/p001_0001.djvu

			Rok I. 


Kraków, 7 Grudnia 1869. 


, 
'; 'l 


--
----........ =--= 
-
 

'
"J - 'n 
'\ 
 ' (,
 
Ąj" '.,y 
...... ;
 
 - 


II, 


re- - 


E: 
F 


l,' 


,'
 
 .
... 



 t -.,I'{ 
tl\/ 
J r -
! \ I 
''\.' - 1'=) 'I 
P 
 
 
}: I: f ' - 
 'j" 
. , (/'1 l' J 

 __ .=
!: Ijll
 I \ 'I ,
 
':
"{" \11 


\,. 
 
'""- 



\
 


'\ 
-', f 

)) 


ł 
 =- 


.. 


'\'.. 
I,...... 
I, 


'.\ 
. , 
'. 



I . 
-, 
 't. 
:" '(\ 


.I' 
jl" 
I" 


-"" 


"= -, -ł 
- 'O
, -, 

:' 


, '"":.. 


:1 1 ' 


I, 
" 


, 11//1 

i" 



- 

 
/ 
r? 


, 
. . 

-
--' ,$o 


.ł' 


1r--. 
Il 1)1' :-=-'_\ \ 
=,\(,_=' 
) , 
_\,
, ' 
\ ' 
s,) _ .,/ 
'& 


,..-- 


Nr. 11. 


- 
 



 
:
 
__;;;3;:. 
-= - 

:::: 
 
=
 


--=- -
 

 


,./ 

-) , ' - 



 , =rF1 


;
.,' 
J))
 -- 


flIki' 
\' , 
, { j 
\ j' 
\., . . 
. I,I.. 
.", I ( I 
=,;, ,) ) 
 

 'tr,J
 
r #.! n 
 
-- ,_.:::.-=-=- - 


--::
 
 - =- 
'!; 


Wychodzi (lwa razy na miesiąc. Prcnumerata kwartalna złr. l; w W. Ks. PozlJJńskiem 25 srgr., we Francji 3 franki. - Numer pojedy nczV 20 ccnt. 
Ogłoszenia po 5 ceutów od wiersza. - Hękopisma nie zwracają się. -. Redakcja i Administracja przy ulicy Florjań
kieJ 1\1'. 
63. 


Rodem kury czubate. 


......."'1 
'!:;...., I) ( ., 
l in )il II 
III 


A'NN;7",,:'
 

 I
,r- 

\
 
, ' 
, , '.' 
{ 


I I 
/,II



 --
 
, 
\.o :,.' ", \' 
'-: j 
Y' P,,2

 ,_' 
j 
' ,.... 
 I 

 ID "
 ' ,
 

" " ,-=" / 
 " 

. 

_. : 
 \,' I " ( 

 
.
 "\....J : ('., 
 l) 
,\, ., "
,, ,I 
I l 
 I,' ,J 
., ,,
 \' '\ ) 
" , 
"J l\' I, 
ul . II / III: ' ,
 ':r", 


'
 <

y ' E \
:. \. fi;'" 
, 
 I" - 


 - \ '..... I. 
 ,.. \ -/ '/ 
 

"".. 
 ' -
 ..... . ,\ 
':".. 
, " \ 

 " ,'-, - 
 '/" .
 ' 
 
, I\l \'" - . dJ"
'łłlli\łl \ . "I,;;J III'
 '\ .J,' 
=- ,\." 
 ,,: :'I, 
 ",\\
.k: ': 
 . .', 
 ;*, 
'\'
I! 
_ ,,', ,,,'> ?"'-II', y) ...l:
'1 ..."../!//I
 
- _'" ....:., ., ""
, "Y 
 .
, I > ';'
 
II IIIIV 
 " 
 .I' -"'. 
,
 '1lJ \. \.

 -
 
,1 11 1 11\111 .1. 1 \:.' 

 r\
\', ,., '"
o '

 
.> I
, ill'

:"/"
 
 
 ,'.,,'. \
"\. 
 


......, 


"'.... 
 
'I 


rJ-
 
''% 


::::ł/'l 


Przodkowie moi zwali się szezęsnemi, 
Bo więcej mogli dać, niż ja dziś daję 
Oni dawali obcym całe kraje, 
A ja pod kolej ledwie kawał ziemi. 
Weźże ją sobie, Carze kolejowy - 
Zaludnij Biree/ci deutschlandzkiemi rody, 
Bez waszych akcji i bez waszej mowy, 
Graf galicyjski, jak ryba bez wody. - 


Berek 
niezapieczętowany 


Był u nas żydek rodu l)o
att'go, 
Zwan Pir:/f/Iq górą. wzrostu niewielkiego) 
Pejsy miał rude, minę niepokaźną, 
Ale w (iesCh(7ftach uwijał się raźuo. 


* * 


. 
Qtóż ten Góra tak wykalkulował, 
Ze grubo zyska, gdyLy zballkrutował; 
:Młyny dał spółce, domy swej Itacheli, 
Synowi weksle - i kpi z wi crzycieli. 


* 


* * 
Aj wal! krzyk powstał, a to co za sztuka? 
On taki purec, on nas nie oszuka; 
I spie>izą wszyscy, by odehrać IIIlUli. 
Berek nie płaci! Hurst tli U'([8 is tlUl'8? 


* 


* * 
I wszczął się rwetes wśród synów Mojżesza 
Napróżno Rachel zwątpiałych pociesza 
I obiecuje płacić za lat parę - 
Tylko Lallk Anglo- daje ltuchli wiarę. 


* 


* * 
Tymczasem Berek, mrużąc oczy zyze, 
Milczkiem spoziera z boku na akcyze, 
Pejsy pokręca i ślinkę połyka- 
A od natretów-w kareciech umyka. 

 lJjabel
		

/p002_0001.djvu

			Przegląd polityczny. 


Jakkolwiek dziennik Kraj nie mógł 
dopatrz M dowcipu w rycinie zamieszczo- 
nej na odwrotnej stronie /
jahla Nr. 9, 
musiała ona przecież mieć wielką do- 
niosłość, kiedy ściągnęła na siebie uwagę 
takiego mistrza fars politycznych, jakim 
jest cesarz Napoleon, który uznał nawet 
za właściwe uczynić pochlebną o niej 
wzmiankę w swej mowie tronowej. Po- 
dobne zadosyćuczynienie jak z jednej 
strony jest dla nas aż nadto wystarcza- 
jącem za obelgę rzuconą przez jakieś tam 
pismo, wydawane przez mlodych 'l'ella.. 
Irtm'óu' i nieumiejące uszanować żadnej 
świętości, ani żadnego Djabła - tak 
z drugiej strony, jest nowym dowodem, 
że '/1ul e,
t jJl'upltN tll1l18 8Ul1 puys. 


i< 


* 


Vmgim nie mniej ważnym ustępem 
lilOWY cesarskiej jest miejsce przeznaczo- 
ne dla Austrji; "rz.!d dwulitawski -- po- 
wiada ona - konst.ytucyjnem uwzglę- 
dnicniełlJ .i.:!JaiI o,ldzielnych narodowości 
umial zapewnić sohie w porę ten spo- 
l,ój wewn\)trzny, jaki :-;prowadzić może 
tylko wspólnc zadowolnienic rządzących 
i rządl'on}'ch." 


'" 


2 


I Ministerstw
 
ojny w Wiedniu. nie I 
zdecydowało SIę Jeszcze na zabromenie 
żołnierzom noszenia broni po za obrę- 
bem służby; dla zrównoważenia jednak- 
że sił walczących stron przy każdej 
pija- i bijatyce - pracuje nad przygoto- 
waniem projektu do prawa, z mocy któ- 
rego wszyscy obywatele cywilni pań- 
stwa austrjackiego, zniewoleni zostaną 
do noszenia broni przy każdej okazji 
publicznej. Prawo to nosić będzie tytuł: 
"Glpiches Becht filr Al/e." 


