/01_0001.djvu
SPRAWOZDANIA
Z CZYNNOŚCI I POSI EDZEŃ
AKADEMII UMIEJĘTNOSCI W KRAKOWIE
WYDA W ANE POD I
EDAKCY Ą SEKRETARZA GENERALNEGO
BOLESLA W A ULANOWSKIEOO
ZE WSPÓŁUDZIAŁEM SEKRETARZY WYDZIAŁÓW.
Sprawozdama z posiedzeń i czynności Akademii Umiejętnosci w Krakowie wychodzą z kot1cem
każdego miesiąca. z wyjątkiem sierpnia i września. Prenumerata wynosi w Krakowie: 3 K. -
w Austryi 3 K. 60 ił. - za granicą w obrębie związku pocztowego 4 K. rocznie. Numery osobnfl'
sprzedaje się, o ile zapas starczy, po 50 h.
Sklad glówny w księgarni SpółkI Wydawniczej w Krakowie.
Tom XI.
Grudzień 1906.
Nr. 10.
'Treść: Bibliografia. Sprawozdania z posiedzeń: I. Posiedzenie 1Yy-
działu filologicznego dnia 10 grudnia: Mickiewicz jako redaktor "Trybuny
ludów. przez J. 'rretiaka. - Szkolnictwo ludowe w l{zeczypospolitej kra-
kowskiej przez Ludwikę Trzcińską.
II. Posiedzenie Wydziału historyczno-
filozoficznego dnia 12 .qrudnia: Układy w sprawie handlu Królestwa Polskiego
z Prusami, 1810-1825 przez St. Smolkę. - III. Posiedzenie Wydziałtt
matematyczno-przyrodniczego dnia 3 grudnia: Jawańskie Hypoct'eaceae (Sco-
lecospot'ae) przez
1. Haciborskiego. - Przyczynek do znajomości mikro-
bów utleniających wodór przez B. :'Ii i k] e w s k i e g o.
B I B L I OG RAF I A.
W miesiącu grudniu opuści.!') prasę następujące wydawnictwa
Akademii:
a) Z W ydzia.!'u historyczno-filozoficznego:
L. Bo r a t y 11 sk i: Studya nad nuncyaturą polską Bolognettego (1581-1585),
8-0, str. 54. Cena 1 kor.
SPRA 'VOZDANIA Z POSIEDZEŃ.
I. Wydział filologiczny.
Posiedzenie dnia 10 grudnia 1906 r.
PRz,,-womfICZĄ,CY: Dvrn:KToR K. MORAWSKI.
Cd. J. Tretiak przedstawia pracę swoją p. L: ".Mickiewicz jako
ndaktor )) Trybuny ludów«".
Autor na wstępie podnosi zaslugi p. Wład: Mickiewicza, który cale zycie
poświęcił na gromadzenie i wydawanie materyaMw do historyi zycia i twór-
/02_0001.djvu
2
czości swego genialnego ojca i omawia znaczenie jego najnowszego wydawnictwa.
p. L. "La tribune des peuples par .Adam Mickiewicz". Następnie na podsLawie-
tych nowych materyalów charakteryzuje stanowisko Mickiewicza jako redaktora
Trybuny ludów, jego napoleonizm, niezgodny z przekonaniami większości redakcyi,
jego poglądy polityczne i spoleczne i wykazuje ścisły związek tych ostatnich.
z uczuciami sfery filareckiej, wyralonemi w Odzie do młodości.
Sekretarz przedstawia pracę p. Ludwiki Trzcińskiej p. t.: "Szkol-
nictwo ludowe w Rzeczypospolitej krakowskiej (1815-1846)".
