/p0001.djvu

			TM 


SCHOOL OF ENGLISH 


OD 15 LAT W KRAKOWIE 
OD 15 CZERWCA 
W BOCHNI I W BRZESKU 


ANGIELSKI 


. tradycja i doświadczenie 
. prestiżowy certyfikat jakości PASE /www.pase.pl/ 
- dowód najwyższej jakości nauczania 
. brytyjski znak jakości QUALITY ENGLISH 
/www.quality-english.com/ 
. centrum egzaminów brytyjskich: 
City & Guilds oraz LCCI 
. czołowe miejsca w ogólnopolskich rankingach 
. dyplomowani lektorzy polscy i native speakers 
. skuteczne przygotowywanie do egzaminów 
Cambridge: FCE, CAE i CPE 
. program dodatkowy gratis: konwersacje, 
tutorials, biblioteka, internet ... 
. najwyższa jakość w atrakcyjnej cenie 
promocje, rabaty, zniżki rodzinne 


Zprojzenie 
Z okazji otwarcia nowych jilii szkoły mamy zaszczyt zaprosić 
mieszkańców Bochni, Brzeska i okolic na BEZPŁATNE WAKACJE 
oraz na DNI OTWARTE YORKU 17 VIII - 17 IX 
liczne konkursy z nagrodami - szczegółowy program w sekretariacie i 


ZAPISY ONLINE www.york.edu.pl 
INFOLINIA O 801 301 110 /koszt rozmowy lokalnej/ 


PRESTIŻOWE 
ZNAKI JAKOŚCI 


atAEHDo 
(
a':) 


.=-I....=- 


www.pase.pl 
York Kraków 


Bochnia ul. Storynka 10 i 14 teL/fax (014) 611 88 55 
Brzesko ul. Kościuszki 10 teL/fax (014) 66314 55 
Kraków ul. Mackiewicza 12 teL/fax (012) 415 18 18 


NAUKA 
w WIELKIEJ BRYTANII 


CENTRUM 
EGZAMINACYJNE 


Cityl)p 
Guilds 
Pitman 
Qualifications 
Approved Centre
		

/p0002.djvu

			czelWiec 2005 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


Wydawca: Urząd Miejski w Brzesku; www.brzesko.pl. Dyżury w redakcji: pn.-pt. w godz.7.30 -15.30. 
Redagują: Marek Latasiewicz - redaktor naczelny oraz Iwona Dajka (także korekta), Monika TargDsz - fotoreporter, 
r ystIybu ogusław 
czyk, Iren W ! 
. ckiego 
1 63 . 
TI e zamo z 
Oddano do druku 3 czerwca 2005 r. @ Wszelkie prawa zastrzeżone. 
Za treść ogłoszeń redakcja nie bierze odpowiedzialności. 
Skład i druk: Brzeska Oficyna Wydawnicza A.R. Dziedzic, ul. Czarnowiejska 1, teł. 014 686 14 70. 


Gdzie my 
żyiemy? 


L ustracja nie omija Brzeska. Tak zwana lista Wildsteina została przewertowa- 
na w takim samym stopniu jak w każdym innym zakątku kraju. Któż bowiem 
nie chciał sprawdzić, czy nie był przedmiotem inwigilacji oraz upewnić się, co robili 
w tamtym czasie jego znajomi. O ile jednak zaspokajanie ciekawości nie jest w żad- 
nej mierze naganne, to wykorzystywanie niesprawdzonych informacji w celu zdys- 
kredytowania drugiej osoby jest działaniem ze wszech miar podłym, niegodziwym 
i bezwzględnie karygodnym. Niestety, takich anonimowych "sędziów" nie zabrakło 
także w naszym otoczeniu. Po odnalezieniu na liście kilku nazwisk, tożsamych 
z tym, które nosi burmistrz Brzeska, puścili w obieg plotkę, jakoby to właśnie on 
był tajnym agentem służb PRL-u. To bardzo ciężki zarzut szczególnie dla kogoś, 
kto sam w przeszłości poddawany był szykanom i mógł się czuć pokrzywdzony. 


Jedynym sposobem na przecięcie dalszych pomówień było wystąpienie do IPN 
U o udokumentowanie stanu faktycznego. To jedyna instytucja, która mogła wy- 
dać potwierdzenie niewinności. Takie też, po trzymiesięcznym oczekiwaniu, wysta- 
wiła. Rzecz jasna, to nie powód do dumy, bo cóż to za satysfakcja otrzymać certy- 
fikat prawdy osobie, którą najlepiej zna się samemu. To raczej świadectwo dla 
tych, którzy uwierzyli oszczerstwu. Ale jednocześnie srogi zawód cieszących się z po- 
zyskania argumentu do kampanii wyborczej. Ajakie konsekwencje poniosą auto- 
rzy powielanych plotek? 


A bsurdalność sytuacji polega na tym, że najpewniej pozostaną oni bezkarni, tak 
samo jak autorzy tamtego barbarzyńskiego systemu. Niewykluczone, że wśród 
nich byli ci sami, którzy dzisiaj, dla "zmyłki", puszczają w obieg szkalujące nie- 
winnych pomówienia, oczywiście, nie przedstawiając przy tym żadnych dowodów 
i nie podpisując paszkwili własnym nazwiskiem. Na szczyty obrzydlistwa zdobyli 
się wydawcy kilkustronicowego brukowca o niecodziennej nazwie... "NIEcodzien- 
nik". Skojarzenia absolutnie są prawidłowe, bo charakter tego tworu, mającego 
pretensje do bycia gazetą, ma wiele wspólnego z pismem Urbana. Otóż, zanim 
napisali oni, że burmistrz Brzeska poddał się lustracji, zrobili z niego tchórza, 
tajnego agenta SB i donosiciela. Czy pozostaną bezkarni? Po ostatnich doświadcze- 
niach z pewnym radnym wojewódzkim, który po blisko dwóch latach skutecznego 
unikania Temidy wreszcie został osądzony, należy wierzyć, że prawo, choć niery- 
chliwe, będzie sprawiedliwe. 


C oraz częściej zadajemy sobie pytanie: czy to wszystko, co wokół nas się dzieje, 
jest słoną ceną, jaką musimy płacić za dobrodziejstwa młodej demokracji? 
Generał policji współpracuje z mafią, sędziów korumpują adwokaci, funkcjonariu- 
sze Centralnego Biura Śledczego handlują narkotykami. Czy naprawdę żyjemy 
w państwie prawa? - pytamy po kolejnym zalewie sensacji. Zakonnik ubekiem, 
lekarz zamiast ratować ludzkie życie, morduje, mecz piłkarski to pretekst do ban- 
dyckich porachunków i okazja do robienia ciemnych interesów. Czy naprawdę nie 
potrafimy sobie poradzić ze złodziejami, oszustami, zabójcami? To pytanie tylko 
z pozoru jest retoryczne. 


Marek Latasiewicz 


W numerze m.in.: 


* Maiowa sesia 4 
* Monitoring inwestycii 6 
Rozmowy miesiąca: 
* ze starostą 
Grzegorzem Wawryką 1 O 
* z wiceburmistrzem 
Krzysztofem Bigaiem 12 
* Bliżei Niemiec 14 
* Wirtualna wywiadówka 16 
* Jubileusz Wzrastania 22 
* Pierwszy ważny egzamin 24 
* I iuż po maturach 25 
* Magia Piasków Drużków 26 
* Wspomnienie Jana Mastaia 29 
* Dlaczego piłkarze OKS-u 
przegrywaią? 30 
* Modrzewiowe cudo Jurkowa 32 
* Fotografia 
- życiowa pasia Moniki Targosz 33 


Na okładce: 
Sovata, partnerskie miasto Brzeska w Rumunii, 
miało z końcem maja swoje święto. Słynie 
z Jeziora Niedźwiedzia, którego woda posiada 
znakomite właściwości lecznicze. Powstało 130 lat 
temu po zapadnięciu się ziemi na powierzchni 
ponad 4 ha. W święcie Sovaty wzięła udział 
delegacja brzeskich samorzqdowców. Relacja 
z pobytu w następnym wydaniu BIM-u. 
Także: Monika Targosz - o artystce pochodzqcej 
z Brzeska czytaj na str. 33. 


Fol. Marek Lalasiewicz 


Bb 

 

 

 

 

 

 


3
		

/p0003.djvu

			SESJA MAJOWA 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


czelWiec 2005 


Pieniądze - to wiodący temat maiowei sesii Rady Mieiskiei. Raicowie wysłuchali sprawozdań 
z działań iednostek podległych Gminie oraz dokonali zmian w tegorocznym budżecie. Zmienili 
, 
też sposób zabezpieczenia pożyczki z Narodowego Funduszu Ochrony Srodowiska na 
sfinansowanie prac kanalizacYinych, wykonywanych przy współudziale środków uniinych. 



 
e IC l- 
spółek komunalnych 


Jak pokryć straty 
Dwie spółki - Brzeskie Zakłady Komu- 
nalne oraz Miejskie Przedsiębiorstwo 
Energetyki Cieplnej przedstawiły spra- 
wozdanie z funkcjonowania w zeszłym 
roku. MPEC zakończyło rok ze stratą 
ponad 420 tys. zł. Przyczyną była wy- 
jątkowo łagodna zima, a nie da się 
ukryć, że ilość sprzedawanego ciepła 
zależy ściśle od aury. Jednak nie naj- 
lepszy wynik finansowy nie wywoła 
kłopotów. Strata zostanie pokryta z ka- 
pitału zapasowego, który w MPEC-u 
wynosi kilka milionów złotych. Cie- 
płownia może jednak pochwalić się 
sporymi inwestycj amio Za ponad 
553 tys. zł wykonano sieci ciepłownicze 
oraz węzły cieplne. 
Nie najlepiej też zakończył się rok dla 
Brzeskich Zakładów Komunalnych. 
Przyniósł ponad 262 tys. zł straty. Zo- 
stanie ona pokryta funduszami z ka- 
pitału zapasowego. Istnieje duża szan- 
sa na to, że spółka wyjdzie na prostą. 
Wygrane w ostatnim czasie przetargi 
odbiją się pozytywnie na przychodach. 
W zeszłym roku BZK zakupiły zamia- 
tarkę, a w tym planują zakup pojazdu 
do przewozu posegregowanych śmieci. 
Dzięki temu spółka będzie mogła po- 
większyć wachlarz usług. 
Podczas sesji radni zatwierdzili spra- 
wozdania finansowe Miejskiego Ośrod- 
ka Kultury oraz Powiatowej i Miejskiej 
Biblioteki Publicznej. Osiągnięty zysk, 


w przypadku biblioteki, został przeka- 
zany na fundusz instytucji kultury, na- 
tomiast straty MOK-u, zostały z tegoż 
funduszu pokryte. 


Długi i wydatki 
Z Narodowego Funduszu Ochrony Śro- 
dowiska i Gospodarki Wodnej w War- 
szawie Gmina zaciągnie 5,9 mln zł po- 
życzki na prace kanalizacyjne, realizo- 
wane w dużej mierze za środki z Unii 
Europejskiej. Początkowo planowano, iż 
zabezpieczeniem będzie tylko weksel in 
blanco. Jednak Fundusz wskazał na ko- 
rzystniejsze dla siebie rozwiązanie, czyli 
oświadczenie o poddaniu się rygorowi 
egzekucji w formie aktu notarialnego. 
Zmiany w tegorocznym budżecie doty- 
czyły przeznaczenia dodatkowych 
70 tys. zł na wykonanie stacji trafo dla 
Krytej Pływalni w Brzesku. Inwestycja 
ma zapewnić oszczędności w opłatach 
za energię elektryczną. Koszt instala- 
cji oszacowano na 220 tys. zł. 
Podczas posiedzenia radni uszczegóło- 
wili niektóre zapisy w Statucie Mło- 
dzieżowej Rady Gminy. Rozwiązano 
problem ewentualnej sytuacji, w któ- 
rej wybrany przez społeczność danej 
szkoły radny, przestanie do niej uczęsz- 
czać. W takim wypadku jego mandat 
wygaśnie, a na jego miejsce wejdzie 
kandydat, który uzyskał kolejno naj- 
wyższą liczbę głosów. 


(wro) 


4 


Obrady raiców w trakcie posiedzeń komisii 
merytorycznych dotyczyły naiważnieiszych 
spraw Gminy oraz opiniowania uchwał, 
przeznaczonych do głosowania podczas 
maiowei sesii Rady Mieiskiei. 


* Komisje: Prawa Porządku Publicz- 
nego i Promocji, Gospodarki Komunal- 
nej, Ochrony Środowiska i Rolnictwa, 
Rewizyjna, ds. Zdrowia, Pomocy Spo- 
łecznej i Rodziny, Oświaty, Kultury 
i Sportu oraz Gospodarki Finansowej 
- zapoznały się z projektem statutu 
"Fundacji Akademii Gotzów Okocim- 
skich". Większość radnych zaaprobo- 
wała treść dokumentu, choć pojawiły 
się głosy, by niektóre zapisy uszczegó- 
łowić. Najwięcej poprawek wnieśli 
członkowie Komisji ds. Zdrowia, Pomo- 
cy Społecznej i Rodziny oraz Oświaty, 
Kultury i Sportu. Postulowano, aby 
w statucie znalazł się zapis, iż między- 
narodowa szkoła będzie realizowała 
program matury międzynarodowej. 
Proponowano także zmiany sposobu 
i trybu głosowania członków fundacji. 


* Radni z Komisji Prawa, Porządku 
Publicznego i Promocji odwiedzili wy- 
sypisko śmieci w J adownikach, bazę 
Spółki BZK przy ul. Przemysłowej oraz 
siedzibę Spółki MPK przy ul. Głowac- 
kiego. Zapoznali się też ze sprawozda- 
niem z kontroli przeprowadzonych 
przez rewidenta Urzędu Miejskiego 
i zawnioskowali o przedstawienie przez 
burmistrza informacji o podjętych dzia- 
łaniach pokontrolnych, ze szczególnym 
uwzględnieniem funkcjonowania Kry- 
tej Pływalni. 


* Komisja Gospodarki Komunalnej, 
Ochrony Środowiska i Rolnictwa poświę- 
ciła czas analizie uwag, wniesionych 
przez prezesa Brzeskiego Zakładu Ko- 
munalnego na temat funkcjonowania, 
oceny i działalności spółki za rok 2004. 
Radni zapoznali się też z informacją 
o działalności Miejskiego Przedsiębior- 
stwa Energii Cieplnej za miniony okres 
obrachunkowy; czyli od stycznia do grud-
		

/p0004.djvu

			czelWiec 2005 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


RADZIŁY KOMISJE 


Gorqcy okres 


nia 2004 roku. Tymi sprawozdaniami 
zajmowali się także radni z Komisji Go- 
spodarki Finansowej. 


* Radni poparli wniosek prezesa BZK 
o zbiórce odpadów wielkogabarytowych 
w systemie obwoźnym, z uwzględnie- 
niem bezpośredniego odbioru od właści- 
ciela. Komisja wystąpiła do burmistrza 
o udzielenie pomocy finansowej przy re- 
kultywacji wysypiska śmieci w Jadow- 
nikach. Kierownik Referatu Inwestycji 
przedstawił informację o przebiegu prac 
kanalizacyjnych na terenie gminy, a 
w szczególności na Pomianowskim Sto- 
ku. Poruszono zagadnienie zasilania 
w wodę od strony Rzezawy. Radni przy- 
chylili się do propozycji burmistrza 
w sprawie sprzedaży współwłasności 
przy ul. Mickiewicza w Brzesku, gdzie 
znajduje się lecznica zwierząt. 


* Komisja Rewizyjna zanalizowała 
sprawozdania z wydatków budżeto- 
wych w 2004 r., przeznaczonych na 
działalność świetlic profilaktycznych. 
Członkowie komisji ds. Zdrowia, Po- 
mocy Społecznej i Rodziny wysłuchali 
informacji Zdzisława Grodnego, prze- 
wodniczącego Społecznej Komisji 
Mieszkaniowej o przyznaniu lokali ko- 
munalnych i socjalnych. 


* Komisja Oświaty Kultury i Sportu 
zapoznała się ze sprawozdaniem fi- 
nansowym Powiatowej i Miejskiej Bi- 
blioteki Publicznej w Brzesku oraz 
Miejskiego Ośrodka Kultury za rok 
2004 i wydała pozytywne opinie, po- 
dobnie jak radni z Komisji Gospodar- 
ki Finansowej. Złożono wniosek do 
burmistrza o podjęcie kolejnych dzia- 
łań, zmierzających do odzyskania bu- 
dynku kina "Bałtyk". 
Dyrektor MOK-u oraz naczelnik Wy- 
działu Edukacji, Kultury i Sportu 
omówili sprawę letniego wypoczynku 
dzieci i młodzieży. 


* Komisja Gospodarki Finansowej za- 
poznała się z wyjaśnieniem Publiczne- 
go Przedszkola nr 3 w Brzesku w spra- 
wie przydzielenia dotacji na prace re- 
montowe. Równocześnie wnioskowała, 
aby zrealizować je w ramach środków 
Wydziału Edukacji, Kultury i Sportu. 
Odczytano także pismo mieszkańców 
ul. Głowackiego w Brzesku w sprawie 
wybudowania drogi od ul. Berka Jose- 
lewicza do ul. Krótkiej, równoległej do 
ul. Głowackiego. 


* Komisja jednogłośnie pozytywnie 
zaopiniowała projekt uchwały 
w sprawie zmiany uchwały nr XXIX! 
186/2005 Rady Miejskiej w Brzesku 
z dnia 30 marca 2005 roku w spra- 
wie przyjęcia pożyczki z N arodowe- 
go Funduszu Ochrony Środowiska 
i Gospodarki Wodnej w Warszawie 
na finansowanie zadania inwesty- 
cyjnego pn. "Rozwój Gospodarczy 
Gminy Brzesko - etap III". Podob- 
nie postanowiono w sprawie zmian 
w uchwale budżetowej. 


* Komisje Gospodarki Komunalnej, 
Ochrony Środowiska i Rolnictwa, Re- 
wizyjna oraz Gospodarki Finansowej 
zapoznały się także z informacją 
o przetargu publicznym na zbycie 
działek, położonych w obrębie Pomia- 
nowskiego Stoku. 


* Komisje Gospodarki Komunalnej, 
Ochrony Środowiska i Rolnictwa i Go- 
spodarki Finansowej analizowały pla- 
ny przeniesienia prawa własności 
działki na rzecz wieczystego użytkow- 
nika, jakim jest MPK. Radni z pierw- 
szej komisji poparli koncepcję, ale 
członkowie Komisji Gospodarki Fi- 
nansowej, ze względu na brak wła- 
ściwego uzasadnienia na piśmie, nie 
zajęli stanowiska. 


ŁW 


OKOŁO 2 TYSIĘCY dzieci 
i młodzieży będzie mogło w tym 
roku spędzić aktywnie wakacje. 
Dzięki dotacjom z Urzędu Miej- 
skiego w Brzesku na taki wy- 
poczynek mogą liczyć te dzieci, 
których rodzice nie są zamoż- 
ni. W sumie przeznaczono na 
tego typu pomoc ponad 80 tys. 
złotych. Organizacją akcji wa- 
kacyjnej z ramienia UM zajmie 
się Miejski Ośrodek Kultury. 
Miasto wsparło także stowarzy- 
szenia i kluby sportowe, aby rów- 


. 
A MOlE 
NAD MORIE... 


nież one mogły zorganizować 
zajęcia podczas wakacji. - Sza- 
cujemy, że z obozów, kolonii 
i półkolonii skorzysta około 
dwóch tysięcy dzieci i młodzie- 
ży - mówi Krzysztof Bigaj, za- 
stępca burmistrza Brzeska. 
Miejski Ośrodek Kultury zorga- 
nizuje w sumie trzy kolonijne 
turnusy - dwa do Rabki i jeden 
nad morzem, w okolicach U st- 
ki. Na takie wakacje wyjedzie 
około 200 dzieciaków. Dla bli- 
sko 40 z nich koszty pobytu zo- 
staną pokryte przez Urząd 
Miejski, a 70 innych będzie 
mogło liczyć na dotację w wy- 
sokości 150 złotych. Dofinanso- 
waniem wesprzemy te osoby, 
których dochód na jednego 
członka rodziny kształtuje się 
na poziomie minimum socjal- 
nego lub poniżej tego pułapu. 
Na koloniach będą wypoczywa- 
ły także dzieci, których rodzi- 
ców stać na pokrycie kosztów 
w całości - dodaje wicebur- 
mistrz Bigaj. 
Kluby i stowarzyszenia, działa- 
jące na terenie gminy, które włą- 
czą się w organizację wakacyj- 
nych zajęć dla dzieci, otrzymają 
z samorządowejkasy blisko 20 
tys. złotych. Zajmą się one głów- 
nie tworzeniem półkolonii. Nie 
zabraknie też wycieczek oraz cie- 
kawych zajęć sportowo-kultural- 
nych. Znajdzie się czas na reali- 
zację profilaktycznych progra - 
mów wychowawczych. 


(I) 


5
		

/p0005.djvu

			MONITORING INWESTYCJI 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


czelWiec 2005 


w ciągu dwóch ostatnich lat Gmina Brzesko wpuści w kanał ponad 9 milionów euro! Bynaimniei 
nie świadczy to o niegospodarności włodarzy miasta, raczei o skuteczności w pozyskiwaniu 
środków z programów Unii Europeiskiei, która w zdecydowanei większości pokrywa prowadzone 
inwestycie. Dzięki temu Gmina będzie miała ponad sto kilometrów nowei kanalizacii opadowei 
i sanitarnei, nowe drogi oraz sporo wyremontowanych nawierzchni. O skali przedsięwzięć 
świadczy fakt, że samorząd nie przeprowadził takiei ich ilości w przeciągu ostatniego stulecia. 


Prezentacja audiowizualna 
wzbudzila duże zainteresowanie. 


Jak wydawane sq 
...iliony? 


Pozyskiwanie pieniędzy z Unii Euro- 
pejskiej nie jest proste. Niełatwe jest 
także ich wydawanie. Każda "złotów- 
ka" z kasy Wspólnoty podlega dokład- 
nej kontroli. W połowie maja Brzesko 
odwiedzili członkowie Komitetu Moni- 
torującego Urzędu Wojewódzkiego, spe- 
cjalnego organu, powołanego do kontroli 
inwestycji realizowanych w ramach 
programu Phare 2002 - Spójność Spo- 
łeczno-Gospodarcza. Wizytującym prze- 
wodniczył wicewojewoda Małopolski, 
Ryszard Półtorak. Stopień zaawan- 
sowania robót oraz prawidłowość ich 
finansowania została wysoko oceniona. 
- Możecie być dumni z faktu realizacji 
tak ambitnego programu - chwalił wło- 
darzy Gminy wicewojewoda Półtorak 
po zakończeniu efektownej prezenta- 
cji, którą prowadził w Urzędzie Miej- 
skim burmistrz Jan Musiał. - To po- 
wód do satysfakcji tym większy, bo 
brzeski projekt został przyjęty do re- 
alizacji jako pierwszy w województwie 
ijako jeden z pierwszych w Polsce 
w tej edycji programu Phare - dodał 
wicewojewoda. 


6 


Trzy etapy 
Przypomnijmy, że inwestycje, objęte pro- 
gramem Phare 2002, zostały podzielone 
na trzy etapy. W ramach pierwszego 
(wartość blisko 3,8 mln euro) wykonuje 
się prace kanalizacyjne w południowej 
części Brzeska, Okocimiu i w Jasieniu- 
Pomianowej oraz 5 kilometrów nowych 
dróg. Drugi etap (ponad 1 mln euro) obej- 
muje budowę ponad 14 kilometrów ka- 
nalizacji sanitarnej i burzowej na Pomia- 
nowskim Stoku. Natomiast w trzeciej 
kolejności (ponad 4,5 mln euro) przewi- 
dziano realizację 46 kilometrów kanali- 
zacji, 7 przepompowni ścieków, 2,5 kilo- 
metra sieci wodociągowej oraz moderni- 
zację wybranych nawierzchni dróg. Te 
prace wykonywane są przede wszystkim 
w obrębie osiedla Stare Miasto, a także 
na Słotwinie i w północnej części Jadow- 
nik. Korzyści z inwestycji będą zauwa- 
żalne dla mieszkańców gminy jeszcze 
w tym roku, bo większość robót powinna 
być w tym czasie zakończona. Równie 
ważne jest to, że uzbrojonymi terenami 
łatwiej będzie zainteresować kolejnych 
inwestorów. 


- Efekty nie będą od razu widoczne. 
Na to trzeba poczekać. Dzisiaj naj- 
ważniejsza jest jednak infrastruktu- 
ra. To niewątpliwie poważny potencjał, 
który będziemy mogli zaproponować 
inwestorom - przekonywał Jan Mu- 
siał. - Dzisiaj już chyba nikt nie kwe- 
stionuje także faktu, że warto sięgać 
po unijne fundusze. Nawet wówczas, 
gdy trzeba wyłożyć swoje pieniądze 
w formie udziału własnego. Gdybyśmy 
nie podejmowali takiego wysiłku, za- 
pewne jeszcze długo nie moglibyśmy 
wykonać tych niezbędnych inwestycji. 
Dlatego, jeśli zachodzi taka potrzeba, 
zaciągamy kredyty i sięgamy po pre- 
ferencyjne pożyczki, bo finanse prze- 
znaczane na tzw. udział własny gene- 
rują o wiele większe środki zewnętrze 
w formie dotacji. W efekcie musi przy- 
czynić się to do szybszego rozwoju no- 
wych przedsiębiorstw, pozwalających 
na tworzenie miejsc pracy - mówił 
burmistrz Brzeska. 


