwo Akcyjne wspólnie: austryjacki 
starosta bocheński Carl Berndt (później, w 1846 r. , osławiony ludobójczą akcją 
mordowania szlachty polskiej przez polskich chłopów (tzw."rabacja"), jako skutek 
Powstania Krakowskiego 1846 r.), lekarz (ówcześnie zwany "fizykiem" salinarny dr 
Feliks Boczkowski, Austriak Tomasz Beer - fizyk (lekarz) okręgowy, Wincenty 
Dębicki, baron Karol Lipowski właściciel ziemski spod Wieliczki, oraz Walenty 
Faustyn Włodek, prezydent miasta. Jasnym jest dla mnie, że dr Feliks Boczkowski 
oraz Walenty Faustyn byli głównymi "motorami" tego przedsięwzięcia. Pierwszy 
pozostawił po sobie liczne dokumenty, dowodzące, że był inicjatorem 
przedsięwzięcia, a Walenty Faustyn, jako sprawujący władzę w mieście, musiał 
współdziałać, by przedsięwzięcie zostało zrealizowane. W 1836 r. Rząd Krajowy, 
czyli Galicyjski Rząd w Lwowie, zmniejszył cenę soli potrzebnej do wyrobu solanki 
kąpielowej dla Zakładu Kąpielowego, co spowodowało potanienie zabiegów 
kąpielowych. W 1837 r. uchwalono Statut Spółki Akcyjnej i przystąpiono do dalszej 
rozbudowy Zakładu Kąpielowego. 
Powołano starostę bocheńskiego Karola Berndta, na naczelnika Towarzystwa 
Akcyjnego, czyli odpowiednika Prezesa Rady Nadzorczej. Sądzę, że chodziło o 
zjednanie dla przedsięwzięcia przedstawiciela władzy. Udziałowcy, mieszkający w 
Wieliczce (w tym Walenty Faustyn), tworzyli Radę Nadzorczą Towarzystwa 
Akcyjnego. 
W 1837 r. wydano 11 73 kąpieli, jeszcze w drugiej połowie 1837 r. dobudowano 
całe skrzydło (murowane) do Zakładu Kąpielowego. Zakład zaczął się rozwijać 


-8-
		

/p0010.djvu

			nadzwyczaj szybko. Finansową obsługę Tow. Akcyjnego zajmowała się kasa miej ska 
w Wieliczce pod kierunkiem Walentego Faustyna. W lutym 1838 r. nastąpiło Wysokie 
Zatwierdzenie Statutu Tow. Akcyjnego (zapewne w Wiedniu). Emitowano 100 sztuk 
akcji każda po 100 zł. reńskich, co stanowiło dużą sumę. Walenty Faustyn,jako jeden 
z członków założycieli posiadał znaczny pakiet akcj i Towarzystwa. Pakiet ten 
dziedziczyli po nim jego spadkobiercy. W 1838 r. ukończono budowę dwu 
dodatkowych domów przy Zakładzie Kąpielowym na j ego lewym skrzydle. Główny 
budynek Zakładu wzniesiono jako murowany, tak, że pod koniec 1838 r. wartość 
Zakładu wynosiła 20 000 fi. Już w 1838 r. zaczął się napływ gości zagranicznych do 
kurortu wielickiego, przybyło w tym roku do miasta leczyć się 168 osób z zagranicy. 
W tymże 1838 r., a więc na rok przed śmiercią Walentego Faustyna, wydano 2783 
kąpieli. Postęp w rozwoju Zakładu był nadzwyczajnie szybki, wręcz żywiołowy. W 
żadnym innym, uzdrowisku w Europie nie obserwowano tak szybkiego rozwoju. W 
1838 r. właściciele akcj i Towarzystwa Kąpielowego postanowili cały zysk 
przeznaczyć na dalszą rozbudowę Zakładu. 
W 1839 r., niedługo przed śmiercią Walentego Faustyna, nowy Zakład 
Kąpielowy był już w zasadzie wybudowany: posiadał kawiarnię, salę ogólną, 
cukiernię, bilard, zakład stał na centralnym miej scu w Wieliczce przy drodze 
wiedeńskiej, obok był ogród, na miejscu było 10 pokoi gościnnych z dwoma 
kuchniami, żądano 20 koron dziennie za zakwaterowanie w Zakładzie Kąpielowym. 
Oprócz tego goście Zakładu mieli pokoje oferowane przez mieszkańców miasta. W 
1839 r. Zakład Leczniczy (Kąpielowy) oferował: wanny i natryski solankowe, kąpiele 
w szlamie słonawym, potne kąpiele w wodzie słonej lub słodkiej. Dla biednych i 
pracowników kopalni przewidziano darmowe kąpiele, tak zwykłe jak i lecznicze 
(solankowe). We Lwowie można było dostać w księgarni litografie Zakładu. 
Utworzenie w Wieliczce Zakładu Kąpielowego przyniosło duży rozgłos miastu 
w latach późniejszych 1830-tych i 1840-tych, już po śmierci WalentegoFaustyna. 
Wielickie kąpiele solankowe reklamowano wówczas, jako równowartościowe z 
kąpielami austriackimi w Bad Ischl, gdzie chętnie przebywała rodzina cesarska. 
Tuż po śmierci Walentego Faustyna, czyli pod koniec jego rządów miastem, 
Wieliczka liczyła 700 domów i 6833 mieszkańców. Obok Zakładu Kąpielowego 
istniał ogród dla gości, rynki i ulice były w większej części wybrukowane. (Wieliczka 
posiadała kilka rynków). 
W 1835 r. wyrównano Rynek Górny, wybrukowano ważniejsze ulice, 
odnowiono szereg budynków oraz założono ogród publiczny, który nazwano 
"Berntówką" od nazwiska austriackiego starosty bocheńskiego, zapewne dla jego 
zjednania. Ogród miejski przetrwał do dziś i nosi obecnie imię Adama Mickiewicza. 
Walenty Faustyn przygotował więc miasto na wybudowanie zdrojowiska. Wieliczka 
musiała wyglądać wówczas bardzo starannie. 
Autorzy źródeł: S. Gawęda, M. Skulimowski, W. Gawroński (źr. nr 3, 4, 5), 
przypisują wyłącznie przygotowanie miasta na przyjęcie zdrojowiska (Zakładu 
Kąpielowego) dr. F. Boczkowskiemu i staroście bocheńskiemu Berndtowi, nie jest 
jednak, moim zdaniem, do pomyślenia, aby fizyk (lekarz) salinarny mógł się 
zajmować sprawami miasta na przygotowanie zdrojowiska, mógłby to robić tylko 
przy pozyskaniu dla przedsięwzięcia współudziału prezydenta miasta wraz z 
Magistratem. Potwierdza ten pogląd autor Piotr Kurowski l 
 piszący o znaczącym 


-9-
		

/p0011.djvu

			udziale Magistratu wielickiego w sprawach Zakładu Kąpielowego, pisząc 
:..."Również szlachetny Magistrat i obywatele miasta Wieliczki ze swej strony 
starannie się przyczyniają do wygodnego umieszczenia i zabawy gości 
kąpielowych ".... 
W 1838 r. , niedługo przed śmiercią Walentego, stanęły Łazienki, obszerne 
nowoczesne w stylu włoskim. W roku śmierci Walentego Faustyna, w 1839 r. była już 
łaźnia parowa, łaźnia rosyj ska oraz łaźnia ludowa. 
Wieliczka, moim zdaniem, dzięki dr. Feliksowi Boczkowskiemu lekarzowi 
salinarnemu, którego wielką zasługą była inicjatywa stworzenia Zakładu 
Kąpielowego w Wieliczce, ale też Walentemu Faustynowi Włodkowi, prezydentowi 
miasta, weszła wówczas na drogę wielkiego rozwoju. Obie te osoby doczekały się w 
kościele farnym tablicy pamiątkowej (Walenty Włodek) i pomnika (dr F. 
Boczkowski). 
Nic też dziwnego, że mieszkańcy Wieliczki po śmierci Walentego Faustyna 
pamiętali o jego zasługach względem miasta i ufundowali mu w kościele farnym pod 
wezwaniem św. Klemensa tablicę pamiątkową, którą dziś oglądaliśmy jak również 
piękny pomnik-epitafium w prezbiterium tego kościoła dla dr Feliksa 
Boczkowskiego. 
Po śmierci Walentego Faustyna, dzieło dr F. Boczkowskiego i Walentego F. 
Włodka było dalej rozwij ane. Zakład przyrodo-leczniczy (kąpielowy) działał i 
rozwijał się do 1846 r. Nie przetrwał jednak Powstania Krakowskiego w 1846 r., 
bowiem w tym roku górnicy wieliccy zadokumentowali swoją patriotyczną postawę 
masowym w nim udziałem. Po jego rychłym upadku, po bitwie z wojskami 
austriackimi pod Gdowem oraz z polską kontrrewolucyjną masą chłopską, atakującą 
powstańców, Wieliczka stała się podejrzana politycznie i w 1848 r. Zakład 
zlikwidowano. Zakład mógł przecież dalej rozwijać się i pracować dla ogólnego 
pożytku, sądzę, że do dziś dnia. Murowany gmach Łazienek wielickich z czasem 
zmieniono na szkołę (1872 r.). Dopiero w 1958 r. powstały pierwsze próby leczenia 
chorych na astmę w podziemiach wielickiej kopalni soli. 
Walenty Faustyn Włodek, będąc prezydentem miasta Wieliczki oraz zdolnym 
prawnikiem, był też justyciaruszem wielu okolicznych wsi (tj. sędzią w sprawach 
chłopów mieszkających w prywatnych majątkach ziemskich). Urząd ten w zaborze 
austriackim, ówcześnie zwanym Galicją Wschodnią, mógł sprawować jedynie 
wykształcony prawnik, a nie właściciel dominium bez wykształcenia prawniczego. 
Ponieważ właściciele ziemscy, tj. właściciele dominiów, nie byli zazwyczaj 
wykształconymi prawnikami, zwłaszcza w prawie austriackim, jakie obowiązywało 
w zaborze austriackim (w Galicji), musiał więc za nich ktoś inny sprawować sądy w 
sprawach chłopskich i załatwiać sprawy urzędowe chłopów (przed zniesieniem 
pańszczyzny był to system dominikalny w zaborze austriackim). Chodziło o to, aby 
roztoczyć rządy prawa nad poddanymi chłopami w Galicji, a nie poddawać ich 
jurysdykcji ludzi nieznających się na prawie krajowym. Walenty Faustyn występuje 
jako justyciariusz w "Schematyzmach Galicyjskich" (wykazy urzędowe) w 1828 r. 
Był już wtedy justyciaruszem licznych wsi w sąsiedztwie Wieliczki, a nawet w 
dalszym sąsiedztwie - jak np wieś Niegowić. W latach 1828 - 1839 był 
justyciaruszem 18 wsi: Bieżanowa (1828 - 1836), Bilczyc ( 1831 r.), J awczyc (1828 
r.), Koszelowa (1828 r.), Kuleszowa vel Kulerzowa (1829 - 1834), Kunic (1828 r.), 


