Motto:
Kiedy porównuję republikę grecką i rzymską z republikami amerykańskimi, rękopiśmienne biblioteki i prymitywny gmin tych pierwszych z potężną prasą i oświeconym ludem drugich, kiedy myślę o ogromnych wysiłkach, jakie się podejmuje, by podle Grecji i Rzymu osądzić Amerykę i za pomocą tego, co stało się dwa tysiące lat temu, przewidzieć, co może się stać dzisiaj, nachodzi mnie ochota, by spalić moje książki i oddać się poszukiwaniu całkiem nowych pojęć, które pozwoliłyby zrozumieć całkiem nową sytuację społeczną.
Szybki postęp sprawia, że niejeden
czytelnik będzie podzielać cytowane powyżej głębokie myśli Tocqueville’a
tak, jak podziela je i autor niniejszej książki. W pierwszej połowie
lat dziewięćdziesiątych brał on czynny udział w budowie polskiego
Internetu oraz wdrażaniu Virginia Tech Library System (VTLS) w polskich
bibliotekach akademickich i miał okazję zetknąć się ze zjawiskami,
które do bibliotek wniósł przełom technologiczny. Teraz podejmuje się
niełatwego zadania próby opisania tego, co można by uważać za manifestację
istnienia i funkcjonowania w bibliotekach jednej z form tak szanowanego
w dzisiejszym świecie fenomenu, który nazywa się Wartością Dodaną
(ang. Added Value). Do kanonu zasobów i usług bibliotecznych, od tysiącleci
towarzyszących procesowi ludzkiego poznania, została ona dodana dopiero
w ostatnich dekadach obecnej epoki szaleńczego wyścigu technologicznego.
W dyskutowanym tu przypadku wartością dodaną jest środowisko cyfrowe
integrujące wszystkie tradycyjne funkcje współczesnej biblioteki w jeden
wspólny organizm, zgodny pod względem funkcjonalnym z kanonem powszechnie
zaakceptowanych norm prezentacyjnych i komunikacyjnych.
Środowisko cyfrowe - tytułowy
przedmiot rozważań książki - wbrew pozorom, jest pojęciem niezbyt
łatwym do opisania. Będzie ono tutaj interpretowane jako zespół czterech
systemów:
Zaimplementowane środowisko
cyfrowe z jednej strony ma w sobie wiele powabu i dostarcza licznych przyjemności,
z drugiej zaś niesie ze sobą wiele nieznanych dotychczas niebezpieczeństw,
o skali do niedawna niewyobrażalnej. Zupełnie bezwiednie nasuwa się
tu obraz apokaliptyczny
[2].. Tempo zmian technologicznych jest jednak takwielkie, że dzisiejsza Wartość Dodana stanie się Bezwartością Odrzuconądaleko wcześniej, niż jesteśmy to w stanie teraz przewidzieć. Jeśli
za piętnaście lat ktoś przypadkiem będzie czytał te słowa, to być
może zaduma się nad bezsensem inwentaryzacji złomu. Wystarczy zajrzeć
do książki Ledley [1962], czy starszych wydań „Propedeutyki Informatyki”
[Turski 1979], by się przekonać, że reprodukowane tam zdjęcia przedstawiają
sprzęt już dawno nie istniejący. Przesłaniem tej książki nie jest
sama inwentaryzacja stanu rzeczy, lecz próba opisu budowy niektórych
ważnych prefabrykatów, używanych do budowy wyidealizowanego modelu.
Prefabrykatów, które - jak klocki LEGO - mogą posłużyć przekształceniu
konkretnej biblioteki do postaci społecznie przyjaznej, łatwej do modyfikacji,
a przez to mającej cechy trwałości. Antycypując dalsze wywody autor
ośmiela się wyartykułować swoje głębokie przeświadczenie, że technologia
cyfrowa ulegnie trwałemu wbudowaniu w dorobek obecnego i - następnych
pokoleń rodzaju ludzkiego. Jeśli coś z niej w przyszłości zostanie
odrzucone, to wyłącznie jej poszczególne sprzętowe i programowe manifestacje.
Jest jednak spora szansa, że nie zmienione przetrwają jej odpowiednio
ogólnie sformułowane cechy. Bardziej przetrwa myśl/idea, niż
jej materialny, chwilowy obraz. Prawdziwym przedmiotem analizy będzie
jednak wpływ tej technologii na reakcje i przyzwyczajenia ludzkie, na
komunikację społeczną.