Studyum rozpoczyna się od wstępu, zawierającego zwięzlą charakte-
rystykę warunków rozwoju szkolnictwa w Rzeczypospolitej krakowskiej a zwla-
szcza szkolnictwa ludowego. W pierwszym rozdziale przynosi nam historyę i cha-
rakterystykę
wladz szkolnych
Rzeczypospolitej a więc Senatu rządzącego,
bylpgo Dozoru departamentu krakowskiego. upełnomocnionych rezydentów Rosyi,
Austryi i Prus, Komitetu akademickiego, Komisyj organizacyjnej, Dozoru glów-
nego szkól początkowych oraz dozorów szkolnych miejscowych, Wielkiej Rady
Uniwersytetu Jagiellońskiego, KuraLoryi generalnej instytutów naukowych, Ko-
misyi reorganizacyjnej, Komisaryatu rządowego przy instyLutach naukowych.
i instytucyi wizytatorów.
W drugim rozdziale roztrząsa autorka bardzo zawilą kwestyę uposa-
zenia szkól począLkowych i porusza oraz wyświetla przy tej sposohności caly
szereg spraw ekonomicznych i samego m. Krakowa i złączonego z nim okręgu.
Autorka mówi naprzód o funduszach szkól początkowych, plynących głównie
ze skarbu Rzeczypospolilej lub ter. ze składek mieszkańców. Za pomocą ścisłego
rachunku wykazuje powolny ale stały wzrost wydatków na cele oświaty. Wy-
datki na szkoly ludowe w etacie z r. 1819/20 wynosily 35582 zlp. a w ostatnich
latach Rzeczypospolitej 60165 czyli o 24583 zlp. więcej. W drugiej części drugiego
rozdzialu rozbiera autorka kwestyę budynków szkolnych, roztrząsa szczególowo
obowiązki, ciązące na dziedzicach i na gminach czyli zakresach szkolnych, przed-
stawia wynikające z tego tytułu nieporozumienia i zatargi i usilowania rządu,
aby zaprowadzić w tej zawilej sprawie ład i porządek.
Rozdzial trzeci traktuje o nauczycielach: o ich uposazeniu, o zabezpie-
czeniu ich bytu na starość a obok o zaopatrzeniu wdów i sierot, o prawach
politycznych nauczycielstwa i o jego obowiązkach, o nominacyach i kwalifikacyach.
Przechodząc w rozdziale czwartym do oznaczenia zakresu nauk, udziela-
nych w szkolach początkowych Rzeczypospolitej, rozpatruje autorka szczegó-
lowo i ustawy szkolne i programy naukowe.
W piąLym rozdziale, który poświęca rozpatrzeniu wewnętrznych urządzeń
szkół, mówi autorka naprzód o obowiązku szkolnym, przez co rozumie obowiązek
posyłania dzieci w wieku szkolnym do szkoly. Nauka rozpoc.zynala się w szóstym
a względnie siódmym roku zycia; jej korlca ustawy nie oznaczaly dokładnie.
W związku z tem rozpatruje autorka stosunek spoleczeristwa do szkoły a w szcze.
gólności jego stopieri pragnienia oświaty szkolnej a obok omawia rozmaite środki,
zmierzające do spotęgowania tegoz pragnienia. Dalej idą wywody o długości roku
szkolnego, o rozkIadzie godzin, o rozlozeniu przedmiotów nauki na oddzia?y
a względnie klasy i nakoniec o metodach uczenia, o poziomie nauki i o egza-
/03_0001.djvu
3
minach. Obszerniej omawia autorka wziętą w owych czasach metodę Lankastra
ezyli metodę wzajemnego nauczania. Ustęp o karności szkolnej wyświetla dzia-
łalność wychowawczą szkoly i nauczyciela. W końcowym ustępie tego rozdziału
zestawia i ocenia autorka podręczniki szkolne, przy czem wydobywa na jaw
kilka ksiązek szkolnych, nieznanych naszym bibliografom.
