/01_0001.djvu
JĘZYK P.OLSKI
ORGAN TOWARZYSTWA MIŁOŚNIKÓW
JĘZYKA POLSKIEGO
...
WYDA WARY Z ZASIL1{IEM MIN
STERSTW A W. R. I OŚWIECENIA PUBUCZ,
.:NEGO ORAZ KOMISJI JĘZYKOWEJ POLSKIEJ AKADEMJI UMIEJĘTNOŚCI
ROCZNIK VIII.
1923.
DRUKARNIA UNIWERSYTETU JAGIEŁŁ. W KRAKOWIE.
SKLAD W KSIĘGARNIACH GEBETHNERA I WOLFFA.
/02_0001.djvu
TREŚĆ ROCZNIKA Vlłl.
.
1. ROZPRAWY I ARTYKULY. .
Str.
Birkenmajer J. i Ulaszyn H.: Spaźniać sil} czy Spóźniać Sil}? . .. 18,7fł
Klemensiewicz Z.: Stos.Jnek prasy do państwowej ortograiJi polskiej. 12!)
K o n i ń s k i K.: Niech imil} Jego b
deie pochwalone! . . . . . . ., 65, 103
K u b i ń s kiR.: Błędy orto/rraficzne i językowe uczniów lwowskich. 145
Loś J.: O nazwisku Mikolaja Kopernika . . . . . . . . . . 1, 22
_ Kopernikowe Bóg pomagaj! . . . . . '. . . . . . . . 20
N i t s c h K.: Granice państwa a granice języka polskiego: IV. Poludniowa
i zachodnia granica Wielkopolski (z mapką) 33
_ O poprawną wymowę . .'. . . . . . . . . . . . . . 134
_ \V sprawie wyrazów obcych . . . . . . . . . . . . . 138
Pniewski WI.: Osobnicze cechy językowe w mimice i gestach. 110
Rozwa'dowski J.: Znaczenie nauki o języku . . . . . . . . . 8
S i n k o T.: Wiersz Iljady Staszica i polski heksametr . . . . . . 37, 76
Wędkiewicz St. i Birkenmajer J.: DonKiszot czy Don Kichot? 44,84,85,127
2. Z DZIEJÓW POLSKICH WYRAZÓW I ZWROTÓW.
BirkenmajerJ.:Polskie.................... 148
Hojdać sil} . . . . . . .." . . . . . . . . . . . . . . . . . 89
i R o z wad o w s k i J.: SIowacki (hojdać sil}) i Rodziewiczówna (muzy-
kować) Galicjanami . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .' 23
i Taszycki \V.: Jeszcze przyczynki do »Ksil}dza i jego krewniaków« 1
0
Chmielowiec M. i Niłsch K.: Z historji i etYJ.llologJi nazw miejscowych:
1. Pińczów, 2. Sambor . . . . . . . . . . . . . 81, 83
Loś J.: Przyczynek do historji kilKu przezwisk. ... . .121
N l tsch K.: Wyjaśnienia do >Języka malopolskiego. 89
_ Kwestjonarjusz do zbierania slownictwa ludowego . 122, 149
O e s t rei ch er H.: Z teki sIownikarza: okunić sil}, torpot, przekarzać, powłó-
czysty, spiskać, kapnstrak, dobrobyt, nściec. . . . . . . . . . . .. 4&
T aszy c k i \V.: 'Ze studjów nad polskiem imiennictwem osobowem: 1. Pako-
slaw, Pl}koslaw i podobne . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. 97
3. NAUCZANIE JĘZYKA POLSKIEGO.
C h m i e l o w i e c M.: W sprawie artykułów z metodyki języka polskiego 151
P. też w recenzjach.
/03_0001.djvu
4. RECENZJE.
Str.
,
Łoś J.: Kochanowskiego Szachy w wydaniu K. Nitscha. .. . . 23
- J. Baudouina de Courtenay Zarys histol'Ji języka polskiego M
Nitsc'h K.: I. Chrzanowskiego Nasz hymn narodowy. . . . . . 24
St. Szobera Gramatyka języka polskiego. t Nartka o gloskach . 57
T. Lehra-Splawińskiego Zarys gramatyki języka staro-cerkiewno-sIo-
wiańskiego ........................... 86
Slavia Occidentalis II. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. 86
Benniego, Losia, Nitscha, Rozwadowskiego, UIaszyna Gramatyka ję-
zyka polskiego. . . . . . . . . . . . . . . . 88
Rozwadowski J.: St. Zeromskiego Snobizm i postęp . . . . . . . .. 87
5. ROZMAITOŚCI.
Dyskusja o języku Mickiewicza: A. Świderska, G. Karski, Redakcja
Odpowiedzi Redakcji: 11. Polskie. . . . . . . . . . . . . . . . .
12. Język > Wiadomości geograficznych.. . . . . . . .
13 i 16. O wymowę samoglosek . pochylonych, zwIaszcza ó '. . .
H. Polskie :ofuturum exactum. . .
15. Morze Niemieckie czy Pólnocne
Patrz też. . .
Sprawy T. M. J. P.
Sprostowanie
Błędy drukarskie. .
123
25
62
91 i 153
125
. . . .. 127
. . 63, 91, 125, 1M
26, 63, 96, 128, 155
127
. . . . .. 121
/163_0001.djvu
STYCZEŃ, LUTY 1923
l
VIII
JĘZYK POLSKI
ORGAN TOWARZYSTWA MIŁOŚNIKÓW JĘZYKA POLSKIEGO
WYDAWANY z ZASIŁKmM MINISTERSTW A W. R. i OŚWIECENIA P(JBLICZ,
N:aGO ORAZ KOMISJI JĘZYKOWEJ POLSKIEJ AKADEMJI UMIEJĘTNOŚCI
wychodzi 5 razy. do roku w zeszytach dwuarkuszowych.
Przedpłata na r. 1923 wynosi bez przesyłki pocztowej 6.000 m.
Pojedynczy zeszyt 1.300 m.
Przedpłatę przyjmują księgarnie Gebethnera i Wolffa
w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Lublinie, Łodzi, Wilnie, Zakopanem.
Rachunek T. M. J. P.'w Pocztowej Kasie Oszczędności Nr. 148.829.
o nazwisku Mikołaja Kopernika
w czterysta pięćdziesiątą rocznicę jego urodzenia
. napIsał
J a n Łoś.
Niemcy, pragnąc przywłaszczyć sobie Kopernika, a nie mogąc
dowieść, że nazwisko jego było niemieckie, silą się przynajmniej wzbu- .
dzić podejrzenia, że nie było ono polskiem. PoniewaZ" uciekają się
przy tern dq rzekomo bardzo skrupulatnych rozważań nad pisownią
nazwiska naszego astronoma, musimy przeto ustalić -najpierw brzmie-
nie tego nazwiska. Pod tym względem na szczęście nie mamy
zadnych podstaw do wątpliwości: tytuł dzieła Kopernika, które prze-
cież wyszło na świat za jego życia, brzmi: Nicolai Oopernici Toru-
niensis de Revolutionibus orbium coelestium librr'VI. Norimbergae
A. MDXLIII. Znamy też dzięki
rofesorowi L. Birkenmajerowi własno-
ręczne podpisy Kop.ernika: łacińskie, gdzie nazwisko jego w paru
podpisach wcześniejszych przez dwa pp zostało wyrażone, Nicolaus
Ooppernicu8, i jeden wykonany literami greckiemi, gdzie jest jedno p
(jak i w pierwodruku jego dzieła): B
AWV N
XI)AEOU "Cou KÓ1tEpV
XOU,
z akcentem niedopuszczalnym według prawideł greckich l). Uczeń
i wielbiciel Kopernika, Rhetyk, ded.ykował astronomowi n,aszemu dwie
książki, przyczem za każdym razem nazwisko jego napisał nieco
inaczej: raz Nicolao Oopernico, drugi raz Nicolao Oupernico, sam
zaś Kopernik w liście z r. 1539 podpisał się własnoręcznie: Nicolaus
(Jopernicu8.
Mamy prawo wobec tego uznać, Że nazwisko jest w zupełności
ustalone dokum entami, stwierdzonemi przez samego wielkiego astro-
. 1) To podwójne pp lub akcent na trzeciej od końc'a. zgloSce 'Wedlug nie-
których Niemców ma rozstrzygać o niepolskielIl pochodzeniu tego nazwiska!
J ązvk Jlolski.
--- f
__-"1 O (:)
/164_0001.djvu
2
.JĘZYK POLSKi
VIII. 1
noma, a drobne wahania np. d wa lub jedno p, albo O czy tez u nie
przeszkadzają nam jego brzmienia uznać za identyczne z dzisiejszem
Kopernik. Sam astronom pis3ł stale o, nigdy u, a że początkowo
podwajał p, czynił to może pod wpływem obcym, może pisowni
urzędowej, w miastach ówczesnych niemieckiej; w archiwum gdań-
skiem zachowuje się wiadomość o ojcu astronoma, którego tam na-
zwano: Niclas Koppernik von Crocaw, t. j. Mikołaj Kopernik z Kra-
kowa. W ogóJności cudzoziemcy, dla których nazwisko Kopernika
byłJ obcem, robili błędy w jego pisowni. Z pomnikowej księgi prof.
Ludwika Antoniego Birkenmajera: Mikołaj Kopernik. \V Krakowie
MCM, wyjmujemy kilka tego dowodów: zapiska w Ferrarze ma
Nicolaus Oope
'nich, zapiska w vVarmji 1504 r. Ooppernigk, w spisie
kapituły warmińskiej wymieniony r. 1512 Ooopernick, w innych do,
kumentach czytamy: Ooppernich, Ooppernic, Oopernik. Oopern
c,
Oopernick, Ooppernyck, w liście Bony NicoJaum Kope1'1d i t. d.,
słowem w pisowni każdego cudzoziemca, \Vłocha czy Niemca, znaj-
dzie się zawsze jakaś zmiana jednej lub paru liter, stwierdzająca
właśnie to, że dla nich nazwisko to brzmiało obco i niezrozumiale,
nawet w formie przez nich zgermanizowanej K6ppernick 1), tym-
czasem dla nas ma ono brzmienie zupełnie swojskie i trafia się
niejednokrotnie wśród polskiej ludności dzisiejszej, a takze znajdu-
jemy je w dawnych dokumentach, pochodzących z różnych stron
polskiego obszaru etnograficznego.
\V ogólności nazwiska polskie na .nik bynajmniej do rzadkeści
nie nalezą. Według informacji dra Aleksandra Birkenmajera Hubert
Krasiński w niewydanej pracy: Trzydzieści d wa tysiące nazwisk ro-
dów szlacheckich w Polsce i Litwie, ułozonych podług końcówek
(rkp. bib!. ord. Krasińskich nr. 2971), podaje 128 nazwisk koflczących
się na -nik, a wśród nich jest i Kopernik, niestety, niewiadomo skąd
wzięte, czy ze wspomnień o.astronomie, czy z innego jakiegoś źródła,
tyczącego się rodu szlacheckiego tegoż nazwiska. Ka.zdemu też Po-
lakowi, który zastanawia się nad pochodzeniem wyrazu Kopernik,
łatwo nasuną się na myśl inne podobne imiona, zwłaszcza pospolite,
oznaczające ludzi, z przyrostkiem -nik np. bojownik, stolownik,
szkodnik, pq,tnik, r(}kodzielnik, czarnoksi(}żnik, przewoinik, urz(}dnik,
leśnik, ptasznik, ogrodnik, pustelnik i t. d. bez końca prawie; z dru-
giej strony pierwsza część tego nazwiska przypomina nam roślinę
powszechnie znaną koper, jeżeli zaś do tego czasu nasi językoznawcy
nie objaśniali pochodzenia wyrazu KopM"nik od kopru, to tylko dla,
') W wyrazach niemieckich wymienia się o na a przed e lub i w następnej
zglosce; to samo zachodzi i w zapozyczeniach np. Kaln z Iac. Colonia.
/165_0001.djvu
VIII. 1
JĘZYK POLSKI
3
tego chyba, że nie było zwyczaju tworzyć takich imion pochodnych
od nazw rośfin ogrodowych, nigdy bowiem nie było w Polsce ogrod-
nictwa tali: zróżniczkowanego, żeby az trzymano osobny
h marchew-
ników, pietTusznikó,v, ogót'eczników i t. p., a kapustnikiem nazywamy
nie hodowcę kapusty, ale motyla, którego liszka właśnie niszczy
kapustę.
.Językoznawcy nasi wcale się etymologją wyrazu Kopernik nie
zajmowali, chyba tylko przygodnie. Tak .Jan Karłowicz w r. 1887
w pracy p. t. Imiona własne polskich miejsc i ludzi od zatrudnień,
pisał: »)Zdaje się, ie ludzi, obrabiających miedź, zwano dawniej u nas
przewainie od niemieckiego Ktł;pfet" (z łac. cuprum = 'miedź') koper-
nikam'i lub kupernikami (porównaj kopeł:sztych = kupfet"stich; ko-
prowina = 'drobna moneta miedziana', wyraz ten w Poznańskiem
znaczy tez naczynia miedziane...). Nazwisko rodowe Kopernik i Ku-
pernik noszą dziś iyjący ludzle (np. Kolberg Krak. IV, 340)«. Istotnie
we wskazanem miejscu w spisie włościan z Rakowic i Olszy, wsi
bezpośrednio sąsiadujących z Krakowem, Kolberg umieścił nazwisko
Kopernik, a prof. L. Birkenmajer, będąc przed r. 1900 w Bielsku,
spostrzegł tam szyld rymarza miejscowego .Jana Kopernika.
Ten wywód etymologiczny .J. Karłowicza nie ma w sobie nic
nieprawdopodobnego: kopernikiem więc mógł być nazwany. kupiec
handlujący miedzią, hutnik przy fabryce wytapiającej miedź z rudy,
ale przedewszystkiem wytwórca przedmiotów miedzianych t.j. w pierw.
szym rzędzie rondli i kotłów, czyli, jak go teraz nazywają,' kotlarz.
l dziś przecież wytwórcę przedmiotów mosiężnych nazywamy mo'
si(}żnikiem, a rżemieślnii,a wyrabiającego przedmioty złote mianu-
jemy zlotnikiem.
_ Ale _ powie kto - jeieli Kopernik pochodzi od niemiec.
kiego Kupfer, w takim razie jest to nazwisko niemieckie?
Bynajmniej. Od wyrazu Kupfer Niemiec tworzy różne pochodne,
tylko nie Kupfernik, bo takiego przyrostka język niemiecki riip, po-
siadaj nazwa obrabiacza miedzi brzmi po niemiecku Kupferschmied.
