/p0001.djvu
TM
SCHOOL OF ENGLISH
OD 15 LAT W KRAKOWIE
OD 15 CZERWCA
W BOCHNI I W BRZESKU
ANGIELSKI
. tradycja i doświadczenie
. prestiżowy certyfikat jakości PASE /www.pase.pl/
- dowód najwyższej jakości nauczania
. brytyjski znak jakości QUALITY ENGLISH
/www.quality-english.com/
. centrum egzaminów brytyjskich:
City & Guilds oraz LCCI
. czołowe miejsca w ogólnopolskich rankingach
. dyplomowani lektorzy polscy i native speakers
. skuteczne przygotowywanie do egzaminów
Cambridge: FCE, CAE i CPE
. program dodatkowy gratis: konwersacje,
tutorials, biblioteka, internet ...
. najwyższa jakość w atrakcyjnej cenie
promocje, rabaty, zniżki rodzinne
Zprojzenie
Z okazji otwarcia nowych jilii szkoły mamy zaszczyt zaprosić
mieszkańców Bochni, Brzeska i okolic na BEZPŁATNE WAKACJE
oraz na DNI OTWARTE YORKU 17 VIII - 17 IX
liczne konkursy z nagrodami - szczegółowy program w sekretariacie i
ZAPISY ONLINE www.york.edu.pl
INFOLINIA O 801 301 110 /koszt rozmowy lokalnej/
PRESTIŻOWE
ZNAKI JAKOŚCI
atAEHDo
(
a':)
.=-I....=-
www.pase.pl
York Kraków
Bochnia ul. Storynka 10 i 14 teL/fax (014) 611 88 55
Brzesko ul. Kościuszki 10 teL/fax (014) 66314 55
Kraków ul. Mackiewicza 12 teL/fax (012) 415 18 18
NAUKA
w WIELKIEJ BRYTANII
CENTRUM
EGZAMINACYJNE
Cityl)p
Guilds
Pitman
Qualifications
Approved Centre
/p0002.djvu
czelWiec 2005
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
Wydawca: Urząd Miejski w Brzesku; www.brzesko.pl. Dyżury w redakcji: pn.-pt. w godz.7.30 -15.30.
Redagują: Marek Latasiewicz - redaktor naczelny oraz Iwona Dajka (także korekta), Monika TargDsz - fotoreporter,
r ystIybu ogusław
czyk, Iren W !
. ckiego
1 63 .
TI e zamo z
Oddano do druku 3 czerwca 2005 r. @ Wszelkie prawa zastrzeżone.
Za treść ogłoszeń redakcja nie bierze odpowiedzialności.
Skład i druk: Brzeska Oficyna Wydawnicza A.R. Dziedzic, ul. Czarnowiejska 1, teł. 014 686 14 70.
Gdzie my
żyiemy?
L ustracja nie omija Brzeska. Tak zwana lista Wildsteina została przewertowa-
na w takim samym stopniu jak w każdym innym zakątku kraju. Któż bowiem
nie chciał sprawdzić, czy nie był przedmiotem inwigilacji oraz upewnić się, co robili
w tamtym czasie jego znajomi. O ile jednak zaspokajanie ciekawości nie jest w żad-
nej mierze naganne, to wykorzystywanie niesprawdzonych informacji w celu zdys-
kredytowania drugiej osoby jest działaniem ze wszech miar podłym, niegodziwym
i bezwzględnie karygodnym. Niestety, takich anonimowych "sędziów" nie zabrakło
także w naszym otoczeniu. Po odnalezieniu na liście kilku nazwisk, tożsamych
z tym, które nosi burmistrz Brzeska, puścili w obieg plotkę, jakoby to właśnie on
był tajnym agentem służb PRL-u. To bardzo ciężki zarzut szczególnie dla kogoś,
kto sam w przeszłości poddawany był szykanom i mógł się czuć pokrzywdzony.
Jedynym sposobem na przecięcie dalszych pomówień było wystąpienie do IPN
U o udokumentowanie stanu faktycznego. To jedyna instytucja, która mogła wy-
dać potwierdzenie niewinności. Takie też, po trzymiesięcznym oczekiwaniu, wysta-
wiła. Rzecz jasna, to nie powód do dumy, bo cóż to za satysfakcja otrzymać certy-
fikat prawdy osobie, którą najlepiej zna się samemu. To raczej świadectwo dla
tych, którzy uwierzyli oszczerstwu. Ale jednocześnie srogi zawód cieszących się z po-
zyskania argumentu do kampanii wyborczej. Ajakie konsekwencje poniosą auto-
rzy powielanych plotek?
A bsurdalność sytuacji polega na tym, że najpewniej pozostaną oni bezkarni, tak
samo jak autorzy tamtego barbarzyńskiego systemu. Niewykluczone, że wśród
nich byli ci sami, którzy dzisiaj, dla "zmyłki", puszczają w obieg szkalujące nie-
winnych pomówienia, oczywiście, nie przedstawiając przy tym żadnych dowodów
i nie podpisując paszkwili własnym nazwiskiem. Na szczyty obrzydlistwa zdobyli
się wydawcy kilkustronicowego brukowca o niecodziennej nazwie... "NIEcodzien-
nik". Skojarzenia absolutnie są prawidłowe, bo charakter tego tworu, mającego
pretensje do bycia gazetą, ma wiele wspólnego z pismem Urbana. Otóż, zanim
napisali oni, że burmistrz Brzeska poddał się lustracji, zrobili z niego tchórza,
tajnego agenta SB i donosiciela. Czy pozostaną bezkarni? Po ostatnich doświadcze-
niach z pewnym radnym wojewódzkim, który po blisko dwóch latach skutecznego
unikania Temidy wreszcie został osądzony, należy wierzyć, że prawo, choć niery-
chliwe, będzie sprawiedliwe.
C oraz częściej zadajemy sobie pytanie: czy to wszystko, co wokół nas się dzieje,
jest słoną ceną, jaką musimy płacić za dobrodziejstwa młodej demokracji?
Generał policji współpracuje z mafią, sędziów korumpują adwokaci, funkcjonariu-
sze Centralnego Biura Śledczego handlują narkotykami. Czy naprawdę żyjemy
w państwie prawa? - pytamy po kolejnym zalewie sensacji. Zakonnik ubekiem,
lekarz zamiast ratować ludzkie życie, morduje, mecz piłkarski to pretekst do ban-
dyckich porachunków i okazja do robienia ciemnych interesów. Czy naprawdę nie
potrafimy sobie poradzić ze złodziejami, oszustami, zabójcami? To pytanie tylko
z pozoru jest retoryczne.
Marek Latasiewicz
W numerze m.in.:
* Maiowa sesia 4
* Monitoring inwestycii 6
Rozmowy miesiąca:
* ze starostą
Grzegorzem Wawryką 1 O
* z wiceburmistrzem
Krzysztofem Bigaiem 12
* Bliżei Niemiec 14
* Wirtualna wywiadówka 16
* Jubileusz Wzrastania 22
* Pierwszy ważny egzamin 24
* I iuż po maturach 25
* Magia Piasków Drużków 26
* Wspomnienie Jana Mastaia 29
* Dlaczego piłkarze OKS-u
przegrywaią? 30
* Modrzewiowe cudo Jurkowa 32
* Fotografia
- życiowa pasia Moniki Targosz 33
Na okładce:
Sovata, partnerskie miasto Brzeska w Rumunii,
miało z końcem maja swoje święto. Słynie
z Jeziora Niedźwiedzia, którego woda posiada
znakomite właściwości lecznicze. Powstało 130 lat
temu po zapadnięciu się ziemi na powierzchni
ponad 4 ha. W święcie Sovaty wzięła udział
delegacja brzeskich samorzqdowców. Relacja
z pobytu w następnym wydaniu BIM-u.
Także: Monika Targosz - o artystce pochodzqcej
z Brzeska czytaj na str. 33.
Fol. Marek Lalasiewicz
Bb
3
/p0003.djvu
SESJA MAJOWA
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
czelWiec 2005
Pieniądze - to wiodący temat maiowei sesii Rady Mieiskiei. Raicowie wysłuchali sprawozdań
z działań iednostek podległych Gminie oraz dokonali zmian w tegorocznym budżecie. Zmienili
,
też sposób zabezpieczenia pożyczki z Narodowego Funduszu Ochrony Srodowiska na
sfinansowanie prac kanalizacYinych, wykonywanych przy współudziale środków uniinych.
e IC l-
spółek komunalnych
Jak pokryć straty
Dwie spółki - Brzeskie Zakłady Komu-
nalne oraz Miejskie Przedsiębiorstwo
Energetyki Cieplnej przedstawiły spra-
wozdanie z funkcjonowania w zeszłym
roku. MPEC zakończyło rok ze stratą
ponad 420 tys. zł. Przyczyną była wy-
jątkowo łagodna zima, a nie da się
ukryć, że ilość sprzedawanego ciepła
zależy ściśle od aury. Jednak nie naj-
lepszy wynik finansowy nie wywoła
kłopotów. Strata zostanie pokryta z ka-
pitału zapasowego, który w MPEC-u
wynosi kilka milionów złotych. Cie-
płownia może jednak pochwalić się
sporymi inwestycj amio Za ponad
553 tys. zł wykonano sieci ciepłownicze
oraz węzły cieplne.
Nie najlepiej też zakończył się rok dla
Brzeskich Zakładów Komunalnych.
Przyniósł ponad 262 tys. zł straty. Zo-
stanie ona pokryta funduszami z ka-
pitału zapasowego. Istnieje duża szan-
sa na to, że spółka wyjdzie na prostą.
Wygrane w ostatnim czasie przetargi
odbiją się pozytywnie na przychodach.
W zeszłym roku BZK zakupiły zamia-
tarkę, a w tym planują zakup pojazdu
do przewozu posegregowanych śmieci.
Dzięki temu spółka będzie mogła po-
większyć wachlarz usług.
Podczas sesji radni zatwierdzili spra-
wozdania finansowe Miejskiego Ośrod-
ka Kultury oraz Powiatowej i Miejskiej
Biblioteki Publicznej. Osiągnięty zysk,
w przypadku biblioteki, został przeka-
zany na fundusz instytucji kultury, na-
tomiast straty MOK-u, zostały z tegoż
funduszu pokryte.
Długi i wydatki
Z Narodowego Funduszu Ochrony Śro-
dowiska i Gospodarki Wodnej w War-
szawie Gmina zaciągnie 5,9 mln zł po-
życzki na prace kanalizacyjne, realizo-
wane w dużej mierze za środki z Unii
Europejskiej. Początkowo planowano, iż
zabezpieczeniem będzie tylko weksel in
blanco. Jednak Fundusz wskazał na ko-
rzystniejsze dla siebie rozwiązanie, czyli
oświadczenie o poddaniu się rygorowi
egzekucji w formie aktu notarialnego.
Zmiany w tegorocznym budżecie doty-
czyły przeznaczenia dodatkowych
70 tys. zł na wykonanie stacji trafo dla
Krytej Pływalni w Brzesku. Inwestycja
ma zapewnić oszczędności w opłatach
za energię elektryczną. Koszt instala-
cji oszacowano na 220 tys. zł.
Podczas posiedzenia radni uszczegóło-
wili niektóre zapisy w Statucie Mło-
dzieżowej Rady Gminy. Rozwiązano
problem ewentualnej sytuacji, w któ-
rej wybrany przez społeczność danej
szkoły radny, przestanie do niej uczęsz-
czać. W takim wypadku jego mandat
wygaśnie, a na jego miejsce wejdzie
kandydat, który uzyskał kolejno naj-
wyższą liczbę głosów.
(wro)
4
Obrady raiców w trakcie posiedzeń komisii
merytorycznych dotyczyły naiważnieiszych
spraw Gminy oraz opiniowania uchwał,
przeznaczonych do głosowania podczas
maiowei sesii Rady Mieiskiei.
* Komisje: Prawa Porządku Publicz-
nego i Promocji, Gospodarki Komunal-
nej, Ochrony Środowiska i Rolnictwa,
Rewizyjna, ds. Zdrowia, Pomocy Spo-
łecznej i Rodziny, Oświaty, Kultury
i Sportu oraz Gospodarki Finansowej
- zapoznały się z projektem statutu
"Fundacji Akademii Gotzów Okocim-
skich". Większość radnych zaaprobo-
wała treść dokumentu, choć pojawiły
się głosy, by niektóre zapisy uszczegó-
łowić. Najwięcej poprawek wnieśli
członkowie Komisji ds. Zdrowia, Pomo-
cy Społecznej i Rodziny oraz Oświaty,
Kultury i Sportu. Postulowano, aby
w statucie znalazł się zapis, iż między-
narodowa szkoła będzie realizowała
program matury międzynarodowej.
Proponowano także zmiany sposobu
i trybu głosowania członków fundacji.
* Radni z Komisji Prawa, Porządku
Publicznego i Promocji odwiedzili wy-
sypisko śmieci w J adownikach, bazę
Spółki BZK przy ul. Przemysłowej oraz
siedzibę Spółki MPK przy ul. Głowac-
kiego. Zapoznali się też ze sprawozda-
niem z kontroli przeprowadzonych
przez rewidenta Urzędu Miejskiego
i zawnioskowali o przedstawienie przez
burmistrza informacji o podjętych dzia-
łaniach pokontrolnych, ze szczególnym
uwzględnieniem funkcjonowania Kry-
tej Pływalni.
* Komisja Gospodarki Komunalnej,
Ochrony Środowiska i Rolnictwa poświę-
ciła czas analizie uwag, wniesionych
przez prezesa Brzeskiego Zakładu Ko-
munalnego na temat funkcjonowania,
oceny i działalności spółki za rok 2004.
Radni zapoznali się też z informacją
o działalności Miejskiego Przedsiębior-
stwa Energii Cieplnej za miniony okres
obrachunkowy; czyli od stycznia do grud-
/p0004.djvu
czelWiec 2005
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
RADZIŁY KOMISJE
Gorqcy okres
nia 2004 roku. Tymi sprawozdaniami
zajmowali się także radni z Komisji Go-
spodarki Finansowej.
* Radni poparli wniosek prezesa BZK
o zbiórce odpadów wielkogabarytowych
w systemie obwoźnym, z uwzględnie-
niem bezpośredniego odbioru od właści-
ciela. Komisja wystąpiła do burmistrza
o udzielenie pomocy finansowej przy re-
kultywacji wysypiska śmieci w Jadow-
nikach. Kierownik Referatu Inwestycji
przedstawił informację o przebiegu prac
kanalizacyjnych na terenie gminy, a
w szczególności na Pomianowskim Sto-
ku. Poruszono zagadnienie zasilania
w wodę od strony Rzezawy. Radni przy-
chylili się do propozycji burmistrza
w sprawie sprzedaży współwłasności
przy ul. Mickiewicza w Brzesku, gdzie
znajduje się lecznica zwierząt.
* Komisja Rewizyjna zanalizowała
sprawozdania z wydatków budżeto-
wych w 2004 r., przeznaczonych na
działalność świetlic profilaktycznych.
Członkowie komisji ds. Zdrowia, Po-
mocy Społecznej i Rodziny wysłuchali
informacji Zdzisława Grodnego, prze-
wodniczącego Społecznej Komisji
Mieszkaniowej o przyznaniu lokali ko-
munalnych i socjalnych.
* Komisja Oświaty Kultury i Sportu
zapoznała się ze sprawozdaniem fi-
nansowym Powiatowej i Miejskiej Bi-
blioteki Publicznej w Brzesku oraz
Miejskiego Ośrodka Kultury za rok
2004 i wydała pozytywne opinie, po-
dobnie jak radni z Komisji Gospodar-
ki Finansowej. Złożono wniosek do
burmistrza o podjęcie kolejnych dzia-
łań, zmierzających do odzyskania bu-
dynku kina "Bałtyk".
Dyrektor MOK-u oraz naczelnik Wy-
działu Edukacji, Kultury i Sportu
omówili sprawę letniego wypoczynku
dzieci i młodzieży.
* Komisja Gospodarki Finansowej za-
poznała się z wyjaśnieniem Publiczne-
go Przedszkola nr 3 w Brzesku w spra-
wie przydzielenia dotacji na prace re-
montowe. Równocześnie wnioskowała,
aby zrealizować je w ramach środków
Wydziału Edukacji, Kultury i Sportu.
Odczytano także pismo mieszkańców
ul. Głowackiego w Brzesku w sprawie
wybudowania drogi od ul. Berka Jose-
lewicza do ul. Krótkiej, równoległej do
ul. Głowackiego.
* Komisja jednogłośnie pozytywnie
zaopiniowała projekt uchwały
w sprawie zmiany uchwały nr XXIX!
186/2005 Rady Miejskiej w Brzesku
z dnia 30 marca 2005 roku w spra-
wie przyjęcia pożyczki z N arodowe-
go Funduszu Ochrony Środowiska
i Gospodarki Wodnej w Warszawie
na finansowanie zadania inwesty-
cyjnego pn. "Rozwój Gospodarczy
Gminy Brzesko - etap III". Podob-
nie postanowiono w sprawie zmian
w uchwale budżetowej.
* Komisje Gospodarki Komunalnej,
Ochrony Środowiska i Rolnictwa, Re-
wizyjna oraz Gospodarki Finansowej
zapoznały się także z informacją
o przetargu publicznym na zbycie
działek, położonych w obrębie Pomia-
nowskiego Stoku.
* Komisje Gospodarki Komunalnej,
Ochrony Środowiska i Rolnictwa i Go-
spodarki Finansowej analizowały pla-
ny przeniesienia prawa własności
działki na rzecz wieczystego użytkow-
nika, jakim jest MPK. Radni z pierw-
szej komisji poparli koncepcję, ale
członkowie Komisji Gospodarki Fi-
nansowej, ze względu na brak wła-
ściwego uzasadnienia na piśmie, nie
zajęli stanowiska.
ŁW
OKOŁO 2 TYSIĘCY dzieci
i młodzieży będzie mogło w tym
roku spędzić aktywnie wakacje.
Dzięki dotacjom z Urzędu Miej-
skiego w Brzesku na taki wy-
poczynek mogą liczyć te dzieci,
których rodzice nie są zamoż-
ni. W sumie przeznaczono na
tego typu pomoc ponad 80 tys.
złotych. Organizacją akcji wa-
kacyjnej z ramienia UM zajmie
się Miejski Ośrodek Kultury.
Miasto wsparło także stowarzy-
szenia i kluby sportowe, aby rów-
.
A MOlE
NAD MORIE...
nież one mogły zorganizować
zajęcia podczas wakacji. - Sza-
cujemy, że z obozów, kolonii
i półkolonii skorzysta około
dwóch tysięcy dzieci i młodzie-
ży - mówi Krzysztof Bigaj, za-
stępca burmistrza Brzeska.
Miejski Ośrodek Kultury zorga-
nizuje w sumie trzy kolonijne
turnusy - dwa do Rabki i jeden
nad morzem, w okolicach U st-
ki. Na takie wakacje wyjedzie
około 200 dzieciaków. Dla bli-
sko 40 z nich koszty pobytu zo-
staną pokryte przez Urząd
Miejski, a 70 innych będzie
mogło liczyć na dotację w wy-
sokości 150 złotych. Dofinanso-
waniem wesprzemy te osoby,
których dochód na jednego
członka rodziny kształtuje się
na poziomie minimum socjal-
nego lub poniżej tego pułapu.
Na koloniach będą wypoczywa-
ły także dzieci, których rodzi-
ców stać na pokrycie kosztów
w całości - dodaje wicebur-
mistrz Bigaj.
Kluby i stowarzyszenia, działa-
jące na terenie gminy, które włą-
czą się w organizację wakacyj-
nych zajęć dla dzieci, otrzymają
z samorządowejkasy blisko 20
tys. złotych. Zajmą się one głów-
nie tworzeniem półkolonii. Nie
zabraknie też wycieczek oraz cie-
kawych zajęć sportowo-kultural-
nych. Znajdzie się czas na reali-
zację profilaktycznych progra -
mów wychowawczych.
(I)
5
/p0005.djvu
MONITORING INWESTYCJI
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
czelWiec 2005
w ciągu dwóch ostatnich lat Gmina Brzesko wpuści w kanał ponad 9 milionów euro! Bynaimniei
nie świadczy to o niegospodarności włodarzy miasta, raczei o skuteczności w pozyskiwaniu
środków z programów Unii Europeiskiei, która w zdecydowanei większości pokrywa prowadzone
inwestycie. Dzięki temu Gmina będzie miała ponad sto kilometrów nowei kanalizacii opadowei
i sanitarnei, nowe drogi oraz sporo wyremontowanych nawierzchni. O skali przedsięwzięć
świadczy fakt, że samorząd nie przeprowadził takiei ich ilości w przeciągu ostatniego stulecia.
Prezentacja audiowizualna
wzbudzila duże zainteresowanie.
Jak wydawane sq
...iliony?
Pozyskiwanie pieniędzy z Unii Euro-
pejskiej nie jest proste. Niełatwe jest
także ich wydawanie. Każda "złotów-
ka" z kasy Wspólnoty podlega dokład-
nej kontroli. W połowie maja Brzesko
odwiedzili członkowie Komitetu Moni-
torującego Urzędu Wojewódzkiego, spe-
cjalnego organu, powołanego do kontroli
inwestycji realizowanych w ramach
programu Phare 2002 - Spójność Spo-
łeczno-Gospodarcza. Wizytującym prze-
wodniczył wicewojewoda Małopolski,
Ryszard Półtorak. Stopień zaawan-
sowania robót oraz prawidłowość ich
finansowania została wysoko oceniona.
- Możecie być dumni z faktu realizacji
tak ambitnego programu - chwalił wło-
darzy Gminy wicewojewoda Półtorak
po zakończeniu efektownej prezenta-
cji, którą prowadził w Urzędzie Miej-
skim burmistrz Jan Musiał. - To po-
wód do satysfakcji tym większy, bo
brzeski projekt został przyjęty do re-
alizacji jako pierwszy w województwie
ijako jeden z pierwszych w Polsce
w tej edycji programu Phare - dodał
wicewojewoda.
6
Trzy etapy
Przypomnijmy, że inwestycje, objęte pro-
gramem Phare 2002, zostały podzielone
na trzy etapy. W ramach pierwszego
(wartość blisko 3,8 mln euro) wykonuje
się prace kanalizacyjne w południowej
części Brzeska, Okocimiu i w Jasieniu-
Pomianowej oraz 5 kilometrów nowych
dróg. Drugi etap (ponad 1 mln euro) obej-
muje budowę ponad 14 kilometrów ka-
nalizacji sanitarnej i burzowej na Pomia-
nowskim Stoku. Natomiast w trzeciej
kolejności (ponad 4,5 mln euro) przewi-
dziano realizację 46 kilometrów kanali-
zacji, 7 przepompowni ścieków, 2,5 kilo-
metra sieci wodociągowej oraz moderni-
zację wybranych nawierzchni dróg. Te
prace wykonywane są przede wszystkim
w obrębie osiedla Stare Miasto, a także
na Słotwinie i w północnej części Jadow-
nik. Korzyści z inwestycji będą zauwa-
żalne dla mieszkańców gminy jeszcze
w tym roku, bo większość robót powinna
być w tym czasie zakończona. Równie
ważne jest to, że uzbrojonymi terenami
łatwiej będzie zainteresować kolejnych
inwestorów.
- Efekty nie będą od razu widoczne.
Na to trzeba poczekać. Dzisiaj naj-
ważniejsza jest jednak infrastruktu-
ra. To niewątpliwie poważny potencjał,
który będziemy mogli zaproponować
inwestorom - przekonywał Jan Mu-
siał. - Dzisiaj już chyba nikt nie kwe-
stionuje także faktu, że warto sięgać
po unijne fundusze. Nawet wówczas,
gdy trzeba wyłożyć swoje pieniądze
w formie udziału własnego. Gdybyśmy
nie podejmowali takiego wysiłku, za-
pewne jeszcze długo nie moglibyśmy
wykonać tych niezbędnych inwestycji.
