/311_0001.djvu

			" 


Do????czone do ,.Dziennlka Polak_eKo"! 


lEN 


I 


I 


ROK III o!C Nr 50 (145) * 11 GRUDNIA 1949 


r 
 


cO' 
TEl. 
N:K 
DZI?? W NUMERZE: 



 Filipowicz. E, G??owacki. W. Gropper. J. Kor- 
czak. J, Kydry??ski. S. ??.obaczewska. Z. Mycieiski. 
T, Sok????
 M, Tank. J, Tch??rzewski. H. W ielowieyska. 
J. Zag??rski 


KORNEL F/UPOWICZ Rys. Jerzy Tch??rzewskl 
OpowiadanIe Henryka 
(Profile moich przyjaci????) 


U' siedli??my w JJ??ytkiej wn??ce baI- 
B,\\P UliJpn,l
 z o11aai:z;JzsiJ!UI num! 
krzc.5la i podlu??IH! skrzynk?? z ziemi:!. 
Kto?? posadzi?? w niej rz??dem koloro- 
wy groszck, }lachn??cy such??, teatraI- 
nt! nerfum?? - pewnie z zamiar'em 
:przes??oni??cia troch?? widoku, wycho- 
dz??cego na brzydkie podw??rza, zat??o- 
CZone przybud??wkami, gara??ami i 
Warsztatami. Niewidoczna, przep??y- 
"raj:
ca za murami oficyny ulica, 
r.zumia??a bez przerwy krokami, auta. 
Dli i b'a1>1wajcm. Henryk zaintereso- 



 
;
lf.. 
r 
wa?? si?? groszkiem z pasj??, jak?? mia?? 
do drobiazg'??w, gdy te pojawia??y 9i?? 
W ohrvbie jego przykr??tkiego, lJ??abe- 
go wZI'oku. Dopytywa?? si?? o por?? sa- 
dzenia, Idclkowanie i piel??gnacj??. - 
Nie umia??em mu nic powiedzie??. 
l'rawd?? m??wi??c, gdyby nie zapach, 
JH'zypominaj:!cy mi jakie?? dawnc 
Wicczory teatralne, by??bym w o
??le 
nie zauwa??y?? h;tnicnia groszku. Wy- 
naj:!lem ten pok??j po powrocie z 0- 
bozu, nie zastanawiaj??c si?? i nie tro- 
szcz??c o szczeg????y. Groszek 111\1- 
I!ia?? wyr?????? niepostrze??enie, w ci??- 

u dwoch miesi
cy, od czasu gdy si?? 
tu wpI'owadzi??em, gdy?? przypominam 
I!obie, ??e wprowadzuj:!c si??, widzia- 
??em w skrzynce czarn??, pust?? ziemi??. 
j Hemyk u??miechn???? si??. 
" - Francju! - wyrzek?? po dnvi\i 
II: jak
?? szczeg??lm! mieszanin?? du- 
'ny i pogardy. - Pozna??em j?? w ,pa- 
??'?? miesi??cy 1'0 roz
taniu si?? z tob,!, 
IIJ
zeszedlszy W'.'gTY i .Jugos??awi?? w 
tJoHzukiwaniu naszej armii. By?? to 
dalszy ci??p: por;oni za lini??, na kt??rej 
fla??o by ,si
 wrcszcie stawi?? op??r. - 
Niekt??rzy z was, tych co pozostali, 
nazywali to ucieczk??. Zdawa??o si?? 
num, ??e gdzie jak gdzie, ale we 

rancji znajdziemy to, czego szuka- 
??ny. 
Zakwuterowano nas w ma??ym, spo- . 
kojnym miasteczku pl'owincjonal- 
tlym, mi??dzy domkami emerytiJw, u- 
prawiaj:
cych wzorowo ogrodld, na<1 
blotni::;t1!-, leniw?? rzc("zk??. Odg??osy 
Wojny dobicga??y tu st??umione i nie- 
gro??ne. A wtedy, wzd??u?? linii Magi- 
nota trwa?? ju?? od kilku miesi??cy o- 
??('ic?? artyleryjski, kt??ry w ka??dym 
tniejscu m??g'?? wyhuchn??
 do l'ozmia- 
. 1 l'??W ofensywy. Pami??tam jakie wra- 
??enie zr()bi??o ua nas, Folak??w, 0- 
str'z??cych Hobie pazury w cichym, 
:prowincjonalnym garnizonie do sb'a- 
. szliwcj, odwetowej ofensywy na 
Niemc??w, u Loku F'rancuz??w, jakie 
wra??cnie \vywola??o na nas opowiada- 
nie oficcra .Le
ii Cudzoziemskiej, ja- 
kiego
 Greka czy Alha??czyka. Sta- 
cjonuj??c w s??siedztwie pu??ku arty- 
lerii Iwnnej, bywal cz??sto ??wiad- 
kiem niezrozumia??ego i karygodne- 
go w poj??ciu ??o??niCloza upadku dys- 
cypliny warmii francuskiej. - Wy- 
ohrnicie .sohie - rozpacza?? przed 
hami w kasynie - wyobra??cie sobie: 
IIzcregowiec w czasie wizytacji stajni 
Przez. oficera najspok()iniej w 
??wi
('ic k'lilCZY {'zesanie w??"s??w przed 
lusterkiem opal"tym' o belk??, odpo- 


wiadaj??c 11rzez rami??, z najwy??sz?? 
pogard?? czlowieka, Id??rego pytaj??. 
o sprawy nie nale????ee do niego. A 
loezultat.! Zawszone konie, brud, 
??wi??stwo, a wiecie, co to w artylerii 
;imaczy. Konie zawszone nie ??r??, u- 
padaj:! na si??ach. Ale kto by si?? tym 
martwi??! Kiedy trzy llal'y nie s?? w 
stanie ruszy?? dziala, zaprz??ga sil.', 
sze???? par. Mo??ecie sobie wyobrazi??' 
zwrotno???? dzia??a w takim bsiemcu! 
Oficer ten ko
ztowa?? nas jeszcze 
du??o wina i zdrowia. Dowiedzieli??aw 
si?? r??wnie??, ??e na linii Maginota, ni
 
wykoilczonej . zreszt??, istniej:
cej w 
ca??o??ci tylko na lllapie - zabawiano 
si??,! markowaniem ognia artyleryj- 
skiego, Ilykaj??c od czasu do czasu z 
dzia??, aby nie zardzewia??y... Kt??re- 
go?? dnia, nasz oficer przyby?? wraz 
z oddzia??em Legii na forty, dla zluzo- 
wania Francuz??w: "Ch??opaki"- 
zabl'a??y si?? od razu do roboty, jak si?? 
na??e??y, ze B??owami: "My poka??emy 
boszom!". Zorganizowali ??wietnie 
komunikacj?? i s??u??b??. Zacz????o si?? 
macanie ogniem s??abych punkt??w 
niemieckich, nie dla zabawy, ule tak, 
jak 
i?? strzela, kiedy si?? szuka lu- 
z??w i przej
??. Zabrali si?? te?? na se- 
loio do patrolowania i niepokojcnia 
niemieckich pozycji. Rodzi?? si?? ruch 
ofensywy. Niemcy si?? z??oszcz:!, 
od}Jowiadaj?? ogniem i }!ntro- 
lalli.i. Legia zbiera si?? w kup??, 
jest po paru dniach gotowa 
do ataku. Z ty??u dzwoni?? jednak 
szyfrowane telefony jak oszala??e: 
"Zaprzesta?? ogniu! - Nie dra??ni?? 
nieprzyjaciela!" - a w ko??cu nad- 
chodzi te?? po??nieszne odwo??anie 
krewkich legionist??w do ty??u. 
Mniejsza z tym, by?? mo??e, ??e Le- 
gia zachowywa??a si??, jak si?? to m??- 
wi nietaktycznie, jedn?? trzeci??. sta- 
nowili w niej Polacy, a reszt?? w 
ka??dym razie nie politycy, a wszel- 
kiego rodzaju zbiel'anina, kt??ra po- 
trafi??a nara??a?? ??ycie w spos??b nie 
zawsze roztropny, ale przynajmniej 
ochoczy. 
.J edyn?? ucieczk?? od nieweso??ych 
wiadomo??ci i z??ych plotek, by??o na- 
Hze ??ycie wojskowe, s??u??ba, wyszko- 
lenie. A zw??
szcza wyk??ady genera??a 
Rapin. By?? to uroczy typ F'rancuzll, 
dba??y ogromnie o powierzchowno????, 
utrzymuj??cy mundur, fryzur?? i 
kszta??t g??stego, czarnego w??sa w nie- 
ustaja.cej czysto??ci i ??wie??o??ci. w 
stylu oficerskim uhieg??ej wo.iny. Mu- 
sia?? chyba codzie?? bywa?? u fryzjera, 


gdy?? jego w??s mia?? zawsze tcn sam, 
niezmienny wygl??d szpaleru, kt??ry 
wyszedl przed chwil?? spod no??yc o- 
gTodnika. Podziwiali
my i uwielbia- 
li??my to u niego. W jego stylu by??o 
co?? tcatralnego, co?? z zatrzymanej, 
a nieustannie odm??adzanej dawnej e- 
poki. W naszej armii pilnowa??a na 
og???? moda starannego golenia twa- 
rzy, tylko gdzie?? tam w pu??kach ka- 
waleryjskich i to na ni??szych szcze- 
blach, pokutowa??y tradycje sumia- 
stych wiechci ??W 'ci la Pi??sudski; jak- 
??e?? ??a??osny j dekadencki mia??y jed- 
nak wygl??d; to ju?? nie by?? kult, ale 
smutna dewocja! 
Ale co tam w??sy genera??a Rapin! 
Wa??niejsze by??o to, co m??wi??. Po??o- 
wa oficer??w, co prawda, nie rozumia- 
??a francuskiego, a tylko paru na::; 
zna??o na tyle j??zyk, aby m??c oceni?? 
ca???? pot??g?? inteligencji i sugestii je- 
go s????w. Co by??o w jego s??owach, co 
nas wtedy tuk porywa??o? Nie. potra- 
fi?? ci do???? jasno okre??li??. Nie by??o 
w nich frazeologii - znali??my j?? tak 
dohrze przecie?? z m??w na- 
szych . m??????w stanu, wodz??w 
i- dow??dc??w. .Je??li by?? putos, 
to jaki?? jego tak intelektualny gatu- 
nek, ??e nie ulatnia?? si?? ze s????w po 
wyj??ciu ze sali. Potrafi??, bez fa??szy- 
wego patosu, dawa?? realne przyk??a- 
dy lJu.;stv.n, kt??r
 w historii ocali!o 
tyle ruzy pozycje s??abszego. O sile 
nowoczesnej broni, dzia??aniu lotnic- 
twa, niewzruszalno??ci linii Magino- 
ta, wyra??a?? si?? natomiast. bardziej 
jak pocta ni?? jak statystyk. Z tego, 
co jest w historii bajk??, umia?? zro- 
bi?? rzeczywisto????, a z tego, co jest w 
niej ci????kim, nieub??uganym bala- 
stem rachunku, kalkulacji, ??elaza - 
umia?? wydoby?? poezj??. Do na
, Po- 
lak??w, odnosi?? si?? z czym?? wi??ccj jak 
z ??yczliwo??ci:
. N azywa?? nas pro- 
stym, ale jak??e zaszczytnym w u- 
stach dow??dcy s??owcm: "??o??nierze" 
lub "towarzysze bl'oni". U??ywa?? cz??- 
sto wyra??enia "szcz??
liwy" i "wdzi??- 
CZJlY", gdy m??wi?? o uczuciach, jakie 
Francia ma dla nas... 
Mia?? te?? i przeciwnik??w po??r??d 
nas, oficer??w. Pewien kapitan rezer- 
wy, urz??dnik ze ??l??ska - uchodz??ey 
w naszych szeregach za wygodnego, 
a tch??rzliwego mieszczanina, kt??ry 
znalaz?? si?? na emigl"acji tylko ze 
strachu przed gestapo - nale??a?? 
do tych sceptyk??w, pr??huj??cych. stu- 
dzi?? nasz knlt genera??a Rapin. Mia?? 
zwyczaj gdera??: "Nic tylko si?? ci??- 