Pomysły 
By pozyskać pieniądze z Brukseli nie 
wystarczy jednak tylko dobrze wypełnić 
wniosek o dotację. - Gmina musiała 
przedstawić strategię rozwoju oraz plan 
inwestycyjny - wyjaśniał podczas pre- 
zentacji burmistrz Musiał. - Cele reali- 
zowane w ramach programów unijnych 
muszą być zbieżne z planami samorzą- 
du. W urzędzie posiadamy specjalistów 
o wysokich kwalifikacjach, którzy starają 
się wykorzystać każdą możliwość pozy- 
skania kolejnych środków z zewnątrz. 
Dobry pomysł oraz fachowość moich 
współpracowników są gwarantem sku- 
teczności tych działań- uważa burmistrz. 
Opinię tę potwierdza Stanisław Pajor, 
zastępca dyrektora Biura Zarządzania 
Funduszami Europejskimi w Małopol- 
skim Urzędzie Wojewódzkim w Krako- 
wie: - Brzesko miało dobry pomysł i pro- 
jekt na budowę kanalizacji. Gmina wy- 
kazała się niesamowitą skutecznością 
w pierwszym etapie, jeśli chodzi o przy- 
gotowanie projektu i złożenie wniosku. 
Pierwszy przetarg z edycji programu 
Phare 2002 był przeprowadzony w Brze- 
sku. Dzisiaj wasza Gmina stawiana jest 
za przykład sprawnego działania samo- 
rządowców w skali całego kraju - chwa- 
lił dyr. Pajor. 
Warto podkreślić, że Brzesko w 2003 
roku w polskim rankingu gmin najsku- 
teczniejszych w pozyskiwaniu środków 
pomocowych w przeliczeniu na jednego 
mieszkańca zajęło drugie miejsce w wo- 
jewództwie. Uwzględniając zaś wydat- 
ki ze środków zagranicznych jako pro- 
cent wydatków inwestycyjnych, nie miało 
sobie równych w Małopolsce.
		

/p0006.djvu

			czelWiec 2005 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


MONITORING INWESTYCJI 


Realizacia 
Zdobycie unijnych funduszy 
zajmuje sporo czasu i kosz- 
tuje wiele wysiłku, ale 
z pewnością się to opłaca. 
W rocznym budżecie samo- 
rząd dysponuje ponad 2 
milionami złotych na inwe- 
stycje. - Nietrudno sobie 
wyobrazić, ile czasu zaję- 
łoby wykonanie kanaliza- 
cji bez środków, które po- 
zyskaliśmy - tłumaczy 
burmistrz Musiał. 
Po zdobyciu pieniędzy roz- 
poczyna się jednak długa 
i żmudna procedura prze- 
targowa. - Brzesko ma 
także to szczęście, że tra- 
fiło na bardzo dobrych wy- 
konawców, wielokrotnie 
sprawdzonych, którzy re- 
alizowali bardzo wiele in- 
westycji. Kiedy byłem peł- 
nomocnikiem wojewody do 
spraw usuwania skutków Wicewojewoda Ryszard Półtorak w towarzystwie 
powodzi i koordynowałem burmistrza Brzeska wizytował Pomianowski Stok, 
odbudowę zniszczeń, fumy na których prowadzone są prace kanalizacyjne. Fot. M. Kotfis 
zaangażowane do tych 
prac bardzo solidnie wywiązywały się 
z zobowiązań. Nigdy nie mieliśmy pro- 
blemu z dotrzymaniem terminów ijako- 
ścią prowadzonych robót - dodaje dyrek- 
tor Pajor. 


Kontrola 
Zakres prac, a także prawidłowość wy- 
dawania unijnych środków nie budziły 
wśród wizytujących z Komitetu Monito- 
rującego najmniejszych zastrzeżeń. 
- Zaawansowanie prac jest bardzo duże. 
Pierwszy etap jest zrealizowany już w po- 
nad 85 procentach. Jesteśmy bardzo 
zadowoleni, że te roboty idą w tak szyb- 
kim tempie - mówiła Emilia Izdebska, 
specjalista zespołu Władzy Wdrażają- 
cej, Programu Współpracy Przygranicz- 
nej. Ostatni, trzeci etap ma zakończyć 
się pod koniec listopada tego roku. 
Jedynie on wzbudzał obawy. - Zgodnie 
z planem, roboty powinny się zakończyć 
do końca listopada tego roku. Czasu 
jest więc niewiele, a do zrobienia jesz- 
cze bardzo dużo. Mam jednak nadzie- 
ję, że i w tym wypadku uda się dotrzy- 
mać terminów. Będę dopingował wyko- 
nawców, aby nie zostały one 
przedłużone - mówił dyrektor Pajor, 
który natychmiast dostał z ich strony 
zapewnienie, że i bez takiej zachęty do- 
trzymają oni umówionego czasu. 


Rozwói 
Po zakończeniu realizacji Programu 
Rozwoju Gospodarczego Gminy Brze- 


sko przyjdzie czas na wdrażanie w ży- 
cie kolejnych projektów. - Świetna lo- 
kalizacja waszej Gminy determinować 
będzie następne działania inwestycyj- 
ne - ocenił wicewojewoda Półtorak po 
zapoznaniu się z pracami prowadzony- 
mi wokół Pomianowskiego Stoku. - 
W przyszłym roku na dobre rozpocznie 
się budowa autostrady A 4, co stawia 
Brzesko w jeszcze lepszej sytuacji, nie- 
porównywalnie lepszej od - na przykład 
- Dobczyc, które wcześniej wizytowali- 
śmy. Po tym, co zobaczyłem dzisiaj, 
wierzę, że tej szansy nie zaprzepaści- 
cie. Posiadacie naprawdę ogromny po- 
tencjał i spore doświadczenie, zdobyte 
przy realizacji dotychczasowego progra - 
mu - dodał wicewojewoda. 
Burmistrz Musiał uspokajał: - Oczy- 
wiście, że na tym, co udało się osiągnąć 
w ostatnich dwóch, trzech latach, nie po- 
przestaniemy. Pomianowski Stok 
uzbrajaliśmy po to, by skuteczniej szu- 
kać inwestorów. Po sprzedaży tych te- 
renów będziemy dysponowali pieniędz- 
mi na dalszy rozwój Gminy. Rzecz ja- 
sna, pierwszeństwo zakupu będą mieli 
ci, którzy zechcą realizować najbardziej 
atrakcyjne projekty. Natomiast pienią- 
dze pozyskane ze sprzedaży działek 
zostaną, być może, przeznaczone na 
wkład własny przy kolejnych inwesty- 
cjach, które będziemy wykonywać 
z udziałem finansów Unii Europejskiej. 


Łukasz WRONA 


W POWIECIE brzeskim upraw- 
nionych do starania się o dotacje 
bezpośrednie dla rolników jest bli- 
sko 11 tysięcy osób. W tym roku 
wnioski złożyło blisko 6 tys. rol- 
ników, czyli o kilkuset więcej niż 
w roku ubiegłym. 


KOLEJNI BEZROBOTNI znaj- 
dą zatrudnienie. Brzesko przy- 
stąpiło do programu "Drogowiec", 
współfmansowanego przez Woje- 
wódzki Urząd Pracy, Urząd Mar- 
szałkowski i Wojewódzki Zarząd 
Dróg. 20 bezrobotnych będzie po- 
rządkowało tereny wokół dróg, 
a także wykonywało niewielkie 
remont
 O trasy dbać będzie tak- 
że kilkunastu innych bezrobot- 
nych, których Urząd Miejski za- 
trudnił w ramach prac interwen- 
cyjnych. Miasto z własnego 
budżetu na program "Drogowiec" 
wyda ok. 10 tys. zł. 


WYBUDOWANE w latach 70. 
przedszkole przy ul. Ogrodowej 
wymaga remontu. Zła konstruk- 
cja dachu powodowała, że od kil- 
ku lat podczas deszczu i pozimo- 
wych roztopów nauczycielki mu- 
siały rozstawiać w salach 
pojemniki na cieknącą z sufitu 
wodę. Remont dachu pochłonie 
blisko 40 tys. zł. 


RESTAURACJA muru otacza- 
jącego kościół św. Jakuba w Brze- 
sku zostanie dokończona. Należy 
on do parafii, jednak jego reno- 
wacja będzie finansowana z bu- 
dżetu miasta. Renowacja rozpo- 
częła się rok temu. Wówczas po- 
prawiono konstrukcję muru oraz 
wyczyszczono piaskowiec i cegłę, 
czyli materiał, z którego był zbu- 
dowany na początku XIX wieku. 
Remont ma kosztować 30 tys. zł. 


WŁADZE GMINY wycofały się 
z projektu zamontowania parko- 
metrów, gdyż ich instalacj a po- 
chłonęłaby zbyt duże pieniądze. 
Nadal więc opłaty za postój w cen- 
trum Brzeska będą pobierali par- 
kingowi. Wprowadzenie kart tak- 
że nie nastąpi szybko, bo nie miał- 
by ich kto kontrolować. Temat 
powróci naj prawdopodobniej za 
rok, gdy władze będą się przymie- 
rzały do utworzenia w Brzesku 
straży miejskiej. 


7
		

/p0007.djvu

			W BRZESKU I OKOLICY 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


czelWiec 2005 


JAN MUSIAŁ, pełniący drugą ka- 
dencję funkcję burmistrza Brzeska, 
został oczyszczony przez Instytut 
Pamięci Narodowej z ponawiających 
się zarzutów, jakoby w przeszłości 
był tajnym współpracownikiem 
służb specjalnych PRL. Po opubli- 
kowaniu tzw. listy Wildsteina poja- 
wiły się plotkarskie pomówienia 
oraz otwarte wiadomości na stro- 
nach internetowych o tym, że obec- 
ny burmistrz Brzeska był tajnym 
agentem służb specjalnych PRL. 
Podczas specjalnie zwołanej konfe- 


rencji prasowej Jan Musiał zdemen- 
tował te informacje, przedstawiając 
zaświadczenie, które otrzymał 
z krakowskiego oddziału Instytutu 
Pamięci Narodowej. Stwierdzono 
w nim, że: "dane osobowe Pana Jana 
Musiała, s. Stanisława C..) nie są 
tożsame z danymi osobowymi, któ- 
re znajdują się w katalogu funkcjo- 
nariuszy, współpracowników, kandy- 
datów na współpracowników orga- 


nów bezpieczeństwa państwa oraz 
innych osób, udostępnionym w In- 
stytucie Pamięci od dnia 26 listo- 
pada 2004 r." 
- Rozpowszechniane pomówienia 
bardzo bolały i nie ukrywam, że bli- 
sko trzymiesięczny okres oczekiwa- 
nia na zaświadczenie z IPN był dla 
. . .. 
mnIe czasem cIągnącym SIę w nIe- 
skończoność - powiedział burmistrz 
Brzeska. - Oczywiście, nie obawia- 
łem się weryfikacji, bo wiem, co ro- 
biłem w swoim życiu. Jednak po rzu- 
conej kalumnii najtrudniej udowod- 
nić, że nie jest 
się wielbłądem. 
Zanim pojawiła 
się osławiona li- 
sta Wildsteina, 
sam nosiłem się 
z zamIarem wy- 
stąpienia do 
IPN o przyzna- 
nie mi statusu 
osoby pokrzyw- 
dzonej. Tymcza- 
sem znaleźli się 
tacy, którzy są- 
dzili, że byłem 
w przeszłości 
agentem, co mia- 
ło potwierdzać 
nazwisko, znaj- 
d uj ące się na 
tzw. liście Wildsteina. Pragnę więc, 
by choćby w ten sposób, za pośred- 
nictwem wiarygodnych mediów, do- 
konać swoistego oczyszczenia. Wię- 
cej nie chcę. Natomiast autorom i in- 
spiratorom pomówień, kierowanych 
pod moim adresem, życzę wszyst- 
kiego najlepszego - dodał Jan Mu- 
siał podczas konferencji w Urzędzie 
Miejskim w Brzesku. 


(mk) 



 

 
e 

 

 

 

 


ZASŁUŻONYM APLAUZEM zakończył się wytęp chóru 
Pueri Cantores Sancti Nicolai z Bochnii oraz Capelli Cra- 
coviensis. W sanktuarium św. Stanisława w Szczepanowie 
zespoły zaśpiewały i zagrały oratorium "Święty Stanisław" 
Franciszka Liszta. Było to polskie prawykonanie dzieła o ży- 
ciu Patrona Polski, nad którym artysta pracował przez 12 
ostatnich lat życia i pozostawił je nieukończone. Ostatecz- 
ną wersję opracował Paul Manson, wykładowca historii 
muzyki ze Stanów Zjednoczonych. To religijno-muzyczne 
wydarzenie odbyło się podczas majowych uroczystości ku 
czci św. Stanisława. Patronat nad koncertem objął biskup 
tarnowski Wiktor Skworc oraz Janusz Sepioł, Marszałek 
Województwa Małopolskiego. (I) 


8 


TRWAJĄ prace modernizacyjne 
skrzyżowania ulic Solskiego, Sta- 
rowiejskiej i Legionów Piłsudskie- 
go. Często dochodziło tam do nie- 
bezpiecznych i tragicznych w skut- 
kach wypadków. Inwestycja, która 
pochłonie 340 tys. zł, zakłada ko- 
rektę łuków drogi i zamontowanie 
sygnalizacji świetlnej. Realizację 
sfinansują Wojewódzki Zarząd 
Dróg, Starostwo Powiatowe 
i Urząd Miejski. 


NIEBAWEM rozpocznie się bu- 
dowa specjalnej zatoki autobu- 
sowej przy Gimnazjum nr 2 
w Brzesku. Szkoła ta mieści się 
w budynku byłego liceum, a oto- 
czenie nie było przystosowane do 
dowożenia uczniów. Gimbusy za- 
trzymywały się na ulicy obok 
obiektu, co stwarzało olbrzymie 
zagrożenie. N a szczęście, do tej 
pory nie doszło tam do poważne- 
go wypadku. 


CZVN SPOŁECZNY na pewno 
nie kojarzy się brzeskim straża- 
kom wyłącznie z minioną epoką. 
Po wykonaniu obowiązkowych 
zajęć zakasali rękawy i wyremon- 
towali część komend
 Materiały 
budowlane zakupiono ze środków 
straży; ale na wynajęcie fumy re- 
montowej pieniędzy już nie star- 
czyło. Strażacy zapowiadają dal- 
sze prace. 


PO RAZ KOLEJNY, 25 maja 
Warsztat Terapii Zajęciowej 
w Brzesku zorganizował aukcję 
prac swoich wychowanków. Sprze- 
daży towarzyszyło przedstawienie 
teatralne, poczęstunek oraz zaba- 
wa taneczna. Miejsca użyczyła 
Restauracj a "Galicyj ska".
		

/p0008.djvu

			czelWiec 2005 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


W BRZESKU I OKOLICY 


Browar Okocim zakończył koleiny, ważny z punktu widzenia 
ochrony środowiska, proiekt - budowę kotłowni gazowei. Starą 
węglową instalacię zastąpiono nowoczesną i ekologiczną. 
Inwestycia ta iest konsekwencią odpowiedzialnei polityki 
prowadzonei przez kierownictwo firmy. 85-metrowy komin 
kotłowni węglowei, góruiący nad Browarem Okocim i całą doliną 
rzeki Uszwicy, zostanie zdemontowany. 


Naiwyiszy komin na zlom 


Ekipa odpowiedzialna za uruchomienie nowej kotłowni. Stoją od lewej: Andrzej Gardziel, 
Zbigniew Smoleń, Marek Stachowicz, Marek Barczuk, Tadeusz Zawiła i Jerzy Tomczyk. 
Na zdjęciu brakuje Kazimierza Topolskiego. Fot. arek 


- Dbałość O środowisko naturalne jest dla 
nas istotnym wyznacznikiem prac moder- 
nizacyjnych i inwestycyjnych. Instalacja, 
którą oddajemy do użytku jest nie tylko 
nowoczesna i wydajna, ale spełnia wszyst- 
kie normy ekologiczne - podkreśla Piotr 
Polański, dyrektor Browaru Okocim. 
- Uruchomienie kotłowni gazowej bezpo- 
średnio przełoży się na obniżenie emisji 
zanieczyszczeń - o 98 proc. dwutlenku 
siarki i pyłu, o 80 proc. tlenków azotu, 
a dwutlenku węgla o 40 proc. - dodaje 
Adam Pawełas, menedżer ds. środowi- 
ska w CarIsberg Polska S.A. 
Ponadto nowa kotłownia umożliwia bar- 
dziej oszczędną produkcję energii ciepl- 
nej w porównaniu do węglowej. Mieści się 
ona w części budynku tzw. starej 
drożdżowni, ajej dwa 22-metrowe komi- 
ny zostały wkomponowane w bryłę zabyt- 
kowego obiektu. Kontrola pracy w pełni 
zautomatyzowanej instalacji sprawowa- 
na jest ze stacji operatorskiej w pomiesz- 
czeniu nadzoru i monitoringu w Centrum 
Energetycznym Browaru. 
Niebawem 85-metrowy komin kotłowni 
węglowej zostanie zdemontowany; zaś bu- 
dynek starej kotłowni o kubaturze blisko 
20 tys. metrów sześciennych - zburzon
 


W jego miejscu powstaną nowe tankofer- 
mentory; które pozwolą Browarowi zwięk- 
szyć moce produkcyjne do 3,2 milionów 
hektolitrów rocznie. Poza oddaniem do 
użytku nowej kotłowni, także jeszcze 
w tym roku Browar rozpocznie moderni- 
zację przemysłowo-komunalnej oczysz- 
czalni ścieków. 
Warto dodać, że Grupa CarIsberg Polska 
S.A., do której należy Browar Okocim, 
konsekwentnie prowadzi politykę proeko- 
logiczną, znacznie zmniejszając emisję za- 
nieczyszczeń oraz zużycie energii i wod
 
W kwietniu 2004 roku, po wnildiwym pro- 
cesie kontroli przez międzynarodową or- 
ganizację certyfikującą Lloyd's Register 
Quality Assurance, firma otrzymała cer- 
tyfikat systemu zarządzania środowisko- 
wego ISO 14001. Natomiast w lutym br. 
Browar Okocim został laureatem kon- 
kursu ,,Najlepsze Przedsięwzięcia Roku 
w Małopolsce - Lider Małopolski 2004". 
VVyróżnienie przyznało Stovvarzyszenie 
Gmin i Powiatów Małopolski za syste- 
matyczną i dynamiczną rozbudowę oraz 
unowocześnianie produkcji, przy jednocze- 
snym poszanowaniu środowiska i uczest- 
niczenie w lokalnym życiu społecznym 
i kulturalnym. K 


WZNOWIONO KOLPORTAŻ gazetki 
"Nieco dziennik" . Choć pismo chce wzo- 
rować się na tygodniku wydawanym 
przez Jerzego Urbana, inicjatywę przyj- 
mujemy z należną uwagą, gdyż wydaw- 
ca deklaruje włączenie się w nurt walki 
z korupcją władzy samorządowej, nepo- 
tyzmem i innymi patologiami społecz- 
nymi. W tym celu brygady dziennikar- 
skie "NIEcodziennika" maj ą zakładać 
podsłuchy, monitorować, urządzać repor- 
terskie prowokacje. Gratulując pomysłu, 
proponujemy niezbędnik dziennikarskie- 
go wyposażenia uzupełnić o: alkomat, 
wariograf: blankiet zwolnienia lekarskie- 
go L-4, telefon komórkowy połączony 
z CBŚ, a także liczydło, by nie pomylić 
się przy sumowaniu wyborczych lub re- 
ferendalnych głosów. No, i koniecznie 
należy zatrudnić prawnika, biegłego 
w kwestiach prawa prasowego. 


(kibic) 


POWIAT BRZESKI powinien być 
prawdziwym rajem dla wędkarzy. Licz- 
ne potoki i rzeki mogłyby stanowić do- 
skonałe siedlisko ryb z gatunków 
pstrągowatych i łososiowatych. Jednak 
rzeczywistość nie jest tak piękna. We- 
dług ostatniego raportu Wojewódzkie- 
go Inspektoratu Ochrony Środowiska 
do wód na terenie powiatu wpływa zbyt 
dużo zanieczyszczeń. N ajpoważniej- 
szym problemem jest brak dostatecz- 
nie rozbudowanej sieci kanalizacyjnej. 
Według Krystyny Gołębiowskiej 
z tarnowskiej delegatury Inspektoratu 
Ochrony Środowiska ścieki, zamiast 
trafiać do oczyszczalni, do staj ą się bez- 
pośrednio do rzek. Ekolodzy alarmują 
i mają ku temu powody. Policja wraz 
ze strażą rybacką tylko w ciągu kilku- 
godzinnej kontroli wykryła kilkadzie- 
siąt przypadków, świadczących o tym, 
że mieszkańcy wpuszczali zanieczysz- 
czenia do rzeki. Winnych ukarano. (w) 


s P R Z E D A M 


DOM W JASIENIU BRZESKIM 


Dom o pow. całkowitej 211.60 m 2 , 
wykończony w 75%, działka 12.47 ar. 
Wszystkie media (bez c.o.) 
Cena 250.000 zł. do negocjacji 
Tel. 693-123-161, (32) 47-621-70 


,
		

/p0009.djvu

			GRZEGORZ WAWRYKA 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


czelWiec 2005 


Starosta Grzegorz Wawryka, podobnie iak burmistrz Brzeska, pełni swą funkcię od blisko 
siedmiu lat. Mimo że kompetencie obu urzędów są odmienne, to skala problemów, przed 
iakimi obai staią, bardzo podobna. Nie różni ich choćby iednolite stanowisko, dotyczące 
lokalizacii ziazdu z autostrady czy utworzenia Fundacii Akademii Gotza. Właśnie od poruszenia 
sprawy przyszłości pałacu Gotzów Okocimskich rozpoczynamy tę rozmowę... 