Dlatego, jeśli zachodzi taka potrzeba,
zaciągamy kredyty i sięgamy po pre-
ferencyjne pożyczki, bo finanse prze-
znaczane na tzw. udział własny gene-
rują o wiele większe środki zewnętrze
w formie dotacji. W efekcie musi przy-
czynić się to do szybszego rozwoju no-
wych przedsiębiorstw, pozwalających
na tworzenie miejsc pracy - mówił
burmistrz Brzeska.
Pomysły
By pozyskać pieniądze z Brukseli nie
wystarczy jednak tylko dobrze wypełnić
wniosek o dotację. - Gmina musiała
przedstawić strategię rozwoju oraz plan
inwestycyjny - wyjaśniał podczas pre-
zentacji burmistrz Musiał. - Cele reali-
zowane w ramach programów unijnych
muszą być zbieżne z planami samorzą-
du. W urzędzie posiadamy specjalistów
o wysokich kwalifikacjach, którzy starają
się wykorzystać każdą możliwość pozy-
skania kolejnych środków z zewnątrz.
Dobry pomysł oraz fachowość moich
współpracowników są gwarantem sku-
teczności tych działań- uważa burmistrz.
Opinię tę potwierdza Stanisław Pajor,
zastępca dyrektora Biura Zarządzania
Funduszami Europejskimi w Małopol-
skim Urzędzie Wojewódzkim w Krako-
wie: - Brzesko miało dobry pomysł i pro-
jekt na budowę kanalizacji. Gmina wy-
kazała się niesamowitą skutecznością
w pierwszym etapie, jeśli chodzi o przy-
gotowanie projektu i złożenie wniosku.
Pierwszy przetarg z edycji programu
Phare 2002 był przeprowadzony w Brze-
sku. Dzisiaj wasza Gmina stawiana jest
za przykład sprawnego działania samo-
rządowców w skali całego kraju - chwa-
lił dyr. Pajor.
Warto podkreślić, że Brzesko w 2003
roku w polskim rankingu gmin najsku-
teczniejszych w pozyskiwaniu środków
pomocowych w przeliczeniu na jednego
mieszkańca zajęło drugie miejsce w wo-
jewództwie. Uwzględniając zaś wydat-
ki ze środków zagranicznych jako pro-
cent wydatków inwestycyjnych, nie miało
sobie równych w Małopolsce.
/p0006.djvu
czelWiec 2005
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
MONITORING INWESTYCJI
Realizacia
Zdobycie unijnych funduszy
zajmuje sporo czasu i kosz-
tuje wiele wysiłku, ale
z pewnością się to opłaca.
W rocznym budżecie samo-
rząd dysponuje ponad 2
milionami złotych na inwe-
stycje. - Nietrudno sobie
wyobrazić, ile czasu zaję-
łoby wykonanie kanaliza-
cji bez środków, które po-
zyskaliśmy - tłumaczy
burmistrz Musiał.
Po zdobyciu pieniędzy roz-
poczyna się jednak długa
i żmudna procedura prze-
targowa. - Brzesko ma
także to szczęście, że tra-
fiło na bardzo dobrych wy-
konawców, wielokrotnie
sprawdzonych, którzy re-
alizowali bardzo wiele in-
westycji. Kiedy byłem peł-
nomocnikiem wojewody do
spraw usuwania skutków Wicewojewoda Ryszard Półtorak w towarzystwie
powodzi i koordynowałem burmistrza Brzeska wizytował Pomianowski Stok,
odbudowę zniszczeń, fumy na których prowadzone są prace kanalizacyjne. Fot. M. Kotfis
zaangażowane do tych
prac bardzo solidnie wywiązywały się
z zobowiązań. Nigdy nie mieliśmy pro-
blemu z dotrzymaniem terminów ijako-
ścią prowadzonych robót - dodaje dyrek-
tor Pajor.
Kontrola
Zakres prac, a także prawidłowość wy-
dawania unijnych środków nie budziły
wśród wizytujących z Komitetu Monito-
rującego najmniejszych zastrzeżeń.
- Zaawansowanie prac jest bardzo duże.
Pierwszy etap jest zrealizowany już w po-
nad 85 procentach. Jesteśmy bardzo
zadowoleni, że te roboty idą w tak szyb-
kim tempie - mówiła Emilia Izdebska,
specjalista zespołu Władzy Wdrażają-
cej, Programu Współpracy Przygranicz-
nej. Ostatni, trzeci etap ma zakończyć
się pod koniec listopada tego roku.
Jedynie on wzbudzał obawy. - Zgodnie
z planem, roboty powinny się zakończyć
do końca listopada tego roku. Czasu
jest więc niewiele, a do zrobienia jesz-
cze bardzo dużo. Mam jednak nadzie-
ję, że i w tym wypadku uda się dotrzy-
mać terminów. Będę dopingował wyko-
nawców, aby nie zostały one
przedłużone - mówił dyrektor Pajor,
który natychmiast dostał z ich strony
zapewnienie, że i bez takiej zachęty do-
trzymają oni umówionego czasu.
Rozwói
Po zakończeniu realizacji Programu
Rozwoju Gospodarczego Gminy Brze-
sko przyjdzie czas na wdrażanie w ży-
cie kolejnych projektów. - Świetna lo-
kalizacja waszej Gminy determinować
będzie następne działania inwestycyj-
ne - ocenił wicewojewoda Półtorak po
zapoznaniu się z pracami prowadzony-
mi wokół Pomianowskiego Stoku. -
W przyszłym roku na dobre rozpocznie
się budowa autostrady A 4, co stawia
Brzesko w jeszcze lepszej sytuacji, nie-
porównywalnie lepszej od - na przykład
- Dobczyc, które wcześniej wizytowali-
śmy. Po tym, co zobaczyłem dzisiaj,
wierzę, że tej szansy nie zaprzepaści-
cie. Posiadacie naprawdę ogromny po-
tencjał i spore doświadczenie, zdobyte
przy realizacji dotychczasowego progra -
mu - dodał wicewojewoda.
Burmistrz Musiał uspokajał: - Oczy-
wiście, że na tym, co udało się osiągnąć
w ostatnich dwóch, trzech latach, nie po-
przestaniemy. Pomianowski Stok
uzbrajaliśmy po to, by skuteczniej szu-
kać inwestorów. Po sprzedaży tych te-
renów będziemy dysponowali pieniędz-
mi na dalszy rozwój Gminy. Rzecz ja-
sna, pierwszeństwo zakupu będą mieli
ci, którzy zechcą realizować najbardziej
atrakcyjne projekty. Natomiast pienią-
dze pozyskane ze sprzedaży działek
zostaną, być może, przeznaczone na
wkład własny przy kolejnych inwesty-
cjach, które będziemy wykonywać
z udziałem finansów Unii Europejskiej.
Łukasz WRONA
W POWIECIE brzeskim upraw-
nionych do starania się o dotacje
bezpośrednie dla rolników jest bli-
sko 11 tysięcy osób. W tym roku
wnioski złożyło blisko 6 tys. rol-
ników, czyli o kilkuset więcej niż
w roku ubiegłym.
KOLEJNI BEZROBOTNI znaj-
dą zatrudnienie. Brzesko przy-
stąpiło do programu "Drogowiec",
współfmansowanego przez Woje-
wódzki Urząd Pracy, Urząd Mar-
szałkowski i Wojewódzki Zarząd
Dróg. 20 bezrobotnych będzie po-
rządkowało tereny wokół dróg,
a także wykonywało niewielkie
remont
O trasy dbać będzie tak-
że kilkunastu innych bezrobot-
nych, których Urząd Miejski za-
trudnił w ramach prac interwen-
cyjnych. Miasto z własnego
budżetu na program "Drogowiec"
wyda ok. 10 tys. zł.
WYBUDOWANE w latach 70.
przedszkole przy ul. Ogrodowej
wymaga remontu. Zła konstruk-
cja dachu powodowała, że od kil-
ku lat podczas deszczu i pozimo-
wych roztopów nauczycielki mu-
siały rozstawiać w salach
pojemniki na cieknącą z sufitu
wodę. Remont dachu pochłonie
blisko 40 tys. zł.
RESTAURACJA muru otacza-
jącego kościół św. Jakuba w Brze-
sku zostanie dokończona. Należy
on do parafii, jednak jego reno-
wacja będzie finansowana z bu-
dżetu miasta. Renowacja rozpo-
częła się rok temu. Wówczas po-
prawiono konstrukcję muru oraz
wyczyszczono piaskowiec i cegłę,
czyli materiał, z którego był zbu-
dowany na początku XIX wieku.
Remont ma kosztować 30 tys. zł.
WŁADZE GMINY wycofały się
z projektu zamontowania parko-
metrów, gdyż ich instalacj a po-
chłonęłaby zbyt duże pieniądze.
Nadal więc opłaty za postój w cen-
trum Brzeska będą pobierali par-
kingowi. Wprowadzenie kart tak-
że nie nastąpi szybko, bo nie miał-
by ich kto kontrolować. Temat
powróci naj prawdopodobniej za
rok, gdy władze będą się przymie-
rzały do utworzenia w Brzesku
straży miejskiej.
7
/p0007.djvu
W BRZESKU I OKOLICY
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
czelWiec 2005
JAN MUSIAŁ, pełniący drugą ka-
dencję funkcję burmistrza Brzeska,
został oczyszczony przez Instytut
Pamięci Narodowej z ponawiających
się zarzutów, jakoby w przeszłości
był tajnym współpracownikiem
służb specjalnych PRL. Po opubli-
kowaniu tzw. listy Wildsteina poja-
wiły się plotkarskie pomówienia
oraz otwarte wiadomości na stro-
nach internetowych o tym, że obec-
ny burmistrz Brzeska był tajnym
agentem służb specjalnych PRL.
Podczas specjalnie zwołanej konfe-
rencji prasowej Jan Musiał zdemen-
tował te informacje, przedstawiając
zaświadczenie, które otrzymał
z krakowskiego oddziału Instytutu
Pamięci Narodowej. Stwierdzono
w nim, że: "dane osobowe Pana Jana
Musiała, s. Stanisława C..) nie są
tożsame z danymi osobowymi, któ-
re znajdują się w katalogu funkcjo-
nariuszy, współpracowników, kandy-
datów na współpracowników orga-
nów bezpieczeństwa państwa oraz
innych osób, udostępnionym w In-
stytucie Pamięci od dnia 26 listo-
pada 2004 r."
- Rozpowszechniane pomówienia
bardzo bolały i nie ukrywam, że bli-
sko trzymiesięczny okres oczekiwa-
nia na zaświadczenie z IPN był dla
. . ..
mnIe czasem cIągnącym SIę w nIe-
skończoność - powiedział burmistrz
Brzeska. - Oczywiście, nie obawia-
łem się weryfikacji, bo wiem, co ro-
biłem w swoim życiu. Jednak po rzu-
conej kalumnii najtrudniej udowod-
nić, że nie jest
się wielbłądem.
Zanim pojawiła
się osławiona li-
sta Wildsteina,
sam nosiłem się
z zamIarem wy-
stąpienia do
IPN o przyzna-
nie mi statusu
osoby pokrzyw-
dzonej. Tymcza-
sem znaleźli się
tacy, którzy są-
dzili, że byłem
w przeszłości
agentem, co mia-
ło potwierdzać
nazwisko, znaj-
d uj ące się na
tzw. liście Wildsteina. Pragnę więc,
by choćby w ten sposób, za pośred-
nictwem wiarygodnych mediów, do-
konać swoistego oczyszczenia. Wię-
cej nie chcę. Natomiast autorom i in-
spiratorom pomówień, kierowanych
pod moim adresem, życzę wszyst-
kiego najlepszego - dodał Jan Mu-
siał podczas konferencji w Urzędzie
Miejskim w Brzesku.
(mk)
e
ZASŁUŻONYM APLAUZEM zakończył się wytęp chóru
Pueri Cantores Sancti Nicolai z Bochnii oraz Capelli Cra-
coviensis. W sanktuarium św. Stanisława w Szczepanowie
zespoły zaśpiewały i zagrały oratorium "Święty Stanisław"
Franciszka Liszta. Było to polskie prawykonanie dzieła o ży-
ciu Patrona Polski, nad którym artysta pracował przez 12
ostatnich lat życia i pozostawił je nieukończone. Ostatecz-
ną wersję opracował Paul Manson, wykładowca historii
muzyki ze Stanów Zjednoczonych. To religijno-muzyczne
wydarzenie odbyło się podczas majowych uroczystości ku
czci św. Stanisława. Patronat nad koncertem objął biskup
tarnowski Wiktor Skworc oraz Janusz Sepioł, Marszałek
Województwa Małopolskiego. (I)
8
TRWAJĄ prace modernizacyjne
skrzyżowania ulic Solskiego, Sta-
rowiejskiej i Legionów Piłsudskie-
go. Często dochodziło tam do nie-
bezpiecznych i tragicznych w skut-
kach wypadków. Inwestycja, która
pochłonie 340 tys. zł, zakłada ko-
rektę łuków drogi i zamontowanie
sygnalizacji świetlnej. Realizację
sfinansują Wojewódzki Zarząd
Dróg, Starostwo Powiatowe
i Urząd Miejski.
NIEBAWEM rozpocznie się bu-
dowa specjalnej zatoki autobu-
sowej przy Gimnazjum nr 2
w Brzesku. Szkoła ta mieści się
w budynku byłego liceum, a oto-
czenie nie było przystosowane do
dowożenia uczniów. Gimbusy za-
trzymywały się na ulicy obok
obiektu, co stwarzało olbrzymie
zagrożenie. N a szczęście, do tej
pory nie doszło tam do poważne-
go wypadku.
CZVN SPOŁECZNY na pewno
nie kojarzy się brzeskim straża-
kom wyłącznie z minioną epoką.
Po wykonaniu obowiązkowych
zajęć zakasali rękawy i wyremon-
towali część komend
Materiały
budowlane zakupiono ze środków
straży; ale na wynajęcie fumy re-
montowej pieniędzy już nie star-
czyło. Strażacy zapowiadają dal-
sze prace.
PO RAZ KOLEJNY, 25 maja
Warsztat Terapii Zajęciowej
w Brzesku zorganizował aukcję
prac swoich wychowanków. Sprze-
daży towarzyszyło przedstawienie
teatralne, poczęstunek oraz zaba-
wa taneczna. Miejsca użyczyła
Restauracj a "Galicyj ska".
/p0008.djvu
czelWiec 2005
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
W BRZESKU I OKOLICY
Browar Okocim zakończył koleiny, ważny z punktu widzenia
ochrony środowiska, proiekt - budowę kotłowni gazowei. Starą
węglową instalacię zastąpiono nowoczesną i ekologiczną.
Inwestycia ta iest konsekwencią odpowiedzialnei polityki
prowadzonei przez kierownictwo firmy. 85-metrowy komin
kotłowni węglowei, góruiący nad Browarem Okocim i całą doliną
rzeki Uszwicy, zostanie zdemontowany.
Naiwyiszy komin na zlom
Ekipa odpowiedzialna za uruchomienie nowej kotłowni. Stoją od lewej: Andrzej Gardziel,
Zbigniew Smoleń, Marek Stachowicz, Marek Barczuk, Tadeusz Zawiła i Jerzy Tomczyk.
Na zdjęciu brakuje Kazimierza Topolskiego. Fot. arek
- Dbałość O środowisko naturalne jest dla
nas istotnym wyznacznikiem prac moder-
nizacyjnych i inwestycyjnych. Instalacja,
którą oddajemy do użytku jest nie tylko
nowoczesna i wydajna, ale spełnia wszyst-
kie normy ekologiczne - podkreśla Piotr
Polański, dyrektor Browaru Okocim.
- Uruchomienie kotłowni gazowej bezpo-
średnio przełoży się na obniżenie emisji
zanieczyszczeń - o 98 proc. dwutlenku
siarki i pyłu, o 80 proc. tlenków azotu,
a dwutlenku węgla o 40 proc. - dodaje
Adam Pawełas, menedżer ds. środowi-
ska w CarIsberg Polska S.A.
Ponadto nowa kotłownia umożliwia bar-
dziej oszczędną produkcję energii ciepl-
nej w porównaniu do węglowej. Mieści się
ona w części budynku tzw. starej
drożdżowni, ajej dwa 22-metrowe komi-
ny zostały wkomponowane w bryłę zabyt-
kowego obiektu. Kontrola pracy w pełni
zautomatyzowanej instalacji sprawowa-
na jest ze stacji operatorskiej w pomiesz-
czeniu nadzoru i monitoringu w Centrum
Energetycznym Browaru.
Niebawem 85-metrowy komin kotłowni
węglowej zostanie zdemontowany; zaś bu-
dynek starej kotłowni o kubaturze blisko
20 tys. metrów sześciennych - zburzon
W jego miejscu powstaną nowe tankofer-
mentory; które pozwolą Browarowi zwięk-
szyć moce produkcyjne do 3,2 milionów
hektolitrów rocznie. Poza oddaniem do
użytku nowej kotłowni, także jeszcze
w tym roku Browar rozpocznie moderni-
zację przemysłowo-komunalnej oczysz-
czalni ścieków.
Warto dodać, że Grupa CarIsberg Polska
S.A., do której należy Browar Okocim,
konsekwentnie prowadzi politykę proeko-
logiczną, znacznie zmniejszając emisję za-
nieczyszczeń oraz zużycie energii i wod
W kwietniu 2004 roku, po wnildiwym pro-
cesie kontroli przez międzynarodową or-
ganizację certyfikującą Lloyd's Register
Quality Assurance, firma otrzymała cer-
tyfikat systemu zarządzania środowisko-
wego ISO 14001. Natomiast w lutym br.
Browar Okocim został laureatem kon-
kursu ,,Najlepsze Przedsięwzięcia Roku
w Małopolsce - Lider Małopolski 2004".
VVyróżnienie przyznało Stovvarzyszenie
Gmin i Powiatów Małopolski za syste-
matyczną i dynamiczną rozbudowę oraz
unowocześnianie produkcji, przy jednocze-
snym poszanowaniu środowiska i uczest-
niczenie w lokalnym życiu społecznym
i kulturalnym. K
WZNOWIONO KOLPORTAŻ gazetki
"Nieco dziennik" . Choć pismo chce wzo-
rować się na tygodniku wydawanym
przez Jerzego Urbana, inicjatywę przyj-
mujemy z należną uwagą, gdyż wydaw-
ca deklaruje włączenie się w nurt walki
z korupcją władzy samorządowej, nepo-
tyzmem i innymi patologiami społecz-
nymi. W tym celu brygady dziennikar-
skie "NIEcodziennika" maj ą zakładać
podsłuchy, monitorować, urządzać repor-
terskie prowokacje. Gratulując pomysłu,
proponujemy niezbędnik dziennikarskie-
go wyposażenia uzupełnić o: alkomat,
wariograf: blankiet zwolnienia lekarskie-
go L-4, telefon komórkowy połączony
z CBŚ, a także liczydło, by nie pomylić
się przy sumowaniu wyborczych lub re-
ferendalnych głosów. No, i koniecznie
należy zatrudnić prawnika, biegłego
w kwestiach prawa prasowego.
(kibic)
POWIAT BRZESKI powinien być
prawdziwym rajem dla wędkarzy. Licz-
ne potoki i rzeki mogłyby stanowić do-
skonałe siedlisko ryb z gatunków
pstrągowatych i łososiowatych. Jednak
rzeczywistość nie jest tak piękna. We-
dług ostatniego raportu Wojewódzkie-
go Inspektoratu Ochrony Środowiska
do wód na terenie powiatu wpływa zbyt
dużo zanieczyszczeń. N ajpoważniej-
szym problemem jest brak dostatecz-
nie rozbudowanej sieci kanalizacyjnej.
Według Krystyny Gołębiowskiej
z tarnowskiej delegatury Inspektoratu
Ochrony Środowiska ścieki, zamiast
trafiać do oczyszczalni, do staj ą się bez-
pośrednio do rzek. Ekolodzy alarmują
i mają ku temu powody. Policja wraz
ze strażą rybacką tylko w ciągu kilku-
godzinnej kontroli wykryła kilkadzie-
siąt przypadków, świadczących o tym,
że mieszkańcy wpuszczali zanieczysz-
czenia do rzeki. Winnych ukarano. (w)
s P R Z E D A M
DOM W JASIENIU BRZESKIM
Dom o pow. całkowitej 211.60 m 2 ,
wykończony w 75%, działka 12.47 ar.
Wszystkie media (bez c.o.)
Cena 250.000 zł. do negocjacji
Tel. 693-123-161, (32) 47-621-70
,
/p0009.djvu
GRZEGORZ WAWRYKA
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
czelWiec 2005
Starosta Grzegorz Wawryka, podobnie iak burmistrz Brzeska, pełni swą funkcię od blisko
siedmiu lat. Mimo że kompetencie obu urzędów są odmienne, to skala problemów, przed
iakimi obai staią, bardzo podobna. Nie różni ich choćby iednolite stanowisko, dotyczące
lokalizacii ziazdu z autostrady czy utworzenia Fundacii Akademii Gotza. Właśnie od poruszenia
sprawy przyszłości pałacu Gotzów Okocimskich rozpoczynamy tę rozmowę...
Z burmistrzem
nie kłócę się
- Ponad rok temu był Pan jednym
z tych, którzy promowali pomysł
stworzenia fundacji dla ratowania
pałacu GOtzów. Pojawili się polonusi
z Ameryki oraz przedstawiciele In-
stytutu Lecha Wałęsy. Projekt
otworzenia w rezydencji okocim-
skich fabrykantów Akademii Gotza
znalazł poparcie Urzędu Miejskie-
go i Starostwa Powiatowego. Wciąż
jednak świetlana i chyba jedyna
w jakimś stopniu skonkretyzowana
wizja jest przedmiotem niekończą-
cych się dyskusji, które nie posu-
wają sprawy restauracji obiektu ani
o krok do przodu. Przeciągający się
stan stagnacji musi irytować i nie-
pokoić, a wśród mieszkańców wy-
wołuje spore emocje. Jak długo
jeszcze?
- Zacznijmy od tego, że treść negocjo-
wanego statutu musi satysfakcjonować
wszystkich założycieli fundacji. I w za-
sadzie, co do zasadniczych kwestii nie
ma już rozbieżności, które pojawiły się
na początku tworzenia czterostronnej
umowy. Chodziło o to, że państwo Gołę-
biewscy; którzy będą pozyskiwać środki
na renowację pałacu i działalność Aka-
demii Gotza, dążyli do tego, by użytko-
wana nieruchomość była własnością za-
kładanej fundacji. To miało niejako
uwiarygodnić zabiegi Gołębiewskich
w ich staraniach o zdobywanie dotacji.
Jednak zarówno Starostwo, jak i Gmi-
na stały na stanowisku, że pałac i park
może stać się własnością przyszłej fun-
dacji, ale dopiero w chwili, kiedy zreali-
zuje ona swój zasadniczy cel, czyli w mo-
mencie, gdy w pałacu Gotza rozpocznie
działalność międzynarodowa szkoła. Do
tego czasu, ale nie dłużej niż na trzy
lata, nieruchomość zostanie fundacji
użyczona. W końcu, po długich pertrak-
tacjach, udało się przekonać Gołębiew-
skich do naszej wersji i do podpisania
statutu pozostało już dopracowanie
wyłącznie drobnych, wręcz kosmetycz-
10
nych kwestii. Wiele wskazuje na to, że
statut fundacji będzie przedmiotem
debaty podczas najbliższej, czerwcowej
sesji Rady Powiatu.
- Jeśli zostanie zaakceptowany tak-
że przez Radę Miejską, będzie moż-
na rozpoczynać prace renowacyj-
ne. Chyba, że są jeszcze jakieś inne
przeszkody?
- Proszę pana, sprawa przyszłości ze-
społu pałacowo-parkowego jest zbyt
ważna dla całej naszej społeczności,
więc nie można podejmować pochop-
nych decyzji. Zanim podpiszemy akt
założycielski fundacji, najdrobniejszy
szczegół umowy trzeba przygotować
z wielką precyzj ą. Lepiej przeciągnąć
w czasie finalizację formalności, niż
cokolwiek przegapić. Nie chciałbym,
żeby kiedyś posądzano mnie o to, że
czegoś nie dopilnowałem i pałac dostał
się w niepowołane ręce.