-10-
		

/p0012.djvu

			Łyczyska (1828 r.), Mogilan (1828 - 1836 ), Niegiwici (1828 r.), Przebieczan (1837 
r.), Szczygłowa (1828 r.), Sułkowa (1828 r.), Tomaszkowic (1828 r.), Winiar (1837 r.). 
Walenty Faustyn Włodek będąc pracowitym, zdolnym prawnikiem, 
prezydentem miasta, kupił dnia 30. 08. 1817 r. drugą połowę własności dóbr 
Sygneczów od swojej szwagierki tj. odjedynej siostry swej żony, Felicji z Popielów 
Delaveaux. Po kupnie został wraz z żoną właścicielem całości dóbr Sygneczów. 
Małżonkowie Walenty i Anastazja Włodkowie w ciągu następnych lat kupili 
wspólnie dwa majątki w sąsiedztwie. Były to dobra: Janowice (hipoteczna nazwa 
"J anowice- Potocki", od nazwiska poprzedniego właściciela) oraz 6/7 części dóbr 
Wróblowice wraz z Pokrzywnicą (k. Swoszowic i Krakowa). Pierwotna hipoteczna 
nazwa tych dóbr była "Wróblowice wraz Pokrzywnicą", potem "Wróblowice- 
Włodek" . 
Walenty Faustyn, czując zbliżającą się śmierć, dokładnie, co do dnia, na 6 
miesięcy przed nią, bo 7. 04. 1839 r. rozdał między swe dzieci w formie cesji 
prawnych swoje majątki ziemskie, aby uniknęły one po jego śmierci kłopotów 
prawnych związanych ze spadkobraniem. 
Walenty zmarł nagle 8. 10. 1839 r., po przejściu na emeryturę, w dworze w 
Sygneczowie k. Wieliczki. Informacje o tym znalazłem w archiwum Parafii św. 
Klemensa w Wieliczce, Liber mortuorum T. 49, pro locis:....Sygneczów...dla lat 1784 
- 1848, pg 22, dnia 7. X. 1839. Patrz też. AWD - X-lO. Poz. 1 (metryki wielickie). 
Pochowany został zapewne w Wieliczce na wówczas nowym cmentarzu, którego 
centrum znajdowało się koło obecnego budynku administracji cmentarza. W 
następnych latach byli tu chowani członkowie rodziny Przychockich: Waleria, córka 
Walentego, baronowa Przychocka, ijej syn Kazimierz, długoletni notariusz wielicki 
wraz z żoną. Na tym grobowcu J. G. Niesiołowskiego w kw. VIII, w którym być może 
spoczywa W. F. Włodek z żoną, składaliśmy dziś kwiaty. Grobowiec ten został 
odnowiony w 2008 r. staraniem Stowarzyszenia" Klub Przyjaciół Wieliczki". Prócz 
Walentego i jego żony zostali tam pogrzebani: ich córka Waleria, baronowa 
Przychocka, i j ej syn Kazimierz, długoletni notariusz wielicki wraz z żoną. 
Syn Walentego - Roman Włodek (1818-1879) po skończeniu studiów 
prawniczych we Lwowie objął dziedzictwo po ojcu w Sygneczowie i wziął udział 
wraz ze swoimi krewnymi w konspiracj ach galicyj skich z końca lat 1840- tych. Było 
to przygotowywanie do powstania ogólnonarodowego przeciw zaborcom naszego 
kraju. Roman należał do kręgów inspirujących to powstanie w dzisiej szej Małopolsce 
Zachodniej. Ponieważ jego brat, Arnold, był niepełnoletnim, zarządzał też jego 
majątkiem w Wróblowicach k. Swoszowic, gdzie tuż przed powstaniem zamieszkał. 
We dworze Arnolda w Wróblowicach 21. 02. 1846 r. przebywał Edward Dembowski, 
emisariusz Rządu Narodowego. Znamy dokładnie opis wypadków w Wieliczce i 
udział w nich Romana Włodka dzięki temu, że zachowały się akta donosu donosiciela 
i zdrajcy austriackiego, niejakiego Karola Jaworskiego, mandatariusza z Wróblowic 
(urzędnika rządowego dla maj ątku Wróblowice ) l 
 
Emisariusz Rządu Narodowego w Paryżu Edward Dembowski i Roman 
Włodek zaczęli tegoż dnia (21. 02. 1846 r. ) wspólnie organizować działalność 
powstańczą przez ogłoszenie ludowi wiejskiemu we Wróblowicach (tj. chłopom 
pańszczyźnianym) zniesienie pańszczyzny i podarowanie soli i tytoniu, których 
aktualnie bardzo brakowało na rynku, w zamian za wstąpienie do oddziału 


-11-
		

/p0013.djvu

			powstańczego l 
 Chodziło im o utworzenie oddziału powstańczego kosynierów, 
maj ącego wypędzić Austriaków z Podgórza pod Krakowem. 
Jednak wszelkie namowy chłopów do chwycenia za kosy i cepy spełzły na 
niczym. Następnego dnia tj. 22. 02. 1846 r. w Sygneczowie k.Wieliczki (majątku 
Romana Włodka, gdzie mieszkała matka Romana - wdowa Anastazja Włodkowa), 
ogłosili oni ponownie uwolnienie chłopów od pańszczyzny w zamian za 
przystąpienie do powstania. Również i tutaj ich usiłowania spełzły na niczym. Chłopi 
woleli zostać przy pańszczyźnie niż przystąpić do powstania. Było to pierwsze moim 
zdaniem próby w ówczesnej Galicji dobrowolnego uwolnienia chłopów od 
poddaństwa, dzięki jednak ich niechęci nie odniosły skutku. Akcja werbownicza 
chłopów do powstania nie powiodła się, mimo tego, że, była przeprowadzona przy 
współudziale, za wiedzą i zgodą właścicieli tych dóbr. Emisariusz, E. Dembowski 
postanowił udać się do Wolnego Miasta Krakowa, chłopi udaremnili jego plany, 
wówczas udał się do krewnych Romana Włodka, rodziny Delaveaux w Zawadce. 
W nocy z 23/24. 02. 1846 r. naczelny dyrektor Salin wielickich, Franciszek hr. 
Ursini de Blagay, uciekł po cichu z Wieliczki wraz z oddziałem żołnierzy austriackich 
pod komendą kpt. Brancaleone. W Wieliczce Austriacy pozostawili jedynie mały 
oddziałek złożony z 10 żołnierzy, który następnego dnia też uciekł z Wieliczki pod 
naporem wydarzeń. Rano tj. 24 lutego konspiratorzy polscy spostrzegli się, że 
władza austriacka opuściła Wieliczkę i o g. 10 -ej Zygmunt Horn z Janowic koło 
Wieliczki, szwagier Romana i administrator tamtej szego maj ątku, przywiózł bryczką 
z Sierczy emisariusza Edwarda Dembowskiego (1822 - 1846) do Wieliczki, do 
Dyzmy Chromego, również emisariusza. Zajechali przed dworek w Wieliczce, w 
którym mieszkał Dyzma Chromy. Zaraz też odbyto naradę konspiratorów, wśród 
których znajdowali się m. i. Roman Włodek, Adam Siedmiogrodzki, komornik 
graniczny wielicki. Naradzie przewodniczył E. Dembowski, podczas której 
postanowiono natychmiast zrewoltować Wieliczkę. W dworku D. Chromego 
znaleziono kilka pałaszy. Siostra Dyzmy Chromego - Anna Chromy, uszyła kilka 
kokard o barwach narodowych i tak uzbroj eni konspiratorzy wyszli wszyscy razem na 
ulice miasta Wieliczki pochodem do Magistratu. Obecność Romana Włodka w tym 
dość licznym orszaku i pochodzie powstańczym emisariusza Edwarda 
Dembowskiego była ważna dla konspiratorów, gdyż był on znany w Wieliczce jako 
syn zasłużonego dla miasta wieloletniego jej prezydenta. Wraz z orszakiem, 
emisariusz Dembowski przedstawił się władzom miasta jako wysłannik polskiego 
Rządu Narodowego, odczytał "Manifest" i ogłosił panowanie rewolucji społecznej. 
Miejscową władzę oddał w ręce Dyzmy Chromego i polecił mu utworzenie gwardii 
narodowej, i przewodnictwo w mającym się utworzyć podobnym pochodzie do 
Krakowa, zaś komornika, Adama Siedmiogrodzkiego, Dembowski mianował 
komisarzem dla Krakowa (później mianował go komisarzem na obwód bocheński), a 
Romana Włodka adiutantem komisarza Siedmiogrodzkiego, poczym emisariusz 
Dembowski odjechał do Krakowa. 25. 02. 1846 r. komisarz Siedmiogrodzki w 
otoczeniu licznej szlachty i uzbrojonych konspiratorów otworzył przez wydaną mu 
przez pozostałe na miej scu kierownictwo Salin kasę salinarną, gdzie znalazł 109 017 
złr. (złotych reńskich) w gotówce, które wziął za pokwitowaniem. Z tego 9000 złr. 
oddano zaraz płk. Suchorzewskiemu na bieżące wydatki związane z jego wyprawą 
planowaną na Bochnię. Pozostałe 100 000 złr., okrągłą sumę, odwieziono 


-12-
		

/p0014.djvu

			niezawodnie 25 lutego do Krakowa do Rządu Narodowego (wg źr.3 i tradycji rodziny 
Włodków z Dąbrowicy), (źr. 15. podaj e datę tego wydarzenia na 24 lutego ). Pieniądze 
te odwieźli wozem pocztowym w otoczeniu krakusów (ułanów) Roman Włodek i 
Dyzma Chromy do Krakowa, a odbiór ich pokwitowali powstańczy minister skarbu 
Wolff oraz dyktator powstania Jan Tyssowski. Wówczas to Roman Włodek i Dyzma 
Chromy wyjednali u dyktatora powstania, Jana Tyssowskiego, zbrojną pomoc dla 
obrony Wieliczki w postaci wyborowego oddziału krakusów (ułanów) liczącego 80 
koni oraz oddziału piechoty woj sk pod osobistym dowództwem płk. 
Suchorzewskiego. 26 lutego, zmobilizowano patriotycznych górników Salin 
wielickich do pochodu zbrojnego do Krakowa. Generał austriacki Collin, dowódca 
wojsk austriackich, stacjonujących w Podgórzu pod Krakowem uciekł ze swym 
wojskiem 25 lutego. Obok pochodu górników jechali wspólnie na bryczce Roman 
Włodek oraz Dyzma Chromy. Również towarzyszyły pochodowi inne osoby. Roman 
Włodek i Dyzma Chromy przemawiali łagodnie i uspakajająco do ludu wiejskiego, 
który gromadził się na trasie pochodu. Pochód górników wrócił tego dnia wieczorem 
do Wieliczki w asyście wojska płk. Suchorzewskiego. Przed zamkiem w Wieliczce 
czekał na nich komisarz Adam Siedmiogrodzki, który tego dnia zatwierdził na 
stanowiskach urzędników Salin wielickich oraz swego adiutanta Romana Włodka i 
mianował dwu nowych swych adiutantów tj. Dyzmę Chromego i Sydona Szembeka. 
Noc spędzono w Wieliczce bezsennie. Rano "cała" Wieliczka była ubrana w biało- 
czerwone kokardy, które przed kościołem rozdawała "za trzy cwancygiery" Anna 
Chromy oraz córka niemieckiego Verwaltera Raab' a (wg źr. 15). Dnia 2.03. 1846 r. 
ruszyła ku Bochni wyprawa wojsk powstańczych pod dowództwem płk. 
Suchorzewskiego (ułani i piechota) i została, jak wiadomo, rozbita w bitwie z 
wojskiem austriackim pod Gdowem (13 km na południe od Wieliczki) dowodzonym 
przez płk. Benedek' a, idącym na Wieliczkę od Bochni; przy istotnym dla zwycięstwa 
austriackiego udziale po stronie austriackiej nieregularnych okolicznych 
kontrrewolucyjnych band polskich chłopów uzbrojonych w cepy i widły (27. 02. 
1846 r. ). Oddział powstańczy wdał się w bitwę z wojskiem austriackim pod Gdowem 
i wtedy został otoczony z pozostałych stron przez bandy polskich chłopów. Chłopi 
dobijali rannych polskich powstańców, mało, kto z pieszych powstańców uszedł z 
życiem, konni powstańcy ratowali się ucieczką i w największym popłochu wrócili do 
Krakowa. Głównodowodzący płk. Suchorzewski, uszedł z pola bitwy i oparł się 
dopiero we Francji, gdzie przekazał na polskie szkolnictwo wojskowe owe 9000 złr. 
które otrzymał na wyprawę na Bochnię z Salin wielickich. 
Na wieść o klęsce pod Gdowem powstał w Wieliczce zamęt. Komisarz 
Siedmiogrodzki wraz z adiutantem, Romanem Włodkiem, opuścili zamek wielicki, 
gdzie parę dni temu rozpoczęli urzędowanie i w eskorcie dwu krakusów odjechali do 
Podgórza pod Krakowem. Po klęsce pod Gdowem Austriacy łatwo weszli do 
Wieliczki, która nie była już broniona przez żadne woj ska. Emisariusz E. Dembowski 
pod wpływem tej informacji postanowił zorganizować wielką procesję religijną 
celem przekonania chłopów o dobrych celach powstańców. Zdawał sobie sprawę, że 
wrogość chłopów spowodowała załamanie powstania. 
W myśl koncepcji Dembowskiego w procesji wzięło udział duchowieństwo 
katolickie i zakonnicy, jak i dobrze znani ludowi właściciele ziemscy oraz urzędnicy. 
Roman Włodek wraz ze swym kuzynem Augustem Delaveaux jechali w bryczce 