Z burmistrzem 
nie kłócę się 


- Ponad rok temu był Pan jednym 
z tych, którzy promowali pomysł 
stworzenia fundacji dla ratowania 
pałacu GOtzów. Pojawili się polonusi 
z Ameryki oraz przedstawiciele In- 
stytutu Lecha Wałęsy. Projekt 
otworzenia w rezydencji okocim- 
skich fabrykantów Akademii Gotza 
znalazł poparcie Urzędu Miejskie- 
go i Starostwa Powiatowego. Wciąż 
jednak świetlana i chyba jedyna 
w jakimś stopniu skonkretyzowana 
wizja jest przedmiotem niekończą- 
cych się dyskusji, które nie posu- 
wają sprawy restauracji obiektu ani 
o krok do przodu. Przeciągający się 
stan stagnacji musi irytować i nie- 
pokoić, a wśród mieszkańców wy- 
wołuje spore emocje. Jak długo 
jeszcze? 
- Zacznijmy od tego, że treść negocjo- 
wanego statutu musi satysfakcjonować 
wszystkich założycieli fundacji. I w za- 
sadzie, co do zasadniczych kwestii nie 
ma już rozbieżności, które pojawiły się 
na początku tworzenia czterostronnej 
umowy. Chodziło o to, że państwo Gołę- 
biewscy; którzy będą pozyskiwać środki 
na renowację pałacu i działalność Aka- 
demii Gotza, dążyli do tego, by użytko- 
wana nieruchomość była własnością za- 
kładanej fundacji. To miało niejako 
uwiarygodnić zabiegi Gołębiewskich 
w ich staraniach o zdobywanie dotacji. 
Jednak zarówno Starostwo, jak i Gmi- 
na stały na stanowisku, że pałac i park 
może stać się własnością przyszłej fun- 
dacji, ale dopiero w chwili, kiedy zreali- 
zuje ona swój zasadniczy cel, czyli w mo- 
mencie, gdy w pałacu Gotza rozpocznie 
działalność międzynarodowa szkoła. Do 
tego czasu, ale nie dłużej niż na trzy 
lata, nieruchomość zostanie fundacji 
użyczona. W końcu, po długich pertrak- 
tacjach, udało się przekonać Gołębiew- 
skich do naszej wersji i do podpisania 
statutu pozostało już dopracowanie 
wyłącznie drobnych, wręcz kosmetycz- 


10 


nych kwestii. Wiele wskazuje na to, że 
statut fundacji będzie przedmiotem 
debaty podczas najbliższej, czerwcowej 
sesji Rady Powiatu. 
- Jeśli zostanie zaakceptowany tak- 
że przez Radę Miejską, będzie moż- 
na rozpoczynać prace renowacyj- 
ne. Chyba, że są jeszcze jakieś inne 
przeszkody? 
- Proszę pana, sprawa przyszłości ze- 
społu pałacowo-parkowego jest zbyt 
ważna dla całej naszej społeczności, 
więc nie można podejmować pochop- 
nych decyzji. Zanim podpiszemy akt 
założycielski fundacji, najdrobniejszy 
szczegół umowy trzeba przygotować 
z wielką precyzj ą. Lepiej przeciągnąć 
w czasie finalizację formalności, niż 
cokolwiek przegapić. Nie chciałbym, 
żeby kiedyś posądzano mnie o to, że 
czegoś nie dopilnowałem i pałac dostał 
się w niepowołane ręce. 
- Zatem jeszcze w tym roku poja- 
wią się w zabytku ekipy remon- 
towe? 
- Mamy takie deklaracje. Jeśli funda- 
cja zacznie funkcjonować, do Brzeska 
przyjadą studenci Politechniki Krakow- 
skiej, którzy w ramach praktyk prze- 
prowadzą inwentaryzację pałacowej nie- 
ruchomości. Później dzieło odbudowy 
przejmie powstająca fundacja. 
- Czy nie ma Pan wątpliwości, że 
pomysł polskiego małżeństwa z Ka- 
lifornii może nie być najlepszym 
projektem do realizacji? 
- Z pewnością to projekt najbardziej 
skonkretyzowany i - nie ukrywam - 
perspektywa zorganizowania w pałacu 
szkoły wychodzi naprzeciw naszym 
oczekiwaniom. Mimo żywej dyskusji, 
jaka na ten temat toczy się od miesię- 
cy, pragnę podkreślić, że pomysł pań- 
stwa Gołębiewskich zyskał akceptację 
członków obu rad i spotkał się z przy- 
chylnością państwa Włodków, potom- 
ków Gotzów Okocimskich. Owszem, 
pojawiały się też propozycje kupna 


pałacu, ale nie były to przekonujące 
oferty. Oponenci także nie przedstawi- 
li żadnego sensownego rozwiązania. 
Nie ulega wątpliwości, że użyczenie jest 
najbezpieczniejszą formą przekazania 
nieruchomości. W najgorszym przypad- 
ku, jeśli fundacja nie zdoła zrealizo- 
wać statutowego celu, pałac odzyska 
Starostwo. 
- Do planowanej formy funkcjono- 
wania szkoły także zgłaszano pew- 
ne zastrzeżenia. 
- Sądzę, że nie powinniśmy mieć 
obaw. Włączony do statutu zapis o re- 
alizowaniu przez Akademię Gotza 
międzynarodowej matury uspokoił 
chyba największych sceptyków. 
A trzeba pamiętać, że działająca 
w Brzesku renomowana szkoła, to 
szansa nie tylko dla miasta i mło- 
dzieży, ale także dla nauczycieli i gru- 
py ludzi, którzy znajdą przy tej oka- 
. . .. 
ZJI mIeJ sca pracy. 
- Chciałbym wierzyć, że Akademia 
Gotza będzie dla naszego miasta 
szansą. To chyba jednak nie jedyny 
i mimo wszystko nie najważniejszy 
problem, z jakim boryka się Powiat. 
Choćby brak dróg lub nie najlep- 
szy ich stan powinien spędzać sen 
z powiek władzom. 
- Proszę pana, drogi są problemem nu- 
mer 1 w skali całego kraju, a nie tylko 
naszego powiatu, gdzie zarządzamy 
256 km tras. 
- Niestety, stan dróg jest nie naj- 
lepszy. 
- Istotnie, chociaż w ostatnich latach 
wykonaliśmy ponad 40 km nowych na- 
wierzchni, wciąż nie jest w tej mate- 
rii dobrze. Duży wpływ na taki stan 
rzeczy miały powodzie, jakie nawie- 
dziły nasz region. Także powstające 
żwirownie przyczyniły się do przyspie- 
szonej dewastacji powierzchni wielu 
dróg powiatowych. Ponadto ujawniły 
się w ostatnim czasie liczne osuwiska, 
które również oddziałują na stan dróg. 
Żeby nadążyć z ich naprawą, koniecz- 
ne są zdecydowanie większe środki. 
Staramy się je pozyskiwać z progra- 
mów pomocowych. W ubiegłym roku 
z funduszy strukturalnych, np.: SA- 
PARD udało się wykonać 12 km no- 
wych nawierzchni na drogach Mokrzy- 
ska 
Szczepanów, Sterkowiec - Wokowice, 
Tymowa - I wkowa oraz Łoniowa - Bie- 
siadki. Obecnie złożyliśmy cztery wnio- 
ski, tym razem w ramach ZPORR, 
i mam nadzieję, że uda się nam zdo- 
być pieniądze na drogę Bielcza - Wola 
Dębińska. W kolejce natomiast czeka- 
ją odcinki: Brzesko - Okocim, Czchów 
- Iwkowa, Zaborów - Pojawie, Tymo-
		

/p0010.djvu

			czelWiec 2005 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


GRZEGORZ WAWRYKA 


wa - Łososina, Szczepanów - Waryś, 
Zaborów - Bielcza. Tymczasem rozpo- 
częliśmy odbudowę mostu w Zawadzie 
U szewskiej, zniszczonego przez po- 
wódź w 1997 roku. Realizujemy po- 
nadto program budowy chodników. 
Najwięcej udało się ich wykonać na 
terenie gminy Dębno, Brzesko, szcze- 
gólnie w miejscach najbardziej niebez- 
piecznych dla pieszych - w ruchliwych 
okolicach szkół i kościołów. 
- Problem ten będzie zapewne ak- 
tualny jeszcze przez wiele najbliż- 
szych lat. A co z oświatą? 
- To prawda. Jeżeli chodzi o oświatę, 
to należy stwierdzić, że w skali woje- 
wództwajesteśmy liderami. Prowadzi- 
my w rankingach środków wydatkowa- 
nych na oświatę. Tylko w ostatnich la- 
tach powstał przecież nowoczesny 
kompleks szkolny z halą sportową 
w Brzesku i podobny obiekt w Czcho- 
wie. Równolegle prowadzimy moder- 
nizację szkoły w Łysej Górze oraz pra- 
cowni zawodowych w ZSP nr 2 w Brze- 
sku. W ZSP nr 2 udało się nam również 
otworzyć i wyposażyć pierwszy w Ma- 
łopolsce wydział mechatroniki. 
- Lista potrzeb jest jednak o wiele 
dłuższa. Znajduje się na niej rów- 
nież brzeski szpital. Co w tym za- 
kresie robi Powiat? 
- Nie można nie zauważyć, jak ten szpi- 
tal przeobraził się i ciągle zmienia 
w ostatnim czasie. Zatwierdzony przez 
Radę Powiatu, a opracowany przez za- 
rządzających szpitalem, program re- 
strukturyzacji przyniósł wiele efektów. 
Dość powiedzieć, że tak gruntownego 
remontu nie przeszła w ostatnich 
dwóch latach żadna placówka szpital- 
na w województwie. Wykonano kom- 
pleksowe docieplanie, wymieniono 
okna, zmodernizowano kotłownię i cią- 
gi ciepłownicze, odnowiono kilka od- 
działów. Reszta czeka na swoją kolej- 
kę. Całkowity koszt tej inwestycji to 
około 7 milionów złotych. Większość tej 
kwoty udało się pozyskać z funduszy 
zewnętrznych, ale niemały udział ma 
również Powiat. W sytuacji, w jakiej 
znajduje się dzisiaj służba zdrowia, do- 
konania te nabierają naprawdę wyjąt- 
kowego znaczenia. Trzeba przyznać, iż 
prace remontowe niejednokrotnie ozna- 
czają uciążliwości dla pacjentów, ale 
myślę, że wybaczą nam oni ten chwilo- 
wy niepokój. 
- To wszystko pięknie, choć wiado- 
mo, jak wiele do ideału brakuje. 
Przerwę Panu tę wyliczankę. Pro- 
szę powiedzieć, co Starostwo Powia- 
towe robi, by zmniejszyć najwięk- 
szą bolączkę, jaką jest ciągle wyso- 
kie bezrobocie? 


- Niestety, Starostwo 
ma ograniczone możli- 
wości w tym zakresie, 
choćby dlatego, że nie 
ustala wysokości po- 
datków, które mogłyby 
determinować rozwój 
przedsiębiorstw. Tym 
niemniej staramy się 
pomagać, działającym 
już na naszym terenie 
firmom, a także sprzy- 
jać nowo powstającym. 
Dobrym tego przykła- 
dem są szkolenia orga- 
nizowane przez Staro- 
stwo wespół z Powiato- 
wym Urzędem Pracy. 
W ostatnim czasie od- 
było się ich wiele. Mogę 
tu wspomnieć prezentacje modelu 
partnerstwa lokalnego, wspieranie 
przedsiębiorczości oraz inne. Wpisu- 
jemy się także w szeroki zakres wspól- 
nych z Gminą Brzesko działań, zmie- 
rzających do lobbowania za jak naj- 
szybszym zakończeniem remontu drogi 
nr 4, przebudową, prowadzącej na pół- 
noc, drogi 768 oraz wykonaniem zjaz- 
du z autostrady. Jeśli nie będziemy 
mieć nowoczesnych połączeń drogo- 
wych, to nawet naturalnie dobra lo- 
kalizacja miasta i powiatu nie będzie 
sprzyjać rozwojowi, bowiem tylko dys- 
ponując dobrą infrastrukturą drogową, 
można myśleć o inwestorach, nowych 
przedsiębiorstwach i miejscach pracy. 
- Wspomniał Pan o mającej prze- 
biegać przez tereny powiatu auto- 
stradzie oraz zjeździe z niej do 
Brzeska. 
- To ogromna szansa dla Brzeska, 
gminy i powiatu. Byłoby niepowetowa- 
ną stratą, gdybyśmy nie mieli zjazdu 
z autostrady, o który od wielu lat za- 
biegamy. Obecnie widnieje on w pla- 
nach i mam nadzieję, że nikt go nam 
z nich nie skreśli. 
- Ale protesty mieszkańców z oko- 
lic ulicy Leśnej nie ustają. 
- W tym względzie podzielamy zda- 
nie władz Gminy. Prawda bowiem jest 
brutalna - jeśli nie wybudujemy łącz- 
nika z autostradą teraz, to prawdopo- 
dobnie nie będziemy go mieć nigdy. 
A wówczas na dziesięciolecia możemy 
stać się zaściankiem. Zjazd ulicą Le- 
śną jest teraz najbardziej realny. Ow- 
szem, powstaną pewne uciążliwości 
dla właścicieli niektórych posesji, ale 
poprzez ustawienie ekranów można je 
w znacznej mierze ograniczyć. Należy 
też spróbować wynegocjować z inwesto- 
rem bezkolizyjne rozwiązanie komu- 
nikacyjne nad ulicą Leśną. 


Grzegorz Wawryka: W wielu sprawach starostwo 
igmina mówią jednym głosem... 


- Czy myśli Pan, że są to przekonu- 
jące argumenty? 
- Nie ma w tej chwili lepszego rozwią- 
zania. Oczywiście, trzeba je traktować 
jako pierwszy, tymczasowy etap, zanim 
przyjdzie czas, by pomyśleć o budowie 
tzw. dużej obwodnicy, która przejęłaby 
ruch poza miastem. To byłoby docelowe 
rozwiązanie, które należy już teraz za- 
pisać w planach rozwoju na następne 
lata i dążyć ze wszech miar do jego re- 
alizacji. Nie można jednak zapominać, 
że jest to proces wieloletni i wymagają- 
cy nieporównywalnie większych nakła- 
dów od przystosowania, istniej ącej już 
wzdłuż ulicy Leśnej, drogi. 
- W tej sprawie Starostwo i Gmina 
mówią jednym głosem. Jakie inne 
inicjatywy podejmowane są wspól- 
nie? 
- Jest ich wcale niemało. O projekcie 
Akademii Gotza już mówiłem. Zbież- 
ne są nasze działania, dotyczące Ma- 
łopolskiej Szkoły Wyższej. Wspólnie or- 
ganizujemy wiele imprez kulturalnych. 
Przebudowa skrzyżowania przy ul. Sol- 
skiego to również przedsięwzięcie Gmi- 
ny i Starostwa. Warto też wspomnieć 
o tym, że wspólnie popieramy inicjaty- 
wę budowy nowej biblioteki powiato- 
wej i miejskiej, której nadamy imię 
Jana Pawła II. W końcu - musimy 
współdziałać, bo użytkujemy ten sam 
biurowiec. 
- Nigdy nie kłóci się Pan z burmi- 
strzem Brzeska? 
- Na niektóre sprawy patrzymy ina- 
czej, ale nie musimy z tego powodu 
wchodzić w konflikty. Z pewnością 
siedmioletnia współpraca z burmi- 
strzem Musiałem nie zburzyła nasze- 
go koleżeństwa. Sądzę, że on jest po- 
dobnego zdania. 


Rozmawiał Marek LATASIEWICZ 


11
		

/p0011.djvu

			KRZYSZTOF BIGAJ 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


czelWiec 2005 


Dla człowieka, którego rodzina mieszka tu od pokoleń, a sam dopiero 151at temu przYiechał 
do Brzeska, osiągnięcie takiei pozycii społecznei to niewątpliwy sukces - mówi wiceburmistrz 
Krzysztof Bigai w rozmowie z łukaszem Wroną. 


Szybkie decyzie... 


- Jakie to było uczucie, kiedy po- 
nad dwa lata temu odbierał Pan no- 
minację na stanowisko zastępcy 
burmistrza Brzeska? 
- Nominacja ta jest dla mnie prze- 
jawem ogromnego zaufania Pana 
burmistrza Jana Musiała w stosun- 
ku do mnie. Stanowisko i zakres 
prac, które mi powierzył, stanowią 
duże wyzwanie. 
- Z wykształcenia jest Pan politolo- 
giem. Wiem, że pracował Pan jako 
nauczyciel, ale także prowadził 
swój własny sklep, a przez kilka lat 
odpowiadał za promocję gminy. 
Teraz współdecyduje Pan o losach 
miasta. Czy jest jakiś przepis na 
sukces? 
- To jest jak z wypiekami. Każdy ma 
swoją książkę kucharską. Mój przepis 
to duża doza pracy i wytrwałości oraz 
zrozumienie u innych. Obowiązuje też 
loj alność i szacunek. Dla człowieka, któ- 
rego rodzina mieszka tu od pokoleń, 
a sam dopiero 15 lat temu przyjechał 
do Brzeska, osiągnięcie takiej pozycji 
społecznej to na pewno sukces. 
- Czy Pańskie doświadczenia z po- 
przednich stanowisk pomagają 
w pełnieniu obecnej funkcji? 
- Lata pracy w innych zawodach 
ukształtowały mnie jako człowieka, któ- 
ry ma służyć innym ludziom i tę służ- 
bę wykonywać wzorowo. Taki staram 
się być, chociaż czasami mi się to nie 
udaje. Ocenę mojej pracy pozostawiam 
przełożonemu, współpracownikom 
i mieszkańcom. 
- Mówi się: "Punkt widzenia zależy 
od punktu siedzenia". Kiedyś, jako 
kupiec, protestował Pan przeciw- 
ko powstawaniu w mieście super- 
marketów. Teraz widzi Pan, że cza- 
sami nie da się nie udzielić pozwo- 
lenia firmie, która chce taki sklep 
uruchomić. Czy rzeczywiście ten 
punkt widzenia zmienia się? 
- W 1999 roku, będąc radnym miej- 
skim, zainicjowałem spotkanie kupców, 
dzięki któremu odrodziła się Kongre- 
gacja Kupiecka w Brzesku. Szukaliśmy 
gorączkowo rozwiązania problemu, bo 
jako właściciele sklepów byliśmy za- 
niepokojeni tego typu inwestycjami 


12 


w mieście. Sądzę, że brakowało nam 
wtedy wiedzy i chęci do działania na 
własny rachunek, na dużą skalę. Praw- 
da jest jednak taka, że, aby być kon- 
kurencyjnym na rynku, trzeba się roz- 
wijać i łączyć w grupy producenckie lub 
kupieckie. Nie można patrzeć tylko 
przez pryzmat własnego, rodzinnego 
biznesu. L udzie coraz mniej zarabia- 
ją, chcą taniej kupować, ale jednocze- 
śnie być lepiej obsługiwani. Teraz, po 
nabyciu pewnych doświadczeń i wpro- 
wadzeniu zmian, nasi brzescy kupcy 
stają się prawdziwą konkurencją dla 
dużych sklepów. 
- Współrządzenie miastem to nie- 
wątpliwie duża odpowiedzialność. 
Jednak nie zawsze przynosi zado- 
wolenie. Rzecz jasna, nie sposób 
znaleźć receptę, żeby każdego usa- 
tysfakcjonować. Zapewne przycho- 
dzą czasem momenty zwątpienia... 
- To nie są momenty zwątpienia. To 
jest raczej niedosyt, że nie uda się po- 
godzić interesów wszystkich mieszkań- 
ców. Bywają chwile wspaniałe, gdy 
zwykłe słowo "dziękuję" potrafi spra- 
wić większą radość i satysfakcję niż 
laury i wyróżnienia. Zdarzają się też 
okresy bardzo ciężkie, kiedy niezasłu- 
żone gromy, spadające na samorządow- 
ców, w tym także na moją osobę, nie 
mają żadnych podstaw, a są spowodo- 
wane zwykłymi, ludzkimi emocjami. 
- I pewnie wtedy pojawia się chęć 
powiedzieć: "dosyć!"? 
- Burmistrz wymaga od nas dyspozy- 
cyjności przez 24 godziny na dobę, 
przez siedem dni w tygodniu. Zdarza 
się, że tak musimy działać. Przykła- 
dem mogą być ostatnie, wspólne z bur- 
mistrzem Bogdanem Dobranowskim, 
prace nad przygotowaniem wniosków 
do programów unijnych. Ale, gdy się 
ma dużo samozaparcia, zrozumienia 
u rodziny, oraz wspaniałych przyj aciół, 
można swoją pracę wykonywać bardzo 
dobrze. 
- Irytuje Pana, jeżeli coś nie idzie 
zgodnie z planem? 
- Sądzę, że taka sytuacja każdego stre- 
suje. Ale to jest już wkalkulowane 
w działanie samorządu. Jak w każdym 
przedsiębiorstwie, także tu wszystko 


musi być zaplanowane. Ryzyko, że coś 
się nie uda, musimy brać pod uwagę. 
- Jest Pan znany z dość ostrego tem- 
peramentu. To bardziej pomaga, czy 
przeszkadza w pracy? 
- Z natury, rzeczywiście, jestem czło- 
wiekiem czynu. Tego samego oczeku- 
ję od innych. Lubię szybko podejmo- 
wać decyzje i nie uciekam od ciężkiej 
pracy. 
- Jak Pan traktuje swoich przeciw- 
ników? 
- W pracy nie dzielę ludzi na zwolen- 
ników i przeciwników. Cenię rzeczową 
dyskusję, popartą argumentami. Nie 
akceptuję natomiast pieniactwa. Je- 
stem przeciwnikiem takiego stylu upra- 
wiania polityki. Swoich adwersarzy 
traktuję z szacunkiem, chyba że tracą 
rozsądek w tym, co mówią. 
- Samorządy coraz częściej stają 
przed nowymi wyzwaniami, cho- 
ciażby pozyskiwaniem pieniędzy 
z Unii Europejskiej. Jednak nic nie 
przychodzi bez pracy i wiedzy, któ- 
rą ciągle trzeba zdobywać. 
- Nasz szef nałożył na nas obowią- 
zek ciągłego poszerzania wiedzy. 
Wszyscy to w urzędzie robimy. Publi- 
kowane rankingi pokazały, że jeste- 
śmy jedną z lepiej przygotowanych in- 
stytucji samorządowych. Sam też 
muszę pogłębiać swoją wiedzę, aby 
podołać stawianym mi wymaganiom. 
Ostatnio ukończyłem studia podyplo- 
mowe na dwóch uczelniach: Bawar- 
skiej Wyższej Szkole Administracji 
i Prawa w Hof i Centrum Edukacji 
Służb Publicznych Uniwersytetu Ja- 
giellońskiego. Zdobyte tam wiadomo- 
ści to kolejny krok do bardziej efek- 
tywnej pracy na rzecz samorządu. 
- Codzienność urzędnika to nie tyl- 
ko sukcesy, są przecież także pro- 
blem
 Chociażby sprawa z wynagro- 
dzeniami nauczycieli. Zapewniał 
Pan niedawno o dobrej woli samo- 
rządu uregulowania płac pedagogów, 
ale nie można było tego uczynić, 
choćby z powodu malejącej subwen- 
cji ministerialnej. Gmina Brzesko 
z własnych dochodów dopłaca do 
oświaty już blisko 8 milionów zło- 
tych rocznie. Czy Pana zdaniem, 
oprócz sprawy wynagrodzeń, wpły- 
nęła na to również organizacja pra- 
cy i dzielenie klas na grupy w zakre- 
sie niektórych przedmiotów? 
- Staramy się tak dzielić klasy, żeby 
zapewnić uczniomjak najlepsze warunki 
do pobierania nauki. Problem oświaty 
leży jednak zasadniczo po stronie Mi- 
nisterstwa Edukacji, Nauki i Sportu, 
które nie przekazuje wystarczających 
środków na finansowanie zadania zle-
		

/p0012.djvu

			czelWiec 2005 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


KRZYSZTOF BIG AJ 


styczną, wykupiliśmy 
budynek dawnego ogól- 
niaka dla Gimnazjum 
nr 2, rozpoczęliśmy bu- 
dowę sali gimnastycznej 
w Jasieniu, kolejną pla- 
nujemy postawić przy 
współpracy ze Stowarzy- 
szeniem Miłośników 
Ziemi Okocimskiej przy 
szkole w Okocimiu. 
Przygotowujemy też ter- 
momodernizację dwóch 
innych placówek oświa- 
towych. Wykonaliśmy 
szereg remontów i inwe- 
stycji na kwotę ponad 
10 mln złotych. Ponad- 
to corocznie burmistrz 
zwiększa ilość środków 
finansowych na sport 
i kulturę fizyczną. Uwa- 
żam, że w szybkim tem- 
pie nadrabiamy wielo- 
letnie zapóźnienia 
w rozwoju bazy oświato- 
wej. Ale na to, żeby na- 
sze placówki były na 
miarę XXI wieku, po- 
trzeba jeszcze dużo pie- 
niędzy i czasu. 
- Zapoczątkował Pan wiele cieka- 
wych inicjatyw i imprez, które do 
dzisiaj są kontynuowane i cieszą się 
społeczną aprobatą. 
- Same pomysły nie miałyby szansy 
realizacji, gdyby nie grupa wspaniałych 
osób - żeby tylko wymienić: Henryka 
Mleczkę, Antoniego Baniaka, Ryszar- 
da Dziedzica, Jacka Hołysza, Jerzego 
Wyczesanego, Urszulę Knap. Bez nich 
nie byłoby Wielkiej Orkiestry Świątecz- 
nej Pomocy, turniejów koszykówki ulicz- 
nej, spartakiady integracyjnej, mini- 
mundialu czy też Kongregacji Kupiec- 
kiej. Nieodzownym elementem tego 
typu imprez jest też akceptacja i po- 
moc władz oraz całej rzeszy wolonta- 
.. " 
rIUSZY I sponsorow. 
- Co chciałby Pan zmienić w naj- 
bliższej przyszłości w Brzesku? 
- Przede wszystkim pragnąłbym jak 
najszybszego rozpoczęcia budowy au- 
tostrady ze zjazdem. Życzyłbym sobie, 
by nabrał realnych kształtów projekt 
Akademii Gotza, który - moim zda- 
niem - jest jedyną alternatywą dla 
uratowania dawnej siedziby założycie- 
li Browaru Okocim. Chciałbym rów- 
nież, aby nasze starania przyniosły 
efekty w postaci nowych firm i miejsc 
pracy w Brzesku. A z innej dziedziny 
- abyśmy byli częściej uśmiechnięci 
i mili dla siebie. 
Rozmawiał Łukasz WRONA 



 
$ 

 

 


Krzysztof Bigaj: 
W polityce 
nie akceptuję pieniactwa. 



 

 


conego, jakim jest oświata w gminie. 
Chcąc mieć bardzo dobrze wykształco- 
ną kadrę nauczycieli, szkoły wyposażo- 
ne w pomoce naukowe, nowe sale gim- 
nastyczne, musimy też szukać oszczęd- 
ności, aby tym wyzwaniom podołać. 
- Do tej pory w gminie Brzesko nie 
zamknięto jeszcze żadnej placów- 
ki oświatowej. Jednak jest pro- 
blem szkoły w Wokowicach. Jej 
utrzymanie pochłania sporo pie- 
niędzy. Wiadomo jednak, że w naj- 
bliższym czasie nie będzie zmian. 
Planowano, że dzieci z klas 4-6 
przejdą do sąsiedniej szkoły 
w Sterkowcu, ale rodzice nie zgo- 
dzili się na to. Czy jest sens utrzy- 
mywać tak małą szkołę? 
- Takie decyzje, jak przeniesienie czy 
likwidacja placówki, muszą być podej- 
mowane w atmosferze powszechnego 
konsensusu, bez zbędnych napięć. Na 
pewno trzeba szukać wspólnie rozwią- 
zań i oszczędności z jak najmniejszą 
szkodą dla uczniów. Nasze propozycje 
podyktowane są właśnie troską o dzie- 
ci, co też muszą zrozumieć protestu- 
j ący rodzice. 
- A jednak są tacy, którzy stawiają 
zarzut Gminie, że nie dba należy- 
cie o oświatę? 
- Najlepiej nasze starania widoczne są 
w działaniach samorządu na przestrze- 
ni ostatnich 6 lat. Powstało gimnazjum 
w Jadownikach z piękną salą gimna- 


AGRESJA jest jednym z najpoważniej- 
szych problemów, z jakim boryka się dzi- 
siejsza szkoła. Dotyka on uczniów z du- 
żych i mniejszych miast. Z przeprowadzo- 
nych badań wynika, że w Brzesku co 
czwarty gimnazjalista spotkał się z prze- 
. . 
Jawarrn przemocy. 


