/p0001.djvu
DODATEK SPOŁECZNO - KULTURALNY, MARZEC 2008
/p0003.djvu
nowinki kulturalne
Miłosne melodie Bezkonkurencyjni Blisko
Kobieta zmienną jest - o tej prawdzie przypomniał
nam koncert zorganizowany w Miejskim Domu
Kultury 8. marca.
Najpiękniejszymi melodiami świata, m.in. J.
Straussa, F. Lehara, J. Vidaka raczyli nas artyści z
zespołu kameralnego Orkiestry im. Telemanna z
Bielska-Białej. Jak na ten szczególny dzień przysta-
ło, publiczność zachowywała się bardzo kobieco - tj.
reagowała na poszczególne utwory nader emocjonal-
nie. Co rusz po sali rozchodziły się pełne zachwytu
westchnienia, achy i echy:) Ekspresyjnie widownia
reagowała też na. . . przepisy kulinarne podawane
przez gości z Bielska. Wszystkie służą poprawie jako-
ści. .. jednego z elementów wspólnego życia kobiety i
mężczyzny:) Szczegółów zdradzać nie będziemy, ale
małżeństwom, za starożytnymi rzymianami, polecamy
orzechy laskowe, a wszystkim zakochanym, za XVI-
wiecznym arabskim znawcą tematu, szparagi. (as)
Z Norwidem w tle
o twórczości Jana Pawła II rozmawiali goście
"Spotkania przy kominku", zorganizowanego w
Wiejskim Domu Kultury w Zagórniku.
Wieczór, co było pewnym zaskoczeniem, wypeł-
niła nie tylko poezja papieża-Polaka, ale i Cypriana
Kamila Norwida. Z dziełem poety doby romantyzmu
Jana Pawła II, co często podkreślał, łączyła "bliska,
duchowa zażyłość". Jak to często przy tego typu
spotkaniach bywa, rozważania o poezji przeszły w
rozmowę o papieżu i jego duchowej spuściźnie a tak-
że...o nas samych. (as)
Młodzi andrychowscy recytatorzy zdążyli już
przyzwyczaić nas do nagród i wyróżnień. Dobrego
jednak nigdy dość. Do listy ich osiągnięć czas do-
pisać kolejne. 21. i 22. lutego w Wadowicach od-
był się Powiatowy Konkurs Recytatorski Szkól
Podstawowych i Gimnazjów. W gronie laureatów
imprezy byli oczywiście andrychowianie. W kate-
gorii uczniów szkół podstawowych - grupa starsza
Bartłomiej Janosz z Brzezinki zdobył drugą nagrodę.
W gronie gimnazjalistów bezkonkurencyjni byli pod-
opieczni Centrum Kultury i Wypoczynku. Konkurs
wygrał Kamil Studnicki (na zdjęciu). Druga była
Sonia Kurek a wyróżnienie przypadło Aleksandrze
Adamczyk.
Kilka dni po konkursie powiatowym, młodzi ar-
tyści spotkali się w Wadowickim Centrum Kultury
na eliminacjach powiatowych 53. Ogólnopolskiego
Konkursu Recytatorskiego (28 . lutego). W turnie-
ju recytatorskim (kat. - szkoły ponadgimnazjalne)
zwyciężyła Justyna Kryjak z CKiW. Trzecia nagrodę
otrzymali: Marcin Mazgaj z andrychowskiego Liceum
Ogólnokształcącego oraz Elżbieta Przeciszowska z
CKiW. W gronie recytatorów dorosłych wyróżnienie
trafiło do Magdaleny Talar z CKiW. W turniej poezji
śpiewanej równych sobie nie miała Anna Mysłajek,
także z CKiW. Laureaci w poszczególnych katego-
riach będą reprezentować nasz powiat na elimina-
cjach rejonowych konkursu w Krakowie. (as)
Raz jeszcze
19. lutego w Miej skim Domu Kultury teatr "C' est
la vie" z naszego Liceum Ogólnokształcącego po-
nownie pokazał szerokiej publiczności widowisko
teatralno - muzyczne, na które złożyły się spektakle
"Dziady cz. II" i "Życie - czas na reklamę" oraz
piosenki Agnieszki Osieckiej i Renaty Przemyk.
Tak, jak poprzednim razem (9 . lutego) spotkanie
nie miało charakteru jedynie kulturalnego. Podczas
imprezy zbierano pieniądze na Ośrodek Adopcyjno-
Opiekuńczy w Krakowie. Goście mogli wrzucić da-
tek do specjalnej skrzyneczki, mogli też wesprzeć
akcję, zakupując dzieła wykonane przez uczniów
szkoły. ( as)
Nie udało się zdobyć nagrody, ale było naprawdę
blisko. 22. lutego Anna Mysłajek z CKiW zaśpiewa-
ła na Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki Artystycznej
" Rybnik 2008" .
Festiwal festiwali - tak mówi się o tej imprezie. To
bowiem jeden z najbardziej prestiżowych konkursów
w Polsce. Ania była jedną z 16 osób, które zakwalifi-
kowano do ścisłego Turnieju Krajowego. Na impre-
zie zaśpiewała jako pierwsza. Choć nagrody nie zdo-
była, ze źródeł zbliżonych do jury wiemy, że była jej
blisko. Cóż, może uda się następnym razem:). (as)
Oczami OTTO
16. lutego w Miejskim Domu Kultury w
Andrychowie wystąpił kabaret OT. TO. Trzech art y -
stów, którzy bawią polską publiczność od 18 lat, tym
razem zaprezentowało m. in. krótki przegląd najważ-
niejszych wydarzeń "z dziejów IV RP" . Kabareciarze
zastanawiali się także, jak jeszcze bardziej ułatwić
życie współczesnej młodzieży. Wszystko to czynili
oczywiście na wesoło. Występ kabaretu nie ściągnął
do MDK tłumów. Jednak ci mieszkańcy, którzy na
koncert przyszli, sądząc po żywiołowych reakcjach,
bawili się dobrze. (as)
Upojnie
Krzysztof Cezary Buszman - poeta i autor teks-
tów piosenek był gościem 15. Krakowskiego Salonu
Poezji w Andrychowie. Zgromadzoną w Miejskim
Domu Kultury publiczność zahipnotyzował swymi
wierszami recytowanymi pięknym, męskim głosem.
Choć poeta w naszym mieście był chyba po raz
pierwszy, andrychowianie mieli już możliwość wy-
słuchania na żywo jego twórczości. Piosenki z teks-
tami K. Buszmana śpiewa bowiem Jarosław "Jar"
Chojnacki - gość "Piosturu" z 1996 i 2007 roku.
Po kilku miesiącach od piosturowego koncertu na-
sza publiczność znów mogła usłyszeć "Noemi" i
inne utwory autorstwa Buszmana. Poecie udało się
to, co nie każdy potrafi. Doprowadził do absolut-
nego "zasłuchania się" widowni w swoje wiersze.
Andrychowianom gość recytował utwory z trzech
wydanych do tej pory tomików swojej poezji.
Podczas salonu zaprezentowano także fragment kon-
certu J. Chojnackiego. ( as)
NOWINY ANDRYCHOWSKIE www.nowiny.um.andrychow.pl magazyn
3
NR 3 (208), MARZEC 2008
/p0004.djvu
nowinki kulturalne
Na wesoło
Nader wesoło było 8. marca w Wiejskim Domu
Kultury w Targanicach. Tego dnia Koło Gospodyń
Wiejskich zaprosiło mieszkańców wioski na spotka-
nie z okazji Dnia Kobiet.
O dobre humory gości zadbali podopieczni WDK
oraz same gospodynie. Dzieci przygotowały spe-
cjalny program opowiadający o kobietach, zaś panie
dowcipne scenki poświęcone walce z nadwagą i prze-
różnym cudownym dietom. Po raz kolejny pokazały,
że umieją się śmiać, także z siebie samych. Wielkie
brawa. Gospodynie przygotowały także przepyszny
poczęstunek. To nie wszystko. Obchody Dnia Kobiet
były okazją do pokazania bukietów wykonanych ze
sztucznych materiałów.
8. marca świętowały również gospodynie z Inwałdu.
Okolicznościowe spotkanie połączono z zebraniem
sprawozdawczym KGW.
Na koniec zacytujmy życzenia, które gospodyniom
z Targanic złożyły młode mieszkanki wioski: (...) By
obiad szybciej się gotował, by mąż zauważył Twoją
nową bluzkę, dzieci przyniosły piątkę ze szkoły. Byś
częściej słyszała "kocham Cię": mamo, żono, cór-
ko, siostro, babciu. By dopisywało Ci zdrowie, by
uśmiech nie znikał z Twojej twarzy. Przyjaciół, do
których możesz pójść na kawę, (...) i byś nie zasy-
piała od razu, gdy się położysz. ( as)
Poeci do piór
Centrum Kultury i Wypoczynku ogłasza XXXIV
Konkurs na Wiersz o Tematyce Dowolnej. Utwory
można przesy łać do 20. kwietnia. Konkurs ma charakter
otwarty, adresowany jest do osób zajmujących się
twórczością literacką nieprofesjonalnie, nie będących
członkami zawodowych związków i stowarzyszeń
o charakterze literackim. Jeden uczestnik może
zgłosić maksymalnie trzy utwory poetyckie, które
nie były wcześniej publikowane ani nagradzane.
Prace będą oceniane w trzech kategoriach: poezja
dziecięca (dzieci do lat 14), poezja lat młodzieńczych
(młodzież do lat 19), poezja dojrzała (osoby powyżej
19 lat). Utwory należy przesłać pocztą lub doręczyć
do Miejskiej Biblioteki Publicznej w Andrychowie (z
dopiskiem na kopercie "Konkurs poetycki") do 20.
kwietnia. Szczegółowych informacji dotyczących
imprezy udziela Ewa Talar - sekretarz konkursu,
tel. (033) 875 25 52, e-mail bibliotekaandrychow@
interia. pl. (as)
4
lII,IrąjallM
Rodziców, babcie, dziadków i wszystkich przyja-
ciół szkoły zaprosiły 6. marca do Wiejskiego Domu
Kultury w Zagórniku dzieci z tutej szego Zespołu
Szkół Samorządowych.