Wyraz jest zapoiyczonym wtedy, kiedy w całości pochodzi z innego
języka; takim jest istotnie kopersztych wzięty z niem. Kupferstich;
zapożyczeniem jest takie koperwas, choć skrócił się w porównaniu
z niem. Kupferwasser, ale nie jest zapożyczonym mosi(}żnik, choć
mosiq,dz zapewne pochodzi z niem. Messing, podobnie szkodnik jest
Polakiem, jakkol wiek szkoda z pochodzenia jest Niemkinią, i wreszcie
tak samo wyraz Kopernik na tejże zasadzie musimy uznać za for,
mację polską.
'W spomnieliśmy już, że Krasiński nazwisk polskich na -nik
przytoczył mnóstwo, jakkolwiek tylko do szlacheckich się ograniczył.
1*
/166_0001.djvu
4
JĘZYK POLSKI
VIII. 1
Karłowicz W wyzej wymienionej pracy wylicza tez dość nieszla"
checkich i to tylko takich, które utworzono od zajęć. Są to imiona
osób, np. Białoskórnik, Kłodnik,
J1iytnik, Rogożnik, Rudnik, Skórnik,
albo tei, co częściej bywa, uzywają się one w liczbie mnogiej na
oznaczenie miejscowości, osiedlonej prz
z ludzi, uprawiających pewne
zajęcia np. Bartniki, Bobrowniki, Górniki, Kobierniki, Kobylniki,
Koleśniki, Korabniki, HQt"ytniki, Leśniki, Mydlniki l t. p. w ogromnej
li£zbie rozrzucone po całej Polsce. Nie spotykamy nigdzie nazwy
Kopen
iki: bo nie było wsi, której ludność składałaby się choćby
w większości tylko z wyrabiaczy przedmiotów miedzianych, a i huty
miedziane były bardzo rzadkie, więc i kopet'ników-hutników nie
było wielu.
O ile byśmy więc utrzymali etymologję Karłowicza, musieli-
byśmy przypuścić, ze kopernicy byli rzemieślnikami, zamieszkałymi
w nieznacznej liczbie po miastach; mogło się zdarzyć, ze jed nego
z nich, czy to jako jedynego w danem mieście, czy tez szczególnie
\v swe m rzemiośle utalentowanego. stale nazywano kopernikiem
i ze ta na1.;wa stała się z czasem jego przydomkiem lub nazwiskiem.
Mamy i dziś nazwiska, utworzone \v rózny sposób, niekoniecznie
z przyrostkiem ,nik, pochodzące od zajęć np. Rataj, Rybak) Sollys,
ze pominiemy juz Pia.sta, w którym historycy niektórzy piastuna
upatrują.
Taka przemiana wyrazu pospolitego na imię własne nie mogła
nastąpić przed 'wiekiem SI V, gdyz przedtem nie mamy zadnych
śladów dziedziczenia nazwisk. OtóZ co się tyczy Koperników, to
istotnie najdawniejszą o nich wzmiankę znajdujemy w Krakowie
pod rokiem 1367 (Monumenta Medii Aevi tom IV część II, str. 12:
Koppernic bez imienial i pod r. 1376 (tam ze str. 40: thoraclfex
i= płatnerz; Niczko (= Mikołaji CoppernikJ. Są tez i inne wzmianki
dawne o Kopernikach np. z w. XV: Nicolaus Koppernik, pnwroźnik
z Kleparza pod Krakowem, przenosi się do Lwowa (Lwowskie księgi
miejskie Lib. 1166 pag. 219), a Łabęcki w swem dziele p. t. Gór-
nictwo w Polsce, podaje między innemi imię: Petrus Koppernik
z r. 1409: zrzadka toż samo nazwisko powtarza się i później np.
w w. XYI!. osoby jednak tam wymienione, noszące nazwisko wsła,
wione przez astronoma, pochodzą moze z tegoz rodu, ale niewiadomo,
jakie zajmują miejsce w drzewie geneaIogicznem Mikołaja Kopernika.
Pradziadem jego niewątpliwie według. słów prof. L. Birken.
majera był Mikołaj Kopernik (Nicolaus Koppirnig 1), Mon. Medii Aevi
,) Znowu mamy tutaj rózne sposoby pisania tego nazwiska, gdyż pisa-
rzami miejskimi w owym czasie byli niewątpliwie ;\iiemcy, l
tórzy mimowolnie
przekręc:aJi imiona polskie.
/167_0001.djvu
VIII. 1
JĘZYK POLSKI
5
t. IV cz. II, str. 1(2), który z końcem wieku XIV mieszkał w Kra-
kowie i w r. 1396 uzyskał obywatelstwo krakowskie. Potem wy-
stępuje Jan Kopernik, o którym napewno niewiadomo, w jakim
stopniu pokrewieństwa pozostawa,I do wymienionego dopiero co Mi-
kołaja i do późniejszych takie Mikołajów; poszukiwania archiwalne
doprowadziły tylko prof. Birkenmajera do odkrycia, ii ów Jan był
ozeniony z Basgiertówn
. Później jeszcze równiei w Krakowie mie-
szkał ojciec astronoma Mikołaj Kopernik, który około roku 1457
przeniósł się do Torunia, tam się ozenił z vVacenrodówną, i tam tez
19 lutego 1473 urodził mu się najmłodszy syn
Iikołaj, późniejszy
uczony wszechświatowej sławy. Kraków był kolebką jego rodu,
Kraków poił go mądrością swej szkoły najwyższej i Kraków moze
dał mu nazwisko rodowe.
Do tych wyników za przewodem Karło\vicza doprowadziły nas
oparte na faktach historycznych rozwazania językoznawcze.
\le tutaj
musimy przyznać, że nie wszystkie najwazniejsze wskazówki tra-
dycji historycznej zostały przez nas wyzyskane, niektóre bowiem
źródła prowadzą nas na Śląsk, gdzie wprawdlie równie'
łatwo, jak
w Krakowie, mogło w sposób wyżej opisany. powstać nazwisko c"-y
przydomek Kopet'nik, ale gdzie też wajdują się i miejscowości, no-
szące tęż samą nazwę. Trzeba się więc i nad temi rzeczami za-
stanowić.
Wiadomości o Kopernikach, mieszkańcaeh śląskich, są niewiele
młodsze od krakowskich, sięgają bowiem najdalej r. 1384 i powta-
rzają się w ci
gu w. XV. Napis na chrzcielnicy w Zgorzelcu, po-
chodzący z r. 1440, zawiera imię i nazwisko jednego z rajców miasta:
Claus (t. j. Nicolaus) Kopernik (w pisowni więc zupełnie' poprawnej),
a przedtem, bo w r. 1417 Stanisław Kopernik był mansjonarzem
przy kościele św. Krzyża we \:Vrocławiu (na jego narodowość do-
statecznie wskazuje imię). Sam też Mikołaj astronom piastował ko-
ścielną godność scholastyka przy tymze kościele i według słów prof.
Birkenmajera wydaje się, jakoby rodzina Koperników szczeg'ólnie
była z tym kościołem związana, coby mogło wskazywać na to, że
Śląsk był pierwotnem gniazdf'm tego rodu.
Otóz, jak mówiliśmy, na Śląsku są wsi, noszące nazwę Kopernik
(w liczbie pojedynczej, nigdy w l. mn. Kopemiki), a z jPdną z nich
może rodzina Koperników była bliżej związana; mianowicie w tej
wsi istnieje kościół pod wezwaniem św. ;\:Iikvłaja, a, imię to właśnie
zadziwJaj
co często się powtarzało w rodzinie naszego astronoma.
Oczywiście wobec tych okoliczności rodzi się pytanie, czy między
nazwiskiem rodu Kopernikó1V a nazwą wsi Kopernik niema gene-
tycznego związku.
/168_0001.djvu
6
JĘZYK POLSKI
VIII. 1
Miejscowość, o której mówimy, znana jest nam ze starych do,
kumentów śląskich, się
ających XIII wieku: Baudouin de Courtenay . .
w swojem studjum, poświęconem badaniom nad językiem staropol-
skim do XIV w., przytacza nazWę tej wsi w następujących formach:
Copmih w kopji dokumentu z r. 1272, Copirnik w kopji uokumentu
z r. 1284, Copirnich z tegoz mniej więcej czasu i wreszcie Copernik
z r. 1291. Odtworzyć więc tę nazwę moina jako Kopt-nik lub Ko.
pernik.
Jakie moze być tej nazwy pochodzenie i znaczenie? Zanim od-
powiemy na to pytanie, musimy się przekonać) czy jest więcej tego
typu nazw na Śląsku i jak je można rozklasyfikować. Nadmieniamy
przy tern, ze skrupulatnie oddzejamy od tych nazw inne, uformowane
w liczbie mnogiej, których jest na Śląsku bardzo wiele tak samo,
jak i w innych częściach etnograficznego obszaru polskiego np. Cie,
lętniki, Górniki, Leśniki, Sokolniki, Wodniki, Tl'oźniki, Żer(d)niki
i mnóstwo innych. Z pracy Józefa MycieJskiego p_ t. Pierwotne słowiań-
skie nazwiska miej
cowości na Szlązku pruskim. Poznań 1900, wyj-
mujemy szereg nazw miejsco\vych na -nik. Tworzą się one od wy-
razów, oznaczających drzewa i inne rośliny, zwierzęta, ryby, owady,
przetwory a takle twory mineralne np. 1) Chmielnik, Dębnik, Gro-
sznik, Grzybnik, Ja1Vornik, Jodło1Vnik, Lipnik, Tt'a1vnik; 2) Bobro'l'vnik,
Pszczelnik, Rybnik, Żabnik; 3) Miodnik, Październik, Smolnik; 4) Ka-
miennik, Rudnik, Solnik, Strzybnik (= srebrnik). Moina je objaśnić,
jako nazwy miejscowości obfitujących w odnośne drze \.\o a, rośliny,
zwierzęta, złoza mineralne, albo tez jako nazwy miejscowości mające
przetwórnie: miodu lub konopi (październik od paździerzy sypiących
się przy międleniu), smoły. Niekiedy jednakie wydaje się, jakby
miejscowość ot.rzymała nazwę od człowieka zamieszkałego w niej,
a uprawiająceg'o jakieś zajęcie szczególne np. Izdebnik 'budownicz.y
domów, izb', Klucznik, Leśnik, Mośnik (= mostnik), Niemodnik 'co
sieci robi', Pilnik 'co piły wytwarza', Sitnik (= siciCtt'z), Stolnik
(= I:;folarz).
Nazwy te nie są szczególną właściwością Śląska, lecz powta-
rzają Się na całym obszarze językowym polskim; w »Skorowidzu
Królestwa Polskiego«, wydanym w Warszawipo r. 1877, znajdują się
nazwy, podobne do śląskich: Chmielnik, Dębn-ik, Gt'abnik, Imielnik
(od jemioła) Jasiennik, Lipnik, Malinnik, Olesznik, Rzqśnik, Wierzb,
nik; Jastrzębnik, Kobylnik, Rybnik, Sokolnik, Smolnik; Glinnik, Wa.
piennik, Rudnik; Gómik, Izdebnik, Kopytnik 'co wyrabia kopyta
dla szewców', Leśnik.
Gdy się zastanowimy nad temi nazwami, najmniej prawdopo-
dobnem wyda się przypuszczenie, ze miejscowość na Śląsku Ko-
/169_0001.djvu
VIII. 1
JĘZYK POLSKI.
7
pernik nazwano od tego, by tam miało być złoze rudy miedzianej
(por. Kamiennik, Rudnik, Solnik). Bardziej prawdopodobnem się
przedstawia, ze ta nazwa powstała od nazwy rzemieślnika, wyra-
biającego przedmioty miedziane (por. Klucznik, Leśnik, Niewodnik
i in.).
ajczęściej jednakże ten typ miejscowych nazw polskich tworzy
się od wyrazów, oznaczających rośliny, a więc Kopernik, lub w naj-
dawniejszej znanej formie Koprnik, mógł oznaczać miejscowość sły-
nącą koprem, obfitującą w kopr, bo tak brzmiała dawna nazwa tej
rośliny, jak o tern się przekonywamy z J. Rostafińskiego, Symbola
ad historiam naturalem medii aevi, Kraków 1900, tom I str. 256,
gdzie znajdujemy: kopr, kopr ogrodomy, -kopr pol:,;ki, kopr 81vojski,
kop1" swój (Anetum graveo]ens L.), potem koper.
Pozostałoby do rozwiązania pytanie, jakim sposobem nazwa
miejscowości mogłaby się stać nazwiskiem człowieka, co nie jest
rzeczą zupełnie jasną i prostą w języku polskim nawet wtedy, kiedy-
byśmy ;;twierdzili, ze człowiek ten pochodził z owej miejscowości.
Normalnem d]a człowieka pochodzącego ze wsi Kopernik byłoby
nazwisko Kope1"nicki, znane istotnie w Polsce. Ale trudność da się
dość łatwo rozwiązać: niemieccy przewaznie mieszczanie krakowscy
w wieku XIV, kiedy to moie pierwszy przodek astronoma przybył
do Krakowa - dajmy na to ze wsi Kopernik -'-, nazwaliby go aus
Kopernik,von Kopernik, albo Koperniker, polscy zaś mieszkańcy
Krakowa nazywaliby go Mikułaj czy tez Jan z Kopernika. Otóż
dzięki temu właśnie, Że wyraz pospolity kopernik był' znany, jako
nazwa rzemieślnika wytwarzającego narzędzia miedziane lub hutnika
z huty miedzianej, łatwo było zastąpić wyrażenie z Kopernika przez
Kope1'nik, i nawet to samo się napraszało, bo w ówczesnym Kra-
kowie zapewne nie znano odległej, leżącej gdzieś w okolicy Nyssy,
wsi Kopernik, a ludzi kopernikólv znano; i dziś wydawałoby się
dziwnem, gdyby się ktoś nazwał np. Stanisławem z Klucznika; za-
pewnebyśmy go wnet na Klucznika przemianowali.
Tak więc mamy do wyboru dwa przypuszczenia: Mikołaj Ko-
pernik nosił nazwisko, oznaczające pierwotnie rzemieślnika, później
kotlarzem nazywanezo, albo tez nazwisko astronoma jest genetycznie
związane z nazwą wsi śląskiej Kopernik. Dla obu tych przypuszczeń
mamy poparcie historyczne: dla pierwszego w tern, ie pod r. 1367
w Codex diplomaticus civitatis Cracoviensis znajdujemy rajcę kra-
kowskiego nazwiskiem Grobnik (widocznie trumny wyrabiał), a więc
było to nazwisko utworzone tak samo, jak Kopernik. Za pocłłOdze-
niem zaś tego nazwiska od nazwy wsi przemawia kilka wskazówek:
w r. 1384 wymieniony został altarysta Stanisław Mikołaj von Kop-
pernik t. j. z 'Kopernika (Kn6blich w Zeitschrift des Vereins fur
/170_0001.djvu
8
JĘZYK POLSKI
VIII. 1
Geschichte und Alterthiimer Schlesiens, Wrocław 1867, t. VIII str. 184)t
był to tenże sam Stanisław, o którym wspomnieliśmy wyżej jako
o mansjonarzu przy kościele św. Krzyża we Wrocławiu; skądinąd
znów wiadomo: że w r. 1424 był c.ystersem w klasztorze mogilskim
pod Krakowem Joannes de Coppirnig, więc znowu z Kopernika.