TRENING 
ZASTĘPOWANIA AGRESJI 


W brzeskim Gimnazjum nr 2 przy współ- 
pracy holenderskiej policji wdrożono spe- 
cjalny program "Bezpieczne gimna- 
zjum". Działania już przyniosły pozytyw- 
ne efekty, dlatego władze Gminy chcą je 
rozszerzyć na inne szkoły. Przy wspar- 
ciu samorządu Poradnia Psychologicz- 
no- Pedagogiczna w Brzesku zorganizo- 
wała roczne szkolenie dla kilkunastu 
nauczycieli pod hasłem: "Trening zastę- 
powania agresji". Prowadzili je specja- 
liści, licencjonowani trenerzy Polskiego 
Thwarzystwa Psychologicznego i TZA. Od 
września prezentowali oni metodę pro£ 
Goldsteina, którą w Polsce wprowadza 
się od 5 lat. Stanowi ona instruktaż, jak 
radzić sobie z niepożądanymi emocjami, 
wykazywać się asertywnością, prowadzić 
trudne rozmowy, zwracać się o pomoc, 
unikać rękoczynów. Pomaga dzieciom 
zrozumieć i stosować wartości - uczci- 
wość, szacunek oraz niesienie pomocy 
drugiemu człowiekowi. 
- Metoda ta jest stosowana w USA i wielu 
innych krajach Europ
 Jest ona prosta 
w użyciu i bardzo efektywna. W szybkim 
czasie zmienia się zachowanie agresywne 
osób poddanych treningowi oraz ich sfera 
emocjonalna. Stają się łagodniejsi, bardziej 
refleksyjni, prZ)jaźni względem otoczenia, 
lepiej się uczą, mają mniej konfliktów - 
mówi Krystyna Czernecka-Sosin, 
dyrektor Poradni Psychologiczno- Pedago- 
gicznej w Brzesku. 
- Agresja nie jest zjawiskiem nowym. 
Pojawia się najczęściej w dużych skupi- 
skach młodzież
 ale spotyka się ją także 
wśród dorosłych - wyjaśnia Małgorzta 
Grabarz, pedagog z PG nr 1 w Brzesku. 
- Dlatego tak ważna jest profilaktyka 
i przygotowanie nauczycieli do walki z nią. 
- Pracę należy zacząć od profilaktyki 
w szkołach podstawowych, mimo że rzad- 
ko dochodzi tam do przypadków agresji - 
potwierdza Elżbieta Kura! z SP w Mo- 
krzyskach. - Dobrze, że rozumieją ten 
problem władze Gmin
 
N auczyciele, którzy ukończyli cykl zajęć 
zorganizowanych przez Polskie Towarzy- 
stwo Psychologiczne, otrzymali specjal- 
ne certyfikaty. Teraz przed nimi trudne 
zadanie wykorzystania nabytej wiedzy 
w codziennej praktyce. (wro) 


13
		

/p0013.djvu

			ROK NIEMIECKI 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


czelWiec 2005 


Chociaż zazwyczaj nowy rok wita się 1 stycznia, a żegna w Sylwestra, to tym 
razem w Brzesku rozpocznie się on 9 maja 2005, a zakończy 30 kwietnia 
2006. Z racji długoletnich kontaktów historycznych i współczesnych z Lange- 
nenslingen miasto ma szczególne powody; by włączyć się w ogólnopolskie 
obchody, promujące Niemcy, ich kulturę i język. Od strony organizacyjnej 
przedsięwzięciu o nazwie ,,Rok Niemiecki w Polsce" patronuje Urząd Mia- 
sta, Miejski Ośrodek Kultury oraz Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna. 


Prof. Krzysztof Lipiński wygłosił wykład 
o literaturze niemieckiej XX wieku. 


Bliiei sqsiadów 


Co zobaczymy? 
Cóż, nie tylko będziemy oglądać, także 
słuchać, mówić, a nawet. . . jeść. Program 
rozpoczął się już w ubiegłym miesiącu od 
"uczty umysłowej". W sali wystawowej 
MOK-u otwarto ekspozycję, przygotowa- 
ną przez Instytut Gothego, Stadtbiblio- 
thek w Kolonii oraz Fundację Henricha 
Bona, obrazującą życie i twórczość tego 
XX-wiecznego literata. Wernisażowi to- 
warzyszył wykład prof. Krzysztofa 
Lipińskiego pt. "Literatura niemiecka 
XX w. - idee przewodnie - Co zostało 
z literatury po NRD?". 
Pozostałe imprezy połączono z tradycyj- 
nymi, miejskimi uroczystościami. W ra- 
mach Dni Brzeska wystąpi Kapela Ba- 
warska, brzeszczanka z pochodzenia, 
a obecnie mieszkająca w Lipsku - dr 
Maria Peter promować będzie książkę 
"Polacy w Lipsku dawniej i dziś", miesz- 
kańcy spotkają się z zaproszonymi obco- 
krajowcami, a w salach MOK-u zawisną 
konkursowe prace uczniów, biorących oba 
państwa w krzyżowy ogień odmiennych 
punktów widzenia zgodnie z tytułem 
wystawy: "Polska w oczach Niemców, 
Niemcy w oczach Polaków". 
Czerwcowy program nie będzie stronił od 
uciech doczesnych, gdyż czeka nas jesz- 
cze biesiada kulinarna. Nie jedyna zresz- 
tą, bo we wrześniu w czasie Święta Chleba 
na placu Kazimierza Wielkiego pojawią 
się ponownie rzemieślnicy zza granicy. 
Brzeszczanie zobaczą kiermasz wyrobów 
artystycznych na wzór tradycyjnego Okto- 
berfest. Pożegnanie Lata będzie świętem 


14 


prawdziwie muzycznym. Usłyszymy re- 
pertuar lekki - koncert piosenki niemiec- 
kiej oraz poważny - klasyczne utwory for- 
tepianowe. Wykonanie należeć już będzie 
do Polaków. 


Z ięzykiem W szranki 
W brzeskich szkołach niemieckiego uczy 
się od dawna. Nic więc dziwnego, że wy- 
kazywać będzie się przede wszystkim 
młodzież. W sierpniu wyjedzie ona do 
Langenenslingen i do Kolonii na Świato- 
wy Dzień Młodzieży. Na listopad zapla- 
nowano natomiast finał konkursu recy- 
tatorskiego i muzycznego oraz spektakl 
niemieckojęzyczny w wykonaniu uczniów. 
W styczniu przyszłego roku młodzi ludzie 
z obu krajów będą debatować na temat 
miejsca, jakie ich ojczyzny zajmują we 
współczesnym świecie, a ujmując rzecz 
krócej: "Co mamy w tej rzeczywistości do 
powiedzenia?". Biorąc pod uwagę ich ener- 
gię, będzie o czym mówić... 
Program lutowy oznacza cofuięcie się do 
przeszłości. Licealiści wykażą się aktor- 
sko. Trudność, jaką mają przed sobą, 
polega na tym, iż ich spektakl stanowić 
ma konfrontację typowych zwyczajów pol- 
skich i niemieckich, a porównać kultury 
tak bliskie geograficznie i odległe men- 
talnie nie będzie łatwo. 
Marcowe zmagania sportowe także ozna- 
czają językowe potyczki. Oprócz przewra- 
cania kręgli, młodzież będzie mogła spo- 
tkać się i porozmawiać ze sportowcami. 


ID 


Rozmowa z ks. Pawłem Stabachem, z parafii 
NMP Matki Kościoła i św. Jakuba Ap. 
w Brzesku, by
m wikariuszem w niemieckiei 
Parafii Erfstat w diecezii kolońskiei. 



 
$ 

 

 


- Z racji niemal dwuletniej pracy 
w niemieckiej parafii na co dzień 
spotykał się ksiądz z mieszkańcami 
Erfstatu. Jaką opinię o Polakach 
mają Niemcy z Nadrenii-Westfalii? 
- W tej części Niemiec, w której by- 
łem, o Polakach mówi się z sympatią. 
Traktuje się nas z szacunkiem. Wielu 
rodaków pracuje w diecezji kolońskiej 
w strukturach kościelnych, ale również 
w przedsiębiorstwach czy gospodar- 
stwach niemieckich. Sądzę, że chęć 
współpracy z Polakami to też jakiś 
wyraz uznania i szacunku. Nigdy nie 
spotkałem się z przejawem nietoleran- 
cji czy niestosownym zachowaniem ze 
strony mieszkańców parafii. Wręcz 
przeciwnie, okazywali mi wiele sza- 
cunku i wiele serca jako Polakowi ija- 
ko księdzu. 
- Przebywał ksiądz w Niemczech 
w momencie, kiedy Polska wstępo- 
wała w struktury Unii Europejskiej. 
Jak to komentowano? 
- Z tym było różnie, zwłaszcza w nie- 
mieckiej prasie. Wiele było obaw. Za- 
dawano sobie pytania, jak to będzie 
wyglądało, chociażby ze względu na 
rynek pracy. Niemniej jednak, Niem- 
cy pozytywnie odnosili się do nasze- 
go członkostwa w Unii. Podczas spo- 
tkań z nami mówili, że teraz będzie- 
my stanowili jedną Europę. Miasto, 
w którym pracowałem, utrzymuje 
partnerskie stosunki z Jelenią Górą. 
Myślę, że częste spotkania z Polaka- 
mi, wyj azdy, przyczyniły się do tego, 
że pogląd Niemców z tego rejonu na 
Polskę zmienił się w ostatnim czasie. 
Kiedyś uważano, że Polska to zaco- 
fany kraj. Promocja naszego kraju 
przed przystąpieniem do UE wiele 
zmieniła w mentalności i myśleniu 
Niemców o Polsce. 
- Dawniej traktowano Polskę jak 
zaścianek. Czy takiemu przeświad- 
czeniu nie hołduje ciągle starsze po- 
kolenie Niemców? 
- Myślę, że nie. Dużą rolę odgrywa tu- 
taj konsulat polski w Kolonii, a także 
klub "Korona", skupiający Polaków 
mieszkających w tej części Niemiec. 
Organizują oni wyjazdy do kraju i spo- 
tkania, mające na celu pokazanie Pol- 
ski taką, jaką jest naprawdę. Sporo 
się zmieniło, więc także starsze poko- 
lenie spojrzało na nas z zupełnie in- 
nej perspektywy.
		

/p0014.djvu

			czelWiec 2005 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


ROK NIEMIECKI 


Ks. Paweł Stabach 


- Niemcy obawiali się, że Polacy 
będą w ich kraju tanią siłą roboczą. 
Czy rzeczywiście jest to tak duży 
problem i czy Polakowi łatwo jest 
tam znaleźć pracę? 
Dziwnie to zabrzmi, ale, omawiając ten 
problem, trzeba podzielić Polaków na 
dwie grupy. Pochodzący zwłaszcza ze 
Śląska Opolskiego przyjechali tam już 
dawno temu, więc jest im łatwiej. Zna- 
ją doskonale język niemiecki. Wielu emi- 
growało jeszcze przed stanem wojen- 
nym. Spora grupa przyjechała szukać 
swoich korzeni. Na pewno je tam zna- 
leźli i zostali przyjęci przez Niemców jak 
swoi, więc o pracę też było łatwiej. Dru- 
ga grupa Polaków, którzy tam przy- 
jeżdżają dzisiaj, też raczej znajduje 
zatrudnienie. N a ich szczęście Niemcy 
nie będą wykonywali określonych prac 
za tak niskie wynagrodzenie, za które 
skłonni są pracować Polacy. Jednak 
taka sytuacja może się skończyć. Gdy 
odwiedzałem rodaków w gospodar- 
stwach rolnych, często odprawiałem dla 
nich msze św. Narzekali oni, że już w tym 
roku mogą zastąpić ich pracownicy zza 
naszej wschodniej granicy, bo są jesz- 
cze tańsi. 
- Wiąże się z tym problem nielegal- 
nego zatrudniania obcokrajowców 
i w związku z tym kar dla praco- 
dawców. 
- N a pewno tak. Akurat w tych gospo- 
darstwach, które znam, Polacy praco- 
wali legalnie. Jest to zatrudnienie se- 
zonowe, na specjalne zaproszenia. Ale, 
oczywiście, wielu Polaków pracuje na 
czarno. Znam przypadek Niemców, któ- 
rzy dlatego, że zatrudniali nielegalnie 
Polaków, musieli zamknąć piekarnię. 
Ale też Niemcy bardzo cenią sobie pol- 
skich pracowników za fachowość i pra- 
cowitość. Często mówią, że Polak to 


Zmiana 
stereotypów 


taka złota rączka. A przecież wiadomo, 
że Niemcy lubią perfekcję. Jeśli więc 
chodzi o fachowość wykonywanej pra- 
cy, Polacy są postrzegani bardzo pozy- 
tywnie i bardzo chętnie zatrudniani. 
- Z jednej strony słyniemy z zarad- 
ności, ale z drugiej wielu naszych 
rodaków nie przysparza nam chlu- 
by za granicą. Czy "narodowe" 
wady nie psują nam pozytywnego 
wizerunku? 
- Stereotyp Polaka złodzieja i pijaka 
to przeszłość. Teraz postrzegani jeste- 
śmy inaczej. Owszem, zdarzają się 
przypadki wchodzenia Polaków w kon- 
flikt z prawem, ale, moim zdaniem, to 
tylko margines. Spotkałem też bezdom- 
nych i biednych rodaków, którzy nie 
mają za co wrócić do kraju, nie mogą 
znaleźć pracy, koczują gdzieś na dwor- 
cach czy w noclegowniach. Opiekują się 
nimi polskie misje katolickie i niemiec- 
ki Caritas. 
- Niemcy słyną z tego, że chętnie włą- 
czają się w pomoc. Przykładem może 
być fakt, że podczas powodzi w 1997 
roku do Polski sporo darów przeka- 
zano właśnie stamtąd. Więc jednak 
nie jesteśmy Niemcom obcy? 
- Niemcy mają wielkie poczucie ko- 
nieczności przychodzenia drugiemu czło- 
wiekowi z pomocą. Jest to zakodowa- 
ne w ich mentalności ijeśli mają czym 
się podzielić, to chętnie to robią. N ale- 
ży tu wspomnieć nie tylko o wsparciu 
dla naszego kraju. Gdziekolwiek zda- 
rzy się jakaś tragedia, natychmiast 
ruszają zbiórki, prowadzone przez or- 
ganizacje charytatywne oraz kościelne. 
Ta odpowiedzialność za innych w przy- 
padku Niemców jest bardzo widoczna. 
- Czy to nie jest tak, że Niemcy chcą 
w ten sposób niejako spłacić dług 
tym narodom, którym hitlerowcy 
wyrządzili krzywdę? 
- Nie, współcześni Niemcy nie utoż- 
samiaj ą się z nazistami. Oni odcina- 
ją się zupełnie od tamtego okresu. 
Uznają, że jest to bolesna historia, 
jednak teraz nie chcą być kojarzeni 
z tymi czasami. Być może stąd wyni- 
ka chęć wspierania tych, którzy aku- 
rat pomocy potrzebują. Dzisiejsi 
Niemcy wstydzą się tego, że kiedyś Hi- 
tler był sprawcą tak wielu krzywd 
i ludzkich tragedii. 


- Dlaczego Polacy nie stanowią 
w Niemczech mniejszości narodowej? 
- Polacy próbują właśnie wywalczyć so- 
bie ten status. Orędownikami w tej 
sprawie są organizacje, skupiające na- 
szych rodaków. Do takich należy choć- 
by KI ub "Korona", działaj ący w Kolo- 
nii. Jak dotychczas takie starania nie 
przyniosły efektów. Obecnie w Niem- 
czech są dwie nacje, posiadające sta- 
tusy mniejszości: Turcy, którzy poma- 
gali przy odbudowie zniszczonych pod- 
czas wojny Niemiec i - nie wiem 
dlaczego - Duńczycy. 
- Jak będzie wyglądała współpra- 
ca między Polską i Niemcami 
w najbliższych latach? 
- Gdy rozmawiałem z konsulem, pra- 
cującym w Kolonii, oraz z mieszkają- 
cymi tam Polakami, nie narzekali oni 
na współpracę. Trudno mi się wypowia- 
dać o płaszczyźnie politycznej. Jeśli zaś 
chodzi o kontakty międzyludzkie, to 
myślę, że są i nadal będą dobre. Oczy- 
wiście, nie mogę mówić o całych Niem- 
czech. Inaczej wygląda ta sytuacja we 
wschodnich landach, gdzie Polacy 
w przygranicznych miastach zakłada- 
ją swoje firmy w miejsce plajtujących 
niemieckich. Tam napływający kraja- 
nie nie są chyba mile widziani. 
- Jaka jest rola Kościoła, zarówno 
niemieckiego, jak i polskich misji 
katolickich w nawiązywaniu współ- 
pracy? 
- Instytucje te odgrywają ogromną rolę 
przede wszystkim w życiu Polaków 
mieszkających w Niemczech. Często or- 
ganizują spotkania, które są niejedno- 
krotnie jedyną możliwością wzajemne- 
go kontaktu rodaków. Owocnie pracują 
księża z Misji Polskich, którzy jedno- 
czą Polaków. Trzeba też chylić głowę 
przed niemieckim Kościołem, który fi- 
nansuje prace polskich misji katolic- 
kich, dając Polakom możliwość kontak- 
tu z Kościołem oraz uczestniczenia 
w nabożeństwach. Teraz, w tej współ- 
pracy, jestem przekonany, pomoże obec- 
ny papież Benedykt XVI. Jego posta- 
wa i nauczanie, jak już widzimy, są 
kontynuacją dzieła Jana Pawła II. A to 
dobry prognostyk dla obu narodów, dla 
obu Kościołów. 


Rozmawiał Łukasz WRONA 


15
		

/p0015.djvu

			NOWOŚCI W SZKOLE 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


czelWiec 2005 


o pełnei kontroli nad dziećmi wielu rodziców dotychczas mogło tylko marzyć. Niektórym 
czas pracy zupełnie uniemożliwiał kontakt z nauczycielami. Paradoksalnie, nowoczesność 
powszechnie rozumiana iako negacia wszelkich rygorów, pozwala na pełny nadzór nad 
pociechami za pośrednictwem... Internetu. 


Wirtualna wywiadówka 


Testową wersję 
"Internetowej wy- 
wiadówki" 5 
kwietnia wprowa- 
dziło Publiczne 
Gimnazjum w Ja- 
downikach. Od 
przyszłego roku 
szkolnego program 
wystartuje oficjal- 
nie. Jednak, jak 
zastrzega dyr. To- 
masz Wietecha 
(na zdjęciu), trady- 
cyjne spotkania wychowawców z rodzica- 
mi zostaną zachowane. 
Realizację idei poprzedził nieoficjalny 
sondaż wśród uczniów klas pierwszych. 
Okazało się, że ok. 70 proc. z nich posia- 
da możliwość korzystania z Internetu, 
jeżeli nie w domu, to u znajomych. - "In- 
ternetowa wywiadówka" wynika z reali- 
zowanego S-letniego planu rozwoju szko- 
ły. Znalazłem portal, który zapewnia 
ochronę danych osobowych - o początko- 
wym etapie prac opowiada dyrektor szko- 
ły. Do 10 maja zanotował 150 logowań 
w prograrrne. 
Każdy rodzic otrzymał od wychowawcy 
do swojej wiadomości indywidualny kod, 
złożony z cyfr, liter i znaków, przypisany 
uczniowi przez portal internetowy, gro- 
madzący dane. Zalogowanie w systemie 
wymaga podania nazwiska dziecka, kodu 
oraz kombinacji znaków z obrazka na 
ekranie. Daje to możliwość uzyskania in- 
formacji o ocenach, uwagach (każda opa- 
trzona datą i danymi pedagoga, który ją 
wystawił) oraz bieżących komunikatach 
szkolnych. Aby ułatwić dostęp, twórcy 
programu przewidzieli także opcję zmia- 


ny hasła przez użytkownika na łatwiej- 
sze do zapamiętania. 
Anonimowość i bezpieczeństwo danych to 
nie jedyne zalety "Internetowej wywia- 
dówki" wymieniane przez dyr. Wietechę. 
Zwraca on także uwagę na możliwość 
prowadzenia indywidualnych rozmów z ro- 
dzicami, którzy mają kłopot z dotarciem 
do szkoły oraz uzyskiwania od nich na- 
tychmiastowej informacji zwrotnej. - 
Przez takie inicjatywy stają się oni współ- 
gospodarzami szkoły - podkreśla. 
Pomysł oddziałuje też na uczniów: 
- Młodzież ma w tym momencie dodat- 
kową motywację do nauki, bo opiekuno- 
wie w każdej chwili mogą sprawdzić po- 
stępy - konkluduje dyr. Wietecha. 
Dane uzupełniane są raz w tygodniu. 
- Owszem, to dodatkowe obciążenie dla 
nauczycieli. Uwagi i oceny wprowadza- 
ją ci, którzy je wystawiają - przyznaje 
dyrektor. Istnienie systemu nie elimi- 
nuje tradycyjnych dzienników. W szkole 
prowadzi się też konsultacje przedmio- 
towe. Jednak z organizowanych raz 
w miesiącu spotkań z nauczycielami 
korzysta niewiele osób. - Być może zre- 
zygnujemy więc z tej formy kontaktu - 
rozważa Tomasz Wietecha. 
Początkowe miesiące funkcjonowania 
"Internetowej wywiadówki" pokazały jed- 
nak kilka wad systemu. Okazało się, że 
obecna w PeCetach opcja autouzupełnia- 
nia pozwoliła dzieciom na złamanie ko- 
dów. Wciąż nie uruchomiono indywidu- 
alnych rozkładów zajęć dla klas i po- 
szczególnych grup. Wszelkie uwagi 
rejestruje się i przekazuje właścicielom 
portalu. To oni mają zadbać o to, aby 
testowany teraz program zadziałał pra- 
widłowo od 1 września 2006 r. ID 


23 KWIETNIA Sala Kolumnowa Sejmu gościła pracowników szkolnictwa. Kon- 
ferencję pod hasłem ,,Akademia Zarządzania Dyrektora Szkoły" zorganizowała 
Irena Dzierzgowska, a patronat objął Jan Maria Rokita. Jan Potworowski 
wygłosił wykład o finansowaniu zadań w oświacie, a organizatorka objaśniała 
istotę "szkół zarządzających wiedzą". Dyskusję panelową poświęcono palącym 
problemom, m.in.: kwestii bonów edukacyjnych, zasad opracowywania rankin- 
gów szkół, podstawom programowym i maturze. Z zainteresowaniem spotkało 
się wystąpienie wiceburmistrza Brzeska, Krzysztofa Bigaja, który zabrał głos 
w sprawie finansowania stypendiów socjalnych. W obradach uczestniczył także 
dyrektor PG w J adownikach, Tomasz Wietecha. ID 


16 


Dla 
domu 
i ogrodu 


Firma handlowa Jolanty i Marka 
Więckowskich z powodzeniem działa na 
rynku od 25 lat. Jubileusz zbiega się 
z uruchomieniem nowego marketu 
budowlanego, znaiduiącego się przy 
ulicy Głowackiego, w sąsiedztwie 
placu targowego. Uroczyste otwarcie 
nastąpi iuż w pierwszei połowie czerwca. 


Budowa obiektu o powierzchni handlo- 
wej 1700 metrów kwadratowych trwa- 
ła półtora roku. Warte podkreślenia, ze 
został on wzniesiony całkowicie z pol- 
skiego kapitału. 
- Damy zatrudnienie kilkudziesięciu oso- 
bom, czekającym w kolejce w Urzędzie 
Pracy - mówi Marek Więckowski. - Istot- 
ne też, że zdecydowana większość pro- 
duktów, które będziemy sprzedawać bę- 
dzie pochodzić od fum działających w na- 
szym regionie - dodaje. 
W pomieszczeniach okazale prezentują- 
cego się obiektu znajdą się działy z arty- 
kułami niezbędnymi w domu i ogrodzie. 
Będą też stoiska z AGD i narzędziami, 
kosmetykami oraz z tymi produktami, 
z których do dzisiaj znana jest firma 
Państwa Więckowskich, czyli z chemią 
gospodarczą, farbami, lakierami, narzę- 
dziami. Po wiele z oferowanych artyku- 
łów nie trzeba będzie wyjeżdżać poza 
Brzesko. 
Właściciele zapewniają, że proponowany 
asortyment będzie nie tylko bogaty 
i sprzedawany po najniższych cenach, ale 
przede wszystkim będą to produkty wy- 
sokiej jakości. Niewątpliwie gwarantuje 
ją patronat wiodącego w Polsce producen- 
ta farb i lakierów - fumy "Śnieżka. 
- Podobnie, jak do tej pory; trzymać się 
będziemy dewizy - "tani, lecz profesjo- 
nalny" - zapewnia właściciel Marketu 
Budowlanego. - Z perspektywy dwudzie- 
stu pięciu lat mogę stwierdzić, że jest to 
najważniejsza recepta, żeby być konku- 
rencyjnym. Zatem zapraszam do naszych 
stoisk - dodaje.
		