Rzeczpospolita przeprowadzila w szkolach miejskich ścisly rozdział płci,
tworząc dla dziewcząt osobne a dla chłopców osobne szkoly. Szko10m leńskim
poświęca autorka osobny, szósLy rozdzial. Obok szkól publicznych istniały w Kra-
kowie dość liczne szkółki prywatne.
Siódmy rozdział traktuje o szkolach zydowskich, które RzeczpospoJiLa mu-
siala poniewolnie zakładać, poniewaz zydzi w ogromnej większości nie dali się
nakłonić do posyłania dzieci swoich do szkól publicznych chrześcijańskich.
Do szkól początkowych zaliczyla autorka i szkoły wydzialowe, istniejące
w Krakowie i w Chrzanowie, i mówi o nich w rozdziale ósmym. Ściśle biorąc
szkoly te nie były ani ludowemi ani początkowemi, o czem zresztą sama autorka
nie zapomina; zajmowały one pośrednie sLanowisko pomiędzy elementarnemi
a średniemi, uczyły nawet początków laciny.
Odczuwając potrzeby uzupełniellia wyksztalcenia młodziezy rzemieślniczej
i kupieckiej, zorganizowała Rzeczpospolita szkoły niedzielne. Dzieje ich opowiada
autorka w osobnym dziewiątym rozdziale.
TowarzysLwo dobroczynności i władze szkolne usiłowały stworzyć ochrony,
usiłowania te pozostaly jednak w dziedzinie niezalatwionych projektów. Tej
kwestyi poświęca autorka rozdział dziesiąty.
Ostatni jedenasty rozdział przedstawia nam w mozolnych, skrupulatnie
przeprowadzonych obliczeniach, liczebny rozwój szkół i falowanie frekwencyi
uczniów i uczennic. Do cyfrowych rezultatów dodaje autorka wyjaśnienia slowne.
Cyfrowe rezultaty posłużyły jej nietylko do oznaczenia stanu rozwoju oświaty
w obrębie granic RzeczypospoliLej, lecz takie do bardzo. zajmujących zestawień
porównawczych z stanem oświaty w sąsiedniej Galicyi i w Królestwie polskiem.
W kOllcowem >Zamknięciu
zesLawia autorka rezultaty swego studyum.
Mimo rozmaitych przeszkód stan szkól Rzeczypospolilej byl względnie dobry,
byl lerszy od sLanu szkół ludowych galicyjskich i KrólesLwa polskiego. Pro-
fesor uniwersytetu wiedellskiego Endlicher, zlustrowawszy po r. 1846 z po-
lecenia rządu austryackiego szkoły Rzeczypospolilej, oświadczyl: »Gdyby w Au-
stryi miała być przeprowadzona reforma szkolna, nalezaJoby wziąć za wzór
szkoły krakowskie«. Bardzo Lrafnie ocenia p. Trzcińska zasługi kilku męzów,
stojących bądź to u steru spraw szkolnych Rzeczypospolitej, bąd:i. tez pracujących
nad podniesieniem oświaty z pobudek czystego patryotyzmu, jak n. p. Franciszek
Borgiasz Piekarski, bądź tez rozwijających gorliwą czynność w szeregach nau-
czycielstwa.
Całe studyum rysuje się na szerokie m tle: autorka uwzględnia wspólczesne
dzieje szkolnictwa w sąsiednich krajach i porównywa sLan szkół ludowych Rze-
czypospolitej ze stanem LycbZe szkól w innych paÓstwa('h. Nie poprzestaje na
badaniu samych ustaw i przepisów szkolnych, lecz śledzi praktykę i zycie
w dziedzinie szkół początkowych we wszystkich jego szczegółach, wskutek czego
.studyum jej przedstawia nam faktyczny stan oświaty anie tylko sam jej ideał.
/04_0001.djvu
4
II. Wydział historyczno-filozoficzny.
Posiedzenie dnia 12 grudnia 1906 r.
PHZE\V()JJ:-'HI.,
C': Jhl"I';'TOJ( Fl{. ZOLL.