Wychowankowie placówki brawurowo zaprezen-
towali sztukę " O krasnoludkach i sierotce Marysi" .
Na brawa zasłużyli wszyscy, którzy pracowali nad
spektaklem a w szczególności osoby odpowiedzialne
za stroje i scenografię, no i oczywiście aktorzy, któ-
rzy pokazali pełen profesjonalizm. Dodajmy, że po
przedstawieniu można było wrzucić krasnoludkom
do puszek przysłowiowy grosik. Za zebrane pieniąż-
ki dzieci pojadą na wycieczkę. (as)
Pożyjemy, zobaczymy
Po dwóch koncertach znanych muzyków, 7. marca
do drzwi "Klubu pod Basztą" zapukał zespół, któ-
rego nazwa - "Treetops" niewielu andrychowianom
coś mówi.
Grupa powstała w 2004 roku. Ma na swoim kon-
cie płytę "Essence of Sound", pierwszą nagrodę w
kategorii rock na IV Wrocławskim Festiwalu Form
Muzycznych i kilkadziesiąt koncertów.
"Treetops" gra instrumentalnego rocka. Muzycy
grać potrafią, o czym możemy zaświadczyć. Jak dla
nas, ich muzyka jest jednak trochę za jednorodna.
Ale to tylko takie tam nasze ale... Ważne, by muzy-
cy byli przekonani do tego, co robią. I by pięli się
w górę. Tak, żeby na kolejnym koncercie w "KpB"
sala wypełniona była do ostatniego miejsca. Czy uda
się? Czy" Treetops" na stałe zagości na rynku mu-
zycznym? Pożyjemy, zobaczymy. W "KpB" zagrali:
Piotr Mrózek - gitara, Artur Gąsiorek - bas, Łukasz
Fiołek - klawisze, Eryk Urbaniec - perkusja. (as)
Show jakich mało
Jeden z najlepszych saksofonistów amerykańskich,
jeden z najbardziej poszukiwanych nowojorskich gi-
tarzystów oraz trzech znanych polskich muzyków.
24. lutego w "Klubie pod Basztą" zagrała formacja
" Walk away and friends", stworzona specjalnie na
okazję trasy koncertowej po Polsce.
"Walk away" to jeden z najbardziej rozpoznawal-
nych rodzimych zespołów jazzowych. Z tej grupy
w Andrychowie zagrali: Bernard Maseli (wibra-
fon), Tomasz Grabowy (bas) oraz lider - Krzysztof
Zawadzki (perkusja). Ten ostatni muzyk ściągnął do
naszego kraju na wspólną trasę koncertową dwóch
czołowych amerykańskich instrumentalistów: sak-
sofonistę Erica Marienthal' a oraz gitarzystę Deana
Brown' a.
Andrychowski koncert formacj i to było przede
wszystkim wielkie show. Muzycy bez trudu oczaro-
wali i zelektryzowali publiczność, która tego wieczo-
ru do ostatniego miejsca siedzącego i stojącego wy-
pełniła salę "KpB" . Od samego początku starali się,
by słuchacze włączyli się w ich występ. Stąd dialogi,
popisy, wspólne śpiewanie. Niewątpliwie najwięk-
szym showmanem okazał się Eric Marienthal. Ale
Marienthal pokazał też klasę jako muzyk. Jego so-
lówki to był prawdziwy majstersztyk. Słowa uznania
należą się również pozostałym muzykom. To był na-
prawdę udany koncert, choć, co przyznajemy szcze-
rze, nie do końca w stylu, który my lubimy. (as)
Cohen na Kocierzu
W koncertowym terminarzu Klubu K2, 30. marca
(godz. 18) zarezerwowano dla Leonarda Cohena. Na
koncert zatytułowany "Słynny, niebieski prochowiec"
złoży się piętnaście znanych, nastrojowych ballad w
polskim tłumaczeniu Macieja Zembatego. Znanych...
ale nie do końca; zaskoczeniem mogą być nowe, cieka-
we aranżacje starych piosenek. Spektakl firmują artyści
Teatru Polskiego z Bielska Białej.
magazyn www.nowiny.um.andrychow.pl NOWINY ANDRYCHOWSKIE
NR 3 (208), MARZEC 2008
/p0005.djvu
. ,.
rozmaltoscl
Dotknięcie
Zapowiadaliśmy wieczór pełen ciepła i z czystym
sumieniem możemy napisać, iż nie pomyliliśmy się.
Ale koncert Lidii Pospieszalskiej i jej zespołu przy-
niósł i inne doznania.
15. lutego w "Klubie pod Basztą" odczuliśmy, że na
duszy robi się nam nie tylko cieplej, ale i radośniej.
Bo to szczęście móc obcować ze sztuką, która nie jest
wynikiem kalkulacji, co się sprzeda, a czego rynek
nie kupi. A kiedy słuchaliśmy Lidii PospieszaIskiej,
nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że muzyka, którą
stworzyła razem z mężem, jest odbiciem jej wrażli-
wości i płynie z serca. I za to bardzo dziękujemy.
I za możliwość delektowania się pięknymi dźwięka-
mi także. A autorom tekstów za niezwykłe słowa.
(...) Kimże ja jestem/ że o mnie myślisz/czemu ku
mnie wciąż/ wyciągasz dłoń/kiedy serce me jak su-
chy pień/nie odrzucasz mnie/nie odwracasz się/doty-
kasz/ swą miłością (...) - " Noc ciemna", sł. Andrzej
Bujnowski OP, muz. L. PospieszaIska. (as)
.1. i zd.,-..
6. marca w siedzibie Banku Spółdzielczego w
Andrychowie członkinie Stowarzyszenia Gospodyń
Wiejskich rozmawiały o tym, co wydarzyło się w mi-
nionym roku oraz o planach na 2008 rok. Najważniejsze
wydarzenia i imprezy, które w ubiegłym roku zorganizo-
wało stowarzyszenie, przedstawiła jego prezes, Czesława
W ojewodzic. Opowiedziała też o Akademii Kobiet
Aktywnych - kilkumiesięcznym kursie zorganizowanym
przez ministerstwo pracy, w którym brała udział razem z
wiceprezes SGW Zofią Moskwik. DPrzez uczestnictwo
w tej akademii miałyśmy możliwość wymiany doświad-
czeń. Po drugie zdobyłyśmy wiedzę, po trzecie musiały-
śmy same prześwietlić się i odpowiedzieć na pytanie: czy
jestem na tyle dobra, by być animatorką? Egzamin zdały-
śmy, więc jest ok. Ostatnio byłam w Warszawie odebrać
certyfikat ukończenia kursu. Razem ze mną było tam 640
kobiet. Okazało się, że wcale nie jest tak, że jesteśmy
jakieś nawiedzone, niemądre, albo jakieś chodzące folk-
lory. Jesteśmy fantastyczne, mamy dużo siły i w swoich
działaniach musimy być zdecydowane - przekonywała
prezes. - My, w naszej gminie mamy naprawdę dobrą
sytuację. Mamy domy kultury, mamy swoją organiza-
cję, mamy zaprzyjaźnione firmy i instytucje - mówiła do
uczestniczek zebrania Cz. W ojewodzic.
Prezes wyliczała też najważniejsze osiągnięcia sto-
warzyszenia w minionym roku. Zaliczyła do nich:
rozbudowę strony internetowej, otrzymanie (obok do-
tacji z Urzędu Miejskiego oraz starostwa powiatowego)
dofinansowania z Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie
oraz Fundacji "Ośka" oraz podniesienie prestiżu Kół
Gospodyń Wiejskich. Wśród zadań na ten rok Cz.
Wojewodzic wymieniła m.in. przekształcenie SGW w
organizację pożytku publicznego. (as)
Dziecięca przygoda
O takiej frekwencji na swoim występie marzy wie-
lu artystów. W niedzielę, 24. lutego kilkuset andry-
chowian przybyło do Miejskiego Domu Kultury, aby
obejrzeć spektakl "Przygody bałwanka Stefanka"
w wykonaniu dzieci z Zespołu Teatru, Piosenki i
Ruchu. Niespełna trzydziestominutowe przedstawie-
nie, opowiadające historię bałwanka, który nie miał
babci, widownia przyjęła niezwykle ciepło. W sztu-
ce, którą wyreżyserowała Anna Kopaczewska wystą-
pili: Jakub Walusiak, Jan Ciuchta, Jędrzej Zarębski,
Klaudia Oboza, Kacper Swakoń, Jakub Wieczorek,
Agnieszka Meus, Aneta Zawarus, Andrea Młodzik,
Aleksandra Dańczak, Justyna Bakalarska, Agnieszka
Talar, Karolina Dwornik, Martyna Bogunia,
Izabella Oboza, Joanna Dańczak, Dominika Biskup,
Agnieszka Burzej, Kinga Powroźnik, Emilia Talar,
Iga Grabowska, Julia Mydlarz, Natalia Słanek,
Dagmara Wiercimak, Martyna Wiercimak. Za mu-
zykę odpowiadała Larysa Ossowska, stroje - Dorota
Swakoń, scenografię Zbigniew Bury. (as)
Pllllallllllzib
Tak naprawdę jest tam jedna, porządna droga,
mieszkańcom płaci się, za to, że mieszkają w tym
stanie, a największe miasto jest wielkości Bielska-
Białej . 4. marca Andrzej Pietyra opowiadał w
"Klubie pod Basztą" o swoich podróżach po Alasce.
To spotkanie w "Klubie Podróżnika" cieszyło się
ogromnym zainteresowaniem. Nic dziwnego. Alaska
uchodzi bowiem za przepiękny region. Swoje zro-
biły też pewno popularne seriale telewizyjne, które
przedstawiają to miejsce jako dzikie i tajemnicze a
ludzi tam żyjących jako niezwykle sympatycznych.