- Zatem jeszcze w tym roku poja-
wią się w zabytku ekipy remon-
towe?
- Mamy takie deklaracje. Jeśli funda-
cja zacznie funkcjonować, do Brzeska
przyjadą studenci Politechniki Krakow-
skiej, którzy w ramach praktyk prze-
prowadzą inwentaryzację pałacowej nie-
ruchomości. Później dzieło odbudowy
przejmie powstająca fundacja.
- Czy nie ma Pan wątpliwości, że
pomysł polskiego małżeństwa z Ka-
lifornii może nie być najlepszym
projektem do realizacji?
- Z pewnością to projekt najbardziej
skonkretyzowany i - nie ukrywam -
perspektywa zorganizowania w pałacu
szkoły wychodzi naprzeciw naszym
oczekiwaniom. Mimo żywej dyskusji,
jaka na ten temat toczy się od miesię-
cy, pragnę podkreślić, że pomysł pań-
stwa Gołębiewskich zyskał akceptację
członków obu rad i spotkał się z przy-
chylnością państwa Włodków, potom-
ków Gotzów Okocimskich. Owszem,
pojawiały się też propozycje kupna
pałacu, ale nie były to przekonujące
oferty. Oponenci także nie przedstawi-
li żadnego sensownego rozwiązania.
Nie ulega wątpliwości, że użyczenie jest
najbezpieczniejszą formą przekazania
nieruchomości. W najgorszym przypad-
ku, jeśli fundacja nie zdoła zrealizo-
wać statutowego celu, pałac odzyska
Starostwo.
- Do planowanej formy funkcjono-
wania szkoły także zgłaszano pew-
ne zastrzeżenia.
- Sądzę, że nie powinniśmy mieć
obaw. Włączony do statutu zapis o re-
alizowaniu przez Akademię Gotza
międzynarodowej matury uspokoił
chyba największych sceptyków.
A trzeba pamiętać, że działająca
w Brzesku renomowana szkoła, to
szansa nie tylko dla miasta i mło-
dzieży, ale także dla nauczycieli i gru-
py ludzi, którzy znajdą przy tej oka-
. . ..
ZJI mIeJ sca pracy.
- Chciałbym wierzyć, że Akademia
Gotza będzie dla naszego miasta
szansą. To chyba jednak nie jedyny
i mimo wszystko nie najważniejszy
problem, z jakim boryka się Powiat.
Choćby brak dróg lub nie najlep-
szy ich stan powinien spędzać sen
z powiek władzom.
- Proszę pana, drogi są problemem nu-
mer 1 w skali całego kraju, a nie tylko
naszego powiatu, gdzie zarządzamy
256 km tras.
- Niestety, stan dróg jest nie naj-
lepszy.
- Istotnie, chociaż w ostatnich latach
wykonaliśmy ponad 40 km nowych na-
wierzchni, wciąż nie jest w tej mate-
rii dobrze. Duży wpływ na taki stan
rzeczy miały powodzie, jakie nawie-
dziły nasz region. Także powstające
żwirownie przyczyniły się do przyspie-
szonej dewastacji powierzchni wielu
dróg powiatowych. Ponadto ujawniły
się w ostatnim czasie liczne osuwiska,
które również oddziałują na stan dróg.
Żeby nadążyć z ich naprawą, koniecz-
ne są zdecydowanie większe środki.
Staramy się je pozyskiwać z progra-
mów pomocowych. W ubiegłym roku
z funduszy strukturalnych, np.: SA-
PARD udało się wykonać 12 km no-
wych nawierzchni na drogach Mokrzy-
ska
Szczepanów, Sterkowiec - Wokowice,
Tymowa - I wkowa oraz Łoniowa - Bie-
siadki. Obecnie złożyliśmy cztery wnio-
ski, tym razem w ramach ZPORR,
i mam nadzieję, że uda się nam zdo-
być pieniądze na drogę Bielcza - Wola
Dębińska. W kolejce natomiast czeka-
ją odcinki: Brzesko - Okocim, Czchów
- Iwkowa, Zaborów - Pojawie, Tymo-
/p0010.djvu
czelWiec 2005
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
GRZEGORZ WAWRYKA
wa - Łososina, Szczepanów - Waryś,
Zaborów - Bielcza. Tymczasem rozpo-
częliśmy odbudowę mostu w Zawadzie
U szewskiej, zniszczonego przez po-
wódź w 1997 roku. Realizujemy po-
nadto program budowy chodników.
Najwięcej udało się ich wykonać na
terenie gminy Dębno, Brzesko, szcze-
gólnie w miejscach najbardziej niebez-
piecznych dla pieszych - w ruchliwych
okolicach szkół i kościołów.
- Problem ten będzie zapewne ak-
tualny jeszcze przez wiele najbliż-
szych lat. A co z oświatą?
- To prawda. Jeżeli chodzi o oświatę,
to należy stwierdzić, że w skali woje-
wództwajesteśmy liderami. Prowadzi-
my w rankingach środków wydatkowa-
nych na oświatę. Tylko w ostatnich la-
tach powstał przecież nowoczesny
kompleks szkolny z halą sportową
w Brzesku i podobny obiekt w Czcho-
wie. Równolegle prowadzimy moder-
nizację szkoły w Łysej Górze oraz pra-
cowni zawodowych w ZSP nr 2 w Brze-
sku. W ZSP nr 2 udało się nam również
otworzyć i wyposażyć pierwszy w Ma-
łopolsce wydział mechatroniki.
- Lista potrzeb jest jednak o wiele
dłuższa. Znajduje się na niej rów-
nież brzeski szpital. Co w tym za-
kresie robi Powiat?
- Nie można nie zauważyć, jak ten szpi-
tal przeobraził się i ciągle zmienia
w ostatnim czasie. Zatwierdzony przez
Radę Powiatu, a opracowany przez za-
rządzających szpitalem, program re-
strukturyzacji przyniósł wiele efektów.
Dość powiedzieć, że tak gruntownego
remontu nie przeszła w ostatnich
dwóch latach żadna placówka szpital-
na w województwie. Wykonano kom-
pleksowe docieplanie, wymieniono
okna, zmodernizowano kotłownię i cią-
gi ciepłownicze, odnowiono kilka od-
działów. Reszta czeka na swoją kolej-
kę. Całkowity koszt tej inwestycji to
około 7 milionów złotych. Większość tej
kwoty udało się pozyskać z funduszy
zewnętrznych, ale niemały udział ma
również Powiat. W sytuacji, w jakiej
znajduje się dzisiaj służba zdrowia, do-
konania te nabierają naprawdę wyjąt-
kowego znaczenia. Trzeba przyznać, iż
prace remontowe niejednokrotnie ozna-
czają uciążliwości dla pacjentów, ale
myślę, że wybaczą nam oni ten chwilo-
wy niepokój.
- To wszystko pięknie, choć wiado-
mo, jak wiele do ideału brakuje.
Przerwę Panu tę wyliczankę. Pro-
szę powiedzieć, co Starostwo Powia-
towe robi, by zmniejszyć najwięk-
szą bolączkę, jaką jest ciągle wyso-
kie bezrobocie?
- Niestety, Starostwo
ma ograniczone możli-
wości w tym zakresie,
choćby dlatego, że nie
ustala wysokości po-
datków, które mogłyby
determinować rozwój
przedsiębiorstw. Tym
niemniej staramy się
pomagać, działającym
już na naszym terenie
firmom, a także sprzy-
jać nowo powstającym.
Dobrym tego przykła-
dem są szkolenia orga-
nizowane przez Staro-
stwo wespół z Powiato-
wym Urzędem Pracy.
W ostatnim czasie od-
było się ich wiele. Mogę
tu wspomnieć prezentacje modelu
partnerstwa lokalnego, wspieranie
przedsiębiorczości oraz inne. Wpisu-
jemy się także w szeroki zakres wspól-
nych z Gminą Brzesko działań, zmie-
rzających do lobbowania za jak naj-
szybszym zakończeniem remontu drogi
nr 4, przebudową, prowadzącej na pół-
noc, drogi 768 oraz wykonaniem zjaz-
du z autostrady. Jeśli nie będziemy
mieć nowoczesnych połączeń drogo-
wych, to nawet naturalnie dobra lo-
kalizacja miasta i powiatu nie będzie
sprzyjać rozwojowi, bowiem tylko dys-
ponując dobrą infrastrukturą drogową,
można myśleć o inwestorach, nowych
przedsiębiorstwach i miejscach pracy.
- Wspomniał Pan o mającej prze-
biegać przez tereny powiatu auto-
stradzie oraz zjeździe z niej do
Brzeska.
- To ogromna szansa dla Brzeska,
gminy i powiatu. Byłoby niepowetowa-
ną stratą, gdybyśmy nie mieli zjazdu
z autostrady, o który od wielu lat za-
biegamy. Obecnie widnieje on w pla-
nach i mam nadzieję, że nikt go nam
z nich nie skreśli.
- Ale protesty mieszkańców z oko-
lic ulicy Leśnej nie ustają.
- W tym względzie podzielamy zda-
nie władz Gminy. Prawda bowiem jest
brutalna - jeśli nie wybudujemy łącz-
nika z autostradą teraz, to prawdopo-
dobnie nie będziemy go mieć nigdy.
A wówczas na dziesięciolecia możemy
stać się zaściankiem. Zjazd ulicą Le-
śną jest teraz najbardziej realny. Ow-
szem, powstaną pewne uciążliwości
dla właścicieli niektórych posesji, ale
poprzez ustawienie ekranów można je
w znacznej mierze ograniczyć. Należy
też spróbować wynegocjować z inwesto-
rem bezkolizyjne rozwiązanie komu-
nikacyjne nad ulicą Leśną.
Grzegorz Wawryka: W wielu sprawach starostwo
igmina mówią jednym głosem...
- Czy myśli Pan, że są to przekonu-
jące argumenty?
- Nie ma w tej chwili lepszego rozwią-
zania. Oczywiście, trzeba je traktować
jako pierwszy, tymczasowy etap, zanim
przyjdzie czas, by pomyśleć o budowie
tzw. dużej obwodnicy, która przejęłaby
ruch poza miastem. To byłoby docelowe
rozwiązanie, które należy już teraz za-
pisać w planach rozwoju na następne
lata i dążyć ze wszech miar do jego re-
alizacji. Nie można jednak zapominać,
że jest to proces wieloletni i wymagają-
cy nieporównywalnie większych nakła-
dów od przystosowania, istniej ącej już
wzdłuż ulicy Leśnej, drogi.
- W tej sprawie Starostwo i Gmina
mówią jednym głosem. Jakie inne
inicjatywy podejmowane są wspól-
nie?
- Jest ich wcale niemało. O projekcie
Akademii Gotza już mówiłem. Zbież-
ne są nasze działania, dotyczące Ma-
łopolskiej Szkoły Wyższej. Wspólnie or-
ganizujemy wiele imprez kulturalnych.
Przebudowa skrzyżowania przy ul. Sol-
skiego to również przedsięwzięcie Gmi-
ny i Starostwa. Warto też wspomnieć
o tym, że wspólnie popieramy inicjaty-
wę budowy nowej biblioteki powiato-
wej i miejskiej, której nadamy imię
Jana Pawła II. W końcu - musimy
współdziałać, bo użytkujemy ten sam
biurowiec.
- Nigdy nie kłóci się Pan z burmi-
strzem Brzeska?
- Na niektóre sprawy patrzymy ina-
czej, ale nie musimy z tego powodu
wchodzić w konflikty. Z pewnością
siedmioletnia współpraca z burmi-
strzem Musiałem nie zburzyła nasze-
go koleżeństwa. Sądzę, że on jest po-
dobnego zdania.
Rozmawiał Marek LATASIEWICZ
11
/p0011.djvu
KRZYSZTOF BIGAJ
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
czelWiec 2005
Dla człowieka, którego rodzina mieszka tu od pokoleń, a sam dopiero 151at temu przYiechał
do Brzeska, osiągnięcie takiei pozycii społecznei to niewątpliwy sukces - mówi wiceburmistrz
Krzysztof Bigai w rozmowie z łukaszem Wroną.
Szybkie decyzie...
- Jakie to było uczucie, kiedy po-
nad dwa lata temu odbierał Pan no-
minację na stanowisko zastępcy
burmistrza Brzeska?
- Nominacja ta jest dla mnie prze-
jawem ogromnego zaufania Pana
burmistrza Jana Musiała w stosun-
ku do mnie. Stanowisko i zakres
prac, które mi powierzył, stanowią
duże wyzwanie.
- Z wykształcenia jest Pan politolo-
giem. Wiem, że pracował Pan jako
nauczyciel, ale także prowadził
swój własny sklep, a przez kilka lat
odpowiadał za promocję gminy.
Teraz współdecyduje Pan o losach
miasta. Czy jest jakiś przepis na
sukces?
- To jest jak z wypiekami. Każdy ma
swoją książkę kucharską. Mój przepis
to duża doza pracy i wytrwałości oraz
zrozumienie u innych. Obowiązuje też
loj alność i szacunek. Dla człowieka, któ-
rego rodzina mieszka tu od pokoleń,
a sam dopiero 15 lat temu przyjechał
do Brzeska, osiągnięcie takiej pozycji
społecznej to na pewno sukces.
- Czy Pańskie doświadczenia z po-
przednich stanowisk pomagają
w pełnieniu obecnej funkcji?
- Lata pracy w innych zawodach
ukształtowały mnie jako człowieka, któ-
ry ma służyć innym ludziom i tę służ-
bę wykonywać wzorowo. Taki staram
się być, chociaż czasami mi się to nie
udaje. Ocenę mojej pracy pozostawiam
przełożonemu, współpracownikom
i mieszkańcom.
- Mówi się: "Punkt widzenia zależy
od punktu siedzenia". Kiedyś, jako
kupiec, protestował Pan przeciw-
ko powstawaniu w mieście super-
marketów. Teraz widzi Pan, że cza-
sami nie da się nie udzielić pozwo-
lenia firmie, która chce taki sklep
uruchomić. Czy rzeczywiście ten
punkt widzenia zmienia się?
- W 1999 roku, będąc radnym miej-
skim, zainicjowałem spotkanie kupców,
dzięki któremu odrodziła się Kongre-
gacja Kupiecka w Brzesku. Szukaliśmy
gorączkowo rozwiązania problemu, bo
jako właściciele sklepów byliśmy za-
niepokojeni tego typu inwestycjami
12
w mieście. Sądzę, że brakowało nam
wtedy wiedzy i chęci do działania na
własny rachunek, na dużą skalę. Praw-
da jest jednak taka, że, aby być kon-
kurencyjnym na rynku, trzeba się roz-
wijać i łączyć w grupy producenckie lub
kupieckie. Nie można patrzeć tylko
przez pryzmat własnego, rodzinnego
biznesu. L udzie coraz mniej zarabia-
ją, chcą taniej kupować, ale jednocze-
śnie być lepiej obsługiwani. Teraz, po
nabyciu pewnych doświadczeń i wpro-
wadzeniu zmian, nasi brzescy kupcy
stają się prawdziwą konkurencją dla
dużych sklepów.
- Współrządzenie miastem to nie-
wątpliwie duża odpowiedzialność.
Jednak nie zawsze przynosi zado-
wolenie. Rzecz jasna, nie sposób
znaleźć receptę, żeby każdego usa-
tysfakcjonować. Zapewne przycho-
dzą czasem momenty zwątpienia...
- To nie są momenty zwątpienia. To
jest raczej niedosyt, że nie uda się po-
godzić interesów wszystkich mieszkań-
ców. Bywają chwile wspaniałe, gdy
zwykłe słowo "dziękuję" potrafi spra-
wić większą radość i satysfakcję niż
laury i wyróżnienia. Zdarzają się też
okresy bardzo ciężkie, kiedy niezasłu-
żone gromy, spadające na samorządow-
ców, w tym także na moją osobę, nie
mają żadnych podstaw, a są spowodo-
wane zwykłymi, ludzkimi emocjami.
- I pewnie wtedy pojawia się chęć
powiedzieć: "dosyć!"?
- Burmistrz wymaga od nas dyspozy-
cyjności przez 24 godziny na dobę,
przez siedem dni w tygodniu. Zdarza
się, że tak musimy działać. Przykła-
dem mogą być ostatnie, wspólne z bur-
mistrzem Bogdanem Dobranowskim,
prace nad przygotowaniem wniosków
do programów unijnych. Ale, gdy się
ma dużo samozaparcia, zrozumienia
u rodziny, oraz wspaniałych przyj aciół,
można swoją pracę wykonywać bardzo
dobrze.
- Irytuje Pana, jeżeli coś nie idzie
zgodnie z planem?
- Sądzę, że taka sytuacja każdego stre-
suje. Ale to jest już wkalkulowane
w działanie samorządu. Jak w każdym
przedsiębiorstwie, także tu wszystko
musi być zaplanowane. Ryzyko, że coś
się nie uda, musimy brać pod uwagę.
- Jest Pan znany z dość ostrego tem-
peramentu. To bardziej pomaga, czy
przeszkadza w pracy?
- Z natury, rzeczywiście, jestem czło-
wiekiem czynu. Tego samego oczeku-
ję od innych. Lubię szybko podejmo-
wać decyzje i nie uciekam od ciężkiej
pracy.
- Jak Pan traktuje swoich przeciw-
ników?
- W pracy nie dzielę ludzi na zwolen-
ników i przeciwników. Cenię rzeczową
dyskusję, popartą argumentami. Nie
akceptuję natomiast pieniactwa. Je-
stem przeciwnikiem takiego stylu upra-
wiania polityki. Swoich adwersarzy
traktuję z szacunkiem, chyba że tracą
rozsądek w tym, co mówią.
- Samorządy coraz częściej stają
przed nowymi wyzwaniami, cho-
ciażby pozyskiwaniem pieniędzy
z Unii Europejskiej. Jednak nic nie
przychodzi bez pracy i wiedzy, któ-
rą ciągle trzeba zdobywać.
- Nasz szef nałożył na nas obowią-
zek ciągłego poszerzania wiedzy.
Wszyscy to w urzędzie robimy. Publi-
kowane rankingi pokazały, że jeste-
śmy jedną z lepiej przygotowanych in-
stytucji samorządowych. Sam też
muszę pogłębiać swoją wiedzę, aby
podołać stawianym mi wymaganiom.
Ostatnio ukończyłem studia podyplo-
mowe na dwóch uczelniach: Bawar-
skiej Wyższej Szkole Administracji
i Prawa w Hof i Centrum Edukacji
Służb Publicznych Uniwersytetu Ja-
giellońskiego. Zdobyte tam wiadomo-
ści to kolejny krok do bardziej efek-
tywnej pracy na rzecz samorządu.
- Codzienność urzędnika to nie tyl-
ko sukcesy, są przecież także pro-
blem
Chociażby sprawa z wynagro-
dzeniami nauczycieli. Zapewniał
Pan niedawno o dobrej woli samo-
rządu uregulowania płac pedagogów,
ale nie można było tego uczynić,
choćby z powodu malejącej subwen-
cji ministerialnej. Gmina Brzesko
z własnych dochodów dopłaca do
oświaty już blisko 8 milionów zło-
tych rocznie. Czy Pana zdaniem,
oprócz sprawy wynagrodzeń, wpły-
nęła na to również organizacja pra-
cy i dzielenie klas na grupy w zakre-
sie niektórych przedmiotów?
- Staramy się tak dzielić klasy, żeby
zapewnić uczniomjak najlepsze warunki
do pobierania nauki. Problem oświaty
leży jednak zasadniczo po stronie Mi-
nisterstwa Edukacji, Nauki i Sportu,
które nie przekazuje wystarczających
środków na finansowanie zadania zle-
/p0012.djvu
czelWiec 2005
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
KRZYSZTOF BIG AJ
styczną, wykupiliśmy
budynek dawnego ogól-
niaka dla Gimnazjum
nr 2, rozpoczęliśmy bu-
dowę sali gimnastycznej
w Jasieniu, kolejną pla-
nujemy postawić przy
współpracy ze Stowarzy-
szeniem Miłośników
Ziemi Okocimskiej przy
szkole w Okocimiu.
Przygotowujemy też ter-
momodernizację dwóch
innych placówek oświa-
towych. Wykonaliśmy
szereg remontów i inwe-
stycji na kwotę ponad
10 mln złotych. Ponad-
to corocznie burmistrz
zwiększa ilość środków
finansowych na sport
i kulturę fizyczną. Uwa-
żam, że w szybkim tem-
pie nadrabiamy wielo-
letnie zapóźnienia
w rozwoju bazy oświato-
wej. Ale na to, żeby na-
sze placówki były na
miarę XXI wieku, po-
trzeba jeszcze dużo pie-
niędzy i czasu.
- Zapoczątkował Pan wiele cieka-
wych inicjatyw i imprez, które do
dzisiaj są kontynuowane i cieszą się
społeczną aprobatą.
- Same pomysły nie miałyby szansy
realizacji, gdyby nie grupa wspaniałych
osób - żeby tylko wymienić: Henryka
Mleczkę, Antoniego Baniaka, Ryszar-
da Dziedzica, Jacka Hołysza, Jerzego
Wyczesanego, Urszulę Knap. Bez nich
nie byłoby Wielkiej Orkiestry Świątecz-
nej Pomocy, turniejów koszykówki ulicz-
nej, spartakiady integracyjnej, mini-
mundialu czy też Kongregacji Kupiec-
kiej. Nieodzownym elementem tego
typu imprez jest też akceptacja i po-
moc władz oraz całej rzeszy wolonta-
.. "
rIUSZY I sponsorow.
- Co chciałby Pan zmienić w naj-
bliższej przyszłości w Brzesku?
- Przede wszystkim pragnąłbym jak
najszybszego rozpoczęcia budowy au-
tostrady ze zjazdem. Życzyłbym sobie,
by nabrał realnych kształtów projekt
Akademii Gotza, który - moim zda-
niem - jest jedyną alternatywą dla
uratowania dawnej siedziby założycie-
li Browaru Okocim. Chciałbym rów-
nież, aby nasze starania przyniosły
efekty w postaci nowych firm i miejsc
pracy w Brzesku. A z innej dziedziny
- abyśmy byli częściej uśmiechnięci
i mili dla siebie.
Rozmawiał Łukasz WRONA
$
Krzysztof Bigaj:
W polityce
nie akceptuję pieniactwa.
conego, jakim jest oświata w gminie.
Chcąc mieć bardzo dobrze wykształco-
ną kadrę nauczycieli, szkoły wyposażo-
ne w pomoce naukowe, nowe sale gim-
nastyczne, musimy też szukać oszczęd-
ności, aby tym wyzwaniom podołać.
- Do tej pory w gminie Brzesko nie
zamknięto jeszcze żadnej placów-
ki oświatowej. Jednak jest pro-
blem szkoły w Wokowicach. Jej
utrzymanie pochłania sporo pie-
niędzy. Wiadomo jednak, że w naj-
bliższym czasie nie będzie zmian.
Planowano, że dzieci z klas 4-6
przejdą do sąsiedniej szkoły
w Sterkowcu, ale rodzice nie zgo-
dzili się na to. Czy jest sens utrzy-
mywać tak małą szkołę?
- Takie decyzje, jak przeniesienie czy
likwidacja placówki, muszą być podej-
mowane w atmosferze powszechnego
konsensusu, bez zbędnych napięć. Na
pewno trzeba szukać wspólnie rozwią-
zań i oszczędności z jak najmniejszą
szkodą dla uczniów. Nasze propozycje
podyktowane są właśnie troską o dzie-
ci, co też muszą zrozumieć protestu-
j ący rodzice.
- A jednak są tacy, którzy stawiają
zarzut Gminie, że nie dba należy-
cie o oświatę?