Czt SL Smolka przedstawia \\'
asną pracę p. 1.:
Uklady
w sprawie handlu Królestwa polskiego z Prusami 1815-1825".
Według postanowieiltraktaLów wiedeI'.skich z i\ maja 1815, Rosyi z Austryą
i Rosyi z Prusami. ustanowiono w Warszawie Komisyę międzynarodową celem
wykonania ogólnych posLanowieÓ traktatowych, poręczających swobodę handlu
pomiędzy wszystkiemi częściami dawnej Rzeczypospolitej w granicach r. 1771.
Wykonanie tych postanowieÓ było najLrudniejsze dla Rosyi, ze względu na roz-
ciągłość granicy pomiędzy .polskiemi, a wewnQtrznemi guberniami; dla samego
zaś Aleksandra I rzecz ta stała się niezmiernie dralliwą wobec jego przyrzecze!}
co do połączenia »polskich« gubernii z Królestwem. Pragnąc tę drazliwą kwestyę
usunąć cO rychlej z widowni międzynarodow,>j, pole(;ił Nowosilcowowi w paź-
dzierniku 1816 ukOl\czy<' rokowania z pełnomocnikami pruskimi, choćby przez
konwencyę szczególnie rlla PiUS korzystną et z poświęceniem interesów ekono-
micznych Królestwa i Litwy. Gdv jednak zdradzi! się przed Fryderykiem Wil-
helmem III, ile mu zależało na ratyfikacyi takiego. dla Prus korzystnego układu,
gabinet berliI'lski postanowil wyzyskać sytuacyę, król pruski odmówił raLyfikacyi,
uzywał dalej kwestyi litewskiej za środek nacisku na Aleksandra I i tem wymógł
konwencyę handlową prusko-rosyjską z 19 grudnia 1818, niE'zmiernie szkodliwą
dla interesów ekonomicznych Rosyi i Królestwa. W r. 1822 Rosya powrócih do
systemu prohibicyjneg()
i to lliprównie w1ł::cpj zaostrzonego, niz dawniej. Kon-
wencyę z r. 1818 zerwano i rozpoczęto rokowania o nową konwency':, bardziej
dającą sił:: pogodzić z ros,:'jskim systemem p,'ohibicyjnym, w którym dla Prus
mialy być uczynione niejakie wyjątL W Berlinie przekonatJo się, że kwestya
litewska straciła dawniejszą wartośl' jako środek nacisku, a Lo wskulek zupełnej
zmiany sysLemu Aleksandra I (
owosilcow w Wilnie itd.::. Prusy oglosił)' zatem
taryfę z 10 kwietnia 1823, która rujnowala zupp.lnie cały handel zbozowy Kró-
lestwa i Litwy. :\limo tak niepomyślnej sytuacyi, któr
komplikowała jeszcze
polityka zewnętrzna Rosyi (wobp-c powstania greckiego), kOll\vencya handlowa,
zawarta ostatecznie w marcu 1825 byla wielką wygraną dla KrólesLwa i Litwy,
nietylko wobec położenia, wytworzonego taryfą pruską z r. 1823 ale tak ze w po-
równaniu z konweneyą r. 1818. AuLor wyknIlje, jakimi sposobami udało się
wywalczyć korzysLne warunki konwencyi marcowej r. 1825, którą poczyLuje za
wielką zasługę Lubeckiego i SLefana Grabowskiego, ministra SekreLarza Stanu.
/05_0001.djvu
5
111. Wydział matematyczno - przyrodniczy.
Posiedzenie dnia :\ grudnia 1906 r.
PRZBWOD:IlICZĄCY: DYREKTOR K. OLSZEWSKI.
C za'. M. Raciborski przedstawia swoją pracę p. 1.: "Jawańskie
Hypocreaceae (Scolecosporae) " .