/p0017.djvu

			Małopolska Szkoła Wyższa 
w Brzesku 


Zaprasza kandydatów na studia na kierunek: 
Ekonomia, w specjalności 
Międzynarodowe Stosunki Ekonomiczne 
na rok akademicki 2005/2006. 
Tryb: dzienny, zaoczny, wieczorowy. 


Wszyscy zainteresowani mogą uzyskać informacje 
oraz otrzymać dokumenty rekrutacyjne: 
od wtorku - do piątku 
w godz. od 8:00 - do 18:00, 
oraz w poniedziałek i sobotę 
w godz. od 8:00 - do 16:00. 


Oferujemy: 
- nowoczesny program studiów; 
- wykłady otwarte; 
- stypendia socjalne, sponsorowane i naukowe. 


Zajęcia prowadzą wykładowcy 
z krajów Unii Europejskiej. 


Małopolska Szkoła Wyższa w Brzesku 
32-800 Brzesko, ul. Królowej Jadwigi 18 
tel. 014/ 621 05 56, 66 33 135 
www.mszw-brzesko.edu.pl 
e-mail:studia@mszw-brzesko.edu.pl 


ZAPRASZAMY! 


Niebawem otwarcie nowego kierunku studiów: 
Pedagogika - już od 1.1 0.2005 


I Brzeskie 
.luvenalia 
21 .ala 2005 



 

 
-ł-.:.
		

/p0018.djvu

			WYKONUJEMY TAKŻE: 
- meble biurowe 
- łazienkowe 
- do pokoju 
- garderoby 
- zabudowy wnęk 


www.machnik.dobrafirma.biz 


- projektowane komputerowo 
- szeroki wybór frontów 
- AG D w cenach hurtowych 
- stylistyka i wyposażenie wedlug 
upodobań i potrzeb klienta
		

/p0019.djvu

			TEL. (14) 686 80 80
		

/p0020.djvu

			czelWiec 2005 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


W BRZESKU I OKOLICY 


Beton na mur... 


Betoniarnia Trans- Lis-Bet znana jest na rynku od ponad 
dwudziestu lat. Początkowo miała swą siedzibę w Buczu, gdzie 
produkowano głównie materiały ścienne oraz drobną galan- 
terię betonową. Od 10 lat mieści się w Mokrzyskach. W tym 
czasie zmieniono profil działalności, by dostosować ją do po- 
trzeb rynku. Głównym profilem zmian jest produkcja betonu 
towarowego dla odbiorców indywidualnych oraz fum budow- 
lanych. W tym czasie właściciele, Maria i Ignacy Lisowie 
nie otrzymali ani jednej reklamacji na swe prod
 Zatem 
UŻYWane przez nich hasło- "europejskajakość w zasięgu twojej 
ręki" - nie jest pustą reklamą, lecz ma bezwzględne uzasad- 
nienie w rzeczywistości. Od kilku tygodni nabiera dodatkowo 
szczególnegD znaczenia, bo odnosi się nie ty1ko do najwyższej 
jakości produkowanego betonu, lecz także do UŻYWanej przez Firmę najnowocześniejszej 
technologii. Produkcja jest obecnie całkowicie zautomatyzowana. 
- Ze ZREMB-u w Strzegomiu zakupiliśmy węzeł produkcyjn
 który bez wątpienia jest 
najnowocześniejszy w całym regionie małopolskim - mówi z dumą Ignacy Lis i prowa- 
dzi do w pełni skomputeryzowanej sterowni. - O wszystkim decyduje komputer. Wy- 
znacza, jakich i ile składników należy użyć, oblicza prawidłowe proporcje, uwzględnia- 
jąc wilgotność użytych kruszyw za pomocą zamontowanych sond. System jest w pełni 
zautomatyzowan
 zgodny z normą PN - EN 206. Nie mamy już ograniczeń, możemy 
produkować każdy rodzaj betonu i zapraw, nawet dla najbardziej wymagających klien- 
tów - zachwala właściciel Firm
 
Dodatkową zaletą tego systemu jest możliwość produkowa- 
nia zarówno betonu projektowego, według standardowych 
proporcji, jak również betonu recepturowego, czyli uwzględ- 
niającego indywidualne wymagania klienta. System oparty 
jest na sterowaniu automatycznym, ale w każdej chwili 
można przejść na kierowanie manualne. Linia produkcyjna, 
sterowana w oparciu o oprogramowanie niemieckiej fumy 
"Sauter", posiada bardzo wysoką wydajność. 
- Nie narzekamy na brak zbytu. Coraz więcej klientów 
zwraca uwagę na jakość produktu, a nam zawsze zależało 
na promocji przez jakość. Spotykamy się z dobrymi opi- 
niami i to przynosi nam najwięcej powodów do satysfakcji. 
Wszystkie surowce używane do produkcji są najwyższej 
jakości. Kruszywa są atestowane, a cement sprowadzany 
z cementowni w Nowinach. Th właśnie w laboratoriach cementowni prowadzony jest 
stały nadzór naszej produkcji - dodaje Pan Ignac
 
Cały proces produkcyjny w Trans-Lis-Bet obsługiwany jest tylko przez dwie osob
 Fir- 
ma posiada także własną bazę transportową, w sumie 11 samochodów do przewozu 
betonu oraz surowców. 
- Podjęliśmy wielkie wyzwanie - mówi Pani Maria Lis. - Zaryzykowaliśmy spore 
środki, ale, aby istnieć na rynku, trzeba się rozwijać i unowcześniać produkcję. W przy- 
szłości planujemy wdrażanie systemu recyclingu, żeby nie obciążać środowiska odpa- 
dami, choć w tym przypadku nie są one niebezpieczne. Jesteśmy wdzięczni, że przy 
modernizacji i rozbudowie naszego zakładu spotkaliśmy się z wielką przychylnością 
władz gminnych oraz pracowników Biura Promocji i Rozwoju Urzędu Miejskiego w Brze- 
sku. Gdyby takjeszcze udało się poprawić stan infrastruktury transportowej... Ze względu 
na nasze położenie bardzo uciążliwym jest fakt, że nie możemy korzystać z najkrót- 
szych połączeń (zbyt niski wiadukt na Słotwinie), co powoduje wzrost kosztu transpor- 
tu. Częste ograniczenia tonażu sprawiają, że nasi kierowcy muszą szukać objazdów lub 
łamać przepisy - żali się Pani Maria. 
Betoniarnia z Mokrzysk robi wrażenie nie tylko swym rozmachem i nowoczesnością, 
ale także - co najtrudniej sobie wyobrazić w tego typu fumach - estetyką. Z gustem 
urządzono biura oraz pomieszczenia socjalne dla pracowników, a przed budynkiem 
zaskakuje efektowny skalniak oraz oczko wodne. Podobno to domena Pana Ignacego, 
ale nie da się ukryć, że tkwi w tym serce i wrażliwość Pani Marii. 


Tekst sponsorowany 


ELEKTRYCZNE GITARY 
I ROCZNICE 


OSTATNI TYDZIEŃ czerwca 
Miejski Ośrodek Kultury propo- 
nuje mieszkańcom Brzeska 
i okolic spędzić poza domem, 
a najlepiej na świeżym powie- 
trzu. 25 dnia miesiąca, tuż po 
zakończeniu roku szkolnego, roz- 
poczynają się tradycyjne Dni 
Brzeska. W sobotę wystąpią 
m.in. "Elektryczne Gitary" z Ku- 
bą Sienkiewiczem, a w niedzie- 
lę "Mister Soup". Świętować 
będziemy też dwie okrągłe rocz- 
nice -160-lecie Browaru zazna- 
czy SIę programem muzycznym 
"Ballada Okocimska", nato- 
miast 620 lat, jakie upłynęły 
od założenia miasta, zapamię- 
ta szczególnie młodzież, dla któ- 
rej zaplanowano konkursy z na- 
grodami. Inne imprezy - jak za- 
strzega dyr. MOK, Małgorzata 
Cuber - zostaną zorganizowa- 
ne w miarę pozyskiwania środ- 
ków finansowych. ID 


WALNE KUPCÓW 


2 KWIETNIA odbyło się Wal- 
ne Zgromadzenie Sprawozdaw- 
czo-VVyborcze brzeskiego od- 
działu Krakowskiej Kongrega- 
cji Kupieckiej. Członkowie 
oddziału udzielili absolutorium 
ustępującemu zarządowi, a pre- 
zesem na następną kadencję 
ponownie został wybrany Miro- 
sław Niedziałkowski. 
Głównymi celami działania no- 
wego zarządu mają być: zwięk- 
szenie integracji lokalnego ku- 
piectwa oraz przygotowanie ju- 
bileuszu 70-lecia oddziału. 
Obecny skład zarządu Brzeskie- 
go o/KKK: 
Mirosław Niedziałkowski (pre- 
zes), Katarzyna Pacewicz-Py- 
rek (wiceprezes), Bogdan Ba- 
ranek (wiceprezes), Urszula 
Knap (skarbnik), Barbara Ko- 
pacz (sekretarz), Zbigniew 
Masztalerz (członek zarządu), 
Marian Cupał (przewodniczą- 
cy Komisji Rewizyjnej). 
Kontakt telefoniczny: 
(501) 73-56-88. 


21
		

/p0021.djvu

			BRZESKIE "WZRASTANIE" 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


czelWiec 2005 


- Tuż przed Kongresem Eucharystycznym, 
który w Polsce odbył się w 1986 roku, oraz 
przed trzecią pielgrzymką Jana Pawła II do 
oiczyzny do Wydziału Duszpasterstwa 
Młodzieży w tarnowskiei Kurii przyszedł ks. 
Zygmunt Bochenek i oznaimił, że będziemy 
wydawali pismo dla młodzieży. Robimy to 
iuż przez 18 lat - wspomina wieloletni 
sekretarz redakcii, Halina Bednarczyk. 


Od listu do pisma 
- 18 lat temu, 31 marca 1985 roku Oj- 
ciec Święty Jan Paweł II ogłosił List 
Apostolski "Do młodych całego świata". 
Była to pierwsza w historii Kościoła tak 
obszerna wypowiedź papieża, skierowa- 
na do młodego pokolenia. - Publikacja 
dała początek nie tylko Światowym 
Dniom Młodzieży, ale także wielu ini- 
cjatywom ewangelizacyjnym, skierowa- 
nym do młodych ludzi. Jedną z nich jest 
pismo "W zrastanie", które od początku 
czerpie duchową inspirację z owego li- 
stu do młodych i na nim buduje swój 
program ideowy - mówi ks. Bochenek, 
redaktor naczelny pisma. 


Miał być tylko ieden 
Pierwszy numer "Wzrastania" ukazał 
się jesienią 1986 roku. W zamierzeniach 
zespołu redakcyjnego miało to być poje- 
dyncze wydanie w formie 16-stronicowe- 
go zeszytu szkolnego, przygotowujące 
młodzież do zbliżającego się Kongresu 
Eucharystycznego oraz trzeciej piel- 
grzymki Jana Pawła II do Polski. 
- Pismo mieli redagować wolontariu- 
sze skupieni wokół Duszpasterstwa 
Młodzieży. Naj trudniej sze okazało się 
wymyślenie tytułu. Przeszła propozy- 
cja ks. biskupa Władysława Bobow- 
skiego, który powiedział: "Skoro mło- 
dzi - to wzrastanie" - opowiada Hali- 
na Bednarczyk. 
Pierwszy egzemplarz ukazał się poza 
obowiązującą jeszcze wówczas cenzu- 
rą i miał napis: "Do użytku wewnętrz- 
nego". - Ten "wewnętrzny użytek" obej- 
mował wszystkie diecezje w Polsce. Pi- 
semko było niepozorne, nie miało 
numeru, gdyż ciągu dalszego nikt nie 
przewidywał - dodaje pani Bednarczyk. 
Tymczasem, po licznych pochlebnych 
opiniach, napływających do zespołu re- 
dakcyjnego, twórcy postanowili stwo- 
rzyć jednak następne wydania. Od tej 
chwili, przez 18 lat, pismo ma tego 
samego redaktora naczelnego, 
a "W zrastanie" zbliża się do numeru 
200. Do dziś dociera do młodzieży 
w całej Polsce. 


22 


Gazeta, 
- 
stowarzyszenie, 
szkoła 


Bp Władysław Bobowski odbiera z rąk ks. Zygmunta Bochenka nagrodę "Wzrastania". 


Nowe szaty "Wzrastania" 
Periodyk wiele razy zmieniał szatę gra- 
ficzną. Na początku miał format zeszy- 
tu szkolnego. Drukowano go na powiela- 
czu bez kolorów i fotografii. 
- Od 18 numeru pismo zaczęło się uka- 
zywać oficjalnie, w zwiększonym forma- 
cie i objętości. Pojawiły się na jego ła- 
mach zdjęcia. Thż przez IV Światowym 
Dniem Młodzieży; w sierpniu 1991 roku, 
wydaliśmy pierwszy numer z kolorową 
okładką. - wspomina ks. Bochenek. Dzi- 
siaj gazeta ma w format A-4 i 32 pełno- 
kolorowe stron
 
- Mimo zmian wizualnych, odnoszę wra- 
żenie, że nadal utrzymuje tę samą linię. 
Pragnie pomagać młodym ludziom we 
wzrastaniu - uważa Halina Bednarczyk. 
- Przez lata w redakcji przewinęło się 
sporo osób. Wiele z nich piastuje dzisiaj 
odpowiedzialne funkcje, niektórzy są 
politykami, samorządowcami, pracują 
w innych redakcjach, piszą książki. Wielu 
nadal utrzymuje kontakty z pismem - 
dodaje pani Halina. 


Tarnóvv - Brzesko 
Przez szereg lat pismo wydawane 
było przez Komisję Episkopatu Pol- 
ski ds. Duszpasterstwa Młodzieży. Na 


początku redakcja mieściła się w tar- 
nowskiej kurii. 
- Gdy ksiądz Bochenek otrzymał nomi- 
nację na dziekana i proboszcza parafii 
św. Jakuba w Brzesku, przenieśliśmy się 
do tego miasta. Na plebanii wygospo- 
darowano nam pokój na redakcję - 
wspomina Halina Bednarczyk. 
Wokół gazety skupiło się środowisko 
młodych ludzi o zdecydowanej posta- 
wie katolickiej. Niektórzy, zwłaszcza 
od 1997 r. (rok wyborów samorządo- 
wych), włączyli się w struktury władz 
terytorialnych w ramach gminy bądź 
powiatu, współtworzyli prasę lokalną 
i animowali różne działania społecz- 
no-kulturalne. Środowisko "W zrasta- 
nia" stało się bodźcem do licznych 
przedsięwzięć ewangelizacyjnych, pro- 
wadzonych nie tylko przez brzeską, ale 
także przez okoliczne parafie. Należą 
do nich coroczne (od 1994 r.) Brzeskie 
Dni Młodych i zainicjowane w 1995 r. 
Tygodnie Kultury Chrześcijańskiej. 
Przy ich realizacji skupiło się grono 
ofiarnych pedagogów i pracowników 
różnych placówek kulturalno-oświato- 
wych. W ramach Tygodni zaczęto or- 
ganizować, mające dobrą renomę, 
warsztaty szkoleniowe.
		

/p0022.djvu

			czelWiec 2005 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


BRZESKIE "WZRASTANIE" 


W 2000 roku wydawanie pisma prze- 
jęło Stowarzyszenie Wspierania Roz- 
woju Młodzieży "Wzrastanie". N a jego 
czele stanęła prezes Maria Babicz. 
Głównym celem organizacji jest wspie- 
ranie wszechstronnego rozwoju młode- 
go pokolenia w oparciu o chrze- 
ścijańską koncepcję człowieka 
oraz propagowanie stylu życia 
zgodnego z tradycją narodową, 
a także niesienie pomocy ro- 
dzicom w kształceniu i wycho- 
waniu dzieci. 


Gazeta i szkoła 
Myśl o szkole społecznej kiełko- 
wała w Brzesku już od 1995 r., 
kiedy powstała grupa inicjatyw- 
na, szukająca odpowiedniego lo- 
kalu. Skoordynowane działania 
w tym zakresie podjęła 
w 1998 r. Rodzina Kolpinga, 
która wystąpiła do Urzędu Mia- 
sta z prośbą o przekazanie 
obiektów, należących dawniej do Bro- 
waru, przy ul. Mickiewicza 68 (hala 
sportowa i łączące się z nią, częściowo 
puste zabudowania). W zamiarach ini- 
cjatorów, miał tam powstać Zespół 
Szkół Ogólnokształcących i Placówka 
Integracyjna dla Młodzieży Niepełno- 
sprawnej. Rodzina Kolpinga uzyskała 
w tej sprawie wstępne przyrzeczenie od 
Zarządu Miasta. Jednak inwentaryza- 
cja i zbadanie stanu technicznego wy- 
kazały, że koszt modernizacji byłby 
zbyt wielki i od planów odstąpiono. 
- Do realizacji projektu ks. Bochenek 
przygotowywał się przez kilka lat. Gdy 
tworzyliśmy naszą organizację, popro- 
sił nas, abyśmy to wyzwanie wzięli na 
swoje barki. Było to trudne zadanie. 


Trzeba było napisać statuty, zorgani- 
zować kadrę pedagogiczną, a co naj- 
ważniej sze znaleźć siedzibę dla szko- 
ły - wspomina Maria Babicz. - W koń- 
cu udało się pozyskać budynek po 
byłym ambulatorium browarnianym. 
Pomógł nam w tym ogromnie 
starosta Grzegorz Wawryka, 
który bezpłatnie wydzierża- 
wił nam budynek na 10 lat. 
Stroną organizacyjną zajęły 
się Halina Podolańska-Na- 
bożny i Anna Węgrzyn - do- 
daje pani prezes Babicz. 
Jednak nie doszłoby do otwar- 
cia szkoły, gdyby zabrakło 
sponsorów. Remont budynku 
przerastał bowiem możliwości 
finansowe stowarzyszenia. 
- Nie sposób wymienić 
wszystkich, którzy wsparli na- 
szą inicjatywę. Jeden dał wo- 
rek cementu, drugi trochę rur, 
i tak jakoś poszło. Za każdy 
dar jesteśmy wdzięczni, bo ma on dla 
nas ogromne znaczenie. Znaczny wkład 
w remont szkoły ma, pochodzący z Brze- 
ska, Roman Kluska oraz Adam Duda, 
wywodzący się z Iwkowej. Sporo też za- 
wdzięczamy burmistrzowi Janowi Mu- 
siałowi, który przekonywał radnych, aby 
przeznaczyli nam z budżetu Gminy 
spore pieniądze na remont - opowia- 
da pani prezes. 
Szkołę otwarto dwa lata temu. Obec- 
nie uczęszcza do gimnazjum i liceum 
blisko 60 uczniów. 


Nagrody 
Kiedy powstawało Stowarzyszenie 
Wspierania Rozwoju Młodzieży "Wzra- 
stanie", ks. Zygmunt Bochenek, widząc 
ogrom zadań, jakie czekają jego 
członków, zaproponował, aby ufun- 
dować statuetkę, będącą nagrodą 
"Wzrastania". Jest ona przyzna- 
wana osobom, które mają znaczą- 
cy wkład w rozwój samej organi- 
zacji lub miesięcznika bądź za- 
sługi w wychowywaniu młodzieży. 
W tym roku wyróżnienie przyzna- 
no po raz czwarty. Statuetka 
przedstawia dłonie oplatające 
pąk róży - symbol młodości. Jej 
autorem jest Andrzej Trybulski, 
który przez wiele lat dbał o sza- 
tę graficzną "Wzrastania". N a- 
grodzono pięć osób oraz jedną or- 
ganizację. Statuetki uroczyście 
wręczono w szkole katolickiej 
podczas celebrowania 18 roczni- 
cy powstania pisma. 


Gimnazjum i Liceum Katolickie w Brzesku - 
najmłodsze dziecko stowarzyszenia" Wzrastanie". 


Tekst i foto 
Łukasz WRONA 


Laureaci nagrody 
" Wzrastania" 
vv 2005 roku 


ks. biskup WŁADYSŁAW BOBOWSKI 
Wyróżniony za ofiarne przewodniczenie Ko- 
misji Episkopatu ds. Duszpasterstwa Mło- 
dzieży, zwłaszcza w trudnych latach po stanie 
wojennym. Jest współtwórcą katolickiego 
miesięcznika dla młodzieży "Wzrastanie", któ- 
re nieustannie wspiera jego ewangelizacyjną 
misję. Mocno popierał starania o utworzenie 
szkoly katolickiej w Brzesku. 


JAN MUSIAŁ, burmistrz Brzeska 
Otrzymał nagrodę za wszechstronną po- 
moc i osobiste zaangażowanie w prace 
przy tworzeniu szkoły katolickiej w Brze- 
sku. Od lat wspiera inicjatywy stowarzy- 
szeń i ruchów katolickich. Wykazuje troskę 
o rozwój szkolnictwa i oświaty w gminie, 
szczególnie widoczną przy tworzeni u Gim- 
nazjum im. Jana Pawła II wJadownikach. 


GRZEGORZ WAWRYKA, Starosta Brzeski 
Skutecznie wspierał starania o przekazanie 
budynku dla szkoly katolickiej w Brzesku 
przez Spółkę Carisberg Okocim S.A. oraz 
Starostwo Powiatowe. Od wielu lat wspiera 
inicjatywy stowarzyszeń i ruchów katolickich. 
Wykazał szczególną troskę o młodzież nie- 
pełnosprawną, przyczyniając się do utwo- 
rzenia Warsztatów Terapii Zajęciowej i Śro- 
dowiskowego Domu Samopomocy. 


CECH RZEMIOSŁ RÓŻNYCH 
W laudacji napisano, że wyróżnienie przy- 
znano za wszechstronną pomoc w two- 
rzeniu Liceum i Gimnazjum Katolickiego 
w Brzesku, co oznacza realizację zasad 
społecznej nauki Kościoła, a w szczegól- 
ności utrwalania i pogłębiania więzi śro- 
dowiskowych oraz postaw zgodnych z za- 
sadami etyki i godności zawodowej. 


ks. ANTONI SOŁTYSIK 
Przez wiele lat przewodniczy duszpaster- 
stwu młodzieży w Archidiecezji Krakow- 
skiej. Ma wielki wkład w odzyskanie 
Schroniska Młodzieżowego na Śnieżni- 
cy i zorganizowanie w nim dynamiczne- 
go ośrodka formacyjnego KSM. Spełnia 
twórczą rolę w Radzie Programowej mie- 
sięcznika "Wzrastanie". 


STANISŁAW PAWlIKOWICZ 
Wyróżniony za wydatną pomoc w two- 
rzeniu Liceum i Gimnazjum Katolickiego, 
a zwłaszcza za społeczne sporządzenie in- 
wentaryzacji i opracowanie dokumenta- 
cji remontowo-adaptacyjnej budynku oraz 
sprawowanie nadzoru budowlanego. 


23
		

/p0023.djvu

			TESTY GIMNAZJALISTÓW 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


czelWiec 2005 


110 


- 


rocznik 188 


Operacię opatruiemy kryptonimem: Pierwszy - Bardzo - Ważny - Egzamin. 


Punkty, które za niego zdobędziemy, 
to połowa sukcesu w drodze do wy- 
marzonej szkoły. Czujemy wagę sy- 
tuacji. Jeżeli egzaminy pójdą nam 
kiepsko, możemy nie dostać się do 
wybranego liceum, co utrudni nam 
zdanie matury, a w konsekwencji 
przyjęcie na studia, znalezienie pra- 
cy i wykarmienie dziatek, rybek czy 
choćby tylko siebie. Wizja takiego 
"efektu domina" jest może zbyt pe- 
symistyczna i długofalowa, ale nie 
sposób o niej zapomnieć. 


Plan operacyiny 
Nikt nie ujawnia swojej prawdziwej 
tożsamości. N aczelne dowództwo 
ukrywa się pod kryptonimem OKE - 
Okręgowa Komisja Egzaminacyjna. 
Na jej decyzje nie mamy wpływu. 
Jesteśmy tylko grupą zakodowanych 
anonimów - mój pseudonim A10 (A 
od klasy i 10 - numer z dziennika). 
N a właściwą akcję mamy dokładnie 
cztery godziny. OKE zarządza, że od- 
będzie się ona 26 i 27 kwietnia. 
Pierwszego dnia zrealizujemy połowę 
planu - część humanistyczną, drugie- 
go OKE będzie sondować naszą wie- 
dzę matematyczno-przyrodniczą. Na 
każdy etap mamy 120 minut, zaczy- 
namy o godzinie 9:00. 


Dzień przed 
- Żeby tylko pogoda była ładna. - my- 
ślę, leżąc w poniedziałkowy wieczór 
przed kominkiem i czekam na stres. 
Rocznik '88 szczegółowo, godzina po 
godzinie, zobrazował, jakie emocje to- 
warzyszą zbliżaniu się testów. Zgod- 
nie z tymi opowieściami, teraz powi- 


24 


nien pojawić się ból brzucha i pani- 
ka: "Nic nie umiem." Więc leżę, pa- 
trząc w ogień i czekam. Nic oprócz 
sms-a, że rano wychowawczyni po- 
myślnie zakończyła pobyt na poro- 
dówce, nie nadeszło. 