Jeżeli nie będzie to specjalnie
odróżnione, to pojawiające się w dalszym ciągu szersze terminy
"technologia cyfrowa", "dokument cyfrowy" winny być utożsamiane
z węższymi terminami "elektroniczna technologia cyfrowa" oraz "elektroniczny
dokument cyfrowy". Autor wyraża ubolewanie, że powszechny brak precyzji
w wypowiedziach dotyczących tej materii nie stwarza na przyszłość jakiejkolwiek
nadziei na ujednolicenie obszarów znaczeniowych tej kategorii pojęć.
Prezentowana książka jest
wielopłaszczyznowa i wielodyscyplinarna. Wynika to z profilu zawodowego
autora, dla którego organizacyjna materia biblioteki stała się czwartym
kolejnym zawodem po chemii, matematyce i sieciach komputerowych. W podjętym
temacie zawarte będą zarówno opisy prac własnych o charakterze organizacyjnym,
technicznym i koncepcyjnym, jak i rozważania na temat ważniejszych prac
innych autorów w podjętym obszarze badawczym. W sensie klasyfikacji Gasparskiego
[1981, strona 262], badania przeprowadzone w ramach pracy nad niniejszą
książką w dominującym stopniu należą do grupy (a), ze szczególnym
naciskiem położonym na podgrupę (a3), tzn. głównie obejmują metody
posługiwania się narzędziami – a wśród tych ostatnich najwięcej
uwagi poświęcono badaniu narzędzi intelektualnych i metod posługiwania
się nimi. Jednakże w części implementacyjnej autor prowadził też
badania ludzi i zespołów (podgrupa a1) oraz badania dotyczące relacji
sterowania systemu nauki przez nadsystem (podgrupa d4). Faktyczny
krąg badawczy jest więc szerszy, niż można by się spodziewać po głównym
tytule książki. Nadmiarowość mieści się w przymiotniku „współczesnej”.
Ta złożoność strukturalna z konieczności wprowadza urozmaicenie metodologiczne,
jednak case study zawsze jest podporządkowane analizie morfologicznej,
która jest traktowana jako nadrzędna.
Robocze tezy, które przyświecały
podjętym badaniom i w ich trakcie podlegały weryfikacji:
Pewnym problemem był wybór metody badawczej. Powiązanie tradycyjnej, niejednokrotnie liczącej setki lat biblioteki, z nową technologią tworzy rzeczywistość o bardzo wysokim stopniu złożoności. Źródła tej złożoności zdają się tkwić w bogactwie tematycznym przechowywanej w bibliotekach materialnej spuścizny dziejów oraz w odmiennej naturze stykających się ze sobą światów. Styk heterogeniczny zawsze manifestuje swą niestabilność. Na uskokach tektonicznych występują ognie Św. Elma, przy przechodzeniu światła przez powierzchnię międzyfazową następuje załamanie fali, a przy przepływie prądu elektrycznego przez styk dwóch różnych przewodników występuje zjawisko Peltiera. Z tego względu dla opisania rzeczywistości, powstającej po wprowadzeniu nowych technologii do bibliotek, należy posłużyć się odpowiednio precyzyjnym narzędziem poznawczym. Dla potrzeb niniejszej pracy spośród licznych metodologii [Leclercq 1964] wybrana została metoda morfologiczna, opracowana w 1948 roku przez Fritza Zwicky, specjalistę od napędu rakietowego [Zwicky 1948]. W swej pracy proponuje on sześciopunktowe postępowanie:
a) Sformułowanie problemu i
jego możliwie niezwłoczne uogólnienie
b) Analizę uogólnionego problemu
i bliższe przebadanie istotnych parametrów, które mogą wpływać na
jego rozwiązanie
c) Schematyczne wydedukowanie
zbiorowości rozwiązań uogólnionego problemu w kategoriach określających
parametrów
d) Określenie idealnej wydajności
lub idealnej wartości rozwiązań w relacji do wydajności praktycznej,
uwzględniającej nieefektywność i straty
e) Wzajemne porównanie rozwiązań
z uwagi na postawione cele i wybór rozwiązań najbardziej odpowiednich
do realizacji
f) Szczegółowa analiza, projekt
i konstrukcja specjalnie wybranego rozwiązania, najczęściej wymagająca
wtórnej (submorfologicznej) analizy.