gIe zgrywaj??" - A :Marna, a Ver- 
dun? - "To ju?? nie ta t;ama scena. 
'l'rafili wtedy nu sw??j ukt, w kt??rym 
wypada??o w??a??nie, ??e nale??y gin???? - 
no to gin??li. Obawiam si??, ??e teraz 
nie stoi napisane, ??eby umiera?? za 
Ojczyzn??. TIlkich g??upc??w, jak my, 
w??drownych strace??c??w, gotowych w 
ka??dym miejscu i o ka??dej porze u- 
miera?? - nie ma ju?? wiele na ??wie- 
cie". 
Ten??e sam sceptyk, zgin???? zreszt?? 
w p????tora miesi??ca p????niej, tlozecie- 
go czy czwartego. dnia pobytu naszej 
kompanii na froncie, w spos??b tak 
samo niem??dry jak wielu z nas, ule- 
gaj??e z??udzeniu, ??e wojna po stronie 
Francuz??w ma jakie?? szanse o.fensy- 
wy. Pozosta?? w starym, ceglanym 
fOl'cie, razem z plutonem ludzi i po- 
zwoli?? si?? zagrzeba?? ??ywcem w ziemi 
przez artyleri?? niemieck??, oczekuj??c 
z pocz??tku nadaremnie pomocy s??- 
t;iad??w, kt??rzy ju?? byli sto kilome- 
tr??w w tyle, a w ko??cu broni??c si?? 
ju?? z czystej desperacji Ale nie pod- 
da?? si??. "Prosz??, okazuje si??, ile je!;t 
warte gadanie, kiedy przyjdzie co do 
czego" - powiedzia?? kto?? z nas, do- 
wiedzia'Yszy si?? o jego nieoczekiwa- 
nie bohaterskiej ??mierci. 
Nie b??d?? ci opowiada?? o naszym 
odwrocie spod granicy belgijskiej. - 
By??u to je(lno pasmo 
.('	
			

/312_0001.djvu

			. schodach w d????. W drzwiach s??an???? 
gen
ra?? RalJin, w ciemnym szlafro- 
ku. Na g??owie mia?? jak
ii dziwn??, nie- 
f?remn?? czapk?? czy sZlafmyc??. Zro- 
bi??em, mimo r????nicy szar??, jaki?? ra- 
dosny.odruch r??kami i glow?? w kie- 
runku. gen
ra??a, kt??ry w moim prze- 
konalIlu me przesta?? by?? bohaterem 
!!pod Verdun. .Genera?? - dojrzawszy 
w mr?l,u czaj??c:! si?? jeszcze jedn?? 
postac. w rogatywce i majacz??cy je- 
:;zc;:c Jeden kszta??t ludzki pod mu- 
rem - knr.ykm!?? szeptem: 
- Panowie chyba oszaleli! 
- Panie generale, pan sobie mnie 
przypomina? - odszepta??cm - s??u- 
cha??cl!1 lI.ausk!ch wspania??ych gor??- 
cych zohuersklch s????w na wyk??adach 
nied
wno tc!nu. To my, io??nierze 
drugll'go pOlskieg"o pu??ku! 
- Panowie chyba oszaleli, tera
 
po nocy! 
- Panie generale - powiedzialem 
ze s??u??
owym wyrzutem - za dnir. 
b:r??o by jeszcze niebezpieczniej! 
W drzwiach, poza plecy m a genera- 
??a, rcz:eg?? si<; szmer i genera?? odwro- 
d?? sir:, u!!pokajaj??c kog-o??. Przy- 
mkn:!?? za sob:! drzwi. 
- l'anie jl;encraie - podj????em -- 
co tI'zeha daiej rolii??? Niemcy wdarli 
si?? zdaje si?? dosy?? g??\'boko w tej o- 
kolicy. Niech pan nam wska??e jak
'\ 
drog?? do najb:i??!!zego oddzia??u. 
- O(
dzia??ll? - zdziwi?? si?? gene- 
ra?? Rap.lI. - Panowie zdaje si?? mll- 
cie fa??szywe wyobra??enie o .tym ??"{' 
nast:wi??o w przcd??gu ostatnich' dni. 
'IN mie??cie s?? nowe, legalne w??adze: 

 ratu
zu obradnj??, przYPUSZl'zam, 
ze nawet te1"t\z w nocy, nasi radni, 
]Iod prz(>wodnictwem przcdstawiciela 
Rzeszy Niemieckiej, - obradlij a nall 
tym, jakby przywrtici?? naszcmu' mia- , 
stu normalny, pokojowy wygl??d. PII- 
nom mog?? doradzi?? jedno: zrzucie 
jak naj pr??dzej te mundury, w ktu- 
rych stra!!zyeie jeszcze wszystkich 
naoko??o wojn??, dla waszego i nasz,'- 
KO b::!zpiecze??stwa. Jednym ubraniem 
cywilnym mog?? panom slu??y?? - du- 
da?? z rzeczow?? hezinteresowno??ci
, 
Kto?? znowu zaszurga?? za jego llle- 
cyma. Odwrilci?? t;ir:, po czym UCZH- 
??em, ??e podaje mi flaszk?? zawini??.c?? 
w gazet??. Widocznie podsuni??to mu 
j?? z ty??u. Wzi????em j?? w milczeniu, 
os??upillly. Czy zdarzylo ci si?? dos tac 
od bogatego i ustosunkowanebo 
krcwnego ja??mu??n??,. na odczepnego. 
zamiast s??owa pociechy i rady? Nie 
przy!)ominasz sohie? To by??oby co?? 
bardzo podobnego, 
- Jak dostali??cie si?? tutaj? - do- 
da?? genera??, zni??aj??c z zacickawie- 
nicm g??os. - ??andarmeria patroluj!' 
g??sto po ulicach... 
- Panie gencrale, Francja chyba 
wojny jeszcze nie sko??czy??a? 
- Ale?? tak,. - wojna si?? sko??czy- 
??a - odpowiedzia?? 
ener??l??, unikaj??(' 
s??owa "Francja", jakby wojna by??a 
tyiko burz??, kt??ra przesz??a szcz??- 

li\Vie ponad tutejsz?? ol;:olic??. 
- "Fni ??a gm...... - us??ysza??em 
poza !!ob?? szydercze s??owa o otwar- 
tej polskiej wymowie. To przedrzei- 
nia?? si?? kapral, nasz towarzy!!z, ktb- 
I'Y umial zaledwie sto s????w po francu- 
sku - "podsad??cie mnie na murek, 
bo nie wytrzymam, - o, tak, - a 
teraz dajcie r??k??. Panie poruczniku, 
chod??my st??d l" - krzykn???? bezczel- 
niu g??o
no w moj?? stron??. Us??ysza- 
??em. szmer sypi??cego si?? tynku. Po- 
wiedzia??em pr??diw, ??e dzi??kuj?? za 
cywilne ubranie i przelaz??em przez 
murek, - poda?? mi r??k?? kapral, kt(;- 
ry siedzi al na nim jak lIa koniu. 
- A to co'! - zapyta?? si??, doty- 
kaj??c flaszki, zawini??tej w gazet??. 
- Wino, - odpowiedzia??em', ale 
porwa??a mnie nagle taka desperacka 
wHciek??a pasja, ??e wywin????em flaszk?? 
jak granatcm, przed siebie, w ciem- 
no????. Us??yszawszy t??pe uderzenie o 
traw?? i zaraz trzask - zal,la??em z 
prawdziw?? ulg?? - twoja ma
 by??a, 
Poszli??my przed siebie. Reszt?? ju?? 
zna2!z. To znaczy nie wszystko, bo 
mi??dzy t?? rzek?? a wybrze??em, gdzio 
za??adowano nas na -statck, gdzie spo- 
tkali??my wie??u takich rozbitk??w jak 
my, by?? jcszcze przypadkowo spotka- 
ny cz??owiek, kt??rego twarz widzia??em 
tylko przy blasku papierosa. Prze-J: 
cal?? noc IH"
wadzi?? nas jakimi?? do??a- 
mi, jarami, na prze??ai przcz niemiec- 
kie ppzycje w kierunku wioski, I;:dzie 
nC7.
piii??my si?? resztek wycofuj??cej 
si?? armii. By?? to rohotnik, ma??y, 
l'z:\rny, kud??aty Francuz, pos??uguj??!- 
('y si?? zabHwnym, niezrozumia??ym 
dialektem, jalde innym od genera??a 
Rupin. Rmmmia??em go nie bez wysi??- 
ku. N:1.tkn??li??my si?? na niego w brn- 
mie, przystan??wszy, aby unikn???? 0- 
??ippiaj:j.cych "oczu" przcje??d??aJ??cego 
auta n:cIPieckiej:.':J, Rozmow?? z nim 
w!'z
'7.a?? wbsnie kapral, kt??ry umia?? 

.'\ledw;e sto s????w po francusku. Tr??- 
ci?? g!1 ??okciem: 
- H:!! - Franc;:ais? 
- Oui. 
_ l\1y Polacy. My c??ll'ie?? i???? bi?? 
Nbp'.C??w hWerowci>w - wykr??ca?? 
hzykiem. Francuz s??ucha??, "IIaci??g.a- 
hc ai<; papierosem, o??wictlaj??cym 
mu l\'"lrl1'lty nos i lAni??ce usta, Po- 
wiedzia?? spokojnie: 
- Oui - oui. ja rozumiem dobrze. 
C??lOd??cie t??dy, przez podw??rze, spr??
 
bujcmy - i przet1ltAci?? nas w??sk?? 
'donk?? na ty??y zabudowa??. 