Korespondencje djabelskie. 


Drezno 7 grudnia. 
Smutną wam uonoszę wiadomość: J, r. 
Kraszewski. -po czterdziesto-letniej wy- 
trwałej pracy na polu literatury, rzuca 
pióro i wstępuje do kla
ztoru. BliżCj 
I świadomi stosunków, zapewniają że na 
postanowienie to wpłynął ostatecznie art y- 
I kul T.lJgut!nika katull('kil'go rzucający 
bezwzględną klątwę na wszystkie utwo- 
I ry na:-;zego powieśdopisarza. .Kie wia- 
domo jeszcze na który z zakonów padnie 
I szczę
.liw
 .los wy

ru, to tylko nie ulega 
wątl'hWOSCI żD nlleJscem pobytu nowo- 
kreowanego mnicha, będzie l'omme tle 
I rWSIJfł Kraków. Całą bibljoł...kę swoją, 
jako zawierającą. w sobie bezwąt- 


pienia wiele herezji, pan Kl'. zobowią. 
zał się spalić własnoręcznie na stosie: 
urządzoną zaś niedawno drukarnię oddaj. 
bezinteresownie na uslugi krakowskiej 
krzyżowej cytadeli. 


Od Redakcji. 


Stały nasz koresponuent paryzkl. 
p. Ludwik Napoleon zawiadomił na l 
telegramem z dn. 30 listopada, że 
jednocześnie wysłał pod adresem 
"Djabła" najnowszą, wJasnego pomy. 
słu Kartę polityczną Europy. Żału- 
jemy bardzo, że skutkiem ciągłeg 
opóźniania się pociągów na linji mię- 
dzy Lwowem a Czerniowcami, ciek:'.. 
wą tę kartę otrzymaliśmy tak późni 
że dopiero w następnym numen 
blj;dziemy mogli przedstawić ją 11' 
SZJlll czytelnikom. 
Ktoby czuł się z tego powodu pokrz
 
wdzonym, ma wszelkie prawo wyst
 
pić z pretensjami swemi o poniesioIJ 
straty i stracone korzyści do Zarząd 
kolei lwowsko-czerniowieckiej, z \Vi 
której opóźnienie nastąpiło. 


Przygoda ks. Iwana z wilkami. 
obrazek z Pokucia. 


L 



iDla w gir),mdy u"troiła dł'zewa, 
"nieg; brylantami gałązki po
troił, 
Pt;
stwo zdziwione tym cudem - nie śpiewa, 
I świat 
ię cały biało u
pokoił; 
Dro.i:yny śniegiem zasypane całe, 
Drzewa i ziemia i W
ZYb iutko białe. 
h,,,il'd.ta Iwana (hoga hi"em wiodła 
Jechał na swojej kuzynki wesele ' 
[ khlł wcią.i: w duchu, że ta zima podła 
faką mu "lnt'ZIl:j, zawif'ł'nch'2 ściełe. 
Wasyl puwuzlł 
pie
zyli ,ie 
zwcdku, 
I ullo
iły "lnki konit' !t'fhll . 


Jadą i jadą, ,tż i słonko gaśnic - 
"Djabli n1lgnał batogiem, 
I co
 po cichu mówił z ranem Bogiem. 
Jadą. . aj; słychać wycie nieprzyjemnc, 
Konięta znowu szarpnęły w bok drogi, 
A tu jak na złość niebo takie ciemne, 
I tylko ślepiem świeci ptak złowrogi, 
Dwie mile naprzód i nazad dwie mile - 
Tyle złe wracać, i wprzód jechać tyle. 
"Hej toć to wilki" - Wasyl drzący rzecze; 
"Podcinaj bracie!" Ksiądz Iwan poradzi, 
Ale przed zgrają konik nie uciecze; 
Obaj jadący ju.i: jako śnieg Lladzi. 


Strach w oczach błyszczy, bo trzy pary Ul:ZI 
Wilczych zabłysło w lesie na uboczu. 
Wasyl podcina - a wilki tuż pędzą, 
Ksiądz zrozpaczony żegna się i żegna, 
Wie, że bydlęta cnoty nie u;;zczędzą, 
I dobrem słowem nikt ich III odegna. 
Czepia się przeto plecow WasylowJ.ch 
I I pędzić każe. . A w myślach surowych 
Plan jakiś wazy, jedyny, skuteczny 
Na który Wasyl może si nie zgodzi. 
Ale gdy człowipk IJ 
ię ni h pil' wy 
Tu żaden śru(h'k ratunku ł zko" 
Tak myślił plebar. zresztą ,łn u to, 
Aby się z 
\\'(\ją uratowa r "notą 


Myśli te błysły lotem bły"kawk 
Wilków natarcie JUż,. ż bylo bu"ki, 'fi, 
Rozpacz dopipkła Tak \I' c l,ko dzlC 
Radzą - gdy kiedy 
ip ZPll _ 
ry.."U 
Ksiądz Iwan lejce wyrywa z I 
k 1'11łop.1 

pycha Wasyla i oe nl nr" 
Chwyciw
zy lejce i pu [l h. 
Popędził naprzód głuch} na Jęk tnv II 
I Coby najtwardsze serep rozdarł w łon!p. 
Myśląc - 
taj Wasyl przeć ma dobre !Jog 
On się tam umie z wilkami rozprawiac, 
Jlnie nie wYlJada w lesie się zabawiać." 


Popędził - wkrótce hnlał na weselu 
I pijąc wino, z śmiechem opowiadał, 
Jak cudem tylko dopiął dzisiaj celn, 
Chociaż wiernego Wasyla postradał. 
._ Wilki go, mówił, ściągnęły za nogi. 

A ja sam jeden dokończyłem drogL
		

/p003_0001.djvu

			3 


Wszystkiemu mąż ten zacny podoła! 
Nawet do gazet śle artykuły 
I myśl tę jasną co bije z czoła 
Do dziennikarskiej składa bibuły. 
Otóż raz, podczas pieniężnej suszy 
Gdy wszystkie źródła wyschły do szczętu, 
Zamiast zrozpaczyć, mąż silnej duszy 
Wolał zręcznego użyć wykrętu. 
I stworzył projekt, jak rzekłem wyżej, 
Wielkiemi słowy podniósł zadanie, 
By, nim SzaJnochy grobowiec stanie, 
Polonia niosła grosz swój co clJyżej. 
Tak się też stało. - Grosz szedł obficie, 
Bo gdy Polaka trafisz w słabiznę, 
Gdy wspomnisz braci, drogą ojczyznę, 
Odda ci serce, duszę, i życie. 
Lecz gdzie się podział grosz ten nasz krwawy 
Ofiarą pierwszych potrzeb zebrany, , 
Mąż zacny dotąd nie zdał nam sprawy, 
A do Krakowa nie był przesłany. 
Lista przepadła w tajemnic cieni 
A grosz utonął.... w jego kieszeni I.... 


Bukm'eszl 7 grudnia. 


Gdybym zrządzeniem Djabelskiej Mości 
Dostał się kiedy w piekła otchłanie, 
I nadto jeszcze zyskał nadanie 
Karać dowolnie ludzkie zdrożności, 
To b:rm w naj głębszą wpakował dziurę 
Wszystkich świętoszków i hypokrytów, 
Co do godności, zysku, zaszczytów, 
Po cudzych karkach wyłażą w górę. 
Co w słowach zawsze słodcy i wzniośli, 
Na ołtarz kraju krew nieść gotowi, 
Mimo to przecież żywi i zdrowi, 
Ojczystym groszem w skórę porośli! 
Bodaj to władnąć tym darem słowa 
Którym się czyny zastąpić dadzą, - 
Czyny do ofiar, na śmierć prowadzą, 
.\ życia szkoda. Wiwat wymowa!! 