Tak też uważa A. Pietyra. My na Alasce nie byliśmy,
ale nie wątpimy, że tamtejsze lodowce, góry, wąwo-
zy, doliny i lasy mogą zachwycić. (as)
Nasz portret
Codziennie mocniej w Ciebie wrastam, radoś-
cią, smutkiem, dumą, gniewem - pisała w jednym
ze swych wierszy Wisława Szymborska. Pod tymi
słowami podpisać się mogą młodzi targaniczanie
- podopieczni Wiejskiego Domu Kultury, którzy 29.
lutego zaprosili mieszkańców na wieczorek poety-
cko-muzyczny.
Na program "Polaka portret własny" złożyły się
utwory, które nie przedstawiają naszej Ojczyzny jako
kraju mlekiem i miodem płynącego. Polska nie wy-
stępuje też w nich jako mesjasz Europy. I o nas sa-
mych - Polakach ich autorzy nie piszą w samych su-
perlatywach. A mimo to przebija z nich miłość i tro-
ska. Artyści z WDK z interpretacją wierszy poradzili
sobie znakomicie. Czy to przejaw profesjonalizmu,
czy miłości do Ojczyzny, nie wiemy. Może jedno, i
drugie:) Faktem jest, że zasłużyli na pochwały.
Do występu dzieci i młodzież przygotowała Kinga
Piesko z pomocą Łukasza Mikołajka. Wiersze m.in.
Władysława Bełzy, W. Szymborskiej, Antoniego
Słonimskiego i Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego
czytali oraz piosenki Adama Asnyka i Stanisława
Sojki śpiewali: Adrian Marczak, Justyna Gajczak,
Bartek Bizoń, Edyta Ćwiertka, Wojtek Sobala,
Sandra Romik, Ania Lisicka, Michał Kudłacik,
Dawid Bizoń, Aldona Zawada, Witek Kierczak,
Julia Kudłacik, Martynka Bajak, Kacper Sobala,
Daria Marczak, Edyta Skrzypiec, Judyta Zawada i
Iwona Wróbel. (as)
NOWINY ANDRYCHOWSKIE www.nowiny.um.andrychow.pl magazyn
5
NR 3 (208), MARZEC 2008
/p0006.djvu
historia
Z archiwum x proboszcza ode. 51
,,24.4.1961 zostavrzeniesiony ks. Józef Sanak - katecheta szkoły męskiej Nr 3 na wi-
kariusza rządzącego - vicarius dirigens do parafii Kozy. 1...1 Ks. Sanak był katechetą w
Andrychowie 20 lat. - Dobry ksiądz." - Tak w Kronice parafialnej w charakterystyczny dla
siebie, lakoniczny sposób podsumował pracę w Andrychowie ks. J. Sanaka ówczesny
boszcz parafii św. Macieja, ks. Stanisław Sikora.
IRENEUSZ ŻMIJA
P oza tą wzmianką w andrychow-
skich księgach parafialnych za-
chowało się niewiele trwałych
śladów bytności ks. Sanaka w tutejszej
parafii. Poprzednik ks. Sikory, pro-
boszcz Klemens Tatara nie odnotował
na przykład w Kronice faktu przenie-
sienia go zjawiszowic do Andrychowa
w 1942 roku. Wówczas ważniejszy był
problem nasilających się przesiedleń i
wywózek ludności polskiej z naszych
stron i osiedlanie się w ich miej sce
Niemców. Dla religijnej obsługi Niem-
ców przyjeżdża co niedzielę katolicki
ksiądz Niemiec, o polskim nazwisku,
lecz na wskroś niemieckiej duszy. Na-
zwisko jego Bolesław Bartosiewicz syn
górnika z Westfalji - zanotował pro-
boszcz w 1942 roku.
Nic nadzwyczajnego
Więcej informacji na temat pracy ks.
Sanaka w Andrychowie znajdujemy w
Elenchusie Proboszczów, Administra-
torów, wikarych Parjii Andrychów od
r. 1749. Jego nazwisko zapisane zo-
Indeks księży - wpis
poświęcony ks. Józefowi
Sanakowi
pisany został w Kronice dopiero pod
datą: 1951. Ks. Tatara napisał: Rok
1951 nie zaznaczył się w życiu parfji
nadzwyczajnemi wydarzeniami. Wypeł-
niła go praca w kościele i szkole. Na-
stąpiła zmiana na stanowisku katechety
dza - Józef był pracownikiem PKP w
Zatorze a matka, Anna zajmowała się
domem i gospodarstwem rolnym. Ze
względu na miejsce pracy ojca szkołę
powszechną ukończył w Zatorze a dal-
szą naukę kontynuował w gimnazjum
Sie rpień 1959, porzeb ks. K. Tatary. Pierwszy z prawej ks. J. Sanak
stało przez proboszcza Tatarę pod nu-
merem 155. Najprawdopodobniej sam
zainteresowany (inny charakter pisma)
dopisał po łacinie kilka podstawowych
informacji - o dacie urodzenia, dacie
święceń kapłańskich, pobycie w Jawi-
szowicach i przybyciu do Andrycho-
wa. Moment odejścia ks. Sanaka do
Kóz odnotował natomiast proboszcz
Sikora.
W 1950 roku nastąpiło aresztowanie
ks. J. Sanaka przez UB. Fakt ten za-
szkoły licealnej. Miejsce aresztowane-
go ks. Sanaka Józefa zajmuje ks. Józef
Jędrysek. Nauka w szkołach odbywa
się normalnie. Po pięciu latach, gdy
ks. Sanak wrócił do parafii z więzie-
nia, proboszcz nie uznał za stosowne o
tym napisać.
Nauka i wojna
Ks . Józef Sanak urodził się 28. lipca
1917 roku w Przeciszowie, niedaleko
Oświęcimia. Ojciec przyszłego księ-
Konarskiego w Oświęcimiu (matura -
1936 rok). W tym samym roku wstąpił
do seminarium duchownego w Krako-
wie. Studiował na Wydziale Teologicz-
nym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Po
wybuchu wojny został zmobilizowany.
Trafił do Legii Akademickiej. Pod-
czas akcj i transportowania lekarstw z
N iepołomic do Sandomierza wraz z
rocznikowymi kolegami z seminarium
przeżył bombardowanie. Zniszczono
barkę, którą płynęli, lecz udało im się
uniknąć obozu jenieckiego dzięki pro-
boszczowi z pobliskiej parafii, który
przebrał ich w sutanny. Po powrocie
do Krakowa ks. Sanak kontynuował
tajne studia w Pałacu Arcybiskupów
Krakowskich. Święceń kapłańskich
udzielił mu 6. kwietnia 1941 roku w
bazylice ojców franciszkanów arcybi-
skup książę Adam Stefan Sapieha.
Pierwszą parafią, w której ks. J.
Sanak pracował jako wikary, były Ja-
wiszowice. Tam nawiązał kontakt z
Armią Krajową (ps. "Kapelan"). Zna-
lazł się w sformowanym przez Jana
Wawrzyczka 25-osobowym oddziale
"Sosienki", który zajmował się zdo-
bywaniem i dostarczaniem żywności
więźniom KL Auschwitz. Jedzenie za-
kopywano nocą na polach, na których
w ciągu dnia pracowali więźniowie
pilnowani przez esesmanów z psami.
Po półtora roku ks. Sanak przeniesio-
ny został do Andrychowa. Zanim tu
jednak przybył, musiał na kilka mie-
sięcy "zniknąć", gdyż Gestapo wpadło
na trop podziemnej organizacji. Prze-
bywał w Wiedniu. Do Andrychowa
przyjechał 8. grudnia 1942 roku. W
parafii św. Macieja objął funkcję wi-
karego i pełnił ją aż do końca wojny.
W raz z przeniesieniem do Andrycho-
wa otrzymał także przeniesienie do
innego oddziału Armii Krajowej, choć
nadal współpracował z "Sosienkami" i
jeździł w okolice Oświęcimia. Dowód-
cą AK na naszym terenie był Andrzej
Harap, dawny wójt z Libiąża. Ukrywał
się on w Rzykach, ale i w mieszkaniu
ks. Sanaka, gdzie także przechowywa-
no partyzancką broń. Ze swoim do-
wódcą z AK ks. J. Sanak spotkał się
po latach: Po wojnie został przez so-
wietów aresztowany w Białej. Związali
mu ręce drutem kolczastym i wywieźli
na Sybir. Stamtąd wrócił po czterech
latach i myśmy się spotkali w więzieniu
w Strzelcach Opolskich. Nie mogliśmy
ujawnić, że się znamy, bo mogłoby to
obu nam zaszkodzić. Przez dwa miesią-
ce mieszkaliśmy w jednej celi, spaliśmy
na jednej pryczy i tylko wtedy szeptem
mogliśmy porozmawiać. Przez całą
wojnę w konfesjonale ks. Sanaka ukry-
te było radio i tak nocami, po zamknię-
ciu kościoła słuchał wiadomości radia
BBC. W konfesjonale przechowywał
także polską flagę, którą chciał powie-
sić na budynku magistratu 27. stycznia
1945 roku, ale nie pozwolili na to so-
wieccy żołnierze . Wcześniej umieścili
tam czerwony sztandar. Swoją działal-
ność podziemną tutaj tak podsumował:
Moja działalność konspiracyjna w An-
drychowie, cóż to była za działalność,
najwyżej jeździłem na Kocierz, gdy był
jakiś ranny partyzant, by udzielić mu
Sakramentów św.