Wreszcie Dantyszek, który pozostawał w zażyłych stosunkach z Ko-
pernikiem, nazywał go nostet' Copet'nicius a więc niejako Kopernickim,
czyli pochodzącym z Kopernika.
Etymologja więc nazwiska Kopernika w pewnych granicach
pozostała wątpliwą, ale tylko w pewnych granicach; mimo to jednak
nie moze ulec zaprzeczeniu, że czy przyjmiemy pierwsze, czy drugie
objaśnienie, w kaz,dym razie formacja tego nazwiska jest niewątpliwie
rodzima, polska '.:.
Znaczenie nauki o języku.
Stare przysłowie powiada, że każda liszka swój ogon chwali,
mając przytem oczywiście na myśli ludzi, nie lisy. Wierny dobrze,
ze mówi prawdę, ale nie zatrzymując się nad ogólną stroną tej
prawdy, chociaz jest bardzo ciekawa. i mogłaby nas zaprowadzi6
prostą drogą aź do metafizyki, stwierdzę tylko, źe odwieczne do-
świadczenie, zawarte w tern przysłowiu, odnosi się tak sarno do uczo-
nych jak do wszystkich innych ludzi - ani mniej, ani więcej; kto
wie nawet, czy nie więcej.
Tak, każdy uczony chwali swoją naukę. I to nietylko tak sobie
na codzień, po cichu, dla prywatnego użytku, albo w zwykłych
drwinach z kolegów i przekpiwaniach filologji, astronomji ązy filo-
zofji, albo w mniej lub więcej energicznem podnoszeniu znaczenia
swojej nauki przed słuchaczami, alt} także w powaznieJszych wystę-
pach i wyznaniach. Fizyk u waza, że właściwie cała nauka da się
sprowadzić do fizyki, mianowicie nauka o tak zw. martwej przy-
rodzie już teraz, a biologja w przyszłości. Biolog' sprowadza wszystkie
nauki humanistyczne czyli duchowe do nauki o życiu; tern bardziej
antropolog rozszerza zasadniczo w ten sposób zakres swojej nauki t
filologja, określając sarną siebie jako naukę o kulturze, wciąga właściwie
wszystkie nauki duchowe w swoją orbitę; podobnie czyni historyk
ze swego znowu stanowiska; a wreszcie, za wszystkiemi lub przed
wszystkiemi, kroczy filozof ja, nazywając sarna s:ebie królową nauk.
Ale ale, a matematyka! A prawo! O jej!
Zabawne widowisko; właściwie, to może smutne widowisko.
Zapewne, mozna tak robić do pewnego stopnia, bo skoro każda
') Por. tez str. 22.
/171_0001.djvu
VIII. 1
.JĘZYK POLSKI
9
nauka jest niewątpliwie częścią całego poznania czyli nauki wogóle,
to wychodząc od każ d e j mogę dojść do całości. Ale trudniej już
jest z zacieraniem róinicy między naukami przyrodniczemi a huma-
nistycznemi, czyli, mówiąc technicznie, między nauką o przedmiocie
a nauką o podmiocie poznania; a w każdym razie niedozwolonem
jest zrównywanie cz,ęści z całością i takie rozszerzanie znaczenia
utartych i określonych pojęć i terminóW. To tez niewątpliwie tkwi
w tego rodzaju próbach obole filoZ0ficz ne g o jednoczenia wiele cia-
snego, zaborczego egoizmu czy imperjaJizmu. Tak, tak. No, bo jakże?
To, czemu j a poświęcam życie, nie ma być najważniejszem?!
\V tym chórze samochwalstwa słychać takie głosik języko-
znawstwa, dosyć jeszcze cienki, jak zwykle u młodego stworzenia,
ale wcale już donośny. Ozasem zresztą sympatyczny, jak to było
np. unieżyjącego jui lwowskiego profesora Blatta, o którym opo-
wiada jego były uczeń, prof. Gawroński, że nieraz na wykładzie,
w zapale i podziwie dla swej nauki, której był oddany całą duszą,
przerywał jaki szczegółowy wywód i mówił, jak kapłan o swojem
tajemniczem, przepotęznem bóstwie: nie wiem, czy jest druga taka
nauka na świecie!
Że język jest rzeczą bardzo ważną, ba, dla człowieka pierwszo-
rzędną, to wiadomo, jasne, i nie potrzeba się nad tem rozwodzić.
Myślę też, że większość ludzi wolałaby sobie odebrać życie, niż stracić
mowę w kwiecie wieku; napewno większość polity)iów, dziennikarzy
itd. _ zresztą w razie zamknięcia im językowego kurka szybkoby
li nich nastąpiło zatrucie... językiem.
No, ale czy n a u k a o języku jest ważI)ą, czy i jakie ma na-
prawdę znaczenie? Ozy zapewniając, ze językoznawstwo jest nauką
ważną, nie robimy tak, jak owa żaba, co to nadstawiała łapę, kiedy
konie kuli?
Zobaczmy.
1.
Bezpośrednio praktyczne, życiowe znaczenie nauki o języku nie
jest wielkie, ale jest i polega na daleko lepszej metodzie uczenia się
i nauczania języków, zwłaszcza obcych. Można wprawdzie doskonale
nauczyć się obcego języka tylko ze słuchu, z obcowania, tak jak
uczymy się w dzieciństwie ojczystego, ale ta droga jest dostępna
tylko dla niewielu. Zresztą zaś nauczyciel, który obok praktycznego
opanowania danego języka posiada jeszcze podstawy nauki o języku
wog óle , fonetyki itd., daleko łatwiej i lepiej będzie uczyć, niż czysty
empiryk. W szkolnej nauce jest to nieodzowne; potrzeba też tam
koniecznie dobrych, jasnych podręczników, a do tego wszystkiego
/172_0001.djvu
10
JĘZYK POLSKI
VIII. 1
trzeba znajomości elementów językoznawstwa. Wiele tez mozna
jeszcze w tym kierunku zrobić.
Jeden maleńki przykład. Ogromna większość Polaków, uczących
się w zwykły, niedostateczny sposób języka angielskiego, wymawia
angielskie th albo jak 8, z albo jak t J d, czyli całkiem źle, chociaz
właściwa wymowa nie przedstawia szczególnej trudności i łatwo jej
nauczyć, jezeli tylko uczący sarn zdał sobie dokładnie sprawę z po-
łożenia języka. JezeJi. powiem uczniowi: trzymaj usta lekkv otwarte,
oprzyj lekko kraniec języka o kraj dolnych zębów i puść prąd po-
wietrza między język a górne zęby; i Jeżeli poprę to schematycznym
rysunkiem oraz, umyślnie szerzej otwarłszy usta, pokaźę na sobie
układ języka, to każdy uczeń bez trudności przY
\\loi sobie poprawną
wymowę angielskiego th, będącego rodzajem szeplenionego 8, naj-
pierw bęzdźwięcznego, a następnie dźwięcznego.
Ogólny, bardzo znaczny postęp nowoczesnych podręczników
polega na korz:ystaniu z fonetyki, na rozsądniej.szem formułowaniu
reguł i wzorów, dalej na zbliieniu do naturalnego sposobu uczenia
się języków, wreszcie na uczeniu żywego języka w jego codziennem
zastosowaniu z uwzględnieniem takie potocznej wymUw}, a nie
wyłącznie języka książkowego wraz z wymową i Z\Hotami, które
wywołują tylko wrażenie uroczystej komiki.
2.
Ka drugiem mieJscu postawimy ogólnie kształcące znaezenie
nauki języka jako przedmiotu szkolnego.
.Jeżeli zapytamy, czem się różni n\Jwożytna psychika, a zwłaszcza
umysłowość ludzka od dawniejszej, średniowiecznej, starożytnej i pry-
mitywnej, to odpowiedź brzmi: odnajdywaniem prawidłowości zjawisk
na podstawie doszukiwania się istotnych związków przyczynowych;
objektywizmem wobec faktów i zjawisk zarówno otaczająceg'o nas
świata jak nas samych; stwierdzeniem i jasntJm zdawaniem sobie
sprawy z rozwojowości życia czyli z pojęcia ewolucji, co nie prze-
szkadza, że równocześnie stwierdza się pewną, znaczną nawet, cho-
ciaż oczywiście względną, stałość tworów, z których się składają
szeregi rozwojowe, a więc typów i dążności czy li tendenc:yj; wreszcie
wzrostem samowiedzy ludzkości, co jest zresztą ty lka bezpośredniem
i ogólnem następstwem tamtych faktów jako wynik potężniejącego
nieustalinie poznawania 'świata i siebie.
Otóż jest rzeczą pierwszorzędnego znaczenia, aby młodzieniec,
opuszczający szkołę średnią, posiadał rzeczywiście taką nowozytpą
umysłowość w jej zasadniczych cechach; aby młody obywatel, ukoń-
czywszy szkołę powszechną, także znalazł si'ę już na tej drodze, czyli
/173_0001.djvu
VlII. 1
JĘ7.YK POLSKI
11
aby jak największa część społeczeństwa, o ile mozności cały ogół jego,
dochodził do tego stopnia rozwoju, który, jak dotychczas, jest tylko
udziałem bardzo drobnej, przodującej cząstki ludzkich społeczeństw.
Tymczasem rzecz to nie taka łatwa. Po pierwsze, wobec napływania
do szkoły tych mas młodziezy ze środowisk o umysłowości dawniej-
szego typu, często wprost prymitywnej, muszą one wiele nadrabiać
i wiele się dopiero uczyć, cz}li szkoła musi z niemi dokonywać
wiele, bardzo wiele wstępnej pracy, wymagającej duio wysiłku.
Po wtóre, dziecko i młodzieniec, wszystko juz jedno, czy z więcej
czy z mniej kulturalnego środowiska pochodzi, musi się przede-
wszystkiem wielu rzeczy nauczyć, wiele faktów sobie przyswoić,
musi opanować podstawy róZnych nauk, 'tak aby niemi swobodnie
i bez namysłu władać. To zabiera z konieczności duzo czasu i energji,
tak że naprawdę w ciągu nauki szkolnej gubi się często zupełnie
owe wazne momenty i cechy i widzimy mnóstwo ludzi, mających
w głowie odrywki nowozytnej nauki, ale zupełnie prymity\vną umy-
słowość.
Zwłaszcza w zakresie humanistycznym wyks-ztałcenia szkolnego.
Przedmioty przyrodnicze uczą z natury rzeczy poszanowania faktu,
objektywności badania i wiązania zjawisk istotnym przyczynowym
węzłem; chociaż i tutaj ogólne momenty, o których mówiłem na
początku tego ustępu, bardzo giną z oczu. Ale przedmioty humani-
styczne wydają, można powiedzieć, wprost przeciw!lY rezultat.
Wedle popularnego określenia one mają kształcić nietylko umysł,
ale takie serce i charakter. Poniewai jednak szkoła daje tylko drobne
ułamki ze współczesnego stanu i z całego rozwoju ludzkiej kultury,
niczem nie związane, wyrwane z całości i traktowane osobno, z ten-
dencją do ustalania nierealnych wieczystości i sprowadzania wszyst-
kiego do gry prawie że jednostkowych, indywidualnych motywów
z zatratą perspektywy i traceniem z oczu istotnych :lwiązków przy'
czynowych i rzeczywistych wieczności w dążeniach, więc rezultatem
jest zamiast upragnionego a realnego idealizmu raczej zupełna dez-
orjentacja. Wiele przyczyn się na to złoiyło, ale nie mogę tu do-
kładniej całej sprawy roztrząsać.
Otóż racjonalnie prowadzona nauka języka ojczystego mogłaby
do tych humanistycznych minusów dorzucić znaczne plusy, właśnie
w kierunku zaznaczonych braków i potrzeb. Materjał ojczystego ję-
zyka tworz.y przedewszystkiem całość, składającą się z mnóstwa
szczegółów, ale które się układają w związki i szeregi; po wtóre ten
materjał jest uczniowi z góry dany, bo szkoła zaczyna się w wieku,
kiedy dziecko juz włada ojczystym językiem. Ponieważ ten materjał
językowy ma charakter z jednej strony faktów psychicznych, sub-
/174_0001.djvu
12
JĘZYK POLSKI
VIII. 1
jektywnych, a z drugiej faktów objektywnych, niezaleznych od jed-
nostki, więc nadaje się doskonale do obserwacji, do ćwiczenia się
w bezstronnej i objektywnej obserwacji zjawisk wogóle, związku
zjawisk psychicznych i kulturalnych z fizycz.nemi a fizjologicznemi
w szczególności, oraz w objektywnej obserwacji samego siebie. Ten
materjał języka ojcz;ystego, jaki kaidy ucz;eń w sobie posiada, two-
rząc jednolitą całość i uk
ad, równocześnie jednak na wszystkie
strony wykazuje związki i rozszerza się bez końca, w teraźniejszości
i w przeszłości, czyli stawia dziecko \v bezpośredni związek z jego
społeczeństwem, jako jedno ogniwo wielkiej całości obecnej i prze-
szłej, i to nie na podstawie frazesów i luźnych szczegółów, tylko
na podstawie realnych faktów, niezliczonych i szczegółowych, a prze,
ciez tworzących jeden wielki układ.
Dalej, zaden z przedmiotów humanistycznych nie nadaje się
tak dobrze jak język do zauwazenia i stwierdzenia z jednej strony
jasno określonej stałości tworów i typów, a z drugiej ich nieustan
nego przeobrazania się, czyli nieustannego, ogólnego rozwoju: każdy
twór i kaida kategorja językowa posiada z jednej strony całkowitą,
niezalezną od jednostki określoność i wartość, ma taki a taki wygląd
i znaczenie; a z drug'iej strony, jak widać z porównania jęz;yka r6z,
nych ludzi, zawodów, okolic i epok, podlega nieustannpj ewolucji.