* 


* 


* 


Pewnego czasu, o pewnćj porze, 
Pewnej godziny, pewnej minuty, 
Hok temu, albo dwa lata może, 
.Jak pewien projekt został ukuty. 
Już to Bukareszt, prawdą a Bogiem 
Posia.Ia lumen poświęceń, cnoty, 
Posiada męża, co z życiem srogiem 
Łączy najwyższe ludzkie przymioty. 
Czy to potrzeba '\\'Yciąć w cymbały, 
Czy rzewnym glosem zawodzić trele, 
Czy potaj(,IDne knować kabały, 
Albo też krzyżem leżeć w kościele 


* 


* 


* 


Tak to naj świętsze rzeczy, niestety, 
Dla własnych zysków eksploatnją 
Ludzie, co jeśli czasem co czują, 
To chyba drzenie na brzęk monety! 
A w słowach wielcy, szczytni, podniośli, 
Przodować wszędzie i zawsze muszą 
I wszystkich czynów oni są duszą, 
Chociaż podłością, brudem urośli I 
Szarak. 


N' agle coś konie zastrzygły uszyma 
I w bok szarpnęły - mało nie do rowu. 
Patrzy ksiądz pleban do koła, nic niema, 
I'oddęte konie popędziły znowu, 
Ale się Petro przeżpgnał batogiem 
l ,08 po cichu mówił z Panem Bogiem. 


Nazajutrz w lesie szczątki znaleziono 
Po biednym ojcu sierotek pięciorga. 
Ksiądz płakał rzewnie - a dziedziców grono 
Jeszcze mu ziemi dodało pół morga, 
Za pogrzeb dostał dziesięć rpńsldch w srebrze, 
A dziadów młodych pięć pos;do po żebrze. 


Lecz znauą ścieżką do domu zawlókł się, 
I słyszał z lasu jak wilczyska wyły _ 
I słyszał księdza rozpaczliwe jęki, 
Ale me ufał w pomoc gołej ręki. 


'Y domu się skarży
 na niezgra!JIlość ksi\:dza. 
Co go na pastwę WIlczyskom wyrzucił 
l czcił Opatrzność, że go zaoszczędza 
Na to, aby z plebanem się skłócił - 
[ czekał, rychło ksiądz han nadjedzie. 
Przeczekał objad - czekał po olJjedzie, 
A księdza niema, - Wreszcie odszukano 
Szczątki zwłok jego przy sankach - i szaty. 
ł'etro się zmartwił . . rzekł: Sam winieu au()- 
Pogrzeb był suty, bo ksiądz był bogaty. 
A . we wsi odtąd została nauka: 
nZe raz A'i(} ty tko uda rńytra sztuka." 
HistOlję o tern spisałem dosłownie, 
Jak mi sam Petro we wsi opuwiadał, 
Jeno że nie tak zręcznie i wymownie, 
Bo Pptro szybko i po rusku gadał. 
I rp.\\"!It; słÓw mokh niech stwierdzi przysięga: 
W l
ksza moc Boża niż popia potęga. 
Kto zaś dowcipny, nipch w tej historyjce 
Dopatrzy spnsu ukrytego na dnip: 
"I\si,!dz ruski" - "chłoppk" i "wilki" i "lejce"... 
Można to wszystko wytłoma('zyć ładnie: 
A prawd
 całą znów stwierdzi przysięga: 
"Wif:ksza moc I/o:a lIi: popia jJot(}ga." 


Jadą.. aż słychać wycie nieprzyjemne, 
Konięta znowu szarpnęły w bok drod, 
A tu jak na złość niebo takie ciemne 
1 tylko ślepiem świeci ptak złowrogi. 
Dwie mile naprzód i nazad dwie mile, 
Tyle złe wracać, i wprzód jechać tyle. 
"Hej toć to wilki!" Petro drżący rzecze, 
A ksiądz swój ZIllIllY ratunek wspomina, 
"l'odl'inaj tylko pOl'zciwy człowiecze!.." 
Petro jak może tak silnie podcina. 
''lilki tuż pędzą - trwoga niesłychana, 
Więc znów ksiądz Iwan ratuje plebana. 
Chwyta za lejce, Petra spycha z kozła 
I pędzi szczęśliw, że się znów ocali. 
Raz go przytomność z nieszczęścia uwiozła, 
Raz ino zacząć, to pójdzie się dalej.. 
Pędzi wesoły. _ . lecz nie słyszy krzyku, 
Tylko do koła z nim wilków bez liku. 
\\ ilkom już mało kąsek Wasylowy, 
Dziś się na księdza usadzili iście. 
Konie już padły _. księżp bywaj zdrowy! 
Wilkom się oczy błyszczą tak ogniście. 
Ach! już cię z sanek ściągnęły - już jedzą, 
A na weselu o tern nic nie wiedzą 
Petro zrzucony nie zemdlał - nie stłukł się, 
Bo materace śniegu miękkie były, 


II. 


I Znów była zima i girlandy śniegu 
Pouczepiały się po zmarzłych drzewach; 
I Obraz był cudny, gdyś w las patrzał z brzegu 
[ brylanciki liczył w białych krzpwach. 
<)braz uroczy, tylko to nieszl'zęście, 
Ze to i oczy marzną ci i pięście. 
Kliiędza Iwana droga lasem wiodła, 
I Jechał na drugiej kuzynki wesele 
I l klął wciąż w duchu, że ta zima podła 
I Taką mu straszną zawieruchę ściele. 
Petro powoził, spieszyli się szwedko 
I unosiły sanki konie lelko. 


Jadą i jadą, aż i słonko gaśni,.- 
..Djabli nadali" rzpkł ksiądz nip,.jerpliwy, 
.,Wnet będzie ciemno, a tu już las właśnie, 
.Bo choć to człeku je, hać w las nic dziwy, 
,Zawsze to jakoś zim
b - w nocy - w lesie 
.Pok\lsa jakiś strach do duszy niesie." 


I Petro był poczciw i szanował księdza, 
I Xa Pana J30ga zdawał się w potrzebie, 
\ A więc koniki strwożonp popędza, 
Bo mu nie tyle chodzi już o siebie, 
Ile o zacną osobę plebana, 
Co tak wielbiona i tak szanowana. 


KONIEC.
		

/p004_0001.djvu

			Katechizm polityczny. 


2 Rezolucjonista. 
Pyt. Kto citJ stworzył? 
Odp. Towarzystwo spółkowe. 
p, Tegll nie rozumiem; opowiedz mi 

wój rodowólL 
O. A to było tak. Istniała raz sobie 
delcITacja, a w delegacji mniejszość, a 
mlli
iszo
ć kłl,rila się z większością, j
k 
każda mniejszość z każdą większoścIą. 
Aż mllif'jslość wystąpiła i były próżne 
krzesła w (lelegacji. Owoż, rozmaici mę- 
że ITalilejscy chcieli usiąść na owych 
krz
slach, albowiem wygodne są. A mę- 
że owi \\ idzicli, że dobrze jest mieć klub 
za sobą. l duch mądrości zstąpił na 
męża krakowskiego i szepnął mu: "Wsta
 