ZYGMUNT MVCIELSKI 


l 


Od elitarnych salon??w do masowego odbiorcy 
Jubileuszowa wystawa obrazuje drog?? muzyki chopinowskiej 


l'oni??s:;e 1'ozwa??ania zwiqzane 
8?? z otwart?? Pl,zcd kilku dniami 
w Kmkowit) Wystaw?? Chopi- 
nowsk??. W najbli??szym ml"nLacje pi
Tri- 
stycznI' artyst??w tej miary co Pa- 
derewskI.. 
ChoD;n by?? pros tv, o bystrej, d??- 
tej, dowc
nnei inteligencii. p,ie zno- 
sz??cei komnlikAcji. w
zplk'e<,;o "met- 
n;actwa" i zRk??am"n'R. W tvm srl"l- 
sie umvs??Dwo???? jego bY
a da??pka od 
w!ehl cpch jeE(O rom"ntvcznej epo- 
ki. Mesllm;zm. towiR??
zczy7n:ot, to 
dla Cho\1i'n'?? ,.wariaf'two" - iAk n;- 
sze 1'10 swpgo przv;:otcielR Stpf'1na 
Witw;ckief'O w roku 1845. I.ecz 
przY tym Chop'n lest l'rvcznv. dra- 
matyc'.mv - tpsKn.i 1 cie",,;. iest 001'- 
t??, a ('!I'a lego towRr7.v".ko??{o I ??'V;R- 
towo???? ;p"t m:otska ZP"".,??tT7nA. kry- 
j??ca w'elka SRT1")ntnf'''??. noety 
w:pl1{a samotn"'''?? t!pn i 1\sza. 
Sk??d hra?? sH??. kt??r?? t??tni:'! polo- 
nezy, etiudy. ";ekt??re preludia, so- 
naty , srherza? 
Je??eli wnikniemy g????biej w histo-' 
ri?? je
o' ??ycia. widzimy - obok po- 
zornych s??abo??ci wielki up??r. up??r, 
kt??ry w rzeczywisto??ci zdradza t?? 
si???? ??w dramatyczny i boh1V 
Pary??u. I tu w'n7.imy to instynkto- 
wne wnrost uChonina c i ??????'l1.ip. do 
wS7ystkicgo i wszystkich, lr.tycznej epoce Chon'n 
utrzymuje r??wnowag??, umiar .i dy- 
scyn1in?? IdasVf'7na. N'''' 1-wlr> hv t"'<1" 
w jel!O mU7.yce, w ktiJrpl nrzed'
 
wszyst.k'm ctiudy s?? nrzyk??adf'm 0- 
wei i??cie klasycznej dyscypliny, gdy- 
by tej dyscvpE:1Y nie hy??o i w ??yciu. 
W tym h'pin nI'! pozA.. lpkkonl"l:lr w m 
i ??wiatowym, a w ktt'>rym wszystTw 
s??u??y??o w rzeczyw'5to??ci nracy. czvJi 
muzyce. Gdzie w norJ.riJ??y musia??y 
mu towarzyszy?? fortepiany. gdz
e 
m'eszkania mus:a??v hy?? f"'7P(1.
 
wszystkim cichc. gdz'e marzenia by- 
??y samr.'ne, a cierp:cnie tylko w sztu- 
CP widorznc. A mi??o???? - ona te?? tej 
sztuce s??u??y??a w nicj si?? wyra??a??a, 
niezrlolna przyku?? trw???ym wez??em 
tego wszystkiego, co w Chooinie by- 
lo n:.e do uj??cia, i co wymyka??o si?? 
z ram codzienno??ci. 
$, 


Wspomnienia z domu rodzinnego, 
m'asta i ziemi - lat dziecinnych, 
m??odo??d, pr??yja??ni i pierwszych 
m??odzie??czo-idealnych poryw??w mi- 
??osnych - wszystko to zabra?? ze so- 
b?? Chopin z kraiu wraz z urn?? za- 
wieraj??c?? gar???? po??sk:ej ziemi. Lpcz 
dopiero powstan:e otworzy??o mu o- 
czy na pp1n;?? lep,o sto
'rnku flo tP<10, 
co by??o d-('tychczas ty\ko prYWRtnvm 
jego tlc?:uciowym stosunkiem do Pol- 
ski, Odtad wl??k?? to za sob??, wl??k?? 
jak si?? wlecze n:ezatarte znami?? bo- 
le????. c??1f1J"0b?? - ale i, ca??y sens si??y, 
nadziei i ufno??ci. W 1848 roku pisze 
dl) F:1ntany: ..Alp n') 1'.f'??"" tnao 
wszystkiego jest Polska. ??wietna du- 
??a, s??owpm: Polska. Wi??c m;mo nip- 
cierpliwo??c' naszej czekajmv.. Ta 
chwila iest bl'ska, ale nic dzi??. Mo??e 
za miesi??c, mo??e za rok". 
. 


Min??lo sto lat i - z G??ow?? Pa??- 
stwa na czele otwarty zosta?? "Rok 
Cho"';no"Wski". W ten sno
??h uod.. 
kre??lona zosta??a waga, jakq na!'ze 
Pa??stwo Ludowe przywiazuje do 
chopinowsk'ej rorznfcy. I w zwi??zku 
z tym nale??y sobie u??wiadomi??, czym 
jest dla nas d7.isiaj s7.tuka ChoDina. 
Jeszcze bardzicj ni?? ??yc'e i lrsty, 
muzyka ChQpina wyra??a nam sam 


rdzeiI muzycznej polsk{)??ci tworz??C 
warto??cI. kt??re odt??d w najdosko- 
nalszy spos??b l?? polskos?? muzyczn?? 
reprezentuj??. 
Dlatego mo??emy ??nlla??o populary- 
zowa?? t?? sztuk?? i 'uwa??a??' j?? za wz??r 
inwencji, rzemios??a, fantazji I czcgo?? 
co w najdoskonalny spos??b jest pol- 
skim, tak g????boko tkwi korzen;ami 
w naszej w??asnej, z ziemi i z jej ludu 
wyros??cj pie??ni. 
.,Malfatti na pr????no stara si?? mnie 
przekona??, ??e k"??dy artysta jpst ko- 
smonolita" - piszp Chopin do F 1 s- 
nera w 1031 roku. S??uchaj??c. czy stu- 
diuj??c Chopina czerp'pmy wprost, 
??ywimy si?? w??asnym artystvr7t1 V m 
no!,armem Pierwszv zroz!1IT\'
?? '0 
Norwid - lecz 
d czas??w N0fw'da 
zmien'??o si?? wiele Ten ..del:katny" 
Chouin zaczyna by?? straw?? duchowCj 
w coraz to szerszym, ludowym za- 
kres
e. 


J ak 
cy 
zna-;dl 
Jnic'
k 
kt??rc 
lIczest 
J:rako 
ki Le 
cy", 
bcrli?? 
IIi enie 
j??cc, : 
znacz( 
Pot 
cy" 
Wi??c 
hiat ir 
wy: .i
 
g??y ta 
miniO! 
spraw 
Niemc 
lit.wn 
S7.tuld 
I 
tawiCl 
WysIeJ 
I?? kt??re 
I Jlie'11 iE 
tIeryz' 
zagnoI 
o trzy 
wojl1?? 
lnigr:t( 
St??
10V 
cie.i l 
..Prof( 
W 01If: 
"ollc1' 
wo
cn 
:rnayer 
sek" r 
Zn!l1ac 
Hitler: 
rodu, 
wipdzE 
Za zbJ 
obecn< 
od1'ad; 
porus
 
porns: 
0'1, H 
I WiznJe 
resow: 


Nowe "Opowie??ci" 


fabularnego opery. To ju?? nie wy- 
wo??ywa??o u??micchu: by??o dencrwu- 
jelce. Pomijaj??c bowiem n'cllcznych 
mi??o??n:k??w i znawc??w, chodzacych 
na przedstawienia operowe wy????cz- 
nie dla wra??e?? muzycznych - inni, 
przeciGtni bywalcy pragn??li w;d7ie?? 
w opC'rze r??wnof'7c??nie teatr z praw- 
dziwPrto zdarz
n'a, NIe znajduj??c go, 
zra??ali si?? do onery. zanim jeszcze 
nauczyli si?? jej s??ucha??. 
Totc?? akcia Ministerstwa Kultury 
i Sztllk
. zm
erza'aca do zaDPwn'enia 
populamym oper
m nowych prze- 
klad??w i oDracowa?? librett ma na 
celu n!e tylko podniesienie og??lnego 
poziomu operowych t1rzf'd!'tf1wie??, 
.lecz r??wnocz
??nj??, zbli??enie do ope- 
ry no\vP2'o. mJl
n'vep'n 
'??""''''..,,ro?;:?? i .vi 
dza. ????czy si?? to z trosk?? o do- 
kszta??cl'r:1'e aktorsk'e ??niewak??w o 
umiej??tn?? fachow?? re??yseri?? opery, 
o przvzwoite dekoracie.. tzn. o 
wszystkIe te sprawy, kt??re dotych- 
czas zaniedbywano. 
Libretto ..Opowie??ci Hoffmanna" 0_ 
pra.cowal: na nowo dwaj znani li- 
teraci: nowie??ciopisarz i publicysta 
Jerzv WaJdorff i poeta Ludwik Je- 
rzy Kern. N'e wchorlz??c w rozwa' 
??an:a szc7.eg????owe nRJC??Y stwierdzi??, 
??e pr??ba si?? ud'1??a: 'lowy tekst s??ow- 
ny opery posiada .,g??ow?? i nogi". nie 
wywo??uje ??!rymasu znie??;ernliwie- 
n'a. ani pob??a??liwego u??m;pchu z 
powodu dziwol??g??w sk??adniowych 


* 


Przegl??daj??c wojew??dzkie sprawo- 
zdan'- 
rych s?? wioski licz??ce mniei ,,'?? 
2.000 mieszka??c??w, a z kt??rycp :{2 
rn;ejscowo??ci prze??ywa??o oierwszy 
w swych dziejach koncert? SW;w'czy 
to przedp wszystkim o tym. ??e (,ho- 
pina czyli od razu najlepsz?? muzvl<(' 
mo??na n"l'1awf1f m"sowo, ??p mo;;''''' na 
nim kszta??ci?? i wychowywa?? w re- 
wolucyjny spos??h ow?? .,przec' ptn?? 
kulturaln??" mas kt??re po raz p'prw- 
szy w naszych dzieiaf'h ma j?? d"stp.p 
do na;wy??szych warto??ci artys'vrz- 
nych ??wiadczy, ??P to o czym m""zy?? 
MickiewIcz w odo.ies'pn'u do ksi??- 
??ki, jest mo:>??liwe i koni??>czne i w 
stosunku do kultury muzycznej. 


. 


Dziwna to droga Chopina, kt??ry 
z eptarnyrh salon??w paryskich 
przeszed?? na estrady f'a??e
o ??wa'a. 
wszystkich stoJic i ko-nt}'t1ent??w by 
wreszcie traf?? do KRmipni??w ??a- 
biszyn??w. Nleszawy i Kowalewa... 
'Teraz don??ero przychodzi on do n:os, 
teraz mUlYCY poJscy wyt????y??' m??ci??>. D1atel;to 
te?? ..Opow!e??ci" .wystawian'o nader 
rzadko i 'I'In'1'ero no pn'mi"rze ber- 
li??skif'j (905). k1{,,'1j now;,.,.rJ.la, ??e 
przyct.yn?? w:edcl1skiego po??aru n1c 
by?? bvnajmn!ej doktor M'racolo lecz 
po prostu prze
tarza??e urz??d
Pf1ia 
tamtejszego ??Patru - opera Offen- 
bacha wesz??:1 do ,.??elamego reper- 
tuaru" wszystk:ch teatr??w muzycz- 
nych ??wiata. Gr
'wa si?? j?? tcraz cz??- 
sto i z powodzcniem. 
"Opowie??ci" ukaza??y si?? przed kil- 
koma dniam: na scenie Onery Sl??- 
skiej w Bytomiu . PrzPd!'tawlenie 
przyj??to bardzo ??yczEwie: wype??nia- 
j;-\ca sal?? do ostatniego m'ejscri pu- 
bliczno???? urz??d7.i??a po pierwszym 
akcie owacj?? nie tylko odtw??rcom 
g????W??1ych partii ??piewaczych. ale i 