-13-
		

/p0015.djvu

			towarzysząc procesji. Również A. Siedmiogrodzki brał udział w procesji. Gdy 
Roman Włodek i August De Laveaux usłyszeli od tyłu procesj i strzały, uciekli na most 
podgórski, który jako jedyny na Wiśle łączył Podgórze z Krakowem i schronili się w 
Wolnym Mieście Krakowie. Na Wiśle była wówczas granica między zaborem 
austriackim, a Wolnym Miastem Krakowem. Okazało się, że wojska austriackie gen. 
Collinsa, powracając z ucieczki, zaatakowały procesję od tyłu i rozpędziły ją. Kula 
trafiła emisariusza E. Dembowskiego, prowadzącego procesję (27. 02. 1846 r.). 
Powstańcy w Krakowie widząc przewagę wojsk austriackich, klęskę pod Gdowem i 
brak poparcia, wręcz wrogie stanowisko chłopów polskich zrozumieli, że zryw 
powstańczy został przegrany i postanowili opuścić miasto. Wyjście z Krakowa 
rozpoczęto o północy 3. 03. 1846 r. 
Roman Włodek wyjechał do Francji, gdzie studiował nauki rolnicze w Grignon 
i po Wiosnie Ludów, w ramach amnestii austriackiej, wrócił z emigracji do domu, 
gdzie nie zastał już swej matki, gdyż Anastazj a Włodkowazmarła w 1847 r. W 1850 r. 
ożenił się z Emilią Szuyską i przeniósł się do majątku żony w Dąbrowicy. Z żoną 
doczekał się trzech synów: Ludwika (1851 - 1855), Zdzisława Romana (1852 - 
1928), Bolesława Artura (1855 - 1833), z których dwu dożyło wieku dojrzałego. Był 
przez Austriaków zawsze podejrzanym politycznie, dowodem tego jest, moim 
zdaniem, ciężka rewizja żandarmerii austriackiej w dworze w Dąbrowicy po 
Powstaniu Styczniowym. Austriacy szukali papierów powstańczych (z za Wisły), 
demolowali mieszkanie, zrywali tapety ze ścian, musieli mieć na Romana donosy, 
gdyż aczkolwiek nie brał udziału w powstaniu, miałjednak powiązania organizacyjne 
z powstaniem. Dowodem tego jest fakt, że po upadku Powstania Styczniowego 1863 
r. przyszedł do Dąbrowicy j eden z oddziałów powstańców z za Wisły i tu się rozbroił. 
Po udzieleniu przez cesarza Franciszka Józefa autonomii dla Galicji (1867 r.), Roman 
Włodek został marszałkiem bocheńskim i posłem do austriackiej Rady Państwa. 
Zmarł w 1879 r. w miejscowości Dąbrowica, parafia Niegowić. Pochowany został 
wraz z żoną i pierworodnym synem na cmentarzu parafialnym w Podstolicach k. 
Wieliczki, dawnej parafii dla Sygneczowa. Na krzyżu nagrobnym wyryto napis: 
" Wieżę iż Zabawiciel mój żyw jest i w dniu ostatecznym z ziemi zmarłych powstanie ". 
Natomiast na dole przy podstawie pomnika znajduje się tabliczka a na niej herby 
Sulima i Pogoń Ruska ( św. Jerzy zabij a smoka), a pod nim napis: 
Emilia - Amelia de Sulim Włodek 
z kniaziów Szuyskich 
zmarła 21 czerwca 1863 r., 
Spoczywa tu także ich pierworodny syn Ludwik urodzony w Sygneczowie w 
1851 r. , ktory zmarł 30.08. 1855 r. jak zapisano w metryce zgonu na cholerę. Po jego 
zgonie rodzice umieścili w kościele w Podstolicacgh plakietkę pamiątkową z 
epitafium: "D. O.M Dnia 30 sierpnia 1855 Zszedł z tego świata Ludwik Sulim Włodek 
liczący lat cztery, w żalu pogrążeni Rodzice proszą o Westchnienie do Boga." 
Plakietka ta obecnie nie wisi w kościele. Grobowiec Romana, Emilii i Ludwika 
Włodków w Podstolicachjest przez nas odnawiany. 
Roman i Emilia Włodkowie, po Ludwiku, mieli jeszcze dwóch synów 
Zdzisława Romana (1852 - 1928), mojego dziadka, i BoleslawaArtura (1855-1936). 
Zdzisław od ojca otrzymał Dąbrowicę a Bolesław - Sygneczów. 
Zdzisław ożenił się z Albiną z Goetz Okocimskich (1860-1937). Zajmował się 


-14-
		

/p0016.djvu

			gospodarką i działalnością samorządową w Bochni. Był marszałkiem bocheńskim 
(społecznym prezesem Rady Powiatowej) i w Bochni wybudował Dom Kasy 
Powiatowej (obecny gmach Starostwa Powiatowego przy ul. Kazimierza Wielkiego). 
Na budynku tym znajduje się tablica upamiętniająca Zdzisława Włodka. Rada 
Miej ska Bochni postanowiła jednej z ulic nadać j ego imię. 
Zdzisław i Albina Włodkowie mieli sześcioro dzieci, trzech synów i trzy córki: 
Roman Jan (1881-1937), oficer Wojsk Polskich żonaty z Marią Straszewską, mieli 
syna Romana Ludwika (1921 - 1988), żołnierz AK, więzień niemieckich obozów 
zagłady: Auschwitz, Birkenau, Gross Rosen, Bergen Belsen. Ożenił się z Natalią 
Elias i pozostawił córki Albinę i Jolantę, które wychodząc za mąż zachowały 
nazwisko Włodek; Jan Zdzisław (1885 - 1940), legionista, prof. UJ aresztowany 6. 
11. 1939 r., więzień obozu zagłady Sachsenhausen, żonaty z Zofią Goetz-Okocimską 
- to rodzice moi i Zosi; Zdzisław Aureli (1895-1947), żołnierz Armii Krajowej, 
ożeniony ze Stanisławą Kibińsą. Mieli dwóch synów: Andrzeja i Edwarda. Po 
Andrzeju są dzieci: Andrzej i Marta, a po Edwardzie - córka; Zofia zamężna za 
Antonim Kraińskim (spoczywają w Katowicach-Ligocie); Maria za Ignacym 
Wołkowskim (spoczywają w Strzyżowie n. Wisłokiem); Wanda za Władysławem 
Bobrowskim (spoczywa na Cmentarzu Rakowickim). Obecnie w Dąbrowicy w domu 
rodziny Włodków znajduje się Zespół Szkół noszący imię Jana Zdzisława Włodka, 
ostatniego właściciela Dąbrowicy. Przed szkołą stoi pomnik z j ego popiersiem. Ja z 
siostrą od Skarbu Państwa zakupiliśmy resztówkę otaczaj ącą szkołę. 
Bolesław Włodek, właściciel Sygneczowa ożenił się z Marią Weigel, córką 
przedwojennego prezydenta Krakowa. Był przedsiębiorcą - zbankrutował. Sprzedał 
Sygneczów Klemensiewiczowi. Bolesław i Maria Włodkowie mieli córkę Irenę, 
która wyszła za mąż za Węgra o nazwisku Verey. Z tego małżeństwa był syn Roger, 
później szy mistrz olimpij ski w wioślarstwie (spoczywa na Cmentarzu Rakowickim w 
Krakowie ). 
W Niegowici, gm. Gdów na cmentarzu parafialnym w grobowcu - rotundzie, 
zaprojektowanej przez inż. arch. Bogdana Tretera (konserwatora zabytków woj. 
krakowskiego przez II wojną światową) są pochowani: Zdzisław Włodek, marszałek 
bochenski z Dąbrowicy 1852-1928, jego żona Albina z Goetz Okocimskich 
Włodkowa z Okocimia 1860-1937 oraz trzej ich synowie: Roman Jan, Jan Zdzisław, 
Zdzisław Aureli oraz wnuk Roman Ludwik, syn Romna Jana. 
Ostatnio z siostrą odwiedziliśmy Drezno w poszukiwaniu grobu Karola Włodka 
powstańca styczniowego. Karola Włodka odnalazłem w wyniku poszukiwań 
archiwalnych przy opracowaniu dziejów rodziny Włodków. Dziadek Walentego 
Faustyna Włodka- Mateusz pochodził z licznej rodziny zamieszkałej w miejsowości 
Zajęczników n. Bugiem. Karol jest dzieckiem Lamberta, naj starszego brata 
Mateusza. Spoczywa na cmentarzu katolickim w Dreźnie przy ul. Fridrichstad w 
pobliżu rzeki Łaby. Na tym cmentarzu znajduje się wiele grobów Polaków, 
postańców listopadowych i styczniowych." 
Na zakończenie prelekcji zaprezentował album "Ziemianie pomiędzy 
rzeczywistościa a wspomnieniem" (Wyd. Znak, Kraków, 1998), który zawiera 
archiwalne fotografie z życia ziemiaństwa w Małopolsce. 
Zofia Włodek: "Zofia Włodkowa (1890-1981) z Dąbrowicy, prezesem 
Sodalicji Mariańskiej Ziemi Krakowskiej i Akcji Katolickiej w Archidiecezji 