a zawiąż kInu." A mąż ów krakowskI, 
który sprytny jest, wziął i powiedział 
do siebie: "Klnb mi potrzebny zapraw- 
dę, alem gu zakładać nie gł
pi. Cza
' 
by mnie vożarł." I poszedł mIędzy mę- 
że IwC\wskie mówiąc im: "Załóżcie klub, 
a będziecie mocnymi i pojedziecie do 
rajchsratu, a wywieście jako sztandar 
swój rezolucję, albowiem Galileja uko- 
chała ją." Te były słowa męża kra- 
kowskiecro a uwierz y ł im ksi
że Adam 
l:> , oz; . ł 
Sapieha, a ksif1i.e Adam namowI pa- 
na Dobrzallskicgo, a pan Dobrzallski na- 
mówił pana W obkiego, a pan Wolski 
namówił pana Krzecznnowicza, a ten 
namówił wieln innych, którzy klub po- 
rodzili. 
P. Jaki jest cel twojego istnienia? 
O. Nie miaJem nigdy celu, tylko cele. 
P. Jakto być może? 
O. A tak. Bo ceł nasz zmieniał się 
codziennie, Najprzód celem było warun- 
kowe wysłanie, potem zwalenie pana 
Zlemiałkowskiego, potem zbliżenie się 
z CZłi!chami, potem wyparcie mameluków, 
potem bezwarunkowe wysłanie, potem... 
P. Dosyć, dosyć, ale dziś jaki macie 
cel? 
O. Dziś tyjemy bez celu. Kto miał 
być wybrany, ten już został, kto nie, to 
nie, działalność nasza skończona - (po 
namyśle).. a, przepraszam, jeszcze nie. 
Chodzi nam teraz o to, żeby tymi, któ- 
rzy się do delegacji nie wcisnęli, obsa- 
dzić l'ozmaite stanuwiska, mianowicie we 
Wiedniu. 
P. Jaki jest twój program? 
O. To si
 wypowiedzieć nie da. ŁIh- 
czymy w sobie wszystkie programy, a 
nie trzymamy się żadnego. W tem na- 
sza mlj,dwść. 
P. A jakie masz obowiązki? 
O. Zdanie zmieniać codzień, wołać 
czasem: "niech żyje rezolucja!" i soli- 
darnie na walne posiedzenia nieprzy- 
chodzić. 


.( 


Archiwum Cyta.deli Krzyża. 


(Z powodu braku organu urzędowego, 
pomieszczono tymczasowo w Djable.) 


"Do dnia dzisiejszego złożone zostały 
między innemi, następujące raporta człon- 
ków stowarzyszenia, wystosowane na imię 
czcigodnego komitetu: 
I 
1\'1'. 25. Od czlonka R. Mam honor zło- 
żyć do wiadomości P. T. R,ady. Dziesię- 
ciu że w ścisłem zastosowamu SIę do Art. 
VI: punktu 3. Statutu, codziennie ,,11- 
CZ(!8ZCZam na ouiady i poiedzenia, na 
które przez kogoko/I
'iek U!jWal
1 WZ.IJIl:(

 
ny" - jednocześme zas m
lPokormej 
upraszam, aby w myśl punktu 2 tegoż ar- 
tykułu, Najbogobojniejszy Komitet raczył 
najłaskawiej zwolnić mnie, jak
 zllpeb
l.e 
ubo,rie{J'o od O l )łacania skladkI rocznej. 
o l:) , 
Dccr. Członka R. jako odznaczającego się 
" szczególną gorliwością w dopięc!u celów '!'o- 
warzystwa (Art. 1. i II. ) wpIsać na lIstę 
u'stydzqeych 
'i{f żebrać, z płacą roczną 200U 
guldenów. 
II. 
Nl', 32, Wzywam komitet, ahy przy 
podziale funkcji na dotyr;zfJ:cycll ,członk?w 
(Ad. VI. Jlunkt 3. Statutu I, me 
allle- 
dbał włożyć na członka '? obo.wqzk
 
noszenia za mną do koścIOła pIeska I 
książki do nabożeilstwa! którą to 
unk- 
cję tenże członek spełlll
 przy 
me 
d 
lat piętnastu z nie
a
hwIaną, g
rl!wośclą 
i z pokorą prawdzIwIe chrZeSCIjanską, 
Urodzona hrabianka X. 
Dccr. Spełnić wolę JW. hra
iny i zarazem 
"podziękować iż raczy wspIerać stowarzy- 
szenie Swoj
 wysoką opieką i radą". 


III. 
Nl'. 33. Od członka [{o Ekonomj
 po- 
lityczna uczy, .że ze. wzrostem majątku 
!>ojedynczego, mdywl
uum, ,,:zrasta do- 
brobyt odnosnych społeczno
cI; 1 la JlO- 
wickszenia przeto, UJ g?dzzwy z przy- 
zwoity sposób funrluszow towarzy
twa 
(Art. II pun!f
 
 Statutu) po.stan?wlłem 
od dnia dZIsIejszego podwyzsz
c cenli) 
artykułów sprzedawanych ": mmm ha
l" 
dlu o jednego centa na kaz
ym funcIe. 
O czem najpokorniej raportuJę. 
Drcr. Przyjąć do wiadomości, a za dobre chę- 
" ci udzielić błogosławieństwo". - 


IV. 
Nr. 38. Od członkini},!. Przyj3:ciół
a 
moja, pani A. (jak się o tern d
wledz
a- 
łam od jej służącej), j
ż o
 d
och 
Ie- 
sięcy nie była li spoWICdzI, Ja
kohVlek 
w ciąO'u teO'o czasu trzykrotme była 
w te
rze 
a przedstawieniach obraża- 
jących czystą moralność i pię? razy po- 
kłóciła się z m
żem, że mewspomnę 
już o innych mniejszych jej grzechach 
np. częste z kuzynkiem przechadzki po 


plantacjach i linji A. B. Dono
zę o ter 
w myśl Art. II punktu 1 Statl/tu. 
Decr. Cnotliwej ąjentce wyznaczyć stałe honl 
rarjum za każdorazowy (/011OS w ilości łr. 
Pani/) A. mieć na oku. - 
V. 
Nr. 39. Od członka r, BtJrtąc ouecnym 
na egzekwiach, podsludlllłc1Tl (z mOly 
Al't. II punktu 1 Stall/tu) rozmowy dwócl
 
jak się domyślam, młodych redaktorów. 
Gorące modły moje i szacunek dla świą- 
tyni, nie dozwoliły mi, pomimo najszczer. 
szej chęci, pochwycić całego wątku. Su. 
mieniem przecież ręczę, że kilkakrotni! 
obiła się o moje uszy groźlJa: l/'Y7'Z- 
U£j(: kllpitul(}". Jakkolwiek nie moglem 
odgadnąć o której mianowicie Kapi/ul 
była mowa, to wszakże zatl'll'ażąjqcfJ Ił 
wiadomość pod v'.:g/('rlelll dqżno,
I'i re, 
/igijnfj u' kmju przynoszę Komitetow 
z llieśmialem zapytaniem: czy pr:fr!się' 
w:iecie kl'okó/lJ bezwzględnie legal- 
ny. h t. j. wskazaniem powyższych osób 
c. k. Policji (zalecollcm w punkcie 2 Art. 
II. Statutu) mam się sam zająć, czy też 
do spełnienia tej szIacl1etnej i zaszczyt- 
nej funkcji w//S{UJzOll// zostanie z łona 
komitetu inny zdolniejszy odemnie Czło- 
nek? O łaskawą i spieszną: decyzję u- 
praszam. 
"DI'cl'.'\V uznaniu gorliwości przychylić si
 do 
prośby Członka ajenta." 
Za zgodność powyższych wyciągów z 
oryginałami złożonemi w Archiwum Cy- 
tadeli krzyża, świadczy 
Tajny Czlonek 
(L. S.) Djabel m. p. 