- tw??rcom libretta. W zwi??zku z 
tym w??a??nie librettem - ki??ka 
uwag. 
Sprawa librett operowych,. a w:??c 
tekstu l!terackiego, pod??o??onego pod 
tekst muzyczny partytury, od daw- 
na by??a u nas spraw?? dra??liwq. nie- 
raz dencrwuj??c??, a r??wnocze??nie... 
zab
wn??. Do tekstu s??ownego opery 
nie przywi??zywano ??adnej" wagi, do_ 
chodzi??o do tego. ??e - jak pami??ta- 
my - podczas jednego przedstawi e- 
n
a ??piewano w kilku j??zykach. Gdy 
przyje??d??a??a zagraniczna .,gwiazda" 
??piewacza, wykonywa??a sw?? parti?? 
oczywi??c:e w obcym j??zyku najcz??- 
??ciej po w??osku, podczas gdy wszy- 
scy jcj partnerzy ??piewali po polsku, 
albo w j??zyku. w kt??rym dany ??pie- 
wak mia?? akurat sw?? parti?? opraco- 
Wan??. Nikt nie zwraca?? na to uwagi 
- s??uchano tylko ??p:ewu - cho?? 
cz??sto nie spos??b by??o si?? nie u- 
??micchn????, s??ysz??c ten ca??y galima- 
tias, Gal:maEas ??w pot??gowa?? po- 
undto fakt, ??e polskie przek??ady li- 
brett by??y zazwyczaj z literackiego 
punktu widzenia potworne, co - 
przy najc7????ciej fatalnej, bo nie- 
ksztllkonej dykcji ??piewak??w - po- 
wodowa??o niezrozumia??o???? w??tku 


czy stylistycznych, a wre
zc
e \?o. 
zwala nie tylko delektowac SI(
 ??p:e- 
wem wykonawc??w. alp ??ledzi?? beZ 
trudu jas'n?? ju?? i zrozum'a???? dla 
wszystkich akcj?? rlramatyczn?? ope- 
ry. Czyli. ??e tw??rcy nowego libretta 
wywi??zali si?? nale??ycie z zarlai1 j
. 
kie postaw??a przed pisarzami akcJa 
ministerstwa. Je??eli doda??. ??e opra- 
cowane przez Kerna par.tie poetyckie 
(arie) udprzaj?? pi??knem i ??w' e??O- 
??ci?? i mo??na by - odrzuciwszy mu' 
zyk?? - widzie?? w nich wystarczaj??- 
co urocze wiersze. to ??atwo zrozu- 
mie?? dlaczego prcmiPl'owa publicz- 
no???? bytomska spontanicznie. wyra- 
??a??a swe szczere zadowolenic. 
Brak miejsca nie p07.waJa niestety 
na przytoczpnie przyk??ad??w. uwi- 
doczniaj??cych r????n;ce por,,'nriZy 
tckstem starym i nowym, nie ('(50- 
zwala .r??wnie?? na dok??adniPjszp 0- 
m??wienie bytomsk'ej prpm:ery. k'??- 
rej nowo??ci?? by??o nie tylko samo li- 
bretto. ale I du??a oipnotowana do- 
tychczas na naszych scenach mu- 
zycznych f'tRranno???? re7.vserii 1 tro- 
ska o aktorski poziom ca'o??cl. 
Wspomnie?? w:??c tylko wypada. ??e 
przedstaw'enie poprzedzi??a pomvs??o- 
wo zmontowana rozmowa dwoiga 
wykonawc??w przPd kurtyn??. z kt??- 
rej to rozmowy public7.0O??{o f!nw;e' 
dzia??a si?? w skr??cie. k;m by?? E T. 
A. 'Hoffmann, oraz jaka test gpneza 
i sens opery. opartcj na jego opo- 
wiadaniach. 


Ob"1( 


'l'otc 
l	
			

/313_0001.djvu

			-NIEM.CY o ,
NIEMCACH" 


J akie ,"ra??enie wywo??uj?? "Niem- 
cy" w Berlinie? Jaki odd??wi??k 
znajduje ta mocna sztuka u nie- 
miccJtich widz??w? - oto pytania, 
kt??re IUl';uwaj?? si?? chyba ka??demu 
uczestnikowi warszawskiego czy 
J:rakowfkiego przedstawieni/:. sztu- 
ki Leona Kruczkowskiego "Niem- 
ey", my??l??cemu o r??wnoczesnej 
berli??sldej jej inscenizacji. Zagad- 
nienie to nie tylko wielce interesu- 
j??ce, ale i wa??ne - zagadnienie o 
znaczeniu politycznym. 
Potr??jnie intcresuj??ce s?? "Niem- 
. cy" dla niemieckiego odbiorcy. 
Wi??c przede wszystkim temat, te- 
mat im bliski, problem wiecznie ??y- 
wy: jak to si?? sta??o, ??e istnie?? mo- 
g??y tak stmszliwe rzeczy w czasie 
minionej wojny i jak wygl??da 
sprawa ndrodzenia ideologicznego 
Niemeow dzisiejszych? Spo??ecze??- 
lit.wO niemiC'ek1e nie mia??o. dot??d 
sztu Id wnikliwie i otwarcie przed- 
stawiaj??ce i te wa??ne zagadnienia. 
Wystawiane po wojnie dramaty, 
kt??re porllszaly rozdarcie narodu 
niemieckiego w latach w??adzy hi- 
tleryzmu, nie dociera??y do j??dra 
zagaiJnienia - czy je??li to chodzi 
o trzy sztuki llapisane jeszcze przecJ 
wojn?? IIl'zez przehywaj??cych na e- 
lnigracji niemieckich pisarzy po- 
st??
lOwych ("Groza. i n??d?a Trze- 
ciej R?c
zy" Bertolda Brechta, 
"Profesor Mamlock" Friedricha 
Wolffa i ,Pnstor Hall" Ernesta 
'rollem), c
y tC'7. o dwie sztuki po- 
wo.;cnlle "DiabPlski gencra??" Zuclr- 
may era i reporta?? Schaf'ffera "Spi- 
sek" na temat lilwowego (1911 r.) 
zamachu uiemieckich oficer??w na 
Hitlera. F'ah:t, ??e Po
ak, pisarz na- 
rodu, kt??ry najwi??cej ma do po- 
wipd7.enia w spr'awie winy Niemiec 
za zbrodnie minionej wojny oraz 
obecnego lIrohIemIl ideologicznego 
od1'adzallia si?? narodu, pierwszy 
porus7.y?? ten bolesny problem, a 
pornszy?? wnikliwie, z wielk?? praw- 
d??, a za razem szczerym obiekty- 
wizmem, pomna??a jeszcze zainte- 
resowanie "NIC'mcami". 


.':\ 



 

'-:??- 


??' 


f 


( 


Przed premierq 
N ie taka to ??atwa sprawa zaj- 
rze?? sobie samemu w twarz. nie 
m;.lj??c pod r??k?? do natychmiasto- 
wego u??ytku r????owych okular??w 
samousprawiedliwienia. W Niem- 
czech w mniejszym lub wi??kszym 
stopniu - raczej w mniejszym - 
zajmowano si?? problematyk?? pe??ne- 
go goryczy okresu dziej??w niemiec- 
kich. kt??ry zamkn???? si?? w 1945 r. Na 
berli??skich scenach widzieli??my takie 
sztuki, jak "Groza i n??dza Trzeciej 
Rzeszy", "Profesar Mamlock", ..Nil
- 
legalni". By??y to odbitki gwa??to- 
wnych oskar??e??. 
Kiedy tera./: ujrzymy prapremier?? 
sztuki o "ScnneC1Jbruckach". nalpisa- 
nej przez polskiego autora, Leona 
Kruczkowskiego, kt??ra po??wi??cona 
jest temu samemu tematowi, b
dzie- 
my w I
ku oczekiwania s??ucha?? i 
ogl??da?? j?? szeroko rozwartymi u- 
szami i oczami. 
Polska naj dotkliwiej poczu??a Ud 
vv??asnej sk??rze, czym jest wojna, 
nazizm, obozy koncentracyjne. Przy- 

??a??a nam film "Ostatni etap", da- 
jcjcy okrutn?? wstrz??saj??c?? prawd??. 
Film ten musia?? by?? nakr??cony. Nie 
mo??na i nie wolno by??o przemilcza?? 
tej prawdy. Film jest oskar??eniem. 
dokumentem, wybuchem. Co innego 
sztuka o "Sonneobruckach". Po o- 
skar??eniu.. kt??remu po??wi??cone 'J?? 
pierwsze trz:v obrazy, autor usi??uje 
dotr7..c?? do rdzf'nia; jak wygl??dali 
ludzie, kt??rzy mieszkaii w hitlerow- 
skich Niemczech w owym czasie? 
jak si?? to mog??o sta??, ??e dzia??y si?? 
tak okropne rzeczy? 
Np. sier:i:ant Hoppe. Otrzyma?? po- 
??rednio rozkaz zastrzelenia ??ydo- 
wsldego chlopca. Nie chce tego, sam 
ma synka; lituje si?? nad ??ydowskim 
ch??opcem i chce, ??eby ,uciek??. Ale 
rozumie, ??e znajduje si?? pod ob- 
serwacj?? - wi
c strzela Czy ofiara 
braku decyzji? czy ofiara gestapow- 
skiego re??imu? S?? to pytania bez od- 
powif'dzi. Pytania wiecznie ??ywe: 
jak by??y mo??liwe takie rzeczy, sko- 
ro istnia??y opory? Czemu one za- 
wiod??y? 
R??wnie?? pro??. Sonnenbruck, przed- 
stawiciel inteligencji, uczony o naj- 
lepszych. tradycj3ch niemif'ckich, 
zdaje sobie dobrze z tego spraw??, co 
w nazizmie ie9t ok'l"opoe. rz??e. 
odoe 


---- 

. .... 
.
.' 
\

.. 


::>'.--" ,.,"';.;;;
.::: 


!j '''':"?,':'. :". 


, u'."'<':).

:: 



:
l 
.f 


OlI,." 


II nlr/" l. Od lcw, ,. -"('hl/IN - r;ri('h Gm'II(', dzir('kll ??J/- 
. lawion?? po n1l. 
stolicach. tu irSZC7' 
ten rakt rnowi t n' wy IIW.I 
s/.tlllci Pisarl. 1\akz.,....a- 
??y, stra
dhlych T" y 
nego sl,mu I'/ec/
. 11 ,by 
:;I?? mo??e jedynip art 
lud"/ki. Tu .iu?? nic ma nicI. 
ma ??adl.v odw 't.u'- a '''11 
do .0biektywnLj. sprawir 
ny, szcz.Cl'a ch'ic pucbac I w 
drowania w przyszlusr 'loIn. 
drog??, godn?? c"/??owieka 
Owac,ia pu- premierztc - fiu e' 
ciszy spowodowanej wzn ,LcnI' III 
by??a d??uga i burzliwa. Berlin PI'/P?? 
7nowu wielkil' wydarwnif' art\. 1- 
ne i polityczne w tym cenil/.nytJI 
dokumencie budz'lcl'J 
ic' pn."iajlli 
niemiecko-polskiej 
"Nelles Dcutsch/uJ//l" l. Xl. 1,!I. 


Czy tacy byli Niemcy? 