Łatwo to na przykładach wykazać. A ta ewolucja wykazuje stałą
prawidłowość, bo każdy fakt, czy
zczegółowy czy ogólny, spro\vadza
się do przyczyn róinpgo rzędu, jak to znowu łatwo pokazać,
Tylko jedno w i e l k i e zastrzezenie. Taki sposub prowadzenia
))nauki« języka ojczystego, to jest takie z niego korzystanie jest na-
prawdę moili \,,'e dopiero z dziećmi starszemi, moze dopiero w d
u
ostatnich latach szkoły średniej, przedtem zaś ))nauka« języka ojczy-
stego powinna być przygotowaniem do tego, dzielącem się na dwie
fazy: pierwsza ma nauczyć dobrze mówić, CZ) tać i pisać; druga ma
))budować gramatykę«, to znaczy doprowadzić na podstawie objek,
tywnej obserwacji łatwo dostępnych zjawisk do uświadomienia sobie
zasadniczej budowy i roli języka.
3.
Stąd wynika, a raczej mOZe wyniknąć praktyczne znaczellle
nauki języka w wychowaniu młodego człowieka wogóle, wprawdzie
raczej pośrednie, ale mimo to wcale doniosłe. Jest rzeczą konieczną,
aby młodzieniec zdał sobie jasno sprawę z zasadniczego faktu ewo-
lucji iycia, odbywającej się za pomocą jednostkowych tworów. które
równiez wykazują i stałość i rozwój. Dotyczy to zarówno całego
światą zjawisk fizycznych jak psychicznych, świata przyrody jak
/175_0001.djvu
VIII. 1
JĘZYK POLSKI
13
ducha. Istotne zrozumienie tej właściwości życia, objawiającej się
we wszystkich jego zakresach, da mu także tę tak potrzebną ogólną
orjentację wobec nieskończonego bogactwa szczegółów, prądów
i sprzeczności życia ludzkiego; da mu w kazdym razie pewien
punkt oparcia.
powtóre chodzi o to, aby życie, rozkładające się na tak zwaną
objektywną stroną doświadczenia, to jest otaczający nas świat, i sub-
jektywną, to jest \vewnętrzny świat naszego ja, znowU niejako po-
łączyć w jednuść; chodzi o to, aby zrozumieć, ie są to jak gdyby
dwie strony wielkiej jedności, że w każdym razie człowiek przed,
stawia w sobie na małą skalę tę jedność. Otóż nic moze nie nadaje
się tak do tego celu jak wniknięcie w język, który jako funkcja
zarazem fizyc.t.na i psychiczna człowieka, stoi na granicy tych dwu
zakresów doświadczenia, rozpadających się dla pospolitego ujęcia na
d wa odrębne światy.
Oczywiście szkoła może dać tylko przygotowanie i podstawy
do przyszłej orjentac}i iycio\\ ej i do wyrobienia sobie zwartego po'
glądu na świat czyli filozofJi, ale takie podstawy, mocne i prawdziwe,
gruntujące młodzieńca silnie z jednej strony w realiźmie, a z drugiej
w idealiźmle, Sł i konieczne i moiliwe do przyswojenia. Trzeba tylko,
aby takie w szkole naprzeciw dosyć zwartej nauki przedmiotów
przyrodniczych postawić zwarty system przedmiotów humanistycz-
nych i pokazać, ie nietylko nauka przyrody, ale także nauka kultury
dopuszcza i wymaga traktowania i ujmowania ś c i s ł e g o, a naj-
lepiej do tego nadaje się - na razie przynajmniej - język.
4.
Z d ziedziny szkolnej przechodzimy do naukowej, do wykazania,
jakie znaczenie ma językoznawstwo dla innych nauk humanistycz-
nych czyli duchowych.
Nauka o języku ma bardzo ważną rolę pumocniczą w badaniu
kulturalnego rozwoju człowieka, w szczególności dla L zw. prehistorji,
dla socjologji, wreszcie dla logiki i psychologji. Prehistorja każdej
grupy ludzkiej, plemiennej, narodowej, szczepowej, rasowej itd., skoń-
czywszy na całej ludzkości, czyli nauka o kulturalno - historycznym
rozwoju ludzi, o tem, jak się kaida kultura rozwinęła i ustaliła, roz-
porządza wprawdzie rozmaitemi środkami, ale im dalej się cofamy
w przeszłość, tem te środki stają się niklejsze, rzadsze i badanie
tem większe wykazuje luki na kaidym kroku. Dla bardzo odległych
epok pozostają juz tylko szczątki materjalnej kultury, zachowane
w wykopaliskowych resztkach dawnych siedzib i cmentarzy.. Mozna
wprawdzie powiedzieć, ze przeciei człowiek mocą nieprzerwanie
/176_0001.djvu
14
J B;ZYK POLSKI
VIII. 1
kontynuowanego związku pokoleń przedstawia i posiada w sobie
cały przeszły swój rozwój, którego jest dziedzicem i wyni-
kiem, zatem także cały ubiegły rozwój swej kultury. Zapewne, tylko
że jak pokolenia następują po pokoJeniach, tak i stany i warstwy
kultury nieustannie się zasuwają jedne na drugie, krzyżując się do
tego i plątając w naj rozmaitszy sposób. I jak niepodobna \\' jakiejś
dzisiejszej jednostee ludzkiej lub grupie odnaleźć konkretnie i indy-
widualnie jej przodków z przed kilku, kilkunastu lub kilkudziesięciu
lat tysięcy, tak niepodobna w dzisiejszej ich kulturze odnaleźć jasny
obraz dawniejszej kultury. Cóż np. pozostało w nas z pogańskiej
religji, z całej, nie tak znowu bardzo odległej wiary przedchrześci-
jańslciej i z całego kultu pogańshiego? "V określonej postaci tyJku
luźne i drobne przeżytki; a tak samo we wszystkich innych dzie-
dzinach.
Ot'ó'Ł Lu -"głasza się do badacza język, jedyny wytwór ludzkiej
kultury, który w t a k i m st'Jpniu przedstawia bezpośredniość i całość
roz\voju. \Vystarczy przypomnieć językoznawstwo indoeuropejskie
i wszystkie fakty z odległej przeszłości te
'o szczepu, jakie wydobyło,
a o jakich inne nauki historyczne nic przedtem nie wiedziały.
Poniewaz język je,t systemem znaków, obejmując}m całość
życia psychicznego i będącym tego życia zewnętrznym wykładni-
kiem, \A ięc jest rzeczą jasną, że ma i mu
i mieć doniosłe ;..naczenie
w badaniu całej mechaniki zycia psychicznego, psychologji zarówno
indywidualnej jak zbiorowej, i logiki, która się przeciez posługuje
i wyraza środkami językowemi. \Vystarczy przypomnieć sąd logiczny
a zdanie językowe; zaś dla psychologji to, jak trudno dostępna je;,;t
skomplikowana mechanika iycia psychiczneg'o dla bezpośredniego
eksperymeutu. I tu oddaje język ogromne usługi.
5.
R izszerzając widnokrąg mozemy teraz i dalej stv.ierdzić, Że
bada;;ie języka ma bardzo zabadnicze i doniosłe znaczenie dla wszyst-
kich nauk wogóle, bo w nim:,1ą złożone elementy ludzkiego
p o z n a n i a w najszerszem tego słowa znaczeniu. I to jest może
najważniejsze.
Cprzytomnijmy sobie tylko, że na długo przed wszystkierni
i jakiemik'llwiek »)naukami«, a tak samo ))religjami« i ))sztukami«,
istniały w człowieku, w jego codziennem życiu, elementy tego
wszystkiegcJ, zaczątki j podstawy, ustalone w postaci językowych
tworów jako ich znaków towarzyszących.
Przed religjami, wyznaniami, kościołami i teologjami istniały
pojęcia i wyrazy, oznaczające tajemnicze, zagadkowe dla człowieka
/177_0001.djvu
JĘZYK POLSKI
15
VIII. 1
siły i moce, róine czary, dobre i złe duchy, boga lub bogów, ducha
i duszę, zycie po śmierci, rózne nieba i piekła... Jak wiele uczy
badanie takiClh wyrazów jak duch, dusza, animu8, anima, Seele, bóg,
deus i tak dalej bez kotwa!
Na długo przed jakąkolwiek »psychologją« powsta"vały i istniały
pojęcia j wyrazy, oznaczające du.cha" duszę, myśl, zl1tysły, czucie,
wolę, chęci, pojęcia i tak dalej.
Zanim powstała jakakolwiek »teorja poznania«, były juz w gło-
wach i w języku czucia, wyobrażenia i sq;dy, pojęcia i wspotnnienia,
. pran:da i pewnoM, już znano. poznawano, wqtpiono...
Przed lwdeksami, ustawodawstwem i filozof ją prawa oraz teorją
etyki i
biały pojęcia i w'yrazy dla pl'an'a i krzywdy, dla ila i clobt'a,
zbrodni i cnoty, obon:iqzku, winy itd. itd.
Czy mówiąc o księżycu, miesiqcu, pełni i nowiu, słoiwu, jego
zachodzie i wschodzie, o niebie i gwiazdach, itd. itd., myślimy i pa-
miętamy o tern, ze to są od wieczne, stare jak lud zkość, elementy
»astr0nomji« '(
Czy nazywając tyle zwierząt i roślin. drzHw i kamieni, skał
j wód, róznych sił i zjawisk fizycznych... zdajemy sobie sprawę
z tegu, ile to w nich złozonego » poznania przyrodniczego«; ile to
rzeczy i zjawisk poznano, rozeznano; uporządkowano przed wszel-
kiemi »szkołami, katedrami.. laboratorjami i naukami«? A kt.o to
zrubił? Niezliczone pokolenia naszych nieznanych przodków.
Pl'zed wszelką zawodową »poezją« i )poetami« istniała od pra-
czasów twórczość poetyczna, objawiająca się w rytmice mowy, aso,
nancjach i aliteracjach, rymach, porównaniach i przenośniach, itd. bez
końca. Bezimienna, niezamierzona, mocna jak życie i Śmierć pl ezja.
A raczej: w r a z z temi objawami zycia ludzkiego rozwijało się
to wszystko, to co nazywamy nauką i filozof ją, reJigją. i poezją...
Wszystkie one brały i biorą istniejące jUZ P r z e d n i e m i, to znaczy
zanim się jako takie wytworzyły. i złozone w języku pojęcia -
i biedzą się z niemi.
Cała dola i niedola człowiecza, całe długie, pełne męki, łez,
tęsknoty, radości i zachwytów dzi!:'je iycia i kultury ludzkości są
odbite i złozone w języku - całe to mozolne spinanie się ku świa-
domości, ku poznaniu, moralności i zachwytowi piękna, ku 1Jbstrakcji,
uogólni:lIliu, pojęciom...; wszystkie te trudy nędznych, nagich, ciem,
nych istot, wyciągających się od swego rdzenia rękami, wzrokiem
i myślą z nieprzemoioną tęsknotą ku Czemuś i przez to Coś z nie-
pokonaną siłą ciągniętych; całe to zmaganie się Wszechżycia z ni-
/178_0001.djvu
16
JĘZYK POLSKI
VIII. 1
.._--
-
-
-
I dopiero teraz, po długiej odbytej drodze, zwolna, zaczyna
»nauka« na nowo nawiązywać do języka, do 0bjektywnych faktów
wszelkiego poznania w nim złozonJch, a zaczyna to robić dlatego,
że w dziedzinie duchowej, w tilozotJi, w ogólnym poglądzie na świat
i w swym stosunku do obu stron doświadczenia oddaliła :'Hę od
rzeczywistości i zaszła na manowce. Trzeba więc uczyć się z języka
dziejów i istoty własnego poznania, ale przy tern trzeba z drugiej
strony pamiętać o jego względności, tyranji raz ustalonej formy,
o większej lub mniejszej nieistotności jego objektywizacji, czyli ucząc
się z niego i posługując się nim, coraz więcej się z jego więzów
wyzwalać. Przyrodnicy, patrzący z g'óry na inne nauki, a szczycący
się »ścisłością« swoich, zapominają zbyt często o tern nieuchronnem
medjum językowem, w jakie się ubiera nietylko ludzkie wogóle, al&
tak sarno i ich poznanie i o tym wielkim ciężarze spuścizny języ-
kowej z jej ustalonemi środkami i kategorjami.
Ale z tych wszystkich rozwazań wypływa świadomość, ile się
da wydobyć z języka dla nauki i filozofji, dla zrozumienia związku
między nauką, religją i sztuką oraz dla jasnego zdania sobie sprawy
ze związku między codziennem życiem człowieka i tem jego )prak,
tycznem poznaniem« a »poznaniem naukowem«! A stąd znowu
płynie świadomość ogólnie wychowawczej doniosłości tego dla czło,
wieka! Trzeba tylko to raz przeciez zrozumieć i w wyższych kla-
sach szkoły średniej, a następnie w całej pełni w uniwersytecie
wprowadzić kurs nauki O' kulturze jako przedmiot obowiązkowy dla
wszystkich, przyczem język jako część kultury, a zarazem jej tak
wazny środek i ogólne odbicie, powinien być w odpowiedni sposóh
uwzględniony
6.
W ten sposób zrozumiemy i wyzyskamy znaczenie języka
i nauki o nim, jako pomostu między naukami przyrodniczemi a du-
chowemi i koniecZllego łącznika, bo całe poznanie człowieka, cała
jego świadomość we wszystkich zakresach życia rozbiła się na dwa
światy, jak gdyby nie mające związku z sobą. Przyczynia się do tego
także teoretyczny podział nauk na dwie grupy, rzucony z wysokiej
trybuny i skwapliwie powtarzany, na nauki nomologiczne czyli
o charakterze ogólnym, i idjologiczne, czyli o charakterze indywi-
dualnym - do pierwszych mają nalezeć przyrudnicze, do drugich
przewaznie duchowe, w których rzekomo fakt indywidualny stoi na
pierwszym planie.
Zapewne, że podział nauk na przyrodnicze i duchowe czyli
kulturalne nasuwa Się sam przez się; zapewne, że przewazna część
/179_0001.djvu
I
:
JĘZYK POLSKI
17
VIII. 1
nauk humanistycznych, jak historja lub historja literatury, stoi dotąd
na stanowisku całkiem róznem od przyrodniczego i do żadnych
uogólnień nie doszła - ale mimo to śmiem twierdzić, że owo kry-
terjum nomologiczno-idiologiczne jest nie do użycia jako zasadnicze
stanowisko i że nie świadczy o wielkiej głębokości myśli jego twórców.
I w z akr e s i e z j a w i s k p r z y r o d n i c z Y c h f a k t i n d y w i-
d u a I n y n i e j e s t c z e m Ś w z u p e ł n o ś c i o b oj ę t n e m, bo j e d-
n o s t k o w e u kła d y s ą c e c h ą r z e c z y w i s t o ś c i, a b e z i n-
dywidualnych układów nie byłoby-przynajmniej wdzie-
dzinie życia organicznego - rozwoju czyli ewolucji.