Human 
Rano padał deszcz. W szkole dziwnie 
pustawo, bo młodsze klasy miały 
dzień wolny. Po korytarzach kręcili 
się tylko trzecioklasiści - wszyscy 
eleganccy i skupieni. Dziewczyny stu- 
kały obcasami, nawet największe 
zabijaki maszerowały w garniturach. 
Im bliżej było 9:00, tym więcej poja- 
wiało się czerni, bieli, obcasów i ner- 
wowo splatanych palców. Anka co 
chwila poprawiała włosy z myślą, iż 
dziś najważniejsze jest, by ładnie wy- 
glądać. Miś z dumą prezentował swo- 
ją kreację: - To jest garnitur ślubny, 
mojego dziadka - Edka, z 1958, szy- 
ty przez jego brata! A buty to mi 
matka gdzieś kupiła. 
Większość klas pisała egzamin na 
sali gimnastycznej jak na prawdzi- 
wej maturze. Reszta podzielona na 
grupy - w salach lekcyjnych. Do ostat- 
niej chwili próbowaliśmy rozładować 
nerwy i nie tracić dobrego humoru. 
Nauczyciele z komisji, słuchając nas, 
usiłowali powstrzymać się od śmie- 
chu. W końcu wybiła 9:00. Każdy zo- 
stał sam ze swoim arkuszem. Słychać 
było tylko skrobanie długopisów - 
obowiązkowo czarnych. 
Czy było trudno? Na długą formę wy- 
powiedzi nie sposób narzekać. List 
niemal każdy umiał napisać. Zada- 
nia zamknięte też nie budziły kon- 


trowersji. Choć pewien młodzian na 
pytanie: "Co oznacza przysłowie «Bóg 
daje orzechy bezzębnym»?", zaznaczył 
odpowiedź "dobrodziejstwo losu", ar- 
gumentując uparcie, "że Bóg przecież 
chce dobrze, żeby nie byli głodni, daje 
. k " 
lm orzesz a... . 
Większość skończyła na długo przed 
końcem wyznaczonego czasu, z poczu- 
ciem dobrze spełnionego obowiązku 
lub chociaż dobrodziejstwa losu, zsy- 
łającego łatwy egzamin. Tylko nie- 
liczni w przypływie rozpaczy ocierali 
łzy. Wszyscy myślami byliśmy już 
w następnym dniu, nie mogąc docze- 
kać się godziny 11:00 i zakończenia 
tego stresującego maratonu. 


Na ścisły ze ściśniętym sercem 
Przynajmniej pogoda była ładna. 
Części matematycznej większość 
uczniów obawiała się znacznie bar- 
dziej niż humanistycznej. Tu trzeba 
znać wzory, konkretne pojęcia i za- 
sady, nie wystarczy wyobraźnia i du- 
ży zasób słownictwa. Napięcie było 
jakby mniejsze, więcej kolorowych 
ubrań i swobodnych rozmów. Moja 
klasa niekompletna - kolega Mate- 
usz miast na test poszedł sobie na 
basen. Można i tak, kiedy jest się 
laureatem olimpiady z fizyki... 
W szyscy ściskali w dłoniach, prócz 
czarnych długopisów, przybory geome- 
tryczne. W kiosku obok szkoły sprze- 
dawczyni witała każdego pospiesz- 
L . .. k . "'" P k l h 
nym:" lnlJe nIe ma.... o sz o nyc 
korytarzach również biegali zrozpa- 
czeni zapominalscy, usiłuj ąc w ostat- 
niej chwili pożyczyć kątomierz czy 
ekierkę. W końcu, jak poprzedniego 
dnia, wybiła 9:00 i znów pochyliliśmy 
się nad testami. 
Tak jak wczoraj, część osób skończy- 
ła wcześniej, a kiedy 120 minuta do- 
biegła końca, wszyscy wylegli na ko- 
rytarze. Nie milkły komentarze, 
radosne okrzyki mieszały się z prze- 
kleństwami tych, co popełnili błędy. 
Nawet, jeśli nie wszyscy uśmiechali 
się z satysfakcją, to każdy miał na 
twarzy ulgę. Tak ważnego zadania nie 
postawią przed nami przez co naj- 
mniej trzy lata. Tę operację wykona- 
liśmy - niektórzy lepiej, inni nieco go- 
rzej. Najważniejsze, że mamy ją za 
sobą. Pozostało nam czekać na wyni- 
ki. Teraz "mamy wolność - i nie liczy 
się już nic". 


Aleksandra KOŹMIŃSKA 
(autorka to świeżo upieczona 
absolwentka Publicznego 
Gimnazjum nr 2 w Brzesku)
		

/p0024.djvu

			czelWiec 2005 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


MATURA 


Zmienione procedury, "bezpieczne koperty", kodowanie prac to tylko niektóre udogodnienia 
nowei matury. Jednak, pomimo naiszczerszych chęci pomysłodawców unowocześnionei formy 
egzaminu doirzałości, nie udało im się wyeliminować iednego - stresu. 


Doirzalość 
Z perspektywy 
pierwszal(a 


Zamieszanie, dezorientacja, nerwowa 
bieganina, ostatnie powtórki i konsul- 
tacje oraz najgorsza ze wszystkiego 
- niepewność. To nie mitologiczny ob- 
raz stworzenia świata, ale atmosfe- 
ra brzeskiego Zespołu Szkół Ponad- 
gimnazjalnych nr 1. Emocje związa- 
ne z maturami opadły dopiero w dniu 
. . . 
rozpoczęCIa pIerwszego egzamInu. 
- Nasza szkoła została dobrze przy- 
gotowana głównie za sprawą dyrek- 
cji, która organizowała szkolenia dla 
nauczycieli. Absolwenci byli uczeni ko- 
dowania prac, a i wymagania sprzę- 
towe zostały spełnione. Podczas eg- 
zaminu maturzyści nie mieli możli- 
wości ściągania. Duże odległości 
między ławkami, osoby pilnujące roz- 
stawione w różnych częściach po- 
mieszczeń i zakaz jakichkolwiek kon- 
sultacji pod groźbą opuszczenia sali 
sprawiły, że matury przebiegały spo- 
kojnie i bez większych przeszkód - 
uważa Aneta Palej, nauczyciel przed- 
miotów ekonomicznych. 


Łatwieisza, trudnieisza... 
Mimo startu w próbnej formie matu- 
ry i uprzedniego opracowania tema- 
tów do ustnego egzaminu z polskie- 
go, większość abiturientów czuła się 
jak króliki doświadczalne, na których 
testowano nowy system. Nikt nie 
mógł przewidzieć, czy będzie on prost- 
szy czy może trudniejszy. Opinie wy- 
stawiono rozmaite. - Nowa matura 
sprawdza nie tylko wiedzę zdające- 
go, ale również to, jak potrafi praco- 
wać nad dostarczoną informacją, tek- 
stem, czy ilustracją. Tak więc istot- 
niejsza od pamięciowego opanowania 
materiału jest umiejętność wykorzy- 
stania, przetwarzania, analizy i syn- 
tezy danych. To egzamin obiektywny, 
który daje wiarygodną informację ma- 
turzystom, ich rodzicom, szkołom 
i uczelniom - twierdzi Julita Sosin, 
nauczyciel matematyki. - Według 


mnie, nowa matura jest dużo trud- 
niejsza niż stara, gdyż nie sprawdza 
wiedzy nabytej tylko w szkole. W du- 
żej mierze diagnozuje erudycję ogól- 
ną i inteligencję, dlatego przeciętny 
uczeń lub kujon może mieć trudności 
ze zdaniem pisemnej części egzami- 
nu. Poziom podstawowy na tym eta- 
pie nie sprawdza wcale podstawo- 
wych wiadomości z zakresu danego 
przedmiotu - ripostuje Agnieszka 
Franczyk, abiturientka Liceum Ogól- 
nokształcącego. 
- Dla tych, którzy będą zdawać egza- 
min za rok lub za dwa lata mam jed- 
ną, ale myślę, że dość ważną radę: 
weźcie ze sobą coś do jedzenia! - 
z uśmiechem radzi Anna Marek z bi- 
blioteki szkolnej. 


"Starzy" w tle 
- W tym roku po raz ostatni napisa- 
liśmy starą maturę. Tak naprawdę 
to chyba zapomniano o niej, gdyż 
wszyscy byli przejęci tylko nowym eg- 
zaminem - z nutą żalu w głosie mówi 
Renata Wiśniowska, absolwentka 
ekonomika. Uważa, że tematy z ję- 
zyka polskiego były dość łatwe 
i znaczna część jej kolegów wyszła ze 
szkoły zadowolona. Także część ust- 
na nie sprawiła im większych kłopo- 
tów. - Stara matura jest o tyle do- 
bra, że wiadomo, jak wygląda, ponie- 
waż była pisana co roku od lat - 
dodaje Renata. 
Wśród maturalnego chaosu zapo- 
mniano także o pozostałych uczniach. 
Ciągłe nieobecności nauczycieli na lek- 
cjach, gorączkowe poszukiwanie wol- 
nych klas spowodowały, że w zasadzie 
koniec kwietnia i cały maj to nauka 
na kocią łapę. Pod tym względem 
nowa matura nie zdała egzaminu. 


Monika BIESAGA 
(autorka jest uczennicą 
pierwszej klasy LO) 


ZE s moWY 
HUMOR 


W gorącym, przedmaturalnym okresie 
przyszli brzescy absolwenci zawzięcie 
ćwiczyli pióra. Stres objawiał się roz- 
maicie. Oto rezultaty ich pracy 
w uczniowskich zeszytach. 


Autor zawarł w niej przykład, jak zaraza 
może podelWać nawet całą społeczność 
do zbiorowej walki z epidemią. 


*** 


Romantyczny poeta, Konrad zamknięty 
w celi więziennej podejmuje prostacką 
walkę z Bogiem za swój naród, będący 
w niewoli. 


*** 


Za zbuntowanie się Zeus kalZe go na 
straszliwą karę. 


*** 


Nasze dobre cechy idą w naszych myślach 
za wolno. 


*** 


Moim zdaniem twierdzę, że jest jak ta 
nienawiść opisana. 
*** 


Rozpoczynając moją pracę, zacznę od krót- 
kiego wyjaśnienia, co to jest bunt. 


*** 


Bohaterem, a raczej bohaterką, od której 
rozpocznę pisanie pracy, będzie Antygona. 


*** 


Na pewno napisałam. Leczzarazem wszyst- 
ko, co napisałam, napisać chciałam. 
*** 


Nie ma wyjątków, Dżum dotyczy 
jednakowo wszystkich. 


*** 


Zmienia losy popIZez plZechytlZenie nie- 
przyjaciela plZez podstęp. 


*** 


Pomimo tego chaosu, jaki go wokół 
ogarnia, jest zagubiony. 


*** 


Nieraz pokazują swoje oblicze na jaw. 


*** 


Wiersz ten jest wskazówką dla tych 
wszystkich i nie tylko dla tych. 


*** 


Do biografii wybranych bohaterów literac- 
kich możemy zaliczyć bohaterów, którzy 
mieli trudne wybory i ich konsekwencje 
z różnych epok. 


*** 


W tym opowiadaniu Zenon miał trudny 
wybór, ponieważ kochał bardzo Elżbietę, 
natomiast Justynę miał tylko do łóżka. 


*** 


Moim zdaniem ten wybór plZeniesie się na 
konsekwencję, czy to będzie dobra czy zła. 


25
		

/p0025.djvu

			ZHP 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


czelWiec 2005 


Kontynuuiemy wspomnienia Kazimierza Kordeckiego, pełniącego nieprzerwanie od 1957 
roku funkcię komendanta Hufca Brzesko Związku Harcerstwa Polskiego. Nierozerwalnie 
czas ten wiąże się z organizacią niezapomnianych obozów w Piaskach Drużków nad 
Dunaicem. Ostatnie lata nie były dla ośrodka nailepszym okresem. Istnieie zagrożenie, 
że brzescy harcerze mogą swą bazę bezpowrotnie utracić... 


- 
agia 
Piasków Druików 


N a ostatnim zjeździe hufca w 2003 r. 
podjąłem zobowiązanie, że kadencja 
2003-2007 będzie ostatnią. Tak się skła- 
da, że we wrześniu 2007 r. minie 50 lat 
od kiedy zespół instruktorski Hufca Brze- 
sko powierzył mi pełnienie obowiązków 
komendanta, a Komenda Chorągwi Kra- 
kowskiej to zaakceptowała. Ówczesny 
skład Komendy Hufca obejmował mnie 
oraz Adelę Golonkę, Jadwigę Kurek, Ka- 
zimierza Wolaka, Mariana Herberta. Nie 
miało znaczenia, że w zespole tym by- 
łem najmłodsz
 N a wieczną wartę ode- 
szła Jadzia Kurek, bardziej znana pod 
nazwiskiem Pawlina, do końca swoich dni 
czynna instruktorka ZHP w Szkole Pod- 
stawowej nr 3 w Brzesku. 


Powodziowy chrzest 
Przeglądam zachowane rozkazy z tam- 
tych lat i jestem pełen jeszcze większego 
szacunku dla wszystkich, którzy wówczas 
ze mną współpracowali. Ileż zapału do 
pracy, ileż nowych drużyn i członków 
w każdym miesiącu! Zastanawiać dzisiaj 
może, jak to było możliwe, by od reakty- 
wowania ZHP w grudniu 1956 r. w tak 
krótkim czasie wydarzyło się tak wiele. 
J ak to się stało, że prowadzone wówczas 
szkolenia i różne formy pracy z kadrą 
dawały takie efekty? Już w lipcu 1957 
roku Hufiec był organizatorem pierwsze- 


26 


go, dużego jak na ówczesne warunki, obozu 
w Piaskach Drużkowie na przeszło 180 
osób. Druh Stefan Podolański za ten suk- 
ces zapłacił dużą cenę - długo chorował. 
Atmosfera tego obozu jednak procentu- 
je. Piaski od początku fascynują, dostar- 
czają uczestnikom i organizatorom obo- 
zów niezapomnianych przeżyć. Nie odstra- 
sza przerażające wydarzenie z 1958 r., 
kiedy to kilka minut solidnej ulewy z wi- 
churą wszystko zniszczyło. Był to solid- 
ny chrzest dla obozo- 
wiczów i sprawdzian 
dla kadry w trudnych 
warunkach. Trochę 
bezradności w pierw- 
szej chwili poprzedzi- 
ło telegram do Hufca 
z prośbą o pomoc. 
Rzeczy osobiste wysu- 
szono, postawiono na- 
mioty, sienniki na- 
pchano nową słomą, 
na obiad podano su- 
chy prowiant. Po bu- 
rzy nikt z uczestników 
nie wyjechał. 
Przez następne lata 
Piaski żyły obozami, a na niedzielne 
otwarte ogniska przychodziła cała wieś, 
która przeżywała swój pierwszy kontakt 
z telewizorem. 


Druh przewodniczący 
Po obozie w 1958 roku, jako druga w wo- 
jewództwie krakowskim, powstała Powia- 
towa Rada Przyjaciół Harcerstwa, której 
przewodniczył ówczesny Przewodniczący 
Powiatowej Rady Narodowej, Tadeusz 
Bałys. Przez trzy kolejne lata pobyt w Pia- 
skach Hufiec ograniczał do funkcjonowa- 
nia stani
 Obozowały kolejno hufce: Dą- 
browa Tarnowska, Dębica, Tarnów. 
W 1959 roku Hufiec Brzesko z własnym 
dużym obozem wyjechał do Plan koło Gry- 
bowa. Tam wespół z Bałysem dyskutowa- 
liśmy nad lokalizacją stałej bazy obozo- 
wej, by coroczne jej urządzanie nie przy- 
sparzało tylu kłopotów. Przez rok 
szukaliśmy takiego miejsca i odkryliśmy 
wieś Gołkowice k/Starego Sącza. Obozo- 
waliśmy tam przez dwa lata, ale szansę 
na budowę ośrodka otrzymał Hufiec Nowa 
Huta. Dużym zgrupowaniem braliśmy 
udział w akcji chorągwianej Spiż-Orawa 
w Łapszach Niżnych, ale w następnym 
roku wróciliśmy na własny teren. 
Hufiec zaproponował Chorągwi akcję pro- 
gramową pn. ,,Akcja Dunajec", ukazują- 
cą walory doliny Dunajca oraz możliwo- 
ści organizowania w tym terenie obozów 
harcerskich i kolonii zuchowych. Propozy- 
cję przyjęto. Latem 1963 roku przyjecha- 
ło tam ponad 1000 zuchów i harcerzy, 
głównie z Krakowa. W Piaskach ulokował 
się Sztab Akcji, kolonia zuchowa - 
w szkole, niewielki obóz - pod namiota- 
mi, a większe zgrupowanie Hufca - 
w miejscowości Olszyn
 


Na obiad... żabie udka 
Kolonie zuchowe i niewielkie obozy funk- 
cjonowaływ Jurkowie, Tworkowej, Tymo- 
wej, Lewniowej, Wytrzyszczce, Filipowi- 
cach, Wesołowie. W 1963 roku Piaski 
Drużków przyjęły pierwszy obóz zagra- 
niczny - skautów francuskich, którzy za- 


Na porannym apelu. Lata sześćdziesiąte. 


ciekawili wyjątkowym gotowaniem. Do 
kuchni polowej przychodzili na obiady, 
śniadania i kolacje. Sporządzali je we 
własnym zakresie. Przyrządzali ślimaki
		

/p0026.djvu

			czelWiec 2005 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


ZHP 


i żabie udka. Odważniejsi spróbowali tych 
przysmaków. Dalszą wymianę kontynu- 
ował jeden z hufców krakowskich. 
Efekty ,,Akcji Dunajec" to, obok zuchów 
i harcerzy wypoczywających w kilku miej- 
scowościach w dolinie Dunajca, spore za- 
interesowanie oraz oddanie do użyt- 
ku pierwszego w województwie krakow- 
skim placu zabaw dla dzieci na wsi, 
w Filipowicach. Piaski w 1963 r. wzboga- 
ciły się o 8 domków kempingowych, które 
Komenda Chorągwi przekazała Hufcowi 
po zakończonej akcji "Spiż-Orawa". 
W 1964 r. o Piaskach Drużkowie było jesz- 
cze głośniej. Hufiec wrganizował duże zgru- 
powanie w lipcu, by w sierpniu, w tym sa- 
mym obiekcie przyjąć jeszcze większą gru- 
pę (ponad 440 osób). Dużą, centralną akcję 
szkoleniową dla młodzieży starszej i aka- 
demickiej, jako tzw. I Harcerski Uniwer- 
sytet Społeczny, zorganizowała Główna 
Kwatera ZIW 12-osobowa drużyna szta- 
bowa z Hufca Brzesko stanowiła obsługę 
kwatermistrzowską. Odbył się kurs krót- 
kofalarski, motocyklowy, motocyklowy, 
judo. W zajęciach uczestniczyło 15 pracow- 
ników Uniwersytetu Warszawskiego. 


Gdy na posterunku była szefowa 
kuchni, Pani Plewowa, na wyżywienie 
nikt nie narzekał. Z prawej komendant 
Kazimierz Kordecki. 


Akcji nie powtórzono, ale sprzęt został 
przekazany Brzesku. Pozwoliło to już 
w następnym roku zdobyć puchar za 
I miejsce we współzawodnictwie w zakre- 
sie organizacji wypoczynku. Wszelkie 
poczynania Hufca przez lata wspierała 
aktywnie Powiatowa Rada Przyjaciół 
Harcerstwa. Słynne były; inicjowane wów- 
czas przez Radę, festyny i zabawy kar- 
nawałowe w Pawilonie Okocimskim. 
Adam Rybacki społecznie opracował pro- 
jekt i kosztorys budowy stałej bazy dla 
Hufca. Dyrekcja Lasów Państwowych 
w Krakowie dała wstępną zgodę na prze- 


kazanie działki. Realizacja planów na- 
potykała jednak na duże kłopot
 Zasad- 
niczym problemem było odejście do in- 
nego powiatu Przewodniczącego Rady 
Przyjaciół, która już nigdy nie działała 
tak aktywnie. Kolejny to przygotowanie 
do zmian administracyjnych w 1975 r. 


Ośrodek po reorganizacii 
Projekt wraz z uzgodnieniami wykorzy- 
stano w chwili poszukiwania terenów pod 
budowę ośrodka dla nowej chorągwi. 
W powołanym komitecie byłem jednym 
z dwóch harcerskich ekspertów, którzy 
mieli znaczący głos w sprawie warunków, 
jakie musiał spełniać wybrany teren. Pia- 
ski Drużków w sposób zdecydowany wy- 
grały z takimi miejscowościami jak: 
Gromnik, Jastrzębia, Ciężkowice, Żego- 
cina, Rdzawa. O przyspieszeniu prac za- 
decydowały dokumenty sporządzone 
przez Hufiec Brzesko. Ośrodek powstał 
przy bardzo dużym zaangażowaniu całej 
społeczności województwa tarnowskiego, 
wielu zakładów pracy; szkół, administracji 
lokalnej i wojewódzkiej. Szczególną rolę 
odegrały władze Czchowa i Brzeska, które 
decydowały o rozwiązywaniu bieżących 
problemów. Ówczesny Przewodniczący 
GRN w Czchowie był wiceprzewodniczą- 
cym Komitetu Budo
 Takie brzeskie za- 
kłady jak: ZBK, PBRoI, RPGK prowadzi- 
ły główne wykonawstwo. W krótkim cza- 
sie, bo już w 1980 r., nastąpiło oficjalne 
otwarcie. W sezonie ośrodek mógł wypra- 
cowywać środki na bieżące koszty i utrzy- 
manie Komendy Chorągwi. Brzesko nie 
straciło kontaktu z bazą, mimo wypoczy- 
nek młodzieży w znacznej mierze został 
na kilka lat przeniesiony do Czaczowa 
w gminie Łabowa. Przejmując nadzór nad 
przedsięwzięciem w 1987 r., byłem siód- 
mym kierownilriem. 
Splot różnych zdarzeń, w tym ponowna 
reorganizacja administracji, nie wyszły 
Piaskom na dobre. W sporządzonym 
w pośpiechu w 1988 r. akcie notarialnym 
nie zastrzeżono prawa do zarządzania 
ośrodkiem dla tych, którzy go tworzyli. 
W efekcie Piaski w Chorągwi Krakow- 
skiej nigdy nie stały się tym, czym były 
w Chorągwi Tarnowskiej. Szczególnie od 
2002 roku były przedmiotem zaintereso- 
wania jako towar na sprzedaż. Uzasad- 
nienie oficjalne zmian kierownictwa spro- 
wadzało się do przekonania środowiska, 
iż jest to jedyna metoda rozwoju. Na nic 
zdały się protesty i wnioski lokalnych sa- 
morządów, w tym Starostwa Powiatowe- 
go. Prawdę odkryto na spotkaniu środo- 
wisk byłej chorągwi tarnowskiej w tym 
roku, w Tarnowie. Na zwołanym w tej 
sprawie Nadzwyczajnym Zjeździe Cho- 
rągwi przyjęto uchwałę w sprawie odstą- 
pienia lub sprzedaży baz
 


Chwila oddechu po codziennych 
zajęciach. Szczepowa Teresa Przepiórka 
oraz kwatermistrz Irena Czubak. 


Koniec legendy? 
Wszystko to, co się dzieje aktualnie z ośrod- 
kiem, musi bulwersować. Choć formalnie 
go przekazałem, to nadal sprawuję nad nim 
opiekę i przygotowuję do sezonu 2005. Jak 
mi doniesiono, w kwietniu ,,nowy" zdążył 
już złożyć rezygnację, a :finalizowanie umo- 
wy odstąpienia lub sprzedaży przełożono 
na okres jesienn
 Wobec zaistniałej sytu- 
acji wydaje się, iż jest to jeszcze jedna szan- 
sa dla środowiska na podjęcie wspólnych 
działań na rzecz przekazania zarządu 
ośrodka Hufcowi Brzesko i przekonania 
władz naczelnych Z
 iż planowana sprze- 
daż jest dużym nietaktem wobec tych, któ- 
rzy tworzyli bazę od podstaw. 
Stanowisko takie potwierdzili w przyję- 
tych wnioskach instruktorzy Hufców Tar- 
nów, Dąbrowa Tarnowska i Brzesko na 
zbiórce wyborczej delegata na XXXIII 
Walny Zjazd ZHP 21 maja br. w Tarno- 
wie. Pewną satysfakcją dla mnie jest 
fakt, iż na tym zebraniu moje wysiłki 
zostały docenione, m.in. wyborem na de- 
legata tego Zjazdu. 
W sprawie Piasków wraz z Hufcem Brze- 
sko mam nadal pełne wsparcie władz 
samorządowych, przedstawione w ubie- 
głym roku. Nie muszę przekonywać, jak 
dużą stratą dla ziemi brzeskiej byłaby 
utrata wpływu na dalszy rozwój tego cie- 
kawego rejonu turystyczno-wypoczynkowe- 
go, jakim są Piaski Drużków z Ośrodkiem 
ZHP i całym otoczeniem. Nie mówiąc już 
o niezwykłej atmosferze, jaką przez lata 
tworzyli tam brzescy harcerze. 