-15-
		

/p0017.djvu

			Krakowskiej" . 
Zanim przystąpię do ukazania działalności moj ej Matki dla Archidiecezj i 
Krakowskiej w okresie między wojnami, a także zaraz po II wojnie światowej, pragnę 
ukazać Jej osobowość, która wyznaczyła sposób i zakres Jej działania. 
Urodziła się 18. 07.1890 r. w Okocimiu. Była córką senatora Rzeczypospolitej, 
Jana Goetz-Okocimskiego, właściciela majątków i browaru, oraz Zofii z hr. 
Sumińskich. Wyrosła w domu majętnym, ale o głęboko szlachetnych zasadach. W 
domu już spotkała się z wprowadzaną w życie piękną zasadą: "dzielić się i służyć". 
Wyszła za mąż 26. 10. 1912 r. w Okocimiu za Jana Zdzisława Włodka 
(prawnuka Walentego), ziemianina, żołnierza, dyplomatę i wreszcie uczonego o 
sławie europejskiej. Przebywali razem w Holandii w latach 1917-1920, dokąd Jan 
Zdzisław, po odbyciu na froncie służby w Legionach Polskich, został skierowany jako 
przedstawiciel, nie istniej ącej jeszcze formalnie Rzeczypospolitej Polskiej. Już w 
Holandii Zofia Włodkowa zajęła się pracą społeczną, pomagała mężowi, organizując 
pomoc dla uchodźców ijeńcówpolskich. 
Po powrocie do Polski, po śmierci ojca, Jan Zdzisław objął ojcowski majątek w 
Dąbrowicy i rozpoczął pracę naukową, uwieńczoną później tytułem profesora UJ. 
Zofia Włodkowa rozpoczęła wtedy upragnione studia uniwersyteckie na UJ, zaczęła 
wprawdzie od matematyki, ale po dwóch latach okazało się, że naprawdę interesuje 
się filozofią. Spotkała się na studiach z myślą św. Tomasza z Akwinu i z tej dziedziny 
uzyskała w 1932 r. stopień doktora filozofii ścisłej UJ. Praca Jej dotyczyła 
zagadnienia stosunku rozumu do wiary według św. Tomasza. Ukazywała w swej 
pracy relacje między filozofią a teologią i podkreślała, że u Tomasza filozofia czerpie 
swą wartość z tego, że jest prawdziwa, a nie z tego, że jest chrześcij ańska. Tak poj ęta 
filozofia, dzięki zgodności z wymaganiami rozumu, jest także zgodna z teologią. 
Zofia Włodkowa była doskonale zorientowana także w zagadnieniach 
teologicznych. Dlatego też mogła dokonać wielkiego dzieła, jakim był pierwszy 
przekład na język polski z łaciny sławnego dzieła św. Tomasza "Summa Contra 
Gentiles" (ks. 1-4). Nie ograniczała się do przekładów, podjęła też działalność 
publicystyczną i wydawniczą. Założyła, redagowała, wydawała i drukowała we 
własnej drukarni, w swoim domu, w Krakowie, dwutygodnik "Wiadomości 
Katolickie", w latach 1923-1935. Było to pismo nowoczesne, jak na owe czasy, bo 
informowało o najważniejszych wydarzeniach w Kościele Katolickim na całym 
świecie. Było przeznaczone przede wszystkim dla inteligencj i. 
Jeśli chodzi o postawę duchową, wewnętrzną Zofii Włodkowej, to warto 
wspomnieć, że na tle inteligencji polskiej z okresu przedwojennego, należała do tych 
niezbyt licznych osób, które w pełni uczestniczyły co dzień w Eucharystii. O j ej życiu 
wewnętrznym świadczy sposób, w jaki na co dzień przyjmowała trudne sprawy, jakie 
niesie życie, szczególnie tak bardzo pełne. Roztropnie i z pogodą ducha. A także, a 
może przede wszystkim, świadczy sposób, w jaki przyjęła to wszystko, co zgotowała 
j ej II wojna światowa i czasy powoj enne. 
Na razie jesteśmy w okresie międzywojennym. Zofia Włodkowa jest w pełni 
przygotowana do działalności społecznej w organizacjach katolickich, zarówno 
umysłowo, jak i duchowo. Działa w ramach Akcji Katolickiej w Katolickim 
S towarzyszeniu Kobiet (KSK) i w 1935 r. zostaj e wybrana prezeską na Archidiecezj ę 
Krakowską, i pozostaje nią do wybuchu wojny w 1939 r. Organizuje zjazdy i 


-16-
		

/p0018.djvu

			konferencje, na nich wygłasza referaty. Zajmuje się publicystyką, w której zwraca 
uwagę na odpowiedzialność kobiet za wprowadzenie w życie kultury filozoficznej i 
religijnej swojej epoki. Wypowiada się przeciw odrywaniu matek od rodziny, 
spowodowanym stałą pracą zarobkową. Znajduje w myśli św. Tomasza 
najogólniejsze zasady dotyczące roli mężczyzny i kobiety w życiu rodzinnym. Jego 
intuicj e, zresztą, w tej materii wychodzą daleko poza j ego epokę. 
Trzeba koniecznie wspomnieć, że pani Włodkowa jeździła też po wsiach z 
prelekcjami dla mieszkanek wsi - bo ważną część działalności KSK stanowiło także 
kształcenie praktyczne i ideowe kobiet, porusza więc tematy ważne i aktualne, takie 
jak małżeństwo, życie rodzinne, życie religijne w rodzinie. Terenem jej działalności 
jest Archidiecezja Krakowska, między innymi powiat wielicki. Proszę sobie 
wyobrazić, że pamięć o jej prelekcjach istnieje do dziś. Stosunkowo niedawno 
rozmawiałam z mieszkanką jednej ze wsi podkrakowskich, której matka słuchała 
tych wykładów. 
Zofia Włodkowa zajmowała się, oczywiście, pracami organizacyjnymi KSK 
(miała swoje biuro w Domu Katolickim w Krakowie; obecnie Filharmonia) za 
czasów jej prezesury było w Archidiecezji 111 oddziałów KSK. Prowadzono bursy, 
przedszkola, kolonie, zajmowano się szpitalami, współpracowano z "Caritas". Zofia 
Włodkowa pozostawała z racji swej działalności w KSK w ścisłym kontakcie z 
ówczesnym Arcybiskupem Adamem Stefanem Sapiehą (po II wojnie św. 
kardynałem), omawiała z nim wszystkie ważniejsze sprawy organizacyjne KSK, np. 
tematy prelekcji na zebrania KSK, organizowanie nowych kół. Arcybiskup 
interesował się najbardziej pracą katechetyczną wśród młodzieży. 
W okresie międzywojennym Zofia Włodkowa była też prezeską Sodalicji Pań 
Wiejskich (= ziemianek) Ziemi Krakowskiej, w latach 1927-1937. W Sodalicji poza 
zjazdami organizowała rekolekcje i różnego typu kształcenia duchowe. Jedną z idei 
przewodnich tej działalności było przekonanie, że religijność kobiety powinna się 
łączyć z wysoką kulturą osobistą. Współpracowała w tym zakresie m.i. z o. Janem 
Rostworowskim S. J. Za społeczną działalność w organizacjach katolickich została w 
1935 r. odznaczona papieskim orderem "Pro Ecclesia et Pontifice". Po drugiej wojnie 
światowej reaktywowała Sodalicj ę i prowadziła ją do 1948 r. , kiedy to władze 
komunistyczne wydały zakaz działania stowarzyszeń religijnych. Dodajmy tu 
jeszcze, że w latach 1948-1950, w ramach akcji krakowskiej Kurii Metropolitalnej, 
wyjeżdżała na wieś z wykładami dotyczącymi problemów życia religijnego. Później 
władze państwowe i na te wykłady nie zezwoliły. 
Jako córka Zofii Włodkowej chciałabym podkreślić, że nie poświęcała się 
wyłącznie pracy społecznej. Nie była wyłącznie "działaczką". Rodzina, sprawy 
męża, dzieci i rodzeństwa były dla niej sprawami wielkiej wagi. Poświęcała dużo 
czasu wychowaniu dzieci, wspólnemu z nimi przebywaniu, zabawom, rozmowom, 
wspólnym wyjazdom. Miała poczucie humoru, i była wesoła. Traktowała 
najbliższych z wielką miłością, delikatnością i zrozumieniem. Była uroczą panią 
domu, lubiła gości, których przyjmowała serdecznie, niezależnie, czy byli to ludzie 
interesujący i ustosunkowani, czy całkiem zwyczajni. Zgodnie z tradycją rodzinną 
prowadziła też osobiste akcje charytatywne. Zapraszała np. na lato do dworu w 
Dąbrowicy osoby chorowite, które potrzebowały pomocy, a nie mogły sobie 
pozwolić na wyjazd na kurację. W czasie wielkiego bezrobocia w 1932 r. wydawała 


-17-
		

/p0019.djvu

			w swoim domu w Krakowie, codziennie zupy dla bezrobotnych. Pamiętamy oboje z 
bratem tłum ludzi przed naszym domem w Krakowie. Przed drugą wojną światową 
wysyłała paczki dla więźniów sowieckiego obozu koncentracyjnego na Wyspach 
Sołowieckich, później w czasie wojny wysyłała paczki dla więźniów niemieckich 
obozów koncentracyjnych. Łożyła w latach 1922-1939 na utrzymanie dwóch sierot z 
Zakładu im. Księdza Siemaszki w Krakowie, a okazyjnie płaciła czesne 
niezamożnym gimnazjalistom. Była wierna zasadzie: "dzielić się i służyć ". 
Wybuch wojna w 1939 r. Nagle zawala się cały dotychczasowy, 
uporządkowany świat. Mąż Zofii Włodkowej zostaj e aresztowany 6 listopada 1939 r. 
wraz z innymi profesorami UJ przez okupantów niemieckich, wywieziony do obozu 
koncentracyjnego, umiera w lutym 1940 r., w kilka dni po powrocie do domu. 
Wprawdzie działalność Akcji Katolickiej i Sodalicji zostaje przerwana przez 
okupantów, ale z ogromem pracy i odpowiedzialności za sprawy rodzinne, 
majątkowe i nowe sprawy społeczne, pani Włodkowa pozostaje nagle sama. Nie traci 
ducha, przecież jej bogate życie wewnętrzne wyrasta z akceptacji całego pasma 
krzyży, także i bardzo wielkich. 
Oba jej domy, w Krakowie i Dąbrowicy, stają się nie tylko schronieniem dla 
ukrywających się, wysiedlonych czy uciekinierów, są także ośrodkiem rozwoju 
polskiej kultury. Chodziło o to, jak pisze słusznie ks. Mieczysław Turek, w swoim 
artykule o Zofii Włodkowej, by polską młodzież przygotowywać na czasy wolności l 
 
W spomnę, że do domu krakowskiego p. Włodkowej przychodził słynny aktor Juliusz 
Osterwa, by uczyć młodzież pięknej wymowy. Bywał na tych spotkaniach także 
obecny kardynał ks. Andrzej Deskur. Pani Włodkowa osobiście brała udział w 
działalności Armii Krajowej, przewożąc tajną pocztę z Dąbrowicy do Krakowa, a 
także należała do podziemnej organizacji "Uprawa" (później "Tarcza"), której 
członkowie, właściciele ziemscy, dostarczali m.i. żywność dla oddziałów AK 
ukrywających się w lesie. 
Po nocy hitlerowskiej przyszedł komunizm. Zofia Włodkowa, jako osoba 
zorientowana we współczesnym jej świecie, wiedziała doskonale, że z nastaniem 
Polski Ludowej nadeszła nowa próba życiowa, niemniej straszna jak okupacja 
niemiecka, choć inna, może bardziej perfidna z ideologicznego punktu widzenia. 
Zostaje brutalnie wyrzucona z Dąbrowicy z początkiem lutego 1945 r., bez żadnego 
odszkodowania. Musi uciekać przed aresztowaniem, w Krakowie jest nękana przez 
Urząd Bezpieczeństwa z racj i swej przedwoj ennej działalności. 
Pomimo własnych poważnych trudności finansowych, pomaga stale wielu 
ludziom. Profesor Swieżawski pisał o niej następująco: "Nigdy nie zapomnę pełnego 
zrozumienia, życzliwości i uśmiechu, który często - nawet w momentach trudnych i 
tragicznych - zdobił jej twarz, tak subtelną, delikatną, a przy tym wyrażającą stalową 
wolę i wytrwałość" l 
 Wewnętrzny spokój, emanująca z niej radość i pogoda pozwala 
jej na łatwy kontakt z ludźmi młodymi i starymi, którym doradza i,jeśli mogła, realnie 
pomaga. Jej dom w Krakowie jest pełen krewnych i przyj aciół. 
Aby utrzymać dom krakowski sprzedaje cenniejsze rzeczy oraz zarabia 
przekładami książek i artykułów z dziedziny filozofii i teologii; przetłumaczyła 
ponad 20 książek autorów z XX wieku, między innymi dzieło obecnego papieża 
Benedykta XVI "Wprowadzenie w chrześcijaństwo". 
Z wiekiem nadeszły choroby. Znosiła starość i choroby bez narzekania, z wielką 