I w z akr e s i e z j a w i s k k'u l t u r a I n y c h fa k t i n d y w i d u-
a l n y s a m p r z e z s i ę j e s t o b oj ę t n y, t a k ż e t u t a) c h o d z i
przpdewszystkiem o typy i ogólne prawa. I językoznaw-
stwo, stujące niejako na granicy obu działów nauki, zaczyna wcho-
dzić na tę drogę, to znaczy formułować wielkie uogólnienia; zaś
o podrzędnem znaczeniu jednostkowych faktów wobec typów i pojęć
gatunkowych świadczy sam język jak najwyraźniE'j. Toteż nauka
o języku może być pomocna, i to bardzo, swoim zbyt jednostronnym
siostrum z lewej i prawej strony.
7.
Jak wszystko tak i świadomość oraz najwyższa znana nam Jej
forma, to jest samowiedza czyli autoświadomość człowielra, podlega
rozwojowi. Oczywiście w zakresie tej samowiedzy najwyzszym i naj-
trudniejszym - jak wykazują dzieje filozofji - stopniem jest samo-
wiedza myśli ludzkiej, to jest autoświadomość poznania intelektual-
nego, religijnego i artystycznego. I tu znowu staje do ataku myśl
językoznawcza. \Vydobywa się samowiedza tego wykładnika, wy-
t\voru i zarazem narzędzia myśli, jakim jest język. A ponieważ roz-
porządzamy tutaj faktami jasno okl'eślonerni, łączącemi się w jeden
zwarty i bogaty układ, przedewszystkiem zaś mającemi przy całej
subjektywności źródła zgoła objektywny charakter, przE'to widoki
powodzenia - oczywiście względnego - są tu moze większe ni;>;
indziej. \V kaz.dym razie dążenie językoznawstwa do wzniesienia
się na poziom prawdziwej nauki, do wyjścia z przygotowawczej fazy
kronikarsko-anegdotyczno- biograficznej, a wejścia w fazę filozoficzno-
uogólniającą może mieć zasadnicze znaczenie dla innych nauk du-
chowych czy kulturalnych.
Dlatego zrozumiałą jest coraz żywiej odczuwana potrzeba, aby
jak naj prędzej, jak najzupełniej i jak najdokładniej zarejestrować cały
obecnie jeszcze dostępny materjał mowy ludzkiej w jej nieskończonych
odmianach; to znaczy aby zorganizować ogólnoludzką pracę języko-
2
/181_0001.djvu
JĘZYK POLSKI
19
VIII. 1
itd., podczas gdy od Jaór:ić mamy tylko kMtlirvy, od rvrozyc - 1vró-
iebny, itp. Dla tej przyczyny mamy tez naprzekór innym językom
słowiań8kim nie jakieś wyprażniać ale wypróżniać, choć mieliśmy
dawniej nawet formy prażen (XVI w.).
Wracając do spóźnienia) zapytajmy, czy istnieje dziś poczucie
pochodzenia .ó- z .o-? Vv' yraz pochodzi z dawnego pozdny, który
bez pochylenia' w -ó. spotyka się jei:\zcze w naszem wczesnem pi,
śmiennictwie, więc pochodzenie jest rzetelne. Dziś juz wprawdzie nawet
w pochodnych mamy tylko ,ó-, jednak, zapBwne dzięki pokrewieństwu
semazjologicznemu z przyimkiem po, pewna tradycja pierwotnego
'0- jeszcze się przechowuje. VV niektórych dialektach, i to nietylko
ludowych ale \V kulturalnym dialekcie kresowym, zdarza się obok
późny równiez i wymowa (często i pisownia) poźny, a zwłaszcza po-
finiej. Z piśmiennych dowodów wystarczy przytoczyć Słowackiego)
np. to miejsce w >Beniowskim
:
Lecz muszę sprawę odłozyć na poźniej,
Bo do porządku mnie wołają woźni.
Tak więc forma spaźniać moze zyskać pewne uzasadnienie i stać
obok pntemarviać. Chodzi o to tylko, czy ta forma zyskała juz sankcj.ę
literacką, tj. czy spotyka się u pisarzy, uwazanych za wzorowych pod
względem języka. Co do tego mogę przytoczyć spaźnianie z Plato-
nowego »Gorgjasza« w przekładzie WitwickiegD. z )>Jaskółki« Dani-
łowskiego (110); stale pisze tak Makuszyński, choćby w »Awanturach
arabskich«. Ale może to jeszcze nie wystarcza? Zauważę wreszcie, ze
jednym f z objawów polszczyzny ostatnich czasów jest ujednostaj-
nianie przegłusów. Przed stu laty niktby nie powiedział rvykańczać
(od wykończyć), a dziś takie formy wchodzą w powszechne uzycie,
a IHtWet nadużycie. Na podstawie bowiem dźwiękowej analogji do-
szli niektórzy do takich przeobraźeń jak od wysączyć [= vysonćyć]-
wysanczać, rvylgczyć [vyłonćyć]-rvylanczać, biorąc jako odpowiednik
nosowego ,on- nosowe ,an-. Co więcej, zdarzy się od uosobić słyszeć
i czytać formę częstotliwą uasabiać, od uspokoić - uspakajać, do
upokorzyć - upakarzać, tez warszawskie przygatawia6 (por. Jęz.
Pol. VII 1(7), gdzie az dwa g-rzybki w jednej łyżce.
Na zakończenie wspomnę o czasowniku, który dziś piszemy
przez 'H', a który ma jednak tradycję przegłosu w .a,. Jest to nurzać,
które u Zimorowica jeszcze ma formę .wynarzad i które w swym
pierwotnym źródłosłowie miało -0- (por. nora)) podobnie jak burzyć,
które u Reja ma pierwotną formę borzyć (por. borba).
Józef Birkenmajm".
2*
/182_0001.djvu
20
.JĘZYK POLSKI
VIII. 1
Kopernikowe Bóg pomagaj.
\V dopiero co wydanym przez prof. Banachiewicza w Krakowie
II tomie Rocznika Astrdnomiczneg-o na 1 str. znajdujemy notatkę
następującą: »)Bok pomagay: według średniowiecznej chwiejnej pi-
sowni polskiej, zamiast obecnego Boże pomagaj, własnoręczny dwu-
krotnie powtórzony napis M. Kopernika, odnaleziouy przez prof.
Birkenmajera na marginesie karty październikowej roku 1505 kiązki,
Calendarium magistri Joannis de Monte regio, bibljoteki uniwersy-
teckiej w Dpsali (sygnatura bibl. Incunab. 840). 'Wszystkie inne
w tej książce ręką Kopernika poczynione zapiski są treści astrono-
micznej i po łacinie«.
Notatka 0\\'11. podaje objaśnienie słó\v napisanych przez Mikoiaja
Kopernika w części nietrafne, w części niedostaleczne: chwieJIJOścią
pisowni mozna wprawdzie objaśnić ukazanie się końcowego k za-
miast g w wyrazie Bok. natomiast mi;ycie mianownika Bóg zamiast
wołacza, który autorowi notatki wydaje się tu jedynie właściwym,
nie ma nic wspólnego z pisownią, i - co więcej - wbrew za pa,
trywaniu autora notatki jest zupełnie dla poczijtku w. XVI uspra-
wiedliwione; forma bowiem pomagaj jest nie drugą lecz trzecią
osobą liczby poj. rozkaźnika. podobnie jak to jest w Ojczenaszu:
bg,dź wola twoja (po łacinie: fiat voluptas tua). vVyrazenie przeto
zapisane przez Kopernika znaczy według dzisiejszego sposobu mó-
wienia: Niechaj Bóg pomaga. Dziś także w róznych okolicach Polski
wśród ludu słyszymy często zyczenie: Portzagaj Bóg lub Bóg pomagaj
(Karłowicz, Słownik gwar polskich, IV 246), gdzie stara forma zo-
stała zachowana bez zmiany, jak to nieraz bywa w języku ludowym;
mówimy też wszyscy dzisiaj Bóg zapłać. Konstatujemy więc przede-
wszystkiem fakt. Ze wyrażenie Bóg pomagaj jest wyrazeniem
tarem,
rdzennie polskiem i odbija w sobie zywą mowę ówczesną.
Jeszcze bardziej tę zywą wymowę odbija kMlcowe k \V wy'
razie Bok zam. Bog, gdyz w naszym języku ży\vym kaidą spółgłoskę
dźwięczną wymawiamy bezdźwięczllle albo na końcu przed pauzą,
albo wtencL.as, kiedy po niej następuje inna spółgłoska bezdźwięcZlla,
co właśnie zachodzi w wyrazeniu Bók pomagaj. gdzie bezpośrednio
po ubezdźwięcznionej spółgłosce etymologicznej g czyli po fonetycz-
nem k następuje p. Podobnie rzecz się ma w innej zapisce z w. XV
w rękopisie bib1. Jagiellońskiej nr. 2398: Czsosz na bok spusczil, tho
yest yvsz straczono, co przełozono 1111. łacinę: causa iUa, que ad deum
difertur, vel deo promittitur, iam est perdita, a więc po dzisiejszemu:
coś na Bóg spuścił, to jest już stracono (na Bóg: dawny biernik =
na Boga). Tak więc i tutaj Kopernik oddaje wiernie formę zywej
/183_0001.djvu
VIII. 1
JĘZYK POLSKI
21
mowy. Jedno tylko nie odpowiada iywej mowie, mianowicie o zam. ó,
ale wtedy jeszcze nie umiano w piśmie oznaczać samogłosek tak
zwanych pochylonych; dopiero w kilka lat później Zaborowski
w swym traktacie o ortografji 1 ) zalecał u7.ywanie osobnych znaków
dla samogłosek pochylonych.
Wreszcie moi e nie będzie zbyteczna uwaga o -końcowej li-
terze y w wyrazie pomagay, w niektórych bowiem dziennikach
rozprawiano i na ten temat. Równiez i ten sposób wyraiania
dźwięku j jest w owym czasie zupełnie normalny, gdyi w XV i po-
czątkach XVI w. litery j nie znano, uiywano przeto liter i oraz y
w znaczeniu głosek, dziś oznaczanych przez i, y lub j, bez iadnego
systemu, jednak końcowe j (po samogłosce) najczęściej wtedy ozna.
czano przez y. Potem, gdy druk wprowad_zono, przyjęto dwojako
oznaczać j: przed samogłoską przez i, po samogłosce przez y, pisano
więc iayko = jajko. Ta mona trwała długo i w braku litery j nawet
okazała się pozyteczną, gdyi ma zna było odrÓinić i od j po samo-
głosce: \,,, wydaniu z r. 1600 Kazań Przygodnych Skargi Ila str. 19G
znajdujemy wydrukowane vyść i potem zaraz viść; pierwszy wyraz
należy czytać: ujść (bezokolicznik), drugi - uiść (rozkaźnik: uiść
nam to sIon:o), a jeszcze w pierwszych latach wieku XIX, kiedy
Staszyc chciał wyraiać głoskę j przez literę i jed!lakowo czy to
przed :;amogłoską, czy po niej, ktoś puścił w obieg zartobliwy
wiers'l.yk:
Czy znacie k:siędza Staszica,
co z oyca robi oica?
Oczy,\iśc:e oyca = ojca, oica = o-i-cci (3 zgłoski).
'Tak więc okazuje się, ie \V roku 1505 iaden Polak wyrażenia
Bóg pomagaj nie napisałby inaczej, nii jak to zrobił Mikołaj Ko'
pernik; mógłby tylko, zachowując pi'1ownię etymologiczną, z uszczerb-
kiern odbicia iywej wymowy napisać Bog pomagay, t. j. g nie zaś k.
Ale nastręcza się tutaj jeszcze jedna uwaga: Kopernik dwu,
krotnie to wyrażenie zapisał w r. 1505. Jakii to rok był w jego
zyciu? Prof. L. Birk.enmajer w tymie tomie Rocznika Astronomicz-
nego dowodzi, ze Kopernik po drugim powrocie z Włoch, t. j.
w r. 1504 miał juz wyrobioną w ogólnych zarysach własną teorję
o budowie heljocentrycznej świata. Tę samą myśl wypowiada pro£.
Birkenmajer we wstępie do wyboru pism Mikołaja Kopernika (Bibljo-
teka narodowa, nr. 15 str. 18): » W maju 1504 roku w powrotnej'
') »Orthographia, seu modus recte scribendi et lcgendi polonicum igio ma «
drukowana przez Florjana Unglera w Krakowie okolo roku 1513.
/184_0001.djvu
JĘZYK POLSKI
.VIII. 1
22
jego (Kopernika) drodze do 'vVarmji podczas przelotnego pobytu
w Krakowie... szkic nowegu mechanizmu świata był ju:/' do tyla
gotowym, ze zawarty w nim teoretyczny aparat pozwalał na obli-
czanie połoień planet, p o r a z p i e r w s z y w m y ś I w y o b r a z e ń
helj.uc
ntrycznych«. A dalPj czytamy: ))Na lata najbliższe, 1005,
prawdopod.ubniej jednak 1006, alb.u 1507, przypada kompozycja i ))wy-
puszczenie na zewnątrz«, jak gołębicy z arki Noeg.u, pisemka zwa-
nego zwykle, lub.u niesłusznie, komentarzykiem (Oo-m-mentcJ,riolus).
Jest to dość zwięzły zarys heljocentrycinego mechanizmu
ś w i a t a w pierwotnej sw.ujeJ postaci«.
.1eleli z tern zestawimy ów dopisek dwukrotny n a p a ź d z i e r-
nikowej karcie r.1505, wyda się bardzo prawd.upodobnem, że
właśnie w październiku tego? roku nasz astronom przystąpił do
ułozenia pisma, w które m po raz
ierwszy publicznie miał wystąpić
z wiadomością o swojem tak zuchwałem wobec dotJChczasowej tra
dycji świeckiej. i kościeinej odkrycIU nauk.uwem, i wtedy właśnie
wyrwał.u mu się z głębi serca jeg-o pobozne westchnienie .u pomoc
boską wtem trudnem a na\
iet niehezpiecznem przedsięwzięciu,
westchnienie, wyra?one nie po łacinie, lecz w j ę z Y k u o j c z y s t y m.
Jan Łoś.
Dodatek do str. 8.