- Najlepiej nasze starania widoczne są
w działaniach samorządu na przestrze-
ni ostatnich 6 lat. Powstało gimnazjum
w Jadownikach z piękną salą gimna-
AGRESJA jest jednym z najpoważniej-
szych problemów, z jakim boryka się dzi-
siejsza szkoła. Dotyka on uczniów z du-
żych i mniejszych miast. Z przeprowadzo-
nych badań wynika, że w Brzesku co
czwarty gimnazjalista spotkał się z prze-
. .
Jawarrn przemocy.
TRENING
ZASTĘPOWANIA AGRESJI
W brzeskim Gimnazjum nr 2 przy współ-
pracy holenderskiej policji wdrożono spe-
cjalny program "Bezpieczne gimna-
zjum". Działania już przyniosły pozytyw-
ne efekty, dlatego władze Gminy chcą je
rozszerzyć na inne szkoły. Przy wspar-
ciu samorządu Poradnia Psychologicz-
no- Pedagogiczna w Brzesku zorganizo-
wała roczne szkolenie dla kilkunastu
nauczycieli pod hasłem: "Trening zastę-
powania agresji". Prowadzili je specja-
liści, licencjonowani trenerzy Polskiego
Thwarzystwa Psychologicznego i TZA. Od
września prezentowali oni metodę pro£
Goldsteina, którą w Polsce wprowadza
się od 5 lat. Stanowi ona instruktaż, jak
radzić sobie z niepożądanymi emocjami,
wykazywać się asertywnością, prowadzić
trudne rozmowy, zwracać się o pomoc,
unikać rękoczynów. Pomaga dzieciom
zrozumieć i stosować wartości - uczci-
wość, szacunek oraz niesienie pomocy
drugiemu człowiekowi.
- Metoda ta jest stosowana w USA i wielu
innych krajach Europ
Jest ona prosta
w użyciu i bardzo efektywna. W szybkim
czasie zmienia się zachowanie agresywne
osób poddanych treningowi oraz ich sfera
emocjonalna. Stają się łagodniejsi, bardziej
refleksyjni, prZ)jaźni względem otoczenia,
lepiej się uczą, mają mniej konfliktów -
mówi Krystyna Czernecka-Sosin,
dyrektor Poradni Psychologiczno- Pedago-
gicznej w Brzesku.
- Agresja nie jest zjawiskiem nowym.
Pojawia się najczęściej w dużych skupi-
skach młodzież
ale spotyka się ją także
wśród dorosłych - wyjaśnia Małgorzta
Grabarz, pedagog z PG nr 1 w Brzesku.
- Dlatego tak ważna jest profilaktyka
i przygotowanie nauczycieli do walki z nią.
- Pracę należy zacząć od profilaktyki
w szkołach podstawowych, mimo że rzad-
ko dochodzi tam do przypadków agresji -
potwierdza Elżbieta Kura! z SP w Mo-
krzyskach. - Dobrze, że rozumieją ten
problem władze Gmin
N auczyciele, którzy ukończyli cykl zajęć
zorganizowanych przez Polskie Towarzy-
stwo Psychologiczne, otrzymali specjal-
ne certyfikaty. Teraz przed nimi trudne
zadanie wykorzystania nabytej wiedzy
w codziennej praktyce. (wro)
13
/p0013.djvu
ROK NIEMIECKI
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
czelWiec 2005
Chociaż zazwyczaj nowy rok wita się 1 stycznia, a żegna w Sylwestra, to tym
razem w Brzesku rozpocznie się on 9 maja 2005, a zakończy 30 kwietnia
2006. Z racji długoletnich kontaktów historycznych i współczesnych z Lange-
nenslingen miasto ma szczególne powody; by włączyć się w ogólnopolskie
obchody, promujące Niemcy, ich kulturę i język. Od strony organizacyjnej
przedsięwzięciu o nazwie ,,Rok Niemiecki w Polsce" patronuje Urząd Mia-
sta, Miejski Ośrodek Kultury oraz Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna.
Prof. Krzysztof Lipiński wygłosił wykład
o literaturze niemieckiej XX wieku.
Bliiei sqsiadów
Co zobaczymy?
Cóż, nie tylko będziemy oglądać, także
słuchać, mówić, a nawet. . . jeść. Program
rozpoczął się już w ubiegłym miesiącu od
"uczty umysłowej". W sali wystawowej
MOK-u otwarto ekspozycję, przygotowa-
ną przez Instytut Gothego, Stadtbiblio-
thek w Kolonii oraz Fundację Henricha
Bona, obrazującą życie i twórczość tego
XX-wiecznego literata. Wernisażowi to-
warzyszył wykład prof. Krzysztofa
Lipińskiego pt. "Literatura niemiecka
XX w. - idee przewodnie - Co zostało
z literatury po NRD?".
Pozostałe imprezy połączono z tradycyj-
nymi, miejskimi uroczystościami. W ra-
mach Dni Brzeska wystąpi Kapela Ba-
warska, brzeszczanka z pochodzenia,
a obecnie mieszkająca w Lipsku - dr
Maria Peter promować będzie książkę
"Polacy w Lipsku dawniej i dziś", miesz-
kańcy spotkają się z zaproszonymi obco-
krajowcami, a w salach MOK-u zawisną
konkursowe prace uczniów, biorących oba
państwa w krzyżowy ogień odmiennych
punktów widzenia zgodnie z tytułem
wystawy: "Polska w oczach Niemców,
Niemcy w oczach Polaków".
Czerwcowy program nie będzie stronił od
uciech doczesnych, gdyż czeka nas jesz-
cze biesiada kulinarna. Nie jedyna zresz-
tą, bo we wrześniu w czasie Święta Chleba
na placu Kazimierza Wielkiego pojawią
się ponownie rzemieślnicy zza granicy.
Brzeszczanie zobaczą kiermasz wyrobów
artystycznych na wzór tradycyjnego Okto-
berfest. Pożegnanie Lata będzie świętem
14
prawdziwie muzycznym. Usłyszymy re-
pertuar lekki - koncert piosenki niemiec-
kiej oraz poważny - klasyczne utwory for-
tepianowe. Wykonanie należeć już będzie
do Polaków.
Z ięzykiem W szranki
W brzeskich szkołach niemieckiego uczy
się od dawna. Nic więc dziwnego, że wy-
kazywać będzie się przede wszystkim
młodzież. W sierpniu wyjedzie ona do
Langenenslingen i do Kolonii na Świato-
wy Dzień Młodzieży. Na listopad zapla-
nowano natomiast finał konkursu recy-
tatorskiego i muzycznego oraz spektakl
niemieckojęzyczny w wykonaniu uczniów.
W styczniu przyszłego roku młodzi ludzie
z obu krajów będą debatować na temat
miejsca, jakie ich ojczyzny zajmują we
współczesnym świecie, a ujmując rzecz
krócej: "Co mamy w tej rzeczywistości do
powiedzenia?". Biorąc pod uwagę ich ener-
gię, będzie o czym mówić...
Program lutowy oznacza cofuięcie się do
przeszłości. Licealiści wykażą się aktor-
sko. Trudność, jaką mają przed sobą,
polega na tym, iż ich spektakl stanowić
ma konfrontację typowych zwyczajów pol-
skich i niemieckich, a porównać kultury
tak bliskie geograficznie i odległe men-
talnie nie będzie łatwo.
Marcowe zmagania sportowe także ozna-
czają językowe potyczki. Oprócz przewra-
cania kręgli, młodzież będzie mogła spo-
tkać się i porozmawiać ze sportowcami.
ID
Rozmowa z ks. Pawłem Stabachem, z parafii
NMP Matki Kościoła i św. Jakuba Ap.
w Brzesku, by
m wikariuszem w niemieckiei
Parafii Erfstat w diecezii kolońskiei.
$
- Z racji niemal dwuletniej pracy
w niemieckiej parafii na co dzień
spotykał się ksiądz z mieszkańcami
Erfstatu. Jaką opinię o Polakach
mają Niemcy z Nadrenii-Westfalii?
- W tej części Niemiec, w której by-
łem, o Polakach mówi się z sympatią.
Traktuje się nas z szacunkiem. Wielu
rodaków pracuje w diecezji kolońskiej
w strukturach kościelnych, ale również
w przedsiębiorstwach czy gospodar-
stwach niemieckich. Sądzę, że chęć
współpracy z Polakami to też jakiś
wyraz uznania i szacunku. Nigdy nie
spotkałem się z przejawem nietoleran-
cji czy niestosownym zachowaniem ze
strony mieszkańców parafii. Wręcz
przeciwnie, okazywali mi wiele sza-
cunku i wiele serca jako Polakowi ija-
ko księdzu.
- Przebywał ksiądz w Niemczech
w momencie, kiedy Polska wstępo-
wała w struktury Unii Europejskiej.
Jak to komentowano?
- Z tym było różnie, zwłaszcza w nie-
mieckiej prasie. Wiele było obaw. Za-
dawano sobie pytania, jak to będzie
wyglądało, chociażby ze względu na
rynek pracy. Niemniej jednak, Niem-
cy pozytywnie odnosili się do nasze-
go członkostwa w Unii. Podczas spo-
tkań z nami mówili, że teraz będzie-
my stanowili jedną Europę. Miasto,
w którym pracowałem, utrzymuje
partnerskie stosunki z Jelenią Górą.
Myślę, że częste spotkania z Polaka-
mi, wyj azdy, przyczyniły się do tego,
że pogląd Niemców z tego rejonu na
Polskę zmienił się w ostatnim czasie.
Kiedyś uważano, że Polska to zaco-
fany kraj. Promocja naszego kraju
przed przystąpieniem do UE wiele
zmieniła w mentalności i myśleniu
Niemców o Polsce.
- Dawniej traktowano Polskę jak
zaścianek. Czy takiemu przeświad-
czeniu nie hołduje ciągle starsze po-
kolenie Niemców?
- Myślę, że nie. Dużą rolę odgrywa tu-
taj konsulat polski w Kolonii, a także
klub "Korona", skupiający Polaków
mieszkających w tej części Niemiec.
Organizują oni wyjazdy do kraju i spo-
tkania, mające na celu pokazanie Pol-
ski taką, jaką jest naprawdę. Sporo
się zmieniło, więc także starsze poko-
lenie spojrzało na nas z zupełnie in-
nej perspektywy.
/p0014.djvu
czelWiec 2005
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
ROK NIEMIECKI
Ks. Paweł Stabach
- Niemcy obawiali się, że Polacy
będą w ich kraju tanią siłą roboczą.
Czy rzeczywiście jest to tak duży
problem i czy Polakowi łatwo jest
tam znaleźć pracę?
Dziwnie to zabrzmi, ale, omawiając ten
problem, trzeba podzielić Polaków na
dwie grupy. Pochodzący zwłaszcza ze
Śląska Opolskiego przyjechali tam już
dawno temu, więc jest im łatwiej. Zna-
ją doskonale język niemiecki. Wielu emi-
growało jeszcze przed stanem wojen-
nym. Spora grupa przyjechała szukać
swoich korzeni. Na pewno je tam zna-
leźli i zostali przyjęci przez Niemców jak
swoi, więc o pracę też było łatwiej. Dru-
ga grupa Polaków, którzy tam przy-
jeżdżają dzisiaj, też raczej znajduje
zatrudnienie. N a ich szczęście Niemcy
nie będą wykonywali określonych prac
za tak niskie wynagrodzenie, za które
skłonni są pracować Polacy. Jednak
taka sytuacja może się skończyć. Gdy
odwiedzałem rodaków w gospodar-
stwach rolnych, często odprawiałem dla
nich msze św. Narzekali oni, że już w tym
roku mogą zastąpić ich pracownicy zza
naszej wschodniej granicy, bo są jesz-
cze tańsi.
- Wiąże się z tym problem nielegal-
nego zatrudniania obcokrajowców
i w związku z tym kar dla praco-
dawców.
- N a pewno tak. Akurat w tych gospo-
darstwach, które znam, Polacy praco-
wali legalnie. Jest to zatrudnienie se-
zonowe, na specjalne zaproszenia. Ale,
oczywiście, wielu Polaków pracuje na
czarno. Znam przypadek Niemców, któ-
rzy dlatego, że zatrudniali nielegalnie
Polaków, musieli zamknąć piekarnię.
Ale też Niemcy bardzo cenią sobie pol-
skich pracowników za fachowość i pra-
cowitość. Często mówią, że Polak to
Zmiana
stereotypów
taka złota rączka. A przecież wiadomo,
że Niemcy lubią perfekcję. Jeśli więc
chodzi o fachowość wykonywanej pra-
cy, Polacy są postrzegani bardzo pozy-
tywnie i bardzo chętnie zatrudniani.
- Z jednej strony słyniemy z zarad-
ności, ale z drugiej wielu naszych
rodaków nie przysparza nam chlu-
by za granicą. Czy "narodowe"
wady nie psują nam pozytywnego
wizerunku?
- Stereotyp Polaka złodzieja i pijaka
to przeszłość. Teraz postrzegani jeste-
śmy inaczej. Owszem, zdarzają się
przypadki wchodzenia Polaków w kon-
flikt z prawem, ale, moim zdaniem, to
tylko margines. Spotkałem też bezdom-
nych i biednych rodaków, którzy nie
mają za co wrócić do kraju, nie mogą
znaleźć pracy, koczują gdzieś na dwor-
cach czy w noclegowniach. Opiekują się
nimi polskie misje katolickie i niemiec-
ki Caritas.
- Niemcy słyną z tego, że chętnie włą-
czają się w pomoc. Przykładem może
być fakt, że podczas powodzi w 1997
roku do Polski sporo darów przeka-
zano właśnie stamtąd. Więc jednak
nie jesteśmy Niemcom obcy?
- Niemcy mają wielkie poczucie ko-
nieczności przychodzenia drugiemu czło-
wiekowi z pomocą. Jest to zakodowa-
ne w ich mentalności ijeśli mają czym
się podzielić, to chętnie to robią. N ale-
ży tu wspomnieć nie tylko o wsparciu
dla naszego kraju. Gdziekolwiek zda-
rzy się jakaś tragedia, natychmiast
ruszają zbiórki, prowadzone przez or-
ganizacje charytatywne oraz kościelne.
Ta odpowiedzialność za innych w przy-
padku Niemców jest bardzo widoczna.
- Czy to nie jest tak, że Niemcy chcą
w ten sposób niejako spłacić dług
tym narodom, którym hitlerowcy
wyrządzili krzywdę?
- Nie, współcześni Niemcy nie utoż-
samiaj ą się z nazistami. Oni odcina-
ją się zupełnie od tamtego okresu.
Uznają, że jest to bolesna historia,
jednak teraz nie chcą być kojarzeni
z tymi czasami. Być może stąd wyni-
ka chęć wspierania tych, którzy aku-
rat pomocy potrzebują. Dzisiejsi
Niemcy wstydzą się tego, że kiedyś Hi-
tler był sprawcą tak wielu krzywd
i ludzkich tragedii.
- Dlaczego Polacy nie stanowią
w Niemczech mniejszości narodowej?
- Polacy próbują właśnie wywalczyć so-
bie ten status. Orędownikami w tej
sprawie są organizacje, skupiające na-
szych rodaków. Do takich należy choć-
by KI ub "Korona", działaj ący w Kolo-
nii. Jak dotychczas takie starania nie
przyniosły efektów. Obecnie w Niem-
czech są dwie nacje, posiadające sta-
tusy mniejszości: Turcy, którzy poma-
gali przy odbudowie zniszczonych pod-
czas wojny Niemiec i - nie wiem
dlaczego - Duńczycy.
- Jak będzie wyglądała współpra-
ca między Polską i Niemcami
w najbliższych latach?
- Gdy rozmawiałem z konsulem, pra-
cującym w Kolonii, oraz z mieszkają-
cymi tam Polakami, nie narzekali oni
na współpracę. Trudno mi się wypowia-
dać o płaszczyźnie politycznej. Jeśli zaś
chodzi o kontakty międzyludzkie, to
myślę, że są i nadal będą dobre. Oczy-
wiście, nie mogę mówić o całych Niem-
czech. Inaczej wygląda ta sytuacja we
wschodnich landach, gdzie Polacy
w przygranicznych miastach zakłada-
ją swoje firmy w miejsce plajtujących
niemieckich. Tam napływający kraja-
nie nie są chyba mile widziani.
- Jaka jest rola Kościoła, zarówno
niemieckiego, jak i polskich misji
katolickich w nawiązywaniu współ-
pracy?
- Instytucje te odgrywają ogromną rolę
przede wszystkim w życiu Polaków
mieszkających w Niemczech. Często or-
ganizują spotkania, które są niejedno-
krotnie jedyną możliwością wzajemne-
go kontaktu rodaków. Owocnie pracują
księża z Misji Polskich, którzy jedno-
czą Polaków. Trzeba też chylić głowę
przed niemieckim Kościołem, który fi-
nansuje prace polskich misji katolic-
kich, dając Polakom możliwość kontak-
tu z Kościołem oraz uczestniczenia
w nabożeństwach. Teraz, w tej współ-
pracy, jestem przekonany, pomoże obec-
ny papież Benedykt XVI. Jego posta-
wa i nauczanie, jak już widzimy, są
kontynuacją dzieła Jana Pawła II. A to
dobry prognostyk dla obu narodów, dla
obu Kościołów.
Rozmawiał Łukasz WRONA
15
/p0015.djvu
NOWOŚCI W SZKOLE
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
czelWiec 2005
o pełnei kontroli nad dziećmi wielu rodziców dotychczas mogło tylko marzyć. Niektórym
czas pracy zupełnie uniemożliwiał kontakt z nauczycielami. Paradoksalnie, nowoczesność
powszechnie rozumiana iako negacia wszelkich rygorów, pozwala na pełny nadzór nad
pociechami za pośrednictwem... Internetu.
Wirtualna wywiadówka
Testową wersję
"Internetowej wy-
wiadówki" 5
kwietnia wprowa-
dziło Publiczne
Gimnazjum w Ja-
downikach. Od
przyszłego roku
szkolnego program
wystartuje oficjal-
nie. Jednak, jak
zastrzega dyr. To-
masz Wietecha
(na zdjęciu), trady-
cyjne spotkania wychowawców z rodzica-
mi zostaną zachowane.
Realizację idei poprzedził nieoficjalny
sondaż wśród uczniów klas pierwszych.
Okazało się, że ok. 70 proc. z nich posia-
da możliwość korzystania z Internetu,
jeżeli nie w domu, to u znajomych. - "In-
ternetowa wywiadówka" wynika z reali-
zowanego S-letniego planu rozwoju szko-
ły. Znalazłem portal, który zapewnia
ochronę danych osobowych - o początko-
wym etapie prac opowiada dyrektor szko-
ły. Do 10 maja zanotował 150 logowań
w prograrrne.
Każdy rodzic otrzymał od wychowawcy
do swojej wiadomości indywidualny kod,
złożony z cyfr, liter i znaków, przypisany
uczniowi przez portal internetowy, gro-
madzący dane. Zalogowanie w systemie
wymaga podania nazwiska dziecka, kodu
oraz kombinacji znaków z obrazka na
ekranie. Daje to możliwość uzyskania in-
formacji o ocenach, uwagach (każda opa-
trzona datą i danymi pedagoga, który ją
wystawił) oraz bieżących komunikatach
szkolnych. Aby ułatwić dostęp, twórcy
programu przewidzieli także opcję zmia-
ny hasła przez użytkownika na łatwiej-
sze do zapamiętania.
Anonimowość i bezpieczeństwo danych to
nie jedyne zalety "Internetowej wywia-
dówki" wymieniane przez dyr. Wietechę.
Zwraca on także uwagę na możliwość
prowadzenia indywidualnych rozmów z ro-
dzicami, którzy mają kłopot z dotarciem
do szkoły oraz uzyskiwania od nich na-
tychmiastowej informacji zwrotnej. -
Przez takie inicjatywy stają się oni współ-
gospodarzami szkoły - podkreśla.
Pomysł oddziałuje też na uczniów:
- Młodzież ma w tym momencie dodat-
kową motywację do nauki, bo opiekuno-
wie w każdej chwili mogą sprawdzić po-
stępy - konkluduje dyr. Wietecha.
Dane uzupełniane są raz w tygodniu.
- Owszem, to dodatkowe obciążenie dla
nauczycieli. Uwagi i oceny wprowadza-
ją ci, którzy je wystawiają - przyznaje
dyrektor. Istnienie systemu nie elimi-
nuje tradycyjnych dzienników. W szkole
prowadzi się też konsultacje przedmio-
towe. Jednak z organizowanych raz
w miesiącu spotkań z nauczycielami
korzysta niewiele osób. - Być może zre-
zygnujemy więc z tej formy kontaktu -
rozważa Tomasz Wietecha.
Początkowe miesiące funkcjonowania
"Internetowej wywiadówki" pokazały jed-
nak kilka wad systemu. Okazało się, że
obecna w PeCetach opcja autouzupełnia-
nia pozwoliła dzieciom na złamanie ko-
dów. Wciąż nie uruchomiono indywidu-
alnych rozkładów zajęć dla klas i po-
szczególnych grup. Wszelkie uwagi
rejestruje się i przekazuje właścicielom
portalu. To oni mają zadbać o to, aby
testowany teraz program zadziałał pra-
widłowo od 1 września 2006 r. ID
23 KWIETNIA Sala Kolumnowa Sejmu gościła pracowników szkolnictwa. Kon-
ferencję pod hasłem ,,Akademia Zarządzania Dyrektora Szkoły" zorganizowała
Irena Dzierzgowska, a patronat objął Jan Maria Rokita. Jan Potworowski
wygłosił wykład o finansowaniu zadań w oświacie, a organizatorka objaśniała
istotę "szkół zarządzających wiedzą". Dyskusję panelową poświęcono palącym
problemom, m.in.: kwestii bonów edukacyjnych, zasad opracowywania rankin-
gów szkół, podstawom programowym i maturze. Z zainteresowaniem spotkało
się wystąpienie wiceburmistrza Brzeska, Krzysztofa Bigaja, który zabrał głos
w sprawie finansowania stypendiów socjalnych. W obradach uczestniczył także
dyrektor PG w J adownikach, Tomasz Wietecha. ID
16
Dla
domu
i ogrodu
Firma handlowa Jolanty i Marka
Więckowskich z powodzeniem działa na
rynku od 25 lat. Jubileusz zbiega się
z uruchomieniem nowego marketu
budowlanego, znaiduiącego się przy
ulicy Głowackiego, w sąsiedztwie
placu targowego. Uroczyste otwarcie
nastąpi iuż w pierwszei połowie czerwca.
Budowa obiektu o powierzchni handlo-
wej 1700 metrów kwadratowych trwa-
ła półtora roku. Warte podkreślenia, ze
został on wzniesiony całkowicie z pol-
skiego kapitału.
- Damy zatrudnienie kilkudziesięciu oso-
bom, czekającym w kolejce w Urzędzie
Pracy - mówi Marek Więckowski. - Istot-
ne też, że zdecydowana większość pro-
duktów, które będziemy sprzedawać bę-
dzie pochodzić od fum działających w na-
szym regionie - dodaje.
W pomieszczeniach okazale prezentują-
cego się obiektu znajdą się działy z arty-
kułami niezbędnymi w domu i ogrodzie.
Będą też stoiska z AGD i narzędziami,
kosmetykami oraz z tymi produktami,
z których do dzisiaj znana jest firma
Państwa Więckowskich, czyli z chemią
gospodarczą, farbami, lakierami, narzę-
dziami. Po wiele z oferowanych artyku-
łów nie trzeba będzie wyjeżdżać poza
Brzesko.
Właściciele zapewniają, że proponowany
asortyment będzie nie tylko bogaty
i sprzedawany po najniższych cenach, ale
przede wszystkim będą to produkty wy-
sokiej jakości. Niewątpliwie gwarantuje
ją patronat wiodącego w Polsce producen-
ta farb i lakierów - fumy "Śnieżka.
- Podobnie, jak do tej pory; trzymać się
będziemy dewizy - "tani, lecz profesjo-
nalny" - zapewnia właściciel Marketu
Budowlanego. - Z perspektywy dwudzie-
stu pięciu lat mogę stwierdzić, że jest to
najważniejsza recepta, żeby być konku-
rencyjnym. Zatem zapraszam do naszych
stoisk - dodaje.