Kazimierz KORDECKI 
Fot. z prywatnego archiwum autora 


27
		

/p0027.djvu

			W BIBLIOTECE I NIE TYLKO 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


czelWiec 2005 


Od 8 do 15 maja obchodzony jest w Polsce Tydzień Bi- 
bliotek pod hasłem "Biblioteka otwarta dla Ciebie". 8 
maja to Dzień Bibliotekarza i z tej okazji PiMBP w Brze- 
sku zorganizowała spotkanie dla bibliotekarzy z mia- 
sta, powiatu i szkół. Obecni byli m.in. wiceburmistrz 
KrzysztofBigaj i starosta Grzegorz Wawryka. Zofia 
Rogowska, były dyrektor WBP w Tarnowie, wygłosiła 
wykład pt. "Książka, biblioteka, bibliotekarz na prze- 
strzeni wieków i cywilizacji". 


A18 maja w ramach akcji "Cała Polska czyta dzieciom" bi- 
blioteka publiczna i Publiczne Przedszkole w Szczepanowie zor- 
ganizowały głośne czytanie dorosłych - dzieciom. Gośćmi spo- 
tkania byli wiceburmistrz Brzeska Krzysztof Bigaj, ks. Wie- 
sław Znamirowski, strażak Anna Lubowiecka, bibliotekarka 
Agnieszka Ostapska oraz red. Marek Kotfis. 


Znana krakowska autorka książek dla dzieci, Ewa 
Stadmiiller spotkała się z przedszkolakami i ich ro- 
dzicami 4 maja 2005 r. w Publicznym Przedszkolu nr 7 
w Brzesku w ramach akcji "Rodzinne spotkanie z po- 
ezją". - Chciałyśmy uświadomić rodzicom konieczność 
codziennego czytania dzieciom jako naj skuteczniejszej 
metody wychowania czytelnika. W zabawach i zajęciach 
nauczycielki zachęcają dzieci do codziennego kontaktu 
z książkąjako źródłem informacji i przeżyć. Zaciekawione 
dzieci samodzielnie korzystają z biblioteczki przedszkol- 
nej, tworzą własne książki indywidualne i grupowe.- po- 
wiedziała dyr. Katarzyna Gaździk. 


A Rok 2005 ogłoszony został Rokiem Hansa Christiana Ander- 
sena. Z tej okazji miejską bibliotekę odwiedzają dzieci ze szkół 
podstawowych oraz przedszkoli. Oglądają wystawę i słuchają 
prelekcji o życiu i twórczości pisarza. Ogłoszono także konkurs 
plastyczny dla czytelników ph. "ilustrujemy baśnie H.Ch. Ander- 
sena". I miejsce przyznano Jakubowi Czyżyckiemu z PSP nr 
2 w Brzesku za pracę ,,Dzielny ołowiany żołnierzyk". 


A W MOK-u rozstrzygnięto II Miedzyprzedszkolny Przegląd 
Zespołów Teatrzykowych, w którym wzięły udział dzieci z 3 brze- 
skich przedszkoli (nr 3,4 i 10) oraz placówek z: Jadownik, Szcze- 
panowa, Mokrzysk i Poręby Spytkowskiej. Jury przyznało wy- 
różnienia dla wszystkich przedszkoli z Brzeska oraz z Poręby 
Spytkowskiej. Ponadto dzieci z "czwórki" zostały nagrodzone 
za ogólny wyraz artystycznej prezentacji. Wyróżnioną bajkę 
muzyczną "Tęcza Małgosi" dzieci zaprezentowały na Placu 
Kazimierza Wielkiego 2 czerwca z okazji Dnia Dziecka. 


A 18 maja Filia nr 1 w Brzesku, przy ul. Solskiego 70 otrzymała 
komputer z Fundacji Im. Andrzeja Urbańczyka. Sprzęt dyr. Marii 
Marek wręczył prezes organizacji Wojciech Filernonowicz. 


28 


v 16 maja gościem PiMBP był Wiesław Drabik - krakowski 
autor około 60 pełnych humoru, wierszowanych i bardzo chętnie 
czytanych bajeczek, przy których nie nudzą się również rodzice.
		

/p0028.djvu

			czelWiec 2005 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


WSPOMNIENIE 


Jan Masła- 


Wspomnienie o człowieku, sportowcu, trenerze piłki nożne 
i nauczycielu, działaiącym brzeskim środowisku. 


Jan Mastaj, syn Leona i Ludwiki z do- 
mu Erchard, urodził się w Bochni 29 
listopada 1922 roku w rodzinie rze- 
mieślniczej. Był jednym z pięciorga 
dzieci. Jego rodzeństwo to: Marian, 
Edward, Aleksandra oraz żyjący Sta- 
nisław. Rodzina Mastajów angażowa- 
ła się w uprawianie sportu i szkole- 
nie sportowców, a szczególnie Jan, któ- 
ry poświęcił tej pasji całe swe życie. 
Początki dorosłe- 
go życia Jana wy- 
padły na ciężkie 
czasy drugiej woj- 
ny światowej. 
Jako 1 7 -letni 
chłopiec pracował 
przymusowo 
w niemieckiej fir- 
mie drogowej. 
Naukę pobierał 
w tajnym naucza- 
niu. Egzamin doj- 
rzałości złożył 
. . . 
w gImnaZjUm lm. 
Kazimierza Wiel- 
kiego w Bochni 
w 1945 r. W tym 
samym roku zdo- 
był indeks na 
Uniwersytecie 
Jagiellońskim na 
Wydziale Lekarskim Studium Wy- 
chowania Fizycznego, który później 
przekształcony został w Wyższą 
Szkołę Wychowania Fizycznego. 
Od 16 czerwca 1948, za zgodą Wo- 
jewódzkiego Urzędu Kultury Fizycz- 
nej w Krakowie, rozpoczął pracę 
w Powiatowym Inspektoracie Kul- 
tury Fizycznej w Brzesku (później- 
sza nazwa - Urząd Powiatowy - 
Wydział Oświaty i Wychowania 
Kultury Fizycznej i Turystyki). 
W tej instytucji funkcjonował na 
stanowisku kierowniczym do roku 
1975. Wcześniej, bo w roku 1954 
ożenił się i zamieszkiwał na stałe 
w Brzesku. 1 września 1976 roku, 
w związku z reorganizacją admini- 
stracji podjął pracę w Technikum 
M e ch ani c z no-E l e k tryc z nym 
w Brzesku, jako nauczyciel wycho- 


wania fizycznego. Od 1983 r., kie- 
dy osiągnął wiek emerytalny, nadal 
był zatrudniony na część etatu, aż 
do roku 1992. Po ciężkiej chorobie 
zmarł 27 marca 2005 roku. 
W okresie 44-letniej pracy zawodo- 
wej uzupełniał swoje kwalifikacje. 
W roku 1952 zdobył tytuł trenera 
piłki nożnej II klasy, a w roku 1961 
tytuł magistra wychowania fizycz- 
nego w WSWF 
w Krakowie. Pra- 
ca, którą Jan Ma- 
staj wykonywał 
w czasach powo- 
jennych polegała 
na szkoleniu 
działaczy sporto- 
wych, organizowa- 
nIU Imprez oraz 
pomaganiu w zdo- 
bywaniu środków 
finansowych na 
odradzaj ący się 
w powiecie brze- 
skim sport. 
Szczególne zasłu- 
gi miał w poma- 
ganiu Ludowym 
Zespołom Sporto- 
wym oraz szko- 
łom. Za swoje za- 
angażowanie i dobre wyniki w pra- 
cy otrzymał wiele odznaczeń 
państwowych i sportowych. 
Pasją Jana Mastaja była piłka noż- 
na. Jako najpierw piłkarz, a później 
także jako trener, występował i pra- 
cował najpierw w Bocheńskim Klubie 
Sportowym, a następnie w Okocim- 
skim Klubie Sportowym. Największy 
sukces odniósł w latach 1951-1952, 
kiedy był grającym szkoleniowcem 
OKS-u. W rozgrywkach o Puchar Pol- 
ski, po pokonaniu piłkarzy Wisły Kra- 
ków (3:2) i pierwszoligowych Szombie- 
rek Bytom (2:0) brzeska drużyna do- 
tarła do 1/16 finału. 
Jan Mastaj zapisał piękną kartę w hi- 
storii sportu regionu brzeskiego. Po- 
zostawił po sobie ślady dobrej roboty. 


Michał Mikuliński 


Antoni KLECKI (lat 81, Brzesko) 
Aleksnadra HORODECKA (88, Jadowniki) 
Roman KOŁODZIEJ (77, Iwkowa) 
Józef KUKUŁKA (79, Jasień) 
Józefa KSIĄŻEK (81, Maszkienice) 
Ludwika DUDA (78, Sufczyn) 
Józef KOŁODZIEJ (71, Biadoliny Szl.) 
Marian ŁAZOWSKI (44, Bielcza) 
Tadeusz ZELEK (56, Czchów) 
Zofia NOWAK (83, Brzesko) 
ligia MARTYŃSKA (74, Jasień) 
Kazimierz STOLARCZYK (51, Jadowniki) 
Jolanta PACURA (30, Brzesko) 
Stefan WOLAK (62, Piaski Drużków) 
Helena DUDEK (75, Niedźwiedza) 
Józef JAŚKIEWICZ (61, Janowice) 
Józefa BODZIOCH (93, Biadoliny Szl.) 
Helena SKOCZEŃ (83, Brzesko) 
Stanisław PIEC (66, Krzeczów) 
Bronisław KLIMEK (83, Poręba Spyt.) 
Stefania GAWLIK (90, Brzesko) 
Józef MĄCZKA (61, Uście Solne) 
Marian CZESAK (73, Borzęcin) 
Stansława GURGUL (77, Porąbka Uszew.) 
Edward JAJE (74, Złota) 
Władysław SMOLEŃ (78, Waryś) 
Henryk NIEĆ (78, Piaski Drużków) 
Janina KŁUSEK (84, Brzesko) 
Władysław DUDEK (73, Dołęga) 
Wanda CAŁKA (72, Brzesko) 
Józefa BUDZIOCH (74, Przyborów) 
Emilia PLĄDER (84, Jasień) 
Zofia PŁACHTA (80, Brzesko) 
Marian KUKUŁKA (55, Brzesko) 
Zbigniew MAKOWSKI (30, Okocim) 
Janina ŁACHUT (72, Brzesko) 
Michał KUPIEC (66, Poręba Spyt.) 


2'
		

/p0029.djvu

			BLAMAŻ PIŁKARZY OKS-u 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


czelWiec 2005 


Piłkarze Okocimskiego po raz koleiny przegrali walkę o trzecią ligę. Sprawili srogi zawód 
swym sympatykom, bowiem z głównego po rundzie iesiennei kandydata do awansu 
przeobrazili się w outsidera czwartoligowych rozgrywek. Blamaż, kompromitacia, mierność 
- te określenia naibardziei pasuią do wyczynów zespołu, który bez problemów miał wygrać 
rywalizacię grupową i zwycięsko zakończyć poiedynki barażowe. Po serii porażek 
w awaryinym trybie zmieniono trenera - Andrzeia Iwana zastąpił Zbigniew Kordela. Ale 
nowemu szkoleniowcowi nie udało się powstrzymać pogłębiaiącego się kryzysu. Okocimski 
stał się niespodziewanie iedną z naisłabszych drużyn w IV lidze. 



 
$ 

 

 



 

 


Fa""oryt 
outsiderem 


- Tabela nie kłamie. Biorąc pod uwagę 
tylko wyniki meczów wiosennych, byliby- 
śmy jedną z ostatnich drużyn - przyzna- 
je prezes Okocimskiego, Szczepan Zy- 
droń (na zdjęciu), który słabe wyniki ze- 
społu tłumaczy pechem, jaki towarzyszył 
piłkarzom w pierwszych trzech meczach 
rewanżowej rund
 - Nieoczekiwanie zre- 
misowaliśmy z Łososiem, a potem przy- 
szły dwie porażki - z Malineksem i Ko- 
lejarzem. Straciliśmy pozycję lidera, 
a presja wygrywania wszystkich następ- 
nych meczów nie mobilizowała, lecz pa- 
raliżowała poczynania zawodników. 
Początkowe straty można było odrobić 
w pojedynku z kroczącym od zwycięstwa 
do zwycięstwa Bocheńskim, ale także i 
w tym spotkaniu zespół trenera Iwana 
zagrał bardzo nieskutecznie. Porażka 
oznaczała praktycznie przekreślenie 
marzeń o awansie. Dotychczasowy szko- 
leniowiec podał się do dymisji. 


Na trzęsących nogach 
- N a dokładniejszą analizę gry drużyny 
przyjdzie czas, ale na podstawie dotych- 
czasowych obserwacji można wnioskować, 


30 


że zawodnicy nie wytrzymali ciążącej na 
nich presji - zastrzega się prezes Zydroń. 
- Wymagaliśmy od nich zwycięstw w każ- 
dym meczu, a tymczasem okazało się, że 
nie potrafili udźwignąć tego psychiczne- 
go ciężaru. Niestety; nogi trzęsły się nie 
tylko - co można zrozumieć - młodym, 
niedoświadczonym piłkarzom, ale także 
rutyniarzom. To przede wszystkim oni 
zawodzili w decydujących momentach - 
dodaje prezes. 
Czy popełniono błędy podczas przygoto- 
wania w przerwie zimowej? Zydroń uwa- 
ża, że to błędny trop w poszukiwaniu 
przyczyn niepowodzeń zespołu Andrze- 
ja Iwana. - Jak można mówić o źle przy- 
gotowanej do rozgrywek drużynie, gdy 
w każdym meczu posiada ona wyraźną 
przewagę, a zawodnicy atakują od pierw- 
szej do ostatniej minuty? - sprzeciwia 
się takim zarzutom prezes OKS-u. - Nie 
w przygotowaniu fizycznym, lecz w sła- 
bej odporności psychicznej zawodników 
należy doszukiwać się powodów słabej 
postawy zespołu. O porażkach drużyny 
decydowały indywidualne błędy poszcze- 
gólnych piłkarzy, a nie złe przygotowa - 


nie całego zespołu - z uporem twierdzi 
prezes klubu. Uważa on także, że w prze- 
rwie zimowej kadrowe straty zostały uzu- 
pełnione właściwymi transferami. 


Niewidoczne wzmocnienia 
Przypomnijmy, że jeszcze przed zakoń- 
czeniem pierwszej rundy rozgrywek ze- 
spół opuścili bracia Daniel i Rafał Po- 
lichtowie, którzy wyjechali do USA. Od- 
szedł także Daniel Sacha. Mieli oni na 
wiosnę odgrywać kluczowe role w dru- 
żynie. Prezes Zydroń uważa, że klub za- 
reagował w tej sytuacji adekwatnie i na 
miarę możliwości. - Poszukiwaliśmy 
takich piłkarzy, którzy mogliby zastą- 
pić ubytki - wyjaśnia. - Dlatego wy- 
braliśmy obrońców - Grzegorza Bizo- 
nia z Garbarni i Mariusza Stawiarskie- 
go z Popradu oraz młodych piłkarzy - 
Łukasza Kluskę i Dariusza Karwata. 
Do kadry pierwszego zespołu zostali 
także dokooptowani wychowankowie 
klubu - Tomasz Grzyb i Bogusław Sza- 
frański. Wydawało się, że drużyna nie 
tylko nie będzie grać gorzej, ale wręcz 
przeciwnie - wierzyliśmy, że te trans- 
fery będą stanowić wzmocnienia zespo- 
łu. Prawdę powiedziawszy, nie można 
mieć do żadnego z tych zawodników 
pretensji, że nie spełnił oczekiwań. Tym 
niemniej jako drużyna Okocimski gra 
. .. 
WIosną znaczme gorzeJ. 


Obalanie mitu 
Postawa piłkarzy Okocimskiego bulwer- 
suje klubowych fanów, bo dzięki opiece 
sponsora, tak dobrych warunków do pra- 
cy mogłoby pozazdrościć im wiele dru- 
żyn, nie tylko czwartoligowych. Prezes 
Zydroń uważa jednak, że opinia krążą- 
ca o finansowym eldorado zawodników 
OKS-u jest przesadzona. - Te zarobki 
piłkarzy są mitem - twierdzi. - Skoro 
nasza sytuacj a finansowa jest istotnie 
taka, jak się ją wokoło przedstawia, to 
dlaczego nie przyjęli naszej oferty za- 
wodnicy kilku innych czwartoligowców? 
Owszem, jeśli chodzi o bazę sportową, 
boiska, zaplecze treningowe, to z pew- 
nością można nasz klub zaliczyć do czo- 
łówki. Natomiast są kluby w czwartej 
lidze, które z pewnością płacą zawodni- 
kom nie gorzej od nas. Nie każdy też 
trener chciał przyjąć nasze warunki. 
Prawdą jednak jest, że CarIsberg S.A. 
deklaruje środki na utrzymanie druży- 
ny trzecioligowej - dodaje... 
Rodzą się jednak zasadnicze pytania, czy 
ten zespół będzie stać na podjęcie sku- 
tecznej walki o awans w przyszłym sezo- 
nie i - co ważniejsze - czy cierpliwość 
sponsora nie wyczerpie się? 


Marek LATASIEWICZ
		

/p0030.djvu

			czelWiec 2005 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


SPORT 


NIEPOWODZENIA piłkarzy OKS 
w tym sezonie próbują powetować wła- 
dze brzeskiej Gminy. Dzięki uruchomie- 
niu rezerwy budżetowej przez burmi- 
strza Jana Musiała stadion jest mo- 
dernizowany, a inauguracja lipcowych 
finałów mistrzostw Europy amatorów, 
czyli Regions Cup, nastąpi na kame- 
ralnym obiekcie przy ul. Okocimskiej. 
Za 100 tys. zł przeprowadzono poważny 
remont. Po połowie tej kwoty przezna- 
czyły Urząd Miejski w Brzesku oraz wła- 
dze województwa małopolskiego. Na 
głównej trybunie zainstalowano 300 pla- 
stykowych krzesełek, wyremontowano 
także szatnie dla piłkarzy oraz wymie- 
niono wewnętrzne instalacje. Zabiegów 
kosmetycznych wy- 
maga świetnie pre- 
zentująca się mura- 
wa boiska, zostaną 
'" .. .. 
rownIez wymIemo- 
ne stanowiska dla 
zawodników rezer- 
wowych. - Prace 
modernizacyjne zo- 
stały przeprowa- 
dzone w błyska- 
wicznym tempie, 
naj szybciej ze 
wszystkich pięciu 
stadionów, na których będzie rozgrywa- 
ny lipcowy turniej. Obiekt spełnia 
wszystkie wymogi Europejskiej Federacji 
Piłkarskiej i nie mamy obaw, że organi- 
zacja meczów tutaj rozgrywanych, będzie 
stała na najwyższym poziomie - zachwa- 
lał Mirosław Ryszka, który z końcem 
maja przebywał w Brzesku wraz z komi- 
sją monitorującą przygotowania. Byli 
wśród nich przedstawiciele PZPN, Mało- 
polskiego OZPN oraz goście z Irlandii 


i Szwajcarii, którzy bardzo pochlebnie wy- 
powiadali się o stadionie Okocimskiego. 
W trakcie wizytacji ustalono, że Brzesku 
zostanie przyznana organizacja meczu 
inaugurującego turniej Regions Cup, 
w którym 3 lipca zmierzą się reprezen- 
tacje Małopolski i Słowacji. Spotkanie po- 
przedzi uroczyste otwarcie całej imprezy; 
w którym udział wezmą m.in. oficjele 
z UEFA i PZPN. Na stadionie OKS-u od- 
będzie się także inny mecz - 7 lipca Hisz- 
pania zmierzy się z Irlandią. 
- Wiedząc, że wcześniej przydzielono or- 
ganizację pojedynku finałowego Proszowi- 
com, postanowiliśmy przekonać organiza- 
torów turnieju, by w Brzesku odbyły się co 
najmniej dwa mecze, w tym inaugurujący 
. .. 
Imprezę - CIeszy SIę 
burmistrz Jan Mu- 
siał. - Obiekt mamy 
naprawdę piękny, 
więc nie żal było pie- 
niędzy na przepro- 
wadzenie koniecznej 
modernizacji. Sta- 
dion będzie przecież 
służył mieszkańcom 
przez wiele następ- 
nych lat. Wiadomo 
Nowe krzesełka plastykowe na trybunie. też, że w znacznym 
stopniu wspomaga- 
my fmansowo szkolenie młodzieżowych 
grup w klubie. W ubiegłym roku OKS otrzy- 
mał z kasy gminnej 80 tys. zł. Wierzę, że 
praca ta zaowocuje wreszcie talentami i speł- 
nią się oczekiwania brzeskich kibiców - dro- 
żyna piłkarska awansuje do trzeciej ligi. Na 
razie cieszę się z odniesienia sukcesu "dy- 
plomatycznegd'. Organizacja meczu otwar- 
cia Regions Cup to dla Okocimskiego i na- 
szego miasta duży splendor - dodał bur- 
mistrz Musiał. Marek Kotfis 


W PIERWSZEJ EDYCJI Amatorskiej Ligi Siatkówki, zorganizowanej przez 
Urząd Miejski w Brzesku, wzięło udział osiem drużyn reprezentujących nasz 
powiat (R2 Brzesko, Nauczyciele Brzesko, WAW Sokół Brzesko, IMEX Brzesko, 
Wolania Wola Dębińska, Gnojnik i "Zdrówko" Lysa Góra) oraz bocheński Pro- 
mień. O zwycięstwie ligi zadecydował mecz ostatniej kolejki pomiędzy drużyna- 
mi R2 Brzesko i Wolania. Po wyrównanym spotkaniu ostatnią, zwycięską piłkę 
zdobyli zawodnicy z Brzeska, wygrywając mecz 3:2. Triumfatorzy otrzymali z rąk 
burmistrza Jana Musiała okazały puchar. Następna edycja rozgrywek planowa- 
na jest na jesień. 
Zwycięski zespół występował w następującym składzie: Krzysztof Dobrzański, 
Adrian Dobrzański, Albert Mrzygłód, Krzysztof Obrzut, Mirosław Ochwat, Mar- 
cin Osadnik, Jakub Palej, Eryk Sproski, Szczepan Smoleń, Marcin Woda, Piotr 
Cygnarowicz, Karol Kania, Piotr Pawełek. 


SIATKARZE OKOCIMSKIEGO pozostają w II lidze! W barażowych meczach 
podopieczni trenera Józefa Gawendy nie dali szans zespołowi AZS Katowice, 
rozstrzygając rywalizację w pierwszych trzech spotkaniach. Na własnym parkie- 
cie wygrali 3:1 i 3:0 oraz ponownie 3:0 na wyjeździe. (MK) 


PIŁKA NOŻNA 
IV LIGA 


7-8.05 
OKS - Unia Tarnów 0:0 
OKS: J. Palej - Bizoń, Stawarczyk, Stawiarski, Pa- 
chota, Jagła, Kluska, Ł. Drużkowski, Bryi (78 Rojko- 
wicz), Karwat, K.Palej. 
Huragan Waksmund - STRAŻAK 1:3 
Bramki dla Strażaka: S. Zurek (32, 48, 51) 
STRAŻAK: Rejczak - W. Żurek, Ostrowski (74 Men- 
dlewski), Stawarczyk, Piotr Kowalczyk, Szewczyk, 
Cierniak, S. Żurek, Święch (88 Dziedzic), A. Biedak, 
Mika (79 Sowa). 


14-15.05 
STRAŻAK - lubań Maniowy 2-3 
Bramki dla Strażaka: Mika (46), S. Żurek (88) 
STRAŻAK: Mikrut - Ostrowski, W. Żurek, Szewczyk 
(67 Mendlewski), Mika, T. Biedak (46 Cierniak), Sta- 
warczyk, Paweł Kowalczyk (82 Sowa), Święch, 
J. Biedak (73 Reczek), S. Żurek. 
Tuchovia Tuchów - OKS 2:2 
Bramki dla OKS: K. Palej (30), Rojkowicz (78) 
OKS: J. Pal ej - Bizoń, Stawarczyk, Stawiarski, Pa- 
chota, Jagła (66 Rojkowicz), Dzięciołowski, Ł. Druż- 
kowski, Kostecki (74 Skrzypek), Karwat, K. Palej. 


21.05 
OKS - Wolania 2:3 
Bramki dla OKS: Karwat (84), Skrzypek (90) 
OKS: Szuba - Bizoń, Stawarczyk, Bryi, Pachota 
(75 Skrzypek), Dzięciotowski, Ł. Drużkowski, Rojkowicz 
(46 Musiał), Kostecki (64 Szafrański), K. Palej, Karwat. 
Łosoś Łososina D. - STRAŻAK 1:3 
Bramki dla Strażaka: Święch, S. Żurek (2) 
STRAŻAK: Reczek - Mendlewski, Stawarczyk, Ostrow- 
ski, W. Żurek, J. Biedak, Paweł Kowalczyk (46 Sowa), 
Zając (46 Cierniak), Święch, Mika, S. Żurek. 