7'0 lJ!/tn1/ic I/lIRlIlII(/(: "rf III/f..i kll
- 
dC'fllll niel/liccldcJl/II /(';,' (/wi '-;If/??..i 
Kruczkowflki.Cf/ O . [:01, >;1/1 l'" !ffJOIII- 
Ili(mic, J'; - I";; (I Ol; 1/ "'!fdllko/l' 
I rll,ljicZII II '((I i (' i .[,,.11- 
dlli, zJ'fJ(l.OI/'w/i /' z, fu>" /"IIIIIIsl.-i,' 
,Viemc/l 0('(/_ ich ,./'/1'.11(" '/tlI '''')/1- 
/1'(Jj(I/",jct Z 1",
('C
!lwiHto,
L" "'!I/f>fJ- 
ht?? nHtsz?? mimowoll/e, 7('l'101/{'t rzw' 
z(t/;trzr??CJlie: l'Z!I t/de b!flo J((JpJ'(((()d??? 
??'ZJl n;i; tuk b!llo? 
/i'(t/o,t; i;e widz 7tiC mic/:"i '"I drt,;('Z//- 
ce to lJytunie nr!Pllwilld(1 I wiCI (lzW'IJ, 
lo lIie tJlll
/J wicll.:i sub'(', (I II tlJJ'(/' 
,.N.zc1f??rouJ" - Yfrko puf lt'l .,."z ."U) 
fJr(lIod!l jellll '1,.1 Hki. A I,' I.. Jlr- 

I's,'?:!lstkim r(/(IUBII!I tfo1f'ritf ",lllldz(I/(I" 
Rir lliclHicr/iicI/o IlI/rOdll. lIVJ",,-tll/ll(wil/ 
1/01l'lIrh N i,./11 iec, dah'''';,'11 o/I ZIIl'",I.,; 
IlIt mi Jti01l/1ch. ' 


J . ed.noc"/.('sn( r Jl ';(f'c!-;lawi( ia pr'.'- 
. mlerowe' mtuk r ",n"'
'1 
dcamatopis3na pnlshief 
 um 
go wieczoru w War_za..??' i Bl'J'linic 
sa jU.l wydar7cniem,l.ton' ,unIJ prl. .-. 
Si?? za9luguie. :??by je iclko tal 
wi t3l1 o, Jest 000 nadto dla nI( 
kie/:!:o wid7a w teatrzc Kammf'1 .:- 
le vrze??yc:em s,(C'Zeg??lnf'/:!:o rod71.]u. 
WldLia?? 00 na '"c"n:e Ni
mc-' w;- 
d'??'ial Jud\L,1 I)wvrh nir
-,t v h. I:/a- 
Sl)W SDJ7cd '1ze??cill lar A nIl' 
p'rzed,;tawiQOo mu ich tym 'l'm 
w ??a
odnych. mgli 
vch .Larv'Iach 


.jo. 
" 


IV domll profesora 1(' Cet!lndzr. Prut- SrJ1/M'1I7un('!.' - T'alfl nildl nel fa,- 
Gcnln. J\;]ucllr>', Willi - 11',. l', I, 


DZlENNU{ LlTERAVKI Nr 50 (145) str. 3
		

/314_0001.djvu

			tilai/:1ej tWat'lZY, 
ladan.e_1 w 2Jwler- 
lladle. joak u Zuckmayera. leCI: w 
atrowych ikonturaClh. ostrych i DO- 
IlJbawicClych retuElZJu - tak, laik IZ ze' 
wn??tr.z Dre'Zeotowa?? (o 


- Autor Le.m KruczkowskI jest Po- 
lakiem. Je??eli ma przedstawi?? na 
scenie rodzin?? niemieck?? z czas6w 
Hitlera, to nale??a??o by z g??ry .ocze- 
kiwa??, ??e b??dzie nienawi???? i tenden- 
cja, a tymczasem okaza??o si?? inaczej. 
Trzy pierwsze obrazy sztuki to epi- 
zody uj??te reporta??owo. W czwar- 
tym autor tasuje karty, w pi??tym 
wychodzi w atuty, Son..enbruckowie 
zara??eni s?? hitleryzmem. Tylko sam 
profesor wolny jest od zarazy, czy_ 
sty do szpiku ko??ci. Czy to wystar- 
cza? By??y jego asystent Peters, kt??- 
ry w??a??nie zbieg?? z obozu koncentra_ 
cyjnego stwierdza" jaka jest postawa 
duchowa wielkiego uczonego: po??re- 
dnio winny jest ten cz??owiek, kt??ry 
s??dzi, ??e nic sobie nie ma do zarzu- 
cenia, ponicwa?? "nie chcia?? nic wie_ 
dzie??" o Hitlerze. mimo ??e piekielna 
machina re??imu jest r??wnie okrop- 
na, jak wypucowany jego synek, ofi- 
cer SS. Zasadniczy moment proble. 



.-?, 



j ,.\.. 
. J 
;
.:
:
 


()b/'az trzeci ak/il I - we fmnc1cski-n barze. 0(1 lewe} MajO?' - Werner 
l'!tJ(wtil, 1,'a/lchctte - Ir>gc Hnber, Hu/h - Ursula BUI'f} 
Fo.o;trol..e: Wil:i Sae
er, Berl:in - Scb<>yna - wlZldTaia sie wiec p1rze-d tym 
-czynem. Ale pen'owa,??' ??:1E.m ma w 
domu ch??o;>ca. ro-dJZI'uc - mus,!... - 
strzela wi??c I jcj-;::e na o!wliczno??- 
c:owy urI-oP. 
Czy to by??y Niemcy? 
Owszem, by??y. Sceny K.."uC21Jww' 
1S'k:e
o - aOl,Jmlw:ek n:c oga-miaj?? 
ca??ych ??wczer-nych N:crm:ec - daj?? 
nawet wi??cej. u:?? powierzchowo;1 
p.ra 'Ide. Napi'sBlle 
f:Z ll"cf1aw.:??ci" 
'f??1ter.Pl'e.tuja to. co .!.(e 
I
a??-o - w 
s
nsie pit'rwotnego tyt.ulu o.ry,g;,n-a??u 
pol.S'k:el{o: ..N:cmcy sa te?? lud7.mi". 
A trzeba w.zi???? pod uwage. ??e praw- 
da tego tyt,u
u jest r??wnoClze
m:e owicd?? talc?? -z1lachod:u.{ tak??(! 
Niemcy 8trefy ZrtcllOdn-il'j. W l>i:klm brzmieniu, w 
jakim on im j?? dor??czy??. Zachodnio_ 
b{>rli??skie dzienniki utrzymywa??y 
nies??usmie, ??e epilog S7.tuki nie jest 
pi??ra Kruczkowskiego. 
A oto ;ei1.en :/I glosliw PfllHIl zuchrJ- 
"ftie; : 


mu "niemieckiej winy": co wartu 
jf'st uczci'.'10???? danej jedn'Jstki, je??eli 

 jednostka stoi na uboc.L
 - uj??ty 
zostal w dw??ch najlepszych scenach 
tej sztuki z obieklywizmcm, kt??ry 
musi zdumiewa?? u polskiego pisa- 
rza: w tej scenie, w kt??rej cd wa??na 
c??rka Sonm:obrucka nie oszcz??dza 
siebie, aby uratowa?? cz??owieka wy- 
j??tego spod prawa, bo uwa??a, ??e to 
si?? samo przez si?? rozumie; i w tej, 
w kt??rej Sonnenbruck musi moral- 
nie skapitulowa??. Na tym w??a??ciwie 
sztuka si?? ko??czy. Epilog bowiem, 
kt??ry potem nast??puje, jest dopraw_ 
dy tendencyjny i przepe??niony naj- 
bardziej wykr??tn?? polcmik??. Dy- 
skretnie, 
Ie mimo to dostatecznie 
wyrazi??cie rozbrzmiewaj?? w nim 
fanfary ze strefy wschodniej. 
"Tclegraf" 1. XI. 
9 
Cleka-wa jest w tej sprawie - od- 
d??wirk1?? sztlcki "Niemcy" w strelie 
zachodniej - wYP01eicd?? "Neues 
DClctsehland" (1. XI. 19
,??), llisma 
strefy wsc/w(lniej: na temat Z((1'zu- 
t??w i krlltyk wI/suwanych pod adre
 
8e1n "Nic1l1C??10": 
"...Musi (wysuwa?? zarzuty - 
przyp. red.), bo gdyby nie stara??a 
si?? w ten spos??b odwr??ci?? uwagi od 
spo??ecznych tzn. spo??eczno 'Jlitycz- 
nych, a tym samym ostatecznie lu- 
dzkich i artystycznych walor??w 
sztuki, to musia??aby sama na siebie 
i na neofaszystowskie czynniki, kt??- 
rym si?? wys??uguje, wyda?? wyrok po_ 
t??pienia. I to dlatego w??a??nie, ??e 
tre???? sztuki, jak o tym ??wiadczy m. 
in. wra??enie. jakie sprawi??a - jest 
sama tego rodzaju wyrokiem. 
Wi
!ka rozprawa 
-'!tko u'.iclkq. rozpratve, rozrachu- 
nek z prze8z??u??ci??, a zarazem gl??bo' 
/.-if??rozwai:an.ia na temat te1'ainiej- 
szo??ci, potraktowano w Nic1nczcch 
s%tnk?? Leona K1"lcczkowskiego, ta
 
pelnq wnikliwej p1"a10dy. Przyj??to j?? 
jako zdl'owe, ??YCZli1V?? rekq podane 
leka,'shvo. Uznano jq tak??e za silny 
ho(lziec do iv??a8ne;i niemieckie:i tW??1', 
czoiici na temat tych samllch pal??- 
cych problem??w, wa??nych (lla ca??ego 
daiqcego do trwalego pokoju ??wiata. 
rr a sztuka. to ,rozrachunek nie tyl- 
ko z czynnikami niszczyc!elski
i 
w ??onie narodu Cliem',eckiego, ale r??- 
wnie?? i z tymi, kt??rzy dzisiaj ju?? 
znowu m??wi?? o wojnie i kt??rych 
przesz??o???? niczego nie nauczy??a. Jest 
to sztuka aktualna, daleka od suche- 
go tonu artyku????w wst??pnych, sztu_ 
ka, w kt??rej nie s??yszymy s7.eleszcz??- 
cego papieru, ale s??yszymy bicie ser_ 
cn naszej epoki. Na scenie st.oj?? lu. 
dzie z krwi i ko??ci, ludzie tacy, jacy 
rzeczywi??cie byli... I 
"Nacht Expres8", Sl. X. 
9 
R ozprawi?? si?? nareszcie 1 z tym 
pal??cym problemem, to by??o i 
je:st naczelnym zadanipm sceny nie- 
mieckiej, niemieckich dram..'1.turg6w. 
Takie dzie??a j
l!t sztuka Kruczkow. 
skie,S(o mog?? by{o tymczasem cennym 
dopingiem i przyr,otowaniE"m. Wra- 
??enie, jakie sprawi??a premiera ??wia- 
dczy o tym, ??e w spo??ecze??stwie jest 
rzetelne, niek??amane pragnienie ta. 
kiego rozprawienia si??. 
,,1Jerliner Zeitu'Y/g" 1. XI. 
9 
Opracowa??a: Krystyna Zbljcwska 


DZlIENNIK LITERACKI Nr 50 (l??5) str. 4 


Czytamy czasopIsma 


NAD NUMERAMI 


"w S l" 


K onkurs na reporta?? Q wsi, og??o- 
szony w numerze 47 tygodn ka 
.,Wie??" - kt??rego warunki powt??- 
rzy??a ca??a periodyczna i codzienna 
prasa polska, wywo??a?? ogromne za- 
interesowanie w??r??d ludzi pi??ra, i 
spodziewa?? s ?? nale??y obfitego plonu. 
Do' konlwrsu staj?? nie tylko znani 
i uznani pisarze: uczestniczy?? w nim 
zamierza spora ilo???? ludzi m??odych, 
m??odych n.e tylko wiekiem, lecz i 
d'lcu 
1936. "R<>dzln?? Mioowweklch" zd w r. 1938. 