/p0017.djvu
Małopolska Szkoła Wyższa
w Brzesku
Zaprasza kandydatów na studia na kierunek:
Ekonomia, w specjalności
Międzynarodowe Stosunki Ekonomiczne
na rok akademicki 2005/2006.
Tryb: dzienny, zaoczny, wieczorowy.
Wszyscy zainteresowani mogą uzyskać informacje
oraz otrzymać dokumenty rekrutacyjne:
od wtorku - do piątku
w godz. od 8:00 - do 18:00,
oraz w poniedziałek i sobotę
w godz. od 8:00 - do 16:00.
Oferujemy:
- nowoczesny program studiów;
- wykłady otwarte;
- stypendia socjalne, sponsorowane i naukowe.
Zajęcia prowadzą wykładowcy
z krajów Unii Europejskiej.
Małopolska Szkoła Wyższa w Brzesku
32-800 Brzesko, ul. Królowej Jadwigi 18
tel. 014/ 621 05 56, 66 33 135
www.mszw-brzesko.edu.pl
e-mail:studia@mszw-brzesko.edu.pl
ZAPRASZAMY!
Niebawem otwarcie nowego kierunku studiów:
Pedagogika - już od 1.1 0.2005
I Brzeskie
.luvenalia
21 .ala 2005
-ł-.:.
/p0018.djvu
WYKONUJEMY TAKŻE:
- meble biurowe
- łazienkowe
- do pokoju
- garderoby
- zabudowy wnęk
www.machnik.dobrafirma.biz
- projektowane komputerowo
- szeroki wybór frontów
- AG D w cenach hurtowych
- stylistyka i wyposażenie wedlug
upodobań i potrzeb klienta
/p0019.djvu
TEL. (14) 686 80 80
/p0020.djvu
czelWiec 2005
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
W BRZESKU I OKOLICY
Beton na mur...
Betoniarnia Trans- Lis-Bet znana jest na rynku od ponad
dwudziestu lat. Początkowo miała swą siedzibę w Buczu, gdzie
produkowano głównie materiały ścienne oraz drobną galan-
terię betonową. Od 10 lat mieści się w Mokrzyskach. W tym
czasie zmieniono profil działalności, by dostosować ją do po-
trzeb rynku. Głównym profilem zmian jest produkcja betonu
towarowego dla odbiorców indywidualnych oraz fum budow-
lanych. W tym czasie właściciele, Maria i Ignacy Lisowie
nie otrzymali ani jednej reklamacji na swe prod
Zatem
UŻYWane przez nich hasło- "europejskajakość w zasięgu twojej
ręki" - nie jest pustą reklamą, lecz ma bezwzględne uzasad-
nienie w rzeczywistości. Od kilku tygodni nabiera dodatkowo
szczególnegD znaczenia, bo odnosi się nie ty1ko do najwyższej
jakości produkowanego betonu, lecz także do UŻYWanej przez Firmę najnowocześniejszej
technologii. Produkcja jest obecnie całkowicie zautomatyzowana.
- Ze ZREMB-u w Strzegomiu zakupiliśmy węzeł produkcyjn
który bez wątpienia jest
najnowocześniejszy w całym regionie małopolskim - mówi z dumą Ignacy Lis i prowa-
dzi do w pełni skomputeryzowanej sterowni. - O wszystkim decyduje komputer. Wy-
znacza, jakich i ile składników należy użyć, oblicza prawidłowe proporcje, uwzględnia-
jąc wilgotność użytych kruszyw za pomocą zamontowanych sond. System jest w pełni
zautomatyzowan
zgodny z normą PN - EN 206. Nie mamy już ograniczeń, możemy
produkować każdy rodzaj betonu i zapraw, nawet dla najbardziej wymagających klien-
tów - zachwala właściciel Firm
Dodatkową zaletą tego systemu jest możliwość produkowa-
nia zarówno betonu projektowego, według standardowych
proporcji, jak również betonu recepturowego, czyli uwzględ-
niającego indywidualne wymagania klienta. System oparty
jest na sterowaniu automatycznym, ale w każdej chwili
można przejść na kierowanie manualne. Linia produkcyjna,
sterowana w oparciu o oprogramowanie niemieckiej fumy
"Sauter", posiada bardzo wysoką wydajność.
- Nie narzekamy na brak zbytu. Coraz więcej klientów
zwraca uwagę na jakość produktu, a nam zawsze zależało
na promocji przez jakość. Spotykamy się z dobrymi opi-
niami i to przynosi nam najwięcej powodów do satysfakcji.
Wszystkie surowce używane do produkcji są najwyższej
jakości. Kruszywa są atestowane, a cement sprowadzany
z cementowni w Nowinach. Th właśnie w laboratoriach cementowni prowadzony jest
stały nadzór naszej produkcji - dodaje Pan Ignac
Cały proces produkcyjny w Trans-Lis-Bet obsługiwany jest tylko przez dwie osob
Fir-
ma posiada także własną bazę transportową, w sumie 11 samochodów do przewozu
betonu oraz surowców.
- Podjęliśmy wielkie wyzwanie - mówi Pani Maria Lis. - Zaryzykowaliśmy spore
środki, ale, aby istnieć na rynku, trzeba się rozwijać i unowcześniać produkcję. W przy-
szłości planujemy wdrażanie systemu recyclingu, żeby nie obciążać środowiska odpa-
dami, choć w tym przypadku nie są one niebezpieczne. Jesteśmy wdzięczni, że przy
modernizacji i rozbudowie naszego zakładu spotkaliśmy się z wielką przychylnością
władz gminnych oraz pracowników Biura Promocji i Rozwoju Urzędu Miejskiego w Brze-
sku. Gdyby takjeszcze udało się poprawić stan infrastruktury transportowej... Ze względu
na nasze położenie bardzo uciążliwym jest fakt, że nie możemy korzystać z najkrót-
szych połączeń (zbyt niski wiadukt na Słotwinie), co powoduje wzrost kosztu transpor-
tu. Częste ograniczenia tonażu sprawiają, że nasi kierowcy muszą szukać objazdów lub
łamać przepisy - żali się Pani Maria.
Betoniarnia z Mokrzysk robi wrażenie nie tylko swym rozmachem i nowoczesnością,
ale także - co najtrudniej sobie wyobrazić w tego typu fumach - estetyką. Z gustem
urządzono biura oraz pomieszczenia socjalne dla pracowników, a przed budynkiem
zaskakuje efektowny skalniak oraz oczko wodne. Podobno to domena Pana Ignacego,
ale nie da się ukryć, że tkwi w tym serce i wrażliwość Pani Marii.
Tekst sponsorowany
ELEKTRYCZNE GITARY
I ROCZNICE
OSTATNI TYDZIEŃ czerwca
Miejski Ośrodek Kultury propo-
nuje mieszkańcom Brzeska
i okolic spędzić poza domem,
a najlepiej na świeżym powie-
trzu. 25 dnia miesiąca, tuż po
zakończeniu roku szkolnego, roz-
poczynają się tradycyjne Dni
Brzeska. W sobotę wystąpią
m.in. "Elektryczne Gitary" z Ku-
bą Sienkiewiczem, a w niedzie-
lę "Mister Soup". Świętować
będziemy też dwie okrągłe rocz-
nice -160-lecie Browaru zazna-
czy SIę programem muzycznym
"Ballada Okocimska", nato-
miast 620 lat, jakie upłynęły
od założenia miasta, zapamię-
ta szczególnie młodzież, dla któ-
rej zaplanowano konkursy z na-
grodami. Inne imprezy - jak za-
strzega dyr. MOK, Małgorzata
Cuber - zostaną zorganizowa-
ne w miarę pozyskiwania środ-
ków finansowych. ID
WALNE KUPCÓW
2 KWIETNIA odbyło się Wal-
ne Zgromadzenie Sprawozdaw-
czo-VVyborcze brzeskiego od-
działu Krakowskiej Kongrega-
cji Kupieckiej. Członkowie
oddziału udzielili absolutorium
ustępującemu zarządowi, a pre-
zesem na następną kadencję
ponownie został wybrany Miro-
sław Niedziałkowski.
Głównymi celami działania no-
wego zarządu mają być: zwięk-
szenie integracji lokalnego ku-
piectwa oraz przygotowanie ju-
bileuszu 70-lecia oddziału.
Obecny skład zarządu Brzeskie-
go o/KKK:
Mirosław Niedziałkowski (pre-
zes), Katarzyna Pacewicz-Py-
rek (wiceprezes), Bogdan Ba-
ranek (wiceprezes), Urszula
Knap (skarbnik), Barbara Ko-
pacz (sekretarz), Zbigniew
Masztalerz (członek zarządu),
Marian Cupał (przewodniczą-
cy Komisji Rewizyjnej).
Kontakt telefoniczny:
(501) 73-56-88.
21
/p0021.djvu
BRZESKIE "WZRASTANIE"
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
czelWiec 2005
- Tuż przed Kongresem Eucharystycznym,
który w Polsce odbył się w 1986 roku, oraz
przed trzecią pielgrzymką Jana Pawła II do
oiczyzny do Wydziału Duszpasterstwa
Młodzieży w tarnowskiei Kurii przyszedł ks.
Zygmunt Bochenek i oznaimił, że będziemy
wydawali pismo dla młodzieży. Robimy to
iuż przez 18 lat - wspomina wieloletni
sekretarz redakcii, Halina Bednarczyk.
Od listu do pisma
- 18 lat temu, 31 marca 1985 roku Oj-
ciec Święty Jan Paweł II ogłosił List
Apostolski "Do młodych całego świata".
Była to pierwsza w historii Kościoła tak
obszerna wypowiedź papieża, skierowa-
na do młodego pokolenia. - Publikacja
dała początek nie tylko Światowym
Dniom Młodzieży, ale także wielu ini-
cjatywom ewangelizacyjnym, skierowa-
nym do młodych ludzi. Jedną z nich jest
pismo "W zrastanie", które od początku
czerpie duchową inspirację z owego li-
stu do młodych i na nim buduje swój
program ideowy - mówi ks. Bochenek,
redaktor naczelny pisma.
Miał być tylko ieden
Pierwszy numer "Wzrastania" ukazał
się jesienią 1986 roku. W zamierzeniach
zespołu redakcyjnego miało to być poje-
dyncze wydanie w formie 16-stronicowe-
go zeszytu szkolnego, przygotowujące
młodzież do zbliżającego się Kongresu
Eucharystycznego oraz trzeciej piel-
grzymki Jana Pawła II do Polski.
- Pismo mieli redagować wolontariu-
sze skupieni wokół Duszpasterstwa
Młodzieży. Naj trudniej sze okazało się
wymyślenie tytułu. Przeszła propozy-
cja ks. biskupa Władysława Bobow-
skiego, który powiedział: "Skoro mło-
dzi - to wzrastanie" - opowiada Hali-
na Bednarczyk.
Pierwszy egzemplarz ukazał się poza
obowiązującą jeszcze wówczas cenzu-
rą i miał napis: "Do użytku wewnętrz-
nego". - Ten "wewnętrzny użytek" obej-
mował wszystkie diecezje w Polsce. Pi-
semko było niepozorne, nie miało
numeru, gdyż ciągu dalszego nikt nie
przewidywał - dodaje pani Bednarczyk.
Tymczasem, po licznych pochlebnych
opiniach, napływających do zespołu re-
dakcyjnego, twórcy postanowili stwo-
rzyć jednak następne wydania. Od tej
chwili, przez 18 lat, pismo ma tego
samego redaktora naczelnego,
a "W zrastanie" zbliża się do numeru
200. Do dziś dociera do młodzieży
w całej Polsce.
22
Gazeta,
-
stowarzyszenie,
szkoła
Bp Władysław Bobowski odbiera z rąk ks. Zygmunta Bochenka nagrodę "Wzrastania".
Nowe szaty "Wzrastania"
Periodyk wiele razy zmieniał szatę gra-
ficzną. Na początku miał format zeszy-
tu szkolnego. Drukowano go na powiela-
czu bez kolorów i fotografii.
- Od 18 numeru pismo zaczęło się uka-
zywać oficjalnie, w zwiększonym forma-
cie i objętości. Pojawiły się na jego ła-
mach zdjęcia. Thż przez IV Światowym
Dniem Młodzieży; w sierpniu 1991 roku,
wydaliśmy pierwszy numer z kolorową
okładką. - wspomina ks. Bochenek. Dzi-
siaj gazeta ma w format A-4 i 32 pełno-
kolorowe stron
- Mimo zmian wizualnych, odnoszę wra-
żenie, że nadal utrzymuje tę samą linię.
Pragnie pomagać młodym ludziom we
wzrastaniu - uważa Halina Bednarczyk.
- Przez lata w redakcji przewinęło się
sporo osób. Wiele z nich piastuje dzisiaj
odpowiedzialne funkcje, niektórzy są
politykami, samorządowcami, pracują
w innych redakcjach, piszą książki. Wielu
nadal utrzymuje kontakty z pismem -
dodaje pani Halina.
Tarnóvv - Brzesko
Przez szereg lat pismo wydawane
było przez Komisję Episkopatu Pol-
ski ds. Duszpasterstwa Młodzieży. Na
początku redakcja mieściła się w tar-
nowskiej kurii.
- Gdy ksiądz Bochenek otrzymał nomi-
nację na dziekana i proboszcza parafii
św. Jakuba w Brzesku, przenieśliśmy się
do tego miasta. Na plebanii wygospo-
darowano nam pokój na redakcję -
wspomina Halina Bednarczyk.
Wokół gazety skupiło się środowisko
młodych ludzi o zdecydowanej posta-
wie katolickiej. Niektórzy, zwłaszcza
od 1997 r. (rok wyborów samorządo-
wych), włączyli się w struktury władz
terytorialnych w ramach gminy bądź
powiatu, współtworzyli prasę lokalną
i animowali różne działania społecz-
no-kulturalne. Środowisko "W zrasta-
nia" stało się bodźcem do licznych
przedsięwzięć ewangelizacyjnych, pro-
wadzonych nie tylko przez brzeską, ale
także przez okoliczne parafie. Należą
do nich coroczne (od 1994 r.) Brzeskie
Dni Młodych i zainicjowane w 1995 r.
Tygodnie Kultury Chrześcijańskiej.
Przy ich realizacji skupiło się grono
ofiarnych pedagogów i pracowników
różnych placówek kulturalno-oświato-
wych. W ramach Tygodni zaczęto or-
ganizować, mające dobrą renomę,
warsztaty szkoleniowe.
/p0022.djvu
czelWiec 2005
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
BRZESKIE "WZRASTANIE"
W 2000 roku wydawanie pisma prze-
jęło Stowarzyszenie Wspierania Roz-
woju Młodzieży "Wzrastanie". N a jego
czele stanęła prezes Maria Babicz.
Głównym celem organizacji jest wspie-
ranie wszechstronnego rozwoju młode-
go pokolenia w oparciu o chrze-
ścijańską koncepcję człowieka
oraz propagowanie stylu życia
zgodnego z tradycją narodową,
a także niesienie pomocy ro-
dzicom w kształceniu i wycho-
waniu dzieci.
Gazeta i szkoła
Myśl o szkole społecznej kiełko-
wała w Brzesku już od 1995 r.,
kiedy powstała grupa inicjatyw-
na, szukająca odpowiedniego lo-
kalu. Skoordynowane działania
w tym zakresie podjęła
w 1998 r. Rodzina Kolpinga,
która wystąpiła do Urzędu Mia-
sta z prośbą o przekazanie
obiektów, należących dawniej do Bro-
waru, przy ul. Mickiewicza 68 (hala
sportowa i łączące się z nią, częściowo
puste zabudowania). W zamiarach ini-
cjatorów, miał tam powstać Zespół
Szkół Ogólnokształcących i Placówka
Integracyjna dla Młodzieży Niepełno-
sprawnej. Rodzina Kolpinga uzyskała
w tej sprawie wstępne przyrzeczenie od
Zarządu Miasta. Jednak inwentaryza-
cja i zbadanie stanu technicznego wy-
kazały, że koszt modernizacji byłby
zbyt wielki i od planów odstąpiono.
- Do realizacji projektu ks. Bochenek
przygotowywał się przez kilka lat. Gdy
tworzyliśmy naszą organizację, popro-
sił nas, abyśmy to wyzwanie wzięli na
swoje barki. Było to trudne zadanie.
Trzeba było napisać statuty, zorgani-
zować kadrę pedagogiczną, a co naj-
ważniej sze znaleźć siedzibę dla szko-
ły - wspomina Maria Babicz. - W koń-
cu udało się pozyskać budynek po
byłym ambulatorium browarnianym.
Pomógł nam w tym ogromnie
starosta Grzegorz Wawryka,
który bezpłatnie wydzierża-
wił nam budynek na 10 lat.
Stroną organizacyjną zajęły
się Halina Podolańska-Na-
bożny i Anna Węgrzyn - do-
daje pani prezes Babicz.
Jednak nie doszłoby do otwar-
cia szkoły, gdyby zabrakło
sponsorów. Remont budynku
przerastał bowiem możliwości
finansowe stowarzyszenia.
- Nie sposób wymienić
wszystkich, którzy wsparli na-
szą inicjatywę. Jeden dał wo-
rek cementu, drugi trochę rur,
i tak jakoś poszło. Za każdy
dar jesteśmy wdzięczni, bo ma on dla
nas ogromne znaczenie. Znaczny wkład
w remont szkoły ma, pochodzący z Brze-
ska, Roman Kluska oraz Adam Duda,
wywodzący się z Iwkowej. Sporo też za-
wdzięczamy burmistrzowi Janowi Mu-
siałowi, który przekonywał radnych, aby
przeznaczyli nam z budżetu Gminy
spore pieniądze na remont - opowia-
da pani prezes.
Szkołę otwarto dwa lata temu. Obec-
nie uczęszcza do gimnazjum i liceum
blisko 60 uczniów.
Nagrody
Kiedy powstawało Stowarzyszenie
Wspierania Rozwoju Młodzieży "Wzra-
stanie", ks. Zygmunt Bochenek, widząc
ogrom zadań, jakie czekają jego
członków, zaproponował, aby ufun-
dować statuetkę, będącą nagrodą
"Wzrastania". Jest ona przyzna-
wana osobom, które mają znaczą-
cy wkład w rozwój samej organi-
zacji lub miesięcznika bądź za-
sługi w wychowywaniu młodzieży.
W tym roku wyróżnienie przyzna-
no po raz czwarty. Statuetka
przedstawia dłonie oplatające
pąk róży - symbol młodości. Jej
autorem jest Andrzej Trybulski,
który przez wiele lat dbał o sza-
tę graficzną "Wzrastania". N a-
grodzono pięć osób oraz jedną or-
ganizację. Statuetki uroczyście
wręczono w szkole katolickiej
podczas celebrowania 18 roczni-
cy powstania pisma.
Gimnazjum i Liceum Katolickie w Brzesku -
najmłodsze dziecko stowarzyszenia" Wzrastanie".
Tekst i foto
Łukasz WRONA
Laureaci nagrody
" Wzrastania"
vv 2005 roku
ks. biskup WŁADYSŁAW BOBOWSKI
Wyróżniony za ofiarne przewodniczenie Ko-
misji Episkopatu ds. Duszpasterstwa Mło-
dzieży, zwłaszcza w trudnych latach po stanie
wojennym. Jest współtwórcą katolickiego
miesięcznika dla młodzieży "Wzrastanie", któ-
re nieustannie wspiera jego ewangelizacyjną
misję. Mocno popierał starania o utworzenie
szkoly katolickiej w Brzesku.
JAN MUSIAŁ, burmistrz Brzeska
Otrzymał nagrodę za wszechstronną po-
moc i osobiste zaangażowanie w prace
przy tworzeniu szkoły katolickiej w Brze-
sku. Od lat wspiera inicjatywy stowarzy-
szeń i ruchów katolickich. Wykazuje troskę
o rozwój szkolnictwa i oświaty w gminie,
szczególnie widoczną przy tworzeni u Gim-
nazjum im. Jana Pawła II wJadownikach.
GRZEGORZ WAWRYKA, Starosta Brzeski
Skutecznie wspierał starania o przekazanie
budynku dla szkoly katolickiej w Brzesku
przez Spółkę Carisberg Okocim S.A. oraz
Starostwo Powiatowe. Od wielu lat wspiera
inicjatywy stowarzyszeń i ruchów katolickich.
Wykazał szczególną troskę o młodzież nie-
pełnosprawną, przyczyniając się do utwo-
rzenia Warsztatów Terapii Zajęciowej i Śro-
dowiskowego Domu Samopomocy.
CECH RZEMIOSŁ RÓŻNYCH
W laudacji napisano, że wyróżnienie przy-
znano za wszechstronną pomoc w two-
rzeniu Liceum i Gimnazjum Katolickiego
w Brzesku, co oznacza realizację zasad
społecznej nauki Kościoła, a w szczegól-
ności utrwalania i pogłębiania więzi śro-
dowiskowych oraz postaw zgodnych z za-
sadami etyki i godności zawodowej.
ks. ANTONI SOŁTYSIK
Przez wiele lat przewodniczy duszpaster-
stwu młodzieży w Archidiecezji Krakow-
skiej. Ma wielki wkład w odzyskanie
Schroniska Młodzieżowego na Śnieżni-
cy i zorganizowanie w nim dynamiczne-
go ośrodka formacyjnego KSM. Spełnia
twórczą rolę w Radzie Programowej mie-
sięcznika "Wzrastanie".
STANISŁAW PAWlIKOWICZ
Wyróżniony za wydatną pomoc w two-
rzeniu Liceum i Gimnazjum Katolickiego,
a zwłaszcza za społeczne sporządzenie in-
wentaryzacji i opracowanie dokumenta-
cji remontowo-adaptacyjnej budynku oraz
sprawowanie nadzoru budowlanego.
23
/p0023.djvu
TESTY GIMNAZJALISTÓW
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
czelWiec 2005
110
-
rocznik 188
Operacię opatruiemy kryptonimem: Pierwszy - Bardzo - Ważny - Egzamin.
Punkty, które za niego zdobędziemy,
to połowa sukcesu w drodze do wy-
marzonej szkoły. Czujemy wagę sy-
tuacji. Jeżeli egzaminy pójdą nam
kiepsko, możemy nie dostać się do
wybranego liceum, co utrudni nam
zdanie matury, a w konsekwencji
przyjęcie na studia, znalezienie pra-
cy i wykarmienie dziatek, rybek czy
choćby tylko siebie. Wizja takiego
"efektu domina" jest może zbyt pe-
symistyczna i długofalowa, ale nie
sposób o niej zapomnieć.
Plan operacyiny
Nikt nie ujawnia swojej prawdziwej
tożsamości. N aczelne dowództwo
ukrywa się pod kryptonimem OKE -
Okręgowa Komisja Egzaminacyjna.
Na jej decyzje nie mamy wpływu.
Jesteśmy tylko grupą zakodowanych
anonimów - mój pseudonim A10 (A
od klasy i 10 - numer z dziennika).
N a właściwą akcję mamy dokładnie
cztery godziny. OKE zarządza, że od-
będzie się ona 26 i 27 kwietnia.
Pierwszego dnia zrealizujemy połowę
planu - część humanistyczną, drugie-
go OKE będzie sondować naszą wie-
dzę matematyczno-przyrodniczą. Na
każdy etap mamy 120 minut, zaczy-
namy o godzinie 9:00.
Dzień przed
- Żeby tylko pogoda była ładna. - my-
ślę, leżąc w poniedziałkowy wieczór
przed kominkiem i czekam na stres.
Rocznik '88 szczegółowo, godzina po
godzinie, zobrazował, jakie emocje to-
warzyszą zbliżaniu się testów. Zgod-
nie z tymi opowieściami, teraz powi-
24
nien pojawić się ból brzucha i pani-
ka: "Nic nie umiem." Więc leżę, pa-
trząc w ogień i czekam. Nic oprócz
sms-a, że rano wychowawczyni po-
myślnie zakończyła pobyt na poro-
dówce, nie nadeszło.