Ze w wieku XV rozumia,no nazwisko Kopernik, jak.u p.ucho-
dzące od nazwy rzemieślnika, na to niewątpliwie wskazuje zapiska
ksiegi ławniczej w Torun.u z r. 1422, przytoczona przez prof. dra
Łęgowskiego w ksiązce: Młodość Kopernika w świetle ostatnich
badań (Toruń 1923) na str. 17: )Margritte Koppirnickynne hat schich,
tunge und teilunge Hans Koppirsmede in vollir mechtigung Pttir
Koppirnicks von Frankenstein«, co znaczy: »Małgorzata Kopernikowa
dokonała działów z Janem Koppirsmedem, mającym pełnomocnictwo
od Piotra Kopernika z Frankensteinu«. Widzimy z tego przedewszyst-
kiem, że przed sprowadzeniem się ojca astronoma do Torunia juz
osiedlili się tam inni członkowie rodu Koperników. Z tych znowu
jeden przesiedlił się stamtąd do Frankensteinu, zatrzymując nazwisko
polskie, a do uk{adów majątkowych z pozostałą w Toruniu rodziną
wysłał krewniaka swego, także Kopernika, który jako juz dawniejszy
Frankensteinu mieszkaniec przetłumaczył swe polskie nazwisko Ko-
pernik na niemieckie Koppirsmed, czyli po dzisiejszemu Kupfer,
schmid. J. Ł.
/185_0001.djvu
------
JĘZYK POLSKI
2&
VlIl. 1
Słowacki i Rodziewiczówna Galicjanami.
1. W studjum p. Borowego o przekładach Boya (por. ))Jęz. Po},«
VII 142 n.) znajduje się twierdzenie, ie wyraz hoj dać jest »galicja-
nizmem«. . A więc Słowacki, który urodził się w Krzemieńcu, a mie-
szkał w Wilnie i Warszawie, był równiei »)Galicjaninem(c bowiem
w V pieśBI )) Podróiy na 'W schód « pisze, ie ksiąię puckler
. .' chciał ogród załoiyć niemiecki...
Dla Bawarczyków pozawieszać niecki,
By sil) hojdając, z krainy Likurga
Mogli przellosić myślą - do Strasburga.
Inkwizycja krytyków warszawskich, tropiąc i węsząc wszęQZle
))galicjanizmy«, mogłaby znać lepiej choćby język Słowackiego.
Józef Birkemnctjer.
2. Do str. 143-4 dodaję
ie takie w powieści M. Rodziewiczówny
p. t. Czahary, wyd. 3 str. 63, znajduje się zwrot: ))Muzykowaliście
pewnie duio?« J. R.
Recenzje.
Towarzystwo MIłośników Języka polskiego. ») Książeczki staro-
polskie«. 2. Szachy Jana Kochanowskiego. 'Wydał i objaśnił K a z i-
m i e r z N i ts c h. Lublin. M. Arct i Ska 1923, 8° str. 32.
Druga to po ))Bogurodzicy« Ksiąieczka staropolska, róiniąca
się od pierwszej tem, ie w dzisiejszej pisowni podano tylko 90 wierszy
tekstu, natomiast całość wydrukowano w piso
I'li wydania Łazarzo-
wego z r. 158b. ))Odstępstwa -- pisze wydavilca
są dwa: 1. za-
stąpienie czcionek gotyckich łacińskiemi, któremi w oryginale zło-
iony jest wyłącznie tytuł z dedykacją; 2. wprowadzenie jednego
znaku na r zamiast dwóch, uiywanych w oryginale zupełnie do,
wolnie«. Nadto jeszcze wydawca dodał z innego współczesnego wy-
dania Wirzbięty wiersze, pominięte w edycji Łazarza. Wydanie
z r. 1585 nieznacznie róini się od wydania pierws'
ego Szachów
z r. 1566, według k\órego znów ogłoszono tekst w wydaniu jubi-
leuszo wem z r. 1884. Wainiejs7,e róinice są d wie: w wierszu 119
wydanie Wirzbięty ma 1vyniść co rymuje z czynić; wydanie pierwsze
prawidłowo ma wynić (o tej formie pisze wydawca na str. 10). W wy-
daniu Łazarzo wem wiersz 121 brzmi: Ale że była tak królewJka rada,
gdy wydanie pierwsze ma lepiej: td królewJka. Inne warjanty po-
dano w wydaniu jubileuszo wem .
Niektórzy ziymają się, gdy widzą starszy tekst polski w pisowni
oryginalllt'j, nie zmodernizowanej. Nie będziemy ani się solidaryzować,
ani polemizować z nimi: oba rodzaje wydawania starszych utworów
/186_0001.djvu
24
JĘZYK POLSKI
VIII. l
literackich mają swe racje, oba są potrzebne, bo różnym zadaniom
służą. Chodzi o to, żeby tekst był podany bpz błędów, a tu właśnie
tak jest, bądźmy więc wdzięczni wydawcy za to, co zrobił; w uni-
wersyteckich seminarjach polonistycznych do ćwiczeń ksiązelJzka ta
powinna znaleźć szerokie rozpowszechnienie, a tez w szkołach sred-
nich z pewnością jej nie zaszkodzi zachowanie pisowni XVI wieku.
Miejsca trudniejsze wydawca objaśnił; moŻe tu i owdzie po-
minął coś takiego, co by warto było dodać, np. objaśnie-nie do w. 88:
a wJzdkóż może j1vemu też bydź śilen = moŻe tez swemu pomóc; albo
w w. 107: gdźieby = gdyby. Niezupełnie jasna dla wydawcy ściana
w w. 106 i 213 oznacza figury, zasłaniające króla lub królową, uzyto
więc tego wyrazu w znaczeniu 'zasłona, obrona'.
Szachy, jako ciekawy zabytek językowy i jako pełna wdzięku
pierwsza w głównej osnowie zupełnie oryginalna nowela polska,
powinnyby się szeroko rozejść w niniejszem wydaniu. .T. Ł.
Nasz hymn narodowy (Pieśń legjonów). Szkic literacki przez
I g n. C h r z a n o w s k i e g o. Lwów, wydaw. Zakładu narodowego
im. Ossolińskich, 1922. Str. 39.
Z miłej i pouczającej ksiązeczki nas tu obchodzi jeden szczegół.
OLo w autografie 'vVybickiego trzecia zwrot.ka brzmi:
Przeydziem wisłę przeydziem wartę
będziem Polakamy
dał nam przykład Bonaparte
iak z\"ycięzać mamy,
w czem SIę odbija bynajmniej nie jakaś niepoprawność ortogra-
ficzna końca XVIII w., ani tern mniej świadoma poetycka licencja,
ale istotna dialektyczna wymowa całej północnej Polski. Zupełnie
naturalne, ze występuje ona w utworze tego PtJmorzanina, co \"'y'
chowany zdala od ośrodków polskiej kultury, tworząc, bezwiednie,
hymn narodowy, utył w nim prowincjonalnego rymu, unika-
nego nawet przez tak samo wymawiających Kujawiaków czy
Mazowszan. a wprost niemożliwego u vVielkopolan, Ślązaków, Mało.
polan. A ie ustalony nasz język literacki jest wielkopolsko,małopol-
skiego pochodzenia, przeto nic dziwnego, Że wszystkie jego druki,
nawet gdański z czasów Księstwa Warszawskiego, poprawiły tu,
wbrew rymowi, daną formę na Polakatni. Czy słusznie? Może trzeba
tę właściwość twórcy zachować, jak zachowujemy, w porządnych
wydaniach i porządnej deklamacji, odrębności wymowy Mickiewicza
i Słowackiego? Chyba nie, bo znaczenie Wybickiego nie polega na
artystycznej wartości jego języka, a zresztą »Pieśń legjonów«( od sa,
/187_0001.djvu
VIII. 1
_
___._______.
-- _0-- --
-
- - -
---
-
------ --
---
-
----
--
JĘZYK POLSKI
2ó
mego początku przestała być utworem określonego poety. Ale ch ocia-
ześmy się przyzwyczaili do niedokładności tego rymu tak w śpiewie
jak na piśmie, dobrze jest wiedzieć, ze świadczy ona o pOffi0I'skiem
pochodzeniu naszego hymnu narodowego. K. N.
Odpowiedzi na pytania.
11. Czy to wielki h!ąd, wogÓle czy bIąd, napisali w podziale godzin: polskie
zamiast: polski? lB. Fr.).
Rodzaju nijakiego przymiotI1lkóW użytych bez rzeczownika uzywa się we
wszystkich Językach, o ile go posiadają, nietylko przy nieokreśloności poj,
cia, jak
np. dobro, zlo 'rzecz dobra. z!a', gdzie rzeczownikowa forma przymiotnika świadczy
o dawności tego sposobu mÓwienia, ale i przy skróceniac h, i to bez względu na
rodzaj domyślnego rzeczowni1,a. Tak np. od najdawniejszych czasÓw mÓwiIo się
w polsce: 1) meszne, ntOstoJve, odstępne, podymne. pogló1Vne w znaczen in oplaty,
por. np. u Lindego »Pamiętne zowią tę pIacę, ktÓra zwyklet bY'
sędziemn. gdy którą
rzecz sllazo wa !, dawana«, Hprb. Stal. 403: Vol. Leg. 1, 22. 2) KrakOJvskie, Wie-
ltuiskie, Proszowslde..., przyezem n:ojewóclztn:o domyślne tylko w pierwszym z tych
przykIadów, częściej ziemia jak \V drugielII lub powiat jak w trzecim przykIadzie.
Poza temi dwoma glównemi kategorjami jakież mn6stwo rnamy luźnych tego
rodzaju przyk!adów, np. ))gra w zielone" (z domyślne m chyba li.ść) , zielone (po-
dobno we Lwowie nazwa na 'wloszczyzn,,'), »chodzi6 na pańskie (niekoniecznie
pole, ale poprostu na 'paIlsZczyznę'i' Z gÓry więc nie można się dziwit" że przy
opuszczaniu' slowa język, Lak pospolitem i naturaln(
m, użyje się prhymiotnika
w rodzaju nijakim. 'vV b. KrÓlestwie twierdzą wprawdzie nieraz, żc polskie, nie-
mieckie... są wlaściwością wy!ącznie galicyjską i że się wywodzą z niemieckich
das DeJ£tsch. clas Polnisch, ale twierdzeniu temu przeczą fakty. \Vy
tarczy zajrzeć
do Slownika \Varsza.wskiego, aby tam znaleić zdanie z Hieronima \Vietora
z r. 1.)21: D \Vziąlem pl'zedsię śmiesznego a krotofilnego :\larcholta gadanie z Sa-
lomonem, który przez Jana bakalarza, z Koszyczek, wylozon jest \V polskie z la-
ciny" i przekonać się, że także polskie w waczeniu 'język polski' jest starym
polskim sposobem mÓwienia. Mylny jest też sąd, jakoby sposób ten niezna.ny
bY! \V b. Królestwie: w Ósmym dziesiątkn XIX w., kiedy profesor .Tan Loś by/
uczniem gimnazjnm piotrkowskiego, mówilo się tam stale: ))teraz bylo ruskie,
polskie«. _ Jakze więc wyjaśni6, że dzi'; na tym obszarze Polski mówi się nor-
ma.lnie, polski, niemiecki...? Otóz przedewszystkiem nie normalnie. \Vedlng naj-
wiarogodniejszych świadków uczniowie, przynajmniej do niedawna, tj. przynaj-
mniej do ostatnich lat szkoly rosyjskiej, mówili: teraz będzie niemiec. polok«,
co bynajmniej nie oznaczalo nauezycicla, ale przedmiot, slwro się mÓwi/o np.
.jes zcze się {rajca nie nauczylem «. Zdaje się, że tej wulgarnej gwarze uczniow-
skiej przeciwstawiali nanczyciele poprawne tenniny : język polski, języ'k-niemiecki..,
i również »poprawnie« ale papic!'Owo <;kracali je na polski, niemiecki... Tego ro-
dzaju formalistycznie poprawl'le skróty, chyba wylącznie nowszego pochodzenia-
co innego bowiem przymiotnik męski luh zeÓski na oznaczenie istot zywych, jak
pokojotva, leśny, naręczny (kOl'li -, istnieją i w innych teoretycznych zakresach,
np. prosta, krzy1Va (linja), nie mozna im więc odmówić nprawnienia" ale brzmią
one nieco sztucznie, jak zwykle wytwory, brane nie wprost z życia, ale zteorji.
Redakcja prosi o autentyczny materjal do tej kwesLji, zwtaszcza starszy
i z gwary szkolnej, zawsze z dokladnem podaniem miejsca pochodzenia i epoki.
/188_0001.djvu
"1
J,ĘZYK POLSKI
VIII. 1
26
Sprawy T. M. J. P.
DziaIalnoś6 Kól.
Kolo Krakowskie, prowadzone przez krakowskich czIonków Zarządu
gr:, urządzi/o w dalszym ciągu następująCE' publiczne odczyty lub pogadanki
(w drugie niedziele miesiąca):
10. 12. XI. J. Rozwadowski: Znaczenie nauki o języku.
11. 10. XII. ,L Loś: O nauce skIadni w szkole.
12. 14. I. 1923. K. Nitsch: Jak nie należy poj mować poprawności j
zykowej?
Nadto od października 19
2 do stycznia 1923 odbyIo się 35 wykladów
»Kursu gramatyki dzisiejszegu języka polskiego«, z których korzystaIo 147 nau-
czycieli a zwlaszcza nauczycielek krakowskich. \Vykladali: P. Jaworek 1<'0 netykę
J. Łoś f:J!owotwórstwo, K. Nitsch Fleksję, '1.. Klemensiewicz f:JkIadnię, J. Hozwadow,
ski Semantykę.
Koło Lubelskie. Zarząd w 1'.1922 stanowili: prof. Sl. Ptaszycki (prze,
wodniczący), dr Al. .Taworowski (zastępca), prof. H. Gaertn8r (sekretarz), dl' J.
E.nyzanowski (skarbnik) i prof. K. Chyliński.
a dzialalność: z!ożyIy się: 1) Odczyty publiczne prof. f:Jt. Szobera: 2. II.
O archaizmach współczesnego języka polskiego i 3. II. Język jako
odbicie kultury indywidualnej i narodowej. -- 2) Posiedzenia dysku-
syjne Sekcji )[etodycznej nauczycieli szkól średnich z referatami prof. St. Szobera
'Dydaktyka gramatykii, dra J. Krzyżanowskiego (Czy należy uczy6 hi-
sturji języka polskiego w szkole średniej), J.SmieciuszewskiegoISpra-
w u z d a n i e z l e k c y j j ę z y k a p o l s k i eg o \'11 k i l k u s z k o I a c h \\' a I' s z a w'
s k i c h) oraz lekcj a pokazowa w Szkole Lubelskiej przeprowadzona przez pJ'of.
SL Szobera na temat: Rozróznianie spÓIgłosek dźwięcznych i bez-
dźwięcznych. Posiedzenia Sekcji od dn. 29. IV. były poświęcune omawianiu
progr'amu nauki o języku polskim w szkołach średnich. '\V związku z tem \\'y-
brano komisję (prof. F. AraszkiE'wic'l, Z. Bielska, H. Gaertner, J. Krzyżanowski,
J. Smieciuszewski, Z. ToIwiÓski i A. vViśniewska), która opracowala projekt
szczególowego programu z podaniem bibljografji pomocniczej dla nauczycieli.