- Notatld Osl(ara Kolberga za- 
wieraj??ce przyczynki d.o ??yciorysu 
Fr. Chopina 	
			

/315_0001.djvu

			o Maksymie Tanku 


Z acz???? og??asza?? w roku 1935 w Wi??, 
J nie bialoruskie wersze. M:a?? wte- 
dy lat 23. Zar??wno miejscowi poeci 
bia??oruscy ja"k i polscy przyznali mu 
talent. Mia?? rozpocz???? pi??kny lot, 
kt??ry okaza?? s ?? trudniejszy i w;??- 
kszy n:7. m07.na by??o przewidzic??, 
cho?? koledzy od razu rokowali mu 
pi??
m?? pozycj?? w literaturze. 
Pierwsze jego ksi????ki: poemat ,.
a- 
1"(,CZ" i tom wierszy ,.T:wat ??urawi- 
ny" zosta??y skonfis::owane przez 
sanacyjne w??adzc. Cz?????? nak??adu, 
kt??r?? uda??o si?? uchroni?? przed kon- 
fiskat??" zosta??a rozkolportowana po- 
tajer:m
e. D??ugo przechowywa??em to- 
miki TanIm z jego dcdykRcjamL Oca- 
la??y mi w czas e bombardowania 
Warszawy w 1939. Niestety potem 
podzieli??y los ca??ej mej zniszczonej 
w 1044 r. i spa?? onej bibl;oteki... 
Z jakim wzruszen em dow!edzia??cm 
si??, ??e natomiast on przechowa
 mo- 
je tomiki przedwojcnne, te ktorych 
ja sam ju?? nie mam... 
" Wtedy w Wilnie o dwudziestokil- 
kuletnim studencie (urod7.i?? si?? 
w" 1912 r. we wsi nad jeziorem 'Na- 
rocz??) wier l ziano ju??, ??e jest nie tyl- 
ko poet??, lecz ??e go tak??e poch??an'a 
polityka. Oskar??ony o czynny udz'a?? 
w akcji prowadzonej przez komuni- 
:;tyczn?? part"?? Zachodniej Bia??oru- 
"i zosta?? s!{azany na dwa lata wi??- 
zienia i csicm lat pozbawicn'a praw. 
Z:lbrano mu wi??c nie tylko tQ rado???? 
:pocty, jak?? jcst widok na w trynach 
.:;woich ksiawia?? w beJfra wydaj??cego cenzur- 
.
i poszczeg??lnym wykonawcom. 
U??atwia natomiast znakom cie publi- 
?? z,no??ci orientowanic si?? w proble- 
l latyce teatru radzieckiego - (bo 
Burza" Ostrowskiego, mimo ??e na- 
j :sana przed ??0 Jaty. nale??y do ??e- 
] lZncgo repertuaru tcgo teatru i nie 
!:chodzi z afisza w Zwi??zku Radziec- 
l
im). 
Du????, niezaprzeczaln?? zas??ug?? dyr. 
:Hugona Moryci??skiego jest wysta- 
w' cni c "Burzy" - po raz pierwszy 
w Polsce. "Burza" jest dla nas bar- 
dzo ciekawa. Poddaje ostrej krytyce 
stosunki ma??ego miasteczka w car- 
skiej Rosji - i ten krytycyzm au- 
10ra do op;sywanego przeze?? ??rodo- 
wiska oddaje radomskie przedsta- 
wienie w ca??ej pc??ni. 
"Burza" jest oficjalnie dramatem; 
we wsp??lczesnej, ??wiadomej re??yse- 
rii powinna by?? tragedi?? - i jest 
ni?? w ogl??danym przez nas przed- 
stawieniu Moryci??skfcgo. Tragedi?? 
oczyw ??cie nie klasyczn??, z "losem", 
"przeznaczeniem" i innymi rekwi- 
zytami antycznej poctyki, nawet nie 
ze wzgl??du na t?? prawdziw?? burz?? 
1. piorunami wp??ywaj??c?? na stan po- 
czytalno??ci I humory g????wnef boha- 
terki, Katieriny. Tragedi?? rozumian?? 
jcszcze bardziej nowocze??nie - u- 
warunkowan?? socjologicznie a nie 
fizjolog"cznie. 
Pocz??tek sztuki jest tradycyjny: 
na scenie zjawia si?? amant i 0- 
??wiadcza, ??e otrzyma?? spadek po 
babce, ale pod warunkiem, ??e b??- 
dzie szanowa?? stryja, w kt??rego po- 
siadaniu znajduje s:
" dotychczas 
wsp??lnie odziedziczor..y maj??tek. Jest 
to, fa??szywa zrcs7.t??, zapowied?? je- 
szcze. jednej sztuki onartcj na sta- 
rym motywie zale??no??ci spadkobier- 
cy od "z??ego" starucha, sk??pego 
krewniaka. My1'??by si?? jednak ka??- 
dy, kto by s??dzi??, ??e konflikt I"'JZ- 
,winie si?? komediowo jak u Moliera 
czy Fredry. Sm??tny amant, Borys 
Grigoriewicz, prawdopodobn'e ni
dy 
nie pow??cha upragnionych pieni??dzy 
i odjedzie z miastcczka nie tylko 
r??wnie biedny jak kif'dy do niego 
przyby??, ale jeszcze do tego nieszcz??- 
??liwy, z??amany ??mierci?? ukochanej 
kobicty. Borys Grigoriew'cz jest nie 
tylko amantem, a "Burza" nie tylko 
jego dramatem, jego rola powinna 
by?? pojmowana charakterystycznie, 
gdy?? nale??y do tego samego ??rodo- 
wiska co i rE'szta "strasznych" mie- 
szczan z Kalinowa. 
W scenie po??egnan;a z ukochan??, 


mip czyta?? i pisa??, i nie ma szk???? 
dla pisarzy - tak i teatr wydaje si?? 
dostQpny dla wszystkich; ka??dy 
przecie?? umie chodzi??, rusza?? si??, 
m??wi??. Literatura i teatr to sztuki. 
naprawd?? bezbronne i - jak dot??d 
- granica mi??dzy grafoma??stwem, 
szmir?? a zjawiskiem artystycznym, 
jest tu p??ynna. Kierownik ch??ru je- 
dnak musi by?? muzykalny, musi 
mic?? s??uch - kt??ry jest w??a??ciwo.' 
??ci?? naj zupe??niej sprawdzaln?? Tote?? 
wyst??py wielu 'ch??r??w sta??y na wy- 
sokim poziomic - tak pr7.ynajmnif'j 
informowali mnie obecni na saU 
muzycy 
PicrWsz?? nagrod?? otrzyma??y ch6- 
ry: z Bia??owie??y, B??kowic w wojew. 
wroc??awskim i z Siedlec ko??o "Bo- 
chni - i kapelc: z Moszczenicy pod 
??od7.i?? i z Polanicy w woj. szcze- 
ci??skim. 
Za taniec pierwsz?? nagrod?? uzy- 
ska??y zesPo??y ze Stobrawy w woj. 
wroc??awskim i z Bia??owie??y. Za 
przedstawipnia teatralne i insceniza- 
cje 7.espo??y z Bochomowa, Rypina, 
Mszany Dolnej i Sidziny. 
Ten zorganizowany ??wietnie przez 
Samopomoc Ch??onsk?? konkurs sta?? si?? 
wa??nym przegT??dem si?? i dokona??. 
Jedne i drugie s?? olbrzymie. Mic- 
li??my okazj?? przekona?? si?? naocz- 
nie o tym, ilc jest u nas pl'awrlzi- 
wy ch, samorodnych talent??w Kon- 
kurs ten uwydatni?? jeszczc jedno za- 
danic ??wietlic robotniczych i ch??op- 
skich, jakim jest wydobywanie spo- 
??r??d masy czynnych artystycznie 
amator??w m??odzie??y prawdziwie u- 
zdolnionej i umo??liwienie jej dal- 
sZPI{O rozwoju. 
Zespo??y teatra1ne mia??y po?Jom 
bardzo r????ny, ale i tu trafia??y si?? 
prawdziwe talenty. Ich repertuar 


mia?? zawsze niezaprzeczon?? warto???? 
spo??eczn??. nieraz wysoki poziom ar- 
tystyczny. Widzieli??my ,.,Przyja????" 
Gorbatowa i "Spacer wi??zienny" 
Germana, jednoakt??wki ucz??ce po- 
??wiQcenia; ,"Na przystanku" Ulia??- 
skicgo, sztuk?? po??wi??con?? sprawie 
czujno??ci rewolucyjnej; "M??od?? 
gwardi??" Fadiejewa i "Punktualnfe 
o 12" Sawi1jewa, dwie sztuki o bo- 
haterskiej walce m??odzie??y z faszy- 
zmem i par?? komedii, wprowadzaj??- 
cych widza w problematyk?? powo- 
jenn?? wsi uspo??ecznionej. Wielki re- 
pertuar stanowi??y jednoakt??wki 
Czechowa, a repcrtuar 
octycki - 
utwory Majakowskiego ;,Radio-Pa??- 
dzicrnik i ,.Marsz p::l??dziernikowy". 
Wielkie zmiany ustrojowe wyp??- 
dzi??y raz na zawsze z wiejskiej sce- 
ny wS7.y
tkie koszmary. porywane 
ksi
??niczki" i bezrobotnych po??yka- 
czy o
nia. Od nas samych zale??y 
wprowad.zenic do repertuaru ??wie- 
tlicowego jeszcze wi??ks7ej ilo??ci 
dzie?? nnprawd?? litcrackich, posia- 
daj??cych wsp????czesn??, ka??dego ??ywo 
obchodz??c??, wynik???? z ??ycia problc- 
matyk??. Nale??a??o by te?? powierza?? 1] 
rcgu??y przek??ady sztuk przeznaczo- 
nych dIn ??wietlic zawodowym lite- 
ratom-t??um::!c7.om - j??zyk wielu do- 
tychc7asowych tekst??w jest nienaj- 
" lepszy, no i przpwa??nie niesceniczny. 
Dobrze by by??o, ??eby ten 7.nakomi- 
cic zorganizowany konkurs nabra?? 
cech sta??o??ci, ??eby rozszerzony tema- 
matycznie o teksty polskie odbywa?? 
,si?? co roku, najlepiej z ko??cem zi- 
my. By??oby to boi!??cem do pracy dla 
wielu zesno??6w ??wietlicowych, je- 
szcze jednym wi??cej ??rodkiem upo- 
wszf'chnienla kultury, kt??rc jest za- 
d:::niem nasze!!o pokolenia. 
'lelena Wielowieyska 