W równikowym klimacie Jawy znajdowa1 autor gatunki następujących
rodzajów, tworzących wspólnie grupę naturalną. Ophionectria, l\licronectria, Barya,
Hypocrella, Epichloe, Ophiodotis, Balansia, Cordyceps, CsLilaginoidea, Konradia.
W obecnej pracy opisano gaLunki nowe: Epichloe Kyllingiae, Balansia gigas,
UstilaginlJidea bogoriensis, Hypocrella globosa, H. Amomi, H. convexa, Barya
montana; B. salaccensis, Ophionectria anomala, oraz uzupelniono opisy kilku
dawniej już poznanych.
Cz.t M. Raciborski przesy,ra referat o pracy p. B. Nikle\','skiego
p. 1.: "Przyczynek do znajomości mikrobów utleniajqcych wodór".
Znajomość organizmów żyjących z procesów utlenienia amoniaku, kwssu
azotawego, siarkowodoru i t. p. pozwala przypuszczać, ze inne takZe procesy słuzą
w przyrodzie jako źródło energii lyciowej.
Już od dawna znane są w literaturze doświadczenia, na podstwawie któ-
rych można wnioskować o prawdopodobne m istnieniu organizmów utleniających
wodór. Saussure ') wykazał, że objętość czystego wodoru nie zmienia się w obe-
cności cial gnijących, natomiast zmniejsza się ilość gazu, skoro groch gnije
w obecności mieszaniny wodoru i tlenu. Stwierdzi10n analizą ubyLek gazów. Te
same wyniki oLl'zymał w doświadczeniach z ziemią wrzosową, wełną, bawełną,
ziemią spopieloną iLp. Przez dodatek rozmaiLych cia!, jak soli morskit'j, kwasu
siarkowego, tlenku węgla, dwutlenku węgla, »olefiny" okazała się róinica pomię-
dzy kondensacyą wodoru, jaką Saussllre otrzymał, a działaniem katalitycznem
platyny, przez które łączy: się wodór z tlenem w doświadczeniach Faradaya.
Niezaleznie od Saussura Immendorf2\ spostrzegł w swoich doświadczeniach nad
denitrifikacyą, że gleba posiada zdolność łączenia wodoru z tlenem. Proces za-
zwyczaj pojawiał się po kilku tygodniach, mieszanina piorunująca znikała za-
zwyczaj w pizeciągu kilku dni prawie zupełnie. Natomiast po dodaniu chloro-
formu ziemia nie okazywała żadnego wpływu na mieszaninę wodoru i tlenu.
') Theorie de Saussure. Action de la fermentation sur le melange des gaz
oxygime et hydrogime. Memoires de la societe de physique et d'histoire naturoIle
de Geneve. Tome huitieme. 1839 p. 163.
2) Landwirtsch. Jahrbiicher Bd. 21. 1892. Beitrage zur Losung der Stick-
stoffrage.
/06_0001.djvu
6
W ostatnim czasie oglosił Herman Kaserer obszerną pracę 1) o mikrobach utle-
niających wodór. A mianowicie wynalazl on dwa organizmy: Bacillus pantotro-
pbus i Bacillus oligocarbophilus, które posiadają zdolność uLleniania wodoru na
mineralnej pozywce. B. paTltotrophus Lworzy zmącenie, znajduje dobre warunkI
rozwoju w obecności znacznych ilości dwutlenku węgla, posiada zdolność roz-
rosLu na rozmaiLych pozywkach węglowych. B. oligocarbophilus natomiasL którego
nie wyosobnił, tworzy na minerainE'j pozywce kozuszek, spalający wodór. Obe-
cność dwutlenku węgla jesL niezbędnie potrzebną, lecz w malych tylko ilościach,
większe ilości bowiem tamują rozwój. B. oligocarbophilus nie posiada zdolności
do rozwoju na organicznej pozywce. natomiast spala tlenek węgla. Ponieważ
metody Kaserera nie byly bez zarzutu - A. .J. Nabokich i/I.. F. Lebedeff2) wyko-
nali doświadczenia w odpowiedniejszych aparatach, stwierdzając istotnie zanik
wodoru, tlenu, dwutlenku węgla. przyczE'm na pożywce mineralnej t\vorzyl się
kOluszek. Zmianę atmosfery w aparacie stwierdzili autorowie ilościową analizą.