-18-
		

/p0020.djvu

			uległością i cierpliwością. Do końca myślała o innych, do końca interesowała się 
żywo tym, co działo się w Polsce i w rodzinie. Do ostatnich dni pracowała nad 
tłumaczeniami, zmarła 28.03. 1981 r. Pochowana została w Krakowie na Cmentarzu 
Rakowickim. 
Rodzina Zofii Włodkowej złożyła w Kurii Metropolitalnej w Krakowie pismo 
(zaopatrzone oczywiście w dokumenty i świadectwa), wnoszące prośbę o 
wyniesienie Jej do godności Sługi Bożej. W piśmie tym napisaliśmy, że czynimy to 
zgodnie z pragnieniem Papieża Jana Pawła II, by ukazywać jak najwięcej postaci 
mężczyzn i kobiet, duchownych i świeckich, które swoim życiem świadczyły o 
Ewangelii i mogą stanowić dla współczesnych wzory do naśladowania. Myślimy, że 
Zofia Włodkowa jest jakoś już patronką Akcj i Katolickiej także w Ziemi Wielickiej, 
bo na pewno wstawia się za tą działalnością. l 82 -
, 
Marcin Chorązki: "Rodzina Włodków z Dąbrowicy w materiałach Służby 
Bezpieczeństwa" . 
Kiedy zimą 1945 r. do domu rodziny Włodków w Dąbrowicy wtargnęli 
umundurowani i uzbrojeni osobnicy z biało-czerwonymi opaskami na rękawach, 
pytając niezbyt uprzejmie...o pana Jana, co miał pistolet... 2 
 członkowie tej rodziny 
nie spodziewali się definitywnej straty swego majątku. Doświadczeni przez okres 
okupacji, szczególnie naznaczeni piętnem Sonderaktion Krakau (śmierć głowy 
rodziny prof. UJ Jana Włodka), nie spodziewali się kolejnych represji, tym razem ze 
strony nadciągających ze Wschodu bolszewików i polskich komunistów. Z jaką 
odrazą wspominał Jan Marian Włodek pierwsze swe kontakty z żołnierzami 
sowieckimi, którzy nie tylko ograbili ich z cennych pamiątek, czy też nielicznych 
kosztowności, lecz również z pasków do uprzęży i innych drobnostek, które w 
zasadzie mogły okazać się im całkowicie zbędne. Miarą ich obycia, według Jana 
Mariana Włodka, było ich zachowanie podczas krótkotrwałego kwaterowania w 
Dąbrowicy. Za każdym razem .. .Przeszukiwali wszystkie pokoje, szafY, komody, 
twierdząc, że szukają" Giermańców ". A potrzeby fizjologiczne załatwiali na parkiety. 
Grzecznością z ich strony było uprzątnięcie tego do pieców. . .. 2 3 
Przerażone rodzeństwo Włodków, Zofia Albina i Jan Marian, uciekło do 
Krakowa, gdzie znajdowało się ich rodzinne mieszkanie. W Dąbrowicy zaś pozostała 
ich matka Zofia z Goetz-Okocimskich Włodkowa. W Krakowie dowiedzieli się od 
zbiegłych zza Wisły znajomych ziemian, że komuniści podczas przeprowadzania 
reformy rolnej nie tylko wyrzucali z domów ziemian, ale masowo ich aresztowali. 
Dlatego Zofia Albina Włodek pożyczyła konie oraz bryczkę i udała się do Dąbrowicy, 
do matki. Szczęśliwie do niej dotarła, choć przeżyła niepokój na rogatkach miasta, 
gdzie żołnierze Armii Czerwonej zatrzymywali każdego, kto próbował w tym czasie 
opuścić Kraków. Zofia posiadała biało-czerwoną opaskę z oznaczeniem 
przynależności do Uniwersytetu Jagiellońskiego. Czerwonoarmiści sądząc, że mają 
do czynienia z funkcjonariuszem MO, przepuścili ją poza granice miasta. Szybko 
dojechała do Dąbrowicy i wręcz uprowadziła matkę z dworu 2 
 Okazało się, że miała 
racj ę, w trakcie następnych tygodni PUBP w Bochni podj ął szeroko zakroj oną akcj ę 
zatrzymywania wszystkich członków rodzin ziemiańskich, zamieszkałych na terenie 
powiatu. Przetrzymywano ich w budynku sądu w Bochni lub też bezpośrednio w 
areszcie bocheńskiego UB. Trwało to do ostatecznego rozparcelowania majątków 
przez przedstawicieli nowej władzy: powiatowych i gminnych pełnomocników ds. 


-19-
		

/p0021.djvu

			reformy rolnej, geodetów i członków komitetów folwarcznych. Większość spośród 
aresztowanych mogła opuścić areszty w momencie podpisania dokumentów 
zrzeczenia się na rzecz państwa swych majątków. Mogli wrócić do domów tylko po 
niezbędne rzeczy, lecz większość cennych pamiątek, mebli itp. była już rozgrabiona 
przez członków PPR, funkcjonariuszy MO i UB oraz okolicznych rabusiów. Po 
zabraniu resztek rzeczy osobistych opuszczali, zgodnie z postanowieniem dekretu z 
6. 09. 1944 r., teren powiatu i udawali się w nieznane - najczęściej do Krakowa lub też 
innych miejsc w nowej, obcej im Polsce 2 : Popularne były wśród nich Ziemie 
Odzyskane, gdzie znajdowały się wielkie gospodarstwa rolne opuszczone przez 
Niemców i przejęte przez państwo polskie. Część spośród ziemian zatrudniała się w 
nich na stanowiskach kierowniczych. W ten sposób organizowali sobie nowe życie, 
poniekąd trochę podobne do tego utraconego w wyniku reformy rolnej. 
Rodzina Włodków zamieszkała na stałe w Krakowie przy ulicy 
Wróblewskiego, gdzie znaj dowała się ich rodzinna kamienica. Sensem ich życia stało 
się, tradycyjne w ich rodzinie, pogłębianie swej wiedzy, kontynuowali rozpoczęte 
podczas okupacj i studia. Równolegle działali w katolickich organizacj ach 
młodzieżowych i studenckich - Sodalicji Mariańskiej czy też Caritas Academica. 
Funkcjonariusze WUBP w Krakowie doskonale się orientowali w tej sferze 
działalności rodzeństwa. Wiemy, że ich współpraca z tymi ośrodkami była pod 
kontrolą UB, który odnotowywał każdy fakt aktywności członków rodziny Włodków. 
Na przykład wspólnie zorganizowany obóz narciarski w górach na Sylwestra w 1949 
r. został przez funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa, w dramatycznych 
okolicznościach, rozwiązany, aj ego członkowie zatrzymani do wyj aśnienia. Poddano 
ich przesłuchaniom i zakazano im jakiejkolwiek działalności zorganizowanej. Ślad 
po tych wydarzeniach zachował się nie tylko w pamięci rodzeństwa, ale również w 
materiałach byłego UB 2 
 
Bezpieka rozpracowywała również wszelkie kontakty matki obydwoj ga, Zofii z 
Goetz-Okocimskich Włodkowej, szczególnie jej zaangażowanie w akcję rozwoju 
organizacji katolickiej Sodalicji Pań Wiejskich. Jej chęć uświadamiania i 
dokształcania kobiet zamieszkałych na wsi nie była na rękę nowej władzy, dlatego 
czynnie przeciwdziałano j ej zaangażowaniu i inwigilowano ją, chcąc j ej utrudnić 
aktywność w środowisku wiejskim 2 
 
O wszechstronnym zainteresowaniu rodziną Włodków przez aparat 
bezpieczeństwa niech świadczy również dokument o obserwacji podjętej przez 
Wydział "B" SB KW MO w Krakowie. Sprawa wydawała się dość pilna, ponieważ 
już 4. 09. 1960 r. pilnie próbowano porozumieć się z naczelnikiem wydziału 
obserwacyjnego SB celem jak naj szybszego wykonania zadania, niestety dla 
anonimowego zleceniodawcy, naczelnik wspomnianego wydziału zlecenia nie 
przyjął z powodu braku ekip wywiadowczych. Wszystkie oddziały wywiadowcze 
wykonywały inne zadania. Dopiero więc 5. 06. 1960 r. pod dom Włodków w 
Krakowie udała się grupa operacyjna SB, złożona z trzech funkcjonariuszy. Dzień 
później oficerowie Wydziału "B" SB, Józef Kaim, Jan Bałuny oraz niejaki Lipniak 
informowali, że we wskazanym dniu między 14.00 a 15.45 dokonali obserwacji ulicy, 
przy której mieszkał figurant Jan Włodek. Ich obszerna notatka zawiera szczegóły 
spotkania Jana Włodka z dwoma mężczyznami. Jeden z nich był księdzem, a drugi 
cywilem. Funkcj onariusze SB nie potrafili wskazać nazwisk przybyłych, ani też treści 


-20-
		

/p0022.djvu

			ich rozmowy, ale, jak zaznaczyli, rozpoznali Jana Włodka. O szczegółowości ich 
obserwacji niech świadczy krótki fragment dotyczący samego figuranta: ".. . Około 
godz. 15.07 -15.10 nadszedł ob. WłodekJan, którego rozpoznałem ze zdjęcia. Ubrany 
był: wiatrówka popelinowa jasnoniebieska, biała koszula, krawat koloru 
kardynalskiego w "deseń ", jasnobeżowe spodnie, buty wiatrówki wiśniowe, na ręku 
trzymał płaszcz przeciwdeszczowy koloru niebieskiego, podobny do kobiecego. 
Po dojściu do wym. (ienionych - M.Ch.) przywitał się z nimi a następnie przez 
dłuższy okres czasu spacerowali po ulicy rozmawiając .... Obserwacji nie 
przedłużano ...z uwagi na to, że nie było możliwości dalszego prowadzenia 
obserwacji i zachodziła obawa dekonspiracji ok. godz. 15.45 przerwano... 2 8 Każ dy, 
kto zna topografię zbiegu ulic Wróblewskiego i Pędzichów w Krakowie, doskonale 
się orientuje, jak bardzo karkołomne mogło być tajne obserwowanie osób na tej ulicy 
przez funkcjonariuszy SB. Tak krótka, zamknięta, rzadko uczęszczana przez 
przechodniów, a w tym czasie również przez samochody, ulica Wróblewskiego była 
niezwykle trudna do pracy obserwacyjnej. Dłuższa obecność samochodu z 
pasażerami w środku, ewentualnie dziwnie zachowujących się na ulicy osób mogła 
wzbudzić podejrzenia mieszkańców, a w tym przypadku Jana Włodka i jego gości. 
Jak wynika z cytowanego dokumentu, funkcjonariusze Wydziału "B" SB nie 
stwierdzili faktu ich dekonspiracj i i niepostrzeżenie opuścili teren działania. Bohater 
tego wydarzenia nie przypomina sobie okoliczności tego spotkania, ani też nigdy nie 
przypuszczał, że mógł być wówczas operacyjnie obserwowany. 
Pozornie niegroźna sytuacja - kilku tajnych funkcjonariuszy SB obserwowało 
na ulicy w Krakowie młodego naukowca ijego towarzyszy, notując dokładnie każdy 
szczegół ich ubioru, sposób zachowania się. Lektura dokumentu rysuje nienaturalny, 
wręcz groteskowy obraz inwigilacji obywateli PRL i nadmierną gorliwość 
przedstawicieli aparatu represji. Niby nic poważnego, jednak rodzi się niepokojące 
pytanie: w jakim celu SB zbierała tak dokładne informacje o osobie pozostającej w ich 
zainteresowaniu? Czy każdy szczegół z ubioru Jana Włodka była aż tak ważny, by 
zamieszczać go w notatce służbowej do przełożonych? 
Odpowiedź wydaje się być banalna: peerelowska policja polityczna 
analizowała każdy szczegół z życia osób inwigilowanych i potrafiła każdy z nich 
umiejętnie wykorzystać przeciwko figurantowi w wybranym przez siebie momencie. 
Nie było informacji nieważnych, każda z nich miała prowadzić do poznania 
zwyczajów figuranta, jego osobowości, zainteresowań, co miało służyć jego 
osaczeniu i wciągnięciu w tryby intryg aparatu represji. W przypadku Jana Włodka 
nie możemy stwierdzić celowości tych działań, ponieważ nie zachowały się 
wszystkie dokumenty dotyczące jego osoby, wytworzone przez SB. Wiadomo, że już 
następnego dnia po dokonanej obserwacji sporządzono zapytanie do wydziału 
ewidencji operacyjnej SB, w którym zamierzano dowiedzieć się czegoś więcej na 
temat obserwowanego. Wydział "C" poinformował, że wymieniony figuruje w 
materiałach ewidencyjnych jako. . .syn obszarnika, sam. [odzielny - M. Ch.] działacz 
b. Caritas Academica, wrogo ustosunkowany do obecnej rzeczywistości.. ..2 9 By ł to 
wystarczaj ący powód do dalszej inwigilacj i, której nie zaprzestano. 
Jesienią 1961 r. w ręce Wydziału "W" SB KW MO, zajmującego się kontrolą 
korespondencji wpływającej do i wychodzącej od figurantów, wpadły listy do Zofii 
Albiny Włodek od jej koleżanki z Berlina Zachodniego, niejakiej Rosemarie 