tu?? przed jej samob??jstwem, Borys 
zw.ierza si?? sobie samemu i zdziwio- 
nej widowni: najlepiej by dla niej 
by??o, gdyby od razu umar??a. C???? s ?? 
takiego sta??o? A no. po prostu, ta 
kobieta jest m????atk??, kt??ra zdekon- 
spirowa??a si?? ze swoj?? mi??o??ci?? do 
tego?? Borysa Grigoriewicza. W chwi- 
li zdenerwowan a, podczas burzy, 
sama przyzna??a si?? m????owi i jego 
okrutnej matce do pope??nionej zdra- 
dy. Wsp????czesny widz reaguje pro- 
sto, troch?? "po barbarzy??sku, ale 
chyba s??usznie: "To jest mi??a, war- 
to??ciowa dziewczyna, m????a mia??a 
beznadz ejnego, bardzo ??adnie ??e si?? 
przynaJmniej do wszystkiego przy- 
zna??a. Teraz jej kochanek, Borys 
Grigoriewicz powinien wyci??gn???? z 
tego zdarzenia odpowiednie konspk- 
wencje, wyjecha?? z n'?? z Kalinowa, 
miasteczka sadyst??w, durni??w i ma- 
mut??w i o??eni?? si?? z ni??". Ale c????! 
W ??wiecie przedstaw!anym przez 
Ostrowskiego takie rozw ??amnie jest 
niemo??liwe, nie tylko prawo na to 
nie pozwala; na Borysa czeka spa- 
dek, wi??c ci????ko zakochany Borys 
wyje??d??a tam, dok??d ka??e mu 
wszechw??adny stryjaszek. Lubej ??y- 
czy nag??ej i bezbolesnej ??mierci i 
ani na chwil?? nie my??li o tym, ??e 
m??g??by machn???? r??k?? na maj??tek, 
na ponure miasteczko ze straszonym 
stryjaszkiem i zacz???? pracowa??. 
,
Burza" jest tragedi?? w'elu poko- 
le?? mieszcza??skich. Ukazuje ??rodo- 
wIsko ludzi przes??dnych, zacofa- 
nych, chciwych, dla kt??rych jedy- 
nym sprawdzianem warto??ci cz??o- 
wIeka jest maj??tek daj??cy w??a- 
dz?? nad oto"czeniem i stanow sko w 
spo??ecze??stwie. Kr??gu bzdurnych 
zakaz??w wynik??ych z aprobaty spo- 
??ecze??stwa ll1iasteczkowego d,a ist- 
niej??cego "stanu rzeczy nie umIe i 
nie pr??buje prze??ama?? nale????cy wy- 
ch{)wan"em I przekonaniami do tego 
samego ??rodowiska, pi??kny i nie od- 
znaczaj??cy si?? odkrywczo??ci?? my- 
??low?? Borys, nie umie r??wnie?? Ku- 
li
in, troch?? intelektualista I bardzo 
marzyciel, pragn??cy uszcz????liwi?? lu- 
dzko???? przez skonstruowanie perpe- 
tuum mobile. Miasteczko opuszcza 
, tylko m??o
a panienka Warwara, mi- 
??e bezmyslne puszc7ad??o kt??re nie 
mo??e znie???? napi??tej atm
sfery domu 
"ska1anego" przcz "upad????" brato- 
w?? - i ucieka w ??wiat z kochan- 
kiem. U'a ucieczka nie jest ??adnym 
przezwyci????aniem przes??d??w jej kla- 
sy, ??adnym' wyra??nym buntem. 
Warwara znakom'cie potrafi 
Imija?? 
wszelkie nakazy, doskonale poru
za 
si?? w lesie trudno??ci. kt6re dom 
mieszcza??ski ustawia na drodze do 
jej osobistego szcz????cJa, czy przy- 
jemno??ci. Warwara nale??y do tego 
samego ??rodowiska - czeka j?? los 
pszczo??y, kt??ra odb'??a si?? od u1a, 
mr??wki, kiedy zgubi drog?? powrotn?? 
do mrowiska. 
"Burza" to wspan:a??y i gro??ny 
obraz mieszcza??skiej Rosji. Z jej 
wystawieniem przvby??a nrtszemll re- 
pert
a:owi warto??ciowa pozycja po- 
mnazaJ??ca szczup??y zas??b sztuk re- 
alizmu krytycznegO"; sztuk o"lu- 
d
iach, kt??rych tragiczny lot by?? wy- 
mklem przedrewolucvjnych stosun- 
k??w i obyczajowo??ci: 
Po ponurej ,.Burzy" zobaczyli??my 
"w '??:"a
;ze PoTskim urocz?? I wf'!'o???? 
..B
Jk?? ??wietnego poety, Micha??a 
SWlet??owa. Po rpallstycznel S?bICf' i 
po realistycznym przpdstawil'niu 
wpadaj??cym chwilami w naturaT"lzm' 
zw??as7cza jf'??eJl chodz' o dekoracj
 
- wldzlp!i??my lpkk??. feeryczn?? kO- 
medi??, dTa kt??rej gatunku nip ma 
nazwy. Czy to jest sztuka ??wietlico- 
wa? inscf'nizacia bafki, Zah::lWR w 
teatr. w kt??rej" b'or?? udzia?? zawo- 
dowi arty??ci, CZy stpnO((Tam kome- 
dii df'l1' Rrte? WSZYstko fedno. To 
jest na pewno autentyczny. 
iet- 
nv, bardzo nOWQ(
'zesny teRtr. cha- 
cia?? tekst nie jest arcydzie??em 1i- 
teratury a wYknnawcy s "111""1i 
gwiazdami. Ta wdzlf'c7.na. zd"wa??o 
b'( si?? pro??cintka sztuka ma skf'm- 
p1!kowany schemat karrmozvcyjny" 
Jest jak /1:dyhV tr6iwarstW()WR, no- 
siada trzy akcje. PierW!iza z nirh 
TOZp"rywa si?? w mles7kaniu profpso- 
ra Iwana Anl!;'mow 1 r7R I stanowi 
rrtmv w??a??ciwe??1o widowiska, tRIr 
/1:dyby jf'p.o nrllJlolt 1 f'nl1olt. TreM 
jest 'Prosta: dzipcl profesora ?f''h.."??V 
sie wraz z kolpld- 
nych Judzi, kt??rzy s?? "mi??ymi towa- 
rzysz'Imi wieczoru W:vst"w'ai
1c 
wsp????czesn?? ,.Bajk??" bezpo??rf'dnio 
po "Burzy" komitet Fest:walu pr.ze- 
ciwstaw ?? strasznym kRlinow
k;m 
mieszczanom ich udanych wnuk??w 
i prawnuk??w. 
Wacun'd. w jakich wychowali si?? 
m??odzi bohater7v s7.tuki Sw'p1??owa 
zrob "??y z nich hidzi uczciwych. od- 
wa??nych i weso??ych. Konlsonlolec 
Wania musi wyznaczy?? n;ef1;::d7.iwca 
z urz??du - a??!'l:>y uda??a si?? je
o 
bajka. Nie ma w??r??d" nich lUQ7.i nie- 
sz.;:z????liwych" Najwf'sels7a ; naje!e- 
gantsza z ca??ego towar7.vstwa jest 
Katia, sierota, kt??ra kiedy?? by??a 
bezdomnym dzieckiem, 
W "Bajce"jak i w "Burzy" z??oto gra 
wa??n?? rol??, ale jak??e inn1j! Wa'1;a w 
swoim ooowiadan"u Organi711jP z 
przyjaci????mi wypraw?? do tal
i. Wv- 
prawa ma na CE'lu od
7ukan;p d 1 a 
pa??stwR zaDomnianvch poJ.;??ai!??w 
z??ota. To z??oto je,;t bard?o hajf'r7ne 
i bardzo lel!eni!Rrne - jaki?? wSl)6??- 
czesny ??wiety Graa!. kt??rpp"O nrl\:ry- 
wan!pm zajmuj?? s.?? m??odzi ge0 1 o"!.)_ 
w:ie komsomolcy, nie rycerze krlila 
Artura tylko uc'miowi" nrofesora 
Iwana An;simowie,o:a Profp
r ma 
wieczne pi??ro ze z??ot?? sta 1 ??wka - 
Do C7.e
o jeszcze mo?p 
??l1??vl' ?;??oto? 
- zaRtanRwla s'?? ma??v SZllrik - I 
dlaczego gO tylc potrzeba? Chvba 
'a 
guziki dla marynarzy" bo !'ztuczne 
zf'by s?? lensze z cze.!'.o inn
go - 
Z??oto w .,BRjce" Swiet??uwa, 7??oto 
w spo??ecze??stwie socjalistycznym 
jest - na razie - potrzebne iHa 
pa??stwa. Dla czlowieka" prvwatnt>O;o 
posiada warto???? przf'dmiotu, kt??ry 
z niego zrobiono i je
o u7"vtpcznniicl. 
Gdyby spotkany przpz 'rani?? pry- 
watny pos7.ukiwacz z??ota, brudnv 1 
obdarty n??dzarz pracowa?? zam;a
t 
w????czy?? sie bez wyniku po ta 1 ,-1? e, 
dawno mlf1??by ju?? patefon, o kt??rym 
marzy. Jego bezsensowny un6r ;pst 
wynIkiem na??ol!u w ???? r7"",,".d"'-?? i 
na??ogu fa??szywego my??lenia. n'pdQ- 
stosowan;R do nowych w
runt.{i", 
??ycia w Zwi??zku RarJzieckim. ,J,.st 
on razem ze swoimi towarr.vs7Rmf 
reliktem snolec7nvm. cz??ow;pk'f'm " 
innpgo ??wiata zab????kanym tu z epo- 
ki Ostrowskiego. 
Inscenizacja i re??yseria Zbigniewa 
Sawana by??a przemy??lana 1 kOI1- 
sekwentna. Ta kompozycyjnie skom- 
Iplikowana sztuka by!a przejrzysta i 
prosta dzi??ki wprowadzonemu przez 
lTIiego podzia??owi sceny. Akcja ('PO- 
wiadania Wani rozgrywa??a s"?? w 
g????bi; na przodzie sceny, w obra- 
mieniu bocznych dekoracjI pokoju 
w mieszkaniu profesora dz:a??y si
 
sprawy "rzeczywiste", na proscc- 
lTIium hula?? ze swoim ma??ym przyja- 
cielem zabawny kompntator bajecz- 
lIlych zdarze??, Szurik. 
Gra zespo??u by??a wyr??wnana. 
??wietna, wdzi??czna i pe??na humuru 
by??a L"dia Wysocka jako Kalia, bar- 
dzo mi??y i przekonuj??cy S.r.urik w 
wykonaniu Krystyny Feldman. Ile- 
koracje W??adys??awa Bu??kiewicza 1 
Andno;eja Sadowskiego pomys??owe i 
kulturalne. 


HENRYK SIENKIEWICZ 


POTOP 


6 tom??w 


@] 


PA??STWOWY 
INSTYTUT WYDA WNICZY 


II 


DZIENNIK LITERACKI Nr 50 (145) str. I
		

/316_0001.djvu

			Malarz bu??garski, 
kt??ry studi'owa?? w Polsce 


] 
 awi??cy w Polsce ??a zaproszenie 
. Ministerstwa Kultury i Sztuki 
w
'hitny malarz, scenogn;f i gl'afik 
l,u??gal'ski, prezes sekcji grafik??w 
Butgarskiego Zwi:!zku Plastyk??w, 
Pleslav Karszovsky, jest ju?? po raz 
druJi,'i pu wojnic go??ciem na
zel!.'O 
hmju. Lecz zwi:!zki jego z nami da- 
tt,j?? si?? ud dawniejszych jeszcze cza- 
s??w. Artysta bowiem jest wychowan- 
. kicm warszawskiej Akademii Sztuk 
ru;kl1ych, 
dzie w latach 1928-34 
>!tudiowa?? pud ki!:'runhieJl1 pl'of. pl"of. 


r
 
 
 
\ 

 

 
t,,
 
) 
.. '\ 
/1;
 
??t
10r

 


Rys, E. Glowa-ck.l 
P,'cs{av KU1'8Z0vskJI 


??koczylasa, DmbiIm i Daszewskie
o. 
Ale najwa??l1iejsEym bodaj ogniwem 
??"Lcz:!cym naszcgo go??cia z Polsk??, 
j..st praca w t'ozwijaj:
cym o??ywion:! 
dzialalno???? Komitecie Polsko-Bu??gur- 
Ekim, w kt??rym zajmnje stanowisko 
wict'prezesa. 
I J7.ialahw8?? Komitetu slwncentro- 
\\ a??,L :::i
 ostatnio na uroczysto??ciach 
z\\ i:??z:luych z Rokit'm Micldewiczow- 

kim i Chopillowsl,im. W nadmorskim 
Bun
as, przez 1tt??l'Y nasz wielki poe- 
ta p??-zeje??d??a?? do Turcji, odsloni??ty 
!lIstal jego pomnik, imieniem Chopi. 
na za;; nazwano jedn?? z ulic Sofii. 
'\'" licznych akademia..h i koncertach 
jubileuszowych wzil,'ly lulzia?? szero- 
kie rzesze spo??cczenstwa. Ho w Bll??- 
t!:arii -- jal, podkre??la prof. Preslav 
Ka"
7.0v:,:ky - ??ywo intel'esuj?? si?? 
Po1sh:\ i Polnknmi. Dowodem tel/:o 
jest jUJwndzenie, jakim cieszy sil,) 
('zvte??nia pol,:ka w Sofii, licznie 01'- 