Human
Rano padał deszcz. W szkole dziwnie
pustawo, bo młodsze klasy miały
dzień wolny. Po korytarzach kręcili
się tylko trzecioklasiści - wszyscy
eleganccy i skupieni. Dziewczyny stu-
kały obcasami, nawet największe
zabijaki maszerowały w garniturach.
Im bliżej było 9:00, tym więcej poja-
wiało się czerni, bieli, obcasów i ner-
wowo splatanych palców. Anka co
chwila poprawiała włosy z myślą, iż
dziś najważniejsze jest, by ładnie wy-
glądać. Miś z dumą prezentował swo-
ją kreację: - To jest garnitur ślubny,
mojego dziadka - Edka, z 1958, szy-
ty przez jego brata! A buty to mi
matka gdzieś kupiła.
Większość klas pisała egzamin na
sali gimnastycznej jak na prawdzi-
wej maturze. Reszta podzielona na
grupy - w salach lekcyjnych. Do ostat-
niej chwili próbowaliśmy rozładować
nerwy i nie tracić dobrego humoru.
Nauczyciele z komisji, słuchając nas,
usiłowali powstrzymać się od śmie-
chu. W końcu wybiła 9:00. Każdy zo-
stał sam ze swoim arkuszem. Słychać
było tylko skrobanie długopisów -
obowiązkowo czarnych.
Czy było trudno? Na długą formę wy-
powiedzi nie sposób narzekać. List
niemal każdy umiał napisać. Zada-
nia zamknięte też nie budziły kon-
trowersji. Choć pewien młodzian na
pytanie: "Co oznacza przysłowie «Bóg
daje orzechy bezzębnym»?", zaznaczył
odpowiedź "dobrodziejstwo losu", ar-
gumentując uparcie, "że Bóg przecież
chce dobrze, żeby nie byli głodni, daje
. k "
lm orzesz a... .
Większość skończyła na długo przed
końcem wyznaczonego czasu, z poczu-
ciem dobrze spełnionego obowiązku
lub chociaż dobrodziejstwa losu, zsy-
łającego łatwy egzamin. Tylko nie-
liczni w przypływie rozpaczy ocierali
łzy. Wszyscy myślami byliśmy już
w następnym dniu, nie mogąc docze-
kać się godziny 11:00 i zakończenia
tego stresującego maratonu.
Na ścisły ze ściśniętym sercem
Przynajmniej pogoda była ładna.
Części matematycznej większość
uczniów obawiała się znacznie bar-
dziej niż humanistycznej. Tu trzeba
znać wzory, konkretne pojęcia i za-
sady, nie wystarczy wyobraźnia i du-
ży zasób słownictwa. Napięcie było
jakby mniejsze, więcej kolorowych
ubrań i swobodnych rozmów. Moja
klasa niekompletna - kolega Mate-
usz miast na test poszedł sobie na
basen. Można i tak, kiedy jest się
laureatem olimpiady z fizyki...
W szyscy ściskali w dłoniach, prócz
czarnych długopisów, przybory geome-
tryczne. W kiosku obok szkoły sprze-
dawczyni witała każdego pospiesz-
L . .. k . "'" P k l h
nym:" lnlJe nIe ma.... o sz o nyc
korytarzach również biegali zrozpa-
czeni zapominalscy, usiłuj ąc w ostat-
niej chwili pożyczyć kątomierz czy
ekierkę. W końcu, jak poprzedniego
dnia, wybiła 9:00 i znów pochyliliśmy
się nad testami.
Tak jak wczoraj, część osób skończy-
ła wcześniej, a kiedy 120 minuta do-
biegła końca, wszyscy wylegli na ko-
rytarze. Nie milkły komentarze,
radosne okrzyki mieszały się z prze-
kleństwami tych, co popełnili błędy.
Nawet, jeśli nie wszyscy uśmiechali
się z satysfakcją, to każdy miał na
twarzy ulgę. Tak ważnego zadania nie
postawią przed nami przez co naj-
mniej trzy lata. Tę operację wykona-
liśmy - niektórzy lepiej, inni nieco go-
rzej. Najważniejsze, że mamy ją za
sobą. Pozostało nam czekać na wyni-
ki. Teraz "mamy wolność - i nie liczy
się już nic".
Aleksandra KOŹMIŃSKA
(autorka to świeżo upieczona
absolwentka Publicznego
Gimnazjum nr 2 w Brzesku)
/p0024.djvu
czelWiec 2005
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
MATURA
Zmienione procedury, "bezpieczne koperty", kodowanie prac to tylko niektóre udogodnienia
nowei matury. Jednak, pomimo naiszczerszych chęci pomysłodawców unowocześnionei formy
egzaminu doirzałości, nie udało im się wyeliminować iednego - stresu.
Doirzalość
Z perspektywy
pierwszal(a
Zamieszanie, dezorientacja, nerwowa
bieganina, ostatnie powtórki i konsul-
tacje oraz najgorsza ze wszystkiego
- niepewność. To nie mitologiczny ob-
raz stworzenia świata, ale atmosfe-
ra brzeskiego Zespołu Szkół Ponad-
gimnazjalnych nr 1. Emocje związa-
ne z maturami opadły dopiero w dniu
. . .
rozpoczęCIa pIerwszego egzamInu.
- Nasza szkoła została dobrze przy-
gotowana głównie za sprawą dyrek-
cji, która organizowała szkolenia dla
nauczycieli. Absolwenci byli uczeni ko-
dowania prac, a i wymagania sprzę-
towe zostały spełnione. Podczas eg-
zaminu maturzyści nie mieli możli-
wości ściągania. Duże odległości
między ławkami, osoby pilnujące roz-
stawione w różnych częściach po-
mieszczeń i zakaz jakichkolwiek kon-
sultacji pod groźbą opuszczenia sali
sprawiły, że matury przebiegały spo-
kojnie i bez większych przeszkód -
uważa Aneta Palej, nauczyciel przed-
miotów ekonomicznych.
Łatwieisza, trudnieisza...
Mimo startu w próbnej formie matu-
ry i uprzedniego opracowania tema-
tów do ustnego egzaminu z polskie-
go, większość abiturientów czuła się
jak króliki doświadczalne, na których
testowano nowy system. Nikt nie
mógł przewidzieć, czy będzie on prost-
szy czy może trudniejszy. Opinie wy-
stawiono rozmaite. - Nowa matura
sprawdza nie tylko wiedzę zdające-
go, ale również to, jak potrafi praco-
wać nad dostarczoną informacją, tek-
stem, czy ilustracją. Tak więc istot-
niejsza od pamięciowego opanowania
materiału jest umiejętność wykorzy-
stania, przetwarzania, analizy i syn-
tezy danych. To egzamin obiektywny,
który daje wiarygodną informację ma-
turzystom, ich rodzicom, szkołom
i uczelniom - twierdzi Julita Sosin,
nauczyciel matematyki. - Według
mnie, nowa matura jest dużo trud-
niejsza niż stara, gdyż nie sprawdza
wiedzy nabytej tylko w szkole. W du-
żej mierze diagnozuje erudycję ogól-
ną i inteligencję, dlatego przeciętny
uczeń lub kujon może mieć trudności
ze zdaniem pisemnej części egzami-
nu. Poziom podstawowy na tym eta-
pie nie sprawdza wcale podstawo-
wych wiadomości z zakresu danego
przedmiotu - ripostuje Agnieszka
Franczyk, abiturientka Liceum Ogól-
nokształcącego.
- Dla tych, którzy będą zdawać egza-
min za rok lub za dwa lata mam jed-
ną, ale myślę, że dość ważną radę:
weźcie ze sobą coś do jedzenia! -
z uśmiechem radzi Anna Marek z bi-
blioteki szkolnej.
"Starzy" w tle
- W tym roku po raz ostatni napisa-
liśmy starą maturę. Tak naprawdę
to chyba zapomniano o niej, gdyż
wszyscy byli przejęci tylko nowym eg-
zaminem - z nutą żalu w głosie mówi
Renata Wiśniowska, absolwentka
ekonomika. Uważa, że tematy z ję-
zyka polskiego były dość łatwe
i znaczna część jej kolegów wyszła ze
szkoły zadowolona. Także część ust-
na nie sprawiła im większych kłopo-
tów. - Stara matura jest o tyle do-
bra, że wiadomo, jak wygląda, ponie-
waż była pisana co roku od lat -
dodaje Renata.
Wśród maturalnego chaosu zapo-
mniano także o pozostałych uczniach.
Ciągłe nieobecności nauczycieli na lek-
cjach, gorączkowe poszukiwanie wol-
nych klas spowodowały, że w zasadzie
koniec kwietnia i cały maj to nauka
na kocią łapę. Pod tym względem
nowa matura nie zdała egzaminu.
Monika BIESAGA
(autorka jest uczennicą
pierwszej klasy LO)
ZE s moWY
HUMOR
W gorącym, przedmaturalnym okresie
przyszli brzescy absolwenci zawzięcie
ćwiczyli pióra. Stres objawiał się roz-
maicie. Oto rezultaty ich pracy
w uczniowskich zeszytach.
Autor zawarł w niej przykład, jak zaraza
może podelWać nawet całą społeczność
do zbiorowej walki z epidemią.
***
Romantyczny poeta, Konrad zamknięty
w celi więziennej podejmuje prostacką
walkę z Bogiem za swój naród, będący
w niewoli.
***
Za zbuntowanie się Zeus kalZe go na
straszliwą karę.
***
Nasze dobre cechy idą w naszych myślach
za wolno.
***
Moim zdaniem twierdzę, że jest jak ta
nienawiść opisana.
***
Rozpoczynając moją pracę, zacznę od krót-
kiego wyjaśnienia, co to jest bunt.
***
Bohaterem, a raczej bohaterką, od której
rozpocznę pisanie pracy, będzie Antygona.
***
Na pewno napisałam. Leczzarazem wszyst-
ko, co napisałam, napisać chciałam.
***
Nie ma wyjątków, Dżum dotyczy
jednakowo wszystkich.
***
Zmienia losy popIZez plZechytlZenie nie-
przyjaciela plZez podstęp.
***
Pomimo tego chaosu, jaki go wokół
ogarnia, jest zagubiony.
***
Nieraz pokazują swoje oblicze na jaw.
***
Wiersz ten jest wskazówką dla tych
wszystkich i nie tylko dla tych.
***
Do biografii wybranych bohaterów literac-
kich możemy zaliczyć bohaterów, którzy
mieli trudne wybory i ich konsekwencje
z różnych epok.
***
W tym opowiadaniu Zenon miał trudny
wybór, ponieważ kochał bardzo Elżbietę,
natomiast Justynę miał tylko do łóżka.
***
Moim zdaniem ten wybór plZeniesie się na
konsekwencję, czy to będzie dobra czy zła.
25
/p0025.djvu
ZHP
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
czelWiec 2005
Kontynuuiemy wspomnienia Kazimierza Kordeckiego, pełniącego nieprzerwanie od 1957
roku funkcię komendanta Hufca Brzesko Związku Harcerstwa Polskiego. Nierozerwalnie
czas ten wiąże się z organizacią niezapomnianych obozów w Piaskach Drużków nad
Dunaicem. Ostatnie lata nie były dla ośrodka nailepszym okresem. Istnieie zagrożenie,
że brzescy harcerze mogą swą bazę bezpowrotnie utracić...
-
agia
Piasków Druików
N a ostatnim zjeździe hufca w 2003 r.
podjąłem zobowiązanie, że kadencja
2003-2007 będzie ostatnią. Tak się skła-
da, że we wrześniu 2007 r. minie 50 lat
od kiedy zespół instruktorski Hufca Brze-
sko powierzył mi pełnienie obowiązków
komendanta, a Komenda Chorągwi Kra-
kowskiej to zaakceptowała. Ówczesny
skład Komendy Hufca obejmował mnie
oraz Adelę Golonkę, Jadwigę Kurek, Ka-
zimierza Wolaka, Mariana Herberta. Nie
miało znaczenia, że w zespole tym by-
łem najmłodsz
N a wieczną wartę ode-
szła Jadzia Kurek, bardziej znana pod
nazwiskiem Pawlina, do końca swoich dni
czynna instruktorka ZHP w Szkole Pod-
stawowej nr 3 w Brzesku.
Powodziowy chrzest
Przeglądam zachowane rozkazy z tam-
tych lat i jestem pełen jeszcze większego
szacunku dla wszystkich, którzy wówczas
ze mną współpracowali. Ileż zapału do
pracy, ileż nowych drużyn i członków
w każdym miesiącu! Zastanawiać dzisiaj
może, jak to było możliwe, by od reakty-
wowania ZHP w grudniu 1956 r. w tak
krótkim czasie wydarzyło się tak wiele.
J ak to się stało, że prowadzone wówczas
szkolenia i różne formy pracy z kadrą
dawały takie efekty? Już w lipcu 1957
roku Hufiec był organizatorem pierwsze-
26
go, dużego jak na ówczesne warunki, obozu
w Piaskach Drużkowie na przeszło 180
osób. Druh Stefan Podolański za ten suk-
ces zapłacił dużą cenę - długo chorował.
Atmosfera tego obozu jednak procentu-
je. Piaski od początku fascynują, dostar-
czają uczestnikom i organizatorom obo-
zów niezapomnianych przeżyć. Nie odstra-
sza przerażające wydarzenie z 1958 r.,
kiedy to kilka minut solidnej ulewy z wi-
churą wszystko zniszczyło. Był to solid-
ny chrzest dla obozo-
wiczów i sprawdzian
dla kadry w trudnych
warunkach. Trochę
bezradności w pierw-
szej chwili poprzedzi-
ło telegram do Hufca
z prośbą o pomoc.
Rzeczy osobiste wysu-
szono, postawiono na-
mioty, sienniki na-
pchano nową słomą,
na obiad podano su-
chy prowiant. Po bu-
rzy nikt z uczestników
nie wyjechał.
Przez następne lata
Piaski żyły obozami, a na niedzielne
otwarte ogniska przychodziła cała wieś,
która przeżywała swój pierwszy kontakt
z telewizorem.
Druh przewodniczący
Po obozie w 1958 roku, jako druga w wo-
jewództwie krakowskim, powstała Powia-
towa Rada Przyjaciół Harcerstwa, której
przewodniczył ówczesny Przewodniczący
Powiatowej Rady Narodowej, Tadeusz
Bałys. Przez trzy kolejne lata pobyt w Pia-
skach Hufiec ograniczał do funkcjonowa-
nia stani
Obozowały kolejno hufce: Dą-
browa Tarnowska, Dębica, Tarnów.
W 1959 roku Hufiec Brzesko z własnym
dużym obozem wyjechał do Plan koło Gry-
bowa. Tam wespół z Bałysem dyskutowa-
liśmy nad lokalizacją stałej bazy obozo-
wej, by coroczne jej urządzanie nie przy-
sparzało tylu kłopotów. Przez rok
szukaliśmy takiego miejsca i odkryliśmy
wieś Gołkowice k/Starego Sącza. Obozo-
waliśmy tam przez dwa lata, ale szansę
na budowę ośrodka otrzymał Hufiec Nowa
Huta. Dużym zgrupowaniem braliśmy
udział w akcji chorągwianej Spiż-Orawa
w Łapszach Niżnych, ale w następnym
roku wróciliśmy na własny teren.
Hufiec zaproponował Chorągwi akcję pro-
gramową pn. ,,Akcja Dunajec", ukazują-
cą walory doliny Dunajca oraz możliwo-
ści organizowania w tym terenie obozów
harcerskich i kolonii zuchowych. Propozy-
cję przyjęto. Latem 1963 roku przyjecha-
ło tam ponad 1000 zuchów i harcerzy,
głównie z Krakowa. W Piaskach ulokował
się Sztab Akcji, kolonia zuchowa -
w szkole, niewielki obóz - pod namiota-
mi, a większe zgrupowanie Hufca -
w miejscowości Olszyn
Na obiad... żabie udka
Kolonie zuchowe i niewielkie obozy funk-
cjonowaływ Jurkowie, Tworkowej, Tymo-
wej, Lewniowej, Wytrzyszczce, Filipowi-
cach, Wesołowie. W 1963 roku Piaski
Drużków przyjęły pierwszy obóz zagra-
niczny - skautów francuskich, którzy za-
Na porannym apelu. Lata sześćdziesiąte.
ciekawili wyjątkowym gotowaniem. Do
kuchni polowej przychodzili na obiady,
śniadania i kolacje. Sporządzali je we
własnym zakresie. Przyrządzali ślimaki
/p0026.djvu
czelWiec 2005
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
ZHP
i żabie udka. Odważniejsi spróbowali tych
przysmaków. Dalszą wymianę kontynu-
ował jeden z hufców krakowskich.
Efekty ,,Akcji Dunajec" to, obok zuchów
i harcerzy wypoczywających w kilku miej-
scowościach w dolinie Dunajca, spore za-
interesowanie oraz oddanie do użyt-
ku pierwszego w województwie krakow-
skim placu zabaw dla dzieci na wsi,
w Filipowicach. Piaski w 1963 r. wzboga-
ciły się o 8 domków kempingowych, które
Komenda Chorągwi przekazała Hufcowi
po zakończonej akcji "Spiż-Orawa".
W 1964 r. o Piaskach Drużkowie było jesz-
cze głośniej. Hufiec wrganizował duże zgru-
powanie w lipcu, by w sierpniu, w tym sa-
mym obiekcie przyjąć jeszcze większą gru-
pę (ponad 440 osób). Dużą, centralną akcję
szkoleniową dla młodzieży starszej i aka-
demickiej, jako tzw. I Harcerski Uniwer-
sytet Społeczny, zorganizowała Główna
Kwatera ZIW 12-osobowa drużyna szta-
bowa z Hufca Brzesko stanowiła obsługę
kwatermistrzowską. Odbył się kurs krót-
kofalarski, motocyklowy, motocyklowy,
judo. W zajęciach uczestniczyło 15 pracow-
ników Uniwersytetu Warszawskiego.
Gdy na posterunku była szefowa
kuchni, Pani Plewowa, na wyżywienie
nikt nie narzekał. Z prawej komendant
Kazimierz Kordecki.
Akcji nie powtórzono, ale sprzęt został
przekazany Brzesku. Pozwoliło to już
w następnym roku zdobyć puchar za
I miejsce we współzawodnictwie w zakre-
sie organizacji wypoczynku. Wszelkie
poczynania Hufca przez lata wspierała
aktywnie Powiatowa Rada Przyjaciół
Harcerstwa. Słynne były; inicjowane wów-
czas przez Radę, festyny i zabawy kar-
nawałowe w Pawilonie Okocimskim.
Adam Rybacki społecznie opracował pro-
jekt i kosztorys budowy stałej bazy dla
Hufca. Dyrekcja Lasów Państwowych
w Krakowie dała wstępną zgodę na prze-
kazanie działki. Realizacja planów na-
potykała jednak na duże kłopot
Zasad-
niczym problemem było odejście do in-
nego powiatu Przewodniczącego Rady
Przyjaciół, która już nigdy nie działała
tak aktywnie. Kolejny to przygotowanie
do zmian administracyjnych w 1975 r.
Ośrodek po reorganizacii
Projekt wraz z uzgodnieniami wykorzy-
stano w chwili poszukiwania terenów pod
budowę ośrodka dla nowej chorągwi.
W powołanym komitecie byłem jednym
z dwóch harcerskich ekspertów, którzy
mieli znaczący głos w sprawie warunków,
jakie musiał spełniać wybrany teren. Pia-
ski Drużków w sposób zdecydowany wy-
grały z takimi miejscowościami jak:
Gromnik, Jastrzębia, Ciężkowice, Żego-
cina, Rdzawa. O przyspieszeniu prac za-
decydowały dokumenty sporządzone
przez Hufiec Brzesko. Ośrodek powstał
przy bardzo dużym zaangażowaniu całej
społeczności województwa tarnowskiego,
wielu zakładów pracy; szkół, administracji
lokalnej i wojewódzkiej. Szczególną rolę
odegrały władze Czchowa i Brzeska, które
decydowały o rozwiązywaniu bieżących
problemów. Ówczesny Przewodniczący
GRN w Czchowie był wiceprzewodniczą-
cym Komitetu Budo
Takie brzeskie za-
kłady jak: ZBK, PBRoI, RPGK prowadzi-
ły główne wykonawstwo. W krótkim cza-
sie, bo już w 1980 r., nastąpiło oficjalne
otwarcie. W sezonie ośrodek mógł wypra-
cowywać środki na bieżące koszty i utrzy-
manie Komendy Chorągwi. Brzesko nie
straciło kontaktu z bazą, mimo wypoczy-
nek młodzieży w znacznej mierze został
na kilka lat przeniesiony do Czaczowa
w gminie Łabowa. Przejmując nadzór nad
przedsięwzięciem w 1987 r., byłem siód-
mym kierownilriem.
Splot różnych zdarzeń, w tym ponowna
reorganizacja administracji, nie wyszły
Piaskom na dobre. W sporządzonym
w pośpiechu w 1988 r. akcie notarialnym
nie zastrzeżono prawa do zarządzania
ośrodkiem dla tych, którzy go tworzyli.
W efekcie Piaski w Chorągwi Krakow-
skiej nigdy nie stały się tym, czym były
w Chorągwi Tarnowskiej. Szczególnie od
2002 roku były przedmiotem zaintereso-
wania jako towar na sprzedaż. Uzasad-
nienie oficjalne zmian kierownictwa spro-
wadzało się do przekonania środowiska,
iż jest to jedyna metoda rozwoju. Na nic
zdały się protesty i wnioski lokalnych sa-
morządów, w tym Starostwa Powiatowe-
go. Prawdę odkryto na spotkaniu środo-
wisk byłej chorągwi tarnowskiej w tym
roku, w Tarnowie. Na zwołanym w tej
sprawie Nadzwyczajnym Zjeździe Cho-
rągwi przyjęto uchwałę w sprawie odstą-
pienia lub sprzedaży baz
Chwila oddechu po codziennych
zajęciach. Szczepowa Teresa Przepiórka
oraz kwatermistrz Irena Czubak.
Koniec legendy?
Wszystko to, co się dzieje aktualnie z ośrod-
kiem, musi bulwersować. Choć formalnie
go przekazałem, to nadal sprawuję nad nim
opiekę i przygotowuję do sezonu 2005. Jak
mi doniesiono, w kwietniu ,,nowy" zdążył
już złożyć rezygnację, a :finalizowanie umo-
wy odstąpienia lub sprzedaży przełożono
na okres jesienn
Wobec zaistniałej sytu-
acji wydaje się, iż jest to jeszcze jedna szan-
sa dla środowiska na podjęcie wspólnych
działań na rzecz przekazania zarządu
ośrodka Hufcowi Brzesko i przekonania
władz naczelnych Z
iż planowana sprze-
daż jest dużym nietaktem wobec tych, któ-
rzy tworzyli bazę od podstaw.
Stanowisko takie potwierdzili w przyję-
tych wnioskach instruktorzy Hufców Tar-
nów, Dąbrowa Tarnowska i Brzesko na
zbiórce wyborczej delegata na XXXIII
Walny Zjazd ZHP 21 maja br. w Tarno-
wie. Pewną satysfakcją dla mnie jest
fakt, iż na tym zebraniu moje wysiłki
zostały docenione, m.in. wyborem na de-
legata tego Zjazdu.
W sprawie Piasków wraz z Hufcem Brze-
sko mam nadal pełne wsparcie władz
samorządowych, przedstawione w ubie-
głym roku. Nie muszę przekonywać, jak
dużą stratą dla ziemi brzeskiej byłaby
utrata wpływu na dalszy rozwój tego cie-
kawego rejonu turystyczno-wypoczynkowe-
go, jakim są Piaski Drużków z Ośrodkiem
ZHP i całym otoczeniem. Nie mówiąc już
o niezwykłej atmosferze, jaką przez lata
tworzyli tam brzescy harcerze.