Uzywając ziemi do doświadczeJ\ lll)dobnie jak lmmendorf przekona-
lem się, iz ziemia w 27° C. bardzo silni? spala wodór. Do doświadczeń slu-
zyła ziemia, zalana wolą, umieszezona w kolbce zaop3.Lrzonej w dwie rurki,
z których jedna slużyła do do przypl'ywu gazu, druga zaś o dlugości barome-
trycznej byla zanużoną w rLęć. Kolbki napełniono mieszaniną piorunującą. W miarę
jak znikał gaz, podnosił się s,łup rtęei; proces ten, który u Immendorfa pojawiał
się po tygodniach, w doświadczeniach moich wysLępował już trzeciego dnia.
Zjawisko to odnieść prawd podobnie ualezy do rózniey w tE'mperaturzE'; podwyż-
szenie temperatury przyspiesza bowiem znacznie proces; późniejsze doświadczenia
wykonałem już w tpmperaturzc 33° C., natomiast lmmendorf doświadczenia swe
wykonywa,! w temperaturze pokojowej.
Zdolnoś(
utleniania wodoru jest bardzo pospolitą własnością gleb. Badając
róźne ziemie (stawarkę, szlam kana,lowy, glebę uprawną. łąkową, wrzosową,
kompostową> nie znalazłem ani jednej wśrÓd nich, któraby nie utleniala wodoru.
Sih kOlJdensacyi gazu wzrasta; :
i 4, dnia słup rtęci najsilniej się pod-
nosił, częsLo 1 cm na godzinę, doc.hodzl wreszcie do wysokości 50, GO a nawet
i G6 cm. .'(a podstawiE' tych już obserwacyi, nie wykonywając na razie analizy
gazu, jasno wYlJika, ze obydwa składniki atmosfery, wodór i tlen, ulegają kon-
densacyi. Po przeprowadzeniu kilku doświadczeli z ziemią wyjałowioną lub
z dodaLkiem fluorku sodu okazalo się, że proces utleniania wodoru, jakkolwiek
obniżył się bardzo, jednak nie ustal. Ta obserwaC)'a naprowadza na pytanie,
c.zy gleba lIie posiada w słabym stopniu własllości cbemicwo-fizycznycb konden-
sowania mieszaniny piorunującej. Wobec tl'
O kondensacyę inLenzywną miesza-
niny piorunują
ej przez glebę niewyjalowioną w znacwE'j części musimy odnieś(
do procesów nalury biologicznej.
') UbilI' die Oxydation des \Vasserstotl' IInd des Metbans dllrch Mikrooq,a-
nismen, Zeitschr. f.landw. Versuchswesen in Oesterroich (Vorliillfige Mitt.) Bd VIU
1905, p. 789. Antoref. Centraibl. f. Bact. ]1 Aht. Bd XV, p. 573.
Vie Oxydation des Wasserstofl durch :'.1ikroorganismen Centraibl. f. Bact. 11
Bd XVI. p. 681, 76
, 1906 JuJi-Al1gmt.Heft.
') tber die Ox
'dation des \Yas.erston dUł'ch Bacterien Centraibl. f. Bact.
II, Bd. XVII. p. 350, 1906 :'\ovemberbeft,
/07_0001.djvu
7
Istotnie udalo mi SIę przez szereg przeszczepień wyhodować organjzm
na pozywce mineralnej, rozrastający się w bujny kozuszek i spalający wodór.