Tak więc jako klucz do niniejszej
książki należy przyjmować budowę systemu cyfrowego i implikacje, jakie
jego implementacja może mieć dla wdrażającej go biblioteki.
Wybrana tu i dostosowana do
tematu pracy metodologia w naturalny sposób narzuciła niniejszej książce
dyscyplinę prezentacyjną. Z tego powodu komentarze teoretyczne zostały
przyporządkowane poszczególnym blokom morfologicznym i umieszczone na
ich końcach. I tu nastąpiło również zawężenie tematyczne. Celem
zmniejszenia obciążenia tekstu technologią, rozważania te skoncentrują
się tylko na dwóch aspektach: zasobach cyfrowych oraz komunikacji.
Materiał przedstawiony w dalszych
rozdziałach został celowo ograniczony do obszaru ściśle związanego
z potrzebami triady, która jest najbardziej zachowawczą częścią przestrzeni
kultury i stanowi jej materialną pamięć: bibliotekami, archiwami i muzeami.
Chociaż wpływ technologii cyfrowej na współczesne drukarstwo jest ogromny,
wątek ten nie zostanie wpleciony do prezentowanego materiału. Czytelnik
zainteresowany tym tematem może uzupełnić swoją wiedzę sięgając
do artykułu Sowińskiego [2001] i bardzo sumiennie przygotowanej książki
Bogdana Kamińskiego "Cyfrowy prepress, drukowanie i procesy wykończeniowe"
[Kamiński, 1999].
Mimo znacznego udziału opisów
technologicznych w niniejszej książce, nie stanowią one celu samego
w sobie. To zaledwie środek do zrozumienia własności opisywanego środowiska
i usprawnienia tego, co potrzebne człowiekowi i stworzonej przez niego
instytucji - bibliotece. Z opisów tych wynikają liczne wnioski co do
kierowania projektami bibliotecznymi. Zadaniem książki jest pokazanie
obecnych możliwości technologii cyfrowej i zasygnalizowanie kierunku
jej rozwoju wraz z implikacjami dla funkcjonowania bibliotek i komunikacji
społecznej.
Treść książki podzielona
została na siedem rozdziałów uzupełnionych niniejszym Wstępem oraz
załącznikami, indeksami i bibliografią.
Pierwszy rozdział ma na celu
krótkie zasygnalizowanie nowych wątków badawczych, zainspirowanych obrazem
wpływu technologii cyfrowej na zachowania społeczne.
Drugi rozdział zawiera zarys
dotychczasowych przemian technologicznych oraz przypuszczenia co do motywacji
działań kluczowych partnerów współczesnych platform technologicznych.
Ma to na celu pomóc obecnym i przyszłym dyrektorom bibliotek w wyrwaniu
się z finansowego klinczu, do którego nieuchronnie zmierza polityka licencyjna
twórców oprogramowania i koordynowane z nią zmiany w produkcji
sprzętu.
Trzeci rozdział stawia sobie
zadanie przedstawienie głównych elementów budowy systemu cyfrowego.
Zamiarem autora nie było przeciążanie czytającego humanisty nadmiarem
detali technicznych. Niezbędna jednak jest próba oswojenia Czytelnika
z informacjami dotyczącymi dezaktualizujących się produktów,
oraz nazwami tych, które dziś są dopiero w stanie rozwoju. W rękach
bibliotekarzy ciągle jest znaczna moc decyzyjna w zakresie inwestycyjnym
i nie było by dobrze, gdyby władze bibliotek były bezbronne wobec argumentów
o nowinkach technologicznych, nie zawsze właściwej jakości, natrętnie
oferowane w reklamach firm komputerowych. Zawsze należy wyposażać instytucję
w sprzęt nowej generacji, zwracając jednak baczną uwagę na to, od kogo
i co się kupuje. Aby zaspakajać potrzeby czytelnika współczesna biblioteka
musi rozumieć jego potrzeby, jego marzenia i - nade wszystko - mówić
jego językiem.
Czwarty rozdział - Zasoby cyfrowe
- ma za zadanie pogłębić wiedzę bibliotekarzy o obecnych możliwościach
współczesnych narzędzi środowiska cyfrowego. Rozdział ten to realna
pomoc w stworzeniu lepszej, bardziej rynkowo atrakcyjnej formy oferowania
usług biblioteki społeczeństwu.