-21-
		

/p0023.djvu

			Neumann. Korespondencja pisana w języku francuskim została błyskawicznie 
skopiowana i przetłumaczona na język polski. Poruszane w niej zagadnienia pracy 
naukowej nadawcy na uniwersytecie w Berlinie i kontaktów obydwóch pań były 
zapewne analizowane przez odpowiednie komórki SB, na co wskazuj ą adnotacj e przy 
tłumaczeniu, krytykujące poziom znajomości francuskiego Rosemarie Neumann. 3 o 
Nie wiadomo, niestety, w jaki sposób SB wykorzystała zdobyte informacje ijak duże 
znaczenie one miały dla ich działań operacyjnych. Niestety, w przypadku rodziny 
Włodków więcej pozostaje niewiadomych niż pewnych informacji układających się 
w logiczną całość. 
Kolejnym powodem zainteresowania rodziną Włodków był fakt ich znajomości 
z Bohdanem Cywińskim, młodym wówczas intelektualistą katolickim z Warszawy, 
który posiadał szerokie kontakty towarzyskie i naukowe nie tylko w PRL, ale również 
za granicą. O ich wspólnej znajomości SB dowiedziała się dzięki podsłuchowi 
telefonicznemu, jaki założyła w mieszkaniu Cywińskiego w Warszawie. Prowadzony 
przez cały czas ujawnił miejsce pobytu młodego intelektualisty w Krakowie. W 
jednym z raportów ze stycznia 1962 r. naczelnik wydziału IV departamentu II MSW 3 l 
informował swego odpowiednika w WUSW w Krakowie, że . . . w dniu 19 stycznia Br. 
matka Cywińskiego łączyła się z Krakowem z numerem 2-49-71 i prosiła o wezwanie 
syna. . .3 2 Centrala w Warszawie wydała polecenie komórce kontrwywiadu w 
Krakowie zidentyfikowania. . . wszystkich lokatorów z mieszkań, gdzie zainstalowane 
są aparatyowym. numerach oraz zebranie o nich bliższych danych z uwzględnieniem 
miejsca pracy i charakteru wykonywanych czynności. . .3 2 
Już dzień później ustalono, że pod wskazanym numerem zamieszkuje dr inż. 
Jan Włodek, odnajdując na jego temat szereg informacji zachowanych w ewidencji 
operacyjnej SB w Krakowie 3 
 Wznowiono jego inwigilację i planowano zdobyć 
naj świeższe informacje o nim poprzez kontakt z jego zakładem pracy, Centralną 
WojewódzkąPoradniąSkórno-Weterynaryj ną 3 
 
Jak wiadomo z pozostałych w archiwach IPN dokumentów, rodzina Włodków 
do końca istnienia PRL pozostawała w zainteresowaniu operacyjnym SB. W 1968 r. 
odnotowano w raporcie dotyczącym sytuacji rodzin byłych posiadaczy ziemskich, że 
w Krakowie zamieszkiwali członkowie rodziny Goetz-Okocimskich, wskazując 
między innymi na Włodków 3 : 
Niewykluczone, że istnieją również dokumenty dotyczące jeszcze innych 
aspektów życia i działalności naszych bohaterów. Kwerenda nie ujawniła bowiem 
odnotowania przez SB faktu udziału Zofii Albiny Włodkowej w wykładach 
intelektualistów katolickich dla młodzieży zrzeszonej w działającym przy klasztorze 
00. Dominikanów w Krakowie Duszpasterstwie Akademickim "Beczka", choć 
miały one, jak wiadomo, miejsce. Ponadto nie udało się nam również dotrzeć do 
dokumentów wytworzonych przez WUSW w Lublinie, gdzie Zofia Albina, z racji 
swego zatrudnienia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, często przebywała. 
Weryfikacja tych informacji może być wielce interesująca i może doprowadzić do 
pogłębienia badań nad stopniem zainteresowania komunistycznego aparatu represji 
członkami rodziny Włodków z Dąbrowicy. 
Studium przypadku rodziny Włodków pokazuje w jaki sposób członkowie 
rodzin byłych ziemian funkcjonowali w społeczeństwie w okresie PRL. Niezbędne 
wydaje się podkreślenie faktu, że w podobny sposób inwigilowani byli również inni 


-22-
		

/p0024.djvu

			członkowie przedwojennej warstwy społeczno-zawodowej, jaką było ziemiaństwo. 
Dalsze badania mogą przynieść nie tylko odkrycie nowych archiwaliów dotyczących 
nie tylko rodziny Włodków, ale także pogłębienie wiedzy na temat losów rodzin 
ziemiańskich w okresie powoj ennym." 
Jadwiga Duda podziękowała za wygłoszenie prelekcji i zaprosiła do 
udziału w dyskusji, w której głos zabrali: Anzel Skowronek, Marcin Perek, 
Zygfryd Dolaś, prelegenci, prowadząca spotkanie. 
Anzel Skowronek, członek Zarządu Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi 
Gdowskiej: "Szanowny Panie Profesorze, chciałem zapytać, czy ktoś z Pana rodziny 
w czasie okupacji zamieszkiwał w Krakowie przy Placu Biskupim, bo wiem, że ta 
rodzina kogoś ukrywała przd aresztowaniem? Moja matka, Wiktoria z Wiatowic, 
odwiedzała tę rodzinę, a zdarzyło się, że i j a byłem z nią." 
Jan Marian Włodek: "Domyślam się, że chodzi o mjego brata stryjecznego z 
Niegowici, Romana Ludwika Włodka, syna Romana Jana, którego wuj, brat Matki, 
inż. Straszewski, mieszkał przy Placu Biskupim w Krakowie. Mój brat stryjeczny z 
Niegowici dwa razy trafił do niemieckich obozów zagłady, które przeżył. Pierwszy 
raz w Auschwitz-Brzezince uratował mu życie, gdy dostał biegunki (w obozie 
niemieckim kończyło się to śmiercią) murarz z Gdowa, który go rozpoznał, że jest z 
Niegowici i kupił dla niego za przydział (własnego) chleba pigułki węgla drzewnego, 
które go uratowały. Tak mi opowiedział po powrocie." 
Marcin Perek, wiecprezes Stowarzyszenia "Klub Przyjaciół Wieliczki": "W 
książce prof. Mieczysława Adamczyka - "Szkoły obce w edukacji Galicjan" - część 1- 
"Kraje korony węgierskiej" - wydanej przez Wydawnictwo "Rytm" z Warszawy w 
2003 r. , znajduje się wykaz Galicjan kształcących się w szkołach węgierskich w I poło 
XIX w., w którym to znajdują się: w poz. 2979 - Tomkiewicz Józef z Wieliczki - 
opiekun Walenty Włodek - prac. monopolu solnego - w latach 1823 - 25 pobierał 
naukę w klasie III i IV Gimnazjum w Podolinie. Było to Gimnazjum j ezuickie, w poz. 
3210 - Włodek Ignacy z Wieliczki - ojciec obywatel- w latach 1824/25 uczył się w 
klasie V Gimnazjum w Podolinie; w poz. 3211 - Włodek Primus z Wieliczki - ojciec 
Walenty - Burmistrz Miasta - w latach 1821-26 pobierał naukę w klasie od II do VI 
tegoż Gimnazjum. 
Proszę Pana Profesora o komentarz do tych danych." 
Jan Marian Włodek: "Wyjaśniłem, że Primus Włodek oraz Ignacy Włodek to 
jedna i ta sama osoba, pierworodny syn Walentego Faustyna z jego pierwszego 
małżeństwa z córką prezydenta Wieliczki Andrzeja Tomkiewicza - Elżbietą i brat 
przyrodni Romana Włodka, o którym mówiłem. Pisano go raz jako Primus, (bo tak 
go ojciec nazywał, gdyż wiedział, że nie będzie miał więcej dzieci) a w dokumentach 
pisano wg imion otrzymanych na chrzcie: Antoni Ignacy. Ponieważ wówczas bardzo 
często pisano się drugim chrzcielnym imieniem (taka moda była), dlatego występuje 
w spisach Adamczyka jako Ignacy Włodek. 
We Lwowie w Archiwum, zwanym niegdyś "Bernardyńskim", znalazłem 
podanie Walentego Faustyna, ojca Primusa Włodka, o umieszczenie go w elitarnej 
wówczas szkole młodzieży zwanej "Therezianum", a ponieważ ma mały majątek i 
trudno mu byłoby opłacać pobyt syna w tej szkole, prosi cesarza o stypendium dla 
niego, widocznie było pytanie: "Czymeś się zasłużył dla Austrii, że prosisz o 
stypendium dla syna?" Bo Walenty pisze w swym podaniu, że: pośredniczył w 
przywozie beczek na sól do wielickiej kopalni soli. 