Sezon czerwonych
W 1945 roku ks. J. Sanak mianowa-
ny został katechetą w tutej szych szko-
łach, także wiejskich: na Bolęcinie,
w Roczynach, w Sułkowicach, dokąd
dojeżdżał na motocyklu. Energicznie,
wraz z Otylią Szczerską, wspierając
się wiedzą prawniczą sędziego Artura
Seylhubera, zabrał się do organizacji
Prywatnego Gimnazjum Koedukacyj-
6
NR 3 (208), MARZEC 2008
magazyn www.nowiny.um.andrychow.pl NOWINY ANDRYCHOWSKIE
/p0007.djvu
historia
we nie zgodziły się na jego nominację
proboszczowską. Pełnił w tym czasie
także funkcję wicedziekana dekana-
tu bialskiego. W 1971 roku ordyna-
riusz krakowski ks. abp Karol Woj-
tyła mianował go proboszczem parafii
Opatrzności Bożej w Bielsku - Białej.
Proboszczem tej parafii był ks. Sanak
przez 21 lat. W tym czasie, przez lat
17 pełnił też obowiązki dziekana deka-
natu bialskiego. Ze względu na swoją
przeszłość stał się w 1980 roku niejako
automatycznie ważną postacią dla pod-
beskidzkiej "Solidarności" . Podczas
wielkiego strajku w styczniu i lutym
1981 roku, mimo, że nie był kapela-
nem Związku, jego właśnie poproszo-
no, by w centrali strajku, w świetlicy
"Bewelany" odprawiał msze i spowia-
dał strajkujących. Kościół w Białej stał
się też jednym z głównych ośrodków
pomocy internowanym po 13. grudnia
1981 roku. W czasie stanu wojennego,
co miesiąc ks. Sanak odprawiał tam
mszę za Ojczyznę. W 1992 roku, po
ukończeniu 75 roku życia przeszedł na
emeryturę, pozostając jako rezydent w
parafii, której był dotąd proboszczem.
W uznaniu jego zasług dla Kościoła i
ojczyzny był wielokrotnie odznaczany
i nagradzany. Otrzymał w 2002 roku
godność prałata Kościoła Rzymskie-
go. Woj sko polskie nadało mu stopień
majora a potem podpułkownika. Pre-
zydent RP odznaczył go Krzyżem Ka-
walerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Wielokrotnie otrzymywał podzięko-
wania i medale NSZZ "Solidarność",
która do końca jego życia uważała
go za swego kapelana. W listopadzie
1999 roku ks. J. Sanak odznaczony
został Medalem "Zasłużony dla Gmi-
ny Andychów ". Ks. J. Sanak zmarł w
Bielsku - Białej 12. lutego 2008 roku
a jego pogrzeb odbył się 19. lutego w
nego im. ks. Piotra Skargi. Szkoła
wkrótce powstała a potem została prze-
kształcona w liceum ogólnokształcące.
W szkole tej ks. Sanak uczył w latach
1945 - 1951 i 1956 - 1958. Przerwa
spowodowana została aresztowaniem,
które nastąpiło 23. października 1950
roku. To wówczas, niedługo po aresz-
towaniu w wadowickim więzieniu
usłyszał z ust naczelnika słynne słowa,
że jako ksiądz jest gorszy niż bandyta.
5. maja 1951 roku wyrokiem Wojsko-
wego Sądu Rejonowego w Katowicach
skazany został na 8 lat więzienia za
szpiegostwo (art. 7 MKK) i usiłowa-
nie obalenia ustroju (art. 22 MKK).
Konkretnie chodziło o to, że ks. Sanak
wyspowiadał znanego sobie z konspi-
racji Mariana Sordyla, który się wte-
dy ukrywał przed komunistami. Winą
księdza było, że go nie zadenuncjował.
Oskarżono go też, że podczas lekcji
z młodzieżą wypowiadał sądy nie-
przychylne Związkowi Sowieckiemu.
Karę więzienia odbywał w Katowicach
(półtora roku), Cieszynie (pół roku) i
Strzelcach Opolskich (trzy lata). Do
władz tego ostatniego Zakładu Karne-
go robotnicy z Andrychowskich Zakła-
dów Przemysłu Bawełnianego wysłali
pismo z prośbą, aby księdza Sanaka w
więzieniu dobrze traktować. Robotni-
cy deklarowali w zamian wypracować
120 procent normy produkcyjnej. Z
więzienia zwolniono ks. Sanaka 20.
października 1955 roku, zawieszając
pozostałe 3 lata kary. Wyrok wydany
na księdza został uchylony przez Sąd
Najwyższy dopiero w 1957 roku. Peł-
na rehabilitacja nastąpiła ponad 40 lat
później, kiedy19. marca 1995 roku Sąd
Warszawskiego Okręgu Wojskowego
podważył wyrok z 1951 roku z powo-
du "braku cech przestępstwa". W raz
ze zwolnieniem w 1955 roku szyka-
ny władz komunistycznych wobec ks.
Sanaka nie ustały. Miał zakaz uczenia
w szkole i odprawiania mszy św. dla
wiernych. Skończyło się to dopiero w
1957 roku.
Sanak na proboszcza
W Andrychowie ks. J. Sanak pozostał
do 1961 roku. Wśród tutejszych para-
fian zrodził się nawet pomysł, by po
śmierci proboszcza K. Tatary właśnie
ks. Sanak został plebanem w Andry-
chowie. Stało się inaczej. Dlaczego?
Tak opisywał tę sytuację sam zaintere-
sowany lub raczej niezainteresowany:
Przede wszystkim to ja się do tego nie
paliłem. I... I nikt mi tego stanowiska
nie proponował. Kiedy umarł śp. ks.
Klemens Tatara, z którym współpraca
układała mi się bardzo dobrze i bar-
dzo mile go wspominam, pogrzeb jego
prowadził ks. bp Baziak, ówczesny or-
dynariusz krakowski. Wtedy właśnie
zawiązał się jakiś komitet, o którym ja
nic nie wiedziałem i ten komitet zaraz
po pogrzebie ks. Tatary zwrócił się do
biskupa Baziaka z prośbą, żeby miano-
wał mnie na proboszcza w Andrycho-
wie. Tak zrobili mi niedźwiedzią przy-
sługę. Biskup był przekonany, że ja to
zorganizowałem, że ja się tu rwę do
tego probostwa... A mnie, jak tu sie-
dzę, ani się to śniło. Nawet nie miałem
raz dwa,
buch,
buch i
siadałem
na tym
krześle
uśmiech-
nięty, i tak
przez An-
drychów
wędro-
wałem.
Człowiek
był mło-
dy, więc
traktował
te rzeczy
trochę jak
sport.
1947, I Komunia św.
Kozy
Biała
Ks. J ó-
zef Sanak,
już jako
kanonik
opuścił
Andry-
chów 24.
kwiet-
nia 1961
roku. Aby
nIe wy-
woływać
wzburze-
nia wśród
parafian,
którzy życzyli sobie mieć go wśród
siebie, proboszcz Sikora poinformo-
wał oficjalnie, że udał się on do Kóz
tylko tymczasowo, by pomóc rozwią-
zać ciągnący się od trzech lat konflikt
między poprzednim proboszczem a
parafianami. To uspokoiło andrycho-
wian a czas ostudził emocje. W Ko-
na to ochoty. Tylko jak miałem o tym
przekonać biskupa? Doszło do tego, że
chociaż byłem tu naj starszym z wika-
rych, to biskup nie mnie mianował tym-
czasowym administratorem parafii, tyl-
ko ks. Dąbrowskiego. Była to ze strony
biskupa taka trochę próba upokorzenie
mnie - nie dość, że proboszczem tu
nie zostaniesz, to
nawet nie będziesz
administratorem.
Ja się tym wcale nie
zmartwiłem. I. . . I.
W końcu chyba bi-
skup zrozumiał, że
to probostwo w An-
drychowie nie było
moim wymysłem i
jeszcze podczas po-
bytu w Andrychowie
otrzymałem tytuł
kanonika a wkrótce
potem przeniesiono
mnie na probostwo
do Kóz I.. .1.
Jako ciekawostkę
warto przypomnieć,
że w czasie poby-
tu w Andrychowie
ks. Sanak mieszkał
aż pod siedmioma
różnymi adresami.
- Z przenosinami nie
miałem kłopotów, bo
cóż ja tam miałem:
malutką szafkę, sto-
lik, kulawe krzesło i
tapczan, i miednicę
z wiaderkiem. Kiedy mnie wysiedlali,
życzliwi ludzie przysyłali taką plat-
formę z AZPB, na którą ja te rzeczy
Rzym, listopad 2007
zach ks. Sanak przepracował 10 lat kościele Opatrzności Bożej w Białej.
jako vikarius dirigens czyli wikary I
zarządzający, gdyż władze państwo-
NOWINY ANDRYCHOWSKIE www.nowiny.um.andrychow.pl magazyn
NR 3 (208), MARZEC 2008
7
/p0008.djvu
zapowiedzi
Najbliższe imprezy Centrum
Kultury i Wypoczynku
www.ckiw.andrychow.pl.
tel./fax (033) 875-39-45,
tel. (033) 875-26-28
MIEJSKI DOM KULTURY W ANDRYCHOWIE
1-31.03 - Wystawa fotografii Stanisława Markowskiego" Tango argentino"
Prezentowane na wystawie fotografie pokazują tango współczesne, ale widzi-
my na nich to samo zapamiętanie i zmysłowość, które pieśniarze z Buenos
Aires opiewali na początku XX w. Fotografiom tańca towarzyszą wizerun-
ki ludzi i miej sc: wieczornych ulic, oświetlonych, barwnych kawiarnianych
wnętrz, gdzie wtulone w siebie pary oddają się pięknemu narodowemu sza-
leństwu. S. Markowski jest cenionym dokumentalistą, uznawanym za jed-
nego z najlepszych polskich fotografików. Na swoim koncie ma ponad 20
albumów i wiele wystaw prezentowanych w największych galeriach świata.
Dokumentował najważniejsze wydarzenia historyczno-polityczne Polski lat 70
i 80-tych. Zajmuje się nie tylko fotografią, ale również komponuje, gra na pia-
ninie i śpiewa. W 1980 roku skomponował muzykę do słów wiersza Jerzego
Narbutta "Solidarni", która stała się oficjalnym hymnem Solidarności.