Szanowny djable! 
Ciarki przeszły po redakcji przyszłe. 
go Tygodnia po odczytaniu Listu ot
a
. 
tego p. Arendarskiego, któremu .dall.ścIe 
miejsce w piśmie W asze
. . Z 
l
lkI
gO 
strachu piszę do Asindzle)a ImIemem 
redakcji zaklinając się, że zła myśl żadnI 
względem Halicza, Rusi i 
zeczypospo. 
litej czyli Wks. Krakowskiego z. przy. 
ległościami, nie powstała. Vf gł
wIe 
a. 
szej ani tez żadne UCZUCIe lllecbęL
e 
nie wciśnie się do programu Tygodma, 
Tydzień będzie chwalił, wielbił, uz
aw
łJ 
kłaniał się, kadził, tłomaczY,ł, umewJ
' 
niał sławił (resztę zobaczy c w słowDI' 
lm) 'wszystkich bez wyjątku Cjsli
awskic! 
obywateli i ich cZY,ny. Za t? JUŻ dZI 
zajrzawszy do tekI RedakcJI zaręczyc 
mogę. Korespondentów z Galicji dotąd 
mamy tylko czt
r
zies

; do sP. rawo. 
zdania z życia pIęCIU mIljonów me do 

bytku czynnych.- z, 'pe
nością li

ba 
nieprzesadzonll- Czegoz SI.ę tu lę
a
.. 
Z najgłębszyw szacunlnem, w Imlemu 
Redakcji Tygodnia. 


Doktor Omega.
		

/p005_0001.djvu

			PUNKTA UGODY. 
Odpowiedi SlovJiano- (czytaJ Mo- 
skalo-) Filom. 


Oddajcie Finlandj\i Szwedom, guber- 
nje : archangiel::;ką, ołonecką, niźnie-nowo- 
grodzką, mo
kiewską, wiatskI}, Samoje- 
dom - kazRń
ką, perm
ką, 
amarsk
1, 
penzeńską, saratowską, astracha£lSką i 
Krym Tatarom - oudajcie prowincje 
nadbałtyckie CzuchoilCom, Łotyszom 
i Niemcom, - zwrÓćcie Syberję Ostja- 
kom i Kamczadalom - oddajcie grabieże 
z środkowej Azji Bucharcom i Mongołom, 
Kaukaz Czerkiesom - jcdnem słowem 
zostańcie !:5ami SODą, a z re:::;ztą wa.<;z,ljch 
dzierżaw, my Polacy chętnie połączy- 
my się w jedno ciało, jako Sławianie 
ze Sławianami. 


Propaganda religijna 


praktykowana przez jedną Damę francuzką na 
jedn
m Damcu polsko-kaźmierskim, w wagonie 
drugiej klasy między Wiedniem a Krakowem. 


JJama. Więc pan jesteś z miasta nie- 
szczęśliwej pamięci Barbary l"bryk? 
Damiee. I 'tV arowni krzyża. 
IJmna. Oby tej świętej instytucji udało 
się zamurować i zagłodl.:ić w podziem- 
nych kazamatach wszy:::;tkich heretyków! 
Ja również jadę w tej missji; wiozę wam 
pobożność i gorliwość religijną, ale się 
boję... 
J}amiec. Nic bój się pani, ten towar u 
nas bez opłaty wpuszczają Nie popeł- 
nisz pani kontrabant.ly. 
Dama. AlI, słowa pmlskie pachną 
herezją! 
J}amiec. A pani nie używa tyclI perfum? 
Dal11f1. Wiedz pan, że hyłam zakonnicą, 
JJamiec, I zdezerterowałaś pani z sze- 
reg6w ? 
J}ama (nll/lieniqc si(! i 
'jJll8zcznjflcocZY) 
Zbytek zdrowia nie pozwolił mi poddać 
się regule zakonnej. 
J}amiec (call.{Jf! jq U' 1'(!ff(!). Dzięki te- 
mu zbytkowi mam przy;emność rozma- 
\viania z panią. 
/Jama. Z tem wszystkiem zostałam 
świeck:! zakoIlnicą i jestem w styczności 
z moim dawnym zakonem. Celem naszym 
jest rozpowszechnianie moralności i zasad 
religijnych w zepsutem spółeczeństwie. 
Pan powinieneś przystąpić do naszego 
stowarzyszenia. 
Da11liec (caluJqc jq w 1'ęlrę od strony 
dłoni). Zapisuję się chętnie w liczbę wier- 
nych pani. 
Dama (zawiesza mu na szyi meda- 
lika). Więc noś pan to, odprawiaj nowenny, 
i odmawiaj trzy razy dziennie litanję na 
Xl1gub
 heretyk6w, a siedm razy na in- 
tencj
 rozkrzewienia wiernych. 


5 


/)am;ft'. Gotów jestem co więcej na 
tę intendę zrobić. 
Damn. Dać składkę pieniężną? (otll'leT'a 
u'ol'eczek J Proszę, Zakon nasz w:,;zelkie 
datki przyjmuje. 
Damiec. (r1ai'lC pieniq,dze ) Jeszcze wię- 
cej. Gotów jestem złożyć wyznanie mojej 
gorliwości na ustach pani. 
Duma. Jako brat zakonny, masz pan 
do tego wszelkie prawo, 
Dumiec. (crTl'(jqcjq,) 3Iasz mnie całego 
na swoje usługi. 
!huna. Pod warunkiem, że będziesz gor- 
liwie przyczyniać się do pomnożenia na- 
szego zgronptdzenia. 
Damiel'. Slubuję uroczyście. 
Dama. Źe będziesz pan pałał miłością 
do stowarzyszonych. 
jJamiec. To już bez ślubu dopełnię. 
(calll/e jq! 
Dama, Ze bę(lziesz szkodzić heretykom 
na każdem miejscu, nienawidzić żydów. 
Darniec. A, to byłoby już nieco trud- 
niej, bo musiałbym najprzód siebie oknem 
za drzwi wyrzucić. 
Dama. J akto ? 
Darniec. Bo jestem żydem, 
Dama (z jiu:h,) Pan żyd'? I ja żydowi 
pozwoliłam cil.łować moje stowarzyszone 
ciało! 
])arnin!. Każ się pani wyegzorcyzmo- 
wać. 
Dama (spluwa) Pfe! pfe! pozwoliłam 
się całować! 
Damiec. Możesz mi pani zwr6cić te 
pocałunki. 
Dama. Nigdy! Appage!.. 
Damiec. To może choć pieniądze? 
/Jama. Nigdy! 
Konduktor. Stacja Cieciolcić, pęć minot 
zacimania! 
(Do wagonu WdlOdzi pincz, potem 
szabla, potem ol.-trofĘi, a na koniec ca- 
la figura UJ mundurze z UVpNIIIli.) 
/Jamiee. fW.1Jchodzqc -do f)flmYJ To mój 
zastępca - polecam go pani na czynnego 
członka waszego zgromadzenia. 


Konkurs. 


Mam licl;lJycb wielbicieli - wyboru 
pomiędq nimi nie robię, bo trudny; chcia- 
łabym zapobiedz nowym utarczkom pil;;- 
ściowym na cześć moją wyprawianym; 
jeśli więc znajdzie się w Krakowie ktoś, 
kt6ryby wykupił moje lisy niebieskie 
zastawione przypadkowo przez jednego 
z moich przyjaciół, moie być pewnym 

e tym szlachetnym czynem odsadzi 
na raz wszystkich współzawodników. 


Jt: 


s....." 
i \. 


1'\ 
'1 Y' I 
\ 


"O 
',.. ..... 