-23-
		

/p0025.djvu

			Primus Antoni Ignacy nie dostał się do "Therezianum", ale z pracy Adamczyka 
wiemy, że oj ciec go zapisał do renomowanej szkoły w Podolińcu na Spiszu (wówczas 
na Węgrzech, dziś na Słowacji, tuż k. granicy z Polską). Wg. tradycji rodzinnej zginął 
z odniesionych ran w bitwie z Austriąpod Temeszwarem ( dziś Rumunia) w powstaniu 
węgierskim w 1848 r., co jest moim zdaniem fałszywym tropem. 
Przytaczam j e dyny zapis, jaki znalazłem, (poniżej), co do jego śmierci, bo ktoś 
(być może ojciec lub brat przyrodni Roman) schował w Archiwum wielickim potem 
w sygnaturze Archiwum Krakowskiego pt: "Hipoteka Galicji Zachodniej" (HGZ), 
gdzie znalazłem kiedyś zapis odnoszący się do spisu dokumentów, które były pod tą 
sygnaturą złożone, ale się nie zachowały, tej treści: "Ignatius Sulim Włodek, 
Viennense, ejus casus mortis per Regimentum 2-dum, rei tormentaria Viennense (: 
Artillerii Regiment) Delatus"3 
 Tylko dalsze poszukiwanie w Archiwum w Wiedniu, 
z którym nawiązałem obecnie kontakt, może rzucić jakieś bliższe światło na tę 
sprawę. 
Na podstawie powyższego dokumentu można na razie wnioskować, że Primus 
wstąpiwszy do wojska austryjackiego na zawodowego oficera, wdał się w jakieś 
konspiracj e antyaustryj ackie i został zdradzony (delatus), po czym został 
zamordowany przez własny pułk 2 artylerii, w którym służył. Chyba, że ktoś 
(możliwe, że Roman brat przyrodni) ukrył te akta po 1848 r. w sygnaturze HGZ, która 
pewnie wtedy znajdowała się w archiwum Magistratu wielickiego. Akta sygnatury 
HGZ dotyczą lat 1828 - 1841. Tak więc zamordowanie Primusa Włodka przy pomocy 
tortur (widać z tego zapisu, że nikogo nie zdradził i wybrał śmierć) musiało się 
zdarzyć między 1828 a 1841, co nie jest pewne. Sądzę, że w Wiedniu mogą być 
dokumenty dotyczące tego 2-giego pułku artylerii, austriackiej z tego okresu (lata 
1840 -XIX w.). 
Zygfryd Dolaś: "Chciałem zapytać, czy są jakieś dokumenty dotyczące 
wywłaszczania ziemian i parcelacji ich majątków po 1945 r.? Może zachowały się 
składy osobowe komisji, które się tym zajmowały, i protokoły? 
Marcin Chorązki: "Tak, są takie dokumenty i należy ich szukać w Archiwum 
Państwowym w Krakowie przy ul. Orzeszkowej". 
Jadwiga Duda: "Szanowni Państwo, sedecznie dziękuję prelegentom za 
wygłoszone prelekcje. Panią prof. Zofię Włodek poznałam blisko 30 lat temu we 
Wspólnocie Odnowy w Duchu Świętym u 00. Dominikanów w Krakowie, do której 
wraz z mężem należeliśmy, uczestnicząc w formacji duchowej życia 
chrześcijańskiego. Natomiast z prof. Janem Marianem Włodkiem spotkałam się w 
kancelarii Parafii św. Franciszka z Asyżu w Wieliczce, gdzie prowadził kwerendę. 
Gromadząc materiały do 125 spotkania z cyklu "Wieliczka- Wieliczanie" p.t. "Akcja 
Katolicka (AK) i Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży (KSM) w Archidiecezji 
Krakowskiej i w Dekanacie Wieliczka" 3 7 0 dwiedziłam dom Włodków w Krakowie ze 
względu na ich matkę Zofię Włodkową. Wówczas narodził się pomysł 
zorganizowania spotkania "Wieliczka- Wieliczanie" na temat dziś prezentowany. Pan 
Marcin Chorązki z IPN, teżjest gościem u Państwa Zofii, Jana Mariana Włodków. Był 
prelegentem na 118 spotkaniu z cyklu "Wieliczka- Wieliczanie" p.t. "Ród Morstinów 
i jego zasugi dla Wieliczki i okolicy" 3 
 Natomiast Powstaniu Krakowskiem, w które 
był zaangażowany Roman Włodek, o czym wspominał prof. J. M. Włodek, było 
poświęcone 98 spotkanie z cyklu "Wieliczka- Wieliczanie" zorganizowane w 2006 r. 
3 
 Wdzięczność wyrażam wręczaj ąc kwiaty i upominki. 


-24-
		

/p0026.djvu

			Serdecznie zapraszam Państwa za miesiąc, 29 lipca, na kolejne 139 spotkanie z 
cyklu "Wieliczka- Wieliczanie", pierwsze z nowej serii "Młodzi wieliczanie i ich 
talenty". W lipcu największym wydarzeniem w Wieliczce są Dni Świętej Kingi, a 
przed nimi Stowarzyszenie "Klub Przyjaciół Wieliczki" zaprasza: 1, 3, 5. 07. TV 
Kraków w programie "Pora dla seniora", emituje po raz drugi program o 
Stowarzyszeniu i jego seniorze Henryku Kozubskim, nakręcony w 2008 r.; 8. 07. 
(środa) w g. 16.15-18.00 w Centrum Kultury i Turystyki w Rynku Górnym 6 - 
spotkanie Zarządu KPW, do udziału w którym zapraszam także zainteresowanych 
wstąpieniem w szeregi Klubu, 18.07. (sobota) - udajemy się do Bronowic Małych, 
aby zwiedzić dworek Włodzimierza Tetmajera, artysty-malarza, twórcy polichromii 
w kościółku św. Sebastiana; 21.07. (wtorek) w CKiT o g. 17.15 - 50 spotkanie z cyklu 
"Dla zdrowia wieliczan" - prelekcja lek. med. Czesława Szeląga p.t. "Choroba 
Alzheimera i problemy z pamięcią.", 24. 07. (piątek), w dniu imienin św. Kingi, 
patronki miasta, wręczenie dyplomów i nagród laureatom VIII konkursu p. t. "Świętej 
Kindze - Kingi i inne, inni", 25. 07. (sobota) o g. 9.00-ej w sali "Magistrat" 
rozpoczęcie VII meczu szachowo - brydżowego Wieliczka-Bochnia, a 26. 07. 
(niedziela) o g. 7. 15 z parkingu przed Magistratem wyrusza pielgrzymka do Starego 
Sącza, do grobu sw. Kingi i na sumę odpustową na placu Jej kanonizacj i przed 10 laty 
- 16. 06. 1999 r., 28. 07. - edukacj a regionalna dla dzieci z J anowic pt. "Wieliczka i j ej 
zabytki w książkach wielickiej biblioteki" - wycieczka po mieście zorganizowana 
przy współpracy Towarzystwa Rozwoju Wsi Janowice na czele z prezesem Janem 
Ćwioro, którą prowadzę. 
Oprawę plastyczną spotkania tworzy wystawa akwarel Henryka Kozubskiego, 
obecnego tu wieliczanina, seniora Klubu Przyjaciół Wieliczki, p.t. "Dworki Ziemi 
Wielickiej". To 18 prac, które obrazują dworki w: Bilczycach, Biskupicach, 
Cichawie, Gdowie, Grajowie, Grodkowicach, Hucisku, Jankówce, Jawczycach, 
Łazanach, Niegowici, Podolanach, Sierczy, Sygneczowie, Śledziejowicach, 
Tomaszkowicach, Wiatowicach, w Wieliczce przy ul. Sienkiewicza. Niektóre z tych 
akwarel były przedstawione w książce Agnieszki Juras- Pedrycz p. t. " Wieliczka - 
wieliczanie. Dwory i dworki w krajobrazie wielickim" (Wieliczka, 2002 r.). Obecnie 
zapraszam Państwa do oglądnięcia filmu o autorze prac nakręconym przez TV 
Kraków, który powtórnie możecie obejrzeć z początkiem lipca w telewizji. Panu 
Henrykowi gratulujemy i życzymy zdrowia i sił do dalszego malowania. 
Wszystkich, którzy dotrawli do końca spotkania, zapraszam do wspólnego 
zdjęcia pod napisem "Wieliczka- Wieliczanie". 
W spotkaniu udział wzięło 58 osób, a wśród nich: Władysław Płatek, wójt 
Gminnej Rady Narodowej Wieliczka-Wieś w l. 1961-1972, Józef Duda, burmistrz 
Miasta i Gminy Wieliczka w l. 1992-2006, Jerzy Cholewa, radny Rady Powiatu 
Wielickiego, Józefa Sosin, sołtys wsi Mietniów, Ewelina Mroczek, wiceprezes 
Stowarzyszenia Bochniaków i Miłośników Ziemi Bocheńskiej, Tadeusz Feliks, 
prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Gdowskiej, Zygfryd Dolaś z Soboniowic, 
licznie członkowie Klubu Przyjaciół Wieliczki oraz młodzież z Koła Młodych 
Miłośników Starej Wieliczki Zespołu Szkół Zawodowych w Wieliczce. 
Opuszczający salę "Magistrat" otrzymali: zeszyt 82 "Biblioteczki Wielickiej", 
zaproszenia na 139 spotkanie z cyklu "Wieliczka- Wieliczanie" w dniu 29. 07. 2009 r., 
plan wydarzeń organizowanych przez KPW w lipcu 2009 r. 
Spotkanie fotografowali: Dorota Cora, Jadwiga Duda, Maria Gurgul, Wojciech 


-25-
		

/p0027.djvu

			Nowiński. Zapowiedź spotkania została przez Jadwigę Dudę przesłana do gazet, a 
opublikowano ją w "Głosie Wielickim" nr 6 (31) Czerwiec 2009 "Ród Włodków i 
jego zasługi dla Wieliczki i okolicy, czyli 138 spotkanie z cyklu "Wieliczka- 
Wieliczanie" i Jolanta Białek (JOL) w rubryce "Dzieje się" w "Dzienniku Polskim" z 
24. 06. 2009 r. Ukazała się także na stronie internetowej Urzędu Miasta i Gminy 
Wieliczka, Koźmic Wielkich i Koźmic Małych, a CKiT zamieściłją w "Kulturalnym 
rozkładzie jazdy na czerwiec 2009 r.". 
Dziękuję: Hannie Kozioł z Wydziału Kultury i Sportu UMiG Wieliczka za 
przygotowanie upominków; Małgorzacie Łyżczarz za pracę w sali "Magistrat" na 
spotkaniu i obsługę gości, Piotrowi Jaroszowi za sprzęt do odtwarzania filmu z płyty 
CD. Szczególnie dziękuje Michałowi Wenklarowi z IPN za przesłanie tekstu prelekcji 
dr. M. Chorązkiego. 
Uzupełnię, że źródłem informacji o Wieliczce w 1 poło XIX w. jest książka F. 
Boczkowskiego "O Wieliczce pod względem historyi naturalnej, dziejów i kąpieli", 
(Bochnia, 1843 r.) 
W zeszycie 82 "Biblioteczi Wielickiej" na s. 7 ma być Mieczysław Dębowski, a 
na s. 8. ...korpus francuski Bernadotta....Przepraszam za pomyłkę powstałą przy 
przepisywaniu tekstuA. Cygan. 
Po spotkaniu Halina Skulimowska przekazała, że w Krakowie przy ul. 
Poselskiej w Klubie "Zaułek" znajduje się siedziba Oddziału Krakowskiego 
Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego, do którego należy. Wiceprezesem Oddziału 
jest prof. Jan Marian Włodek. 
Rodzina Włodków nadal zamieszkuje w powiecie wielickim. Na podstawie 
"Książki telefonicznej" wydanej w 2001 r. wiemy, że Włodkowie mieszkają w 
Sławkowicach gm. Biskupice, w Cichawie, Czyżowie, Szczytnikach, Wiatowicach 
gm. Gdów; w Brzeziu, Dąbrowie, Kłaju, Łężkowicach, Łysokaniach gm. Kłaj; w 
Podłężu, Staniątkach, Niepołomicach gm. Niepołomice; w Grabówkach, W ęgrzcach 
Wielkich gm. Wieliczka. Są też Włodkowie w Wieliczce, a wśród nich Dorota 
Włodek, która pracuje w naszej bibliotece. Mąż Pani Doroty Wiesław, syn Michała 
pochodzi z Wiatowic. Ich córki Paulina i Aneta, zainteresowane historią swoj ej małej 
Ojczyzny pracowały w Kole Młodych Miłośników Starej Wieliczki. Grobowiec 
rodziny Włodków z Dąbrowicy znajduje się na cmentarzu w Niegowici gm. Gdów. 
Na wielickim cmentarzu Włodki spoczywają w 8 grobach, które odnalazła Paulina 
Koczwara. 
Do zbiorów Działu Regionalnego Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej 
w Wieliczce, J. M. Włodek przekazał fragment powstającej monografii p.t. "Patrae et 
Familiae, Pamięć o zmarłych odradza żywych", Z. Włodek udostępniła do 
skserowania książkę ks. Stanisława Bobuiskiego" p. t. "Zofia Włodkowa z Dąbrowicy 
1890-1981" (Sobolów, 1995) i fotografię mamy, Z. Dolaś ofiarował tomik 56 
wierszy z okresu II wojny światowej i okupacji zebranych przez Józefa Joba ur. 22. 
02. 1922 r. w Rajsku, ps. "Skok", st. sierżanta, dowódcę II drużyny IV plutpnu VII 
kompanii II baonu "Bolesław" zgrupowania Żelbet AK oraz skany jego dokumentów, 
z których wiadomo, że do Armii Krajowej należał od 1. 05. 1944 r do 18.01. 1945 r.; 
Jerzy Pilikowski książkę J.Pilikowski, K.Pawłowska, A. Grzegorczyk "Czy z Polski 
możemy być dumni?" (Wyd. Rubikon, Kraków 2007); Piotr Kurek - opracowanie 
P.W. Kurek "Kluby Historyczne działajace przy szkołach/Kołach ŚZŻAK... 
(Warszawa, 2009 r.); Bogdan Śmigielski - fotografię członków Akademickiego Koła 