Rozdział piąty, Dostęp do
systemu, po krótkim zasygnalizowaniu nowych tendencji w wyszukiwaniu informacji
(wyszukiwanie bayesowskie), koncentruje się na ciągle tak bardzo popularnym
i w całym świecie i w Polsce, protokole Z39.50. Rozdział ten jest
gruntownie przepracowaną wersją wcześniejszej publikacji autora, uwzględnia
obecnie najnowszą wersję protokołu. Liczne ilustracje mają za zadanie
spopularyzować tą technologię głównie w oddziałach informacji naukowej
bibliotek, prezentując ją jako narzędzie alternatywne do protokołu
HTTP.
Rozdział szósty poświęcony
został komunikacji w systemach cyfrowych. Po dziesięciu latach od momentu
zbudowania Polskiego Internetu, po zalewie rynku przez masę zarówno miałkich,
jak i doskonałych publikacji na tematy internetowe, ciągle rysuje się
potrzeba mówienia i pisania o sieci w coraz to inny sposób. Jest to kolejna
próba opowiedzenia o tym tak ważnym aspekcie pracy współczesnej biblioteki,
dla której stare znaczenie słowa „sieć” zupełnie się zmieniło.
Siódmy rozdział stanowi podsumowanie
zarówno przemyśleń wypracowanych w trakcie pracy nad niniejszą książką,
jak i konkretnych prac inwestycyjnych, wdrożeniowych i organizacyjnych
przedsięwziętych przez autora w ostatnim dziesięcioleciu.
Głębokim przesłaniem książki
jest próba skłonienia bibliotekarzy do zaakceptowania konieczności wejścia
na drogę śmiałych innowacji. To próba zwrócenia uwagi, że innowacyjność
nie polega na jednorazowym wprowadzeniu automatyzacji, czy skomputeryzowaniu
biblioteki. Innowacyjność to proces ciągły, to nieustanna nauka, stałe
nadążanie za zmieniającą się rzeczywistością. Przy zawrotnym tempie
zmian technologicznych innowacyjność nie jest tylko miłym dodatkiem
do pracy – jest absolutną koniecznością.
Bliższe i bardziej wnikliwe
poznanie współczesnej technologii cyfrowej może pomóc niejednej bibliotece
w skutecznym stawieniu czoła trudnym wyzwaniom współczesnej epoki. Dla
bibliotekarzy wciąż stawianych przed nowymi wyzwaniami ważne jest uzyskanie
informacji o tym, na co już w tej chwili może na pewno liczyć, co jeszcze
nie jest gotowe, i jakie są potencjalne zagrożenia.
Zachowania i zmieniające się
wymagania użytkownika systemu bibliotecznego będą przedmiotem
uwagi, ale nie w głównym nurcie rozważań na łamach niniejszej książki.
W minionych latach i obecnie były one wielokrotnie i obszernie analizowane
przez licznych autorów zagranicznych i - w mniejszym wymiarze - krajowych.
Spośród wydanych dawniejszych zagranicznych pozycji warto zacytować
Licklidera [1970] i Lancastera [1982], z nowszych: Manna [1993], Crawforda
i Gormana [1995], Graubarda i LeClerca [1997] oraz Raitta (ed.) [1997].
Spośród monografii w języku polskim z całą pewnością należy wymienić
książki: Sitarskiej [1990], Grabowskiej [1995], Wojciechowskiego [1999],
a już szczególnie serię wydawniczą Materiały Edukacyjne Bibliotekoznawstwa
i Informacji Naukowej Uniwersytetu Jagiellońskiego pod redakcją Kocójowej.
W tej ostatniej w zakresie tematycznym niniejszej książki mieszczą się
szczególnie dwie ostatnie pozycje: "Użytkownicy informacji elektronicznej"
[Kocójowa 2000] oraz "Elektroniczne publikacje w bibliotekach i
ośrodkach informacji: teoria i praktyka" [Kocójowa 2001].