Projekt ten przyjęła Sekcja na posiedzeniu z dn. 20 maja, poczem przesIano go
do Zarządu GIównego w Krakowie celem rozpatrzenia i skierowania do Mini-
sterstwa W. R. i O. P. - 3) Zorganizowanie Sekcji Metodycznej nauczycieli szkól
powszechnych. Na zebraniu organizacyjnem z końcem czerwca 1922 wybrano
kier. T. Wolskiego na przewodniczącego i Józ. Kosiora na sekretarza, uchwalono
plan pracy na przyszIy rok szkolny oraz podjęcie inicjatywy wspÓlpracy nau-
czycielstwa szkól powszechnych i śJ'ednich na polu metodycznem przez wzajemne
odwiedzanie lekcyj języka polskiego oraz uczęszczanie na posiedzenia obu sekcyj.
Sekcja odbyla dwa zebrania dyskusyjne z referatami T. '\Volskiego p. t. O na-
uczaniu pisowni i H. Dziedzicówny p. t. Uwagi o stosowaniu podręcz-
n i k ó w p r o f. S z o b e r a w s z k o l e p o w s z e c h n ej.
Kolo liczyło 41 cz!onków dożywotnich, 61 wspierających, 97 zwyczajnych,
razem -.199 czlonków, w czem 46 zamiejscowych. Podnieść nalezy, że ogromne
zaslugi w propagandzie Towarzystwa i trudach administracji po!ożyl p. rejent
Adam PleszczYI1ski z Lublina.
K o I o P o r.i\ n a 11 s k i e. Zarząd stanowili: wicekurator I. Stein pl zewodni-
czący, dr M. Krzyzanowska sekretarka, '\V. VVYCZYI'ISki skarbnik. Czlonków
bylo 184, w czem 1 dozywotni i 16 wspierających.
Odczyty: 4.10. V. 1922. K. Nitsch: O językoznawcach i gramatykach, o mi-
łośnikach i manjakach językowych.
.
/189_0001.djvu
JĘZYK POLSKI
27
VIII. 1
5. 17. V. J. Bystroń: polskie nazwy i przezwiska lokalnych grup ludności.
6-8.8. XI, 6. XII i 17.1. 1923. St. Dobrzycki : Kilka uwag o estetyce języka polsko
9. 7. II. 1. Stein: Sprawa nazwisk i tyturów kobiet w języku polskim.
Kor o T o I' U ń s k i e liczylo czrunków 77, w czem 6 wspierających. I\a Wal-
nem Zgromadzeniu, 16. III, prezes dr Łęgowski wyg!osir odczyt: .Pólnocno-za-
chodnia granica języka polskipgo«. Wydano kwestjonarjusz w sprawie zbierania
»srownictwa gwarowego i slownej twÓrczości ludowej na Pomorzu«, ogloszony
w 4 naj poczytniejszych dziennikach pomurskich i w Dzienniku Crzędowym Okrę-
gu tizkolTlego pomorskiego (nr. 7). 'vV Slowie pomorskiem umieszczano ))Kąciki
językowe«. w ktÓrych omawiano najpospolitsze brędy językowe i udzielano od-
powiedzi na zapytania. Sekretarzem jest F. Przyjemski.
K O I o v\' il e ń s k i e, zawiązane w styczniu 1922, wybraro następujący Za-
rząd: prof. St. GlixeJli przewodniczący, prof. .1. Otrębski skarbnik, prot. St. Cy-
WillSki sekretarz, nadto pruf. SI. Kościalkowsl;.i i prof. St. Pigoń.
Odczyty byry dwa: 12. III. .T. Otrębskiego "O stosunku polskiego języka
literackiego do dialektów ludowyeh" i 11. VI. '.VI. i\lassuniusa »0 nauczaniu gl'a-
matyki historycznej w szkole średniej l<.
CzJonków byro 122, w czem 1 dozywotni i 81 wspierając,) ch. Cary dochÓd
z wklaclek cz!olJków przesrano Zarządowi gt, wydatki zaś administracyjne pokryj
sam Zarząd l!1iejs
Owy,
CzIonkowie wspierający z r. 1922.
Białystok: .J. Komornicka, Cz. Pietrasz, F. Pfajfer.
D ą b I' o waG Ó I' n i c z a: K. Fal'yaszewski, St. Filipiakowna, ;\1. IZotarska,
J. 1\Iil'lczewska, A. Staclnicki, A. Szwilpówna.
D o b I' Z Y Ó n a d \V i s r ą: L. Burjan, ks. .T. nudzik, SL GłÓWCZ,)'llski, ks. L.
Lipka, '.VI. Piotrowska, v\'. Raniecki.
Drohobycz: J. Bory, 1\1. Mściwlljewski.
Gouziszów: E. Klein, Fr. l\1illbrandt. J. Stadnicka. A. Stadnicki.
G I' u d z i ą d z: ks. B. Dembek, ks. \VI. Lęga.
J a n Ó w Lub el ski: H. Freudenbergerówlla, Olga Gsodam, \'\T. Krzyszkowski.
Kalisz: Z. Bzowska, St. Bzowski, J. Dąbrowianka, R .Jankowski, ks. Kwar-
ciallski, M. Michalski, L. l\1uśnicka, R. Poznański, L. Prylińska, J. ł{udnicki, Z.
Sturgulewski, J. Tarasin, \V. l'atarówna, \V. \Vęgrzyn, M. Wyszomirska.
Kra k ów: A. Halicki, J. Barailska, H. Bernard, A. BolIand, ks. J. Buda,
K. Ciechanowski, A. Czylok, ::\1. uomagalska, Fr. Duda, WI. Dzięgiel, M. Dzikowska.
J. Fischerowa, St. Go!ąb, M. HiJlerowa, .T. lppoldt, J. JakÓbiec, St. Jasillska, J.
Juszczyk, J. Kannenberg, M. Karlillska, \'\T. Kopcińska, SI. K{)
beL ks. M. Kordel.
T. Kowalski, I. Król, H. Kubatówna, H. Kuezyńska, F. Kuczyński, J. Kutrzebowa,
SI. Lebedyilski, Marja Lilling. E. Ladziński, J. MiarczYllska, H. Milczanowski, M.
Momotówna, K. :\[orawski, O. MuszYliska, L. Nitsch, T. Nowak, A. Oleś, '.VI. Pas'
sakas, l. Petelenz, Fr. Podobit'ISki, J. Pogonowska. W. pogorzelski, St. pszon,
M. Pytlów na, \VI. Rutkowski, A. Rybczyńska, Z. Sarna, W. Sedlaczek, J. Sle,
szyl1ski, K. Sosnowski, P. Sprawińska, H. Stachiewicz owa , K. Stadtmiiller, J. Sza'
flarski. lVI. Szarlowska, St. Szeliga, E. Silamka, Z. Szlefriianka, 'h. Szydłowska,
St. Tatarówna, R. \Vazowski. H. \Veigt. St. \Vędkiewicz, L. Węgrzynowicz,
\Y. \Viatr, T. Wroniewicz, J. 'vVyród, .T. Zbl'ozkówna, K. Zurzycki, T. Zerailski.
L i P n i ki: .T. KapuśCiński, ks. P. pięta.
Lu b l i n: SL. Aktabowski, St. Aleksandrowicz, J. Ambol'3ki, M. Blochowa,
Z. Boduszytlska, Sl. Borkowska, St. Domański, S. Gerlicz, E. Gladkowska, B Gro-
wacki, K. Gl'zesikowski, \Vitold Horczak. Wladyslaw Horczak, wt Jabroi1ski,
/190_0001.djvu
28
JĘZYK POLSKI
VIII. 1
E. Janisz, .J. .Turczykowski, ;\1. Kochanowska, A. Kochanowski, A. Korsakowa,
JrI. Kowerska, ,J. Lachowicz, St. Majewski, Fr )[odrzewski, A. Morawska, \VI. Ole-
chowski. A. Olszowska, Z. Orlowski, B. Pankiewicz, ks. Br. Paradowski, A. Pa-
wlowska, M. Pawrowska, H. Przano,vska, St. Pl'zegaliilska, Z. Rabiilski, ;::;t. Ha-
domska, :\1. Robaczowska, J. HodkiewiczÓwna, Br. Rogowski, 'VI. Hubaszkiewicz,
WI. Hyszko, M. 80wiI"]ski, \'1'. Sowiński, 1\1. Slrawiiłska, St. StrużyilSki, A. Strze-
lecka, E. Supl'onoWicz, Z. Sztranc, \V. vVilczyilSki. Z. \Viśniewski, i::\t. J',gliczyński.
L w Ów: )1. AdamÓwna, Arctowski, J. Balicki, A. Bochcilski, E. Bulanda,
K. ChyliI"lski, ks. K. Csesznak, E. Czechowiczówna, J. Czekanowski, K. Czernecki,
St. DaI"lCewicz, J. Dąbrowski, T. Dręgiewicz, K. During. )1. Ernst, L. Falkówna,
B. FuliilSki, ks. A. Gerstlllan, Br. Gubrynowicz, K. Gubrynowicz, J. Harhala, St.
Heq:manek, .T. Heydzianka, .T. Hirschler, E. .TaroschÓwna, M. J.aworska. ks. J. Jur-
kiewicz, B. Kalicun, M. KędziOl', .T. Kleiner, K. Kling, K. Kolbuszewski, St. Ko-
pystyilSki, T. KOpystYI1Ski. D. Kornaga, .J. Kowalski, 'VI. Kozicki, S. Krzemie-
niewski, H. Kubil'}ski, A. Kuhn, \V. 15ulikowska, J. Kurylowicz, K. Kwielniewski,
Fr. Laskowski, M. Lewicka, St. Loria. A. Lapczyiiska, St. Lempicki, A. Lomnicki,
M. Malinowska, T. Modelski, R 1\'egrusz. 'V. Olszewski. A. Paszkudzki, 'VI. Pazdro,
Zb. Pazdro, .J. PiniÓwna, )I. Piszczkowski. \VI. Podlacha, VV. Pl'ochaskówna,
J. Ptaśnik, :\I. ReichertÓwna, Z. Heis, A. Hudnicka, SI. Ruziewic.z, J. Sagańska,
E. Sękowska, M. Siczyńska, T. Sienkiewicz, Fr'. Srnolka, ks. SzydeIski, L. Takliilska,
E. Tenczyn, Tenner, Z. Tokarska, J. Tokarski, Fr. Tomanek, :\Iarja Tratting, R.
\Vacek, Z. Weyberg, St. \VierczYllski, Wiśniewsld, St. \Vltkowski, \VI. vVojto-
wicz, B. 'VÓjcikÓwna, J. \Vójc!kÓwna. St. \VÓjcikÓwna, T. f..agórski, St. Za-
krzewski, M. Zdobylakówna, E. Zyliński.
Lo w i c z: T. Kowalski, H. MyconiÓwna.
L Ód ź: SI. Balcewiczówna, \V. Braunówna, M. Brodnicka, H. Cholewiilska,
K. Czapczyilski, R. Dawidowiczówna, O. Demsowa, H. Dobrzyniecka, R. Elkin-
dowa, B. Fogiel, A. Frydrychówna, "VI. Gałązka, .T. Gastrnanowa, P. Gorczykowski,
SI. Gundlach, M. Gundlachówna, Z. Hajlwwski, JrI. Hildebrandowa, M. Hochstei-
nowa, 1\1. Janusiewiczówna, K. .TeszkÓwna, E. Klozówna, T. Klodecka, VV. Ka-
wil-łska, Sz. Kowner, A. Kozial'ska, A. KoziolkiewiczÓwna, Kralkowski, J. Kronen-
berg. M. Kronmanówna, 'V. Krzyżanowski, A. KupferÓwna, J. Kwiatkowska,
W. Lisicki, M. Lupillska, M. Laszewska, Fr. MicheJda, Z. Miljanowa, T. Millerowa,
:\1. Odrzyw'olska, C. OkuszkÓwnn, Pawlowski, H. Payzerowa, M. Plackowska,
Marja Proppe, A. HoliI"lska, L Rolillski, \V. Huciilska, J. HychterÓwna, N. Safja-
nowska, Scrednicki, St. Skalski, M. Sokorowski, L. Stankiewicz, Szwalbówna,
K. Tornaszewsld, A. \Vojciechowska, \Volanowska, KI. \Vo!fsonowa, J. WI'
oilska,
,J. Zarzycki, S. Zausmerówna, J. Zbijewska, J. Zdrojcwska, H. Jl:rotnicka, Zabicki.
L u ck: \VI. Lubailski, ks. J. ZWOlillski.
()strów :\'Iazowiecka: B. Krzywobrocki, \V. Hodowiec, tlI. Smoleilska.
Piątek \Vielki: E. ArndtÓwna, ks. Gawror'iski.
Piotrków: J. Fabiani. A. Kapecówna, 8t. Lewiilska.
p I O ck: P. Augustyn, K. Dąbrowski, J. Kisielewska, A. :\Iaciesza, M. 01-
szowski, JI:. Trzecial(, \VI. vVróbel.
p o z n a ił: St. Bąkowski, ks. A. BiaIecki, J. Borsa, Oppeln - Bronilwwski,
J. Gilewski, H. GÓrska, Sto Hoffmann, E. Klich, J Koch, L. Nowicki, Pawlicki,
K. Perkitny, ),1. Sobeski, S. Urbanicki, Fr. Wojterski, ks. Cz. Wojtyniak..
p r z e m y ś l: SL Jurek, M. Krupińska, E. l'rzypy!owiczÓwna, WI. Tamawski.
Pultusk: A. Km:niar, J. Wilk.
Hadom: A. Gajlówna, J. Vorbrodt.
/191_0001.djvu
VIII. 1
JĘZYK POLSKI
29
RzeszÓ w: J. Dworski, K. "Vilusz.
8 i e d l c e: .J. Gąsiorowska, G. Komornicka. l. "V ojewódzki.
Sosnowiec: T. Dobrowolski, L Grabiańska, Z. Granecki, J. Grodzicka,
L. KIeska, "V. Konarzewska, H. KrygierówAa, J. Kubicki, KI. Patykowska. SI.
podkajówna, J. Rogaszówna, J. Sikorska, St. SIabiak. M. SlI1ogorzewski, T. Swiąt-
kowski, K. Świeza\"ska, Trzciliski. St. Usarek.
8tryj: D. Chalbazany, \VI. Biszofowa.
T o l' U ń: M. BreaJlska, Bukiewiczówna, .J. Lango wski , SI. ŚHwillSki, 1\1. Tal-
mowa, T. Zegarsld.