XXI Podbeskidzki Festiwal Piosenki Religijnej
3-4.04 /czwartek, piątek/ - Przesłuchania konkursowe
6.04 /niedziela/ godz. 17.00 - Ogłoszenie wyników i koncert laureatów.
Gość Festiwalu: Zespół FREEDOM. Organizatorzy: Centrum Kultury i
Wypoczynku, Parafia św. Stanisława, Parafia św. Macieja. Informacje - karty
zgłoszeń: www.ckiw.andrychow.pl
11.04 /piątek/ godz. 17.30 i 20.00 - Kabaret Ani Mru-Mru
Popularny kabaret z Lublina. Powstał w1999 roku. Obecnie tworzą go Michał
Wójcik, Marcin Wójcik (założyciel i pomysłodawca) i Waldemar Wilkołek.
Cena: 35,- zł
17 -19.04 / czwartek -sobota/
XV Ogólnopolski Otwarty Festiwal Teatrów Amatorskich
ODEON.
Gościnnie: 17.04 - "Intercity" (Teatr Polski z Bielska-Białej), 18.04 - "Vis-a-
vis" - recital Doroty Ficoń (piosenki z okresu międzywojennego i kompozycje
Jerzego Chruścińskiego ze spektakli Teatru Witkacego w Zakopanem), 19.04
- "Testosteron" (Teatr Polski z Bielska-Białej). Festiwalowi towarzyszy wy-
stawa "Nie Bez Kozyry" - multimedialny projekt Beaty Wąsowskiej.
KLUB"POD BASZTĄ"W ANDRYCHOWIE
3.04 /czwartek/ godz. 18.00 - Klub Podróżnika - "Peru - Białe Kordyliery"
- spotkanie ze Stanisławem Ramianem. Prawie dwutygodniowa wędrówka po
najpiękniejszych górach Południowej Ameryki zaowocowała opowieścią o gó-
rach, ludziach i ich życiu w trudnych warunkach Sierry. Jest to pierwsza część
wspomnień z wędrówki po Peru kojarzonym bardziej z Inkami, Jeziorem
Titicaca, wąwozem Colca niż z pięknymi białymi szczytami. W stęp wolny.
WIEJSKI DOM KULTURY W ZAGÓRNIKU
17.03 /poniedziałek/ godz.16.00 - Warsztaty plastyczne. Dekorowanie pisa-
nek metodą batikową.
WIEJSKI DOM KULTURY W INWAŁDZIE
17.03 /poniedziałek/ godz. 10. 00 - Dzień z biblioteką - "Szukamy wiosny" i
akcja plastyczna "Przebiśnieg"
18.03 /wtorek/ godz. 1 7 . 30 - Warsztaty dla młodzieży - taniec nowoczesny
WIEJSKI DOM KULTURY W TARGANICACH
28.03 /piątek/ godz .16.00 - Warsztaty teatralne dla dzieci i młodzieży
ŚWIETLICA W SUŁKOWICACH-BOLĘCINIE
29.03 /sobota/ godz.18.00 - Dyskoteka dla młodzieży gimnazjalnej
8.04 /wtorek / od godz. 10.00 - SZELKI - II Gminny Konkurs Recytatorski
- Humor w literaturze. Przyjmowanie zgłoszeń do 30. marca, informacje: tel.
33 870 13 64
Więcej informacji o wydarzeniach kulturalnych
w audycji KUSZENIE KULTURĄ w "Twoi m Radiu Andrychów"
w każdy czwartek
Porucznik Vostra zmniejszył ogniskową
w swojej lornetce, rozmazany obraz
nabierał konturów i ostrości.
Rozróżnił słaby zarys okopów,
worki z piaskiem pokryte wapnem i
wycelowaną prosto w niebo lufę armatki
przeciwlotniczej. Nikt się nie kręcił
w ich pobliżu. Mogło się zdawać, że
pozycja oddziału majora Asa została
opuszczona.
Ponownie zlustrował lornetką okolicę.
W szędzie panował spokój i cisza.
Zamknął oczy. Słońce było tak silne,
że zaczynał łzawić.
Roztarł mokre powieki palcami,
zbierając z nich nagromadzone łzy
i powrócił do oglądania. Obraz w
soczewkach drgał. Podparł łokcie na
parapecie okna - widok ustabilizował
SIę.
N ad stanowiskiem dowodzenia wisiała
biała flaga z jakimś ledwo widocznym
symbolem. Próbował nastawić ostrość,
by dostrzec więcej szczegółów, ale nie
przyniosło to żadnych efektów.
- I co pan myśli, złożyli broń i poszli
na układ?- zapytał siwawy, krótko
ostrzyżony mężczyzna o sylwetce
sportowca, mnąc w dłoni rąbek mapy
sztabowej.
- Nie wiem, panie kapitanie, co
ta flaga ma oznaczać, ale chłopcy w
okopach pomyślą, że As się poddał, a to
źle wpłynie na i tak nie najlepsze morale
- wyjaśnił oschle porucznik Vostra.
Odłożył lornetkę na niską szatkę i
zamknął okno pokryte mozaiką lodu.
- Zapewne. Sowieci są już na
przedpolach stolicy. Myśli pan, że mamy
jakieś szanse? - zapytał kapitan Fuchs,
marszcząc gęste, długie brwi w kolorze
przybrudzonego srebra.
- Pyta mnie pan o to, czy wygramy
tę wojnę?
Porucznik Vostra zaczął uważnie
świdrować oczami zastygłą w
wyczekiwaniu twarz kapitana Fuchsa.
- Tak jakby - odparł ostrożnie.
- Jestem żołnierzem a nie politykiem -
rozpoczął. - Tu, na przełęczy, możemy
się długo bronić. Jak nas pokonają i
odrzucą z tej pozycji, okopiemy się na
następnej. Mamy w oddziałach wielu
chłopców z okolicznych miejscowości,
znają tu każdą ścieżkę i każdy kamień
- przerwał, jakby się nad czymś
zastanawiał. - Oni będą bronić własnej
ziemi. Tu się urodzili, mieszkali,
chodzili do szkoły, tu są groby ich
przodków. Jeszcze dwadzieścia siedem
lat temu wszystko tutaj należało do nas,
Niemców. Polacy odebrali nam ojczyznę,
a teraz znowu o nią walczymy. To nie
wystarczy, żeby wygrać tę wojnę, ale
może da nam szansę, by tu trwać przez
następne stulecia - zakończył z nadzieją
w głosie.
- Dużo w tym patosu - odparł kapitan
Fuchs, błądząc wzrokiem po ściennej
mapie z zaznaczoną czerwonym kolorem
linią frontu.
- Może, ale ja jestem ze Szczyrku,
więc sam pan rozumie... - porucznik
Vostra wziął głęboki oddech.
- Rozmawiamy o wielkiej historii,
ojczyźnie, a tu, na miejscu, mamy
problem z tym czarnym bandytą, Asem
- warknął kapitan Fuchs, zmieniając
gwałtownie temat. - Nie mogę sobie
pozwolić pod moim bokiem na taką
niesubordynację.
- Ma pan jakiś pomysł? - zagadnął
porucznik, sięgając po szklankę
wypełnioną gorącą, czarną kawą.
- Mam - odparł i głośno westchnął. -
Kapella! - zwrócił się w stronę młodego
podporucznika stojącego pod ścianą.
- Tak jest, panie majorze. - Blondyn
o piegowatej, dziecięcej twarzy
zameldował się służbiście.
- Weźmiesz trzydziestu ludzi
i pójdziesz do Mad pod pozorem
wzmocnienia posterunku i zaaresztujesz
tego bezczelnego zdrajcę Asa, razem z
jego nie mniej bezczelnymi zastępcami.
Bądź ostrożny, to stare wygi. Gdyby
się nie chcieli podporządkować twoim
rozkazom, opornych masz rozstrzelać, a
resztę związać i doprowadzić tutaj. I nie
zapomnij zdjąć tej haniebnej flagi, którą
wywiesili ci dezerterzy. Zapamiętałeś!-
krzyknął sucho i służbiście.
- Wszystko zapamiętałem, bardzo
dokładnie - odparł blednąc.
*
Późnym wieczorem, podporucznik
Kapella wrócił do kwatery sam i w
bardzo opłakanym stanie. Miał potargany
mundur z zerwanymi dystynkcjami, siną
i pokrwawioną twarz oraz złamaną rękę.
Nie miał broni ani pasa.
Cały czas krzyczał coś o esesmańskich
diabłach, ale brakowało w jego słowach
jakiegokolwiek sensu. Śmiał się przy tym
i płakał, na przemian, jak małe dziecko.
Kapitan Fuchs kazał wezwać do niego
lekarza, by doprowadził go do stanu,
w którym mógłby się komunikować z
otoczeniem.
Lekarz (ostatni, jaki został po ostatnich
walkach) podał mu morfinę i usztywnił
na specjalnej szynie złamaną kończynę.
Gdy skończył mu bandażować rozbite
czoło, stwierdził:
- Musi trochę poleżeć, jest totalnie
wyczerpany. J ego stan psychiczny nie
jest najlepszy.
- Mój też nie - odciął się krótko
kapitan Fuchs. - Niech mu pan poda
środek, po którym będzie mógł mówić.
- Już to zrobiłem, dostał końską dawkę
narkotyku. Po tym z pewnością rozwiąże
mu się język - wyjaśnił krótko.
- Na to właśnie liczę.
Podporucznik Kapella zaczynał
się uspokajać. Szok i ból powoli
ustępowały.