-26-
		

/p0029.djvu

			pomiędzy Potockim a Boruckim. 
7. Archiwum Conventus Vielicensis Fratrorum Minorum (Archiwum Zakonu 00 
Reformatów w Wieliczce) T.II. Część IX str. 161: "Felix J aroński Canonicus 
Collegiatae Cracoviensis Omnium Sanctorum copulavit seu benedixit 
Matrimonium in Ecclesia Patrum Reformatorum Valentinum Włodek Presidem 
Magistratus Vielicensis Viduam ac Generosam Anastasiam de Popielówna 
Chmielińska" .... Patrz też świadectwo ślubu wydane 20 VII 2000 r. i kserokopia 
oryginalnego wpisu w Kronice Klasztoru Wielickiego w A WD- X - teka X, 
8. AP Kr.(Archiwum Państwowe Kraków) oddział II ul. Grodzka, HGZ (Hipoteka 
Galicji Zachodniej), nr 365, dnia 12 IX 1812, tu Walenty-Faustyn Włodek 
podpisuje się,jako "Consul" czyli prezydent miasta Wieliczki. 
9. AG: "Magistrat" (wielicki), dwie fotografie budynku magistratu wielickiego 
przed 1905 r. oraz w roku 2002, Dziennik Polski (Kraków) 28 VIII 2002 nr 200, 
str. 12. 
10. Duda Jadwiga: "Wieliczka miasto na Wielkiej Soli" Kraków 2001 Demigraf, 
str.28-29 krótka historia budynku Magistratu wielickiego oraz jego dzisiejsza 
foto grafia. 
11. Jadwiga Duda: "Magistrat" (Wieliczka i Wieliczanie), Dziennik Polski (Kraków) 
Kronika Wieliczki 24 luty 2004 str. 14 wraz z fotografią. 
12. Piotr Kurowski "O kąpielach solnych w Wieliczce w 1839 roku" (ze źródeł 
historycznych). "Wielicki Herold Gminny" nr 2 XI/XII 1999 r., str. 16. 
13. GGIA Lwów (Centralnyj Gosudarstwiennyj Archiv Lwow - Lwowskie 
Archiwum Historyczne), Fond 152, opis 2,jedinica 6199, karta 1-12: 
14. Józef Louis- Wawel: "Kronika rewolucji krakowskiej w roku 1846", Kraków 
1898, "Czas", s. 114 i następne. 
15. Wiktor Kopff: "Wspomnienia z ostatnich lat Rzeczypospolitej Krakowskiej", 
Kraków 1906 r. 
16. ks. Mieczysław Turek, "Portret. Pamięci Zofii Włodkowej z Dąbrowicy", 
Tygodnik Powszechny nr 32 [2457], 11 sierpnia 1996. 
17. Stefan Swieżawski, "W nowej rzeczywistości 1945-1965", Lublin 1991, s. 217. 
18. ks. Stanisław Bobuiski, "Zofia Włodkowa z Dąbrowicy 1890-1981", Sobolów 
1995. 
19 . Jan Marian Włodek, "Włodkowa Zofia Albina" w: "Ziemianie polscy XX wieku. 
Słownik biograficzny", Warszawa 1998, IV 159-161. 
20. Jan Marian Włodek, "Goetz-Okocimscy. Kronika rodzinna 1590-2000", Kr. 
2001, 80-85. 
21. Zofia Włodek, "M oj a matka Zofia Włodkowa", Biuletyn Diecezj alnego Instytutu 
Akcji Katolickiej (2008) z. 1 (marzec), 25-31. 
22. Zofia Włodek, "Włodkowa Zofia Albina", Powszechna Encyklopedia Filozofii, 
Lublin 2008, IX 811-812. 
23. Relacj a Jana Mariana Włodka - zbiory własne autora. 
24. Relacj a Zofii Włodek - zbiory własne autora. 
25. Archiwum PTZ w Krakowie. Ankiety członków towarzystwa dotyczące 
okoliczności wywłaszczania rodzin ziemiańskich z maj ątków. 
26. Relacja Jana Mariana Włodka - zbiory własne autora. AIPN w Krakowie, IPN Kr 
010/10761,Akta operacyjne Bohdana Cywińskiego, Karta E-15, Zapytanie z 6 VI 
1960 r. do Naczelnika Wydziału "C" dotyczące Jana Włodka, k. 59; IPN Kr 080, 


-28-
		

/p0030.djvu

			Kartoteka zniszczeniowa byłej WUSW w Krakowie, Karta E-14, Informacja o 
Zofii Albinie Włodek, k. 1; IPN Kr 080, Kartoteka zniszczeniowa byłej WUSW w 
Krakowie, Karta E-14, Informacj a o Janie Włodku, k. 1. 
27. AIPN w Krakowie, IPN Kr 080, Kartoteka zniszczeniowa byłej WUSW w 
Krakowie, Karta E-14, Informacj a o Zofii z Goetz-Okocimskich Włodkowej, k. 1. 
28. AIPN w Krakowie, IPN Kr 010/10761, Akta operacyjne Bohdana Cywińskiego, 
Notatka służbowa z przeprowadzonej obserwacji Jana Włodka z 6 VI 1960 r., k. 
61-62. 
29. AIPN w Krakowie, IPN Kr 010/10761, Akta operacyjne Bohdana Cywińskiego, 
Karta E-15, Zapytanie z 6 VI 1960 r. do Naczelnika Wydziału "C" dotyczące Jana 
Włodka, k. 59. 
30. AIPN w Krakowie, IPN Kr 010/10761, Akta operacyjne Bohdana Cywińskiego, 
Tłumaczenia listów Rosemarie Neumann do Zofii Albiny Włodek z 4 X 1961 r., k. 
64-65. 
31. Wydział ten, stanowiąc część kontrwywiadu SB, zajmował się ochroną 
kontrywiadowczą dot. Belgii, Danii, Francj i, Grecj i, Holandii, Izraela, 
Luksemburga, Norwegii, Portugalii, Turcj i i Włoch. 
32. AIPN w Krakowie, IPN Kr 010/10761, Akta operacyjne Bohdana Cywińskiego, 
Pismo Wydziału IV Departamentu II MSW w Warszawie do Wydziału II KW MO 
wKrakowiez26 I 1962r.,k. 7-8. 
33. AIPN w Krakowie, IPN Kr 010/10761, Akta operacyjne Bohdana Cywińskiego, 
Pismo Wydziału II SB KW MO w Krakowie do Wydziału "T" SB KW MO w 
Krakowie z 27 I 1962 r., k. 22. 
34. AIPN w Krakowie, IPN Kr 010/10761, Akta operacyjne Bohdana Cywińskiego, 
Notatka służbowa Biura Dowodów Osobistych w Krakowie przy KW MO w 
Krakowie z 1 III 1962 r., k. 63. 
35. AIPN w Krakowie, IPN Kr 075/223, t. 13, Materiały z ankietyzacji środowisk 
ziemiańskich, Analiza środowiska byłej arystokracji i obszarnictwa z przed 1939 
r., obecnie zamieszkałego w Krakowie i województwie sporządzona 10111 1968 r. 
przez oficera Wydziału III SB KW MO w Krakowie, mjra. J. Barcika, k. 20. 
36. Archiwum Państwowe Kraków II ul. Grodzka, sygnatura HGZ - 378 poz. 6 
(Hipoteka Galicji Zachodniej): Liber actum officiosi Magistratus Vielicensis ab 
anno 1828 usque ad 1841 inclusive, pg 396, poz.6, odnośnik do nie istniejących 
aktów: Numerus Fasciculi III, numerus actorum 852, Folium repertorii 52. Zapis: 
"Viennense Włodek Ignatius Sui ima ejus casus mortis per Regimentum 2-um rei 
tormentariaArtilleri Regiment Delatus. 
37. Jadwiga Duda, "Biblioteczka Wielicka", zeszyt 70 p.t. "Akcja Katolicka (AK) i 
Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży (KSM) w Archidiecezji Krakowskiej i w 
Dekanacie Wieliczka" (Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna w Wieliczce, 
2008 r.) 
38. Jadwiga Duda, "Biblioteczka Wielicka", zeszyt 63 p.t. ,,118 spotkanie z cyklu 
"Wieliczka- Wieliczanie" p.t. "Ród Morstinów i jego zasługi dla Wieliczki i 
okolicy" G. w., 2007 r. ) 
39. Jadwiga Duda, "Biblioteczka Wielicka", zeszyt 43 p.t. 98 spotkanie z cyklu 
"Wieliczka - Wieliczanie" p.t. "W 160 rocznicę Rewolucji Krakowskiej w 1846 
roku - ku pamięci poległych wieliczan" G .w. 2006 r.). 


-29-
		

/p0031.djvu

			Foto 3. Wieliczka, Cmentarz Komunalny, kwatera VIII, 24.06.2008 r. Grobowiec 
Józefa i Anny Niesiołowskich, Walerii z Włodków, Kazimierza i Melanii 
Przychockich a przy nim od lewej : Jan Matzke, Barbara Miszczyk, Marcin 
Perek, Irena Stochel, Jan Marian Włodek, Tadeusz Feliks, Zofia Włodek, 
Jadwiga Duda, Halina Skulimowska, Katarzyna Magrysiewicz- 
Dobrzańska,Anzelm Skowronek, Andrzej Starowicz. 


Foto 4. Wieliczka, sala "Magistrat", 24. 06. 2009 r. 138 spotkanie z cyklu 
"Wieliczka -Wieliczanie". W prezydium od lewej: Marcin Chorązki, Jan 
Marian Włodek, prezentuje album "Ziemianie", Jadwiga Duda, Zofia 
Włodek. 


-30-
		

/p0032.djvu

			Foto 5. Wieliczka, sala "Magistrat", 24. 06. 2009 r. 138 spotkanie z cyklu 
"Wieliczka - Wieliczanie" Jadwiga Duda dziękuje Katarzynie Gabryś za 
koncert fortepianowy. Z prawej Wojciech Nowiński, a w tle akwarele 
"Dworki Ziemi Wielickiej" Henryka Kozubskiego. 


Foto 6. Wieliczka, sala "Magistrat", 24. 06. 2009 r. 138 spotkanie z cyklu 
"Wieliczka - Wieliczanie". Od lewej: Czesława Dębowska, Aneta Dubil, 
Renata Kędzior, Stanisława Cygankiewicz, Irena Stochel, Jan Ziółkowski, 
Marcin Perek, Ewelina Mroczek, Krzysztof Wandas, Grażyna Kowal, 
Bogdan Śąmigielski, KrzysztofWidomski, Władysław Płatek, Jan Matzke. 


-31-
		

/p0033.djvu

			Foto 7. Wieliczka, sala "Magistrat", 24. 06. 2009 r. 138 spotkanie z cyklu 
"Wieliczka- Wieliczanie". W I rzędzie od lewej: Maria Gurgul, Henryk 
Kozubski, Maria Porąbka, Marcin Chorązki, Zofia Włodek, Jan Marian 
Włodek, Jadwiga Duda, w II rzędzie: Jan Matzke, Władysława Drożdż, 
Zofia Windakiewicz, Krystyna Ślusarczyk, Antoni Batko, Anna Kisiel, 
Stanisława Cygankiewicz, Ewelina Mroczek, Renata Kędzior, Wojciech 
Nowiński, Maria Nawrot, Barbara Miszczyk, Tomasz Kraiński, Czesława 
Dębowska, Maria Gąstoł, Zygfryd Dolaś, KrzysztofWidomski. 


Spis treści: 
1. 138 spotkanie z cyklu "Wieliczka- Wieliczanie" p. t. "Ród Włodków 
ijego zasługi dla Wieliczki i okolicy". 
2. Materiał ilustracyjny ze 138 spotkania z cyklu "Wieliczka- Wieliczanie". 


str. 3 
str. 3 O 


-32-