I' '" 



;, ,- /: ......, 
- ' I ') ' 
 . '
\
 oc 
, / ',I 
 , 
-\... o",' r_
, ,I-=:: 
f
' <łL. 
 I}f!/ fJ/_ - 
-, ,,':',
I,- 
Ji" 'Ni'I'.
 
fI. 
.. 
 ':, 
.;
L 
:%


:; 
'- 

 


i\ =- 
\- "" 


- 'I ,J 
-\ -; 



--... 


lir. Furfanclei. Cóż tak spluwasz? 
f)o/figa. 13yłem w Muzeum. an!l-tomicznem. 
Hl', Furfanclei. I co tam wldzia.łeś? 
Dnlfirra. Obrzjdliwości, powiadam ci. Gdy- 
bym był medykiem, to czuję, że .bym się nigdy 
nie ożenił. Lubo są tam bardzo cIekawe rzeczy 
lip. ok
z kobiety, która się zbytecznie ściskała 
i umarła z tego. 
Hr. Furj'onclci. Bajki, wierutne 
ajki, panie 
Dołęgo. Znam małżeństwo które SIę .o
 d
ó
h 
lat ściska aż strach patrzeć, a przcClez me un 
to nie szkodzi. 
DO/figa. Ależ bo tamta ściskała si
 bez męża. 
Hr. Furf'tmcki. A. to znow u co Innego. 
IJolfiga. Pomyślałeś też kiedy, hrabio, czcm 
się różni giełda od stada kuropatw. . . 
Hr. FUl'j'ancki. Parole d'honneur, aDlID:1 na 
myśl nie przyszło; sądzisz więc, że jest Jaka 
różnica? 
Dolega, Jest i wielka: kuropatwy w popł
cbu 
szybko się wznosz
a potem zwolna BpadaJ
 - 
spłoszone za.i kursa gieldowe gwałtownic. spa- 
dają, a później vardzo wolno podnosz!) SIę. 
Hr. Furfancki. Patrzcie no go I 


SPRA W A AKCYZY. 


Nie ul
ga już najmniejszej wątpliwo- 
ści że akrvza krakowska liczyć może 
na 'najświetliieisze powodzenie. 
 n
c dzi- 
wnego bo ze wszech stron znajduje tyl- 
ko se;deczne poparcie. Tak np. na Pod- 
górzu akcyznicy miejscowi ch\i
nie 
go- 
dzili si
 na płacenie wyżSZej o kIlka 
tysi\icy dzierżawy, byleby tylko .wysta- 
wieniem na samej livji graniczneJ skła- 
dów z wódką, ułatwić krakow
kim p

e- 
mysłowcom wprowadzanie spI
y
uaIJo
 
do miasta. Dotychczasowa admlDlstracJ3 
nie zdoła zapewne pochwalić SIę, aby 
ktokolwiek zrobił dla nićj, podobną bez. 
interesowną ofiar
. 


(Nadeslane.) 
Do 2-ch M. w M. 
Poczciwe pipszczotki ! całujcie paluszki, 
Chorujcie, I\ąpcie się, wszak dobre z 
as 
(duszkI, 
:Łudźcie na starym gulden po guldenie, 
A b
dl!: do śmierci jedwabie, pieczenie!'\
		

/p006_0001.djvu

			Telegramy własne "DJABŁA." 


Cattaro, B3
 ECa 
 D puf 
E
alB511 mi paf m

 
 I
 

EaCl! lifl:
 'm:J
 m:m 
i 
:
E 
 m
 Ei! CirB 
m:a pif I

= !Dmea m:m 
Eai:

 I
Dm! 6

 

=
 lig; 
Czarnogórcy ei
 

 
 Im. 
Paryż, D]
 fS!
 U!
ra mi
1 
IEI= Rocbefi:t13 Bl'i
ml..

 r;.I
 
iia!

 
!
fC!..D Latarnia, 
EiSct!

 c:g Ei
 &ej! iii: 


!! 5Drsyljankę naJ taJ= 20 
!

 
at3=I 

 li 
I] iii 
II 

J !a
!:=am r1:3 Ea 
12
 t;!uft

 
 CJrykady. 


Sprostowanie. 


Wiedeńska "Presse" donosi 
e poseł 
Rogawski otrzymał od wielu obywateli 
ziemskich galicyjskich kosztowne pudełko, 
w którem znajdowało się sto sztuk cygar 
najlepszego gatunku llegalia, każde zaś 
cygaro owinięte w banknot dziesięcio 
gIlIdenowy. WiadomoHć ta potrzebuje 
sprostowania w tym względzie, że jeHli 
podarunek rzeczywiście miał miejsce, 
ofiarodawcami nie mogli być żadną mia- 
rą obywatele galicyjscy ale c. k. fabry- 
lm tytoniu w Hainburgu, która trafikan- 
tów swoicII, gorliwie zajmujących się 
cząstkową rozprzedażąj
j wyrobów, zwy- 
kła obdarzać mniej lub więcej koszto- 
wnemi podarunkami. 


Ostrzeżenie. 


Ostrzega się amatorówesteIY(,::II
j prze- 
chadzki po linji A B. aby przez wzgląd 
na całość nóg swoich, baczną 'l wracali 
uwagę na wystające nieestet.1Jczne kółko 

clazne od otworu do piwnicy przed esle- 
tycznym domem. W razie bowiem zła- 
mania ręki lub nogi, albo innego uszko- 
dzenia ciała skutkiem potknięcia się o 
wzmiankowane kÓłko, sami sobie winę 
przypiszth jeżeli tak przez policję 
miejską, jak i przez właściciela estety- 
c::nego'domu z piwnicą, do sądowej odpo- 
wiedzialności pociągnięci zostaną. 


6 


Zagadnienie arytmetyczne. 


Dnia 9 listopada w Gliczarowie, JX>- 
wiecie nowotargskim spaliły się dwie za- 
grody włościańskie ze zbożem i bydłem; 
przyczem w płomieniach zginęła jedna 
kobieta. Ogólne straty obliczone zosta- 
ły przez biegłego matematyka na 2554 
złr. 30 centów. Wykazać po szczególe: 
ile oszacowane były zagrody, ile zbo- 
że i bydło i w jakim szacunku podanlb 
była spalona kobieta? 
Za trzy najpóźniej nad esłane traf- 
ne rozwiązania powyższego zagad- 
nienia, przeznaczają się nagrody 
w książkach, które stanowić bed% 
prawdziwą nowalję litrrac/rą, ja- 
koto: liodzina Orskich, Kanarki, 
oraz inne utwory wyborowego pióra, 
dotąd jeszcze nie wylane na papier. 
Imiona i nazwiska otrzymujących na- 
grodę, ze wszystkiemi ich tytułami, 
wskazaniem mieszkania, wysokości 
opłacanego przez nich czynszu i t. d. 
i t. d, podane zostaną do publicznej 
wiadomości przy odgłosie bębnów, 
oraz za pomocą różnokolorowych 
afiszów rozlepionych po rogach ulic. 


Przezorność. 


Jeden mieszczanin krakowski *) wró- 
ciwszy z posiedzenia Rady Miejskiej, na 
którem przysłuchiwał się sprawozdaniu 
z obsadzenia posad urzędników akcyzo- 
wych, rzekł do swojej połowicy: 
-Magduś, jak jutro pójdziesz do mia- 
sta, kup mi skarbonkę. 
- A to na co? 
- Będę zawczasu składał na dopłatę 
do akcyzy. 


Pomoc bratnia. 


Po za młynami, w miejscowości prze- 
znaczonÓj przez troskliwy zarząd mIa- 
sta do łamania karków obywateli wol- 
nego miasta Krakowa, przed kilku dniami 
wpadł do kałlIży pan A. 
Na szczęHcie ukazał się w pobliżu 
pan B. stary, wyelegantowany kawaler. 
- Kamilku, ratuj! wołał pan A. 
- Zaraz, zaraz, odparł zagadnięty 
zdejmujl1c rękawiczki. Tylko bądź tak 
dobry, wydostalI się na suche miejsce, 
bo bym tam ubranie moje na nic sterał. 
- Zabawny jesteś - l)edancie, chcesz 
chyba, żebym gramolił się aż przed sam 
magistrat. 


*) Zdaje mi się, że powinno być "obywatel' ,- 
ale co mnie do tego! (Przy p Zecera.) 


Awanse i mianowania. 


Stary i zasłużony przymiotnik "sobotni'" 
doczekał się z Czasem nagrody za wie- 
loletnie swoje usługi - przez redakcję 
bowiem jednego z pism krakowskich po- 
suniętym został za wyslur;e lat do rangi 
8obotniejszy, a spodziewać się należy, że 
przy znanej zkąd inąd szczodrobliwości 
tejże redakcji, skromny przymiotnik do- 
bije się stopnia najwyższego i najsobo- 
tniejszym nazywać się b\)dzie. 