Kapitan Fuchs i porucznik Vostra
patrzyli na niego z niecierpliwością,
8
NR 3 (208), MARZEC 2008
magazyn www.nowiny.um.andrychow.pl NOWINY ANDRYCHOWSKIE
/p0009.djvu
powieść nowin andrychowskich
u stóp wzgórza. Mimo to nie zaprzestali nosem. - No, wyłaź ptaszyno, wyłaź,
sporadycznego ostrzeliwania przełęczy czekam tu na ciebie...
z haubic. *
Raz po raz, pomiędzy okopami Sto metrów dalej strzelec wyborowy
wybuchały pociski, nie robiąc nikomu, kapral Arkadiusz Smolenko, wziął na
jakimś cudem, krzywdy. Niemcy celownik swojego karabinu, czołgającego
nie odpowiadali ogniem, oszczędzali się niemieckiego żołnierza. Odczekał na
amunicję i czekali, wiedząc, że najgorsze dogodny moment; gdy ten uniósł głowę
jeszcze przyjdzie... - wystrzelił.
* Olaf nie zdążył nawet poczuć,
Następnego ranka ruszył kolejny atak, rozrywającej jego mózg kuli, zapadał się
znaczniej silniejszy niż wczorajszy. w czerń i został tam na wieczność.
Rosjanie parli bez wytchnienia pod *
górę, nie licząc się ze stratami. Płonęły Walet Karo wycelował latarką w czeluść
trafione czołgi, ginęli pod seriami tunelu. Żółte światło prześlizgnęło się po
karabinów maszynowych żołnierze. nierównych ścianach wykutych w litej,
Artylerzyści sowieccy pokryli wilgotnej skale.
huraganowym ogniem wszystkie Ścieżka, ułożona z surowych,
niemieckie pozycje. Na niebie pojawiły nieheblowanych desek była dobrze
się szturmowe Jaki, bombardując i plując widoczna; służyła do wywożenia na
z wielokalibrowych działek gorącym taczkach urobku, który wysypywano
ołowiem. potem przy wylocie szybu na pryzmę.
Po obu stronach przybywało zabitych Stanął pewnie na deskach, sprawdził,
i rannych. czy się nie chyboczą na boki - były
Major As omiótł wzrokiem całe stabilne.
przedpole. Jego inteligentne, poorane Ruszył przed siebie.
zmarszczkami oblicze nie wyrażało Odgłos pracy, kucia i wiercenia był
żadnych uczuć. coraz bliżej.
- Rozwalimy ich ogniem na wprost Dotarł do oświetlonego przodka.
- zakomunikował sucho. - Najpierw Kilkudziesięciu więźniów pracowało
spalimy czołgi, potem zlikwidujemy w nim bez wytchnienia mimo dużego
piechotę. mrozu na zewnątrz, byli bez koszul,
Puścił lornetkę zawieszoną na tylko w samych spodniach. Było gorąco,
skórzanym pasku. parno i bardzo duszno.
- Dostałem meldunek z Berlina, według Gdy zaczynali pracę, wydawało mu się
obliczeń profesora Hippe, eksplozja to bardzo dziwne - dwudziestometrowy
światła nastąpi w ciągu kilku dni. szyb w głąb góry i takie wahania
Musimy do tego czasu utrzymać pozycję temperatury. Po tygodniu przyzwyczaił
tak, aby nasi naukowcy mogli poczynić się, ale i tak nabawił się przeziębienia.
stosowne badania i zabrać znalezisko do Zatrzymał się, odruchowo sprawdzając
centrali - wyjaśnił beznamiętnym głosem broń.
major As. Wyłączył latarkę i przypiął ją do
- Myśli pan, majorze, że zdążymy paska. Sięgnął do torby, którą miał
skończyć ten tunel do pojutrza? - zapytał przewieszoną przez ramię i wyjął z
z nieukrywaną troską Król Pik i wbił w niej butelkę z jeszcze ciepłą, osłodzoną
niego nieruchome spojrzenie. herbatą.
- Nie mam żadnych wątpliwości! Wyłowił z mroku pożądliwe spojrzenia
- uciął dobitnie. - Zostało nam jakieś wyczerpanych więźniów. Odwrócił
dziesięć metrów, urządzenia wskazują, głowę.
że jesteśmy prawie u celu. Po co mam się nad nimi litować, jutro
Wtem, nieopodal rozerwał się pocisk i tak będzie po nich - pomyślał.
i zakołysała się ziemia. Wyjął korek i zrobił kilka łyków.
Przycupnęli pod ścianą. - Dobre - mruknął do siebie.
- Co z transportem? - Major As starał Naprawdę chciało mu się pić.
się przekrzyczeć hałas wybuchu. Zakaszlał, zasłaniając usta dłonią.
- Wszystko gotowe, samolot jest dobrze Ponownie spojrzał na wychudzone
ukryty a pas startowy odśnieżony. N ad postacie w pasiakach; opuścili pokornie
wszystkim czuwa Dziesiątka Karo. . . głowy.
* Chyba czują, co ich czeka. Są jak
Olaf przyłożył kolbę karabinu do prosięta czekające na rzeź - przeleciało
ramienia. Postać w zielonym hełmie mu przez głowę.
biegła pomiędzy drzewami w odległości Któryś z nich upadł.
jakichś stu kroków od niego. U stawił Krzyknął na niego i pogroził mu
krzyżyk podziałki celownika na środku bronią. Tamten zrozumiał, wstał i wrócił
jego głowy. do przerwanej pracy.
W strzymał oddech i nacisnął spust. Nie wytrzyma do rana - pomyślał.
Poczuł na ramieniu kopnięcie kolby. Wypił do końca herbatę. Znowu
Rosjanin wyrzucił ręce do góry i padł zakaszlał.
martwy na ziemię. Zamachnął się i rzucił flaszkę, szkło
Ponownie przeładował, zamek wypluł rozprysło się z hukiem na skale. Wszyscy
gorąca łuskę, która z sykiem wpadła w zamarli z przerażenia.
śnieg. Boją się mnie. Pewnie pomyśleli, że
Dwudziesta - policzył w myślach. rzuciłem w nich granatem - zaśmiał się
Wziął na muszkę następnego. bezgłośnie.
Strzelił. Sięgnął po papierosa.
Żołnierz chwycił się za ramię I - Nic straconego, zrobię to jutro
schował się za drzewem. - wyszeptał, powstrzymując następny
- Zaraz cię dopadnę - wymruczał pod atak kaszlu. cdn.
czekając, aż otrząśnie SIę I zacznIe
mówić.
Po kwadransie spojrzał po obecnych
maślanym ale przytomnym wzrokiem i
zapytał:
- Gdzie ja jestem?
- W kwaterze dowództwa - wyjaśnił
kapitan Fuchs. - Poznajecie mnie,
Kapella, jestem waszym przełożonym,
dostaliście ode mnie zadanie do
wykonania, tam na wzgórzu!
- Tak, pamiętam, panie kapitanie
- odparł cicho.
- Co się tam, do jasnej cholery,
wydarzyło! Gdzie są pańscy żołnierze!
Odpowiadajcie! - zażądał, podnosząc
głos.
- Wszyscy nie żyją - wyjaśnił z
rezygnacją. - Oni czekali na nas ukryci
pod śniegiem. Wyskakiwali spod niego
jak jacyś Indianie i zabijali bagnetami.
Nikt nawet nie zdążył wystrzelić i
wezwać pomocy.
W jego oczach pojawiły się łzy. Kręcił
dolną szczęką, jakby żuł wielki kamień,
a jego twarz wykrzywiały dziwne
grymasy . Najwyraźniej przechodził
załamanie nerwowe.
- Spotkaliście Ruskich? Już tu są?!
- krzyknął trwożliwie kapitan Fusch,
sięgając dłonią do kabury. - Poruczniku
Vostra, dzwońcie na alarm!
- Nie. To byli nasi - zaprzeczył,
kiwając na boki głową.
- Co?! O czym ty mówisz?! - Twarz
kapitana Fuchsa wyrażała bezbrzeżne
zdumienie.
- Zabili ich ludzie Asa - wyjaśnił
podporucznik Kapella, wbijając w
dowódcę szkliste, przerażone oczy.
Kapitan Fuchs usiadł z wrażenia na
ławie i wystękał:
- Boże drogi, kim jest ten człowiek?
Szatanem?
Podporucznik Kapella podniósł się na
posłaniu i półgłosem zakomunikował:
- Mnie As oszczędził.
Osunął się i oparł bokiem o ścianę,
wstrząsnął lekko głową i wrócił do
poprzedniej pozycji.
- Kazał mi wrócić do pana i przekazać,
że nie życzy sobie żadnych podchodów
i zdrad, i że zabije każdego, kto będzie
próbował pozbawić go dowództwa, i
przerwać jego zadanie.
Zawiesił na moment głos, kaszlnął i
zmrużył oczy.
- Wyjaśnił mi, że, że - zająknął się -
że ta flaga, wcale nie oznacza kapitulacji,
a wręcz odwrotnie, jest symbolem
ich oddania i wierności dla ojczyzny.
Zresztą mieli na niej jakiś tajemniczy
symbol, którego znaczenia nie chcieli mi
wyjawić.
Przerwał i pochylił się do przodu.
Pozostał tak przez dłuższą chwilę, po
czym pokręcił głową i podparł ją na
zdrowej ręce.
- As powiedział mi na koniec -
kontynuował - że mają tu do wykonania
tajne zadanie, nie boją się Ruskich i będą
z nimi walczyć, a jak skończą, odlecą
do Berlina. Ma to nastąpić pojutrze
- dokończył słabym głosem, jakby miał
zaraz zasnąć.
- N a czym tam chcą odlecieć, może
na miotłach, przecież tu nie ma żadnego
lotniska, a wokół są sami Rosjanie -
zauważył z niedowierzaniem porucznik
Vostra.
- To nie są normalni ludzie - odparł
cicho podporucznik Kapella i zwalił się
nieprzytomny na łóżko.
*
- To jest bunt i zdrada. Wszyscy za
to muszą stanąć przed sądem wojennym!
- mówił podniesionym głosem kapitan
Fuchs. - Rozwalimy ich pozycję naszymi
działami. Zetrzemy z powierzchni ziemi
tę esesmańską bandę! - groził całkiem
poważnie.
Jego twarz pęczniała z gniewu, a oczy
rzucały spojrzenia ostre jak błyskawice.