25.05 
Victoria Witowice - OKS 1:2 
Bramki dla OKS: Stawarczyk (47), Pachota (89) 
OKS: J. Palej - Stawarczyk, Dzięciołowski, Stawiarski, 
Bizoń (71 Pachota), Jagła, Rojkowicz (69 Kluska), 
Kostecki, Bryi, Drużkowski (76 Szafrański), K. Palej. 
STRAŻAK - Kolejarz Stróże 0:2 
STRAŻAK: Reczek - Mendlewski, Stawarczyk, Zając, 
W. Żurek, J. Biedak, Sowa (56 Piotr Kowalczyk), Cierniak 
(70 T. Biedak), Święch, Mika (75 Dziedzic), S. Żurek. 


28.05 
OKS - Glinik Gorlice 1:1 
Bramka dla OKS: Kluska (56) 
OKS: J. Palej - Stawarczyk, Dzięciołowski, Stawiar- 
ski, Pachota, Rojkowicz, Metz (72 Ł. Drużkowski), 
Kosytecki, Bryi, Kluska (88 Musiał), K. Palej. 
Malinex Kobylanka - STRAŻAK 3:0 
Strażak: Reczek - Mendlewski, Stawarczyk (46 T. Biedak), 
Szewczyk, Piotr Kowalczyk, J. Biedak, Paweł Kowalczyk, 
Święch (80 Dziedzic), Zając, Mika (46 Sowa), S. Żurek. 


Po 27. kolejkach w tabeli prowadził Bocheński KS - 
67 pkt. Okocimski był czwarty (49 pkt.), a Strażak 
piętnasty (23 pkt). 


31
		

/p0031.djvu

			PERŁY OKOLICY/REPERTUAR 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


czelWiec 2005 


Na szlaku architektury drewnianeUll 
Znaiduiący się w Jurkowie niepozorny kościółek pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego, stoiący 
w mieiscu, w którym zbiegaią się drogi prowadzące z Brzeska i Woinicza do (zchowa i dalei ku 
Nowemu Sączowi, iest naimnieiszym z zabytków architektury sakralnei pomiędzy Rabą a Wisłoką. 


Modrzewiowe 
cudo Jurkowa 


Jest tak mały; że z trudem może pomie- 
ścić pięćdziesięciu wiernych. Dlatego czę- 
sto nazywano go kaplicą, chociaż długo 
pełnił rolę kościoła pomocniczego parafii 
w Czchowie, a później odpustowego. Z akt 
wizytacji biskupich wynika, że istniał on 
już w roku 1578, a w XVIII wieku został 
gruntownie odnowiony lub wzniesiony na 
nowo. Powstał on w niewielkiej wsi, któ- 
rej metryka - o czym mało kto wie i pa- 
mięta - sięga początków XIII wieku. Po 
raz pierwszy wszak Jurków wymieniony 
został wśród osiemnastu osad wokoli- 
cach Czchowa w dokumencie biskupa 
krakowskiego Wincentego, zwanego Ka- 
dłubkiem, którym to pismem przekazał 
on dziesięciny z nich na utrzymanie ka- 
noników katedry krakowskiej na Wawe- 
lu i na to, "aby nieustannie przed N aj- 
świętszym Sakramentem lampka gorza- 
ła dniem i nocą". 


32 


Ponownie w znanych nam aktach archi- 
walnych pojawił się dopiero w roku 
1401 jako wieś szlachecka, należąca do 
Anny, wdowy po Żegocie z Jurkowa 
i Wielogłów. Wnosić stąd możemy, iż 
Wielogłowscy, pieczętujący się herbem 
Starykoń, posiadali tę miejscowość już 
od XIV wieku. Skądinąd wiemy, że na- 
leżała do nich jeszcze w wieku XVII. 
Jako pamiątka po tym rodzie pozostał 
tutejszy kościółek oraz, znajdujące się 
w czchowskim kościele parafialnym, 
pomniki renesansowe Kaspra Wielo- 
głowskiego, zmarłego w 1564 roku, i je- 
go żony. Później, do połowy XIX wieku, 
Jurków był własnością Lanckorońskich. 
Jeszcze w początkach XX wieku stały 
w nim dwa dwory, jeden otoczony nie- 
dużym, ale uroczym parkiem. 
Kościółekjurkowskijest w całości drew- 
niany, o zrębowej konstrukcji oszalowa- 
nych pionowym deskowaniem ścian, na- 
kryty wysokim siodłowym dachem 
o gontowym pobiciu, ponad którym 
wznosi się "gotycka" wieżyczka na 
sygnaturkę. Majednoprzestrzen- 
ne wnętrze z niewyodrębnio- 
nym, zamkniętym trójbocznie 
prezbiterium, a od zachodu 
obszerny przedsionek, 
otwarty do nawy szerokim 
wejściem i dwoma prze- 
świtami. Wyposażenie 
jego stanowi barokowy 
ołtarz główny z XVII 
wieku, ze znajdującym 
. . " " 
SIę W nIm poznorene- 
sansowym obrazem 
Chrystusa niosącego 
krzyż i dwoma skrzydła- 
mi gotyckiego tryptyku 
z połowy XV wieku, 
ozdobionego herbem 
Gryf, dwa osiemnasto- 
wieczne ołtarzyki bocz- 
ne i kilka luźnych, ludo- 
wobarokowych posąż- 
ków świętych. 


Andrzej 
B. KRUPIŃSKI 


Co jest grane 
w kinie "Bałtyk" 


10-16 VI, godz. 18.15 
SAHARA USA 
Reżyseria: Breck Eisner 
Dirk Pitt (Mathew McConaughey) i jego 
ekscentryczny przyjaciel Al Giordino (Ste- 
veZahn) udają się do Afryki, w poszukiwa- 
niu "Statku śmierci" - okrętu wojennego 
konfederatów, który wiózł równie tajny co 
bezcenny ładunek. Przy okazji udaje im się 
udaremnić zamach na wysłanniczkę ONZ, 
Evę Rohas, piękną i odważną panią doktor, 
która zgłębia tajemnicę epidemii, wynisz- 
czającej region Afryki. Jednocząc siły, 
wspólnie poszukują statku, w którego ist- 
nienie nikt nie wierzy oraz źródła zarazy. 


17-21 VI, godz. 18.15 
ZAKOPANA BETTY Wlk. Brytania/llSA 
Reżyseria: Nick Hurran 
Boris (Alfred Molina), nieśmialy, dobrodusz- 
ny Walijczyk jako chłopiec miał tylko dwa 
malZenia: zawodowo tańczyć i... związać 
się z Betty (Brenda Blethyn). Kiedy dorósł, 
plZejął po ojcu zakład poglZebowy. Nie zo- 
stał tancelZem, a Betty poślubiła kogoś in- 
nego. Boris spotyka ją po latach, by omówić 
sprawy poglZebu jej teściowej. Radość z ze- 
tknięcia się bielZe górę nad żałobą. Plany 
ceremonii pochówku chce pokrzyżować 
Frank Featherbed (Chritopher Walken), dy- 
rektor konkurencyjnego domu poglZebo- 
wego.Akcja nabierazawrotnego tempa, kiedy 
mąż BetljI, Hugh (Robert Pugh), zamiastzająć 
się poglZebem, zostaje przyłapany w nie- 
dwuznacznej sytuacji ze swoją sekretarką 
Meredith (Naomi Watts). 


24-28 VI, godz. 18.15 
ZATAŃCZ ZE MNĄ USA 
Reżyseria: Peter Chelsom 
Prawnik John Clark (Richard Gere), wraca- 
jąc z pracy, dostlZega w oknie szkoły tańca 
śliczną dziewczynę (Jennifer Lopez). Zauro- 
czony jej pięknem, postanawia za wszelką 
cenę poznać ją i zapisuje się na lekcje. Czy 
połączy ich romans? To byłoby zbyt oczy- 
wiste. Zaistnieje coś znacznie głębszego... 


1,3,4 VII, godz. 18.15 
11 :14 USAlKanada 
Reżyseria: Greg Mareks 
Z pozoru odległe historie układają się 
w ciąg zdalZeń, zbiegających się w jeden 
wieczór o 11:14. Pięciu różnych bohate- 
rów i pięć odmiennych opowieści twOlZą 
wspólnie jeden wypadek, jedno oszustwo, 
jedno morderstwo.
		

/p0032.djvu

			czelWiec 2005 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


ŻYCIOWE PASJE 


W tańcu ciało dąży do iakiegoś punktu, osiąga go, a potem opada. To tworzy ciągłą sekwencię. 
Natomiast tworzenie zdięć polega na reiestracii poiedynczych klatek - mówi Monika Targosz, 
artysta-fotograf. We własnei twórczości pogodziła żywiołową dynamikę i statyczność sztuki 
wizualnei. Jest absolwentką słynnei łódzkiei "filmówki", gdzie studiowała fotografię na 
wydziale operatorskim. Urodziła się i mieszka w Brzesku, pracuie i tworzy w Krakowie. 
Prestiżowe nagrody zdobywa także zagranicą. 


JUlgnien!e 
ruszenia 


Fotograficzne malarstwo 
N ad papierem światłoczułym pracuje 
w ciemni godzinami. - To przypomina 
pociągnięcia pędzla na płótnie. Ważne 
jest dla mnie, czy róg kartki będzie ja- 
sny czy ciemny. Wnikliwie to obserwu- 
ję i steruję całym procesem - opisuje 
swoje wysiłki artystka. Ich efekty przy- 
pominają obrazy malarskie. 
W cyklu "Światła baletu" delikatne tan- 
cerki drgają i unoszą się w powietrzu. 
Ich ruchy rozmywają się, mięśnie na- 
prężają, ręce falują, nogi odbijają od pod- 
łogi. Tonacja mocnej czerwieni potęguje 
żywiołowość i witalność ruchu. Pozorną 
jednolitość barw i tematu rozbija jed- 
nak nieoczekiwany kontrast. W jednym 
ze zdjęć serii gra przeciwieństwo roz- 
mazanych konturów poruszającej się 
tancerki z, wyraźnie odcinającą się od 
tła, drobną ręką, wyciągniętą zza kur- 
tyny. Nie tylko światło i kolory epatują 
widza. Autorka oddziałuje także alu- 
zjami literackimi. Zobrazowana z per- 
spektywy kulis, scena staje się obsza- 
rem oddalenia kochanków, Romea i Ju- 
lii. Płaszczyznę fotografii dzielą 


pionowe elementy scenografii. Niemoż- 
liwość połączenia zakochanych staje się 
więc faktem. 
- Chcę się zajmować tworzeniem obra- 
zu przy użyciu technik i narzędzi foto- 
graficznych tak, by zdjęcie wrażeniowo 
podobne było do płótna malarskiego - 
zwraca uwagę Monika Targosz. Konse- 
kwentnie tworzy duże formaty. Jej pra- 
ce nierzadko nie mieszczą się na po- 
wierzchni metra kwadratowego. 
- Wszystkim plastykom się to podoba- 
ło - opowiada. Zapewne dlatego niegdy- 
siejszy prezes okręgu krakowskiego 
Związku Polskich Artystów Plastyków, 
Jacek Maria Stokłosa zaproponował jej 
członkostwo. 


Szkola operatorów 
- W dzieciństwie bardzo chciałam dostać 
aparat fotograficzn
 I tak się stało. Na- 
zywał się "ami 66". To była plastikowa, 
prześmieszna lustrzanka, z czarno-bia- 
łymi kropkami na obiektywie. Zrobiłam 
wtedy swoje pierwsze zdjęcia - wspomi- 
na moja rozmówczyni, obecnie laureatka 
szeregu konkursów. 


Do fotografii wróciła świadomie w Liceum 
Plastycznym w Tarnowie, gdzie istniało 
kółko przedmiotowe. Nad wyborem stu- 
diów zastanawiała się długo. W grę wcho- 
dziły: archeologia, etnografia, historia 
sztuki. Ostatecznie wybrała fotografię na 
wydziale operatorskim Państwowej Wy- 
ższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Te- 
atralnej w Łodzi. 
- Taniec wiąże się z muzyką, ruchem, cia- 
łem. N a pewno długo pozostanę przy tym 
temacie. Jeszcze w czasie studiów odjed- 
nego z profesorów dostałam temat pra- 
cy zaliczeniowej: "Twój mistrz". Moi ko- 
ledzy poszukali malarzy. Ale ja nie po- 
traktowałam tego hasła w kategoriach 
osoby, lecz skierowałam się do jednego 
z rodzajów sztuki. Poszłam do sali prób 
krakowskiej Opery i Operetki. Zapyta- 
łam tam o to, czy mogę zobaczyć tance- 
rzy, ponieważ chciałabym zrobić zdjęcia. 
Przysłano mi dwie kobiet
 Jedna mia- 
ła bardzo współczesną urodę, a druga - 
klasyczną. Ostatnia z nich pasowała mi 
do tematu i zgodziła się na fotografo- 
wanie. Zrobiłam cykl i dostałam zalicze- 
nie - tak Monika Targosz opisuje po- 
czątki swojej fascynacji tańcem. 


Piramida Eifmana 
Z modelką kontaktowała się jeszcze wie- 
lokrotnie. To ona poznała ją z choreogra- 
fem, Michaiłem Zubkowem. - Tak zro- 
dziła się przyjaźń, która trwa do dziś - 
konstatuje artystka. Cykl "Światła ba- 
1etu" zrobiła w czasie występów jego ze- 
społu Oranim Dance Group. 
N astępny był sanktpetersburski Teatr 
Baletu Borisa Ejfmana. Michaił Zubkow 
osiągnięcia tej grupy skomentował krót- 
ko: - 'fu jest wszystko tak perfekcyjne, 
że jeśli uchwycisz tylko kawałek nogi, to 
już będzie to piękne. 
- Obserwacja tych tancerzy była jak zde- 
rzenie z ciężarówką - wspomina autor- 
ka zdjęć. - Tak szybko przemykali przez 
scenę. Musiałam się nauczyć gonić za 
nimi wzrokiem, słuchać muzyki i obser- 
wować ruch. Nie wyprzedzałam tancerza. 
Starałam się reagować na melodię. Fo- 
tografując, poddawałam się akordom 
partytury. Kiedy słyszałam muzykę, ude- 
rzały we mnie emocje i wtedy robiłam 
zdjęcia - opisuje swoje wrażenia. 
Kiedy w spektaklu "Hamlet" członkowie 
baletu Ejfmana wykonali piramidę, Mo- 
nika Targosz utrwaliła sam jej czubek 
z loży teatralnej na drugim piętrze. - 
Chciałam uchwycić ich dynamikę, perfek- 
cję ruchu, napięcie mięśni - podkreśla. 
Pokazała jednak więcej. Udowodniła, iż 
balet to sztuka precyzji, żywiołu pomie- 
szanego z ciężką pracą i dokładnością. 
Każda postać w ogromnej grupie miała 
swoje miejsce, a stojąca na szczycie figu- 


33
		

/p0033.djvu

			ŻYCIOWE PASJE 


BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY 


czelWiec 2005 


ry caryca Katarzyna przybrała pozory 
monumentalnej statu
 Zdumiony Boris 
Ejfman na widok fotografii powiedział 
tylko: "Kak wy to zdjełali?" 
W 2003 roku artystka dotarła na ob- 
chody jubileuszu 50-lecia Zespołu Pie- 
śni i Tańca "Śląsk". Dała upust swojej 
pasji etnograficznej. Tancerzy pokaz a - 
ła za kulisami. Scenę ujmowała z per- 
spektywy zaplecza. Uchwyciła sposób 
budowania teatralnej iluzji oraz samą 
poezję ruchu. N a fotografiach wirowały 
ciała, stroje, nawet włosy zwijały się 
w okrągłe sploty. Prace pokazano w Te- 
atrze Śląskim w Katowicach oraz w Te- 
atrze Wielkim i Operze Narodowej 
w Warszawie, a nawet wydrukowano 
w pamiątkowym albumie "Śląsk. Zło- 
te półwiecze". 


Czarno-biala zakonnica 
Fotografując ulice Paryża, Monika Tar- 
gosz zdecydowała się na przewagę zdjęć 
monochromatycznych. - Nie chciałam 
mówić symboliką koloru, żeby nie przy- 
tłaczał tematu, nie przemawiał zamiast 
niego. Barwa zawsze się kojarz
 Wiąże 
się z religią lub flagą. Każdy odbiorca 
odczytuje ten symbol na swój sposób, 
w oparciu o swoje doświadczenie - komen- 
tuje przyczyny wyboru. 


Wystawy 
1999 - "Ogrody Wyobraźni", Sauer Stu- 
dio, Kraków 
2000 - wystawa pokonkursowa "Portret 
Miasta Krakowa", Wawel 
1999,2000,2001 - ekspozycja w ramach 
Krakowskich Spotkań Baletowych, Nowo- 
h uckie Centru m Ku Itu ry 
2001- ,,Zatrzymane Impresje", MOK Brzesko 
2001/2002 - "Dzieci Iluzji", Sauer Stu- 
dio, Kraków 
2002 - "Art. Dance Foto", Scena Teatru 
El-Jot, Kraków 
2004 - "Ludzie w Technice", Muzeum 
Inżynierii Miejskiej w Krakowie 
2005 - "Światła Baletu", Kraków 


Nagrody 
2000 -I nagroda w konkursie UM "Po- 
wódź w Brzesku"; nagroda miesięcznika 
"Pol)jtyw" na III Międzynarodowym Kon- 
kursie "Foto Odlot" w Rzeszowie; I nagro- 
da - "Kobieta w oczach kobiety" na Mię- 
dzynarodowych Targach "FI LM FOTO 
VIDEO" w Łodzi' 
, 
2001 - London Photographic Awards, 
nagroda - Merit w Międzynarodowym 
Konkursie w Londynie; 
2002 - nagroda Prezydenta Miasta Krakowa, 
Nagroda pozaregulaminowa Adama Bujaka 
w konkursie "Portret Miasta Krakowa" 


34 


o nich komunikować, bo po to 
do nich przyszłam. Pierwsza 
fotografia w cyklu jest wstę- 
pem, a ostatnia - epilogiem. 
Obraz sam powinien mówić 
o sobie. Czasem dołączam 
krótki komentarz, ale on nie 
jest tak ważn
 Dzieło ma za 
zadanie być samodzielnym 
znaczeniowo. - twierdzi Mo- 
nika Targosz. 


Teatr w ruinie 
- Mam dwa wyjścia: albo zro- 
bię dokument, albo poszukam 
zakamarków i odnajdę w nich 
schulzowskie skojarzenia, grę 
światła, półmrok - wtedy po- 
wstanie subiektywna opo- 
wieść, jak w pałacu GOtzów - 
tłumaczy moja rozmówczyni. 
Stara budowla sama zmusi- 
ła ją do poszukiwania inspi- 
racji. Miej sce wyprzedziło 
ideę. Wyniki dociekań artyst- 
ka pokazała na wystawie 
"Ludzie w technice". Zobrazo- 
wała obiekt opuszczony przez 
"Trójka" z Turgieli. mieszkańców, który zaczął żyć 
własnym rytmem. 
N a fotografiach mury tętnią 
wyrazistym pulsem. Budowla samodziel- 
nie się inscenizuje, przybiera miny; stroi 
grymasy; ironicznie mruga do dawnych 
właścicieli. N a bieli ścian wykwita sieć 
zielonkawych żył wilgoci. Rogata czasz- 
ka jelenia zrasta się z ich delikatnym 
rysulliciem.Nazmatowiał
s
breoffi
 
dają krople. W końcu i ona zyskuje sys- 
tem naczyń krwionośnych. N a ścianach 
murszeją i rozpadają się ludzkie symbo- 
le, alegorie zapomnianych cnót i idei. Pałac 
fabrykancki mizdrzy się do obiektywu 
Moniki Targosz. Reżyseruje przedstawie- 
nie, w którym sam dla siebie jest głów- 
nym bohaterem. 


- Nie boisz się więc wieloznaczności? - 
pytam. 
- Nie, nie boję się - zdecydowanie stwier- 
dza moja rozmówczyni. 
- Odmiennie rejestruje się światło w fo- 
tografii kolorowej i inaczej w czarno-bia- 
łej. To, co widzisz, musisz sobie przero- 
bić w głowie na skalę szarości. Dużą rolę 
grają tu światłocienie - wyjawia tajniki 
warsztatu. 
Zdecydowaną monochromatyczność, ope- 
rującą ostrymi kontrastami absolutnej 
ciemności i jasności, zastosowała w cyklu 
dokumentów z Thrgieli, małej wioski le- 
żącej 50 km od Wilna. Trafiła tam na 
dwutygodniowy plener, zorganizowany 
przez prof. Krzysztofa Hejke zLodzi. 
- Zdjęcia robiłam z bliska. Ci ludzie wie- 
dzieli, że są fotografowani. Rozmawia- 
łam z nimi - wspomina. 
U zyskała prace, których centrum stano- 
wią pojedyncze osoby. Jedną z nich jest 
stara, prawosławna zakonnica. Za posta- 
cią ciągnie się droga do cerkwi - metafo- 
ra życia, jakie ta kobieta ma za sobą. 
Mężczyzna w średnim wieku trzyma 
w objęciach chłopca, on zaś - psa. Oczy 
całej trójki tworzą zdecydowaną linię - 
prefigurację następstwa pokoleń, miesza- 
nia się różnych form ijakości istnienia. 
- Zawsze jest jakaś historia, za każdym 
razem chcę coś przekazać. Staram się, 
by były to proste opowieści wzięte z ży- 
cia. Jeżeli robię zestaw fotografii, który 
jest całością, to obserwuję ludzi, by coś 


Dobór obsady 
- Forma przede wszystkim. Nabyłam 
czegoś ze sztuk plastycznych. Staram 
się wyłapywać faktury i kolory. One sta- 
nowią pierwszą warstwę. Druga jest re- 
zultatem lat pracy w ciemni, to obrób- 
ka warsztatowa - opisuje swoją twór- 
czość autorka. 
Czerwień w "Światłach baletu" godzi- 
nami wypracowywała w ciemni. Foto- 
grafie tańca żydowskiego naznaczyła in- 
gerencją gęstych substancji chemicz- 
nych. - Chciałam nadać im pozór 
wiatru, ciężkości powietrza - mówi ar- 
tystka. Udało jej się przemówić formą. 
Wykazała, iż ruchy tancerzy to jedynie 
rekonstrukcja świata należącego już do 
odległej przeszłości.
		

/p0034.djvu

			Portret przyjaciółki malowała efektami 
technicznymi niemal dosłownie. Wydobyła 
delikatne doznania barwne. Sfotografowa- 
na twarz wyłania się z ciemności, opiera 
na ręce. Po chwili obserwacji okazuje się 
jednak, iż zdjęcie ma więcej warstw. Stop- 
niowo rysują się kontury miękkiego kape- 
lusza, ramię i elementy tła. 
Monika Targosz śmiało gra kontrastami 
faktur. Zestawia gładkość i chłód kamie- 


Fotografia kreacyjna. 


Portret przyjaciółki. 


nia z miękkością tkanin i ciepłem ludz- 
kiego ciała. Powadze postaci dostojnych 
niczym martwe manekiny przydaje... 
słodkich czekoladek. 
- Uprawiam gatunek fotografii kreacyj- 
nej. Są to zdjęcia zainscenizowane. To- 
warzyszą im kostiumy i charakteryzacja. 
Temat i postacie są wymyślone. Rejestru- 
ję emocje modela. Mówię mu, co ma ro- 
bić - wyjawia sekrety gatunku. - Th jest 


ŻYCIOWE PASJE 


jak ujęcie filmowe. Musisz powiedzieć 
modelowi, kim ma być. Szukam osób, 
które by mi odpowiadały fizjonomią do 
danego tematu. Wybieram ludzi aktyw- 
nych, którzy potrafią rysować przeżycia 
na twarzy. To jest tak, jak dobiera się 
obsadę do filmu. Osoba musi pasować 
do roli. Pierwsze ujęcia są najlepsze. 
Kontakt z modelem jest wtedy bardzo 
naturalny; niepozowany - podsumowuje. 


Trzy wymiary 
- Mamjedną granicę - nie obrabiam zdjęć 
komputerowo. Korzystam z metod trady- 
cyjnych, analogowych, choć nie upieram się 
przy tym. Zaczęłam się interesować grafi- 
ką komputerową. Chcę ją połączyć z ob- 
razem fotograficznym tak, by nie ograni- 
czać się tylko do poprawek kosmetycznych 


"Światła baletu". 


i tworzenia wiernych kopii rzeczywistości, 
lecz uzyskiwać kolaże graficzne, zupełnie 
samodzielne dzieła. Th kierunek Horowit- 
za i Beksińskiego - opowiada o swoich 
planach artystycznych. 
Jej twórczość zaczęła się od unierucha- 
miania dynamiki tańca. Potem artystka 
dokumentowała wspomnienia starców 
i bieg zawikłanych linii życia ich potom- 
ków. Dostrzegła pulsowanie tętna zim- 
nych murów. Rozwarstwiła i nadała głę- 
bię płaszczyźnie papieru fotograficznego, 
wyróżniając dwie formy: dobór obiektów 
oraz ingerencje warsztatowe w zakresie 
koloru i dodatkowych efektów. W ten spo- 
sób dotychczasowy dorobek autorka zo- 
gniskowała na trzech wymiarach ruchu 
- w rozumieniu dosłownym, metaforycz- 
nym i formalnym, pojmowanym jako 
aktywna kreacja rzeczywistości obrazo- 
wanej i już utrwalonej. 


Iwona DOJKA