Etymologja galicyjska. 


1. Wyraz zdrobniały deler;acie, jest zło- 
żonym z trzech pierwiastków, a 
mianowicie: 
de jest przyrostkiem oznaczającym 
szlachetne postępowanie z rządem; 
le, skrócone lele powstało z lelum po- 
lelum i oznacza powolność dla pa- 
nów ministrów, a zarazem powolne 
załatwianie sprawj 
koniec wreszcie wyr łZU pochodzi 
od znanego przysłowia o królu Sa- 
lomonie... i oznacza polityczno-dy- 
plomatyczny rozum, 
2. Saml)rząd, jest to układ społeczny, 
w którym sallt 1'lfJrllub w jego imie- 
niu rajchsrat ma prawo orzekać o 
sprawach krajowych. 
3. SfJl'flU'flmi kl'l/jl)wemi nazywane są 
te sprawy, które rada pm'istwa zwy- 
kła na kl'f/jll czyli na boku zosta- 
wiać. 
4. Giermflni,w,:jll, wyraz złożony; zna- 
czy ?TUmj,/- do /{in' polityczno-ha- 
zardownych. jak np. d7.isiejsza szu- 
lerka w Dalmacji. 
5. Warownia pochodzi ocl moskiew&kie- 
go n'arowat" czyli przywłaszczać so- 
bie wyłączne prawo bronienia ko- 
goś lub czegoś. 
Obok tego, dla czystości języka pol- 
skiego, należy pamiętać znaczenie na- 
stępujących wyrazów technicznych: 
Zusl'hlag - znaczy-dobicie dobrobytu, 
cmfmliz acja, -- znaczy-kołowacizna nie- 
miecka, dualizm -znaczy- podwojenie 
długów pallstwa, /"Pll'izja k07lNlyf{((:ji- 
znaczy- poszukiwanie 'dże u niem- 
ców, którzy jak się zclajc przechowują ją; 
tylko dla siebie 


Odpovviedzi Djabla. 


Panu f(. 11' R. Nr. 11. przrsłany wszystkim 
wskazanym osobom. I'rll11t L ,11. I/'f' Lli'ol/'że. 
Bardzo dobre; zamie
cimy bez; :n/lian!} w N. ]2. 
na dziś było już zapóźno. - N. N. stempel pu- 
I'zlo/l'Y 1!nrll1lill. Prosimy o bliź
z
 wyjaśnie
ie. 
P. Adam G. IV 1/i.
trzUIL'. HrabIa lest we frakn 
a Dołęga w kontuszu.
		

/p007_0001.djvu

			7 



...",.,- 
I 

 


....
S':Z

I.ł...; 

 
I 
I 


____o 


.'- 


'd 
Ó 
 o >. I I :.;;: >. I I 13 '2 8 o
 
-... M
 

 S = N t:: \c C) C>.J 
 
- C>.J 
 ;...
.:x 
 "-' - >, >, N o
 O 
· - t:: 2 .o 
 J::..... 
 i; -e E G'l C,.) 
 en .
 

 o o
 0;S o = --;; _ o te 8 o:;:: 
 
 ,Co) 
 

 
 .o "O to;! P-o; ..., """ _ _. ..... 

 - _ 0_ N c+:: O ...-i O N 
:p 
 = 
- 
fn
 I 
 I t.D 
 
..::.::: Ó :?n 
.= C>.J = 2 O o:: 
 

.. 
 o bD O) - = J:: "= ._ .
"5 I 
 "O "-' en 
 
.. '".., :; (J) E!: fil = 
 
 ==;; 
 (J) _ d '"' 
 O .:c 

 s.- E!: o "....... C,) = .
';'" N"O h - J:: _... 
c:!:! O"", NCJ::_ -....... p. C) N 

 '
 

 ... J:: 
o;:;...c 5 0- O.
 J:: .. 
a "" 
 
 .;:.; 
; I O" oC CI:! 
."61 :g 
 i 
:::::J 
 g, 
::: N Z .:: =- .l<: 
 
 I 9. 
 _ 
.-.... 
a 
!o() rr, - 
 0- O ...... 
 o ... 
 - "'" 
a:: 
 - C) Q;)'= -n Q;)::; 
"O .;s '" o o
 
 
B.. 
. . . ::s 6i 
 N = c- 
 fil.!; -e I 
 .::: 0c;j 
 Ci Q o
 . 
..... łI' _ 
 £3 c" 
 . .... _ 
 '"' 
 
 o
 'N 
 
 O/) E!: E 
- w ...., 
.g::: rIJ ,...... 
 ,... - -.... --, Cl) 
.- O 
 C) 0""0 
 
_s= 5":7""-' 

= 8 .:xl "'ndO
J::CoJ ' 
c.. fIJ _fI < 
 <1.0 c: ć= t" N . .. = I .l<: C' \.UJ os 
 O CI:! N 
..= - - - d' rr, :.....c s 
r. I I o:: .
 
 Q) o-m 
-., o
 
 ;:: 
 <:) t: 
 N 
. 
 .
 I z 
 po. 8 
 

 . 

 
 ::.. ;.. ;... ;,.. c s I C':........ ;-' 
 
 c=I ł'C UJ._ __ c:: 

 ,,
 '
n .=. 
 o
 ::.. .ro I 
 t:: 
 C) >, 
:i5:::: ;.()'''-' ł 
..... ... - 
..." c:: -,
 ;,: I 
,-. 
 c "-' "-' 
 '-' N m t:: O 
.-łł,. - N =- 
 ....,
 .; 
._ .:: I o
. 
 rtj >. C,.)'s. 
 
....... łI'''::'::: 
?:> '- 0- c o .- I.... t:: 2..... ...... d> UJ i=: 
- I W __ A.
.
 
 t:: f tJ() 
 :c -= ;:;:=;> ?;o 
 N 'ó - o c-,' 
...... .... 
 ..= -en 
 "-' ,;:: - 
 Q;) 
:.::: ;:::; !' co: O 
 
 
 c:.> 
 

 .........., (.... 
 oc, ::: 
 o N - r:: 
 o:: 
 > 
 ::'"''''., t:: 00 

 -- 


 .-!..
rr..J1:-:: N-
 O 
N 

- oo 
CI) ł.4 == 
 .
 
 
 
 % 
 5 
 o.: I 
 
 
 -rl 
:£. 1 " 
I, 
 :!J 
 
..... ...... 
 ....- <1.0.
 
 tli ,!::i. .... o eJ) 
l , -- - 
 
 - -:J.; o 
 J:: 
.- - d C 0 0 - 
O 
 N':; = N 
 -- 
 - UJ b() 
 +..:o ....- 
- ;: I 

 
 
 
 ; 
:5
. 0_ 
 :5 o
 p. 
 
 o
 
  =ł.. i?: = - 
._ et: C,) -- 00 
 
 c:: 
... 
 
 __ 
 -:: Q) "= i:: o G"--l oC? p..o N 
,
 c:I .... C =;... 
:- e: 
 t'.) Q.) "":":":I ł 
1 11 , ,,, , · s' 
 ::= >, 
 o:: o "' 
 
 ..:; I m 
 :l) .- -Q) 
-... 0- 
...- 
_ 

 -N....." 
... N
 
.... - ....<:..-:::-:::; 
:... o 
. ? -= l en S g:.;;; >. :=> c:... Z Q) 
.. 
 
 
.
:: C1.J 
 £os 
 15 XJ S 
 ł 
.. N 
 t 
 o... CI'l I:: u.. .. "'l::j -N ........ C. 