Kazimierz KORDECKI
Fot. z prywatnego archiwum autora
27
/p0027.djvu
W BIBLIOTECE I NIE TYLKO
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
czelWiec 2005
Od 8 do 15 maja obchodzony jest w Polsce Tydzień Bi-
bliotek pod hasłem "Biblioteka otwarta dla Ciebie". 8
maja to Dzień Bibliotekarza i z tej okazji PiMBP w Brze-
sku zorganizowała spotkanie dla bibliotekarzy z mia-
sta, powiatu i szkół. Obecni byli m.in. wiceburmistrz
KrzysztofBigaj i starosta Grzegorz Wawryka. Zofia
Rogowska, były dyrektor WBP w Tarnowie, wygłosiła
wykład pt. "Książka, biblioteka, bibliotekarz na prze-
strzeni wieków i cywilizacji".
A18 maja w ramach akcji "Cała Polska czyta dzieciom" bi-
blioteka publiczna i Publiczne Przedszkole w Szczepanowie zor-
ganizowały głośne czytanie dorosłych - dzieciom. Gośćmi spo-
tkania byli wiceburmistrz Brzeska Krzysztof Bigaj, ks. Wie-
sław Znamirowski, strażak Anna Lubowiecka, bibliotekarka
Agnieszka Ostapska oraz red. Marek Kotfis.
Znana krakowska autorka książek dla dzieci, Ewa
Stadmiiller spotkała się z przedszkolakami i ich ro-
dzicami 4 maja 2005 r. w Publicznym Przedszkolu nr 7
w Brzesku w ramach akcji "Rodzinne spotkanie z po-
ezją". - Chciałyśmy uświadomić rodzicom konieczność
codziennego czytania dzieciom jako naj skuteczniejszej
metody wychowania czytelnika. W zabawach i zajęciach
nauczycielki zachęcają dzieci do codziennego kontaktu
z książkąjako źródłem informacji i przeżyć. Zaciekawione
dzieci samodzielnie korzystają z biblioteczki przedszkol-
nej, tworzą własne książki indywidualne i grupowe.- po-
wiedziała dyr. Katarzyna Gaździk.
A Rok 2005 ogłoszony został Rokiem Hansa Christiana Ander-
sena. Z tej okazji miejską bibliotekę odwiedzają dzieci ze szkół
podstawowych oraz przedszkoli. Oglądają wystawę i słuchają
prelekcji o życiu i twórczości pisarza. Ogłoszono także konkurs
plastyczny dla czytelników ph. "ilustrujemy baśnie H.Ch. Ander-
sena". I miejsce przyznano Jakubowi Czyżyckiemu z PSP nr
2 w Brzesku za pracę ,,Dzielny ołowiany żołnierzyk".
A W MOK-u rozstrzygnięto II Miedzyprzedszkolny Przegląd
Zespołów Teatrzykowych, w którym wzięły udział dzieci z 3 brze-
skich przedszkoli (nr 3,4 i 10) oraz placówek z: Jadownik, Szcze-
panowa, Mokrzysk i Poręby Spytkowskiej. Jury przyznało wy-
różnienia dla wszystkich przedszkoli z Brzeska oraz z Poręby
Spytkowskiej. Ponadto dzieci z "czwórki" zostały nagrodzone
za ogólny wyraz artystycznej prezentacji. Wyróżnioną bajkę
muzyczną "Tęcza Małgosi" dzieci zaprezentowały na Placu
Kazimierza Wielkiego 2 czerwca z okazji Dnia Dziecka.
A 18 maja Filia nr 1 w Brzesku, przy ul. Solskiego 70 otrzymała
komputer z Fundacji Im. Andrzeja Urbańczyka. Sprzęt dyr. Marii
Marek wręczył prezes organizacji Wojciech Filernonowicz.
28
v 16 maja gościem PiMBP był Wiesław Drabik - krakowski
autor około 60 pełnych humoru, wierszowanych i bardzo chętnie
czytanych bajeczek, przy których nie nudzą się również rodzice.
/p0028.djvu
czelWiec 2005
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
WSPOMNIENIE
Jan Masła-
Wspomnienie o człowieku, sportowcu, trenerze piłki nożne
i nauczycielu, działaiącym brzeskim środowisku.
Jan Mastaj, syn Leona i Ludwiki z do-
mu Erchard, urodził się w Bochni 29
listopada 1922 roku w rodzinie rze-
mieślniczej. Był jednym z pięciorga
dzieci. Jego rodzeństwo to: Marian,
Edward, Aleksandra oraz żyjący Sta-
nisław. Rodzina Mastajów angażowa-
ła się w uprawianie sportu i szkole-
nie sportowców, a szczególnie Jan, któ-
ry poświęcił tej pasji całe swe życie.
Początki dorosłe-
go życia Jana wy-
padły na ciężkie
czasy drugiej woj-
ny światowej.
Jako 1 7 -letni
chłopiec pracował
przymusowo
w niemieckiej fir-
mie drogowej.
Naukę pobierał
w tajnym naucza-
niu. Egzamin doj-
rzałości złożył
. . .
w gImnaZjUm lm.
Kazimierza Wiel-
kiego w Bochni
w 1945 r. W tym
samym roku zdo-
był indeks na
Uniwersytecie
Jagiellońskim na
Wydziale Lekarskim Studium Wy-
chowania Fizycznego, który później
przekształcony został w Wyższą
Szkołę Wychowania Fizycznego.
Od 16 czerwca 1948, za zgodą Wo-
jewódzkiego Urzędu Kultury Fizycz-
nej w Krakowie, rozpoczął pracę
w Powiatowym Inspektoracie Kul-
tury Fizycznej w Brzesku (później-
sza nazwa - Urząd Powiatowy -
Wydział Oświaty i Wychowania
Kultury Fizycznej i Turystyki).
W tej instytucji funkcjonował na
stanowisku kierowniczym do roku
1975. Wcześniej, bo w roku 1954
ożenił się i zamieszkiwał na stałe
w Brzesku. 1 września 1976 roku,
w związku z reorganizacją admini-
stracji podjął pracę w Technikum
M e ch ani c z no-E l e k tryc z nym
w Brzesku, jako nauczyciel wycho-
wania fizycznego. Od 1983 r., kie-
dy osiągnął wiek emerytalny, nadal
był zatrudniony na część etatu, aż
do roku 1992. Po ciężkiej chorobie
zmarł 27 marca 2005 roku.
W okresie 44-letniej pracy zawodo-
wej uzupełniał swoje kwalifikacje.
W roku 1952 zdobył tytuł trenera
piłki nożnej II klasy, a w roku 1961
tytuł magistra wychowania fizycz-
nego w WSWF
w Krakowie. Pra-
ca, którą Jan Ma-
staj wykonywał
w czasach powo-
jennych polegała
na szkoleniu
działaczy sporto-
wych, organizowa-
nIU Imprez oraz
pomaganiu w zdo-
bywaniu środków
finansowych na
odradzaj ący się
w powiecie brze-
skim sport.
Szczególne zasłu-
gi miał w poma-
ganiu Ludowym
Zespołom Sporto-
wym oraz szko-
łom. Za swoje za-
angażowanie i dobre wyniki w pra-
cy otrzymał wiele odznaczeń
państwowych i sportowych.
Pasją Jana Mastaja była piłka noż-
na. Jako najpierw piłkarz, a później
także jako trener, występował i pra-
cował najpierw w Bocheńskim Klubie
Sportowym, a następnie w Okocim-
skim Klubie Sportowym. Największy
sukces odniósł w latach 1951-1952,
kiedy był grającym szkoleniowcem
OKS-u. W rozgrywkach o Puchar Pol-
ski, po pokonaniu piłkarzy Wisły Kra-
ków (3:2) i pierwszoligowych Szombie-
rek Bytom (2:0) brzeska drużyna do-
tarła do 1/16 finału.
Jan Mastaj zapisał piękną kartę w hi-
storii sportu regionu brzeskiego. Po-
zostawił po sobie ślady dobrej roboty.
Michał Mikuliński
Antoni KLECKI (lat 81, Brzesko)
Aleksnadra HORODECKA (88, Jadowniki)
Roman KOŁODZIEJ (77, Iwkowa)
Józef KUKUŁKA (79, Jasień)
Józefa KSIĄŻEK (81, Maszkienice)
Ludwika DUDA (78, Sufczyn)
Józef KOŁODZIEJ (71, Biadoliny Szl.)
Marian ŁAZOWSKI (44, Bielcza)
Tadeusz ZELEK (56, Czchów)
Zofia NOWAK (83, Brzesko)
ligia MARTYŃSKA (74, Jasień)
Kazimierz STOLARCZYK (51, Jadowniki)
Jolanta PACURA (30, Brzesko)
Stefan WOLAK (62, Piaski Drużków)
Helena DUDEK (75, Niedźwiedza)
Józef JAŚKIEWICZ (61, Janowice)
Józefa BODZIOCH (93, Biadoliny Szl.)
Helena SKOCZEŃ (83, Brzesko)
Stanisław PIEC (66, Krzeczów)
Bronisław KLIMEK (83, Poręba Spyt.)
Stefania GAWLIK (90, Brzesko)
Józef MĄCZKA (61, Uście Solne)
Marian CZESAK (73, Borzęcin)
Stansława GURGUL (77, Porąbka Uszew.)
Edward JAJE (74, Złota)
Władysław SMOLEŃ (78, Waryś)
Henryk NIEĆ (78, Piaski Drużków)
Janina KŁUSEK (84, Brzesko)
Władysław DUDEK (73, Dołęga)
Wanda CAŁKA (72, Brzesko)
Józefa BUDZIOCH (74, Przyborów)
Emilia PLĄDER (84, Jasień)
Zofia PŁACHTA (80, Brzesko)
Marian KUKUŁKA (55, Brzesko)
Zbigniew MAKOWSKI (30, Okocim)
Janina ŁACHUT (72, Brzesko)
Michał KUPIEC (66, Poręba Spyt.)
2'
/p0029.djvu
BLAMAŻ PIŁKARZY OKS-u
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
czelWiec 2005
Piłkarze Okocimskiego po raz koleiny przegrali walkę o trzecią ligę. Sprawili srogi zawód
swym sympatykom, bowiem z głównego po rundzie iesiennei kandydata do awansu
przeobrazili się w outsidera czwartoligowych rozgrywek. Blamaż, kompromitacia, mierność
- te określenia naibardziei pasuią do wyczynów zespołu, który bez problemów miał wygrać
rywalizacię grupową i zwycięsko zakończyć poiedynki barażowe. Po serii porażek
w awaryinym trybie zmieniono trenera - Andrzeia Iwana zastąpił Zbigniew Kordela. Ale
nowemu szkoleniowcowi nie udało się powstrzymać pogłębiaiącego się kryzysu. Okocimski
stał się niespodziewanie iedną z naisłabszych drużyn w IV lidze.
$
Fa""oryt
outsiderem
- Tabela nie kłamie. Biorąc pod uwagę
tylko wyniki meczów wiosennych, byliby-
śmy jedną z ostatnich drużyn - przyzna-
je prezes Okocimskiego, Szczepan Zy-
droń (na zdjęciu), który słabe wyniki ze-
społu tłumaczy pechem, jaki towarzyszył
piłkarzom w pierwszych trzech meczach
rewanżowej rund
- Nieoczekiwanie zre-
misowaliśmy z Łososiem, a potem przy-
szły dwie porażki - z Malineksem i Ko-
lejarzem. Straciliśmy pozycję lidera,
a presja wygrywania wszystkich następ-
nych meczów nie mobilizowała, lecz pa-
raliżowała poczynania zawodników.
Początkowe straty można było odrobić
w pojedynku z kroczącym od zwycięstwa
do zwycięstwa Bocheńskim, ale także i
w tym spotkaniu zespół trenera Iwana
zagrał bardzo nieskutecznie. Porażka
oznaczała praktycznie przekreślenie
marzeń o awansie. Dotychczasowy szko-
leniowiec podał się do dymisji.
Na trzęsących nogach
- N a dokładniejszą analizę gry drużyny
przyjdzie czas, ale na podstawie dotych-
czasowych obserwacji można wnioskować,
30
że zawodnicy nie wytrzymali ciążącej na
nich presji - zastrzega się prezes Zydroń.
- Wymagaliśmy od nich zwycięstw w każ-
dym meczu, a tymczasem okazało się, że
nie potrafili udźwignąć tego psychiczne-
go ciężaru. Niestety; nogi trzęsły się nie
tylko - co można zrozumieć - młodym,
niedoświadczonym piłkarzom, ale także
rutyniarzom. To przede wszystkim oni
zawodzili w decydujących momentach -
dodaje prezes.
Czy popełniono błędy podczas przygoto-
wania w przerwie zimowej? Zydroń uwa-
ża, że to błędny trop w poszukiwaniu
przyczyn niepowodzeń zespołu Andrze-
ja Iwana. - Jak można mówić o źle przy-
gotowanej do rozgrywek drużynie, gdy
w każdym meczu posiada ona wyraźną
przewagę, a zawodnicy atakują od pierw-
szej do ostatniej minuty? - sprzeciwia
się takim zarzutom prezes OKS-u. - Nie
w przygotowaniu fizycznym, lecz w sła-
bej odporności psychicznej zawodników
należy doszukiwać się powodów słabej
postawy zespołu. O porażkach drużyny
decydowały indywidualne błędy poszcze-
gólnych piłkarzy, a nie złe przygotowa -
nie całego zespołu - z uporem twierdzi
prezes klubu. Uważa on także, że w prze-
rwie zimowej kadrowe straty zostały uzu-
pełnione właściwymi transferami.
Niewidoczne wzmocnienia
Przypomnijmy, że jeszcze przed zakoń-
czeniem pierwszej rundy rozgrywek ze-
spół opuścili bracia Daniel i Rafał Po-
lichtowie, którzy wyjechali do USA. Od-
szedł także Daniel Sacha. Mieli oni na
wiosnę odgrywać kluczowe role w dru-
żynie. Prezes Zydroń uważa, że klub za-
reagował w tej sytuacji adekwatnie i na
miarę możliwości. - Poszukiwaliśmy
takich piłkarzy, którzy mogliby zastą-
pić ubytki - wyjaśnia. - Dlatego wy-
braliśmy obrońców - Grzegorza Bizo-
nia z Garbarni i Mariusza Stawiarskie-
go z Popradu oraz młodych piłkarzy -
Łukasza Kluskę i Dariusza Karwata.
Do kadry pierwszego zespołu zostali
także dokooptowani wychowankowie
klubu - Tomasz Grzyb i Bogusław Sza-
frański. Wydawało się, że drużyna nie
tylko nie będzie grać gorzej, ale wręcz
przeciwnie - wierzyliśmy, że te trans-
fery będą stanowić wzmocnienia zespo-
łu. Prawdę powiedziawszy, nie można
mieć do żadnego z tych zawodników
pretensji, że nie spełnił oczekiwań. Tym
niemniej jako drużyna Okocimski gra
. ..
WIosną znaczme gorzeJ.
Obalanie mitu
Postawa piłkarzy Okocimskiego bulwer-
suje klubowych fanów, bo dzięki opiece
sponsora, tak dobrych warunków do pra-
cy mogłoby pozazdrościć im wiele dru-
żyn, nie tylko czwartoligowych. Prezes
Zydroń uważa jednak, że opinia krążą-
ca o finansowym eldorado zawodników
OKS-u jest przesadzona. - Te zarobki
piłkarzy są mitem - twierdzi. - Skoro
nasza sytuacj a finansowa jest istotnie
taka, jak się ją wokoło przedstawia, to
dlaczego nie przyjęli naszej oferty za-
wodnicy kilku innych czwartoligowców?
Owszem, jeśli chodzi o bazę sportową,
boiska, zaplecze treningowe, to z pew-
nością można nasz klub zaliczyć do czo-
łówki. Natomiast są kluby w czwartej
lidze, które z pewnością płacą zawodni-
kom nie gorzej od nas. Nie każdy też
trener chciał przyjąć nasze warunki.
Prawdą jednak jest, że CarIsberg S.A.
deklaruje środki na utrzymanie druży-
ny trzecioligowej - dodaje...
Rodzą się jednak zasadnicze pytania, czy
ten zespół będzie stać na podjęcie sku-
tecznej walki o awans w przyszłym sezo-
nie i - co ważniejsze - czy cierpliwość
sponsora nie wyczerpie się?
Marek LATASIEWICZ
/p0030.djvu
czelWiec 2005
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
SPORT
NIEPOWODZENIA piłkarzy OKS
w tym sezonie próbują powetować wła-
dze brzeskiej Gminy. Dzięki uruchomie-
niu rezerwy budżetowej przez burmi-
strza Jana Musiała stadion jest mo-
dernizowany, a inauguracja lipcowych
finałów mistrzostw Europy amatorów,
czyli Regions Cup, nastąpi na kame-
ralnym obiekcie przy ul. Okocimskiej.
Za 100 tys. zł przeprowadzono poważny
remont. Po połowie tej kwoty przezna-
czyły Urząd Miejski w Brzesku oraz wła-
dze województwa małopolskiego. Na
głównej trybunie zainstalowano 300 pla-
stykowych krzesełek, wyremontowano
także szatnie dla piłkarzy oraz wymie-
niono wewnętrzne instalacje. Zabiegów
kosmetycznych wy-
maga świetnie pre-
zentująca się mura-
wa boiska, zostaną
'" .. ..
rownIez wymIemo-
ne stanowiska dla
zawodników rezer-
wowych. - Prace
modernizacyjne zo-
stały przeprowa-
dzone w błyska-
wicznym tempie,
naj szybciej ze
wszystkich pięciu
stadionów, na których będzie rozgrywa-
ny lipcowy turniej. Obiekt spełnia
wszystkie wymogi Europejskiej Federacji
Piłkarskiej i nie mamy obaw, że organi-
zacja meczów tutaj rozgrywanych, będzie
stała na najwyższym poziomie - zachwa-
lał Mirosław Ryszka, który z końcem
maja przebywał w Brzesku wraz z komi-
sją monitorującą przygotowania. Byli
wśród nich przedstawiciele PZPN, Mało-
polskiego OZPN oraz goście z Irlandii
i Szwajcarii, którzy bardzo pochlebnie wy-
powiadali się o stadionie Okocimskiego.
W trakcie wizytacji ustalono, że Brzesku
zostanie przyznana organizacja meczu
inaugurującego turniej Regions Cup,
w którym 3 lipca zmierzą się reprezen-
tacje Małopolski i Słowacji. Spotkanie po-
przedzi uroczyste otwarcie całej imprezy;
w którym udział wezmą m.in. oficjele
z UEFA i PZPN. Na stadionie OKS-u od-
będzie się także inny mecz - 7 lipca Hisz-
pania zmierzy się z Irlandią.
- Wiedząc, że wcześniej przydzielono or-
ganizację pojedynku finałowego Proszowi-
com, postanowiliśmy przekonać organiza-
torów turnieju, by w Brzesku odbyły się co
najmniej dwa mecze, w tym inaugurujący
. ..
Imprezę - CIeszy SIę
burmistrz Jan Mu-
siał. - Obiekt mamy
naprawdę piękny,
więc nie żal było pie-
niędzy na przepro-
wadzenie koniecznej
modernizacji. Sta-
dion będzie przecież
służył mieszkańcom
przez wiele następ-
nych lat. Wiadomo
Nowe krzesełka plastykowe na trybunie. też, że w znacznym
stopniu wspomaga-
my fmansowo szkolenie młodzieżowych
grup w klubie. W ubiegłym roku OKS otrzy-
mał z kasy gminnej 80 tys. zł. Wierzę, że
praca ta zaowocuje wreszcie talentami i speł-
nią się oczekiwania brzeskich kibiców - dro-
żyna piłkarska awansuje do trzeciej ligi. Na
razie cieszę się z odniesienia sukcesu "dy-
plomatycznegd'. Organizacja meczu otwar-
cia Regions Cup to dla Okocimskiego i na-
szego miasta duży splendor - dodał bur-
mistrz Musiał. Marek Kotfis
W PIERWSZEJ EDYCJI Amatorskiej Ligi Siatkówki, zorganizowanej przez
Urząd Miejski w Brzesku, wzięło udział osiem drużyn reprezentujących nasz
powiat (R2 Brzesko, Nauczyciele Brzesko, WAW Sokół Brzesko, IMEX Brzesko,
Wolania Wola Dębińska, Gnojnik i "Zdrówko" Lysa Góra) oraz bocheński Pro-
mień. O zwycięstwie ligi zadecydował mecz ostatniej kolejki pomiędzy drużyna-
mi R2 Brzesko i Wolania. Po wyrównanym spotkaniu ostatnią, zwycięską piłkę
zdobyli zawodnicy z Brzeska, wygrywając mecz 3:2. Triumfatorzy otrzymali z rąk
burmistrza Jana Musiała okazały puchar. Następna edycja rozgrywek planowa-
na jest na jesień.
Zwycięski zespół występował w następującym składzie: Krzysztof Dobrzański,
Adrian Dobrzański, Albert Mrzygłód, Krzysztof Obrzut, Mirosław Ochwat, Mar-
cin Osadnik, Jakub Palej, Eryk Sproski, Szczepan Smoleń, Marcin Woda, Piotr
Cygnarowicz, Karol Kania, Piotr Pawełek.
SIATKARZE OKOCIMSKIEGO pozostają w II lidze! W barażowych meczach
podopieczni trenera Józefa Gawendy nie dali szans zespołowi AZS Katowice,
rozstrzygając rywalizację w pierwszych trzech spotkaniach. Na własnym parkie-
cie wygrali 3:1 i 3:0 oraz ponownie 3:0 na wyjeździe. (MK)
PIŁKA NOŻNA
IV LIGA
7-8.05
OKS - Unia Tarnów 0:0
OKS: J. Palej - Bizoń, Stawarczyk, Stawiarski, Pa-
chota, Jagła, Kluska, Ł. Drużkowski, Bryi (78 Rojko-
wicz), Karwat, K.Palej.
Huragan Waksmund - STRAŻAK 1:3
Bramki dla Strażaka: S. Zurek (32, 48, 51)
STRAŻAK: Rejczak - W. Żurek, Ostrowski (74 Men-
dlewski), Stawarczyk, Piotr Kowalczyk, Szewczyk,
Cierniak, S. Żurek, Święch (88 Dziedzic), A. Biedak,
Mika (79 Sowa).
14-15.05
STRAŻAK - lubań Maniowy 2-3
Bramki dla Strażaka: Mika (46), S. Żurek (88)
STRAŻAK: Mikrut - Ostrowski, W. Żurek, Szewczyk
(67 Mendlewski), Mika, T. Biedak (46 Cierniak), Sta-
warczyk, Paweł Kowalczyk (82 Sowa), Święch,
J. Biedak (73 Reczek), S. Żurek.
Tuchovia Tuchów - OKS 2:2
Bramki dla OKS: K. Palej (30), Rojkowicz (78)
OKS: J. Pal ej - Bizoń, Stawarczyk, Stawiarski, Pa-
chota, Jagła (66 Rojkowicz), Dzięciołowski, Ł. Druż-
kowski, Kostecki (74 Skrzypek), Karwat, K. Palej.
21.05
OKS - Wolania 2:3
Bramki dla OKS: Karwat (84), Skrzypek (90)
OKS: Szuba - Bizoń, Stawarczyk, Bryi, Pachota
(75 Skrzypek), Dzięciotowski, Ł. Drużkowski, Rojkowicz
(46 Musiał), Kostecki (64 Szafrański), K. Palej, Karwat.
Łosoś Łososina D. - STRAŻAK 1:3
Bramki dla Strażaka: Święch, S. Żurek (2)
STRAŻAK: Reczek - Mendlewski, Stawarczyk, Ostrow-
ski, W. Żurek, J. Biedak, Paweł Kowalczyk (46 Sowa),
Zając (46 Cierniak), Święch, Mika, S. Żurek.
25.05
Victoria Witowice - OKS 1:2
Bramki dla OKS: Stawarczyk (47), Pachota (89)
OKS: J. Palej - Stawarczyk, Dzięciołowski, Stawiarski,
Bizoń (71 Pachota), Jagła, Rojkowicz (69 Kluska),
Kostecki, Bryi, Drużkowski (76 Szafrański), K. Palej.