- Obawiam się, że jest za późno. Ruszył
już atak sowiecki. Nasi chłopcy meldują
z okopów, że ostrzeliwują ich piechotę
na przedpolach zakomunikował
podenerwowany porucznik Vostra.
- Nie możemy tego tak zostawić.
Morale naszych żołnierzy tego wymaga,
żeby ich przykładnie ukarać - syczał
jadowicie kapitan Fuchs.
- Nic nie możemy zrobić, panie
kapitanie, ale jest nadzieja, że zrobią
to za nas Rosjanie. Wie pan dobrze,
że nie oszczędzą żadnego esesmana
- stwierdził, zapinając guzik w kieszeni
na piersiach.
- Słaba pociecha, oni mogą się łatwo
wymknąć. Słyszał pan, że mają się
wkrótce ewakuować?
Porucznik Vostra spojrzał w okno.
Słońce powoli gasło za górami,
nasączając śnieg odcieniem pomarańczu
i czerwieni. Zabębnił palcami o wąski
parapet, nabrał powietrza do płuc i
spokojnie odpowiedział:
- Moim zdaniem, to wierutna bzdura.
Żeby uciec z Mad, muszą przejść przez
nasze pozycJe.
- Albo iść w drugą stronę, do Rosjan-
stwierdził z sarkazmem kapitan Fuchs.
- Wykluczam taką możliwość, to dla
nich pewna śmierć.
- W naszej sytuacji wszystko jest
możliwe. Mogą zdecydować się na
układ i sprzedać nas sowietom za swoje
ocalenie. Jedynym rozwiązaniem jest ich
likwidacja, i to natychmiast - stwierdził
stanowczo i pewnie.
- Panie kapitanie, radzę poczekać. Za
kilka dni będą potrzebowali amunicj i i
żywności, a my, oczywiście z powodów
obiektywnych, nie będziemy mogli im
niczego dostarczyć. A wtedy, rozumie
pan? - zaproponował sprytnie.
W oczach kapitana Fuchsa zapłonęły
groźne iskierki.
- Doskonale, panie poruczniku,
doskonale rozumiem powtórzył,
kiwając brodą na potwierdzenie.
*
Pierwsza salwa spadła na pozycje
niemieckie o dwunastej w nocy, potem
pociski uderzały w regularnych seriach
aż do siódmej rano, bez przerwy.
Czołgi zaczęły się wspinać drogą w
stronę przełęczy cztery godziny później,
ale utknęły na pierwszym zakręcie w
potężnej zaspie.
Do ataku ruszyła sama piechota.
Początkowy impet uderzenia rozkruszył
się o silną i zdecydowaną obronę
Wehrmachtu. Rosjanie podjęli jeszcze
dwa nieudane ataki i wycofali się do
pierwszych zabudowań znajdujących się
NOWINY ANDRYCHOWSKIE www.nowiny.um.andrychow.pl magazyn
NR 3 (208), MARZEC 2008
9
/p0010.djvu
literatura
Pijani i trzewi
Miłośnikom Galicii i każdei rzeczy, która iei iest, niewątpliwie przypad-
nie do gustu książeczka (ledwie 157 stron) Jana Kracika W Galicji trzeź-
wiejącej, krwawej, pobożnej. Z naszego, ti. andrychowskiego punktu wi-
dzenia szczególnie ciekawy iest wątek pierwszy - ruchu trzeźwościowego
w połowie XIX wieku.
Przede wszystkim dlatego, że sporo w
pracy znajdziemy wzmianek, jak się to
w Wadowicach i okolicy rozwijało. -
Starosta Loserth informował zWadowic,
że przystąpienie do Towarzystwa niemal
całej ludności stanowi moralną rewolu-
cję, lecz ubolewał, że księża, domaga-
jąc się ślubowania zupełnej abstynencji,
wywoływali z ambon opornych i grozili
odmówieniem sakramentów. (s.21) Ten
ruch trzeźwościowy rozwinął się przede
wszystkim w dawnej diecezji tarnow-
skiej za czasów biskupa W ojtarowicza.
Przywołać tu trzeba inną ważną postać -
bliskiego współpracownika biskupa, ks.
infułata Michała Króla. Ks. Król pocho-
dził z Inwałdu i przyczynił się walnie do
rozpropagowania idei abstynencji. Był
autorem wydanego także drukiem w
1845 roku Kazania przeciw pijaństwu
przed zaprowadzeniem Towarzystwa
Wstrzemięźliwości w tarnowskiej kate-
drze. Dla zapału, z jakim zwalczał pi-
jaństwo zwano go drugim Mojżeszem.
Jednakże na niesamowite zjawisko
przystępowania całych parafii i wsi do
Towarzystw Wstrzemięźliwości nałoży-
ła się krwawa, chłopska rabacja 1846.
Autor pracy stawia dość odważne pyta-
nie, czy przypadkiem nadmierne propa-
gowanie trzeźwości nie przyczyniło się
do rozbudzenia antagonizmów na wsi i
w konsekwencji do krwawych, maso-
wych mordów tego czasu. - Nie tylko
pijani mordowali panów, dewastowa-
li dwory, rabowali inwentarz. Pewna
część uczestników krwawych i niszczy-
cielskich czerniaw mściła się na trzeź-
wo, wylewając na ziemię gorzelniane
zapasy. Donosił o tym starosta sądecki,
a także wadowicki, wiążąc owe fakty z
mocą ślubowań. (s.31)(iż)
Rzym Ankwiczów
Książka przeznaczona dla miłośników literatury (konkretnie Mickiewicza)
i miłośników historii (także historii Andrychowa). W latach 1829 - 1831
nasz wieszcz odbył podróż do Włoch, gdzie los zetknął go z rodziną
Ankwiczów. Poiawiła się nawet - miłość? romans? plan ożenku? z Henriettą
(właśc. Henryką) Ankwiczówną, z czego nic nie wyszło, ale i panna, i iei
rodzina weszli na stałe do historii polskiei literatury.
Dowodem na to obszerna (bez mała zapisał w swym życiu krótki epizod an-
400 stron) praca popularnonaukowa drychowski. Pojawił się tu jakieś 30 lat
Andrzeja Litworni pL przed słynną wyprawą
Rzym Mickiewicza. Poeta do Włoch w charakterze
nad Tybrem 1829 - 1831). opiekuna swych mało-
Znajdujemy tam wcale letnich kuzynów Piotra
obszerny (50 stron li- i Fryderyka. Zarządzał
czący) rozdział zatytuło- dość niefrasobliwie ich
wany Salon hrabiostwa majątkiem i w 1805 roku
Ankwiczów. Autor nie musiał te strony opuścić.
ogranicza się do prezenta- Zagadką pozostaje data
cji tylko rodziny Stanisława urodzenia Stanisława
Ankwicza, lecz sięga w (zmarł w 1840 roku i
głąb historii. Tym samym ma piękny, zbyt chyba
dociera do pradziadka piękny jak na swe życio-
Henrietty - też Stanisława we dokonania, nagrobek
Ankwicza, właściciela z białego marmuru w
dóbr Andrychów, jego Katedrze Wawelskiej).
syna Józefa, którego po- W literaturze podaje się
wieszono w Warszawie, a także jego rok "około 1780", lecz analiza doku-
syna, Andrzeja Alojzego - prymasa mentów pozostających w Andrychowie
Galicji i Lodomerii i arcybiskupa Pragi. wskazuje, że był chyba starszy, o jakieś
Sam ojciec Henrietty pochodził z innej, 3 - 4 lata. To jednak kwestia na osobne
nie andrychowskiej linii Ankwiczów, lecz rozważania. (iż)
10
NR 3 (208), MARZEC 2008
W podróży z Agnieszką
Siódmego marca
minęła jedenasta
rocznica śmierci
Agnieszki Osie-
ckiej. Nie tylko
dlatego, ale między
innymi dlatego,
to właśnie Jej pio-
senki były boha-
terkami kolejnego
koncertu, jaki 24
lutego odbył się na
scenie Klubu K2
na Kocierzu. Na
spektakl zatytuło-
wany "Ja w po-
dróży" złożyło się
szesnaście dosko-
nale znanych nam
piosenek m.in.: "Oczy tej małej", "Na
zakręcie", czy "Niech żyje bal". To one
były materiałem, który posłużył Marcie
Gzowskiej - Sawickiej w namalowaniu
muzycznego portretu nieobecnej już, ale
niezapomnianej artystki. Nowe aranżacje
piosenek musiały podobać się publiczno-
ści, świadczyła o tym temperatura braw.
Marcie Gzowskiej - Sawickiej - artystce
Teatru Polskiego z Bielska - Białej towa-
rzyszyło znakomite trio: Krzysztof Ma-
ciejowski ( skrzypce), Zbigniew Bałdys
(gitara), Eugeniusz Kubat (kontrabas).
Na ten koncert o bilet nie było łatwo.
Zabrakło ich na tydzień przed terminem
koncertu. Znaczy to ni mniej ni więcej, że
ciągle kochamy Agnieszkę Osiecką. Gj)
.
D Andrychowie W lywcu
"Gronie. Historia - Kultura - Sztuka" to, iak informuie dalsza część tytułu
tego periodyku, Wydawnictwo poświęcone Żywiecczyźnie i Beskidom.
W IV iego numerze z 2007 roku znalazł się artykuł andrychowianina
i o Andrychowie. Andrzei Fryś zamieścił na łamach " Groni" (ss. 61
- 75) tekst pL Jędrzychów i Jędrzychowskie granice w "Dzieiopisie
Żywieckim" Andrzeia Komonieckiego.