Zmiany postępują coraz szybciej
i są nieuchronne. Trzeba się wsłuchać w ich wydźwięk i nie walczyć
z tym żywiołem. Nadszedł czas grafiki i dźwięku. Te media niosą w
sobie znacznie więcej informacji (binarnie) niż tekst pisany, który
tak zdominował funkcjonowanie bibliotek przez minione stulecia. Bibliotekarz
zbiorów specjalnych umiał sprostać zapotrzebowaniu wyrażonemu sformułowaniem:
„poszukuję starej fotografii z panoramą Morskiego Oka i grupą 4 osób
stojących po prawej stronie, wśród których jest kobieta w kapeluszu
z dużym rondem”. Systemy cyfrowe stosowane obecnie w bibliotekach mają
poważne problemy z realizacją takiego polecenia online, a specjaliści
od katalogowania doskonale wiedzą dlaczego. Nie znaczy to jednak, że
nie są znane algorytmy pozwalające automatycznie rozpoznać prawdopodobną
płeć osoby na zdjęciu, jej strój oraz odzież. Wręcz przeciwnie -
takie algorytmy są już obecnie wykorzystywane w telewizji przemysłowej
do wykrywania osób o podejrzanym wyglądzie: terrorystów czy złodziei.
Precyzja rozpoznawania rysów i budowy twarzy jest obecnie tak wysoka,
że pozwala zaprogramować system, mający możliwość automatycznego
uruchomienia procedury alarmowej przy rozpoznaniu podejrzanej osoby. Wykrycie
tego rodzaju praktyk wzbudza obecnie liczne protesty obrońców praw człowieka.
W tym jednak miejscu warto się zastanowić, ilu specjalistów od zbiorów
specjalnych jest przygotowanych w polskich bibliotekach do szybkiego wprowadzenia
metod indeksowania obrazu, oraz na jakim etapie rozwoju są w tej materii
polskie przepisy katalogowania?
W miarę bogacenia się społeczeństwa
zanikną biblioteki specjalne dla inwalidów. Od dawna obserwuje się wśród
niewidomych spadek zainteresowania czytaniem książek napisanych pismem
Braille’a na rzecz słuchania ich wersji elektronicznych przez syntezator
mowy. Do tego przecież nie jest potrzebny kłopotliwy wyjazd do biblioteki,
wystarczy komputer we własnym domu, dobrze znanym i odpowiednio zaadoptowanym.
O ileż bardziej dotyczy to inwalidów na wózkach. Pójść na koncert,
prelekcję, czy konferencję – to i owszem, ale do biblioteki – raczej
nie! Po prostu chyba lepiej korzystać z zasobów bibliotecznych na odległość.
Dla tej warstwy społecznej należy szybko budować cyfrowe wersje zasobów
archiwalnych, ale też i z zaangażowaniem prowadzić wśród autorów
akcję na rzecz udostępniania w sieci adaptowanych na potrzeby niewidomych
(np. bez rysunków) wersji wydawanych podręczników akademickich.
Konsekwentnie trzymając się przyjętej na wstępie metodologii, autor
z żalem zrezygnował z zebrania w osobnym rozdziale tematów związanych
z obecnością na sieci niewidomego użytkownika informacji elektronicznej.
Książka ta jest adresowana do osób,
którym bliska jest sprawa efektywnego i powszechnego dostępu do informacji
w najszerszym znaczeniu tego terminu; do czytelnika, który bez lęku wkracza
w nieznaną przyszłość i ośmieli się sprostać wyzwaniu współczesności,
mimo ogromu problemów stawianych przed śmiałkiem. Należy mieć nadzieję,
że coraz więcej bibliotekarzy, zwłaszcza z młodszego pokolenia,
będzie podejmowało studia interdyscyplinarne, nie zawężając swego
wykształcenia do studiów humanistycznych. Uzupełniającą wagę czynnika
poza-humanistycznego w nauce o informacji podkreślił ostatnio Windsor
[1999]. Tylko taka postawa bibliotekarzy może w zasadniczy sposób zmienić
wizerunek biblioteki w oczach współczesnego czytelnika - jakże często
zgodny z pełnym głębokiego sarkazmu obrazem nakreślonym przez Umberto
Eco [Eco 1993]. Na dalszych stronach tej książki podjęte zostaną ograniczone
starania mające na celu ułatwienie przyswojenia nowoczesnych technologii
w bibliotekach i systemach informacyjnych oraz wskazanie obecnych i przyszłych
niebezpieczeństw wraz z propozycjami przeciwdziałania im.
[1] można tu wymienić: znak (+, -), separator części całkowitej od ułamkowej (kropka, lub przecinek), znacznik wykładnika w arytmentyce zmiennoprzecinkowej (E, 10), separatory grupowania cyfr (odstępy, przecinki, kropki)
[2] „I rzecze mi:«Weź i połknij ją, a napełni wnętrzności twe goryczą, lecz w ustach twych będzie słodka jak miód»”, Ap. 10, 9