STRAŻAK - Kolejarz Stróże 0:2
STRAŻAK: Reczek - Mendlewski, Stawarczyk, Zając,
W. Żurek, J. Biedak, Sowa (56 Piotr Kowalczyk), Cierniak
(70 T. Biedak), Święch, Mika (75 Dziedzic), S. Żurek.
28.05
OKS - Glinik Gorlice 1:1
Bramka dla OKS: Kluska (56)
OKS: J. Palej - Stawarczyk, Dzięciołowski, Stawiar-
ski, Pachota, Rojkowicz, Metz (72 Ł. Drużkowski),
Kosytecki, Bryi, Kluska (88 Musiał), K. Palej.
Malinex Kobylanka - STRAŻAK 3:0
Strażak: Reczek - Mendlewski, Stawarczyk (46 T. Biedak),
Szewczyk, Piotr Kowalczyk, J. Biedak, Paweł Kowalczyk,
Święch (80 Dziedzic), Zając, Mika (46 Sowa), S. Żurek.
Po 27. kolejkach w tabeli prowadził Bocheński KS -
67 pkt. Okocimski był czwarty (49 pkt.), a Strażak
piętnasty (23 pkt).
31
/p0031.djvu
PERŁY OKOLICY/REPERTUAR
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
czelWiec 2005
Na szlaku architektury drewnianeUll
Znaiduiący się w Jurkowie niepozorny kościółek pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego, stoiący
w mieiscu, w którym zbiegaią się drogi prowadzące z Brzeska i Woinicza do (zchowa i dalei ku
Nowemu Sączowi, iest naimnieiszym z zabytków architektury sakralnei pomiędzy Rabą a Wisłoką.
Modrzewiowe
cudo Jurkowa
Jest tak mały; że z trudem może pomie-
ścić pięćdziesięciu wiernych. Dlatego czę-
sto nazywano go kaplicą, chociaż długo
pełnił rolę kościoła pomocniczego parafii
w Czchowie, a później odpustowego. Z akt
wizytacji biskupich wynika, że istniał on
już w roku 1578, a w XVIII wieku został
gruntownie odnowiony lub wzniesiony na
nowo. Powstał on w niewielkiej wsi, któ-
rej metryka - o czym mało kto wie i pa-
mięta - sięga początków XIII wieku. Po
raz pierwszy wszak Jurków wymieniony
został wśród osiemnastu osad wokoli-
cach Czchowa w dokumencie biskupa
krakowskiego Wincentego, zwanego Ka-
dłubkiem, którym to pismem przekazał
on dziesięciny z nich na utrzymanie ka-
noników katedry krakowskiej na Wawe-
lu i na to, "aby nieustannie przed N aj-
świętszym Sakramentem lampka gorza-
ła dniem i nocą".
32
Ponownie w znanych nam aktach archi-
walnych pojawił się dopiero w roku
1401 jako wieś szlachecka, należąca do
Anny, wdowy po Żegocie z Jurkowa
i Wielogłów. Wnosić stąd możemy, iż
Wielogłowscy, pieczętujący się herbem
Starykoń, posiadali tę miejscowość już
od XIV wieku. Skądinąd wiemy, że na-
leżała do nich jeszcze w wieku XVII.
Jako pamiątka po tym rodzie pozostał
tutejszy kościółek oraz, znajdujące się
w czchowskim kościele parafialnym,
pomniki renesansowe Kaspra Wielo-
głowskiego, zmarłego w 1564 roku, i je-
go żony. Później, do połowy XIX wieku,
Jurków był własnością Lanckorońskich.
Jeszcze w początkach XX wieku stały
w nim dwa dwory, jeden otoczony nie-
dużym, ale uroczym parkiem.
Kościółekjurkowskijest w całości drew-
niany, o zrębowej konstrukcji oszalowa-
nych pionowym deskowaniem ścian, na-
kryty wysokim siodłowym dachem
o gontowym pobiciu, ponad którym
wznosi się "gotycka" wieżyczka na
sygnaturkę. Majednoprzestrzen-
ne wnętrze z niewyodrębnio-
nym, zamkniętym trójbocznie
prezbiterium, a od zachodu
obszerny przedsionek,
otwarty do nawy szerokim
wejściem i dwoma prze-
świtami. Wyposażenie
jego stanowi barokowy
ołtarz główny z XVII
wieku, ze znajdującym
. . " "
SIę W nIm poznorene-
sansowym obrazem
Chrystusa niosącego
krzyż i dwoma skrzydła-
mi gotyckiego tryptyku
z połowy XV wieku,
ozdobionego herbem
Gryf, dwa osiemnasto-
wieczne ołtarzyki bocz-
ne i kilka luźnych, ludo-
wobarokowych posąż-
ków świętych.
Andrzej
B. KRUPIŃSKI
Co jest grane
w kinie "Bałtyk"
10-16 VI, godz. 18.15
SAHARA USA
Reżyseria: Breck Eisner
Dirk Pitt (Mathew McConaughey) i jego
ekscentryczny przyjaciel Al Giordino (Ste-
veZahn) udają się do Afryki, w poszukiwa-
niu "Statku śmierci" - okrętu wojennego
konfederatów, który wiózł równie tajny co
bezcenny ładunek. Przy okazji udaje im się
udaremnić zamach na wysłanniczkę ONZ,
Evę Rohas, piękną i odważną panią doktor,
która zgłębia tajemnicę epidemii, wynisz-
czającej region Afryki. Jednocząc siły,
wspólnie poszukują statku, w którego ist-
nienie nikt nie wierzy oraz źródła zarazy.
17-21 VI, godz. 18.15
ZAKOPANA BETTY Wlk. Brytania/llSA
Reżyseria: Nick Hurran
Boris (Alfred Molina), nieśmialy, dobrodusz-
ny Walijczyk jako chłopiec miał tylko dwa
malZenia: zawodowo tańczyć i... związać
się z Betty (Brenda Blethyn). Kiedy dorósł,
plZejął po ojcu zakład poglZebowy. Nie zo-
stał tancelZem, a Betty poślubiła kogoś in-
nego. Boris spotyka ją po latach, by omówić
sprawy poglZebu jej teściowej. Radość z ze-
tknięcia się bielZe górę nad żałobą. Plany
ceremonii pochówku chce pokrzyżować
Frank Featherbed (Chritopher Walken), dy-
rektor konkurencyjnego domu poglZebo-
wego.Akcja nabierazawrotnego tempa, kiedy
mąż BetljI, Hugh (Robert Pugh), zamiastzająć
się poglZebem, zostaje przyłapany w nie-
dwuznacznej sytuacji ze swoją sekretarką
Meredith (Naomi Watts).
24-28 VI, godz. 18.15
ZATAŃCZ ZE MNĄ USA
Reżyseria: Peter Chelsom
Prawnik John Clark (Richard Gere), wraca-
jąc z pracy, dostlZega w oknie szkoły tańca
śliczną dziewczynę (Jennifer Lopez). Zauro-
czony jej pięknem, postanawia za wszelką
cenę poznać ją i zapisuje się na lekcje. Czy
połączy ich romans? To byłoby zbyt oczy-
wiste. Zaistnieje coś znacznie głębszego...
1,3,4 VII, godz. 18.15
11 :14 USAlKanada
Reżyseria: Greg Mareks
Z pozoru odległe historie układają się
w ciąg zdalZeń, zbiegających się w jeden
wieczór o 11:14. Pięciu różnych bohate-
rów i pięć odmiennych opowieści twOlZą
wspólnie jeden wypadek, jedno oszustwo,
jedno morderstwo.
/p0032.djvu
czelWiec 2005
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
ŻYCIOWE PASJE
W tańcu ciało dąży do iakiegoś punktu, osiąga go, a potem opada. To tworzy ciągłą sekwencię.
Natomiast tworzenie zdięć polega na reiestracii poiedynczych klatek - mówi Monika Targosz,
artysta-fotograf. We własnei twórczości pogodziła żywiołową dynamikę i statyczność sztuki
wizualnei. Jest absolwentką słynnei łódzkiei "filmówki", gdzie studiowała fotografię na
wydziale operatorskim. Urodziła się i mieszka w Brzesku, pracuie i tworzy w Krakowie.
Prestiżowe nagrody zdobywa także zagranicą.
JUlgnien!e
ruszenia
Fotograficzne malarstwo
N ad papierem światłoczułym pracuje
w ciemni godzinami. - To przypomina
pociągnięcia pędzla na płótnie. Ważne
jest dla mnie, czy róg kartki będzie ja-
sny czy ciemny. Wnikliwie to obserwu-
ję i steruję całym procesem - opisuje
swoje wysiłki artystka. Ich efekty przy-
pominają obrazy malarskie.
W cyklu "Światła baletu" delikatne tan-
cerki drgają i unoszą się w powietrzu.
Ich ruchy rozmywają się, mięśnie na-
prężają, ręce falują, nogi odbijają od pod-
łogi. Tonacja mocnej czerwieni potęguje
żywiołowość i witalność ruchu. Pozorną
jednolitość barw i tematu rozbija jed-
nak nieoczekiwany kontrast. W jednym
ze zdjęć serii gra przeciwieństwo roz-
mazanych konturów poruszającej się
tancerki z, wyraźnie odcinającą się od
tła, drobną ręką, wyciągniętą zza kur-
tyny. Nie tylko światło i kolory epatują
widza. Autorka oddziałuje także alu-
zjami literackimi. Zobrazowana z per-
spektywy kulis, scena staje się obsza-
rem oddalenia kochanków, Romea i Ju-
lii. Płaszczyznę fotografii dzielą
pionowe elementy scenografii. Niemoż-
liwość połączenia zakochanych staje się
więc faktem.
- Chcę się zajmować tworzeniem obra-
zu przy użyciu technik i narzędzi foto-
graficznych tak, by zdjęcie wrażeniowo
podobne było do płótna malarskiego -
zwraca uwagę Monika Targosz. Konse-
kwentnie tworzy duże formaty. Jej pra-
ce nierzadko nie mieszczą się na po-
wierzchni metra kwadratowego.
- Wszystkim plastykom się to podoba-
ło - opowiada. Zapewne dlatego niegdy-
siejszy prezes okręgu krakowskiego
Związku Polskich Artystów Plastyków,
Jacek Maria Stokłosa zaproponował jej
członkostwo.
Szkola operatorów
- W dzieciństwie bardzo chciałam dostać
aparat fotograficzn
I tak się stało. Na-
zywał się "ami 66". To była plastikowa,
prześmieszna lustrzanka, z czarno-bia-
łymi kropkami na obiektywie. Zrobiłam
wtedy swoje pierwsze zdjęcia - wspomi-
na moja rozmówczyni, obecnie laureatka
szeregu konkursów.
Do fotografii wróciła świadomie w Liceum
Plastycznym w Tarnowie, gdzie istniało
kółko przedmiotowe. Nad wyborem stu-
diów zastanawiała się długo. W grę wcho-
dziły: archeologia, etnografia, historia
sztuki. Ostatecznie wybrała fotografię na
wydziale operatorskim Państwowej Wy-
ższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Te-
atralnej w Łodzi.
- Taniec wiąże się z muzyką, ruchem, cia-
łem. N a pewno długo pozostanę przy tym
temacie. Jeszcze w czasie studiów odjed-
nego z profesorów dostałam temat pra-
cy zaliczeniowej: "Twój mistrz". Moi ko-
ledzy poszukali malarzy. Ale ja nie po-
traktowałam tego hasła w kategoriach
osoby, lecz skierowałam się do jednego
z rodzajów sztuki. Poszłam do sali prób
krakowskiej Opery i Operetki. Zapyta-
łam tam o to, czy mogę zobaczyć tance-
rzy, ponieważ chciałabym zrobić zdjęcia.
Przysłano mi dwie kobiet
Jedna mia-
ła bardzo współczesną urodę, a druga -
klasyczną. Ostatnia z nich pasowała mi
do tematu i zgodziła się na fotografo-
wanie. Zrobiłam cykl i dostałam zalicze-
nie - tak Monika Targosz opisuje po-
czątki swojej fascynacji tańcem.
Piramida Eifmana
Z modelką kontaktowała się jeszcze wie-
lokrotnie. To ona poznała ją z choreogra-
fem, Michaiłem Zubkowem. - Tak zro-
dziła się przyjaźń, która trwa do dziś -
konstatuje artystka. Cykl "Światła ba-
1etu" zrobiła w czasie występów jego ze-
społu Oranim Dance Group.
N astępny był sanktpetersburski Teatr
Baletu Borisa Ejfmana. Michaił Zubkow
osiągnięcia tej grupy skomentował krót-
ko: - 'fu jest wszystko tak perfekcyjne,
że jeśli uchwycisz tylko kawałek nogi, to
już będzie to piękne.
- Obserwacja tych tancerzy była jak zde-
rzenie z ciężarówką - wspomina autor-
ka zdjęć. - Tak szybko przemykali przez
scenę. Musiałam się nauczyć gonić za
nimi wzrokiem, słuchać muzyki i obser-
wować ruch. Nie wyprzedzałam tancerza.
Starałam się reagować na melodię. Fo-
tografując, poddawałam się akordom
partytury. Kiedy słyszałam muzykę, ude-
rzały we mnie emocje i wtedy robiłam
zdjęcia - opisuje swoje wrażenia.
Kiedy w spektaklu "Hamlet" członkowie
baletu Ejfmana wykonali piramidę, Mo-
nika Targosz utrwaliła sam jej czubek
z loży teatralnej na drugim piętrze. -
Chciałam uchwycić ich dynamikę, perfek-
cję ruchu, napięcie mięśni - podkreśla.
Pokazała jednak więcej. Udowodniła, iż
balet to sztuka precyzji, żywiołu pomie-
szanego z ciężką pracą i dokładnością.
Każda postać w ogromnej grupie miała
swoje miejsce, a stojąca na szczycie figu-
33
/p0033.djvu
ŻYCIOWE PASJE
BRZESKI MAGAZYN INFORMACYJNY
czelWiec 2005
ry caryca Katarzyna przybrała pozory
monumentalnej statu
Zdumiony Boris
Ejfman na widok fotografii powiedział
tylko: "Kak wy to zdjełali?"
W 2003 roku artystka dotarła na ob-
chody jubileuszu 50-lecia Zespołu Pie-
śni i Tańca "Śląsk". Dała upust swojej
pasji etnograficznej. Tancerzy pokaz a -
ła za kulisami. Scenę ujmowała z per-
spektywy zaplecza. Uchwyciła sposób
budowania teatralnej iluzji oraz samą
poezję ruchu. N a fotografiach wirowały
ciała, stroje, nawet włosy zwijały się
w okrągłe sploty. Prace pokazano w Te-
atrze Śląskim w Katowicach oraz w Te-
atrze Wielkim i Operze Narodowej
w Warszawie, a nawet wydrukowano
w pamiątkowym albumie "Śląsk. Zło-
te półwiecze".
Czarno-biala zakonnica
Fotografując ulice Paryża, Monika Tar-
gosz zdecydowała się na przewagę zdjęć
monochromatycznych. - Nie chciałam
mówić symboliką koloru, żeby nie przy-
tłaczał tematu, nie przemawiał zamiast
niego. Barwa zawsze się kojarz
Wiąże
się z religią lub flagą. Każdy odbiorca
odczytuje ten symbol na swój sposób,
w oparciu o swoje doświadczenie - komen-
tuje przyczyny wyboru.
Wystawy
1999 - "Ogrody Wyobraźni", Sauer Stu-
dio, Kraków
2000 - wystawa pokonkursowa "Portret
Miasta Krakowa", Wawel
1999,2000,2001 - ekspozycja w ramach
Krakowskich Spotkań Baletowych, Nowo-
h uckie Centru m Ku Itu ry
2001- ,,Zatrzymane Impresje", MOK Brzesko
2001/2002 - "Dzieci Iluzji", Sauer Stu-
dio, Kraków
2002 - "Art. Dance Foto", Scena Teatru
El-Jot, Kraków
2004 - "Ludzie w Technice", Muzeum
Inżynierii Miejskiej w Krakowie
2005 - "Światła Baletu", Kraków
Nagrody
2000 -I nagroda w konkursie UM "Po-
wódź w Brzesku"; nagroda miesięcznika
"Pol)jtyw" na III Międzynarodowym Kon-
kursie "Foto Odlot" w Rzeszowie; I nagro-
da - "Kobieta w oczach kobiety" na Mię-
dzynarodowych Targach "FI LM FOTO
VIDEO" w Łodzi'
,
2001 - London Photographic Awards,
nagroda - Merit w Międzynarodowym
Konkursie w Londynie;
2002 - nagroda Prezydenta Miasta Krakowa,
Nagroda pozaregulaminowa Adama Bujaka
w konkursie "Portret Miasta Krakowa"
34
o nich komunikować, bo po to
do nich przyszłam. Pierwsza
fotografia w cyklu jest wstę-
pem, a ostatnia - epilogiem.
Obraz sam powinien mówić
o sobie. Czasem dołączam
krótki komentarz, ale on nie
jest tak ważn
Dzieło ma za
zadanie być samodzielnym
znaczeniowo. - twierdzi Mo-
nika Targosz.
Teatr w ruinie
- Mam dwa wyjścia: albo zro-
bię dokument, albo poszukam
zakamarków i odnajdę w nich
schulzowskie skojarzenia, grę
światła, półmrok - wtedy po-
wstanie subiektywna opo-
wieść, jak w pałacu GOtzów -
tłumaczy moja rozmówczyni.
Stara budowla sama zmusi-
ła ją do poszukiwania inspi-
racji. Miej sce wyprzedziło
ideę. Wyniki dociekań artyst-
ka pokazała na wystawie
"Ludzie w technice". Zobrazo-
wała obiekt opuszczony przez
"Trójka" z Turgieli. mieszkańców, który zaczął żyć
własnym rytmem.
N a fotografiach mury tętnią
wyrazistym pulsem. Budowla samodziel-
nie się inscenizuje, przybiera miny; stroi
grymasy; ironicznie mruga do dawnych
właścicieli. N a bieli ścian wykwita sieć
zielonkawych żył wilgoci. Rogata czasz-
ka jelenia zrasta się z ich delikatnym
rysulliciem.Nazmatowiał
s
breoffi
dają krople. W końcu i ona zyskuje sys-
tem naczyń krwionośnych. N a ścianach
murszeją i rozpadają się ludzkie symbo-
le, alegorie zapomnianych cnót i idei. Pałac
fabrykancki mizdrzy się do obiektywu
Moniki Targosz. Reżyseruje przedstawie-
nie, w którym sam dla siebie jest głów-
nym bohaterem.
- Nie boisz się więc wieloznaczności? -
pytam.
- Nie, nie boję się - zdecydowanie stwier-
dza moja rozmówczyni.
- Odmiennie rejestruje się światło w fo-
tografii kolorowej i inaczej w czarno-bia-
łej. To, co widzisz, musisz sobie przero-
bić w głowie na skalę szarości. Dużą rolę
grają tu światłocienie - wyjawia tajniki
warsztatu.
Zdecydowaną monochromatyczność, ope-
rującą ostrymi kontrastami absolutnej
ciemności i jasności, zastosowała w cyklu
dokumentów z Thrgieli, małej wioski le-
żącej 50 km od Wilna. Trafiła tam na
dwutygodniowy plener, zorganizowany
przez prof. Krzysztofa Hejke zLodzi.
- Zdjęcia robiłam z bliska. Ci ludzie wie-
dzieli, że są fotografowani. Rozmawia-
łam z nimi - wspomina.
U zyskała prace, których centrum stano-
wią pojedyncze osoby. Jedną z nich jest
stara, prawosławna zakonnica. Za posta-
cią ciągnie się droga do cerkwi - metafo-
ra życia, jakie ta kobieta ma za sobą.
Mężczyzna w średnim wieku trzyma
w objęciach chłopca, on zaś - psa. Oczy
całej trójki tworzą zdecydowaną linię -
prefigurację następstwa pokoleń, miesza-
nia się różnych form ijakości istnienia.
- Zawsze jest jakaś historia, za każdym
razem chcę coś przekazać. Staram się,
by były to proste opowieści wzięte z ży-
cia. Jeżeli robię zestaw fotografii, który
jest całością, to obserwuję ludzi, by coś
Dobór obsady
- Forma przede wszystkim. Nabyłam
czegoś ze sztuk plastycznych. Staram
się wyłapywać faktury i kolory. One sta-
nowią pierwszą warstwę. Druga jest re-
zultatem lat pracy w ciemni, to obrób-
ka warsztatowa - opisuje swoją twór-
czość autorka.
Czerwień w "Światłach baletu" godzi-
nami wypracowywała w ciemni. Foto-
grafie tańca żydowskiego naznaczyła in-
gerencją gęstych substancji chemicz-
nych. - Chciałam nadać im pozór
wiatru, ciężkości powietrza - mówi ar-
tystka. Udało jej się przemówić formą.
Wykazała, iż ruchy tancerzy to jedynie
rekonstrukcja świata należącego już do
odległej przeszłości.
/p0034.djvu
Portret przyjaciółki malowała efektami
technicznymi niemal dosłownie. Wydobyła
delikatne doznania barwne. Sfotografowa-
na twarz wyłania się z ciemności, opiera
na ręce. Po chwili obserwacji okazuje się
jednak, iż zdjęcie ma więcej warstw. Stop-
niowo rysują się kontury miękkiego kape-
lusza, ramię i elementy tła.
Monika Targosz śmiało gra kontrastami
faktur. Zestawia gładkość i chłód kamie-
Fotografia kreacyjna.
Portret przyjaciółki.
nia z miękkością tkanin i ciepłem ludz-
kiego ciała. Powadze postaci dostojnych
niczym martwe manekiny przydaje...
słodkich czekoladek.
- Uprawiam gatunek fotografii kreacyj-
nej. Są to zdjęcia zainscenizowane. To-
warzyszą im kostiumy i charakteryzacja.
Temat i postacie są wymyślone. Rejestru-
ję emocje modela. Mówię mu, co ma ro-
bić - wyjawia sekrety gatunku. - Th jest
ŻYCIOWE PASJE
jak ujęcie filmowe. Musisz powiedzieć
modelowi, kim ma być. Szukam osób,
które by mi odpowiadały fizjonomią do
danego tematu. Wybieram ludzi aktyw-
nych, którzy potrafią rysować przeżycia
na twarzy. To jest tak, jak dobiera się
obsadę do filmu. Osoba musi pasować
do roli. Pierwsze ujęcia są najlepsze.
Kontakt z modelem jest wtedy bardzo
naturalny; niepozowany - podsumowuje.
Trzy wymiary
- Mamjedną granicę - nie obrabiam zdjęć
komputerowo. Korzystam z metod trady-
cyjnych, analogowych, choć nie upieram się
przy tym. Zaczęłam się interesować grafi-
ką komputerową. Chcę ją połączyć z ob-
razem fotograficznym tak, by nie ograni-
czać się tylko do poprawek kosmetycznych
"Światła baletu".
i tworzenia wiernych kopii rzeczywistości,
lecz uzyskiwać kolaże graficzne, zupełnie
samodzielne dzieła. Th kierunek Horowit-
za i Beksińskiego - opowiada o swoich
planach artystycznych.
Jej twórczość zaczęła się od unierucha-
miania dynamiki tańca. Potem artystka
dokumentowała wspomnienia starców
i bieg zawikłanych linii życia ich potom-
ków. Dostrzegła pulsowanie tętna zim-
nych murów. Rozwarstwiła i nadała głę-
bię płaszczyźnie papieru fotograficznego,
wyróżniając dwie formy: dobór obiektów
oraz ingerencje warsztatowe w zakresie
koloru i dodatkowych efektów. W ten spo-
sób dotychczasowy dorobek autorka zo-
gniskowała na trzech wymiarach ruchu
- w rozumieniu dosłownym, metaforycz-
nym i formalnym, pojmowanym jako
aktywna kreacja rzeczywistości obrazo-
wanej i już utrwalonej.
Iwona DOJKA