\V a rs z a w a: K. Augustowski, A. Banerski, Z. Baszkiewiczówna, J. Baudouin
de Courtenay, M. Bendetsonowa, T. Benni. \V. Biegarlski, J. Biernacka, C. Bogucka,
A. Boleski, Jadwiga Bonder, Janina Honder, A. Chojecki, J. Czarnecka, M. Czar-
nocka, St. Czerwiński, St. Daczyński. St. Dąbrowski, S. Dickstein, J. Dickstei-
nówna, K. Drzewiecki, H. Dychtwald, F. Dzik, SI. Essigman. J.. Fabijanowski,
Marja Goryczko, \lVI. Grabowski, St. Grolicki, St. Gmnwaldowa, E. Grzybowski,
J. Giinter, J. Harabaszewski, K. Hempel, Z. Hofman, Wr. Janowska, A. Jarocka,
J. Kaczorowska. St. Kietkiewicz. A. Klopotowski, H. Kobylillska, \V. Koczoro wski ;
St. Konopaskowa, M. Kopacz, Wl. Kopczewski, H. Korytl\Owska, St. Kowalczyk,
E. Kozikowski, ks. F. Kozlo\\'ski, St. Krallowa, A. Leśniewski, H. Lewartowska,
A. Leźnicka, T. Leźnicki, B. LipiÓska, J. LipnickL Kamila Lada, K. LapilIski,
J. Lukasiewicz, St. 11akowelski. Prz. Matuszewski.
1. 1\lichnikowska. St. 1\lichni-
kowska, 1\1. l\1i!leró wna , M. l\Iorawska, .T. Natanso n , R Nitsch, 1\1. Nowakowska,
W. Nowkki, T. Oryng, Z. Paszkiewicllówna, W. Pawlicka, E Pihzówna, L. Plo-
szewsld, \VI. Pomianowski. B. poplawski. H. Porazińska, \V. l'orzeZlllski,
t
Posner, \V. Pl'U SZ ) llska. L. Pudelko, W. Radoska. iVl. Raclziówna, \V. Rawdallo-
nowicz, Ewa Rechtman, Z. l-tewolillska, F. Hichling, A. Rosenkranz, L. Hudnicki.
Z. Rudzil\ska. J. Rzewnicki, :-iŁ. 8aski, St. Schuchowa. St. Seroczyński, :\1. Siw-
kówna, H. Skoczews ka . St SIuobolIski, St. Sloński, P. Slucki, J. Sokolowska, H.
Sosillska, P. Sosnowski, Z. Stankiewicz, St. Starzyński, J. StatyÓski, T. SlerzYllSki,
\YI. Sujkowski, R Szerękowski. A Sznuk, !II. Szober, SI. Szoberowa, H. Szobe-
równa. H. Szymulski, \VI. Szyszkowski. Z. Ślósarska, St. Slubo'Wska. H. Świderska,
St. Świdwiński, H. 'l'urlaidewicz, Z. \Vasilewsld, M. \ViPczorel(, K. Wieczorkiewicz,
A. \Vojciecho wRka , F. \Vojc.iechowski, L. vYolczYlisl{a, \V. \lVoycle, ks.J. \Vró-
blewski, St. \Vyclzg a .
\IV i l n o: Br. Aleksandrowicz, \V. Biernacki. J. Bogdano,\viczÓwna, dr Bogu-
szewska, .J. Budkowska, Charkiewicz, A. Chomilu;ka, St. CywiÓski, L. Czarkowski,
A. Czerniewsio, Domaniewska, Domaradzki, A. Dubicki, 1\1. Dnnajówna, J. Ozie-
dziulówna. M. Dzikowski, /J. Fedorowiczowie, ks. Falkowski, B. GawroÓska, v\'.
Górecka, J. Grabowska. B. .Jacewicz, Jasiewiczówna, Janiszewski, J. .Tentysówna,
Jeśmanowiczówna,.T. Kaczanowska, :\1. Kiewlicz, por. Kędzierslii, \V. Kolaszewski,
S. Kowalewska, Si. Kościalkowski, kap. Kraszewski, Kume\\(iczówna, J. Lacho-
wiez, J. Latwis, \:V. Lichtarowicz. M. Luboióska, J. Lęski, L. Malecka. M. Masso nius ,
J. 1\luszyński, Niekraszówna, \v. Nowodworska, W. Nowodworski, J. Otrębski,
Z. Paszkowska, Piasecki, St. Pigoń, Poczęstowska, 1. l'oplawski, J. Renigerówna,
M. Reutt, ks. P. Hogillski, J. Rodziewiczówna, Kl'. Roubianka, Cz. Rudnicka,
Samulanis. E. Sarnacka, K. Sidorowiczówna, M. Slizieniówna, F. StrawiÓska,
W. Swidowa, SL SwidÓwna, SzafkoWski, Br. Szakien, J. SZllchowska, J. Swięcicka,
J. Tarwid, L. Uzięblo, W. Walicka, A. Więckowski, W. Wilcz,yńska, Wokulska,
A. \Vrześniowska, F. Zakrzewska, Br. Zapaśnik, A. Zdrojews
i, J. i'.ebrowski.
E. Żelska. \
/192_0001.djvu
30
.fJ
/193_0001.djvu
JĘZYK POLSKl
31
VIII. 1
semillarjÓw nauczycielskich w obrębie b. KrÓlestwa, Inspektorat szkolny w'Vie-
luniu 35 egz. dla swego okręgu, a na r. 1923 zaabonował 175 egz. Magistrat m.
Lodzi, ale poza tern z wJasnej inicjatywy abonuje »Język Polski« zaledwie 30
szkól, gdy to jedyne popularno,naukowe pismo tego zakresu powinno się chyba
znajdowae w bibljotece każdej szkoły średniej, kazdej okręgowej bibljoteld na-
uczycielskiej.
Strona finansowa za r. 1922 przedstawia się jak
D o c h o d y : m.
Wkladki czlonków . 1,360.609'--
Prenumeraty »Języka Pol-
skiego«
Sprzedaż wydawnictw
WykIady Kola Krakow-
skiego dla nauczycieli. 312.300'-
o 'o \V Poczt. Kasie Oszcz. 11.515'15
Subwencje:
Minist. W. R. i O. P. .
Kuratorjum Poznańskie
Dary .
63.753'--
398.985', -
następ uj e:
Hozchody:
Niedobór z r. 1921. . .
Druk »Języka polskiego.
Honorarja ·
Rozsyłka .
i korespondencja.
Papiery i druki admini-
stracyjne. .
Opłaty w P. K. O. .
Udziały w firmie »Arct
i Ska« w Lublinie .
m.
220.717'92
1,556.652'-
116.610'-
139.600'-
26.000'-
7.855'50
400.000'--
80.000' -
117.230'-
2,73 4.292'15
2,117.435'48
Pozostałość wynosl
61 685 6-'67, z czego 387.370 m. wplacono już w Dru-
karni Uniwersytetu JagielloIJskiego jako zaliczkę. Zaznaczyć należy, że cała ta
pozostałość nie wystarczy na pokrycie kosztów papieru i druku 1. zeszytu »Ję-
zyka Polskiego" na r. 1923.
Z powodu tego stanu kasy Towarzystwa, wywołanego zbyt nisl'ą wkładką
członkowską, a takze z powodu S-miesięcznego strajku drukarskiego w Krakowie
Zarząd gr. nie mógł wydać ani dalszych numerów Bibljoteczki T. M. J. P. ani
przedruku ważniejszych art) kulów z wyczerpanych dawnych l'ocznikÓw »Języka
Po]skiego", ale oba te wydawnictwa, zwlaszcza pierwsze, są przygotowane i ruszą
naprzód, j ak tylko będzie po temu finansowa moznośe.
Mając
am skrępowane ręce, Zarząd g/. tem chętniej przy ją/ ofertę firmy M.
Arct i Sp. w Lublinie do wydawania swoim nakładem ale pod kierownictwem
T. '.1. J. P. )) Książeczek staropolskich. i powierzył ich redakcję prof. H. Gaertne-
rowi. _ Drugiem wydawnictwem Towarzystwa jest drukujący się już ))Zarys
językoznawstwa ogólnego. prof. St. Szobera. Cały koszt pokrywa Ministerstwo
\V. RiO. P. w formie zasilku zwrotnego z pierwszych wpływów ze sprzedazy.
a dopiero reszta nakładu stanowie będzie własność Towarzystwa. - Rzecz prosta,
że zadnego z tych wydawnictw, jako ukazujących się nie z funduszów Towa-
rzystwa, członkowie otrzymywać nie mogą.
Walne Zgromadzenie przyjęło sprawozdanie do wiadomości, a po przed-
stawieniu przez Komisję szkontrującą rachunkóW udzieliło też absolulorjum
z administracji pieniężnej.
'Wreszcie wybrano do Zarządu gI. na r. 1923: P. Jaworka, Z. Klemensie-
wicza, J. Losia, K. Nitscha, J. Rozwadowskiego i St: vVędkiewicza z Krakowa,
H. Gaertnera z Lublina, T. Lehra-Splawińskiego ze Lwowa, I. Steina z Poznania
i St. Szobera z \Varszawy, a dotychczasową komisję rewizyjną, zrożoną z pp.
A. Marcinkowskiego, J. :Muczkowskiego i K. Stadmiillera, uproszono o przed lu-
zenie jej mandatu na następujące dwa lata.
Zakoilczyl udczyt prof. P. Jaworka p. t. .Jak powstały liczebniki '?
50000'-
- -
_._-
2,117.435'48
/194_0001.djvu
32
JĘZYK POLSKI
VIII. 1
\V k I a d k i n a I' o k 1923.
Oznaczając w poprzednim zeszycie "115, str. 158-9. wkładkę na 3.000 m.,
sądzih'\rny, że 'wystarczy ona może, by Towarzystwo nie dopłacało jeszcze każ-
demu członkowi do »Języka Po]skiego«, jak to byIo w r. 1922, kiedy to sam druk
i papier czasopisma kosztowa,r więcej niż przyniosły wkładki członków. Omyli-
liśmy się, okazaJo się bowiem, że cena dmku wzrosła w ciągu roku również
12 razy, jak i oznaczona wkładka. \Vobec tego. i w myśl wywodów poprzednich,
Zarzą ej gr. podnosi wkładkę dla przystępujących po wyjściu niniejszego ze-
szytu na 6000 m., apelując przytem do zHpisywania się na członków wspiera-
jących, z wkładką conajmniej 2 razy, i członków dozywotnich, z wkIacJką co-
najmniej 20 razy wyższą od każdorazowej wkladki normalnej. Sekretarzy KóI
i Delegatów prosimy o doniesienie, ilu siQ czlonków zapisało z wkładką dotych-
czasową, jakoteż o odesłanie lewej strony kwitÓw i zebranych pieniędzy, ktÓrych
Zarząd gl. musi użyci, zanim nastąpi ich ewentualna deprecjacja.
Gznając, że dotychczasowe ich w]dadki jako czlonkÓw dozywotnich nie
p,'zC'dstawiają wobec dewaluacji trwalej warto'\ci, zlozyli na cele Towarzystwa:
pro f. II. GaPI.tner i p. Natalja Gaertnerowa po 60.750. m., p. L. Boryslawski
8.000 1lI.. pro L .1. Loś 5.500 111., p. A. Ihlkiewicz 4.000 m., prof. J. Kallenbach 3.000 m.
Ze względu na taniośu i na wygodę rnanipulaeji uprasza się o przesylanic
piplJJędzy przpz Pocztową Kasę Oszczędności: na hlankiecie, który można doetać
w każdym urzędzif' pocztówym, należy w takim razie napisa(,: ))?-JI' 148,829. Towa-
rzystwo l\!ilo
nikÓw .Języka Pulski"go. KrakÓw" \V l azie przesyłki przekazem
należy dołączyli 200 m. na oplatę przy odbiorze
\\'yclawnictwa T. 1\1. J. P.. do nabyci<1 w księgarniach GebethnC'ra i \Yolffa,
a także w I.a!'ządzie gL lub przez I
ola i Delegatów Towarzystwa: B i b Ij o t e c z k a
T. :\1. .T. P.:
) nu mery po 600 m. -. J. !l o z wad o w s ki »0 zjawiskach i rozwoju
języka" rprzedruk artykuIÓ\\' z t. 1-- \' .Tęz. PoJ.) 4.500 m. -- K
i t s c h: » !lozbiÓr
językowy Ojezena
za« (r'ozszerzony przedruk z t. IV i V Jęz. Pol.) 2.000 m.-
».Język Polslil<, rocznik VI j VII po 6.000 lU. Luine zeszyty Jęz. Pol. IV 2-5,
V .t 0, \'1 2. -1, 5. VII 2 -5 po 300 m. - Zamawiaj,!C'y w Zarz,!dzie gr. pr'zynaj-
mniej za 6.000 m. po pr'zys!aniu pieniędzy z góry nie ponoszą kosztów przesylki.
::\aldadem księganJi »:'II. Aret i SI,,, w LuhJiIlir
« T. ;\1. .T. P. wydajC' "Ksi;i'
żC'czkl 'taropolskie«: nT'. t. »Bogurodzica" wyd. przez .1. Łosia; nr. 2. »f-;zachy<
Kochan()w
kieg'o wyd. przez K. ],;itscha.
-
B l ą rl d T' U k a [' s ki: \Viersz L strony Hi zeszytu VII 5 zna]azł się przez pOluylkę
na dole zamiast na górz e stron)'.
Be k I' e t a l' z ,i,'.' :\1. .i. P.: prof. Z. I (i
;n-e
; i
vic;, I(;.
I;Ó\
. gimn S
bieskieg
Skarhnik T..\1. J. P.: prof. P. .Jaworek, Kraków, gimn. św. .Tacka.
r
oIllitet redakcyjny: profesorowie ,Loś, Nitsch, l{ozwadowski.
A d r e s I' e d a kc j i: prot'. K. Nitsch, Kraków 10, Gontyna 12.
SPIS ltljECZY: O nazwisku I\l1koIaja Kopernika J. Ł o s i a (str'.l i 22;. Zna-
czenie nauki o języku .T. Hozwadowskiego. Spaźniać sil) czy spóźniać sil}
.T. Birkenmaj era. Koperniko\\:c Bóg pomagaj.L Łosia. Slowacki i Rodziewi-
czówna Galicjanami .T. B. i .T. R - Recenzje: Nitscha wydanie Szachów Kocha-
nowskiego przez J. Ło s i a. Uhr,zanowskiego Nasz hymn narodowy przez K.
Nilscha. - Odpowiedzi na pytania. - Sprawy T. M. J. P.
--------------
_...--
-- -- ,"--- -------------
Drukarnia Uniwersytetu JagieIJ. w Krakowie pod zarządem J. Filipowskiego.