:l!1i1.O\\ 'LIU' I, ul'sy jl,'zvka polskiel!.'o 
e."'" l.ainl CI't'sowaniC' ol{uzyw:me dla 
filmow polsldch i nas7.ych wyroh??w. 
T'owf),lzcnil'??I1 ,'ieszy si?? te?? sofi.i!'lm 
\\'yO't.awa ksia??ki i plakatn pol
kil'- 
J!O. kt6rl' i organi7.:Jtol"t
m jest wla??nie 
Pl'c"lav Karszovsl.y. 
Gtownyrn jednak llolem dzia??alno- 
tci. n:L"z('g'o bull('1!)'skil:'l!.'o 
o??cia jpst 
JII>Lhll'stwo i t.o mnhu'stwo o tema- 
tyce nkt.uulnd. \V fllltgnrii bowiem 
- hk powiada - oel 2 ju:,- lat trwa 
walha o realizm socjalistyczny w 
S1Itu '1'. pl'y,ezwydc??a,ilL{'a ('ora7. sku- 
h'c7.!1o(.j ..choruhe" ahHtl'akcjonizmu i 
.rorn'Hlizm'l; mn;ni zrt'Hzt;
 l'CY/.j1owsze- 
('hnion:! ni?? w Polsce. 
Tym h'i. tlumaczv si?? zaintel'eso- 
"anil' arty!>ty naszymi o??rodkami 
pl'zcm
's!owYllli. ()wol'em zapoznania 
si?? z 7.\'('ielU i n
i:!g'ui,,:'iami polskiel/:o 
)'obotnika h,,'dzic eyld I'YSllllk??w pt. 
"Ludzie i praca w Polsce ludowej", 
l{tol'Y stanowi?? IIt:dzie treM wystnwy, 
Or!I,"l??Jil.ow,'"<'.i przez prof. Karszov- 
sky'ego w Warszawie i Sofii. 


Satyra 


or??zem 


.,Calu t.w??rczo???? VI'illiama Groppe- 
ra, eztonl{a Partii Pos
powej \Val- 
laee'a, jest WY1'azem czynnej walki o 
pok??j. Sut.yra jl'gO jcst ostra i bez- 
kompl'olllisowa. Zwaleza ona wroga 
poo;t"l'U we wszyst1dch postaciach"- 
'n??wi! minister Kultury i Sztuki 
S. Dyhowski na uroczysto??ci otwar- 
e'ia warszawskiej wystawy rysu n- 
l;ow i litografii wybitnego grafika 
IUllcr'yhailshiego. 
Wystawa rysunl"iw WiI1iuma Grop- 
}I??.'ra obejmuje hlisko 200 prac ar- 
tysty, uaj1}C przegh
d je
o bogatej 
lw??I:czo??ci. I'oczynaj1}C od satyry 
na stosunki ameryka??skie, poprzez 
!'ysunl;i po??wi??cone walce' lud??w z 
??.ith. skim naje??d??c??, a?? po pe??- 
ne prawdy i opt
'mizmu szkice, 0- 
lor'azujace odhudow?? naszel/:O kraju---L 
w,;z(,'d,f.ie uwydutnia si?? id('olog-icz- 
n,? i klasowe o!.Jli
ze artysty, kt??ry 
TJ1??tnuje wyzysk l wojn??, a glory- 
fikuje prac?? i pok??j. . 
Sp{'!"jalnie interesuj??cy dla nas 
Jl'st cykl prac wyke>nanych przez 
Gl oppel'a w Polsce, przedstawiaj??cych 


JERZY KORCZAK 


"F I L I P O N K A" 


(eyb) 


l'aki tytu?? nosi wydana nicdawno 
ksi????ka Ignacego Narbutta, za- 
wieraJ??ca dwa obszerne opowiada- 
nia: "Filiponka" i "Targ w Brzyda- 
czowIe". 
Pierwsze z nich stanowi udrama- 
tyzow:my fragment z ??ycia lewico- 
...[ego podziemia w okresie olmpacji. 
,.Filiyonka" to koosp:racyjny 
pseudonim m??odej dziewczyny, po- 
chodz??cej z rodziny rosyjskich "sta- 
rowi
jc??w", kt??ra w okresie prze- 
??ladowa?? religijnych w carskicj Ro- 
sji przyw??drowa??a do PolskI. Jest 
ona bohaterk?? utworu, mimo i?? fa- 
bu??a opowiadania zawi??zana jest 
wok???? innego zagadnicnia - prowo- 
kacji. wymierzooej przeciwko pew- 
nej grupie podziemnej, 
"Filiponka" nale??y do sekty Fi1i- 
pon??w, kt??rych autor charakteryzu- 
je: "Nic ulega w??tpliwo??ci, ??e ludzie 
ci w tamtej epoce na sw??j spos??b 
prymitywny. a r??WU10cze??nie na- 
mi??tny walczyli o lepsz?? dole 
cz??owieka. G??osili r??wno????' mi??dzy 
lud??mi, gromadr.!e uprawiali ziemi??, 
odmawiali noszenia broni". - W 
tych trzech kOlicowych s??owach: 
.,odmawiali noszenia broni" tkwi 
w??a??oie po;nta najlepiej charaktery_ 
zuj??ca "F.iIiponk??", dla kt??rej zbroj- 
na walka z okupantem wymaga??a 
przezwyci????enia znacomie wi??kszych, 
ani??eli u kogo innego wewn??trznych 
opor??w, 
Akcja "Fi1iponki" toczy si?? w bli- 
??ej nicokI;e??lonym fabrycznym mie- 
??cie okupowanej Polski, z ko??cem 
1943 roku. Autor wprowadza sylwet- 
ki podziemnych bojowc??w; dwie 
????czniczki oraz czterech konspirato- 
r??w, na Ue rozgryw3j??cegO si?? pe??- 
nego napi??cia i - nieco w stylu sen- 
sacyjnych film??w utrzymanego - 
tropienia zdrajcy dzia??aj??cego w ??o- 
nie, organizacji. W tym po??cigu za 
niemieck!m agentem. sprytnie m3S- 
kuj??cym si?? i myl??cym ??lady - Ru_ 
dim, du???? rol?? odgrywaj?? tak??e ??ci- 
??le osobiste przes??anki aktor??w tego 
.podziemnego dramatu, Bojow!ec 
"Erwin" - w normalnym ??yciu 
wiejski nauczyciel -- obdarza silnym 
uczuciem ????czniczk?? Kaml??, zwi??7a- 
n?? z Rudim, wok???? kt??rego corc.z 
mocniej i pewniej zaciska si?? petla 
poszlak W tej sytuacji pozycja Ka- 
roli staje si?? niejasna i dwuzn.aczna. 
Gdy w ko??cowych frap:mentach u- 
tworu rola Rudie
o wy??wietla si?? 
niemal ca??kowicie -j organizacja 
przyst??puie do likw!dacji prowoka- 
tora. ostateczne . zako??czenie tej 
!;prawy powierzone zostaje w??a??nip 
"Erwinowi", Glf?boko d)'amatyc7I!1Y 
??adunck, jaki tkwi w tym pomy??le, 
zostaje roz??3dowany po??owiczn;e; 
Karola mimo pvzor??w okazuje si?? 
liczciwie zwiazana z ruchf'm pod- 
ziemnym, ginie jednak z r??k Rudie- 
go, kt??ry z kolei wraz z towarzysz??
 
. cym mu w tej akcji gestapowcem, 
rozerwany 7.ostaje I;anatnmi, pod1o- 
??onymi pod samoch??d przez "Fili- 
ponk??", przyp??acaj??c?? ??yciem swe 
bohaterstwo, 
.Takd jest pokre>tce trp???? "F'i1iPO!"I- 
ki", Opowiadanie Narbutta przykn- 
wa swym dyn3mizmem i niezmier- 
nie szybkim tempem akcji, co stwa- 
rza pozory doskona??e
o. z typawo 
filmowym wyczuciem, napis'mego 
scenariusza. Postacic st worzone 
przez autora, dz1??ki umiejGtnie roz- 
w:ni??tej akcji, polegaj??cej na zaska- 
kiwanIu czytelnika ciekawym roz- 
wi??zywaniem sytuacji, ??Yj?? ??yciem 
realnym i n:.e maj?? w sobic sztucz- 
no??ci ani patosu, Nieco odbie
a od 
pozosta??ych sylwetka najmocniej w 


sensie ideologicznym wyszkolonego 
bojowca - Walmot1ta. Ten wi??zio- 
ny przez sanacj?? dzia??acz robotniczy, 
zastanawia brakipm energij ! prze- 
bojowo??ci; jest dziwnie przygaszo- 
ny, jak gdyby przyt??oczony ci????arem 
odpowiedzialno??ci. spoczywaj??cej na 
nim. 
Kompozycyjnie s??absz?? stron?? o- 
powiadania s?? jego bi;!.Ie plamy 
wskutek wielu brakuj??cych ogniw. 
Stwarza to pozory szkicu raczej, a 
nie sko??czonego utworu literackiego, 
Co zmusza czytelnika do samodziel- 
nego dopowiedzenia sobie znacznej 
cz??'??ci obrysowanych zaledwie akcji. 
Uderza tak??e brak zdccydowanej i 
wyra7.oej p??aszczyzny ideowej, w 
imi?? kt??rej walczy??a przedstawiona 
przez autora grupa konspiracyjna, 
Ukazana jak gdyby za mg???? fabry- 
ka Union TekstiIe" wraz z solidar- 
nie '
alcz??cymi robotnikami. nie jest 
jeszcze tutaj pe??nym obrazem roz- 
woju ideologicznego. 
"Filiponka" mimo jeoo::Jk tych u- 
sterek zadziwia g????bi?? psycholo
icz- 
nej prawdy o cz??owieku. M??oda 
dziewczyna, kt??ra - m??wi??c s??owa_ 
mi autora.- "by??a jak ??rubl{a w 
maszynie, jak ma??y t.rybik i dzi??ki 
wielu tego rodzaju ??rubkom i trybi- 
kom. nasza maszyna wci???? pracowa- 
??a, wci???? by??a w ruchu" - jest do- 
skona??ym i bardzo prawdziwym 
symbolem bezimiennego bohater- 
stwa szarego cztowiC'ka. dochodz??ce- 
go pod wp??ywem okrutnych wyda- 
rze?? do pe??ni wewn??tr7..0ej dojrza- 
??o??ci. 
Drugie opowiadanie p. t. "Targ w 
Brzydaczowie" przenosi nas w ca??- 
kowicie odmienny ??wiat i inn?? rze- 
czywisto????. Na dalekich kresach, 
w??r??d rozlewnych b??ot Polcsia, le??y 
miasteczko BrzYdacz??w., W atmosfe- 


Krak6w 


rze potwornej ciemnoty ludu obser- 
wujemy codzienn?? wegetacj?? zatru- 
{Inionych w tartaku barona Wojdy 
robotnik??w. Akcja tego ut-.lOru za- 
wiera kilka lu??no ze sobi] zwiki w Sr!<:zpcin'e w ra- 
maeh Festiwalu Sztuk RadzieC'. 
kich. 


:
rr"
\

1 


"! ....:

: 
 
,.,.
. .. 


,"y ,f:':::;:
' 


-
: '-
 .:.
. .
 . -;;.; {: 


. . 
}t:'<
': 


PretlUll1eultll kWoHtllln.tl prZ80Z po<'Zt, 'll 110.-. Wptllty nil kn.nto Sp??tdz Wyd "Czytelnik"' Dzlll?? P!8IJ'Umerll'V P K O tV 1632 
R.,chklm NIH'Zelnv: ST AN??SlA W WI fOLD BALI Cl