Fakt ten stwierdzilem takie przez analizę gazową. Często kOlldensacya tak
silnie się odbywała, że ilość znikającego gazu wynosila na 1 cm' powierzchni
na"'godzinę 0'13 cm' gazu. Jednakowol zjawisko to nie trwa dlugo, gdy:/; sila
kondensacyj wkrótce cofa się bardzo znacznie. Slup rtęci często podnosil się
do 60 cm i wyzej.
KOluszek przez liczne przeszczepienia i zapomocą środków utrudniających
rozwój innym organizmom, jak chloroformu, fluorku sodu, azotynu, doprowa-
dzilem do granicy mozliwego oczyszczenia tak, ze pod mikroskopem okazal
się jednolicie zlozonym z laseczników dlugości okolo 1'1 p.. Pomimo zastoso-
wania rozmaitych pozywek, wskutek nieprzezwycięlonych trudności, nie udalo
mi się otrzymać tego organizmu na plytach. Plyty okazaly się albo jalowemi
albo z małą ilością kolonii bakteryjnych, zazwyczaj należących do dwóch gatun-
ków, z których kultury ani osobno ani razem nie spalały wodoru. Wykonywalem
wszelkie oczyszczenia w kulturach epruwetkowych, gdyl bujny kozuszek na min e-
rahlej pozywce jest bardzo znamienny.
Okazało się bowiem, że ów kożuszek jest przyczynowo związany z utle-
nieniem wodoru. Na powietrzu nie pojawia się on wcale. Do szerpgu autotro-
fów przystępuje i ten organizm kozuszkowy, klóry na pozywce mineralnej
bujnie się rozrasta, korzystając z energii spalenia wodoru.
Ko:.
uszek składa się z związków węglowych, które powstają z redukcyi
dwutlenku węgla. Na mineralnej pożywce organizm do rozwoju swego wymaga
obecności wolnego dwutlenku węgla. którego nie mOlna zastąpić węglanem.
Organizm posiada zdolnoś(
utleniania związków węglowych w nieobe-
CIlości wodoru, czem się tliJmaczy jego pospolitość w przyrodzie. Pomiędzy in-
nymi związkami węglowymi octanowa pOlywka okalała się bardzo sprzyjającą
rozwojowi takie i w nieobecności wodoru. Organizm w obecności octanów wo-
dór utlenia, w tym przypadku obecność dwutlenku węgla jest zbyteczna.
Zjawisko, ze organizm raz to wodór, Lo znów związki węglowe utlenia,
mozna Uómaczyć sobie tern, ze normalnie utlenia on związki węglowe jak i inne
heterotrofy. W pewnych jednak warunkach, mianowicie w braku polączel} wę-
glowych, mogą mu je zastąpić dwutlenek węgla i wodór. Organizm ten rózniłby
się zatem od heterotrofów tem, ze dwutlenek węgla wodorem redukuje. Ko-
rzystanie więc z energii wohwgo wodoru byłoby tylko pośredniem zjawiskiem.
W tym przypadku musiałaby istnieć ścisla zaleZność pomiędzy zużyciem wodoru,
tlenu i dwutlenku węgla. Czy przy zaniku wodoru w obecności octanu organizm
bezpośrednio redukuje octan wodorem, czy tez moze dopiero po utlenieniu go na
dwutlenek węgla, orzec trudno.
Zagadkowe zachowanie się kożuszka w obec płyt, które moze polega na
zależnościach współzyciowych, badam obecnie zapomocą dalszych doświadczeń.
---
i?--<
j.F,1;
;:
(LO' O""
ri
\
I
:..:)
'\0.. . Ii
\:;;. 'ił 'f(1f
'c
kIłĄt.O
.
/08_0001.djvu
Nakladem Akademii Cmiejętności.
Kraku"", HłU7. - DruKarnia Uniwer$ytetu JaQ"iellongkiego porl J.:a.rz
dem J. i"ilipo_
kieito.