 Q.ł:Q-",
 :::
;;a.:» O...... "-Q):::= 
\f N':<: N
..:: 
"".:xP-..... 8... 
i =....-( , 
,.. 
----- 
 ..,.... 
 
 

 
- I Herbata ! 


I 
ł 


\\' ieden. 


, Herbata I .... 


Przez amatoró\\ herbat) naJwyż;:;zych stanów zachwalona i ulubIOna 



-eE-u
/} 1" 

. "OOĄt
 #
 
:r;.jVO 
 " 
 

 

 C T 
 

\ L S 
" 
 et 
I 


/"CH\)
 
 

II * 


 
H ".,.lIl,rger Cuge u. TAee Ługer 
\Viell- Weibbuł.
gasse N.'. 2'0 631(1l-¥) 

 Ceulł 4 złr. wal. au!!tr. za l fuut wiedeński. 
 
Aby zapobiedz wszelkiemu sfałszowaniu, każdy pakiet zaopatrzony jest w markę 
zabezpieczającą. 
Opr6cz tego jest w powyższym składzie jeszcz, 22 sOl.timentów herbaty po cenie 
1 złr. 
IO cent o do 8 złr o w. a. za 1 funt wagi wied. i 26 sort. kaw,)o po cenie od 60 do 90 ct. 
w najlepszych gatunkach do nabycia. 
Zamówienia uskuteczniają się natychmiast za przesłaniem gotówki lub przekazem pocztowym. 


LONDONER 


MISCHUNG 


.:r-. 

 


0

 


WYSZCZI 
ólniająca 
od wSly"tkich in
,vch 
mieszanin herbat), 
wyborn
-m aromatem 
i delikatnym smakiem 


jest 
jedynie i tylko 
w prawdziw}In gatuuku 
do nabycia 
w 


- 


I 


. ...... 

 
<::> 
. ...... 
rC 
tS:! 

 
CD 
. ...... 
tS:! 

 


.
'" 
 

 t-ł 
o 
 

 
 
H 


I I 
:::: d 

 N 
S. 
 
C) 
 
N 
 
"g . Q3 

 ::: 
"0"0 
= 

 P=ł 


',.0 
C) .
 

 
 

 
R. 
S .,.. 
.:=: ...:.: ..... 
,.:..:: 
 
 

.... d _ ' 
d 'O .- 
"O ..;; F 't3 
.g 
 S 
 
"3 O 
-80$ 
C) 

 ,
 

 


O 
O/) 
Q) 
C,.) 
ce> 
N 
"O 
O 
- 
't3 
>. 

 


o 
ej) 
Q) 
$;:: 

 
;:: 
O 
;.... 

 
m 
.
 


N
 
Q.) 
<;.) a 
',.. 

"""" 

 
 


 
N 
C"Q 
 
o 


eS 
.
 
O 
.... 
'2 'N 
;.... C) 

 .S 
:::: 
:::: ...0 
;... 


O 

 

 


d 
.- 

 
;... 
d 
oJ) 
C» 
'c;j 

 


O 

 "O 
S 
 
if .... 
'$5.. 2 
m 
"' o 


 N 
...:,: 
" d> 
-c; 

 


0"" 
...:c 
o
 
..... 


...... 
 
 
(3 
 eN 
-N E O 
°a S 
N 
 


Co.! 
oS' 
S 
......" 

. 
N 
;... 
P. 


I 
I 



 
::: 
N 
C,.) 
O 

 



 
8 .
 

 
...:.: 

 


'Q 
>. 

 
s= .
 
::: 
.
 

 
O 
S 


O 
en 
C) 
;... 
':::> Q.) 

 .
 


...... 

 
d 

 
S 


>. 

 
;:::I 


... 
1IIIiii 

 

 

, 
..... 
IW 
filii 
.
 


Q;. 

 :::: 
.... :::: 
':::> C) 
,-,0_ 
- ,- 

 = 

'Cf1 
...:.:: o- 
m Po 


"O
 
.....;; 


.... 
- 
0(; 
O 

 


s -. 
:Q ,;: 
.-- 
-= '5 ::i !!! . u 
 Q.) 
.. ..... ...... - 
:::; 
;;...,. p..:=:'" ..;::::::> <: 
_

..e. -:C\'S 
..... 
 
 


;; 
 

 lfJ : ..... N ,. 
 . 

 
 c:J 

 ....: 
 
..::: 
. 5 ł"O -... 'f' c 

 C':! "O ==:: d......;-. 
=AO"'-'-
;::: 

 >. 
 = 
.g.g 
 
..- t::
;; 
 
 o: 
 
 
.., p.'::;: "iC 
 N ;...., 
__ 
 r; 
 
o
o
 

.. te'\. 
 S i.{IOI 71J "::: S 
\.v '
C,.) "O O Q) ::s 

 ;. ::.
.! 
 
 
O 
.
 '''< -. ,

- 

 TJ. 
 :;:...;::: 

 O 
 ec: 
. ...... b/:) - . ' - 
 
.. . O 

 ;::...::: .... 
:::: .; .
rn 
;: :) aS 
O łł 

 
--= ;. d
 

 ;,,::a .
		

/p008_0001.djvu

			-- 


 
fI-' I 

r:.;j 
111 111 ''''.....,,"'' 
111 11111111111 l,r(,1 
I i' 
,I''!. I, 
III 
 .' 

 - 
I ' 
'I, 
,I 
, "I 
I, , 
I111 1I1 
II 
I' 


NASZE 


.. 




o

 
, 


ZNAKOMITOŚCI. 
, ' 1 1r ! lii i] ' \I I 1I I1 II 1 1 
<
, 
V 
'(! " \ IĄ/ I 
11t
-I 
 ' 1
 1ł \ I - J.I 
- 't -II/'- - , 
'


 
 .
:::J- 
 \ \ ' / II', i 
:<';': ' T ;\ 
1 l , ' I 
 
;:,;' I; f l 
, ; , - \ \
 JI.l-Jh -I\I
 I , j 
,- 
 IlU) \ 
,- I 
 ", 
,'" -Ę.---"1 

 ,Ij,lll" '" III 
'jf;. ,I i 'j / 1 1 ' 11 " 1,11
 
7/
(/;- I 
 J .

 '
l 
Jl r : 
I, _, 
 'rr I'
 " 
 
i([(' y 
" ';-1 ' I 
\\\ / 
 
, -ł \ 
',' - ,\ 

((' 
J,,-, 


"'fi. ? -- 
,: ..../ 

 ' ,\ ' 
\ 
 ,
, - 
,. 'I \, 
 q 'l I ) ""., "._
 
 
\ I , 

 "- 
\ : j L \1 I. '<,.' = "i'''' ... 
\
 I" /\" 
i .... 
 'W \. 

 
 
,' I 
.,t\
 c
 _ 
 \. " 
,, 'J . 
 \S ', 
 II,I 
 I" """""-,,,, '11"::11 . Kil liiI!!!qllll1I11I1'dHIIIIIIIIIIIIIIIIII ' 
 
_,,
"
 __

 \ 
, ! - 
 11,. I I 
,-:;r 
 l' '\. - II 
-:"" 

 -' 
 I \\\' " I 4, -. ( ( ''"'' . 1\1 iiłiI .1 
 - _ oc' , . 
,;;
:.-.. 
\ :t:' '" 14!,',. 
, j,
' . 
 /0
;lt
 
} la'}1'. 

 l' l' '!' : li 1 1 1/1111 111 
1/ 
 . I "'III 
, 

= 

'7I l
n ,'" 
 
1
)1 ) 


., 
1 1 '1 'I 
II" 


'
" [' llijnlll/
'
 I 
:' p II
 III II", 
I "r, 
,;IIIII
I'I
I ':: I r 
"I . I ' i', II 
 r 
'III' l/" 
'111 lir! ( 
'I I. 
JII .
 
I
' 
:UJ 
1#' 


'..... 


III, "'