Komoniecki to XVIII-wieczny burmistrz wiedzieć, w której części (jędrzychowskiej
Żywca, który zapisywał wydarzenia do- czy ślemieńskiej) części lasu kocierskie-
tyczące swego miasta, ale także i stron go osiedlił się pobożny eremita, lecz na
odleglejszych, m.in. Andrychowa. A. szczęście dla opinii o Andrychowie nie-
Fryś skupił się właśnie na tych faktach. przyjazny mu był pleban rychwałdzki, a
Opisując swą metodę nie pleban jędrzychowski.
pracy, tak napisał: W Z dużą satysfakcją odno-
artykule przedstawio- towujemy, że A. Fryś,
no te wszystkie frag- omawiając kolejne, "an-
menty " Dziejopisu drychowskie" fragmenty
Żywieckiego ", których "Dziejopisu", uwzględnił
numery stron zostały obok innych także infor-
przez -wYdawców po- macje zawarte w tekstach
dane w Indeksie Nazw historycznych publiko-
Geograficznych przy wanych w ostatnich la-
h ł h A d h tach na łamach "Nowin
as ac: "n ryc ów,
Jędrzychów" oraz "ję- Andrychow skich" .
drzychowskie granice ". Znalazło to swój wyraz
Odpowiednie fragmen- zarówno w przypisach
ty "Dziejopisu" zostały jak i w tekście zasadni-
przytoczone in extenso czym. Należy mieć na-
(wraz z przypisami) kur- dzieję, że kolejni wydaw-
sywą, a następnie omówione. Szczególnie cy Dziejopisu Żywieckiego wezmą pod
ważne, że autor nie poprzestał na komen- uwagę ustalenia A. Frysia, a nie powielą
towaniu samego tekstu "Dziejopisu", ale dotychczasowych błędów.
spojrzał krytycmie także na przypisy za- Tekst opublikowany w "Groniach" zo-
wierające komentarze historyków. - Nie stał także przedstawiony przez autora 19.
zawsze już, w świetle nowszych ustaleń maja 2007 podczas II Warsztatów eduka-
do utrzymania. cyjnych w Żywcu. Temat tych warszta-
Gdzie się więc dało, A. Fryś zweryfiko- tów zorganizowanych przez Towarzystwo
wał Gak choćby datę śmierci Stanisława Naukowe Żywieckie brzmiał: Komoniecki
Czernego z 1705 na 1720) a gdzie brak reaktywacja. Dziejopis Żywiecki
dokumentów, dowcipnie skomentował. Andrzeja Komonieckiego na nowo czy ta-
Jako przykład, taki cytat: Trudno dziś po- ny - studia interdyscyplinarne. (iż)
magazyn www.nowiny.um.andrychow.pl NOWINY ANDRYCHOWSKIE
/p0011.djvu
Lubimy poznawać inne kultury.
Wieczór argentyński cieszył się dużym
zainteresowaniem andrychowian.
27. lutego w Miejskim Domu Kultury zrobiło
się nieco egzotycznie. Po biesiadach: włoskiej
i czeskiej, (KiW zaproponowało na podróż do
Ameryki Południowej a konkretnie Argentyny.
Wieczór argentyński wypełniły: opowieść o
tangu, tamtejszych "ikonach" kultury, mu-
zyka i degustacje. Andrychowianie mogli
też obejrzeć wystawę fotografii Stanisława
Markowskiego "Tango argentino'
o swojej ojczyźnie a głównie
postaciach nieodłącznie kojarzonych
z Argentyną (Ernesto Che Guevarze
- jednym z największych XX-
wiecznych rewolucjonistów a
raczej terrorystów, Evicie Peron
- drugiej żonie prezydenta
Juana Perona, Carlosie Gardei
- muzyku uznawanym za jednego
z największych interpretatorów
tanga, no i oczywiście piłkarzu
Diego Maradonie) publiczności
opowiedział wykładowca Akademii
Techniczno-Humanistycznej w
Bielsku - Hugo Kowalczuk.
Najważniejszym wydarzeniem artystycznym Wieczoru
był występ Chango Stasiuka - wirtuoza akordeonu,
przedstawiciela tradycyjnej muzyki argentyńskiej
Chamame. Artysta do tej pory nie występował w
Polsce. Koncert w Andrychowie był pierwszym podczas
kilkudniowej trasy koncertowej po naszym kraju!
Akordeoniście towarzyszyli: Sebastian ViIIalba - gitara,
śpiew oraz Victor Renaudeau - skrzypce.
Skoro Argentyna, to i tango.
Pokaz tanga argentyńskiego
zaprezentowali Beata Matuła i
Leszek Pajkowski. Para nie tylko
zatańczyła, ale i m.in. rozprawiła się
z mitami dotyczącymi tego tańca.
I tak mogliśmy się dowiedzieć, że:
nie o erotykę w tangu chodzi, jego
choreografia nie jest oparta na
historii zazdrości czy zdrady, uczenie
się tanga argentyńskiego nie polega
na zapamiętywaniu kroków. A tak
w ogóle to, co tańczymy w Europie z
prawdziwym tangiem argentyńskim
nie ma wiele wspólnego:(
W przygotowaniu Wieczoru
Argentyńskiego pomogli:
Ambasada Argentyny oraz
Fundacja Argentyńska. Imprezę
zorganizowano pod patronatem
Ambasady Republiki Argentyny
w Warszawie. Wśród sponsorów
znaleźli się: Mrawczyński AG
- kawa Alvarada, Gospodarstwo
agroturystyczne U Bogusi oraz
www.YerbaMarket.com.
Jak na imprezach CKiW bywa, nie zapomniano o tym, że człowiek
nie samym duchem żyje:)
Goście mogli skosztować kawy Alvarada, wina, argentyńskich
potrawa także Yerba Mate.
To było prawdziwe Wydarzenie Muzyczne.
Publiczność długo nie pozwalała artystom
zejść ze sceny.
/p0012.djvu
Pasja jak wtedy
Osoby dramatu we współczesnych
ubraniach, czarno - białych, czarno -
biała scenografia. Tylko Jezus i Maryja
w historycznych strojach, w kolorach.
J ak mówi sama s. Kazimiera, młodzież
przedstawia misterium męki Pańskiej.
Tyle, że odbiegające znacznie od
schematu tego typu przedstawień. To
Misterium męki i śmierci dziejącej się
w każdym momencie historii, także na
naszych oczach. Składają się na owo
Misterium nasze codzienne problemy
domowe, małżeńskie nieporozumienia,
rozej ścia i powroty, nasze małe i duże
oszustwa, ambicje, kłamstwa, mafij-
ne porachunki, kawiarniane rozmowy
(kawiarnię prowadzi, a jakże, Maria
Magdalena), jakieś targi, przekupstwa,
niesprawiedliwe wyroki, gry intere-
sów, umiłowanie gotówki i wszech-
ogarniających mediów (na szczególną
uwagę zasługuje urocza sonda radio-
wa: jeśli uważasz, ze Jezus jest winny,
zadzwoń na numer. .. lub wyślij eseme-
sa o treści" winny" pod numer..., jeśli
uważasz, że jest niewinny... itd.). Do
tego - zróżnicowana, budująca nastrój
muzyka, gra gestów, symboli, światło,
coś z teatru cieni. Przeplatająca się do-
słowność i metafora. Nasze życie splą-
tane jak ich, czy raczej ich problemy
jak nasze? - Bardzo ciekawa, wiecz-
nie monologująca ze swoim mężem
(na żywo i na pocztę głosową) żona
Szymona z Cyreny; Może to zresztą
zupełnie inny Szymon? Wszystko zaś
w dobrym tempie i wielu aktorów za-
sługujących na wielkie brawa. Duże
wrażenie.
Kolejne przedstawienie pL Czy wie-
rzysz? przygotowane przez młodzież z
Gimnazjum nr 1 według scenariusza i
w reżyserii s. Kazimiery Szumal, stało
się ważnym fragmentem tegorocznych
rekolekcji wielkopostnych. Obejrzała
je młodzież z gimnazjum i liceum ogól-
nokształcącego a w niedzielę, 9. marca
także pozostali parafianie. Ocenia się,
że misterium obejrzało ogółem ponad
tysiąc osób.(iż)
,,/(
re (/f
34-120 Andrychów, ul. Krakowska 132, tel. (033) 8704098
e-mail: hardrock@owr.andrychow.pl
19 marca (ŚRODA) Godz. 17:00
WIELKANOC W HARD ROCK AREA
29-30 MARCA (SOBOTA-
NIEDZIELA) Godz. 19:00
JESTEM lEGENDĄ
Cena biletów: normalny 13,00
zł; ulgowy 11,00 zł
USA (2007), fantastyczno
- naukowy, czas trwania: 101
m.in.,
dozwolony od lat: 15
Wiosenny weekend muzyczny
04 KWIETNIA (PIĄTEK) Godz. 18:00
KONCERT ZESPOŁÓW
MUZYCZNYCH HARD ROCK AREA
05 KWIETNIA (SOBOTA) Godz. 19:00
OPOWIEŚCI TABORU CYGAŃSKIEGO
Cena biletów: normalny 13,00 zł; ulgowy 11,00 zł
USA (2006), dokumentalny,
muzyczny, czas trwania: 110
m.in., dozwolony od lat: 15
06 KWIETNIA (NIEDZIELA)
Godz. 19:00
BŁĘKITNY ANIOŁ
POKAZ PRZEDPREMIEROWY!
PREMIERA W POLSCE ODBĘDZIE
SIĘ 18 KWIETNIA br.
Cena biletów: normalny 13,00
zł; ulgowy 11,00 zł; Niemcy
(1930),
dramat
muzyczny, czas trwania: 99 m.in.,
dozwolony od lat: 15
12-13 KWIETNIA (SOBOTA-
NIEDZIELA) Godz. 19:00
P. S. Kocham CiĘ
Cena biletów: normalny 13,00 zł;
ulgowy
11,00 zł
USA
(2007), dramat, komedia, czas
trwania: 126 m.in., dozwolony
od lat: 12
Hard Rock Area:
- międzypokoleniowe miejsce
spotkań
- próby i koncerty zespołów
muzycznych
- projekcje filmów
- konsultacje w dziedzinie
przeciwdziałania narkomanii
- kafejka serwująca Hard Rock Caffe